Wartości rodzinne i inne
Miłość rodzinna rzecz nader zbożna,
fundamentalna, twierdzić by można,
wszak pierwszą myślą takiego syna
jest: kto da papu, jak nie rodzina?
Lecz tutaj druga myśl w pełnym biegu:
oprócz rodziny mam i kolegów,
którzy doprawdy, komu jak komu,
ale mnie to chcą na pewno pomóc.
Z wiekim zapałem do tego rwą się,
żeby ich rąsia myła mą rąsię,
by kolesiowski sen nam się ziścił –
syci, bezpieczni, a przy tym czyści.
Niejedną matkę ssie cwane cielę –
tutaj rodzina, tu przyjaciele,
tutaj agencja, a tutaj spółka –
i już do pensji dopisuj kółka.
Że lud wyraża jakieś obiekcje?
No, to etyki trza mu dać lekcję:
przyjaźń, rodzina, wzajemna pomoc,
toż to wartości są, jak wiadomo.
I tak wartości mota się siatka…
Ktoś coś pyskuje? To się go zatka,
A kto właściwie w tej całej matni
jest tak naprawdę ssany? Podatnik.
Niektórym żal jest tego biedaka,
lecz władza nad nim nie będzie płakać,
no bo on przecież nie z władzy winy
żadnej u żłobu nie ma rodziny.
Jestem tak zafascynowana dzisiejszym kupletowaniem, ze nawet sie nie zaczerwienilam na dotykanie mula przez krolika.
Dla sztuki nie takie rzeczy nalezy poswiecac jak certolujaca sie krolicza cnotliwosc.
No kto sie moze wami moze rownac, kto…
Szampan i truskawki, mowicie… U nas dzisiaj biale wino dobrze schlodzone, i brzoskwinie, maliny i gruszki forelle. Tez bardzo dobre. Na dodatek mieszkamy obok brzoskwiniowego zaglebia.
Pogoda, ktora przez 6 miesiecy w roku jest u nas do niczgo, jest tej wiosny i lata gloriosa. Spedzamy dnie (poza praca) na tzw powietrzu. Szkoda, ze u was sa susze, powodzie, wiatry i zimne temperatury, nie mowiac juz o trabach powietrznych… 2012 to jest rok super pogody w moim grajdolku.
ulga! slonce przy 12° 🙂
BALKON
szeleszcze zaleglosci
herbaty dzbanek
brykam 😀
brykamy fikamy
Po tej akcentualnej poprawce wierszyk Tadeusza wygląda dużo bardziej elegancko. 🙂 Pod względem formy. Jeśli chodzi o treść, to jest to bardzo udatna męska wariacja 😉 na temat Dałabym ci chleba z masłem, alem go zjadła. 😈
Bry!
Widzę, że już brać i siostrzać się podniosła. Ja piszę leżąc w objęciach szardone.
Niniejszym uprzejmie zezwalam na poprawki. Bo i co mi zostało… Proszę jednak dla równowagi o poprawienie ole na olé. Do czego napisania musialłem dodać klawiaturę.
Rysiu już powiedział, jaka pogoda we W/B, ale zapomniałe, że tu lało.
Dzień dobry, 🙂
Ryś i Aga już odmuleni i brykają radośnie.
Do porannej kawy
http://lublin.gazeta.pl/lublin/56,35640,12162906,Niezwykla_historia_przedwojennego_artysty_z_Kazimierza.html
O i Tadeusz w tzw. międzywpisie
Ma pisownia nie spowodowana zamuleniem szardonackim, ale sprawnością pisania na ajpadzie. Aj.
Dzień dobry oraz olé 🙂
Zamulenie jest dziś dozwolone, bo w końcu od czego się ma niedzielę. 😉 Niekarane będzie również zachomiczenie, zakurzenie (z wyjątkiem tych w trakcie rzucania), zarybienie, zaświnienie oraz zbaranienie. Tylko jakby ktoś miał ochotę zakosić, to radzę się zastanowić, bo na to chyba są jakieś paragrafy. 😈
Paragraf „Glodnego nakarmic”?
Ja już mam zaświnione… mieszkanie…
A to bardzo ciekawe
http://m.wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,106542,12170880,Po_ujawnieniu_prowokacji__Internauci_przepraszaja.html
O chamstwie w Internecie.
„Od początku wiedziała, że musi się liczyć z nieprzyjemnymi komentarzami, ale nikt nie spodziewał się takiej fali nienawiści – mówią autorzy projektu rozmowie z „GW”.”
Polski Internet…
Bardzo bardzo ciekawe…
„Wideoblogerzy natychmiast rzucili się na jej „trupa” i chcąc uszczknąć chociaż odrobinę sławy – skomentowali jej wystąpienia. Zazwyczaj wykazując się niesamowitą głupotą graniczącą z nieograniczonym skretynieniem oraz skrajnym brakiem dystansu.”
http://blogi.newsweek.pl/Tekst/naluzie/633848,grazyna-zarko—katolicki-glos-w-internecie.html
„Lincz na pani Grażynie trwa. Negatywne komentarze oraz minusy zalewają jej filmiki. Ale jej fanpage na Facebooku ma w chwili pisania tego tekstu 1200 osób. Nie można też kobiecie zarzucić „internetowego wandalizmu”, który był charakterystyczną cechą Testovirona czy WandalRevenge (którym w najbliższym czasie również poświęcę wpis). A ja do teraz nie wiem – jakim cudem ludzie biorą na poważnie taką oczywistą parodię. Ktoś zna odpowiedź?”
Ja już dawno znam 😆 Bo jak wiadomo są kretynami pełnymi nienawiści. No po prostu ludzie.
Tyle, ze „pani Grazyna” tez byla pelna chamstwa i nienawisci. Wiec moze chamstwo pociaga za soba chamstwo, a nienawisc – nienawisc?
A pod inteligentnymi wpisami są same inteligentne 😆
Coś zbyt prosty to mechanizm byłby.
Mnie się oba wyjaśnienia wydają za proste. Jakoś dziwnie sobie nie wyobrażam, żeby ktokolwiek z szanownych Tu Obecnych latał po forach, grożąc niesympatycznym osobom, że je za…bie.
Niektórzy wysysają z mlekiem matek i ojców, że chamstwu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom, a dla innych na sile się kończy. 🙄
A żeby to siła była. Najczęściej jednak (chwała tzw. Bogu) kończy się na prostackich wyzwiskach. Tyle wysysają z języka ojców i maci.
E-e-e. Musze wziac w obrone Kota. Wystarczy rozejrzec sie wokolo, aby zauwazyc bez glebszych badan socjologicznych, ze jak ktos do ciebie mowi w sposob agresywny i chamski, to nie masz wiekszej ochory wdawac sie w przekomarzanie, tylko chcesz mu przywalic tak samo. Mozesz co najwyzej odwrocic sie na piecie i odejsc, ale mozesz tez wybrac odwet. Czasami wybieram odwet. Nie zawsze, ale mi sie zdarzalo i bedzie zdarzac.
Jak sluchalam „pania Grazyne”, to slyszalam wredne stare babsko z mojej szkoly, ktore cedzilo do pilnej, ale bardzo ubogiej kolezanki ze wsi: Idz, cwoku wsioowy , krowy pasac, bo do nauki sie nie nadajesz.
Otoz ja bym z taka „pania Grazyna” nie rozmawiala, jak rozmawiam na blogu, tylko postarala sie znalezc slowa rownie bolesne co te, ktorymi ona obdarzala bezbronna ofiare swych praktyk pedagogicznych. Nie mialabym zadnych oporow, slowo daje. Nie zastanawiajac sie „jaki to pozytywny skutek przyniesie”.
Wystarczy mi, ze zaboli.
Przepraszam Wszystkich Liberalow za zdrade.
Pod tym artykulikiem też są rożne wpisy. Wynika z nich, że ludzie przeczytali o parodii i całej reszcie, po czym NIC nie zrozumieli i komentują sztuczną rzeczywistość. Oraz swój kretynizm nawzajem.
A może przeczytali tylko tytuł i obejrzeli obrazki. Na jedno wychodzi – są kretynami.
Znaczy, Tadeusz postawił słuszną diagnozę, a kol. Ockham i ja to potwierdzamy. 🙂
O matko i ojcze, bracie i siostro – zamarlam! Widząc imię Grazyna z takimi opisami, wiec moze klepiej będzie , jak sie odróżnię od mojej nieznanej mi imienniczki nazwą „wilczyca”. Zamieszczę tez wierszyk, ktory polubilam od „pierwszego czytania”:
Dorota Gellner – ” POTWÓR”
Gdy się potwór sni – nie ma rady.
Wyłazi z najgłębszej szuflady
i nie ma co płakac i szlochać,
lecz potwora pokochać!
Pochodzić z nimn troche pod rekę,
pozyczyć mu buty, sukienkę…
Przeczytać mu bajkę lub dwie (no chyba ,ze książke nam zje).
Gdy ryczy – nie dziwic sie wcale,
lecz mówić: – Ach! Ryczysz wspaniale !
I wołać : Potworze ! Kochanie !
Aż wreszcie sam śnić sie przestanie.
U nas w domu Dorota Gellner była w ogóle bardzo kochana i regularnie czytywana Młodemu, kiedy sam jeszcze nie wiedział, do czego służą litery. 🙂
Prawdę mówiąc, z diagnozą kol. kol. Tadeusza, Wodza i Ockhama czasem mam ochotę się zgodzić, ale jako największemu przyjacielowi człowieka nie bardzo mi wypada. 😛 W związku z czym zgodzę się tylko częściowo, wskazując na istnienie wyjątków od regułły. 😉
A z Kotem i Heleną też mogę się zgodzić tylko częściowo. Jedni mają tak, drudzy inaczej, a nawet jedni i ci sami miewają w różnych momentach różnie. Ja np. nie odczuwam potrzeby odpowiadania na chamstwo chamstwem, ale – w zależności od sytuacji – reaguję albo odwróceniem się z niesmakiem, albo świętym oburzeniem, albo złośliwym szyderstwem. I nie jestem w stanie przewidzieć wcześniej, w którą stronę mi to w konkretnym przypadku pójdzie.
Bardzom dzisiaj obstawiona jetykami; familia na lunchu za dwie godziny, a lunch w lesie. Na szczescie szybki, bo robie poledwice wolowa (w cienkich paseczkach) z brokulami, orzechami ziemnymi i sosem ostrygowym. Szybkie i latwe. Nie wiem tylko czy podac z ryzem jasminowym czy tajskim makaronem.
Do tego owoce.
Co się dzieje, wstaję z łóżeczka specjalnie dla nowinek z Koszyka a tu nic nowego o mułach? Choćby lineczka do YT o życiu seksualnym mułłów? Protestuję.
A z panią Żarko sprawa prosta. Jak się nic nie czyta to się nie umie odróżnić manifestu od pastiszu. I nawet Króla Ubu by wzięli za dramat szekspirowski.
Ryzem jasminowym.
No pewnie, pani Grazyna Zarko jest pastiszem, ale jakby sie tu zjawil ktos z Marsa, to by pomyslal, ze pastiszem jest ojciec Rydzyk, Macierewicz czy Terlikowski. Ze o Psychicznym nie wspomne..
Osobiscie, choc nie jestem z Marsa, myslalam pierw , ze ks. Natanek jest robiony dla jaj. Az uslyszalam, ze kardynal Dziwisz go potepia, na serio.
Dzień dobry.
Neue Pinakothek dzisiaj nawiedziłam.Picasso, Manet, Rodin,
Cezanne (z kreską), Munch, Monet,Gauguin, van Gogh,……
😀 I jeden, jedyny obraz Wiliama Turnera!!! „Ostenda”.
Dużo czasu poświęciłam onemu T. 😀
Z obrazów mi dotąd nieznanych uwagę moją przykuły m. in. te dwa:
– Carl Spitzweg „Biedny Poeta”
– David Wilkie „Otwarcie testamentu” ( w napięciu czeka chyba 20 osób plus dwa psy).
Wdrapałam się na wieżę kościoła (Alter Peter). Chyba ze 300 stopni. Po wejściu dochodziłam do siebie, ale warto było. Widoki!!!!!! Nawet Alpy miałam szczęście oglądać, Zugspitze widać po lewej stronie komina elektrociepłowni. 😀
Padam.
Andsolu, muł też stworzenie boże i należy mu się niedziela wolna od szczypania wierszem i podglądania co wzuł, czym się zamulił i z kim tapla się w mule. 🙂
Mar-Jo, ten Turner, oczywiście, występuje w sieci w najróżniejszych wersjach, znacznie różniących się odcieniem. Która jest właściwa?
Nie wiem, która wersja jest właściwa, ale wiem, jak można sobie zrobić spacer śladami Mar-Jo: 🙂
http://www.pinakothek.de/neue-pinakothek/die-sammlung/rundgang
Turner jest w sali nr 3 i to jest pewnie ta właściwa wersja. 🙂
Faktycznie, właściwa wersja.
Dodam, że w niedzielę wstęp kosztuje jedyne 1,- Euro!
Ojtam, trzeba jeszcze kalibrację monitora zrobić, być pewnym, że kolory dobrze odwzorowuje, etc. Prościej pojechać i pokukać 😉 Na moim monitorze on cóś nieturnerowato wygląda.
I kalibrację aparatu u tego Bawarczyka, który Rundgang robił. Strasznie to skomplikowane. 🙂
jakby sie tu zjawil ktos z Marsa, to by pomyslal, ze pastiszem jest ojciec Rydzyk, Macierewicz czy Terlikowski. Ze o Psychicznym nie wspomne – Heleno, nieporozumienie. Ci panowie osiągnęli starogrecki ideał dramatycznej zasady trzech jedności, bowiem u nich tragedia, komedia i parodia są nierozróżnialne.
😆 😆 😆
Co razem daje dramat? 🙂
Grupa osób z G+ stworzyła ciekawą witrynę z recenzjami książek – Ojcowie i Matkowie Założyciele recenzują jednym zdaniem, demokratyczny lud może dopisywać komentarze dowolnej długości. Nie wiem jak doszlusować do Założycieli, ale wrodzonym i wypracowanym rozgadaństwem bardziej nadaję się na komentatora.
Taaak, tyle, że trójjedność jest ich, a dramat jest nasz. 🙄
A ja sie zgadzam z Helena i Mordka co do mechanizmu nakrecajacego spirale agresji w przypadku fikcyjnej p. Zarko. A to, kto jest fikcyjny, a kto nie jest w internecie, to tez odrebna kwestia, podobnie jak pytanie, jak w internetowym kontekscie bez kontekstu odroznic pastisz od zachowan, ktore co prawda na pastisz wygladaja, ale jednak nim nie sa. Nie wiem, Heleno, czy przypominasz sobie jeden odcinek Frasiera, poswiecony troche podobnemu problemowi – tyle, ze w radiu (Dr. Nora – parodia znanej ultra-konserwatywnej specjalistki od radiowych porad, Laury Schlessinger)? Tam im sie zreszta udalo okropnej Nory pozbyc, nie tracac przy tym liberalnych ceredentials, ale to juz dluzsza historia, pasujaca do Twojej ostatniej opowiesci z lat szkolnych.
U mnie, jak u Krolika, bylo dzisiaj piknikowo w wersji dla leniwcow. I tak sie cieszymy, ze tylko 30 stopni, bo w porownaniu z tym, co bylo, to juz nie upal.
Sladami Mar-Jo pojde dopiero wieczorem, jak juz troche nadgonie wszystko, czego nie zrobilam przez te pikniki.
A wczorajsze wierszyki bardzo smieszne. 🙂 I musze tu na marginesie zapewnic Krolika, ze obecnie panuje z jednej strony moda na 50 Shades of Grey, a z drugiej strony jest tez duze zapotrzebowanie na romanse w wersji zupelnie cnotliwej, bo to jednak nowosc, a nowosci czesto sprzedaja sie dobrze, i tak jest, wedlug wydawcow i w tym przypadku. No i wygrywa zasada wahadla… Jednym slowem mozna sobie wybrac, jakim sie bedzie fikcyjnym krolikiem, nie szkodzac przy tym wlasnej popularnosci. 😉
Sam pomysł jednozdaniowej recenzji bardzo mi się podoba, ale wykonanie już trochę mniej. Taka minimalistyczna formuła wbrew pozorom wcale nie jest łatwa. To nie powinna być próba opowiedzenia w jednym zdaniu treści książki, tylko aforystyczne, dowcipne uchwycenie jakiejś „istoty rzeczy”. Coś, co zapada w pamięć na tyle, że kiedy się potem o danej książce myśli, to właśnie tym zdaniem. Niestety, te recenzje na Gieplusie raczej tego typu nie są.
Przypomniała mi genialna jednozdaniowa recenzja Słonimskiego ze sztuki „Kartka papieru” – To nie była kartka, to była cała rolka. Rzeczywiście, zupełnie wystarcza. 😈
Wiadomo, Bobiku, ze im mniej sie pisze, tym – zeby to cos wyrazalo, i jeszcze bylo dowcipne – musi to byc najlepszej jakosci.
A tu wywiad z kongresmenem, do tego katolikiem, ktory zaleca nauke medytacji w szkolach (i u siebie w Ohio udalo mu sie to juz w jakims stopniu zrobic). Wyobrazam sobie, jak to moglyby odebrac sfery rydzykowe i rydzykowo-podobne… Moze jakis egzorcyzm, albo cos? 😉
http://shambhalasun.com/index.php?option=com_content&task=view&id=3892&Itemid=0
W koncu zrobilam i ryz jasminowy i tajski makaron. Niefortunnie do sosu uzylam po raz pierwszy papryczke habanero, ktora mialam w zapasie moich zamrozonych ostych papryczek. Well… jedna habanero wystarczy na ok. kociol sosu, a ja ugotowalam mniej niz kociol. Znacznie mniej. To tak gdyby ktos chcial sie uczyc na moich bledach.
Naszymi blogowymi mistrzami zwiezlosci jest haneczka i rys.
parasol zwiniety
balkon w sloncu
szeleszcze 🙂
sweter (12°) herbata pieczywo i do 🙂
brykam
jaki poniedzialek taki tydzien (filozoficznie 🙄 )
Tereny Zielone 😀
brykam fikam
Bry!
Filozoficznie?, zabobonnie!
I fałszywe :shock:. Dzisiaj zimno. Jutro cieplej. Pojutrze cieplej. Aż najcieplej.
Ćwiczę lakoniczność!
Niedziela zbyt późno się skończyła, żeby poniedziałek mógł się dobrze zacząć. Ale jak tu żałować, że tak udana niedziela była zbyt długa?
Dzień dobry 🙂
Jak teraz wszyscy zaczną zawzięcie ćwiczyć lakoniczność, to z kim ja tu będę godzinami kłapał? 😆
Od tego jest podział pracy, żeby jedni byli lakoniczni, a drudzy wręcz przeciwnie. I dopiero wtedy jest naprawdę ciekawie. 😎
Poniedziałku tym razem będę bronić jak niepodległości. Nie tylko nie leje, ale wręcz cudne słońce jest i wakacyjne zapachy. No, po prostu taki dzień, że chyba nawet Agę można do niego przekonać. 🙂
Można krótko a często!
Tu takożsama pogoda. Ha. Ale zimnawo.
zabobonnie? 🙂 😀 oczywiscie 😆 dajcie mi slonce na balkonie do brykania
http://wyborcza.pl/1,75968,12174438,Polska_represyjna.html
bywa
Dzień dobry.
Lakonicznie? Bardzo proszę.
ZAKWASY! (2 x 300 stopni, Alter Peter). 😀
Mar-Jo, chyba musisz coś zasadzić dla neutralizacji. 😉
Swoją drogą świnia z tego Starego Pietra, żeby tak ludziom robić. 👿
Po pracy mam zamiar dużo chodzić. Innego sposobu na zakwasy nie znam.
W następną niedzielę mam do wyboru: okoliczności przyrody nad Chiemsee, Garmisch-Partenkirchen, Salzburg. Decyzję podejmę w ostatniej chwili, na dworcu. 😀
Biegam za różnymi jentykami, ale w przerwie zerknąłem do prasy i trafiłem na temat, który z przyczyn rodzinnych i innych jest mi od jakiegoś czasu bliski – starość. Tu jest wywiad, który mi myśli w tę stronę skierował:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,12159665,_Kiedys_starych_zostawiano_na_wycugu__aby_umarli_.html
Wiem skądinąd, że nasze państwo ludźmi starymi praktycznie w ogóle nie jest zainteresowane, rynek również nie bardzo (w odróżnieniu od miejsc, gdzie jest dużo staruszków dobrze sytuowanych), rodziny nie zawsze (choć one jeszcze najprędzej). Więc może to i racja, że sukces Radyja bierze się z tego, że jest jedyną ofertą dla osób przez społeczeństwo „odpuszczonych”, zepchniętych w rodzaj społecznego niebytu?
Nie przesadzacie aby z tą lakonicznością? 😈
Ale jak tak, to i ja się dopasuję do ogólnego nastroju i jeszcze co najmniej przez godzinę w ogóle nie dam głosu. 😉
Tajemnicze milczenie ma swoje zalety, Bobiku. 😉
Tak, zlinkowany przez Ciebie artykul uchwycil bardzo duzo z kulturowej zupy, w ktorej wszyscy plywamy. Mysle, ze przestawki z i tak troche wyidealizowanej przeszlosci do terazniejszsci nie dokonali przede wszystkim zadni mysliciele czy „wladcy dusz”, a glownie specjalisci od reklamy. A ze sie wstrzelili w ludzkie leki, wcale zreszta nieuzasadnione, to inna sprawa – na tym polega ich praca. Akurat sobie czytam, w ramach milczenia i radzenia sobie z upalem, ksiazke filozofa harvardzkiego, Michaela Sandela, pt. What Money Can’t Buy, wiec tymi sciezkami poszla moja pierwsza reakcja (a ksiazke bardzo polecam, on zreszta tez wystepuje czasem w Radio 4 BBC, gdzie mozna go posluchac na inne tematy).
W Polsce żyje ok. 5 300 000 ludzi powyżej 65- tego roku życia, a lekarzy o specjalności geriatria jest tylko 120. Te dwie liczby już świadczą o skali problemu. Na żadnej polskiej uczelni medycznej nie ma nawet takiego obowiązkowego przedmiotu nauczania 😯
Dzien dobry. Ciesze sie, ze pogpoda powrocila w Bobikowe strony i mysle, ze moze to miec cos wspolnego z zakonczona sukcesem kampania podjeta pare tygodni temu przez londynskiego Tmesa na rzecz ppwrotu ladnej pogody. Times ma naprtawde z czegp byc dumnym, gdyz odkad rozpoczal kampanie , pogoda sie poprawiala z dnia na dzien.
POdsumowyujac dzis dotychczasowy oszalamiajacy sukces kampanii, Times sluysznie zwraca uwage w komentarzu od redakcji, ze rzad jak zawsze umyl rece, uznajac ze sprawe ladnej pogody zalatwi za niego prasa.
Times nie traci jednak nadziei, ze wspolnym wysilkiem doprowadzimy do tego, ze popgoda bedzie jeszcze ladniejsza, zwlaszcza jak sie zacznie pinkwolona Olimpiada.
Im mniej jest geriatrow, tym lepiej. Starosc to nie choroba.
Nie wiem jak jest obecnie, ale jeszcze pare lat temu w Wlk. Brytanii kazdy chory po przekroczeniu 64 lat zycia ladowal na geriatriii – z zawansowanym rakiem, z kliniczna depresja, ze zlamana reka, z wrzodem zoladka, z zapaleniem okostnej – cokolwiek. Masz 65 lat lub wiecej – masz na geriatrie! Na gerioatrii wyladowala moja sasiadka Mary, kiedy w ataku schizofrenii podzgala sie nozem. Potrzymali ja na geriatrii, poczekali az sie rany zagoja i wypuscili do domu. Zmarla tydzien po powrocie ze szpitala. Miala 65 lat.
W dodatku na geriatrii ludzie sie nie dziela na kobiety i mezczyzn, wszyscy sa bezplciowi, obok starszej pani lozko na ktorym siedzi staruszek w rozchylajacej sie pizamce, z organem na wierzchu, ona nie ma gdzie glowy odwrocic, bo na drugim lozku pieleniarka pomaga zmieniac koszule innemu starszemu panu. Ktos z zaawansowanym rakiem dwa tygodnie czeka az odwiedzi go onkolog oraz ktos od medycyny paliatywnej – dopiero ostra awantura corki powoduje, ze matka przenoszona jest na oddzial onkologoczny.
OKien sie nie otwiera, bo chorzy sie zaziebia. Wszystkie posilki podawane sa w postaci papki, jedzonej plastykowa luzka – zadnych widelcow czy nozy, bo sie pokalecza. Do wszystkich sie mowi jak do dwulatkow. Brrr!
Jestem wielkim wrogiem geriatrii. Ludzie powinni byc leczeni w szpitalu na to, na co sa chorzy, a nie na starosc.
Wystrzelalabym dwie trzecie brytyjskich geriatrow. Nie sa potrzebni. 🙁
Jeżeli to prawda, to jakieś totalne nieporozumienie zaistniało w służbie medycznej Wlk. Brytanii. Wiek decyduje, że nie znajdujesz opieki na oddziale specjalistycznym 😯
Oczywiscie. W ten s[osob sluzba zdrowia pozbywa sie pacjentow do leczenia, nie pozbywajac sie pieniedzy z narodowego ubezpieczenia.
Geriatra jest wielkim oszustwem i przekretem, if you ask me.
To jest jedna z lektur wymuszających lakoniczność; w istocie, po tym nie chce się nic mówić.
A w Polsce geriatria ma być priorytetem.
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-w-polsce-brakuje-lekarzy-geriatrow,nId,435902
Pomilczałem nawet dłużej niż godzinę, ale nie na złość. 😉 Tak wyszło, bo biegania dziś było od groma, a upał jak w jakim, nie przymierzając, Massachusetts. 😯
W sprawie geriatrii (ale uczciwej, nie brytyjskiej) muszę jak najgoręcej zaprotestować! Dzieciństwo to też nie jest choroba, a jednak z dziećmi chodzi się do pediatry. A to dlatego, że ich organizmy na różne rzeczy reagują inaczej niż organizmy dorosłe. Tak samo organizmy staruszkowe nie mają identycznych reakcji jak te w sile wieku.
Tyle że geriatria nie ma być sposobem na pozbycie się tych, których nie ma się już ochoty leczyć, ani ersatzem specjalistów, tylko miejscem, gdzie postępowanie specjalistyczne się koordynuje i dopasowuje do specyficznych potrzeb pacjentów. I tacy geriatrzy jak najbardziej są potrzebni.
Ciekaw jestem, kto w Polsce nie zna np. problemu brania przez starsze osoby tysiąca leków, zapisanych przez specjalistów na przeróżne bolączki, których w tym wieku nie brakuje, ale przez nikogo nie przepatrzonych pod kątem, czy aby one się nie dublują, albo czy z części nie można by zrezygnować. Choćby takie rzeczy geriatra powinien robić, a innych pól do popisu też miałby mnóstwo.
No jest 14% ludzi powyżej 65 roku życia. To nie tak dużo. Za to jest 18,7% do 18 roku. To nie wygląda tak źle. Ktoś chce procenty? Ściągnąłem z GUSu tabelę i sobie wyliczyłem. 😆 Kobiet jest 52%, w miastach żyje 61% ludzi.
Dane z 2010.
Może rozwody? Mało. 1,7 na tysiąc ludności. Bardzo ciekawe: najwięcej na tzw. ziemiach odzyskanych. Zachodniopomorskie przoduje. Szybko jakieś wyjaśnienie?
Ja tam wiem swoje.
Wszystkie lekarstwa zapisywane przez specjalistow przechodza przez rece lekarza domowego (pierwszego kontaktu). To on, a nie specjalisci fizycznie wypisuje recepte. I to on powinien przebadac na okolicznosc co mozna czego nie mozna zanim wypisze.
Paralela miedzy pediatra a geriatra nie jest udana. Pediatra pilnuje w pierwszym rzedzie prawidlowego rozwpju dziecka, ochrony przed chorobami wieku dziecoiecego. szczepien etc.
Stary czlowirk ma jednak zazwyczaj konkretne choroby nabyte wczesniej, ktore mozna/nalezy leczyc, najczesciej specjalistycznie.
Zachodniopomorskie przoduje w najniższych wskaźnikach uczestnictwa w niedzielnych mszach i przystępowaniu do komunii.
Korelacja z dużą ilością rozwodów chyba nieprzypadkowa?
O, a skąd takie dane o religijności??
A tu najmniej rozwodów 😉 Na samym dole najmniej.
Małopolskie
Lubelskie
Podkarpackie
Świętokrzyskie
Różnica między zachodniopomorskim a świętokrzyskim — dwa razy.
To tam wygrywa PiS. Przypadek 🙄
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,10440295,Wybory_2011__PiS_stracil_dwa_wojewodztwa__INFOGRAFIKA_.html
A Ruch Palikota miał najlepszy wynik w zachodniopomorskim 😉
Od dzisiaj w firmie zaostrzono internetowe kontrole – koniec z wpadaniem do Koszyczka w czasie przerwy na lunch. 🙁 Żakowski od Rysia, moim zdaniem, na słuszną nutę.
Widzę, że Tadeusza wessały dane statystyczne – też tak miewam. 😉
Heleno, w Polsce każdy lekarz wypisuje recepty i lekarz pierwszego kontaktu tego nie koordynuje. Często nikt tego nie koordynuje, bo choć lekarze rutynowo pytają o inne schorzenia i przyjmowane leki, to potem zwykle i tak się koncentrują na 'własnej’ chorobie. Ba, nawet przepisując 'własne’ leki często nie informują wystarczająco dokładnie o tym, jak je przyjmować. I, tak jak pisał Bobik, jest to problem zwłaszcza w przypadku starszych pacjentów. Nie wydaje mi się, żeby geriatra jako lekarz pierwszego kontaktu był złym pomysłem, natomiast geriatra zamiast ortopedy, onkologa czy psychiatry, to jest nie tylko zły pomysł – to jest powód do dużej awantury. W Polsce, jak pokazał Irek, geriatrów jak na lekarstwo, ale to wcale nie znaczy, że starsi ludzie mają dobry dostęp do specjalistycznych procedur. Spędziłam niedawno bite cztery godziny w kolejce do specjalisty i od tego, czego się nasłuchałam od rodzin opiekujących się starszymi, ciężko chorymi osobami, włosy stawały dęba na głowie. 🙁
Heleno, Ty najwyraźniej wiesz swoje angielskie, ale bywają jeszcze inne swoje, gdzie inni mogą też coś wiedzieć. 😉
I w Niemczech, i w Polsce specjaliści wypisują fizycznie recepty i nie mają obowiązku konsultować tego z lekarzem rodzinnym. Pacjent może to niby zrobić sam, ale często nie robi. Im mniej jest wykształcony i sprawny umysłowo, tym bardziej nie robi. A nawet jak zrobi, to lekarz rodzinny zwykle boi się zrezygnować z czegokolwiek, co zapisali specjaliści (a mogło ich być wielu), więc ta góra lekarstw zostaje. Kiedy udało mi się rodzinną seniorkę z taką górą zawlec do geriatry, okazało się, że można to było zredukować o ponad połowę. Ponadto seniorka uzyskała np. bardzo przydatne informacje na temat niektórych swoich dolegliwości – w jakim kierunku najprawdopodobniej będą się rozwijać, jak można temu przeciwdziałać, itp. Nie udzielili tych informacji specjalści, bo albo nie pomyśeli o tym, że u seniorów przebieg może być nieco inny, albo po prostu tego nie wiedzieli.
Analogia z pediatrą odnosiła się do stwierdzenia, że starość nie jest chorobą. Nie wszyscy lekarze są od chorób (tradycyjni chińscy byli wręcz od zdrowia i kiedy pacjent chorował, przestawał lekarzowi płacić. 😉 ). Bywają też tacy od profilatyki, rozwoju, itd.. Ale jeżeli już coś miałoby się zakwalifikować jako chorobę, to na pewno prędzej starość niż dzieciństwo. Bo starość w każdym razie jest dolegliwością. I to dolegliwością dość specyficzną, na której jednak trzeba się trochę znać, żeby pomóc całości pacjenta, a nie leczyć każdy organ z osobna i dziwić się, dlaczego niby już wszystko wyleczone, a pacjent nadal słabuje.
Ago, ja nawet nie myślałem o geriatrze jako lekarzu pierwszego kontaktu (zresztą na to jest tych geriatrów o wiele za mało), tylko jako o specjaliście, który od czasu do czasu koordynuje to, co robią inni lekarze i ewentualnie jeszcze dokłada swoje specjalistyczne co nieco.
Teraz mi się przypomniało, że u innego z moich rodzinnych seniorów właśnie geriatra wychwycił pierwsze problemy z mikrokrążeniem mózgowym i przepisał odpowiednie lekarstwa, dzięki czemu senior jeszcze jakiś czas przeżył bez męczących go dziur w pamięci. Lekarz rodzinny po prostu nie zadał mu odpowiednich pytań, a sam senior nie wpadł na to, że o tym czy owym można by z lekarzem pogadać, bo uznał, że „to już starość i nie ma na to rady”.
To ten system nalezy zmienic, aby wszystkie sznurki mial w reku jeden lekarz. Mnie sie pare razy zdarzalo, ze lekarz pierwszego kontaktu nie godzil sie na wypisanie danego lekarstwa od specjalisty i szukal innej terapii – tak bylo np. z popularnymi „statynami” – na obnizenie poziomu cholesterolu – lekarz domowy powiedzial, ze nie moge tego brac ze wzgledu na moja specyfczna watrobe z licznymi hematomami. Podobnie zakazal mi brania lekarstwa zapisanego przez kolezanke-lekarke w Polsce na nadcisnienie – ze wzgledu na jakies inne dolegliwosci, o ktorych on wiedzial, a ona nie i byl wstrzasniety, ze zaczelam je brac bez skonsultowania sie z nim i ze ona (kolezanka) je beztrosko wypisala. Zwlaszcza, ze jak sie szybko wyjasnilo nie mialam zadnego nadcisnienia. A mialam je brac do konca zycia. 🙄
Ten system tutejszy, przy calej swej upierdliwosci chyba zdaje egazmin, przynajmniej w tej dziedziie. Podobnie jest w Ameryce. Family doctor musi wiedziec wszystko i on ma ostatnie slowo jakie lekarstwa bedziesz zazywac. Nigdy w zyciu nie widzialam takiej ilosci lekarstw jakie zazywaja moje kolezanki w Polsce. Cale baterie.
Takich przypadków można podawać w nieskończoność. Mam generalnie złe zdanie o fachowości tzw. lekarzy rodzinnych. W mojej rodzinie lekarz pierwszego kontaktu zamiast skierować seniorkę do specjalisty, kombinował po swojemu, aż skończyło się amputacją nogi
Niestety spora część lekarzy rodzinnych zatrzymała się w rozwoju i często bazuje na wiedzy,którą posiadła x lat na studiach
O medycynie można wciąż. Każdy ma inne doświadczenia 😉
Przerywnik jazzowy 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=TArww-mlMuc&feature=fvwrel
Tutaj lekarz domowy tez czesto najpierw wyprobowuje cala swa wiedze medyczna na pacjencie, zanim go posle do specjalisty. 🙄
Ma to cos wspolnego z tym, ze honorarium specjaliscie wyplaca sie z ogolnej sumy jaka rozporzadza lekarz pirwszego kontaktu czy raczej jego klinika. Im mniej bedzie posylal pacjentow na badania specjalistyczne, tym wiekszy ma zapas finansowy na przypadki naprawde powazne.
to ja tochę treshdeathmetalu…
http://www.youtube.com/watch?v=P9pWuFqf7dI
W Niemczech specjalista zawsze posyła sprawozdanie do lekarza rodzinnego, ale prawdę mówiąc ja sam, jak już mam diagnozę i receptę, nie lecę jeszcze raz do rodzinnego, bo mi czasu szkoda. Inna rzecz, że baterii lekarstw nie łykam, więc na razie jeszcze koordynowanie mogę sobie darować. 😉
Ale to jest jedna rzecz, a potrzeba geriatrii to druga. Geriatra po prostu też jest specjalistą i zna się na pewnych rzeczach, na których inni lekarze niekoniecznie się znają. Nawet wywiad przeprowadza w trochę inny sposób, z innymi punktami ciężkości, a od tego przecież w dużej mierze trafność diagnoz zależy.
A co „geriatrii papkowej” – oczywiście, idiotyzmem jest stosowanie jej automatycznie, po ukończeniu tylu a tylu lat, bo ludzie się starzeją bardzo różnie. Ale nie ukrywajmy, że „papkowe” oddziały też są potrzebne. W zeszłym roku napatrzyłem się zwyczajnym szpitalu na staruszków zwyczajnie głodujących, a to dlatego, że nie miał ich kto nakarmić albo żarcie było za twarde (salowe trzaskały talerzami o stoliki i wracały za pół godziny je zebrać. Jak nie było zjedzone, to nie było – kto by się tym przejmował). Myślę, że im by jednak było lepiej na specjalnym oddziale, dostosowanym do ich potrzeb.
Jeszcze trochę hardcore’u:
http://www.youtube.com/watch?v=wTG-bCMG05E
Witajżeż, kochane Bobikowo! Otom wróciła na memłon, chwilowo niezdolna do grubszych czynów z powodu przerobionej w Lizbonie Afryki. Niemniej melduję się wiernie!
Czesc, Nisiu! Wszyscy stesknieni. 😈
No, naprawdę, z okazji takiego powrotu dałbym szampana z truskawkami, gdybym go nie wyżłopał w sobotę. 😆
Może być mojito zamiast? 🙂
Bardzo przyjemne te hardkorkowe kołysanki od zeena. 😀
Mojito YES, YES, YES.
Bosko jest być na swoim miejscu!
Nisiu, milo zobaczyc, ze jestes obecna blogowo, po balowaniu na morzach i oceanach oraz kontynentalnych obrzezach.
A my tu tymczasem gwarzymy o starosci, starzeniu sie i umieraniu na starosc.
Pewnie ma sens rozwazanie jakie to specyficzne problemy dotykaja ludzi u schylku zycia czy wrecz umierajacych i specjalisci od opieki paliatywnej czy demencji sa pewnie lekarzowi pierwszego kontaktu czy domom opieki porzebni i uzyteczni.
Ale czy geriatra jest takim superspecjalista medycznym od demencji i opieki nad umierajacymi, czy tez moze bardziej lekarz typu social worker, ktory rzeczywiscie nie chcemy zeby zastapil prawdziwych specjalistow. Nazwa geriatra moze budzic podejrzenie czy to nie jest jakas spychologia starych chorych ludzi na oddzialy do ktorych „prawdziwi” specjalisci przestana zagladac…
Chyba dużo zależy od tego, w jaki sposób taki geriatra jest „umocowany w systemie”. Jeżeli faktycznie jako specjalista, z którym konsultuje się tylko specyficzne problemy związane z podeszłym wiekiem, to nie powinno być spychologicznie. Jeśli tak, jak to opisała Helena, rzeczywiście to nieezpieczeństwo istnieje. No, ale właśnie po to się o takich rzeczach gada, żeby były już trochę przetrawione i żeby były pomysły na temat. 😉
Social worker, nawet z zapleczem medycznym, to jednak zupełnie co innego niż lekarz geriatra. Ja cały czas mówię o kimś, kto jest fachowcem nie tylko od demencji, ale w ogóle od funkcjonowania starego „mechanizmu”. Bo on naprawdę funkcjonuje inaczej niż młody i średni.
Dodatek do dzisiejszego Żakowskiego – Cimoszewicz w wywiadzie (pod koniec) mówi o bardzo podobnych rzeczach:
http://wyborcza.pl/1,75478,12173023,Cimoszewicz__Senat_to_partyjna_maszynka_do_glosowania.html
Dla Nisi, jak rozumiem, potrójne mojito? 😀
Bobiku, juz po jednym zejdę w błogości.
A co do dzisiejszego tematu, to akurat zaczęłam pisać książkę o starzejącej się kobiecie. Zanim sama dostanę demencji i zapomnę jak to wygląda.
A takie coś mi przyszło na dobranoc:
http://www.youtube.com/watch?v=kt2kLKHdo7g&feature=related
Wprawdzie oni śpiewają po hiszpańsku, a nie po portugalsku, ale cały czas w Lizbonie toto po mnie łaziło.
Miłych snów! Jutro będę żywsza.
To ja też wskakuję na memłon 😀
Uczciwie przyznaję, że doczytałam na chybcika i niestarannie. Postaram się być bardziej od dzisiaj/jutro 🙂
Dla Haneczki też oczywiście powrotne mojito. 😀
Jedną przewagę seniorzy na pewno mają nad gówniarzami. Nie przypominam sobie żadnego trzylatka, który by napisał książkę o swoim niemowlęctwie, póki jeszcze pamięta, jak to jest. 😆
Czytam Andy Rottenberg Prosze Bardzo… Trudno sie bedzie oderwac, ale jutro pracka jak zwykle….
Dzień dobry 🙂
Pomachanko do Nisi 😀
Z rana to powrotna herbata chyba 😎
lakonicznie 🙂 🙂 🙂 🙂
slonce 😀
Tereny
S-Bahn
pozycje
brykam
brykanko fikanko 😆
powracajacym 🙂
kroliku, uwazaj AR „prosze bardzo” wciaga po uszy 🙂 i trzyma do ostatniej litery
S-Bahn czeka 🙂 😀
Dzień dobry 🙂
Nasi meteorolodzy namawiają, żeby się w najbliższych dniach urlopować na potęgę, jeżeli tylko ktoś ma taką możliwość, bo kilka dni będzie cudnych, ale późniejszy rozwój sytuacji jest nader niepewny. Jutro i pojutrze nie bardzo będę mógł z tych dobrych rad skorzystać, ale dziś mogę chociaż częścowo i mam szczery zamiar. W każdej wolnej chwili będę mykał do ogrodu i tarzał się po trawie. 😀
Chwała Timesowi, że chociaż tych kilka dni załatwił. 😎
Na śniadanie może być coś zakręconego, a nie rogalik: 😈
http://wyborcza.pl/1,75248,12177862,__Kazdy_je_codziennie_bochen_chleba_____najlepsze.html
„trud polskiej ziemi jest pleciony rękami kółek rolniczych i kół gospodyń”
Zlota morda. 😈
A czy to też nie jest ładne?
Dziewczyny się nie boją tańczyć. Zespół w Konopiskach tańczy kankana, jezioro łabędzie. To są argumenty, które będziemy mocno podnosić.
Jak upadną przy tym kankanie? 😈
Tez chcialem to zacytowac, bo wyjatkowej urody i obrazowosci.
A tymcasem Stara ma dylemat natury etycznej.
Zapytala mnie przed chwila, czy w sytuacji kiedy ludzie mra z glodu, wojen i gina w zamachach terrorystycznych, , Ktos, kto tak dzielnie rzucil palenie, a wczoraj wysprzatal te smierdzaca nikotyna szafe, umyl ja ze wszystkich stron i zaprowadzil wzorowy porzadek, ze az w oczy bije, otoz czy Ktos taki zasluzyl sobie na Eau de Fleurs de Cédrat firmy Guerlain, ktoremu sie juz dawno przyglada i przywachuje, ale ktory jest qrevsko drogi? Czy ma prawo sobie strzelic, choc Soni Rykiel zostalo jeszcze pol butelki? A moze oddac Sonie Rykiel komus naprawde biednemu? Taki ma zgryz.
Bo wlasnie zadzwonili ze sklepu Peter Jones, ze dostali z hurtowni dwa flakony i moga jeden zarezerwowac jezeli Ms Stara wciaz mialaby ochote, lobuzy sakramenckie. .
Nawet nie wiedzialam, ze w Jeziorze labedzim wystepuje kankan!
Zasłużyła, zważywszy że ma nadwyżkę budżetową nie płacąc akcyzy tytoniowej. 😎
Dzień dobry 🙂
Mordko, powiedz Helenie – brać!
Ale to jest kankan nie w ” Jeziorze..” a na Jeziorze Łabędzim
Chyba nie ma wyboru i trzeba brac, jak slusznie zauwazyla Haneczka.
Jest to piekna woda – letnia, o bardzo odswiezajacym zapachu gorzkiej, niejadalnej, ale fenomnalnie aromatycznej marokanskiej cytryny (uzywanej w medycynie) . Nie znam lepszego zapachu o cytrusowych nutach, chociaz , pamietacie, ten pierwszy na rynku Kenzo, grapefruitowy byl bardzo dobry. Ten Guerlain jest lepszy, uderzajaco lepszy. Malo go na rynku perfum, choc istnieje ponioc od 1920 roku, ale jest zaskakujaco nowoczesny. Sporo goryczki, co bardzo lubie.
Jedyne co mnie powstryzmuje procz oblakanej ceny, to jest fakt, ze jak czytam w sieci zapach jest bardzo nietrwaly.
Zaraz obłąkana. Normalna cena, jak za każdą porządną perfumę. Brać, nie kombinować. 😈
Od strony moralnej zakup niejadalnego Guerlaina uważam za usprawiedliwiony, zwłaszcza poprzez jego zupełną bezinteresowność. Wątpliwości nachodzą mnie co najwyżej od strony praktycznej. Po cholerę wywalać ciężką forsę na skrapianie się gorzką cytryną, skoro najpiękniejszy zapach na świecie, L’odeur chienois, można mieć znacznie taniej. Wystarczy do serca przytulić mokrego psa.
No, ale to już Mordka musi sam wiedzieć, czy jego Starej wystarczy i na Guerlaina, i na bażanty. Bo cały problem tak naprawdę do tego się sprowadza. 😈
Bazanty sa non-negotiable, I am afraid. 😈
No przecież, że cena normalna. Szkoda, że nie można powąchać przez szybkę 😉
Sejm postanowił, że nie będzie mnie zaskakiwał. Debata nad ustawą o związkach partnerskich została utrącona, przy wydatnej pomocy PO:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,12181735,_Konstytucja_ma_chronic_godnosc_____Tak__ale_nie_niegodne.html
Muszę wyrazić głęboką wdzięczność dla posłów. Przy takim upale jak dziś nadmierne, podnoszące ciśnienie niespodzianki mogłyby być wręcz niebezpieczne dla zdrowia. 🙄
Gruess Gott.
W Monachium: € 76,90 / 100 ml.
Jak za darmo.
Bierz, Heleno. 😀
A ukochana Wyborcza piękną inżynierię społeczną odstawia dla ustawy o związkach partnerskich 😆
A tu dajemy odpór, hihi
http://ekai.pl/wydarzenia/komentarze/x56930/zwyciestwo-zdrowego-rozsadku/
Na moje myślenie upał chyba nienajlepiej działa. Nie całkiem zrozumiałem, na czym w tym przypadu polega inżynieria społeczna GW. 😳
Głos biskupów też mnie, na szczęście nie zaskoczył, dzięki czemu nie musiałem nawet końcem ogona poruszyć. Bo jak mnie coś dziwi, to odruchowo ruszam. 🙄
😯 Tez nie zrozumialem o tej „spolecznej inzynierii” odstawianej przez GW.
Najlepsza woda to zimna woda
Nie cierpi przy niej żadna uroda
Obkurcza skórę, orzeźwia umysł
Na ciało działa lepiej niż kumys
Dzikie instynkty świetnie poskramia
Gdy stosowana często i zamiast
Z mydłem zmieszana i wzięta w dłonie
Zapewnia zawsze najlepsze wonie
Bo zimna woda to woda życia
Tak i do picia jak i do mycia
Miast perfum taką stosując wodę
Zachowasz zdrowie oraz urodę
😉
No tak, a ja mam ruszać głową…
O, Poprzesuwali niektóre kawałki na stronie… Bardzo były zabawne głosy internautów, wszystkie z jednej strony. Jak i sposób opisu tego, co w Sejmie się działo. Ale nieważne.
Notabene nazwa związek partnerski to jakby też mało precyzyjna. Mogę to rozumieć jak i związek nieformalny heteroseksualny.
Mnie prosze chwilowo zwolnic z myslenia o inzynierii spolecznej, GW, bo rano i juz ponad 30 stopni. Cala energia idzie na to, zeby sie nie stopic – przy pomocy sorbetow, nurzania sie w jeziorze, albo po prostu przytulania sie do klimatyzacji.
A te perfumy koniecznie sobie kup, Heleno. Moim zdaniem mozna to zrobic bez racjonalizacji, ale jakby byla jakas potrzebna, to mozna tak: niezbyt trwaly zapach i to, ze perfumy zaprojektowano prawie sto lat temu, wskazuja na to, ze perfumy zawieraja malo zapachow syntetycznych – a tym samym sa zdrowsze, i mniej uczulajace dla tej, ktora je uzywa i dla otoczenia (na przyklad osob wrazliwych na zapachy syntetyczne, takich jak ja). Jednym slowem zakup bylby dobrym uczynkiem na rzecz srodowiska i szerszej spolecznosci. 😉
Ide sie zaglebiac w madrosci ludowe z kankanem w jeziorze labedzim w tle.
I serdeczne powitania dla powroconej na lono Nisi. 🙂
Zeen nam tu jakieś uprawia szutki
twierdząc, że lepsza woda od wódki,
wszak konserwuje alkohol świetnie
dowolne tkanki, choćby stuletnie. 😈
A to mi się dość podoba, nie przesądza hetero czy homo.
Oczywistą oczywistością jest, że skoro ktoś chce być z kimś, dzielić z nim obowiązki i majątek, to obowiązkiem państwa jest mu to umożliwić, a nie – w oparciu o mitologie i zasady sprzed dwóch tysiącleci – blokować. Problem w tym, że Polska nie jest państwem świeckim. A na straży doktryny stoi rząd
Stąd
http://m.tokfm.pl/Tokfm/1,109983,12181505,Polska_dla_wszystkich_czy_dla_wybranych___DEBATA_O.html
Moc alkoholi nawet i silnych
Też nie powstrzyma procesów gnilnych
Te zaś najlepiej eliminuje
Kto dużo wody zimnej stosuje
Tadeuszu, na tym przecież polega wic, że w projekcie ustawy wcale nie było powiedziane, że chodzi o partnerskie związki homoseksualne. Mogły być i hetero – dla tych, którzy nie marzą o ślubie, ale żyjąc razem chcą mieć pewne uprawnienia, choćby do wspólnego mieszkania. Największą wściekłość biskupów i kół zbliżonych do wzbudziło jednakowoż to, że osób homoseksualnych z możliwości zawierania takich związków nie wykluczono.
Gdyby to były związki tylko dla heteryków, Kościół pewnie by to jakoś przełknął, tak jak przełknął np. śluby cywilne. Potraktowania homo tak samo jak hetero nie przełknął i przełykać na razie nie ma zamiaru.
A że w GW głosy były tylko z jednej strony, akurat tu bym się nie dziwił. Target GW chyba w tej sprawie ma dość jednoznaczne zdanie, jak mi się z jakichś statystyk przypomina. 😉 Przynajmniej kiedy nie ma mowy o adopcji dzieci, bo wtedy opinie się rozjeżdżają.
Chyba wypróbuję sposób Moniki na upał i zrobię sobie sorbet rosołowy. 😆
No to widze, ze sprawa fleurs de cedrat zostala pomyslnie przeglosowana przy jednym glosie watpiacym, a jeszcze wychodzi na to, ze Stara nadzwyczajnie przylozy sie do ochrony srodowiska. To bardzo dobrze. 😈
A niezależnie od mojego stosunku do związków partnerskich, czuję się coraz bardziej wydutkany przez PO i osobiście Tuska, który coś tam chrzanił o nieklękaniu. 👿
Heleno, trzy kroki do szczęścia:
— brać
— pachnieć
— nie zapłacić.
O większe środki na kulturę w UE. Podpisałam.
http://www.wearemore.eu/
Ooo, to bylaby PELNIA szczescia.
A mnie się, niestety, wydaje, że takie apele o więcej forsy, póki nie wchodzą w konkrety, pozostają w sferze wishful thinking albo sancta simplicitas. Więcej forsy, ale – w sytuacji ograniczonych zasobów – kosztem czego lub kogo? Inwestycji komunalnych, świadczeń dla samotnych matek, ochrony zdrowia, podróży służowych polityków? I dla kogo lub czego – twórców kultury, jej konsumentów, instytucji kulturalnych, ministerstw? Każdy z tych (i innych) wariantów różną wywołuje u mnie reakcję, raz bardziej, raz mniej pozytywną. Toteż nie mogę podpisać takiego apelu „tak w ogóle”, choć oczywiście też bardzo bym kulturze życzył, żeby dostawała tej forsy więcej.
Sorry, ja jestem pies praktyczny, prawie jak półpancerz. 😳
OK. Wyciepnij tę linkę, Bobiku.
Sorry.
Dlaczego od razu sancta simplicitas, Bobiku? Mysle, ze wazne sa konkretne inicjatywy, uzbrojone w odpowiednie liczby i nazwy konkretnych instytucji, ale i glosy wyrazajace ogolne przekonanie na temat tego, co wazne, co niewazne, co sie chce poswiecac i porzucac, a co sie chce zatrzymac, tez maja swoje znaczenie. A przynajmniej powinny miec w krajach demokratycznych. Dlaczego ludzie, ktorym na czyms zalezy mieliby sie od razu sami siebie wyciszac? Co oczywiscie nie oznacza obowiazku podpisywania przez wszystkich, a juz szcegolnie nie przez tych, co sie nie zgadzaja z jakichkolwiek powodow.
Bobiku , najmadrzejszy z mądrych p.Tusk, obwieścił „gawiedzi” sluchajacej jego preambuły- raczej buły, że nie będzie klękał przed klerem. Licząc na rosnace slupki poparcia, ale zapomniał był dopowiedzieć, że owszem, klęczał nie będzie, ale będzie leżał krzyżem.
Wpadłam na sekundke i znikam bo mam mocno zapracowany tydzień. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Mar-Jo: Wyciepnij tę linkę, Bobiku. Jak Bobik wyciepnie to ja go uduszę.
Nawiasem, jeszcze raz uświadomiłem sobie jak to trudna formułka, być komentatorem na własnym blogu. Od razu przypomniało mi się, że Japończycy nie grają w nic z gośćmi, nawet w Chińczyku (itd) bo wygrać to nieuprzejme, a przegrać nieprzyjemne.
Ja też bym nie lubiał, by wielki brytan na wejściu mi tarasował inicjatywę, ale przyznaję się, że coraz rzadziej coś podpisuję, nawet przy czekach mam wątpliwości. Dostaję dużo propozycji podpisywania z Avaaz.org (bo raz coś podpisałem) i wszystkie teraz idą do kosza, bo choć niewątpliwie część z nich w części ma dużo sensu a inna część w części ma trochę sensu, to analizowanie każdej petycji i zrozumienie czy ktoś przypadkiem nie robi ze mnie rulonika przekracza moje czasowe i intelektualne możliwości. Kłopot właśnie w nieokreśloności, w sloganowości, w niemożliwości współtowarzyszenia późniejszym losom takich akcji. I w wyniku rodzi się niezbyt dobre nastawienie poetyckie à la Andrzej Bursa…
Dyskretny urok zapachów. Tu znaczek pachnący jałowcem
Tylko na chwilę wyjść i już mnie zaraz ktoś nie rozumie, a nawet wielu. 😉
Nie mam najmniejszego zamaru wyciepywać żadnej linki, ani też odwodzić nikogo od podpisania lub do niego namawiać. Wyjaśniłem, co mnie powstrzymuje od podpisania tej petycji i jakie jest powód mojej rezerwy wobec apeli nazbyt ogólnikowych, ale nie oznacza to, że komukolwiek będę miał za złe, że podpisze, albo uzna, że takie apele są słuszne i potrzebne. Monika np. ma o nich inną opinię niż ja i bardzo dobrze. Niech rozkwita sto kwiatów. 🙂
Nie mam też nikomu za złe wrzucania linek do petycji w słusznych sprawach 😉 , ale też nie traktuję ich jako „moralnego zobowiązania” do podpisania. Zastanawiam się, czy sam mam ochotę to zrobić/nie zrobić i dlaczego, a potem podejmuję decyzję i ewentualnie dzielę się swoimi myślami na temat. Każdy może się też podzielić, bo od tego w końcu mamy blog 😉 , ale nikt nie jest zobowiązany do identycznej refleksji i identycznej decyzji jak bliźni. Choćby tego bliźniego nie wiem jak miłował. 😎
No pewnie, Bobiku. Mozna sie najwyzej pozastanawiac nad argumentami za tym, czy tamtym stanowiskiem. Zwlaszcza, ze jak znam zycie, nikt tu zwykle nie ma stanowiska czarno-bialego.
Ale ja sie zastanawiac chwilowo nie bede, bo strasznie goraco. Prawie sie z tego mi zrobil refren, ale dopoki sie pogoda nie zmieni, dzieki dzialaniom Times’a, czy jakimkolwiek innym, upaly chca koniecznie u mnie wystepowac w roli glownej. 😉
First things first: Heleno, oczywiście, że brać! Niczego nie rzuciłam, niewiele posprzątałam (ale czuję się strudzona, jakbym dźwigała na wątłej szyi bardzo dostojny łańcuch pokarmowy z kółek rolniczych i kół gospodyń), a i tak kurier mi właśnie przyniósł nowe perfumy. 🙂
That’s it then!
A jakie przyniosl?
Balenciaga Paris L’Essence. Nie wiem, co to będzie – od kilkunastu lat używałam tych samych perfum, a te nowe są, ehem, dosyć charakterystyczne. Jak ja wyjdę na ulicę? 😯 😆
Wróciłam z internetowego niebytu i doznałam szoku. Parę osób z listy przeciwników znam osobiście i dałabym sobie glowę uciąć, że będą głosowac za. Jak to się można pomylić 🙁 .
http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/agent.xsp?symbol=klubdecglos&IdGlosowania=38254&KodKlubu=PO&Decyzja=Przeciw
Mnie zaskoczyla Sledzinska-Katarasinska i Kluzikowa.
Kiedys, ze 30 lat temu mama przyslala mi do Londynu bardzo wowczas popularna ksiazeczke pt.Life’s Little Instruction Book skladajaca sie z 511 zalecen „jak zyc?”. Ostatnie zalecenie, podkreslone przez mame grubym czerwonym flamastrem i opatrzone tlustym wykrzyknikiem brzmialo: Call you mother.
Ale dla mnie bardzo wazne bylo zalecenie nr 357, ktore przepisuje:
„Let your representatives in Washington know how you feel. Call (202) 225-3121 for the House and (202) 224-3121 for the Senate. An operator will connect you to the right office.”
Jest to zalecenie, ktore od lat biore sobie gleboko do serca piszac listy lub dzwoniac do szeroko pojetego Waszyngtonu – to let them know how I feel.
Napisz, Zmoro. Napisz do tych, ktorych znasz osoboiscie, ze jestes gleboko zawiedziona ich postawa i wycofujesz swoje poparcie w nastepnych wyborach.
Ja napisze do Pitery, z ktora parokrotnie robilam wywiady, gdy byla szefem polskiego oddzialu Transparency Internatrional. Nie moge jednak zagrozic, ze nie bede glosowac 🙄 Ale niech wie.
Jestem przeciw duszeniu satrapy. Po pierwsze, do tego konkretnego satrapy mam pewną słabość, 😉 a po drugie, duszenie uznaję tylko w celach kulinarnych. Mam coś podpisać? 😛
Dojrzewam do niepójścia na kolejne wybory 👿
Sledzińska-K. duże zaskoczenie. Znam z ROAD-u i UD a tu taka wolta. Zresztą to całe głosowanie jest zaskoczeniem.
Słucham na bieżąco relacji po tym głosowaniu i główne tłumaczenie posłów PO jest niekonstytucyjność !!! projektu stwierdzona przez prawników KUL 😯
Niepójście nie jest rozwiązaniem. Chociaż przyznaję, że z polską klasą polityczną jest coraz gorzej.
A na kogo niby mam głosować 👿 Lista mi się skończyła 👿
Nie namawiam do nie glosowania. Namawiam do stosowania szantazu – jedynej dostepnej broni wyborcy pomiedzy wyborami. Po to mamy demokracje, zeby politykow trzymac mocno za twarz.
Pomysł andsola na szczęście wydaje mi się znakomity:
– biorę rower,
– pachnę później,
– nic nie zapłaciłem!
😆
Za chwile zaczyna sie jakas nowa cudowna (mam nadzieje) seria BBC: History of Art in Three Colours: Glod, White and Blue.
Dzis historia sztuki w kolorze zlotym – zloto bylo, jak wierzono, odpryskami Slonca.
Wiec soie oddalam na godzine.
A właśnie kupiłem rower. Malutki, ślicznutki… Ach. I jeździ! To teraz mam znowu trzy! Chociaż właściwie cztery, jeden „pożyczony”. A może jednak pięć? Jeden wraca do mnie. Nie, sześć! Jeden miał być mój.
Uprzejmie informuję, że pewni alergicy są na syntetyczny zapach uczuleni…
Widać, że Helena pisze na ajpadzie, ja też tak kończę! Ale płaczu w waginie nikt nie przeskoczył:-)
Jedne listy się kończą, inne powstają. Polityka tak jak przyroda nie zna próżni. Z tym że w przypadku przyrody jest to zawsze na plus, w polityce bywa różnie 👿
A, nie – to dopiero jutro! 🙁
To ide ogladac jeszcze ciekawszy program : Dlaczego chodzi nie sa tlusci ( choc sie obzeraja)?
http://www.youtube.com/watch?v=jPsKpnu0-X4
A tu króciuteńka lista tych, którzy głosowali za. Przynajmniej Jagnę Marczułajtis oceniłam własciwie. Ona jest odważna bardzo i z zasadami. Walczy o uczciwość na codzień i nie lęka się kłaść na szale swojej popularności. Króciutki staż w sejmie, ale warto było.
http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/agent.xsp?symbol=klubdecglos&IdGlosowania=38254&KodKlubu=PO&Decyzja=Za
Swoją popularność kłasć na szalę.
Tadeusz, with all due respect, wolę Helenę.
bylo balkonowo 🙂
podobno do soboty 😀
Kurczę, ja bym oszczędził jeszcze więcej czasu i benzyny niż Haneczka, gybym nie pojechał głosować. Bardzo kusząca perspektywa wobec faktu, że mnie się też lista w zasadzie skończyła, a tej niepróżni, o której pisze Irek, na razie nie widać. 🙄
Kolejne zwycięstwo Platformy byłoby dla niej sygnałem „róbta co chceta i miejta wyborców gdzieś – oni i tak będą na was głosować, bo nie mają innego wyjścia”. Wcale nie jestem pewien, że to by był taki dobry sygnał. 👿
poszlismy jesc, rowery staly tu:
https://lh5.googleusercontent.com/-TDLr8bFVPdg/T_siCUTYHWI/AAAAAAAAGRk/HMeCUHedONM/s1000/P7091063.JPG
Tadeuszu podgladaj 🙂
Proponuję minutą milczenia uczcić kolejny zgon przyzwoitości i uczciwości w Sejmie. Czy ta sztuka musi tyle razy iść na scenę?
Pytanie, czy andsol woli Helenę w sensie literówek, czy w sensie zapachu, byłoby chyba nader niedyskretne. 😆
u Heleny: Dlaczego chodzi nie sa tlusci ( choc sie obzeraja)?
to mit Heleno, wiem ze tyje, a jem coraz mniej 🙄
Nieutulony w tęsknocie za studentami dowiaduję się, że nie spotkam się z nimi 6 sierpnia, bo 7 sierpnia Rada Uniwersytecka będzie debatowała kiedy by tu zacząć drugi semestr, skoro niby mamy strajk. A mi mało z tego, bo i tak o 7:00am będę wsiadał do wozu, żeby młodszego dowieźć do szkoły. A może zrobię kurs prowadzenia we śnie?
dokladam i ja minute milczenia z odpowiednim grymasem
znikuje (krolika A.R. ma w gaesci 🙂 )
🙂
Wolę Helenę, bo już jeździłem rowerem i pachniałem.
Mam pytanie: czy perfumy należą już do Heleny, czy nie?
Jeszcze nie naleza, ale zostaly zarezerwowane. Bo stoisko Guerlaina u Peter Jonesa dostalo tylko dwie butelki fleurs de cedrat. Pojde po odbior jutro albo pojutrze.
Wiecie co, do mnie dopiero teraz dotarło (może dlatego, że się ochłodziło i mózg mi się przestał roztapiać), że ja kłapnąwszy na petycję, zahaczyłem zębem również Mar-Jo, której się osobiście przykro mogło zrobić. :-(. Posypuję popiołem swój durny łeb zamiast popielniczki, bo gryźć Mar-Jo nie miałem najmniejszego zamiaru. 😳
Bobiku, ostygłeś jeszcze niedostatecznie. A któż by posądzał Cię/Ciebie o kłapanie czymkolwiek na Mar-Jo 😯
Haneczko, samo pomyślenie o takiej ewentualności przejęło mnie zgrozą. 🙄
A swoją drogą jest chłodniej niż przedtem, ale rzeczywistym chłodem bym tego nie nazwał. 😉
Czasem mozna zahaczyc zupelnie przypadkiem, potracic niechcacy, i domyslam sie, ze stygnacemu Bobikowi o to moze chodzilo. Ale nalezy brac poprawke na to, ze u mnie jeszcze nie zaczelo nawet stygnac. 😉
Smutna ta lista politykow, ktorzy zaglosowali w Sejmie przeciwko. I tego typu rozczarowanie politykami nie jest wcale jakas polska specjalnoscia, jesli to moze byc dla kogos pociecha. Ostatnio rozmawialam z paroma przyzwoitymi osobami, zawsze tutaj glosujacymi, ktore przyznaly mi sie, ze co prawda beda glosowac w najblizszych wyborach, ale przelamujac wlasna niechec, czy wrecz obrzydzenie do popieranego kandydata – po prostu po to, zeby zablokowac druga strone, ktora wzbudza wieksza niechec. Nawet skadinad bardzo madra porada z ksiazki od Mamy Heleny ma teraz ograniczone dzialanie (przyczyny trzeba by dluzej tlumaczyc). Co nie znaczy, ze nie nalezy sie do niej stosowac. I szukac nowych sposobow.
Moniko, już się naprzełamywałam. Ile można? Wiem, co powiedziałaby Mama, to samo mówi pan mąż.
Wszystko na końcu będzie dobrze, a jeśli nie jest dobrze, wierzcie mi, to jeszcze nie koniec.
To piękna kwestia z „The best exotic Marigold hotel”, filmu z pięknymi dojrzałymi aktorami, z klimatem schyłku życia, które wszelako odkrywa wciąż nowe przed nami.
Rzecz dzieje się w Indiach, gdzie bohaterowie opowieści trafiają i z trudem, ale i sukcesem odnajdują, co kiedyś utracili, czego nigdy nie znali, czego nigdy nie doświadczyliby u siebie, odnajdują sens życia na nowo. Polecam.
To jeszcze Bruce Wszechmogący: Nie ma takiego bałaganu, którego nie można posprzątać.
Słusznie prawi Monika, mimo upału. 😉 Zdarza się czasem potrącić kogoś niechcący i uświadomić sobie to dopiero za rogiem, ale i wtedy można wrócić, odszukać potrąconego i powiedzieć „przepraszam”.
Co do posłów Platformy, to mam wrażenie, że nie byłoby tak źle, gdyby im teraz słupki polecały na pysk i gdyby więcej osób zagroziło „jak tak dalej pójdzie, to prędzej nie pójdziemy do wyborów, niż zagłosujemy na was”. To chyba jedyny bicz boży na to towarzystwo. Bo poczucie „bezalternatywności” najwyraźniej powoduje coraz większe lekceważenie wyborców.
Ja w zasadzie też na ogół jestem za zaciśnięciem zębów i spełnieniem obywatelskiego obowiązku. Ale są sytuacje, kiedy niepójście do wyborów dopuszczam, jako sposób na okazanie – również obywatelskiego – wotum nieufności całej klasie politycznej. Taki zimny prysznic też jest jej czasem potrzebny.
Co tam Bruce Wszechmogący. To z nas, Polaków, ściągnięte. Pionierem był Stuhr ze słynną frazą nie ma takiej rury, której nie można odetkać. 😈
http://www.youtube.com/watch?v=W3LZsn3_znM
Właśnie coś takiego mi się klaruje, Bobiku. Mimo balsamu zeena, wkuta jestem niemożebnie.
A, to całkiem jak ja. Musi fluidy jakie w powietrzu latają, albo co. 😯
U mnie latają ciche babilonki, a fluidy to w permanencji 😉
Ale przynajmniej w „Polityce” przyznają elektoratowi prawo do fluidów. 😉
http://www.polityka.pl/kraj/opinie/1529117,1,sejm-nie-chce-zwiazkow-partnerskich.read
Bardzo dobry komentarz.
I ladne drugie zdanie: „Z góry wiadomo, że zrobić się tego nie da, bo albo przyjmuje się możliwość mrożenia zarodków, albo nie. Chyba, że Platforma zamierza je mrozić w wyższej temperaturze.”
😆
Dobranoc 🙂
Gdzieś przemknęło mi koło oczu, że w Stanach jest 700 tys. par określanych przez naszych mądrych posłów jako nienaturalne. Najprostsze wyrażenie – homoseksualne rodziny. Ile jest tam rodzin heteroseksualnych? Może 50 milionów, nie wiem. Ile z nich jest kościelnie nierejestrowanych? Jeszcze trudniej trudniej odpowiedzieć, jakoś te dane nie leżą na internetowej autostradzie.
Przypuszczam, że w Polsce tak rodzin homoseksualnych jak i obywających się bez rejestracji, ale stanowiących tzw. stabilne związki jest procentowo więcej. (Premierowa by tam się wliczała, gdyby się nie sfajdał ze strachu przed wyborami). Więc można pogardliwie przejść ponad ich potrzebami i poglądami – ale to będzie kosztowało. Para homoseksualna, decydująca się utworzyć rodzinę ma dużo ponad średnią bojowości i zdecydowania i jej głos może ważyć więcej niż stada pokornych owieczek. Myślę, że posłowie zapłacą za swój wybór i im szybciej, tym lepiej.
Ja tez uwazam, ze czas najwyzszy aby ZACZELI wreszcie placic za arogancje i poczucie kompletnej bezkarnosci wobec wyborcow.
Rys mnie wyczul, to AR trzyma mnie na uwiezi, jutro chyba juz skoncze. Ale jutro z Mlodsza Siostra udajemy sie na Picasso do Toronto i do tego pieknego sklepu:
https://secure.designerfabrics.ca/shop/scripts/
po material obiciowy na moja victorian loveseat, ktorej poprzednie obicie zrujnowaly Dobre Piesy.
Ogorki malosolne udaly sie znakomicie. Teraz robie salatke malosolno-jajkowo-ziemniaczana. Zelazny punkt programy na wczasach tzw zakladowych, ale co tam, ja wciaz lubie…
Obciach z tym glosowaniem w Sejmie, ale PO to w koncu tez na prawo od centrum… Dla uspokojenia PO dodam, ze sluby gejowskie mozna zawierac w Ontario juz od dziesiciu lat i naprawde te strachy na Lachy sa troche przestarzale. Dla mlodych ludzi jest to nie-problem. I co tu debatowac… Live and let live, be merry and marry.
Wczasy tzw. zakładowe to była spora rzecz i wiele różnych ośrodków znając (bo raz tu, a raz tam w szkółkach matematycznych w nich organizowanych uczestniczyłem, a parę razy takowe też sam organizowałem) mam dla ich idei sporo szacunku i uznania. Tak, pamiętam, że jednak nie każdy i nie zawsze tam docierał i w istocie przy braku szczęścia można było sałatkami się lekko przejeść, ale daj dobra Boziu każdemu ludowi coś takiego, gdzie można za półgrosz od rutyny odejść i tłuszczykiem lekko obrosnąć i miejsca pooglądać.
Straszne były dojazdy do nich, ale to zupełnie inna piosenka.
Gruess Gott!
Rysiu pewnie jeszcze śpi?
szeleszcze doniesiona switem 🙂
wyspany brykam
Tereny Zielone S-Bahn przeglad pozycji
WYPASIONE
brykam fikam
Jest osma rano, a temperatura jest juz 28 st. C w cieniu! Times troche chyba przedobrzyl z ta kampania na rzecz powrotu dobrej pogody.
Dzień dobry 🙂
Ja bym powiedzał, że Times jeszcze nie doszedł do pełnego profesjonalizmu w sterowaniu pogodą. Albo przesteruje, alo niedosteruje. 🙄
U nas w tej chwili też upał i ponoć jeszcze przez 2-3 dni tak, a potem wróci ziąb i lujanie. No, przyznajmy, że do doskonałości jeszcze tej kampanii daleko. 🙁
Z tego co slysze to u nas przygotowania do otwarcia w piatek wieczorem pinkwolonych Igrzysk zostaly pomyslnie zakonczone.
Ucieszyla mnie wiadomosc powtarzana od paru dni, ze posrod fajerwerkow i pokazow krzepy fizycznej nie zabraknie momentow lirycznych, kiedy nasz Birmistrz Borys Jiohnson bedzie recytowal na otwarcie Ode Olimpijska, zamowiona przez niego specjalnie na te okazje w dwoch jezykacj – starozytnym greckim oraz nowoczesnym angielskim.
O ulozenie Ody na Olimpiade 2012 roku burmiostrz zwrocil sie do swego wlasnego nauczyciela starozytnej greki w Oksfordzie, podrzucil mu glowne mysli ( i dowcipy slowne) , ktore mialy sie znalezc w Utworze, a takze zasugerowal, ze Oda ma byc napisana w stylu starozytnego poety z Teb – Pindara, tylez glebokiego co trudnego do zrozumienia, jak sie nie jest starozytnym filozofem.
Tu jest oda po angielski, zas jest starogrecka wersja wykuta w spizu zostanie na stale umieszczona w nowo powstalym Parku Olimpijskim:
This new Olympic flame behold, that once burned bright in Greece of old; with happy hearts receive once more these Games revived on London’s shore.
Praise rival teams, in sport allied, as athletes stream from far and wide; the poet too must take the road conveying praise to victory owed.
Millions of watchers will embrace the passion of each close-run race, the efforts of the rowing teams and gymnasts balancing on beams.
They will observe with rapt delight the archer draw his bowstring tight, the skilful rider guide her horse, and lightning bolt around the course.
The pipes will play, the drum resound, as medallists are daily crowned; the crowd’s hurrah will reach the skies when victors hoist the golden prize.
Now welcome to this sea‐girt land, with London’s Mayor and co. at hand. Good luck to all who strive to win: applaud, and let the Games begin!
Podobno w wersji greckiej Oda zawiera wymyslone przez burmistrza kalambury od nazwisk znanych sportowcow.
Bry! To nadreńska pogoda jakosik podobna ma być do nadodrzańsko-ślężańsko-widawsko-bystrzycko-oławskiej. Chociaż tu nad Ślężą (na pohybel Rospondowi, co se Ślęzę wymyślił!!! to i tak Lohe!!!!) już się zachmurzyło.
A tu Helena wali tym koszmarem wierszokleckim po głowie. Szkoda, że nie po grecku, przynajmniej bym nie zrozumiał.
Okazałem swój humor, nie?? Robota, ech robota…
Upalne dzień dobry 😀
Mamy tu „wierszokletow” wsrod najblizszych przyjaciow, Tadeuszu 👿
Nikt ich czytac nie musi jak za trudne. 👿
Mamy poetów, Koteczku! A oda Borysa jest po prostu mało śmiesznym kiczem.
Jak ludzkość się naparza o poezję, nie o łupy, to chyba jeszcze nie jest tak źle ze światem. 😆
A oda jest po prostu okolicznościówką. Od takich ja zbyt wiele nie wymagam. 😉
Są ody i ody okolicznościowe. Ta jest odowata.
Najwieksi poeci pisywali okolicznosciowki. A tu, w Wielkiej Brytanii istnieje jeszcze od stuleci szacowna isntytucja Nadwornego Poety. Emocje zawsze sa wielkie, jak rzad ma wybierac. Populista Tony Blair chcia kiedys na Nadworneg Pete wyznaczyc Paula McCartneya, ale oburzenue bylo tak wielkie, ze zrezygnowal. Sir Paul byl podobno bardzo zawiedziony.
Bo byli wsrod oficjalnych Poetow Nadwornych najlepsi: Ben Johnson i Dryden, Wordsworth i Tennyson, Betjeman i Ted Hughes. Obecnie akurat jest Poetka Nadworna.
http://en.wikipedia.org/wiki/Poet_Laureate_of_the_United_Kingdom
Oczekuje sie, ze Poeta Nadworny bedze obslugiwal piorem wszystkie wieksze panstwowe i narodowe okazje – koronacje, jubileusze monarchy, narodziny nastepcy tronu, smierc wybitnych jednostek (takich jak Churchill czy Izaak Newton) , wybuchy i zakonczenie wojen etc. Jak sie uprze, to nie musi pisac, ale byloby to okazaniem pewnej gburowatosci wzgledem Nacji i Korony. W tej chwili jedynym honorarium jakie dostaje od monarchy jest skrzynka (12 butelek) jeresu z krolewskiej piwniczki – raz do roku.
Oda jest najczesciej uzywana forma poezji okolicznosciowej.
Bardzo tu sobie cenimy tworczosc okolicznosciowa. Bo nadaje ona forme okazjom, ktore w przeciwnym razie bylyby onslugowane tylko przez dzienniakrzy, co jednak nie ma tego wymiaru uniwersalnego. :twisted:.
Ja o tym wszystkim Koteczku wiem, ale czy z faktu, że Ben Jonson (tak się go pisze…) pisał ody okolicznościowe ma wynikać, że podła oda jest świetna? Jest podła.
Balcerowicz o kolesiostwie i korupcji:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,12186692,Balcerowicz__Wlasnosc_panstwowa_to_jest_wlasnosc_politykow_.html
Ja tam wcale nie jestem pewien, czy panaceum na wszystko jest prywatyzowanie, bo pewnych stanowisk sprywatyzować i tak się nie da. Bardzo ważna wydaje mi się jednak atmosfera społeczna – czy jest przyzwolenie na takie numery, czy go nie ma.
Rozmawiałem niedawno z obywatelem Azerbajdżanu, który dostał niemieckie papiery, ale żeby mu je wydano, musiał przedstawić azerski dokument tożsamości. Udał się więc do ambasady, gdzie sam ambasador, nie żaden niższy urzędnik, bez żenady powiedział mu, że jego sprawa może „utonąć w papierach” nawet na kilka lat, albo też może zostać załatwiona od ręki, ale to będzie kosztowało tyle a tyle. Oczywiście do prywatnej kieszeni pana ambasadora. Obywatel wcale się nie zdziwił, zabulił, a opowiadając mi o tym też nie wyrażał oburzenia, tylko łagodną rezygnację typu „nu, czto diełat, u nas biez wziatki nie pajdiot”.
Nie jestem tak naiwny, by sądzić, że korupcję czy klesiostwo da się wyeliminować całkowicie. Ale jej skala nie jest jednak obojętna, jak to sobie po tej opowieści Azerbejdżanina uświadomiłem. 🙄
Tadeuszu, bylbym na Twym miejscu nieco skromniejszy w ocenach tworczosci, mniej ekstrawagancki w krytyce. 😈
O. 😆
ODE TO SIR WILLIAM SIDNEY, ON HIS BIRTH-DAY.
Now that the hearth is crown’d with smiling fire,
And some do drink, and some do dance,
Some ring,
Some sing,
And all do strive to advance
The gladness higher ;
Wherefore should I
Stand silent by,
Who not the least,
Both love the cause, and authors of the feast ?
Give me my cup, but from the Thespian well,
That I may tell to SIDNEY what
This day
Doth say,
And he may think on that
Which I do tell ;
When all the noise
Of these forced joys,
Are fled and gone,
10
And he with his best Genius left alone.
This day says, then, the number of glad years
Are justly summ’d, that make you man;
Your vow
Must now
Strive all right ways it can,
T’ outstrip your peers :
Since he doth lack
Of going back
Little, whose will
20
Doth urge him to run wrong, or to stand still.
Nor can a little of the common store
Of nobles’ virtue, shew in you ;
Your blood
So good
And great, must seek for new,
And study more :
Not weary, rest
On what’s deceas’t.
For they, that swell
30
With dust of ancestors, in graves but dwell.
'Twill be exacted of your name, whose son,
Whose nephew, whose grandchild you are ;
And men
Will then
Say you have follow’d far,
When well begun :
Which must be now,
They teach you how,
And he that stays
40
To live until to-morrow’, hath lost two days.
So may you live in honor, as in name,
If with this truth you be inspired ;
So may
This day
Be more, and long desired ;
And with the flame
Of love be bright,
As with the light
Of bonfires ! then
50
The birth-day shines, when logs not burn, but men. 6o
Ekstrawagancka to krytyka co się boi powiedzieć, podoba — nie podoba, dobre — niedobre. Jak ktoś się decyduje na ogłoszenie wszem i wobec swojej twórczości ryzykuje to, że się wystawi na jęzory takich jak ja.
Co do zasady się z Tadeuszem zgadzam, ale jednakowoż osobisty strach mnie zebrał. 😆
To może ja się na wszelki wypadek do swojej pisaniny każę logować, po uprzednim odebraniu zobowiązania, że czytający jęzory zostawią w przechowalni? 😈
A ja się zgadzam z Balcerowiczem Bobiku.
Spółki z udziałem Skarbu Państwa są chorymi tworami nie tylko w Polsce.
Tyle że przyzwolenia społecznego na prywatyzację nie będzie, bo od lat wkładano ludziom do głowy, że jest to równoznaczne z rozkradaniem majątku narodowego, czyli naszego. I takie akurat nastawienie społeczenstwa jest na ręke politykom wszelkiej maści, bo to ni w końcowym efekcie zbierają frukta, albo maja nadzieję, że w przyszłości będą zbierać.
Tylko jeżeli miałbyś Bobiku stary( otrzymany w spadku)rozwalający się młyn, w dodatku zabytek, a nie miał ani pomysłu, ani środków na to, aby go sensownie spożytkować, tak aby przynosił dochód, a jednocześnie musiałbyś ponosić wielotysięczne koszty jego utrzymania, to czy nie wolałbyś się go pozbyć za stówę? Żeby nie miec kłopotu i wydatków na które Cię nie stać?
Ja bym wolała, a jeśli bym wiedziała, że ktoś zrobi z tym coś sensownego, to jeszcze bym dopłaciła ze dwie stówy.
To nie bylo jednak „podoba, nie podoba”. To bylo „zle!” ex cathedra. I na moje ucho, byla to mniej krytyka, a bardziej wypowiedz passive-agressive w stosunku do Kota. Bylo to pwoiedzenie inymi slowami: Jestes, Kocie durniem i malo sie znasz na angielskiej poezji. Ja sie znam lepiej.
Koty za tym nie przepadaja i potrafia drapnac.
Tymczasem Oda zamowiona przez Burmistrza jest wierszem zartobliwym i milym, bez zadecia i napuszenia.To on wlasnie wymyslil, ze ma byc w stylu Pindara z Teb. Sprawila ona long sufering mieszkancom Londynu i licznym komentatorom wielka frajde, wywolala usmiech na twarzy i dume, ze mamy fajnego burmoistrza, pelnego poczucia humoru i wdzieku i bedziemy mieli fajna olimpiade, inszallah, jesli nikt nam humoru nie popsuje. I postaramy sie, co podkresla Oda, byc dobrymi gospodarzami miedzynarodowego swieta sportu i bedziemy znosic bez szemrania wszystkie niedogodnosci transportowe i tlok na ulicach miasta.
Good luck to all who strive to win:
applaud, and let the Games begin!
W sporzew o prywatyzacje i spolki panstwa jestem w pelni po stronie Zmory. 😈
Ależ ja nie twierdzę, że spółki państwowe są dobre, albo że akurat ich nie należy sprywatyzować. Ja tylko nie wierzę, że prywatyzacja, jak magiczna różdżka, rozwiąże wszystkie problemy z nepokorupcją związane i już nic nie trzeba będze w tej sprawie robić. Zawsze zostaną takie obszary, gdzie decydujące będzie przekonanie ogółu, że coś „się robi”, albo „się nie robi”. I np. oburzanie się na złe praktyki, zamiast bagatelizowania ich (jak to ostatnio zrobiła np. – ku mojemu zdumieniu – red. Paradowska), nie wydaje mi się mniej ważne od prywatyzacji.
Jeszcze na wylocie, bo teren wzywa: Kocie – branie do siebie odmiennych opinii według mnie szkodzi rozmowie. Jak będziemy tak robić, to w końcu nikt nie będzie się ośmielał niedwuznacznie wyrazić odmiennego zdania niż przedmówca, z obawy, że zostanie to uznane za osobisty atak. Ty masz prawo uważać, że oda jest cool, Tadeusz, że denna, i nie ma tu powodu do prywatnej urazy oraz pazurzenia. Każden jeden może zostać przy swoim, bez szkody dla stanu świata. 🙂
Peace, please! 😆
Oczywiscie, ze prywatyzacja nie rozwiaze wszystkich bolaczek zwiazanych z nepokorupcja, ale je znaczaco ograniczy. Bo w tej chwili te spolki z panstwowym kapitalem az sie prosza aby nadzore nad miska oddac w lapska pociotow.
Tez bylem zgorszony tonem blogowej wpowiedzi red. Paradowskiej. Nie moge zrozumiec.
A nie, Piesku. To nie byla opinia tylko wyrok na bezguscie poetyckie Kota. Sorry.
Bez najmniejzej proby uzasadnienia, bo nie warto uzasadiac cos co zdaniem Autora oceny jest oczywiste. Kicz i kropka!
Nie moge niestety obiecac, ze nie bede drapal, bo bede. Masz to, Piesku, jak w banku.
Oczywiście, że nie rozwiąże, bo to jest znacznie szerszy problem. Społeczny. W firmach prywatnych też kwitnie nepokorupcja i często ani kierownictwo, ani właściciele nie mają o tym pojęcia.
W zaprzyjażnionej firmie w jednym z działów 95% pracowników było bliższymi lub dalszymi krewnymi kierownika działu, który miał ostateczny głos w sprawach zatrudniania w obrębie swojego działu.
I nikt w firmie o więzach krwi pojęcia nie miał, bo zostali zatrudnieni w zgodzie z procedurami( normalne aplikacje itp).
Podobnie dobierał sobie pracowników księgowości dyrektor finansowy, a żeby było jeszcze lepiej, to zatrudnił zewnetrzną firmę audytową, robiącą coroczny audyt, której szefem był jego krewny.
O możliwosciach nadużyć, jakie sobie stworzył strach myśleć.
Tyle że w prywatnej firmie, jeżeli taka sytuacja wychodzi na jaw, to nie ma litości, a w państwowej w nagrodę zostanie przesunięty do rady nadzorczej innej spólki.
A korupcja kwitnie wszędzie, każdy kto ma wpływ na zawieranie kontraktów albo sam żąda łapówki, albo spotyka się z jej propozycją. Tyle, że w świetle prawa to nie nazywa się korupcją. Ta sotyczy tylko urzędników państwowych.
Mordka ma dzisiaj bardzo wrażliwe fibrysy 🙄
Jakby mi we wsi za dwa dni się zaczynały jakieś igrzyska, to też bym nerwowo reagował. 😈
Nie widze nic dobrego w podziale PKP na spółki-czyli córki i córki córek.Jak pan=mietam mój dziadek zaczynal prace na kolei, od zwyklego pomocnika węglarza i szuflował przez cala drogę. Pamietam, ze za „jego” czasow, ludzie nastawiali zegarki w/g przejazdu danego pociągu. Potem dziadek awansował, po długim czasie , po szczeblach drabiny, na stanowisko kierownika mpociagu. Dostał wielką skórzana torbę, a w niej….mlotek do stukania w koła. Dostał też rower, by mógł na czas dojechać do lokomotywowni i wyprowadzic skład na peron. Dostał tez zegarek Omega na łańcuszku, by nigdy nie opóźnił pociągu. Mimo,ze miał juz pomocnika sam obchodzil cały sklad i pukal tym mlotkiem w kazde kolo, w kazdym wagonie, by miec pewnośc, ze wszystko jest w porzadku. Kolej państwowa miala wspólny rozklad jazdy, jednolity cennik i nie bylo takiego rozgardiaszu jak obecnie, gdzi za przeproszeniem spólki maja do dyspozycji jedną z szyn toru i wykłócają sie o intratne odcinki – tu przepraszam za nieparlamentarne slowo- ale teraz jest do d..y !
Ma ktoś może wyżymaczkę z wolnymi mocami przerobowymi? Bo wróciłem z terenu tak mokry, jaky nie żadne słońce było, tylko zwyczajowy luj. 😯
A najdziwniejsze, że mimo tej mokrości całe moje jestestwo wewnętrzne krzyczy: WODY! 😯
Będzie koniec świata jak nic. 😈
O, BBC mówi o same sex marriages w Szkocji. Czyli jeszcze jeden bastion cywilizacji życia pada pod naporem cywilizacji śmierci. Powinniśmy wrócić do wypędzania od nas Braci Czeskich, żeby zrównoważyć ten trend.
A może do seryjnego klonowania Terlikowskiego?
W moim stanie mamy same sex marriages od ponad 9 lat, i tez swiat sie nie zawalil, podobnie jak u Krolika. A byl to kiedys stan purytanow (z tym, ze oni po jakims czasie zaczeli ewoluowac w kierunku liberalnym – Ben Franklin byl na przyklad takim dzieckiem z bostonskiego purytanskiego srodowiska, a prosze co z niego wyroslo – i tak juz mniej wiecej zostalo).
Bobiku, czy ktos jeszcze produkuje wyzymaczki? 😉 Oprocz wody, ratuj sie sorbetem – metoda wyprobowana przez ostatnie pare tygodni! 🙂
Chciałam wczoraj coś miauknąć o dotacjach, ale nie dałam rady. Dzisiaj dam. W poprzedniej Polityce był artykuł o dotacjach unijnych. Dostaliśmy już podobno prawie 80 mld EUR, z czego (z grubsza) na rozwój transportu: 22 mld, ochronę środowiska: 10 mld, kapitał ludzki 12 mld, dotacje bezpośrednie dla rolników 18 mld, zakładanie firm na wsi 1 mld, turystykę, kulturę i rewitalizację 3 mld, społeczeństwo informacyjne 3 mld (z czego połowę prawdopodobnie stracimy z powodu ujawnionych nieprawidłowości). Zdaniem autorów np. wydatki na rolnictwo konserwują na wsi skansen. Dotacje do hektara należą się za fakt posadania ziemi, nie trzeba jej nawet uprawiać, ani tym bardziej sprzedawać produktów rolnych na rynku. W ramach modernizacji rolnictwa wiele małych godpodarstw kupiło traktory, których nie potrzebują – ale skoro można było dostać 300 tys. na zakup, to jak ich nie wziąć?
Poniżej podrzucam linkę do artykułu o dotacjach z PARP dla e-biznesów. Dziennikarze próbowali ustalić, jak działają nowe firmy utworzone dziękim tym dotacjom – w sumie, przyznano je dla 1600 projektów, ponad 300 już się rozliczyło z PARP, autorzy sprawdzili 60 z nich. Nie udało im się skontaktować z ponad połową firm (brak telefonu, maile pozostały bez odpowiedzi). Wśród projektów, które dostały dofinansowanie, jest np. serwis Dni Wolne (ponad 170 tys. złotych dotacji), który chce zarabiać na oferowaniu informacji o dniach wolnych od pracy w danym państwie, czy telefon z prognozą pogody – dotacja 850 tys, koszt za minutę połączenia 1,29 zł, przy czym okazało się, że serwis nie był w stanie podać prognozy ani dla Warszawy, ani dla Krakowa, ani dla Wrocławia. 😯 Były wiceminister rozwoju regionalnego, proszony o komentarz, powiedział m.in., że urzędnicy mieli kłopoty z oceną innowacyjności zgłaszanych projektów. Świetny pomysł – zlecić przyznawanie pieniędzy na innowacyjne projekty ludziom, którzy nie są w stanie ocenić ich innowacyjności. 🙄 http://forsal.pl/artykuly/614524,prawie_jak_dolina_krzemowa.html
Rozumiem, że nawet przez najszczelniejszą sieć mogą się przecisnąć jakieś śmierdzące ryby, ale po przeczytaniu tych i kilku innych artykułów mam wrażenie, że w błoto trafiła nieakceptowalnie duża część wielomiliardowych dotacji. A patrząc na proporcje – tak, chciałabym, żeby w następnych okresach większa część dotacji została mądrze ❗ wydana na kulturę.
Ja bym sobie w ogóle życzył, żeby dotacje na cokolwiek były mądrze wydawane, ale coraz mniej mam złudzeń w tej sprawie. 🙁
Niestety, o ile ja się w tej całej biurokracji orientuję, nie biega to tak, że jeśli ktoś dotacje wydaje głupio, to można mu zabrać i przeznaczyć na kulturę, albo inny sensowny cel. Ale temat dzielenia forsy (i to jeszcze na różnych szczeblach) jest tak obszerny i złożony, że do myślenia o nim potrzebowałbym chłodniejszego dnia. 😉
Na razie spróbuję nie zastanawiając się zanadto skorzystać z rady Moniki i wtrząchnąć jakiś sorbet. 🙂 A uprzednio może jeszcze wrzucę nowy wpis, żeby nie było, że się przy pomocy upału próbuję wykręcić z obowiązków. 😎