Podstępne regionalizmy

wt., 19 czerwca 2012, 13:04

Jack Russell wtruchtał do ogrodu, ale zamiast jak zwykle porwać Bobikowi spod nosa patyk, zapraszając tym samym do beztroskiej gonitwy, stanął w pozie nachmurzonej i wpatrzył się w szczeniaka pełnym wątpliwości wzrokiem.
– Co jest? – zapytał wnikliwie Bobik. – Nie chcesz się bawić, czy co?
– Sam nie wiem – burknął Russell. – Wczoraj chciałem. Przedwczoraj chciałem. Przedprzedwczoraj też chciałem. A dziś już nie jestem pewien. Zacząłem dochodzić do wniosku, że jesteś leberałem.
– Ależ zawsze byłem! – zauważył z niejakim zdziwieniem szczeniak. – Nigdy nie ukrywałem, że leberka jest moją namiętnością, moim hobby i moim przeznaczeniem. To żadne odkrycie.
– No widzisz – powiedział Russell oskarżycielskim tonem. – A ja nawet nie wiedziałem, co to jest ta cała lebera. Musiałem sprawdzić w słowniku i okazało się, że to paszetówka. No to czemu nie powiesz, jak każdy normalny pies, że jesteś pasztetówkistą, tylko z tymi swoimi regionalizmami się obnosisz? Jak się teraz z tobą bawić jak gdyby nigdy nic?
– To znaczy, że nie chodzi o zawartość, tylko o to, jak się ją nazwie? – zmartwił się Bobik. – Ale… jak by to delikatnie ująć… nazwą za bardzo się nie najesz.
Russell ostrzegawczo wzniósł łapę do góry.
– Imponderabilia! – szczeknął dobitnie. – Mapa i terytorium. Drogowskazy i manowce. Rzeczywistość i opis. Wątroba i wątrobianka.
– I Russel, i Husserl, i Wittgenstein – dorzucił radośnie Bobik, sądząc, że kumpel jednak zdecydował się na wspólną zabawę.
– No i znów lecisz w regionalizmy! – warknął Jack. – A już myślałem, że uda mi się z tobą dogadać jak pies z psem.
– Wiem, pod pewnymi względami jestem niereformowalny – przyznał Bobik. – Ale coś ci powiem. Odkąd doszedłeś do tego, że jestem leberałem, wcale nie mam mniejszej ochoty na ganianie za patykiem, niż wcześniej. Więc może nazwa nie aż tak wpływa na zawartość, jak by się mogło wydawać?