Krótki kurs profesjonalnego merdania
Prawidłowe merdanie nie jest rzeczą łatwą ani małą. Jakże często spotykamy się w życiu z ogonami, które zmarnowały swoje wrodzone zdolności merdalnicze wskutek błędów wynikających bądź to z niedostatku przygotowania teoretycznego, bądź z nieprzestrzegania żelaznej dyscypliny przy wdrażaniu założeń. Utalentowane ogony mogą uniknąć tak smutnego końca, jeśli będą przestrzegać zasad profesjonalnego merdania, których Bardzo Krótki Zarys dziś przedstawiam, życząc wszystkim zainteresowanym wytrwałości w ich stosowaniu.
Przygotowując się do prawidłowego merdania należy przede wszystkim głęboko przemyśleć jego kierunek. Przyjęcie niewłaściwego kierunku może unicestwić nasze wysiłki, a nawet przynieść efekt wręcz odwrotny. Kierunek nie jest tu rozumiany w sensie ściśle fizycznym, a raczej jako podstawa działania, która będzie regulować dalsze, szczegółowe wybory i decyzje ogona. Trzeba przy tym pamiętać, że słuszności kierunku nie mierzy się w wartościach bezwzględnych, tylko w profiterolkach (całkowita masa pożytków na jednostkę czasową).
Niemal równie ważne jak wybór kierunku jest opracowanie schematu personalnego, najlepiej w formie wykresu, obrazującego optymalny stopień zaangażowania merdalniczego w zależności od użyteczności obmerdywanego obiektu. Sporządzenie wykresu może być dość pracochłonne, włożony trud zwraca się jednak z nadwyżką, pozwalając ogonowi uniknąć zbędnego wydatkowania energii na machanie do merdobiorcy może i sympatycznego, ale nieposiadającego odpowiedniej pozycji i takich wpływów, żeby wysiłek merdodawcy uczynić opłacalnym. Minimalną i maksymalną wartość opłacalności merdów wyliczamy na podstawie dotychczasowych przysług, ale przy uwzględnieniu profitów perspektywicznych.
Trzecim filarem prawidłowego merdania jest elastyczność. Poważnym błędem merdodawcy jest entuzjastyczne wymachiwanie zawsze z tym samym natężeniem, zawsze na widok tych samych obiektów, bez okresowego sprawdzania ich potencjału pasztetówkotwórczego. A przecież nieumiejętność natychmiastowego dostosowania liczby merdów do zmienionej użyteczności merdobiorcy znacząco wpływa na zmniejszenie konkurencyjności ogona.
Nie zapominajmy, że w merdalniczej dżungli pełno jest ambitych ogonów, gotowych w każdej chwili zająć nasze miejsce. Nie dopuśćmy do tego. Merdajmy temu, komu trzeba, wtedy, kiedy trzeba i tyle, ile trzeba.
Można oczywiście merdać również nieprofesjonalnie, sobie a muzom, dla czystej przyjemności, ale takie merdanie na ogół nie przynosi żadnych wymiernych korzyści. A powiedzmy sobie szczerze – komu w dzisiejszych czasach zależy na korzyściach niewymiernych?
033 to to z orlimi skrzydłami? Chyba za dostojne dla mnie. Ja to chętniej przestaję raczej z wróblowatymi. 😉
Już takim ornitologiem to ja nie jestem.
Owo 033 ma Duszę.
You’re wellcome, Mordko 🙂
Ależ dziś wicher dmie! Żeby chociaż Mary Poppins przywiał, ale nie. Kubły na śmieci przestawia 👿
Klakierze, tylko nie zapominaj, że trampki w tym sezonie nosi się na szyi. Zwłaszcza w obecności Reprezentacji. http://upload.polskawita.blue.pl/_files/documentsgalleries/1319112040targi-chopin-okladka.jpg Tylko niech mnie nikt nie uświadamia, że to nie żadne trampki, tylko korki czy inne adidasy. 😈 Już takim trampkologiem to ja nie jestem. 😉 Na moje oko, to jest wyrób trampkopodobny na figurze chopinoniepodobnej. 👿
Zegarynki przepiekne, az zal, ze nie moge nosic metalowych, bo zaraz bym kupila.
Kocie, marudzisz! Kazda kobieta ma w swojej szafie cos, co do wlozenia sie nie nadaje, ale za to jest piekne i ukochane.
A ja już napisałem u Sąsiadki, że na tym, tym… poczekam, aż przyjdzie rym… to chodzi o to, że Syrenka obroniła szczał na bramkę i piłka leci w okno Zamku Ostrogskich (taka sobie mała autopromocja 🙁 ).
A może w tym plakacie jest więcej ukrytych symboli?
Boso, ale w ostrogach?
Że też żem nie słuchał Matuś, jak mówiła, cobym czasu nie marnował!
Jeszcze jest w tym ukryta promocja śledzika. No bo tak bez zagrychy nie wypada… 😎
Na sledzika to polece i bez promocji 🙂
Faktycznie, ten ktoś z tymi trampkami, jakiś taki siny jest.
I spod koszulki fala mu pianą wypływa.
I w twarzy ma jakieś poranne cierpienie.
A ogon syreni z Centralą Rybną się kojarzy.
Co by nie powiedzieć ten plakat ma wydźwięk głęboko Narodowy.
To szybko poleć, Zwierzaku, bo może i Chopek na te pół śledzika łasy. A jak on zacznie konsumpcję, to przecież Ci się ze świętością narodową szarpać nie będzie wypadało. 😈
Siny to musi topielec. A wtedy i rybka się tłumaczy. Nawet trampki na szyi też – tonącemu buty na nogach niepotrzebne. Tylko ta piłka tak ni w mańkę, ni w kalarepę. 🙄
Jak to ni w mańkę, ni w kalarepę?
W okno Zamku Ostrogskich…
Takie coś, jak trampki za 700 nie istnieje. Za 700 to są wymysły, a ja bym wolała, żeby Pan Redaktor przyjrzał się (za 700 😉 ) swojej Gazecie i zrobił coś, żeby nie była tak badziewna, bo to mnie stresuje, a od stresów chudnę 👿
A teraz proszę się przyznać, kto mi zabrał Czas?
Ale czegoz oni sledziowi cycki zakryli? Caly urok szlag trafil.
Piłka jest rzucana do kosza. Tego za Zamkiem Ostrogskich. Tego, co w środku ma podobno jakieś boisko.
Niebadziewnych gazet się zachciewa… No, naprawdę, rozpuściło się towarzystwo jak dziadowski bicz. 🙄
Mam takie wrażenie Haneczko, że dziś to Bobik zakradł się do starego zegara. 😀
Nie, nie. Ten „kosz” też jest symboliczny. Górujący nad Zamkiem. I go przytłaczający.
Jak się wkręciłem w stary zegar, to uważajcie, bo wkrótce mogę zacząć bić. 😈
Kosze zastawia się w zasadzie na krewetki, ale i rybka może się zaplątać, i topielec…
Ktoś tu sobie ze mnie dworuje 🙄
Ależ Bobiku, czyż nie lepiej wyciąć jakiegoś kuranta?
Jak z nut.
To na pewno nie ja, Haneczko. Jak wiadomo u nas, w Galicji, się nie dworuje tylko poluje. 😆
Do ruszania w pole jestem słabo zdolna. Ciemno, zimno, a dom przytulny blisko. Piecuchulę 🙂
Wielkie nieba! Wielkie nieba!
Już ogary poszły w las.
Zegar zgrzyta, kurant piszczy
Czas nas niszczy. Czas nas niszczy!
Piecuchuję!
I mówię dobranoc 🙂
A kiedyś o tej porze tak przyjemnie było posłuchać w radyju:
„Minęła północ, rozpoczął się nowy dzień…”
Chyba też powiem dobranoc. Zmęczony jestem, a w dodatku nieopatrznie włączyłem wiadomości i zaraz mi wszelka wesołość odeszła. Wiadomości to jest najskuteczniejszy dosmucacz, jaki znam. 🙄
A ja właśnie idę lulu porykując z radości, bo wieczór poświęciłam mojej ukochanej książce, nabytej w antykwariacie – Pegaz dęba – Tuwima. Cóż to był za uroczy człowiek, erudyta i yntelygent!
Pierwszy raz porykiwałam nad tą książką jakieś czterdzieści pięć lat temu. Długo była w domu, ale w końcu udała się w niewiadomym kierunku.
I znowu go mam, tego Tuwima!
Wiecie, jak oni z Minkiewiczem nazywali limeryki?
Rymeliki.
Też tak będę.
Dobranocka!
Dzień dobry 🙂 Haneczka jeszcze „piecuchula”, Nisia porykuje z radości przez sen. Pora więc szykować herbatę i podać do łóżka. 🙂
Wiadomości raczej pomroczne
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11375791,_Rz___Katolicki_marsz_PiS_w_stolicy__Bedzie_100_tys_.html?lokale=lublin 👿
we wtorek slonce od switu 🙂
brykam
szeleszcze przy Irka herbacie (przy stole 🙂 )
brykam
w Tereny Zielone
do przegladu pozycji
S-Bahn czeka ( chyba )
brykam fikam
Bry!
Do roboty gonią!
Rysiu, pięknie dziękuję za dobrychnocków. Śpię jakoś krótko, dzisiaj do 4.30, ale jakoś ostatnio mam bardzo przyjemne sno-marzenia 🙄 No, wiosna…. 😳
Dzień dobry 🙂
Rozumiem, czemu Tadeusz się zawstydza. Sny snami, ale wstawanie o 4.30 to jest oczywista perwersja. Nawet wiosną. 😎
„Pegaz dęba” należał do ukochanych lektur mojego bardzo wczesnego szczenięctwa. I jakoś na tyle byłem przekonany, że „go mam”, że nigdy się nie postarałem o własny egzemplarz. A kiedy doszedłem do wniosku, że w domu mojego wczesnoszczenięctwa chyba już nikt do niego nie sięga i mógłbym go dyskretnie wynieść, to się okazało, że już wcześniej ktoś to zrobił. 🙁 Czyżby po całym kraju buszowali złodzieje pegazów? 😯
Nisiu, przypomnij coś czasem. Będę wpadać w rozkoszną nostalgię. 🙂
Bobiku,
http://allegro.pl/tuwim-pegaz-deba-i2215603588.html
Odbior osobisty mozliwy.
Dzień dobry 🙂
Mój Pegaz też wybył lata temu Teraz mam nowiznę, ale tamtego żal 🙁
Dziękuję za info, Zwierzaku. 🙂 Ale to nie jest to ukochane wydanie. 🙁
Bibiku,
ukochane wydanie tez jest, tylko cena czterokrotnie wyzsza. 🙂
A nie mówiłem, że grasuje jakaś szajka złodziei pegazów? 👿
Kto wie, czy nie groźniejsza od mafii homoseksualnej, którą wykrył w Kościele prokurator Isakowicz-Zaleski do spółki z inspektorem dochodzeniowym Terlikiem. 😯
http://wyborcza.pl/1,75478,11352905,Ks__Isakowicz_Zaleski__Mafia_homoseksualna_trzesie.html
Bobiku mialo byc 🙁
Nie szkodzi. 🙂 Rozumiem, że forma Bibik pochodzi od bibere, więc ma niejakie podstawy, zwłaszcza w piątkowe czy sobotnie wieczory. 😆
Eeeee, to nie szajka, to po prostu pegazy takie sa – wolne i swobodne 🙂
Ale szajka otwiera niespodziewane możliwości. Kryminał jaki można by napisać… 😎
A ja mam! Pegaza. Gdzieś…. tam, na półce. A może tu … A znacie Cicer cum caule? Też mam! W tym samym miejscu. Znakomite. I W oparach absurdu. Obok.
Chcecie, mogę co wpisać.
Co by było z naszej literatury bez tych Żydowinów….
A może pegaz udaje się tam, gdzie jest bardziej potrzebny?
Konopnicka by była, Tadeuszu 😈
I Orzeszkowa?
Wszystko było. Groch, kapusta, opary… A teraz, prawdę mówiąc, już sam nie wiem, co jest, bo jak czegoś nie mogę znaleźć tutaj, to sam siebie zapewniam, że jest w Krakowie, a jak nie mogę w Krakowie, to nadzieja mnie zapewnia, że jest tutaj. 🙄
Zawsze zostają moje półki…
Bardzo lubię O krasnoludkach 🙂 Młode nie trawiły.
A pewnie, że wpisać, Tadeuszu. Jako odtrutkę na wiadomości. 😈
Krasnoludki też nie bardzo trawiłem. A Bohatyrowiczów to już wcale. 😳 Ale moja rdzenność tak czy owak zawsze była nader podejrzanego gatunku. 🙁
Odtrutki niczym odwódki noblistki służą ludzkości.
Odtrutka pierwsza:
Na kanapie leży słoń
gdzie to bydlę trzyma dłoń!
– tu z uwagi na cenzurę
nie wyjawię gdzie i którę…
Obok leży nosorożec –
też by dłoń tam swą pchał może,
lecz tak sprawił dobry Bóg,
że miast dłoni wsadza róg.
Niedźwiedź też się zaraz pcha
do tego ménage à trois
robi to nie bez powodu –
niedźwiedź zawsze lgnie do miodu.
No coz, niektorzy moga sobie z rana frywolic, a Prawdziwa Kobieta o tej porze roku zaopatrzona w prawdziwe profesjonalne narzedzia i z piesnia na ustatch myje okna pokryte gruba warstwa osadu z dymu papierosowego.
Stare wydanie Pegaza z 1950 r jest dostępne w antykwariacie za 150 PLN, gdyby ktoś bardzo chciał. 🙂
Prawdziwa Kobieta czeka na przyjazd Młodego, który będzie zachwycony możliwością umycia siedmiu okien w gościnnym, rodzinnym domu 🙄
Czy to są może jakieś aluzje, że powinienem iść kopać grządki? 👿
Dzień dobry.
Kolejna Prawdziwa Kobieta przeprowadziła dzisiaj oprysk drzew owocowych. Po godzinie spadł (zupełnie nieoczekiwanie) deszcz. Jutro nastąpić musi powtórka… 🙁
Metoda naszego guru Dana Asletta (Is There Life After Housework?) umycie siedmiu okien nie powino mu zajac wiecej czasu niz pol godziny.
Ale nalezy oczywoscie miec profesjonalny sprzet. Drugi filmik na stronie:
http://www.cleanreport.com/demonstration-videos-windows.html
Ściema 👿 Tak można myć czyste szyby 👿 A gdzie ramy?
Ciekawe… Męska część naszej rodziny uważa, że wystarczy umycie tym profesjonalnym sprzętem (jest na składzie), bez zawracania sobie głowy ramami. A żeńska część jest w opozycji. 😈
Jesli chodzi o ramy, Dan zaleca metode nastepujaca.
1. Wiaderko z ciepla woda i paroma kroplami (naprawde 2-3) plynu do mycia naczyn.
2. Szmatke zwykla.
3. Szmatke mikrowlokienna.
Zwykla szmatle zanurzamy w wodzie i odciskamy tylko BARDZO LEKKO. Musi ociekac.
Jedziemy przez wszystkie ramy danego okna, nie przejmujac sie. ze kapie..
4. Wycieramy dobrze odcisnioeta szmatka mikrowlokienna.
Voila. Dan Aslett NIGDY nie uzywa wiecej niz dwu szmatek, zadnych bron PB gazet czy reczniczkow papierowych.
Jedna szmatka bardzo mokra, jedna sucha(wa). Albo jedna mokra gabka (z biala chropawa strona) , jedna dobrze ocisnieta szmatka.
W mycia okien wpadać tryby?
– wolę już wymienić szyby…
Kobieto, puchu marny! ty wieczna idiotko!
co jak nie wie co robić, to lata ze szczotką
ściga kurze po kątach, w plamach usuwaniu
spełnia swe posłannictwo, zamiast w mym posłaniu…
A idźże do cholery z tym całym sprzątaniem
– może właśnie dlatego zwą mnie zimnym draniem 🙄
Dan Aslett byl studentem w Yale, bodaj politologii. Zalozyl z kolegami na kampusie spoldzielnie robot domowych.
Po uzyskaniu dyplomu – wlasna forme myjaca/czyzczaca biura.
Napisal kilka KULTOWYCH ksiazek o stosowaniu profesjonalnycvh metod w domu.
Jest wielim wrogiem licznych kupowanych w supermarketach cleanerow – oddzielnego do kuchni, oddzielnego do podlog czy lazienki, oddzielnego do okien.
Uwaza, ze jedna duza butla profesjonalnego plynu do wszystkiego powinna wystarczyc na 10-15 lat w przecietnym domu amerykanskich rozmiarow..
😆 😆 😆 😆
POprawka: Nie Yale, tylko Stanowy w Idaho:
While studying at Idaho State College (now Idaho State University) in 1957, Aslett and Arlo Luke formed Varsity Contractors Inc., a janitorial service, to help pay his college tuition. The Pocatello, Idaho-based company is now a full-service janitorial contractor with total revenues of $190 million.
Gdybym był kobietą, pewnie jakoś tak bym zeenowi odpowiedział: 😎
Mężczyzno! Zimny draniu i sprzątania wrogu,
co chcesz się chłodno w brudnym kitłasić barłogu!
Że po prawdzie niewiele mam radochy z tego,
znajdę sobie też drania, ale gorącego. 😈
There, there, Bobik! 😆
W Oxfordzie, Yale czy Cambridge, gdzie doktorat pisać
z mycia podłóg czy okien, kiedy mi to zwisa…
ja swą habilitację piszę dnia każdego
w knajpie co tuż za rogiem i wspólnie z kolegą…
Takie jedno pytanie mam: ciekawe, który
z was się pierwszy dochrapie zwykłej profesury,
gdy wiekopomną pracę za rogiem napisze,
jak się z okien i podłóg pozbyć białych myszek. 😈
Pół prawdziwej kobiety tkwiącej we mnie z podziwem patrzy na resztkę mężczyzny, który kupił ustrojstwo, które myje od razu okno ORAZ ramę. No, wewnętrzną, ale zawsze…. Ustrojstwo mechaniczne. Prawdziwa kobieta we mnie klaszcze jedną ręką, gdy prawdziwy mężczyzna swoją zaiwania tym czymś.
Czas: 5-10 minut na jedno okno.
Tadeuszu,jestem pod wrażeniem 🙂
Jak łatwo się domyślić,pozimowe mycie okien dopiero przede mną 🙁
Tadeuszu, czy możesz pokazać ten skarb? Młody byłby Ci nieopisanie wdzięczny 🙂
Przestępuję niecierpliwie z nogi na nogę w oczekiwaniu na pokaz skarbu Tadeusza.
Ja osobiście zwykłą małą szczotką do zamiatania traktuję ramy, a później okna.
Samo gładzenie moich okien nie dopiera.
Ja tez.
Prawdziwa kobieta w Tadeuszu nie pokaże tak od razu, tylko da się długo, długo prosić. 😉
Pamiętacie „Nie jestem łatwy” w wykonaniu Kobuszewskiego? Niestety, na tubie nie znalazłem, a wybitnie mi pasowało do sytuacji. 😀
Nie znam albo mi uciekło 🙁
Cierpliwie poczekam. Tadeusz jest pewnie zajęty. Możliwe, że oknami 😉
Hej, zupełnie za Wami nie zdanżam 😉
Helenko, zajrzyj do poczty 🙂
Nawet bym nie wiedziala, bo list wpadl do kosza na smiecie (sie zdarza) . Ale juz odpowiedz w drodze.
Kobieta w Tadeuszu daje się prosić. 😉 Moje okna też jeszcze nie umyte. Ale, choć nie mam zachwalanego przez Tadeusza ustrojstwa, kiedy wreszcie zabiorę się za ich mycie, nie poświęcę więcej niż 10 minut na jedno. 😈 Nie i już. 😀
nieumyte 🙄
Ale nie ma popwodu poswiecac wiecej niz 10 minut na jedno!!! Piec tez wystarczy, wraz z ramami.
Ja sie w koncu do okien dzis na serio nie zabralam, bo odnalazlam rozne zlogi ubraniowe, z ktorymi sie zmagam. Jutro wszystkie okna!
Chyba nieumyta jest twarz, a okna nie (sa) umyte. Czy tak, polonisci?
Od kilku lat wszystkie imiesłowy piszemy z nie razem. W zasadzie. http://www.rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=73&Itemid=67
Wszystkie przymiotnikowe. Przepraszam, blogowanie w pracy, kiedy 3/4 głowy mam zajęte czym innym, wyjątkowo usterkowo mi wychodzi. 🙁
Kurcze blade.
Ja jednak poszedłem pozmagać się z grządkami i teraz mnie łupie w kręgosłupie. A to był tylko drobny ułamek tego, co jest do zrobienia. 🙁
Trudno, okna się muszą wypchać albo umyć same. 👿
Mnie będzie łupało w czwartek. Już nie mogę się doczekać 😀
Ago, zauważasz swoje błędy i umiesz je nazwać. Nie każdy może to o sobie powiedzieć 😳
Ago, dopuszczalna jest świadoma pisownia rozdzielna, jeżeli szczególny nacisk chcesz położyć na to, że nie zostały umyte. 😉
No, ja tam nie wiem, czy Aga rzeczywiście chce kłaść tak wielki nacisk na to, że nie ZOSTAŁY umyte. 😈
Kurka wodna.
Nie maccie mi w glowie. Ja juz mam zmacone.
Chyba Aga wygrala konkurs:
http://www.pisownia.miniserwis.pl/pisownia-nie.html
Aga wygrała, ale o 17.17. Bo w tej lince o 18.14 na temat imiesłowów przymiotnikowych nic nie piszą. 😈
Zmoro, rzecz w tym, że ja to nieświadomie napisałam rozdzielnie. 🙁
Nacisk, to ja bym chciała położyć na to, że okna SIĘ nie umyły, podczas gdy ja właśnie sięumycia od nich oczekuję, natomiast zdecydowanie wolałabym, żeby się nie wypychały. 😉
Bardzo chętnie wygram jakiś konkurs, jeśli to nie wymaga uprzedniego w nim wystartowania. Bo startowanie w konkursach mnie stresuje, a od stresu tyję. 😆 Natomiast nieumyte okna ani trochę mnie nie stresują – już co najmniej od dwóch tygodni myślę o ich umyciu, myślenie to jest cięższa praca, niż mycie, tak więc większość roboty już wykonałam. 😆
Kiedyś słyszałem w takiej poradni językowej przez radio, jak pani doktór opowiadała straszną historię o „nie”. Mianowicie napisała do niej matka, nie matka pani doktór, tylko taka zwykła, że pewnego razu dziecko przyniosło zeszyt od polskiego, była lekcja o przysłowiach, i tam stało „niesuknia zdobi człowieka”. Matka nakrzyczała na dziecko, że jest głupie, a dziecko na to, że pani tak kazała. No to matka poszła do pani i pani jej powiedziała, że właśnie tak trzeba, znaczy razem. Pani doktór przez radio tłumaczyła, że jednak nie w tym przypadku. A przecież „niebieski” się pisze razem, ja już nie wiem. 😯
Się nieprzejmuj tyciem, Ago. Helena ma na zbyciu jakieś ciuchy, jeśli ich Mordechaj jeszcze niezaszczał. 😛
Wielki Wodzu, jeśli dobrze zrozumiałam, Helena miała na zbyciu ciuchy w moim obecnym rozmiarze. 😉 Niebieski podpada pod zasadę: ’Nie’ z przymiotnikami piszemy łącznie. Coś, co nie ma nic wspólnego z diabłami, jest niebieskie.
Fakt, że nic się w tej pisowni „nie” nie zgadza. Z rzeczownikami ponoć osobno, ale na przykład zgułę czy roba z „nie” trzeba razem. Co się dziwić, że Helena ma zmącone. 🙄
Mycie okien jest czynnością prostą
Już niedługo razem z wiosną
Deszcz je zrosi. Ach, rzęsiście.
Wiatr wysuszy. Jedwabiście.
I i radośnie jest na duszy
Kiedy człek ich myć nie musi!
I chciałbym poprzeć myśli zeena.
Koszule się dzielą na brudne, czyste i takie, co się da jeszcze założyć!
Koszule czyste zaś dzielą się na wyprasowane i niewyprasowane.
Właśnie, zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie umiem założyć niewyprasowanej.
Skoro już tyle stereotypów padło.
Dziury w spodniach – trendy.
Trampki na operową premierę – cool!
„Sznurki” wystające ze spodni, a i owszem. Wraz z prezentacją przedziałka.
No jeszcze sie dziela na z guzikami i bez jednegp guzika.
A kaszmirowe swetry dziela sie na czarne, czerwone i po molach dla Kota.
PLus jeden bladoszary na WYBITNEJ WYPRZEDZAZY GRZECH BYLO NIE WZIAC.
Brak guzika daje się maskować elegancją krawata.
Tylko jesli chcesz aby cie rozpoznawano jako lesbijke. 🙄
U mnie czyste koszule dzielą się zazwyczaj na niewyprasowane i tę, jeszcze ciepłą od żelazka, którą mam na sobie. 🙄
E, chyba nie tak łatwo zostać wziętą za lesbijkę. Nocowałam we Frauenhotel – hotelu tylko dla kobiet, prowadzonym przez lesbijki (hotelowa kawiarnia była miejscem spotkań różnych grup lesbijek) i nie odniosłam wrażenia, że ktoś tam robił jakieś założenia co do mojej orientacji. Tym bardziej więc nikt by chyba nie wyciągał takich wniosków z braku guzika. 😉
Strasznie trudnych słów używacie. „Wyprasowany”, „żelazko”… Chyba będę musiał spytać sierżanta Gugla, co one oznaczają, bo się poczułem wyłączony z dyskusji. 😛
Wcale nie jestem przekonany, że krawat = lesbijka.
http://www.stylistka.pl/dzien-kobiet-czas-na-damskie-krawaty/
To są jakieś stereotypy jak dawniej spodnie = lesbijka.
Choć mężczyzna ubrany w spódnicę w realiach polskich, jeśli nie jest Szkotem lub członkiem afrykańskiego zespołu folklorystycznego, to budzi nazwijmy to tak – zdziwienie.
No nie, ja jestem staroświecka: do krawata wymagam kołnierzyka.
http://m5.m.staticedi.com/c/56e/34281_m_950_600_0_0_0_0_0_0_0_56e502dd9f5e46aca67eec05834827e7.jpg
Niestety, już dziesiąta na zegarze, gasić światła gospodarze.
Dobrej Nocy.
To te kolesie w długich, czarnych sukniach na guziki są afrykańskim folklorem? 😯
Gadka była o spódniczkach, a nie o sukniach.
(zamykając jedno oko)
Ja się nie znam (nieznam), ale jak by u nich wylansować mini, to by było jeszcze śmieszniej. 😎
Najnowsze trendy na wiosnę: długa, czarna suknia mini na guziki, do tego krawat, trampki i polar. 😎
Tylko czy 0,3 procent z podatku na taką wykwintną garderobę wystarczy? 😈
Sposob na niemycie okien. Wyprobowany. Nad domem typu bungalow (koniecznie bungalow) stawiamy dach w ksztalcie kapelusza, ktorego rondo wystaje poza dom na ok 1.5 metra! Brilliant! Deszcz nie pada na okna. Poza tym dobrze jest jak wszedzie jest duzo zieleni i niepiaszczysta gleba (Mazowsze odpada). Nie mylam okien w obecnej pieciolatce. Spelniam tylko wymogi czystosciowe minimum: biore prysznic do poludnia.
Ach ach. Jestem już jakieś 700 km od wspominki o ustrojstwie. Moje obie połowy są ze mną też.
Ustrojstwo proste nad wyraz:
http://www.topmarket.pl/do-sprzatania-domu-leifheit-myjka-do-okien-plus-3-bez-teleskopu-51320-p47816.html
Chyba dobranoc.
Kolacja morawska to jest ciężki chleb…
Ja tez, Tadeuszu, gdzies mam taka, batrdzo podobna, ale nie spelnia ona niestety surowych kryteriow Dana Asletta, ktory by ja wysmial jako nieprfesjonalna i nazbyt „damska”.
Profesjonalna zas sklada sie z dwu czesci – mokrego T , ktory zanurzamy w mydlanej wodzie, oraz suchego T – z uczciwa gumowa wycieraczka, jak w samochodzie, osadzona na dluzszej poprzeczce. Wtedy po kazdym sciagnieciu wody, osuszamy gumke reczniczkiem i powtarzamy zabieg w nastepnym namydlonym rzadku.
Dan glosi (GLOSI!), ze sprzet w domu powinien byc taki jakiego uzywaja zawodowcy – solidna wiertarka, solidny odkurzacz, srodki do czyszczenia etc.. Dlatego w swoim najlepszym bestsellerze Is There Life After Housework? namawia do zaopatrywania sie w firmach i sklepach dla zawodowcow .
Dostałem właśnie piękną reklamówkę od jakieś taniego lotnika, że SENIORZY LATAJĄ TANIEJ. No dobra, niby wiem, że mam już z górki, ale dopiero za 10 lat będę mógł skorzystać. Jestem wzruszony troską. 😎
Przeleci jak z bicza trzasl, WW. 🙁 A wtedy bedziesz wydzieral kazda znizke i pieknie sie klanial.
Z bólem stwierdzam, że ustrojstwo Tadeusza nie jest jednak samobieżne i trzeba przyłożyć rękę 🙁
Heleno, jeszcze trochę, a znielubię pana Asletta. Idealnie wysprzątany dom wpędziłby mnie w depresję . Takie nieszczęście jeszcze mnie nie spotkało. Dom musi wyglądać na używany 😉
Krolik, the woman after my heart! 🙂 Ja w ogole na razie o myciu czegokolwiek myslec nie moge, bo jest chwilowo za ladnie na zewnatrz. 25-28 stopni w cieniu i bezchmurne niebo przez ostatnie dwa dni – w marcu, w moim klimacie, to nie jest cos, co mozna zmarnowac na mycie okien… Zwlaszcza, ze nie wiadomo, jak dlugo ta bloga pogoda bedzie trwala. Technikami mycia zainteresuje sie, jak zacznie padac. 😉
Ide zamieszac moje chili con carne i eklektycznie podac je z polenta (mozna to nazwac corn grits, ale przemycilam troche parmezanu, bo tak lubimy).
Było na kolację spożyć samo wino, to by się nie miało problemów z chlebem…. 🙄
To ustrojstwo Tadeuszowe to jest na moje oko dwa w jednym, czyli mokra myjka, która po odpięciu szmatki robi się suchą myjką z gumą. Ale do moich oczu sam nie mam krztyny zaufania, więc nie mogę innych namawiać. 🙂
Ja chyba już nie lubię pana Asletta. 👿 Ktoś, kto się za dobrze zna na sprzątaniu, jest dla mnie z góry podejrzany.
W kwestii okiennej odpowiada mi podejście Królika i Moniki, czyli znalezienie należytych powodów do niemycia. I wtedy również z pana Asletta można spokojnie zrezygnować. 😈
Wodzu, nie martw się, że nie jesteś seniorem i zniżki Cię ominą. Mogę Ci odstąpić moją dzisiejszą ofertę, dostępną również dla młodzieży. Z D-dorfu do Bombaju-Mumbaju za jedyne 400 eur. Tanio jak barszcz, ino brać i nie kręcić nosem, że się chwilowo nie miało zamiaru akurat do Mumbaju. 😎
Haneczko, spocznij! Pan Aslett nie nawoluje do idealnie wysprzatanego domu i uwaza wiele zabiegow za kompletnie idotyczne i zbedne (jak np przecieranie wymytych okien do sucha pogniecionymi gazetami czy starymi kalesonami, zaslanianie podlogi w czasie mycia okien itp) On jest po naszej stronie i jest przciwny marnowaniu wysilku i pieniedzy na cala baterie srodkow do czyszczenia, kiedy jeden uniwersalny wystarcza, jest przeciwny sprzrtowi, ktory nie spelnia zadania (sama sie wiele lat temu nabralam na „damska” wiertarke, na „damski” komplet srobokretow i damski mlotek. Przyjechala moja mama i wszystkie te g.. powyrzucala jako nibezpieczne i niepraktyczne, fundujac mi porzadny komplet srobokretow Stanleya i takiz mlotek)).
On jest caly za tym aby przy minimum wysilku uzyskac maksimum rezultatow. I sie nie obcyndala z mowieniem prosto z mostu – to sie nie nadaje, chyba, ze wystepujesz we francuskim wodewilu jako subretka. Wtedy mozesz fruwac po domu ze szczotka ze strusich piorek.
Jego pdstawowowa regula przy myciu czegokolwiek, jest zalac woda i po paru minutach dopiero scierac. Pozwolic sie odmoczyc.
Dlatego Dan Aslett jest guru – bo on tez nie lubi zbytniego wysilku i robi na efekt.
Dlatego z rozkosza myje okna wszystkim kolezankom, ktore tego nie potrafia. Mowie Ci! No sweat! Zabiera mi bardzo malo czasu.
Ale ja w ogóle nie lubię myśleć o tym, że trzeba by posprzątać, a pan Aslett nie pozwala myśleć o niczym innym. 👿
Heleno, problem w tym, że nie cierpię mycia okien, osobliwie ram 👿 Nie tak, jak prasowania, ale wystarczająco mocno, żeby stanowczo cedować tą czynność na Prawdziwych Mężczyzn 😉
Nie chcem, ale muszem. Dobranoc 🙂
Ta myjka od Tadeusza ma jeden podstawowy feler, ze wycieraczka jest z plastiku, cghoc wyglada jak guma. Ale sie ie zachowuje jak guma, dziala znacznie gporzej. Nie chcialbys Bobiku miec plastikowych wycieraczek w samochodzie?
Aaa, bo pewnie szorujesz te ramy okienne. Blad. NIczego nie szorujemy z Danem. Zadne uzycie miesni nie wchodzi w racxhube.. Zalewamy duza iloscia wody z mydlem, zostawiamy na 5 minut , scieramy. Niech sie leje na szyby i tak je bedziesz myla, i nawet na podloge czy podworko. Mydlana woda umyje tez podloge pod oknem.
Hej, hej Moniko, to jest chyba ta sama, Polnocno Atlantycka Szkola Sprzatania… o myciu framug okiennych sie w niej nie wspomina.
U mnie tez upaly juz od ponad tygodnia!
Zawodowcow jak np Aslett sie fajnie oglada jak pracuja, bo jednak potrafia wszystko zrobic lepiej i sprawniej.
Chili i polenta brzmi bardzo dobrze, bo przeciez kukurydziana maka jest bardzo meksykanska.
Bardzo jestem wdzieczna Adze za wyjasnienie pisowni nie z imieslowami, bo mialam z tym od lat problemy. A tu prosze, po prostu razem. Swietnie.
No, ale Haneczka ma rację, że Prawdziwym Mężczyzną myje się okna jeszcze łatwiej i bardziej bezpotowo niż najwspanialszą nawet myjką. 😈
O, i jeszcze. Kazde kobiece pismo nakaze ci uzywac roztworu octu do mycia szyb i luster. Zebys sie poczula prawdziwym Swietochem.
My z Danem olewamy. Nie ma powodu.
Ocet? A po kiego grzyba? 😯
Jak się już naprawdę musi te cholerne okna umyć, to się je spryskuje płynem do mycia szyb z psikacza, przejeżdża gumą i z czapy. 🙄
A ja, wyobraz sobie Kroliku, nigdy Asletta nie widzialam na oczy. Nawet nie wiem jak wyglada. Ksiazke kupilam po przyjezdzie do Anglii. I wtedy zostal Guru. Bo nie stawial mi zbyt wysokich oczekiwan, wrecz minimalne.
Z psikaczem za duzo roboty i smierdzi dlugo. Te do okien maja wyjatkowo wredny zapach. Pani Doch. je uwielbia i kaze mi kupowac.
E, jaka tam robota z psikaczem. Wiele mniejsza niż taplanie się w mydlinach (wrrrr!!!). A zapach mi tak bardzo nie przeszkadza, bo okna przy myciu otwarte. I ulatnia się bardzo szybko. No, chyba że na Wyspach są jakieś specjalne psikacze, długozapachowe. 😉
Alez ty tej wody z mydlem nie dotykasz, Bobik. Mikroszmatka jest na kijku. Masz absolutnie suche obie rece, jakbys inaczej palil papierosa przy myciu? 😯
Dobrze Bobik gada. Psikacz, dwie szmaty i załatwione, nawet gumy nie używam, bo to trzeba chyba gdzieś kupić i mi się nie chce. Jestem w tym fachu szczególnie ceniony, bo nie potrzebuję stołeczków i drabinek, chyba żeby w jakimś pałacu przyszło kiedyś myć. 🙂
TU:
http://www.youtube.com/watch?v=M1_4oDuh2as
Jasne, ze moteda haneczki i WW jest najlepsza, bo mozna w czasie mycia okien stac z boku i palic sobie papierosa, albo gawedzic z sasiadem, no ale jak dojrzeje do mycia okien (uwazam ze moje sa wciaz czyste, zreszta mozna zawsze zaciagnac zaluzje jak slonce mocno swieci) to zastosuje sposob pana A.
Caly skomplikowany Wszechswiat powstal z jednego szybkiego (mierzonego w czasie Plancka) wybuchu, po co komplikowac sprawy o ile mniej wazne…
Heleno, jestem z toba w sprawie octu. Jestem tez myslami z toba dzisiaj, bo wlasnie rozmawialismy na spacerze z A. jak bardzo nam bylo milo ciebie pochodzic z toba po Londku. Wspominamy tez twoja baranine! By the way, Krolowa dzisiaj znowu przmowila przepieknie, nie uwazasz… Do kanady wysle jednak niestety Charlesa z Camilla. Wolelibysmy Harryègo, ale on woli tanczyc sambe, uprawiac sporty i pic piwo, czyli to co potrafi naprawde robic dobrze, na Karaibach i w Brazylii.
No to ja sie zupelnie z tym guru Danem Aslettem nie zgadzam co do narzedzi. W domu w koncu nie wykonujemy zadnych gigantycznych przedsiewziec remontowych na wlasna reke i kupowanie drogiego, profesjonalnego sprzetu jest zbedne. Poza tym potem trzeba to gdzies trzymac…
Okien nie myje, nie siegam nawet dragiem, czekam na deszcz, choc ustrojstwo tadeuszowe mam a jakze.
Myjcie szyby! Myjcie ramy!
Chór męski: POPIERAMY!
Ślicznie również wyglądacie
Gdy po domu się krzątacie
Z odkurzaczem, czy z froterką
Ale także i ze ścierką
Chór męski: ACH! TAK!
ten kto wymyslil placki kartoflane powinien dostac nagrode Nobla i smazyc sie w piekle za wyprodukowanie tylu grzesznikow! 😀
sroda 🙂 niespodzianka. co? 😀
brykam
czeste mycie skraca zycie i to bez znaczenia czego 🙄
okna umylem w zeszlym roku raz i do konca pieciolatki nie mam zamiaru myc 🙂 😀
brykam
szeleszcze przy herbacie, spokojnie nakladam dzem wieloowocowy na chleb z maslem (duzo masla)
pycha
brykam
wypasione (nie Moniki cieplo, ale slonce, slonce, slonce), Tereny Zielone, S-Bahn, pozycje
brykam fikam
Od kilkunastu godzin rozmawiamy o sprzątaniu, ze szczególnym uwzględnieniem mycia okien. Musi naprawdę wiosna idzie. 😆 Płyn do okien rzeczywiście pachnie nieszczególnie, ale ma tę zaletę, że na jego widok nie pędzę po słomkę i nie biorę się za puszczanie mydlanych baniek . 🙄
Ja, z naciskiem na ja, umyłam okna wraz z ramami w sobotę, za pomocą Prawdziwego Mężczyzny. W ogóle nie używałam mięśni 🙄 Mój Prawdziwy Mężczyzna, uprawiający wspinaczkę, za czasów studenckich dorabiał myciem okien na wysokościach, więc robi to bardzo profesjonalnie – mokra szmata z niewielką ilością płynu, a potem gumowa ściągaczka. Pięć dużych okien było umytych w pół godziny, a wcale bardzo się nie spieszył.
Niestety, kiedy tak pięknie i profesjonalnie umyte okna (lub samochód prosto z myjni) zobaczy przelatujący ptak, to wiadomo, co się dzieje 🙄
Dzień dobry 🙂
Czy słońce nie zaczęło przypadkiem cierpieć na rozdwojenie jaźni? Ryś twierdzi, że jest u niego, ale ja je u siebie też wyraźnie widzę. 😯
Temperatura zapowiada się dziś taka, że przed ruszeniem w teren powinienem się chyba dobrowolnie dać ostrzyc. 😈
Jeszcze dzionek, jeszcze kilka i zaproponuję Wam poranną kawę na tarasie. 😀
No i co na to powiecie? Terlik przeszedł do bezprzykładnego, bezpardonowego, planowego, a na dodatek zdradzieckiego ataku na Kościół! 😯 👿
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11382804,Kuria_zabrania_Terlikowskiemu_rozmow_o_plodnosci_.html
Terlik będzie mógł wsiadać na swojego ulubionego konika wszędzie, tylko nie w Krakowie. Z artykułu niestety nie sposób sie dowiedzieć, czy Terlik ma bana na mówienie o płodności, czy na mówienie w ogóle.
Dzień dobry. 🙂
Może torcik do kawy na tarasie? 😉
http://i.lidovky.cz/12/033/lnmaxi/MEV41f41c_ai_castro.JPG
Ja dziękuję, torcików nie jadam z zasady, a brodatych jeszcze bardziej. Ale może jakiś brodacz monachijski się skusi. 😉
Terlika ban nie jest, jak sądzę, ze wszelkimi szykanami, więc raczej końca mówienia spodziewać się nie możemy. Jeszcze niejedną mafię pewnie Terlik zdemaskuje, z różnymi – przepraszam za wyrażenie – partnerami. 🙄
Mycie okien musowe. Koty o to zadbały. Wracając z ogrodu z ubłoconymi łapami, uwielbiają znakować szyby. Od strony ogrodu też dekorują.
Na szczęście robi to pani dochodząca i ja się do jej metod nie wtrącam.
Do ciemierników, przebiśniegów, krokusów dołączyły szafirki.
Bry!
Coraz mniej śpię, już umysł mam tak lekki, ze nieistniejący. Ile kaw można wytrzymać?
Jako Nieprawdziwy Niemężczyzna jakoś zaryzykuję i będę mył swoją myją. Jakoś myje.
Haneczko, nośnik myjki jest samobieżny, czyli ja 👿
Biedny Terlik, ofiara swietej inkwizycji. Nie powinno bylo go to spotkac ze strony kard. Dziwisza.
Rozumiem, ze krakowska kuria znalazla sie w bardzo klopotliwej sytuacji po wywiadzie w ultrakotolickiej Rzepie gdzie padly raczej goloslowne stwierdzenia tego narwanego ksiedza-lustratora. Powinna byla zatem albo odpowiedziec na zarzuty o „mafii homoseksulanej” albo wymiesc sie ponad to.
Kard. Dziwisz rozegral to jednak najgorzej jak mozna bylo, zakazujac Terlikowi udzialu z rekolekcjach z mlodzieza. Osoboscie nie wpuszczalabym Terlika do mlodziezy na trzy mile po jego zalosnych wysteach w szkole lodzkiej (wtedy kiedy wystapil wraz z Legutka), ale nie w kontekscie tego wyiwadu.
Terlik nie raz krytykowal hierarchie, nawet papieza Benedykta, ale miarka sie przebrala dopiero z powodu „mafii homoseksualnej”.
Terlik, zas przy calej jego obrzydlieosci, jest facetem , ktoego trudno bedzie uciszyc, poniewaz ma on w sobie sporo integrite, niezawislosci ducha i swoich pozycji bedzie bronil zajadle i z przekonaniem. Nie jest niczyim pudlem (sorry Bobik!), teraz bedzie chodzil w aureoli Sawonaroli, broniacego czystosci w Kosciele.
Niemadre rozegranie, Ekscelencjo.
Kroliczku, ja tez wspominam z czuloscia nasz czas spedzony razem w Londku. Jutro wybiieram sie znow na miasto, z Pania Kierowniczka. Chcemy sie zalapac na dosc neizwykla ekspozycje gogantycznych, specjalnie zamowionych przez Royal Academy of Art, obrazow D. Hockneya, ktory w miare uplywu lat coraz bardziej do mnie przemawia, choc nie zawsze tak bylo. Ale podoba mi sie jego ewolucja artystyczna. No, nie da sie ukryc, jest coraz lepszy z uplywem lat. Coraz czulszy do otaczajacej go rzeczywistosci, zwlaszcza ojczystego krajobrazu, ktory pod jego pedzlem i okiem nabiera zgola metafizycznego blasku, jesli tak mozna (pewnie nie mozna) powiedziec.
Zazdroszcze Vesper Prawdziwego Mezczyzny, choc wolalabym zapewne aby, jak Sartre, byl Dochodzacy. Ciekawa jestem czy Simonie udalo sie kiedykolwiek zagonic Jean Paula do mycia okien w jej mieszkaniu.
To Kierownictwo w Londku? Jutro, czy już dzisiaj?
Zresztą – tak czy owak miłego Hockneya, chociaż ja go w „ulubionych” nie mam. 🙂
Pod tym, co Helena napisała na temat Terlika, podpisuję się zamaszyście.
A tak w ogóle, jakoś mi się wczoraj ten pegaz zaczepił i choć nie miałem czasu, żeby napisać porządny kryminał, to chociaż początek wrzuciłem jako nowy wpis. 😉
Pani Kierowniczka wyladuje jutro rano 🙂 🙂 🙂