Z opowieści Hofmana

pon., 27 sierpnia 2012, 12:33

Znacie? Podejrzewam, że znacie. Ale i tak posłuchajcie. Niedawno, niedawno temu był sobie dobry król i był niedobry dworzanin. Szarogęsił się na własną rękę, błyszczał w mediach, strzelał z armat do wróbli i w ogóle wyprawiał najdziksze swawole, kładąc w ten sposób na łopatki znakomite pomysły dobrego króla, który oczywiście nie miał o tym wszystkim zielonego pojęcia. Wręcz przeciwnie, cały czas był przekonany, że trzyma sznurki w ręce i steruje wszystkimi zausznikami wedle swej żelaznej woli. Niestety, wybryki niedobrego dworzanina doprowadziły do nader smutnego końca – król musiał abdykować i przekazać tron swojemu największemu wrogowi, co bynajmniej nie wpłynęło mu dobrze na samopoczucie.
Ale nawet po tym ubolewania godnym zdarzeniu król nadal hołubił złego, głupiego i niedojrzałego dworaka, pozwalając mu łaskawie całować swój królewski pierścień i wylegiwać się w swych promieniach. Niestety, nie każdy potrafi docenić wspaniałomyślne gesty byłego władcy. Łajdak, o którym mowa, zaczął kąsać podsuniętą do ucałowania dłoń, a potem, co gorsza, wziął swoje zabawki i oświadczył, że idzie się bawić na innym podwórku.
No, tego nawet dobremu królowi było już za wiele! Przejrzał nagle na oczy i zrozumiał, że to właśnie przez tę niewdzięczną kreaturę upadła dynastia, a na tronie zasiadł znienawidzony konkurent. Innego władcę odkrycie, że w gruncie rzeczy najważniejszy w państwie był jeden z poddanych, mogłoby załamać. Ale nie naszego dobrego króla, który szybko wpadł na jeden z genialnych pomysłów, z których był szeroko znany. Wystarczy skorygować drobny błąd, jakim było danie stanowiska owemu podstępnemu nikczemnikowi i królestwo znowu rozkwitnie pod rządami właściwego władcy, a poddani zaczną się pławić w szczęściu aż do mdłości. Albowiem – doszedł do wniosku dobry król – z rządzeniem zawsze tak bywa, że nie jest winien ten, kto na tronie, nie jest winna koncepcja, nie są winne poronione decyzje ani skrzywiony ogląd świata, tylko jakiś tam jeden łotr, przejawiający nadmierne jak na królewski gust ambicje.
Czy to bajka, czy nie bajka? Ja tam się za bardzo nie znam, ale zapytajcie rzecznika Hofmana, on na pewno zna odpowiedź. Nie mówiąc już o królu, który jest przekonany, że zna odpowiedzi na wszystkie, nawet najtrudniejsze pytania.