Scenariusze
Bobik nie bardzo wiedział, co mógłby zrobić poza siedzeniem i martwieniem się. Możliwe scenariusze wydarzeń cwałowały wokół niego jak stepowe rumaki, ale te, które były realistyczne, nie były pociągające, a pociągające już z najdalszej odległości demonstrowały ostentacyjny nierealizm.
– Chciałbym czasem być Wielkim i Groźnym Psem – poskarżył się Labradorce, nieskutecznie próbując ukryć rozmiar swojego przygnębienia – Mógłbym wtedy zrobić tak, żeby wszystko skończyło się dobrze dla wszystkich i nikomu nie stała się krzywda. I martwiłbym się pewnie wtedy trochę mniej.
– Bycie Wielkim i Groźnym Psem na ogół źle wpływa na charakter – zauważyła ze znajomością spraw tego świata Labradorka. – A gdybyś miał zły charakter, to przestałbyś się przejmować wszystkimi i chciałbyś tylko, żeby wszystko skończyło się dobrze dla ciebie. Nie muszę ci chyba mówić, że takie chcenie nader często kończy się gorzej niż źle.
– Ale jak poprzestaję na martwieniu się, to niektórzy myślą, że ja w ogóle nie mam charakteru – warknął ponuro Bobik.
– Dopóki niektórzy myślą, jeszcze nie jest tak tragicznie – pocieszyła go sąsiadka. – Naprawdę strasznie robi się dopiero, kiedy przestają myśleć i zaczynają biec, gdzie sztandary poniosą.
– To znaczy, że ja mam nigdzie nie biec, tylko dalej tak siedzieć i co najwyżej poszczekiwać? – zapytał żałośnie szczeniak.
– No cóż, Bobik – westchnęła Labradorka z mało pociągającym realizmem. – Nie da się ukryć, że jesteś psem średniej wielkości i uzębieniem zanadto nie imponujesz. Obawiam się, że dla takich psów nie ma lepszej opcji od pomyślenia zanim się pobiegnie. Przez co nie chcę oczywiście powiedzieć, że Wielkie i Groźne Psy od myślenia powinny być zwolnione. Ale jakoś tak już jest, że im pies mniejszy, tym więcej się musi nagłówkować i namartwić.
– A ja miałem nadzieję, że ty jednak coś wykombinujesz – burknął szczeniak z urazą.
– Sorry Bobik – westchnęła Labradorka jeszcze głębiej – ale wydawało mi się, że my tu rozmawiamy o życiu, nie o westernach. A w życiu nie zawsze udaje się załapać na przejrzysty scenariusz z gwarancją dobrego końca.
A jeszcze było pytanie, jak wierszyk Burgessa o purpurowej krowie napisaliby:
Ginsberg:
Nie widziałem purpurowej krowy
i dlatego napisałem Skowyt,
ale znacznie wolę, co tu kryć,
o skowycie pisać niż nim być.
Szekspir:
To tragedia, kiedy trzeba drążyć temat,
czy są purpurowe krowy, czy ich nie ma,
a już całkiem chyba wpędzi mnie do gleby
problem, czy być taką krową, czy też nie być.
Fredro:
Purpurowa, mociumpanie,
krowa, to rzecz niewidziana.
Chcesz nią być, to bądź, baranie.
Ja nie będę. Nie jem siana.
Słowacki:
Żem nie widział purpury krowiej, blady smętek
na mych licach osiada i trąca swem skrzydłem,
lecz smętniejszy bym znacznie był, gdybym przynętę
połknął i sam był nagle purpurowym bydłem.
Kochanowski:
Nieszczęsne ochędóstwo! Nieszczęśliwe oczy
tego, co purpurowej krowy nie mógł zoczyć.
Lecz bym sam być tą krową chciał zanim zadnieje,
nie masz, nie masz nadzieje.
Leśmian:
Tęsknica w duszę weszła, niby kornik ryje,
kwiecistość niewidzianej krowy rozpupurza,
Nie chcę ja być tą krową, nie chcę, póki żyję,
wędrować po tym świecie jak rogata róża.
Mickiewicz:
Litwo, ojczyzno moja! Ty jesteś jak bakczysz,
ale krów purpurowych w tobie nie uświadczysz.
I mnie być taką krową jest zupełnie po nic,
niechże mnie Matka Boska Ostrobramska broni.
Rej:
Niechaj to wżdy postronni znają narodowie,
żem nigdy w ślepia nie źrzał purpurowej krowie,
a niechże przecz rozumem pojmą rzecz nienową,
iż łacniej bym chciał gęsią być, niż taką krową.
Asnyk:
Między nami nic nie było,
żadnej krowiej tam purpury
i nie będzie, bo niemiło
krową być, co mówię z góry.
Pawlikowska-Jasnorzewska:
Nie widziałam cię już od miesiąca
i nic, krowo purpurowa.
Tak jak dawniej twarz wystawiam do słońca,
i milcząc cieszę się , żem nie krowa.
Woody Allen:
Purpurowej krowy z Kairu
nie widziałem nigdy, daję słowo
i wśród moich przeróżnych świrów
nie ma tego, że chciałbym być krową.
O, Koza sama przyszła. 😀
No to już chyba nie wypada tak wciąż o tych krowach. Teraz by się przydał jakiś kozi wierszyk na cześć. 🙂
Krowy Purpuraty 😀
Ale Koza długo w kozie nie siedziała 😉
🙂 😀 😆
na do ogladniecia
https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-frc3/t1/1655942_836308709719789_848782621_n.jpg
Kozie Klementynie lepiej nie podskakiwać, bo ona ma niebezpieczną kuzynkę. 😎
Najgorszy chyba świata postrach
to jest sławetna Koza Nostra.
Gdy jej się nie chce dawać mleka
do wymuszenia się ucieka
klientów odsyłając w teren,
lub wrednie im zjadając beret.
Gdy jej alergik mówi ostro:
„daj mi swój produkt Kozo Nostro,
bo od krowiego mam wysypkę”,
ona mu symuluje chrypkę,
by – wyłudzając tak współczucie –
zakleszczyć w betonowym bucie
kończynę dolną delikwenta
i szybko wysłać go na cmentarz.
A gdy posyła rybę śniętą,
by ludzi poprzez to memento
powstrzymać od kupienia sera,
doprawdy, może wziąć cholera!
Tak więc w w komórce, w polu, w lesie,
leży w społecznym interesie,
by nie zadzierać nigdy z Kozą,
co świat napawa taką zgrozą. 😎
Rysiu, a co z Królową Polski 🙄
A to Judasz ten Konserwator!
Nisiu, Bobiku 🙂 🙂 🙂
Rysiuuuu 😆 😆 😆
Rysiu, udostępniłem dalej 🙂
Czego zrozumieć
nie może człek,
to w lot pojmuje
mądry Zwierz!
Chcesz coś od Kozy?
w łapę daj,
łap do jej mleka
nie pchaj sam!
Burgess? A było, było. 🙂
Sztaudynger
Gdy ci purpurę gotowią,
sprawdź, czy królewską, czy krowią.
(Czy po to chcą cię w nią stroić,
by słuchać cię, czy by doić.)
Gałczyński
Pijany jestem, psiakrew,
bzem, majem, księżyca nowiem
– czy pełnia dziś? No to pełnią.
Myśli się plączą i wełnią,
rwą się i nikną jak sen
o krowie purpurowej.
Białoszewski
Z obory
purpurą
z rogami
owa
Krowa
Anonim
Odziali krowę w purpurę
zmamieni agitkami
o świeżych krowich plackach
pachnących magnoliami.
Wieczorek literacki u Wujcia Bobika!
Aga, z tymi plackami to dałaś!
Tylko sobie nie wujcia! To brzmi nader nieszczeniacko. 👿
Ale wieczorek literacki może być, proszę bardzo. 🙂
Do okna jesienna dobija się krowa
i stuka jednaka, niezmienna, miarowa,
kopytem wywija i tłucze się w szyby,
tłumacząc, że mżawka i mokro jej niby
i muczy: no, wpuśćże, bo zmoknie mi towar!
Do okna jesienna dobija się krowa.
Faktycznie, pogoda dziś dosyć przebrzydła,
niedobrze to krowie zrobiło na skrzydła,
opadły jej nieco, zmarszczyły się zgoła,
że mniej niż normalnie ma postać anioła,
otrząsa się z deszczu wyraźnie wnerwiona,
by zaraz dostojnie wygładzić wymiona,
a wokół jej rogów tajemność polata,
bo co to za towar, nie zgadnie sam szatan.
Choć duszę byś sprzedał, to nie wiesz, u licha –
Śmietana? Ser? Koka? Czy może marycha?
Do okna jesienna dobija się krowa
i stuka jednaka, niezmienna, miarowa,
kopytem wywija i tłucze się w szyby,
tłumacząc, że mżawka i mokro jej niby
i muczy: no, wpuśćże, bo zmoknie mi towar!
Do okna jesienna dobija się krowa…
U Bobika dziś wieczorek
literacki – „rozhoworek”.
Każdy szuka słowa, rymu
oddalajac się od Krymu.
Krym się z myśli nie oddali,
lecz w spienionej obaw fali
trzeba robić czasem przerwy,
bo inaczej trzasną nerwy. 🙄
Sowo, przypomniałem sobie – dostałaś tę linkę z mordkami i doszłaś z nią do ładu, czy trzeba Ci jeszcze pomóc w temacie praktycznego zastosowania? 🙂
Co tu tak jesiennie?
Krowa! cieplejszy wieje wiatr
Krowa! szybsza niż mały fiat
Krowy, krowy w koło,
latają gzy!
Zrywa postronek splątany
Bywa, że kocha barany
Wszystkich kocha w koło,
Jak ja, i Ty.
😆 😆 😆
No dobra, niech będzie wiosennie. 😀
Ktoś na niebie wypasa kozy, hej!
Bzami pachnie nawet Sarkozy, hej!
W genderową ruję wpada płeć
i zielony wiosną nawet śledź.
Hej! 😆 😆
Nie uwierzycie. Otworzyłam na chybił-trafił kupione wczoraj czytadełko i trafiłam akurat na koniec rozdziału. A kończy się on tak: Szumiał tylko wiatr i od czasu do czasu pomekiwała koza. 😯
To musi COŚ oznaczać. 😯
Kłaniam się nisko wszystkim!
Bobiku z krową u Mickiewicza to chyba było nieco bardziej krymsko 😉
Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam ostrowy purpurowych krów.
Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;
Patrzę w niebo, gwiazd szukam przewodniczek łodzi;
Rzeka, Światło.Tam z dala błyszczy obłok? tam jutrzenka wschodzi?
To błyszczy purpurowy buhaj, o zamuczała lampa Akermanu.
Cisza, Samotność Stójmy! — Jak cicho! — Słyszę ciągnące żurawie,
Których by nie dościgły źrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysał na trawie,
Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.
W takiej ciszy — tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Burgerkinga. — Jedzmy, to krowa!
Szumi wiatr i meczą kozy
oto nastał wieczór grozy.
Grzeczne sny się śnią w oborze
krowom,
Kozie słodkie siano pachnie
zmową.
Moskwo, nie uważałeś na polskim. 😎 O ile pamiętam ze szkoły, pierwsza zwrotka brzmiała tak:
Wpłynąłem na suchego morza przestwór znów,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
zwolna mijam ostrowy purpurowych krów.
A ostatnia tak:
Których by nie dościgły źrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,
Kędy wąż śliską piersią w zaroślach się chowa.
W takiej ciszy — tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszę z Burgerkinga głos. — Jedzmy, to krowa!
Nagnali kóz, nadoili,
naklęli się, namęczyli,
szarpali wymiona niechętne,
wysmukłe i te… korpulentne.
Mleka tam – zalew, spienienie,
bakterii – gąszcz, zatrzęsienie,
w uszach gra skoczna muzyka,
gdy struga do wiadra strzyka.
Jak za wymiona ciągnęli,
przyplątał się jakiś cwelik,
pić chciał, choć palcem nie ruszył,
mówił, że strasznie go suszy.
Śmiechem się dojarz zanosi:
gościo przeliczył się cosik,
niech głowy nam nie zawraca,
nie nasza rzecz, że ma kaca.
Głowę w mleko – do spodu
i na chwałę narodu,
nim się całkiem zakleszczę,
dójcie, dajcie mi jeszcze!
Chcialabym uściślić, czy purpurowy dla TowArzystwa to jest taki kolor:
http://st.gdefon.com/wallpapers_original/wallpapers/398451_abstrakcii_linii_fon_fioletovyj_2560x1600_(www.GdeFon.ru).jpg
Czy jakieś fioletowe nieporozumienie.
Nastąpiła zmiana znaczenia słów, a teraz na siłę zmienia się kolory.
To już jest ZBRODNIA.
Dla zilustrowania, czym jest purpura, należy zawsze mieć pod ręką jakiegoś kardynała. 😎
Bobiku, zajrzyj na priv. w wolnej chwili.
Rozsiadł się gospodarz w izbie,
pod nos wszystko ma podane:
sushi, pyzy, tiramisu,
kozę zaś chce wypchać sianem.
Siedzi sobie koziorożec –
hen, wysoko, aż na niebie.
Kozie nieba dać nie możesz?
Zaprośże ją choć do siebie. 😎
Samotność – cóż po krowach, czym pieśń jest dla krowy?
– refleksja pośród stada licznych krów bordowych…
Aż do znudzenia trawa, cycki płoną zniczem
i żebyż chociaż jeden dla stada staniczek…
A tu masz: ni cholery, no, może strzemiączko,
ale ono jedynie jest dla krów bolączką,
a mówią: droga mleczna; jakby były inne,
to najdroższe by były im wymiona winne !
To jak nic zamiast doić, wprost by z cyca ssali
i z pastwiska na czterech by wszyscy wracali…
Elegancja z natury nas zobowiązuje,
krowa własnym talerzem nawet dysponuje,
który nie wiedzieć czemu ludzie rozdrabniają
i do różnych nawozów proszek ten dodają,
następnie rozsypują to po łąkach, polach,
później my to wpieprzamy, taka nasz dola…
Ale i z satysfakcją tutaj odnotujmy:
picie naszego mleka nie przynosi ujmy.
Cóż jest doskonalszego ponad krowie plemię,
które długo przed ludźmi zamieszkało Ziemię
i do dziś im dostarcza zdrowe wyżywienie,
choć i co poniektórym też kiszek skręcenie,
żeby se nie myśleli, że my głupie krowy,
jako bezsens przyjęli i wbili do głowy,
że chłop, krowa, granica, jakieś tłumaczenie
a to było odwrotnie, tylko ludzie lenie
i cykory okropne, bardzo wstyd im przyznać,
że myśl krowia od ludzkiej jest wciąż bardziej żyzna…
Tylko jedno ratuje tych niemądrych ludzi:
krowa jako mądrzejsza, temperament studzi…
Skubance!
Kozo, kozko moja mała
powiedz – będziesz ty mnie chciała?
Będę dobry, miły taran.
Koza na to: a to baran!
😆 😆
Krowa
Wdzięczny temat
na poemat. 😆
Wszyscy jesteście saddyści, nie tylko Wódz! Brzuch mnie już tak ze śmiechu boli, że zaraz może pęc. 👿
Dobranoc Państwu.
Raźno blogiem idzie w świat
krowa z kozą za pan brat.
Krowa? Z kozą? Jaki brat?
No i znów się dżender wkradł. 😳
Na łąki, na tęczowe,
zaprośmy każdą krowę:
zwykłą krasulę
i tę w kropki bordo
oraz tę niewidoczną,
co ma barwę sporną.
A jeśli na horyzoncie
gdzieś koza się pokaże,
to także ją zaprośmy
na te łąki marzeń.
Krowa z kozą i dżenderem
biskupowi włażą w szkodę,
chciałby posłać ich w cholerę,
żeby zająć się narodem,
ale jak się zabrać za to,
gdy na sitwę tę rogatą,
co pożera siana pryzmy,
nie skutkują egzorcyzmy? 😯
Bobiku, faktycznie nie uważałem 🙂
zajęty byłem czytaniem…
Ale twoje lepsze – moje na szybko było z mikrofali 🙂
Rozumiem, Moskwo. Nie mogłeś się w szkole zajmować samym Mickiewiczem, bo Winnetou też ma swoje prawa. 😆
😀 Buziiiii!
Krowa, koza i dżender
proszą biskupa ze łzami:
miej litość dla rogacizny,
zajmij, zajmij się nami.
Lecz biskup, wypiąwszy ornat,
do błagalników tak rzecze:
„Co prawda jestem pasterzem,
lecz tylko dla owieczek.”
Aga to się dziś rozbrykała jakby sama była kozą. 😆
Gdybym ja była kózką, co wciąż bryka,
to bym nie musiała nastawiać budzika. 😉
😆 😆 😆
Księżyc się za chmurą chowa,
późna robi się godzina,
wkrótce pójdzie spać już krowa
oraz Koza Klementyna.
Zaśnie dżender, zaśnie Terlik,
anonimy, celebryci,
młode wilczki, stary piernik,
tygrys duży, kotek tyci.
W snach nakryje się stoliczek,
tutaj befsztyk, tutaj siano,
do wyboru, wedle życzeń…
Po to mamy sny.
Dobranoc. 🙂
😀 :ziewająca emotka: 😀
Spróbuję się pogodnie naspać na zapas, bo kto wie, czy jutro znowu nie trzeba będzie się pomartwić. 🙄
Dzień dobry 🙂
Cudownie dzień zacząć od poezji 😀
kawa
Patrzy Koza raźnie w koło,
dzień się zaczął dziś wesoło
nikt nie doi jej,
a nawet
kawy dają pełen dzbanek.
Przeczytała nocne wiersze
muzą jestem!
zaklasnęła
z wielkiej dumy
się nadęła:
muzą jestem,
nie oddam tego za bezcen!
Sianko tylko z koniczyny,
ma mi dawać gospodyni.
A gospodarz już od rana
z lirą wchodzić do obórki ma.
Wtedy z mleka,
co łaskawie
oddam,
będąc na tej strawie,
sery będą jak poezja,
jak małmazja, ha!
🙂
herbata
herbata herbata herbata
😉 😀
brykam
brykam fikam
dla frakcji ciekawostka mala:
Und wo kommen wir da hin, wenn auch Onanie zu Kindern führt!
http://www.tagesspiegel.de/kultur/buechner-preistraegerin-sibylle-lewitscharoff-onanie-ist-gefaehrlich-kuenstliche-befruchtung-widerwaertig/9578046.html
i dalej frakcja
http://www.faz.net/aktuell/feuilleton/buecher/autoren/sibylle-lewitscharoff-im-gespraech-darf-ich-nicht-sagen-was-ich-denke-12835124.html
Ja się będę bardzo cieszył, gdy Ukraina stanie się normalnym, nudnym europejskim państwem. Bardzo. ja oczywiscie tez 🙂 🙂
http://wyborcza.pl/piatekekstra/1,136815,15580768,Przy_Ukrainie_Czeczenia_to_bedzie_male_piwo___rozmowa.html
Dzień dobry. Ja tylko na chwileczke z próba mikrofonu – upss – emoticonu.
-:) -:) -:)
Dziękuje za uwagę.
Dzień dobry 🙂
Jakże przyjemnie dzień się zaczyna,
na blogu stoi już Klementyna
i – jak naocznie to stwierdził szczeniak –
serwuje kawę prosto z wymienia. 😀
Sowo, musi być właściwa kolejność znaków. Najpierw dwukropek, potem myślnik i nawias. 🙂
Właśnie miałem zlinkować ten sam wywiad, co Ryś, ze Szczerkowem, bo bardzo w moim duchu mówi – Starajmy się zrozumieć, nie histeryzujmy.
No to jeszczio raz!
🙂 🙂 🙂
Brawo, brawo! 😀 😀 😀
Bobiku, dzięki.
Udało się a przy okazji wykazało, ze znam się jednak tylko na zupie pomidorowej
i do tego mam dysleksje.
Mam nadzieję, że znasz się jeszcze na rosole i kotletach. Dla psa są to znacznie ważniejsze umiejętności od robienia mordek. 😎
Ale cierpliwością i pracą można dojść do znajomości i tego, i tego, i jeszcze czegoś… 😆
Miałem się już wczoraj podzielić, ale zapomniałem: 😳
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/51,114871,15576671.html
Dla mnie ten projekt jest tak piękny, że na jego widok doznałem czegoś w rodzaju „estetycznego zachłyśnięcia” i potrzebowałem dłuższej chwili, żeby się odetkać.
A potem, oczywiście, pomyślałem o wszystkich naszych Janach Pawłach czy spadających samolotach i przytkało mnie znowu, na dłużej. 🙄
Rzecznik prezydenta Rosji Władimira Putina Dmitrij Pieskow: -Starania Moskwy o deeskalację konfliktu na Ukrainie nie spotkały się ze zrozumieniem. Rosja nie organizuje wydarzeń na Krymie, a jedynie odpowiada na prośby o pomoc.
?????????????????
http://www.youtube.com/watch?v=kaaDbW9mBFU
Prześliczne, Ormie. 🙂
Przy okazji zasłyszałem (mam nadzieję, że prawidłowo) dwa nowe słowa – otfrienżiwat’ i zabaniwat’. 😀
Orm,
cudne 😆
Kołodko o Ukrainie:
http://fakty.tvn24.pl/fakty-po-faktach,57/06-03-kolodko-karanie-rosji-nie-pomoze-ukrainie-mfw-dziala-pod-polityczna-presja-usa,405216.html
Piekna Odesssa!
Kto posłucha wywiadu z Kołodką, a potem z ambasadorem USA, to zauważy stosunek red. Marciniaka do obu rozmówców. Ambasadorowi nie przerwał ani razu.
Orm,
dzieki 🙂 😀
Kolodko zostal wylaczony po trzech minutach i prosze mi go wiecej nie podsuwac. Bitte. Jak bede chcial posluchac to sobie wlacze RT, gdzie zdarzaja sie ciekawsi i majacy wiecej do powiedzenia rozmowcy.
To jest próba
kawa dla dwojga
@Bobik 7 marca 2014, 12:18, Jagoda 7 marca 2014, 12:23
Dzieki za miłe słowa, cieszę się że się podoba. Onże link dostałem od ukraińskich Przyjaciół rezydujących w Kanadzie a bardzo aktywnych, świadomych i światłych. Potwierdzają że sytuacja była i jest, hm, złożona, już kiedyś potwierdzałem takie zdanie naszego Gospodarza.
Szkoda, Mordechaju, bo mówił rozsądne rzeczy. Ten Kołodko. Tylko po co oni go zapraszają, skoro nie dają mu nic powiedzieć? Nie pasuje im do linii, bo jest przeciwko zwiększaniu wydatków na zbrojenia?
Jesli ktos na wstepie zaznacza, ze w kontelscie Ukrainy i wydarzen ostatnich miesiecy nie zamierza mowic o „polityce’, to mowi, w moim przekonaniu: mam was w d.. Ukraincy, mam w d. wasze aspiracje i mam w d. waszych poleglych na Majdanie i przelana krew.
Wiec jak ktos wychodzi z takiego zalozenia, to ja go sluchac wcale nie musze i nie chce, gdyz jest to dla mnie skrajnie offensive.
„Odnosząc się do legalizacji związków homoseksualnych, papież powiedział, że małżeństwo to związek kobiety z mężczyzną.
Dodał, że w wielu państwach władze legalizują różnego rodzaju związki, by uregulować kwestie ekonomiczne czy opieki zdrowotnej tych osób i stwierdził: „Trzeba spojrzeć na poszczególne przypadki i ocenić je w ich różnorodności”.
Znowu Terlikowski nie dopilnowal i pozwolil Franciszkowi gadac glupstwa jakies. Nie mozna tego papieza spuscic z oczu, zeby zaraz z czyms nie wyskoczyl.
Cytat pochodzi z Rzepy, od ichniego rzymskiego korespondemta i bardzo lubianego kolegi mojej Starej Piotrka K.
Jak Terlik może się w tej chwili zajmować papieżem, kiedy ma na głowie rychły koniec świata zwiastowany przez płaczące ikony? 🙄
https://www.youtube.com/watch?v=jek_QKlsM3Q&feature=player_embedded
Eluzet, bardzo udana próba. 😀
Do dzieła!
Markocie,
Mnie się wydaje, ze prof. Kolodko jest świetnym przedstawicielem rozmówców, którzy zaproszenie do programu traktują jako możliwość wygloszenia monologu.
Pytania dziennikarza w tej sytuacji są mu zupełnie do niczego nie potrzebne i alergicznie reagują na interwencje dziennikarza starajacego się powrócić na główna drogę. Wyznawcami tego nurtu są rowniez liczni przedstawiciele PIS, którzy, odnoszę wrażenie, zostali przeszkoleni w tym zakresie.
Ilekroć mam okazje wysłuchać wypowiedzi prof. K to prawie się dusze, bo mam wrażenie, ze on wcale nie oddycha. Ten potok słów staje się po chwili nie do wytrzymania. W takiej sytuacji trudno jest skupić się na merytorycznej stronie wypowiedzi.
Odrębne zachowanie red. Marciniaka w stosunku do Ambasadora wynika z faktu, ze Ambasador udziela odpowiedzi na zadane pytania, ewentualnych pytań dodatkowych nie traktuje jako ingerencji w swoją wypowiedz i tyle.
Kołodko świetny, jak zwykle zresztą. Zarzeka się, że nie będzie prawił o polityce, bo jest ekonomistą i został zaproszony do studia jako ekonomista. Polityki, jak pamiętam, nigdy nie miał w dużym poważaniu. Oparł się próbom naprowadzenia rozmowy na treści, które są bardziej po linii politycznej i sprowadzenia jej do poziomu przyswajalnego przez statystycznego odbiorcę. Wylewa kubeł zimnej wody na rozgorączkowane głowy tych, którzy Ukrainie są gotowi w tej chwili wszystko obiecać, a później głęboko ją rozczarować.
Antyłajza z Sową Adelą, bardzo znamienna swoją drogą. Pokazuje, że profesor Kołodko jest bardzo kontrowersyjną postacią i można go bardzo cenić albo bardzo nie lubić, ale nie sposób być obojętnym.
Dla Elizet też brawo, brawo. 😀
I jeszcze przy okazji PA zaklaszczę. Udało mu się inaczej podzielić szpalty i w ogóle doprowadzić blog niemal do starego, ulubionego przez Szanowną Frekwencję wyglądu 😀 , przy równoczesnym zachowaniu „równego” podziału i wprowadzeniu kilku ułatwień w wersji mobilnej (np. na najnowsze komentarze można teraz kliknąć od razu, nie trzeba przewijać).
Zmieniona formuła prezentacji komentarzy na bocznej szpalcie (z treścią, nie tytułem wpisu po nicku) zostanie, bo podoba się chyba nie tylko Mojej Satrapiości. 😎
Twoja Satrapiość zapewne ma powody, by się Jej nie podobało. Czy jednym z nich jest fakt, że treść widoczna na szpalcie odbiera niespodziankę? 😉
Ja za panem Kołodką nie przepadam od czasu kiedy był ministrem finansów, a ja osobą odpowiedzialną na księgowość spółki.
Nawet bardzo nie przepadam.
A ja jeszcze inaczej o Kołodce, którego udało mi się wysłuchać w całości. 😉 Niby to on się zarzeka, że chce tylko o ekonomii, ale co chwila zbacza w stronę „wobec tego trzeba rozmawiać, nie nakładać sankcji”, co przecież jak najbardziej jest radą z dziedziny polityki.
Ekspert gospodarczy może tylko zanalizować, jakie będą prawdopodobne gospodarcze skutki takiego a takiego pociągnięcia (i to raczej krótkofalowo, bo na dłuższą metę zbyt wiele jest niewiadomych), ale nie może z pozycji eksperta ocenić, co się „bardziej opłaci” w sensie społecznym, kulturowym, psychologicznym, historycznym, etc, etc. Pod tymi pozostałymi względami jest taki sam mądry, jak my wszyscy. 😉 Dlatego ostatecznie decyzje, co zrobić, podejmują politycy, nie ekonomiści.
Nie trzeba być wielkim znawcą, żeby wiedzieć, że sankcje odbiją się czkawką również sankcjonującym, że Ukraina jest olbrzymim problemem gospodarczym i nie tylko, że Rosja w sensie gospodarczym też ma czym straszyć, że, że, że. To raczej wiedza z zakresu oczywistych oczywistości. Ale ja tu, po uwzględnieniu również innych, niegospodarczych aspektów sprawy nie widzę takiego prostego przełożenia „wobec tego nie powinno być nawet mowy o sankcjach”. To jednak jest dla mnie nadal rzecz do zastanowienia, nie odfajkowania.
Ale rozpustynia kolorów!
Vesper, ależ Mojej Satrapiości właśnie się podoba. 🙂
Głównie dlatego, że od razu wiem, czy już te komentarze czytałem, czy jeszcze nie. A przedtem nieraz klikałem w nick z nadzieją na niespodziankę, a tu się okazywało, że już wszystko znam i się rozczarowywałem. 😉
Nie jestem przekonana, ze mówiąc o Ukrainie dzisiaj, w czasie tak nadzwyczajnych wydarzeń o charakterze politycznym, można ograniczyć się jedynie do zagadnień ekonomicznych. Jedno wydarzenie polityczne w ułamku sekundy jest w stanie zmieśc wszelkie ekonomiczne dywagacje i teorie.
W dużej mierze wypowiedz prof. K odebrałam nie jako kubeł zimnej wody a wezwanie, aby dać sobie spokój z Ukraina z czysto egoistycznych pobudek. Niech się tam biją, nam nic do tego bo możemy tylko stracić.
Andsolu, takiego źwirza jak ta pustynia po prostu nie ma 😯 i nie uda Ci się przekonać mnie żadnymi fotkami, że jednak jest. 😎
A, no tak, źle przeczytałam, Bobiku 😉
Co do Kołodki, to jego argumentacja jest pewnym głosem w dyskusji i rzuca światło na sprawy, które w Polsce w publicznym dyskursie są pomijane, a nie powinny.
Kołodko dopisał sobie W. między imieniem i nazwiskiem. Psycholog mógłby coś o tym powiedzieć, tak myślę. Ale to szczegół. Słuchałem pięć minut, nudził strasznie, z grubsza chodziło mu o to, żeby podsunąć Ruskim pomysł, na jaki w cywilizowanym świecie wpadli już dawno, mianowicie taki, że wcale nie trzeba gdzieś tam wysyłać wojska, żeby siedziało i zużywało bez sensu pieniądze na żarcie i naboje, czy co tam wojsko jeszcze musi mieć. Lepiej wysłać finansistów, oni sami sobie kupują garnitury i płacą za bilety, a efekt jest dużo lepszy i w pieniądzu, i w wizerunku, w końcu bardzo rzadko taki finansista kogoś zastrzeli. Ma rację G.W.K., tylko mógłby używać jednego odpowiedniego słowa zamiast pół minuty strumienia świadomości, bo nie idzie słuchać. 😎
„wezwanie, aby dać sobie spokój z Ukraina z czysto egoistycznych pobudek. Niech się tam biją, nam nic do tego bo możemy tylko stracić.” jest pragmatycznym podejściem stosowanym w tej chwili przez prawie całą Europę, poza Polską wybiegającą, jak często, przed orkiestrę.
W tej wojnie nerwów gra toczy się między Rosją i USA, reszta będzie najwyżej płacić rachunki, a najwyższą cenę zapłaci Ukraina.
Im więcej polskich polityków będzie podbijać bębenka i obiecywać Ukrainie gruszki na wierzbie, tym przykrzejsze będzie otrzeźwienie i rozczarowanie, bo przecież chcieliśmy dobrze, a tu cała ukraińska niewdzięczność przeciwko nam.
Kołodko powiedział, że nikt nie ma odwagi powiedzieć Ukraińcom, ile ich może kosztować marzenie o życiu takim chociażby, jak w Polsce. A o miejscu w Unii nie ma mowy przed czwartą dekadą (tego stulecia). Unia to nie jest klub przyjmujący wedle sympatii i uważania.
Owszem, jest taka szkola myslenia – moja chata s kraju, nykoho nie znaju – jak mowia Ukraincy.
Cieszy mnie jednak, ze 3 wrzesnia 1939 roku inna szkola myslenia przewazyla w Londynie i Wielka Brytania wypowiedzial wojne Trzeciej Rzeszy, choc absolutnie nie musiala. bo jej chata tez byla s kraju i wielu bylo takich, co uwazali, ze Herr Hitler, moze nie najsympatyczniejszy z wszystkich przywodcow w Europie, ale swoje racje ma.
Kocie M.
Dlatego właśnie nam tu Sadowej brakuje jakiegoś Churchilla, podtykają nam zaś pod nos jakieś Kołodki. A Kołodka nie jest słodka – powiadają zaprzyjaźnione Cyganki z Huculszczyzny 🙂
Wypowiedzieli wojnę, bo mieli obowiązek, i na tym wsparcie Polski się skończyło. Inni sojusznicy też nie chcieli umierać za Gdańsk.
Czy Polska ma jakiś układ z Ukrainą o wzajemnej pomocy militarnej?
Moralnie możemy wspierać, ale pchanie palców między drzwi, jakim jest buńczuczne polskie słowolejstwo, skończy się jak zwykle, obudzimy się z ręką w nocniku.
Wodzu, ale ten pomysł, o którym piszesz, w zasadzie już próbowano realizować. Tzw. reset w stosunkach z Rosją i coraz większe wciąganie jej w interesy z Zachodem było przecież czymś w podobie. I nawet już się niektórzy cieszyli, jaką ładną transplantację wykonali. Tylko teraz nagle się okazało, że przeszczep nieszczególnie się przyjął, a na dodatek pacjent wrzeszczy, że nie ma zamiaru przyjmować żadnych leków immunosupresyjnych. I jak ktoś na to wychodzi z dobrą radą „no to może by tak przeszczepik”, to ja chyba mam prawo się spytać, z której choinki on się urwał? 😉
Tak, Moskwo.
„Wypowiedzieli wojnę, bo mieli obowiązek, i na tym wsparcie Polski się skończyło.”
Rozumiem, ze Polska sama sie wyzwolila spod okupacji hitlerowskiej, wlasnemi rencamy, tak?
Markocie, ja na buńczuczne słowolejstwo mam ostrą alergię – pryszcze mnie się robią od tego na pysku i w innych wstydliwych miejscach, włos rzednie, a o zębach przednich to już nawet szkoda gadać. Ogólnie dość pragmatyczny pies jestem. Aliści miewam i ja takie sytuacje, kiedy wolę finansowo stracić, a gdzie indziej zyskać. Np. uparcie stosuję bierny opór wobec wszelkich propozycji finansowania blogu 😉 bo pozbawiłoby mnie to niezależności, która więcej mi warta niż kość szpikowa, choć nie więcej niż pasztetówka. Jak widać, nie unikam całkowicie rachunku strat i zysków, tylko nie ograniczam go do spraw czysto gospodarczych, albowiem mam poczucie, że koniec końców wyszedłbym na tym jak znany geniusz finansowy Zabłocki.
Jasne, że jak ktoś zaczyna bredzić Jagiellonem Kaczyńskim, to zaraz mi się ta moja alergia uruchamia. Ale skądinąd pamiętam, że na „czystym pragmatyku” Schroederze Niemcy też wcale najlepiej nie wyszli i miło go nie wspominają. Czyli lekiem na jedno albo niekoniecznie musi być drugie albo. 😉
Mordechaju, ja wiem, kto Polskę wyzwolił, choć niektórzy mają o to pretensje, a wręcz uważają, że wziął pod kolejną okupację, ale nie były to wojska brytyjskie, ani nawet Anders na białym koniu 🙁
Bobiku, ja też nie jestem ekstremistą pod tym względem 😉
Bobiku!
Absolutnie buńczucznie zagroziłem dziś Putinowi potencjalnym użyciem międzykontynentalnych rakiet typu „Bobik 1” lub nawet „Bobik 2” z głowicami śmiechowymi. Obawiam się, że możesz mi nie wybaczyć tej niecnej próby wciągnięcia w konflikt światowy… i pozostanie mi walić do Kremla ze zwykłego maszynowego „Gałczyńskiego” 😉
Obrót głowicami śmiechowymi jest podstawą mojego bytu, Moskwo, więc w konflikty światowe z ich udziałem i tak z natury rzeczy jestem wciągnięty. 😎
Jedno wciągnięcie mniej, jedno wciągnięcie więcej… Co tam. 😆
Markocie, jesteś rozczulający. Jak można nie przerywać facetowi, który cierpi na słowotok. A jak przerywać komuś, kto prawie nic nie mówi. Nie przekreśla to faktu, że kol. Kołodko w sprawie sytuacji ekonomicznej Ukrainy mówił do rzeczy.
Bobiku, czy mogę liczyć na copyright co do Basiburej? To wszak Twój pomysł był. Chciałabym go częściowo przywłaszczyć.
Wysluchalem (od srpdka) bardzo dobrego wywiadu z Julka nadanym przez AlJazeere.
Jej zdaniem Ukraina nie powinna sama prowadzic zadnych negocjacji z Moskwa gdyz nie startuje z rownych pozycji.
Byla pytana o wlasne bledy i sie do nich bez namyslu przyznawala. Powiedziala, ze nie ma na Ukrainie takiego polityka, ktoryby w czasie rzadow Janukowicza i rewolucji na Majdanu nie przeszedlby sprawdzainu z wlasnych bledow i zaniedban,
Na pytanie czy „slabe sankcje” zdolaja zmusic Putina do ustepstw, oznajmila, ze absolutnie nie. Zaczepiona dlaczego Europa mialaby „umierac” za Krym, powiedziala, ze nie chce aby Europa umierala za Krtm, ale tez nie bardzo chce aby Ukraina umieraka za Europe…. Ten ostatni – very good point.
Tak nas ta Armia wyzwolila, ze Manifest PKWN Stalin w Moskwie podpisał i pierwszy raz opublikował tamze uznając zapewne, ze Polacy zbyt głupi i sami nie dadzą sobie rady, jeszcze krzywdę sobie zrobią.. Tak się o nas martwił.
Zupełnie jak teraz niektórzy o Ukrainę, ze biedna nie wie co czyni, bo straszna cenę przyjdzie Im zapłacić.
Witaj, Basiaburo czy też Basiubura i przywłaszczaj sobie bez skrupułów. 🙂 Już wspomniałem, że nie żyję z patentów, tylko z głowic, więc do tych pierwszych nie jestem szczególnie przywiązany. 😉
Było w 39 nie oddawać guzików od munduru i nie zwiewać przez Zaleszczyki…
Stalin jaki był to był, ale dał Polsce najlepsze możliwe granice, choć może nie na zawsze…
To było a propos pretensji do wyzwalającej nas armii.
Bobiku!
Wyrażam wdzięczność, my tu z Behemotem wsiadamy więc na koń (koń sztuk jeden) i ruszamy na Kreml. Podjęliśmy też decyzję o zaciskaniu pasa w celu zebrania środków na wsparcie Ukrainy i rezygnujemy z jednego batonika tygodniowo, co polecamy całej Jewropie, bo to zdrowo, a i geopolitycznie 🙂
Bobiku, jesli PA przyciemni linki o jeszcze ton, moze nie bede sie musiala obawiac nawrotu spazmu zrenic 😉
Ormie, swietne 😆 Przez chwile sama chcialam zadzwonic 😀
Pustynia od Andsola niesamowita.
No i tu jest kłopot. O ile w Kraju prasa doniesie, że wandale zniszczyli macewy w Mysłowicach, to na świecie będzie mowa o żydowskich grobach zniszczonych w Polsce. Miejmy nadzieję, że nie trafi to do prokuratora-półgłówka, dla którego to będzie miało małe społeczne znaczenie.
Kocie M. – zanim zamiotę ogonem Behemota zrywając się stąd…
Abstrahując od dobrego wystąpienia Julii T. – Rosja oficjalnie nie uznaje nowych władz w Kijowie, więc z góry wyklucza z nimi wiążące i jakiekolwiek rozmowy. Tyle że troszkę to stanowisko samej spryciuli rosyjskiej szkodzi, bo skazuje się na gadanie z UE i USA.
Ja się do historiografii najnowszej nie mieszam, bo prędzej czy później występują nieporozumienia, i po co mi to? 😉
A jeśli chodzi o prowadzenie interesów międzynarodowych bez umierania za, to, Bobiku, te dotychczasowe próby były nieudolne i sterowane zgodnie ze starym podręcznikiem KGB, przypadek Schroedera bardzo dobrze to ilustruje. Dobrze by było jakoś wdrożyć metody z innego podręcznika, jak się imperatorowi nie podobają europejskie, to niech będą choćby chińskie, też dobre. Na Syberii nie było wojny od 1966 roku, a Chińczycy jakoś sobie radzą i kupują wszystko, co da się kupić. Chińczyczą pradawne ziemie rosyjskie, skubani, budżet nic nie dokłada, sami się finansują i jeszcze mają zysk. Nie krzyczą, nie zakręcają kurków, tylko się krzątają. Jak dotrze do tego geniusza z czerezwyczajki, że tak jest taniej i ładniej, to już będzie sukces.
Skąd w Polsce tyle rusofobii?
„Polska jest fałszywa, dwulicowa i schizofreniczna w patrzeniu na sprawę Rosji i Ukrainy.
Przez stulecia bowiem podbijała „Ukrainę” (…)- Ukraińców, Rosjan, Rusinów, po części Tatarów, Żydów i wszelkich tubylców. Ludzie ci byli niewolnikami Korony i trwało to do końca polskiego panowania, czyli do 1939 roku. To był taki Dziki Wschód, polskie kolonie, a miejscowi to byli Indianie Wschodu — do ujarzmienia lub do wybicia. Niezliczone bunty, krwawe rzezie toczyły się regularnie przez cały czas polskiego panowania na tych „Dzikich Polach”. A równolegle toczył się proces degeneracji Korony i degradacji państwa, prokurowany przez samych Polaków. Dla jasności — Polaków, czyli szlachtę. Chłop nie był Polakiem, ale chamem. Chłop polski, a ukraiński — tym bardziej. Wreszcie Polska się zapadła pod własnym ciężarem, własnej głupoty, bezhołowia, partykularyzmu interesów, zdrad, niezdolności do funkcjonowania w świecie szybko Polskę przeganiającym pod wieloma zasadniczymi względami.
Szydzenie z Rosji, złośliwe próby drażnienia jej, szukania każdej okazji do tego są psychologiczną projekcją nienawiści do siebie. W rozpadzie Imperium komuny Polska widzi nędzę własnego, przez siebie zawinionego rozpadu dawnej, wielkomocarstwowej, jagiellońskiej Polski. Jest to nienawiść ukryta, dręczące więc i głęboko przed sobą samym skrywane poczucie winy za rozwalenie własnego państwa i koniec jego złotego czasu. Nienawidzi się tych, którzy przypominają nam o naszych słabościach, grzechach, podłościach.”
(z blogu Passenta)
„Wypowiedzieli wojnę, bo mieli obowiązek, i na tym wsparcie Polski się skończyło.” Brytyjskie źródła nie rozdzielają krajami pochodzenia swoich strat, ale Commonwealth utracił w WWII ponad 450 tys. żołnierzy. Nie są tam wliczone ofiary cywilne Zjednoczonego Królestwa.
Mam duże trudności ze zrozumieniem jaki jest cel mieszania sensownych stwierdzeń z zupełnymi nonsensami.
Aaa, teraz już wiem.. Kątwywiad (to jest taki wywiad, co łazi po różnych kątach netu) mi doniósł, w jaki sposób Moskwa mnie wplątał. 😆
http://moskwasadowa.blox.pl/2014/03/Persona-stara-grata.html
Zgoda, Wodzu. Jest jeszcze tylko pytanie, jak to zrobić, żeby do geniusza z czerezwyczajki chociaż tyle dotarło. Bo on czasem sprawia wrażenie, że przygłuchawy jakiś i bez głośnego wrzaśnięcia nad uchem ni dudu. 🙄
Wiem, Moskwo. Slucham na okraglo: BBC, Sky News, AlJazeere i RT.
Sluchajac RT a w niej licznych znanych mi z dawnych lat politykow tutejszych, jakbym wracal do czasow mlodosci – sprzed upadku ZSRR, do czasow ruchu jednostronnego rozbrojenia, do czasow glebokiej konsternacji i wscieklosci z powodu przyznania Walesie pokojowego Nobla, do czasow „starej” Partii Pracy i jej licznych babc Stalina, do czasow zachwytow rownoscia i wolnoscia jaka sie ciesza ludzie radzieccy w odroznieniu od ludzi brytyjskich i amerykanskich.
Wszyscy ci politycy od lat siedzieli pod miotla i nikt ich przed mikrofony i kamery nie zapraszal. A oni wszyscy, jak sie okazuje, schronili sie w tv RT i az sie trzesa z zadowolenia. O czym nie widzialem. Wiec mam podroz iscie sentymentalna.
Słuchajcie, ja wiem, że historia jest magistralą życia itd, ale analizowanie aktualnej sytuacji politycznej głównie przez historyczny pryzmat może prowadzić na manowce, albowiem nic dwa razy się nie zderza, a w każdym razie nie w identyczny sposób. Proponowałbym więc, żeby nie doprowadzać dyskusji do Chrobrego, bo się rozpierzchnie po myślowych chaszczach i zamiast jeść kolację będę ją musiał zaganiać do kupy. 😎
A już okropnie głodny jestem. 🙁
Zanim dojdziemy do Chrobrego, musielibyśmy przejść przez Mongołów w Moskwie, a tego nikt nie chce, prawda? 😈
Przyznaję, ja też nie wiem jak geniusza przekonać. Ale czy ja jestem profesorem i piszę sobie W między imieniem i nazwiskiem? 🙂
Hej, a ja już wiem, skąd na Krymie te mundury bez oznak. Jeden z żołnierzy zapytany przez dziennikarza powiedział: Mama mi uszyła 😎
Mistrz ciętej riposty. 🙂
Markocie,
Ja jestem Sowa Adela i jako żywo nie jestem rusofobka. Nie wypowiadam się w imieniu Narodu, tylko swoim własnym, tu i teraz w roku 2014. Nie odpowiadam za zachowania poprzednich pokoleń i stwierdzenia red. Pasenta, być może trafne, maja dla mnie wartość jedynie historyczna. Nie śni mi się Polska „od morza do morza”, nie płacze po „utraconych” Ziemiach Wschodnich.
Rodzina ze strony mojej Matki wywodzila się z terenów należących do obecnej Ukrainy.
Czesc rodziny została wysiedlona na Syberie, części udało się uciec i przyjechać do Warszawy. Stracili wszystko. Zapewniam Cię, nie ma w moim sercu nienawiści o której pisze Pasent. A co dziwniejsze, nie zauważyłam tej nienawiści u moich, juz nie zyjacych, Ciotek i Wujkow.
Żyje już długo i mocno pragnę, aby iść do przodu. W interesie moich dzieci i wnuków. Marze, aby nasi sąsiedzi mogli w trudzie i spokoju budować swoje
niezależne Państwo, abyśmy wspierając ich na miarę możliwości, mogli budować wzajemne zaufanie w imię przyszłości. Przecież lepiej mieć sąsiada przyjaciela, a nie wroga.
Przepraszam za ten osobisty, przydlugi wpis, ale sprawy o ktorych pisze , budzą u mnie duże emocje – może to przywilej wieku?
I ostatnie słowo w sprawie powojennej historii Polski. Nie oczekuj, proszę, ode mnie, wdzięczności dla Stalina za cokolwiek. Ani za granice, ani za wyzwolenie. Ani jednego, ani drugiego nie zrobił z sympatii dla Polski. Z cała mocą jednak wyrażam swój szacunek dla tych wszystkich Rosjan, którzy polegli na polskiej ziemi w drodze na Berlin. Dla mnie władze rosyjskie a Naród Rosyjski to zupełnie dwie rożne sprawy.
Wszystkich przepraszam, idę poplakac.
Wino, jako niezbędne w liturgii, jest napojem postnym Zapraszam do postu 🙂
Droga Sowo, czy ja oczekuję jakiejkolwiek sympatii dla Stalina, Putina czy kogo innego?
Nie. Tylko trochę rzetelności w ocenianiu polskiej historii i ówczesnych realiów. Bo dla mnie trochę zabrzmiało, jak pretensja, że wyzwalający czerwonoarmiejcy mieli brudne buty i cuchnąli cebulą wchodząc na nasze polskie salony. Kto miał wtedy władzę i siłę, ten rządził.
W mojej rodzinie pochodzącej z Wołynia byli (jednocześnie) zesłańcy na Ural (siostra ojca i siostra mamy), robotnicy przymusowi w Niemczech (moja mama w wieku 17 lat, jej 2 kuzynki), żołnierze frontowi (jeden wuj w armii Andersa – walczył potem pod Monte Cassino, brat mamy i brat ojca przeszli się z Berlingiem na piechotę od Sielc do Przyczółka Czerniakowskiego, dwie dalsze ciotki zwane w rodzinie markietankami dotarły jako platerówki aż do Berlina, jedna nawet wróciła z „trofiejnym” dzieckiem 😉 ), byli też krewni zamordowani bestialsko przez banderowców…
Mnie nie nauczono nienawiści do żadnego narodu, nie było też fobii, ale moja mama nie chciała po wojnie ani odwiedzać miejsc swojej niemieckiej katorgi, ani też utraconego domu i małej ojczyzny na Wschodzie, bo to było ponad jej siły.
Ja te okolice poznałem.
Kołodko, mimo swoich licznych wad, które zostały już tu omówione, mówi o czymś, o czym nie mówią inni. Albo mówią nie dość głośno, wyraźnie, często. Mówi o tym co czeka Ukraińców, kiedy już opadnie kurz bitewny. Owszem, mówi się i pisze, że czeka ich trudny czas. Ale jak trudny? Osobiście po raz pierwszy usłyszałam, że szanse na wejście do Unii to czwarta dekada. Mną to wstrząsnęło. Trzydzieści lat pod górkę! My czekaliśmy piętnaście. Bilans na wyjściu Ukrainy jest nieporównywalnie gorszy od tego, jaki my mieliśmy w ’89. A i tak koszty niektórych środowisk były i są dramatyczne. Dyskutowano tu niedawno o wywiadzie Króla na temat kosztów transformacji.
Moim zdaniem Kołodki, mimo, że jest bardzo irytujący, należy słuchać bardzo uważnie. Słuchać, wyciągać wnioski i przygotowywać odpowiednią pomoc. Pomoc w zakresie edukacji, wspierającej psychicznie, dostarczającej narzędzi do radzenia sobie z ogromem zadań, rozczarowań, frustracją. Już dzisiaj powinny być przygotowywane odpowiednie projekty pozwalające monitorować przebieg i koszty transformacji, minimalizować społeczne straty i dramaty . Nie można zastawić Ukraińców samych z tym trudnym zadaniem. Ich sytuacja jest naprawdę gorsza od naszej w ’89. Pod każdym względem.
I choć Kołodko nie był i nie jest bohaterem z mojej bajki, to wysłuchałam go z uwagą.
Dziękuję, Jagodo. Ja też.
Szkody trudne do naprawienia:
„Duży Format” rozmawia z Dominikaninem o. Maciejem Biskupem o diabłach i diabelstwie w Polsce: „Zadaniem Kościoła jest szukać jedności, nie podburzać, bo podburzanie jest szatańskie. A ludzie – zwłaszcza starsi – przychodzą do konfesjonału i mówią >Jak ja nienawidzę tego Tuska i Gendera<. To autentyczny przykład".
(Polityka i Obyczaje)
Ku pamięci
Nie wiem kto mowi o czterdziestu latach czekania na Unie. To sa oszacowania z sufitu.
Tutaj mowi sie o z grubsza dekadzie – zakladajac, ze poradza sobie z korupcja, finansami i „panstwem prawa”.
O wszystkim tym przyjdzie czas myslec. W tej chwili Ukraina stoi w obliczu smiertelnego niebezpieczenstwa i to zagrozenie nalezy od niej odsunac. Od nas tez. Bo jesli sprawdza sie ciemne prognozy i analizy, ze Putin postanowil odbudowac imperium, to my wszyscy bedziemy zgnieceni.
Kocie, o trzydziestu. Polska przygotowywała się 15 lat mimo znacznie korzystniejszej sytuacji na starcie. Ukraińcy mają już za sobą dwie stracone dekady i znacznie obniżoną tolerancję na dalsze wyrzeczenia.
O tym należy myśleć już dzisiaj. Równolegle z robieniem tego o czym piszesz.
Mówi się o czwartej dekadzie (zacznie się za 16 lat), teraz jest druga. No i o ile Ukraińcy sami będą chcieli, gdy poznają rozmiar kosztów i wyrzeczeń.
A w Turcji Erdogan chce zabronić Youtube i Facebooka po tym, jak ukazały się przecieki na temat jego syna, któremu poradził pozbyć się z domu możliwie dużo pieniędzy, zanim z wizytą przyjdzie komisja antykorupcyjna 😉
Jeszcze raz: nikt nie mówi ani o czterdziestu, ani o trzydziestu latach.
Okej, mowa była o czwartej dekadzie. Nie wierzę, żeby to był jej początek, raczej koniec. Czyli blisko dwadzieścia lat, plus te dwadzieścia już zmarnowanych. I praktycznie żadnych rezerw na „zaciskanie pasa” 🙁
Niestety, Ukraina musi na mnie poczekac, bo w telewizji leci tegoroczny Krafts, najslynniejszy w swiecie konkurs psiej pieknosci , psich sprawnosci i psiej madrosci. Ale nie tylko. Sa i inne kategorie: Psa, ktory zmienil komus zycie, psa-bohatera, psa wielorasowego, „golden oldies”, i oczywoscie psy pracujace i pomagajace niepelnosprawnym.
Jednoczesnie wszystkich ogladajacych zaprasza sie do opowiedzenia historii swej milosci, jesli uczestniczyl w tym pies. Nawet prowadzaca, najlepsza dziennikarka sportowa BBC, Clare Balding opowiedziala przed chwila jak poznala przed laty swoja partnerke zyciowa i jaka role odegral w tym zwiazku pies nalezacy do Clare.
Chyba jakis pies-gender sie pojawil. No bo jak ktos sie nazywa Bronia Lotario 😯
Sowo, jak już doszłaś do siebie, to chodź, popościmy przy winie. 🙂
Wiem, że czasem coś komuś znienacka jakiś emocjonalny guzik za mocno naciśnie, ale jeśli wierzyć Terlikowi, postami każdą sprawę można skutecznie załatwić. 😉
Mordo, mam nadzieję, że nie omieszasz opowiedzieć w tym Kraftsie historii naszej wzajemnej miłości, w której niewątpliwie uczestniczy pies. 😆
Oni chyba chca, zeby tam jakis czlowiek byl.
Starej nie moge podac, bo poleci trabic po calym Londynie 😳
Bobiku,
Już po pierwszym mszalnym od Irka zrobiło się lepiej, a z Tobą po drugim jest już całkiem dobrze. Dziękuje. 🙂
Do miłości człowiek musi być? 😯
Bardzo dziwne wymagania. 🙄
Lisku, jeszcze jedna próba znalezienia kompromisu. 😉 Link podstawowo dalej jest średniej ciemności, ale po najechaniu nań kursorem wyraźnie ciemnieje i powinien dać się lepiej przeczytać. Widzisz różnicę?
Fajna sztuczka z tą ciemniejącą linką. Można by powiedzieć, że rumieni się od chwytania, gdyby człowiek był altruistą, altowiolistą, alpinistą… no, widział kolory inaczej. To był intensywny tydzień. 😳
Może, Lisku, przyciemnij trochę swój ekran, bo ten zielony jest całkiem spoko u mnie i na ekranie i w telefonie.
Ja nie znoszę bijącego w oczy blasku i dostosowałam jasność i inne parametry do przyjaznej dla oka jakości.
Daltonistą. 😯 😆
Sprawdziłam, jak wygląda blog w moim telefonie.
Dalej trzeba przewijać, tylko mniej, bo jest podzielony na trzy strony, tak jak tu.
Ale ciągle zastrzegam, że inni mogą mieć inne doświadczenia.
Ja korzysta w telefonie z windowsowych kafelków 7.10.
Dzien dobry 🙂
Kawa i herbata
Grafika: Bobiku, link po pociemnieniu wyglada bardzo przyjaznie dla oka (mam nadzieje ze systemem Agi naucze sie nie patrzyc na niego przed najechaniem) 🙂
Czy moglabym jeszcze jedna prosbe? 😳 Font wpisywanego komentarza przed wstawieniem jest bledziutki i cieniutki…
Siodemeczko, dawanie matu 😉 to pierwsza rzecz ktora robie kazdemu ekranowi przed ktorym siadam, nawet w bibliotece…
Oprocz tego powiekszam font (jesli ktos ma ochote a nie wie jak – przytrzymujac Cntrl naciskamy Plus parokrotnie az do osiagniecia odpowiedniego powiekszenia), przewaznie do momentu gdy font zaczyna sie wytluszczac (u Bobika to akurat ta chwila gdy komentarz wypelnia cala dlugosc ekranu). (Cntrl Minus zmniejsza z powrotem).
W swietle ostatnich wydarzen, „najedzcie na mnie to mnie zobaczycie”…? 🙂 😆
Dzień dobry 🙂
Liskowe 2 w 1 😀
W planie najazd na targ i ogród, a potem się zobaczy
Dzień dobry!
Komunikaty ogrodowe. Marchewka, pietruszka, pasternak, skorzonera – posiane. Takoż bób i groch. Oraz koperek i pierwszy rzut rzodkiewki. Teraz wyglądam jakbym miał sprawę z kotami, bo przycinam róże (wygląda, że wszystko przezimowało bez strat). W ogrodzie zimowym kiełkują surfinie (jakie to leniwe i niemrawe!), w ten weekend dostaną towarzystwo w postaci bakłażanów. Kwitnie oczar i wawrzynek, również śnieżyca wiosenna i przebiśniegi, na bardziej słonecznych miejscach też krokusy. I zakwitło, jak, co roku, Cymbidium.
Dzień dobry 🙂
Lisek wyszperał genialne, dialektyczne wyjście z odwiecznego dylematu „kawa czy herbata”. 😆
Nareszcie śniadanie na pełnym luzie, bez szarpiących duszę rozterek. 😎
Już siejesz koperek, Babilasie? To i ja spróbuję, choć zwykle czekałem do kwietnia, zwłaszcza że u nas wiosna już o krok dalej – żonkile kwitną, pierwsze tulipany się zaczynają otwierać i niektóre drzewa ostentacyjnie trzymają pąki w pogotowiu.
A to cudne cymbidium zimuje chyba we wnętrzu i dopiero z wiosną jest wypuszczane na wybieg?
Orchidea piekna. I dzban obok tez.
Rosja wyłącza na Krymie jeden po drugim sygnały ukraińskiego radia i telewizji, zastępując je rosyjskimi. W sumie, jak podaje agencja Interfax-Ukraina, na terenie Autonomicznej Republiki Krymu wyłączono już emisję pięciu ogólnoukraińskich kanałów telewizji i jednego krymskiego. Operację przejęcia przez Rosję przestrzeni medialnej na Krymie poprzedził komunikat miejscowych samozwańczych władz. Postanowiły one zablokować emisje programów niezależnych środków przekazu, ponieważ według nich „wypaczają one rzeczywistość”. – Prawda jest po naszej stronie – powiedział w piątek czołowy prezenter kanału telewizyjnego „Rossija 24” Dmitrij Kisielow.
Obawiam się, że nieszczęsny Orwell został pochowany żywcem, o wiele za wcześnie. 😯
Na szczescie dzisiaj nie da sie wlaczyc zagluszarek, przez ktore w domu rodzinnym mojej Starej, na Syberii na przelomie lat 40 i 50-tych, przed zakonczonym 10-letnim wyrokiem jej Ojca, przedzieral sie Glos Ameryki. Glosu Amertki przestano w jej domu sluchac dopiero gdy Stara osiagnela wiek, w ktorym mogla juz chlapac jezykiem na podworku czy w przedszkolu. A ona od malenskosci miala zylke reporterska.
Wiec jesli nawet wtedy dawalo sie sluchac radia, to coz dopiero dzis, gdy istnieje internet.
Im wiecej beda wylaczac, blokowac czy zagluszac, tym jasniejsze bedzie dla ludnosci ze maja co ukrywac. Dzis jest okropnie trudno klamac.
Wracając jeszcze do wczorajszej rozmowy: zgadzam się z tym, że powinny jak najszybciej powstać programy uświadamiające i osłonowe, przygotowujące Ukrainę do drogi przez mękę, jaką prawdopodobnie będzie droga do Unii (o tyle tylko lepsza, że ta nie do Unii może się okazać drogą donikąd). Ale wydaje mi się, że nie teraz pora na mówienie o tym. W kontekście putinowskiej agresji i propagandy najprawdopodobniej zostałoby to odebrane właśnie jako część tej propagandy, czyli skutek byłby odwrotny. No i jest jeszcze kwestia proporcji. Jak grozi pożar lasu, opowiadanie o chorobach róż nie tylko mija się z celem, ale może wręcz wzbudzić mniej lub bardziej skrywaną chęć dania w zęby opowiadającemu, choć tenże w ramach swojej działki może mieć całkowitą rację.
Niech się wyjaśni z tym lasem, a wtedy natychmiast można zacząć o różach.
Hej! 🙂
Chociaż powinnam 🙁
Po różnych wypowiedziach wschodnich obywateli doszłam do wniosku, że dla nich Rosja, Białoruś i Ukraina to jak dla nas Wielkopolska, Małopolska itd.
Biała Ruś, Mała Ruś, Wielka Ruś – wszyscy bracia, we wszystkich są członkowie rodzin, to jak strzelać do swoich.
To absurd! Absurdem też jest, ze ktoś kogoś najechał. To nie jest żadne obce państwo. Zachod nic nie rozumie.
A jakby ktoś chciał posiść wiedzę o dobrej fotografii, to tu jest dużo http://www.polona.pl/search/collection/11601300/
Faktem jest, Siodemeczko, ze Ukraincy i Bilorusini to sa bardzo mlode narody, zas to co kiedys uwazane bylo za ludowy dialekt czy narzecze,uznane zostalo z czasem za jezyk narodowy. Wiec granice jezykowe yly zawsze plynne.
Czy Mykola Hohol byl pisarzem ukrainskim czy rosyjskim? Z pewnoscia byl Ukraincem, urodzony w ukrainskiej rodzinie gdzies pod Poltawa i Ukraina jest miejscem akcji wielu jego powiesci i opowiadan. Z pewnoscia byl tez jednym z najwiekszycg pisarzy Rosji, choc Ukrainy nie opuscil. Wybral jednak pisanie w jezyku nie tylko Imperium, ale przede wszystkim klas wyksztalconych.
Jeżeli ktoś jeszcze najnowszego Piątka nie czytał, podrzucam do kawyherbaty i croi… sorry, do muesli z chudym jogurtem. 😎
http://wyborcza.pl/1,75968,15587473,Putin_z_koksem_i_botoksem_albo_innym_dopalaczem__Wojewodzki.html
Rozroznienie dialekt vs jezyk w wypadkach zblizonych jest socjologiczno-polityczne, nie lingwistyczne.
Lisku, font dostał kolor całkiem czarny (przedtem był szaroczarny) i to chyba wszystko, co się dało zrobić. Kroju pisma zmieniać nie chcę, bo to, które jest, zdaje mi się przyjazne dla ślepiów (bezszeryfowe, niepokrętne, neutralne), a wielkość czcionki w polu komentarzowym wyjściowo jest OK, tylko że dojściowo na każdym kompie wychodzi to inaczej (do pewnego stopnia to samo zresztą dzieje się z kolorem).
Mnie np. u Pani Kierowniczki pole komentarzowe częstuje czcionką tak małą, że posty muszę pisać pod mikroskopem, ale ponieważ inni tego problemu nie mają, czyli najwyraźniej to mój własny laptok robi mi wbrew, mówię trudno i kocham dalej. 🙂
Inni tego problemu nie maja, Bpbik?
A skad sie biora, jak muslisz, wszystkie moje literowki? Z krzywej lapy czy ze sleposci?
Lisku, ja nie rozumiem wielu gwar w Polsce.
Kiedy słyszałam ludzi mowiacych gwarą śląską, czy kaszubską, a i góralską nie udawaną, to dokładnie nic nie rozumiałam.
Sorry, to wszystko, co pisałem, dotyczy wersji, która była przed chwilą i jeszcze będzie, ale chwilowo znikła, ponieważ roboty drogowe trwają. 😉
Koryguję, Mordko: nie wszyscy ten problem mają. Po zmianach layoutu gadało się o tym na Dywaniku i też wychodziło na to samo – nie da się zrobić tak, żeby wszędzie było dobrze. 🙁
Mordko, nie wiem, na różnych stronach jest różnie, to sobie zwiększam lub zmniejszam o 10,20%.
Najgorsze są olbrzymie kobyły na stronach Gazety.
Nie wiem, co im się stało, że je pozmieniali.
Odrzuca na wejsciu i zniechęca do szukania.
Siodemeczko, kaszubski jest po prostu innym jezykiem, o wiele dalszym od polskiego niz np slowacki. To nie roznica wymowy, takze na pismie niczego nie zrozumiesz.
Bobiku, w tej chwili problem funkcjonalno-wizualny maja przynajmniej dwie osoby z gornej czesci Twojej obecnej statystyczki… 😳 🙂
nb linki przestaly sie zaciemniac…
Jeśli o pisarzy języka ukraińskiego chodzi, polecam świetny artykuł Edwina Bendyka w najnowszej „Polityce” o Tarasie Szewczence. Też zresztą wspomina tam o Gogolu. Dwaj synowie jednego narodu, jeden stał się wybitnym pisarzem rosyjskim, drugi przyczynił się do odrodzenia tożsamości ukraińskiej.
Z serii zdjec Dog’s best friend (Haaretz)
Lisku, póki mój post z 11.59 jest aktualny, technikalia odłóżmy. 😉 Dam cynk, jak znowu będzie wstawiona wersja, o której jest w ogóle sens rozmawiać.
Uczcilismy dzisiejszy Miedzynarodowy Dzien Kobiet tak, jak lubie najbardziej – wprowadzeniem nowego prawa majacego zapobiegac przemocy wobec kobiet ze strony ich partnerow. Prawo nazywa sie Clare’s Law, a Clare (Wood) to byla mloda kobieta zamordowana przez dawnego boy-frienda. ktory – o czym Clare nie miala pojecia – mial za soba dluga i bogata historie przemocy wobec kobiet.
Po smierci Clare jej ojciec (wodzialem go w tv i wyglada mi na bardzo prostego czlowieka) rozpoczal kampanie na rzecz zmiany prawa – tak by kazda kobieta mogla dowiedziec sie w policji czy jej partner ma na swym koncie histirie przemocy.
Nowe prawo zostalo w ciagu trzech lat wyprobowane w trzech malych okregach policyjnych – doskonale zdalo egazmin – w 122 wypadkach policja mogla poinformowac zainteresowane kobiety od kogo raczej powinny trzymac sie z daleka.
Pewnie, ze Clare’s Law pomoze tylko nielicznym i tylko wtedy gdy na partnera byly wczesniejsze skargi czy policyjne interwencje, o wyrokach nie wspominajac. Ale jak powiedzial ojciec Clare gdyby mialo pomoc tylko jednej kobiecie na rok uniknac losu jego zamordowanej corki, to tez warto.
Tragiczna, nieobliczalna w skutkach wiadiomosc. Flondra rezygnuje z twardego jadra racjionalnosci i zatrudnia jakichs mietkich humanistow. Warzecha bije na alarm:
http://www.rp.pl/artykul/61991,1092341-Ryzykowna-zmiana-kierunku.html
Ale on mówi, Heleno, o piśmie „Fronda”
http://www.pismofronda.pl/
Stowarzyszenie Fronda ze statusem OOP ma dwóch członków zarządu Górnego i Terlikowskiego.
Obaj mają wybitne poczucie misji i w przeciwnikach widzą samą złą wolę i diaboliczną przebiegłość i bezwzględność, więc stosują środki adekwatne i uważają, że tylko tak obronią wiarę.
Nie swoją oczywiście, bo ta jest niewzruszona.
Po czterech tygodniach przerwy bylam na targu, gdzie min byly piekne figi. Figa, odrobina rosyjskiego bialego sera, lyzka miodu na swiezej bagietce z maslem to sniadanie-ambrozja. Na rosyjskim stoisku, swietnie zaopatrzonym sala dzisiaj nie kupilam. Kiedys pisalismy tu poematy o tym rosyjskim prosciutto.
Pomimo opinii niektorych, ze jest sie wsciekle antyrosyjskim, jesli sie nie popiera Putina i jego calej krymskiej zadymy, to bardzo sie czuje bliska rosyjskiej kulturze, blizej mi do nich niz do anglosaskiej, choc mieszkam w Kanadzie prawie 30 lat. Do tej pory czytam cyrylice, lubie czytac po rosyjsku w orginale poezje, znam bardzo dobrze literature, slucham z przyjemnoscia rosyjskiej muzyki, a rosyjski krajobraz bardzo mi przypomina moj obecny kanadyjski. Regularnie czytam tez Moscow Times, recenzje z teatru, filmow, podrozy do ciekawych zakatkow w Rosji. Ale Putina naprawde zniesc nie moge. I wogole rosyjskie zlodziejsko/mafijne elity, ktore swoje potomstwo edukuja i umieszczaja w doroslym zyciu na Zachodzie, z ktorego niby tak drwia.Trzeba budowac kraj w ktorym da sie zyc jego obywatelom. Korupcja jest najwiekszym wrogiem panstwa obywatelskiego i to jest nieszczescie nie tylko Rosji. Ja mam nadzieje na lepsza Rosje, ale nie pod Putinowa batuta. Jego jedna corka podobno mieszka w Londynie,druga nie wiem gdzie, a nieszczesna byla zona nareszcie sie od niego uwolnila. Podobno w pierwszych latach malzenstwa, gdy stacjonowali w NRD jej tez lubil przylozyc. Ani corki ani zona (byla) nie lubily/lubia sie z nim pokazywac.
Bobik (09:45). Cymbidium mieszka w ogrodzie zimowym (nie wiem, czy po polsku to dobrze nazywam, ang. conservatory), natomiast żeby zakwitło musi trochę chłodu (takiego w okolicach 5-10 stopni Celsjusza) zaznać (pochodzi z Himalajów), więc zwykle w czerwcu cymbidia wędrują na dwór (pod jabłonkę), gdzie mieszkają aż do początków października. Później wracają do conservatory, gdzie mają jasno i niezbyt ciepło – kwitną w lutym, marcu.
A koperek można już. Ale potem też.
A propos rosyjskich elit politycznych i Zachodu, dosc juz stare wideo, mozna powiedziec dokumentalne
http://www.youtube.com/watch?v=JQceEAdUmBg
American boys will always shine… 🙂
Oczywiście, Króliku, że utożsamianie antyputinowskości z rusofobią jest absurdalne. Ale wiesz, że jak ktoś się bardzo zaprze, to niemal wszystko potrafi. Tylko czekam, aż na jakimś forumie ktoś półrosyjskiemu, prawosławnie ochrzczonemu Mordce od rusofobów nawymyśla. 😈
Kierowniczko, jest temat! Babilas rośliny do konserwatorium wysyła. 😆
Koperek to ja zawsze sieję na raty, żeby potem w pewnym momencie nie mieć wyłącznie kwitnącego, tylko zwykle zaczynałem siać później, nie z początkiem marca. Ale przy globalnym ociepleniu pewnie się trzeba będzie przestawić.
Lisku, przecież to jasne. Miedwiediew tańczy krokiem defiladowym. 😎
Bobiku, mnie to przypominalo olimpijski chod sportowy 😀
Tak, Mordka bardzo pieknie wymawia po rosyjsku, spiewnie, sama slyszalam, wiec mozna go zwymyslac od rusofoba po rusofila w zaleznosci od potrzeb. Ja niestety tak pieknie mowic po rosyjsku nie umiem. Ja mowie po rosyjsku jak Czesi po angielsku, if you catch my drift.
Angielskie conservatory to u mnie Florida room lub sunroom, kiedys bardziej popularne.
Kopereperek kupilam dzisiaj na targu. Dodaje do wszystkiego liberalnie.
Toz dlatego wlasnie, Bobik, zamilklem, aby mnie nikt o rusofobie nie oskarzyl albo inny antysemityz. 🙄
Dobry wieczór. 🙂
Próba mikrofonu, Raz…. Raz… Raz….
O, działa. A myślałam, ze wyłączony.
A po co miałbym wyłączać mikrofony? 🙂
Dziwila mnie tylko ta „cicho-sza”, Bobiku i myślałam, ze coś się zepsuło.
W weekendy często jest więcej cichoszy. Pewnie wtedy w realu po kątach życie rodzinne i towarzyskie odchodzi. 😉
Ja pokątnie zakończyłam trzydniowe rekolekcje wielkopostne. 😀
A ja znalazłam błędy w podręczniku filozofii. W rozdziale o logice. 😯 Znalazłam też siłę (chyba cudza była, ale że prawowity właściciel się nie zgłaszał, to zużyłam), żeby iść na zakupy. Po czym padłam dysząc, jak ryba na piasku. Mam taką petycję – nie chciałam się tu z nią pchać, bo jest kontrowersyjna, ale może jednak ktoś z ogrodników zechce poprzeć – DESZCZU! W ramach kompromisu, może padać w nocy. Jeśli pyłki nadal będą tak szaleć, to nie wiem, jak dotrwam do maja. Ale póki co, choć oddech świszcze, to ręka nie drży – koniak dla wszystkich, nie tylko dla tych, co podpiszą. 😉
Ago, deszcz mozna zwabic. Zabierzmy sie tylko natychmiast do mycia okien, mycia samochodu i ogrodkow nie wolno zapomniec podlac. A petycje juz podpisalem. Meki Rusofilorusofob.
A koniak bardzo sie przyda przy sprawdzaniu najnowszych doniesien o nowych putinowskich szagach w obronie praw czlowieka.
Dzięki, Meki. 🙂 Pomysł z myciem okien chodził mi dziś po głowie, ale już nie dałam rady. Może jutro. A z laniem koniaku na szagi trzeba uważać – łatwo przekroczyć leczniczą dawkę…
Oj Ago! Jednym slepkiem tylko rzucilem i zrozumialem, ze musze poszukac kroplomierza. 🙁
Właśnie, właśnie, a tam dookoła podobno wiosenne nasadzenia min się odbyły, trzeba na szagi uważać.
Agusiu, serce moje, czy nie ma jakiś lekarstw, żeby Ci ulżyć?
Miałam kolezankę, której syn był tak uczulony na pylenia, że zagrażało to jego życiu i wiem, że znaleźli jakiś skuteczny środek, tylko musiał go mieć zawsze przy sobie.
Jak ten deszcz uczciwie zobowiąże się do lania w nocy, to też podpisuję. 🙂
A czy zamiast mycia okien nie lepiej byłoby przelecieć po świecie odkurzaczem i te pyłki wessać do rury ? 💡
Nie-alergik alergika nie zrozumie, Ago. Ale owszem, niebo skąpi suchej ziemi kropli deszczu i coś Matka Natura z tym powinna zrobić na cito (ale najchętniej, jako rzecze Bobik, dyskretnie, po nocach). A co pyłków, ostatnio byłem eksponowany na żer propagandy pszczelarskiej: że oto należy jeść stale miód ze źródeł lokalnych, bo zawiera on miejscowe pyłki w stężeniu niewielkim i działa to uodparniająco na alergika. Jakoby. Sprzedaję jak kupiłem.
Dzień dobry 🙂
kawa
Współczuję alergikom. Wszystko pyli już.
Dzien dobry 🙂
Niedzielna herbata
Ago, bardzo wspolczuje 🙁
Za to zaklinanie deszczu swietnie Ci sie udalo, tyle ze pada u mnie, za co serdecznie dziekuje, bo susza byla dluga 🙂 🙂
Dzień dobry 🙂
Herbata dziś szalenie sofistyczna. 😉
Też współczuję alergikom, więc z przykrością ostrzegam przed moimi okolicami. Deszczu nie było, pyłki latają tak bezczelnie, że gołym ślepiem je można dostrzec, a dzień zapowiada się na bardzo słoneczny i lekko wietrzny, czyli raj dla roślinnych alergenów.
No więc, Ago, do mnie dziś lepiej nie przyjeżdżaj. 🙁 I unikaj górników z pylicą. 😎
Nie wiem, czy to już było linkowane. Relacja z jednego dnia oglądania rosyjskiej TV:
http://wyborcza.pl/1,75477,15587139,Taras_Szewczenko_wielkim_rosyjskim_poeta_byl__czyli.html
Oj, Bobik! Ja juz nawet brytyjska telewizje z trudem ogladam i w zasadzie powinienem unikac ogladania jesli nie chce dopuscic do apopleksji.
Widze tlum przewijajacych sie historycznych nieukow, ktorzy z piana na pyskach tlumacza, ze Ukraina nie powinna nas obchodzic, ze „nie mamy moralnego prawa” etc .
Nawet ludzie, ktorych dotad sznowalem. Np wybitna dziennikarka Joan Bakewell, o ktorej tu kiedys juz opowiadalem, ” the thinking man’s crumpet” jak ja za mlodu nazywano, dzis zasiadajaca z ramienia Partii Pracy w Izbie LOrdow baronessa Bakewell, ktora powiada: „Powinnismy sie zastanowic co dla Europy i swiata naprawde znaczy w czyich rekach znajduje sie Krym?”
No prawda, Milady. Krym jest skrawkiem ziemi nie wartym psiego ogona. Ale to naprawde nie o Krym chodzi, Your Most Gracious Ladyship.. Tylko o to ze nie chcemy by w Europie mozna bylo w 2014 r. dokonywac agresji na dowolny skrawek ziemi i wypelniac go obcymi wojskami i proklamowac jego oderwanie sie do macierzy. O Gibraltar tez nie warto walaczyc, a jednak stoimy twardo na gruncie legalnosci Traktatu z Utrrechtu czy skad tam, choc jest zbaczaco starsszy niz nadanie Krymu Ukrainie. I modlny sie by Moskwa nie przyppomniala sobie o Alasce, lekkomyslnie sprzedanej Jankesom za bezcen.
Ale w czasie dyskusji w studiu nikt tego Baronessie Bakewell nie powiedzial.
I wtedy poczylem jak mi strasznie cisnienie podskoczylo i wylaczylem telewizor.
Dziękuję wszystkim za (niepylące!) kwiaty empatii, przyozdobione miodem, rurami odkurzaczy, wizjami skutecznych leków i obrazami świeżego deszczu. Piękny bukiet. 😀 Biorę leki, mam ich całą baterię. Jak to zwykle bywa, im silniejsze, tym mocniejsze mają skutki uboczne, trzeba więc ostrożnie nimi żonglować. Mam też taki środek ratujący życie, który zawsze noszę ze sobą – na wszelki wypadek. W tym roku alergia zaczęła od mocnego uderzenia, aż mi w uszach dzwoni. Ale nie zobaczy mnie na deskach. 😉 Zastanawiam się nad definicją „źródeł lokalnych”. Miodu warszawskiego nigdzie nie widziałam, a gdybym zobaczyła, to chyba bym nie kupiła; jem taki, który powstał 100 kilometrów stąd. Czy to jeszcze źródło lokalne?
Bobiku, uściski dla Pana Administratora. Dużo lepiej się pisze tą ciemniejszą czcionką. Pan Administrator, to chyba może wszystko. Przekonasz go, żeby się podpisał pod petycją? 😳 😉
Ja PA nawet przekonywać nie muszę. Znam wszystkie jego dane, więc mogę wziąć i go podpisać. 😈
Obecna wersja jest już mniej więcej taka, jaka ma być (tzn. ciemniejsze litery ogólnie, ściemniające się linki, itd), tylko jeszcze jednej rzeczy nie jestem pewien: z wielkością czcionki w polu komentarzowym też coś PA kombinował, ale coś mi się zdaje, że te zmiany jeszcze nie są zapisane. Za to w mobilnych na pewno (sprawdziłem na swoim) jest już opcja „najnowsze komentarze” i można się dzięki niej przekliknąć prosto w bieżące miejsce rozmowy, bez długiego przewijania.
Jeszcze Wam powiem, że niektóre z ostatnich zmian idą absolutnie pod prąd aktualnej lejałtowej mody. 😈 „Tak się teraz nie rabia”, ale ja się zaparłem, żeby jednak zrobić, a PA poszedł mi na łapę.
No bo moda jest kreowana przez szczeniaków nowej daty, którzy jeszcze świetnie widzą, klikają z prędkością światła i na żadnej stronie nie zostają dłużej niż 5 sekund, więc jej przyjazność dla użytkownika dosyć im lata. A ja jestem szczeniakiem daty starej jak dinozaury i dinozaurze potrzeby świetnie rozumiem. 😉
Ja mam cos jeszcze takiego ze slipiami, ze coraz dluzej mi zabiera zogniskownie wzroku na nowym tekscie. Wiec ostatnio slabo nadazam za czytaniem napisow na filmach w obcym jezyku, jesli tlumaczewnie jest dluzsze niz poltorej linijki. Napis znika zanim go doczytam.
A niektore pinkwolone eksperymenty z napisami powoduja nie tylko nie nadazanie, ale tez potworny bol glowy.
Musialem np po 10 minutach przestac ogladac Slumdog Millionaira poniewaz napisy pojawialy sie raz u dolu ekranu, raz w prawym gornym rogu, raz w lewyn, raz jeszcze gdzie indziej. A ja zanim zaczne czytac co jest napisane musze zogniskowac wzrok na tekscie. I to trwa z pol sekundy albo sekunde, zaleznie od pory dnia, oswietlenia, zmeczenia. . Kluczowe pol sekundy.
Takie kocisko, jak u Liskowej herbaty to by był wielki kawał szczęścia. Ach! A ile mruczenia! I ile sierści! Można by ciepłe kordełki robić i rozdawać dobrym ludziom. 😀
Ago, JA Cię rozumiem. Mam alergię jak ten słoń, w dodatku nie wiadomo na co, bo w testach nic nie wyszło, a ona jest. I też właśnie odwalam okres rzężenia. Ale ulgowo, bo jestem dobrze ustawiona z lekami i w razie draki sama sobie radzę. Mam genialnego lekarza, do którego jeździłam do Koszalina. Nie wiem, gdzie mieszkasz, ale może mogłabyś do niego pojechać? Podałabym Ci koordynaty.
Koordynanty na genialnego lekarza to jest coś, co warto mieć – poproszę. 🙂 Bobiku, podrzucisz Nisi w wolnej chwili mój adres? Mam nadzieję, że nie będzie aż tak źle, żebym zdecydowała się jechać z Warszawy do Koszalina do lekarza, ale dobrze jest mieć plan B. Zresztą, moja siostra parę lat temu pojechała robić badania do szpitala w … Białymstoku, tak że precedens w rodzinie jest.
Dr Zbigniew Sankowski, przychodnia Alergosan w Koszalinie na Jabłoniowej http://www.alergosan.pl/index.php/prywatna-przychodnia-specjalistyczna
Bardzo przytomny, nowoczesny, a poza tym jedyny znany mi lekarz (a było wielu), który sam pokazuje jak używać inhalatora – po czym dowiadujesz się, że przez dwadzieścia lat robiłaś to nieprawidłowo, dlatego kiepsko działało. Pojechałam do niego namówiona przez rodzinkę – leczył mojego brata i dziecko bratanicy. Długo się opierałam, bo niby w Szczecinie też są dobrzy alergolodzy. W końcu kiedyś pojechałam, bo już miałam oczka na słupkach – Ago, znasz to zjawisko, nie? Po kilku wizytach ustawił mnie na cacy i od paru lat jadę na jego lekach, znaczy na zestawie, który mi wymyślił.
Więc jakbyś już była w rozpaczy i z oczkami na słupkach, to może warto.
Ago, a przy okazji nad morze skocz, jeśli lubisz ogrody, to koniecznie do Hortulusa – zachodnie wybrzeże fajne jest.
Miłośnicy ogrodów są w Koszyczku? To Hortulus obowiązkowy, ma już renomę europejską. Niesamowite ogrody. http://www.hortulus.com.pl/ogrody-tematyczne.html
Alergo-san to tak z japońska trochę brzmi. 🙂
Znaczy, sprawa koordynatów jest załatwiona i ja już nic nie muszę robić?
Bobiku, zrób coś.
Kanapkę z pasztetówką?
Pan doktor i ogrody już w notatniku, dzięki Nisiu. Oczka na słupkach i pieczołowicie wytarzane w żwirze. Bardzo pieczołowicie.
Okej, po tak niedwuznacznej zachęcie ze stony Nisi zrobiłem kanapkę z pasztetówką i pracowicie ją zjadłem. A teraz równie pracowicie pobiegnę na spacer. 😀
Ma bardzo dobre opinie w internecie ten lekarz. 🙂
Siódemeczko – zasłużone, z cała pewnością.
Ma on też bardzo przyjemny personel, który zajmuje się pacjentem troskliwie, nie wypuści dopóki nie ma pewności, że pacjent wszystko zrozumiał itp. Jest przyjemnie rzeczowy i uprzejmy. O kompetencjach już mówiłam.
I co ładne: nie wyciągają forsy na siłę. Ilu jest lekarzy, którzy powiedzą, co masz robić w stanach zaostrzenia choroby? Raczej każą przyjechać, bo to znowu dla nich pieniądze. On tego nie robi – daje instrukcje i radzisz sobie sama, bez konieczności podróży i wydawania kolejnych pieniędzy. Piękny pan.
Drugie „moje” miasto na wschodzie Ukrainy niespokojne – Lugansk, w moich czasach Woroszylowgrad, potem znow Lugansk, potem po raz drugi Woroszylowgrad i wreszcie po raz trzeci Lugansk.
Do Woroszylowgradu, najbizszego wiekszego miasta od gprniczej Kadijewki, w ktorej mieszkalismy, wozili mnie rodzice nieustannie do okulisty, ktory nie umial zdiagnozowac mojej wady wzroku (a pozniej slynny prof. Krwawicz w Lublinie tez nie umial, dopiero optometra w Nowym Jorku- wlasciciel sklepu z okularami zbadal i powiedzial ). Z Woroszylowgradu zawsze wracalam slepa, po wkropieniu mi atropiny, wiec w nagrode zabierano mnie tam do restauracji „Szachtarska Ukrajina” i zamawialam tam pielmieni.
Bardzo lubilam jezdzic do Woroszylowgradu – bo to oznaczalo kilka dni wolnych od przeszkola.
A teraz dowiaduje sie, ze Lugansk, d. Woriszylowgrad jest siostrzanym miastem Lublina! No niech mnie kule bija!
No i jest dzis podobno 200-lecie narodzin Tarasa Szewczenki, ktorego tak kochalam w szkole.. Wiec zacytuje co pisal o POlakach w wierszu „Do Lachow”:
O, tak, Lachu, druhu, bracie,
wróg nasz w księdzu i magnacie:
skłócili nas, rozdzielili,
a mybyśmy w zgodzie żyli!
Dajże rękę kozakowi,
serce czyste razem daj,
będziem w sobie Chrystusowi,
wznowim dawny, cichy raj!
Nie zauwazylam bledu „Daj że”. Powinno byc „Dajże”. Popraw, Bobiku, pliz,
Moja znajoma Ukrainka, o której kiedyś pisałem, mieszka właśnie w Ługańsku. Razem pojechaliśmy do Cardiff, też miasta partnerskiego. Nie wiem, co się z nią teraz dzieje 🙁
„Miód ze źródeł lokalnych”, Ago, w moim rozumieniu znaczy miód zawierający pyłek roślin z miejscowej strefy klimatycznej. Znaczy nie musi być koniecznie z pasieki na Żeraniu (jeśli by taka była), ale raczej nie grecki czy chiński. Ale to jest, jako się rzekło, lep propagandy pszczelarskiej i weryfikowałbym z poglądami medycyny oficjalnej. Bo że najlepiej na trzy zdrowaśki do pieca chlebowego to wszystkim wiadomo.
Taak, wizyta w piecu chlebowym, to rzeczywiście najpewniejszy sposób na pozbycie się wszelkich dolegliwości. Tylko te skutki uboczne…
I jeszcze mała zmiana tematu: http://www.iandoescher.com/william-shakespeares-star-wars/
Zabawny i inteligentny pomysl. 🙂
Zabawne, że to Polacy najbardziej pyskują przeciw Rosji a są tuż po Holandii jej najsilniejszym wsparciem ekonomicznym w Europie (nasz negatywny bilans handlowy z Rosją to prawie 14 miliardów euro rocznie).
Można popyskować pod nowym wpisem, bo jak już zostałem przez Nisię zmuszony do pracowitości kanapkowej i spacerowej, to jeszcze z rozpędu siadłem i w klawisze postukałem. 🙂
To co proponujesz, andsolu, zebyśmy przyłaczyli do Putina i najechali Krym?
Siódemeczko, porządziłem się (bez pytania, ale wiem, że mi wybaczysz 😉 ) i przeniosłem drugą część Twojego postu pod nowy wpis, bo pasuje do tematu jak ulał.