Kłopoty
Nikt nie pała do nich miłością. Wszyscy na nie narzekają. Wszyscy starają się ich unikać. Obchodzić je dużym łukiem. Nie narażać się na spotkanie z nimi. Nie dostrzegać ich albo udawać, że nie istnieją.
A czy ktoś się kiedyś zastanowił, jak się czuje przez wszystkich omijany jak śmierdzące jajo kłopot? Czy nie cierpi wskutek takiego traktowania? Czy nie przelatuje mu przez głowę okropne słowo mobbing? Czy nie oburza się na dyskryminację i krzyczącą, a nawet i milczącą niesprawiedliwość?
Może zamyka się w ciemnym pokoju, kładzie kompres na zapuchnięte oczy i godzinami puszcza sobie Doorsów albo Kurta Cobaina? A może pała żądzą odwetu i podczas długich, bezsennych nocy obmyśla plany jużjaimpokazania?
Tak naprawdę niewiele wiemy o wewnętrznym życiu kłopotów, chociaż niemal wszystkim się wydaje, że na czym jak na czym, ale na kłopotach to oni się świetnie znają, bo przecież, mimo wszelkich uników, bezustannie mają z nimi do czynienia. Tymczasem nie można wykluczyć, że kłopoty mają swoje zaskakujące, wrażliwe, z gruntu pozytywne strony, których wskutek naszych uprzedzeń nawet nie mamy szansy poznać.
Więcej tolerancji dla kłopotów! Doceńmy wreszcie fakt, że one wyraźnie nas lubią i z zapałem szukają naszego towarzystwa!
Kłopoty to specjalność moja,
wciąż bywam z nimi sam na sam.
Choć nie wyglądam na oldboya,
w tej sprawie doświadczenie mam.
Na przykład kilo pasztetówki
kłopot przywodzi mi na myśl,
bo trudno rzec tak z dubeltówki,
czy zjeść ją jutro, czy też dziś.
W nadmiarze udka lub żeberka
też kłopotliwe mogą być,
bo gdy w lodówce jest usterka
pachną niepięknie, co tu kryć.
Nawet plasterek salcesonu
ku kłopotowi może wieść –
nie jest oznaką wszak bon tonu
go na wytwornym party jeść.
W życiu tak strasznie kłopotliwym
zaczynam sobie myśleć tak:
to fart zaiste jest prawdziwy,
gdy czasem ci kłopotów brak.
Lecz potem nagle jestem gotów
myśli odmiennej cenić zryw:
gdy ci zupełnie brak kłopotów,
wątpliwe, czyś jest jeszcze żyw.
I widzę wtedy – w samą porę –
fakt, co wybija się nad tło,
że życia jest indykatorem
kłopot. I za to doceń go!
Bobiku, alez salceson jest jak najbardziej wytworny. Jutro kupie 5 plasterkow na targu. Kilo pasztetowki to moze rzeczywiscie za duzo, wystarczy 20 dkg.
Klopoty, ach Bobiku, klopoty to powinno byc moje imie.
Dobranoc…
Ech Królik za Chandlerem powtarza kłopoty to moja specjalność i nie wiem czy się bać bo flintę wyciągnie
Żona
już pewnie na nogach wszak fachowcy mają być lada moment , może mi pomoże
Na sniadanko będzie skoro co nie którym marzy salceson do wyboru biały , czarny , ozorkowy , do tego chlebek zytni i chrzan dla lubiących na ostro
nie , nie zapomniałam o lasuchach rogaliki z rożą są i herbatka czerwona , zwykla oczywiście też
u nas z kłopotami bywa tak :Moja bierze je za rogi i wyrzuca , nie wiem dlaczego ale ją żadne klopoty nie wpedzają w deprechę ( tak mówi Moja Mloda)
a teraz chwilka muzyki i …ruszam na spacerek
http://www.youtube.com/watch?v=H4NyEu31sb0
Bobik, Klopoty maja wredna nature i charakter, lubia sie rozmnazac jak mrowki, nawet przy zastsoowaniu srodkow antykoncepcyjnych, odzywiaja sie potezna dawka papierosow i napojow wyskokowycg, rozrabiaja w godzinach nocnych, zmuszaja do ogladania najglupszych programow telewizyjnych, powoduja konflikty tam gdzie ich nie powinno byc i jakby jeszcze tego wszystkiego bylo za malo, szntazuja, ze sprowadza do domu Prawdziwe Zmartwienia, ktore ci dopiero dadza do wiwatu.
Istnieja wszakze jedna terapia, ktorej Klopoty naprawde nie znosza i bronia sie przed nia wszystkimi lapami .
Nalezy w calym domu oglosic Pieriedyszke, spakowac torbe podrozna i wyjechac na kilka dni w jakis ladny Teren – gdzie swieci slonce, wszedzie rozciagaja sie ladne widoki, na kazdym kroku jest cos ciekawego do obejrzenia, skosztowania, powachania, posluchania, a wszystko w przyjemnym towarzystwie. Klopoty zaczna Cie oczywiscie od tego odmawiac, rozbudzac rozmaite strachy, przekonywac o braku fubduszy, szeptac, ze jest to „nieodpowiedzialne”.
Powiedz im zeby sie wypchaly trocinami i tak zrobisz to co jest do zrobienia. Oglosisz jedna wielka Pieriedyszke. I niech sie dzieje wola Nieba.
A tu podrzucam nowe szaty krolowej YouTube:
http://www.msnbc.msn.com/id/30387337/
Młodziej nie wygląda, ale po prostu normalnie
Co robić trza, gdy przyjdzie kłopot?
Najlepiej udać się do Sopot,
Wsłuchiwać się w mew skrzydeł łopot…
Uhu. Normalnie.
Wczoraj ogladalam w jakims popularnym programie pania profesor Germaine Greer. Przygladam sie zawsze jej z zainteresowaniem, bo podziwiam jej styl – to jak sie czesze, maluje i ubiera. Zawsze wyglada bardzo atrakcyjnie – lekko hippisowato, ale odpwiednio do wieku, dosc drogo, te porozciagane sweterki same z siebie sie nie rozciagnely, za to sie placi majatek w drigich butikach.
Wczoraj jednak wygladala jak wariat: czarne body, z czarna rozpieta szyfonowa bluzka, ktora miala bardzo niechlujnie wykonczone poly, oraz – zlituj sie, kobieto! – legginsy dochodzace do pol lydki i czarne adidasy.
Nie moglam sie skupic na jej bardzo dowcipnych wypowiedziach, bo caly czas zastanawialam sie co tez jej do glowy strzelilo, zeby tak wyjsc publicznie z domu…
Nie wygladala profesjonalnie.
Dzień dobry
Bardzo mnie pocieszyło zapewnienie, że salceson jest jednak wytworny. Na wszelki wypadek nie będę pytać o źródła, uzasadnienia i badania opinii publicznej, tylko uznam tę tezę za udowodnioną i oddam się konsumpcji, bo Niunia już coś na stół rzuciła. 
Pomysł z ogłoszeniem Pieredyszki nie jest taki zły, ale tego nie można przecież zrobić tak o, mimochodem. Na Pieredyszkę musi być osobny wpis i chociaż trochę bicia w tarabany. Ale pomyślimy, pomyślimy…
I pomyśleć, że ktoś za rozciąganie sweterków i poszarpanie bluzek bierze ciężki szmal! Ja to załatwiam we własnym zakresie, innym też chętnie robię tę przysługę i nie liczę za to ani grosza.

A kiedy wolno nosić legginsy do pół łydki? Czy w ogóle wolno? Pytam, bo widziałem, że mama też ma takie w szafie i być może należy je wynieść i zakopać w ogrodzie, żeby nie wyglądała jak wariat, jeśli je kiedyś włoży.
Zaznaczam, że mamy szanse na występ w telewizji nie są zbyt wielkie. No, chyba że się zgłosi do programu „Mam talent”. Ale żeby przejść przez wstępne eliminacje musiałaby chyba śpiewać ze mną w duecie.
Nie mam absolutnie nic przeciwko legginsom jako takim. Nie pasuja jednak zupelnie do kompeltnie srebrnych wlosow i nie do koca wysnmuklej sulwetki. Osoba z siwym puchem na glowie, nie dosc smukla i wyprostowana, wyglada wowczas jak ledwo wykluty z jajka kurczak w czarnych legginsach.
A co do porozciaganych swetrow, to niestety masz racje. Zeby jeszcze te samoistnie rozciagniete wygladaly tak coolasto jak te ropzciagniete fabrycznie!
Ostatnio zaczęłam rozumieć, że im kobieta starsza, tym bardziej powinna być zadbana. Niestety, nie biorę jeszcze tego do siebie

Heleno, jaka pogoda teraz w Londynie? We wtorek wybieram się na kilka dni na imprezy Polska!Year i zastanawiam się, jakie ciuchy wziąć
Doro!!! Witaj w Londynie!!!!!! Czy bedziesz miala czas na spotkanie? Czy masz gdzie mieszkac? Mam wolny pokoj goscinny. Jestem gotowa karmic wylacznie wegetariansko.
Pogoda byla krolewska caly tydzien – 19-21 st. C Dzis troche spadla (ma byc 13-14 st) i troche popadalo, ale zapowiadaja, ze sie wypogodzi. Mysle, ze jeden zakiet wystarczy.
No i jeszcze: znalazlam zdjecie GG w tej samej czarnej polprzezroczystej bluzce co widzialam ja wczoraj. Nie wiem dlaczego na tym zdjeciu jest rozpatlana, pewnie nie zdazyla pojsc do fryzjera! Wczoraj miala fryzurke bardzo ladna, krotko obciete wlosy.
http://www.flickr.com/photos/tgkw/1158853965/page2/
http://www.flickr.com/photos/tgkw/1158853965/page2/
A tu wyglada jak wsciekla czarownica. Przysiegam, ze zazwyczaj ( w programie Panorama) wyglada o wiele, o wiele lepiej.
Bobiku, swiat w kryzysie i znudzony wiecznie tym samym wytwornym menu: kawior, piersi kurczaka z cytrusowa salsa, losos, tofu, mini warzywa, arugula, pizza z karchochami i kozim serem, mango owiniete w prosciutto. Swinka sklada sie nie tylko z samych poledwiczek wieprzowych, ktore kazdy juz jadl na milion sposobow. Wytworna przekaska moze byc polmisek swiezych tanich wedlin, do wyrobu ktorych zuzywa sie tansze czesci zwierzecia. Podaje za The Globe and Mail.
Legginsy… chwala Bogu, ze Greer nie zalozyla legginsow w kolorze fioletowym lub pomaranczowym! Juz po 40- nie wyglada sie najlepiej w legginsach, lamparcich wzorach i tatuazu. Ale moze jestem za konserwatywna w tej sprawie.
Chyba, ze ktos ma taka sylwetke jak Bobikowa Mama.
„Przyjdzie czas, będzie rada” to nasz sposób na kłopoty. Plus świadomość, że wtedy jeszcze bardziej musimy być razem. No i trzeba odpoczywać między uderzeniami.
Ale kto ma taka sylwetke za wyjatkiem Jej (mamy B?). Poza tym ona jest poetka, non? Im wolno wszystko.
Im wolno wszystko, choc byli tacy co uwazali, ze nalezy ich wszystkich powyganiac z Panstwa… Slabo u nich z subordynacja. I czasami z ortografia – brzuch pisza przez z kropka.
Instytut Mickiewicza mi załatwia hotel i wejścia na imprezy. Mamy kursować między Londynem a Canterbury, gdzie jest właśnie festiwal Sounds New, na którym w tym roku głównym gościem jest Polska. Koncerty, konferencja muzykologiczna (pół polskiej muzykologii przyjeżdża); w Londynie byłabym pierwszego dnia, tj. we wtorek (wieczorem jest jakaś konferencja Roku Polskiego w City Hall). W czwartek jest koncert NOSPR pod Kaspszykiem i z Tasmin Little w Cadogan Hall (ale chyba to jakaś oficjała, koncert zamknięty, bo nie ma go nawet w tamtejszym repertuarze); w piątek Late at Tate jest poświęcony polskiej sztuce. W sobotę znów do Canterbury, w niedzielę po południu powrót do Polski.
A w Londynie będę pierwszy raz w życiu 
Mój „rozkład jazdy” jeszcze się tworzy, więc nie wiem, jaki to będzie hotel, ale jak będę wiedzieć, dam znać. Bardzo chętnie się spotkam
Zawsze sie zadumam nad tym powyganianiem. Jezeli to o to powyganianie chodzi, to nic wtedy o nim nie wiedzialam. No, tez mialam 12 lat. Bogu dzieki za internet, bo dzisiaj Panstwo nie moze juz tak ludziom beznadziejnie klamac, szydlo z worka wychodzi dosc szybko.
Jestem w odleglosci 20 minut metrem od Heathrow Airport. Mieszkam tuz przy stacji jedynego pociagu, jakim stamtad dojezdza sie do centrum miasta.
Szkoda marnowac pobyt w Londynie na polska sztuke w Tate. Tam sa niesamowite rzeczy! W starym Tate – Turnery, ktorych w najmniejszym stopniu nie oddaja najlepsze reprodukcje. W Tate Modern jest caly XX wiek.
Moj telefon: (020) 8840 1861.
Co do legginsów zgadzam się, że nosić je po 40 (chyba że do jakiegoś joggingu, ale do niego to lepiej dres) to obciach. A jak ktoś ma takie nóżki jak ja, to w ogóle sie do tego nie nadaje
A co do lamparcich wzorów, to ponoć teraz są modne. Ale jednak też jakiś obciach w tym jest.
No to będziemy w kontakcie
To taka impreza wieczorna, gdzie można zajść i wyjść. Już sobie wydrukowałam jej plan.
Jeśli się na tą polską sztukę wybiorę, to po prostu zobaczyć, jak jest przyjmowana. To w końcu alibi dla mojego przyjazdu
Mama prosi, żeby się zlitować nad legginsami i dopuścić chociaż w niektórych przypadkach. Ostatnio wolno je nosić do sukienek czy spódnic i ponoć wygląda to nawet całkiem hecnie. Ale obiecała, że nie będzie wkładać do szyfonowych miętych bluzek.

A ja bardzo żałuję, że podczas pobytu w Londynie nie zdołałem odwiedzić żadnego muzeum, ale do tego musiałbym być dłużej. Bo po prostu nie jestem w stanie zaczynać zaznajamiania się z jakimś miastem od muzeów. Najpierw muszę pobiegać, powęszyć, pooddychać miejscowym powietrzem, jakiś wewnętrzny obraz miasta sobie stworzyć, a dopiero potem mogę się rzucić na muzea, kiedy już wiem, jak one w tym wszystkim „siedzą”. No i nie cierpię muzealnictwa na chybcika, byle zaliczyć. Muszę mieć tyle czasu,żeby w razie potrzeby móc sobie spokojnie potkwić godzinę przed jakimś obrazkiem.
Ale spoko, ja tę Tate jeszcze kiedyś dorwę i wtedy zobaczymy!
Haneczka jak zwykle krótko, a skutecznie. Na kłopoty – cierpliwość, trzymanie się razem i odpoczywanie między uderzeniami. Rzeczywiście, trudno wymyślić lepszą formułę.
Zwłaszcza tę umiejętność odpoczywania między warto zauważyć. Znam ludzi, którzy tego nie potrafią i żyją wyłącznie kłopotami, rozpamiętując te, które im się zdarzyły, albo obawiając się tych, które nadejdą. I tym sposobem robią sobie z życia jeden wielki, nieustający kłopot.
Bobiczku, bo Twoja Mama to taki kurczaczek, że jej nawet legginsy pasują
A z tym chodzeniem i węszeniem to dobrze rozumiem! Też lubię pochodzić i powęszyć. Nawet nie wiem, gdzie najpierw… Ale muzea też kocham i pewnie będę chciała to i owo zobaczyć.
Np Picassa w National Gallery? Wlasnier chodzi. Jeszcze nie bylam przez te Ameryke.
Króliku,mam niejasne wrażenie, że Helenie z tymi pomysłami wyganiania poetów chodziło gdzieś tak o 370 rok p.n.e. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że miałaś wtedy 12 lat.

A pomysły na uwznioślenie zwykłego a dobrego jedzenia przyjmuję wdzięcznym sercem i ozorem.
Pani Kierowniczko, ja po wstępnym obwęszeniu uznałem, że wcieleniem Londynu jest dla mnie Trafalgar Square i kilka razy tam wracałem, żeby się skutecznie polondynić.
Aha, i St. James Park.
A na Trafalgarze jest National i wlasciwie mozna zahaczyc.
No to pomału plan się zaczyna układać
A w National jest moj ulubiony obrazek z XVI w, tak malo znany, ze nawet nazwiska malarza-Niemca nie pamietam, ale zawsze go odwiedzam. Jest to alegoria gramatyki, Pani Gramatyka stoi sobie na ganeczku domu z dzbankiem w reku i podlewa strasznie cherlawe kwiatki w doniczce. A przez suknie ma niebieska wstazke na ktorej mozna przeczytac:
Lingua cultivata et articulata, debito modo pronunciata. Zawsze chcialam miec bodaj mala pocztowke z tym obrazkiem, ale posrod tysiecy pocztowek w National, tego akurat nigdy nie mieli.
Serdecznie odradzam wybieranie się do jakiegokolwiek parku bez sporego zapasu orzeszków. Serce boli, kiedy trzeba stale odmawiać uprzejmym, acz stanowczym prośbom takich małych, pasiastych.
Slusznie, Bobiku. O ten rok circa about mi chodzilo. Zawsze przyjemnie jest pomyslec, ze specjalisci z IPN nie wyrosli na drzewie.
Ale kiedyś na to drzewo warto by ich posłać.
Obrazek tu:
http://www.englisch-am-gymnasium.de/images/allegory_480.jpg
Autor: Laurent de la Hyre, 1606 – 1656
Mam nawet spory zapas suszonych robali,
Bo cos sie stalo, o czym nie chcialam pisac wczoraj na blogu.
Otoz w czwartek, po wydaniu kolejnej porcji robali – do tej sasiedniej donicy, gdzie stoi tez woda, poszlam pol godziny pozniej sprawdzic jak sie sprawy maja i czy apetyt Krysi i Krzysiowi dopisuje.
I co zobaczylam?
Groze. Robali wyzerala sroka!
Bardzo sie tego przestarszylam, bo tu obok gniazko i jajeczka. A wiem jakie to sa amatorki i na jajeczka i na piskleta.
Wiec z bolem serca postanowilam nie dokarmiac.
Przy okazji rozmawialam z mloda ciezarna Polka, ktora mieszka na gorze, nad E. Wracala wlasnie z dzieckiem ze szkoly. Powiedziala mi, ze kiedy odprowadza corke do szkoly, to zawsze rudzika na donicy ogladaja. Poczatkowo myslala, ze to… sztuczny!, bo siedzial nieruchomo i sie nie bal!
Kurcze! Jak zes to Bobislawie znalazl?
Trzeba wiedzieć, jak gadać z sierżantem Guglem.

Dopisałem jeszcze pod linkiem autora. Nie wygląda na Niemca.
Z dokarmianiem można spróbować małymi porcjami, jak się ma czas, żeby doglądać i odganiać srokę.
To moze znajdziesz jeszcze inny, i to juz na pewno Niemca, ktorego nazwiska nie pamietam. Jest to Chrystus prowadzony na sad Pilata. Jest w takiej jakims takim buro-brazowym chomacie, Nogi strasznie nienaturalnie ustawione. Ale niezwykla jest twarz. Jak mowil Ojciec E. – taka nie przemadrzala. Byl to jego ukochany obraz i odwiedzal go co roku.
Dla mnie kwintesencja Londynu to Kensington, moja ulubiona dzielnica i moje ulubione parki ( nigdy nie moge sie zdecydować czy Holland Park, czy Kensington Gardens), i moja ulubiona High Street, i małe uliczki z przerobionymi stajniami, i wspaniałe rezydencje i sklep z perskimi słodyczami…. Cóż tęsknota. Muzea w Londynie są wspaniałe, a jedną z ich wspaniałych cech jest to, że te najważniejsze sa za darmo. I nie mówię to przez skąpstwo, ale dlatego, ze przechodząc nieopodal można zawsze wpaść na chwilę, popatrzeć na ulubiony obraz i wyjść. Lubie tak wpadać np do National Portrait Gallery …..
Co do lamparcich wzroków, mam jedna spódnice, dość krótką i bardzo lubię ja zakładać, w ramach kuracji antydepresyjnej, pomaga. bez legginsów.
A ja kocham Richmond! Niezbyt daleko ode mnie. Autobus 65 pod samym domem.
Moze wpadne teraz?
Jeszcze poczekam czy sledcvzy Bobik wytropi tego Nieprzemadrzalego.
.
Ja lubię tego z Grosza czynszowego Tycjana, wyraz oczu i ust.
Bobiku, praca wymusza lakoniczność
To zadanie detektywistyczne jest wiele trudniejsze, bo Chrystusów i Piłatów w malarstwie jak mrówków. W czymś burym znalazłem takiego, ale on chyba nie przebywa Londynie.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/0/06/Johann_Koerbecke_Christus_vor_Pilatus.jpg/100px-Johann_Koerbecke_Christus_vor_Pilatus.jpg
Ten jest londyński, ale nie widzę chomąta
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/8/8f/Gei%C3%9Felung_Christi.jpg/120px-Gei%C3%9Felung_Christi.jpg
A z jakiego mniej więcej czasu jest ten poszukiwany obraz?
Niestety, nie te. Tam Chrystus jest na pierwszym bliskim planie. Nogi w bardzo tanecznym ustawieniu (pozycja ktoras tam) . Obraz jest XVI-XVII w.
I z cala pewnoscia w Londynie.
Heleno, możesz spokojnie pojechać do Richmond. Sierżant Gugiel powiedział, że nawet jeżeli będzie w stanie coś znaleźć (co wątpliwe, bo ma za mało punktów zaczepienia), to szybko to nie będzie.
A wracając do kłopotów…..
Nie sadzicie , ze s tatcy ludzie którzy przez całe życie ściągaja sobie na głowe kłopoty.Czesto b. poważne, czasem kompletnie niezawinione. Po prostu pechowcy. Jesli mają podjąć decyzję, prawie zawsze bedzie to najgorsza z mozliwych, pomimo płynących ostrzeżeń.
http://www.nationalgallery.org.uk/cgi-bin/WebObjects.dll/CollectionPublisher.woa/wa/work?workNumber=ng2154
Znalazlam. A te taneczne nogi, ktore zapamietalam, nie naleza do Nieprzemadrzalego.
Zono, tacy ludzie maja nazwe: Frajerzy.

Cala literatura jest temu poswiecona. Tytuly zazwyczaj zaczynaja sie od „Zycie i niezwykle przygody …” tego lub tamtego.
Na Richmond! Na Richmond! Na Richmond! – ze zacytuje slynnego frajera, ktory w wozku inwalidzkim zawozony byl na front pierwszej wojny swiatowej.
Ależ ten Chrystus na tym obrazie to jakiś staruszek
Prawie jak pieski u Carpaccia 
Jak dla mnie to najlepszy tam jest piesek!
Na przykład tu:
http://farm4.static.flickr.com/3643/3392990902_88b3a5ba1f.jpg
On jest na tym obrazie niemieckim bauerem.
A widzialas kiedy Madonne-brunetke w lokach? No wlasnie.
Inkulturacja.
A to małe białe nie rozkoszne?
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/cb/Vittore_Carpaccio_004.jpg
Pieski u Carpaccia… Ja tam najbardziej lubię kiedy carpaccio jest u pieska.
A propos rozkoszności i psów – wyrażenie „miska psa” można różnie rozumieć
http://www.okej.de/img/wordpress/hund_in_schuessel.jpg
Rozkoszny psiaczek z Katowic
http://picasaweb.google.pl/PaniDorotecka/PieseczkiKoteczki#5327968687978168050
To i następne zdjęcie.
Tego czarnego diablika nie należy pokazywać mojej mamie, bo zaraz będzie chciała takiego mieć. Już ja ją znam!
Dzisiaj, widze, „klopotliwy” temat, zwlaszcza w kontekscie legginsow Germaine Greer (tez ja lubie) i przemiany Susan Boyle. Co do Boyle i Greer, to niech tam sobie nosza co chca – mnie absolutnie to nie przeszkadza. Moze te czarne legginsy i wymieta bluzka to odpowiednik fioletowego kapelusza, zoltej sukienki i przysiadania na chodnikach? Ale ja mam bardzo wysoki poziom tolerancji dla ekscentrykow, bo oni urozmaicaja swiat, tak jak ekscentrycy u Dickensa ozywiaja jego powiesci (i przy okazji pelnia inne interesujace role). No i sama wyroslam wsrod ekscentrykow…
A co do klopotow, to Haneczka ma racje. Ja bym w przerwach miedzy radzeniem sobie z nimi wziela swieza bagietke, troche sera, oliwki i butelke wina, i zrobila sobe piknik w parku lub ogrodzie, przygladajac sie zdzblom trawy. Potem jakos latwiej dalej te klopoty zwalczac. Sama tez wlasnie sobie przepisalam taka terapie, i ide ja zastosowac.
A tu znalazlam wiersz Dereka Walcotta, ktory mnie dobrze robi na klopoty:
http://speakingoffaith.publicradio.org/programs/2009/opening-to-our-lives/poem_walcott-loveafterlove.shtml#loveafterlove
Aha, jeszcze jedno – Zono, jesli tak lubisz Kensington, to czy czytalas powiesc Muriel Spark „A Far Cry From Kensington”? Bardzo dobra powiesc, krotka, i swietnie odzwierciedlajaca atmosfere tego miejsca jakies 40 lat temu. Do tego przewrotna, jak to u Spark, i ma polski watek.
Moniko
, ale jesli nie to będzie na następny raz jak znalazl
H wyruszyl , nie wim czy zdązy przed piknikiem
Gwiazda
Jeślibyś miała zblaknąć w świetle rzeczy,
realna, lecz bezradnie wycofana,
w upartym, poprawnym odstępie
między nami, jak księżyc tkwiący
całą noc w koronach drzew ? niech niewidzialne promienie
wypełnią wnętrze tego domu;
o gwiazdo, podwójnie współczująca, która wzeszłaś
zbyt wcześnie na zmierzch, za późno
na świt, niech twój blady płomień
prowadzi przez chaos
najgorszą część nas samych
z pasją
pełnego dnia
Vitajcie! ale ja nie jestem znowu taka obrażalska na jaka wyglądam tutaj/ z za monitora/
tylko po co robić wielkie halo bo ktoś z prowincji ładnie śpiewa, ja tez śpiewam i co z tego
To trochę skomplikowane ale nie bede Was zanudzać bo
jak czytam blog Bobika to mogę tylko wyciągać wnioski. Bardziej lub mniej rzeczywiste ..
przed chwilą zjadłam 5 kromek chleba a rudziki nazwałabym Ola i Tola. Na obrazach się nie znam a słowo brzuch napisałam już w wielu wersjach
Tak się zastanawiam z jakiego powodu jestem inna?.. Kto jest frajerem można sprawdzić dopiero u bram niebios;.. Tak sobie myślę. . Chociaż z drugiej strony są takie osoby, które maja pecha w życiu. Gdyby jednak zastanowić się nad tym głębiej to jest tego przyczyna..
gdyby myśleć tylko o jednej sprawie, rzeczy lub osobie było by po kłopocie ale czy ktoś to potrafi? Jestem pewna że to jest sposób.
są osoby które wierzą w wróżby. W ostatniej Wróżce przeczytałam o kamykach na których namalowane są znaki dawnego alfabetu. Ciekawe ale ja dziwie się że ktoś czyta z nich przekaz dla innej osoby. To tak jak z tym kłopotem z artykułu Bobika. On jest, ale czy w momencie zaakceptowania go lub poznania rozwiązania np. przez wróżbę posuniemy się o krok naprzód?. Nie. ..:)
obraz mistrza czy dzieło muzyczne jest takim samym przekazem jak te kamienie , dlatego nie musimy mieć tego samego zdania o nich jak ktoś inny . Wystarczy, że skupimy się na swoim odczuciu a znajdziemy rozwiązanie kłopotu ::) Trzeba mieć jednak jasny umysł. Ta Suzan wygląda na taka właśnie osobę.
wybaczcie to wina tych 5 kromek . pa
wierzą
Bobik popraw moja ortografię.. . Gdy spotykam się z osobami które są trochę pokręcone albo zachowania ich nie rozumiem, mówię że maja wykręconą jakąś śrubkę. Ja ją mam a ktoś nie i dlatego myślimy inaczej . 
Niuniu, dziekuje.
(Wskoczylam na sekunde po wiecej napoi.)
Jarzebino, masz racje – frajerzy dla jednych to czesto swieci dla drugich, a kazdy odczytuje dziela na swoj wlasny sposob.
Żeby wszystko w życiu było tak łatwe jak poprawienie ortografii na blogu…

Ci pechowcy, którzy wiecznie pakują się w jakieś kłopoty, to niekoniecznie frajerzy, tylko chyba spostrzeganie rzeczywistości mają w jakiś sposób zaburzone, dlatego nie słuchają rad i zawsze wybierają niewłaściwą opcję.
Nie mówię tu oczywiście o kłopotach, które są „siłą wyższą” i spadają na kogoś zupełnie bez jego udziału.
Jarzębinko
kto to widział by fizyk , informatyk zdawal maturę z historii , uwielbial poezję , budowal domy , zakladal ogrody i włóczył się po sadach reprezentujac klientow w starciu z urzędami , pofyrtana prawda , ale ja tam żadnej innej nie chcę
Moja mówi ,że wcale nie jesteś obrażalska , a rozmawiać nalezy z każdym , od kazdej osoby czegos ciekawego możemy się dowiedzieć , a co do srubek , Moja od czasu do czasu podobno podkreca taką z tyłu i mówi o sobie że jest pofyrtana , po cichu powiem ,ze coś w tym jest
Żono
potrzebne dla czterech 18-latek nocleg w Krakowie latem , co bys poleciła by Moja nie zamartwiala się
Niuniu,
Hostel w centrum, czyli w obrębie Plant. Trzeba sprawdzić w internecie, wybrać, ( jest tego b. dużo) a potem do mnie napisać, to mogę sprawdzić co i jak. Rekomendowałam bym raczej Rynek i okolice, bo na Kazimierzu, szczególnie wieczorem nie zawsze jest bezpiecznie. W jednym z hosteli pracowała kiedyc przyjaciółka mojej córki. To troszke dalej od Rynku, jakieś 10 min piechotą. Podobno miło, ale nigdy tam nie byłam. Zamartwiać sie nie ma o co, a rezerwację zrobić wcześniej, bo w srodku lata moge być ciasno!.
jakbym mogła pomóć, to napisz do mie , Bobik ma mail.
Moniko, niestety nie czytałam tej ksiązki, ale poszukam! Dziekuje!
Zono
dziękuje Moja się ucieszyła , wiesz troszkę nadopiekuncza mama
Niuniu, moze Twoja sprawdzić też apartamenty, czyli mieszkania do wynajęcia. np tu http://www.noce.pl/SR/szuk_zaaw.php?lang=pl&ido=111&k=1&mode=obl_ceny&szlo=4&szdp=10&szmp=8&szdw=14&szmw=8&w=PLN&szk=1
mam wrażenia ze to niewiele drożej niz pokój w hostelu, a napewno ciszej i spokojniej. Nie wiem z jakiego rzedu wydatkiem sie liczycie.
Żono
bardzo , obie mamy nadzieję ,że Twój remont na ukończeniu i wszystko będzie wykonane dobrze i szybko , może jakieś zdjęcie podłogi bo na zdjecie drzwi z szybkami u Bobika jakoś sie nie mogę doczekać 
Mojej pyszczek się
Remont potrwa przynajmniej do czwartku. zdjeć nie bedzie, bo nie mam aparatu. Mój został utopiony w piasku na estońskiej plaży w zeszłe wakacje, a pozostałe trzy sztuki dziecko zabrało do Dani. Też mam nadzieję, że będzie dobrze i szybki. na razie gruzowisko!
W Richmond bylo za duzo ludzi, bo ladna pogoda i wszedzuie wyprzedaze – duzo za wczesnie, normalnie zaczynaja sie w drugim tygodniu czerwca. Widocxznie jest naprawde zle.
Potem, kiedy wracalam autobusem, usiadlam kolo dziewczynki 14-15-lertniej, slicznej i bardzo zgrabnej Hinduski, ktora byla zajeta rozmowa telefoniczna z kolezanka (lub kolega). Bardzo ciekawa rozmowa, bo one (oni) przygortowywaly sie do „rozprawy sadowej” nad nielegalnym emigrantem (nie wiem z jakiego kraju) i omawialy strategie, Moja sasiadka najwyrazniej miala reprezentowac oskarzenie, wiec wyliczala rozne wersje tego co moze powiedziec „obrona”, „swiadkowie” i zastanawiala sie czy „lawa przysieglych” bedzie bardziej przychylna „oskarzonemu” dlatego ze jest on niepelnosprawny.Omawiala tez rozne subtelne punkty konwencji praw czlowieka i stan brytyjskiego prawa emigracyjnego.
– Musimy dokladnie sprawdzic – mowila – jaka jest sytuacja osob z niepelnosprawnoscia w jego kraju, czy ciesza sie tymi samymi prawami co pelnosprawni, aby obrona nas nie zaskoczyla.
Wyszla z autobusu po dwudziestu minutach wciaz z telefinem przy uchu.
Fajne!
fajna historia Heleno, to co mi siew tej metodzie najbardziej podoba, to nauczanie młodych ludzi, ze niewiele rzeczy jest czarno -białych i ze trzeba zrozumieć i szanować racje przeciwnika ( tu kolegi czy koleżanki). Tego modelu brakuje w Polsce, przeciwnik w polemice ( polityce, rodzinie, sąsiedztwie) to wróg którego trzeba wdeptać w ziemię i przykryć darnią. wiemy skąd to sie wzięło, ale za mało chyba sie robi by tego oduczać. zresztą nie wiem, bo z programami szkolnymi nie mam ju do czynienia
Tu Wasz wierny sprawozdawva z Britain’s Got Talent 2009.
Niestety sprawozdawca zapomnial wlaczyc telewizor, a jak sobie przypomnial, to trafil na ostatni numer – tancerzy ulicznych z Londynu. Jeszcze ich nie ma na Youtubie, ale moze jutro beda – rewelacyjna choreografia, rewelacyjne wykonanie, sami amatorzy, w tym dwojka dzieci. A choreografem jest student fizyki!
–
Powracajac zas do tej dziewczynki z autobusu – tak, zono, sama zalowalam bardzo, ze nie chodzilam do takiej szkoly jak ona. Podejrzewam, ze to jakas prywatna szkola – dziecko mowilo nieskazitelnie po angielsku, zadnych eeeee…aaaa… whatever… zadnych brzydkich slowek, jej plynnosc wypowiedzi moglaby zadziwic niejednego posla w Sejmie. Kurcze! .
Z tymi szkołami, to trzeba uważać, jakiś czas temu widziałam w BBC wywiad z książętami W i H, myślę że wysłuchawszy ich angielszczyzny Babcia, mogła by się lekko podłamać !
Ale może chłopcy bardziej odporni na naukę…
W i H pewnie trochę się snobują na równiachostwo i nie mają ochoty mówić za grzecznym językiem, jakiego nikt na MTV nie używa
Chlopcy sa zawsze bardziej odporni lingwistycznie. W polsko-polsko-francuskiej rodzinie moich przyjaciol w Nowym Jorku, corka mowila nieskazitelna polszczyzna, a syn mowil – ide do dentysty bo bola mnie gumy, ale najpierw pochodze piesa.
takie czasy zamiast na arystokrację trzeba sie snobować na MTV….
Zono
jakie czasy takie snobowanie
Heleno, fizycy maja zdolnosci w nieoczekiwanych kierunkach – oprocz jednej rzeczy: ladowania zmywarki w optymalny sposob.
(Choc oczywiscie i w tym przypadku sa rozliczne wyjatki, bo podejrzewam, ze Nietoperzyca nie ustawia szklanek tak blisko siebie, zeby przy myciu dzwonily o siebie.)
Ksiazeta W i H nie musza sie snobowac w gore, oni moga sobie pozwolic na snobowanie w dol, stad ich predylekcja do Estuary English. O tym tez caly czas mowi „Keeping Up Appearances” – Hyacinth Bucket caly czas usilnie sie stara, a byle jaka niedbale udbana drobna przedstawicielka upper class i tak woli Onslow i Rose.
PA
mam nadzieję,że u Was też ciepło i zazielenilo się , cos mi kołacze się w głowie ,ze lubisz Komedą , czy takiego też ??
http://www.youtube.com/watch?v=5Nng_ozK7BA&feature=related
W i H pewnie chca brzmiec jak Eastenders i jest to chyba normalna i bardzo zdrowa reakcja na cale to przerasowanie.

Zreszta wspomniana powyzej corka, z rodziny najwiekszej polskiej arystokracji, wszystkich pierwszych boyfriendow miala z dolow spolecznych. Potem juz tylko panie z dobrych domow.
Witajcie ,Ile Was tam jest na blogu!
Niedawno czytałam pobieżnie , czyli po łebkach dziennikarza, który stwierdził,ze teksty autobusowe, z ulicy , z metra itp. stanowia dlań nieustanne źrodło inspiracji.Coś w tym jest.
Lubię sobie czasem posłuchać młodych i starych.
Raz się tylko wściekłam, kiedy jakaś pani bardzo głośno opowiadała zasłyszane w TV,mocno przetworzone informacje,że ktoś kogoś zamordował i pokroił na 876 kawałków.:evil:
Zapewne był to seryjny morderca, co nie przeszkadza,że zrezygnowałam z udania się na proszony obiad do greckiej restauracji Dobranoc Bobikowi i Gościom.
To by sie calkiem zgadzalo, Heleno. Zainteresowania w obu kierunkach to takze czesc terytorium. A Krolowa tez najbardziej lubi ogladac Eastenders.
Moniko
rzeczywiscie Nietoperzyca nie ustawia szklanek tak blisko siebie, ale rozumie czemu robia to inni fizycy ,szczególnie tacy ktorzy chca młodych pasjonatow nauczyc dzialania praw fizyki
skoro sa za blisko pewnie slycac jazz , jak troszke dalej muzyka powazna , przeciez kazdy fizyk wie , że ilośc wody kąd ustawienia , wielkośc maja wplyw na wydobywane dzwieki a przeciez wszyscy fizyce sa muzykalni:-D
Tu zas proszę równie zdolny kot jak Niunia , ciekawe czy zablokował dla siebie laptopa liniami papilarnymi , Niunia próbuje , chce mieć wylaczność
http://www.youtube.com/watch?v=MNMErKX8-Yo&feature=related
Tak Moniko. moj prapradziadek, N.A. Cholodkowski, znany przede wszstkim jako tlumacz na rosyjski m. in. Fausta byl wlasnie fizykiem z wyksztalcenia. Ale wydal takze podobno antologie wierszy o nauce – opowiadala mi kolezanka-redaktorka z rosyjskiej redakcji BBC.
Nawiązujac do tych arystokratyczno- pebejskich mezaliansów, co uważam za ewidentną bzdurę, mam tu takie doświadczenia:

W liceum byłam bardzo zakochana i praktycznie nie rozstawaliśmy się, chłopak( z roboyniczej rodziny) do mnie przychodzil , jadał, razem oddrabialiśmy lekcje, pływali na yachtach.
Ale moja Mama, pochodząca z solidnej, ale wiejskij rodziny z Podkarpacia, sama z wykształceniem średnim skutecznie mi wybiła amanta z głowy, jednym rziuconym od niechcenia zdaniem:
„Miły chłopak powiedziała, ale któregoś dnia wybije sobie oko !: shock:
???
-„Nie wyjmuje łyżeczki ze szklanki „!!
Tata zaś, którego przodek był trzecim po Małachowskim sygnatariuszem Konstytucji 3-Maja, a portret Jego wisi w Wilanowie i jest to skóra z mego Taty ściągnięta, powiadał:
_ Może być, tylko, czy On czasem nie czycha na mieszkanie?
Dobranoc wszystkim!
Babko
nie zdązyłam powiedzieć po twoim PIERWSZYM dobranoc musi być jeszcze jedno bysmy uwierzyli ,ze poszlaś spać
co stalo się z chłopcem ?? zostal okulistą
Niunia:
U nas prawie lato, dzisiaj prawie 30 C. Jestem w trakcie przygotowywania ciasta do pizzy.
Lubie Komede, pamietam melodie. „Prawo i piesc” Hofmana i Skorzewskiego. Jego styl przypomina mi czasami D. Brubecka.
PA
dodatki proszę , jesli wolno to poproszę z miesem z kurczaczka , duża ilościa cebuli , odpowiednio przygotowane i wymieszane w odrobinie oliwki oczywiscie reszta rownież ser , przecier pomidorowy , piec 20 min i natychmiast do brzuszka potem aromatyczna herbata i
ciasto do pizzy
http://www.youtube.com/watch?v=qGNjXjquVuc
wpływy Urszuli Dodziak słychac
Niunia:
Mamy resztki wedlin wloskich. Zamiast przecieru, mozna kupic tu sos do pizzy, lub zrobic go samemu. Wole swieza papryke, pieczarki, pomidory. Zamiast herbaty- zinfandel kalifornijski.
PA
jak zwykle Moja mi zwraca uwagę ,ze zapomnialam o deserze , a deser to kwintesencja szamanka prawdziwego , Monika cos na ten temat wie
http://www.youtube.com/watch?v=iehscct7lJI&feature=related
A u nas 34 stopnie w cieniu – skok o 20 stopni w ciagu 24 godzin.
Niuniu i Nietoperzyco, teraz juz nareszcie rozumiem to dzwonienie w zmywarce. A kot przezabawny.
Heleno, no wlasnie tak to jest z tymi fizykami. Niektore stare uczelnie nazywaja fizyke filozofia przyrody – co bardziej odzwierciedla chyba nature osob interesujacych sie ta dziedzina wiedzy, a tak naprawde – wszystkim. Nie masz pewnie wiadomosci na temat tego jak prapradziadek ladowal zmywarki, bo oczywiscie nie byly to czasy zmywarek (przynajmniej nie mechanicznych).
Babko, tez razem z Niunia czekam na dalszy ciag opowiesci o przyszlym okuliscie.
To byl Aram Chaczaturian.
PA
bez dwóch zdan włoskie wedliny wymagają prawdziwych pomidorow bedzie smaczniejsze i jeszcze troszke oraegano , gotowe
niuniu:
Cos dla Ciebie, z lat 60-tych.
http://www.youtube.com/watch?v=G9U6URQSF6U
Niuniu, przecież wiesz,że obrabiam piccasę.
Posyłam dowody i te tam pocełunki:
http://picasaweb.google.pl/terkon11/MojeZeskanowaneObrazy15?authkey=Gv1sRgCOPbwazItbiGigE#5328750019120500450
Uwzięłyście się na babkę Dziewczynki?:smile:
Skad ja mam to pamiętać?
Po latach pracowałam z Jego żoną, a ponadto były inne mezalianse.:wink:
Babko
prosze natychmiast przyslać zdjecia kociaków i psa Moja Młoda nie zdązyła obejrzeć , inne mezalianse …zaczyna być ciekawie :Shock:
Babko, mezalianse najciekawsze!
Posyłam, ale wczoraj już było!
Co powie Bobik?
http://picasaweb.google.pl/terkon11/Adopcja?authkey=Gv1sRgCMng_KXK-JOIhwE#5328759425264092306
**
O mezaliansach pogadamy na żywo, bo tu potrzebny jest gest i mimika( grałam kiedyś w szkolnym kółku teatralnym!!)
Jakoś żony sąsiada nie nagabujecie,że powiedziała DOBRANOC?
A co to?Moje dobranoc, niby gorsze niż krakowskie?
Ej, Dziewczynki!!
Ja wiedziałam,że jak się pojawię, to zaraz się wpakuję zgodnie z tematem zadanym przez Bobika w KŁOPOTY!!
**
Moniko, szykuję dla Twoich dziewczynek zestaw kostiumów z „Pinokia”.(Moja kuzynka z Wiednia skomponowała muzykę,a ja libretto i projektowałam kostiumy.)
Nie wiem jak prapradziadek ladowal zmywarke, ale nie bede sie z niego natrzasac, bo przez piec lat sama nie opanowalam obslugi VCR i musialam wymienic to DVD player, ktory jest tylko o jedno oczko latwiejjszy w obsludze. Ale lekcji ladowania zmywarki moglabym udzielac. Krolowa ladowania! Zwlaszcza dlugich ostrych nozy!
Babko, juz sie na „Pinokia” ciesze. A na odegranie mezaliansow na zywo jeszcze musze troche poczekac, ale i to sie zdarzy.
Ja sie nawet nie natrzasam, Heleno – mnie frapuje jak osoba, ktora potrafi naprawic i zlozyc skomplikowane maszyny badawcze, nie widzi, ze ustawia szklanki za blisko siebie… I w sumie uwazam to za czarujace. A swoja droga, to mogliby te maszyny niebadawcze typu DVD player i telefon bezprzewodowy robic dla ludzi, bez instrukcji wielkosci ksiazki telefonicznej Londynu albo Nowego Jorku.
Wyobrażcie sobie,że ja ostatnio
naoliwiłam mikser Philipsa, który w tym roku kończy 40 lat
i ani razu nie szwnkował.
Od tego czasu z 6 innych nowych maszyn wysiadło.
Postanowiłam,że jak przetrwa bez usterki jeszcze 10- wyślę do firmy podziękowanie!!
Monika:
Jezeli moge sie wtracic. To sie nazywa zasada nieoznaczonosci Heisenberga. O szczegoly zapytaj jakiegokolwiek fizyka.
Wracam do pieczenia pizzy.
Nie musze pytac jakiegokolwiek, PA. Mam nadzieje, ze pizza przezwyciezy Heisenberga.
Babko, u nas tez miksery zyja bardzo dlugo i szczesliwie, ale 40 lat – to naprawde rekord! To sie nadaje na jakas Ode do Miksera, na wzor Keatsa Ode on a Grecian Urn. Ilez ten mikser przezyl – swieta, zarlocznosc rodziny, zmiany rezimow, psotne koty…
PA, a dlaczego zakladasz, ze Monika musi pytac kogokolwiek o zasade nieoznaczonosci?
A tu wierszyk na dobranoc albo dzien dobry, uzywany przez Matylde i Zosie jako straszak na klopoty.
http://famouspoetsandpoems.com/poets/ogden_nash/poems/19571
To byl klasyczny model, w ktorym musimy opisac jednoczesnie polozenie i dynamike (ped) elektronu. Oczywiscie, w przenosni.
No tak przede mną trudna decyzja , ale co tam ryzyk-fizyk dziś na sniadanie dobre danie
grzanki z czy sobie kazdy wymarzy
może być z wloska wedliną PA
moze być na słodko
byleby brzuszki pelne były
Moniko
skoro przywolałaś Ogdena Nasha
Masz żonę (ślubną), dom masz tyż
W nim zaś masz misz-masz, gdyż masz mysz.
Przeklinasz mysz, masz dość jej psot?
W terminarz wpisz: Zakupić: Kot
Pewnie najbardziej znany jego dwuwiersz
Candy is Dandy
but Liquor is Quicke
bywal już róznie tłumaczony , ponieważ ranek jest ja tylko początek wstawię
Kawa
się nadawa
………….
Simon jak zwykle niezle miny lapie , a na koniec niczym A.Hitchcock
http://www.youtube.com/watch?v=m19ZbU4L6Ug&NR=1
Milego dnia wszystkim !!!!
PA
pamiętasz
http://www.youtube.com/watch?v=ah-tui1ubnU
na początek dnia
Dzień dobry!

Na trochę mnie odłączono od świata, ale jestem z powrotem.
Bobiku, widzę , ze masz w sobie wysoki poziom empatii, skoro z takim uczuciem piszesz o kłopotach
Tez myslę, że nie zawsze wieczni pechowcy to frajerzy.
Dzień dobry w słoneczny poranek
i od razu spieszę donieść, że jeśli uwierzyliście w to, co napisał PA2155 @23:44, że „Lot trzmiela” napisał Aram Chaczaturian, to niesłusznie 
Dzień dobry
No pewnie, że niesłusznie, bo „Lot trzmiela” to napisałem ja! 
Trzmiel wśród ćmielowskiej porcelany
buszuje, cały nadąsany
i buczy: kto tu się ośmiela
bezczelnie z trzmiela robić ćmiela!
Małgosiu, ja piszę z uczuciem o kłopotach, bo pozostaję z nimi w długotrwałym, głębokim i jak dotąd nierozerwalnym związku.

Ale widzę, że mojej mamie udało się uniknąć przynajmniej jednego kłopotu. Ponieważ ma w domu fizyka (niedoszłego, bo po 3 latach się przerzucił na ASP, ale zawsze), zdecydowała się nie mieć w domu zmywarki. Jak się okazuje, miała nosa!
Bobiku
ale gonic tego trzmiela mozemy razem
A właśnie że ja napisałem lot trzmiela…
I o co chodzi z tym indykatorem? Indykator to taki wkurzony indyk. Kiedyś miałem takie
Możemy zrobić listę tych, którzy nie napisali „Lotu trzmiela”. Długa nie będzie.

Z indykatorami rzeczywiście lepiej nie zaczynać…
http://z.about.com/d/politicalhumor/1/0/S/H/bush_turkey.jpg
Ciekawe, czego on mu tam szukał…?

Witajcie!
A co to jest Chattanoga? Jakiś nierozgarnięty kot?
Dwie rzeczy w dzisiejszej prasówce doprowadziły mnie do wytrzeszczu ślepiów. Jedna to ta
http://wyborcza.pl/1,75248,6535542,LPR_wygania_naturystow_z_basenu.html
a druga ta
http://wyborcza.pl/1,75248,6538437,Wozek_niepelnosprawnego__nowy_wrog_MZK.html
Łączy ja jakaś nieprawdopodobna anachroniczność myślenia. Czepianie się naturystów wydawało mi się historią z jakiejś tak już zamierzchłej epoki, że nawet najstarsze szczeniaki nie bardzo to pamiętają. A pomysł zbanowania wózków inwalidzkich, zamiast zastanowienia się, jak można rozwiązać problem bezpieczeństwa bez szykanowania niepełnosprawnych – no cóż, też najświeższej proweniencji się nie wydaje.
Poza tym smutna wiadomość – umarł Piotr Słonimski. Nie był może, zwłaszcza w Polsce, postacią z pierwszych stron gazet, ale za to naprawdę dużego formatu. Ja mu „kibicowałem” już od dawna, więc jakoś mnie niemal osobiście ta śmierć dotknęła.
http://wyborcza.pl/1,75476,6540266,Nie_opuszczalo_mnie_szczescie__Pozegnanie_Piotra_Slonimskiego.html
Jak miło Bobiku, Twój Tata, to naprawdę bratnia dusza!

Też nie mam zmywarki, lubię się taplać w wodzie!
Nie mam z tego powodu kompleksu artystyvznej niższej sfery stanu sredniego.
**
„Lotu trzmiela” nie napisał Fryderyk Chopin.
Ja wiem,ale nie powiem!!
Bobiczku , nie zrozumiałeś mnie. Ciesze się jednak, że moje wypowiedzi są coraz dłuższe co oznacza, że zmniejsza się ich chaos
Co do fizyków to z moich obserwacji wynika, że są to najzdolniejsi ludzie,. mający bardzo szerokie horyzonty percepcji świata. Dla mnie na zawsze pozostanie zagadką dlaczego prąd płynie w kontakcie a na ekranie telewizora coś widać:) Może dlatego, że potrafię się porozumiewać telepatycznie :)/ żart/
miłego dnia
Jarzębino, ja siebie nie zawsze mogę zrozumieć, a co dopiero innych.

„Lotu trzmiela” nie napisał Rimskij Papa.
Bobiku , gdyby nie fakt że masz ogonek pomyślałabym że jesteś fizykiem:)
Mam ogon i jestem fizykiem! Doskonale znam zasade grawitacji( bardzo przydatnej przy spadającej szynce) i wzór e= masa(ziemniaka) razy cieżar(ziemniaka) do kwadratu .proszę o niedyskryminowanie ogoniastych, rówby dostep do laboratorium fizycznego dla wszystkich!
Bobiku, ja tez przyjelam ze zmartwieniem wiadomosc o smierci Pana Profesora. I jestem pewna, ze Renatka tez, ktora go uwielbiala – w jej Potretach Paryskich jest piekna rozmowa z Piotrem Slonimskim . Ja tez kiedys zrobilam z Nim serie krotkich rozmow o ludzkim genomie – jak wielu prtawdziwych i wielkich uczonych potrafil mowic o skomplikowanych rzeczach bardzo przystepnie i obrazowo, tak, ze kazdy laik mial poczucie, ze wyszedl z waznego i ciekawego wykladu, ktory w dodatku zrozumial! . A ponadto byl tak dowcipny! Tak pelen autoironii i gotowosci smiac sie z siebie samego – pod tym wzgledem bardzo mi przypominal mojego Ojca i jest to bardzo zreszta zysdowska cecha. Jest mi bardzo smutno.
Ciekawe co z Jego papuga?
Z wózkami inwalidzkimi to horror.Nasze osiedle poszło
w empatii o wiele zadaleko.Zbudowano od szczytu specjalna rampę, wybito dodatkowy otwór od szczytu,żeby osoby na wózkach nie musiały pokonywać kilku stromych głupio zaprojektowanych schodków.Potem jest winda.
Rampa jest tak idiotycznie zrobiona,że stwarza dodatkowe trudności i szpeci okolicę.Żeby na nią wjechać trzeba by skakać z wózkiem o tyczce.Zupełna paranoja.
Nikt nie myśli ?
Czasem myślę,że w naszym Kraju nikt nie myśli!:evil:
Jestem za tym, żeby nie dyskryminować żadnych zwierząt, nawet tych, które wyginęły wskutek fałszywych teorii!
http://www.cartoonstock.com/newscartoons/cartoonists/dbr/lowres/dbrn289l.jpg
Ja raz miałam zmywarkę, jakieś 10-12 lat temu zakupioną. Służyła przez 5 lat stojac grzecznie w kuchni. Wolałam sama myc naczynia. Zwłaszcza jak zauważyłam pierwsze rysy na nich
Chuck Noris też nie napisał „Lotu trzmiela”
Babko, jest mi nieslychanie przykro, kiedy piszesz, ze ktos „poszedl w empatii za daleko” i brzydka rampa oszpecil osiedle. Pokonanie kilku schodkow komus kto jest w wozku, jest nie do pomyslenia – pokonanie jednego schodka jest czesto nie do pomyslenia, Jest tez bardzo niebezpieczne (pare lat temu moja E. usilowala pokonac kraweznik, zanim zdazylam podbiec i jej wozek wowrocil sie do tylu, upadla glowa na beton i roztrzaskala czaszke, Na szcescie bez dalszych konsekwencji. Mnie sie ta scena sni do dzis po nocach).
Polska, gdzie wiele sie zmienilo w ciagu ostatnich dwudziestu lat, wciaz jest bardzo trudnym krajem dla osoby niepelnosprawnej, ja juz aurtomatycznie kazdy teren oceniam pod katem barier dla wozka i zapewniam Cie, ze Polska nie jest jeszcze krajem dla osob niepelnosprawnych.
Jesli przyzwoite osoby jak Ty, zaczynaja mowic o „szpeceniu osiedla” brzydkimi rampami czy o za daleko posunietej empatii, to czego mozna oczekiwac od bezdusznych urzedow i instytucji? Osoby w wozkach, nawet jesli jest ich garstka sa takimi samymi obywatelami kraju jak Ty i podstawowym zadaniem kazdego panstwa jest zapewnienie mozliwosci funkcjonbowania tym osobom.Tak jak i Tobie.
Dzień dobry.
Kazimiera Iłłakowiczówna oraz Karol Szymanowski
nie napisali „Lotu trzmiela”
Heleno, jestem przekonany, że Babka tego wyrażenia użyła ironicznie. Przecież w całym komentarzu chodziło jej o to, że te rzekome udogodnienia dla niepełnosprawnych przez czyjąś głupotę okazały się faktycznymi utrudnieniami. O, zobacz:
Rampa jest tak idiotycznie zrobiona,że stwarza dodatkowe trudności i szpeci okolicę.Żeby na nią wjechać trzeba by skakać z wózkiem o tyczce.Zupełna paranoja.
Babka myślenia żąda, a nie zlikwidowania empatii.
Trzetrzewiński z Krupczałowskim też nie napisali „Lotu trzmiela”
O, mam nadzieje, ze to tylko jednak nieporozumienie jezykowe, i Babka raczej dopominala sie o rampe na, ktora mozna wjechac zamiast wskakiwac o tyczce. Ja sama, podobnie jak Helena, przez dlugie lata zylam w otoczeniu osoby niepelnosprawnej, i do dzisiaj, choc ona juz jest po drugiej stronie cienia, odruchowo patrze na wszystko z jej punktu widzenia: czy uda sie wsiasc do autobusu albo tramwaju, czy uda sie zjechac z krawedzi chodnika, czy jest winda. To odruch. Dlatego jest dla mnie niezwykle przykre, ze moje ulubione Krakowskie Przedmiescie w Warszawie wyremontowano za ciezkie pieniadze, a o niepelnosprawnych (na wozkach, o kulach i niewidomych) nie pomyslano (teraz sie to podobno probuje naprawic).
I czytajac artykul zlinkowany przez Bobika myslalam sobie, ze zalozenie, ze trzeba planowac kazde wyjscie na cztery dni naprzod byloby nie do przyjecia dla pozostalych ludzi, ale uwazane jest za wystarczajace dla niepelnosprawnych. Nie mowiac o tym, ze decyzje dotyczace niepelnosprawnych sa podejmowane bez zadnej reprezentacji ich glosow na posiedzeniach rady miejskiej. Najlepiej samych zainteresowanych zapytac, co byloby dla nich najwygodniejsze (dziennikarze sie zapytali i uslyszeli).
Trzmiel napisal „Lot trzmiela”?
Widzialam w swoim zyciu niejedna rampe. Czasami nie da sie jej zbudowac tak jakby sie chcialo. Dobra rampa musi byc bardzo dluga, w przypadku starego budownictwa domu i zagospodarowania terenu czasami jest to kompromis. Budownictwo ramp dla wozkow reguluje prawo UE, bardzo surowe pod tym wzgledem, ale wciaz jeszcze nie dosc surowe w porownaniu z amerykanska Ustawa o Znoszeniu Barier dla Osob z Niepelnosprawnoscia wprowadzona w zycie bodaj w 1978 roku.
Polska do ubieglego roku musiala sie dostposowac do tego prawa unijnego. Rampy projektruja wyspecjalizowani architekci. Moga to zrobic lepiej lub gorzej, ale co ma z tym wsoolnego „posuniecie sie za daleko w empatii” czy szpecenie dzielnicy? Polska jest naprawde ostatnim krajem w Europie o ktorym mozna powiedziec, ze jest w niej za duzo empatii dla jakiejkolwiek mniejszosci. Wystarczy sie rozejrzec.
.
Wyznam, ze ja tez nie napisalam Lotu T.
Heleno, ja rowniez odczytalam tekst Babki jak Bobik
Moniko, tych, którzy napisali, jest cała masa. My zbieramy tylko tych nielicznych, którzy nie napisali.
Ale ja to odczytalam tak jak odczytalam. Mam inna, ponad dwudziestoletnia perspektywe na „za duzo empatii” i szpecenie dzielicy. Dla mnei jest rto noz w serce.
Wiem, wiem, Bobiku. Dorzucam Szekspira do tej krotkiej listy. A co do Trzmiela, to i tak to bylo ze znakiem zapytania (IPN wlasnie go przeswietla)…
Artykul o prof. Slonimskim, zwlaszcza fragment o radosci z bycia w laboratorium do dwunastej w nocy, przypomnial mi zart opowiadany przez fizykow: Fizyk wraca pozno do domu i zona sie pyta: „Gdzie byles?”, na co fizyk odpowiada: „W barze, z kobietami, a potem…”, ale zona mu przerywa krzyczac: „Klamiesz, jak zwykle, i tak wiem, ze byles w laboratorium!”.
Heleno, wydaje mi się, że odczytałaś w nerwach i przez to nie całkiem uważnie. Ja wiem, że jak chodzi o niepełnosprawnych odzywają Ci się dzwonki alarmowe, ale duch komentarza Babki jest dość jednoznaczny. Chodzi, krótko mówiąc, o to, że pewna konkretna rampa jest zbudowana do duszy, bez pojęcia i w ogóle niepełnosprawnym nie służy. Sformułowanie „za daleko pójść w empatii” ( które zresztą nie tylko ja odebrałem jako ironiczne) nie było może najszczęśliwsze, ale nie dajmy literze pokonać ducha.
Bobiku
ja też nie napisalam , choć z jakimiś trzmielem co rusz zdarza mi się latać
Tak dlugo się już znamy ,że tak naprawdę tłumaczenie słów Babki wydaje mi się po prostu zbędne , ja wiem co ona miala na myśli i wiem też ze jest pierwszą osobą , ktora kieruję sie empatią .NTOMIAST NIE ZAMIERZAM OCENIAĆ Polski czy jest w niej odpowiednia dawka empati .Bo empatia to człowiek a nie zbiorowisko ( naród ) za ktory ja jestem odpowiedzialna
We mnie sie odzwaja dzwonki alarmowe, kiedy ktos kto nie ma chronicznego problemu z pokonaniem „kilku schodkow” zaczyna mowic o szpeceniu dzielnicy. Wiele lat temu, jeszcze w czasie stanu wojennego, po jakims moim programie napisala do mnie sluchaczka z prowincji, chodzaca o kulach i dosc pokrecona na ciele od urodzenia. Opowiedziala, ze musiala w jakiejs sprawie pojechac do Warszawy, a kiedy stala w kolejce do taksowki, jakas inna pani stojaca przed nia czy za nia, powiedziala: Prosze pani, to jest stolica, tu jest wielu cudzoziemcow, co oni sobie o nas pomysla, jak zobacza pania w takim stanie? Pani szpeci cala ulice.
Dzis nikt tak nie powie. Ale mowienie o szpeceniu dzielnicy brzydka rampa przypomnialo mi ten list.
Fakt, że trudno (i bez sensu) wystawiać jakiemukolwiek narodowi oceny z empatii. Ale można ocenić stopień zaawansowania np. rozwiązań prawnych czy technicznych w kwestii niepełnosprawności. I też fakt, że w porównaniu z Zachodem u nas nie jest z tym najlepiej. Ale nie wiem, jak wypadłoby porównanie np. z Rumunią, Kazachstanem czy Afganistanem. Podejrzewam, że jednak bardzo na korzyść Polski.
Tak że wszystko jest relatywne, jak już dzisiaj tak fizycznie.
Pisalam o Europie, a nie o Kazachstanie czy Afganistanie.
Wczoraj przeczytalam w GW reportazyk, slaby zreszta, o tym jak klienci w Biedronce potykali sie o lezacy na podlodze przez godzine worek ze zmarlym w czasie zakupow mezczyzna. Nikt nie poprosil obslugi sklepu o odgrodzenie miejsca przy ladzie z miesem. Obsluga sklepu tez na to nie wpadla.
Dora:
Wiem, ze to byl Rimski=Korsakow, postfactum, ale bylem pod presja Niuni.
Natomiast, (jezeli to jest czesciowa rehabilitacja) J. Loussier i B. McFerrin to byla Kantata Nr. 140.
Niunia:
melodie pamietam, gdzies koncowe lata 70-te (chyba).
Heleno
chyba pierwszy raz zdarza mi się tak zareagować ,ja chyba jak mało kto mam prawo zabrać glos w tej sprawie i nie , nie odezwały się we mnie żadne dzwoneczki bo ja znam Babkę , róznimy sie tylko tym ze ja jestem NIEPELNOSPRAWNA i wiem jak to jest
PA
czy dziś moglibyśmy zagrać w zielone
http://www.youtube.com/watch?v=bR3K5uB-wMA
PA
pod moja presją??!! , oczywiscie grać w zielone ja chcę , nie Moja , ale widzisz ja tez byłam pod presją i musialam jej uzyczyć laptopa
nietoperzyca:
Grasz Ty, czy Niunia?
W ostatnim tygodniu poswiecilem nieco wydajnosci w pracy i wymyslilem kilka zagadek filmowych.
No wlasnie, tak to jest. Z jednej strony Babka szczegolnie na pewno pomoglaby osobie wymagajacej pomocy, i to szybciej i cieplej niz wiele, wiele innych osob, bo jest osoba o wyjatkowo dobrym sercu i jej samej empatii nie brakuje. Z drugiej strony, malo kto wie, co to jest zyc z chronicznym i znaczacym ograniczeniem ruchowym, lub jakimkolwiek innym pietnem innosci – a nie jest to latwe, i zmienia to postrzeganie swiata. A pomaganie komus niepelnosprawnemu na codzien tez rodzi czasem poczucie jak wiele jeszcze zostalo do zrobienia, zeby naprawde bylo lepiej. Najlepiej chyba rozmawiac ze soba, nie podejrzewac sie o zla wole, i nawzajem sie od siebie dowiadywac, jak ktos inny, z innymi doswiadczeniami widzi ten trudny, skomplikowany swiat. Od tego wszyscy bedziemy bogatsi.
Czyli, jesli juz dalej jedziemy fizycznie, obserwator w rakiecie A postrzega co innego niz obserwator w rakiecie B, ale moga sie ze soba komunikowac i ciekawe rzeczy moga z tego wyjsc.
PA
Miło by było gdyby i inni sprobowali rozwiązywac zagadki ,zdaje się ,że Krolik oprócz polowania na czarną sukienke
lubi wieczory filmowe
oczywiscie ,że ja , no chyba że wolisz z kims innym
Heleno, ja rozumiem Twoje rozgoryczenie na tę osobę i zapewne wiele innych, które nie miały zrozumienia dla inwalidztwa. Ale tu znów nawracam do ducha i litery – podobieństwo, a nawet identyczność pewnych sformułowań wcale nie oznacza automatycznie identyczności ich treści. Bo ta zależy i od kontekstu, i od tego, kto mówi/pisze. Jeżeli Ty napiszesz na blogu np. „mam nadzieję, że zdrowe elementy dadzą odpór moralnej zgniliźnie” to będzie to zupełnie co innego, niż gdyby to samo zdanie wypowiedział Ojciec Dyrektor albo Jarosław K. A będzie co innego dlatego, że Cię znamy i wiemy, co mogłaś mieć na myśli.
O co upraszam, bo zaczyna się nam z jednego, z pewnością bez złych intencji napisanego sformułowania, robić całkiem niepotrzebna dyskusja na jego temat, zamiast ad meritum.
Ponieważ, jak zauważyła Nietoperzyca, Babkę też znamy, to po prostu wiemy, jak należy jej wypowiedź rozumieć. W tym wypadku dzwonki alarmowe można wyłączyć.
Niunia, ja nie mogę uczestniczyć w rozwiązywaniu zagadek filmowych, bo nigdy nie byłem szczególnym kinomanem i na dodatek jakoś mało z filmów zapamiętuję.

Ale mogę kibicować i donosić piwo.
Ale ja, Niuniu, nie znam Babki ponad to co tu przeczytam i to co przeczytalam odebralam bolesnie. Istnieje retoryka, ktora jest raniaca, niezaleznie od intencji. I do takiej retoryki nalezy powiedzenie o zbytniej empatii dla osob, ktore maja bardzo ciezkie i pelne ogranixzen zycie i ze drobne udogodnienia, ktore im mozemy sprawic odbierane sa jako szpecenie dzielnicy. Tu nie ma naprawde o co sie spierac. Jest gledboko poruszona ta wypowiedzia, bo zetknelam sie z podobnymi wczesniej. Dla mnie „osoba w wozku” nie jest konceptem, Jest zywym czlowiekiem, z ktorym dziele swoje zycie.
Niuniu:
Cos prostego na poczatek.
-byla to przerobka znanego filmu japonskiego, chociaz sam w sobie rowniez klasyk gatunku
– 5 Amerykanow
– Anglik
– Austriak
Youtubu nie daje, bo jest dziecinnie proste.
Mala poprawka do zagadki (pije dopiero pierwsza kawe)- to nie byl Austriak a Niemiec, urodzony w Berlinie (w zagadce).
Bobiku
kibicowanie wskazane , prosze kibicować wszystkim jednako i rowna ilośc piwa dla wszystkich
teraz już po obiadku mogę dokonczyć Ogdena
Kawa
się nadawa
lecz gorzała
szybciej działa
A piwo do zagadki
pomyślunek daje gładki
PA, jak policzyć osoby, to mogłoby to być siedmiu samurajów. Ale równie dobrze siedmiu wspaniałych.
Wykluczona natomiast parszywa dwunastka.
Niech juz wam bedzie.
Oto nagroda, w produkcie wlasnym.
http://www.youtube.com/watch?v=45KAjt7v4t4&feature=related
Bobiku
piwko najpierw dla Ciebie , ma być na zimno czy na ciepło z sokiem
http://th.interia.pl/50,b79e6c4892989271/usmiechniete-piwo-328-OBRAZKY.PL.jpg
Druga zagadka jest nieco trudniejsza.
– scenariusz- Anglik
– glowne role- 2 Amerykanow, Anglik, Wloszka (chociaz urodzona w miejscu, ktore jest polozone w obecnej Chorwacji)
muzyka- niezwykly instrument
miejsce akcji- Wieden
produkcja- UK (wtedy jeszcze robili wlasne filmy)
Good luck !
Żadne tam na ciepło z sokiem. To gorsze niż zbrodnia, to błąd!
Ja też , ja też chce zadawać :
W tym filmie śmierć zjada masło orzechowe……..
Niunia: czy chodzi o „Peanut butter solution” (1985) ?
No, teraz już zacząłem się nadawać tylko do serwowania piwa.
Dobrze, że zarobiłem chociaż jeden punkt, kiedy jeszcze było łatwe.
Musze dodac do mojej zagadki, ze
film jest z 1949 r.
jeden z aktorow amerykanskich byl rowniez rezyserem hollywoodzkim, nakrecil nawet klasyk
PA
mała przerwa , goscie , Twoja zagadka czy to „Trzeci czlowiek „???
a moja to „Joe Black ” jak bedziesz się nudził
główny bohater podszywa się pod przyjaciela, którego zabił………
Niunia, jak zawsze strzal w dziesiatke.
Nagroda jest jednoczesnie zagadka. W jakim miescie zrobiony byl ten videoclip?
http://www.youtube.com/watch?v=Sj21qAwNWwQ&feature=related
Wracam do obowiazkow rodzinnych, czyli obcinania wlosow.
Bobiku, ja tez tylko do piwa, ale moze zamienisz to piwo dla mnie w wode (z duza iloscia lodu, i jesli mozesz, z plasterkiem cytryny), bo u nas okropnie burzowo i goraco. Zielona herbata z kostkami lodu na zimno tez bedzie mile widziana. I tak bedzie to cud, i wliczy Ci sie pozytywnie do zyciorysu, jak wszystkie takie zamiany.
Ja wiem, ja wiem:
The Third Man z O. Welles
Instrument: cytra
Oooooo,…. Niunia była szybsza

a ja nie lubię piwa. @ niuniu, jak piesek może znać się na fizyce? zupełnie się załamałam ja człowiek nie znam się ..
myślę jaki jest mój ulubiony film.. Żandarm sie żeni.!! i każdy z Luisem
chyba dzisiaj zaczęła się wiosna. Byłam , sprawdziłam..
Cytra mi sie kojarzy nie tylko z Orsonem Welles’em, i The Third Man, ale takze z czasem spedzonym w Austrii, gdzie nasz sasiad z gory codzinnie od rana w soboty i niedziele trenowal gre na cytrze, a nie byl w niej jeszcze za bardzo biegly. Zas o jedenastej z tego dzwieku wyzwalaly nas w koncu donosne odglosy tluczenia miesa w kuchni – na niedzielne Wiener Schnitzeln… Jednym slowem, Welles profetycznie przewidzial opresyjnosc muzyki na tym instrumencie.
Też mam zagadkę:
„Gorący” film dystopijny, według powieści: R. Bradbury’ego
reżyser: F.T. (żeby nie było za łatwe)
muzyka: B. Herrmann
główna rola: O.W. Co prawda nie grał „Piętaszka”, ale rodowód nazwiska głównego bohatera ma wspólne korzenie (po niemiecku).
Jedyny film angielski reżyserowany przez francuza!
@ Dora,To strzał amora czy łucznika na wzgórzu.? Czy warto strzelać do trzmiela ?
Fahrenheit 451.
Fahrenheit 451, rezyseria Francois Truffaut, w roli gl. Oskar Werner.
Tam grala rowniez moja ulubiona Julie Christie. Cytowalem ten film mojej corce o zgubnym wplywie telewizji na zanik uczuc ludzkich.
I co – podzialalo? Unika telewizji w ogole, czy tylko zgubnych wplywow?
Julie Christie tez bardzo lubie.
Monika, znasz zasade Le Chateliera- Brauna, nazywana inaczej „zasada przekory”?
Moniko, PA2155
dla takich specjalistów jak Wy to było za łatwe, gratulacje, nagrody nie ma, bo nie zawsze trzeba nagradzać
„… Zgubny wpływ telewizji na zanik uczuć ludzkich…”, ciekawy temat, ale chyba przestarzały. Aktualnie należy podyskutować o internecie…
O,tę zasadę wszystkie szczeniaki znają dobrze, nawet jak nie wiedzą, że się tak mądrze nazywa.

Do picia, wobec różnorodności życzeń, ustawiam na barze co popadnie i niech każdy sobie bierze. Dziś samoobsługa!
Nie chciałabym, byście z mojego powodu mieli aż tyle zmartwienia.
Helena widać czyta, co chce czytć.Ja to nazywam przewrotnościa.
Otóż gwoli wyjaśnień: rzeczona rampa na moim osiedlu nikomu nie służy, bo jest tak zrobiona,że nie da się jej używać i chyba tylko fotka może przekonać kogoś , kto się trochą zna na tym. Poza szpeceniem osiedla nie spełnia żadnej funkcji..
A tu już prywatna uwaga i gdyby nie ten bardzo niesprawiedliwy osąd mojej wypowiedzi nie powinnam tego pisać.
Ale napiszę:
32 lat miałam Matkę na wózku unwalidzkim( po katastrofie lotniczej w Gander) na III p. bez windy.
Mama by pewnie za nic nie chciała bym się wdawała w przywalanki i podawanie przyczyn, dla których Jej los, na który niczym nie zasłużyła był „przesadzaniem starego drzewa u końca życia” .Pozdrawiam Was serdecznie.:mad;
Babka z Gdyni, take it easy, nie musimy na blog zapraszac ani cenzora ani prawnika, aby sobie pogawedzic.
Bobiku, PA – te zasade znaja dobrze szczeniaki ludzkie! Jakies pare tygodni temu wysluchalam bardzo ciekawego wykladu na temat buddyzmu, i wykladowca twierdzil, ze dzieci i domowi ulubiency sa nam niezbedni do cwiczeni duchowych…
KoJak, my sie sami nagrodzimy (przynajmniej ja)
http://www.youtube.com/watch?v=9TGiqef2Fp0
Wolalem to w wersji oryginalnej.
Byłyśmy dzisiaj na dłuugim spacerze lasem nad rzeczkę, gdzie jest wspaniała bystra woda.Wykąpałam się i wypływałam za wsze czasy.Pogoda cudna.
Niuniu,Moniko i Inni babka prosiła przekazać,ze i tak się cieszy,że nie oberwała z powodu braku w domu…zmywarki!!
KOjak Moguncjusz.Pamiętam o Twojej prośbie, ale kustosz znajomy gdzieś wyjechał organizując ekspozycję i nie mam żadnych od Niego wieści.Musimy czekać.Pozdrawiam.
**
PA 2155 Pozdrowienia.Nie grałam ,bo za mało jestem biegła w tych sprawach, ale 'wygrałam” tąbienie u komisarza za glossę pod numerem 5555.Uwazżm to za sukces!
Babko z Gdyni
ja twój pierwszy wpis na ten temat w ten sposób odebrałem , jak to teraz opisałaś, przesłanie było jednoznaczne.
Szkoda, że Helena tak zareagowała, można inaczej.
Babka z Gdyni, cos dla Ciebie jako dedykacja, jezeli moge
http://www.youtube.com/watch?v=vRlUszFnCkA&feature=related
Emi, zmywarki sa nieprzymusowe! No prawie, bo w Ameryce Pln. sa juz w tej chwili standardowym wyposazeniem domu. Usuwanie wbudowanych zmywarek byloby jednak sporym wydatkiem, ale mozna je po prostu uparcie ignorowac, jak to swietnie robi Malgosia.
Na obrone zmywarek, pralek, i innych tego typu urzadzen – ich szum usypia dobrze niemowleta i koty, ale mozna rownie dobrze uzywac innych mechanizmow hipnotyzujacych. 
PA2155
U mnie „wyskakuje” Tokyo Hotel, druga próba…. Heino (kto zna, ten wie czym to pachnie
).
Chyba na YouTubie coś się dzieje!
KoJak: to byla tylko Sheryl Crow w dawnym przeboju Carta Stevensa.
Mial byc Cat a zostal Cart.
Heino wyskakuje? Zamiast nagrody kara.
U mnie jest „Don’t Be Shy” – bardzo ladne (no moze obrazy troche malo kojace, ale przeslanie tak). Ale jesli w Europie nie mozna otworzyc , to czeka nas teraz z PA streszczanie klipow z YouTube.
Chce ktoś w nagrodę naleśnika? Tym razem ja mogę podesłać, bez pośrednictwa Hermesa.
Monika, to sa obrazy z filmu
Ta aktorka (pamietasz ja z Rosemary’s baby?) dostala za to Oscara.
Hej – melduję się po pieredyszce w Austin. Kłopoty dopadły nas w drodze powrotnej w postaci mandatu za speeding
co oznacza zmarnowany w niedalekiej przyszlosci dzień na „dokształcanie”. Ale w samym Austin było bardzo miło, ciepło a jeszcze wiosennie świeżo.
Korzystając ze sprzyjającej pogody spędziliśmy kilka godzin w Lady Bird Johnson Wildflower Ctr, a gdzieżby! Po drodze w tamtą stronę pobocza autostrad kwitnące: w pobliżu Dallas na niebiesko bluebonnets a im bliżej Austin coraz żółciej i złociej. Kolory wynagradzają długą i nudnawą drogę.
http://picasaweb.google.com/WandaTX/AustinBobik?authkey=Gv1sRgCIjrl-3c1f3yIw#5329046913209196610
PA2155
jeszcze raz spróbowałem, dokładniej obejrzałem stronę…. no jasne, małymi czcionkami informacja:
„Dieses Video ist in deinem Land nicht verfügbar”
(W Twoim kraju ten Vido-Clip jest niedostępny)
Co za czAsy, co za kryzys, już kiedyś to było, … ale n.p. z masłem. Chyba to nie są początki końca?

PA2155 Dzięki,ale u mnie się też nie otwiera jest niedziela więc pewnie TT w Europie przeciążony?
Bobiku- zabieram naleśnika dla Emi, po tej wycieczce konia z kopyt(k)ami by zjadła.
ja chce naleśnika!! ale z owocami i bita śmietaną posypane orzeszkami. Zjadłam dzisiaj frytki i okropnie mi niedobrze.!! Wy to macie fajne problemy; jaka to melodia albo jaki to film, albo jaka to zmywarka. .. Żartuję oczywiście. Wracając do tekstu głównego Bobika, kłopot z kłopotem polega na nie samym istnieniu takiego, tylko czy mamy fizyczne i psychiczne siły stawić mu czoła. Często nie mamy . ..I tak trwa on i sobie czeka…
Ten naleśnik to ma pecha. Najpierw się od rana przeleżał, bo zapomniałem go wrzucić na blog, a teraz Emi go porwała, zanim jeszcze w ogóle został wrzucony.
pa!
Jarzębino, jakie pa? Tu jest naleśnik!
Naleśnik strasznym jest pechowcem.
Gdy nie chcąc się urawniłowce
poddać, na wyjątkowość stawia,
zaraz kłopotów się nabawia.
Spotka się z waniliowym sosem,
za chwilę ludzie kręcą nosem,
że coś nadmierna jest ta słodycz,
że wszak z wanilią to są lody,
naleśnik z nią zaś – podejrzany.
I już cwałują przez ekrany
tabuny wieści absurdalnych
na temat jego sił witalnych
których używa bez umiaru,
nieletnich wabiąc gdzieś do baru
i apetyty ich wzbudzając.
Mówiąc wprost, plotka mknie jak zając
że ten naleśnik to obleśnik,
w dodatku tłusty i – cześć pieśni!
Gdy w pieprzną iść próbuje stronę,
też słychać głosy oburzone,
że tak nie można, że dosadnie,
że język to zepsuje snadnie
i obyczaje, że żenada,
a tak w ogóle nie wypada.
Tak więc czy pieprzy, czy też słodzi,
nigdy publice nie dogodzi,
zawsze ktoś w niego wbije szpilę.
Co tu kryć – pecha ma i tyle!
i jak zwykle to co dobre przeleciało mi koło nosa .ehh.. Niech zje Emi
@ Bobik , przesadzasz jesteś miła psina, tłusta czy gruba, mała czy duża ale miła . Idę pomieszkać bo cały dzień przebimbałam.
i do tego z talentem
Nalesnik w rozterce –
Wando – sliczne zdjecia, i kolory w teksanskim sloncu. Dziekuje, prawie jakbym tam byla. U nas dzisiaj tak cieplo jak czesto u Was, ledwie zipiemy, bo odwyklismy.
Jaka szpilkę Bobiku? Wbiłam weń zęby i był na jedno kłapnięcie!Przydał sie, bo mnie zaraz znów wyprowadzą.:wink:
Bardzo ładna oda do naleśnika !!
Jarzębino, wybacz,że dbam najpierw o swoją Emi, a dopiero potem o Ciebie.
Zaraz jak wrócę ze spaceru , z którego wydaje mi się dopiero wróciłam -nasmażę Ci nalesników wg.życzenia.
Ostatnio praktykowałam z mąki kukurydzianej z dużą ilością malin,jagód, bakalii i bitej śmietany,nawet lody mogą być na deser.Spożywaj .
Nigdy się nie martw,że się obijasz kreatywnie, byle Cię inni nie obijali.
Co jest a o mnie to wszyscy zapomnieli , kto na sniadanko smazy Wam nalesniki z owocami , bita snietana , bakaliami , czekoladą , żeby choc jednego dla zglodnialego malego psa nie zostawić
PA
kurcze niech to FBI w koncu sie do mnie dobierze ale niech mi się linki otwierają
i czemu moja zagadka nie rozwiazana :główny bohater podszywa się pod przyjaciela, którego zabił???
Niuniu, moge Ci podeslac emergency package przez H (w srodku niedzielna wyzerka, a opakowanie, jak zawsze – nalesnikowe).
Moniko

Ten naleśnik był dla wszystkich!
Niunia, a ten podszywacz to nie był przypadkiem Mr Ripley?
Bo przecież nie krawiec z Panamy.
Oczywiscie, Bobiku, ze nalesnik byl dla wszystkich, ale niech mu i towarzysza nalesniki wspierajace, do pogryzania przy wgryzaniu sie w tekst.
Niunia, domyslam sie, ze byl to „Meet Joe Black”, ale nie widzialem tego. Sorry !

Co do otwierania i nie otwierania sie stron na tubie. Sa to zaklocenia na laczach poza granicami kraju. Moze tylko my z Monika zyjemy poza zasiegiem cenzury.
To co, PA, otwieramy firme opisywaczy YouTube’a na Europe? Jeszcze Wande i Krolika dookoptujemy, i cenzura nam wszystkim niestraszna. Juz widze te kilometry slow na opis minutowych klipow…
Bardzo mi sie podoba to bieganie Fedorowicza:
http://wyborcza.pl/1,88975,6522494,Jacek_Fedorowicz_jeczy__gwizdze__swiszczy.html
W Gdansku tez mam kuzyna, ktory wszedzie udaje sie truchtem, wiec szczegolnie sie wczuwam.
Ja nie truchtam, tylko chodzę, ale za to na ogół szybciej, niż inni truchtają.
Kupuję!
A firma opisywaczy jutuba jest świetnym pomysłem. Można poćwiczyć zwięzłość opisu, jak również uruchomić wyobraźnię i opisywać klipy, których w ogóle nie ma.
Niunia:
Cos przegapilem, ale Bobik juz odpowiedzial.
W zasadzie byly 2 filmy zrobione na podstawie tej samej ksiazki P. Highsmith. Pierwszy- „Purple noon” z A. Delonem (R. Clement) i drugi z J. Law i Mattem Damonem.
A, właśnie, „Plein soleil”. Alain Delon piękny i zły, czyli taki, jak Delon powinien być.

O dziwo, coś tam jednak pamiętam.
Moniko,
Imponujące, szczególnie dla mnie bo ja zupełnie niesportowa jestem…
I jeszcze w temacie zmywarki. Zmywarka jest bardzo Ok. Oczywiście nie dla serwisu Rosenthala i filiżanek w kwiatki po babci…. Kiedy pojawiła sie unas w domu zmywarka, było to kilka lat temu, nasza pani J, zapytała ponurym głosem czy zamierzam jaz wolnic, bo teraz juz nie bedzie potrzebna…
Duch angielskich robotników z XIX wieku okazał sie nadal zywy. Przez wiele miesięcy ignorowała maszynę, zmywając po staremu. ale pewnego dnia, zapytała jak sie to obsługuje.
Szkoda , ze temat mezaliansów, jakoś przeszedł bokiem, ale juz późno, więc może ożyje jutro,
Dobranoc wszystkim
Bobik, Ty chyba tak z kokieterii przyznajesz sie do filmowej niewiedzy? Moze zaczniemy wspominac filmy NRD-owskie lub R. Siodmaka.
Eee tam, kokieteria. Ja po prostu jestem filmowy autysta z wysepkami genialności. Taki Rain Dog.

Na temat mezaliansów do powiedzenia mam wprawdzie niewiele (poza jedną historią, którą już kiedyś opowiadałem), ale na posłuchanie jestem bardzo łasy.
Jeśli Bobik serwuje grającym piwo, to ja pop corn. Tylko do tego się nadaję. Zupełne zero jesli chodzi o filmy.
Nawet na bajkach się nie znam za bardzo. Moja mama zawsze powtarza, że mam tak od najmłodszych lat- trudno wysiedzieć bezczynnie przed telewizorem. Za to systematycznie przypalałam zupy pochłonięta lektura książki tj. wkładałam gnata , włoszczyzne etc zalewałam 2-3 litrami wody i przypominałam sobie o garnku , gdy było pełno dymu , a gnat przyspawał się do dna garnka tak mocno, że trudno było go oderwać . Oczywiście w tym momencie wchodziła do domu rodzicielka…..
Było też tak, że gotując szczawiową, wlałam słoiczek botwinki bo był pod reką i machinalnie doprawiłam jak szczawiówkę niczego nie zauważając. Przecież ksiażka taka fascynująca….Najgorzej chyba było, gdy chciałam w dzień powszedni ugotować zupę na zdobycznym , niedzielnym schabie…..a był pamietny rok 1982 i mama naprawdę dostała szału…… 
Malgosiu, przypalanie w tym domu nalezy do szacownej tradycji. OPracowalam nawet technologia ratowania garnkow spalonycg, wydawaloby sie na smierc. Do garnka nalezy wrzucic tabletke (lub plyn, lub proszek) do zmywarek, zagotowac, gotowac ok 10 minut i ejsli to nie poskutkuje za pierwszym razem , powtarzac te procedure az do skutku. Srodki do zmywarekl sa zaprojektowane tak dzialaly pod wplywem temperatury, no i oczywiscie sa o wiele mocniejsze niz wszystko w co sie wklada rece.
A z wrzucaniem nie tego co trzeba, mialam dwa-trzy miesiace temu taka oto przygode. Otoz malowalam w lazience E. wlosy. Farba sklada sie z dwoch czesci – koloryzatora w tubce , ktory nalezy caly wcisnac do buteleczki z utrwalaczem, potrzasnac et voila!
). Po 27 latat malowania jej wlosow calkowicie stracila zaufanie co do moich fryzjerskich umiejetnosci
.
Kiedy juz kladelam farbe na wlosy, zauwazylam, ze jest ona o wiele gesciejsza niz zazwyczaj i jakos tak slabo sie naklada i rozprowadza. POdzielilam sie ta uwaga z E, a ona na to: ale smierdzi znacznie przyjemniej, jakos tak mietowo. ….
I wtedy naszlo mnie podejrzenie, potwierdzone spojrzeniem na parapet w lazience.
Wcisnelam cala nienapoczeta tubke pasty do zebow do tej buteleczki z rozpuszczalnikiem!
Od tego czasu E. jak orzel pilnuje mnie przy mieszaniu farby i pyta co wciskam, i jeszcze sama sprawdza (kaze sobie pokazac tubke!
Heleno, a ja mialam taki czas w zyciu, gdy ciagle w domu ginely nozyki do obierania jarzyn. Szukalam ich, i ciagle byly nie do znalezienia – znikaly doslownie co pare dni (zaznaczam, ze bylo to, gdy Zosi jeszcze nie bylo, a Matylda byla niemowleciem) i trzeba bylo nieustannie je dokupywac. W koncu maz kiedys zauwazyl, ze obieralam warzywa na kawalek gazety, zeby wyniesc je do kompostnika, a jak konczylam, z roztargnienien kladlam nozyk na obierki, i nie patrzac robilam zgrabna paczuszke, ktora wrzucalam do malego wiaderka, zeby wszystko wyniesc do ogrodu. W kompostniku odkrylismy kilkanascie nozykow!
A teraz ide ogladac ostatni odcinek „Malej Dorrit”. Nawet mala Zosia oglada, tak nam sie wszystkim ta ekranizacja podoba.
No, niestety, istnieję takie stopnie przypalenia, kiedy nawet ten numer z gotowaniem nie skutkuje. Wyłącznie cierpliwe, wielodniowe(tygodniowe) odskrobywanie nożykiem milimetr po milimetrze. Oczywiście to już wtedy nie ten sam garnek, ale jak się nie ma co się lubi…
A z historii lekturowych, moja mama sobie przypomina, że opracowała w dzieciństwie niemal genialny patent. Ponieważ zarzucano jej, że zbyt mało się udziela przy pracach domowych, zaczęła się udzielać obficie, tzn. włączała odkurzacz, żeby było słychać jej zaangażowanie, brała do ręki książkę, następnie, kiedy jej mama odkrywała szwindel, szła z pełnym spokojem do następnego pokoju gdzie czekała już ukryta w strategicznym miejscu następna książka i tak dookoła Wojtek. Starczało na długo.
Dziwić się, że potem za mąż za Wojtka wyszła?
Ciekawa jestem co ja robie z tymi drogimi pincentkami do brwi Tweezmaster, co je sobie co roku przywoze z Ameryki? Przeszukam jutro kompostownik.
Dorrit cudna, nie?
Bobiku, mama wyraznie Wojtkowi przeznaczona – to dookola Wojtek wyraznie to zapowiadalo!
Heleno, koniecznie przeszukaj kompostnik! Lece na Dorrit – wlasnie sie zaczyna.
Po zastanowieniu stwierdzam, że ja się raczej skłaniam do nożyków w kompoście, kompletnie lekceważąc pincetki do brwi. Ale żeby mi kto powiedział, gdzie ja ostatnio przywiezione z Krakowa grzyby suszone wsadziłem…
No tak zasnełam , nikt tego nie zauwazył , gra w zielone chyba zainteresowała nie tyłko Rain Dog .Kurcze gorzej jak nie będzie Moniki kto bedzie opisywaczem youtuba na Europę i jak odgadnę zagadki PA
Może to już czas by Rys w wypasionych wrócił , Amigo troszkę jeszcze za mały by z czajnikiem pełnym wrzątku biegać

Mam dylemat zrobilabym nalesniki dla Jarzębinki , ale moze już się jej przejadły wczorajsze .A co tam specjalnie jeden wielki dla Jarzębinki z mandarynkami , truskawkami , winogronem, kiwi do tego smietana , troszkę orzechow i czekolada w plynie .
Reszta dostanie omlety z mieskiem kurzęcym doprawionym papryczką i ogorkami , po piwie serwowanym przez Bobika sniadanko w sam raz
Kawa , herbata i mleczko do bawarki w zwykłym miejscu
Trudno ja jestem zmywarkowa , za duzo bym miała do sprzatania po sniadankach a lapki male
i nie tyle truchtać co biegac mi się chce.

Emi zostaw kociaki , Amigo pchnij mocniej drzwi i biegniemy , słoneczko wstało , będzie piekny nowy dzien
Cześć,
Heleno – mam takie samo nazwisko jak Twój pra pra .. dziadek. Może jesteśmy jakoś spokrewnione? To dosyć rzadko spotykane nazwisko.
Czy to Ty Cholodkosiu?