Poranek czasowego sceptyka

niedz., 30 marca 2014, 08:46

O świcie między snem a jawą
ostrożnie pokonałem zasiek,
w dzionek zrobiłem krok niemrawo
i się znalazłem w nowym czasie.

Nie za gorącym, nie za zimnym,
letnim po prostu, tak bym orzekł.
Nie lepszym od dziesiątków innych,
lecz i nie gorszym od nich może.

W pośpiechu swój wewnętrzny zegar
przestawia człowiek tudzież zwierzę,
godzinę wcześniej wszystko biega,
a mnie ten numer coś nie bierze.

Wskazówki wąskie czy szerokie,
raczej podłużne, raczej obłe –
nieważne, za ich nowym skokiem
chowa się zawsze stary problem.

Więcej, problemów oceany,
te jeszcze z zimy i z jesieni.
Musiałbym chyba być naćpany,
by liczyć, że się dziś coś zmieni.

Wolałbym się, miast w letnim czasie,
zbudzić na przykład w dobrych czasach,
śnię nawet czasem, że tak da się…
Niestety. Nie dla psa kiełbasa.