Krótki kurs profesjonalnego merdania

pt., 16 marca 2012, 10:32

Prawidłowe merdanie nie jest rzeczą łatwą ani małą. Jakże często spotykamy się w życiu z ogonami, które zmarnowały swoje wrodzone zdolności merdalnicze wskutek błędów wynikających bądź to z niedostatku przygotowania teoretycznego, bądź z nieprzestrzegania żelaznej dyscypliny przy wdrażaniu założeń. Utalentowane ogony mogą uniknąć tak smutnego końca, jeśli będą przestrzegać zasad profesjonalnego merdania, których Bardzo Krótki Zarys dziś przedstawiam, życząc wszystkim zainteresowanym wytrwałości w ich stosowaniu.
Przygotowując się do prawidłowego merdania należy przede wszystkim głęboko przemyśleć jego kierunek. Przyjęcie niewłaściwego kierunku może unicestwić nasze wysiłki, a nawet przynieść efekt wręcz odwrotny. Kierunek nie jest tu rozumiany w sensie ściśle fizycznym, a raczej jako podstawa działania, która będzie regulować dalsze, szczegółowe wybory i decyzje ogona. Trzeba przy tym pamiętać, że słuszności kierunku nie mierzy się w wartościach bezwzględnych, tylko w profiterolkach (całkowita masa pożytków na jednostkę czasową).
Niemal równie ważne jak wybór kierunku jest opracowanie schematu personalnego, najlepiej w formie wykresu, obrazującego optymalny stopień zaangażowania merdalniczego w zależności od użyteczności obmerdywanego obiektu. Sporządzenie wykresu może być dość pracochłonne, włożony trud zwraca się jednak z nadwyżką, pozwalając ogonowi uniknąć zbędnego wydatkowania energii na machanie do merdobiorcy może i sympatycznego, ale nieposiadającego odpowiedniej pozycji i takich wpływów, żeby wysiłek merdodawcy uczynić opłacalnym. Minimalną i maksymalną wartość opłacalności merdów wyliczamy na podstawie dotychczasowych przysług, ale przy uwzględnieniu profitów perspektywicznych.
Trzecim filarem prawidłowego merdania jest elastyczność. Poważnym błędem merdodawcy jest entuzjastyczne wymachiwanie zawsze z tym samym natężeniem, zawsze na widok tych samych obiektów, bez okresowego sprawdzania ich potencjału pasztetówkotwórczego. A przecież nieumiejętność natychmiastowego dostosowania liczby merdów do zmienionej użyteczności merdobiorcy znacząco wpływa na zmniejszenie konkurencyjności ogona.
Nie zapominajmy, że w merdalniczej dżungli pełno jest ambitych ogonów, gotowych w każdej chwili zająć nasze miejsce. Nie dopuśćmy do tego. Merdajmy temu, komu trzeba, wtedy, kiedy trzeba i tyle, ile trzeba.
Można oczywiście merdać również nieprofesjonalnie, sobie a muzom, dla czystej przyjemności, ale takie merdanie na ogół nie przynosi żadnych wymiernych korzyści. A powiedzmy sobie szczerze – komu w dzisiejszych czasach zależy na korzyściach niewymiernych?