Objęcia

wt., 12 marca 2013, 20:21

– Bobik, chyba powinieneś sobie wybić z głowy zostanie kiedyś politykiem – skonstatowała Labradorka, odkładając na bok gazetę. – W tym zawodzie trzeba się trzymać z daleka od ludzi, a jak cię znam, ty tego w ogóle nie potrafisz. Zawsze się do nich pchasz z jakimiś karesami.
– Z daleka? – zdziwił się szczeniak. – Ja myślałem, że odwrotnie, dobry polityk powinien być blisko ludzi. Dlatego uważałem, że pies się nada.
Labradorka z irytacją potrząsnęła łbem. Naiwność Bobika zaczynała jej już chwilami działać na nerwy.
– Nadmierne zbliżenie do człowieka jest w polityce prawie zawsze podejrzane – wyjaśniła z wymuszoną cierpliwością – A już najgorzej, jak jest obustronne. Weź na przykład taki wariant obustronnego zbliżenia jak obejmowanie. Pamiętasz, co było, jak Tusk się obejmował z Putinem? Niektórzy do dziś mu tego nie mogą darować i krzyczą o zdradzie czy tam kondominium.
– E, to może tylko taka smoleńska specyfika – spróbował zbyć sprawę Bobik. – Nie ma co z tego wyciągać zbyt ogólnych wniosków.
– A gdzie tam! – zaprotestowała zdecydowanie Labradorka. – Zobacz, jaka afera się zrobiła w Iranie, kiedy Ahmadinedżad objął matkę Chaveza. Bezbożność mu zarzucono, perwersyjne skłonności i co tam jeszcze. Ja ci mówię, kto się nie umie trzymać z dala od ludzi, powinien się trzymać z dala od polityki.
Bobik zasępił się na chwilę. Nie dlatego, żeby na zostaniu politykiem bardzo mu zależało, ale nie lubił z góry rezygnować z żadnej możliwości, nawet najbardziej iluzorycznej. Zaraz jednak merdnął ogonem z uciechą, bo właśnie zauważył, że chociaż raz może złapać Labradorkę na nieścisłości rozumowania.
– Wcale nie obejmowanie ludzi najbardziej politykom szkodzi – szczeknął zwycięsko. – Prawdziwym problemem jest obejmowanie stanowisk. Póki ktoś nie ulegnie pokusie objęcia stanowiska, może się herbatnikować z ludźmi ile wlezie. A chyba nie przypuszczasz, że jako polityk będę się kiedykolwiek pchał do jakichś stanowisk. Mogę sobie być naiwny, ale nie jestem głupi.