Prawdziwie narodowy sport
Nadciągające coraz nieodwołalniej Dni Piłki Kopanej odwróciły nieco uwagę od prawdziwie narodowej dyscypliny, którą uprawiają – bez żadnej przesady – niemal wszyscy Polacy, od przedszkolaka po najstarszego seniora. A przecież narzekanie sportowe jest niewątpliwie mocniej osadzone w naszej historii i codzienności od importowanego, obcego futbolu. Trudno wręcz wyobrazić sobie dzień Polaka bez krótkiego chociażby treningu narzekania, trudno wyobrazić sobie naszą rzeczywistość bez regularnych, ligowych rozgrywek narzekackich. Przypomnijmy więc pokrótce historię i reguły tego pasjonującego sportu.
Pierwsi zawodnicy-narzekacze pojawili się na terenach obecnej Małopolski już za panowania króla Kraka, skupiając się wokół jamy niejakiego Wawelskiego, którego nieortodoksyjny jadłospis i ponadnormatywna emisja wyziewów (tzw. smog wawelski) stwarzały znakomitą bazę dla rozwoju narzekania. Kolejne doniesienia mówią o utworzeniu klubu sportowego „Piast” w okolicach Gniezna, skąd narzekanie rozprzestrzeniło się na cały kraj i wkrótce, za sprawą Mieszka Pustego, stało się obowiązkowym elementem życia społecznego. Współcześni badacze nie wykluczają, że sporą rolę w upowszechnieniu się narzekania sportowego odegrała chrystianizacja Polski, trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że nie wszyscy historycy są zwolennikami tej tezy. Znane są również prace wiążące popularność tej dyscypliny z szeroko zakrojoną akcją działacza o nazwisku Szatan.
Narzekanie sportowe, zarówno amatorskie, jak i profesjonalne, dzieli się na indywidualne i zespołowe. To pierwsze jest łatwiejsze do opanowania, ale nie dostarcza takiej satysfakcji, jak umiejętnie rozegrany turniej narzekania zespołowego. Grę rozpocząć może którakolwiek z drużyn, rzucając dowolną wypowiedź wyrażającą niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy. Drużyna przeciwna zobowiązana jest do kontry „To jeszcze nic! U nas to dopiero…”, po której rozpoczyna się właściwa rozgrywka. Jej przebieg jest uzależniony od dnia, nastrojów i konsekwencji graczy. Wygrywa ta drużyna, której uda się doprowadzić przeciwników do wypowiedzianej lub niewypowiedzianej konstatacji „może nam jeszcze nie jest tak najgorzej”. Konstatacja taka jest równoznaczna z poddaniem się i uznaniem wyższości skuteczniej narzekających. Analogicznie przebiegają mecze narzekania indywidualnego, ich dużą wadą jest jednak znacznie słabszy stopień wzajemnego nakręcania się i brak wsparcia teamu. Sportowcy muszą tu liczyć tylko na własne, często niewystarczajce siły.
Zgodnie z wytycznymi Polskiego Związku Narzekania Sportowego liczba zawodników w drużynie nie jest ściśle określona, nie zaleca się jednak tworzenia drużyn liczących ponad 15 osób, grozi to bowiem założeniem partii politycznej, co wprawdzie podnosi narzekanie na poziom profesjonalny, zabija jednak jego spontaniczny, niewymuszony urok.
Jak w każdym sporcie, również w narzekaniu istnieją niekorzystne zjawiska w postaci dopingu, zwłaszcza medialnego, czy korupcji. Nie powinny one jednak przesłaniać piękna tego sportu i jego znaczenia dla narodu. Z rzadka rozgrywane międzypaństwowe zawody pokazują wyraźnie, że kultura narzekania jest w Polsce nieporównanie wyższa niż np. u Anglosasów bądź w krajach niemieckojęzycznych. Nie może to zresztą dziwić, zważywszy na wielowiekowość i niewzruszoność naszej tradycji.
PZNS już od lat postuluje wprowadzenie narzekania sportowego do rozgrywek olimpijskich. Niestety, starania te są blokowane przez określone kręgi, które świetnie zdają sobie sprawę, że Polacy byliby w tej dyscyplinie bezkonkurencyjni.
Dzień dobry 😀
Blogojawa.
Błoga jawa
Jawa bloga
Olaboga!
Warszawski dzień, pora do kreta.
B. trzymie sie slonca 🙂 mocno 😀
poszlem (za T. z B. 🙄 ) wczoraj w Tereny Zielone marzenie 🙂 🙂
dzisiaj wypasione na nosie
brykam
szeleszcze
kosiarki na podworkowych trawnikach
poniedzialek 🙂 😀
relacja z Poznania! dziecko i berlinska banda mowia: lubie to!!!
tak jak mt7 chciala, sympatycznie, wesolo, usmiechniete buzie
o tak: 🙂 😀 😆 😆 😆
na kazdym kroku wolontariusze, serdeczni i kompetentni
piwo (bardzo wazna sprawa) doskonale 🙂
lubimy to!!!
brykam fikam 🙂 🙂 🙂
Dzień dobry 🙂
Mogę rozszerzyć granice relacji meteorologicznych: to wredne zimno, co miało być u mnie wczoraj, jest dziś. 👿
A na dodatek Prezes zapowiedział, że jest jedynom słusznom prawicom i idzie po coraz bliższe zwycięstwo:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11906872,Kaczynski__Idziemy_po_zwyciestwo__Staje_sie_coraz.html
Od tego mi już taki mróz po kościach poszedł, że gorzej chyba by być nie mogło po wywiezieniu przez Ruskich na Syberię tą… no… kobitką. 🙄
Ale dzięki takiemu początowi dnia jestem gotów do rozegrania jakiegoś towarzyskiego meczu narzekackiego. Ktoś reflektuje? 😎
mecz narzekackiego? Bobiku, 19°+ slonce niebieskie niebo poniedzialek co tam Prezes – pikus malutki 8)
Eee, Rysiu, w ten sposób nie masz szans zagrać nawet w trzeciej lidze, nie mówiąc już o reprezentacji. Trenować Ci się nie chce, ze spotkań towarzyskich się wykręcasz, ducha walki Ci brakuje… Z takim nastawieniem możesz sobie najwyżej na podwórku w brykankę pograć, a nie karierę narzekacką zrobić. 👿
Dzień dobry. 😀
To będzie chyba siódme (a może ósme) „zwycięstwo” Prezesa?
Ciepło, słońce nieśmiałe.
Komu kawę? Jest jeszcze kawałek drożdżowego z kruszonką.
Bobiku, na podworku panosza sie od switu kosiarki, nici wiec z
brykanki 🙁 i nie strasz mnie trzecia liga, prosze.
to przeciwienstwo motywacji, staraj sie ❗
W ramach czyszczenia lodówki właśnie zjadłem wczorajszą zupę na dzisiejsze drugie śniadanie, to za kruszonkę serdecznie dziękuję.
Prezes mnie… tego, kopanki mnie…. tego. Robota mnie… tego. I to tęgo.
Czy 19 czerwca jest jakiś mecz w Warszawie czy nie? Bo wszyscy straszyli, że będzie strasznie w ów dzień, a tu w terminarzach meczu nie ma. To czemu strasznie? Bo Warszawa 👿 ? No już po tylu latach przyzwyczaiłem się 😆
Mar-Jo to mi dopiero zadanie zadała. Jak tu narzekać na kawę i drożdżowe z kruszonką?
Będę musiał solidnie potrenować, żeby z takim przeciwnikiem sobie poradzić. 😉
Czemu Zeenie nie wypiłbyś takiego wina?
Na moim ślubie królowało wino pod wdzięczną nazwą Nackt Arsch( słowo honoru daję) kupione na licytacji w Finanzamt Krefeld. Dobre było, a ponadto dokładnie opisywało nasza sytucję matrialną 😉 .
O, widzisz, Rysiu – przypomnienie kosiarek to już jest krok we właściwą stronę. Teraz mogę Cię zmotywować pozytywnie. 😈
I ucz się od Tadeusza. On nawet w chwilach wolnych od treningów i rozgrywek nie zapomina chociaż trochę sobie ponarzekać, żeby nie wyjść z wprawy. A sukces, jak wiadomo, to tylko 5% talentu – resztę robi pracowitość. 😆
Wino Nackt Arsch! 😀
Nacktarsch to nawet dosyć znane wino (i region uprawy też bywa tak nazywany). Sam nie piłem, ale mozelskie sprzedawane w Niemczech są na ogół nienajgorsze, więc mógłbym zaryzykować. 😉
http://de.wikipedia.org/wiki/Nacktarsch
Ja bym też kupił takie wino…
No Bobiku, Nur Uebung macht den Meister!
Tadeuszu, to właśnie staram się przekazać Rysiowi w ramach moich obowiązków selekcjonera. Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.
Po jakimś czasie dochodzi się do takiej wirtuozerii, że nawet na propozycję drożdżowego można odparować bez chwili wahania: „e, pewnie z zakalcem”. 😎
🙂
Dziękuję za poprawiny…
No tak, nawet Miszczowi zdarza się kiks… 🙄 Trzeba było od razu wykorzystać sytuację i jęknąć, że u Bobika ingeruje się w komentarze. Cenzura, postkomuna, te numery. 😈
Ale rozczarowali…
Beim Namen handelt es sich wohl um eine Verballhornung des lateinischen „Nectarius“[1], beziehungsweise des keltischen „Nackas“.
Tadeuszu, moje 4- letnie podówczas dziecko, jako że jedynym znanym mu majstrem był Hausmeister, mawiało ” Übung macht den Hausmeister” 😉 .
Ale zaraz naprawili w legendzie o majstrze, który uczniom złoił gołe tyłki. 😉
Śliczne, Zmoro. 😆
Zmora przypomniała mi pewnego klienta z Togo, który w trakcie swych azylowych perypetii najwyraźniej nabrał przekonania, że Hausmeister jest określeniem wszelkich przedstawicieli jakichkolwiek instytucji, toteż nadawał to zaszczytne miano wszystkim, którzy stykali się z nim po linii zawodowej, nie prywatnej. Innym jego przekonaniem było, że tytułem, od którego należy rozpoczynać rozmowę z oficjalną osobą, jest „hör mir mal zu”. Toteż kiedy pojawiał się u mnie w biurze z jakąś sprawą, zasiadał (podkreślam – nie siadał, a zasiadał) w krześle, przyjmował pozycję wyrażającą zarazem godność i szacunek, po czym namaszczonym głosem wygłaszał (nie mówił, a wygłaszał), takim tonem, jakim zapewne zwraca się do Her Majesty: Hausmeister! Hömimazu!
Dla mojej kariery narzekackiej nie było to zbyt dobre, bo od razu wprawiało mnie w szampański humor. 😆
Mogę zawsze pomóc na niwie narzekaniowej 👿 Np. znalazłem okulary, co prowadzi do strasznego wniosku, że zaraz znajdę raport…
Jednak wolę (preferuję?, brrr) narzekać na swoim poletku. Wystarczająco jest na niej pożywki (guana??) do narzekania.
No tak, na tej poletce… może jednak bez okularów było lepiej?
Dzwonił aż wydzwonił 🙂
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11906019,30_godz__prac_spolecznych_dla_ksiedza_za_dzwony.html?lokale=lublin
O, proszę! Dzięki komu wydzwonił? Dzięki narzekaczom. 😈
Ale miał fajną panią adwokat 😆
Dobrze, że Barki nie wygrywał na baterii armat zestrojonych w oktawę 👿 Bo komu by to przeszkadzało?
O, tak, pani adwokat przytoczyła niezwykle rzeczowe i logiczne argumenty. No, naprawdę, komu mogą przeszkadzać barki? Wiadomo, że każdy Polak do barku lubi zajrzeć.
Tylko głupi sędziowie się na tym nie poznali. Należałoby ich bić do końca świata! 👿
i jeden dzien dłużej 👿
Szaleńców nie brakuje
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/jerozolima-hitlerze-dziekujemy-za-szoah,1,5156680,wiadomosc.html
i roztargnionych też nie brak
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,11907394,Wielka_Brytania__premier_zapomnial_o_corce_i_zostawil.html
Reprezentacja Polski gra w toksycznych koszulkach?
Koszulki Reprezentacji Polski na Euro 2012 zawierają toksyczne związki chemiczne i powinny być natychmiast wycofane ze sprzedaży – alarmuje Europejska Organizacja Konsumencka BEUC.
Na dwa dni przed rozpoczęciem Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej BEUC opublikowała testy oficjalnych koszulek reprezentacji. We wszystkich wykryto podwyższone ilości szkodliwych związków chemicznych – w 6 na 9 sprawdzonych koszulkach wykryto ołów oraz śladowe ilości niklu.
Chodzi między innymi o oficjalne koszulki Polski (marki Nike), w których wykryto związki organiczne cyny (stosowane w celu niwelowania zapachu potu) w ilości większej niż przewidują normy. Sytuacja jest poważna, bo toksyczna pochodna cynowodoru może uszkadzać układ nerwowy.
Z kolei w koszulkach reprezentacji Hiszpanii i Niemiec produkowanych przez Adidasa wykryto podwyższoną zawartość ołowiu, a Portugalczycy i Holendrzy będą grali w koszulkach zawierających nikiel. W koszulkach drużyn Hiszpanii i Włoch wykryto nonylofenol, który może zaburzać gospodarkę hormonalną organizmu. – informuje Fundacja Pro-Test, powołując się na wyniki Europejskiej Organizacji Konsumenckiej BAUC.
Opracowanie: Łukasz Matłacz
Źródło: http://www.ekologia.pl, stan z dnia 11 czerwca 2012 r.
Data publikacji: 11 czerwca 2012 r.
Czyżby Toksyczne Mistrzostwa Europy 😯
Tylko Rosjanie w nietoksycznych ❓ 😯 To napewno sprawka Tuska 👿
Gdyby moi Starzy przez zapomnienie zostawili mnie akurat w pubie, uprzejmie proszę o nieinterwencję. Zawsze uważałem, że pub to bardzo odpowiednie miejsce dla szczeniaka. 😎
Nie znasz dnia ani godziny
gdy dopadną cię toksyny
nie pomoże nawet ci leżenie krzyżem
do porosektorium cię poniosą
tylko raz kostucha kosą
machnie, już się człeku z tego nie wyliżesz…
Dobrą wam nowinę niosę:
właśnie naostrzyłam kosę
i wyglądam, który dymi jak z komina
cieszę się wtedy szalenie
gdy zaczyna ktoś palenie
kosa swędzi, wiem, że długo nie wytrzymam…
W garnki chętnie też zaglądam
ja – nie wy – wnioski wyciągam
tłuszczyk miły memu oku w trzewiach waszych
wiem, że robota się szykuje
jak ktoś jeszcze jadem pluje
będzie szybciej z mym udziałem w nocy straszyć…
Nie znasz dnia ani godziny
gdy głupieją ci leptyny
nie pomoże nawet i leżenie krzyżem
do porosektorium cię poniosą
tylko raz kostucha kosą
machnie, już się człeku z tego nie wyliżesz…
Bardzo cenię blog bobika
no a z czego to wynika
zaraz powiem, tylko pęknę wpierw ze śmiechu:
nie brak trunków ni omasty
oraz nauk eklezjasty
no i generalnie: tutaj pełno grzechu!
Chętnie kielich swój nadstawię
choć bez niego też się bawię
w mym szkielecie dawno nie ma już wątroby
cieszę się gdy toast wznoszą
pobrzękuję wtedy kosą
wiem, że wkrótce tutaj będą świeże groby…
Nie znasz dnia ani godziny
kiedy wlewasz w siebie płyny
nie pomoże nawet i leżenie krzyżem
do porosektorium cię poniosą
tylko raz kostucha kosą
machnie, już się człeku z tego nie wyliżesz…
Zestaw wypoczynkowy: 😀
https://picasaweb.google.com/114730012948439010171/ZwierzynaWDomuIWZagrodzie#5752742816856307282
Widziałem też bardzo pasującą nazwę „wypoczynki skórzane” 😈
Ależ ta sofa będzie nawypoczywana! 😆
Warto poczytać
http://misja21.blox.pl/html
sofa cudna 😆
http://www.youtube.com/watch?v=uXgEfe7tCSw
Niech Kostucha nie narzeka –
dobry dostęp do człowieka
i do zwierza jej zapewnia blog bobiczy,
a z machaniem kosą płynnym
tak jest, jak i z wszystkim innym:
by być mistrzem, regularnie trzeba ćwiczyć. 😈
Zappę u nas się często cytuje podczas wzajemnego rodzinnego pokładania się na sobie – ich bin hier und du bist mein Sofa. 🙂
W nawiązaniu do postu Jotki:
Do takiej wiadomości:
http://news.xinhuanet.com/english/indepth/2012-04/23/c_131546160.htm
ukazał się komentarz na stronie pt. bibuła:
KOMENTARZ BIBUŁY: Zachowanie się uczniów niewątpliwie było skandaliczne, jednakże ukazuje również, że zbyt silna propaganda – w tym przypadku propaganda Przemysłu Holokaustu – zaczyna zbierać żniwo w postaci wytwarzania się zupełnie odwrotnych od zaplanowanych postaw.
Stałe powtarzanie mantry o “6 milionach zamordowanych w Holokauście Żydów” czy tworzenie – jedynie w świecie angielskojęzycznym – około pięciu nowych pozycji dziennie (filmów, przedstawień teatralnych, stron internetowych, itp.) rozprawiających o tzw. Holokauście, przynosi odwrotny skutek w postaci odrzucania narzucanych z góry dogmatów. Tym bardziej, że jakakolwiek rzeczowa dyskusja o tym okresie dziejów jest w praktyce zakazana i obarczona penalizacyjnymi restrykcjami. Uczniowie, zupełnie błędnie reagując, wyczuwają jednak, że coś jest nie tak w świecie, w którym siły ideologiczne próbują im narzucić zakłamany obraz rzeczywistości i przeszłości.
A podał to do wiadomości na Facebooku człowiek, który aktywnie udzielał się przy organizacji Marszu Pamięci w 70-tą rocznicę likwidacji gett w Rembertowie i Falenicy.
Ja i inne zainteresowane osoby odebraliśmy to okropnie i napadliśmy na niego żądając wyjaśnień.
Odpisał tak:
Piotr Bayonne. W zagadnieniach Pamięci potrzebny jest dystans i umiar. Temat specjalnie podkreśliłem jako z jednej strony szokujący, bo wystąpił tam, gdzie nie powinien … z drugiej strony młodym ludziom można wiele wybaczyć ale pod pewnymi warunkami … uczniowie izraelscy mogli nie być jeszcze na miejscach związanych z Zagładą w Polsce i nie znali traumy jaka staje się udziałem ludzi, którzy tam podążają … Mogła to być też reakcja na zbyt obcesowe i nachalne „promowanie” tematu, lecz nie odbierałbym tego faktu jako coś szczególnego … po prostu mógł zostać popełniony gdzieś jakiś błąd … Zawsze można zrozumieć młodzież która żyje zupełnie innymi treściami życia niż świadkowie historii i ludzie ją znający … w nauczaniu Pamięci o dziejach ludzi chodzi o znalezienie drogi do ukazania Prawdy w sposób możliwie jej najbliższy … jest to bardzo trudne zadanie ale jet ono konieczne … Ktoś musi ponieść dalej ten bagaż doświadczeń dalej w przyszłość …najlepszą do tego drogą jest przekazywanie wiedzy w lokalnych środowiskach, miasteczkach i wspólnotach … Dlatego wybraliśmy, jako grupa ludzi spełnienie tego zadania … i tak być może, w gronie wspólnoty lokalnej należy kultywować Pamięć o ludziach, którzy żyli obok przodków naszych rodziców i naszych sąsiadów …
Czemu miałabym tu wchodzić?
By w absurdzie ciągle brodzić?
Dobry połów – oto na co tutaj liczę
delikwentów w bród mam tutaj
że ze świecą miejsca szukaj
i dlatego z wami intensywnie ćwiczę…
Siódemeczko, oby więcej było takich ludzi, jak wspomniany przez Ciebie Piotr Bayonne – widzę światełko w tunelu.
Bobiku, zakalec? Nigdy mi nie wychodzi! 😀
Widzi mi się, że Kostucha
pragnie w nas osłabić ducha,
dramatyczne odgrywając tutaj płyty,
lecz są gorsze perspektywy,
niż obudzić się nieżywym,
na ten przykład – odejść z życia niedopitym. 😎
To może herbatkę? 😉
Cierpliwości mi nie zbraknie
C2H5OH łaknie
tutaj każdy, zobaczymy więc nad ranem
czym się skończą czcze wygłupy
i jak liczne będą trupy
i nie szkodzi mi, że w trupa też pijane…
Zmoro, to chyba nieporozumienie.
Ten pan umieścił tą wklejkę na stronie organizacyjnej marszu.
Dopiero po kliku dniach oburzenia napisał, co napisał.
To mniej więcej tak, jakby ktoś na stronie gdzie zebrali się ludzie, żeby wspominać kogoś, umieść film, że krewni wyrażają radość, że zdechł i na dodatek pokazał ten film umieszczony na stronie, gdzie nie lubi się wspominanego.
Długo by mówić.
Zaskakuje mnie dość często, że udział w różnych aktach upamiętniania biorą często udział jawni antysemici.
W lipcowych uroczystościach w Otwocku, kiedy idę w grupie ludzi, mam przyjemność słyszeć takie rozmowy, że tylko głupota wypowiadających się powstrzymuje mnie od awantury.
Polska, czyli kraj na podwójnych peryferiach – Rosji i Unii. taki mi się nasunął wniosek po przeczytaniu tego artykułu:
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/polska-przestala-interesowac-rosjan-rozmowa-wiktorem-jerofiejewem
Jakoś tak i w nawiązaniu do tych wczorajszych baloników z „naszym carem”. I do blebleble w mediach związanych z jutrzejszym meczem. I do jakiejś totalnej „z”upacji ogólnej.
Ale to może dzisiaj taki dzień „zgniły”, aby podcytować się za Tadeuszem.
Zresztą przyznam otwarcie, że mógł mieć ten człowiek poczciwe intencje, zraziło mnie to, że miał nachalnego białego orła na czerwonym tle, jako ilustrację swojej osoby i różne osoby w kręgu znajomych, które aktywnie publicznie prezentują określone poglądy radykalnej prawicy.
„Mowi sie, ze w umieraniu wszyscy sa rowni, ale to nieprawda. Oto w ciagu tygodnia przyszlo mi pochowac druga kochana osobe.
Trudno mi teraz pozbierac mysli, ale wiem jedno: smierc smierci
nierowna. Choc oboje byli juz starzy – w zwyczajnym wieku umierania.
Moja cioteczna babka odeszla z tego swiata w niewzruszonym przekonaniu, ze po smierci czeka nas zycie. Byla chora, a gdy poczula zblizajacy sie kres, pozegnala sie sie z rodzenstwem, dziecmi i wnukami (…). Wiejski kosciol zapelnil sie ludzmi (…) Odejscie mojej ciotecznej babki mozna nazwac godnym.
Jurek zakonczyl zycie na podlodze swojej lazienki, a starsza kobieta we wloczkowym berecie twierdzi, ze zostal zamordowany. Sama go tak znalazla.
Stoimy przed kaplica na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie. (…) Otrzymawszy telefoniczna wiadomosc po prostu przylecialam do Warszawy. I przyjechalam na cmentarz ewangelicki, gdyz powiedziano mi, ze prawdopodobnie tutaj odbedzie sie pochowek. Jerzy Hronowski zwanyJurkiem nie byl wyznania ewangelickiego. Wiare w Boga utracil dawno temu. (…)
Podchodzi do nas jakis mezczyzna. Spoglada z uwaga na kobiete we wloczkowym berecie i na mnie, zauwaza w moich oczach lzy i pyta, czy jestem wnuczka Jerzego Hronowskiego. Pod jego ciemna zimowa kurtka widze pastorska befke. Potrzasam glowa przeczaco,
zagryzam dolna warge i nie otwieram ust, bo wiem, ze itak nie bede teraz w stanie nic powiedziec, moge tylko plakac… (…)
W koncu mowie: – Nie, my bylismy przyjaciolmi – i spostrzegam, ze nielatwo wyjasnic, kim dokladnie byl dla mnie Jerzy Hronowski.
Jurek byl Polakiem, starszym ode mnie o szescdziesiat lat, obrabowanym przez Niemcow z mlodosci. Ja zas jestem Niemka, a
poznajac Jurka zylam w najbezpieczniejszym swiecie, jaki mlodosc w ogole moze sobie wyobrazic: na wsi w Szwabii, z milymi, fajnymi rodzicami i licznym rodzenstwem. Od tamtego czasu minelo osiem lat, ktore przebieglyby inaczej, gdyby nie Jurek. On zmienil moje zycie. A teraz nie zyje. (…)
Mam ze soba bukiet tulipanow, a w tym bukiecie kryje sie tajemnica. Poza tym nie ma w kaplicy zadnych kwiatow. (…)
Kazdy siedzi osobno. Chce ukryc (…) lzy, plynace mi strumieniami po policzkach. Te moje lzy wydaja mi sie zuchwale.”
tak zaczyna sie ksiazka „Zycie po ocaleniu. Testament Jurka” ktora
napisala Katarina Bader, mloda, bardzo mloda dziewczyna ktora
jadac do Auschwitz za „miloscia” poznaje tam Jerzego Hronowskiego bylego wieznia obozu, ktory oprowadza po obozie
i opowiada o zyciu w nim (najczesciej grupy niemieckie).
jak radzi sobie z ta przeszloscia trzecia generacja „oprawcow”, i jakie tajemnice skrywa dlugie zycie Jurka w ksaizce, ktora nalezy KONIECZNIE przeczytac. Rewelacyjnie napisana ksiazka, wciaga jak dobry thriller, doskonala praca reporterska, autorka dociera do
dziesiatkow osob z przeszlosci Jurka i sklada z mozaiki rozmow doskonaly portret czlowieka naznaczonego pobytem i przezyciem Auschwitz
witaj Kostucho
http://www.youtube.com/watch?v=kEEhdKO262o
mt7,
jak tłumaczy się to wydarzenie (napis)?
A idąc w tę poetykę:
http://www.youtube.com/watch?v=fybexD3uLo0
czemu nie 😉
http://www.youtube.com/watch?v=M4aZeAC_moo
Wygląda mi to na przygotowania do jutrzejszego zbiorowego sepuku po przegranej z Rosjanami 👿
Z Jerofiejewa:
„Władze Rosji wiedzą, co się stało 17 września 1939 r. i kto rozstrzelał polskich oficerów w Katyniu. Nawet oficjalnie to potwierdziły. Nie lubią jednak, gdy ktoś o tym przypomina, bo zbrodnia kojarzy im się z karą. A kara w rosyjskiej tradycji jawi się jako coś strasznego, nawet okrutniejszego niż zbrodnia. Nasza władza nie może wyzwolić się od tych skojarzeń tkwiących głęboko w podświadomości”.
No, biedactwa, doprawdy, wzruszyłam się. Ale pewnie tak rzeczywiście jest, jak on mówi. Tylko dlaczego to reakcje Polaków przyrównuje do słów swojej babci, która stłukłszy filiżankę mówi „Filiżanka się rozbiła”? Do Rosjan to przecież dużo lepiej pasuje 😈
Skoro koncert, to koncert:
http://www.youtube.com/watch?v=viuwkMi_9jk&feature=related
Straszne to zdjęcie Zembatego na tubie.
Straszne.
Pamiętam oburzenie, gdy Zembaty śpiewał tę piosenkę w latach 70. Najwyraźniej ktoś sobie odreagował.
Ad Dora 11 czerwiec 12, 17:52
Ten wywiad z Jerofiejewem zawiera różne, nazwijmy to tak, słabe momenty. Lecz to jakoś współgra z tym, co mówi Stanisław Ciosek o optyce z dwóch stron lunety. Na pewno rozprawia się z mitem (i takim podbudowaniem ego), który chyba nadal trwa w naszym pokoleniu o takiej zachodniości Polski w stosunku do obywateli ZSRR. Pamiętam (trochę, jak przez mgłę – hmmm… teraz to jakieś nieprzystojne słowo) wywiad z Andriejem Tarkowskim, gdzie się przewijał motyw polskich dżinsów. Młode pokolenie w większości nic nie wie o Rosji. Dla nich to kraj na „antypodach”. Coś im tam może szkoła wtłacza do głowy na lekcjach historii. Pewnie bardziej kształtuje to obraz bieżącej rzeczywistości politycznej. Jak te ulotki, co rozdają na Krakowskim, gdzie Prezydent Rosji z pistoletem w ręku wygląda jak James Bond.
A tak przy okazji – bardzo jestem ciekawy, jak w tej nowej inscenizacji Borysa Godunowa w Maryjskim wyglądają sceny „polskie”?
gdzie – nie!
na których – tak.
Hm, mogą wystawiać wersję pierwotną, bez aktu polskiego (bo wiadomo przecież, że został on później dopisany). Ale nie wiem.
Rzeczywiście Siódemeczko, nieporozumienie. Mea culpa – przeleciałam na szybko Twoj post i skupilam się na uzasadnieniu wyrażonym przez w/w pana P.B.
I co do niego ( wyjętego z kontekstu zdarzenia, bo nie obejrzalam linki i nie wiem także, co to jest” bibuła”) nie mam zastrzeżeń.
Reakcje młodzieży z samej chęci sprzeciwu wobec np. powtarzanej jak mantra ” załóż czapkę” czy ” umyj uszy”, a nie do zasadności polecenia ( co jest oczywiście trywializacją) są dość częste i podobny mechanizm może działać jako reakcja na subiektywnie odczuwany przesyt.
Jotko, nie wiem o jakie wydarzenie pytasz.
Wymiotły mnie zajęcia, tak że nawet meczu tylko kawałek sobie obejrzałem, a teraz muszę się zająć kolacją i nie zdążę się wczytać w blog. Ale temat polsko-rosyjski przy Euro bardzo ciekawy, bo w takich okazjach jeszcze mocniej ujawniają się różne plemienności, których akurat tym przypadku i na co dzień nie brakuje.
Ja czasem na prywatny użytek twierdzę, że nasz stosunek do Rosjan jest przesunięciem kompleksu zachodniego na wschód, tzn. że nasze ewentualne poczucie zapóźnienia wobec zachodniej Europy rekompensujemy sobie poczuciem wyższości wobec Rosjan. Na co ono odpłacają nam dokładnie tym samym, czym my Zachodowi, czyli mieszanką „nie będzie Polak” z elementami skrywanej zazdrości. A z boku swoje trzy grosze wtrąca jeszcze poczucie imperialne. Rozwinąć tematu jednakowoż nie zdążę, bo sami rozumiecie – co kolacja, to kolacja. 😉
i po sloncu, jutro deszcz 🙁
na chwile wolne:
http://www.etamcru.com/pub/thumbs/-etam-chazme-sepe-lump-sainer-szczecin-2010-jpg-700-5000.jpg
lewituje orbituje znikuje 😉
Rysiu,
dzięki za propozycje książkowe 🙂
Cierpliwości mi nie zbraknie
C2H5OH łaknie
tutaj każdy…
Prosisz – masz
https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/Zubrowka2012
Specjalnie sprawdziłam dla klakiera – w Maryjskim grają akt polski. Jest parę zdjęć. Nic specjalnego, bo dekoracje minimalistyczne, w przeciwieństwie do kostiumów…
http://www.mariinsky.ru/en/playbill/playbill/2011/9/28/2_1900/
O, w Lubelskiem, widzę, spore dawki wody życia żubrów dają 😆 Warto pojechać.
Ad Dora 11 czerwiec 12, 19:20
Tak, to wersja pierwotna – bez aktu polskiego.
Jeśli dobrze zrozumiałem konferencję prasową Gergiewa 3-4 razy do roku będzie grywana wersja z aktem polskim w reżyserii Andrieja Tarkowskiego, która będzie szła równolegle.
Dzięki za to sprawdzenie, zrobiło mi się miło.
Po dłuższych studiach internetowych i wsłuchiwaniu się (swoją drogą, to nie przypuszczałem, że mnie tego języka nauczyli w szkole) już wiem, o czym napisałem powyżej.
Ale przyzna Pani, że w tej nowej wersji akt polski miałby swoją wagę – nawet mi się jakieś wizje inscenizacyjne pojawiły przed oczami. 😉
Ad Tadeusz 11 czerwiec 12, 21:09
Mnie to wygląda (na zdjęciu) na spirymiętusa. 😉
Kopane EURO w pigułce 😀 :
http://www.youtube.com/watch?v=YJtGv61K4aU
Euro… Gdańsk pełen bardzo wesołych i nieco podpitych Hiszpanów, śpiewających „Polskaaaa, biało-czerwoni” 😯
Nasi zapewne postawili sobie za punkt honoru, że do wyjazdu nauczą nauczą południowców „Roty” 😈
Och, Klakierze, żeby tak każdy naród rozprawił się ze swoimi mitami, to może uczylibyśmy się na nowo historii.
Ale obecnie to nie jest możliwe, bo wszyscy uczepili się pazurami swoich własnych mitów narodowych i puścić nie chcą – wypieranie jest wygodniejsze niż patrzenie w lustro ;-( .
Może za 300 lat historycy z chłodnym dystansem będą w stanie zewrzeć się z materią.
Może powinnam dodać „chyba” Hiszpanów, bo może to była inna nacja południowa. trudno się było zorientować, wszak wyli calkiem po polsku 🙂
Nadeszło z Katowic:
http://www.youtube.com/watch?v=n4U1vUIGVOM&feature=youtu.be
Co do Bobikowego wymiotły mnie zajęcia to miałem wręcz odwrotnie, zajęły mnie miotły i zakupy (w ślubowych ślubach mowa jest o dozgonnej wierności, ale o zakupach nic nie było!), a bo co, coś jest grane? Nasi czy inni? I z naszymi czy z innymi?
Trzeba było od początku zapodawać koko spoko w tej wersji. To mógł być światowy hit. 😆
Andsolu, prawie że nasi (bracia Słowianie) z raczej nienaszymi (Potop pamiętamy!). Prawie że nasi wygrali. 🙂
Dla mnie i tak najbardziej znanym zawodnikiem na boisku był Oleg Błochin. 😆
No rozwalające to jest 😆 A zwłaszcza „hej” – nawet ktoś komentuje, że jest za wprowadzeniem na stałe „hej” do psalmów 😉
Nie bardzo mi się ten pomysł podoba, żeby hej wprowadzic do paslmów. To by budziło wiernych.
Mnie też najbardziej rozkładało to hej. Przy każdym kolejnym wyłem z radości. 😈
A propos budzenia wiernych – Pręgowana pogryzła Młodego po bramce Ukrainy. Wybrała sobie akurat jego kolana do spania i kiedy wrzasnął „jeeeest!”, uznała to za niedopuszczalne naruszenie jej kocich praw do spoczynku wieczornego, po czym natychmiast wymierzyła karę. 😈
Ad zmora 11 czerwiec 12, 21:55
Za 300 lat będzie mi to najzupełniej obojętne.
Ale obserwując choćby Teatr Maryjski widzę, jak można to robić nie czekając na owych historyków.
Jak można przetwarzać Historię na potrzeby Teraźniejszości.
Bry!
Hej! Same ekscytacje od rana! Ukraina zrobiła bramkę, Pręgowana zrobiła Młodego w kolano, Andsol zrobił zakupy (hej, mówi się, na dobre i na złe, zakupy?!), Giergiew zrobił Historię na potrzeby Teraźniejszości, np. umiłował Putina i pomógł zrobić z jego historii prezydenckiej teraźniejszość.
Ja po zrobieniu drzemki zrobiłem durny wpis 😆
A Rysiu robi się na bóstwo przed Zielonymi i szeleszczącymi 😉
Aha, znane są już ekscytujące dane z Euro. Otóż średnio każdy kibic na stadion przyniósł od 500-1000 g śmieci. Kibiców na jednym meczu jest 40000 na stadionie, czyli… przez strefy kibica przewinęło się (w B/W) ok. 150000 ludzi, ta każdy przyniósł więcej. Czyli…. minimum 100 ton śmieci. Uch.
W zasadzie zielone szeleszczące to dolary… już wiemy do czego Rysiowi się spieszy zwykle rano!!
Rysiu,
cieszę się, że córka czuła się dobrze w Poznaniu. Pozdrowienia 🙂
mt7,
pytałam czy wiadomo Ci coś na temat merytorycznych analiz przyczyn/powodów „podziękowań” dla Hitlera. Z wczorajszego linku – onet.pl – wynikało, że zrobiły to małolaty.
wp.pl sugeruje coś innego:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1020223,title,Hitlerze-dziekujemy-za-Szoah-skandaliczny-napis-pod-Yad-Vashem,wid,14560707,wiadomosc.html?ticaid=1e9d8
Pręgowana miała słuszną słuszność. Młody zachował się nieodpowiedzialnie – twierdza zgodnie Sokrates i Szaman 😉
Skończyła sie pierwsza runda meczów we wszystkich grupach.
Do tej pory UEFA wszczęła dwa postępowania wyjaśniające. Wobec kibiców rosyjskich za pobicie, rzucenie racy, i polityczne emblematy na stadionie we Wrocławiu. I wobec kibiców niemieckich za uporczywe obrzucanie śmieciami zawodników portugalskich i rzucenie racy na stadionie w Charkowie.
Polska policja odnotowała kilka bójek, w których zamieszane było kilkadziesiąt osób. Na kilkaset tysięcy kibiców.
Angielska prasa donosi o zachowaniach rasistowskich kibiców hiszpańskich na stadionie w Gdańsku:
http://www.sport.pl/euro2012/1,127118,11912601,Brytyjski__Mirror___Rasizm_na_PGE_Arenie_Gdansk__stewardzi.html
Publicyści, między innymi Paradowska i jej goście, ale nie tylko, podkreślają zauważalny wzrost życzliwości, uśmiechów na polskich ulicach. Mówią o zdyscyplinowaniu, dbaniu o porządek. Wspólnej zabawie kibiców różnych drużyn.
A poza tym nic na działakach się nie dzieje 😉
http://www.youtube.com/watch?v=z6-EGeS_mEk
miłego dnia 😆
Co to są działaki??
Zwykle mnie zastanawia, skąd owi goście i publicyści czerpią informacje o stanie ulicy. Jakoś niezdolny jestem do wiary, że tak chodzą po ulicy i się bratają.
Dzień dobry 🙂
Mam dobrą wiadomość dla Klakiera – „Polityka” ma nowy blog tematyczny, o Rosji. 🙂 Zobaczymy, jak się rozkręci, bo na razie, po dwóch wpisach, trudno coś o nim powiedzieć.
A ja mam straszliwą ospałość, która nie ustępuje mimo zastosowania najstraszliwszych środków. A niestety, nie mogę użyć jedynego środka, który na pewno by pomógł – odwrócić się tyłem do świata i spać. 🙄
Działaki to są takie wredoty udające działki. Nie koniecznie marychy 😉
Towarzystwo, wywiadowywane przez redaktor Paradowską, zaklinało się, że chodziło po ulicach na okoliczność, Nadkładając drogi 😉
Bobiku,
to może ja to zrobie za Ciebie? Myslisz, że pomoże? 😉
Co więcej, „większość pań w słowiańskich oczach miała łzy”. Włącznie z panią redaktor JP 😉
http://www.youtube.com/watch?v=zDbMYYrWP08
Gdy widzisz, że ktoś odpoczywa, pomóż mu. To bardzo stara maksyma i ja się z jej treścią nie kłócę. Jeśli Jotka chce pomóc Bobikowi odpocząć, to ja pomogę Jotce.
Że podczas samego Eura szczególnych zadym i występów nie będzie, to tu nawet było prorokowane. 😉 Nagromadzenie sił porządkowych przy takich okazjach jest jednak bardzo duże, co pełni rolę straszaka, a w razie czego pozwala w miarę szybko opanować sytuację. Ja się raczej martwiłem, że Euro minie, powiemy sobie z zachwytem, że jesteśmy super i powróci stara kibolska bida. Na którą nikt nie będzie reagował, bo przecież jesteśmy super, czego Euro dowiodło. 🙄
I te akurat obawy mi nie minęły. Wczoraj w dzienniku ARD oglądałem minireportaż o naparzance między kibolami irlandzkimi i chorwackimi w Poznaniu. Przy okazji pogadano z policjantami polskimi i ukraińskimi, wyższego i niższego szczebla, na temat ich przygotowania do takich sytuacji, stosunku do sprawy, etc, czyli usiłowano dać tzw. szerszy kontekst. I niemiecki reporter zwrócił uwagę, że polska policja usiłuje całą sprawę kibolstwa „kleinreden” (bardzo dobre określenie, oznaczające „umniejszyć, zagadać, zbagatelizować, przedstawić jako nieistotne”) – nie ma problemu kibolstwa jako takiego, to są pojedyncze incydenty, z którymi świetnie sobie radzimy, wywoływane przez obcych, bo przecież nasi są super, no i w ogóle fajno jest. Ukraińcy postawili na demonstrację siły – owszem, kibole są dużym problemem, ale myśmy się przygotowali i niech tylko spróbują z nami zacząć – co też nie gwarantuje niczego na po Euro, ale to już ukraiński kłopot.
Naprawdę bardzo się cieszę, że jak dotąd Euro przebiega sprawnie i bez znaczących wpadek i mam szczerą nadzieję, że tak będzie do końca. Ale nie jestem ci ja aż tak zapalonym kibicem, iżby uważać, że od mistrzostw świat się zaczyna i na nich kończy. 😉 Goście wyjadą, któregoś dnia otworzymy szafę, a tam – wciąż ten sam trup, upchnięty między walizki, swetry i kulki antymolowe.
Nie domagam się, żeby tego – czy jakiegokolwiek innego – trupa sadzać na honorowym miejscu, albo prezentować go jako specjalność zakładu. Zleżały trup to nie jest nic do chwalenia się. Mnie chodzi tylko o to, żeby sobie nie wmawiać, że jakimś cudem ten trup zniknął, lub że go nigdy nie było. Bo po pierwsze, zawsze gość może przez przypadek sam zajrzeć do szafy (i wtedy znowu będzie straszny krzyk, że szkaluje), a po drugie – trupi smród wydobywa się nawet spod naftaliny. I mnie na przykład bardzo on przeszkadza, bo stale mam odruchy wymiotne.
Więc cieszyć się tym, co cieszyć może – jak najbardziej. Ale równocześnie nie nabrać w euforii przekonania, że Euro wszystkie trupy z wszystkich szaf nam wymiotło. 😉
Nieźle sobie to wykombinowaliście. Wszyscy pójdą za mnie odpoczywać i ja jeden zostanę na froncie robót. 👿
A kawy satrapie kto zrobi? Za uszkiem podrapie? O dobry humor zadba? Zapewni, że ospałej miny nie ma za złe? Zatrombi od czasu do czasu cichutko, tylko na tyle, żeby ocknąć ospałego, ale nie brutalnie? Hę?
Do odpoczywania to ja już mam Pręgowaną i ona tak świetnie wywiązuje się ze swych obowiązków, że nijakiego zastępstwa ani pomocy jej nie potrzeba. 😎
Naparzanka na Starym Rynku w Poznaniu była naprawdę bardzo krótka. Wiem to od swoich studentów, którzy tam wtedy byli. Pobiły się dwie grupy kibiców chorwackich. Kiedy pojawiła się policja Chorwaci położyli uszy po sobie. Naszym mołojcom zagrały surmy bojowe. Zaczęli rzucać w policjantów butelkami i krzesłami. Ale policja natychmiast pokazała im ich miejsce w szyku ❗
Co do reszty zgadzam się z Wielce Szanownym Psem. Tyle, że szklanka jest do połowy pełna 😉
A widzisz Bobiku, że już się ożywiłeś 😉
Niemniej wszystkie usługi, wypowiedziane i jeszcze nie pomyślane, z ochotą biegnę uniżenie pełnić 😆
Dzień dobry,
dzięki Bobiku za wskazanie nowego adresu.
Ciekawe, jak to się rozkręci?
Dzień dobry.
Dla chętnych: jest bezpośrednia transmisja z manifestacji opozycji w Moskwie. (slon.ru/tvrain/)
Nie, Jotko, nie wiem, kto to zrobił i czym był motywowany.
Może coś będzie wiedział Pan Krajewski, ale to dopiero na spotkaniu w przyszłym tygodniu.
Zerknąłem na ten Deszcz (nie mam, niestety, czasu, żeby oglądać cięgiem) – podkreślają tam, że wszystko przechodzi „oczień ticho, oczień mirno, nikakich prowokacji, nikakich incidientow”, tu nacjonaliści, tu antyfaszyści, tu Jabłoko, tu LGBT, „pa oczieriedi”, a w ogóle idą „uże posliednije diesiatki” (choć już nie dosłuchałem, czy to dotyczyło całej demonstracji, czy jakiegoś konkretnego ugrupowania). Znaczy, można było odnieść wrażenie jak dotąd człowiek nie ugryzł psa i media się nie obłowią. 😉
Dzień dobry 🙂
Pręgowana była w prawie, ale rozumiem Młodego 😆 Bardzo kibicowałam Ukraińcom, zwłaszcza że świetnie grali 😀
Bobiku, kawałek frontu jest mój. Skończyłam (na dziś) prace ogrodowe. Teraz ciąg dalszy aktywnego wypoczynku: ogarnąć chałupę, siebie, ugotować obiad, odpracować pozalekcyjne, wytrzymać mecz 🙄
Mecz jak mecz, ale przetrzymać towarzyszące mu wzmożenie… 🙄
To ja może teraz wrzucę nowy wpis, bo potem, w trakcie meczu, już pies z kulawą nogą do niego nie zajrzy. 😉
A dlaczego nie? Możemy nawet komentować na żywo. 😈