Żydowski ogon
– Bobik, ty Żydzie! – huknął zamiast dzień dobry Stary Współlokator i bezceremonialnie władował się z łapami na fotel.
– Siemasz! – odpowiedział grzecznie Bobik, podsuwając mu półmisek z okrawkami szynki. – Wiesz, ja nie miałbym nic przeciwko byciu Żydem, ale twój okrzyk jakby… eee… tego… niezupełnie zgadza się ze stanem faktycznym.
– A co tu ma do rzeczy stan faktyczny? – zdziwił się Współlokator. – Nie podoba mi się twój ogon, więc jesteś Żydem, nie? Każdy to wie.
– Ja nie wiedziałem – zawstydził się szczeniak. – Ale ty zawsze potrafisz mnie czymś zaskoczyć. Już się właściwie do tego przyzwyczaiłem. A… mógłbyś mi dokładniej wyjaśnić, na czym to polega, że jestem Żydem? Bo nie chciałbym popełnić jakiejś gafy i odbiec od twoich wyobrażeń.
– No proszę, już z ciebie wyszła twoja żydowska chytrość – westchnął rozmówca. – Co głupiego udajesz? Rządzisz światem i mediami? Jesteś wrogiem Polaków i polskości? Wysysasz z nas soki? No i jeszcze ten olbrzymi, nieochrzczony nochal… To kim niby miałbyś być?
– Ależ ja ze światem poza moim rewirem w ogóle nie mam kontaktów, od soku wolę kałużankę, a nos mam całkiem malutki – zmarwił się Bobik. – I na dodatek z wrogością mam problemy, bo to takie nieszczenięce. No, co tu dużo gadać – trochę się obawiam, że nie zdołam spełnić twoich oczekiwań.
– Ha! – ryknął Współlokator. – Wszystko po to, żeby się lepiej zakamuflować i wprowadzić nas, Prawdziwych Polaków, w błąd! – Ale znam ja was, semickie nasienie. Mnie żaden mały nos nie zwiedzie, ani nawet najprawdziwsze świadectwo chrztu od piętnastu pokoleń. Żyda zawsze rozpoznam, na kilometr, zwłaszcza jak akurat mam ochotę komuś przyłożyć. Nikt nie wie lepiej ode mnie, który ogon jest żydowski.
– Okej, okej – zgodził się szybko Bobik, widząc że Współlokator coraz bardziej się nakręca. – Niech już wyjdzie na twoje. Jestem Żydem. A czy z tego coś wynika?
– On się pyta, czy coś wynika! – zawył Współlokator w uniesieniu. – Skoro jesteś, to won stąd, parchu pejsaty, zanim ci wszystkie kości poprzetrącam!
– Tylko wiesz, jest jeden problem – zauważył Bobik. – Ja tu też jestem u siebie. A poza tym jak pójdę, to zabiorę ze sobą szynkę, a nie wiem, czy to by było po twojej myśli.
– Typowe żydowskie krętactwa! – warknął Współlokator, nieznacznie przysuwając do siebie półmisek. – Ale niech tam, znaj moje dobre serce. Możesz zostać, pod warunkiem, że będę ci mógł nawrzucać, kiedy mi się tylko spodoba.
Bobik w zasępieniu podrapał się w ogon. Nawet nie przypuszczał, że bycie Żydem jest takie trudne. Ale z drugiej strony, patrząc na Współlokatora nie był wcale pewien, czy bycie Prawdziwym Polakiem nie jest jeszcze gorsze.
Coś dla Heleny, która lubi dobre zakończenia. 🙂
Ja też bym lubił, gdyby udawało mi się w nie uwierzyć. 🙄
Koniak spod kapelusza łypie złotym ślepiem,
króliki roześmiane wyskakują z postów…
Że nie ma takich rzeczy? E, tam, ja wiem lepiej,
w agicznym świecie stale widzę je po prostu. 🙂
😆 😆
Jedynym tłumem nie przeształcającym się w tłuszczę i wykazującym inteligencję jest tłum szczurów.
A dla Agi mam piosenkę:
W dziurawym bucie mieszka mysz. .
Nieżle go nawet urządziła. ,
Nigdy nie mówię jej „a kysz!”
I ona też jest dla mnie miła. ,
Bywa, że wpadnie po sąsiedzku
pożyczyć chleba albo sera,
albo pogadać o czymkolwiek,
kiedy samotność nam doskwiera.
W moim agicznym domu
wszystko się zdarzyć może.
Same zmyślają się historie,
sam się rozgryza orzech.
W moim agicznym domu.
ciepło jest i bezpiecznie.
Gościu znużony, gościu znudzony,
jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony,
zajrzyj tu do nas koniecznie.
Przedstawię ci Macieja kota;
fascynujący z niego facet.
Całymi dniami tkwi w fotelu
i lekceważy każdą pracę.
Lecz niewątpliwą ma zaletę:
gdy spływa wieczór granatowy,
on słodko mruczy wprost do ucha
najbardziej senne bossa novy.
W moim agicznym domu
wszystko się zdarzyć może.
Same zmyślają się historie,
sam się rozgryza orzech.
Licho śpi w kącie cicho
i zegar tyka serdecznie.
Gościu znużony, gościu znudzony,
jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony,
zajrzyj tu do nas koniecznie.
Tutaj nikt z nikim się nie liczy,
gazet nie czyta, plotek nie słucha.
Tutaj jest miło i przytulnie,
chociaż na świecie zawierucha
Chociaż w powietrzu wciąż coś fruwa
głupieje z wiekiem stara Ziemia,
lecz w moim domu, chwała Bogu.
nic mimo zmian tych się nie zmienia.
W moim agicznym domu
dzięki Ci, mądry Boże,
same zmyślają się historie,
sam się rozgryza orzech.
W moim agicznym domu.
ciepło jest i bezpiecznie.
Gościu znużony, gościu znudzony,
jeśli ci kiedyś będzie po drodze,
zajrzyj tu do nas koniecznie.
Myślę, że Adze ta wersja też się spodoba: 😆
http://www.youtube.com/watch?v=VRjrGT0k5kA
Co można zrobić w sprawie świata?
I czy to będzie miało sens?
Czy Żyda mogę mieć za brata,
gdy on nie jada wszystkich mięs?
Gdzie jest ratunek dziś dla świata?
Ratować go, czy jest dziś sens?
Czy bratem może być Azjata,
z uśmiechem z psa łykając kęs?
Jeśli nie świat to choć Europa
się uratować dzisiaj da,
dziś biedna jest , cała w kłopotach,
lecz może jakąś wartość ma?
Lud europejski niejednaki,
za to nie dostaniemy braw,
zaserwuj Anglikowi flaki
to odpowiedzią będzie paaaaw…
A przecież jedno być spoiwo
powinno, łączyć wszystkich nas
i nie wyłącznie pełne piwo
i przed telewizorem czas
Walka o pokój – to nas łączy
na całym świecie zawsze, lecz
zjedzmy raz wszyscy zupę z kłączy.
Walczmy o kuchnię, w tym jest rzecz…
No tak.
To ja BRY na to!
Postinteligencko 😉
Ja, proszę państwa, jestem profesjonalista. Ciężko pracujący fizycznie, wiecie ile te książki ważą i ile się trzeba ich przerzucić co dzień? Wiecie, wiecie!
No to pogoda zelżała, dzisiaj robota pójdzie zziajana do budy i zaśnie aż do poniedziałku! Ale jeszcze tych kilka godzinek jutrzni i pojutrzni….
balkon szeleszczaca herbata
SOBOTA 🙂 😀
brykam
Mar-Jo, wiec do przyszlego roku i toastow za zdrowie 🙂
Tadeuszu, B. wie ile waza, miesnie meznieja, intelekt (tak krawiec kraje jak materii staje) wiednie 8) 🙂
Tereny Zielone S-Bahn przeglad pozycji antykwariaty i ksiegarnie u frakcji Szcz. plany na 25-28° zycie lubie cie 🙂
brykam fikam
http://www.bociany.edu.pl/stream-ustron.php
Czwarte bocianiatko sie nie wyklulo 🙁
Dzień dobry 🙂
Postspałem , a teraz polecę zadbać o kuchnię na odcinku zakupowym. O Kierowniczkę też przy okazji zadbam, bo wymyśliłem dla niej kulinarny prezencik. 😉 Albowiem Kierownictwo, mimo że jak zwykle rozlatane we wszystkie strony, wzięło sobie na jutro trochę wolnego od zajęć służbowych i mamy zamiar powłóczyć się wspólnie po D-dorfie. 🙂
Na niewyklucie się czwartego jajka należy spojrzeć pozytywnie – łatwiej będzie wykarmić i zaopiekować pozostały przychówek, dzięki czemu wzrosną mu szanse na przeżycie. Bo wiadomo – natura się nie cacka i wcale nie wszystkim pozwala dożyć dorosłości, tylko tym obżartym, wyiskanym i uchronionym przed kotem. 🙄
Agiczne dzień dobry. 🙂
W D-dorfie miałam mrożącą krew w żyłach przygodę. W zasadzie 😉 nie mam lęku wysokości, ale na szczycie wieży telewizyjnej mój błędnik oszalał, moje poczucie równowagi zniknęło, zrobiło mi się słabo i – literalnie – osunęłam się na podłogę. Tam na całej powierzchni są okna od podłogi do sufitu, pod bardzo nieprostym kątem. Moja mama ma zdjęcie, jak leży na takim oknie, ja nie byłam w stanie nawet do niego podejść. http://farm4.staticflickr.com/3583/3784183333_6712c05ff3_z.jpg
Dzień dobry 🙂
Ago, siedzę obok Ciebie na podłodze, wciśnięta w ścianę.
O to, to, Haneczko – dokładnie tak. Widoki z tej wieży oglądałam dopiero … na zdjęciach.
Bo okna, podlogi i sciany piwinny byc jednak pod katem prostym. Zas schody nie powinny byc przezroczyste, z grubego szkla. To nie naturalne.
Nie chwalilam sie tym, ale mialam jedna mala przykra przygode w czasie pobytu w Rzymie miesiac temu, w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Wyrznelam bardzo bolesnie glowa w podloge, bo moj blednik (znany z roznych kawalow) nie podolal w walce z architektura ukochanej Zahy Hadid….
UKochana Zaha Hadid powinna pozostawac na zdjeciaxch i makietach, a nie budowana dla zywych ludzi, Nie wiedzialam o tym. Teraz juz wiem.
Jesli od wielu tysiecy lat budowalismy nasze obiekty architektoniczne pod katem prostym w stosunku do ziemi czy podlogi, to nie dlatego, jak sie okazuje, ze nie starczalo nam fantazji na inne katy, ale dlatego ze tak PB nas skonstruowal.
Anyway, dalam sobie slowo ze odtad bede Zahy Hadid unkac jak ognia.
Tu jest sereia zdjec z tego muzeum:
http://www.guardian.co.uk/artanddesign/gallery/2009/nov/16/rome-zaha-hadid-museum-art#/?picture=355664491&index=0
Prosze zwrocic szczegolna uwage na zdjecie nr 7, na ktorym widac kawalki szklanej podlogi, pojawiajace sie wszedzie w regularnych odstepach.
W tych miescach tez umieralam ze strachu i dostawalam trezesawki na calym ciele, jak mialam przekroczyc.
Zaha, wypchaj sie trocinami, glupia krowo.
Po takiej szklanej podłodze chodziłam w londyńskim Akwarium – pod spodem pływały rekiny.
Maestro grał u Zahy Hadid. http://1.bp.blogspot.com/-gF2AUDpoUQA/TVxFiOcSvuI/AAAAAAAAACw/TzvPD4JWKWA/s1600/copyright-zaha-hadid-architects-2-2-2000×1330.jpg Trudno mi sobie wyobrazić słuchanie w takim wnętrzu, a co dopiero granie. 😯
Brrrrrr!
Na przezroczystą podłogę nie wejdę nawet na czworakach 👿
O błędnikach, gdy studenci w starych książkach znajdują pierwszą oś, iksów, w pionie, a teraz tylko w poziomie, pytam ich czy widząc u przyjaciół na ścianie lekko przekrzywiony obraz nie mają macierzyńskiego odruchu, żeby go ustawić „regularnie”. Dom nie nasz, obraz nie nasz, ale nasze przekonanie, że ma być porządek, bo nasz jest błędnik.
Oraz nasza jest noc a w nocy po ciemku nie rozlewamy wody ze szklanki postawionej na dłoni, co istnienia błędnika dowodzi.
Dzień dobry,
podobnych odczuć można doświadczyć na dachu BUW – taras widokowy ma „podłogę” siatkową.
http://www.buw.uw.edu.pl/images/mapa/ogrod.html
(po najechaniu na lewy dolny narożnik zdjęcia budynku i kliknięciu wyświetla się zdjęcie).
Ad andsol
Zawsze mnie zastanawiała ta wbudowana wertykalność.
Jeśli np. narysować trójkąt tak, że nie ma „podstawy”, to są osoby, które twierdzą, że nie da się obliczyć pola.
Ja nałogowo ustawiam kolegom w pracy monitory. 😳
Blednik i chyba algorytmy – kazde stworzenie na ziemi jest symetryczne – oczy symetryczne, uszy, lapy, zeby. Mamy wbudowana potrebe symetrii i zbalansowania, roznowagi..
Kiedys, gdy wydziwialam nad ukladana jakas brukowa kostka przed wejsciem do wiejskiej chalupy, uslyszalam, ze „symetria jest estetyka idiotow” – tak jakos to obrazliwie pod moim adresem sformulowala moja ukochana Kuma.
Wiec dlugo (pare lat) nad tym myslalam i doszlam do wniosku, ze jednak nie miala racji. Najlepiej czujemy sie w symetrii – w symetrycznie urzadzonych wnetrzach i innych przestrzeniach. Nasza dusza odczuwa harmonie wtedy, gdy „boskie” algorytmy nawet nie zawsze swiadomie przenosimy w swiat, ktory sami tworzymy.
Patrzylam przedwczoraj na jeden z ogrodow pokazywanych na trwajacym wlasnie Chelsea Flower Show. Ten, ktory podoobal mi sie najbardziej byl bardzo „architektoniczny” i wiecej w nim bylo konstrukcji niz roslin. Ale coz za boskie proporcje, ktore natychmiast wyciszaly dusze i zaprowdzaly w niej harmonie. Taki bym chciala miec. Zaraz go poszukam.
hehehe – te słowa Nietzsche’go „najładniej” brzmią w „Sowie, córce piekarza” Hłaski – wygłosił je Wuj Józef widząc, jak tłum zabiera się do wyłupienia oczu za pomocą łyżeczki złapanemu konfidentowi gestapo.
Tu jest ten ogrod:
http://www.guardian.co.uk/artanddesign/gallery/2009/nov/16/rome-zaha-hadid-museum-art#/?picture=355664491&index=0
To czego nie mozna sie domyslic z tej prezentacji, to ze polokragla „czarna sciana” jest fontanna, po ktorej cienkimi strumykami splywa woda, ktora nastepnie zbiera sie w geometrycznej „sadzawce”, cieniutka wartwa, w ktorej odbijaja sie symetrycznie posadzone cyprysy.
Architekt mowil, ze inspiracja dla niego byla barokowa (!!!!) Villa d”Este w Rzymie, ktora zostala zaplanowana z uwzglednieniem wszystkich klasycznych regul Zlotej Miary.
Ad Helena 26 maj 12, 14:20
Z tą wbudowaną symetrią to jest jednak pewien „chochlik”.
Twarz ludzka nie jest symetryczna.
Heleno, linka nie ta. 🙁
Symetria jest najzwyczajniej nudna.
Teraz:
http://www.guardian.co.uk/lifeandstyle/interactive/2012/may/22/chelsea-flower-show-arthritis-research-uk-garden-by-thomas-hoblyn-panoramic
Twarz ludzka jest jak najbardziej symetryczna, podobnie jak twarz kocia, twarz rybia czy biedronkowa.
Einstein dostał się do nieba i dopuszczono go do Pana Boga. Einstein mówi: „Panie Boże, cały czas myślałem, na jakiej zasadzie dokonałeś tego wszystkiego, jaki jest wzór?”. Pan Bóg mówi: „To proste”, podchodzi do tablicy i pisze długie równanie. Einstein na to: „Przepraszam, ale przecież tu jest błąd, i ten błąd się dalej powtarza”, a Bóg: „No właśnie”. 😉
Nie, Pani Heleno.
Twarz ludzka nie jest symetryczna.
Biorąc zdjęcie en face i następnie krojąc je wzdłuż domniemanej osi symetrii i złączając niby symetryczne połowy otrzymamy zdjęcia trzech różnych osób.
Niektórzy twierdzą, że Pan Bóg stwarzając świat korzystał z obliczeń matematycznych. Są i tacy, którzy twierdzą, że obecny świat nie jest pierwszym. Pozostałe uległy zagładzie wskutek błędów w obliczeniach. 😀
Są i jeszcze tacy, co twierdzą, że przy „robocie” słuchał Mozarta.
Oj, Klakier.! Nie mowie, z obie polowki sa lustrzanym odbiciem siebie, tylko zw maja po obu stronach oczy, uszy i nos posrodku.
Symetria nie oznacza, ze wszystko jest identyczne.
Cale stowrzenie zawiera w sobie wbudowana symetrie, czy bedzie to gasienica czy drzewo, lisc paproci czy kwait stokrotki.
Nie, nie, Pani Heleno – symetria ma to wymaganie w sobie, że każdemu elementowi odpowiada jeden i tylko jeden element na jasno określonych zasadach.
Pani pisze o dualności.
Zawsze się zastanawiałem dlaczego PB stworzył świat dualny.
A tak już zupełnie pobocznie, choć on topic – gwiazda Dawida jest złożeniem trójkąta równobocznego i jego obrazu w symetrii środkowej względem punktu przecięcia się wysokości tego trójkąta.
Wszystko zależy od stężenia. Między doskonałą symetrią, a kompletną asymetrią jest dłuuuga oś możliwości. Źle się czuję zarówno w kompletnym chaosie, jak i w warunkach bardzo zbliżonych do idealnej symetrii, ale swoje otoczenie organizuję bliżej symetrycznego końca osi, co wskazuje na moje preferencje. Mamy dwoje oczu – zazwyczaj bardzo podobnej wielkości i koloru, położonych w, mniej więcej, tej samej odległości od umieszczonego, z grubsza, na środku twarzy nosa. Good enough for me! 😉
Absolutnie nie. Nie ma owej dłuuugiej osi.
Symetria jest funkcją – dla zobrazowania ten sam list nie może leżeć w skrzynce pocztowej Agi i pana Kowalskiego, co mieszka piętro wyżej.
znaczy się – jednocześnie!
Jeden i tylko jeden.
Straszny wymóg.
I to się PB wymknęło.
Tutaj maly filmik jak algorytmy w przyrodzie wplywaja na myslenie architektow:
http://www.youtube.com/watch?v=Yn_Xarm6Rj8
Oczywiscie, ze tworzymy czesto symetrie „przyblizona”. Jesli w pokoju gdzie przy jednej scianie stoi posrodku wysoki kredens, umieszcze po jednej stronie duzy obraz, a druga strone zostawie pusta, to naruszam jakis „rytm” sciany. Musze po drugiej stronie kredensu czyms to wizualnie zbalansowac, bo inaczej jedna strona sciany bedzie zawsze „ciezsza” od drugioej. Ale nie musi to byc obraz. MOze to byc np zegar albo wysokie krzeslo. Dopiero wowczas wnetrze nabiera harmnii.
Klakier, znowu trace watek. Jaki list? jakiego Kowalskiego? :shock:.
Dzień dobry. 😀
Ja też miałam przygodę z taflą grubego szkła w podłodze w Muzeum na Zamku w Esztergom.Stojąc na niej można było oglądać fragmenty starszej części budowli.
http://www.muemlekem.hu/images/jelentes/2011-09/3409_20110920_11480114.jpg
Stałam w bezruchu, na bezdechu, biała cała….
Nie mam lęku wysokości, nie mam problemów z błędnikiem.
Moja węgierska przyjaciółka szykowała się do prowadzenia reanimacji!
Już wyjaśniam ten list – to jest takie wyjaśnienie czym jest funkcja w sensie matematycznym (a symetria jest funkcją). Listonosz rozkładając listy do skrzynki pocztowej nie może włożyć tego listu do więcej niż jednej przegódki. Każdy list może trafić do jednej i tylko jednej przegródki
Odnosząc to do twarzy – jeśli mam pieprzyk na policzku, to gdyby twarz była symetryczna, to po drugiej stronie idealnego nosa musiałby być idealnie w tym samym miejscu pieprzyk.
Ale to znak szczególny – gładka twarz najlepiej dziecięca (bo nie przeorana troskami) na zdjęciu i przekrojona symetrycznie w jakimś fotoszopie, a następnie sklejona daje zaskakujące efekty – oprócz wyjściowego zdjęcia są na dwóch pozostałych inni ludzie, podobni, ale i nie podobni.
Czasem to śmieszne.
Ale tez zastanawiające, które część oblicza jest mną samym.?
Mar-Jo, takie wlasnie schody znalazlam przed laty w ulubionym sklepie z butami na Covent Garden – po remoncie. Weszlam na gore, trzymajac sie jedna reka kurczowo poreczy, a druga spodnicy miedzy nogami 🙄
Schodzenie bylo jeszcze gorsze. Tez dostalam bezdechu.
Nigdy juz do tego sklepu nie weszlam, a zanim wyszlam, dalam upust bogu ducha winnej sprzedawczyni za chamskie, nieludzkie pomysly architekta, ktory oczywoscie nie jest kobieta i nie nosi spodnic, pod ktore mozna zagladac jak sie idzie po schodach.
Schody są najprawdopodobniej wynalazkiem mężczyzn.
Choć w dzisiejszym świecie ich kreatywno- innowacyjna funkcjonalność znacznie osłabła. 😀 😀 😀
Nie sądzę, by Hłasko miał swój cytat z pierwszej ręki. I wcale nie jestem pewnien czy to Nieztsche czy też Schopenhauer oraz w jakim stopniu jest to przekręcone.
Tak czy inaczej, mnóstwo filozofów greckich rozważało związki piękna i symetrii, rozumieli symetrię raczej jako „proporcjonalność”, niestety Rzymianie (nie wiem czy Vitruvius oddał ich przekonania czy też je modelował) w pracach o architekturze rozumiał ten termin bardzo wąsko: „lewa|prawa”. Obaj wspomnieni filozofowie mieli jakieś teksty o rozumieniu symetrii jako postawy racjonalnej, wyważonej (ratio) i wydaje mi się, że Schopenhauer atakował rozważania Kanta za uproszczone modele dualności, czyli symetrii. W ostrej formie powiedzonko jest znane, głównie z tego, że jest znane. Ale jeśli ktoś pośle mnie do oryginału, natychmiast zmienię na tę kwestię pogląd.
Sens słowa bardzo zmienił się ostatnio z powodu fizyków i matematyków. W końcu „symetrię” kojarzymy z pewną regularnością, powtarzalnością, więc fraktale wchodzą tu prawą nogą…
Ze Studia Opinii:
Podsumowanie tygodnia
Pod drzewem stoi chłopiec, otworzył buzię i łapie krople deszczu. Nad nim, na drzewie siedzą gołębie i rozmawiają:
– Czy myślisz o tym samym, co ja?
Nietzsche, Entschuldigung. Prościej: Fredek Niecki.
„Symetria: równomierność i często analogiczność części jakiejś całości oraz regularność ich układu, występująca w przyrodzie, stosowana w sztuce, technice, itp.” SJP
58+41 to mniej więcej sto, a mój pokój jest zorganizowany symetrycznie: na jednej półce trzy świeczki, na drugiej trzy kwiatki podobnych rozmiarów, a po obu stronach sprzętu grającego po dwa większe kwiatki – ustawiane z miarką w ręku. 😈
Ze wszystkich budynkow w Londynie ten jest moj najukochanszy, z XVII wieku, w zachodnim Londynie, 10 minut autobusem sprzed mojego domu:
http://en.wikipedia.org/wiki/Kew_Palace
Tu wlasnie widac jak pieczolowicie architekt wprowadzal kalsyczne reguly symietrii i proporcji. Zwroccie uwage na okna zmniejszajace sie z pietra na pietro w proporcji 5:4;3.
Wszystko tu tchnie szlachetna i spokojna, pewna siebie harmonia.
Hmmm napisała Pani „najukochańszy”, co mnie powstrzymuje od krytycznego podejścia.
Ale proszę tylko, jak spojrzeć jak sobie nie radzi z półkolem od drzwi po dach.
Fraktale – zadziwiający świat multiplikujących się form geometrycznych, podporządkowany regule matematycznej, wsparty bezduszną techniką komputerową (gdzie człowiek próbuje zapanować nad szybsza od nie go maszyną).
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Julia_set_%28ice%29.png&filetimestamp=20051218013746
Lecz gdy się otrząsnąć z zadziwienia powtarzalność ta staje się udręką.
Nie widzę nieradzenia sobie z półkolem. 😛 A ten budynek bardzo by mi pasował w pokoju. 😆
Nieradzenie sobie z półkolem, czy kołem to odwieczny problem. Wszystkiemu winna ludolfina.
A co do budynku – architekt zmniejsza okna, ale zafiksowany średnicą nad kolejnymi musi kłaść to samo półkole – i wyżej tym to bardziej ciężkie. A wszystko przywalone attykami.ze o tych bateriach katiusz na dachu już zupełnie ni pricziom nie wspomnę (rozumiem – prawo tego wymaga)
A mnie się zabawa z półkolem w tym budynku podoba. 😀
Na mnie dziś nie liczcie. 😉 Nawet jak sobie na jakiś temat coś myślę, to i tak nie mam kiedy napisać, bo sobota jakaś szaleńczo zaganiana mi wyszła. A jeszcze się okazało, że Kierowniczka załatwiła mi wejście na wieczorne dżezy, czyli za chwilę muszę się do D-dorfu zbierać.
Ale piszta, piszta, a ja to potem przeczytam. 😈
Tak wyglada wieża telewizyjna w Szanghaju:
http://www.google.pl/search?source=ig&hl=pl&rlz=1G1TSEH_PLPL476&=&q=wie%C5%BCa+telewizyjna+szanghaj&oq=wie%C5%BCa+telewizyjna+szanghaj&aq=f&aqi=&aql=&gs_l=igoogle.3…512.17241.0.18560.26.11.0.15.15.0.155.1099.8j3.11.0…0.0.jVqSF3F1SUg
ja mam uszkodzony jeden błędnik i często miewam zawroty głowy. Mimo to chodziłam po szklanej podłodze – z duszą na ramieniu. Włodek nie ma problemów z błędnikiem, ale nie dał się namówić na zrobienie chocby kroku 🙄
OK – zaakceptujmy tę zabawę z półkolem, choć sprawia wrażenie, że w miarę wznoszenia się budynku architekt miał ciężki zgryz.
To teraz się odwołajmy do całej koncepcji.
Mam takie wrażenie, ze cała ta budowla to wynik nacisku „sponsora” na architekta, który ratując kasę ulegał frywolnym zachciankom zlecającego.
I wyszła szafa waląca się w przód pod naciskiem półkoli i przewracająca się w prawo przez dodanie trzeciego rzędu okien.
Może gdyby pan Włodek posadził sobie duszę na ramieniu, to też dałby radę. Z duszą raźniej. 😉
dusza, dusza …
…
душенька
http://www.youtube.com/watch?v=isnVyIus-pg
Mnie się ulubiony londyński budynek Heleny bardzo podoba.
Piękny, symetryczny, dla mnie kojący.
Jotko, jakiś medal za te Szanghaje dostałaś?
Mrówki mi po stopach chodzą na samą myśl o tej wieży telewizyjnej!
Jak ten budynek jest symetryczny, to ja się jeszcze pouczę symetrii. 😀
Buszując po rosyjskim jutubku znalazłem to:
http://www.youtube.com/watch?v=IbmF3415_B0&feature=related
Medalu nie dostałam, ale mam fajne zdjęcia w albumie. Z duszą rzeczywiście raźniej 😉
Zdjęcie Kew Palace z Wikipedii sprawia wrażenie, że fasada jest niesymetryczna. Na innych zdjęciach widać, że dąży bardziej do symetrii niż by się zdawało. Ogólnie chyba nie jest dobrze oceniać budynek z jednego zdjęcia… wchodzą różnego skróty perspektywiczne (pewnie Klakier co więcej powiedzieć może nt. odwzorowania bryły na niewielkim wycinku płaszczyzny dwuwymiarowej. Sam ruch widza w kierunku budynku stwarza pewnego rodzaju wizję budynku, złożoną z kolejnych odwzorowań.
Aga: to wieczny kłopot z definicjami słownikowymi, starają się ująć wszystko, a słowa zmienne są w czasie i środowisku… Ta „równomierność i często analogiczność części jakiejś całości oraz regularność ich układu” brzmi dobrze, ale spycha trudność sporą (symetria) na trudności ogromne (analogia, regularność). Na potrzeby człowieka rozmawiającego z ludźmi z wykształceniem typu mat-fiz-chem zadawala rozdział na izometrie (u fizyków: przekształcenia sztywne, całkiem sensownie) czyli takie ruchy (płaszczyzny czy przestrzeni), które nie zmieniają długości poruszanych odcinków — i na symetrie, które są izometriami zastosowanymi do kształtów (figury, formy przestrzenne, niekoniecznie ograniczone w przestrzeni). Więc obrót płaszczyzny jest jej izometrią, ale obrót kwadratu będzie jego symetrią jeśli go nie wyprowadzi poza pierwotny kształt. Kto nie widział ruchu nie będzie wiedział, że coś się stało, o ile w kwadracie nie ma jakichś sekretnych znaczków.
Ale już dla chemików to zbyt ograniczona interpretacja, oni są bliżej architektury (no, konstrukcje cząstek materii) i kiedyś znalazłem u nich ciekawą tabelkę, która po przerysowaniu stała się (I hope) bardziej czytelna. Fajne, bo widać jak rozrasta się pojęcie, od prostego „nie rób nic”, poprzez coraz bardziej fikuśne tortury, aż do zupełnego przememłania które tylko tyle, że nie rozrywa figury na kawałki…
Nawiasem, Springer wydał parę książek o symetrii, jedna z nich jest dobra i gdyby to komuś na coś to znajdę w przepaściach komputera dane.
Piękna ta tabelka (na wszelki wypadek poproszę o kopyrajta) i jakże ładnie odpowiada Panu Tadeuszowi odnośnie „odwzorowania bryły na niewielkim wycinku płaszczyzny dwuwymiarowej” – dwustosunki i spójność.
Aparat fotograficzny niestety (a może stety) nie ma zdolności odwzorowywania rzutu równoległego w każdej sytuacji.
Poza tym za obiektywem stoi człowiek i jego widzenie.
A fotografowanie architektury, to sztuka w sztuce.
Ileż to „ukochanych” budynków na zdjęciach się „przewracało”
A wszelkie wsparcie matematyczne – tak sobie myślę – dla szkolących swe mózgi – niezmiernie potrzebne. 😀
Poproszę o nowy mózg. Obecny jest odporny na szkolenia, zwłaszcza matematyczne 🙁
To be used and abused. Wystawione jest publicznie właśnie ku radości potrzebujących. Nie, to nie szkolenie. Szkoła to wstęp do fabryki, przeżytki kapitalizmu. To zachęta do dociekań.
Matematyka jest fajna tym, że jest zawsze i wszędzie otwarta dla przechodnia. Ładny i prosty przykład: „przyjazne liczby”
(suma dzielników jednej jest drugą, przykładem mogą być 220 i 284, zaszyfrowane w jakieś tam ilości owieczek i baranów w Księdze Liczb) fascynują od czasów Pitagorasa a Arabowie nawet do ich produkcji manufakturkę wymyślili, a tu
w roku 1866 nastolatek Nicolò Paganini sam z siebie (założę się, że bez komputera) wymyślił drugą co do maleńkości parę: 1184 i 1210, której przed ponad dwa tysiąclecia specjaliści nie przyuważyli.
Wszechswiat, uklad sloneczny, planety, orbity nie sa symetryczne, a jednak tworza jakas uporzadkowana calosc. Widac tez w architekturze arabskiej, pelnej geometrycznego niejednakowego wzornictwa, ktore wyglada w sumie doskonale jednolicie.
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Sally_Port_of_Sheikh_Lotf_Allah_Mosque.JPG
Dla mnie architektonicznym najgorszym przezyciem bylo Guggenheim Museum w Nowym Jorku. Trzeba wspinac sie pol lekkinm katem dookola po rampie wzdluz wewnetrznej scianu. Ktos na wozku, z wozkiem z dzieckiem, z ciezka torba ma wrazenie jakby sie musial wspinac pod gore. Z kolei schodzenie wymaga ostroznosci. Takze dla takich jak ja, ktorzy traca balans na nierownym terenie (pozrywane wszystkie sciegna w kolanie). Ponadto tylko po dwie lazienki na kazdym oietrze, kiedy wiadomo, ze na dole potrzeb ich 20, a na ostatnim szostym pietrze, ze sztuka wspolczesna, gdzie nikt nie zaglada, wystarczylaby jedna.
Toronto ma swoj krysztal Libeskinda, szklana niesymetryczna bryle dolepione do pieknego starego budynku muzeum. Ta bryla wyglada jakby sie z choinki urwala. Nawet jej silnie niebieski kolor nie pasuje do polnocych klimatow.
W tabelce bardzo mi się podoba jej … symetryczność. 😆 'Poszłam’ po komentarzach, coraz lepiej rozumiejąc, jak mało rozumiem, aż w końcu dotarłam do fragmentu, który zrozumiałam każdą komórką: W zasadzie ratuje mnie wrodzone lenistwo. Gdy czasami myślę, czy z powodu bloksa popełnić samobójstwo myślę, że to można załatwić później. 😆 😆
Byłam dobra w rozwiązywaniu matematycznych zadań, ale nigdy mi się nie udało powiązać matematyki z rzeczywistością. W rzeczywistości, 2+2 częściej daje u mnie zero lub 8, niż 4.
Z nowojorskim Guggenheimem zaprojektowanym przez najwybitnijeszego amerykanskiego architelta XX w. Franka Lloyd Wrighta, od samego poczatku byly okropne problemy, bo ono sie zwyczajnie nie nadaje do wystawiania obrazow – brak swiatla dziennego, a najwazniejsze to ze zaokraglone powierzchnie scian nie pozwalaja wyweszac obrazow przyslonietych do sciany, musza one byc zawsze odchylone i pod katem.
Przez wiele lat bylam przekonana (po wykladzie na uniwersytecie), ze pooczatkowo budynek ( w kstalcie postawionego na glowie slimaka) mial byc wielopietrowym miejskim parkingiem, ale zamawiajacy zrezygnowal w srodku budowy z parkingu i wtedy Salomon Guggenheim postanowil wykorztsac juz prawie gotowa konstrukcje na muzeum. Slowo honoru, ze sama tego nie wymyslilam, tylko slyszalam na wykladzie i zapamietalam.
Nie wiem skad moj wykladowca, dr Percival to zaczerpnal, moze zwyczajnie postanowil zrobic nas w konia. Bylo to w czasasch na grubo przed Wiki, wiec dopiero stosunkowo niedawno czytajac historie Guggenheima ku swemu najwiekszemu zawodowi doczytalam sie, ze Guggenheim byl od poczatku planowany jako muzeum i Wightowi zabralo 9 lat! samo projektowanie.
Mnie historia z pietrowym garazem znacznie bardziej sie podobala i odmawiam uwierzenia, ze to monstrum zostalo tak pomyslane od poczatku.
Z tego wracamy do ukohanej Zahy: nie wydziwiac, kurka wodna! A jak juz wydziwiac to dla wlasnej rodziny! Niech sobie sami lamia karki w tej nowoczesnosci.
Jak już mowa o kurce wodnej to tylko Krzysztofory. Ach ten piękny czas.
http://www.cricoteka.pl/pl/main.php?d=teatr&kat=6&id=43&str=1
Irku, program antywirusowy nie wpuszcza mnie na linkę od Ciebie. 🙁
Aficzne czy agiczne. Tak niewiele a jak wiele 😉
Moje najgorsze w zyciu doswiadczenie z „nowoczesnoscia” zawdzieczam pewnemu telefonowi, ktory odziedziczylam wprowadzajac sie do tego mieszkania 31 lat temu.
Bylo ich dwa – bladoszare i troche sfatygowane na gorze i na dole. I wygladaly tak:
http://www.amazon.co.uk/Wild-Wolf-Trim-Phone-White/dp/B002KM93AE/ref=pd_sim_sbs_kh_37
Uzywanie ich okazalo sie udreka codzienna. Po pierwsze byly lekkie jak piorko i z krotkim sznurem, wiec ledwao odwrocilas glowe w czasie rozmowy i telefon lecal na podloge.
Po drugie nie tylko wszyscy goscie, ale ja sama kladlysmy go niewlasciwa strona na widelki.
Po trzecie mikrofon w sluchawce jak sie ja trzymalo przy uchu, dochodzil do policzka i nie chcial dosiegnac aparatu mowy.
Po czwarte nie sposob bylo trzymac tej sluchawki miedzy ramieniem i policzkiem i w tym czasie cos robc w kuchni, gdyz sluchawka byla tak malutka, ze musialas zaslaniac mikrofon i nic sie nie dalo mowic.
Byly to czasy zanim Pani Thatcher zdolala sprywatyzowac British Telecona („wyprzedawanie domowyc sreber!” – krzyczala opozycyjna Partia Pracy) , wiec telefony mozna bylo miec tylko z przydzialu telefonii, a innych w sprzedazy nie bylo. Probowalam dzwonic do BT i bagac o zmiane. Na nic. No, mowie Wam, Zwiazek Radziecki pelna geba.
Jakz byla moja radosc gdy po prywatyzacji pojawily sie pierwsze telefony w sprzedazy! Poszlam do Peter Jonesa i powiedzialam: ma byc ciezki i nie zsuwac sie ze stolu przy najlzejszym poruszeniu. Ma byc NORMALNA sluchawka! Ma by zrozumiale bez namyslu i przymierzania jak sie ja odklada na stacyjke!
Odpowiedziano mi: mowisz o najtanszym modelu, za £8.00.
I tak sie zaczelo normalne zycie. Ten za osiem funtow, ladny niebieski, sluzyl mi wiara i prawda z 10 lat, az uznalam, ze moze sprobuje te bezprzewodowe!
Teraz mam problem kolejny. Z jakiegos powodu telefony dzisiejsze sa albo czarne, albo srebrne, albo ciemnogranatowe, albo biale. A ja chcialabym miec czerwony, albo zolty, abo jaskrawu zielony! Bo jestem slepa i mam zwyczaj gubic sluchawke w mieszkaniu!
To ten program antywirusowy nie lubi Kantora 🙄
To może to wpuści
http://www.cricoteka.pl/pl/
W Ottawie w Science & Technology Museum (swietne, naprawde, dla doroslych i dla dzieci) jest taka wystawa „Crazy Kitchen”. Jest to pomieszczenie kuchenne z meblami i wyposazeniem, gdzie wsztstko jest pomalowane pod najdziwniejszymi katami; obrus, szafki, okna, drzwi, progi, wzory na podlodze. Choc wszystko jest normalnej wielkosci i na rownym poziomie, rowno przyczepione i stawione to ludzkie oko postrzega te zakrzywienia i wysyla sygnaly do mozgu, ktore powoduja, ze traci sie balans i trzeba lapac sie scian i mebli, zeby przejsc przez ta kuchnie. Niektorzy architekci powinni koniecznie tam przyjechac.
Rzeczywiscie ten nowojorski Guggengeim przypomina rampe w wielopietrowym garazu. Ja te wersje bardzo kupuje.
Ciesze sie, ze sa liczby przyjazne.
Natomiast odwzorowania plaszczyzn dwuwymiarowych, nawet na niewielkiej przestrzeni, niech ida sie wypchac.
Heleno, mówisz – masz. http://techstyles.com.au/wp-content/uploads/2012/04/Oricom-Gilda-colour-range.jpg
A programy antywirusowe czasami chyba, po prostu, czują potrzebę zaistnienia. 🙄
Heleno, może coś takiego? Doskonałe nie jest, ale zawsze jakiś kolor. 🙂
http://allegro.pl/telefon-bezprzewodowy-logicom-nova-350-i2365655254.html
„Architekture szczescia” Alaina de Bottona czyta sie z poczuciem, ze nareszcie ktos cie rozumie i jest po twojej stronie, a nie tych wariatow od – jak to trafnie ujal ksiaze Walii – „czyrakow na ukochanym obliczu miasta”.
Wielki Wodzu, te sa bardzo OK, ale my mamy troche inne, a jakze! – wtyczki do sciany nie tylko od aparatu, ale takz te laczace z przewodami telefonicznymi. Wiec nie mozna kupic zagranica nie narazajac sie z miejsca na powazne koszty przerobki. Dlatego machnelam reka.
Ago – marzenie! No marzenie po prostu! Ale nie w tym kraju i z powodow jak powyzej!
Te są nawet w kolorze flagi brytyjskiej. 😆 Ale wolę pomarańczowy. http://www.cordless-phones.uk.com/g_photo.php?photo=http://www.cordless-phones.uk.com/img/larger/011965.jpg
Delikatnie mówiąc, opisy znaczenia w słownikach, zwane niezbyt poprawnie definicjami, nie zdają relacji z pojmowania danego terminu w naukach. Ich zadanie główne to oddać pojmowanie jakiegoś wyrazu (będącego też nazwą terminu) w języku komunikacji codziennej. Co różnie im wychodzi. Mogę odesłać do literatury 😆
Stąd nie ma co mówić, że niepoprawnie jest zdefiniowana symetria z punktu widzenia tej czy innej nauki.
Zdumiały mnie komentarze na temat Muzeum Guggenheima. To naprawdę bardzo piękny budynek, świetnie wpisany w kontekst innych kamienic. Ma jakość ogromnej rzeźby.
A kto powiedział, że obraz ma przylegać do ściany? Co się dzieje, kiedy zostaje prześwit?
Światło dzienne nie powinno padać na obrazy, bo je niszczy. W muzeach światło się zasłania albo stawia filtry.
O Jezu, jaki piekny ten pomaranczowy! I z normalna sluchawka. Gdzie takie sprzedaja? Money no object!
A ło
http://www.google.com/search?q=guggenheim+museum+new+york&hl=en&safe=off&client=firefox-a&hs=YOj&rls=org.mozilla:pl:official&channel=fflb&prmd=imvns&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=JjzBT7zhO9HMswaI5P2MCg&ved=0CKgBELAE&biw=1366&bih=650&sei=MjzBT62pPNDusgafydi0Cg
No wlasnie, Tadeuszu. Dotkanel niezwykle waznego aspektu. Te super nowoczesne budynki sa czesto znakomita bryla w miescie i moga pieknie sie wkomponowywac w calosc ulicy czy dzielnicy. Ale nie sa dla czlowieka pracujacego w takim gmachu czy odwiedzajacego go.
Klasycznym przykladem jest budynek Lloydsa (tego od ubezpieczens statkow i samolotow) w Londynie. Swietnie sie kolo niego przejezdza autobusem podziwiajac przez okno. A ludzie nie sa w stanie pracowac w srodku. Bo ludzkie cialo wymaga tez powierzchni miekkich i organicznych. Metal i szklo nie rozrzedzone np drewnem zaczyna byc opresyjne. Zaraz dam zdjecie.
POlecam tez anegdote przytoczona prze de Bootona o robotniczej dzielnicy we Francji zaprojektowanej przez Le Corbussiera i jak reagowali i „oswajali ja” mieszkancy, dla ktorych byla przeznaczona.
http://architecturerevived.blogspot.co.uk/2010/01/lloyds-building-london.html
Tadeuszu, wchodzac do Geggenheim jest zaraz tlok, bo parter jest dosc maly. Poza tym, jak pisalam, bardzo zle sie chodzi po rampach pod katem, co odciaga uwage od ogladania. To pomijajac wszystko inne. Zgadzam sie, ze G. bardz ladnie wyglada z zewnatrz; biel scian, wsrod zieleni drzew; tez ma ma elekroniczne „obrazy” na zewnetrznej scianie, ktore widac juz z daleka i ktore sie zmieniaja i to wyglada bardzo pieknie szczegolnie wieczorem, jak robi sie ciemno.
Tutaj, Heleno: http://www.cordless-phones.uk.com/ Model nazywa się sagem sixty.
Ago, dzieki! Jaki on jest piekny! Schowalam linke i kupie natychmiast po powrocie z Ameryki (udaje sie na 88 urodziny mamy 7 czerwca i wracam po trzech tygidniach) . POmaranczowy!
Ciekawa jestem takiego technicznego problemu: czy na gorze w sypialni moge zostawic ten co mam? Bo musze miec dwa.
Tadeuszu, nie było u mnie narzekania, że słowniki nie oddają sensu terminów tak, jak je nauki widzą. Myślałem, że powiedziałem, jak nie to spróbuję nieco inaczej: ładny opis słownikowy bardziej zaciemnia niż wyjaśnia, bo używa słów, które wyglądają na zrozumiałe ale to tylko pozór. I do tego dorzuciłem opis jak fachowcy z paru dziedzin radzą sobie z tym – właśnie przez redukcję szerokich i mętnawych pojęć do sprawdzalnych i zrozumiałych definicji, ale z konieczności tnących po intuicjach. I to jest napędową siłą kolejnych sformułowań, które tak modyfikują stare wysłowienie pojęć, że wciskają się tam i nowe treści. Ale to nie jest tylko w naukach, we wszystkich dziedzinach tak się dzieje.
Nawiasem, bawi mnie jak słowo „małżeństwo” zmienia sens. KK zwalcza nie-heteroseksualne układy (może i dotyczy 10% młodych ludzi) i zostawia nietkniętym raczej nierozwiązalny problem, że młodym wcale tak bardzo do oficjalizowania związku nie spieszy się. Nie mam danych, bo chyba nie ma danych, ale odnoszę wrażenie, że presja rodzinna „no kiedy wreszcie się pobierzecie” coraz mniej działa, a wewnątrz pokolenia jest zupełnie niezauważalna.
Ta robotnicza dzielnica to nie http://en.wikipedia.org/wiki/Unit%C3%A9_d%27Habitation w Marsylii? Ciekawe badania robili socjologiczne. Na jakiejś wystawie pokazywali wyniki, ale nie miałem czasu pooglądać dokładniej.
Ale Guggenheim jest ciekawy i w środku, co na zdjęciach widać. A obrazy są (jak byłem) umieszczone w półmroku i odpowiednio oświetlone zawieszone są w takiej tajemniczej przestrzeni, z której się wyłaniają wisząc jakby w powietrzu. Mnie to się podobało. A za plecami wielka przestrzeń wypełniona światłem. Przy czym trzeba powiedzieć, że to muzeum to jest mały budynek, a na zdjęciach sprawia wrażenie monumentalnego. To wielka sztuka.
Acha! W przeszlym miesiacu w moim regionie zostaje wprowadzona e-poczta; rachunki beda przychodzic droga elektroniczna i mozna je bedzie oplacac z pocztowego e-konta. To pewnie tylko poczatek. Chociaz ja i tak place nasze rachunki elektronicznie z konta bankowego, ale same rachunki przychodza elektronicznie e-mailem, albo papierem dostarczanym przez poczte.
Jak o tych dizajnach i lękach wysokości mówicie, to przypomniał mi się taki apartament, gdzieś w internecie widziałem i teraz nie znajdę, na bardzo wysokim piętrze, z kibelkiem urządzonym w byłym szybie windy. Tylko sraczyk wiszący na ścianie, szklana podłoga i pod spodem czeluść. Wolałbym umrzeć w mękach niż skorzystać, zresztą na jedno by wyszło. 🙂
O słownikach to ja już chyba nie będę pisał, ani o pojmowaniu wyrazów 😆
Młodzi złapali w tym akurat względzie to, co się dzieje w świecie, a co różnie nazywają: płynność ponowoczesna np. Coraz rzadsze są stałe związki na całe życie, jak w ogóle coraz mniej jest stałych instytucji. Po co więc, dość hipokrytycznie, formalizować coś i obiecywać stałość etc., skoro tak nie będzie?
Ale ta płynność odnosi się i do innych stanów społecznych: zatrudnienia, etc.
A i KK to już nie ta instytucja co jeszcze 30-40 lat temu. Wyciąganie tych obrzydlistw, które się działy, na światło dzienne oznacza, że pękło bardzo istotne tabu.
Och, WW, to stary pomysł…. wolałbyś w czymś takim?? Trochę dziurawa podłoga….
http://wd10.photoblog.pl/p2/0D/DB/10498039.jpg
Tak, Tadeuszu, to chyba chodzilo o te brutalna architekture inspirowana architura radzieckich „domow gornika” (mieszkalam pare lat w takim!) – Unité d’Habitation.
Ale na znacznie mniejsxa skale.
Mialysmy przed laty z E ulubiona kawiarnie, ulubiona ze wzgledu na jej polozenie – w samym srodku naszego centrum handlowego, na najwyzszym pietrze domu towarowego, zaraz obok naszego fryzjera i kosmetyczki – tez na tym samym pietrze.. Miala kawiarnia jaka skomplikowana nazwe, ale w naszym domowym jezyku z E. nazywana byla „Tam gdzie siedza polskie panie”. Bo slyszalo sie tam bardzo duzo jezyka polskiego i widzialo sie starsze panie z powojennej emiigracji, ktore tam wlasnie czesto sie ze soba umawialy na spotkania towarzyskie. Wiec jak po zakupach czy fryzjerze pytalam E. czy ma ochote na kawe (ona zawsze ma) to, E. odpowiadala: Tak. Tam gdzie siedza polskie panie.
Kawiarnia byla nad wyraz skromna i bezpretensjinalna: kwadratowe sosnowe stoliki, i takie same krzsla, samoobsluga przy kontuarze.
Az ktoregos dnia kawiarnia zmienila wlasciciela, a nowy doslownie overnight bardzo ja unowoczesnil: won poszly stoliki z zoltej brzydkiej sosny, won krzesla z drewna, won kontuar przy ktorym sie zamawialo kawe i kanapke. Zostalo tylko niezmienione menu i ceny. A reszta – blyyszczacy chromowany metal i lsniacy czarny marmur blatow polaaczony z grubym szklem , krzesla metalowe, kontuar metal, marmur, szklo.
Kiedy przyszlysmy tam pierwszy raz tydzien czy dwa po otwarciu, pierwsze co sie rzucilo w oczy, to brak calkowity polskiego poglosu i polskich pan. Innych pan tez nie bylo. Bylysmy prawie same w tej odnowionej przestrzeni.
Dopiero jak usiadlysmy przy stoliku, zaczelam sie glosno zastanawiac gdzie sie podzialy nasze polskie panie, gdzie sie podziala pozostala publika.
I po chwili stawalo sie to absolutnie jasne. Tamta pozal sie Boze atmosfera zniknela, Nowa byla zimna i ostra, jakby niebezpieczna. Panie sie wyprowadzily. Nie wytrzymaly tej opresji zimnych twardych powierzchni. My tez zreszta. To byla nasza jedyna wizyta w tej kawiarni. Mysmy sie tez przeniosly do innej.
Niektore rozwiazanie nie zdaja egzamina i proby czasu. Np kladki dla pieszych nad jezdniami. Jest taka jeszcze kolo moich Rodzicow. Nikt tamtedy nie chodzi; jest tez bardzo stroma rampa dla wozkow, ale trzeba by silacza, zeby tal rade pchac. Taka kladka dzieli osiedle na kompletnie odseparowane czesci.
Klopiki wyeksponowane to wogole abominacja, bo daje mozliwosc zaspokajania tych funkcji organizmu, ktore sie chce wykonywac jak najbardziej prywatnie acz w komforcie i spokoju.
Tadeuszu, nie wiem, jak WW, ale ja nie mam nic przeciw. To bardzo porządna, namacalna podłoga 🙂
Matematykę kocham z powodu nauczyciela matematyki w podstawówce. Bałam się go potwornie (bałyśmy się wszystkie), to był straszny człowiek. On robił wszystko i więcej, żeby naszą tępotę zarazić swoją największą pasją. Uczył mnie tylko dwa lata i dzięki niemu wciąż czytam o matematyce i matematykach z nadzieją, że coś uda mi się zrozumieć i furiat okularnik spojrzy na mnie łaskawym okiem.
Lloyds przepiękny (czy nie tam kręcili Wilka z Nicholsonem?). Do życia się nie nadaje, żadna rzeźba nie nadaje się do życia. Znajoma była niedawno tutaj http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Guggenheim-bilbao-jan05.jpg&filetimestamp=20050206160639 i mówi, że wewnątrz mogłoby być zupełnie pusto, bo nic nie jest w stanie przebić tej formy.
Wiele dziś nie sprawozdam, bo padam na pysk, a jutro muszę się zerwać skoroświtem. Byliśmy z Kierowniczką najpierw na koncercie openairowym uczniów Namysłowskiego, gdzie w końcówce zagrał sam Miszczu, a potem na świetnym koncercie Agi Zaryan, która ani trochę nie gorsza od Diany Krall. Jazz dokładnie taki, jaki lubię, towarzystwo takoż, więc wyprawa do welkiego miasta była bardzo udana. 🙂
A jutro od samego rana idziemy się włóczyć po muzeumie, więc zmykam szybko na posłanko, żeby nie zaspać. 😉
A czy Miszczowi przekazalas serdeczne ucalowania od Heleny z NY/Londynu?
Załadowałem do do google documents coś powiązanego z symetriami, co może pomniejszyć niechęć do matematyki.
Dzień dobry 🙂
Ledwie merdnę porannie i już będę musiał lecieć, żeby Kierownictwo nie sterczało samotnie pod muzeumem. Do wieczora! 🙂
Zawsze się zastanawiam, skąd się bierze niechęć do matematyki. Jednym z wytłumaczeń jest pewnie to – miałem niedobrego nauczyciela. Ale to nie wyjaśnia całości tego problemu. Podział na „humanistów” i „ścisłowców” wydaje mi się jedynie usprawiedliwieniem ucieczki od matematyki w inne obszary. A zresztą ten podział zawsze wydawał mi się mocno podejrzany i działający tylko w jedną stronę, nie zabraniał matematykowi być humanistą. Zaś dość skutecznie odcinał humaniście być matematykiem. I wręcz „jestem humanistą”, mające coś w sobie z zawstydzonych przeprosin było deklaracją wrogości (no może zbyt drastycznie) wobec świata matematyki.
Prezentacja od Andsola przypomniała mi, że mam taką zabawkę. http://www.k-dron.com/game/
Dzień dobry. 😀
Na wczorajszym wernisażu zaśpiewaliśmy pięknie (opinia publiczności).
Był czytany esej traktujący o niezwykle pięknej (nie w sensie urody) osobie i wiersze tejże (tłumaczone na niemiecki). Zarówno życie jak i wiersze – niesamowite.
I śmierć w Ravensbrück pod sam koniec wojny.
„Maria (Skobcowa) (Мария), urodzona jako Jelizawieta Juriewna Pilenko (Елизавета Юрьевна Пиленко), primo voto Kuzmina-Karawajewa (Кузьмина-Караваева), znana jako matka Maria – rosyjska poetka, mniszka, działaczka społeczna, święta Cerkwi prawosławnej”.
http://www.youtube.com/watch?v=jdiS2ue_7lE
Dzieki Klakier i Mar-Jo. Niogdy o nie nie slyzalam.
Два треугольника — звезда,
Щит праотца, отца Давида,
Избрание — а не обида,
Великий дар — а не беда.
Израиль, ты опять гоним, —
Но что людская воля злая,
Когда тебе в грозе Синая
Вновь отвечает Элогим!
Пускай-же те, на ком печать,
Печать звезды шестиугольной,
Научатся душою вольной
На знак неволи отвечать.
Париж, 1942 г.
Piekny wiersz, piekny. Trudno bylo zachoac w duszy wolnosc w 1942 r. Ale znalam takich, ktorzy zdolali.
Irku, przedwczoraj śpiewał u nas wspaniały zespół z L.
Znajomi byli, są zachwyceni.
http://www.youtube.com/watch?v=5ZxKqQXQgWY
Aga, zabawka niby prosta, a pomysłowa. Istnieje inteligentne życie na Ziemi.
Mar-Jo,
Kairos i kierujący zespołem nigdy nie zawodzą 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=0He-f_T2PMM&feature=related
„nigdy nie zawodzą”
No niestety to chyba jest tak, że polskie chóry cerkiewne (lub inne polskie chóry wykonujące muzykę cerkiewną) zawodzą.
I nie jest to żaden zarzut – nie są w stanie śpiewać tak, jak nastajaszczije chóry cerkiewne.
Heleno, te wiersze w języku niemieckim brzmiały nieco inaczej, siłą rzeczy.
Wernisaż odbywał się w miejscu oddalonym od Ravensbrück o pół godziny jazdy samochodem.
Autorka eseju i tłumaczka wierszy chce je wydać drukiem w setną rocznicę ukazania się pierwszego tomu wierszy Kuzminy-Karawajewej.
Dowiedzieliśmy się też o Jej nowym, syberyjskim odkryciu. Nazywa się Juri Vella.
Bocianiatka sa przekomiczne i juz same wlasnymi dziobami dziobia jakies scierwo zniesione do gniazda:
http://www.bociany.edu.pl/stream-ustron.php
Czwarte jajo zostalo nadluczone i zieje czarna dziura. Chyba bylo puste albo cos Czwatrego dzieciaka nie widze.
Ago, moja zabawka jest trochę inna, ma prawie 40 lat 🙂
Czemu trzymają to dziurawe jajo?
Pamiętam, jak raz już bocianięta padły, bo się jakaś zaraza rozwinęła. 🙁
Wlasnie nie wiem.
Tymczasem male sa bardzo zerne, odpukac i zwawe.
Ma sukinkot kibicowac or else:
„Władze Klubu Parlamentarnego PiS ogłosiły dziś, ze Jan Tomaszewski został ukarany naganą oraz na miesiąc zawieszony w prawach członka klubu.”
Zwiazku Radziecki, wracaj, wszystko wybaczone!
O symetrii mozna roznie, na przyklad tak – z jak najbardziej szerszego, humanistycznego punktu widzenia. (W niczym to nie umniejsza znaczen mat-fiz-chem, tylko je rownowazy, tak jak myslenie lewa polkula – w skrocie specjalistyczna, rozdzielajaca doswiadczenie na lepiej strawne, mniejsze kawalki, nalezy rownowazyc tym, co daje prawa polkula mozgu – postrzeganiem w kontekscie, dostrzeganiem obszarow niepewnosci i uznawaniem przeroznych kognitywnych swiatlocieni.):
Tyger! Tyger! burning bright
In the forests of the night,
What immortal hand or eye
Could frame thy fearful symmetry?…
A w srodku nowojorskiego Guggenheima mnie tez sie robilo lekko niedobrze, podobnie zreszta jak obecnie okropnie sie czuje w kawiarni Bostonskiego Muzeum Sztuk Pieknych, odkad bardzo sympatyczny, choc moze niespecjalnie oryginalny wystroj (a la tradycyjna kafejka paryska) zastapiono brutalistycznymi, szarymi, metalowymi stolikami i niewygodnymi metalowymi krzeslami, ustawionymi posrodku przestrzeni, ktora wyglada jak hangar. Tez przestalismy tam chodzic (choc do muzeum jednak dalej chodzimy, odwracajac wzrok od tego ponurego miejsca).
http://imgc.allpostersimages.com/images/P-473-488-90/60/6079/5UUD100Z/posters/mick-stevens-what-immortal-hand-or-eye-could-frame-thy-fearful-symmetry-new-yorker-cartoon.jpg
No, Kierowniczka wsadzona do samolotu, razem z terrorystycznymi oliwkami (bałem się, że ochroniarze uznają je za zapas nabojów, ale jakoś przepuścili), a ja nalałem sobie otrzymanej w darze pigwówki (inna niż Jotkowa, z bardziej śliwkowym posmakiem, ale też bardzo pyszna i w żadnym razie nie mdła) i zabieram się do odczytywania zaległości. 🙂 Z łapami do góry, bośmy się dziś z Kierownictwem nadreptali co niemiara.
Mordko, podmieniłem linkę na właściwą. 😉
Zauwazylem, Piesku, i dziekuje, ale wolalem powstrzymac sie z podziekowaniem aby nie wydawac, ze juz jestes w domu 😈
Ludziom też się czasem udaje coś zauważyć, nawet jak im ni kot, ni pies, łapą nie pokaże. 🙄 Na przykład podmienienie linki i zniknięcie komentarza Pewnego Kota o tym, że linka niewłaściwa. 😉
Ani chybi Agolmes.
Nie da się ukryć, żeśmy się z Panem Administratorem tą pigwówką marki Soplica… eee… tego… odrobinę urżnęli. 😳 Na tyle, że w pewnym momencie uznaliśmy za stosowne wygłoszenie apelu „zamknijcie drzwi od kaplicy i nie wpuszczajcie (już) Soplicy”. 😈
Ale w Germanii jutro jeszcze wolne, będzie czas dojść do siebie. 😉
Zamknijcie drzwi od stróżówki
i nie wpuszczajcie (już) żubrówki. 😀
Zamknijcie drzwi od wagonu
i nie wpuszczajcie (już) samogonu.
Klakierze, to już bliżej mi do Miss Marple 😉 – nie gram na skrzypcach i nie używam substancji chemicznych do tłumienia nudy, no i w ogóle ropucha ze mnie raczej domowa, niż laboratoryjna.
Niech mi tylko nikt nie rymuje okien do koniaku! 👿
Wszystkie okna otwierajcie
i koniak (już) wpuszczajcie. 😀
A, takie rymy, to prosimy;
kłaniamy się rymom wpół
koniak wjeżdża już na stół. 😛
No to ja polecę w głęboką filozofię…
Zamknijcie drzwi od stróżówki
i nie wpuszczajcie wiśniówki,
lecz wpuście Absoluta,
bo bez niego poruta. 🙄
Bobiku, pierwszy raz powiadomię zebranych u Ciebie, że właśnie wstawiłem nowy wpis w moim blogu. Gadać się nie chce, ale muszę.
Tak, oczywiście, Polacy wcale nie są rasistami i antysemitami. To tylko takie złudzenie. Bo złudzenia dobrze się przylepiają do kamer filmowych.
Wpis jest tu.
Bobiku, dopiero na blogu PK widac na jej ostatnio zamieszczonych zdjeciach w jakiej wspanialej jestes fizycznej formie. Ta dieta z pigwowki, zubrowki, a takze warzyw i miesa z nadrenskiego targu i spacery bardzo ci sluza. Nic dziwnego, ze PK cie czule sciska i poddrapuje! Ma sie ochote, jak to sie tutaj mowi, ciebie jesc lyzka! Dobrze, ze moje Dobre Piesy tego nie widza bo bylyby zadrosne!
@Andsol – mam jednak nieodparte wrazenie, ze tym razem na wszystkich mieczach Euro policja bedzie bardzo, bardzo pilnowala co sie dzieje na trybunach i bedzie reagowala – ze wzgledu na liczna obecnosc zagranicznych kamer.
Przynajmniej teraz sie o tym jednak troche pisze i pokazuje.
Pamietam jak dziesiec lat temu w Rio odbywal sie miedzynarodowy szczyt poswiecony rasizmowi na stadionach. Oficjalnym przedstawicielem Polski byl wowczas Listkiewicz, ale pojechala takze na te szczyt malutka, bo bodaj dwuosobowa „delegacja spoleczna”, ktora w Rio zaprezentowala starannie przygptowany raport o sytuacji w Polsce , przygotowany przez ludzi Rafala Pankowskiego z kregu pisma „Nigdy Wiecej” Pismo podjelo woczas akcje „Wykopmy rasizm ze stadionow”.
Otoz kiedy oficjalna delegacja powrocila do W-wy, Listkiewicz zaczal udzielac LICZNYCH wywiadow, ze delegacja spoleczna pojechala na szczyt jedynie po to by szkalowac Polske. Pojawialy sie tez klasyczne putania „cui bono?” oraz ” w czyim interesie i kto za tym stoi?”.
Ani razu nie slyszalam wtedy aby zaproszono ktoregos z autorow raportu „spolecznego”.
Wiec zadzwonilam do naszego warszawskiego korespomndenta, milego zreszta i pzryzwoitego chlopaka, proszac go aby zrobil mi doprogramu rozmowe z Rafalem Pankowskim lub jego zastepczynia . Nasz korespondent az sie zaplul z oburzena w sluchawke, mowiac, ze sam chodzi na mecze, z zadnymi przejawami rasizmu nigdy-przenigd sie nie zetknal, Listiewocz ma racje, ze byl oburzony, a on takiego materialu mi nie przygotuje. Zadzwonilam wowczas do szefa warzsawsiego biura redakcji, ktory zapropomowal mi abym nie robila z igly widel. I na tym sie skonczylo.
Na szczescie znalazlam mlodego brytyjskiego dzienniakrza sportowego, ktory mieiac czy dwa przedtem byl na jakims waznym meczu w Krakowie i gotow byl opowiadac co widzial i byl takze na szczycie w Rio. Przeprowadzilam z nim krociutka rozmowe. Sam byl czarny i przezyl to bardzo emocjonalnie. Od swojego owczesnego szefa (wyjatkowego zreszta ch.) uslysalam, ze „nie bylo to konieczne gdzyz wypacza obraz Polski i polskiego sportu, jakkolwiek pojedyncze incydenty rasistowskie zapewne sie zdarzaja”.
Od tego czasu bylo jednak sporo zarowno polskich jak i zagranicznych dokumentow o polskich rasistach na stadionach.
Zaloze sie, ze wladze RP zrobia wszystko co moga aby na Euro bylo spokojnie. Sa tradycyjnie tak wrazliwe na to co zagranica powie.
Dzień dobry,
andsolu, ale o jakim dokumencie w tym wpisie mowa? Brakuje linku. Może ja coś przeoczyłam, a może w Polsce zrobiono wszystko, byśmy nie słyszeli o tym filmie.
Rzeczywiście. Polacy nie są ksenofobami. To tylko takie złudzenie
http://www.kurierlubelski.pl/artykul/584309,o-zburzonych-cerkwiach-na-chelmszczyznie-i-podlasiu-zdjecia,id,t.html
W tym tekście mamy kolejny dowód, że śp. Lech Kaczyński, choć na prezydenta kompletnie się nie nadawał, w sprawie stosunku do ksenofobii był absolutnie w porządku. W przeciwieństwie do swojego brata.
O wyższości Psa nad Kotem 😯
http://wiadomosci.onet.pl/nauka/psy-pomogly-ludziom-w-rywalizacji-z-neandertalczyk,1,5143713,wiadomosc.html
Dzień dobry 🙂
Jeszcze jeden dzień przepięknego lata, z którego trzeba bezwzględnie skorzystać, bo meteorolodzy już straszą powrotem zimy w końcu tygodnia.
Ławeczka, ogródeczek… To Bobika los. 🙂
Wpis andsola to może o tym filmie, który kiedyś był tutaj linkowany, tylko w tej chwili nie mogę sobie tytułu przypomnieć. 😳 O krakowskich kibolach. Zgadza się, andsolu?
Well, jak na garbatego to byl bardziej prosty od brata.
Pamietam, ze kiedy byl jeszcze prezydentem Warszawy, zapytano go na konferencji prasowej „po co miasto chce finansowac Muzeum Historii Zydow, ktore bedzie potem uzywane do szkalowania narodu polskkigo, tak jak robi to Gross”. Odpowiedz Lecha Kaczynskiego bylo uspakajajce zapewnienie, ze miasto bedzie nadzorowac Zydow „by nie szkalowali nas” w tym swoim muzeum. 🙄
Ale takie wypowiedzi w Polsce nie wywoluja nawet podniesienia brwi.
Na to, że ludzie bardzo dużo zawdzięczają psom, można było wpaść już wcześniej. 🙄 Ale gatunek ludzki jest tak niewdzięczny i zarozumiały, że nawet kiedy oddaje innym sprawiedliwość, to tylko częściowo i w sprawach marginalnych, takich jak tranpsort. 👿 Oczywiście ani słowa o tym, kto właściwie ludziom wymyślił tę całą psywilizację i psulturę.
Okej, muzykę wymyśliły Koty, a liczbę pi Ptaki. Ale skąd, pytam ja się kogo, psoezja, malarpstwo, arpsitektura czy psychologia, nie mówiąc już o takich szczegółach jak grecka litera psi?
Bobiku,
Przepraszam w imieniu własnym i całej ludzkości 😳 😳 😳
Do przeprosin dołączam stosowne zadośćuczynienie w wiadomej postaci 😉
Króliku, dziękuję za komplementa 🙂 , ale ja jestem przekonany, że dieta złożona wyłącznie z pasztetówki i żubrówki oraz ich bliskich krewnych służyłaby mi jeszcze bardziej. Niestety, rodzina się czegoś przy tych cholernych jarzynach i serach upiera. 👿
Przy okazji ukłony i serdeczności dla Dobrych Piesów. 🙂
No, Jotka chociaż trochę zrehabilitowała ludzkość w psich oczach. 😆
Lech K. miał w tej dziedzinie ciężkie zadanie, bo musiał lawirować między własnymi poglądami a swoim elektoratem. I tak nagadywali na niego, że filosemita. Moja siostra zawsze go broniła w tej materii, a ona jest bliżej tematu 🙂
Dostalam cos w poczcie z odnalezionych nagran Lucji:
http://www.youtube.com/watch?v=OOZv58aAgDw
Dzień dobry.
Piękny głos, Heleno.
W 2012 roku podwójna rocznica.
Wiem z opowiadań mojej rodziny, że Białystok pamięta.
Piłka jest okrągła a bramki są dwie.
Tylko zysk z tego idzie do jednego…
Nie ma co zaprzeczać rasizmowi w Polsce ze szczególnym uwzględnieniem stadionów, to poważny problem.
Ale problemem nie jest jego skala – ani mniejsza, ani większa niż w innych państwach, problemem jest brak zdecydowanej i szybkiej reakcji władz na niego, co daje się zakwalifikować jako tolerancję.
Piszę władz, bo to one zobowiązane są do chronienia nas przed zjawiskiem, porządni obywatele nie mają szans w starciu z rozwydrzoną hordą.
Podobnie było z gwałtami – lata całe ścigano wyłącznie na wniosek poszkodowanej, aż wreszcie coś zaczęło się zmieniać – jasne, że nie samo, tylko pod długotrwałym naciskiem.
W kwestii rasizmu oficjalnie jesteśmy przeciw, lecz sankcje zdarzają się jak dotąd na wniosek poszkodowanego. Bez niego choćby cała Polska widziała w TV jak traktowana jest ofiara, chętnych do ścigania brak. Konieczny jest nacisk, by prawo egzekwowali funkcjonariusze państwa.
Jak chodzi o stadiony, winnych szukać należy w pierwszym rzędzie we władzach lig i PZPN. To tam zapadają decyzje dyscyplinujące, ale tam jednocześnie spływają największe profity z rozgrywek i w tym jest problem. Inna sprawa, że gdyby policja reagowała zdecydowanie na przypadki rasizmu stadionowego, mniejsze znaczenie miałyby PZPN i organizacje lig, których nikt wszelako nie zwolni od odpowiedzialności za odwracanie głowy.
Obrzydliwym zwyczajem polskich lig jest ryczenie przez kibiców gospodarzy pieśni obraźliwych i poniżających drużynę gości. Już samo to kwalifikuje się do zamknięcia takiego stadionu a co dopiero rzucanie bananem i małpie okrzyki kierowane w stronę Murzynów.
Wieloletnie tolerowanie coraz częstszych objawów nietolerancji, chamstwa i rasizmu stworzyło sytuację, w której naprawa musi być bolesna i kosztowna.
Osobnym przypadkiem jest antysemityzm stadionowy. Mieszkam w mieście, gdzie dwie drużyny rywalizują i wzajemnie wyzywają się od Żydów. Bo tłumaczyć chyba nie trzeba, że bycie Żydem to wstyd i hańba? Zjawisko rozlewa się po całym mieście, uwidaczniając się na murach bloków i kamienic, w nocnych wrzaskach naprutych troglodytów, zaczepkach i wzajemnym dokopywaniu.
Wydaje się, że jedynym w tej sytuacji sposobem okazać się może zero tolerancji.
Ale to nierealne, bo w Polsce to władza częściej od obywateli łamie prawo, pozostając bezkarną,
zatem nie można liczyć na to, ze zdobędzie poparcie w swych wyjątkowo słusznych działaniach.
I to jest problem, który sprawę zamyka.
Dziwiłem się, że UEFA zdecydowała się przyznać organizację imprezy krajom bloku wschodniego, o których wiadomo, że daleko im do sprawności aparatu państwowego. Ale poczytałem i dowiedziałem się, że UEFA (podobnie FIFA) to organizacje wręcz mafijne, nastawione przede wszystkim na zysk, który generują im rozgrywki. Każda kolejna impreza będąca pod ich egidą dostarcza większych zysków. Jak to się dzieje?
Warunkiem przyznania organizacji imprezy są liczne wyłączenia i ulgi podatkowe dla patronów, zapewnienie monopolu na co się tylko da: transmisje, napoje, koszulki, itd.
Za każdą imprezą żądania organizatora rosną, a gospodarze pokornie godzą się na stawiane warunki, bo marzą o załapaniu się na część tortu.
Tak doszliśmy do ściany, gdzie niemożliwe jest przyznanie organizacji mistrzostw państwu, które powie: hola, stop, macie takie same warunki jak inni…
Takich mafijnych struktur w świecie zwanym demokratycznym jest znacznie więcej, ale o tym cicho sza bo zbliżają się mistrzostwa i nic ich nie powinno zakłócić.
Polska gola!
Zeen tak wyczerpująco sprawę opisał, że ja właściwie mogę tylko dorzucić „oj, słuszne prawi”. 🙁 Może z jednym wyjątkiem – skala rasizmu stadionowego jednak nie wszędzie jest jednakowa. Nawet w obrębie jednego państwa – w Niemczech np. w zachodniej części jest to zjawisko bardzo rzadkie (a wyzywanie przeciwników od Żydów zupełnie nieznane), we wschodniej wiele częstsze. Między państwami też są spore różnice, co wynika zarówno z atmosfery społecznej, jak i z tego, o czym zeen pisał, czyli z reakcji władz.
Też mi się wydaje, że w takich sprawach „zero tolerancji” jest jedyną sprawdzającą się polityką. Niestety, nie do wykonania w warukach, kiedy część polityków jawnie lub ukrycie popiera ksenofobiczną dzicz, a druga część woli jej nie drażnić. Tak że czarno widzę. 🙄
Akurat o tej mafijnej strukturze UEFA, o korupcjogennych praktykach jej kierownictwa czytalam ostatnmi laty bardzo wiele, a takze byly o tym niezle programy telewizyjne – duzo, choc sama przeiez futbolem sie raczej nie interesuje.
Ale zgadzam sie, ze stadionowy rasizm w POlsce (zdaniem Rossa Kempa, autora tego programu, nalezac do najgorszych w Europie) jest skutkiem zdumiwajacej bezczynnosci wladz – panstwpwych i futbolowych, obwiniam takze media, ktore to tyle lat ignorowaly.
W Anglii wiele lat byly klopoty z chuliganami naduzywajacymi alkoholu, ale nie ma w zasadzie rasizmu, bo jest on karalny. Z alkoholem i bijatykami sobie poradzono – takze miedzy innymi dzieki nowoczesnym technologiom rozpoznawania twarzy, co pozwala po jednym naruszeniu banowac takiego goscia ze stadionu. Teraz „nasi” znacznie czesciej organizuja burdy zagranica, niz u siebie w ojczyznie. No i poprawila sie wspolpraca miedzynarodowa na odcinku wpuszczania tych chuliganow na obce stadiony. Teraz jak ktory z „naszych” ma ochote porozrabiac, to musi jechac biedak do Krakowa, gdzie jest niemal calkowicie bezkarny jesli sie nie da zlapac.
Ciekawa jestem bardzo jak sobie polskie wladze porzadkowe poradza w czasie Euro.
Nasza leciwa przyjaciolka Jasiunia (w sierpniu bedzie miala 95 lat) mieszka w Twickenham i ma w najblizszym sasiedztwie stadion do gry w rugby. Wielu kibicow parkuje jej pod domem. Latami w czasie meczow bala sie wychodzic z domu. Az doszla do wniosku, ze kibicami rugby sa ludzie kulturalni i wyklsztalceni, absolwenci drogich prywatnych szkol. Zachowuja sie na meczach i po meczach tak kulturalnie jakby byli na koncercie w filharmonii, a nie na imprezie sportowej. 😆
Cos w tym jest.
A tu pyszne! pyszne plotki:
http://www.polityka.pl/kraj/ludzie/1526897,1,jak-dzis-zyje-marta-kaczynska.read
A ja powiedziałem bry?
Bry!
Ciężka pogoda, ile tej kawy można…,ciężka głowa i poczta ciężkie maile przynosi. Dałem wytrwały opór, Bobiku 🙄 Nie tak łatwo mnie zatkać, hej! Dziękuję 😆
Kibice rugby są kulturalni w Anglii, Szkocji, Francji, RPA, Nowej Zelandii, Australii (tu jeszcze około 80 nazw), a w Polsce są chamscy, tylko że uważają się za coś lepszego od tych od kopanej piłki i jak któregoś zauważą, biją. Taka specyfika, pewnie coś z kulturowością. 🙂
BBC ogłosiło, że dostało nagrania (już je mają, a nie te, co będą czy mogą być) dokumentujące rasizm i antysemityzm, gdzie tłum skanduje hasła o wysyłaniu Żydów do gazu – i że na nagraniach są też świadectwa o atakach na Azjatów i Czarnych. I były już w UK apele o niejechanie do Polski, o kibicowanie przy tv.
Nie chodzi o uważanie z tym mlekiem na przyszłość, ono już jest rozlane. Nagrania wkrótce zaczną pojawiać się po światowych dziennikach tv, ale już są w redakcjach.
vitajcie! Andsol przesadza . Każdy widzi to co chce zobaczyć. Mniemam że Polska w świecie przstała być modna… Dlaczego? Gdy odpowimy na to pytanie znajdziemy rozwiazanie problemu. 🙂
a! odpowiemy .. 🙂
(Poniekąd) na temat. Od kilku dni próbuję wyrzucić z tuby pewien paskudny film, na który przypadkiem nadepnęłam. Bezskutecznie. Czy komuś udało się kiedyś coś skutecznie oflagować na tubie? Nie będę podawać linki. 👿
Zupełnie nie na temat. Czy ja zawsze muszę się pakować w ostatniej chwili? 🙄 Lecę potrenować trochę holenderskie żaby, przez kilka dni będzie tu nieagicznie ;-).
narka 🙂
@Aga a tak na marginesie czy nie szkoda czasu na szukanie paskudnego czegoś, cokolwiek to jest ???/
ogłaszam konkurs na moje nowe imię internetowe . Kto wygra kupi mi ksiązkę :):)
Jarzębino, ja bym powiedziała raczej: każdy stara się nie dostrzegać tego, czego nie chce dostrzegać. Choćby krzyczało i wyło, będzie zaprzeczał, że to istnieje. Tego nie musi się szukać, samo się rzuca w oczy. Tylko nie tym, co trzeba, tzn. tym decyzyjnym, którzy będą mieli odwagę w pewnym momencie powiedzieć: dość. Zero tolerancji.
Jarzębino, oddaj mi wielką przysługę. Gdy odpowiadasz na mój komentarz, przeczytaj go najpierw. Czyniąc to zauważyłabyś, że nie mówię o moich opiniach a o relacji BBC dotyczącej nagrań, które oni mają w ręce – nie chodzi więc o moje przesadzanie czegokolwiek a o efekt naszego rodzinnego obornika rozlewanego po niekoniecznie przychylnych nam stacjach telewizyjnych.
Tu jest na przykład doniesienie z obrazkiem pod tytułem śmierć garbatym nosom. Oczywiście nie antysemityzm a szczególny typ poczucia humoru.
Znalazłem. Za parę godzin poleci pierwszy epizod z serii, oto jej program.
Jarzębinko, nie zmieniaj imienia, bo ono ładne jest 🙂
Doniesienia brazylijskie brzmią jak nadciągający front, a ich autor strasznie wrażliwy jest na punkcie ich integracyjności.
Spokojnie, to nie wojna. Spokojnie, jarzębina więcej pojmuje niż się komu wydaje, zarzucanie niezrozumienia tekstu to stary i mocno zużyty chwyt. Lepiej się zastanowić, dlaczego tak zostało odebrane.
A BBC niczego nie musiało zdobywać w sposób specjalny, ani szukać, bo i garbate nosy i wiele scen z polskich stadionów prezentowały polskie telewizje.
Zacząć trzeba od tego, że na imprezę rangi mistrzowskiej wybiera się zawsze sporo kibiców, szczególnie z państw uczestniczących w mistrzostwach i Anglia jest wśród nich. To naturalne zainteresowanie wszelkimi negatywnymi zjawiskami regionu, gdzie się wybierają „nasi”.
O wszelkich zagrożeniach informują media, wśród nich telewizja. Szczególnie, kiedy jakiś celebryta – w tym wypadku znany reprezentant Anglii – wypowie się o takich zagrożeniach. Tak samo jest u nas, tak samo w dziesiątkach państw. Nic w tym sensacyjnego.
Różnica owszem jest: zasięg BBC i jej wpływ jest zdecydowanie większy niż np. bułgarskiej TV.
Ale to wszystko. Mamy okazję od lat obserwować hordy Anglików głównie w Krakowie, ale nie tylko, nie są to przykłady internacjonalnej przyjaźni, zatem wymachiwanie cepami raczej nikomu nie przyniesie pożytku. I tylko tyle: zjawisko odnotowane i BBC płynnie przejdzie do innych tematów.
Jak już musimy się nad czymś pochylać w związku z euro-srełro, to może by odnotować czysto sowieckie tony prawomyślnych mediów, sprowadzające się do pytania: a co będzie, jak to zobaczy inastraniec? Wszystko, od wychodka po autostradę może sobie być podparte deską i pomalowane olejną farbą na beżowo, albo wcale może nie być, Polakowi nie przeszkadza, ale przyjedzie inastraniec i co wtedy? Ojej, on zobaczy, on sobie pomyśli. Za mediami ten punkt widzenia przyjmują miliony bliźnich moich, bo tak trzeba, w telewizorze mówili.
I to jest najbardziej dołujące, gdyby kogoś interesowało moje zdanie.
Niestety, zeen, tym razem się z Tobą nie mogę zgodzić, choć tak w ogóle zjawisko medialnego rozdmuchiwania niewątpliwie istnieje. Futbol w dziedzinie piaru bardzo dużo może zrobić – w dobrą i w złą stronę. Kilka lat temu były mistrzostwa w Niemczech, pod hasłem „w gościnie u przyjaciół”. Wszystko było nastawione na to, żeby pokazać przyjazne, gościnne i trochę luzackie oblicze kraju, z którego Niemcy niekoniecznie były znane. Sprawdzano potem, jak ta akcja zmieniła opinię o Niemcach w świecie i okazało się, że skoczyli o ileś miejsc w statystykach „lubialności”.
I to nie jest wyłącznie kwestia miejsca w jakimś tam rankingu. To się potem przekłada na turystykę, wybór partnerów ekonomiczych, zawierane kontrakty, zbliżenia lub oddalenia polityczne, na mnóstwo różnych rzeczy. Więc nawet kiedy BBC przejdzie już do innych tematów, to odniesione przez widzów wrażenie w piarze i jego konsekwencjach pozostanie.
Wodzu, dlaczego inostraniec tyż ważny, napisałem powyżej. Bo ludzie tak są skonstruowani, że nawet w decyzjach ekonomicznych, politycznych, itd. kierują się również sympatiami i antypatiami, nie samą czystą kalkulacją. A świat jest na tyle zglobalizowany, że bez wchodzenia w układy z inostrańcami po prostu nie idzie.
Ale jasne, i ja bym wolał, żeby Polacy wymalowali wychodek, przestali parkować na chodnikach, zrobili podjazdy dla niepełnosprawnych i ukrócili kiboli tak sami dla siebie, nie dla inostrańców – po to, żeby było przyjemniej i wygodniej żyć. Tylko że czasem strasznie trudno przełamać stare nawyki bez jakiegoś szczególnego kopa motywacyjnego. I piłkę kopaną całkiem nieźle można by wykorzystać w charakterze takiego kopa. Niech już nawet ten wychodek będzie pomalowany z „niewłaściwych” motywów, byle był. 🙄
To co Bobiku, strzelamy sobie w łeb, bo BBC pokaże nasz rasizm? Sądzisz, że w Anglii są tacy wrażliwi, że natentychmiast zerwą z nami stosunki?
No cóż, BBC postrzegam raczej jako sojusznika w piętnowaniu niekorzystnych zjawisk u nas, skoro słabo to naszej władzy wychodzi. Nacisk międzynarodowy się przydaje w słusznych sprawach.
A Wódz poruszył, co i mnie na wątrobie czasem zalega.
ależ andsolu ja czytałam uwaznie Twój komentarz a także to co napisałeś na swoim blogu. Możliwe, że masz rację ale popatrz na osoby które, to mówią piszą i rysują . Jak sądzisz dlaczego tak postępują?? 🙂
Ja właśnie perwersyjnie też sobie pomyślałem, że może za to ucieszą się wszyscy anty- i ci co po ryju lubią innym kłaść i przyjadą do Polski! Np. kibice brytyjscy podobno niezłą sławą się cieszą. Swoją drogą ciekaw jestem ich w zetknięciu z realnością ukraińską, mogą się nieco zdziwić.
UEFA a sprawa polska… toć problem ja Polak a Europa wałkowane od stuleci. Jakoś mnie to nie grzeje. Grzeje mnie to, że ja już na Euro przyjechałem i usilnie myślę, jak tu zeń wyjechać 👿
Dobrze, Bobiku, powiedzmy. Obojętnie jaka motywacja, ale motywacja i coś się zmieni, można i tak. Tylko że jakoś stosunek władz do kiboli nie zmienia się z tego powodu w Polsce, tak jak nie zmienił się we Włoszech i w Grecji, faszyści robią co chcą, zła policja ich prowokuje, trochę się poganiają, ktoś dostanie mandat i apiat’ od nowa.
A teraz rączka w górę, kto postrzega Włochy albo Grecję jako kraj, gdzie można dostać na ulicy w ryja od faszysty? Nie widzę. Macie rację, nie ma powodu.
No, ale z Polską na pewno jest inaczej i jak poczciwy angielski człowiek pracy zobaczy w BBC kiboli, to nim wstrząśnie. 🙄
w moim ogrodzie zamieszkało stado kretów , Poszłam do sklepu ogrodniczego aby kupić jakieś preparaty lub coś co je zniechęci do wykopywania moich sadzonek. Ilość eksteminatorów jakie mi przedstawiono przeraziła mnie. Kupiłam jakiś nieszkodliwy środek na te stworzenia i chyba napiszę do nich list z prośbą aby mozliwie szybko się wyprowadziły 🙂 Chcę przez to powiedzieć, że czlowiek to mściwe stworzenie i zawsze znajdzie okazję aby pokazać słabszemu gdzie jego miejsce. Tak było jest i prawdopodobnie bedzie. 🙂 dlatego szukajmy dobrych jego stron 🙂
Może mnie w tej chwili szczególnie coś leży na wątpiach, bo jestem po długiej rozmowie z Krakowem, w której musiałem wysłuchać strumienia wściekłości na takie właśnie historie, jak chamskie parkowanie, brak podjazdów dla niepełnosprawnych w przychodniach lekarskich (!), bezprawne przyjmowanie uczniów techników na praktyki bez odbytych szkoleń BHP (jakoś to będzie…), etc, etc. Nie pomagają żadne interwencje, nikogo to nie obchodzi, a interweniujący jeszcze jest brany za pieniacza albo wariata. Panie, nikomu nie przeszkadza, a pan się czepiasz.
Z tej samej rozmowy: studentki niemieckie w ramach nagrody w jakimś konkursie miały wyjazd do Krakowa, gdzie zostały zakwaterowane w pokoju z grzybem, cieknącym sufitem, odrapanym, nieodkurzonym i z pościelą drugiej świeżości. Odpowiedź organizatorów na interwencję: dorosłe są, wiedziały, gdzie jadą, a jak im się luksusów zachciewa, to niech se w Sheratonie zapłacą. 😯
Można przegiąć w stronę robienia czegoś tylko na pokaz, ale można i w stronę „nie bedzie nam tu inostraniec zmieniał naszego lubego burdelu”. A ja uparcie twierdzę, że jak nas widzą, tak nas nie tylko piszą, ale często i traktują w różnych ważnych sprawach.
Jak będzie?
Będzie, jak będzie.
TV zadba, aby pokazać.
Potem odtrąbi się sukces.
Módlmy się, aby stadion się nie rozleciał przed końcem igrzysk.
A temu, kto wymyślił Strefę Kibica pod PKiNem w środku rozgrzebanego Śródmieścia order nadać.
zeen, starałem się wyraźnie zakreślić kąt widzenia problemu, który ma tyle rozgałęzień. Nie szukam wznowienia dyskusji o wadach i zaletach Polaków, kto jakich miał w czasie WWII pradziadków i jakie interesy rządzą korporacjami prasowymi. Chodzi mi o nasze jęki, szlochy i stęki, że to nie my a tamci, że podpiszmy listę protestacyjną i notę oburzeniową do NYT i do NZZ, bo to nie były polskie obozy koncentracyjne – a potem dajemy się złapać z opuszczonymi majtkami w pozie wyraźnie sugerującej, że to właśnie my zafajdaliśmy cały świat. I teraz przez następne pokolenie nie ma sensu narzekanie „ale to wcale nie my”, bo na odczucia przyniesione (być może w tendencyjny sposób) przez autentyczne materiały żadne listy zaklinające się na naszą niewinność nie pomogą.
myśle Bobiku że i u nas w Polsce będzie porządek za jakieś 50 lat. 🙂 gdy wszyscy beda tacy sami . Dlatego cieszmy się że ktos jeszcze mysli inaczej . My starzy tak wychowaliśmy mlodych i ńie możemy miec pretensji do nikogo. 🙂
@andsolu, uważam że dyplomacja powinna zadbać aby czarne było czarne a białe było białe. Zbyt upraszczasz problem .
dobrej nocki 🙂
Tak sobie jeszcze myślę, że chęć pokazania się przed innym i zyskania ich dobrej opinii też jest po prostu ludzka. Niemcy podczas tych „swoich” mistrzostw stawali na głowie i wychodzili z siebie, żeby ich chwalono jako gospodarzy. I nie tylko władze. Niemal każden jeden prywatny człek uznał to za swoją osobistą sprawę. Naprawdę, taka atmosfera tu wtedy była. Nawet tutejsi kibole łazili z gałązkami oliwnymi i proponowali „odwiecznym wrogom” piwko pod kiełbaskę. 🙂
Jarzębino, pisanie listów do kretów to jest średni pomysł, bo one są ślepe. Raczej nagraj prośbę o wyniesienie się na CD. 🙂
Andsolu, mam podobne odczucia i wstydzę się równie mocno jak Bobik. I nie chcę być identyfikowana z takim obrazem Polaka.
I nie chcę, żeby doszło do tego, że ze wstydu będę zmuszona do tłumaczenia, że jestem inna i nie mam nic na sumieniu.
Podobnie, jak wprawiało mnie w zażenowanie i zakłopotanie na początku lat 80. bez mała obowiązkowe usprawiedliwianie się starszych Niemców, którzy spotykając mnie Polkę, uznawali za konieczne podkreślić, że w czasie wojny z ich strony nie spotkała krzywda żadnego Polaka, wręcz przeciwnie pomagali umsonst( co w przypadku tego akurat słowa było jeszcze bardziej krępujące).
Porównanie może niekoniecznie zrozumiałe dla czytających, ale tak mi się samo nasuwa i nic na to nie poradzę.
Bobiku, byłem na mistrzostwach świata w Niemczech i widziałem te starania i potwierdzam: organizacja możliwie najlepsza, atmosfera przyjazna przybyszom, życzliwość i uśmiech obok oflagowanych barwami narodowymi aut na każdym kroku. Trąbienie aut i okrzyki o zwycięstwie Niemiec odbierane były jako naturalne, bez podtekstów.
Bardzo chciałbym, by atmosfera przyjaźni przybyszom została w pamięci naszych gości.
Zgrzyt był, ale nie rzucił cienia na ogólny obraz, bo miałem z takimi do czynienia wcześniej wiele razy i wiem, że wszędzie takie się zdarzają.
Już wiem, czemu mi się tak kojarzy. Nastąpiło odwrócenie ról. Teraz Polacy, którym nie jest obojętne postrzeganie naszego kraju i jego mieszkańców przez inne nacje, muszą się odcinać od zachowań swoich rodaków.
I tak jak mnie bardzo bolało powszechne w niemieckiej telewizji przed laty oskarżanie wszystkich Polaków( przez Żydow, którzy przeżyli w Polsce wojnę i spotkali się z potwornym barbarzyństwem ze strony moich rodakow) za czyny popełniane przez liczne bardzo, ale jednak będace w mniejszości zbydlęcone do cna jednostki, tak teraz boli mnie powszechny, agresywny antysemityzm, co z tego, że często wynikający z bezmyślności.
Teraz już nie mogę twierdzić, że nie wszyscy Polacy, owszem wszyscy, bo pozostali są bierni.
I w świetle wydarzeń z ostatnich dwóch lat, paranoi, która ogarnęla Polskę, totalnego braku reakcji zarówno ze strony władz, jak i obywateli myślących inaczej, a jednak z wyżyn intelektu patrzących z politowaniem na to, co sie dzieje, wychodzących z założenia, że w sumie to nie jest takie grożne i często bagatelizujących wydarzenia, obawiam się, że doprawdy niewiele trzeba, aby w naszym kraju nastąpił jakiś dramat, który rozprzestrzeni się pożogą jakąś straszliwą.
Brak reakcji i bagatelizowanie są równoznaczne z akceptacją i przyzwoleniem.
Strasznie dużo naraz. Ograniczę się do tego, o czym mam blade pojęcie.
Heleno, najgorętsze pozdrowienia dla Jasiuni 😀 Może spać spokojnie. Z powodu córaska jestem zaangażowaną rugbystką i coś niecoś wiem o okolicznościach. Po bolesnej przegranej wysłałam esemesa „Smutno wam?”. Odpowiedź ”
No coś Ty! Jesteśmy w Twickenham!”
Wielki Wodzu, córasek była na meczach rugby na Wyspie, w Irlandii, Francji i w Polsce. Grą i sędziowaniem u nas była zaskoczona bardzo, na plus, zażywszy że grają amatorzy. Kurwy na trybunach mocno jej przeszkadzały, ale rozumiała, że to sposób wyrażania emocji, w inny sposób niedostępny. Osobiście rozmawiałam z dwójką Arki po meczu. Przesympatyczny człowiek i żałuję, że tak krótko.
Dobranoc.
Potiomkinowskie strefy kibica – nie; wstyd przed innymi i pragnienie, żeby dobrze wypaść, jako dodatkowe źródło energii do wprowadzania zmian na lepsze we własnym domu i zagrodzie – tak. Argumenty ekonomiczne przemawiające za robieniem porządku – jak najbardziej, byle nie wyłącznie. 🙂
Jak człowiek ma na podwórku jakiś kąt, który ciągle chwastami zarasta, to się może do tego przyzwyczaić, nauczyć się omijać wzrokiem, cieszyć się piękną resztą. Ale kiedy czeka na gości i przed ich przyjazdem stara się ich nieprzyzwyczajonym okiem spojrzeć na swoje gospodarstwo, to nagle znowu widzi te chwasty i zaczynają mu one przeszkadzać. I martwi się, że przypadek może tak zrządzić, że akurat ten kąt przyciągnie oko gości i zrobi na nich wrażenie, które zniweczy piękno ogrodu.
Oj, to bardzo słuszna metafora z tym ogrodem. Na tyle słuszna, że chyba jutro polecę powyrywać trochę tych chwastów, które skrzętnie omijam podczas fotografowania. 😉
Jak się rozpędzisz, możesz powyrywać też u mnie 🙄 🙂
Mogę powyrywać, ale ostrzegam – ogrodnik’s work is never done. To cholerstwo i tak odrośnie. 😉
Vesper,
wychodzi na to, że Polska jest najbardziej zachwaszczona a Ty tylko dajesz jeszcze jeden dowód 😉
Ogrodnik’s work is frustrating. Wysiane z torebek kiełkuje, po czym żółknie, a zielsko rośnie i miewa się świetnie 🙁
A właśnie zeenie, właśnie. Kompletnie zachwaszczona. Już wiem, dlaczego nie mogę zalewu zielska utrzymać poza ogrodzeniem – po prostu taki trend.
😆
W ogrodzie to ja się już trochę wychytrzyłem, żeby uniknąć stałych frustracji. Niektóre kwitnące zielska traktuję jako rośliny ozdobne, np. niezapominajki, jaskry czy przetacznik. W ten sposób mam klomby bujne że hej. 😀 A jak toto przekwitnie, to hurtem wykopuję widłami, podrzucam kompostu i wsadzam na to miejsce na przykład ogórki.
A masz jakiś pomysł na podagrycznik? Poza przekonywaniem siebie, że będzie jak znalazł na kłopoty z nerkami 🙄 Ktoś tym kiedyś chciał zadarnić jedno zacienione miejsce i teraz podagrycznik jest wszędzie.
A potem voila!: niezapomniana mizeria, jaskrawe korniszony, przetaczane beczki kiszonych (bo jak się takiej beczki co jakiś czas nie przetoczy w nowe, tajne miejsce, to wszystkie kiszone znikają na długo przed sezonem małosolnym). 😛
Podagrycznik w niektórych miejscach też mam jako ozdobny. 🙂 Bardzo dobrze się komponuje z paprociami, które u mnie również jak chwast się plenią. Ale mają tę zaletę, że nie dopuszczają do nadmiernego rozpanoszenia się podagrycznika. 😆
O, to prawda – tam gdzie paprocie, tam nie ma podagrycznika. Ale te nasze paprocie jakieś dziwne. Rosną tam, gdzie najwięcej słońca.
Może dlatego, że podagrycznik wygryzł je z cienia 😈
Musialam sprawdzic co to jest podagrycznik i bardzo sie zdumialam, ze z tym walczycie. Ja uwielbiam i znosze do domu z pobliskiego boiska szkolnego w bukietach wiazanych wzdluz i stromo. Nazywa sie to to : koronki krolowej Anny, albp kozim zielem, albo dzika marchwia.
A tu wierszyk o koronkach krolowej Anny:
Queen Anne’s Lace
Her body is not so white as
anemone petals nor so smooth–nor
so remote a thing. It is a field
of the wild carrot taking
thefield by force; the grass
does not raise above it.
Here is no question of whiteness,
white as can be, with a purple mole
at the center of each flower.
Each flower is a hand’s span
of her whiteness. Wherever
his hand has lain there is
a tiny purple blossom under his touch
to which the fibres of her being
stem one by one, each to its end,
until the whole field is a
white desire, empty, a single stem,
a cluster, flower by flower,
a pious wish to whiteness gone over–
or nothing.
William Carlos Williams
Autor jest amerykanskim imazinista z I polowy XX wieku.
Ale ja nie dążę do zupełnego wyparcia podagrycznika. Tylko lubię mieć również jakieś inne rośliny poza nim, więc muszę go ograniczać. 🙂
A paprocie to mam takie, że rosną wszędzie. słońcu, w cieniu, w suchym, w mokrym, pod drzewem, na dachu, na schodkach, w szparach między płytami tarasu… Naprawdę chwastowo. Też je trzeba ograniczać, bo te starsze dochodzą do ponad metra rozłożystości i prawie półtora metra wysokości. Kawał rośliny. 😉
Proponuje zmienic nazwe tego podagryka, na elegantsza angielska i zaraz inaczej sie te kwiatki odbiera. Dla mnie to sa jedne z piekniejszych roslin w polu i ogrodzie. Tylko nie nazywac tego chwastami.
Albo taki, o:
http://www.dailypainters.com/paintings/72914/Queen-Anne-s-Lace-Pastel-Painting/Karen-Margulis
Kiedy mnie się nazwa podagrycznik bardzo podoba. 🙂 Coś ma sobie takiego staroświeckiego, coś z zabytkowej apteki. A ja uwielbiam zapach starych aptek i nie zamieniłbym go na żadne koronki. 😉
Ale od podagry jest cos zupelnie innego, zwane takze chwastem biskupim :lol::
http://home.howstuffworks.com/goutweed-bishops-weed.htm
…to co zowiem roza, pod kazda inna rownie by pachnialo:
http://home.howstuffworks.com/goutweed-bishops-weed.htm
Od podagry, o ile dobrze pamiętam, to są nogi. 😈 Mogą być i biskupa.
Heleno, ta druga linka to chyba do wymiany?
To mialo byc to:
http://wyborcza.pl/55,126565,10354604,,,,11816752.html
Im wiecej czytam o tej wystawie IPN „”Zniewolony umysł. Intelektualiści w służbie tyranii”, tym wieksze mam poczucie…bo ja wiem… jakiegos takieg zalamania. Nie dlatego bynajmniej bym nie zdawala sbie sprawy, ze intelektualisci w historii XX wieku nie sluzyli czasami tyranii, nie popelniali swinstw czy nie mylili sie w swym rozeznaniu sytuacji. I nie datego, ze uwazam, ze nie nalezy o tym pamietac i przed tym ostrzegac.
Moje poczucie rosnacego dyskomfortu bierze sie stad, ze nie umiem pozbyc sie mysli, ze obecnym demaskatorom, nie zalezy na niczym innym niz „szukaniu swinstwa”, jak to przed wielu laty ujal Tadeuszn Konwicki. I ze chodzi im przede wszystkim o to, by pokazac chwilowa malosc ducha, spowodowana strachem, ktorego sami organizatorzy wystawy nigdy nie mieli okazji poznac i skompromitowac cala reszte zycia i dzalan ludzi, ktorym oni sami nie dorastaja do piet. Ze nie chodzi o pokazanie mechanizmu, jakim wymuszano na ludziach posluszenstwo totalitarnemu rezimowi, ale o pokazanie, ze „altorytety” (jak lubia to nazywac) sa wydmuszka, bo sie zeswinily, ze ukochana poetka, czy zasluzony dzialacz o wolna i demokratyczna Polske, nie jest wcale lepszy, ale wrecz gorsi niz oni sami, ktorzy nie musieli zadnych trudnych wyborow podejmowac, bac sie o najblizszych itd.
Kiedy jeszcze trwala komuna, Micnik naisal kiedys, ze „my nie bedzemy rozpalac stosow i wznosic szubienic” gdy to wszystko runie. Bo „my” jestesmy lepsi od nich. Podobala mi sie ta mysl, ze jestesmy lepsi. Dzis dwadziescia pare lat po upadku komuny widze, ze moze „my” jestesmy lepsi, ale pokolenie, ktre nie pamieta juz tak tej komuny jak my, gotowe jest jakims cudem korzystac z mechanizmow niszczenia ludzi i ich zyciorysow, dokladnie takich samych jak stosowali komunisci.
Nie moge zasnac rozmyslajac o tym. Czy moze sie myle?
Heleno,
to chyba zludzenie ze jestesmy lepsi. O tym tez chyba pisala wczesniej zmora; i ja mysle duzo teraz o jej wpisie i bardzo sie z nia zgadzam.
A tu:
Tadeusz Borowski:
Pieśń
Nad nami noc. W obliczu gwiazd –
ogłuchłych od bitewnych krzyków
jakiż zwycięzców przyszły czas
i nas odpomni, niewolników?
Pustynię, step i morza twarz
mijamy, depcząc, grzmi karabin,
zwycięzców krzyk, helotów marsz
i głodny tłum cyrkowych zabaw.
Wołanie, śpiew, pariasów wiara,
łopoce wiatrem wrogi znak,
krojony talar, łokieć, miara
i chodzą ciągle szale wag.
Niepróżno stopa depcze kamień,
niepróżno tarcz dźwigamy, broń,
wznosimy czoło, prężne ramię
i ukrwawiamy w boju dłoń.
Niepróżno z piersi ciecze krew,
pobladłe usta, skrzepłe twarze,
wołanie znów, pariasów śpiew
i kupiec towar będzie ważył.
Nad nami noc. Goreją gwiazdy,
dławiący, trupi nieba fiolet.
Zostanie po nas złom żelazny
i głuchy, drwiący śmiech pokoleń.
Tez mysle sobie, ze nie musimy brac indywidualnie calego Wszechswiata na wlasne ramiona, ale w jakis oswieceniowy sposob, musimy brac wieksza odpowiedzialnosc za mysli, slowa i uczynki, ktorych jestesmy swiadkami, i o ktorych bardzo pieknie napisal wczesniej wyczerpujaco zeen.
Dobranoc i niech ci sie dobrze leci z wizyta do Mamy. Szkoda, ze nie przez Toronto!
szeleszcze
moja symetria: balkon herbata ksiazka 🙂
moja matematyka: brykac fikac 😀
brykam 🙂 😀
slonce zostaje w B.
Tereny Zielone
wypasione wypasione wypasione 🙂
brykam fikam
Na gazeta.pl pojawił się tekst o filmie BBC. W lekceważącym tonie, jak nietrudno było przewidzieć.
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,11817818,Krakow__rasizm_i_Euro_2012_w_brytyjskiej_telewizji.html
No bo przecież fajnie jest:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,11818033,Szef_PL_2012_o_materiale_BBC__Zaprosilismy_dziennikarzy.html
Nie tylko przecież o antysemityzm chodzi:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,11817375,Dlaczego_kibole_wyzywaja_sie_od_pedalow___Polska_ma.html
Czyżby rozpoczęło się odchwaszczanie http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,11816035,Kontrowersyjny_napis_zniknie_ze_sciezki__Dopiero_teraz.html
Lomatko. Spersze sie przed wizyta fryzjerska, wiec tylko krotko.
Panorama nie jetr „programem informacyjnym” tylko publicystycznym.
Nie istnieje w Polsce oraganizacja Nigdy Wiecej Rasizmu, tylko Nigdy wiecej prowadzaca od 1996 r, kampanie Wykoipmy rasizm ze stadionow i dokumentujaca przejawy rasizmu i ksenofobii w Polsce. I organizacja nie jest sponsorwoana przez UEFA tylko dostala jakies pieniadze na kampanie stadionowa – to wszystko polski sprawozdawca widziec powinien.
Pojedyncze, nawet najglupsze wybryki o posmaku rasistowskim sa w WlK. Brytanii karalne przez sad i wladze futbolowe, tak jak bylo w przypadku Terry’ego Whatshisname, o ktorym wzmiankowabo w Progamie. Tu wyjasnienie z Wikipedii:
„Racial abuse allegations
On 2 November 2011, Terry was placed under police investigation following an allegation of racist abuse made at Anton Ferdinand during a match versus Queens Park Rangers.[87][88] Video footage circulated on the internet led to accusations that Terry called Ferdinand a „fucking black cunt”. In response to the video footage, Terry claimed that he was actually asking Ferdinand, „Oi, Anton, do you think I called you a black cunt?”[89][90] On 25 November 2011, Terry was interviewed under caution by the police.[91] On 21 December 2011, he was charged with using racist language by the Crown Prosecution Service.[92] On 3 February 2012, the FA stripped Terry of his England captaincy for the second time, stating that Terry would not captain the national team until the racial abuse allegations against him were resolved. Terry is due to stand trial in July 2012 and has entered a not guilty plea.[93].
Stawianie go w doniesieniu na rowni z polskimi bandytami jest duzym, duzym nadizyciem ze striny polskirgo sprawozdawcy. Nie mam watpliwosc natomiast, ze BBC o jego wybryku wspomnialo.
Pewnie bedzie interwencja MSZ. Wstretne BBC, huzia na naszych niewinnych rasistow.
Dzień dobry.
Jest na Tubie z BBC , jakieś 30 minut.Przerażające!!!!
http://www.youtube.com/watch?v=a0QEk_7bl4w
W moim mieście było przez ostatnie lata spokojnie.
Nie było klubu w ekstraklasie. Ale właśnie awansował.
Dzień dobry 🙂
Czy ja mogę jeszcze przez parę minut nie zajmować się kibolami? Bo na razie chyba nie dość kawy w siebie wlałem, żeby podejść do tematu. 🙄
Idę wlewać, żeby móc podchodzić wydajniej.
Kibel dla kibola – ma boleć 😉
http://forum.gazeta.pl/forum/w,384,135349128,,deska_sedesowa_z_pinezkami_.html?v=2
Wypowiedź szefa PL.2012 tak mnie rozczuliła, że aż jej użyłem jako puenty nowego wpisu. Można się przenieść tamże z dalszym ciągiem dyskusji. 😉