Cała prawda
Ankieter zwracał się per pan, co Bobika od razu usposobiło przyjaźnie. Jako szczeniak rzadko spotykał się z takimi przejawami szacunku, nawet podczas rozmowy telefonicznej, kiedy można go było wziąć za starszego niż w rzeczywistości, toteż bez dłuższego namysłu zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań.
– Super! – ucieszył się ankieter. – Wobec tego najpierw poproszę pana o wstępne informacje na temat pana osoby. Kim pan jest?
– Ojej, musi być od razu takie trudne? – przestraszył się Bobik. – Jakby to panu… Noo, jestem kundlem, prawdopodobnie z genami pasterskimi, choć i odrobiny myśliwskich nie można wykluczyć. Staram się być dobrym psem, choć nie zawsze mi to wychodzi. Ale w każdym razie złym psem raczej bym się nie nazwał. Co by tu jeszcze… Lubię sobie czasem coś przeczytać albo napisać, bo uważam, że horyzont psa nie powinien się ograniczać do biegania za królikami. Dlatego często na spacery chodzę do internetu i tam zostawiam pisane ślady. Ale z drugiej strony nie mogę powiedzieć, żeby bieganie za królikami w ogóle mnie nie interesowało. Właściwie zresztą cokolwiek o sobie powiem, to będzie trochę tego, trochę tego… Jak u wszystkich. A może właśnie tak powinienem się określić: że jestem taki jak wszyscy? Ale to też nie będzie do końca prawda, bo jednak czymś się różnię od labradorów, maltańczyków i wyżłów…
Ankieter wydał z siebie coś w rodzaju leciutkiego westchnienia i grzecznie przerwał bobikowy słowotok:
– Przepraszam pana bardzo, ale ja tu mam taką krótką rubrykę na odpowiedź. Dwa, najwyżej trzy słowa się zmieszczą.
– Jak ja mam panu w trzech słowach powiedzieć, kim jestem? – zmartwił się szczeniak. – To już w ogóle do prawdy nie będzie podobne. A przecież nie chciałbym panu nakłamać.
– Może po prostu wpiszemy „dobry pies”? – usłużnie podsunął ankieter.
– Nie uważa pan, że to by wyszło jakoś tak.. zarozumiale? – spłoszył się Bobik. – Nie chciałbym stwarzać wrażenia, że mam o sobie jednoznacznie dobre zdanie.
– No to „kundel”. Tego nikt nie powinien odebrać jako wyrazu samouwielbienia.
– Ale „kundel” w gruncie rzeczy nic nie mówi o mnie – zaoponował Bobik – To jest tylko informacja o moim pochodzeniu. A pan zapytał o sprawę znacznie bardziej złożoną.
Westchnienie ankietera było tym razem dłuższe i cięższe.
– Proszę pana, mnie się złożone nie zmieści – powiedział z odrobiną zniecierpliwienia w głosie. – Musimy to jakoś uprościć.
– A może mi pan powie, co mówią inni? – wymyślił Bobik. – Spróbuję wykorzystać jakiś dobry wzorzec.
– Świetnie! – ucieszył się ankieter. – Już zerkam… O, mam – „mechanik samochodowy”. A tutaj – „urzędniczka”. „Pielęgniarka”. Tu nawet w trzech słowach, „właściciel małej firmy”. Przyda się panu?
– Nie bardzo – posmutniał Bobik. – Bo wie pan, ja jestem również wtedy, kiedy nie pracuję. A czasem nawet jestem wtedy jeszcze bardziej, niż godzinach pracy. Więc gdybym udzielił odpowiedzi „jestem stróżem obejścia”, w gruncie rzeczy dalej by pan o mnie nic nie wiedział.
– To co zrobimy? – zapytał ankieter, najwyraźniej nie mając już żadnego pomysłu, jak wybrnąć z sytuacji.
Bobik zastanowił się głęboko. Wrodzona uczciwość nie pozwalała mu zbyć rozmówcy odpowiedzią, do której sam nie miałby pełnego przekonania, ale rozumiał, że ciężko pracujący ankieter nie może poświęcić całego dnia na wypytywanie jednego tylko respondenta.
– Najlepiej by było, gdyby pan zadzwonił za kilka lat – zaproponował w końcu, czując przy tym niejaką ulgę, że nie musi podejmować żadnej natychmiastowej decyzji. – Może do tego czasu uda mi się coś uprościć. Albo może pan przekona firmę, żeby wprowadziła nieco większe rubryki.
Wiecie co, skłócać to mi się za bardzo nie chce, ale spić trochę tak, choć pewnie mi się nie uda na całkiem wesoło.
Mam jakiegoś hiszpańskiego rezerwistę z 2004 roku. Nie uważacie, że już wystarczająco długo tkwił w tej rezerwie i można by go z powrotem powołać pod broń? 🙄
Są pierwsi chętni do zaśpiewania hymnu!!!!! 😀
„”Mazowsze” zaśpiewa hymn na otwarcie Euro?
BOGDAN ZDROJEWSKI POPIERA”.
Pół litra wstawione do konstytucji!!! 😀 😀 😀
Nawiążę do Irka w sprawie filmu W ciemności.
Ani przez moment nie wątpiłam, że nikt nic z tego w Stanach nie zrozumie i nie ma szansy na jakieś nagrody.
Atmosfera filmu tak gęsta, ze nabawiłam się chyba prawdziwej klaustrofobii.
Nie przepadałam za Robertem Więckiewiczem, ale muszę przyznać, że znakomity jest w tym filmie, żeby nie powiedzieć genialny.
Zaskoczył mnie też wileński dialekt polskiego, gdyby nie tłumaczenie nic bym z niego nie zrozumiała.
O samej historii nie mogę pisać, bo nie mogę.
Też uważam, że tylko w tym kręgu żydowsko-polsko-ukraińskim można ten film zrozumieć. Dla świata to raczej kosmiczna bajka.
Mam rogaciznę.
A dla mnie to było za gęste. Tam, przez większość czasu, nie działo się nic. I tego nic mi brakowało. Ale to temat na inne opowiadanie. Aż tak nie umiem mieszać.
Rezerwa w kamasze. 🙄
U mnie zawsze kończyło się orzeczeniem” 5 dni ZOMZ-u”.
A po co Ci rogacizna, Haneczko?
Na temat filmu nic nie mogę powiedzieć, bo nie widziałem, ale właśnie skombinowałem prędkę i wrzuciłem na niej wpis, bo w tym już jakieś rekordy komentarzowe lecą. To ja może tego rezerwistę od razu do tego nowego wpisu wyślę, niech tam czeka i wita wchodzących. 😉
Rany boskie, co to za stwora, ten ZOMZ? 😯
Bo rogacizna to pewnie ta:
http://www.winka.net/image/etykiety/egri-bikaver-1785.jpg
Aaaa.