O niektórych i innych
Spanielka wczłapała wolnym krokiem do domu Bobika i już na wstępie potknęła się o rozłożoną na dywanie torbę podróżną.
– Wybierasz się gdzieś? – spytała, pociągając posępnie nosem.
Bobik już wiele razy zastanawiał się, jak Spanielce udaje się osiągnąć posępność podczas czynności tak prozaicznej jak pociąganie nosem, a nawet usiłował potrenować to przed lustrem, ale nigdy mu nie wychodziło. Nawet z o wiele łatwiejszą chmurnością miewał poważne problemy. Toteż tym razem nawet nie próbował przybrać odpowiedniego wyrazu oblicza, tylko całkiem zwyczajnie udzielił odpowiedzi.
– Do Londka jadę. Na tydzień.
– Niektórym to dobrze – warknęła Spanielka i pociągnęła jeszcze posępniej. – A inni całe życie spędzają w starym legowisku i do żadnych zdrojów jeździć nie mogą.
W jej tonie było tyle wyrzutu, że Bobik zmieszał się i zawstydził. W jakiś nieuchwytny sposób czuł się winny, choć jako żywo nigdy nikomu nie zabraniał wyjazdu w jakimkolwiek kierunku.
– Niektórym w ogóle wszystko się udaje – ciągnęła Spanielka – a innym nawet kość w gardle stanie i wiatr pod ogon wieje. Nie ma sprawiedliwości na świecie.
– Słuchaj, może ja bym cię zabrał ze sobą do tego Londka – zaproponował Bobik. – Zdrój to wprawdzie nie jest, ale przy bardzo sprzyjających okolicznościach może Królową udałoby ci się zobaczyć, a to lepsze od pijalni wód.
– Tak, jasne, ja sobie pojadę na wywczasy i oglądanie Królowej, a tu moja robota sama się będzie robić! – zajęczała cierpiętniczo Spanielka, przewracając z oburzeniem ślepiami. – Niektórym to się wydaje, że wyjechać to tak o, szast-prast. A inni mają obowiązki!
– Labradorka na pewno przejęłaby na tydzień twoje obowiązki. To może dziwne, ale ona wydaje się to wręcz lubić – podrzucił usłużnie Bobik.
Oburzenie Spanielki sięgnęło zenitu.
– Niektórzy najchętniej zwaliliby wszystkie swoje obowiązki na innych! – wrzasnęła. – Na szczęście są jeszcze tacy, którzy wiedzą, co do nich należy i nie pozwalają sobie na żadne fiu-bździu. MNIE nikt nie może zarzucić, że lekceważę i się obijam. Nigdy jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym zaniedbała przez jakiś Londek!
Szczeniak zwiesił w milczeniu łeb. Mimo że nie poczuwał się do żadnych zaniedbań, było mu jednak jakoś głupio. Może dlatego, że nadal cieszył się z wyjazdu, a w obecności Spanielki cieszenie się nabierało cech nieprzyzwoitości? A może i z tego powodu, że – choć głośno by się do tego nie przyznał – jakoś wolał być niektórym, niż tym innym.
Londek juz sie mobilizuje do przygotowania domu na przyjecie Goscia.
Jeszcze zeby ktos skoczyul po mleko do kawy i croissanty!… Bo niektorzy jeszcze sie z wyra nie zwlekli, a inni juz dawno na nogach. Sa jacys inni, ktorzy na ochotnika skocza po sprawunki?
Straszne tu gaduly przychodza 🙂 Czytac nie nadazam!
Koty to z natury wolą być niektórymi. W geny mają wpisane. A psy dopiero z mlekiem matek muszą wysysać. 😈
Zwierzaku, mniejsza o czytanie. Jak pisać nadążasz, to już połowa sukcesu. 😆
Jeszcze z loza nie wylalzlem, a juz sie okropnie zmartwilem. Przeczytalem wlasnie w Rzepie o narastajacym bardzo niebezpiecznym rozwoju wydarzen w Ojczyznie nad Wisla (to zeby odroznic od moich innych licznych Ojczyzn – nad Amurem i nad Hudsonem, nad Tamiza i nad Tybrem).
Okazuje sie oto bowiem, ze podczas kiedy rzad i jego premier zajeci sa gazszeniem pozarow – a to zwiazanych z ustawa refundacyjna, a to z podpisanymi Acta, a na horyzoncie majaczy jeszcze awantura o podniensieniu wieku emerytalnego, na boku niepostrzezeie dla szrzszej opinii publicznej (czytaj redakcji Rzepy) podstepnie i nachalnie podnosi sobie popularnosc, no kto? Nie, nie psychowaty Prezes, nie Macierewicz i nawet nie Ziobro.
W rankingach politykow rosnie pan Komorowski, przypadkowo wybrany na prezydenta. Jezdzi sobie po kraju, spotyka sie z ministrami na rozmowy pa duszam, stara sie lagodzic i gasic. Taka sobie role wymyslil, skubany!
Tu nalezy wlaczyc wszystkie dzwonki alarmowe. Rzepa tego wprawdzie nie postuluje, ale madrej glowie….
E, co to za pisanie. Jekne sobie czasem cichutko. 🙂
Kierowniczce pod rozwage 🙂
http://www.smb.museum/smb/kalender/details.php?objID=29733&typeId=10
w Londynie drogo, Berlin taniocha 🙂
co do cen w muzeach to zamiast Kuzyna mam zone pracownice Stiftung Preußischer Kulturbesitz i wolny wstep do wiekszosci
🙂 😀 (rodzina, ach rodzina…..)
Rzepa słusznie wyczuła, że takie ciche rośnięcie sobie na boczku jest bardzo niebezpieczne i podstępne Kiedyś zostawiłem tak ciasto drożdżowe, żeby sobie rosło i i nie pilnowałem zarazy należycie. No i oczywiście ciasto przestało przestrzegać jakichkolwiek form, wylazło na stół, a potem nawet kawałek podłogi zarosło. Kiedy się zorientowałem, że trzeba przedsięwziąć jakieś kroki, było już za późno. 👿 Bezczelne drożdżowe było dwa razy większe od innych ciast.
Pilnować, pilnować i jeszcze raz pilnować! Jak się tylko widzi pierwsze objawy nadmiernego rośnięcia – natychmiast w łeb! 👿
Rysiu, o tym Berlinie chyba też lepiej w lecie będzie pomyśleć. 😉 Bo nie wszędzie są pod łapą progi Mordechaja, gdzie w razie czego można się schronić na legalny roz-kurz w cieple i pod dachem. 😈
O, dzięki za wieść o Richterze, pewnie pójdę. W końcu będę miała dość blisko – z Charlottenburga. Tym razem sama sobie zarezerwowałam hotelik, za 30 ojro pokoik ze śniadaniem, faktycznie taniocha w tym Berlinie 🙂 A do muzeów wchodzę zwykle na legitymację prasową 🙂
Wybieram się też na 9 marca, żeby obejrzeć, jak szacowna Staatsoper wystawia Luigiego Nono w dawnej elektrowni na Koepenickerstr., służącej dziś jako miejsce klubowo-artystyczne 🙂
Bobik @11:11 – to ja chyba jestem kotem 😉
A w ogóle to pozdrowienia serdecznie dla Królika z rodziną, szkoda, że i tym razem nie będzie okazji się poznać, ale może znów kiedyś w Warszawie… 🙂
Dzień dobry z powodami do zmartwienia http://wyborcza.pl/1,76842,11123716,Wszystko_zle.html
Czy Królik aby z Londka do stolycy właśnie się nie wybiera ❓
Na Richtera też bym poszedł… Może do maja uda się coś wykombinować? 😉
Ja już, haneczko, martwię się od samego rana, ale nie chciałam wrzucać, żeby nie zakłócać miłego nastroju:
http://wyborcza.pl/1,75248,11131715,Antysemicka_historia_wznowiona__O_cudzie_i_Zydach.html
Jakoś dziwnie mnie nie cieszy wniebowzięcie księdza 😯
Haneczko, trzeba sobie tak sprytnie wykombinować, jak ja. Od martwienia się i kasandryczenia mam Spanielkę, więc sam już nie muszę. 😉
Przykra łajza się zrobiła, sorry 🙁
O, kurczę. Jednak sam też się czasem muszę pomartwić. Odgrzewanie średniowiecznych idiotyzmów o sprofanowanej, krwawiącej hostii to jest powód do załamania łap. 🙁
Kiedyż ci ludzie nareszcie zmądrzeją? 👿
No, faktycznie, niezręcznie się nam łajznęło. Ale chyba wszyscy złapią, o co chodzi i co do czego.
Muszę zawiadomić miejscowego biskupa, tak nie moze być.
Pani Kierowniczko, znalazłam na ten temat dalsze „prawdziwe”
informacje.
Do tego jeszcze coś:
„Podczas spotkania zaprezentowano też dwie niezwykle cenne monstrancje. – Monstrancja wieżowa, podarowana w 1499 r. przez króla Władysława Jagiełłę jest uważana za najstarszą gotycką monstrancję w Polsce – podkreślił proboszcz sanktuarium”.
Władysław Jagiełło zmarł w roku 1434!!!!
Chyba zabiorę Młodszą z Poznania!!!!
Przecież biskup Gądecki jest autentycznie zaangażowany w dialog chrzescijańsko-żydowski.
Jest honorowym członkiem naszej Rady.
Biskup niekoniecznie o każdej inicjatywie podwładnych musi wiedzieć. Ale faktycznie, warto by go zapytać, czy wiedział, a jeśli nie wiedział, co zamierza z tym zrobić.
No juz nie czepiajcie sie. Mogl Terlik z Betonu przeprowadzic rozmowe z Marie Stopes w 2003 r. ponad pol stoleca po smierci w sedziwym bardzo wieku tej dzialaczki propagujacej w latach dwudziestych nowoczesna antykoncepcje, to i Jagiello mogl podarowac monsytancje 65 lat po swej smierci, a nawet i jeszcze pozniej. Bobik ze szwagrem nie takie numery w pijanym widzie odstawiali.
Toż ja rozumiem, że nie wie, co komu z księży KK przyjdzie do (hmm!) głowy.
Przychodzi do prywatnej, a cierpią wszyscy.
Napisałam pełna żalu i rozpaczy do sekretariatu.
Tyle mogę zrobić. Dać świadectwo.
OK, mt7. Ja tez napisze, ze bylo mi przykro i ze to jest przygnebiajace.
Jak jest wlasciwa forma zwracania sie do biskupa Gadeckiego? Wasza Ekscelencjo? Wsaza Elscelencko Ksieze Biskupie? Czy jakos inaczej?
Aha, czy wypada wysylac e-maila czy razej powinienem poslac normalny list?
Ja wciaz odbieram emaile jako cos bardzo nieformalnego. Nie wiem jak biskup Gadecki.
Głupota jest nieśmiertelna 👿
Ja wysłałam do sekretariatu
http://www.archpoznan.pl/biskupi
Jak się człowiek podpisuje, to jest to taki sam list, jak każdy.
Ale jaki naglowek?
Kiedy zmądrzeją? 😯 oczywiste 😯 😯
Nigdy 😆 !
Pociągam nosem radośnie. Upał! Minus trzy! śnieżek pada, to już mniej radosne. Woda jest!
Same dobroci.
Zajęcia też są…
Ja to nie wiem, czy z jakimkolwiek listem do ekscelencji dziś zdążę. 🙁 Co rusz sobie przypominam, że coś koniecznie muszę przed wyjazdem. Na przykład teraz sobie przypomniałem, że na tych cholernych Wyspach używa się jakichś lewych pieniędzy i muszę lecieć do banku, żeby się w tę podejrzaną forsę zaopatrzyć. A jeszcze mi coś Bardzo Ważnego (ale spoko, nie paszport) zginęło i nie mogę znaleźć. A jeszcze rodzinie coś do żarcia zostawić. A jeszcze tyle maili nieodpowiedzianych. A jeszcze….
Łomatko!!! 🙄
O, coś dla Rysia:
http://m.wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,106542,11135294,Tajne_Komplety_najpiekniejsza_ksiegarnia_w_Polsce.html
Może mnie podczepi pod ten Pruski Bezicung w Sztyfcie…
Całe 12 księgarń z Polski uczestniczyło 😆
Kocie Mordechaju, sierżant podpowiada:
http://www.savoir-vivre.com.pl/?tytulowanie-przedstawianie-i-korespondencja-w-kosciele,443
” (…) np. obecnie list do biskupa adresuje się zwykle w sposób następujący: „Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Bp Jan Kowalski, Biskup Pomocniczy Diecezji Ełckiej” lub „Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Doktor Jan Malinowski, Biskup Pomocniczy Diecezji Ełckiej”. „
He he. Jak u Tadeusza upał, to u mnie tropiki. Rano było zero i odrobina śniegu, a teraz plus jeden i roztop.
Nawet nie chcę myśleć, co za skwar może być w Londku. 😆
Bobik. Nie musisz pisac zadnego listu ( caly Lwow na moj glow…)
Wystarczy, ze mtSiodemeczka napisala i ja juz tez napisalem, tylko czejam na instrukcje w kwestii wlasciwego zwracania sie.
Napisalem Wasza Elscelencjo, Ksieze Arcybiskupie, a potem juz wymiennie albo „Escelencjo” albo „Ksieze Arcybiskupie”, ale nie mam pewnosci czy poprawnie w sensie bon-tonu i protokolu.
Ja tak nie piszę, ale używa się formy:
Jego Ekscelencja Arcybiskup ….
Ordynariusz Diecezji ….
Ja wyjeżdżając do UK regularnie zapominam o adapterze do gniazdka. W związku z tym mam już trzy. 🙄
Nie! w pierwszym powitaniu! Notatka instruktazowa proponuje do arcybiskupa mowic „najprzewielebniejszy”, ale mnie sie to wydaje, tak na nosa, bardzo ekstrawaganckie.
Wiec moje pytanie, czy moge uzyc formy „Wasza Ekscelencjo, Ksieze Arcybiskupie!” a potem wymiennie?
Diecezji Poznańskiej, oczywiście.
Ekscelencja wystarczy, bez przepychu. 🙂
To jest sługa wspólbraci.
Dzieki!
Emtesiódemeczko, ks.Gądecki jest arcybiskupem,to stopień wyżej niż biskup 🙂
Kocie, do biskupa i arcybiskupa – Wasza Ekscelencjo,do kardynała – Wasza Eminencjo, więc w przypadku abp. Gądeckiego nagłówek w piśmie „Wasza Ekscelencjo, Księże Arcybiskupie” będzie właściwy. Dalej w treści pisma już można bez ozdobników,którymi zwykle garniruje się przemowy do purpuratów – sam Ksiądz Arcybiskup wystarczy.
Wprawdzie do Wojtyły,jak jeszcze nie był papieżem, jedna stremowana gaździnka wypaliła zamiast „najdostojniejszy” „najprzystojniejszy Księże Kardynale”, co mu się bardzo spodobało,ale nie jest to forma powszechnie przyjęta 😉
No dobra już, dobra. Do mnie możecie się zwracać półoficjalnie, per Jego Merdancjo. 😎
Dziekuje Wszystkim. Wyslalem.
o, takie mi się wyguglowało a propos zwracania
http://obcyjezykpolski.interia.pl/?md=archive&id=378
Najjasniejsze instrukcje, fomo. Nie popelnilem zadnego bledu. Dzirkuje. Schowam to sobie.
No ale jak ja się w tym wojsku nie udzielam to chyba nie muszę ekscelencjować??
Od dzisiaj proszę do mnie WPan ppor. rez.!
Listy listami, a pani poseł Kozłowska-Rajewicz jest regularnie wyśmiewana na łamach prasy za uznanie, że „Murzynek” Suskiego to mowa nienawiści. Mariusz Cieślik w „Newsweeku” napisał: „Skoro tak można ocenić głupi żart posła półgłówka, to jak zaklasyfikować 'Jude raus’, 'pedały do gazu’ czy 'asfalt powinien leżeć na ulicy’? Jeśli byle głupstwo będziemy nazywać mową nienawiści, to określenie kompletnie straci sens”. A Marcin Meller we „Wprost”: „…poseł PiS Marek Suski w podsłuchanej prywatnej rozmowie użył na określenie kolegi z klubu PO Johna Godsona nienachalnie śmiesznego w tym kontekście słowa 'Murzynek’. I co się dzieje? Pani minister od równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz występuje do Komisji Etyki Sejmu z oskarżeniem o 'mowe nienawisci’. Szkoda, że nie o zbrodnię przeciwko ludzkości”. A takiego miał porządnego ojca 👿
Z porządnym ojcem to prawda, Pani Kierowniczko.
Czytam teraz „Świat według Mellera”. Pan Stefan Meller zareagowałby inaczej na słowa posła S.
Piękny życiorys….
Czytam z zainteresowaniem tę dzisiejszą lekcję dobrego wychowania.
I tak sobie myślę, że co innego oficjalne nagłówkowanie listu, a co innego potoczna forma listu, czy rozmowy.
W treści listu, a również w rozmowie można używać Eminencjo, Ekscelencjo, jak również Księże Arcybiskupie, Księże Kardynale (tak mnie kiedyś pouczyła znajoma zakonnica). W nagłówku powinno stać Jego Eminencja, Jego Ekscelencja.
A wiecie co, ja bym się zgodził, że w przypadku Murzynka to nawet nie była mowa nienawiści, tylko mowa pogardy, albo przynajmniej skrajnego lekceważenia. Mowa chama, który z racji białej skóry czuje się tak nieskończenie lepszy od kogoś o czarnej skórze, że nawet nie musi go nienawidzić; on go taktuje pobłażliwie, z góry – ot, ten wasz głupolek.
Od początku uważałem, że posłanka Kozłowska-Rajewicz popełniła błąd, mówiąc o nienawiści, bo ten zarzut zbyt łatwo odeprzeć. Powinna jasno powiedzieć, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. O to, że słowa pogardliwe i lekceważące też są przejawem rasizmu, nawet jeśli nienawiści w nich nie ma.
@ Tadeusz 13 luty 12, 15:05
W wojsku nie ma formuły W.P.
Mówi się „Panie Poruczniku”
A nie Bobiku.
To nie pogarda.
I nie skrajne lekceważenie.
To nawet nie chamstwo.
To tylko brak kindersztuby.
Przeczytajcie – fajna sylwetka posła Suskiego. Nie wiedziałam, że był charakteryzatorem w Operze Narodowej 😈
http://www.newsweek.pl/wydania/1335/teatrzyk-posla-suskiego,87987,1,1
Niestety w sieci nie ma wybitnych prac malarskich pana posła; są reprodukcje w papierowej wersji pisma. Oj, wstrząsająca to twórczość, przez naprawdę duże tfu 😛
http://wyborcza.pl/1,75248,11131453,Homofobia_jest_jak_rasizm.html
Tu jest wykladnia „mowy nienawiści” w najnowszym wyroku Trybunału w Strasburgu i granic wolności słowa.
Nie wiem czy dożyję czasów, kiedy w Polsce społeczeństwo uzna, że wolność słowa nie jest nieskończona i każdemu, kto próbuje określić te granice zarzuca się cenzurę.
Szafuje się tą cenzurą wszędzie. A to jest przecież wypaczanie pojęć.
Kindersztuba dzisiaj? Przecież wszystko wolno – takie jest rozumienie demokracji ;-(. A każda próba ograniczenia totalnej wolności traktowana jest jako zamach na demokrację. Podejrzewam, że „anarchia” zniknęła ze słowników ;-).
To jest pogarda. „Brak kindersztuby” zaklada jedynie brak wyniesionych z domu dobrych manier – zle trzyma noz i widelec, nie oslania twarzy kichajac, nie mowi dzien dobry babci, przeklina w obecnosci kobiet, zwlaszcza nieznajomych.. Kindersztuba jedno, pogarda to wlasnie to co opisal Bobik.
MNie nie przeszkadza az tak bardzo brak kindersztuby u mlodego czlowieka, ktory wyszedl z domu i srodowiska, gdzie nie nauczono go pewnyc zachowan publicznych. Ale zredukowanie kolegi wylacznie do koloru jego skory, uzycie jeszcze formy zdrobnialej mowiac o rasie, jest wyrazem pogardy. I nie ma co tego, za przeproszeniem, wybielac. Oczywoscie, ze Kozlowska-Rajewska uzyla niewlasciwego argumentu. Powinna byla napisac pogarda, pure and simple.
Mariusz Cieslik cytujac i mowiac o gorszych slowach, ktore sie czasami slyszy czy czyta, udaje glupka albo nim jest. W wypadku Suskiego mowimy jednak o urzedniku panstwowym, ktoremu powierzono reprezentowaie narodu. Od niego wymagamy zachowan parlamentarnych.
I nie wolno nazywac tego „prywatna uwaga”. Glosowanie w Sejmie nie jest prywatna impreza parlamentarzystow. To jest pelnienie oficjalnej funkcji.
Bezsprzeczne są prawa wszelkich mniejszości do poszanowania ich praw. Ale zawsze się zastanawiam nad tym, gdzie jest granica ekspansji tych mniejszości w życie społeczne.
Wytlumacz prosze, klakierze, co masz na mysli mowiac o „ekspansji”. Na przykladzie.
Nie, nie, Kocie Mordechaju.
Nie sprowadzajmy kindersztuby tylko do trzymania widelca i noża. Tego można nauczyć i szympansa.
Zgadzam się z Panem, że od posła należy oczekiwać zachowań parlamentarnych. I tu pan poseł przekroczył wszelkie granice.
No cóż – klasa polityczna w Polsce jaka jest, każdy widzi.
Nie sądzę również, aby maszynka wyborcza wyeliminowała przy następnej okazji pana posła ze składu parlamentu.
W polskim społeczeństwie można znaleźć dość duże zaplecze „solidarnościowe” dla zachowań pana posła.
Może przy tej sprawie należy uderzyć w najwyższe diapazony, aby eliminować z życia publicznego takie zachowania.
Ale obawiam się też, że finał tej sprawy może być żałosny – ot jakaś naganka Komisji Etyki. Czyli w konsekwencji – nic się nie stało – swój chłop, tylko trochę przeholował.
I wtedy te najwyższe diapazony pozostaną cichym popiskiwaniem, a słowo „pogarda” jakby sparterzone i unurzane w ogólnej mierzwie.
Lepiej aby naganki nie bylo? Nic sie nie stalo?
Ja skądsiś mam takie przekonanie, że świata nie da się zmienić od jednego zamachu, tylko trzeba go zmieniać drobnymi kroczkami. 😉 I każda nagana od Komisji Etyki, każdy głos w mediach, potępiający suskopodobne zachowania, nawet każdy taki głos na ulicy czy w poczekalni u lekarza, to są właśnie te drobne kroki, które drążą mentalność w sposób początkowo niewidoczny, ale gdzieś, kiedyś ich efekt w końcu się ujawnia.
I nie są to tylko moje pobożne życzenia, bo obserwowałem ten proces zmiany mentalności w Niemczech, a teraz obserwuję jego początki w Polsce i widzę, że mechanizm jest ten sam, różnica tylko w zaawansowaniu. Więc choć doraźnie bywam bardzo złej i wnerwionej myśli, to perspektywicznie jednak dobrej. Zobaczycie, zmieni się, tylko trzeba stale robić nacisk. 🙂
Hej, jestem głosem na ulicy drążącym mentalność! :nadęta emotka: Mówcie mi Panie Głosie. 😎 No dobrze, bywam. 😳 Tak trzymać, Panie Kocie i Panie Psie. 😀
Ale co tu dużo gadać, jeśli cały sejm wraz z panem premierem potrafili ryknąć śmiechem, gdy poseł Biedroń mówił o postępowaniu poniżej pasa. Przyznam się, że zobaczywszy w tym momencie nasz parlament, pomyślałam krótko: małpiarnia. Po chwili stwierdziłam, że to chyba obraźliwe dla małp.
Lepiej, aby naganki nie było?
Ja nie o tym.
Ja tylko sądzę, że to samo można osiągnąć bez wysokich diapazonów.
Zachowanie naganne – jest nagana.
A nie stosować do tego określeń, które za daleko idą.
Bo spowszednieją i zabraknie ich, gdy przyszłaby potrzeba.
O „ekspansji”.
No mógłbym napisać, że nie lubię parad. Ale równie mnie wkurzają łysi w czerni ryczących „zakaz pedałowania”.
Jasne, po co chodzisz na parady, skoro cie wkurzają.
Ja tę ekspansję postrzegam bardziej politycznie.
Nie sądzę, aby to był główny problem obecnej polskiej rzeczywistości, a takim się staje wobec medialnego nagłaśniania. Ba, nawet zbijania kapitału politycznego.
Normalniej byłoby, gdyby prawodawca uregulować kwestie prawne tak, aby ludzie mogli żyć spokojne. To nie dotyczy tylko osób o orientacji homoseksualnej, ale też dużej grupy osób żyjących na „kocią łapę”.
@ Dora 13 luty 12, 18:54
Ale pan poseł ze swoimi wypowiedziami też jest nieparlamentarny.
No bez przesady. On wypowiedział się absolutnie adekwatnie do sytuacji. Dlaczego niby jest nieparlamentarny – że powiedział prawdę? Że jako początkujący poseł ma tremę i uśmiecha się nerwowo?
A to ja sie tu odezwe troche inaczej, choc akurat te sprawy (odnoszenia do mniejszosci, w tym rasowych i religijnych) sa mi bliskie, takze osobiscie, a i w moich codziennych zajeciach. Mysle, ze oprocz nagan w komisjach, i glosow protestu w zwyklym zyciu, potrzebna jest takze kampania pozytywna, ktora nie bedzie sie opierala wylacznie na lajaniu i karach, a na pozytywnym pokazywaniu dobrych przykladow odnoszenia sie do siebie przeroznych, czesto nawzajem nie do konca dla siebie zrozumialych grup. I jeszcze dodalabym, ze trzeba uwazac, zeby nie brzmiec samemu w sposob nazbyt self-congratulatory, bo to czesto odnosi odwrotny skutek (a zycie czesto sprawdza, jak w przypadku chocby slynnego filmu Guess Who’s Coming to Dinner). Wiec nagany w komisjach zapewne tak, ale tez moze programy szkolne wlaczajace wrazliwosc na Innego, popieranie ksiazek dla dzieci zahaczajacych o te tematy, niekoniecznie w sposob „pedagogiczny”, lecz dajacy do myslenia i rozwijacy wrazliwosc, itp. I probowanie budowania koalicji przyzwoitych ludzi takze poprzez linie podzialow politycznych – bo inaczej wszystkie proby skoncza sie na stwierdzeniu, ze to tylko rozgrywki polityczne. A to akurat w Polsce, jak mi sie wydaje, jest w tej chwili dosc trudne wyzej w wyniku sporej polaryzacji, ale niekoniecznie zawsze nizej. Zapewne jest to program na przynajmniej jedno pokolenie, ale tez jestem optymistka w skali makro, jak Bobik. 😉
No i znowu musze znikac, bo zycie goni. Ale ze ide akurat rozwijac czyjas mloda wrazliwosc, to trudno powiedziec, ze odejde od tematu. 😉
Pozdrowienia w biegu dla niektorych, i dla innych takze. 🙂
@ Dora 13 luty 12, 19:12
Bo jeśli chce być traktowany poważnie w sprawach ważnych, to musi ważyć słowa. I przewidywać reakcję tamtej sali. A tak – śmiech Pana Premiera jest wskaźnikiem dla ogólności. I zachęca innego pana posła do nieparlamentarnych zachowań kwitowanych rechotem Wysokiej Izby.
Fuj!
Zapewne dobre samopoczucie w spoleczenstwie np mniejszosci seksualnych nie jest „glownym prpblemem” 94% polskieo spoleczenstwa. Zapewne glownym probleem sporej liczby Polakow nie byla anysemicka nagonka 68 roku, ani wyrzucanie ludzi z pracy. Byla jednak problemem na tyle powaznym dla jakiego malego procentu polskich obywateli, ze postanowili Polske opuscic, na zawsze, gdyz nie wierzyli np, ze ich dzieci maja prezyszlosc w tym kraju, ze sa znajda inny zaklad prac w swoi zawodzie, bo nie chcieli byc bywatelami drugiej kategorii i tak dalej.
Dla mnie ten 6% spoleczenstwa mneijeszosci seksualnych jest wazny, wazne jest ich poczucie wlasnej godnosci, wazne sa ich rozliczne talenty potrzebne krajowi, wazne jest aby Polska nie byla postrzegana w swiecie jako kraj tolerancyjny i aby nikt w Polsce nie dostawal kamieniem w glowe, bo sie trzyma za rece za swym partnerem. Zakladam, ze jest to dla Ciebie malo wazne, ale wazne jest dla craz wiekszj grupy Polakow. Czesc z nich znalazla droge do tego blogu.
Nie wiem jaki kapital polityczny mozna zbijac upominajac sie o elementarne prawa czlowieka i obywatela. Czy niepelnosprawn zbijaja kapital polityczny domagajac sie znoszenia barier architektonicznych? Czy zbijaja kapital polityczny kiedy pragna aby film i telewizja nie ukazywala ich zycia jako godnego litosci, ale nie na tyle by prawo ulatwialo im funkcjonowanie w spoleczenstwie?
I co Twoim zdaniej JEST wazne w obecnej polskiej rzeczywistosci? i kto decyduje co jest dla kogo wazne?
Ja tez, podobnie jak Bobik, wierze w male kroczki, takie chocby jak nasza petcja w sprawie rasistowskich uwag w Sejmie, albo wczesniejsza w obronie Znaku -wydawcy ksiazek prof. Jana Tomasza Grossa.. Ale wierze takze i w duze kroki – zmiane ustawodawstwa, rzetelne i oplacane przez panstwo programy edukacyjne, publiczne demonstracje, kary wymierzane Polsce przez instytuce europejskie. Dla mnie wazne jest jakie bedzie polskie spoleczenstwo XXI wieku.
@ Monika 13 luty 12, 19:17
„czesto nawzajem nie do konca dla siebie zrozumiałych grup.”
Bardzo ładnie napisane.
O „Innym” pięknie pisał Kapuściński.
Nie mam teraz pod ręką tej książki, aby zacytować.
Ale tam było o tej wzajemnej nieufności spotykających się odrębnych grup, wtedy jeszcze plemiennych. Każda z nich była Inna.
Ja tez jestem optymista w skali makro, bo widze jak sie wszystko zmienia, jak przeoraly np swiadomosc spoleczenstwa polskie femiistk, ktore jeszcze niedawno byly wymieniane jedny tchem przez Prymasa Polski z narkomanami i nazywane spoleczna patologia. Pewnie, ze sie zmienia w dobrym kierunku i tych zmian nie sposob zatrzymac. Tym bardziej trzeba zabierac glos i jak mowi mtSiodemeczka „dawac swiadectwo”.
Oczywiście, Moniko, program pozytywny jak najbardziej. Pisaliśmy tu już zresztą o tym wiele razy, tylko dziś jakoś tak akurat zeszło na nagany. 😉 Ale jasne, że edukacja (w szerokim sensie) społeczna nie może się opierać tylko na warczeniu.
A najlepiej, żeby się opierała na wzajemnym poznawaniu. Bo najłatwiej się przekonać, że Inny nie musi być problemem, kiedy się z nim siedzi przy piwie albo w szkolnej ławce, śmieje z tych samych dowcipów albo narzeka razem na drożyznę i zaczyna się odkrywać, że w gruncie rzeczy jaki on tam Inny. Normalny człowiek, taki jak ja. 😉
http://wyborcza.pl/1,75248,11110994,Kto_sie_wstydzi_krzyza.html
Teoretycznie masz rację Bobiku, ale życie często pisze inne scenariusze, np takie jak w powyższym linku. Sami swoi, jedyna różnica to wyznanie. Smutne ;-( .
Problem ma jeszcze szerszy kontekst. Nie trzeba różnic wyznania, czy rasy. Wystarczy zachorować, jak setki ludzi w tym kraju:
http://wyborcza.pl/1,75480,11097814,Odnowione_zycie_Baski_na_wsi_mazowieckiej.html
Przeczytałam. To jakiś koszmar 👿
Zadajesz mi, Kocie Mordechaju, straszne pytanie: ” I co Twoim zdaniej JEST wazne w obecnej polskiej rzeczywistosci?”
Lista odpowiedzi na to byłaby pewnie długa i nie pretenduję do jej ułożenia.
Ale odpowiem: Edukacja!
Edukacja, jako działania oparte o jasny system wartości.
A nie o rechot Wysokiej Izby.
Proszę Cię, nie zakładaj, co jest dla mnie mało, czy bardziej ważne.
Napisałem wcześniej – to prawodawca powinien stworzyć to prawo umożliwiające wszystkim ludziom spokojne życie. Trudno jednak sobie wyobrazić, że stworzy to rechoczący Sejm.
Kapitał polityczny? A można. Wszak było to widać przed wyborami. Dla mnie to były zachowania kunktatorskie, dla zdobycia głosów, a nie głos w sprawie.
Nagonka ’68.
To bardzo trudna sprawa.
Miałem wtedy naście lat. Wyjeżdżał Izik, Alek – koledzy z liceum. Byli liderami licealnej społeczności.
Nie rozumiałem wtedy do końca tamtej rzeczywistości.
I tego, że wyjeżdżają.
Dziś patrzę na to inaczej. Ale też nie zgadzam się z takimi poglądami, które słyszałem na własne uszy, że „było to porównywalne z Holocaustem”.
Nie sądziłbym też w sposób masowy całego społeczeństwa – nie było wtedy demokratycznych sposobów wyrażenia swego sprzeciwu. Oczywiście można było – ze skutkiem wiadomym.
Taki klimat, Zmoro 🙁 Ton czyni melodię 🙁
Nie zapominajmy o jednym, podstawowym czynniku. Każdy z nas postrzega świat w sposób, jaki wyniósł z domu, pózniej wpływ na postrzeganie „rzeczywistości” ma środowisko w jakim się obracamy.
Pamiętam, jak mnie bolało 80. i 90. latach, gdy w niemieckiej telewizji zarzucano Polakom antysemityzm, szmalcownictwo w czasie wojny i inne okropieństwa. Nie tylko bolało – byłam oburzona, uważałam, że to nieprawda, a nawet oszczerstwa. Byłam gotowa gryżć i kopać.
Bo ja po prostu w swoim życiu nie spotkałam się z przejawami antysemityzmu. Owszem raz – ale uświadomiłam to sobie po latach, bo wtedy, jak to miało miejsce nie rozumiałam podtekstu, uważałam to po prostu za ordynarny, sprośny dowcip : ” Ola, czy to prawda, że masz w poprzek?”. Ola miała cięty język i odparowała”Tak, oczywiście, chcesz zobaczyć?”
Wróciłam do kraju i zaczęłam obracać się w zupełnie innych kręgach tzn w absolutnie normalnych, przeciętnych, mieszczańskich. I ogrom bezmyślnego, codziennego antysemityzmu mnie poraził. Do tego dochodzi internet – i nikomu to nie przeszkadza. Plus wydawnictwa, które w każdym praworządnym kraju byłyby konfiskowane, jako niezgodne z konstytucją. Sprzedawane w parafiach.
Dlatego uważam, że zmiany świadomości społecznej wymagają nie jednego, ale dwóch lub trzech pokoleń. Zwłaszcza że coraz dłużej żyjemy i babcie i dziadkowie jeszcze długo będą sączyć jad.
Dlatego tym bardziej, przy każdej okazji, nawet najdrobniejszej należy dawać świadectwo.
Tak, zmoro.
Babcie i dziadkowie?
A to zależy… Wychowałem się w małym miasteczku. Przed wojną społeczność się była konglomeratem trzech narodowości – niemieckiej, polskiej i żydowskiej w mniej więcej równych częściach. Podczas wojny Żydzi zginęli zamordowani bestialsko w okolicznych lasach, Niemcy rozkazem wsadzeni na furmanki w mroźną zimę 1945 roku nigdy nie wrócili.
W domu nigdy się o tym nie mówiło.
Czasem myślę, dlaczego?
No tak. W ramach drzemki poobiedniej poszedłem jeździć na rowerze. Zgniewała mnie moja drzemka, czemu chce mną drzemać, gdy ja jej nie chcę?
Ad słowem: hi hi! Mogę Wam zacytować kilka rzeczywistych określeń żołnierskich, ale to tylko na priva! 😆 A ja chcę być WPan ppor 👿 moje chcenie mojejsze!
Znowu jakoś Was poniosło w poważnictwo.
A ta edukacja oparta na jasnym systemie wartości to niby przez kogo ma być dawana? A ten system to czyj ma być? Nie ma absolutnego systemu, teraz już wiemy.
Powiadam Wam, powiadam, że zmieni się świadomość społeczna tu, a diabeł wyjdzie tam.
Bo trzeba ludziom Innych złych, wszetecznych, trzeba ludziom Innych – kozłów ofiarnych, na których można swe winy i grzechy zrzucić.
Ale o tym tyle już napisano….
Nie nastąpi moment, w którym ludziska będą Wam odpowiadać 👿
Choćbym ja miał zostać, uhuhuha!
Sprostowanie: jeszcze niczego nie piłem! Blekotu też nie jadłem!
„A edukacja oparta na jasnym systemie wartości, to przez kogo ma być dawana?”
Może przez Państwo?
A może poprzez pieśń gminną?
Diabeł jeden wie.
To jest dobre pytanie.
Jedybyn systemem wartosci jakie panstwo powinno propagowac to poszanowanie i ochrona praw czlowieka i obywatela. I tu wracamy do posla Suskiego.
To jest podstawowe pytanie.
Doro, godzinę do póltorej dziennie ( dłużej nie mogę, bo mój masochizm też ma granice) poświęcam na przeglądanie wpisów na różnych portalach i klikam na „zgłos do usunięcia”.
I wiem, że to tylko mała kropelka, ale to taki mój minimalny wkład.
A ta edukacja to przez nas ma być dawana. Wszystkich. Przez własny przykład i przez fukanie na suskich. Nie da się zmienić Ziemi w raj do piątku? No trudno. Ale jak się mocno przyłożyć i odrobinę nafukać, to w ciągu życia jednego pokolenia da się ją popchnąć we właściwym kierunku choć parę milimetrów.
… nie pociągając przy tym smętnie nosem jak spanielka. 😉
Wlasnie poslanka Senuszyn fuknela:
http://www.liiil.pl/1329161160,DLACZEGO-W-POLSCE-WOLNO-OBRAZAC-GEJOW.htm
Senyszyn, sorry.
A nie, Kocie Mordechaju.
To jest zbyt ogólne.
Jeżeli założyć, że Państwo zmusza obywateli do posyłania dzieci do szkoły do 18 roku życia pod groźbą karalną, to Państwo bierze na siebie również odpowiedzialność za zorganizowanie tej Edukacji, w tym jej priorytetów.
Ba, nazwijmy to, modelu absolwenta.
Jeśli by to sprowadzić tylko do poszanowania praw, to wystarczyłyby tylko lekcje wychowania obywatelskiego i oczywiście religia w jeszcze większym wymiarze niż dotychczas.
Nie uczta Baltazara, sami sie uczta…
zmoro @21:00, też tak robię. Niezmiennie wydaje mi się to czerpaniem morza sitem, ale to jest silniejsze ode mnie. Jednak, np. na onecie trzeba się zalogować. A tam są naprawdę straszne rzeczy…
A pod wpisem Senyszyn też pięknie
Ojtam, ojtam, straszne. To ludzie, którzy swoją mądrość wylewają bliźnim na buty. A to Polska właśnie! A jacy nadęci przy tym.
Edukacja to pewien sposób indoktrynacji wszystkich. Na modłę XIX wieku. Ale wiek XIX znika. I co teraz? Nie ma norm produkcji krajowych, są … globalne. Ha.
Bywają i onetowe normalnawe 😆
http://forum.onet.pl/0,0,1,0,2378,uforum.html?ufSort=
@ zeen 13 luty 12, 21:08
No to i siem óczym!
Ale chciałoby się zasiąść w bujanym fotelu i pogładziwszy srebrną brodę rzec: – „Dziadek wam opowie”…
Słabo kojarzę, kto to Senyszyn, a kto Haydn, i owszem. Pan Staier mi gra. O.
Nie mam czasu na Senyszyn.
@Tadeusz 13 luty 12, 21:18
Ja w kwestii formalnej – a co z XX wiekiem?
Pan Premier ostatnio narzekał, ze nie nadąża, bo jest XX wieczny.
Skoro obecna edukacja jest XIX wieczna, to jakże wiele do nadrobienia!
Globalna?
Hmmm… pewnie tak.
Ale przez to dyspersyjna.
A jak dyspersyjna, to w sumie żadna.
Wróble pod strzechą!
Masowa państwowa edukacja to model państwa nacjonalnego z XIX wieku. Przygotowanie standardowych pracowników do standardowej pracy. Wiek XX to tylko kontynuował, z małymi zaburzeniami.
A teraz standardowa praca się kończy, z jednej strony, z drugiej, standardy są już nie jednopaństwowe, ale ogólnoglobalne.
PS Pan Premier powie byle co, byle dobrze brzmiało i mu wskaźniki podniosło.
żeby dobrze brzmiało to Pan Akustyk musi się nieraz dobrze namęczyć 🙄
Sluchaj, klakier. Ja jestem prosty Kot i z coraz wiekszym trudem przeskakuje przez Twoje skroty myslowe, gubiac watek. Najpierw powiedziales, ze edukacja ma byc oparta „ma jasnym systemie wartosci”. POniewaz jasnych systemow wartosci jest multum, odpwoeidzialem, ze JEDYNYM jasnem systemem wartosci na jakie gotow jestem zgodzic sie aby mi Panstwo propagowalo to poszanowanie i ochrona praw czlowieka i obywatela..
To co tu jest „zbyt ogolne”?. I skad sie tu wziela relgia? Pakty praw czlwoieka i konwencje europejskie po to zostaly wymyslone i skodyfikowane, aby panstwa nie musialy opierac swego prawa na nakazach religijnych. Religie jako strazniczki praw czlowieka i obywatela troche sie nie spisaly i dlatego nalezalo skodyfikowac prawa oswieceniowe, troche dodac, trche ujac, ale z grubsza to mowimy o ideach oswieceniowych, a nie relogijnych.
Pan Premier nie tylko mówi, ale i jest XX wieczny.
Standardy globalne.
To ja się zapytam – jak kształcić człowieka globalnego?
A może jeszcze inaczej, czy ktoś rozmyśla na ową edukacją globalną? W sensie merytorycznym, metodycznym i dydaktycznym?
A ja powiadam, że osieł Suski jest na swojem mniejscu.
„Nasz naród jak lawa
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi…”
No więc mamy twardość, suchość i plugawość na przemian z ogniem macierewiczowskim w parlamencie.
Czyli wsjo gra.
Przeliczając proporcje powinno tam być 1/50 kulturalnego, wykształconego inteligenta… trza poszukać, może choć w czystej bieliźnie posła Palikota…
człowieka globalnego kształci się po angielsku 😈
Tadeuszu, kiedy piszesz pełnymi zdaniami, to ja więcej rozumiem. 😳 Chyba trochę zmeandrowaliśmy, bo mowa była o edukacji społecznej, systemach wartości, wychowaniu?, a nie o edukacji w ogóle. Nie ustawiałabym tu 'państwa’ w roli dzierżącego całą odpowiedzialność. W dni robocze dziecko może jadać obiady w szkolnej stołówce. Ale śniadania i kolacje je w domu, niedzielny obiad u babci, sobotni podwieczorek z kolegami w ciastkarni. Wszyscy powinniśmy poczuwać się do odpowiedzialności – a nie cedować ją na 'państwo’ i czekać, aż ono to załatwi. Spójne komunikaty dobiegające ze wszystkich stron; pozytywne przykłady i w szkole, i w domu, i w mediach – to by było to. Znowu mi się udało napisać oczywistość. Idę pomóc Bobikowi się pakować – może chociaż na to się przydam.
No i mamy nadreprezentację tego, no, Afropolaków 😆
Kocie, przy całym nabożnym wręcz szacunku do konwecji o ochronie praw człowieka i obywatela, jest to jedynie umowa zawarta między państwami sygnatariuszami. Jutro mogą umówić się inaczej. Albo się wypisać z klubu. Na razie to się nie opłaca, ale jak tych, co poza klubem będzie więcej, niż tych w klubie, a na dodatek będą bogatsi, to cały koncept leży. Zresztą, stosunek szanujących prawa człowieka państwa zachodu do Chun pokazuje, gdzie się mogą imponderabilia, kiedy w grę wchodzą duże pieniądze. Prawa człowieka i obywatela to trochę krucha podstawa, by na niej budować spójny system wartości, a na nim jeszcze oprzeć edukację. Dwie kondygnacje postawione na wafelku.
Chin oczywiście.
żeby powiedzieć bardzo niedyplomatycznym tekstem jak się mają imponderabilia do jednostki – codziennie ktoś ginie w wypadkach drogowych. w długie weekendy to nawet całkiem sporo ginie… 🙄
Proszę mi wybaczyć, że tak przeskakuję. To pewnie jakaś bieżączka stukania w klawiaturę połączona z pośpiesznym poszukiwaniem drogi w owej globalizacji vel globalności.
Ale ja na to patrzę jakoś tak bardziej wąsko.
Może XIX-wiecznie, jak napisał Tadeusz.
Zastanawiam, jak te „ogólne” wartości dają się rozpisać na współczesne polskie społeczeństwo.
Bo jak na razie to jakoś to słabo postrzegam.
Ktoś mi mówi, ze ma dziecko asertywne, a ja jakoś tak tylko widzę, że to komuś się myli asertywność z chamstwem.
A wolność z wolnoć Tomku w swoim domku – gdzie ten domek jest prawie ślimaczy – gdzie ja i tam mój domek.
Religia wzięła się stąd (może powinienem dać smileya), że moim zdaniem Państwo Polskie pogubione (jak i Pan Premier) w otchłani wieków nie będąc w stanie wygenerować swej wizji edukacji postanowiło na wszelki wypadek oprzeć się na jakimś sprawdzonym wzorcu (do czasu, aż coś sami wymyślimy).
Agusiu, naprawdę napisałem coś pełnym zdaniem??? Niewiarygodne. Popatrz, a tak się starałem 👿
Kto zmeandrował to zmeandrował, ja cały czas o tym samym 😆
Aaaaaa. Edukacja społeczna. Społeczna. Dziękuję. Patrzę na to społeczne i …. dzieci, do domu!!! Społecznych opinii z Onetu nie chcecie też.
I to niestety są realia.
Tu się oczywiście nakłada kilka spraw. Zderzenie lokalnego z narodowym. Lokalna rodzina wygrywała dotychczas w Polsce, ale dziadkowie i babcie jakby się przestali podobać… Dziadkowie i babcie szerzą edukację partykularną.
A marzeniem wielu rodziców jest, by kochane państwo coś zrobiło z bachorami. Wykluczeni… etc. Była o tym mowa??
Oświecenie też się nie sprawdziło. Niektórzy Holocaust wywodzili z oświecenia…
No, struktury globalne oczekują, że państwo narodowe im przygotuje pracowników. Bardzo trafna uwaga jest taka, że to bezrobocie młodych wykształconych etc. — toć to spełnienie marzenia kapitalisty, dobrze wykształcona, doskonale mobilna siła robocza! Jest popyt, zatrudnia się, nie ma, zwalnia się. Opłaci się wtedy ich z podatków. To jest skutek zmian, nie ich produkt uboczny!
Wiele zmian unijnych, te dziwaczne pseudo-standardy, niektórzy chcą interpretować jako właśnie spełnianie zapotrzebowania koncernów globalnych.
A tu taki wstyd…. ACTA. Przygotowana przez globalne koncerny wraz z biurokracjami państwowymi. Ludzie stanęli okoniem, bykiem, etc.
Odpowiem przed dobranocką: nie da się ogólnych wartości na nic rozpisać! Bo to kolejna mrzonka!
A teraz… dobranoc!!!
Nie, Vesper, nie , ja nie mowien ie o „budowaniu ” przez Panstwo systemu wartosci, bron Cie PB, zeby mialo mi cos budowac. Mowie o propagowaniu i ochronie praw czlowieka i obywatela. I jest to jedyny system wartosci , ktore od Panstwa jestem gotow przyjac, a nawet oczekuje. Ze bedzie stalo na strazy moich praw jako Kota i Obywatela. A to znaczy mi. n. ze nie zezwoli pogardlwie traktowac pana Godsona, pana Biedronia i wszelkie inne mniejszosci.
Aaaa, to co innego. Niech propaguje. Razem z ideą państwa prawa. A najskuteczniej propaguje się przez własny przykład 🙄
Tadeusz, juz dobranoc, a ja (staram sie pelnym zdaniem co sprawia mi klopoty-jak wiadomo) o konkursie na ksiegarni wnetrze, lubie wnetrze ladne ale mniej konkursy , bo to jak z tym systemem wartosci, jedni wola z kurzem inni bez 🙄
uff…… dlugie zdanie 🙂
„Mowie o propagowaniu i ochronie praw czlowieka i obywatela.”
Ha. Takie propagowanie jak w USA? Guantanamo?? To tylko w hasłach świetnie brzmi. Dziwnie wybiórcze te prawa.
Tu się logika zapętla, jak poważnie dyskutować, i tylko jedno prawdziwe: gra o władzę.
Rysiu, długie, ale jakie pełne 😆
Mnie dość rozśmieszył konkurs. Na 12 księgarni!
od Bobika wielkimi krokami koniec zimy biegnie, od jutra roztopy, swietnie, robactwo wymarzlo, Tereny Zielone moga zielenic sie dla brykaczy, ot co…
Tadeuszu, 12 to i tak lepiej niz – powiem – 3! i podest od poczatku zajety 🙂 😀
bo dobra ksiegarnia (pokoj tez) to duzo utrzyma:
http://www.cuded.com/wp-content/uploads/2010/10/20101009_134_d-600×728.jpg
🙂
w mojej przed laty woda „spadla” z sufitu, i w takim stanie konkursu wygrac nie mozna
https://lh4.googleusercontent.com/-xl_gbA_ZxaY/TzkTDNLmpiI/AAAAAAAAFzg/gny8wpbaJVk/s800/001_1.JPG
bywa
O, to mi sie bardzo podoba!!!!
http://wyborcza.pl/1,75477,11131995,Niemcy_rehabilituja_spalone_czarownice.html
Proponuje jeszcze by zrehabilitowavc wszystkie czarne koty, palone na stosach wraz z czarownicami. One tez byly niewinne. Tyle razy mowilem mojemu bl.p. Bratu Pickwickowi: masz szczescie, ze zyjesz w innych czasasch. Poszedlbys na stos wraz ze Stara. 😈
Nie da się rozpisać?
„Chłopcy źle się bawicie
Dla was to zabawa
Dla nas znaczy życie” – Stanisław Jachowicz
biedny Zwierzak, spi, a tu kolejna setka do doczytania 🙂
biedny Bobik, napisal szybko, myslal do powrotu jakos bedzie,
nic z tego Piesku, jestesmy (pozwalam sobie 🙂 ) w FORMIE
Dziekuję, Rysiu. Dziękuję, Tadeuszu. Dzięki Waszym wysiłkom mój poziom zrozumienia rośnie. 😉
Tadeuszu , przyznam, że mam wyjątkową słabość do USA jako globalnego propagatora praw człowieka i obywatela. Kiedy amerykańscy marines jadą do jakiegoś dalekiego kraju, obalać reżim gwałcący prawa człowieka, wiem, po prostu wiem, czuję całą sobą, że o to własnie im chodzi. O to i tylko o to. O prawa człowieka. A, człowieka i obywatela. O-by-wa-te-la. Byłabym zapomniała. Co za nietakt 😈
za Tadeuszem w dym………., znaczy sie w sen
Nacht
A wierszyka o Andzi już nie będę cytował.
Bardzo wszystkim dziękuję za rozmowę – trochę mi się rozepchnęła łepetyna.
Dobrej Nocy.
Aga, staram sie, doprawdy, czesto udaje sie do kropki dojechac
8) 🙂 🙂 🙂 (a mam mature stara bardzo, z obowiazkowym polskim )
Dzięki pomocy Agi już jestem jakby spakowany. 🙂 Jutro będę się mógł w spokoju ducha zająć sprzątaniem tego, co podczas pakowania nabałaganiłem. 😉
Rysiu, czy ten czytelniopokój już zajęty, czy też po powrocie z Londka mógłbym się tam wprowadzić? 😆
Rysiu, doczytalam! 😉
Pouczanie odnosi akurat odwrotny skutek.
Przyklad dziala lepiej.
Ale nigdy nie nalezy zapominac, ze klaniajac sie przed jednym wypinamy odwlok na inne, ktore wcale nie jest mniej wazne.
Państwo, państwo… Nie zapominajmy, że państwo to nie tylko te wszystkie konstytucje, prawa flagi, hymny, itd, ale również państwo Kowalscy i państwo Nowakowie, od których koniec końców zależy, jak ramówka jest realizowana w praktyce. Dlatego zmienianie (się) poszczególnych państwa Kowalskich, jak się skumuluje, może jednak mieć duży wpływ na całokształt.
To, co jest w stanie zrobić jeden naprawiacz świata, to oczywiście kropla w oceanie. Ale jak w lokalnej społeczności takich naprawiaczy skrzyknie się kilku, to potrafią sprawić, że jakość życia jednak choć trochę się poprawia (przynajmniej w odczuciu tejże lokalnej społeczności). I nawet jeżeli to jest tylko tyle, to dlaczego miałoby być nie warto?
Że wielkie systemy od takiego dziubdziactwa się nie zmienią? No, pewnie się i nie zmienią, a w każdym razie nie od razu. Ale komu może przeszkadzać, że w ramach tych okropnych systemów trochę więcej ludzi będzie trochę bardziej zadowolonych z życia? 😉
Oczywiście masz rację Zwierzaku, przykład działa lepiej. Pod warunkiem, że jest dobry. A tych jest niewiele i są w niskiej cenie.
I moim zdaniem stwierdzenie, że przykład idzie z góry jest błędne. Jest z założenia usprawiedliwieniem samego siebie. Bo przykład idzie z dołu.
A rodzice umywają ręce, oczekując, że państwo, czyt. szkoła przejmie ich obowiązki. A ci, którzy nie umywają są w mniejszości. I potem dziecię 12-letnie jest skonfrontowane z postawami rowieśników, które zupełnie nie przystają do tego, co ono wyniosło z domu. A jest akurat w tym wieku, w którym szuka akceptacji grupy i ta grupa staje się dla niego autorytetem. Może dostać rozdwojenia jazni. I nawet jak wie, że to ono ma rację, a nie grupa, to musi mieć niezłomny charakter, aby bronić tej swojej racji. A często wątpi po prostu, bo przecież logicznie rozumując, to większośc musi mieć rację.
A nauki prowadzenia debaty jako elementu edukacji szkolnej, tak jak to jest w Australii, o czym wspominałaś, za mojego życia nie oczekuję w Polsce.
Tylko Bobiku przkładasz doswiadczenia niemickie na polski grunt.
W Polsce lokalna społeczność nie istnieje niestety. I to niezależnie od tego czy jest to miasto, czy wioska.
Co najwyżej tylko wtedy, gdy trzeba zawiązać komitet kanalizacyjny. Jak tylko kanalizacja zostanie doprowadzona, społeczność przestaje być społecznością. A i tak zawsze znajdą się tacy, którzy powiedzą, a ja sie nie zgadzam na poprowadzenie kanalizacji.
Zmoro, może nie jest w Polsce aż tak źle, jak w gazetach piszą. 😉 Ja nawet w Galicji 😉 widywałem przykłady lokalnych społeczności, które całkiem nieźle sobie radziły. Wspomniałem teraz np. wieś o nazwie Łysa Góra w tarnowskiem. Tam były jeszcze przedwojenne tradycje samoorganizacji i nawet peerel ich nie zdołał utrupić – zawsze się tam społeczność zawiązywała w różne kółka, inicjatywy, itp.
Albo to, co Jotka tu nieraz opisywała, jak to się robi w jej miejscowości. Też bardzo ładny przykład prężnej lokalnej społeczności. A myślę, że akurat w poznańskiem takich przykładów znalazłoby się wiele więcej.
Nie twierdzę, że wszędzie jest cudnie, albo że rzepkoskrobizm jest rzadki. Ale nie jest też tak, że w ogóle nic się nie da zrobić. Da się, bo tu i ówdzie ludzie robią. 😉
Nie tylko w Australli, Zmoro. W good old US of A takze, w ramach przedmiotu zwanego civics (a sa tez cale kluby szkolne temu poswiecone). To tradycja szerzej anglosaska.
A co do roli marines przy wprowadzaniu swietlanych praw czlowieka i obywatela (czy jak wolisz, o-by-wa-te-la) w innych krajach, Vesper, to w zasadzie sie z Toba zgadzam (dodajac na marginesie, ze sporo badzo przytomnych osob, w tym wielu moich amerykanskich wspolobywateli, uwaza, ze jest to w duzej mierze przejecie ciezaru kolonialnego imperium brytyjskiego i pozostalych europejskich poteg kolonialnych – europejskiego przedsiewziecia, ktore niektorzy do dzis zachwalaja np. za wprowadzenie na terenach pod swoja kontrola kolei zelaznych i poczty, natomiast dosc lekko pomijaja druga strone medalu – gwalcenia podstawowych praw czlowieka, jak to np. robi znany historyk konserwatywny Niall Fergusson w przypadku imperium brytyjskiego). Z tym, ze marines towarzysza takze zolnierze innych krajow, w tym polscy (i takze nie zawsze swietlanie sie zachowuja)… Podobnie jak sprawa Guantanamo (za zamknieciem ktorego glosowali przeciez wyborcy Obamy w poprzednich wyborach, w tym i ja, bo to w kampanii wyborczej obiecywal) jakos sie przeciez laczy ze sprawa tajnych wiezien w Europie, w tym Polsce… Duzo tu spraw do naprawienia – wszedzie, nie tylko u innych… Choc oczywiscie naprawianie u innych kazdemu idzie zawsze latwiej. 😉 Stary problem z belka we wlasnym oku, i drzazga w cudzym, ktora zawsze latwiej dostrzec.
Bobiku, jak juz jestes spakowany, to Ci tylko jeszcze zycze dobrego lotu, swietnych spotkan i najmilszych wrazen. Szkoda, ze nie bedziesz mial czasu zajrzec pewnie i do najmilszego memu sercu angielskiego miasta, ktore co prawda nie jest stolica, ale jest centrum mysli i pieknych starych wiez. Ale moze kiedys, razem… 🙂
Co do przykładu, to swoim zwyczajem powiedziałbym, że jest i tak, i tak. 😉 Idzie i z góry, i z dołu. I tym, co zawsze może zrobić zwykły ludź, nawet kiedy ma do czynienia z oporną materią, jest dawanie własnego dobrego przykładu – choćby w interesie swojego potomstwa. A do dawania dobrego przykładu należy, moim zdaniem, również patrzenie górze na łapki i domaganie się od niej, żeby też dawała dobry przykład. 😈
Dziękuję, Moniko, a przy okazji dziękuję zbiorczo wszystkim, którzy się troszczyli o moją podróż, bo na bieżąco nie zawsze do podziękowania dochodziłem. 🙂
Do miasta starych wież pewnie istotnie nie dotrę, ale mogę coś pozdrowić zastępczo. Może być The Globe? 😆
Bobiku w-podróż-mknący:
dobrego londowania.
A ty, Londynie, nie drżyj
– no chyba, że z rozradowania. 😆
Śpij, Kocie Mordechaju,
nie poleruj łyżeczek.
Długie zlotne rozmowy
za rogiem czekają już przecież. 😀
The Globe jak najbardziej, Bobiku.. 😆 No i oczywiscie pozdrow Krolika, Helene i Mordke – w realu – dla ktorych sle realne serdeczne usciski. 🙂
Po co te sprzątania, te czyszczenia wszystkie?
Chrzań, Mordko, łyżeczki, zatroszcz się o miskę,
a by atmosfera była wprost urocza,
nie zapomnij jeszcze wyskoczyć po scotcha. 😈
W zasadzie sie zgadzam. Przyklad z dolu moze byc batem na wymuszenie przykladu z gory. Tez sie zgadzam.
Ale przyklad nie moze byc ze tak powiem jednostronniczy, tzn. przykladowo: przykladam sie do zwalczania chamstwa w internecie starannie unikajac zwalczania chamstwa w autobusie, bo moge dostac po buzi. I caly dobry przyklad diabli biora, przynajmniej u mlodych bo oni jakos maja dziwnie wyostrzona spostrzegawczosc i predko wyciagaja wnioski o hipokryzji. 🙂
juu cieplej, -4° 🙂
brykam
herbata
herbata
cos do
szeleszcze
ACTA, ACTA, ACTA
wszedzie i kazdy
w Tereny Zielone do S-Bahnu 🙂 😀
brykam fikam
Pannie Julce Pręgowanej z Walentynkowymi pozdrowieniami 😳
http://www.youtube.com/watch?v=i13qxbgVKnM
Myśli na dziś. Stan zakochania to nic innego niż sytuacja, gdy układy limbiczne dwojga osób wpadną w rezonans. 😯 (Edwin Bendyk, ostatnia Polityka)
Miłość, to radość z czyjegoś istnienia. (Elzenberg, powtarzam za Barbarą Skargą) Ja bym dodała, że radość, której towarzyszy chęć i gotowość ponoszenia kosztów w imię dobrostanu obiektu uczuć – bez poczucia, że się dla kogoś poświęca i bez liczenia na zwrot z inwestycji. 😉
Bry!
O, Walętynki… dzień obrony praw obywatelskich handlarzy, zwł. amerykańskich 👿 Trzeba chyba do McDonalda iść, czy co…
Miłość… no ale czy chodzi tu o którąś: agape, caritas, eros, filia??
Sorry, w judaistycznej doktrynie nie jestem mocny 😳 jak i w żadnej innej 😆
OFELIA:
Nie mówmy już o tym, proszę; ale jak się was pytać będą, co to znaczy, to powiedzcie:
Dzień dobry, dziś święty Walenty.
Dopiero co świtać poczyna;
Młodzieniec snem leży ujęty,
A hoża doń puka dziewczyna.
Poskoczył kochanek, wdział szaty,
Drzwi rozwarł przed swoją jedyną
I weszła dziewczyna do chaty,
Lecz z chaty nie wyszła dziewczyną.
Mmm, a czemu w moim tekście St Valentine’s day is tomorrow??
No i Kotek łaskawie nie cytuje dalszego ciągu 👿
By Gis and by Saint Charity,
Alack, and fie for shame!
Young men will do’t, if they come to’t;
By cock, they are to blame.
Quoth she, before you tumbled me,
You promised me to wed.
So would I ha’ done, by yonder sun,
An thou hadst not come to my bed.
Nie znalazłem polskiego….
Znam polonistow, ktorzy maja po polsku na polce z wlasnymi ksiazkami i nie musza guglowac… 😈
I oni wowczas nie uwazaja, sw. Walenty jest jakims szczegolnie jadowitym i trujacym ametykanskim wynalazkiem. 🙄
Św Walenty nie jest wynalazkiem amerykańskim, oni wykorzystali pretekst, aby rozpętać kolejna orgię zakupową. W tym są rewelacyjni. A za nimi tak oryginalne narody, jak polski.
Anim polonista, ani mi półki z książkami dobrze nie robią! Jam humanior elektroniczny i wirtualny! Skindlony i zajpadzony!
Dzień dobry 🙂
Muszę od razu zwrócić szanowną uwagę Mordki na to, że wiele samych w sobie nieszkodliwych wynalazków czy odkryć można rozwinąć w sposób jadowity i trujący. Przykładów nie brakuje. 🙄
A z drugiej strony… Czy my się musimy koniecznie przejmować tym, jaką formułę obchodzenia Świętego Walentego narzucają różne przemysłowe rekiny? Możemy sobie przecież wypracować własną formułę, która dostarczy nam nieco szpasu, a kto nie lubi okazji do szpasu, niech pierwszy rzuci kamieniem. 😈
Ja wobec tego rzucam walentynkowe hasło, które nie ma nic wspólnego z komercyjnym jarmarkiem, ma służyć wyłącznie mojej osobistej przyjemności: W WALENTYNKI CAŁUJ PSA W NOS! 😆
Satchmo usmiecha sie w Niebie spogladajac na te parke:
http://www.youtube.com/watch?v=bnzMxhzMSsI
Niee wrzucam duzo muzyki, ale te, tak walentynkowo. 😈
może jeszcze być ludus, pragma, mania, storge … 😉
Pręgowana też wydaje się nic nie mieć przeciw walentynkowym wyrazom uwielbienia. 😀 Ofertę Laurentego przyjęła bardzo łaskawie. Tylko przy tym miauknęła niezrozumiale coś takiego, że luty już wkrótce się skończy i wtedy będzie można porozmawiać konkretniej. Nie załapałem. To chyba jakiś wewnętrzny koci kod. 🙄
Tak tak, wszystko przez tych chciwych komercjalnych prostakow Amerykanow. Bez nich to bysmy sobie swobodnie konczyli szkoly podstawowe, umieli czytac i liczyc, mowili jezykiem Goethego i sluchali Mozarta. To dopiero by bylo zycie. Amerykanie to potrafia rozpowszechnic tylko kupe nieszczesc, w przeciwienstwie do takich Niemcow, Rosjan, Japonii czy Chin, ktore rozprzestrzenialy swoje wartosci z finezja.
Ide podumac na londynskim bruku i wzniesc toast za frakcje polnocnoatlantycka.
Cheers!
Bobiku, ja jak zawsze za, i jak zawsze z ale:
Ale Twe hasło dyskryminuje pewną większościową mniejszość 😯
Proponuję tfurcze rozwijki:
CAŁUJ PSA W NOS
A KOTA … ?
Tak, świętowanie manii wydaje mi się bardzo dobrym hasłem na Walętynki!
A przy okazji skąd ta mania (sik!) się wzięła? Mikołajki, Walentynki, Dziewczynki (na 8 marca), zaraz będzie Urodzinki Jezusków (wiadomo kiedy) 👿
In einem internationalem Abkommen sollen Internetanbieter verpflichtet werden, zu überprüfen, was ihre jeweiligen Nutzer im Netz so treiben. Staatliche Hoheitsaufgaben, Polizeiarbeit nämlich, können also an Privatunternehmen ausgegliedert werden.
http://taz.de/Kommentar-Acta/!87401/
dla frakcji 🙂 🙂 🙂
niestety nalezy guglowac 🙂
Eeee, królik jednostronnie ekstremistycznie od razu. Są takie wspaniałe amerykańskie rzeczy, eeeeee, zaraz zaraz…. o, czołg Abraham!, drony!!! 😆
żarówka (Edison, to był komercyjny krwiopijca…), samoloty, samochody, no i większość rzeczy, jakie w domu znajdujemy.
Te, krolik! Slyszales o „orgii zakupow” na walentynki? Cgyba orgia kupowania kartek z serduszkiem? Cos jak Sam Weller dla swej subreteczki w Klubie Pickwicka?
Bo ja tam slyszalem glownie o romantycznych koilacjacj przy swiecach, czerwonych rozach i ew. czekoladkakch ladnie opakowanych. 😈
Ide poszalec orgastycznie w sklepie spozywczym na romantyczna kolacje z Psem Bobikiem.
Moze byscie wpadli tez na wieczor?
do Bobika napisano (zmora? o ile pamiec……), ze patrzy z perspektywy niemieckiej, kurde mysle sobie ja tez 🙄
jak gabka jest czlowiek, jak gabka
krolik??? TY………..
gugel ma rade na polkowy balagan…….
OFELIA
Nie mówmy już o tym, proszę; ale jak się was pytać będą, co to znaczy, to powiedzcie:
Dzień dobry, dziś święty Walenty.
Dopiero co świtać poczyna;
Młodzieniec snem leży ujęty,
A hoża doń puka dziewczyna.
Poskoczył kochanek, wdział szaty,
Drzwi rozwarł przed swoją jedyną
I weszła dziewczyna do chaty,
Lecz z chaty nie wyszła dziewczyną.
KRÓL
Nadobna Ofelio!
OFELIA
Dajmy pokój przysięgom; zaraz skończę:
Bezbożność to wielka; Bóg widzi,
Jak wielka w mężczyznach bezbożność!
Cny młodzian się tego nie wstydzi,
Gdy tylko nastręczy się możność.
Wszak nimeś cel życzeń otrzymał,
Przysiągłeś się ze mną ożenić!
To ona mu tak mówi, a on jej odpowiada:
I byłbym był słowa dotrzymał,
Lecz trzeba ci było się cenić.
KRÓL
Jak dawno ona w tym stanie?
OFELIA
Jeszcze się wszystko naprawi, mam nadzieję. Tylko cierpliwości! Ale nie mogę nie zapłakać, pomyślawszy, że go mają złożyć w zimną ziemię. Mój brat dowie się o tym, a zatem dziękuję państwu za dobrą radę. Niech powóz zajeżdża! Dobranoc, panie; dobranoc, śliczne panie, dobranoc, dobranoc.
Wychodzi.
KRÓL
Idź waćpan za nią, niech jej pilnie strzegą.
Horacy wychodzi.
tłum. Józef Paszkowski
Rysiu, „Hamlet jest jak gabka” – tak sie zaczyna bardzo piekny esej prof. Jana Kotta pt „Hamlet XX wieku”. Ile razy ja streszczalem roznym dzieciom ten esej, zachecajac do Szekspira.
„Bezbożność to wielka; Bóg widzi,
Jak wielka w mężczyznach bezbożność!
Cny młodzian się tego nie wstydzi,
Gdy tylko nastręczy się możność.
Wszak nim–eś cel życzeń otrzymał,
Przysiągłeś się ze mną ożenić!
To ona mu tak mówi, a on jej odpowiada:
I byłbym był słowa dotrzymał,
Lecz trzeba ci było się cenić.”
Lektury szkolne są na stronie „wolnelektury.pl” w wielu jezykach
W miłości zapewne chodzi o te wszystkie rodzaje, Tadeuszu.
A nie oczekiwanie niczego w zamian za starania o dobrostan możliwe jest chyba tylko w relacjach dzieci – rodzice.
W relacjach damsko-męskich oczekuje się wzajemnej miłości.
„o romantycznych koilacjacj przy swiecach, czerwonych rozach i ew. czekoladkakch ladnie opakowanych
A te u Kotusia na drzewku rosną 😆
Gugiel mówi, że
im Netz so treiben. Staatliche Hoheitsaufgaben,
się tak tłumaczy
the network drive Sun State sovereignty tasks,
😆 😆
I wyjaśnia, że „so” tłumaczy się jako Sun, hihi…
Paszkowski dla mnie najlepszy! A co najmniej najmilszy! Sercu najblizszy, bo pierwszy!
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
To bylo do Rysia.
Brawo, ja za leniwy jestem do szukania!
Ale ten Paszkowski bełkotliwy 😯
i bymbym był sowa doczymał
(w dykcji młodych aktorów)
musi świetnie dudnić na scenie…
Jak zwykle za późno.
Ale stronę z wolnymi lekturami warto zapamiętać, książki są na wolnej licencji w różnych formatach dopasowane do różnych czytników.
Oho, teraz Kotek sobie przypomni, gdzie ma pazurki…
lec, Bobiku, lec…….
brykajcie razem zwierzeta i rodzina 😉
znikam do przegladu 🙂
Dzień dobry. 😀
Rysiu, już to przeczytałam. Dziękuję. Mam nadzieję, że wszyscy bezmyślni u władzy zaczną myśleć.
Odcinam się dzisiaj od sieci, na dzień cały. Wczoraj kupiłam w księgarni Weltbild za całe 3 pln (!) książkę pt „Historia z konsekwencjami. Rozmawiają Krzysztof Kozłowski i Michał Komar”. Zaczęłam, i się już dzisiaj nie oderwę. Historia Polski od Powstania Styczniowego, przepysznie podana….
Czymam za lot!!!!
Dla mnie nie muszą być Walentynki, mogą być i Walentyny. Nawet piosenka byłaby gotowa, ta o pierwszej w świecie podniebnej miss. 😈
Pazurków Mordechaja połowę mogę wziąć na siebie, bo też mi się widzi, że Paszkowski miejscami w okropną bełkotliwość popada, ale z drugiej strony nie ukrywam, że mnie szekspirowskie cytaty też po pierwsze w jego tłumaczeniu do głowy się pchają.
Co to jest ponoć drugą naturą? 😳
Rysiu, ja też patrzę z perspektywy niemieckiej 😉 .
I mieszkając i tu i tam ( od 13 lat więcej w Polsce ) widzę niestety jeszcze nieprzekładalność pewnych oczywistości z obszaru niemieckiego na obszar polski. Przynajmniej na razie. I to mnie napawa smutkiem, choć jestem przekonana, że zmiany mentalne w Polsce muszą nastąpić i nastąpią, ale w bardzo długiej perspektywie. A chciałabym ten proces przyspieszyć.
I dlatego nie podzielam powszechnego lamentu nad młodymi zmuszonymi opuścić Polskę za chlebem. Wręcz przeciwnie, uważam, że im więcej młodych wyjedzie i zobaczy, że istnieje również inna normalność, tym większe będą szanse na szybsze zmiany w kraju. Ale muszą wyjechać, popracować i pożyć przynajmniej parę lat poza krajem – wtedy dopiero zauważą różnice i będą mogli świadomie decydować, które postawy są im bliższe i ułatwiają codzenne funkcjonowanie.
Przyjemnej podróży, Bobiku, o przyjemnościach płynących ze spotkania przyjaciół nie wątpię. 🙂
Dziś wolne lektury nie mają szans, liczą się tylko szybkie, o takie: szast-prast… i po wszystkim.
Klasyk dziadek Poszepszyński się kłania 😉
Kiedys byl taki zwyczaj, ze nastolatkow ze srednio nawet zamoznych, inteligenckich i kupieckich domow wypychano na rok zagranice, aby zwiedzili Paryz, Wlochy, Niemcy, odetchneli swiezym powietrzem, podszlifowali jezyki i nade wszysko – zobaczyli. Tak bylo w Anglii, Ameryce, Rosji – o tych wiem, ale pewnie dotyczy to takze i innych krajow. Przywozili stamtad pamiatki, obrazy, reprodukcje, rzezby, bibeloty i co tam jeszcze. Nazywaio sie to Grand Tour. Sklepy ze starocami w Anglii zasypane sa tymi pamiatkami z wielkiej podrozy zycia. Stara czasami cos kupi jak jest akurat w nastroju „orgii zakupowej”. rozmyslajac potem latami kto i w jakich okoliznosciaich podlapal to podczas wizyty w Neapolu czy Wenecji. Ilez tych pamiatek z domu Ojca naszej E. wtladowalo w Desie – mosiezne figury postaci z Nedznikow, piekne kielichy rzezbione z czerwonego czeskiego szkla, miniaturki w szylkretowych ramkakch z podobiznami Napoleona i Jozefiny… A w moim wlasnym domu – widoki Berlina na grubym lsniacym kartonie, w kolorze sepii – to ze strony rodzicow Babci, moich prapradziadkow.
No właśnie, ja to regularnie podróż edukacyjną do Londka sobie urządzam. Muszę tam cały czas po kociemu gadać, więc obcy język ćwiczę, inne obyczaję poznaję (np. kuweta zamiast drzewka), z egzotyczną kuchnią się stykam (łososie i kawiory, a nie rostbef i pasztetówka), wątrobę uczę wytrzymałości i w ogóle obcy kot kulturowy sobie przyswajam. 😎
Każdemu szczeniakowi taką Bildungsreise polecam, a i dorośli na pewno by nie pożałowali. 😈
Cos najblizszego Grand Tour moja Stara przezyla w Rzymie z wypadami do Neapolu i Florencji w 1968 roku czekajac na amerykanska wize 4 miesiace. I pamieta tamte olsnienia, odbierane swiezym okiem – zloto, roze i blekity na obrazach della Franceski, sliczna mlodziutka Piete Michala Aniola z napuchnietymi od placzu powiekami, trzymajaca na kolananch Syna, zatrzymany czas w Pompei, wiersz Norwida na tablicy w kosciele, gdzie na gorze znajduje sie cela sw. Stanislawa Kostki – W komnacie gdzie Stanislaw swiety zasnal w Bogu, na miejscu loza jego stoi grob z marmuru, taki iz widz niechcacy wstrzymuje sie w progu, myslac ze swiety zwrocil twarz od muru i rannych dzwonow echa w powietrzu dochodzi… Cyprysy i szczewgolna atmosfera rzymskich placow tuz przed Bozym Narodzeiem, pelnych straganow kandyzowanych jablek i gipsowych amorkow, smiechu i muzyki.
Kazdy powinin przezyc Grand Tour w odpowiednio mlodym wieku.
Pies z Kotem – co to sie porobilo….
Tadeusz, ja bardzo prosze o namiary na te tansze ebooki 🙂 Pisales, ze wiesz gdzie. Pliiiizzz 🙂
😯 😯 😯
No, sluchajcie!!!!! 😯 Okazuje sie, ze oprocz Posla Johna Godsona istnieje jeszcze instytucja w Polsce, ktora kwituje 😯 odebranie korespondencji. Wlasnie przyszlo mile podziekowanie od sekretarza Ksiedza Arcybiskupa Gadeckiego z zapewnieniem, ze list wyladowal na jego biurku 😯
Trzymajcie mnie. 😯
Egzotyczna kuchnia 😉 .
Ćwierć wieku temu ( jak ten czas leci) wylądowalam w Toronto i stamtąd udawałam się do Montrealu. Po drodze zatrzymaliśmy się w jakiejś knajpce i poprosiłam o jakiekolwiek typowo kanadyjskie danie.
Otrzymałam gołąbki z kapusty! Rozczarowanie i zdumienie moje było ogromne.
Króliku, oświeć mnie w kwestii tych nieszczęsnych gołąbków, proszę.
Do dziś się zastanawiam, czy kelnerka słysząc naszą polską mowę nie zrobiła nam psikusa 😉 .
Dzień dobry 🙂
Smerfię komercję, przyjemność smakuje z i bez okazji 😀 Dostałam i wręczyłam serduszkowe czekoladki, będziemy upasać się wieczorem wiśniami w czekoladzie i Wedlem 😀
Moja Grand była malutka i demoludzka, ale noszę w sobie widoki, smaki, zapachy. Cudnie było 🙂
Kocie – trzymam mocno!
Zmoro, a gołąbki były chociaż w syropie klonowym ? 😉
Gratulacje, Mordko! 😀
Demoludzka tez sie liczy jako Grand Tour, Haneczko! Najwazniejsze by za mlodu sie przewietrzyc.
Ciekawe czy mt7 tez dostala pokwitowanie od sekretarza.
Krótka ballada dziadowska 😉
W dniu czternastego zawsze lutego
świat się oddala od gniewu
dostaje za to uczuciowego
komercjalnego wylewu
Pies kocha kota, kot kocha myszkę
świat caluteńki w stuporze
trudno utrzymać stolcową kiszkę
w wylewu uczuć ferworze
Leć orle biały, prosto do nieba
wypuścił cię Piast Kołodziej
nam Walentynek w Polsce nie trzeba
my się kochamy na co dzień 🙄
Vesper, ależ skąd, całkiem po naszemu były.
Ja miałam coś na kształt Grand Tour w odpowiednio młodym wieku. Na kształt i nie zupełnie, bo pojechałam na stypendium i jednak popracować troche musiałam, ale praca w Paryżu lepsza niż wakacje w Trójmieście 🙂 Trochę się też przy okazji poszwędałam po okolicach – Normandia, Lyon, Lazurowe Wybrzeże, kilka wypadów do Włoch. Nigdy nie zapomnę, chyba że mnie ciężka amnezja dopadnie 🙂
Zeen 😆 😆 😆
Nie zapomnisz, Vesper! Bedziesz bez zebow i z ciezka amnezja, a pamieta bedziesz swpja Podroz.
OK. Nie wytrzymalem. Jest to , jak sadze, rodzaj odpowiedzi, Repliki Herberta na „itake” Kawafisa.
1
Jeśli wybierasz się w podróż niech będzie to podróż długa
wędrowanie pozornie bez celu błądzenie po omacku
żebyś nie tylko oczami ale także dotykiem poznał szorstkość ziemi
i abyś całą skórą zmierzył się ze światem
2
Zaprzyjaźń się z Grekiem z Efezu Żydem z Aleksandrii
poprowadzą ciebie przez uśpione bazary
miasta traktatów kryptoportyki
tam nad wygasłym atanorem tablicą szmaragdową
kołyszą się Basileos Valens Zosima Geber Filalet
(złoto wyparowało mądrość pozostała)
przez uchyloną zasłonę Izydy
korytarze jak lustra oprawione w ciemność
milczące inicjacje i niewinne orgie
przez opuszczone sztolnie mitów i religii
dotrzecie do nagich bogów bez symboli
umarłych to jest wiecznych w cieniu swych potworów
3
Jeżeli już będziesz wiedział zamilcz swoją wiedzę
na nowo ucz się świata jak joński filozof
smakuj wodę i ogień powietrze i ziemię
bo one pozostaną gdy wszystko przeminie
i pozostanie podróż chociaż już nie twoja
4
Wtedy ojczyzna wyda ci się mała
kołyska łódka przywiązana do gałęzi włosem matki
kiedy wspomnisz jej imię nikt z tych przy ognisku
nie będzie wiedział za jaką leży górą
jakie rodzi drzewa
kiedy tak iście mało potrzeba jej czułości
powtarzaj przed zaśnięciem śmieszne dźwięki mowy
że – czy – się
uśmiechaj się przed zaśnięciem do ślepej ikony
do łopuchów potoku do steczki do łęgów
przeminął dom
jest obłok ponad światem
5
Odkryj znikomość mowy królewską moc gestu
bezużyteczność pojęć czystość samogłosek
którymi można wyrazić wszystko żal radość zachwyt gniew
lecz nie miej gniewu
przyjmuj wszystko
6
Co to za miasto zatoka ulica rzeka
skała która rośnie na morzu nie prosi o nazwę
a ziemia jest jak niebo
drogowskazy wiatrów światła wysokie i niskie
tabliczki w proch się rozpadły
piasek deszcz i trawa wyrównały wspomnienia
imiona są jak muzyka przejrzyste i bez znaczenia
Kalambaka Orchomenos Kavalla Levadia
zegar staje i odtąd godziny są czarne białe lub niebieskie
nasiąkają myślą że tracisz rysy twarzy
kiedy niebo położy pieczęć na twej głowie
cóż może odpowiedzieć ostom wyżłobiony napis
oddaj puste siodło bez żalu
oddaj powietrze innemu
7
Więc jeśli będzie podróż niech będzie to podróż długa
powtórka świata elementarna podróż
rozmowa z żywiołami pytanie bez odpowiedzi
pakt wymuszony po walce
wielkie pojednanie
A tu jest ten pierwszy wiersz, Kawafisa. Wiem, ze znany, sorry:
ITAKA
Kiedy wyruszasz w podróż do Itaki
życz sobie, żeby długie było wędrowanie,
pełne przygód, pełne doświadczeń.
Lajstryngów, Cyklopów, gniewnego Posejdona
nie obawiaj się. Nic takiego
na twojej drodze nie stanie, dopóki
myślą trwasz na wyżynach, dopóki wyborne
emocje dotykają twojego ducha i ciała.
Lajstryngów, Cyklopów, dzikiego Posejdona
nigdy nie spotkasz, jeśli ich w tę podróż
nie zabierzesz we wnętrzu twojej własnej duszy,
jeśli własna twa dusza nie wznieci ich przed tobą.
Życz sobie, żeby długie było wędrowanie:
by zaświtało wiele takich poranków lata,
kiedy – z jaką uciechą, z jakim rozdradowaniem –
podpływać będziesz do portów, nigdy przedtem nie widzianych;
abyś się zatrzymywał w handlowych stacjach Fenicjan
i piękne tam kupował rzeczy,
masę perłową i koral, bursztyn i heban,
i najróżniejsze, wyszukane olejki –
ile ci się uda zmysłowych wonności znaleźć.
Trzeba też, byś egipskich miast odwiedził wiele,
aby uczyć się i jeszcze uczyć – od tych, co wiedzą.
Przez cały ten czas pamiętaj o Itace.
Przybycie do niej – twoim przeznaczeniem.
Ale bynajmniej nie spiesz się w podróży.
Lepiej, by trwała ona wiele lat,
abyś stary już był, gdy dobijesz do tej wyspy,
bogaty we wszystko, co zyskałeś po drodze,
nie oczekując wcale, by ci dała bogactwo Itaka.
Itaka dała ci tę piękną podróż.
Bez Itaki nie wyruszyłbyś w drogę.
Niczego więcej już ci dać nie może.
A jeżeli ją znajdujesz ubogą, Itaka cię nie oszukała.
Stawszy się tak mądry, po tylu doświadczeniach,
już zrozumiałeś, co znaczą te Itaki.
Wybywam, bo zaraz Bobik stanie na progu a tu bez kolacji i jutrzejszego lunchu z Krolikami. 😈
Doczytuję wczorajsze komentarze
@Monika: Z tym, ze marines towarzysza takze zolnierze innych krajow, w tym polscy (i takze nie zawsze swietlanie sie zachowuja)… (…) oczywiscie naprawianie u innych kazdemu idzie zawsze latwiej. Stary problem z belka we wlasnym oku, i drzazga w cudzym, ktora zawsze latwiej dostrzec.
Moniko, pozostaje jednak kwestia skali. Nie będziesz chyba dowodzić tezy, że USA interweniują tam, gdzie Polska im wskaże? Polska nie wysyła też swojego ministra spraw zagranicznych do innych krajów, by pouczał o konieczności przestrzegania praw obywatelskich, podczas gdy u siebie nadal praktykuje karę smierci. Demagogiczny argument? Być może. Sorry about that.
Polska mogłaby być bardziej powściągliwa w udzielaniu się w konfliktach zbrojnych, z drugiej strony ma zobowiązania sojusznicze. Na razie występuje w charakterze żaby podstawiającej nogę, gdy USA, Wielka Brytania i Francja konia kują (przynajmniej w odniesieniu do Iraku, z interwencją w Afganistanie mam większy problem w ocenie) Nie odbiera mi to chyba jednak prawa do krytycznej postawy wobec moralizatorskich zapędów Wielkiego Brata zza oceanu.
Mało walentynkowo było, przepraszam.
Leci orzeł w górną stronę,
dumnie wnosi głowę,
w łapach serce ma czerwone,
świńskie lub wołowe.
Bowiem ten (poza piarem)
sens tych Walentynów,
by podroby różne stare
zeszły z magazynu. 🙄
Ale niezależnie od powyższego i tak Was kocham. 😆
No jak się już dziecinnieje to trzeba drugą Grą Tur zrobić 😆 Tak pisze Kawafis!
Czapka zgubiła się 😯 Szła koło mnie i nie doszła. Trwam w trwodze twardej. To już pora na Grą Tur…?
A Bobik w przelocie tak ćwirka, czy się zbiera do przelotu, czy doleciał, bom już całkiem pokręćkany.
Zwierzaku, a o jakie konkretnie ebooki chodzi? Bo ja tyle obiecuję…
Czasami pamięta się również nie tylko podróż, ale także przygotowania do Podróży, i to niekoniecznie swoje, Kocie.
W 68 r również mój ojciec doszedł do wniosku, że dla dobra swego i dzieci ojczyznę należy opuścić. Ale nie mieliśmy, w naszym odczuciu niestety, formalnych podstaw.
Natomiast do dziś pamiętam i nie zapomnę nigdy, jak w cewce radia Szarotka upakowywał świnki i Kruegerandy dla dwojga swoich przyjaciół wyjeżdżających, dobrowolnie zresztą, do Izraela, coby mieli cosik na początek nowej drogi życia. Obydwaj się cieszyli i byli podekscytowani czekającą ich podróżą, mimo że w kraju pozostawali ich rodzice.
Ja sama zazdrościłam możliwości wyjazdu koleżance i koledze z liceum, patrzyłam na nich, jak na wybrańców losu, szczęśliwców bez mała. Oni też żegnając się z nami, cieszyli się jednak, że się wyrywają w świat. Odczucia ich rodziców mogłyby być jednak zupelnie inne. Tylko wtedy o tym nie myślałam.
Ale też świadomość wagi wydarzeń w Polsce powiatowej była zupełnie inna niż w Warszawie czy miastach uniwersyteckich.
Zbyt wiele informacji do nas nie docierało, jedynym sygnałem zakłócającym codzienność, były przymusowe masówki na stadionach( łącznie z zatrzymywaniem autobusów komunikacji miejskiej pełnych pasażerów spieszacych się do pracy i przekierowywaniem ich na stadion), ale na ich treść nie zwracało się uwagi. Tak było w przypadku moich rówieśników.
Byliśmy kompletnie nieświadomi tragedii ludzi pozbawianych pracy i zmuszanych do wyjazdu z kraju.
Ja z tego okresu pamiętam noc z 20 na 21 sierpnia i cały następny dzień. Bo to widziałam na własne oczy (i uszy). Obudził nas łomot czołgów na ulicach – i trwał i trwał nieprzerwanie do póznych godzin wieczornych.
A w naszej rodzinie też trwały przygotowania do wyjazdu, moi zagraniczni przyjaciele przemycali dyplomy i dokumenty ojca, załatwiali zaproszenia niezbędne do uzyskania paszportu, zapewniali lokum i pracę we Włoszech – i w końcu na wiosnę 70.r ojciec wyjechał razem z moim bratem.
I dopiero parę lat póżniej, podczas turystycznej wizyty w Izraelu, uświadomił sobie ilu ludzi opuściło wówczas Polskę. Nieustannie spotykał na ulicy znajomych.
Dostałam, Kocie i ucieszyłam się, że moje dobre mniemanie nie poniosło szwanku.
Tadeuszu – duzo, jestem zachlanna 🙂 Ale trafilam na te Marinine o ktorej pisales, a tez lubie kryminaly. Oni chca 34 zl od sztuki. Jak jest gdzies taniej to lece.
Z polotem o podróżach przyziemnych 😉 http://www.polityka.pl/historia/1523997,1,historia-kontenerowcow.read
Ale jeżeli jesteś Windowsowa, można ściągnąć program (legalny! darmowy!) Calibre, on nie tylko umie konwertować z wszystkiego na wszystko, ale i szuka książek.
Dużo książek ma strona munseys.com, autor miał pewne problemy prawne, zamknęli mu stronę, ale doszli do porozumienia.
W Australii jest krótszy okres ochrony praw autorskich, bardzo dużo ciekawych rzeczy jest na Gutenberg Australia. gutenberg.net.au
Jak jesteś Apple’owa, to ja wiem tylko o Ipadzie i Ifonie. Ściąga się program Stanza (legalny! darmowy!) i on szuka książek.
Jak jesteś Kindlowa, to Amazon ma akcję książek za darmo albo sprzedawania taniej. Trzeba wejść na Limited-Time Offers.
To najszybciej.
No a dalej to już w zależności od legalizmu… niewyczerpalnym źródłem są rosyjskie strony 😳
A, po polsku…. no po polsku to, tego. No. Rozumiesz…
I hamster, you hamster, he/she/it hamster
To jest złodziejstwo, te ebooki po 34 zł. Bo popatrz:
http://dedalus.pl/s/0/0/0/0/0/marinina/0/0/0/0/0/0/0/0/marinina/0.html
Precz z ACTA!
sporo można się dowiedzieć na swiatczytnikow.pl
Powiem rzecz skandaliczną: nigdzie w Internecie rosyjskim nie ma darmowych Marinin! Po rosyjsku!! Pani podpułkownik milicji Marina Anatoliewna Aleksiejewa, gryps Marinina, umie się zabezpieczyć…
Dzieki piekne Tadeuszku 🙂 Bede sobie lazic i eksplorowac mozliwosci. Wow! To jak szukanie skarbow 🙂
Bobik zbiera się do wyjazdu, ale w przerwach jeszcze do kompa dopada, coby się nasycić, nawet na zapas. 🙂 Bo postanowiłem żadnego internetu do Londka nie zabierać, żeby mnie nie kusiło. 😉 Mam mieć Bildungsreise, a nie w monitor ślipić. Choć wiem, że u Mordechaja i tak na pewno niejeden raz mnie skusi. 😳
E, no, Bobiczku, nie będziesz chyba taki, żeby czasem się do nas nie odezwać…
Bonwojaż, Bobiku. Pozdrów Zlotowców 🙂
Hej, Vesper, rzeczywiscie moze troche malo walentynkowo 😉 (u nas ten dzien ostatnio bardzo sie zmienia, i duzo ludzi obchodzi go jako Generosity Day, czyli dzien, kiedy sie jakos dla innych udzielamy – zamiast kwiatow podarunkiem jest np. pomoc sasiadowi), i tez wolalabym o podrozach, ale nie przejmuj sie – to tylko przeciez wymiana zdan, i kontynuacja watku, ktory zaczelas juz wczoraj… 😉 Nie bede sie mocno rozwodzic, bo nie mam teraz zbyt wiele czasu, ale ogolnie mysle, ze za latwe jest jednak zwalnianie siebie samego z odpowiedzialnosci, nawet jak sie twierdzi, ze jest sie tylko mala zabka (w istocie krajem sredniej wielkosci). Jak dyskutowac odpowiedzialnosc dla duzych – duza to i jednych, i drugich, nie pomijajac jednak zupelnie odpowiedzialnosci srednich i malych (bo oni przeciez tym duzym tez wiele ulatwiaja). No i w wspomne, ze chodzilo mi takze o to, ze marines nie roznia sie zbyt wiele od polskich zolnierzy, gdy znajda sie w tej samej sytuacji, poslani tam w obu przypadkach przez swoje panstwo, zeby je reprezentowac przy wprowadzaniu swietlanej przyszlosci u innych – z czego mozna zapewne wnioskowac, ze problem lezy nie tyle w samych zolnierzach, ktorych wyarziscie zarysowalas w swojej wypowiedzi – tej czy tamtej narodowosci, ale w sytuacji. A sytuacja sie powtarza juz co najmniej od kilku stuleci (i tu tez mozna szukac przyczyn, „odpowiedzialnych” za ten stan rzeczy). No i w koncu udzial obywateli w przywolywaniu swojej klasy politycznej do odpowiedzialnosci jest rownie wazny w kazdym kraju – od malych do najwiekszych. Akurat tutaj, od wewnatrz, na codzien widze przyklady wysilkow obywatelskich przywolania swego panstwa do porzadku (i sama w niektorych uczestnicze).
A poza tym – oczywiscie, ze masz prawo do krytycznej oceny kogolwiek i czegokolwiek. 😉 Ale czy nie interesujace jest takze wysluchanie innych wypowiedzi na temat, o ktory zahaczylas, zwlaszcza, gdy ten temat poglebiaja i prowadza dalej? W koncu – moim zdaniem – takze po to sa blogi (oprocz bycia replika gombrowiczowskiego dziennika na skale masowa, nie zawsze jednak przy tym samym talencie, polaczonego ze zwariowana biografia Tristrama Shandy). Daja moznosc uslyszenia, co mysla i mowia o tym inni – co przeciez zawsze jest ciekawe i czesto zaskakujace. 🙂 Choc oczywiscie towarzysko, czy robimy to swiadomie, czy nie, zwykle grawitujemy ku tym, ktorzy sie z nami zgadzaja. Choc sa oczywiscie chlubne wyjatki. 😉
A poza tym, jedna z moich ulubionych ksiazek na poruszony przez Ciebie temat jest powiesc Grahama Greena, The Quiet American – o brytyjsko- amerykanskim przejmowaniu paleczki w ulepszaniu odleglych krajow (choc, oczywiscie, nie mozna tej powiesci wylacznie do tego watku zredukowac). Pasuje ten Greene takze do dzisziejszego watku podrozy. 😉
Happy Generosity Day everyone! 🙂
Eee no, pewnie, że się czasem odezwę. 🙂 Tylko nie chcę sobie czegoś takiego zrobić, że zamiast patrzyć w Picassy, Turnery i Trafalgary, ja będę cięgiem jeno w literki. 😉 Toteż nawet komórkę biorą starą, bezinternetową.
Za wszystkie podróżne życzenia jeszcze raz dziękuję i viceversuję – bo podobno cały blog ze mną leci, jak mi uświadomiła Aga. 😆
A tu jeszcze szybka linka do odtajnionych ciekawostek:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,11138597,Tajna_korespondencja_Thatcher___Przygotowania_do_interwencji.html
Lecimy, lecimy 🙂
Tadeuszu, człek zostaje chomikiem najczęściej z tej prostej przyczyny, że poszukiwane dobro w „legalnej” dystrybucji nie istnieje, a tu bardzo dużo można znaleźć, a jak się jeszcze trafi na prawdziwego entuzjastę-zbieracza.
@ Bobik 14:53
No jasne,Bobiku 🙂 Napawaj się za siebie i za nas . Postaramy się za bardzo nie naśmiecić w Koszyczku,ale pewnie wyjdzie jak zawsze 😉
Bąwojaż , pozdrów od nas Londek i Królową,no i uściski dla londkowego blogownictwa 🙂
A kto będzie dla nas robił zdjęcia, hę?
Bobik już zdjął wszystko z gołym futrem leci
za dziewięć miesięcy będą z tego dzieci 🙂
Ja tym razem nie o Walentym i nie o podróży. 😉 Dostałam od znajomej z Moskwy namiar na taki sklep – podobno wysyłają książki do Polski, ale jeszcze nie sprawdziłam, bo mi się tu bynajmniej nie walentynki dziś na głowę sypią. 👿 http://www.ozon.ru/?context=search&group=div_book&text=%c0%eb%e5%ea%f1%e0%ed%e4%f0%e0+%cc%e0%f0%e8%ed%e8%ed%e0
A tutaj электронная библиотека on-line: http://aldebaran.ru/
Obie linki dla frakcji rosyjskiej. 😎
Ago, czekoladki też nie??
Dziękujemy za linka!
Tu mamy polskie:
http://knigi.pl/?d=katalog&k_id=1&p_id=247
Chyba taniej wyjdzie i bezpieczniej 🙂
Z książkami fizycznymi nie ma problemu, ale gdzie to trzymać…
Zmoro, moja Stara tez czasami slyszala od przyjaciolek: jak ja ci strasznie zadroszcze. Odbierala to wtedy bardzo bolesnie, bo nie chciala nigdzie jechac. Miala cudna prace w teatrze, dobre role, zaczynal jej sie wazny romans, no i miala oczywoscie grono bliskich ludzi, z ktorymi nie chciala sie rozstawac, za nic nie chciala sie rozstawac, bo wiedziala, ze na zawsze i bezpowrotnie. A przezywszy juz raz emigracje przezyla jako bardzo mloda dzieczyna, nie chiala tego doswiadczenia powtarzac, bala sie go, bo wiedziala jak zle sie czula bez jezyka i jak brakowalo jej domow, gdzie byla serdecznie witana.
Po wszystkich tych wymuszonych podrozach zostala jej potworna niechec do zmiany kraju i nawet tego Londynu bala sie tak bardzo, ze postanowila podnajac nowojorskie mieszkanie, aby miec poczuce, ze nie pali mostow za soba. Facet, ktoremu to podnajela, proszac jedynie aby placil czynsz i rachubki, okradl ja do szczetu, wywozac wszystkie sprzety i meble i wsadzajac do mieszkania squattera, po pol roku pobytu tego sqiattera, o czym Stara nie miala zielonego pojecia, okazalo sie, ze wszystkie rachunki nie byly poplacone, mieszkanie zdewastowane i juz jej policja poszukuje. Wiec to nawet tez nie bardzo bylo dobrym rozwiazaniem. A facet, ktoremu wynajela mieszkanie, dziennikarz z Wolnej Europy, robi dzis swietna kariere w Polsce, z bardzo dobrego domu, bratanek J.J. Lipskiego (co bylo dla Starej dostateczna rekomendacja, gdyz bardzo Pana Jana Jozefa kochala i szanowala, ale on nie mial z tym nic wspolnego).
Lubi podrozowac i wracac na swoje. Do swego milego mieszkania, do sprzetow i obrazkow, do kwiatkow w skrzynce na oknie. Ostatni wielomiesieczny pobyt na Florydzie (tez wymuszony) byl ciezki. Kladla sie wieczorami do lozka i probowala wyobrazic sobie wlasne katy. Bardzo za nimi tesknila i zastanawiala sie jakie sobie kupi kwiatki po przyjezdzie.
Bobik juz prawie moze stanac w progu!
A, aldebaran! Ale tam też Aleksiejewej niet
Cudnie! Te knigi to chyba zaraz (po powrocie do domu) sobie zamówię. Jeszcze nie sprawdziłam, co mają w bibliotece – firmowy serwer mnie do niej nie wpuszcza. W ogóle dziś tylko praca i praca. 🙁
Generosity Day Moniko obowiązkowo należy przeflancowac do Europy, tylko nie bardzo wiem jak. Ktoś ma jakiś pomysł?
Siła największa drzemie w necie – ale to młode pokolenie ma możliwości przebicia się do mas.
Ja mam: będę dla siebie generous i zamówię kilka książek. 🙂
Ago, sprawdź najpierw, czy ich nie ma na jakim aldebaranie czy u Moszkowa 🙂
Aaaa, Ty chyba nie kindlata….
Kocie, wiem, rozumiem, tylko Ci naświetlam swoją ówczesną perspektywę.
Wiesz, jak ojciec z bratem wyjeżdżali, to reszta rodziny była zdecydowana dobić do nich pózniej.
Ja, gdy nastąpił już taki moment, z powodów podobnych do powodów Twojej Starej, też już nie chciałam. Ale ja miałam wybór w przeciwieństwie do niej. Moja mama i siostra też już nie chciały.
Stan wojenny znowu przeorał moje poglądy i jednak wyjechałam.
Co nie zmienia faktu, że nasza rodzina jako taka przestała istnieć.
Rozproszona po świecie.
A exodus jaki nastąpił w Polsce uświadomiłam sobie parę lat póżniej patrząc na obsadę w teatrze Szymona Szurmieja. Coraz więcej było tam rdzennie polskich aktorów, bez podloża kulturowego stanowiącego ogromną siłę tego teatru.
Kotku,
to raczej siostrzeniec był niż bratanek. Ja bym poleciał po nazwichu…
Chyba masz racje, zeenie. . Nazwisko na D. Nie mysl, ze nie kusi pojechac po nazwisku. 😈 Jeszcze jak kusi.
Tu wygiglowalem sukinkota:
Reprezentował Ministra Kultury Bogdana Zdrojewskiego w pracach czteroosobowej grupy wysokiego szczebla opracowującej strategię Państwa Polskiego wprowadzenia w 2013 roku cyfrowego nadawania telewizyjnego i wyłączenia nadawania analogowego (pracując wspólnie z Wiceministrem Infrastruktury, Prezesem Urzędu Komunikacji Elektronicznej i Przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji).Misję Dyrektora Generalnego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego zakończył w 2010 roku. Członek Komitetów Audytu Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Rozwoju Regionalnego
Odznaczenia[edytuj]
Odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski
😆
Wszędzie zasiadał i wszystko ukończył. Bomba
A no, owszem. Przez Kaczynskiego. 🙄
To ino konterfektu brak 😆
Kto wie, ten wie.
E tam brak. Proszę:
http://www.mkidn.gov.pl/media/_img/content/PDL-149×181.png
Taki papuśny 🙂
A Internet, kochaneńki, prawdę ci powie…
Uzzzz, morda zakazana… 👿
No, to teraz się zbieram na serio. Mordechaj może się już uczyć ody pożegnalno-powitalnej. 😈
Komu w drogę, temu wdziewać portki.
Easyjecie, dodaj mi skrzydła!
niech przelecę w godzin mniej niż osiem
prosto w objęcia Mordki,
który nie spyta „czort ki?”,
tylko potrząśnie łososiem
i brązowej wódki da o smaku mydła.
Patrz na dół – tam w Londku już Królik
w pocie zwiedza, nie oszczędzając
koszuli,
po stacjach metra i streetach
gna, o kierunek nie pyta,
bo Królik wprawdzie nie zając,
ale i nie żywiołek drobniejszego płazu,
tak na entuzjazmu fali
przez galerie londyńskie bez obciachu wali,
Picassy i Nelsony obskoczy od razu.
Easyjecie! wkrótce nektary
wytrawne z innymi podzielę,
po kawior sięgnę też śmiele,
w bażanta wgryzę się czary.
Hej, ramię do ramienia! Każdy chce polecieć?
To ruszta się, blogowisko!
Też Wam się należy to wszystko,
co czeka w londyńskim świecie.
Grzechoczą już w szklance lody,
powitalny scotch się złoci…
No, klękajcie narody!
Przecudny to będzie zlocik! 😆
Tu jest w miarę aktualny. Bo na zdjęciu od Tadeusza, to jeszcze w miarę młody i piękny ;-))) .
http://www.youtube.com/watch?v=o7IDTdpWaqY
I w doborowym towarzystwie.
Alez Wy tam sprytni jestescie….
Jak gdzieś spotkam tego , to ja mu 👿 😐
Prosze Pania Kierowniczke uprzejmie 👿
Było kilkadziesiąt (kilkaset?) więcej konterfektów, ale nie chciałem Was rozsierdzać.
Ago, jak jesteś rosyjsko pojmująca, to oświadczam, że mam sporo filmów kultowych i nie tylko, rosyjskojęzycznych. Legalnych! Często teraz bywam w W-wie, chętnie Ci pożyczę. Bo do wysyłania się nie nadaję… co mają leżeć. Jak tam twój sprzęt?
To trza chyba siwuchę zabierać, bo „brązowej wódki … o smaku mydła.” to, tego…
EmTeSiódemecka pytała o zdjęcia. Jak znam tę zwierzynę 😀 , to ani Kot, ani Pies zdjęć nie ma zwyczaju robić. Obawiam się, że nie będzie tym razem dokumentacji… Nie wiem, jak królik w tej materii.
Właściwie to nie miałabym nic przeciwko temu, abyś mnie rozsierdził Tadeuszu.
Takie rozsierdzenie wiąże się z gwałtownym przypływem energii i może nawet w coś pozytywnego się zamienić;-)
Tadeuszu, jeśli legalnych, to ja chętnie. 🙂 O ile te filmy się nie zbuntują przeciwko odtwarzaniu na laptopie. 🙄 Sprzęt grający – to o niego pytasz? – jest w trakcie nabywania – kolumny z odzysku stoją, kawałek kabla jest w drodze, przetwornik nabyłam nowy, na resztę poluję. A właściwie mąż przyjaciółki poluje w moim imieniu. 😳 Daj znać, jak będziesz się wybierał do stolicy, to może jakiś zlot się uda skrzyknąć. Ostatnio, pamiętam, przyjechałeś, kiedy ja akurat byłam uziemiona, ale to chyba nie będzie regułą. 😉
Zmoro, ten siostrzeniec wygląda tak, jak go pokazał Tadeusz.
Na kopii strony z MKiDN jest zdjęcie sprzed 3 lat dokładnie takie.
Film, który pokazałaś składa się z trzech części i właściwy siostrzeniec jest tu, jako pierwszy:
http://www.youtube.com/watch?v=6jZBxQeHve8
Jakoś dobrze się trzyma, nie wygląda na 54.
To może zrobimy zlot dywanikowy na jakimś dobrym koncercie? 😉
mt7 – jakoś ta twarz nie wzbudza zaufania
Emigracja marcowa w porównaniu z tą w latach 50-tych nie była, aż tak liczna.
Jest taka dzielnica w Tel-Awiwie, Ramat-Awiw bodajże, którą nazywali (nie wiem, czy jeszcze nazywają) Gomułkowo 😛
Dżizas, a jak się wygląda na 54 w zasadzie? 😯 Bo jestem zainteresowany żywotnie, mam nadzieję.
A co to jest w porównaniu z milionem rosyjskich Żydów.
A przy okazji dowcip (muzyczny), który opowiadał Szewach Weiss na którymś z Nim spotkaniu.
Jak przylatuje do Izraela samolot z Rosji i wychodzący nie mają w rękach skrzypiec, to znaczy, ze w luku samolotu jest fortepian.
A przy okazji uważam, że najnowszy most przez Wisłę w Warszawie powinien nosić imię Szewacha Weissa.
Zlot na dobrym koncercie to jest właśnie to, co mi przeleciało przez myśl, Pani Kierowniczko. 🙂 Muszę wreszcie zajrzeć na rozpiskę Festiwalu Wielkanocnego.
A to ja polecam – Gergiev i Orkiestra Teatru Maryjskiego – 29 marca. Czynię to z dobrego serca, ze świadomością trudniejszego dostania biletów. Ale „Wojna i pokój” w razie czego otrze mi łzy.
Z największą przyjemnością będę zlatywał! Ino te moje wolniejsze terminy… najbliższy poniedziałek od 12 do nocy 🙂 Ale Warszawa zwykle gościnnie nic dla mnie nie ma 🙁
Klakier,
Twoje 18:52 i 19:09 oznacza, że jak znajdziesz się w pobliżu mnie, to masz kopa w dupę.
Na początek, bo swędzi mnie, by Ci podfiotelować oko.
Poniedziałki pod tym względem są raczej niedobre 🙁
A ja na dodatek wracam właśnie z Berlina i jestem w stolycy o 20:15…
Nie mam pojęcia, o co chodzi temu zeenu 😯
No to niech się chwilkę zastanowi…
Będę też 3/3 na Le Sacre !!! Hurrrra!!!
Mnie się wydaje, zeenie, że klakier chciał powiedzieć, że emigracja Żydów z Polski w latach 50. była większa niż w roku 1968. Nie wiem do końca, ale rzeczywiście była ona bardzo duża, wielu ludzi wyjechało też jeszcze w latach 40. Moja osobista ciotka wyjechała w 1957 r. Nie wiem, czy ktoś robił statystyki. Ale rzeczywiście później do Izraela przyjechało tylu Żydów z Rosji, że kulturowo zdominowali kraj. To jest prawda – widziałam różnice. Np. w latach 80., kiedy tam przyjeżdżałam, praktycznie nie pijało się alkoholu. Nie było też tylu gazet po rosyjsku. To tylko parę drobnych przykładów. Nie odniosłam wrażenia, żeby klakier miał coś złego na myśli.
O, to super, Tadeuszu.
Wielki Wódz 14 luty 12, 18:58
Jak wygląda? No, na ogół ma się już trochę szpakowate skronie chociaż.
A ten tam ma czarną głowę i zarost. Tacy kruczoczarni z mojego doświadczenia szybciej siwieją, więc się zacukałam, że może to nie ten.
@ Dora 14 luty 12, 20:28
Pisząc tamte posty opierałem się o:
– Pamięć. Historia Żydów polskich przed, w czasie i po Zagładzie – książkę wydaną przez Fundację Shalom. Nie mam jej w tej chwili pod ręką, aby zacytować zamieszczone tam dane.
I o słowa prof. Weissa wypowiedziane przez Niego na spotkaniach z Nim podczas Festiwalu warszawskiego ileś tam lat temu.
Jak również o wypowiedź pani reżyser filmu o marcowych emigrantach podczas festiwalu filmów w „Muranowie.
Tadeuszu, na Święto Wiosny 3/3 jest niewiele biletów, radziłabym więc szybko kupować. Ja się już wiosny naświętowałam w zeszłym roku, 😉 ale jeśli Pani Kierowniczce trzeci trzeci pasuje, to się możemy przed- bądź poprzedstawieniowo zlecieć. 🙂 Może jeszcze ktoś dołączy? 😛
Teraz są wszędzie napisy po hebrajsku i rosyjsku.
Ja mam taką okropną zadrę związaną z tym 1968 rokiem.
Miałam kolegę, z którym chodziłam do jednej klasy w podstawówce i jakąś część w liceum.
Później spotykaliśmy się też często w czytelni, on mi mówił takie niezrozumiałe rzeczy, że jakby się coś w Polsce zaczęło, to on będzie pierwszy, który będzie stąd musiał wyjeżdżać.
Ja nic z tego nie rozumiałam, nie wiedziałam o czym mówi, nie zastanawiałam się niczyim pochodzeniem, bo było mi ono najzupełniej obojętne, ważny był tylko człowiek, jaki jest.
Głupia taka, nie pytałam, o co mu chodzi i nie mogę sobie tego darować.
Może chciał to z siebie wyrzucić, a ja gęś zielona nic nie przeczuwałam.
Mam tylko jedno marzenie, chciałabym Go odnaleźć i przeprosić za moją głupotę, chciałabym Go przytulić i zapłakać, ale nie pamiętam jego nazwiska. Wiem, że miał na imię Antoni, a nazwiska ni w ząb.
Znalazłam na naszej klasie trzy osoby ze wspólnej klasy, ale one Go w ogóle nie pamiętają i nic dziwnego, bo on miał taki sposób bycia, jakby starał się, żeby nikt Go nie zauważył.
Ciągle liczę na jakiś cud. Jak można odnaleźć Antosia?
Czy gdzieś są wykazy uczniów z tamtych lat? Szukałam już, ale nigdzie nie pisałam.
@ mt7 14 luty 12, 20:57
Zadrę to chyba mają wszyscy Ci, co wtedy mieli naście lat i nie do końca rozumieli, co się dzieje.
Dziś, gdy siwieją włosy, a tamte wydarzenia wracają w jakiejś sumacji życia, chciałoby się może, aby stanąć z tą swoją dzisiejszą „mądrością” wobec tego, co się wtedy działo i przynajmniej z tym obecnym pojmowaniem tamtych dni wyrazić jakieś współczuwanie.
Wtedy – ja podobnie jak zmora w jakiś sposób zazdrościłem Im, że wyjeżdżają.
Ale to może była taka zazdrość mieszkańca małego powiatowego miasteczka, gdzieś w Polsce, że się „wyrywają” w wielki świat niedostępny dla szeregowego obywatela PRL.
Ja też tego nie wiem Doro, czy więcej Żydów wyemigrowało w latach pięćdziesiątych, czy w i po 68.
Nie o rację chodzi. Nie o fakty. Spójrz, choć może to nie będzie łatwe, na kontekst.
Kocur i zmora pisały o swoich i swoich bliskich podróżach. Nie były to normalnie planowane wycieczki. Wiemy z jakimi okolicznościami się wiązały.
To były osobiste wspomnienia i raczej mało radosne.
No to akurat jest najlepszy moment, by Klakier im powiedział, że są właściwie szczęściarami?
Bo kiedyś wyjechało więcej? Bo z Rosji jeszcze więcej?
A niech sobie pisze ile chce o tym, nikt nie zabrania, ale może niech nie robi tego relatywizując przypadki Kota i zmory, co?
Jam mam takie coś, że oprócz szczegółu dostrzegam całość i klimat, ton wypowiedzi tkwi w pamięci.
Z wieloma wypowiedziami Klakiera się zgadzam, wszelako utkwiło mi w rozumie to coś, co w wielu z nich drobiazgiem będąc, sprawiało, że należałoby wyjaśnić, co miał na myśli. I czasu i zachodu szkoda na drobiazgi, ale w pewnym momencie ich się uzbiera niepokojąco dużo i teraz poczułem ten niepokój. Moim zdaniem Klakier przemyca pod zasłonką niepoprawności lekko stęchłe myśli i poglądy.
Ale, jeżeli jestem w tym odczuciu osamotniony, przymknę się i poczekam. Bo wiem, że się doczekam. Spoko.
Chyba, że Klakier zrezygnuje ze swoich zagrywek.
I tym sposobem zmanipulowałem Klakiera. Jak?
Prosto: jak przestanie, to będzie spokój i wyjdzie na to, że mój kop w dupsko poskutkował, a jak wyskoczy z czymś znowu – wyjdzie znowu na moje… 😆
No cóż, a u mnie był podział, jak u zmory. Część rodziny wyjechała, myśmy zostali. Ja wtedy i chciałam wyjechać, i bałam się. Wyjechało oczywiście wielu kolegów, w tym przyjaciel, w którym się podkochiwałam (pozostaliśmy w kontakcie). Mama uważała, że powinnam skończyć szkołę. Ech…
Ja 3.03. jestem w podobnej sytuacji – już swoje odświętowałam, ale zjeżdżać się mogę z przyjemnością 😀
Oj, zeenecku. Ja dobrze wiem, że wyjeżdżającym się trochę zazdrościło (też zazdrościłam), pamiętam tamtą atmosferę. To wszystko jest naga prawda i ci wyjechani przecież też o tym wiedzieli. Bo to było normalne: wielu z nas marzyło, żeby wyrwać się z tego szarego komucha do kolorowego świata. Że emigracja jest ciężkim przeżyciem, tego się wtedy sobie nie wyobrażało.
@ mt7 14 luty 12, 20:57
A co ja na to poradzę, że ty nic nie kapujesz, o czym tu się :: pisze 😀
Nie bede sie mocno rozwodzic, bo nie mam teraz zbyt wiele czasu, ale ogolnie mysle, ze za latwe jest jednak zwalnianie siebie samego z odpowiedzialnosci, nawet jak sie twierdzi, ze jest sie tylko mala zabka (w istocie krajem sredniej wielkosci)
Wielkość jest kwestią relacji do. W skali europejskiej może i średnim, wobec USA, Chin czy Rosji, mikrusem. Ale nie w tym rzecz. Powiedzenie „konia kują a żaba nogę podstawia” ma nieco inne znaczenie i nie wielkość obiektu jest tu istotna. I choć mam w tej chwili troche czasu, nie widzę potrzeby wyjasniania, zapytam tylko, czy zapomniałaś, czy to willful misunderstanding?
problem lezy nie tyle w samych zolnierzach, ktorych wyarziscie zarysowalas w swojej wypowiedzi – tej czy tamtej narodowosci, ale w sytuacji
Nie wiedziałam, że rysuję w swojej wypowiedzi postawy żołnierzy jakiejkolwiek narodowości, a juz na pewno że rysuję wyraziście. Jeśli cokolwiek świadomie rysowałam, to postawę mocarstwa. Ale może wyszli mi żołnierze. Nie jestem profesjonalnym rysownikiem.
A poza tym – oczywiscie, ze masz prawo do krytycznej oceny kogolwiek i czegokolwiek. Ale czy nie interesujace jest takze wysluchanie innych wypowiedzi na temat, o ktory zahaczylas, zwlaszcza, gdy ten temat poglebiaja i prowadza dalej? W koncu – moim zdaniem – takze po to sa blogi (…)Daja moznosc uslyszenia, co mysla i mowia o tym inni – co przeciez zawsze jest ciekawe i czesto zaskakujace
Oczywiście, wysłuchanie innych wypowiedzi jest bardzo interesujące, a niekiedy zaskakujące. Dla mnie szczególnie zaskakuące jest wtedy, gdy zarzuca mi się, w mniej lub bardziej zawoalowany sposób, najzwyklejszą w świecie hipokryzję, tylko dlatego, że nie opatrzyłam swojej wypowiedzi rozlicznymi dygresjami o drugiej, trzeciej i czwartej stronie medalu. Bo czymże innym jest zarzut o łatwym zwalnianiu się od opowiedzialności? Nie wspomniałam w moim stosunku do uczestnictwa Polski w interwencjach zbrojnych, bo nie to było przedmiotem dyskusji. Skąd więc ta nadinterpretacja i wkładanie mi usta słów, których nie wypowiedziałam?
o kurcze – źle mi się się przekopiowało z alternacji
Bardzo przepraszam mt7
To było – @zeen
Powtórzę – A co ja na to poradzę, że ty nic nie kapujesz, o czym tu się pisze :- D
@ Dora 14 luty 12, 21:21
Dzięki za zrozumienie!
@ Dora 14 luty 12, 21:21
Dzięki za zrozumienie!
To może mi wyjaśnisz Klakier, o czy się tu pisze?
Kiedyś jechałem za czasów PRL na gapę pociągiem i dorwał mnie konduktor.
– Kara!
To ja się pytam – a może inaczej?
Był spolegliwy.
To ja się pytam – ile?
A on – a co ja kogo będę uczył?
Nie przypominam sobie takiego przypadku, żeby zeen nie kapował. I, jak na moje oko, w tempie ekspresowym, wyszło znowu na zeena. To, że pociąg z PRLu, to bez znaczenia.
zmora, frakcja rosnie 🙂 😀
przeglad pozycji udu… czasami 😕
ale nie tylko, zycie jest trudne jak wiadomo 😉
Nacht tym co nie w Londynie, tamtym dobrej zabawy 🙂 😀
i dla frakcji mam (mialem i zapomnialem 🙂 )
http://www.titanic-magazin.de/uploads/pics/Freiheit.jpg
@zeen
Ale, ja napiszę.
Ja wtedy tego zupełnie nie rozumiałem.
W dzieciństwie siadywałem na kolanach pani Adeli i ten dom wspominam z rozrzewnieniem.
Koledzy ze szkoły, którzy byli Żydami nie byli Obcymi.
I raptem wyjeżdżają.
Już pisałem, zazdrościło im się.
Dziś, gdy dorosła świadomość każe inaczej spojrzeć na tamten czas, próbować zrozumieć los Emigranta przychodzą inne oceny.
Ale ja się zawsze buntuję przeciwko wszelkim uogólnieniom.
Emigracja lat 50-tych (głównie po pogromie kieleckim) Żydów ocalonych z Holocaustu musiała być równie traumatyczna, jak ta po 68 roku. I chyba bardziej, bo przetrwali czas wojny i musieli emigrować. Czyli kolejny raz się chronić.
Dziś z tamtej emigracji pewnie mało kto żyje.
Co do emigracji Żydów rosyjskim – w tym też jest tragizm, ale też jakiś problem Izraela (o czym żartobliwie mówił prof. Weiss), a bardziej serio pani reżyser.
I o tym napisałem.
Aga 14 luty 12, 21:51
Czyli dwa kopniaki w dupę i podfanarzenie drugiego oczka? 😉
A gdzie Karta Praw Człowieka i Obywatela, że o dobrym wychowaniu nie wspomnę.
Dobrej Nocy.
A propos emigracji po pogromie kieleckim, w najnowszym numerze „Polityki” (jutro w kioskach) Adam Szostkiewicz omawia książkę, która się właśnie ukazała – pracę zbiorową pt. „Następstwa zagłady Żydów”, o latach powojennych w Polsce. Polecam. Książki jeszcze nie znam.
Wednesday moves in a mysterious way – że pozwolę sobie sparafrazować słowa kociego klasyka. Przecież dopiero co kupowałam Politykę. Pamiętam, pamiętam – mam czas do 9.00 😉
Przepraszam. Ja w marcu 68 roku miałam 20 lat i niczego nikomu nie zazdrościłam zdjęta zgrozą.
Miałam 10. W moim miasteczku na Ziemiach Odzyskanych słowa Żyd nie było, poza kościelnym Żydzi zabili Pana Jezusa. W rodzinie także temat nie istniał. Nic wtedy nie wiedziałam, więc nie pytałam.