Moc definicji

wt., 27 marca 2012, 12:41

Dobry Kumpel wskoczył na sam brzeg fotela, niedwuznacznie sugerując mową ciała, że wpadł tylko na krótką chwilę.
– Jak zdrówko? – zapytał z konwencjonalnym zainteresowaniem i spojrzał łakomie na kanapki z pasztetówką, z którymi Bobik właśnie zamierzał wejść w bliższy kontakt.
– Oj, niedobrze! – jęknął Bobik, dyskretnie rozmasowując ogon, żeby pokazać jego obolałość
– Komu dobrze? – filozoficznie skomentował Kumpel i wsunął sobie do pyska pierwszą z brzegu kanapkę. – Gdzie zajdę, tam ktoś narzeka. Jak nie na zdrowie, to na pchły. Jak nie na psolitykę, to na karmę. Znaczy, jak narzekasz, to normalny jesteś.
– Ale mnie właściwie wcale nie jest dobrze z tym narzekaniem – zdradził nieśmiało Bobik. – Chyba wolałbym być normalny inaczej.
– Hmm… Co można by z tym zrobić? – zastanowił się Dobry Kumpel i w zamyśleniu sięgnął po następną kanapkę. – Można by spróbować inaczej zdefiniować normalność. Strasznie z tym dużo zachodu, ale nie jest to niemożliwe.
– I wtedy z moim zdrówkiem będzie lepiej? – ucieszył się Bobik.
Gość ze śmiechu niemal zadławił się kolejną kanapką.
– No nieee! – ryknął z rozbawieniem. – W ten sposób to nie działa. – Ze zdrówkiem będzie tak samo, ale czuł się będziesz lepiej. Na tym polega moc definicji.
– Lepsze czucie to zawsze jakiś postęp- przyznał Bobik. – Choć trochę trudno mi sobie wyobrazić, jak z tym marnym zdrówkiem miałbym bez narzekań dociągnąć do emerytury.
– Może nie doczekasz – pocieszył go Kumpel i oblizał się, żeby jeszcze na moment zatrzymać ulatujące wspomnienie ostatniej kanapki.
– Jak to jednak dobrze mieć oparcie w dobrym kumplu – rozczulił się Bobik. – Gdyby nie ty, mógłbym się załamać, albo co. A ty mnie zawsze umiesz postawić do poziomu.
– Przecież wiesz, że ja dla ciebie wszystko, brachu – wrzasnął entuzjastycznie Kumpel i z rozmachem walnął Bobika w plecy aż chrupnęło. – A jak mnie akurat nie masz pod łapą, to zawsze możesz się pocieszyć kanapkami z pasztetówką.