Belka w oku
– Poszedł! – wrzasnął Sąsiad i cisnął w Bobika czymś, co przy bliższej inspekcji nie okazało się spodziewaną skórką z pasztetówki, tylko kawałkiem starego kapcia. A ponieważ zdumiony szczeniak nie wziął łap za pas dostatecznie szybko, Sąsiad dołożył jeszcze niepozostawiający wątpliwości okrzyk – zły pies! Won!
Stosunki z Sąsiadem nie należały może do modelowych, ale jeszcze nigdy nie były aż tak napięte. Co gorsza Bobik nie miał zielonego pojęcia, skąd to gwałtowne napięcie się wzięło. Owszem, przedwczoraj zdarzyło mu się szczekać (trzeba przyznać, dość intensywnie) po 22.00, a w wekend, przy pomocy sprytnego przekopu pod żywopłotem, rozprawił się z sąsiedzką kępą jesiennych astrów, zwykle jednak takie przewinienia wywoływały zaledwie krótkie burczenie, zakończone pojednawczym rzuceniem przez żywopłot niedojedzonego kotleta. A teraz, bez żadnego widocznego powodu, takie awantury… Coś było nie tak.
Usiłując zachować przynajmniej pozory godności, Bobik powoli poczłapał do domu i dopiero tam z rozżaleniem wcisnął się pod fotel.
– Co się Sąsiadowi stało? – zapytał płaczliwie Labradorkę. – Nigdy dotąd mnie w ten sposób nie traktował.
Labradorka podniosła łeb znad pracowicie obgryzanej kości i spojrzała na Bobika z pewnym niedowierzaniem.
– Naprawdę chcesz to wiedzieć? – rzuciła niemal kpiąco.
– No, mów już, mów – zniecierpliwił się szczeniak. – Dlaczego miałbym nie chcieć wiedzieć?
– Przypominasz sobie może te dwa tygodnie, kiedy Sąsiad był tak ciężko chory? Szczekałeś wtedy po całych dniach i w żaden sposób nie można się było doprosić, żebyś przestał.
– Przecież musiałem! – oburzył się Bobik. – Ten cholerny Foksterier akurat chodził na spacery moją stroną ulicy i nie mogłem sprawiać wrażenia, że pozwalam na to bez słowa.
– Ale Sąsiadowi ten hałas chyba nie pomagał wyzdrowieć. A pamiętasz, jak syn Sąsiada przeraczkował do naszego ogrodu? Zamiast zagonić go z powrotem, ugryzłeś go… no, powiedzmy, że w dół pleców.
– Wcale nie mocno! I tylko dla zabawy – zbagatelizował sprawę Bobik.
– Dla Sąsiada mogło to nie być zbyt zabawne. Tak samo jak obsikiwanie jego garażu.
– Gdzieś w końcu muszę sikać – obruszył się szczeniak. – A poza tym było, minęło, wtedy Sąsiad nic nie mówił, to dlaczego krzyczy teraz, kiedy niczego niewłaściwego nie zrobiłem? To on jest zły, nie ja.
– Ach, ta dzisiejsza młodzież! – westchnęła Labradorka. – O niczym nie mają pojęcia. Nauczyłbyś się, Bobik, paru starych maksym, które ułatwiają orientację w życiu. Nie gryź drugiemu, co jemu miłe. Jak Kuba Bubie, tak Buba Kubie. Póty sąsiad znosi, póki mu się nie urwie. Albo to o belce we własnym oku…
– A, to wiem! – przerwał Bobik z wyraźnym zadowoleniem – W gazetach dużo razy coś o Belce było. Znaczy, Sąsiad przez podatki taki wściekły? No to co ja mam z tym wspólnego?
Labradorka ze zniechęceniem machnęła łapą.
– Chyba się nie dogadamy – skonstatowała, nie starając się ukryć rozczarowania. – Widzę, że jeszcze nie jesteś gotów zrozumieć, o co z tą belką biega. Ale póki nie zrozumiesz, raczej nastaw się na obrywanie kapciem, nie kotletem.
dla lubiacych koty
https://lh3.googleusercontent.com/-MgEsfILmPTE/UGBw_6MvabI/AAAAAAAAG5o/LX62gh9UqEQ/s1000/DSCF5153.jpg
ekologiczne kosiarki 8)
https://lh6.googleusercontent.com/-S1zt4_b1qz4/UGBwU-aye2I/AAAAAAAAG1E/K_FRwZEoeGA/s1000/DSCF4671.jpg
bardzo subiektywna pustynia 🙂
https://lh4.googleusercontent.com/-WSzL6S_OqpQ/UGBwcCXrtZI/AAAAAAAAG10/qPMHBloY_hw/s1000/DSCF4782.jpg
https://lh5.googleusercontent.com/-dLtxxrJGgXM/UGBwg04NOsI/AAAAAAAAG2U/0syt_XxqZ0U/s1000/DSCF4825.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-fMQcOLbPTnY/UGBw6Ld-OII/AAAAAAAAG5E/JYzZdOLlefI/s1000/DSCF5088.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-aIng0b8_kuU/UGBxN6pH3iI/AAAAAAAAG7M/5Z6umYl2Mjg/s800/DSCF5490.jpg
https://lh5.googleusercontent.com/-CRspmBwMjEk/UGBxQbcrcJI/AAAAAAAAG7c/B1n2NZ3tCaA/s1000/DSCF5550.jpg
https://lh4.googleusercontent.com/-9d2b6eotKC0/UGBxRdwSL8I/AAAAAAAAG7o/Uq4xHwYSx4g/s1000/DSCF5583.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-VcfZunRuwYk/UGBxkrXkwTI/AAAAAAAAG9o/8yhxHSkRdK4/s1000/DSCF5814.jpg
https://lh6.googleusercontent.com/-bwDRkraeas0/UGBxl5AuX7I/AAAAAAAAG9w/wAqcdTBvsiI/s1000/DSCF5825.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-H3Bb_lwN844/UGBxm98TxeI/AAAAAAAAG94/aFyxH9Dh-ms/s1000/DSCF5849.jpg
B. pozdrawia Was 🙂 🙂
https://lh3.googleusercontent.com/-mic86o8U5J8/UGBwfrHEJnI/AAAAAAAAG2I/kNv0lSSYFYQ/s800/DSCF4805.jpg
Tuz obok mnie ze 3-4 lata temu otwarty zostal polski sklep (obecnie juz siec 7-8 sklepow) noszacy nazwisko kapitaisty – Mleczko. Po pierwszych paru wizytach przy okazji rozmowy z menadzerka przepowiadalam mrocznie, ze sklep padnie, splajtuje. „Polskich sklepow jest w naszej czesci miasta bardzo wiele, sa to sklepy stare i lepiej dbajacy o jakosc sprzedawanych produktow niz u was, wiec podciagnijcie sie!” – tlumaczylam tej pani. Jakze srodze sie pomylilam. Sklep jest oblegany, choc sprzedaje same smiecie, nieraz przeterminowane, higiena pozostawia wiele do zyczenia, ale jest BARDZO TANI. Tam mozna kupic jakas wielce podejrzana kielbase („na bigos” – jak glosi nalepka) po £1/kg! I przy stanowisku z kielbasami jest zawsze tlok! I przy kasie. Czasami sie zalamuje i kupuje tam cos, bo to dwa kroki od domu, ale coraz czesciej zdarza mi sie wyrzucac co kupilam – tuz przed wyjazdem np. cale plastikowe wiaderko t.zw. malosolnych, ktore plywaly w sliskiej posoce i byly porosniete plesnia. TYlko chleb maja dobry – dowozi jakis pan z zach. Londynu, ktoreg zona sama piecze.
Reszta jest okropna, a jednak siec Pana Mleczki rosnie i nie narzeka chyba na brak klientow. Niepojete.
Dobrze, ze Prince Polo XXL mozna kupowac tam bez strachu. £0.49. Mamy w tym domu spora slabosc do Prince Polo 😳
Rysiu, zdjecia bardzo piekne i niesamowite. Zwlaszcza mi sie podobaly z tym (dzikim?) koziolkiem. A jak widze zagraniczne koty, to zawsze BARDZO sie denerwuje kiedy nie nosza obrozki i zaraz mysle, ze moze nie maja domu, albo maja taki dom, ktory o nie nie dba. My, milosnicy kotow (i psow) tak juz mamy – brakuje nam zaufania do czlowieka, jestesmy podejrzliwi jak diabli. 🙁
Czemu to biedne dziecko Marcelem zwane nie mruga? Może jest elektroniczne?
zaraz za rogiem na Begasstr jest tez „polski” sklep z polskim
towarem, ale dokladnie to samo co moge kupic w supersamie jak jestem w szczecinie, inne (a jeat ich wiele) dalej, czesciej kupujemy jak juz w „rosyjskich” 🙂
Prince Polo zawsze w koszyku 🙂
Heleno, powiedziala stonka ze kotow walesajacych sie i czekajacych na cos do jedzenia SETKI, na zdjeciach mam juz
kilkanascie (stonka to kociarze 🙂 )
andsolu, a moze gumowe (z chinskiej fabryki)? 🙄
dla frakcji…. 🙂
http://www.tagesspiegel.de/berlin/neukoellns-buergermeister-buschkowsky-ist-ueberall/7168764.html
w piatek sprzedalismy sto (100!!!) egzemplarzy w kilka godzin, wydawnictwo nie ma wiecej i cierpliwie czekamy na dodruk, mamy juz ponad dwiescie (200) zamowien!!!!!!
bedzie tez pan Buszkowski u nas w ksiegarni mial wieczor „autorski”(?), oczekujemy tlumow 🙂
bywa
Prince Polo jest wybitne, zwlaszcza odkad jest produkowane w rozmiararch dla doroslych kobiet, na sniadanie z kawa.
na sniadanie? 😯 ten XXL rozmiar? 🙂 🙂 🙂
Ja czasem kupuję taki XXL w bufecie w firmie, na deserek.
Rysiu, zdjęcia przepiękne i budzą wspomnienia. Kiedy pierwszy raz byłam w Izraelu, znajoma załatwiła mi wspaniałą wycieczkę – ekologiczną, można powiedzieć. Z ludźmi z różnych krajów i w różnym wieku, poruszając się autobusem, zwiedzaliśmy pustynię Negew. Oczywiście Morze Martwe, Masada, nocleg w pustynnym kibucu, wschód słońca, te rzeczy. Ale najważniejsze było dowiadywanie się, że pustynia żyje i to jak! Nie tylko w oazach przy źródełkach i nie tylko w postaci kozic (które są chyba dużo mniej płochliwe niż te tatrzańskie). Ogromne połacie ziemi pokryte są porostami, są tam ślimaczki, które się nimi żywią (kiedy jest sucho, chowają się do skorupy). No i ptaszki są i też mają się czym pożywić. Bardzo charakterystyczną kilkunutową melodyjkę śpiewaną przez najbardziej typowego ptaszka mam w uszach do dziś – szczególnie dała się zapamiętać właśnie podczas oglądania wschodu słońca. Przestrzeń, nieporównane światło, absolutna cisza – i od czasu do czasu ta melodyjka.
Kiedy jedzie się przez pustynię o różnych porach dnia, fascynujące jest obserwowanie, jak zmienia się światło i kolor.
No stęskniłam się trochę.
Prince Polo bylo wstydliwa, starannie skrywana tajemnica. Cos jak Big Mac, jesli nie jeszcze gorzej.
Dobrze jest wiedziec, ze nie jestem osamotniona w swiecie…
Czy Mleczko zawsze musi mieć coś wspólnego z jedzeniem 😉
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=10151091474473722&set=a.158571883721.118906.128803393721&type=1&theater
To jakaś przyzwoita stonka. 🙂
Kozły górskie to 'ibex’ często wspinają się z krateru do miasta i chodzą po ulicachMitzpe Ramon , nie zwracając uwagę na ludzi.
Chodzi o miasto Mitzpe Ramon nad kraterem Ramon.
O tu można przeczytać:
http://izrael.e-nowik.pl/?q=node/971
A hotel, który stoi na krawędzi krateru ma ceny jak u Ritza, po kilka tysięcy dolarów za dobę.
Zdjęcia fantastyczne, wiedziałam, wiedziałam, że takie będą. Mniam!
Oj, ja też się stęskniłam za pustynią.
Człowiek nad każdym małym życiem się pochyla wzruszony, ze jest, że daje radę, a te skały różnokolorowe.
Chyba w poprzednim życiu byłam ibexem, albo cóś. 🙂
A tu jest moje dochodzące kocie towarzystwo:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/TowarzystwoDochodzace#slideshow/5791804820224866946
Rysiu,
wielka frajda
wieczorna herbata i te zdjęcia 🙂
Komp nie wpuszcza do Twoich kotow, Siodemeczko.
Przesadziłam z tym Ritzem, można już nocować od 600$.
Najdroższy kosztuje 2.000$
http://www.isrotelexclusivecollection.com/my_rooms/
I skąd tyle wody na pustyni do basenów mają? 😯
A, kurcze, znowu nie udostępniłam publicznie, już poprawiam.
Jest na co popatrzeć. 😀
Coz za przystojniachy, te chlopaki! Ja tez mialam Gonzusia – to od Gonzagi. I samowar mam identyczny.
Przyjemnie odnotowac, ze koty najwyrazniej nie gloduja. Jeszcze by tego brakowalo…
przesle stonce wiadomosc ze pustynia „chwycila” 🙂 ucieszy ich
to, jak z mt7 linki (o Mitzpe Ramon) mozna wyczytac pustynia jest ogromna i spedzili tam cale cztery! dni (odwiedzili tez alpagi 🙂 ) i jak na zdjeciu widac kozy podeszly do miejsca zamieszkania
dodam jeszcze kilka na dzisiaj, a po powrocie stonki ulozymy opisany album 🙂
https://lh5.googleusercontent.com/-6TI4600-Ybk/UGBwTr0ml7I/AAAAAAAAG08/nsHkPjach10/s1000/DSCF4661.jpg
tu mieszkaja (do jutra) zaraz za domem zaczyna sie rezerwat
https://lh4.googleusercontent.com/-tFJqtlqC_V8/UGBwYAd7cJI/AAAAAAAAG1c/5in4OW5RzS4/s1000/DSCF4724.jpg
https://lh5.googleusercontent.com/-P5wPy0Q1XW4/UGBwqMO0xQI/AAAAAAAAG3c/rCNU2yhS0Eo/s1000/DSCF4896.jpg
https://lh6.googleusercontent.com/-b5TYkQ1XDnM/UGBxJAf1XYI/AAAAAAAAG6s/jL4wpUquxQ4/s1000/DSCF5435.jpg
https://lh5.googleusercontent.com/-IZ2hDVR2D9U/UGBxYDbYKLI/AAAAAAAAG8U/qnMGm5Hwq_E/s800/DSCF5694.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-RrxANizUKME/UGBxg8W3QwI/AAAAAAAAG9Q/5s0absfzJRU/s1000/DSCF5759.jpg
https://lh4.googleusercontent.com/-aBkCQcYLjJY/UGBxfkU5RQI/AAAAAAAAG9I/RlNRL3TwMuc/s800/DSCF5738.jpg
i na koniec ptaki (jak opisane w mt7 lince)
https://lh5.googleusercontent.com/-S337aLbgpm8/UGBxGLhsUaI/AAAAAAAAG6c/-IKahIDOX8A/s1000/DSCF5309.jpg
jak sie patrzy na zielen tu i na zdjeciach Heleny to portugalska jest soczysta
koty siodemeczki to niezle wygibusy 🙂 i wlochate pieknie, jedwabiscie
Koty takie już są, jedwabiste i fascynujące.
Wspaniałą wycieczkę zrobiła sobie twoja rodzina, Rysiu.
Tak się powinno zwiedzać, niespiesznie napawać się i chłonąć świat.
Chociaż trochę można spróbować się w niego zanurzyć dzięki Waszym zdjęciom, Rysiu.
To dziwne, tak kocham drzewa, a okazuje się, że kamienną pozbawioną ich pustynię też – od pierwszego wejrzenia. Czy one mają coś wspólnego?
Heleno, w samowarach pięknie wyglądają kwiaty.
Kochani, dzięki serdeczne za życzenia i spieszę donieść, że choć Piesek nasz kochany nie dał rady odezwać się dziś na blogu, to przysłał mi życzenia mailem. Za nie dziękuję szczególnie 🙂
Koty gościowe mt7 przepiękne! 🙂 I tak grzecznie pozują – jak to możliwe? 😉
Rysiu, Twoja stonka to skarb 🙂
Pani Kierowniczko, gdybym była tak urodziwa jak one, też bym z upodobaniem i grzecznie pozowała 😉
No, nie uwierzycie, ale Brytyjczycy zaczeli tez robic Law and Order/UK!
Obejrzalam, ale nie jestem zadowolona. Za duzo socjalnego ( nie mylic z socjalistycznym) realizmu i regionalnych akcentow, ktore slabo chwytam. A socjalnego realizmu w serilach nie znosze – mam go dosc wokol, w zyciu, w gazetach i dziennikach. A w serialu nawet jak musi byc cos ponurego, to ma byc jednak rozrywkowo. I maja byc ladne chlopaki. I dziewczyny. I ladne wnetrza i widoki, a nie jakies slumsy i prolety.
Well, call me shallow, I don’t care.
Nie wiem jak oni beda w Ameryce pokazywac te akcenty. Tam nawet milutkiej Cheryl Cole ( z Girls Aloud) nikt nie mogl zrozumiec i wywalili ja ze skladu jury w X Factor. A ona jest tylko „Geordie” czyli z Newcastle! Akcent z Yorkshire jest znacznie trudniejszy dla nieosluchanego ucha.
A wszystko to po to by lower orders sie nie frustrowaly poprawna angielszczyzna ogladajac Law and Order! 🙄
haneczko, uwierz w siebie, zawieś się na firance i przyślij obrazki.
Dochodząca jestem, bo mam zajątka różne, więc nie do końca w kursie.
Czy te koty-cudnoty to norwegi są???
szeleszcze przy herbacie 🙂 wiadomo 😀
przepiekne bezchmurne niebo, stalem w oknie sypialni kilka minut, nad Terenami (ciemna dziura 😉 ) cudowne gwiazdy
brykam
herbata
nieustajace machanko do Bobika
w Tereny Zielone
brykam fikam
na dobry dzien
🙂
🙂 🙂
🙂 🙂 🙂
😀
Dzien dobry. Lato nam troszke powrocilo i jest lagodnie i slonecznie. Czego i Wam zycze.
Ten malutki tomik Preverta, o ktorym kiedys pisalam, jest do nabycia:
http://www.antykwariat-mit.pl/pl/p/Spacer-Picassa-i-inne-wiersze.-Prevert-Jacques/316
Jak to do nabycia? „W antykwariacie: brak” 🙁
Ups! Za pozno!
Ale jest czas na to by wziac udzial w Marszu Psychopatow, ktorzy beeda „upominali sie polskie panstwo”.
http://wyborcza.pl/1,75248,12548350,Przed_marszem_29_wrzesnia_Stankiewicz_poucza_dziennikarzy.html
Coraz weselej się robi 🙂
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12548534,Romney__Dlaczego_okna_w_samolotach_sie_nie_otwieraja_.html
Bry! Właśnie przeczytałem i turlam się po podłodze z drgawek śmieszności!!!!
Sorry za zarzucanie blogu linkami, wiem, ze nikt nie jest w stanie przeczytac wszystkiego co tu znosimy, ale nie moge sie powstrzymac przed podrzuceniem jeszcze glosu tego bardzo rozsadnego ks. domnikanina, ktory mowi DOKLADNIE to, o czym mowimy tu juz od dlzuszego czasu: ze im chodzi tylko i wylacznie o podpalenie Polski! O nic innego. O podpalenie. O wyprowadzenie tlumow na ulice i dokonanie przewrotu porzadku konsttucyjnego. Stad tez odwolywanie sie do sprawdzonych hasel hitlerowskich: „Obudzc sie, Germanio!” i innych sprawdzonych technik sprzed wojny. I ja sie bardzo boje, a wrecz jestem przekonana, ze oni swego z czasem dopna. Nie dzis, nie jutro, ale dopna.
http://wyborcza.pl/1,75968,12545929,Podpalanie_Polski.html
Mysle, ze Romney moglby zatrudnic Macierewicza jako doradce od technicznej strony awiacji. I niejednemu Polakowi tez by ulzylo, jakby Maciora przeniosl sie za Kaluze. Moglby polecic tez swa kolezanke Fotyge na sekretarza stanu USA. Czemu nie, idzmy na calosc!
I aktualny komentarz Tyma do czasu psychopatów
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/felietony/1530511,1,pies-czyli-kot.read
Bardzo fajny i prosto z mostu jest stosunek parlamentarzysty Rozenka do poezji. „To urojenie głów bezczynnych” – moglby powtorzyc za Generalem z poematu Promethidion Norwida, ktory to Norwid podobno wczoraj wraz z Pania Kierowniczka obchodzil Urodziny.
Wezmy takiego Bobika na ten przyklad…
Są inne wydania Jacques’a Préverta na allegro:
http://allegro.pl/listing.php/search?sg=0&string=Jacques+Pr%C3%A9vert
Do Nisi
To są koty rasy Maine Coon i są bardzo gadatliwe.
Mieszkają na parterze. Jedno z okien wychodzi na chodniczek z tyłu budynku i one (te koty) tam udzielają audiencji okolicznej ludności, która schodzi się coraz liczniej, żeby im przedstawić swoją żywinę oraz złożyć należny hołd. 😆
Nie podaja w czyim tlumaczeniu!
W moich czasach piekne przeklady Preverta (wtedy nigdze nie wydane) robila przyjaciolka z dawnych lat, aktorka Irenka Jun ( pozniej od Szajny) . Ciekawe czy zdolala je gdzies wydac.
Main coony to piekna rasa, dorodna. Nie wiedzialam, ze sa gadatliwe. Ja lubie rozgadane koty. Sa bardziej prostolinijne. Jak Rozenek, ale o wiele ladniejsze, zwlaszcza na kacu.
Marzę o Maine Coonie. Tylko mam jeden problem – nie znoszę odkurzać. A z taką sierścią…
Romney jest po prostu cudowny. Każdy ma takiego kandydata na prezydenta na jakiego zasługuje. Jak Amerykanie go wybiorą, potwierdzą tylko stereotypy na swój temat.
Heleno, wyboru dokonał i tłumaczył Józef Waczków.
Zdziwisz sie, Alienor, ale Amerykanie nie sa spoleczenstwem kretynow ( a w kazdy razie nie wiekszym niz Polacy czy Niemcy), a na to kto zostaje prezdentem nie wplywaja zazwyzaj i nie przede wszystkim kwestie osobowosci, urody czy retoryki kandydata. I przed wyborami prezydenckimi tocza sie w Ameryce debaty o jakich sie w starej Europie nawet nie snilo. O gospodarce , o polityce zagranicznej, te nudne rzeczy. To jest bardzo rozdebatowane i interesujace sie polityka spoleczenstwo. Zyczylabum takiej dojrzalosci i takiego ducha obywatelskiego wszystkim.
Aha, widzialam jego inne tlumaczenia Preverta. To chyba lepsza jest ktos Ewa Fiszer. Ale glowy nie dam.
Moj ukochany tlumacz to jednak St. Balinski.
Heleno, daleka jestem od stereotypów. Wręcz przeciwnie, w swojej pracy akademickiej bazuję na źródłach amerykańskich (są dobre i w miarę łatwo dostępne), a z racji używania różnych portali społecznościowych (Facebook, Twitter, Tumblr itd.) mam kontakt z bardzo różnymi osobami z USA. Widzę, że są Amerykanie, którzy są bardzo świadomi świata wokół nich, oczytani, mądrzy, rozsądni. Ale z drugiej strony każda osoba której ignorancja, głupota albo niewiedza powaliła mnie na kolana, była z Ameryki. Przeciętnie wyedukowani Europejczycy nie mylą Austrii z Australią, nie myślą że USA to federacja różnych krajów (a spotykałam się wielokrotnie z Amerykanami którzy myśleli że Europa to kraj ze stolicą w Niemczech albo Francji) itd. Zwolenniczką stereotypów nie jestem, ale no cóż, ziarno prawdy w nich bywa.
Zazdroszczę Ameryce tej świadomości obywatelskiej, szkoda tylko że nie przekłada się ona na świadomość społeczną. Po 50 latach od powstania ruchów desegregacyjnych istnieją jeszcze w nim ludzie, którzy uważają Afroamerykanów za zwierzęta. Straszne.
A to, że Mitt Romney, po tych wszystkich swoich gafach może jeszcze wygrać wybory jest dla mnie po prostu niezrozumiałe. Gdyby jakikolwiek europejski polityk dał się złapać na obrażaniu prawie połowy społeczeństwa, którego przywódcą chce być, następnego dnia przestałby politycznie istnieć.
Alienor, gdybym miala oceniac inteligencje Polakow, Brrytyjczykow czy Francuzow na podstawie wypowiedzi osob na Facebooku, czy w ogole w internecie, to nie wyszloby najlepiej. Podobnie przecietny Amerykanin, przylatujacy do Europy i widzacy np. szklane klatki dla palaczy na lotniskach moze puknac sie w czolo , i sobie pomyslec „czy ci wszyscy ludzie mysla racjonalnie?”. Tyle, ze oprocz dobrego wlasnego samopoczucia niewiele z tego wynika.
Polityka amerykanska to bardzo skomplikowana gra tradycji, dobrej i niedobrej – dobrej zaangazowania obywatelskiego od najnizszego poziomu, a niedobrej chocby w tradycji niewolnictwa i segregacji, ktora owszem, rzuca ciagle jeszcze cien, choc mozna rownie dobrze wskazac podobne cienie w polityce europejskiej, bo rozne Marine Le Pen i Breiviki nie biora sie przeciez z powietrza. Dlaczego Romney ma duze poparcie? Dlatego, ze czesc ludzi tradycyjnie glosuje na Republikanow i w codziennym zabieganiu nie zauwazyla, jak bardzo sie sie zradykalizowali. Dlatego ze Republikanie, jak zreszta bardzo czesto konserwatysci maja bardzo prosciutkie, i przez to nosne hasla. A czesc wyborcow po prostu ma reakcje, znana z wielu innych demokracji, nazywana w skrocie „throw the bums out” (czesta, gdy spora czesc spoleczenstwa cierpi ekonomicznie). A reszta to jeszcze bardziej skomplikowane sprawy, ale nie sa one koniecznie zwiazane z wrodzonym kretynstwem (choc jest to staly trop europejskiego mowienia o Ameryce, i nad przyczynami, dla ktorych ten trop istnieje – a moim zdaniem istnialby nawet gdyby kazdy Amerykanin byl geniuszem, i gdyby polityka zagraniczna Stanow nie pozostawiala zadnego pola do krytyki – tez ciekawie byloby sie pozastanawiac). Wiec jak sie odsieje i wlasne nastawienie (patrzcie jacy to my jestesmy cywilizowani, my cywilacja europejska, jakby ta cywilizacja nie miala nic na sumieniu, i to w relatywnie nieodleglej przeszlosci) i jak sie przyjrzy uwaznie, co rzeczywiscie wplywa na reakcje wyborcow, to wtedy mozna rozmawiac. A i takie podejscie przyda sie zapewne w zyciu akademickim (polskie uczelnie maja jeszcze tutaj sporo do nadrobienia, co nie jest zadna tajemnica)… 😉
Dziękuję, Moniko, lepiej bym tego nie napisała.
Alienor – nie trzeba sięgać do Ameryki. Wystarczy rozejrzeć się po ojczyżnianym podwórku, żeby stwierdzić, że wielu skądinąd inteligentnych ludzi, zwłaszcza wśród zwolenników PiS, zachowuje się tak, jakby byli pozbawieni rozumu, jeśli chodzi o wybór i obronę preferencji politycznych.
Heleno, też się boję pożaru już od dłuższego czasu, ale cieszy fakt, że znajduje się jednak coraz więcej sług bożych, majacych odwagę krytykować KK.
To pozwala mieć nadzieję, że może chociaż część ludzi się opamięta.
No tak, Zmoro, polityka to skomplikowana sprawa, i nie bardzo sie da sie nia mierzy IQ wyborcow. W sumie to nawet optymistyczne stwierdzenie (choc rownie dobrze mozna widziec szklanke do polowy pusta). 😉
A tu, na troche lzejsza nuta, ulubiony przez Bobika Andy Borowitz na podobne tematy:
http://www.newyorker.com/online/blogs/borowitzreport/2012/09/romney-in-final-push-to-alienate-remaining-voters.html#entry-more
Siódemeczko, dzięki. Słyszałam o tych kotach – ludzie mówią na nie z polska mejkuny, ale jakoś nigdy nie widziałam. Nie wiedziałam też, że mają aż taką urodę nadzwyczajną. I pogadać lubią – same zalety.
Jasne, Nisiu, że mejkuny. 🙂
Mnie osobiście najbardziej podobają się takie tygrysie. Miałam poprzednio wielką moją miłość dochodzącą Dyzia, ale synostwo rozstało się z ukochaną i koty zostały z kobietą, a ona oddała je komuś, bo następny ukochany nie lubił, czy był uczulony.
Nie mogę odżałować do dzisiaj, myślę, że oboje (Dyzio i ja) przypadliśmy sobie do serca.
O tu jest, jedyne zdjęcie, jakie mam:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/OwczarkowaBuda#slideshow/5792137348060875074
Bardzo stateczny dżentelmen, z godnością chodził w czerwonych szelkach po ulicy, nie dawał się prowokować, nie ulegał panicznym nastrojom.
Troche zabawek dla mejkunow i innych Kotow (ilustracje tez ladne)… 😉
http://cp.lakanal.free.fr/poesie/sourisgrise.htm
Dzień dobry 🙂
Bardzo Was i Koty przepraszam, ale mówiłam na nie manekiny 😳 Bez żadnych krzywdzących podtekstów 😳 Już się poprawiam. Na głośno, bo po cichu nie ręczę 😉
Są przepiękne. Alienor, Kot rekompensuje, jeśli nie wszystko, to bardzo dużo. Pokochasz odkurzanie 🙂
Zwierza się nie zostawia. Mus musi być wielki i życiowy.
Odkurzanie wprawdzie nie pokochałem, ale rozumiem konieczność. Jak już skończę i potworny odkurzacz jest bezpiecznie zamknięty w klatce, Paskuda wychodzi z jakiegoś ukrycia i głośno mnie opieprza, że znów to robiłem. Taki rytuał co parę dni. To w sprawie elokwentnych kotów. 🙂
Gdzie jest biuletyn o stanie zdrowia Bobika, pytam? 😈
Nasza nie opieprza. Ona się obraża i trzyma nas na głuchy dystans 🙁
Trzeba czekać.
A tym wszystkim zaangażowanym politycznie i tracącym rozum przy tem, aż sie prosi dedykacja 😉 .
http://robmyswoje.wordpress.com/tag/wojciech-mlynarski/
Dzień dobry wieczór 🙂
Chętnie bym zapodał jakiś radosny komunikat, np. że wypuścili mnie na dobre i wracamy do zwykłych godzin urzędowania, ale niestety, ni ma letko. Wypuszczą jutro, ale tylko po to, żeby przenieść do innego kicia. 👿
Stamtąd już nie będę sobie mógł tak uciekać, bo to w sąsiednim mieście i długo musiałbym lecieć przez pola, a autostradą jeszcze dłużej. Nadzieja więc tylko w tym, że zamówiona karta do sticka wreszcie dojdzie i na miejsce zsyłki zabiorę laptoka.
A druga nadzieja w tym że tamtejsze doktory wreszcie się zabiorą do uczciwej roboty i zrobią ze mnie prawie-że-nówkę. 😈
Sądzę, że trochę you missed my point… Nie uważam, że Amerykanie z natury mają niższe IQ – nie mam ku temu przesłanek.
Przez to, że są wychowywani w duchu patriotycznym i obywatelskim, uczą się drobiazgowo historii (niezmiennie podziwiam to, że pamiętają który prezydent jaki miał numerek i w jakich latach panował, ja polskich królów pamiętam tylko orientacyjnie: który po którym i mniej więcej jaki okres), znają Konstytucję praktycznie na pamięć itd. Jednak przy takiej edukacji brakuje miejsca na edukację na temat chociażby Europy, której historię i geografię poznają pobieżnie. Ma ona swoje plusy – stawianie na rozwój umiejętności bardziej niż na wkuwanie, ale i minusy – braki w wiedzy nt. świata wokół graniczące z ignorancją. Stąd pewnie stereotypy na ich temat. Ostatnio ignorancja ta wypłynęła podczas igrzysk, kiedy Amerykanie tłumnie pytali, jak Polska mogła wygrać w siatkówkę plażową z ich reprezentacją, skoro u nas nie ma w ogóle plaż.
Zresztą kiedyś pewien obywatel USA, będący u nas na wymianie studenckiej, sam mi przyznał, że czuje się poirytowany kiedy jego rodacy myślą, że albo jest w Holandii, albo że biedak ucieka ulicami Warszawy przed niedźwiedziami polarnymi.
haneczko, koty zawsze mi towarzyszą. Jak zostawiłam Woody’ego i Kosteczkę w domu Rodzicieli (biedny Woody podobno niezmiennie za mną tęskni), w nadkolu samochodu Rodziciela z Kielc przyjechała mi Simcha. Ale Maine Coona pewnie sobie kiedyś sprawię, jak się przeproszę kiedyś z odkurzaczem i znajdę stałe miejsce zamieszkania. 😉
Ukochany Bobik. 🙂
Uch, Bobiczku, ale żeś przyłożył!
Niech, daj Boże, wszystkie nadzieje szybko się spełnią, bo zrobiłeś się pieskiem wagi ciężkiej na sercach, a chcielibyśmy zobaczyć radosnego, merdającego Bobika.
Może istotnie w tym drugim są mniej leniwe doktory.
A nie ma tam w szpitalach stref wolnego, ogólnodostępnego wi-fi?
Bo w polskich szpitalach, przynajmniej w Warszawie, już są i w zasięgu tych stref można używać internetu.
Czymamy, Bobiku. Woody i Simcha też.
Bobiku,
trzymanie za wszystkie nadzieje, a zwłaszcza tę ostatnią 🙂
Cosik mi się ostatnio trudno skoncentrować i popełnić całkiem nowy wpis. 😳 Czy bardzo mielibyście mi za złe, gdybym wrzucił jakiś starszy wierszyk, który był skrobnięty gdzieś „przy okazji” i za wpis jeszcze nie robił? Miałoby to tę niewątpliwą zaletę, że przewijać byłoby łatwiej. 🙂
Tak to jest, jak się skończy gwarancja na podroby. I jeszcze mówią, że się użytkowało niezgodnie z instrukcją. Pasztetóweczki, gruszkóweczki, fajeczki. 😎
Mruczy Bobik w kącie: oby
odświeżono mi podroby,
bowiem gdy ich jakość licha,
no, to jest po prostu – kicha. 👿
Alienor, jakbys mnie zaczela pytac gdzie dokladnie na mapie lezy Peru albo El Salvador to nie jestem pewna czy bym utrafila. A nawet podedjrzewam, ze zupelnie bym nie utrafila. Musialabym miec mape przed oczyma i troche czasu na odnalezienie. Zapewniam Cie, ze gdybys zaczela pytac w Polsce czy Kalifornia lezy na wybrzezu prawym, lewym czy posrodku Ameryki, to tez niejeden bylby tym pytaniem zaklopotany. Nie mowiac o tym, ze niewielu umialoby wymienic choc jednego amerykanskiego poete, malarza, dramaturga czy wiedzialoby jaka funkcje pelni w rzadzie Hillary Clinton. I dlaczego Ameryka nie ma rzadu tylko administracje. To przeciez wychodzi na kazdym kroku. Nawet jak rozmawiaja ze soba niby wyksztalceni ludzie np na blogu Passenta. Tak to juz jest, ze blizsza koszula cialu.
Pare lat temu w czasie kampanii wyborczej w Polsce jacys ankieterzy ustawili sie przed wyjsciem z pelnego autobusu na przystanku docelowym i pytali kazdego wychodzacego co to jest „elektorat”. Na dziewiecdzesieciu kilku wychodzacych z autobusu (czy tramwaju) prawidlowo odpowiedzialo szesc osob. No wiec.
Sama pamietam jak na nocnym dyzurze w pracy, zadzwonilam do newsroomu, ktory posylal mi i wszystkim pozostalm redakcjom, newsy do tlumaczenia. Probowalam wytlumaczyc ze miasta Kijow nie mozna okreslic jako lezacego we wschodniej czesci Rosji, co najwyzej Zwiazku Radzieckiego (jeszcze istnial), a najlepiej jednak nazwac go stolica Ukrainy. „Ale Zwiazek Radziedziecki to przeciez jest Rosja!” – uslyszalam w odpowiedzi od dyzurnego redaktora newsroomu (po Oxfordzie!). Za boga nie chcial mi uwierzyc, ze nie koniecznie, choc czesc Zwiazku Radzieckiego niewatpliwie jest Rosja. Dopiero jak powiedzialam , ze Edunburg nie lezy chyba w polnocnej Anglii, uslyszalam pewne zmieszanie. Ale bledu bynajmniej nie poprawil i porcja nastepnych newsow godzine pozniej zawierala ten sam lapsus.
Pomogla dopiero pisemna skarga do szefa newsroomu.
Bobiczku, mozesz wrzucic nawet sama mordke, a my sobie poradzimy. We love you, sweetie! Najwazniejsze w tej cheili aby Cie leczono co sily.
Wystarczy nawet pól mordki.
Bobiku, nie biegaj po autostradach! I nie przejmuj sie teraz niczym za mocno, oprocz wlasnej odnowy biologicznej. Mam nadzieje, ze lekarze w koncu zabiora sie do porzadnego odnawiania Ciebie. 😉
Alienor, ze znajomoscia realiow za granica bywa tu roznie. U wyksztalconych, a nawet i mniej wyksztalconych w moim regionie jest calkiem niezle (wielu „Nowoanglikow” jednak podrozuje, a poza tym lokalne radio nadaje kilka razy dziennie serwisy BBC, ktore mozna uslyszec np. robiac zakupy na pobliskiej farmie, jadac bostonska taksowka, czy wpadajac niespodziewanie do znajomych). A i inne regiony potrafia byc zaskakujace, kazdy na swoj sposob. Poza tym – i to moze byc pewnym szokiem dla Europejczykow, ktorzy sa z kolei przyzwyczajeni do eurocentryzmu tak dalece, ze go w ogole u siebie nie zauwazaja (tu duma z przynaleznosci do EU ma i swoje negatywne strony) – zainteresowania mlodych Amerykanow siegaja coraz bardziej innych, nieeuropejskich kultur, co odzwierciedlaja chocby programy szkolne. Choc zgadzam sie z Toba, ze tradycyjna geografia, w sensie umiejetnosci lokowania miejsc na mapie, rzeczywiscie nie jest najmocniejsza strona programow szkolnych. W kazdym razie skok od ewentualnej wygranej Romneya do potwierdzania stereotypow o Amerykanach moze po prostu byl za krotki – jak na to, ze pojawiaja sie tu regularnie osoby troche Ameryke znajace… 😉
A w ogole, to pamietam, jakim zaskoczeniem bylo dla mnie samej odkrywanie Ameryki, z punktu widzenia osoby wychowanej w Polsce, wyksztalconej w Polsce i w Anglii (gdzie jeden z moich opiekunow naukowych, bardzo dystyngowany i znany profesor, autor wielu powaznych ksiazek, zawsze podkreslal – wtedy ku mojemu zaskoczeniu – ze najciekawszych, nietuzinkowych i dobrze wychowanych studentow mial z Ameryki wlasnie). Wiedza z daleka, nawet jak sie spotka te czy tamta osobe, przez internet czy osobiscie, to jednak nie to samo, co sie zanurzyc w rzeczywistosc on the ground…
Tymczasem na farmie kupilam korzystnie mnostwo jablek, i teraz zastanawiam sie jak je zagospodarowac. 😉
Kicha, kicha
Atmosfera całkiem licha
Te dokształty, te doktory
Nie pomogły do tej pory
Teraz Bobik rusza w drogę
I nie będzie dawał nogę
Aby klepnąć coś w klawisze
Oj, zanosi się na ciszę
Ale tam w sąsiednim mieście
Chociaż nie na Oktoberfescie
Jest nadzieja nad nadzieje
Że się dobrze tak zadzieje
I powróci Bobik-nowik
Zdrowy niczym grzyb borowik!
Brawo, Klakier! Sama bym lepiej nie napisala! 😆
Bobiku Drogi,
Trzymam kciuki we wszystkich możliwych postaciach i o każdej porze 🙂
Serdeczności
Moniko, Heleno – no mnie tak z tej geografii świata tak piłowali, że znam ją lepiej niż geografię Polski. 🙄
Jestem w stanie wam przyznać rację – posmakowałyście Ameryki osobiście, ja trochę z dystansu. Chociaż może wchodzić też różnica pokoleniowa – dla mojego pokolenia kontakt internetowy jest wymierną „próbką” kontaktu poza komputerem. Sieć jest integralną częścią naszej rzeczywistości, a nie „rzeczywistością wirtualną”. Dlatego czasem popełniam może błąd traktowania mojego kontaktu z inną kulturą przez tę sieć jako wiarygodnej próbki. A może to nie jest błąd – może po prostu pewne niedobre rzeczy się dzieją z moim pokoleniem, może mając tak szeroki dostęp do wszelkiej informacji o świecie, coraz mniej o nim wiemy.
Internet trochę jednak robi nam wodę z mózgu, coraz trudniej skupić mi się na dłuższej lekturze. Chociaż „Jane Eyre” wchłonęłam z wypiekami, jak pensjonarka 😉
Z kulinariów. Moje drugie podejście do gulaszu i znowu wołowina twarda jak podeszwa. Słowiańska kuchnia jest nie dla mnie, zupełnie (gulasz był „po czesku”, na przypomnienie wakacji w Pradze) 🙄 Jakieś sugestie co z tą krową zrobić, żeby się rozpływała w ustach?
Bialko zwierzece tak ma, Alienor. Najpierw sie robi twarde, ale jesli gotowac do upadlego zacznie sie w koncu rozpadac.
Myslalam, ze gulasz jest wegierski. 😯
All is forgiven. 🙂
vitajcie! ( inne powitanie nie przychodzi mi do głowy, hmm kiedyś to się miało myślenie nie to co teraz.) Swoja drogą zawsze mnie dziwi jak ktoś jest chory albo co innego.. 🙂 To chyba jakaś pomyłka wszechświata , którą mam nadzieje kiedyś poprawią.
Alienor,
najpierw podsmaż mięso na gorącym tłuszczu, by zachowało soki. Potem już dusisz ok. 90 min.
Masować, Alenor, i puszczać Bacha 😉 .
Klakier długo ukrywał talenta 😉 .
Bobiczku, odnawiaj się pracowicie, wszyscy czymamy za Ciebie. Ale postaraj się kooperować z doktorami i ukradkiem nie wcinaj więcej pizzy 😉 . Pasztetówka, to co innego. Ona jest dobra na wszystko;-) .
Smażę, gotuję, i nic. Widać krowy mnie nie lubią. 🙁
Przynajmniej tym razem dało się pogryźć. Jest postęp.
są ludzie którzy nigdy się nie starzeją . Zwykle sa uśmiechnięci, żartują i zawsze starają sie powiedzieć coś miłego bliżnim swoim… 🙂 Mam to szczęście że znam takie osoby i to potwierdza moje przekonanie o pomyłce wszechświata dotyczącej chorób i starzenia się. Bobiku mam nadzieję, że jednk nic Ci nie jest a tylko Ci się tak wydaje. 🙂 🙂 Swoja drogą to dziwne i sympatyczne, że tak długo spotykamy sie na tym blogu. 🙂 Obiecuję solennie, że jak wyzdrowiejesz to przprowadzę wreszcie dietę i bedę zgrabna i jak tylko znajdziesz czas zabiorę Cię na pasztet z krolika /wegetarianie niech nie czytają/ i do tego kieliszeczek miętówki 🙂 mniam mniam
Pomylka wszechswiata. Tak, Jarzebinko. Vitaj!
i wreszcie zrób coś abym nie musiała łapać tekstu który mi ucieka . Czekam na nowy wpis . Może być tekst piosenki pt. pieski małe dwa … itd ::) pa
dobrej nocki 🙂 przyznam Wam się że mam tekiego jednego pieska na oku. Szkoda tylko że domownicy trochę marudzą i nie chcą nowego psa. 🙂
Alienor, wrzuć mięso w marynatę. Olej lub oliwa, przyprawy wg gustu, trochę wódki. Utytłać i niech sobie poleży, a nawet pośpi 😉 Potem potraktuj je Irkiem 🙂
haneczko świetna porada :):):)
Samej mordki nie mogę zostawić w necie, bo jakże tak iść do nowego kicia całkiem bez mordki albo tylko z połową? 😆
Ale dobra, dla ułatwienia życia złapię coś wieszczego, wrzucę i będziemy udawać, że to prosto spod igły. 😉
Za czymanie bardzo wszystkim dziękuję – zbiorowo, bo tylu palców nie byłbym w stanie indywidualnie wyliczyć. 😉
Starej krowie, zwłaszcza z terenów pozapolędwicznych, nie pomoże żadna marynata. 🙄 Wyłącznie dusiołek do skutku, czasem i ponad 2 godziny.
No, to można przeskoczyć na nową staroć. 🙂
Oj, Bobiczku, jak my czymamy…
Co do dusiołków polecam szybkowar. Dwie godziny pod ciśnieniem i wysokiej temperaturze nawet podeszwę od buta zamieni w zjadalstwo!
Pieski małe dwa trzymają łapy za kolegę Bobika. Szanta i Rumik, się znaczy. Że nie wspomnę o ich mamusi, czeli że o sobie samej.