Podstępne regionalizmy
Jack Russell wtruchtał do ogrodu, ale zamiast jak zwykle porwać Bobikowi spod nosa patyk, zapraszając tym samym do beztroskiej gonitwy, stanął w pozie nachmurzonej i wpatrzył się w szczeniaka pełnym wątpliwości wzrokiem.
– Co jest? – zapytał wnikliwie Bobik. – Nie chcesz się bawić, czy co?
– Sam nie wiem – burknął Russell. – Wczoraj chciałem. Przedwczoraj chciałem. Przedprzedwczoraj też chciałem. A dziś już nie jestem pewien. Zacząłem dochodzić do wniosku, że jesteś leberałem.
– Ależ zawsze byłem! – zauważył z niejakim zdziwieniem szczeniak. – Nigdy nie ukrywałem, że leberka jest moją namiętnością, moim hobby i moim przeznaczeniem. To żadne odkrycie.
– No widzisz – powiedział Russell oskarżycielskim tonem. – A ja nawet nie wiedziałem, co to jest ta cała lebera. Musiałem sprawdzić w słowniku i okazało się, że to paszetówka. No to czemu nie powiesz, jak każdy normalny pies, że jesteś pasztetówkistą, tylko z tymi swoimi regionalizmami się obnosisz? Jak się teraz z tobą bawić jak gdyby nigdy nic?
– To znaczy, że nie chodzi o zawartość, tylko o to, jak się ją nazwie? – zmartwił się Bobik. – Ale… jak by to delikatnie ująć… nazwą za bardzo się nie najesz.
Russell ostrzegawczo wzniósł łapę do góry.
– Imponderabilia! – szczeknął dobitnie. – Mapa i terytorium. Drogowskazy i manowce. Rzeczywistość i opis. Wątroba i wątrobianka.
– I Russel, i Husserl, i Wittgenstein – dorzucił radośnie Bobik, sądząc, że kumpel jednak zdecydował się na wspólną zabawę.
– No i znów lecisz w regionalizmy! – warknął Jack. – A już myślałem, że uda mi się z tobą dogadać jak pies z psem.
– Wiem, pod pewnymi względami jestem niereformowalny – przyznał Bobik. – Ale coś ci powiem. Odkąd doszedłeś do tego, że jestem leberałem, wcale nie mam mniejszej ochoty na ganianie za patykiem, niż wcześniej. Więc może nazwa nie aż tak wpływa na zawartość, jak by się mogło wydawać?
Od razu uprzejmie proszę, żeby nikt tego wpisu nie wziął do siebie osobiście. 😆 Postanowiłem tym razem udać się w tzw. wyższe rejony abstrakcji, co nie oznacza, że nie można jej spróbować jakoś przełożyć na praktykę. 😎
🙂
Muszę napisać odezwę do narodu, a później się tu odezwę, żeby wypłakać przygniatający ciężar.
To już drugi. Obok pięści rynku, która przygniata każdego. 🙁
Obiecuję, że solidarnie też się ugnę pod tym ciężarem. 😉
Dlaczego nie osobiście? Ja wziąłem osobiście. Trochę mnie męczy „wszyscy” i „wszędzie”, nie ukrywam tego. Pryzmaty, perspektywy, a może by poganiać za patykiem? 🙂
Mnie do ganiania długo namawiać nie trzeba. 🙂
A jeszcze jak patyk posmarowany leberą… 😈
Mogę Wam zdradzić tajemnicę warsztatu, czyli skąd się wziął leberał. Z literówki w całkiem innym tekście, którą wprawdzie zauważyłem i poprawiłem, ale nie dawała mi spokoju, bo coś w niej takiego psiego było… 😆
No literowek to masz tutaj w brod, Bobiku – dosyc materialu na napisanie literowkowej Wojny i pokoju. 🙂
Mar-Jo, w porannym pospiechu odpowiedzialam na Twoje pytanie jeszcze pod poprzednim wpisem. 🙂
Czy mógłbym napisać sam pokój? Coś okropnie na pisanie tej wojny nie mam ochoty. 😉
Pewnie, ze pokoj lepszy, Bobiku. Choc raczej w tym przypadku chodzilo mi o dlugosc dziela. I jednak w miare szczesliwe zakonczenie (inaczej mozna by sie szybko przerzucic na Anne Karenine, ale mogloby sie jeszcze potem odechciec podrozy pociagiem – a o to akurat zdaje sie juz kto inny sie stara, zwlaszcza na trasie Gdansk-Warszawa). 😉
Oj, długie dystanse to chyba też nie moja specjalność. 😳 To ja może, krakowskim targiem, napiszę kawalerkę z aneksem kuchennym i szczęśliwym zakończeniem w korytarzu. 😆
Wiadomo, ze zwiezlosc ma swoje uroki, Bobiku. 😉 Te dlugodystansowe skojarzenia wyskoczyly mi glownie w zwiazku z bogactwem literowkowego materialu. 😆
Dziękuję, Moniko. Właśnie znalazłam. Życzę Twoim córkom wielkich sukcesów. 😀
Leberał! Literówka – palce lizać! 😀
Wezmę do siebie leberalizm (no nie, czego to ludzie nie jedzą… gdyby były dwunastonożne mrówki to i te dwunastnice by jedli) bo zauważyłem coś dziwnego. Jak pojawia się jakaś ankieta i w jednym kierunku są strzałki na liberalny – konserwatywny a w drugim na lewicowy – prawicowy (albo coś tam innego, w ankietach zawsze są jakieś zbyt mądre dla mnie słowa) to nieuchronnie ląduję w lewym górnym kącie, czyli gorzej ode mnie to może rysberlin ale i tego nie jestem pewien. No, jakiś taki Che Guevara z litewskich Duniełowicz. A to dla mnie nie ma sensu, bo mam się za tradycjonalistę i umiarkowanego w kwestiach ekonomicznych i wolącego nieco rygoru edukacyjnego niż rozpuszczenia i rozwolnienia. Więc czemu wypadam tak dziwnie, że tylko mi wetknąć bolszewicki nóż w ząb i tęczową orchideę w genitalia? Tylko dlatego, że nie obchodzi mnie kto wśród dorosłych z kim sypia, kto odpowiednie łoże pobłogosławił oraz wolę widzieć ludzi różowych od długiego snu niż zielonych od niewyspania?
I ze smutkiem stwierdzam, że choć niewiele się w ciągu lat zmieniłem, świat dał gwałtowny skok w prawo. Wahnęło mu się od tego upadku kolejnych breżniewów i przestało być grzechem dyskretne niewolnictwo a na zbrodnię wyszło myślenie, że ludzie są równi.
Niedawno uświadomiłem sobie, że gdyby naziści odpalili w podbitej Polsce taką hecę, by zostawić zupełnie bez pracy miliony ludzi, likwidując wszelkie państwowe prace, to przez sto lat by się gadało o ludobójstwie polskiego narodu (a teraz nic się nie mówi o tym, że nędznie i ledwo-ledwo, ale miliony ludzi dostawało od nowych zarządców mizerne pieniądze na istnienie). A gdy Amerykanie zrobili taką hecę w Iraku, świat nawet nie bardzo to zauważył, ot, normalka, że dawni poplecznicy Husajna potracili prace. Czyli kto był na państwowej pracy, w wojsku, policji, administracji, dostał pieczątkę wspólnika mordercy.
Jeszcze raz powtórzę, choć bardzo, bardzo niemile to brzmi: nawet hitlerowcy i nawet w Polsce (jednym z najokrutniej przez nich traktowanych miejsc) takiego szpasu nie odstawili. Czyli duch czasu bardzo się zmienia i zdecydowanie nie w kierunku, który wskazywało Oświecenie.
A ja nie jestem leberałką. Nie znoszę wątróbki 👿
Ale to jakby nic nowego z mojej strony 😉
O, to bardzo ciekawy temat, Andsolu, takze mnie bardzo lezacy na sercu – to przesuwanie sie swiata, i dyskursu na prawo przez ostatnie kilka dekad (bo to sie nie zaczelo wczoraj ani przedwczoraj). Ankiet co prawda nie wypelniam, ale pewnie bym sie na nich znalazla niezbyt daleko od Ciebie i Rysia (choc roznimy sie wszyscy stylistycznie.) A slowo liberal zostalo tak odpowiednio spreparowane w odbiorze masowym, ze wiele osob juz troche boi sie do swego leberalizmu publicznie przyznac, oddajac cala rozmowe na te tematy wlasciwie walkowerem.
Dziekuje z calego serca, Mar-Jo. 🙂
Czasem w ogole mi sie wydaje, ze zwolennicy teorii spiskowych powinni sie zajac muzykami zamiast masonow. 😉 Patrze zawsze z zadziwieniem jak ludzie z roznych srodowisk, czasem z roznych krajow, spotykaja sie, i mowia do siebie miedzynarodowym jezykiem muzyki. Albo jak na przyjeciach spotykaja sie niznani sobie wczesniej ludzie, ktos wspomni gre na jakims instrumencie albo spiewanie w chorze, i zaraz rozmowa sie ozywia, oczy blyszcza, rumience pojawiaja sie na twarzy, jednym slowem – nagle iskra zrozumienia przeskakuje pomiedzy rozmowcami. I czasem pozniej z tego wychodzi takze wspolne muzykowanie. 🙂
Moniko, nie doceniasz zwolenników teorii spiskowych. Kiedyś na blogu u Pani Kierowniczki był link do patryjotów, gdzie naukowo wywiedziono, że A=440 Hz to jest wynalazek żydowsko-bolszewicko-imperialistyczny, wdrożony w celu. 🙂
Strasznie ciasno się zaczyna robić w tym lewym górnym rogu. Ja też tam ląduję. 😎
Twórcy teorii spiskowej na temat A=440 Hz wzbudzili mój podziw. Ja nawet nie wiem, co to jest, a kudy mi tam do wymyślenia choćby najmarniejszych zalążków spisku. 😳
Obiecałem, że napiszę kawalerkę, to dotrzymuję. 🙂
Kawalerka, choć mikra, strony cudne swe ma,
krótkość, zwięzłość i formę odpowiednią dla psa,
do lusterka gdy zerkam widzę – pies w nim, lecz pan,
taką budę posiadać to niebiański jest stan!
Kawalerki uroki opisywać bym mógł,
bez dystansu, zadyszki i bez szkody dla nóg,
blisko ścierka, przepierka, derka tylko metr stąd
i pod łapą muterka, która wpadła gdzieś w kąt.
W kawalerce rowerkiem nie nakręcisz się rund,
lecz w niej czeka wyżerka, a wyżerka to grunt.
Tu leberka, tu serka plaster śmieje się w głos,
a tu znów cynaderka… Lepiej nie miał Hans Kloss.
Tu nie gubię się w gierkach wielu okien i drzwi,
zakończenie szczęśliwie tuż pod nosem mi tkwi
i ze szperką paterka. Ach, jak żyć ma się chęć
w tym metrażu upojnym rzędu cztery na pięć. 😈
Dzieki, Wielki Wodzu. 😆
Pewnie tymi herzami przesylaja sobie tajne a wredne przekazy, Bobiku. 😉
Kawalerka sliczna, Bobiku. Wszystko w zasiegu lapy. 😆
Bobiku 🙂 😀
Wielki Wodzu 🙂 🙂 😀 😀
Mam takie wrażenie, że teraz ludzie próbują ogarnąć myślą cały Świat. I że zrobiła im się pod „pokrywką” stodoła z wierzejami otwartymi na przestrzał, a wróble fruwają pod więźbą dachu i świergoczą.
BARDZO przychylny i cieply reportaz z „mistrzowskiej” Warszawy
niestety po „Dojczlandowsku”
http://www.zdf.de/ZDFmediathek#/beitrag/video/1661144/ZDFreportage:-Warschau-feiert-Fußball
Proszę, jak to dobrze przyznać się do niewiedzy. Już się dowiedziałem, do czego są herce, to jeszcze tylko mi powiedzcie, co służy do obejmowania władzy nad światem – A czy 440? 😈
czy tym gornym lewym mozna straszyc dzieci?
rys postrach bobaskow – co za marzenie 🙄
Ja nie wiem co to lewo-prawo, więc nie wiem o co w ogóle chodzi. Idee Oświecenia, Idee Oświecenia, Idee Oświecenia… też ciężko. Zaraz ktoś powie, że świetne teorie wychowania tworzone przez kogoś, komu można się wstydzić podać rękę (Rousseau), czy też takich, co to na płacy u Jekatieriny byli (wszyscy wiedzą kto). Że to prymat abstrakcji nad życiem i że to się źle skończyło.
http://www.youtube.com/watch?v=E_tFFQyEu_Q
tutaj moj ulubiony hotel w B. (to tak do wczorajszej galerii z HH
Pani Kierowniczki). mozecie zgadywac dlaczego ulubiony (ze tuz obok mojego domu to malo) 🙂 🙂 🙂
https://lh4.googleusercontent.com/-vFxWhdSpJog/T98p5M8oH7I/AAAAAAAAGNA/99Zf7w6nyVM/s1000/P6180856.JPG
Rysiu, hotel piękny. Czy nazwa nie tylko sugeruje?
A linka z ZDF tylko dla odbiorców z terenu BRD.
Leberka, żeberka, Bobicza wyżerka. 😉
Wstrząsnęło mną właśnie w tramwaju – ale mnie nie zmieszało. Obejrzałam nowy firm promujący? Warszawę. Młody obcokrajowiec opowiada mamie przez telefon, że w Warszawie jest fajnie (i tanio!). Tak fajnie, że postanowił tu zostać na dłużej i studiować. Jest ogromny wybór uczelni. Poziom też jest wysoki – studiowało tu kilku noblistów. 😯 Maria Curie-Skłodowska i Chopin uczyli się w Warszawie. 😯 :schock: 😆
Taaak. A jednak zmieszało. 😉 http://www.schock.de/ My nephew says, that I have a mind like a sink. / I think I saw a pussycat. / Sing-Sing nazywają go. Wysoki poziom. 🙄
Tadeuszu, te rogi są bardzo dobre dla takich, co nie wiedzą, gdzie lewo, gdzie prawo. Odpowiadasz na kilka łatwych pytań i już się dowiadujesz. Może nie zawsze gdzie lewo, gdzie prawo, ale w każdym razie, gdzie Ty jesteś. 😆
No, a czy to nie jest modelowy okaz spisku? Zatajono przed nami, że Chopin dostał Nobla. 👿
Jasne, że chodziło o forsę. I wiadomo, kto się na tym obłowił. 🙄
I że Chopin był Żyd. Jak by nie był, to by nie dostał. 😈
Rysiu, bobaski teraz takie cwane, że to raczej Ty ich się bój.
Ale jak już musisz czymś postraszyć, to najlepiej literaturą. Większość na sam dźwięk tego słowa pryska w podskokach. 😎
Skłodowska wobec tego podwójna Żydówka, bo dostała dwa razy. 😯
No, chyba że ten drugi raz to za kosmopolityzm. 😎
Wspomnienia Jozefa Morawca
Obecnie mam 87 lat, czuje sie jeszcze w miare sprawny. Duzo przezylem i zapamietalem. Pisalem te wspomnienia kilka lat, krok po kroku. Jak mialem wolny umysl. Jak bylem spokojny i potrafilem szybko myslec. Cale zycie pracowalem jako murarz. Wybudowalem duzo domow, tak ze ich zliczyc nie moge. Pokochalem to murarstwo. Jedna z moich wazniejszych robot jest plebania w Zarkach, wybudowalem ja od pierwszego kamienia do ostatniej cegly na dachu. To jest doniosla moja praca. Ksiedzu mowilem, ze chce budowac sam, zeby zostala pamiatka po mnie. Tak mu mowilem. W koncu wybudowalismy
prawie wszystko z synem. Bylem z siebie zadowolony. Ale zadowolenie szybko mija, a ludzie jeszcze szybciej zapominaja.
Czesto w niedziele w pogodny dzien siadam na rower, sladem
mlodych lat jezdze po okolicy. Ogladam dawne swoje laki, az pod las i z powrotem. Pod gore zmuszony jestem kilka razy odpoczac. Kiedy juz wyjade z prawej strony kosciolka sw. Stanislawa spogladam na doline Nadwarcia. Doznaje wtedy uczucia radosci. Zal tego zycia mlodego na podgorzu Laskowca. Zal tych lak kwiecistych, ktore w czerwcu byly usiane pachnacymi kwiatami. Zal tych ludzi, ktorzy na tej ziemi pracowali w pocie czola prymitywnymi drewnianymi narzedziami. Tak jak z bajkiua krola, gdzie ziemia byla warsztatem pracy i zycia. Ci ludzie odeszlina zawsze, nalezy ich wspominac. Ale szczegolnie trzeba pamietac o Zydach, bo mielismy wspolne z nimi zycie.
Kiedys czesto chodzilem na cmentarz zydowski, zeby sie skontaktowac z kultura zydowska. Zycie Zydow mnie ciekawi, ich wiara i praktyki. W naszej religii jest bardzo duzo z wiary zydowskiej, tak samo jak na przyklad w wierze mahometanskiej. Nie potrafie zrozumiec, dlaczego Zydzi sa tak przesladowani przez inne narody. Taka jest chyba natura ludzka. Teraz prawie nie widze i rzadko kieruje sie na kierkow. Tylko przez dotykanie nagrobkow moge sie czegos o nich dowiedziec i poczuc kulture zydowska.
Postanowilem pisac, zeby moje wspomnienia nie zostaly zatarte, zeby zostala pamiec dla przyszlych pokolen o tym, co dzialo sie w Zarkach. Jestem prostym czlowiekiem. (…) Mam nadzieje, ze wspomnienia spisane nawet przez prostego czlowieka sa tak samo cenne jak te, ktore wyszly spod piora uczonych.
Nie mozna bagatelizowac przeszlosci, bo narod ktory zatraca swoja historie, zatraca swoje zycie i swoja przyszlosc. Moga przyjsc inni i wmowic mu, ze bylo inaczej.
Nie wolno zapomniec o tym, co sie stalo. Ale nie wolno tez pielegnowac w sobie bolu i nienawisci, bo to szkodzi tez temu co nienawidzi. Czlowiek sie zatruwa i tylko choroby sie z tego rodza.
Wspomnienia Eli Zborowskiego
Wiatry antysemickie
Ale wracajac do moich lat mlodzienczych w Zarkach. Mniej wiecej w roku 1935 pojawilo sie wiele rzeczy, ktorych nie bylo przedtem. Te antysemickiewiatry z Zachodu, z Niemiec jakos widocznie przechodzily przez granice. Jako dziecko nie wiedzialem dokladnie o co chodzi, ale balem sie wracac sam do domu ze szkoly. W tym czasie zaczely sie wlasnie pojawiac napisy na sklepach zydowskich: „nie kupuj u Zyda”, „swoj do swego”. W Wigilie zamykalismy okiennice, mocno i szczelnie, bo jak Polacy wychodzili z kosciola to wybijali okna w sklepach zydowskich. Przewaznie w okresie Bozego Narodzenia tak sie zdarzalo. (…)
Ale byli tez dobrzy ludzie. Ja jestem przeciwny jak ktos mowi, ze Polacy sa antysemitami. Nie wolno uogolniac. Chociaz sam na wlasnej skorze ten antysemityzm w Zarkach odczulem to nie pozwalam mowic, ze wszyscy tacy byli. (…)
Ludzie sie do tego przyzwyczaili
Pod panowaniem niemieckim Zydow po prostu wolno bylo zabijac. Brutalnosc i mord byly na porzadku dziennym. Ludzie sie do tego przyzwczaili. Wedlug prawa niemieckiego Polak nie
mogl przechowac Zyda. To zabijanie i ponizanie Zyda przyjete zostalo przez czesc Polakow jako normaln. Niestety! Niestety!
Ale musze powiedziec, ze jestem od konca wojny obronca narodu polskiego, bo byli i tacy, co ryzykowali swoje zycie i swojej rodziny dla ratowania Zydow. (…)
Wiletta Weiss autorka „Pozostalo nas tak niewielu wspomnienia z pewnego sztetla” w „Od autorki” napisala: Niewiele jednak wiedzialam o Zydach w Polsce. Mysle, ze duza czesc mlodego pokolenia Polakow ma ten sam problem. Choc Zydzi byli sasiadami naszych dziadkow, nigdy o nich nie rozmawialismy w gronie rodzinnym. Nie znamy swojej historii. (…) Zinteresowalo mnie nie tylko wspolne zycie Polakow i Zydow w Zarkach.
Zadawalam sobie pytanie, jak zachowywali sie mieszkancy Zarek, gdy Niemcy przesladowali ich zydowskich sasiadow. Chcialam sie dowiedziec, co dzialo sie po wyzwoleniu, gdy garstaka ocalalych Zydow wrocila do Zarek i dlaczego nikt z nich nie pozostal.
Zastanawialam sie, co Zydzi zareccy opowiadaja dzisiaj o nas Polakach w roznych miejscach na swiecie.”
W ksiazce mamy siedmioro rozmowcow Polakow i Zydow, wspomnienia sa intymne, subiektywne, ciekawe i potrzebne.
bardzo bardzo bardzo polecam
ksiazke mozna kupic tutaj:
http://www.facebook.com/buchbund
albo tutaj:
http://www.eva-verein.de/PL/wsnnw-pl.html
o! ciagle jeszcze mecz?
znikuje 🙂
Maryśka Maryśką, ale Chopin naprawdę uczył się w Warszawie. Nigdzie indziej. Potem mawiał, że u Żywnego i Elsnera to każdy by się nauczył.
A teraz Wam wytłumaczę, o co chodzi z tym a1 = 440 Hz (ważne: a1, czyli a razkreślne, ta właśnie określona wysokość dźwięku). Chodzi w dużym uproszczeniu o konieczność, by wszyscy stroili się do tej wysokości. To zresztą wynalazek dość późny, bo np. za baroku strojono się niżej. Chodzi więc (prawdopodobnie) o to, że nie będzie nam jeden z drugim pluł w twarz i rozkazywać, jak mamy się stroić. Niech każdy stroi się podług swojej woli, ot co! 😀
A że coś takiego było na moim blogu, to już nawet zapomniałam 😯
Załapałem. W baroku strojono się niżej, a teraz stroi się wyżej. 😈
Ale Żywny i Elsner chyba już dziś nie uczą? 😯 😆 A i system nauczania zdążył się zmienić. Kilka razy. Dlatego tłumaczenie, że w Warszawie jest wysoki poziom nauczania, bo wszak Chopin się tu uczył – i wyuczył!, wzmocnione lekką niepewnością w kwestii Chopinowego Nobla, nieco mną wstrząsnęło. 😉
Czasem w baroku stroiło się jeszcze wyżej niż teraz, wcześniej zresztą też, a czasem jeszcze niżej niż 415. Od 360 do 480 Hz, jakoś tak chyba. To zależało albo od organów w miejscowości, albo jakie tromby były akurat na wyposażeniu kapeli, bo jak może wiecie, przestrojenie jednych i drugich jest teoretycznie możliwe, ale nieopłacalne z kilku powodów. Potem była romantyczna dowolność, z trochę mniejszą rozpiętością, aż wprowadzono w/w spisek. 😎
No dobrze, przyznam się: chodzi o to, że nie napisali, że JA się w Warszawie uczyłam. 😎 Nigdzie indziej. 😉
No, naprawdę, jakie to proste z tym strojeniem, kiedy ktoś wytłumaczy. Nawet to z romantyczną mniejszą rozpiętością zrozumiałem. 😎
http://www.youtube.com/watch?v=stxtqkZzJ-U&feature=related
Sędzia dzisiaj był nie dość, że %@#&, to jeszcze ślepy. 👿
Sędzia z Węgier! Nie do wiary. I nie wiem za co się brać? Tokaj czy „Miedova c percem”?
На 63-й хвилині Марко Девіч вийшов один на один з Хартом, м’яч судячи з відеоповтору перетнув лінію воріт після рикошету від голкіпера. Але угорський арбітр Віктор Кошшоі взяття воріт не зарахував.
Dzięki Rysiu, wysłałam zamówienie, ale dosyć to kłopotliwe.
Nakład 1 000 szt i jeszcze się nie rozszedł.
Oj ciezko dzisiaj byc prawica, popatrzcie sami:
http://wyborcza.pl/1,75248,11972394,Kaczynski_watpi_w_samobojstwo_Petelickiego.html
wrrrr!wrrrr!wrrrr!wrrrr!wrrrrr!wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!
Jako liberalna cameronowko-thatcherowska prawica, blagam: nie mordujcie nas w garazach!
kroliku, myślę o „krótkiej liście osób, które bardzo dużo mówią i w związku z tym są zagrożone”, a niektóre na różne sposoby zostały już „uderzone” i martwię się. Mam nadzieję, że ani pan Macierewicz ani sam pan Prezes nie mówią bardzo dużo?
Dziob w ciup, morda w kubel, andsolu… szszszszszszsza…
Strona bierna czasownika jest zawsze podejrzana… zostaly uderzone. Tak jakby moze to zielone ludziki, a moze sily nieczyste, w kazdym razie cos tam czyha na rozne gaduly.
Zastanawiam sie czy to nie liberalowie czyhaja. Ale jakos strach ich tak po prostu nazwac, bo kto wie do czego sa zdolni.
Na szczescie `ta lista osob, czyli potencjalnych ofiar, jest krotka. Ufffff…
Tiaaa… jedni jeszcze czyhają, a drudzy już nahaju. Ale dla świętego spokoju, Bobiku, chwilowo opuszczam Partię Leberki, i oddaję do lombardu rurkę dalekostrzelną z kurarą, lalki z zapasem szpilek oraz magiczny trójkąt z hipotenuzą.
Będę ćwiczył wykończanie adwerarzy samym gadaniem. Pierwsza wprawka (powiadom mnie jak leci gdyby trup padał): a Bismarck był inteligentniejszy od Napoleona. I był demokratą. I mniej szkodził Polakom. I nie miał kompleksu małego penisa.
poda 🙁
balkon szczelnie zamkniety
ja szeleszcze 🙂 😀
herbata goraca
brykam 😀
parasol
do pozycji 🙂 😀
brykam fikam
listy jest krotka, nie mam garazu, moge dalej beztrosko brykac, i z andsolem slowami kopac w kompleksy 8)
Mar-Jo, to nowosc ze ZDF tylko na terenie BRD pokazuje,
szkoda, dobry reportaz
mt7, to maly „polprywatny” projekt, dlatego tez sprzedaje sie wolno, przy klopotach chetnie pomoge 🙂
🙂 😀 😆
bryku fiku
Potwierdzam, że ZDF w Polsce też nie chce.
Jeszcze śpię.
Dzień dobry 🙂
Pomysł dręczenia Bismarckiem zamiast leberką jest głęboko słuszny. Co będziemy prezesom i derechtorom oddawać naszą ciężko zarobioną leberę? Naszej krwawicy dla prawicy mówimy nie! 😎
I w ten sposób dzionek mi się miło zaczął, mimo że u mnie też – zwyczajowo – leje. 🙂
Ta rozróba wokół Petelickiego jest kolejną akcją ultrasów, której nie umiem określić innymi słowami niż obrzydliwe, niegodziwe, podłe.
Gdybym jak Petelicki miał zdiagnozowanego Alzheimera, zrobiłbym doładnie to samo, co on (zwłaszcza gdybym miał łatwy dostęp do broni palnej). Nie chciałbym sobie i bliskim zafundować kolejnych stadiów rozpadu, co ta wredna choroba nieuchronnie ze sobą niesie.
Z mojego puntu widzenia – dzielny, rozumny człowiek i zasługująca na szacunek, choć oczywiście dramatyczna decyzja. Z katolickiego punktu widzenia jest to decyzja grzeszna i będąca wyrazem słabości, ale w tych okolicznościach chyba nie całkiem niezrozumiała. Tragedia, która zasługuje na ciche współczucie, choćby ze względu na rodzinę samobójcy.
Użycie tej śmierci do politycznych rozgrywek – nie po raz pierwszy przecież – budzi we mnie takie obrzydzenie, że nawet nie bardzo chciałem tę sprawę tykać, bo mi się naprawdę niedobrze robi od teorii spiskowych w tym temacie. No, ale jak już zostało tknięte, to swoje musiałem powiedzieć. 👿
Helena 20 czerwiec 12, 00:46
Jako liberalna cameronowko-thatcherowska prawica, blagam: nie mordujcie nas w garazach!
To gdzie mamy Was mordować, w garażach nie, w samolotach nie!!! To gdzie? 👿
Wybierzcie jakieś miejsce, to będziemy się tego trzymać 😉
Dnia dobrego, mimo luja 🙂
Dziękuje za dobre słowa. Diagnoza postawiona. Teraz problem w znalezieniu szpitala, który zechce wykonać operacje w ludzkim terminie. Sprawa jest pilna. Na ubezpieczalnie czas oczekiwania półtora roku. Prywatnie można od ręki. Ale cena spora. Dzisiaj rozpuszczamy wici wśród przyjaciół. Zobaczymy.
Proszę o trzymanie kciuków.
Bobik (09:11)
w pełni podzielam Twoją opinię. Petelicki miał ponadto problem z nałogiem.
Samobójstwo to zawsze wielki dramat i wielka tajemnica. Jestem głęgoko przekonana, że dobry Pan Bóg przyjmie go z miłością. Bez oglądania się na swoich ziemskich urzędników. Czego mu z całego serca życzę. A jego rodzinie i bliskim głęboko współczuję.
Przydał im się za życia, przyda się po śmierci:
http://www.youtube.com/watch?v=pDRd8BH6aIQ
Jotko, trzymam z całej mocy. I głeboko wierzę, że rozpuszczone wici przyniosą pożądany skutek.
Jotko, trzymam.
Jotko,
Trzymam. nie wiem w jakim kierunku ma być leczenie, ale jeżeli o kardiologię zabiegową to jestem na bieżąco.
Bobik, ma namiary.
Nie wiem, czy Jotka sprawdzała na stronie poznańskiego NFZ jakie placówki, w jakim zakresie są zakontraktowane:
http://www.nfz-poznan.pl/page.php/1/0/show/1605
Często są to prywatne szpitale i przychodnie, w których NFZ wykupił określone świadczenia.
Sama korzystałam do tej pory po operacji piersi ze świetnej prywatnej placówki, znakomicie zorganizowanej.
W tym roku nie podpisano z nimi umowy w tym zakresie.
To mi się właśnie nie podoba, że zmienia się to, jak w kalejdoskopie. Jest człowiek przez dłuższy czas pod opieką lekarza w jakiejś placówce, przychodzi na kolejną umówioną wizytę i słyszy, że nie będą przyjmować, bo nie mają kontraktu.
W przypadku prywatnej sprawy można kontynuować odpłatnie, ale w państwowym szpitalnym ambulatorium?
Dzień dobry.
Jotko, trzymam bardzo mocno!
Nie mordujcie nas w garażach
śmierć w garażu nas obraża
my prawica liberalna
choć kondycja nasza marna
wciąż nie wiemy, co lewica nam wysmaży
Jeden z drugiem taki lewak
ledwie toto zejdzie z drzewa
już zabiera się do rządów
i za chwilę jest brak prądu
zaraz żyć się w kraju takim odechciewa
Jak już pozbyć nas się chcecie
co wam roi się w berecie
wpuśćcie nas na stanowiska
zmieni nas wnet pełna miska
jeszcze chwalić was będziemy w całym świecie…
Bry!
Trzymam!
Bardzo trzymam!
A czemu mi ma Bismarck przeszkadzać? Tyle Brismarcktuerme naokoło 😉
np. pierwsza z najpierwszych:
Bismarckturm Ober Johnsdorf/Niederschlesien. 1869 errichtet als erster Bismarckturm überhaupt
(Jańska Góra)
Straszną dziś mam bieganinę, prawie nie ma kiedy zajrzeć do netu, więc na razie tylko w trzech zdaniach.
Za Włodka trzymam, rzecz jasna, mając nadzieję, że te terminy da się jednak poskracać.
Tadeuszu – to nie Tobie miał Bismarck przeszkadzać, tylko niewątrobianej prawicy. Ty przecież nawet w ogóle nie wiesz, czym się coś takiego je. 😈
A wątrobianą prawicę może będziemy mordować w piwnicach? Na znaną melodię: W murowanej piwnicy damy w tyłek prawicy…
Andsol może użyczy jakiejś mięsożernej orchidei do morderczych celów. Najlepiej takiej, co rozpuszcza trupa we własnych sokach, żeby nie było problemu, co zrobić z ciałem. 😎
Powodzenia w utarczkach ze zdrowotnym systemem, Jotko.
Ja dzisiaj sie oddalam do pracki, a po- do teatru zazyc troche zywej sceny.
Temperatura 33 stopnie C i slonce, slonce, slonce. Moge odstapic z 5 stopni.
Jotko, szybkiego zdrowienia Mezowi, i sukcesu w znalezieniu szybkiej i skutecznej pomocy.
U mnie dzisiaj tez pierwsza fala upalow, na poczatek oficjalnego lata, Kroliku, wiec sama mam z 5-10 stopni do odstapienia, gdyby gdzies komus bylo za chlodno. 😉
Poza tym, przez ostatnie dni sledzilam osobiste relacje mojego meza z ojczyzny Bismarcka, gdzie jest akurat na konferencji. Dzieki wspolczesnym urzadzeniom mozna od razu sobie robic mini-reportaze na uzytek rodzinny, tylko dlugich listow z podrozy, najlepiej pisanych wiecznym piorem, troche szkoda… (Ale czekania na list juz troche mniej. 😉 A jutro juz dobrze znana Bawaria (od gutentagow do grussgottow, jak sie mowi u nas w domu). 😉
Biorę stopnie. Tu zimno i leje. Nie chodzi mi o rodziców lejka ale o niebiańską rozpacz.
Szczerze przyznaję, że nie mam pojęcia o co chodzi. Jaka to jednak ulga aż tak nic nie wiedzieć.
Ja też się zrzucam na innych stopniowo. Mogę jeszcze z 20 procent wilgotności oddać.
Zdrówko 🙂
http://www.poboczem.pl/fotosy/zdjecie,iId,286384,iSort,2,iTime,3
He he. A tu dalszy ciąg Stadionów nienawiści.
The tendentious programme which aired on BBC One on May 28th “Stadiums
of Hate”, a name which I was not aware of while being interviewed,
completely disregarded anything positive I said and aired only comments
critical of Poland. I am profoundly disturbed by this unethical form of
journalism.
Jonathan Ornstein
Executive Director
Jewish Community Centre of Krakow
I tu więcej:
http://www.economist.com/blogs/easternapproaches/2012/06/ugly-spectre
i tu
http://www.spiked-online.com/site/lowgraphicsarticle/12552/
Zeen,wspaniale, zeen. Powiedziales w tym wierszu dokladnie to wszystko co sama chciialabym powiedzieec gdybym miala chociaz krztyne takiego talentu jak Ty albo Bobik! Teraz moge spac spokojnie, ze potrzebne slowa zostaly wypowiedziane i istnieja we Wszechswiecie.
Za Jotkowego Pana Meza trzymam z calej mocy i mam gleboka nadzeje, ze wszystkie troski i obawy Omina Duzym Lukiem.
Tadeuszu, z wypowiedzia pana Dyrektora Orensteina to nie jest zaden ciag dalszy. On to oswiadczenie zlozyl zaraz nazajutrz po pokazaniu Panoramy i ono juz u Bobika chodzilo w jezyku polskim.
Ono mnie nie dziwi. Mozna sie go bylo spodziewax, bo jest to uswiecony rytual wszystkich zydowskich organizacji w POlsce ( ale na szczesce nie na swiecie) aby natychmiast sie odcinac i wprowadzac w ruch wszelka dostepna dyplomacje. Rozmawialam o tym nie raz z z dzialaczami organizacji zarzucajac im oblude i klamstwa widoczne golym okiem. Slyszalam zawsze w odpowiedzi, ze ja „nie rozumiem” jak musza byc ostroozni i dyplomaqtyczni by „nie przegrac wazniejszych spraw” dla zydowskiej spolecznosci w Polsce.Nigdy nie zdolalam dowiedziec sie jaki to sa wazniejsze sprawy (domyslam sie, ze chodzi o zapobiezenie jakiejs kolejnej medailnej fali antysemityzmu na podobienstwo takich, ktore pojawiaja sie wraz z kazda nowa ksiazka Janka Grossa, ktoory nie zamierza byc dyplomta).Tlumcza mi, ze ja „niee wiem w jakich warunkach dziaaja”. Nie zgadzam sie z tymi dzialaczami, wsrod ktorych mam wielu osobistych przyjaciol znanych mi od wczesnej mlodosci.
Nie bylo zaddanim tworcow Panoramy BBC relatywizowanie bardzo niebezicznych zjawisk, lecz pokazanie ich w calej grozie.
Od tego jst anprama – nie robi prpgramow by liczcsi z „polska rwazlwoscia”, tylko z brytyjska. Dokladnie tak samo traktuj rozne negatywne zjawiska w UK – jak np stan naszych panstwpwych i prywatnych domow opieki spoecznej. I tez zawsze sie pdonosi chor oburznych dyrektorow,ktprzy dziennikarzwi mowili o „pozytywnych stronach”. Nas wyliczanie pozytywnych stron mlo interesuje,gdyz po to placimy podatki by takie strony byly czyms oczywistym i normalnym. Nas interesuje kiedy jestesmy robieni w konia a nasi starzy ludzie cierpia.
Panorama byla znakomita i zrobiona wdle wszelkich regul uczciwego dziennikarstwa, pilnowanego przez Rade Gubernatorow.
Ja wprawdzie nie tkwię w sprawie tak jak Helena, ale ta polityka żydowskich organizacji jest mi znana i po przeczytaniu linki zaraz miałem odruch „aaa, wiem, dlaczego tak”. Trudno mi ocenić, czy jest to polityka słuszna, czy niesłuszna. Stawianie spraw na ostrzu noża często rzeczywiście pogarsza sytuację, ale czasem pogarsza ją i zbytnia ustępliwość, czyli na dwoje babka wróżyła. Ale zwykle najgorzej sprawdza się polityka nieelastyczna, czyli robiona zawsze w ten sam, sztywny sposób, bez wyczucia sytuacji i dopasowania się do niej. Niby oczywistość, ale nie zawsze i nie dla wszystkich oczywista. 😉
W jednym kulturalnym kraju okazało się, że niejaki pan Fritzl więził w piwnicy córkę, począł z nią własne wnuki, a trwało to 24 lata. I choć nie wszyscy dorośli mieszkańcy tego kraju mają piwnice czy córki, sypnęło się po świecie analizami austriackiej duszy i nazistowskiej przeszłości.
A było to dwa lata po ucieczce więzionej w podobnych warunkach Nataschy Kampusch – i trzy lata przed rozgłoszeniu podejrzenia o podobnej zbrodni, gdzie ofiarami miały być dwie dorosłe córki z problemami mentalnymi. I analiz sypnęło się jeszcze więcej. I nie mówiono o wiedeńskich operach i Mozarcie, o hiszpańskiej szkole dla baletowych koni, o katolickich Habsburgach, a o tych paru cholernych gwałcicielach. Przez parę świń naród dostał łatkę, choć nie odnaleziono tam śladu masowych organizacji pedofili i nie odkryto wśród austriackiej populacji genów pedofii i gwałtu. Natomiast odkryto, że brak zainteresowania oznakami czegoś niedobrego i nadmiar zaufania do dobrze wyglądających obywateli miał powiązania z trwaniem przed długie lata cierpień owych ofiar.
Wniosek: dobrze jest zauważać jak najszybciej świństwa we własnej zagrodzie i wprowadzać do akcji władze. Ale do tego trzeba pewnego nastawienia czujnych obywateli, a u nas czujni obywatele u bandytów pseudokiboli widzą patriotyzm a czujność kierują na Wschód, by odkryć które brzozy były przebranymi funkcjonariuszami KGB.
Dosyć zabawnie to brzmi — niezależnie od tego co powie ktoś mieszkający w Polsce, wy wiecie lepiej 😆 Wygląda to tak, że jak ktoś przedstawi obrazek czarny i szary, wybierzecie czarny. Hehe! A jakie kryteria macie owej prawdy?
To mam inny cytat:
That too many in Western circles … seem incapable of grasping the complexities and nuances of the Polish situation should not be a surprise. The prejudices towards retrograde ex-Eastern Bloc countries are too ingrained, and the need to demonstrate moral superiority too strong, for clear-sightedness to emerge.
Oboje z Włodkiem pięknie dziękujemy za wyrazy wsparcia i trzymane kciuki 🙂
Dziennikarze mają obowiązek przestrzegania zasad etycznych wykonywanego zawodu:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Karta_Etyczna_Medi%C3%B3w
i tyle, BBC pogwałciło etykę zawodową. Postąpiło wedle zasady: „cel uświęca środki”.
Przy poszukiwaniu prawdy użyteczna mogła by być „kurtyna niewiedzy” zaproponowana przez etykę umowy społecznej:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Umowa_spo%C5%82eczna
Dobrze byłoby też pamietać o tym, że „nikt nie jest sędzią we własnej sprawie”. A jak nikt, to nikt. NIKT!
Mniej emocji, żeby nie powiedzieć gadziego mózgu 😉 więcej racjonalności 😎
Ból nie jest dobrym doradcą ani sprawiedliwym sędzią 😉
Ja mysle jak najbardziej, ze istnieja nawyki myslowe zachodnich mediow, Tadeuszu, ktore mozna rozwazac i zauwazac (lwia czesc z nich w ogole zreszta nie odnosi sie do poruszonego przez Ciebie tematu, czyli tego jak sie przedstawia kraje post-komunistyczne).
Ale jesli zakladamy, ze obserwatorzy zachodni bywaja – byc moze nieswiadomie – tendencyjni, to czy w takim razie z kolei czlonkowie spoleczenstw, ktore wychowaly prawie dwa pokolenia w systemie z demokracja niemajacym wiele wspolnego, moga tez miec jakies przez siebie samych nieuswiadomione nawyki myslowe, wynikajace z trwajacego dekady monopolu prasy prorzadowej i prosystemowej, z niepozwalania na wewnetrzne glosy krytyczne, i publicznego pietnowania tych, ktorzy krytycznie sie odezwali?
Wydaje mi sie, ze spora czesc trwajacej tu od paru dni pelzajacej dyskusji w sumie opiera sie na zderzeniu nawykow myslowych przynajmniej po obu stronach…
A co do Panoramy, to gdy mieszkalam w Anglii ogladalam w niej bardzo krytyczne, czasem wstrzasajace programy na przerozne tematy, wewnetrzno-brytyjskie i zagraniczne. Jest to jeden z wielu programow oferowanych przez brytyjska, szacowna, acz w zadnym razie nie nieomylna korporacje. Zeby stwierdzic z pewnoscia, jak czasem ostatnio wyczytywalam w tytulach niektorych polskich gazet, ze BBC kierowala sie uprzedzeniami, trzeba byloby naprawde zrobic analize wszystkich programow poswieconych sprawom polskim na przestrzeni dluzszego czasu, a tego zdaje sie jednak nikt nie zrobil. Bo opuszczenie tego czy tamtego nakreconego materialu na potrzeby jednego programu jeszcze o tendencyjnosci nie swiadczy. Tak jak program z Chin koncentrujacy sie na jednym negatywnym zjawisku, powiedzmy wymuszanych na ubogich kobietach aborcjach (niedawna wiadomosc) albo okropnych warunkach pracy w fabrykach produkujacych na potrzeby znanych zachodnich marek tez nie musi byc uznany za tendencyjny, jesli ta sama organizacja pokazywala takze inne programy, gdzie inne aspekty zycia w Chinach byly takze prezentowane.
Moniko, wszystko prawda.
Ale też wydaje mi się, że w każdym wypadku wskazana jest duża ostrożność w operowaniu uogólnieniami, a zwłaszcza epitetami. I to zarówno u dziennikarzy jak tu 😉
Jotko, ino ta Karta Etyczna Mediów ma pełny tytuł … polskich mediów i do BBC się nie stosuje 😆
Tam jest pełno pobożnych sloganów „aby przekazywane informacje były zgodne z prawdą”. A ciekawe jak dojść do tej prawdy. Tak popatrzę i wiem. Dobre przekonanie. Dla patrzącego.
Moja prawda jest najmojsza 😉
W tym przypadku miałam na myśli zasadę obiektywności. Czyli gromadzenie i przedstawianie materiału dającego ogląd „całokształtu”. A nie wybieranie tylko tych, które pasują do tezy.
Myślisz Tadeuszu, że BBC nic nie wie o etyce mediów? 😯
1. Etyka umowy społecznej – korzystna dla wszystkich stron umowa może być nie tylko podstawą obowiązków politycznych, ale także obowiązków moralnych. Zdaniem Rawlsa, świadoma swoich celów ludzkość, wybrałaby dwie zasady sprawiedliwości: „Każdy powinien się cieszyć najszerzej pojęta wolnością, dającą się pogodzić z analogiczna wolnością pozostałych” i „Ograniczenie tej zasady dopuszczalne jest tylko dla poprawy sytuacji jednostek znajdujących się w najgorszym położeniu”
1.1. Bezstronne oceny moralne można sformułować tylko po zapomnieniu swojej tożsamości. Każdy jest potencjalnie zdolny do trafnego rozpoznania obowiązków i uprawnień moralnych. Realizację tego utrudnia pogoń za własna korzyścią. Konieczne jest rozpatrywanie problemów za „zasłoną niewiedzy”, tak jakby to robili formaliści, a następnie wdrażanie ustaleń.
1.2. Wynik fikcyjnej, lecz racjonalnej negocjacji jest wiążący, nawet jeśli negocjacje nie miały miejsca lub są niewykonalne. Zasady przyjęte za zasłona niewiedzy są bezstronne, maksymalizują szczęście każdej jednostki i bardziej wiarygodne niż wszystko to co ustalamy bez zasłony niewiedzy. Należy uznać, za wiążącą umowę już teraz to, co uznalibyśmy żyjąc w idealnych warunkach.
1.3. Kompetentne i doświadczone jednostki mogą ustalić, co jest złe, a co dobre, jeśli tylko podejmą decyzję swobodnie i jednomyślnie. Nikt nie zechce podważyć przyjętych zasad ponieważ zostały przyjęte jednomyślnie przez wszystkich. Gdyby ktoś je kwestionował, to kwestionowałaby to jednostka bardziej tendencyjna niż zbiór negocjatorów debatujących z a zasłona niewiedzy.
(za J.Hołówka „Etyka w działaniu”)
Jotko, BBC ma zasady, a jakże, dużo:
http://www.bbc.co.uk/guidelines/editorialguidelines/guidelines/
Na szczęście nie używają wielkich słów, jak etyka, etc. Bardzo to mi się u Angoli podoba 😉
Taki był film z roku 1941 (chyba), o wojnie. Tam ani razu nie padło słowo: patriotyzm, bohater, etc.
Jotko, zlituj sie. Ja jestem prosta baba i mam krotki attention span na naukowe wyklady.
No i w ogole- dla mnie to zaczyna juz brzmiec jak pastisz na siebie sama. Sorry. 🙁
Nie bardzo rozumiem sens rozpoczynania od nowa dyskusji o filmie BBC, tóra trwała wystarczająco długo, żeby każda ze stron pozostała przy swoim zdaniu. Mogę w skrócie zreferować, żeby było z głowy. Na zarzut nieprawdy – odpowiedź, że materiały BBC były prawdziwe, nie spreparowane. Na zarzut nieprzedstawienia całokształtu – odpowiedź, że żadna etyka dziennikarska na świecie nie wymaga przedstawienia całokształtu wszystkiego, tylko przedstawienia możliwie pełnego obrazu tematu, o którym się pisze (kręci, etc.), a tu tematem była agresja na stadionach w krajach organizujących Euro, a nie obraz tych krajów, czy całokształtu życia sportowego w nich. Jeżeli ktoś ma do dodania coś naprawdę nowego, o czym jeszcze nie było, to okej, ale jeżeli to są wciąż te same argumenty, tylko inaczej sformułowane, to proszę – przestańmy się kręcić w kółko, bo już ogon boli. 🙄
No nie, teraz było o widzeniu przez media niepolskie spraw polskich ogólnie, a film się zaplątał jako pretekst 😉
Ale mnie to tam wszystko jedno 😆 i tak filmu nie widziałem.
True, Bobik, true.
Czy Bobik wie, że w Rzymie psom serwują lody?
http://relax.lidovky.cz/psi-pivo-pecivo-a-ted-i-zmrzlina-maji-ji-v-rime-foc-/ln-zajimavosti.asp?c=A120619_170134_ln-zajimavosti_glu
A jeszcze lepsze jest, co robiła vdova Villarealova ve meste Dos de Mayo. Nie wiedziałem, że tyle rozumiem po czesku. 🙂
Sorbetu…
A Rawls’a teoria kontraktu spolecznego i veil of ignorance nie bardzo mi sie wydaje przydatna do opisywania funkcjonowania mediow (relacjonowac zza zaslony niewiedzy moglby tylko chyba Marsjanin!). A juz konkretnie mowienie o „obiektywnosci” w kazdym pojedynczym przekazie jest obecnie uwazane za nieosiagalna mrzonke. Wazne zeby w sumie byl pluralizm glosow i punktow widzenia, i zeby te fakty, ktore sa sprawdzalne empirycznie, byly prawdziwe.
Poza tym, tak jak napisal powyzej Bobik, wydaje mi sie, ze rzeczywiscie troche juz blogowo chodzimy w kolko kolo jednego programu BBC, i choc nie jestem Psem, tez juz mi od tego krecenia sie w kolko, w polaczeniu z upalem, kreci sie w glowie.
Sorbetu, gelato, i espresso…
Tadeuszu (19.30), mnie się widzi, że w dzisiejszych czasach przepływ informacji jest taki, że jak się chce, to nie jest tak strasznie trudno być zorientowanym w sprawach kraju, w którym się nie mieszka (o ile to nie są kraje stosujące wyszukane bariery informacyjne). Jest internet, telewizja, książki, opracowania, są rozmowy telefoniczne czy skypowe z „tambylcami” (którzy zresztą też dużą część informacji czerpią z mediów), no i własna bytność od czasu do czasu – to naprawdę daje całkiem niezły obraz.
Już tu parę razy mówiłem, że jednym z najlepszych specjalistów od spraw niemieckich, analizującym je nieraz wnikliwiej od samych Niemców, jest Adam Krzemiński z „Polityki”. I Niemcy zdają sobie z tego sprawę, bo często proszą go o wypowiedzi na ten czy inny temat.
To nie znaczy, że ja się chcę przedstawić jako równie dobry specjalista od spraw polskich. 😉 W pewnych tematach jestem dętka i wcale nie wstydzę się do tego publicznie przyznać (ostatnio np. przyznawałem się, że za słabo znam organizację systemu edukacyjnego w Polsce, żeby się na jego temat wymądrzać). Ale z kolei w innych sprawach, które mnie żywo obchodzą, jestem lepiej poinformowany od wielu znajomych w Polsce i też się nie wstydzę do tego przyznać. 😆
Zmierzam do tego, że jak chodzi o informację, punkt siedzenia przestał odgrywać tak wielką rolę jak wcześniej. Oczywiście, zawsze będą pewne obszary, w których nic nie zastąpi naocznego świadkostwa czy przeżycia na własnej skórze, ale to dotyczy raczej faktów niż analiz. A przy faktach, które i tak wszyscy dyskutujący znają z drugiej ręki, czyli z mediów, wszyscy jesteśmy tak samo mądrzy. 😉
Skoro nyní mají takovou možnost i psi, to ja też poproszę o sorbet. 😆
Tylko może niekoniecznie ten, w którym zakladom je voda. Nie ma jakichś psich sorbetów na cabernecie? 😎
Vdova Villarealova rokładająca (choć mężowskie zwłoki chyba nie całkiem rozłożone). 😆
I proszę, znak czasów – nawet w grobie niezbędny jest dostęp do internetu. 😈
Pocieszony, że są jeszcze tak muńdre Psy na świecie, idę spać. A takoż kompany Psowe 😉
Branoc!
Jotko, w przytoczonym wywodzie (pochodzącym od pana J.Hołówki?) widzę sporo fraz, których jakakolwiek użyteczność wydaje mi się wątpliwa. Pozwól, że zatrzymam się przy zwrocie Każdy jest potencjalnie zdolny do trafnego rozpoznania obowiązków i uprawnień moralnych. Realizację tego utrudnia pogoń za własna korzyścią.
Mam za dość oczywiste, że obowiązki i uprawnienia moralne to zjawiska bardzo zależne od czasu i miejsca, co od razu czyni odwołanie do nich czystą dekoracją w jakiejkolwiek z dzisiejszych zachodnich społeczności, mających duże rozwarstwienie etniczne, religijne, edukacyjne i nieuchronnych wynikających z tego rozwarstwienia konfliktów społecznych, podbudowywanych racjami etycznymi, nic nie rozwiąże. Zachodnim i pięknym pomysłem jest współżycie takich grup obok siebie bez zarzynania się i częścią cywilizacyjnej zapaści Niemiec nie był antysemityzm (iluż krakowiaków pogardza ludźmi z Podola, Andaluzja i Katalonia chce zrzucić z karku Hiszpanów, odrzucanie się Walonów i Flamandów to wielowiekowa historia) ale emocjonalne rozdęcie tego ze strony niechętnej myśleniu grupy do poziomu, w którym można odbierać własność, prawa, a potem i życie. Powtórki w różnym stopniu rozwodnienia mieliśmy w ostatnich dekadach liczne (wyganianie Turków z Bułgarii, konflikty Węgrów z Romami, a Bośnia czy Kosowo to i mówić się nie chce). Obowiązki i uprawnienia moralne wychodzące poza więź grupową to rzadkie zjawisko i prawie zawsze ogranicza i wyznacza je warstwa religijna. Oczywiście islam wiedzie tu ostatnio prym, ale co warianty chrześcijaństwa przyczyniły się do masakr w ostatnich wiekach to każdy chcący pamiętać, pamięta.
I tu też widzę zaprzeczenie tej części o realizacji idei utrudnionej przez pogoń za własna korzyścią. Zdecydowanie nie, chyba że wywrócimy do góry nogami pojęcie „korzyści” i uznamy, że korzyścią grup i jednostek jest mordowanie innowierców. Każdy konflikt jest przegrany, każda wojna jest katastrofą, nie istnieją strony wygrywające. Nawet jeśli materialnie jedna ze stron się odkuje, jest poraniona, w rodzinach są ranni i zabici, pojęcia się poobalały, spokój i kierunek dalekosiężnych działań znikł, dzieci śnią o koszmarach, czynniki losowe decydują o biegu rzeczy. Gdyby w istocie goniono za własną korzyścią (więcej przestrzeni, spokoju, dóbr), łatwiej by szukano kompromisu, porozumienia, obgadania problemu przy dymie fajki. Ale religie są bezlitosne. Ktoś słyszy głos, że ma wymordować do ostatniego takie to a takie ludy i w imię swego Boga czy Proroka to czyni.
Moja, nieco odmienna teza, choć nie poparta czymś podobnym do autorytetu profesora Jacka Hołówki: nie ma większego wroga etyki niż nawiedzone prawdy.
Och, Moniko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! jak dobrze, ze wspomnialas o sorbetach, gdyz moge bzarekomendowac NATYCHMIAST genialne sorbety z Costko, ktore nam z kolei polecila Peggy Phillips – sasiadka, byla Miss Tennesse i czempionka stanowa z synchronicznego pywania, szekspirolozka, przyjaciolka Mamy, obecnie 80-letnia. Jestes gotowa? No to sluchaj:
Firma: Island Way SORBET
Opis:
12 Desserts in natural Fruits Shellss:
3 Heavenly Coconuts
3 Pineapple Dreams
3 Zesty Pomrgranates
3 Passionate Mangoes
Cena: nie pamietamy dokladnie ale ponizej $20.00
Wszystkie sa w sskorkach polowek owocow. No, nie da sie ukryc – boskie!
Szukaj w zamrazarkach.
Najlepsze sorbety swiata!
Monika, 22:50
albo ludzie, którym udało się wyjść poza swój gadzi mózg 😉
Dobranoc Koszyczku 🙂
Uff, jak dobrze, że andsol zajął się stroną naukową. Ja bym dziś nie miał siły. Są takie chwile w życiu psa… 😉
Na pewno zajrze do zamrazarek przy najblizszej okazji, Heleno (najblizsze Costco jest od nas dosc daleko). Poki co zas sie chlodze sorbetem malinowym lokalnej wloskiej firmy, i juz troche odzywam.
A Peggy to jedna z fascynujacych postaci, ktore sie tutaj spotyka. Wlasnie spotkalam kogos, kto jest specjalista od muzyki dawnej (uczy w jednej z tutejszych szkol muzycznych), a w wolnych chwilach razem z mezem wytwarzaja kolowrotki, na ktorych zreszta potrafia przasc. Sa czlonkami stanowego towarzystwa historycznego, ze szczegolnym zainteresowaniem codziennym zyciem w czasach przedindustrialnych. Uroczy zapalency.
Mysle, ze wszyscy jestesmy niniejszym zwolnieni, Pieseniu, bless our whiskers 😈
Tak, tu sie spotyka takie characters, czesciej niz gdzie indziej. . Peggy ponadto jest swiadoma alkoholiczka (jak cala jej rodzina wTtennessee), ale nigdy nie zaczYna pic przed trzecia pm. Codzien rano o siodmej przychodzi na basen i nie rozmawiajac z nikim robi 100 dlugpsco basenu. Figure ma jak 18-latka. Z produ jednak muzeum. Bardzo sie zainteresowala moim zabiegiem pod oczyma i wybiera sie zrobic to samo u dra Lombardo. Jutro wyjezdza do rodzinnegp domu w Tennessee, ale w sierpniu zamierza odwiedzic mnie w Londynie. Crikey!
Ja bym moze i mogla ciagnac dalej rozmowe, ale juz wydaje mi sie to jalowym zajeciem, wiec tez sie zwolnilam. 😉 No i ten upal. Chyba sobie zrobie mrozona kawe…
Peggy arcyciekawa, Heleno – takie polaczenie Southern belle z zainteresowaniami intelektualnymi i paroma innymi rzeczami. Sheila z Jimem z kolei bardzo polnocna, bardzo nowoangielska. Fascynujace takie spotkania, i otwartosc ludzi na nowe kontakty tez bardzo odswiezajaca.
No i nikt mi nie odpowiedział na niezadane pytanie, czy można robić sorbety z caberneta. 🙄
Chyba z wszystkiego mozna, Bobiku. Z Bloody Mary kiedys sama jadlam, to i z Caberneta tym bardziej… 😉
Jamie Oliver robi wspaniiale serbety z arbuza i wodki – na wlasne przyjecia w domu. Wycina niewielki otowr w arbuzie i wlewa do niego wodke. Czeka az wsiaknie – wlewa nastepny kieliszek, czeka az znowu wsiaknie i wlewa jescze kieliszek. I az do oporu,kiedu arbuz nie chce juz przyjmowac wiecej wodki. Wtedy zamraza. POtem roozcina i serwuje miazsz w szerokich kieliszkakch lub krysztalowych miseczkach. Goscie zachwycen i po chwili bardzo wesei.
Podziwiam bez ograniczeń. Ale jak sobie wyobrażę, że miałbym tak czekać, i czekać, i widzieć efekt we snach… To ja już chyba lepiej zrobię ten sorbet bezpośrednio z wódki. 😉
http://kopalniawiedzy.pl/alkohol-owoce-truskawki-jezyny-jagody-przeciwutleniacze-wolne-rodniki-dr-Korakot-Chanjiraku-Tajlandia-Kasetsart-University-US-DoA-koktajl,2375 😉
Burza. Uff. Spróbowałabym tak zmodyfikować arbuza, ale mam za małą zamrażarkę. Przypomnieliście mi moją przygodę z ponczem. Byłam wtedy bardzo młoda. Kolega przyniósł wazę ponczu do pracy 😯 na imieniny. Dowiedziawszy się, jaka mieszanka alkoholi jest w środku, stwierdziłam, że to dla mnie za mocne i zjem tylko trochę owoców. Dobre były. Zjadłam jeszcze trochę. Koledzy tylko się uśmiechali i dokładali kolejne porcje. Po czym wszyscy rozeszli się do biurek, a ja nie mogłam wstać. 😳 W glowie mi nie szumiało, nic a nic, mówiłam rozsądnie… no, nie mniej rozsądnie, niż zwykle, tylko nogi mi odmówiły posłuszeństwa. 😯
Rany boskie! Aga jeszcze nie śpi? Taż ona wstaje skoroświtem! 😯
Melony, nie melony – Aga! Zwinięta flaga! Żadna wymówka nie pomaga! 👿
Andsol okropnie śmieszny, ale i zastanowienia godzien. 😆
http://andsol.blox.pl/2012/06/Znucenie-przed-Bitw.html
Obawiam sie, ze mialam przed laty podobna przygode z arakiem w tureckiej restauracji. Kelner ktory byl porazony mojom pieknosciom dolewal mi i dolewal, a ja z uprzejmosci czystej i z dobrego wychowania obalalam i obalalam, zas kiedy przyszlo wychodzic, okazalo sie ze nogi nie dzialaja, choc stalam prosto – to znaczy stalam prosto zanim upadlam w pozycji wyprostowanej i mnie wyniesiono do taksowki. Bylo to w Londynie w czasie mojej pierwszej wizyty w tym miescie w roku 1971, kiedy okazalo sie ze jedzenie w tym miescie bylo wowczas malo jadalne. Wiec chetnie dalam sie zaciagnac do elegackiej tureckiej restauracji, gdzie nastapilo moje pierwsze zetkniecie z arakiem i turecka goscinnoscia. Nigdy nie odzyskalam zaufania do tureeckiej kuchni, choc pamietam jak mi wszystko smakowalo po steak and kidney pie’ach.
Dopiero przed chwila przeczytalam o muzycznych sukcesach Matyldy i Zosi. Bardzo, bardzo sie ucieszylam! Przekaz Moniko Dziiewczynkom moje serdeczne gratulacje i wyrazy zazdrosci.
tak jak wczoraj dalej pada 🙂
ja wygodnie herbata szeleszcze 😀
brykam
zmokniete Tereny Zielone
zmokniety S-Bahn
zmokniety ja do przegladu pozycji 🙂
brykam fikam
Dzień dobry 🙂
Leje
Najważaniejsze, ze niestracilismy dystansu do siebie 😉
http://www.polityka.pl/galerie/1523065,1,andrzej-mleczko—galeria-rysunkow-2012-r.read
Helena (21:50)
a. nie ma przymusu czytania 😉
b. mnie to nie przeszkadza 😎
c. dlaczego tak natrętnie powraca do mnie obraz rozkosznej Marii Antoniny, oburzonej tym, że wstrętny motłoch nie chce jeść ciasteczek? 😯 🙄 😉
może to przez tę miałkość? 🙄 😉
Bobiku, upraszam satrapiej łaski – zaczadzona przedburzowym powietrzem zasnęłam wczoraj tuż po 21, padając nosem na stronę numer 2 nowej lektury. 😳 Burza mnie obudziła, wstałam wyłączyć światła i komputer i tak mi się pisnęło dwa słowa przed zgaśnięciem. 😉
Andsol (19:11)
….u nas czujni obywatele u bandytów pseudokiboli widzą patriotyzm…
U nas jest różnie. Jest imperium niejakiego Rydzyka i obrzydliwa taktyka PiSu. Jest Wirydarz (Halina Bortnowska). I jest, gloryfikowana na blogu dr Alina Cała, której opinie, co do meritum, nie różnią się w zasadzie od opinii Debbie Schlussel:
http://www.rp.pl/artykul/310528.html
Każdy sam decyduje o tym, z którą grupą się identyfikuje. Wpychanie kogokolwiek do którejkolwiek z tych grup to, zgodnie ze słownikowym rozumieniem tego terminu, przemoc 🙁
Jotko, dość.
Ustawienie Aliny Całej, jednej z uczciwszych polskich (tak! Alina nie jezt Żydówką) badaczek, w jednym szeregu z ewidentnie nawiedzoną Debbie Schlussel, przepełniło już czarę.
To, co tu robisz, wybacz, ale jest zwyczajnym trollowaniem. Bobik już wczoraj nadmieniał, że temat wałkowaliśmy setki razy, nic dobrego z tego nie wynikło, każdy pozostał przy swoim zdaniu. Po co jeszcze drażnić ludzi, o których dobrze wiesz, że ich tylko podrażnisz? „Nie ma obowiązku czytania”, ale nie ma też obowiązku obsesyjnego – tak to określę – powracania do tematów, które już zostały rozpoznane jako drażliwe, i wypowiadania się na tematy, na które się nie ma żadnego pojęcia (vide prace Aliny Całej).
Wybacz, Bobiku, trzymałam się za pysk i paluchy, ale nie wytrzymałam. Ktoś to musiał w końcu zrobić.
No to mnie Pani Kierowniczka o sekundy wyprzedziła.
Bardzo mokre dzień dobry 😕
Wolę gorzkie, nawet przesadnie, niż ocukrowane. Wolę być budzona, niż lulana.
I to mówię ja 😯 łakociara i sowa 😯
Andsol (23:22)
1. „Mam za dość oczywiste, że obowiązki i uprawnienia moralne to zjawiska bardzo zależne od czasu i miejsca” – pełna zgoda
2. „… nieuchronnych wynikających z tego rozwarstwienia konfliktów społecznych, podbudowywanych racjami etycznymi, nic nie rozwiąże…” – to dlaczego nie latamy nadal z maczugami, nie przykuwamy chorych psychicznie łańcuchami w celach więziennych, dlaczego nie skazujemy na galery z powodu kradzieży bochenka chleba i tak dalej?
3. „Zachodnim i pięknym pomysłem jest współżycie takich grup obok siebie” – kiedy w Rzeczpospolitej Obojga Narodów harmonijnie współżyły obok siebie różne grupy etniczne i religijne, Zachód wdrażał „pomysł” budowania imperiów na najbardziej odrażającym, na globalną skalę, rasizmie. Wymordowano całe narody. Zrabowano im ziemię, godność. Zrobiono z nich niewolników. To wtedy przyszły do nas tysiące Żydów, uciekających przed prześladowaniami Zachodu. Najpierw byli gośćmi, z czasem domownikami. Dwie klęski: potop szwedzki i zwycięstwo kontrreformacji (za panowania szwedzkich królów) nadwyrężyły tę równowagę. Dalej upokorzenia czasów zaborów i świadoma polityka carskiej ochrany, z wysmażeniem „Mędrców Syjonu” dopełniły reszty. Od dawna wiadomo, że nie ma większych dewotów od neofitów. Zachodni neofici wolą się bić w cudze piersi. To zawsze mniej boli. Zamiast mówić o brytyjskim wynalazku: obozach koncentracyjnych, lepiej szukać „stadionów nienawiści”.
4. „Obowiązki i uprawnienia moralne wychodzące poza więź grupową to rzadkie zjawisko i prawie zawsze ogranicza i wyznacza je warstwa religijna” – to jakim cudem istnieją USA i UE?
5. „pojecie „korzyści” – można je definiować podobnie, jak pojęcie „wartości”, czyli jako „czynnik decydujący o sposobie zachowania w sytuacjach wyboru”. Różni ludzie mają różne systemy wartości i różnie rozumieją pojecie korzyści. Tak było, jest i pewnie będzie. Ci, którzy chcieli ten świat uczynić „doskonałym”, kończyli zazwyczaj jako potworni zbrodniarze. Również „w imię swego Boga czy Proroka”
6. „Moja, nieco odmienna teza” – nie widzę rozbieżności. W cytowanej książce:
http://www.wiw.pl/biblioteka/etyka_holowka/09.asp
pisze Hołówka:
6. Roztropność – etyka zawsze żąda poświęcenia. Domaga się abyśmy postępowali wbrew swemu interesowi lub skłonnościom, Proponuje system motywacji odmienny od tego, który pojawia się spontanicznie i postuluje własny system jako nadrzędny. Nie jest sprawą jasną, jak ostry jest konflikt między etyką i postawą roztropnościową.
6.1. Nie jesteśmy w stanie ustalić swych bezwzględnych obowiązków moralnych.
Powinniśmy raczej zaakceptować ograniczony pluralizm etyczny, który nie rości sobie pretensji do wszechwiedzy i szanuje decyzje oparte na różnych teoriach etycznych, które naszym zdaniem najlepiej rozwiązują dany problem moralny.
6.2. Wartości moralne nie są nadrzędne we wszystkich okolicznościach. Teorie etyczne łatwo zradykalizować, co sprzyja postawom rygorystycznym i roszczeniowym. Teorie etyczne niemal nigdy nie wprowadzają rozróżnienia pomiędzy przyzwoitością a aktami heroizmu. Nie maja wbudowanych reguł samoograniczenia. Kotarbiński: „mierzą zbyt wysoko by trafić cel ledwie znośny”.
6.3. Doskonałość moralna jest złudnym ideałem. Ważne jest znalezienie kompromisu pomiędzy wymaganiami etyki a realizacją innych celów życiowych. Powinniśmy zachować bezstronność i sobie przypisywać te same prawa, które jesteśmy skłonni przypisać innym. Roztropność nigdy nie może zastąpić etyki. Wyznacza jednak prowizoryczne ramy gdy staje się ona zbyt górnolotna i natarczywa. Wzorcem postępowania powinna być postawa człowieka przyzwoitego, pozwalającego sobie na zachowanie wywołujące przelotne, lekkie wyrzuty sumienia, lecz nie działającego nigdy w sposób, który powinien wywoływać głęboki wstyd. Nie należy uzurpować sobie prawa do poprawiania czegoś co jest „zaledwie” dobre w imię abstrakcyjnego ideału.
Dora (09:44)
dokładnie tak samo przepełnia czarę nieustanne stawianie przyzwoitych mieszkańców tego kraju po stronie grupy nawiedzonych obrzydliwców. Sorry, ale nie zaczęłam to diagnozowanie 🙁
Mam nadzieję, że Jurek wie….
http://deser.pl/deser/1,111858,11980815,Losujacy_Jez_zna_wynik_meczu_Portugalia___Czechy_.html
…nie ja zaczęłam…
Ale faktycznie pora podpisać protokół rozbieżności 😎 ❗
Ja podpisuję 😎
Bobiku, sorbet na winie jest jak najbardziej do zrobienia.
Moja węgierska przyjaciółka podawała dawno temu….
Nie wiedzieć czemu, nie przepadam za owocami na zimno i tym sposobem omijam sorbety, a one mnie 🙄
Dzień dobry.
Znowu mi uśmiech zszedł z pyska. 🙁
Jotko, czy naprawdę masz tutejsze grono za bandę idiotów, którzy nie wiedzą, że nie wszyscy, nie wszystkich, nie każdy, nie każdego, itd.? Myślę, że nie ma tu ani jednej osoby, która tego nie wie. Co więcej, jestem przekonany, że nie ma tu nikogo, kto by się sam nie czuł do głębi trzewi Polakiem, a nawet patriotą, tylko większość nie lubi na każdym kroku z patosem i przytupem tego podkreślać.
I czy naprawdę uważasz, że zdanie „Iks ukradł siekierę”, albo nawet „wielu jest w Polsce Iksów, którzy kradną siekiery” oznacza „wszyscy Polacy to złodzieje siekier”? Bo tylko tak mogę zrozumieć Twój post o stawianiu przyzwoitych mieszkańców tego kraju po stronie grupy nawiedzonych obrzydliwców.
Ja tam nie mam wątpliwości, że mnóstwo jest w kraju ludzi przyzwoitych i do nich się zwracam, kiedy mówię o jakichś obrzydliwościach, które mi zalazły za skórę. Licząc na to, że razem stworzymy przyzwoity front, który tym obrzydliwościom przeciwstawi się siłom i godnościom osobistom. Mógłbym tu też przypomnieć znany tekst o rozrywaniu ran, żeby nie zarosły błoną podłości. Trudno, tak już mam, że przyzwoitość widzę raczej w tych kategoriach, niż w szukaniu „równowagi”, która pozwala powiedzieć, że te obrzydliwości to tylko drobny pikuś i właściwie po co w ogóle o nich wspominać.
Przykro mi to pisać, Jotko, ale mam wrażenie, że ostatnio starasz się zdominować dyskurs w sposób, który raczej pogłębia podziały i utrudnia porozumienie, niż do niego prowadzi. Dążenie do zaprezentowania za każdym razem „całokształtu” tak naprawdę uniemożliwiłoby rozmowę (i właśnie zaczęło to robić). Zwykle ktoś wrzuca jakiś określony temat i albo zostaje on przez resztę podchwycony, albo nie. Przez jakiś czas na ten temat (często z tych uwierających) się gada, a potem przechodzi do innego (też często uwierającego, ale to dość normalne, że to najbardziej porusza). A w międyczasie można się wygłupiać, paplać o drobiazgach i po prostu dobrze się czuć ze sobą nawzajem. Ale nie sposób dobrze się czuć, kiedy od iluś dni pouczasz nas, że rozmawiamy nie tak jak trzeba, nie na te tematy, co trzeba, i nie w takim duchu, jak Ty byś sobie życzyła.
Protokół rozbieżności został podpisany już z tydzień temu, można było na tym skończyć. Zgłosiłaś swoje votum separatum w sprawie kiboli i proporcji, jedni się z Tobą zgodzili, inni nie zgodzili, tyle. Ustawiczne wracanie do tego na przeróżne sposoby, kiedy towarzystwo wyraźnie daje do zrozumienia, że ma już dość i trochę, rzeczywiście zaczyna zakrawać na obsesję. Ja po prostu odmawiam brania udziału w czymś, co w dość widoczny sposób prowadzi do kolejnej naparzanki.
Do tego, co nazywamy umiejętnościami socjalnymi, należy również umiejętność zamilknięcia w odpowiednim momencie, kiedy widać, że dalsze upieranie się przy swoim za chwilę wywoła wojnę na całego. Co podaję pod ewentualną rozwagę.
Postawienia znaku równości między Debbie Schussel i Aliną Całą nawet mi się nie chce komentować, bo trzeba by zacząć od tak absolutnych podstaw, jak różnica między formą „wy” a formą „my”, albo między obwinianiem innych, a przyjęciem własnej odpowiedzialności za coś (również w imieniu grupy, do której się należy). Jeżeli możemy umówić się, że jednak większość tutejszego towarzystwa te różnice widzi i rozumie, na tym sprawę można zakończyć, żeby nie było konieczności powtarzania po raz kolejny tego, co tu już iks razy zostało powiedziane.
Bonjour!
Wczoraj rozkosznej Marii Antoninie zabraklo na sniadanie croissantow, ale zamiast rzucic sie na stwardniale bagietki, jej dama dworu Audrey pelniaca takze role sluzebnicy usmazyla bezglutenowe nalesniki , ktore podlala syropem klonowym.
Rozkoszna Maria Antonina zaczela sobie na gwalt przypominac kto i kiedy ostatni raz smazyl jej na sniadanie naesniki (chocby i bezglutenowe). A ze nie mogla sobie przypomniec takiej okolicznosci, to az lzy jej podeszly pod oczy, ale je szybko osuszyla.Bo trzeba przyznac – nigdy jeszcze tak dobrze rozkosznej Marii Antoninie nie bylo,zeby jej ktos nalesniki na sniadanie smazyl. Zawsze to ona smazyla.
Z tego wszystkiego Marii Antoninie kompletnie wylecialo z pustej glowy aby kupic wczoraj nowy zapasik croissantow.
A wtedy zadzwonila do niej z drogi jej dama dworu tudziez sluzebnica i powiedziala: Nie troskaj sie , Marysiu-Antosiu, wioze ci croissanty prosto z piekarni!
No zyc, nie umierac pod gilotyna.
A mt7 miala wczoraj caly dzien pisac odezwe do narodu i zaniedbaala powiedziec czy jej sie udalo i co narod. Wiec poprosze o raport zanim udam sie na szorowanie zlota i brylantow.
Dobrze być cysorzem (albo chociaż królewną), tylko co z drugą częścią cytatu? 😛
Przed chwilą ,w liście do Starszej, wyszła mi (nie chwalęcy się) piękna literówka. „z pleśnią na ustach”!!!!! 😀
Bobik (13:12)
bardzo mi przykro z powodu zniknięcia Twojego uśmiechu, sorry 🙁
Zauważ jednak, że imiennie zostałam zaproszona do rozmowy przez andsola
A nauczono mnie odpowiadać, jak ktoś się do mnie zwraca. Ale nie ma sprawy od tego momentu na wszystkie zaproszenia do rozmowy, na drażliwe tematy of course, będę odpowiadała: Prawo Satrapy 😉
Uczynię zadość i zasadom dobrego wychowania i Twoim życzeniom 😎
Ponadto zobowiązuję się, swoje obsesje hodować po cichu, pod korcem. I nawet jakby mi stawiali do ócz cudze wypasione obsesje, to tylko własne przytulę czule do serca i szepnę im cichutko na ucho: i tak jesteście najważniej, najukochańsze 😉
Zobowiązuję się schować na dno szuflady kredki i farbki do kolorowania rzeczywistości 😉 Do piwnicy wyniosę wszelkie narzędzia do pomiaru wagi, proporcji i wielkości 😉
Tylko proszę nie gniewaj się na mnie 🙁
Miej ponadto wzgląd na ułomności wieku starczego, w tym niejakiej zgryźliwości 😳
Wodzu, sprawę wyjaśnia małe słówko „choć”. Choć to, tamto i owo, to jednak dobrze. 😈
Bobik (13:41)
Prawo Satrapy 👿
Maryśka Antośka, ale Ty nie przesadź z temy ciastkamy, bo Cię zemglić może. 😆
Mar-Jo, nie wiem, czy znasz taką piosenkę Ordonki kto nie zna pieśni, niechaj o miłości nawet nie śni, a kto nie kocha, tego nigdy żadna piosnka nie pokocha… itd.? U nas w domu się to śpiewa jako hymn żałobny nad zepsutymi produktami żywnościowymi, w formie „kto nie zna pleśni…” 😉
Ale pleśń na ustach to oczywiście jeszcze krok dalej. 😆
http://en.wikipedia.org/wiki/Alina_Ca%C5%82a
Podrzucam notke biograficzno-indeksowa na temat dr Aliny Calej, bardzo niepelna niestety. Bo faktycznie, jak powiedziala Dora, jest to uczona niezwyklej odwagi i akademickiej uczciwosci,ktora moze byc przykladem dla wielu.
Slowo „smazyc” to najtrudniejsze slowo w polskiej ortografii i po raz juz ktorys litosciwy Bobik mi je poprawia.
One of these days Bobik zrobie Ci niespodzianke i napisze poprawnie. Ale jeszcze nie dzis najwyrazniej. 😳
Bobiku, nie znam tego kawałka Ordonki.
Heleno, spokojnie. Kto kiedyś napisał „Chiszpania”?
Albo „w mrowiskó”? Mar-Jo napisała!!!!! Wprawdzie dawno, bardzo dawno temu, ale niektórzy (a zwłaszcza dużo starszy brat) pamiętają. 😀
Ta piosenka Ordonki była przyczyną dziecięcej traumy Pana Administratora. Strasznie go przerażała bezwyjściowość tej sytuacji: bez pieśni nie ma miłości, a bez miłości nie ma pieśni. Nie widział dla siebie żadnej szansy, żeby w ten zaklęty krąg się wedrzeć. 😈
Odezwę napisałam krótką, ale w międzyczasie mała Walne w Radzie, zatwierdzanie sprawozdań, których część przygotowywałam. Wcześniej zadzwonił mój brat, że chyba trzeba poszukać hospicjum, bo…
Dzisiaj wieczorem mam zebranie z sąsiadami, jeżeli zechcą przyjść.
A ja już z tego wszystkiego zaczynam takie głupie rzeczy robić, ze sama się przestraszyłam.
Może później, wieczorem, jak będę miała siły, to zacytuję fragment listu, który napisałam do znajomego opisując, co tu się dzieje w tej spółdzielni mieszkaniowej.
Muszę jeszcze udać się do znajomej i odebrać nagranie z zebrania członków spółdzielni, bo to jest korpus delikatesów, które są rozdawane bez umiaru.
Jak tu zaglądałam i widziałam wpisy Jotki (wybacz) to wypadałam pospiesznie, bo znam te wszystkie argumenty do wypęku i nie mam sił, najdosłowniej.
Wiem, że większość ludzi wokół mnie raczej podziela poglądy Jotki, ale czy z tego powodu ja nie mogę płakać kiedy chcę?
Przyznaję prawo każdemu do własnych przekonań i nie muszę bez przerwy bronić, czy dyskutować własnych.
U Owczarka bywa taka osoba, która jest energiczną optymistką, świetnie radzącą sobie w życiu, depresyjnych ma w pogardzie i wszystkich pouczała (-ucza), że piszą bzdury nie na temat. W moim odczuciu udało jej się rozgonić grono internetowych przyjaciół.
Biedna Siódemeczka. Cały Lwów na jej głów. 🙁
Jak o mnie chodzi, ja mogę na tę odezwę do naroda poczekać dowolnie długo. Są ważniejsze sprawy od zaspokojenia mojej ciekawości. Myślę, że Helena też się zgodzi wytrzymać. 😉
Heleno, smażenie wcale nie jest najtrudniejsze, wystarczy zapamiętać „smagły” i wtedy rz nie ma prawa wyjść. 🙂
A jak się zapamięta smardze? A o to łatwo, bo smardze to coś do smażenia. 😆
Swietnie, WW! Smaglego postaram sie zpamietac na reszte zycia i juz sie nie kompromitowac.
Siodemeczko – robienie gluich rzeczy pod naporem stresu, zmartwien i czesto bezsilnosci wobec „pociskow okrutnego losu” jak mawial Hamlet, jest chyba takim mechanizmem specjalnie wymyslonym, aby zatrzymac sie i nabrac tchu w pluca. Odpusc sobie i sprobuj zaplanowac cos milego tylko dla siebie – wyjazd do dawno nie widzianej kolezanki, wystawe jakas fajna albo caly dzien lezenia brzuchem do gory – od czego swiat sie nie zawali i III wojna nie wybuchnie, a jesli wybuchnie to beda musieli wszyscy poradzic sobie z nia sami, bez Twojej pomocy, trudno.
Mowie niby do Ciebie,ale troche do siebie tez. So. Trzymaj sie.
Bobik, nie mac mi w glowie, bo Ci przyloze.
😀 Napisałam odezwę do narodu mojego domowego, do 92 osób. Tu nie będę jej upubliczniać 😆
Słabo mi te odezwy wychodzą i najbardziej spektakularne przykłady nie skłaniają większości do zainteresowania się, swoimi przecież, sprawami.
Nie mogę, Helenko, w tej chwili odpuścić, bo jesteśmy w fazie zbrojnego starcia.
Trwa pierwsze od dwudziestu lat Walne Zebranie członków, podczas którego stwierdzono np., że głosowanie wygrała osoba, która uzyskała 217 głosów, a przegrała ta która miała 226, po czym zabrano mikrofony do prezydium i nie udzielano ludziom głosu, a pan radca (to jest dopiero zdolna postać) stwierdził, że wszystko w porządku.
To jest tylko drobny fragmencik wydarzeń, o głosowaniach na dwie ręce nie wspomnę.
Uważam, że powinien tym zająć się prokurator, nie wykluczone zresztą, że tak się skończy.
Nie mogę opuścić pola bitwy, bo dalszy ciąg odbędzie się 28 czerwca, tyle, że teraz dosyć daleko, trzeba jechać dwoma autobusami, więc starsze osoby, które udało mi się namówić do uczestnictwa, pewnie nie pojadą.
Mamy do czynienia z ludźmi, którzy dobrze wiedzą, że zanim doprosimy się sądownie sprawiedliwości, to już dawno będzie po balu.
Zresztą jest już tyle pozwów w sądzie, że to już samo w sobie przypomina jakiś kabaret.
I teraz pytanie główne, dlaczego garstka ludzi ma tracić zdrowie i nie tylko (są zastraszani) dla ludzi, których nie można skłonić do pójścia na zebranie.
Gdyby przyszło ich chociaż 50 %, to podwójne karty zwolenników zarządu, którym obiecano tanie mieszkania, na nic by się zdały.
Spółdzielnie mieszkaniowe w Polsce to jest jakaś absurdalna, komunistyczna pozostałość, na której się tuczą bezwzględni cwaniacy. Powinno się to bezwzględnie zlikwidować.
Świnto prowda, tylko zanim się odezwami czy jakoś inaczej skłoni ludzi do ruszenia tyłków, mogą minąć jeszcze dwa pokolenia. To jest jakiś chyba chłopski atawizm, że jak się wychylę, to mnie zapiszą w zeszycie i omatkobosko co wtedy, będę zapisany. 🙄
Doraźnie strzelanie by pomogło, reformy administracyjne mogą być w drugim etapie. 😈
Mnie sie dzien zaczal tez w sposob mocno zajety, ale juz nadrobilam zaleglosci, zrobilam sobie ogromny czajniczek z zielona herbata na upal, i doczytuje cudne wyznania Marii-Antoski, pogryzajac brioszka z lokalnej piekarni (tej co ma bipolarnego glownego piekarza, i gdzie asortyment wypiekow zalezy od jego humoru w danym dniu). 😆 Pancakes z syropem klonowym byly wczoraj, smazone wlasnorecznie (z wlasnej mieszanki bialej maki gryczanej i maki speltowej; musze poszukac jak to jest po polsku – bardzo lubie sobie poeksperymentowac z roznymi innymi ziarnami, choc przynajmniej na gluten nikt u mnie nie jest uczulony).
Heleno przekazalam Matyldzie i Zosi Twoje gratulacje. Bardzo bylo im milo. (A na ucho Marii-Antoninie dodam, ze recenzje pozniejsze tez byly bardzo dobre, od merytorycznych, po ubior – dobrze, ze zamowione w katalogu spodniczki doszly na czas! – i tzw. poise, ktora trudno jednym slowem przerzucic na polski – cos jak sposob zachowania, trzymania sie, widoczny brak tremy, itp. Duza w tym tez zasluga swietnych, cieplych, ale wymagajacych nauczycieli, ktorzy i sami maja entuzjazm, i potrafia go swym uczniom przekazac.)
Wiadomo, czym się kończy zakazywanie czegoś przekornym szczeniakom. 😆
Smażąc smardze, smakosz raz z potrzeby nagłej,
wytytłał je w smarze, żeby były smagłe
i tak podśpiewywał przy tym od niechcenia:
jak miłe smarzenie jest podczas smażenia. 😈
Orkisz to się nazywa, Moniko. Bardzo modna rzecz podobno. 🙂
O, dziekuje, Wielki Wodzu. Tutaj tez ten orkisz modny. 🙂
Wlasciwie powinnam byla sama poszukac, ale czasem jak otwieram nastepne okienko w iPadzie, bo to mi to, co juz wczesniej napisalam zezera. No i ten upal… O osmej bylo juz 30 stopni, a ma byc 37. Uff.
A z tymi modami to musze opisac moje troche dziwne wczorajsze spotkanie z pospolita pokrzywa. Spotkalam ja stojaca w bardzo pieknej glazurowanej doniczce. Stala przy drzwiach sklepu ze zdrowa zywnoscia, zapewne jako kolejne interesujace odkrycie, zwlaszcza dla Amerykanow, ktorzy pokrzyw nie znaja (moi przyjaciele wlasciwie wszyscy maja opowiesci o tym jak sie poparzyli nieznana sobie roslina na europejskich wakacjach). 😉
Moja babcia karmiła kaczki taką pokrzywą, to pewnie Amerykanom tez nie zaszkodzi. 🙂
Monika (i krolik chyba tez 🙂 ) przechwycila cieplo cale 😀
B. 15°+ z deszczem, a mamy dzisiaj 21VI wiec LATO niby 🙂 😀
bywa
A moja dodawała krwawnika do karmy dla żywiny.
Kartofle z parnika (miam), śruta z młyna i krwawnik.
Byłam kiedyś we młynie po śrutę z wujkiem leśniczym.
Tajemnicze miejsce, ładnie pachniało.
moda na pokrzywy? w sklepach ze zdrowa (?) zywnoscia mody przychodza i odchodza jak chmury nad B. 😀 😀
ryzykuje 🙄 Bobik napisal; nie naciagac tematu! a ja mimo to
swoje 😛
tutaj film do polecanej (pozostalo nas…..) ksiazki
http://vimeo.com/16121664
Poise! To jest cos co mi nigdy w sposob naturalny nie przychodzilo. Musialam sie zawsze okropnie nastarac – a to trzymajac jezyk na wodzy, a to podnoszac sie od stolu z gracja, a to pamietajac aby nie polykac za szybko i nie wyglaszac przemow z pelna buzia.
Jedna osoba jaka znam, ktora jest pelna poise to moja E. Zawsze staram sie aby byla ze mnie dumna. Jak wczoraj. Musialam opinkwolic (nie bylo wyboru!) jednego z mojej mamy zalotnikow i stralam sie przetykac opinkwalanie licznymi zapenieniami jak gleboko doceniam i jestem wdzieczna za to, ze jest dobrym kumplem i powiernikiem, ale czy bylby laskaw powstrzymac sie od udzielania jej rad finansowych, z ktorych sa same kary bankowe?
Jak bede duza, to sie naucze prawdziwej poise.
o parnik i kartofle z, mt7 otworzylas szufladke wakacje u rodziny na wsi! co za szczescie bylo gdy pozwolili te parujace pyry podac zawsze glodnym swinia 🙂 wspomnienia, oddaje sie wam 😀
E tam, Odys nie miał poise, a jak potraktował zalotników, to ludzie już 3 tysiące lat czytają. 🙂
Uwierz mi, Wielki Wodzu, ze chetnie potraktowalabym podobnie jak Odyseusz, ale musze byc „nowoczesna”, „tolerancyjna”, „wyrozumiala” i takie tam pie..oly. 😳
Wierzę 😎
Moniko, nie dałoby się zrobić interesu na tych pokrzywach? Sporą partię mogę do Ameryki podrzucić. Niepryskane! 😎
Poise ja nie muszę mieć, nawet jak będę duży. Zostawiam to labradorom. 😈
Ale co Wy wyrabiacie z poise! 😆 Odys jak najbardziej mial wlasnie poise, bo poise to m.in. odpowiednie reagowanie, bez tracenia zimnej krwi, na dana sytuacje. Tyle, ze energia nie idzie na nerwy, a na rozwiazywanie sprawy. 😉
Bobiku, spytam sie Debry przy okazji, ile by tych niepryskanow krzaczkow od Ciebie ona by sobie ewentualnie zyczyla (glazurowane doniczki tez wlaczasz do oferty?). 😉
Jakby odbyt w Ameryce był duży, to znam tu niedaleko gminę z upadłą fabryką skorup glazurowanych, a i pokrzyw mają dostatek. 😎
Wielki Wodzu, tego regionalizmu nie znałam. 😯
To nie regionalizm, znaczy może gdzieś się uchował, ale znam to jako archaizm.
Obacz np. http://ebuw.uw.edu.pl/dlibra/plain-content?id=16740
Niesłychanie przyjemna niespodzianka mnie dziś spotkała. Ze spaceru na cmentarz przyniosłem łup postaci 14 podgrzybków. I nawet nie wszystkie były robaczywe. 😀
Tak wcześnie grzybów tu jeszcze nigdy nie widziałem. 😯 To pewnie przez to nieustanne lanie.
Idę obrabiać łup termicznie, wywijając radośnie ogonem. 😆
Dzięki Wielkiemu Wodzowi mogę ogłosić wzwycięstwo 😆 ❗ Pokonałam, zmaltretowawszy, pięć kilogramów zielonych włoskich orzechów ❗ Pięć nalewek zaczęło pracowity żywot 😀
Dobry wieczór 🙂
Duszno i parno. Luj wisi i nie chce spaść.
Czyżbyś Bobiku chodził na cmentarz z kozikiem i koszykiem 😯
O Haneczka maltretuje. A czy z dodatkiem płatków róży?
Haneczko, bardzo mi jest i w ogóle zaszczyt to, ale co ja miałem wspólnego z orzechami? Włoskimi w dodatku? Zielonymi? 😯
Są takie dzielnice, gdzie bez kozika lepiej się nie zapuszczać.
Irku, bez. Brakuje mi eyrafinowania 🙁
Wielki Wodzu, z orzechami nic, ale poczytałam i tam, oprócz odbytu i innych śliczności było także wzwyciestwo 🙂
Brakuje mi znacznie więcej wyrafinowania, niż myślałam 👿
I jeszcze przecinka, i ę, ech…
Haneczko, nie jest za późno. Do każdej partii dodaj garść płatków róży pomarszczonej, kawałek kory cynamonowej i trochę otartej skórki cytryny, a po dwóch miesiącach błyśniesz wyrafinowaniem 😀
Ja na cmentarz chodzę z dużą liczbą plastikowych woreczków na moje…eee…odpady. 😉 W nagłym przypadku i grzyb do takiego woreczka wlizie. 😆
No dobra, to teraz wszyscy odmaszerować i kibicować Krystynie. 😈
Ja też poczytałam, to znaczy obaczyłam. Ciekawe. 🙂 Tu piszą coś więcej o tym i innych archaizmach. http://www.przewodnik-katolicki.pl/nr/kultura/odpowiednie_dac_rzeczy_slowo.html
Cynamon i cytrynę zapodałam 😉 Lecę kibicować Czechom 😀
Nie wiem skąd, za to wiem gdzie
taka myśl dopadła mnie
od tygodnia dobijając się do głowy,
ją wyartykułowałam
myślą, głosem, drżenia ciałem,
że najwyższa pora już na seks grupowy
Owszem, w parach ma to sens
lecz gdy lubisz dużo mięs
w jednym sosie jest potrawa monotonna,
urozmaicenie zrobię
każdej miłej mi osobie
proponuję, jeśli jest do tego skłonna
Ważne, by mieć na to chęć
bez znaczenia za to płeć
liczę, że się równo obie płcie rozłożą
w takim seksie jest radocha
każdy tam każdego kocha
zwłaszcza, kiedy równo wszyscy się przyłożą
Kiedy słucham, jak ktoś ględzi
proponuję mu ruch lędźwi
chłop czy baba, niechaj najpierw się ogoli
niech się zrobi na cud bóstwo
w chwilę później spojrzy w lustro
i posłucha, jak pierniczy, że aż boli…
Miast pierniczyć tak boleśnie
powyżywaj się obleśnie
z tego będzie wreszcie może korzyść jaka
może wreszcie ktoś doceni,
że się starasz, że się zmienisz
i po niejednego jeszcze sięgniesz ptaka…
Świntuszenie bywa cool
lecz nie wtedy, gdy jest ból
gwałt przez uszy rzadko bywa przyjemnością
kiedy mówią ci, że pieprzysz
to pamiętaj, że jest lepszy
sposób na to, który zwany jest miłością
Kochaj ludzi, kochaj świat
niekoniecznie tak, jak brat
wyżyć się w tym możesz także i oralnie
zadowolisz kilka osób
może to jest właśnie sposób
by odmienić swoje życie diametralnie
😎
Nie mam pojęcia czy linki do G+ działają w „normalnych” miejscach ale może to tak jest jak u mnie z linkami do fb? Nie mam tam konta, ktoś zaleca coś z fg i dostaję do pocałowania klamkę czyli zachętę, żebym ożenił się z fb a bez tego to i za rękę nie potrzymam. Więc na wszelki wypadek przepiszę tu wpis Pawła Wimmera, który umieścił on na G+, bo tam jest wreszcie długo oczekiwana definicja Polaka:
Nie śledzę, przyznam szczerze, programowych wystąpień polityków i ideologów 4RP, jednak w ślad za sygnałem w Twitterze dotarłem do wystąpienia prof. Andrzeja Nowaka, historyka z UJ i redaktora naczelnego konserwatywnego pisma Arcana, który 12 maja, na konferencji „Polska – Wielki Projekt” wypowiedział m. in. te słowa:
Czy wystarczy nam Radom – jedyne większe miasto, w którym ostatni demokratyczny werdykt dał większość nam, Polakom? (film, 16:27-16:33)
Te straszne słowa, pełne najgłębszej pogardy nie tylko dla politycznych oponentów, ale dla milionów ludzi wybierających inaczej niż chcą zwolennicy 4RP, zostały potem zmienione w wersji online i w papierowym wydaniu Rzeczpospolitej na znacznie bardziej złagodzone, ukrywając niebywały wręcz wybryk krakowskiego historyka, który odmawia mnie i demokratycznej większości prawa do polskości.
Czy wystarczy nam Radom – jedyne większe miasto, w którym ostatni demokratyczny werdykt dał większość dziedzicom dumnych Lechitów?
Polecam przeczytanie tekstu w witrynie projektu (i w Rzeczpospolitej), albo raczej nawet odsłuchanie 19-minutowego wystąpienia Nowaka, bo pokazany wyżej zabieg budzi podejrzenie o dalsze manipulacje redakcji (początek wystąpienia jest słaby technicznie, w 3:10 został poprawiony).
http://www.polskawielkiprojekt.pl/main/dlamediow/prs_id/73
No i co z tym zrobić, poza daniem Nowakowi w mordę przy jakiejś okazji? 😎
Maciejowa pokazuje słuszny kierunek, kochajta, chędóżta, a nie pitolta. Jak cię ktoś uderzy w jeden policzek, oddaj z łokcia i popraw z buta, to będzie konkret. 😈
Jak o pitoleniu, to podobno fonetyka portugalska była podobna do polskiej. Już nie jest, bo był tu Szpakowski. Kłentrału dobrze grał. 😎
Wielki Wodzu, Szpakowskiego usłyszałam raz. Mówił o cyborgu. Słyszę wyłącznie stadion.
Ja Polka nie będę dawać w mordę My Polakom. Świerzbi, ale nie będę.
Ja wiem, to nie jest ładnie, ale może w ten sposób jakieś odruchy by się wyrobiły w gadzim mózgu. Boli – nie boli to dosyć podstawowa i zrozumiała nawet dla patryjoty różnica.
Raczej się nie wyrobią. Półpalcem ich nie tknę, a i tak będą bici. Oni sami siebie bolą i to lubią. Ustawka taka 🙁
Zlapalam te upaly, rysiu, trzymam i, na razie, nie oddam.
Dopiero Maciejowa przypomniala, ze dzisiaj jest najdluzsza noc w roku: noc Kupaly, sobotki, noc swietojanska: urodzaj, plodnosc, radosc i milosc, chociaz moze niedokladnie Maciejowa zrozumialam.
Chcialam ostatnio sie sama samookreslic, lewica czy prawica i mysle, ze najblizej mi jest do Clivea Jamsea, australo-brytyjskiego krytyka i eseiste. James jest, co sam przyznaje, juz na ostatnich nogach (choroba nowotworowa) i obydwie bryt. glowne dzienniki, Telegraph i Guardian, zamiescily o nim dzisiaj artykuly, co zle wrozy. Mam Jamesa zbiory esejow na polce i czesto zagladam. M in powiedzial:
Stop worrying… nobody gets out of this world alive. Brilliant!
ha ha ha, dzienniki nie moga byc obydwie, kazde dziecko wie.
Clive’a James’a bardzo lubie, Kroliku. A poza tym jeden z moich profesorow, Nowozelandczyk (cudownie uczyl textual bibliography, ktora na oko mogla byc nudnym tematem) swietnie James’a udawal. Musze zajrzec do obu dziennikow – bo oba i tak regularnie czytam (z czego wynika, ze nawet lewy gorny rog to i tak spore przyblizenie, i co innego znaczy w kazdym kregu geograficznym, a juz zwlaszcza u Anglosasow, ktorzy maja troche odmienne od kontynetalnych tradycje).
A dzisiaj rzeczywiscie najkrotsza noc, choc do glowy mi akurat przychodzi angielski wiersz o wykorzystywaniu najdluzszej nocy w podobnych celach… Jak sie okazuje, jak sie ma teze, to i przeslanki nie do konca takie wazne. 😉
Poza tym teraz u mnie jeszcze 35 stopni w cieniu. Mam nadzieje, ze Twoje cieplo nie jest az tak szczodrobliwe w stopniach.
Wielki Wódz: świerzbić świerzbi, ale tu sobie odruch warunkowy wyrobiłem: a jedź se człowieku, aby dalej ode mnie. To oczywiście nastawienie konieczne dla przeżycia w miejscowym brutalnym ruchu kołowym, a wewnętrzy tok myśli do tego prowadzący jest taki: typ zapewne nie jest wyjątkowo przykry przez 15 minut a potem normalny. Z pewnością to jest jego codzienność, to nastawienie do świata pozna żona, syn i córka, sąsiad i współpracownik. I w większych czy mniejszych dawkach dostaje za to zapłatę, bo jeden milutki (taki jak ja) może przeskoczyć nad tym, ale nie ma szansy, by mu to całe jego otoczenie wybaczyło.
Nie w pełni pogodzony z tą własną pacyfistyczną pozycją patrzę na mego Anioła Stróża z pytaniem w oku „a nie podstawiłbyś ty mu nogi?” ale Anioł Stróż mówi: „spoko, on się sam wykałapućka”.
U mnie chlusnelo nagle dwugodzinna tropikalna ulewa i wlasnie ziemia paruje. Jest teraz 27 stopni, Moniko. Jest OK. Jesli widzialas film wietnamski Zapach Zielonej Papaji, to wlasnie tak u nas dzisiaj lalo.
Profesora Nowaka ja już od dawna obserwuję z błyskiem we wrednym ślepku. Nawet jakiś cytacik z niego sobie zachowałem, żeby jego światłe myśli nie zostały zapomniane. I mogę zapewnić, że on nas wcale nie uważa za zdrajców. 🙄
Motłoch wynajęty przez siły polityczne, żeby opluć Krzyż …na naszych przeciwników należy spojrzeć tak, jak oni wyglądają – jak pętaki. Na to zasługują na pewno. Nie na żaden pal męczeński, jak próbują to przedstawiać, strasząc społeczeństwo. Dla nich palem męczeńskim będzie szyderstwo, pokazanie ich całej nagości, głupoty, prymitywizmu, chamstwa, pętactwa, to słowo jeszcze raz podkreślę. Nie nazywajmy tych ludzi wielkimi słowami – że to zdrajcy – bo to ich nobilituje. To jest grupa pętaków.
Wiecie co, Amerykany – dajcie trochę tych stopni, bo już dość mam tej jesieni w czerwcu. 👿
Ale wilgotności żadnej nie biorę. Mam nadzieję, że to nie jest sprzedaż wiązana. 😎
Maciejowo, a nie boita się, że Was ksiądz proboszcz z ambony za te zberezieństwa wyczyta? 😈
Zdrajca nobilituje, a petak to dopiero dokopuje! Trudne do rozgryzienia… Troche jak z tym gwaltem przez uszy, co rzadko bywa przyjemnowscia, o czym powyzej pisala Maciejowa, znajac zatem jednak przypadki, zgoda ze rzadkie, w ktorych taki gwalt moze byc przyjemnoscia.
A bierz, Bobiku, ile tylko chcesz tych stopni, nie krepuj sie. 🙂
Burzy jeszcze u mnie nie bylo, niestety. Moze bedzie jutro, ale tego z kolei bym nie chciala, dopoki nie wyladuje samolot z Monachium.
O okropnych typach chwilowo juz nie mam sily myslec… Instynkt samozachowawczy zapewne.
Ten prof. Nowak to w wymyslaniu inwektyw pobil chyba nawet Krola Leara! A morde ma zakazanai nader tepa.
Wiadomosc o Clive’ie Jamesie jest bardzo smutna. Nie wiedzialam, ze jest taki chory… 🙁
Rozkoszna Marysia Antosia odwiedzilaa dzis swe dwa ukochane sklepy : Anthropologie (butik) oraz Pottery Barn. Oczywisxie w towarzystwoe swej wiernej sluzebnej/damy dworu. Dmaa dworu kupila na wyprzedazy spodnie i gore, zas sama krolowa kupila spodnie, dwie gory a takze cudny zielony dzban ceramiczny.
Teraz moze spokojnie wracac do kraju. Ale dopiero inszallah za tydzien. Jutro zdejmowanie szwow pod oczami. Jeszcze ma troche zaciekow na twarzy i tlumaczyla dzis mlodziutkiej ekspedietce w Anthropologie, ze zupa byla za slona ….
Heleno, wspaniale ze spedzilas z Mama jej urodziny, a udane zakupy i nowe ulepszone podocza obydwa beda dodatkowym milym wspomnieniem z Nowego Kontynentu. Bezpiecznie wracaj na Stary!
Pokazywalam Siostrze zdecie twojej 88-letniej Mamy, nie mogla uwierzyc.
Oooo,Kroliczku!… Wlsnie jej przeczytalam co napisalas,a ona lekcewazaco machnela reka (to taka wschodnioeuropejska szkola skromnosci dziewiczej), ale oczywiscie bardzo lubi to slyszec. 🙄
Krzysztof Nawratek odsyła do Guardiana z bardzo przerażającymi wieściami z Grecji. Tak łatwe i tak przewidywalne odradzanie się faszyzmu w Europie?? A jak by to wyglądało tutaj gdyby sytuacja materialna klas średnich pogorszyła się?
Ona sie juz znaczaco pogorszyla w Europie, a co najmniej w UK.
Nie wydajee sie by grozilam nam w Wlk. Brytanii faszyzacja, mamy rozliczne mechaizmy aby temu zapobiec, a jedyna partia skrjnie prawicowa jest w defensywie,o czym swiadczy chocby bardzo ostrozna retoryka pulbiczna, ale nigdy bym nie bagatelizowala zagrozenia, ze naastroje beda sie radykalizowac w miare dalszej pauperyzacji spolecznstwa i zaciskania pasa, naplywu emigrantow i narastajacego poczucia, ze coraz na Wyspach ciasniej, a istniejace infrastruktury pekaja w szwach. .
Dzień dobry 🙂
Znowu nie ma słońca. 🙁 Już się właściwie powinienem do tego przyzwyczaić, ale dziwnie mi to nie wychodzi. Co popatrzę na te cholerne chmury, to jakoś mi tak. 🙄
Jeżeli ktoś nie ma dziś ochoty na miłość grupową, to mam propozycję indywidualną – do serca przytul psa… 😆
Dzień dobry.
Świat jest nadal chory. Co raz się wydarzyło, może się wydarzyć ponownie.
http://wyborcza.pl/1,75400,11975002,Genetyka_po_wegiersku.html
Bobiku, może jeden utwór w formacie mp3 na poprawę nastroju? Mówią, że pomaga. 😀
Umysł takiego gościa, który po nocach trzęsie gaciami, że mógłby mieć jakiś obcy gen i w końcu na wszelki wypadek leci to sprawdzić, żeby zyskać upragnioną pewność, jest dla mnie terenem zupełnie niedostępnym. Po prostu nie wiem i nie rozumiem, co tam się dzieje.
A mógłby, biedaczysko, pomyśleć sobie, że z jeśli nie takimi, to innymi „obcymi” genami jest w dobrym towarzystwie praktycznie wszystkich Europejczyków i za forsę zaoszczędzoną na badaniach napić się Bikavera. Samopoczucie miałby może nawet i lepsze niż po badaniach. 🙄
Najlepiej by mi poprawiło humor 25 stopni i niska wilgotność. 😉
Coś te amerykańskie stopnie nie bardzo u mnie chcą działać. Może potrzebują innej wtyczki czy tam innego gniazdka? 😯
Do serce przytul psa, a łosia pocałuj w pyzę 😀
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,11917522,Dorota_Suminska___weterynarka_z_milosci_do_zwierzat.html
Moi Starzy kiedyś odkryli, że jakimiś tam drogami są z tą rodziną Sumińskich spokrewnieni. Może to całowanie zwierząt ma się w genach? 😆
Swoją drogą, pyzy łosia wprawdzie nie znam z osobistego zetknięcia, ale wargi końskie znam i wiem, że są w dotyku jedną z najprzyjemniejszych rzeczy na świecie. Chyba tylko brzuszek szczeniaka może się z nimi równać. 🙂
Absolutna zgoda co do końskich chrap i zapewne łosiej pyzy Tylko gdzie łoś??? Dajcie mi łosia, a pocałuję natychmiast!
Psy przytulam do serca kilka razy dziennie, z wzajemnością. Nie ma zycia bez zwierzątek
Proszę bardzo, oto łoś:
http://3.bp.blogspot.com/_58Ig-XbOcjg/SZB3uTKHxLI/AAAAAAAAAVI/xMLos_ZUtrs/s400/moose+kiss.bmp
Tylko że do jego całowania chyba jest kolejka. 😆
Proszę bardzo, oto łoś.
To jest bardzo miły ktoś.
Więc pocałuj łosia w pyzę,
Zanim powie: ja nie gryzę! 🙂
Pomysł taki mi się posiał:
czemu cmokać tylko łosia?
Ryjek dzika czy prosięcia
też jest świetny do cmoknięcia,
A żyrafa? Kapibara?
Lub preriowych piesków para?
Kajman, wróbel, mandryl, foka –
ich też trzeba by pocmokać.
Widać już, do czego zmierzam?
Jeśliś człek, pocałuj zwierza! 🙂
Już sobie wyobraziłam całowanie kajmana 😈
Nie sądziłam, że to ja będę przypominać o Euro, ale trafiłam na wywiad, który wydał mi się ciekawy:
http://www.sport.pl/euro2012/1,109304,11992203,Jestes_piknikiem__Mozesz_byc_dumny__Sa_nas_miliony.html
Szkoda swoją drogą, że tylko w Poznaniu byli ci Irlandczycy, którzy pokazali tutejszym, na czym polega prawdziwe kibicowanie. I rzeczywiście, w Polsce świat piłki zawłaszczyły grupy kiboli, wmawiając reszcie społeczeństwa, że ci ludzie, których sport interesuje w sposób normalny, nie fanatyczny, to pikniki, niedzielni kibice, którymi trzeba pogardzać. (Jeszcze słyszałam określenie „janusze” i opis takiego „janusza”: jest gruby jak baryła i ma czerwone poliki zwane „żelazkami” 😆 ) Pozwolono się zbytnio rozpanoszyć kibolstwu, a teraz nagle odkryliśmy, że sport i kibicowanie to zupełnie inne obszary niż ponury ksenofobiczny fanatyzm. Że to jest po prostu zabawa, która może zbliżać ludzi.
Tak sobie mówię teoretycznie, bo w życiu nie udałabym się do strefy kibica. Nie lubię być w tłumie, a jeszcze jeśli wszyscy piją piwo i bez umiarkowania poddają się jego skutkom, podlewając okoliczne ogrodzenia, to taki tłum odrzuca mnie jeszcze bardziej. Ale przecież nie ma przymusu, inni dobrze się bawią w takich warunkach i niech im będzie na zdrowie. Tylko ktoś to wszystko musi posprzątać…
Parę rzeczy jest w tym wywiadzie, które mnie zaciekawiły. Na przykład sprawa flagi – pamiętam, że w czasie tutejszych mistrzostw Niemcy też „odkryli flagę” i w ogóle chyba po raz pierwszy od 45 roku pozwolili sobie na prezentowanie swoich narodowych symboli w sposób radosny, bez wojennego kompleksu i obaw, że ktoś ich oskarży o nacjonalizm albo, co gorsza, powrót do jakichś brunatnych ciągotek. I właśnie atmosfera piknikowa chyba takiemu nieskrępowanemu podejściu do symboli sprzyja.
Druga rzecz to normalność. Strasznie do niej tęsknimy, od lat, a może od wieków. 😉 I chyba jednak jest jej coraz więcej. Ale dla mnie naprawdę normalnie będzie nie wtedy, kiedy już wszystko będzie cudnie i perfekcyjnie, bo tego to nie ma nigdzie, tylko wtedy, kiedy jakakolwiek krytyka nie będzie wywoływała odruchu obronnego i gwałtownej kontry. Kiedy będzie tylko sygnałem, że jeszcze to czy owo można by poprawić, a nie „atakiem na tożsamość”. Bo właśnie takie obronno-zaczepne reakcje są objawem kompleksu i nie do końca stabilnego poczucia własnej wartości.
To przycichnięcie polityki podczas Euro też ciekawe. Ale prorokuję, że się po Euro nie utrzyma, bo o czymś w końcu gazety muszą pisać. 😉
A obraz „janusza” zachwycający. 😆 Zaraz poleciałem do lustra obejrzeć swoje baryłowate, czerwone poliki. 😈
Ukryte w czarnych kudełkach 😆
Doczytam zaraz o piknikowaniu – choc w ogole jestem za, i w waskim znaczeniu, i w znaczeniu oryginalnym – koszyk, butelka wina i wody mineralnej, bagietka, kanapki, salatki, owoce, czy co tam jeszcze. 😉 No i dla mnie jednak najlepiej w zieleni, a nie ogromnym tlumie w miejskim krajobrazie, ale jak komu bardziej odpowiada duze spotkanie sportowe, to czemu nie? Byle nie wiazalo sie to z fanatyzmem, ksenofobia i agresja…
A losie to u mnie czasem przez ulice przechodza, ale one sa dosc duze i troche plochliwe, wiec jednak ich nie caluje. Ale ciesze sie, jak widze. I czekam cierpliwie az przejda, nawet jak mi sie gdzies spieszy. 🙂
Bobiku, doczytalam ostatnio w Polityce, ze przynajmniej w srodmiesciu Krakowa znikaja co bardziej natretne reklamy, odslaniajac fasady domow. Jakas dobra wiadomosc… 🙂
Bo Kraków jest w tej dobrej sytuacji, że mając zabytkowe centrum mógł sobie z niego zrobić tzw. park kulturowy, gdzie wieszanie nachalnych reklam jest surowo zabronione. Warszawa niestety czegoś takiego zrobić nie może 🙁
Okazuje się, że janusze to nie tylko pikniki:
http://www.miejski.pl/slowo-janusz
Pod mym czarnym kudłem jest czerwony polik,
który obrzydzenie budzi u kiboli.
To nie patriotyczny znak jest, a komuszy,
charakterystyczny dla wszystkich januszy.
Polik mój czerwony, życie me sobacze,
kibol mnie nie lubi – chyba się zapłaczę. 😥
Kraków „od zawsze” miał z reklamami trochę lepiej, tzn. były obostrzenia dotyczące ich wieszania. Aczkolwiek pamiętam, że przy okazji remontu Kościoła Mariackiego wisiała tam reklama na całą fasadę. Tyle chociaż dobrego, że były na niej psy. 😆
Tak, pamiętam te pieski – goldeny zdaje się 🙂
A propos Krakowa, kojarzysz, Bobiczku, taką postać? Cudna pani.
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,11837833,Irena___Kika___Szaszkiewiczowa__ja_sie_wszedzie_czuje.html
A może to był bernardyn. W każdym razie coś dużego.
Bernardyny to były. Firma Winterthur. 🙂
Kikę nie tylko kojarzę. Byliśmy/jesteśmy z rodziną Szaszkiewiczów bardzo zaprzyjaźnieni (Piotrusia i jego siostry pamiętam jako zupełne szczeniaki). Dopóki mieszkaliśmy w Krakowie, bywaliśmy regularnie na tych czwartkowych spotkaniach, o których mowa pod koniec artykułu. Kika rzecz jasna pojawiała się tam tylko wtedy, kiedy akurat była w Polsce, bo to były lata już po jej wyjeździe.
Na co dzień potrafiła ona być dosyć…hmm… trudna, ale jako postać należy oczywiście do krakowskiej legendy. No i hecne te makatki robiła – bardzo często z kotami. 🙂
Te komiksy Wiśniaka i Piotra S. pyszne 😆
Bobiku, nie wiem o co Ci chodzi z tym umysłem takiego gościa, przecież piszą tam, że jego partia to Jobbik.
Owczesny Kraków wytworzył pewien rodzaj poczucia humoru, który za pośrednictwem „Przekroju” rozlał się na cały kraj. Teraz ten rodzaj zrobił się już chyba generacyjny, bo nie bardzo widzę, żeby przez młodsze pokolenia był kultywowany. Ale może się mylę i mam tylko za małe rozeznanie? 😉
Janusze wzięli się stąd 🙂
http://pliki.paslek.pl/policja/dzielnicowi/janusz_lawrynowicz.jpg
Biedak zrobił na swojej twarzy karierę ogólnopolską.
No bo do mnie trzeba kawa na ławę, andsolu. Napisali, że Jobbik, ale nie napisali, że za, to się nie połapałem. 😆
Rany boskie, chyba jeszcze muszę trochę popracować, żeby dojść do wyglądu klasycznego janusza. 😆
Zajrzałam do „Piwnicy pod Baranami” Joanny Olczak-Ronikier.
Na str. 127 jest zamieszczony pastel (reprodukcja) Kazimierza Wiśniaka „Kika Szaszkiewiczowa w Stavanger”. Piękny! Pani w tamtym czasie była faktycznie „duża”.
Wiśniak to w ogóle artysta niedoceniony. Tak powtarza wciąż łabądek, która się z nim serdecznie kumpluje. U niej w domu wisi prześliczny pejzaż pędzla Wiśniaka, przedstawiający moje ukochane podkrakowskie pagórki. Zielony i pogodny.
A co do humoru przekrojowo-piwnicznego, zdecydowanie był on pokoleniowy. Oparte na dowcipie cienkim i aluzyjnym, a wiadomo, że aluzja to broń przeciwko totalitaryzmowi. Za wolności ludziska są za leniwe, żeby się zastanawiać nad aluzjami, a o co to temu misiu chodziło…
Piwnica jeszcze miała w sobie jakiś specyficzny stop rzewności i kiczu, który sama z upodobaniem wyśmiewała. I to też dziś mało kto rozumie.
Piwnicy już nie ma, choć niby jeszcze jest. Bez Piotra to nie jest prawdziwa Piwnica i być nie może.
A propos podkrakowskich pagórków. Gdzieś kwadrans przed Krakowem pociąg mija stację Łuczyce. Obok niej na opuszczonym, rozpadającym się baraku przez dobre kilkanaście lat widniał napis (pisownia oryginału): ŁUCZYCE TO MIASTO SEXU.I.BIZNESU.
Żałuję, że nigdy go nie sfotografowałam, ale w ruchu byłoby trudno. Już go nie ma. Najpierw barak zamalowali kibole jakimiś paskudnymi wyrazami, a potem widać zawstydził się ktoś z decydentów i ruderę rozebrano 🙁
Wszystko rozumiem, tylko dlaczego akurat nieszczęsny policjant z Pasłęka 🙁
http://www.wykop.pl/ramka/813549/internet-zniszczyl-mu-zycie/
Takich seksownych miast trochę jest.
Nadburmistrz Berlina K. Wowereit jest autorem sloganu „Berlin- arm, aber sexy”. 😀
Ja Szaszkiewiczową znam od dziecka z Przekroju i zawsze to była duża kobieta. 😀
http://bi.gazeta.pl/im/7/11823/z11823457X,Komiks-Ireny—Kiki—Szaszkiewiczowej–Rys–Piotr.jpg
Mar-Jo, takie hasło w stosunku do Berlina nie budzi kontrowersji. Natomiast Łuczyce to po prostu za przeproszeniem dziura, kilka domków na krzyż, a stacyjka kompletnie opuszczona. Absurd tego napisu w tym miejscu był po prostu przepiękny.
Pani Kierowniczko, tak właśnie to odebrałam! 😀
Starsza dotarła do domu. 😀
Jutro jedziemy po Młodszą. 😀
Ja 1. lipca mogę spokojnie jechać. Miał być Hamburg. Będzie Monachium. 😀
Uuu… Jak przeczytałem o tym policjancie, to mi się strasznie żal biedaka zrobiło. Dostał się w tryby. 🙁
Na nieświadomie absurdalne napisy reklamujące w ogóle był wielki boom w latach 90-tych. Po mizerii Peerelu wszyscy chcieli, żeby było jakoś tak „wielkoświatowo”, więc połowa nazw firm się kończyła na -ex, i na każdym kroku był sex, i kwitła radosna twórczość w dziedzinie haseł biznesowych. Ja też żałuję, że tego trochę nie pofotografowałem, bo śliczne to były czasem kontrasty między różnymi zakazanymi ruderami a ich dumnymi nazwami, ale wtedy jeszcze nie zawsze miałem przy sobie aparato. 😉
Z Hamburga do Monachium, jak widać, ledwie żabi skok. 😉
A mnie wszystko jedno, ja i tak pośrodku. 😆
Pani Kierowniczko (18:52), to jest rzeczywiście niepiękne.
Ten napis w Łuczycach to nie była reklama niczego. To był wyraz szczególnego poczucia humoru.
Będę blisko Monachium w weekend 20-22 lipca 🙂
Rozdzierajaca serce jest ta historia o przyzwoitym prostym czlowieku, ktoremu zrobono krzywde i nikt mu nie jest w stanie pomoc. Rodem z Gogola albo Czechowa.
Napisze do niego list zaraz po powrocie.
Po internecie krąży więcej takich wizerunków, nie wiadomo skąd wziętych, gówniarzeria się dobrze bawi. Nie ma na to rady.
Napis „Lisewo – wieś sexu i biznesu” widziałem jeszcze za starego ustroju, koło 1985 roku. To jest taki nikomu nieznany przysiółek w Puszczy Darżlubskiej, gdzie pekaes nie dociera, nie mylić z piękną i bogatą wsią Lisewo koło Gniewina. 🙂
Moze te gowniarzerie malo kto wychowuje, uczy empatii, zrozumienia cierpienia drugiego czlowieka czy jakiejkolwiek zywej istoty, malo kto z nimi rozmawia o sprawach waznych, malo kto uczy czytac ksiazki, zamiast zaliczac narodowy kanon niezbedny do zdania matury. W takich momentach mysle jak dobrze, ze nie mam dzieci, bo nie wiem czy umialabym konkurowac z grami komputerowymi i facebookami.
Oj, widzę, że Grecy postanowili tanio nie oddać skóry naszym. 😈
Co to znaczy? 😳
To znaczyło, że Grecy nie pozwalali Niemcom strzelić sobie bramki tak szybko, jak przypuszczałem. Ale teraz już pozwolili. 😉
To dobrze dla naszych czy zle?.
A dlugo jescze bedzie to Euro?
Nie musisz natychmiast odpowiadac jesli ogladasz.
Nikt nie musi. Ja poczekam, to nie pilne.
Pieniądze też wezmą od naszych, chociaż z obrzydzeniem i poczuciem krzywdy. 😛
Jeszcze z tydzień, Helenko. I to już głównie na Ukrainie, ten gdański mecz to jest bodaj przedostatni w Polsce. Zleciało jak z bicza trzasł.
Biedne pikniki pewnie w jakąś depresję wpadną, karnawał się kończy…
Pewnie przeniosa sie wszyscy do Londka, na p. O. 🙁
Ale masakra, no nie? 😎
Ale na szczęście będzie też olimpiada kulturalna 😉 W takim Edynburgu na przykład. Nie jest wykluczone, że tam się w tym roku na chwilę wybiorę. Ale pewne też nie jest.
Bobik się znów przyprawił gruszkówką i się nie odzywa 😛
Przypadek (bo ta ręka Boatenga to był oczywisty przypadek) nieco zredukował rozmiary masakry, ale i tak było nieźle. Jedna z bramek nawet nasza do kwadratu. 🙂
Komentator opowiadał, że przed meczem kilkudziesięciu studentów Sporthochschule ofiarnie przeanalizowało 900 minut materiału filmowego, żeby znaleźć słabe strony Greków i złożyć je w ofierze niemieckiemu trenerowi. Słowo patriotyzm nie padło przy tej opowieści ani razu. 😉
Wodzu, a kiedyż to mnie gruszkówka przeszkadzała w odzywaniu się? 😈
Ale tak całkiem po prawdzie, tom się nie mógł przyprawić, bo jeszcze robotę mam. 🙁
Noo. 🙂
To odpowiedź na WW 22:21
Już cicho, bo znów nam od pikników nawrzucają 🙂
A któż wam nawrzuca? Ja pisząc o piknikach miałam na myśli te tłumy na stadionach i w strefach kibica.
No właśnie, my tu robimy za strefę kibica 😛
Ale nie napieramy na siebie spoconymi cielskami, nie mamy pomalowanych pysków i kapeluszy z rogami, o szalikach nie mówiąc 😛
Prawdę mówiąc to dziś meczu nie oglądałam, bo mam do przejrzenia do pojutrza 25 partytur, ale co jakiś czas zaglądałam na relację Z czuba, żeby wiedzieć, czy „nasi” wygrywają 😉
A skąd to kto wie, czy ja nie mam pomalowanego pyska? 😈
W necie mogę sobie opowiadać, że mam, albo nie mam, w zależności od tego, na kim akurat chcę zrobić dobre wrażenie. 😆
Ładny mecz. Bardzo żywiołowo reagowała na kolejne gole pani Kanclerka.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/5,114944,11996770,Merkel_na_gdanskim_stadionie__kibicuje_Niemcom_i_zartuje.html?i=10
🙂
To sympatyczne, że niemieccy kibice pozdrawiali ją napisami „Hallo Mama” 🙂
Otworzyłem linkę od Doroty i podskoczyłem, bo zaczyna się słowami „Janusz Ławrynowicz”, a to odnosi się nie tylko do pewnego policjanta ale i do mojego przyjaciela, szczecińskiego dziennikarza. I pomyślałem sobie o wszystkich Kaczyńskich tego kraju (ponad 100 tys. osób, trzechsetne na liście popularności nazwisko), ile darmowej nieżyczliwości dostali w prezencie od losu, bez karmy ani winy.
„Niemcy pobili Rekord”
Stary Rekord nie miał najmniejszych szans z młodymi, wyćwiczonymi w biciu Niemcami.
Czemu to znowu Niemcy biją? I dlaczego nas to nie dziwi?
Przez lata całe Rekord w skórę brał od Rosjan, ale robili to przynajmniej po cichu, na boku i bez większego rozgłosu, Niemcy robią to bezczelnie, z hukiem i na oczach całego świata. Najgorsze, że Niemcy zapowiadają kolejne bicie.
Przeżywaliśmy już bezradność świata wobec bicia Niemców, dosyć tego!
Trzeba zabronić obrony Rekordu.
Niech go zabiją.
Będzie spokój.
Szukam pracy po miszczosfach.
Hóligan
Praca po miszczosfach:
zbiurka na Krakoskim Przedmieściu dziesiontego.
zeen, myślałem, że hóliganić to misja a nie praca…
Dla hóliganóf
(dość silnych panów)
jest po tym Ełro
robót bez liku:
mycie chodników
z popiwnych sików
w strefach kibica
i okolicach 😛
Do Rysia. 🙂
Nic mi nie odpowiadają ci od Pozostało nas już tak niewielu 🙁
Zbiurka? To praca biurkowa jest teraz dla hóliganóf? 😯
Choć właściwie… Co ja się dziwuję. Odkąd zostali kwiatem narodu nawet nie wypadałoby im robić na podrzędnych stanowiskach. 🙄
Holigani ze swiata beda pewnie witani chlebem i piwem na p.O. Moga tez jeszcze po ryju dostac na dzien dobry.
Bede musiala przedteem zakupic duzo maki, cukru i papieru towaletowego.
Sędzia się ładnie nazywał.
No i po meczu, hólgani sie skrzykuja na nastepne wystepy, a u mnie wreszcie burza, ktora na szczescie przyszla nie za wczesnie, akurat w sam raz. 🙂
Zdumiewające. Więc jednak nie znam tego Kraju.
Pewnie balabym sie prowadzic w Polsce, tak jak czesto boje sie przechodzic przez jezdnie. Nawet nasza kolezanka-sasiadka,Myszka, wieloletnia instruktorka szkoly dla kierowcow, opowiada, ze czasami boi sie przepuscic w Polsce przechodnia, bo ktos ja moze rabnac z tylu. I wcale nie w aroganckiej stolicy, tylko w Bielsku-Bialej dokad regularnie jezdzi.
Kiedys,kiedy ktos trabil na nia z tylu, wyszla z samochodu, podeszla do trabiacego i zapytala uprzejmie : czy zyczy pan sobie abym na panskie zyczenie popelnila samobojstwo na drodze czy raczej przejechala kogos na skrzyzowaniu?