Niepodległość z farszem

czw., 8 listopada 2012, 12:08

Foksterier był zbyt podniecony, żeby bawić się w formuły grzecznościowo-powitalne. Jeszcze dobrze nie wszedł, a już natarł na Bobika z pytaniem:
– Idziesz z nami w niedzielę faszerować Niepodległość?
– A muszę? – odpowiedział pytaniem na pytanie Bobik.
– Każdy Prawdziwy Pies musi! – szczeknął dobitnie Foksterier. – Będą takie farsze, że po prostu łapy lizać. Jeszcze przedwojenne, dziś już mało kto takie robi. Farsz marszałkowski, farsz romański, farsz piasecki, farsz niepokalanowski, z marynowanych bojówek, z mielonego patosu, z wędzonej falangi…
– Nic świeżego? – zmartwił się Bobik
– Świeże też będzie – zapewnił Foksterier. – Ale przyrządzone według tradycyjnych receptur. Na przykład farsz z rydzyków à la trzeciaki, albo siekanina kobylańska. Mówię ci, żydożerka będzie po pachy. I zabawy różne są przygotowane. Wpychanie myślenia do betonu, rzut konserwą w lewiznę, biegi z trotylem, stanie murem, plucie do wybranego celu. Taki radosny, wszechpolski festyn. To co, idziesz?
– Jak by ci to powiedzieć… – zawahał się Bobik.
– Prosto z mostu! – warknął Foksterier. – To jest najwłaściwszy sposób mówienia.
– No to, jak już się tak domagasz… Ja jestem zwyczajny pies i lubię normalne smaki. Bez farszów i najlepiej z małej litery. Te wszystkie nadzienia tylko mi psują niepodległość. Chyba sam rozumiesz, że nie mogę z wami faszerować, skoro to dla mnie niesmaczne.
– Żebyś tylko nie pożałował! – złowieszczo wybulgotał Foksterier.
– Nie sądzę – zdecydował po krótkim namyśle Bobik. – Żałuję tylko, że muszę się zachować wbrew moim obyczajom. Ale mimo całego mojego wrodzonego umiłowania uprzejmości, nie jestem w stanie życzyć wam udanej farsy.