Bezpieczne jedzenie
– No, Wielkanoc będzie chyba w tym roku jak trzeba – oświadczyła z zadowoleniem Labradorka, spoglądając na zgromadzone wiktuały. – Jaj w każdym razie zabraknąć nie powinno…
– Oj, nie zabraknie! – skrzywił się Bobik, jakby zmuszono go do wypicia duszkiem sporej szklanki octu siedmiu złodziei. – Tylko że mnie się już jaja nieco przejadły. Sam niedawno szczekałem, że one są potrzebne, ale odkąd nabrały strusich rozmiarów… Jak czytam, że Putin ogłasza się obrońcą praw prześladowanych, albo że kuria bierze się do zamykania kościołów, to się zastanawiam, czy nie pora jednak powiedzieć „bez jaj!“.
– Okej, nie będziesz musiał wszystkich tych jaj konsumować wprost – zaproponowała kompromisowo Labradorka. – Z części mogę zrobić babę.
– Tylko nie to! – przeraził się Bobik. – Zaraz nam tu wparuje poślica P. i wygłosi wykład, że nie da się przez proste przesunięcie jaj na inny odcinek zrobić z chłopa baby. Potrzebne nam to akurat w Wielkanoc?
– To mazurek – nie ustawała w poszukiwaniu wyjścia sąsiadka. – Mazurek chyba niczym nie grozi?
– A gdzie tam! – pokręcił łbem szczeniak. – Od mazurka polska myśl podąża do Chopina, od Chopina do narodu, a jak słowo naród wchodzi do gry, to wiadomo, że można oberwać i nie ma co życzyć spokojnych Świąt. Zostaw mazurki i główkuj dalej.
– Kiełbasa? – rzuciła bardzo już niepewnie Labradorka.
– Też się może zacząć. O wyższości żywieckiej nad krakowską albo wręcz przeciwnie. A jak jeszcze komuś uda się wkręcić w sprawę hamburgera, to już w ogóle umarł w butach. Zacznie się musowo.
– To znaczy, że nie ma już bezpiecznego jedzenia? – wyszeptała Labradorka z miną kompletnie zgnębioną.
– Jedno jest – przyznał Bobik, nie przejawiając jednak szczególnej radości. – Chrzan. Jak powiesz, że wszystko jest do chrzanu, osiągniesz powszechną zgodę, przynajmniej na chwilę. Wtedy nawet rodacy, zjednoczeni wspólną myślą, zapominają przez chwilę wytykać innym, że chrzanią od rzeczy. Chociaż fakt, że zbyt długo ta jednomyślność nie trwa.
– Eee, to ja chrzanię takie święta – rozkleiła się Labradorka. – Myślałam, że będzie miło i przyjemnie.
– Jeszcze może być – ocknął się nagle Bobik i zamerdał z oznakami nieśmiałego zadowolenia. – Mam pomysł. Po prostu nie dajmy się zwariować i narzucić sobie narracji. W końcu nic nam się nie stanie, jak przez dwa dni nie będziemy czytać gazet, oglądać telewizji i słuchać podpowiadaczy, tylko wymyślimy sobie narrację sami. Wesołych Świąt! 🙂
Za grzywkę to Boris Brendę. Poużywał i odleciał. A zadowolona Brenda wciągnęła myszkę, bardzo zgrabnie.
A ona tego gryzonia polknela w calosci. Zas sesja seksualna byla tym razem wybitnie dluga – co najmniej 4 sekundy, a moze nawet piec.
To napastowanie Brendy ponoc dla wzmocnienia wiezow rodzinnych, bless them.
O rany, tak się wzmacnia więzy rodzinne? Lecę poskakać po Panu Administratorze! 😆
Oczywiście, że Borys Brendę i faktycznie, niesłychanie długo.
Jak jest dobry rok (bogaty w myszy) to oni podobno i trzy serie porodowe potrafią.
Bobiku, najpierw koniecznie łapać za grzywkę 😎
Loto, Duże Zawodzie jest tu reprezentowane, nawet północno i południowo, ale z różną częstotliwością. 🙂
A skąd ta pewność, Markocie, że PA ma grzywkę? 😆
Bobiku, thanks!
Każdy ma gdzieś jakąś grzywkę 😉
Siódemeczko, absolutnie się z Tobą w sprawie Ledera nie zgadzam, ale skoro nie podajesz argumentów, trudno mi oczywiście wejść w dyskusję. Niemniej jednak różnicę poglądów chciałem zaznaczyć. Przynajmniej nikt nie będzie mógł powiedzieć, że mamy tu jakąś jedyną słuszną, obowiązującą linię. 😀
Okej, Markocie, zaraz sprawdzę na plecach. 😈
No, to Mały/-a Wołodia odpadł/-a. Ale właściwie dla siedmiu jajek istnieje już gotowy zestaw imion – Mędrek, Gburek, Apsik, Wesołek, Śpioszek, Gapcio, Nieśmiałek. Tylko popatrzyć, które imię do którego jaja pasuje. 😈
Wolodia chyba przysnal w tym jajku i czuje moje serce, ze wyjdzie z niego po polnocy.
No trudno. Jutro sa urodziny Szekspira. Tez bogate mozliwosci.
To znaczy po naszej somerseckiej polnocy. Teraz dopiero piec po 11.
Aaa, prawda, godzina różnicy…
Ale u nas już po północy, to mogę przyznać, że mnie Wołodia właściwie nie zachwycał/-a. Nie podobało mi się, że jakieś piękne i słodkie zwierzę będę za każdym razem musiał kojarzyć z syfilitycznym łysolem, że o innych właściwościach już nie wspomnę. Tylko przez szacunek dla czytelniczych wspomnień Heleny nie zgłaszałem sprzeciwu. 😎
Szekspir to jest inna rozmowa. 🙂
San rozumiesz Bobiku – ja jestem rozpieta miedzy Leninem a Szekspirem.
Trafiony, zatopiony! 😆
Ale nie musisz, Heleno, zwracać się do mnie per Bobik-san. Ja jestem szczerym egalitarystą. 😈
Helenko, Bobiku, nie wiem o czym gadacie…?
Boris chyba poszedl z chlopakami na piwo, wycienczony czekaniem i umocnianiem wiezow rodzinnych. Ja sobie chya tez otworze. Cieple.
Loto, Helena, ze względu na tytuł książki, którą pamiętała z dzieciństwa, proponowała, żeby sowiątko – jeśli wykluje się w dzień urodzin Lenina – nazwać Mały Wołodia (albo Mała, gdyby była dziewczynka). Sowiątko jednak najwyraźniej nie chciało być Wołodią, choć teraz nie wykluczamy, że chce mieć coś wspólnego z Szekspirem. 🙂
W kwestii Wolodi? Dzis sa urodziny Lenina i zaproponowalam pare dni temu, ze jesli zgodnie z zapowiedzia specjalisty pierwsze piskle panstwa Kapustow (nazwisko wymyslone przez Liska) urodzi sie 22 kwietnia, to nazwiemy go Malenkij Wolodia, jak nazywany byl Lenin w sowiectwie, tfu w dziecinstwie..
Jakoś mi się z Kapustami bardzo stary kawałek Floydów skojarzył. Świetny do wyciszenia się na dobranoc. 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=nGcIy40n3dY
Helenko, Bobiku, nie wiem co powidziec/napisac/, Mysle, ze pewnie malo to Was obchodzi
Loto, jeżeli tylko bierzesz pod uwagę, że to wszystko były żarty, to po prostu napisz, co myślisz. 🙂
Dlaczego, Loto? Wytlumaczylam Co nieco wyzej – o, i Bobik tez wytlumaczyl!
Jest Wolodia. Wystaje z pol jajka!
Helenko, Bobiku, juz musze sie oddac innym zajeciom. Do tematu wrocimy….U mnie dopiero siodma PM.
Jest juz kompletnienurodzony, pod Brenda. Boris jeszcze nie wie. Zeby go tylko nie zgniotl, jak wskoczu na zone.
Wystawanie na pół z jajka, dwie minuty przed północą i to jakąś nienaszą, się nie liczy. Szczekspir, Szczekspir, Szczekspir! 😆
Brenda pożera łożysko, tfu, skorupkę. Nawet nie wiedziałem, że ptaki też tak robią. 😯
A Boris przyleciał, ale przychówkiem w ogóle się nie zainteresował, tylko od razu do umacniania się rzucił. 😆
Oni chyba chca na B – wiec Bard ma duza szanse.
Teraz byla bardzo ciekawa scena. Borys przylecial, Brenda szczebiotala, Borys chgcialsie wdrapac na zone, ale ona mu nie zezwolila na … tego… nie podniosla ogonla w gore dajac mu dostep. Boris z niej spadl i dosc nadety odlecial.
Trzeba mu chyba wytlumaczyc, ze „nie” znaczy „nie”.
Ptaki pozeraja puste skorupki moze dlatego aby wrogowie nie wiedzieli, ze jest piskle do pozarcia.
Jakieś wartości odżywcze te skorupki też mają. Pamiętam, że wiejski drób dostawał czasem potłuczone skorupki do karmy. Ale jeszcze nie widziałem na własne ślepia zżerania opakowania zaraz po wykluciu.
Już naprawdę dobranoc, bo Irek wcześnie budzi. 😉
Wapn na produkcje skorupek.
Heleno, skad widzialas, ze te urodziny dziej?
Moja Klarunia znow poleciala na lowy. Naprawde nie wiem czy ma Ich czworo czy piecioro.Wydaje mi sie ze ciagle piecioro. Oj, bedzie jej trudno wykarmic ten przychowek.Bles her jak mawia Helenka
Nie wiem, dlaczego ktos polyka nasze literki”
Brenda polozyla sie w poprzek, wszak wsztstko jej sie teraz nalezy.Jej I ich potomstwu. Czujnie spoglada, czy maz sie zjawi.
Wspaniala rodzina.
Skorupki dobrze jest podawać kurom w stanie prawie mielonego, bo jeśli (a tak strasznie głupie to one nie są) skojarzą większe kawałki skorupek z tym, co im wypada spod ogona, to adeus, jajecznico, nigdy więcej żółtko nie dotrze na ludzki stół.
herbata 🙂
i jeszcze raz herbata 😀
szeleszcze
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
O godzinie 9.00 gimnazjaliści zaczynają trzydniowy maraton egzaminacyjny. Wśród nich nasz wnuk. Kciukotrzymanie mile widziane 😎
16599
Dzień dobry 🙂
Trzymam już od 9.00, choć trochę teoretycznie, bo sam egzaminu gimnazjalnego nie znam i nie potrafię się szczegółowo wstawić w położenie. 😉
Ale znając Wnuka Jagody (akurat tak się złożyło, że go poznałem), poradzi sobie śpiewajęcy (weź cztery dziewki, niech łuskają orzechy śpiewajęcy…) i szczególna nerwówa nie jest tu potrzebna. 🙂
To już bardziej za dziadków trza trzymać, aby tę nerwówę przetrzymali w dobrym stanie 😉
Widziałem w nocy dzieciątko Kapustów, takie małe jak brukselka, a matka go łapą… 🙁
No i ten Borys 🙄 Przyleciał z pustym dziobem, łap za grzywkę i… 10 sekund, jak nie więcej 😯
… i uleciał
Wiadomość niby drobna, ale o tyle ciekawa, że może sygnalizować jakiś trynd. Twórca rosyjskiego odpowiednika FB opuścił kraj „bez zamiaru powrotu”, oświadczając, że Rosja jest niekompatybilna z biznesem internetowym.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,15838546,Tworca__rosyjskiego_Facebooka__opuscil_kraj___Rosja.html
Jeżeli kraj, w którym w ogóle innowacyjnego biznesu jak na lekarstwo, wypłasza polityczną śrubą nawet nieliczne rodzynki, zamiast je hołubić, to przed rosyjską gospodarką są naprawdę bardzo marne perspektywy. A zawierucha, którą ostatnio wywołał Putin, będzie wymagała jeszcze większego dopolitycznienia całego rosyjskiego życia, bo tylko w ten sposób od rosnących problemów gospodarczych będzie można odwrócić uwagę.
To, że Putin strzelił sobie w stopę, oczywiście wcale mnie nie martwi. Ale że przy okazji strzela w stopy milionom zwykłych Rosjan, jednak mi przykrość sprawia. 🙁
Jagodo, ja znam pierwszy test gimnazjalny. To był test na inteligencję 😉 . Zatem możesz zachować kamienny spokój 🙂 .
Biedni Rosjanie 🙁
A co z twórcą polskiego FB? Urodził się już? 😉
Ja też się zastanawiam, jak te ptasie matki to robią, że piskląt nie pozgniatają, a pisklęta, że potrafią to walcowanie i przytykanie puchem przeżyć. Zwłaszcza u Klary, w tym maleńkim domku, w którym pisklak nawet na chwilę nie może umknąć w bok.
W swoim czasie w Polsce rekordy popularności biła, moim zdaniem okropnie siermiężna, Nasza Klasa. Może i na imperium Zuckerberga już jakiś discopoloinfogeniusz parol zagina. 😉
„W Kontakcie” został zablokowany we Włoszech za piractwo (nielegalne kopie filmów).
Brenda się kokosi, małego (Billy?) używa do podgrzewania rodzeństwa, ciekawe czy już go karmiła i czym? Chyba nie całą myszą…
Sowy wyrywaja mieso z gryzonia i porcjami podaja malym. Widzialam kiedys na Speringwatch BBC. Nie jest to widok budujacy.
Boris ja uwielbia i nie przestaje calowac. 🙂
Co to będzie, jak jeszcze Irek swój urlopowy włajeryzm dorzuci. Chyba trzeba będzie nazwę blogu zmieniać. 😆
na Pipping Bob.
poświąteczne dzień dobry 🙂
znowu trolle
16600 – 16604
Trolle wywalone, a w prawej zakładce znowu jest link do listy (wiem, że z literówką, ale bez PA nie mogę w tej chwili znaleźć, gdzie mógłbym to poprawić), bo prosili Bobika różni wielkimi prośbami. 🙂
Nasza idolka Brenda właśnie wypruwa flaki jakiejś myszy. Brrrr…
Oooo, widze, ze malenstwo ma juz oficjalne imie – na czesc Szekspira, Bard.
Mielismy w tym maly udzial, bo zagrozilismy, ze bedzie u nas nazwane na czesc Lenina. Wszyscy musieli szbko ruszyc glowa.
Nisiu, we never promised you a rose garden.
Nie moglibyśmy zaszantażować, że zaczniemy nazywać Hosera Leninem, skoro to takie skuteczne? 😈
Hoser ma juz ksywke Haman. Co powinno byc podwojnie bolesne.
U amerykańskich rybołowów piękna zmiana warty na gnieździe, jaja nawet na moment nie zostały odsłonięte.
A po lewej stronie gniazda jakieś ptaszki rozważają, czy by nie wprowadzić się do bejsmentu 😉
Rodzina rybolowow w zatoce Chesapeake zmieniala sie miescami nawet na jajkach, gdy jedno musialo troche polatac i rozprostowac skrzydelka. Bardzo sprawnie i bez wykrecania sie z obowiazkow rodzicielskich.
Ta para juz wysiedziala w przeszlosci bodaj kilkanascie rybolowiat. Co roku platforma po odlocie rodziny do Ameryki Lacinskiej jest czyszczona, aby nie zalegly sie pasozyty. Wszystkie tegoroczne galezie wywalane. Zostawiana jest kartka z powitaniem na wiosne. Czyszczona jest tez platforma czasami gdy ptaki sa w gniezdzie. Fukaja groznie i machaja skrzydlami, ale nie zabijaja sprzatacza.
Jest o tym filmik na stronie.
Gdybym był małym ptaszkiem, na wszelki wypadek wprowadzenia się zbyt blisko drapieżników bym nie rozważał. Kto ich tam wie, czy zawsze pamiętają, że ryby mają łowić. 🙄
Ale sam pociąg do lokalizacji rozumiem. To amerykańskie gniazdo ma w sobie jakąś czystą poezję. Żywioł, przestrzeń, wiatry buszują, a w tym nieprzyjaznym, choć pięknym świecie dwójka ptaków mężnie próbuje stworzyć bezpieczny dom dla swojego przychówku. Zawsze, kiedy podglądam to gniazdo, ono mi opowiada jakąś taką historię. 😉
A dlaczego rybolowom ma byc latwiej niz pionierom podbijajacym Dziki Zachod?
Amerykańskie orlątka wydalają jak małe odrzutowce – wielkim łukiem poza gniazdo 😎
Kiedyś byłem świadkiem, jak tygrys ussuryjski stanął tyłem do ogrodzenia i siknął, a jego mocz przeleciał wielometrowym łukiem nad parą idących alejką ludzi, którzy nawet nie zauważyli, że przeszli pod przepiękną tęczą 😀
i znowu poczekalnia? 🙁
A, bo ten Łotr jak się czasem na kogoś zaweźmie, to przez cały dzień potrafi gnębić. 👿
A ja nie zawsze jestem akurat na tyle pod łapą, żeby natychmiast wpuścić.
Hiii, hiii… Skandalizm towarzysko-polityczny w coraz większym rozkwicie. 😈
Cześć voyeurom 🙂
Wiadomość dla Jagody: ja mam wszystkie „Koty…” 🙂 Swego czasu, kiedy wychodziły, odkryłam je, wpadłam w nałóg i co tydzień kupowałam kolejny tomik za dyszkę, czy jakie to tam grosze kosztowało. Potem szukałam z kolei na gwałt brakujących pierwszych tomików, najdłużej tego, w którym pojawia się koteczka Yum Yum. Ale na koniec się na panią autorkę obraziłam, bo rozpieprzyła wszystko, głównej wiernej przez kilkanaście tomów bohaterce kazała puścić bohatera w trąbę itp. Ja rozumiem, że jak ciągnęła to tyle czasu, to na stare lata miała tematu po dziurki w nosie. Ale tego się czytelnikom nie robi 🙁
Usunęli tę stronę, Bobiku 😉
Podłożyłem teraz taką linkę, że na razie wchodzi. 😉
E. po przeczytaniu pochwal Jagody, szbko zamowila Kota na Kindle’a. Czekam az ona skonczy.
Zacząłem się wstydzić, że nie znam żadnego Kota, który. 😳 Widzę, że to okropna luka edukacyjna, a i strata przyjemnościowa. 🙁
O kurka wodna! Co Nitras wyprawial z rudym kelnerem, strach pomyslec. Mam nadzieje, ze w krzakach, a nie na dachu garazu, publicznie. I ze zawsze pamieta aby sie zabezpieczyc przed niektorymi groznymi i mniej groznymi chorobami. Z tego wszystkiego biedny niewinny Korwin-Mikus musial zwiewac z restauracji nie uisciwszy rachunku! Panie, co sie z ludzmi porobilo! Istny cyrk.
Inna rzecz, ze moze Korwin-Mikus uznal, ze Nitras juz zaplacil w naturze za strawe.
Jagodo, widzę chyba wszystkie Koty w pdf, lub na czytniki.
Powiedz, jak Ci najwygodniej, to podeślę.
Nie zauważyłam wcześniej wpisu Jagody, bo ciągle jeszcze dosyć źle się czuję.
Ojej, Siódemeczko, to chyba i ja się o pdf-y przymówię, ale ABSOLUTNIE dopiero wtedy, jak całkiem wydobrzejesz (kciuki w robocie!). Nie jest tak, żebym już dziś w ogóle nie miał czego czytać. 😉
Spoko, Bobiku. 🙂
Skandal towarzyski tak wstrząsnął mą pieską duszą, że szybko opisałem go mową związaną, na ogólnie znaną melodię. 😈
W knajpie w Pszczynie przez noc całą mącił jego męskie ciało,
szeptał „boskim jesteś, Mikuś, politykiem“,
potem się okazał zerem, z rudym puścił się kelnerem
nie zważając, że sam został Korwin-Mikke.
Więc Korwin rzekł twardo, że ne zaplati,
za krzywd moralnych moc chce wszystko gratis.
Tym bezlitośnie ugodził Nitrasa,
bo nie miał biedak wręcz już na pół basa
i na ten wist zaniósł się skargi krzykiem:
ne zaplatil
Korwin-Mikke!
A kiedy Mikuś wstał, wyszedł bez słowa,
Nitras na cały świat już twitterował,
że właśnie zaszedł wypadek potworny:
nie uiścił
Mikke-Korwin.
Korwinie-Mikke, rywalu kelnera,
czy taki skandal wytrzyma kariera?
Bo już przez fejs toczą się ploty dzikie:
ach, ne plati
Korwin-Mikke!
Siodemeczko, ja tez, ja tez (na czytnik) …. 🙂 😳
Siodemeczko, ja tez, ja tez, na Kindle!
Ooo, piesn o Korwinie-Mikusiu cudna! Juz ja zanioslem pod strzechy!
Kochani,
dziękuję, Koty dotrą do mnie jutro, w komplecie, z allegro 😆
Będę miała na zbyciu pierwszych siedem 😯
Koteczka Yum Yum zjawiła się w trzecim tomie. Zgadzam się z Dorą, że od Kota można się uzależnić, ale jakie to przyjemne uzależnienie 😉
Nawet Psom nie zaszkodzi ❗
Sowom, Liskom i wszelkiej innej żywinie, florze i faunie, z ludziami włącznie, zrobi dobrze na serce i rozum 😉
dzisiaj Swiatowy Dzien Ksiazki 🙂 🙂 tak lubie
😀
od jutra codziennie bedziemy goscic klase lud dwie 8-10latkow i indoktrynowac 😎 do czytania oczywiscie 🙂
# bywa tak
# w tle Lwow
pstryk
JKM wznosi się na poziom Lepperszczyzny. A ja przez długi czas myślałem, że się nam wykluwa polski Monty Python.
Rysiu, w pośpiechu wyczytałem o dziale męsko-wędliniarskim. Aha, cenne jest to, że mowa o klientach, a nie o ludziach. Czyli i pies ma szansę na kaszankę.
Nie mam adresu Sowy, musisz mi podrzucić, Bobiku.
Mogą być jeszcze rtf i doc. 😀
Rysiu, najlepsza metoda indoktrynacji dzisiejszych malolatow do czytania ksiazek jest zabraniac i ograniczac. Mowic: ooo, tego czytac nie wolno, to dla doroslych.
Mojej Starej Matka walila w zamkniete drzwi kibla, kryzczac: Otwieraj, wychodz, wiem, ze ZNOWU czytasz! Wtedy Stara wspinala sie na deske klozetowa i kladla kisazke na wysoko umieszczonym zbiorniku z woda do zlewania. I mogla opuscic kibel z niewinna i zraniona mina – przeciez mam zatwardzenie! W ten sposob wszystkie ksiazki w dziecinstwie byly trche podmoczone, bo tam zawsze przykrywka byla wilgotna, ale w ten sposob zdolala przeczytac nieprzyznaczone dla malolatow Cichy Don, Decamerona oraz Dlaczego skrobanki sa szkodliwe i niebezpieczne? (Czem wriedien i opasien abort?). Fascynujace lektury.
Najgorsze to namawiac do czytania. Stara nieustannie ktos namawial do przeczytania Trylogii. Za zadne skarby! Do dzis! I tak juz zostanie do samej smierci.
Rysiu, czy to z tego wzgórza widać przedmioty i podmioty stosunków prawnych?
Na niedźwiedziej polance mieszka jakieś czarne ptaszysko wielkości małego niedźwiedzia. Kruk? Inne przelatywało, ale miało bicolor, więc może wrona?
Kocie, dlaczego Cichy Don byl nieprzeznaczony??
Nisiu, dzis bylo ich bardzo duzo i zachowywaly sie tak jakby byly na planie u Hitchcocka.
A teraz musze rzucic pare mocnych slow: £@*&%, >?^$%, oraz ^$@^% jego mac!
Wymieniklam juz szesc listow z admionistracja Piana w GW. piecoikrotnie „dokonywalam wplaty” i wciaz nie jestem w stanie jej „dokonac”.
I zeby jeszcze dodac obelge do zniewagi jakas pancia z tegpz Piana zwroca sie do mnie per Pan, choc stoi jak byl Helena, No zez!
Bardzo brutalna scena pokatnej skrobanki, Lisku.
Nie pamietam tego 😳 Wlasciwie wielu szczegolow nie pamietam, przeczytam znow, nawet ją mam…
Jest Mis!
16632
Dobry (?) wieczór.
A to już czytaliście ?
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,15842636,Abp_Hoser__Grupa_ks__Lemanskiego_rozprowadzala_oplatki.html#BoxSlotII3img
👿
Miszu przechadza się okolicami i czasem zajrzy. Przed chwilą był minutkę.
„”Trudność polega na tym, że ja, jako przełożony kościelny księdza proboszcza, nie mogę publicznie mówić o ciemnej stronie jego działalności” – dodał.” Wiem ale nie powiem? Oszczerca
Czyj to dziobaty łebek leży u Kapustów w lewym dolnym rogu?…
Lisku, Hoser nie moze nic powiedziec (o tej szemranej dzialnosci Lemanskiego), bo ten lobuz Lemanski oblozyl go zakazem wypowiedzi. 🙄 A sam Lemanski to sobie moze gadac z prasa ile zechce. 🙄 Wiec biedny abepe nie ma nawet mozliwosci sprowstowania. 🙄
Ale gdy tylko zapanuje zgoda wsrod wiernych co do tego, ze Lemanski to swinia a Hoser aniol, to Hoser Pasterz Dobry i Lagodny pozwoli kosciol otworzyc. 🙄
Trolli sie namnozylo.
Klara gdzieś poleciała i świetnie widać małe puchatki. 🙂
Ledwo toto w ogóle ma jakiś kształt, ale twarze już sowie. 🙂
Wielka Sobota w kosciele Swietego Grobu
U niepolskich orełków święta – rybka i zajączek, oba świeże; Pan Orełek dostarczył. Pani Orełkowa konsumuje truchełko na dużym zbliżeniu (kamera nagle się ruszyła i podjechała bardzo blisko), maleństwa chyba niegłodne, bo śpią. A propos maleństwa, jedno jakieś bardzo zabiedzone, wyraźne mniejsze od dwójki rodzeństwa; może dwa to chłopaki, a to delikatniejsze – dziewczynka albo na odwrót, nie znam się. Oglądałam wcześniej same maleństwa – rozkoszne, śpią w przedziwnych pozycjach.
ojej… 🙁 A to najbardziej lyse orlatko to wyglada , no wypisz-wymaluj jak jego prapra….. pradzadek, dinozaur. Swoja droga dobrze, ze rexy wyginely. Nie chcialabym aby mi taki latatl nad glowa.
Fab! (Niedawno prowadziła u nas szkolenie urocza Walijka. Kiedy coś jej się podobało, czyli co chwila, pokrzykiwała „Fab!”. Natomiast kiedy na skutek jakiejś nieszczęśliwej kombinacji klawiszy utraciła efekt tygodniowej pracy, powiedziała ponoć: „What a shame.” „Fab!” słyszałam na własne uszy, w to drugie nie wierzę – takie rzeczy, to od Wielkiej Księżnej wzwyż.) Nabyłam pierwszy tom Kota (Fab!)- bardzo potrzebuję jakiejś nowej (dla mnie) serii kryminalnej. Może mi podpowiecie, na którym tomie się zatrzymać, żeby na koniec nie zeźlić się, jak Kierowniczka? Bo na pewno bym się zeźliła.
Nisiu, dopadłam – z pewnym trudem – tę kawę, której nazwy Łotr nie lubi – bardzo sensowna, żadne fiu-bździu, 100% kawy w kawie. Pasuje mi, piję ją już od kilku dni.
Bobiku, Korwin-song znakomity. 😀
Też mi na widok orlątek zaraz przelatuje przez głowę, że pragadzich przodków wyprzeć się nie mogą. 😉
Ago, tę kawę co to via cywetki???
Kopi Luwak
No i przeszło Łotru…
Nieee, kawa była na G.
Ta najmniejsza chudzina, co tak chętnie się chowa pod matkę lub rodzeństwo, jest o 5 dni młodsza od najstarszego, a karmione są najpierw najsilniejsze…
Niech się dobrze najadają, bo pogoda marna, nadchodzą deszcze, a może i śniegi 🙁
Z tego zająca tak by kołderkę futrzaną… 🙄
Aha, tylko ja tę kawę na G kupiłam zwykłą, a nie rozpuszczalną.
Wstawiam dluuuugi kawalek z FB. Sprawozdanie. Dla tych, ktorzy fejsa nie maja. Bobiku, wiem, ze dlugie, po przeczytanku mozna wyrzucic. A Mikus cacko!
W JASIENICY BEZ ZMIAN !
Nie było powodów abyśmy spodziewali się przełomu w wyniku dzisiejszych rozmów delegacji jasienickich parafian z kurią warszawsko-praską. (chociaż wielu z nas liczyło na konkrety)
Trudny był nawet sam początek rozmów gdy do sali rzecznik Dzieduszycki wprowadził wybranych przez siebie przedstawicieli mieszkańców Jasienicy – argumentując, że to przecież też parafianie. Poziom manipulacji i bezczelności okazanej przez kurialistów wobec delegacji osiągnął apogeum.
Zdecydowana odmowa delegatów, którzy zgodnie z ustaleniami z 17 kwietnia br traktowali dzisiejsze spotkanie jako kontynuację tego z dnia protestu, pozwoliła prowadzić rozmowę bez udziału „wybrańców” rzecznika.
NIESTETY, żadne zapowiadane wcześniej decyzje : okreśłenie terminu otwarcia kościoła i zmiana administratora i jego ekipy nie zostały podjęte przez abpa Hosera.
Delegaci przedstawili arcybiskupowi wszystkie fakty złamania przez kurię wcześniejszych ustaleń oraz wskazali na wszystkie przykłady prowokacyjnych manipulacji. Uzyskali jedynie próby mętnych wyjaśnień ze strony kurialnej.
Delegaci poinfomowali o wysłaniu PROŚBY do PAPIEŻA o otwarcie ich kościoła – zarówno poprzez Nuncjaturę w Polsce , jak i bezposrednio do Watykanu. Uprzedzili także arcybiskupa Hosera o zamiarze złożenia formalnej SKARGI na ręce papieża Franciszka na całość zachowań kurii wobec wspólnoty jasienickich parafian.
SPOTKANIE wprawdzie zakończono wskazaniem daty kolejnego spotkania (29 kwietnia br) ale żadna ze stron nie jest pewna czy do niego dojdzie.
Otrzymaliśmy obietnicę szerszej relacji z rozmów i po jej otrzymaniu bez wątpienia udostępnimy ją także Państwu.
Warszawa, 23 kwietnia 2014 , 18:00
Hoser dla prasy o spotkaniu wyrazal sie pozytywnie.
Meki, na tę stronę, O-prawo-do-głosu-ks-Lemańskiego, dostęp mają także niesfejsieni. 🙂 Wiem, bo sama zaglądam.
Samotny Bard tuli się do ciepłych jajek
Mogą coś przeczytać, ale nie mogą ogniem zionąć w kierunku Hamana. To sobie zionę tutaj, dobrze?
Wrrrrrrrr! Aaaaaaaaarch!!! Hrrrrrrraaaach!!!!!
Jak donosi Kuriel Warszawski, w kraju wprowadzono prohibicję na opłatki, co wykorzystała mafia Lemańskiego i zaczęła rozprowadzać je nielegalnie, używając jako przykrywki zakładu fryzjerskiego, który w rzeczywistości jest pralnią brudnych ornatów.
Sam Lemański zapewnił sobie alibi, spędzając niedzielę pod palmami w towarzystwie sfory swoich psów medialnych, zawsze gotowych dać fałszywe świadectwo. Bądźmy jednak spokojni, na jego tropie jest nieustraszony detektyw Hoser (pseudonim operacyjny Wiali z Kigali), który na pewno dostarczy nam jeszcze niejednej niespodzianki śledczej. 🙄
Ks. Wojciech został zaproszony przez parafian na spotkanie w poniedziałek.
Ja się nie dziwię ich uporowi i determinacji, bo oni nigdy nie mieli i nie będą mieli takiego księdza.
https://www.facebook.com/470329296380288/photos/pb.470329296380288.-2207520000.1398285921./623471644399385/?type=3&theater
Dobry wieczór.
Ale mają chrzty, pogrzeby i śluby, a bez zgody Hosera żaden okoliczny ksiądz ich nie obsłuży.
Jak dobrze mieć córaska 🙂 Już wiem, co to Fab! 🙂
A nieustraszony detektyw wie, że motorem wszystkich tych przestępczych działań jest (oczywista oczywistość) Lemański.
Toteż pokazał im, Haneczko, kto tu rządzi.
Siodemeczko, slyszalas kiedys o kosciele zamknietym przed wiernymi za kare? Nie wiedzialem, ze to mozliwe.
Info z WP: kamień papieski sprofanowany…
Po czym czytamy, że ktoś na nim namalował gwiazdę Dawida – i to jest ta profanacja.
Pierwsze co mi się narzuciło, to traktowanie każdego przedmiotu obok którego przechodził krawiec wyprowadzacza psa Jana Pawła II jako obiektu świętego lub prawie świętego.
Sprofanować można miejsce lub przedmiot praktyk religijnych a nie obelisk postawiony na pamiątkę wydarzenia.
Po drugie: Od lat w Polsce namalowanie gwiazdy Dawida traktowane jest jak zbrodnia i wszyscy się już przyzwyczaili, bo malowana jest, by sugerować żydowskie pochodzenie ludzi związanych z miejscem namalowania, co z kolei świadczy najczęściej o narodowo-katolickich oszołomach.
I tu miałbym postulat: nie traktować symbolu państwa Izrael jak zło, nie usuwać, tylko wyrazić radość z aktywności zwolenników i miłośników Izraela, może nawet posuwać się do bezczelności i przypominać jakiej narodowości był Jezus…
Zeenie, JPII mial kota (jesli mial psa, ktory cos obsikal, to moze
ktos i to miejsce sprofanowac).
To byl kot Macius. Chyba po jego smierci Wojtylla prosil o msze z udzialem psow i kotow. Byl taki jeden biskup, ktory powiedizal „po moim trupie”. Nazywal sie Haman, Hoser lub Ch. czy tak jakos. Czy ktos to pamieta?
Rok temu przypomniano http://polska.newsweek.pl/w-nowym–newsweeku—-jezus-maria–zydzi-,92139,1,1.html
Dobry wieczór!
Wystarczy Was zostawić samych na ledwie dwa dni a już posłowie zabawiają się z kelnerami płci obojga, Korwin jak Gessler niewypłacalny, a opłatki rozprowadzane są w zakładzie fryzjerskim. Informuję więc w zaufaniu, że bierzmowania u rzeźnika, śluby w cukierni, spowiedź na komisariacie, chrzciny tradycyjnie w barze, a kursy podchorążówki piętro wyżej („Bocian zjadł kijanki”).
„Zapleczu medialnemu ks. Wojciecha” proponuję konstruowanie „priest holes” na terenie parafii.
Rzeczowość Borisa jest urzekająca. Przyleciał, rzucił myszkę, użył Brendy i tyle go było.
Czy ktoś jeszcze nie śpi? Bo piękne jelenie przyszły.
Dzień dobry 🙂
kawa
szeleszcze 🙂
do herbaty wie sie 😀
brykam 🙂 🙂
Tereny Zielone S-Bahn pozycje
🙂 🙂
brykam fikam
Kuriel Warszawski rozsmieszyl mnie do lez o piatej nad ranem! Tak nie mozna Bobiku! Wszyscy jeszcze spia o tej porze.
Pseudonim operacyjny „Wiali z Kigali” wart jest jak najszerszego rozpowszechniania.
Pelnam tez ogromnego szacunku i podziwu dla Parafian Jasienickich – pisze duzymi literami bo to juz instytucja, a nie grupka zwyczajnych wiernych. Oni przejda do historii Kosciola w Polsce, jak Bracia Polscy, arianie.
Dzien dobry 🙂
Bobiku, pseudonim operacyjny 😆 Mocna broń…
Zeen (23:51) – good point!
zmarl Tadeusz Rozewicz
Dzień dobry 🙂
Jest tak piękny poranek, że postanowiłem do południa nie przyjmować do wiadomości żadnych wiadomości. 😎 No news. Tylko słońce, kwitnące zapachy i ptaków śpiew.
No, jeszcze kawaherbata może być. Dużo kawyherbaty. 🙂
A do kawy herbaty bardzo cnotliwe skandynawskie chrupki z grzesznym luksusowyn humusem izraelskim (mikroskopijnymi literami kraj pochdozenia) firmy Sabra.
To nie to samo co uczciwe croissanty, no ale zawsze….
Smutna wiadomość o T. Różewiczu 🙁
Dziś ostatni teren przed krótkim białowieskim urlopem. Wieczorem spotkanie z cyklu ” Knajpa filarem kultury” z Josifem Karpinem – przew. gminy żydowskiej w Drohobyczu. Zaczyna wreszcie być ciekawie 😀
Dobrze, że Kot mi przypomniał o humusie. 🙂 Przedwczoraj podjąłem mocne postanowienie, że zrobię humus własnołapny, nie kupiony, ale potem mi to jakoś wypadło z głowy. Może dziś już nie zapomnę i przelecę się do Turka po ciecierzycę.
Krakusom o knajpie jako filarze kultury wiele mówić nie trzeba. My to mamy we krwi, ewentualnie wysysamy z mlekiem ojców. 😆
Jak spotkasz nasze blogowe zubry z polanki bialowieskiej, Irku, to przekaz pozdrowienia od calego blogu i zapytaj dlaczego zawsze przychodza do koryta bez swoich dziewczyn i dzieci.
Otherwise, have a nice time and mind the handbag.
Niestety, nadejścia południa nie da się odwlec. Trzeba przyjąć do wiadomości, że umarł Różewicz i że w ogóle świat nie jest wyłącznie cudownym miejscem. 🙁
Staram sie nie myslec o tej smierci Riozewicza, mam wlasne problemy, mial 93 lata, wiec w koncu o co chodzi?
I slabo mi to wychodzi.. Rozewicz byl bardzo waznym poeta w moim zyciu gdy bylam nastolatka i pierwszy raz zetknelkam sie z nowo wydanym tomikiem Trzecia twarz i z waznymi wierszami wtedy i jeszcze dlugo. Nawet tego tomiku juz dawno nie mam, zagubil sie gdzies w swiecie w czasie podrozowania po kontynentach. Ze Spadaniem i o tym, ze „dzis spada sie poziomo” (jak Hoser) i „opowiadam synowi Hamleta”. Ze „sluchajcie glosy poety, chocby ten glos byl cienki jak wlos, jak jeden wlos Giulietty..”
I jednak go oplakuje, bo sporo mnie stworzyl. A sztuk jego nie cierpialam i nudzilam sie na nich jak mops w komodzie. Pamietam niezle Ele Czyzewska w Stony Brook w Bialym malzenstwie. Okropna byla, sztuka i wystawienie.. Nie poszlysmy nawet z Kuma za kulisy aby sie przywitac i pogratulowac…
Abp Hoser w wywiadzie dla KAI: Parafianie w Jasienicy są niedojrzali. Marzę, by usiąść przy jednym stole z ks. Lemańskim
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,15845749,Abp_Hoser_w_wywiadzie_dla_KAI__Parafianie_w_Jasienicy.html
Jak to dobrze, że nie ma ustawy, że trzeba wszystko rozumieć.
Zaopatrzeniowiec Boris uskladal w jednym miejscu rozkoszna kupe gryzoni. Brenda wlasnie pokazala Lysego Barda.
Myślę, że w sensie sposobu widzenia świata i ludzkiej natury Różewicz w pewnym okresie „stwarzał” wiele bardziej niż inni poeci, choć ci inni może pisali piękniejsze wiersze. Ale duch czasu chyba nie pięknych wtedy najbardziej chciał, tylko właśnie różewiczowskich – odartych do kości, patrzących prosto w oczy.
On tak smutno patrzył, bolało.
Eluzet, to chyba się da zrozumieć. 🙄 Wiali z Kigali pewnie poczuł, że imydż mu się pruje i postanowił go podreperować, prezentując rozkoszny obrazek pt. „winni są inni, ale ja i tak do nich po chrześcijańsku upierścienioną rąsię wyciągam”.
Do naiwnych może nawet to przemówi, ale jednak świat nie składa się wyłącznie z naiwnych.
KAI w pozycji kolankowe, fuj 👿
Zjadłam j.
Lokocico jedyna!… „Byl noblista bez Nobla”. One quotable quote.
Dzień dobry,
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Ste%C4%87
Już dawno chciałam podać ten link i ciągle zapominałam. Kontekst trochę krzywy, ale też o Rwandzie. O Steciu i paru innych polskich żołnierzach dowiedziałam się z książki Dallaire’a „Shake Hands With The Devil”.
Ja jeszcze w kwestii masowych kontroli i dyskusji wokół. Bardzo dobrze, że mamy Wodza z jego wiedzą i trzeźwym spojrzeniem, jednakże to Mordechaj wyciąga pazury w słusznej sprawie i gdyby tego nie robił, bylibyśmy pozbawieni cennych spostrzeżeń i refleksji wokół tychże.
A słuszną sprawą jest krytyka pełzającego od lat po Polsce tzw. prawa powielaczowego, czego przykładów znamy wystarczająco wiele, by wiedzieć, że to istna plaga. Począwszy od zarządzeń, dyrektyw, zaleceń na najwyższych szczeblach władzy państwowej, wśród których płynące od ministra spraw wewnętrznych i ministra finansów są tylko jedynymi z zalewu, a skończywszy na podobnych tworach pracowicie tworzonych przez władze samorządowe. I najgorsze jest to, że z owymi regulacjami bardzo trudno trafić do Trybunału Konstytucyjnego czy do sądu administracyjnego. Skandalem jest nagminne orzekanie sądów i trybunału – jak już tam trafią – o sprzeczności z prawem (ustawą) wydanych przepisów i pozwalanie, by działały dalej, dokąd organ je wydający ich nie zmieni. Skutki takiego stanu są przerażające. O nagminnym opóźnianiu naprawiania spieprzonych przepisów tak przez władzę wykonawczą jak i przez Sejm chlapać już nie będę, też jestem obżarty i z szacunkiem podchodzę do swoich wątpi, którym szkodzi także wspominanie, jak się nasze państwo ustawia do kwestii odszkodowań za swoje partactwo i odpowiedzialności swoich urzędników.
O Stefanie Stecu pisala pieknie Linda Malvern, najwieksza specjalistka od rzezi w Rwandzie i gemeralnie nieustarszona kobita i mlot na czarownikow pokroju Hosera. O abp Wiali z Kigali tez pisala.
Ukraina, smierc Rozewicza, Jasienica, Lemanski… uff. Dobrze, ze cos sie wyjasnilo. To dzender maltretowal i gwalcil dzieci a biedna siostre niewinnie po sadach ciagaja 🙄
http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/sledze-ideologie-genderu-prowadzi-do-tego-zeby-dzieci-byly-rozbudzane-seksualnie-od-najmlodszego-a-ktos-inny-jest-karany,421460.html
Zeen mi zarzucił posiadanie trzeźwego spojrzenia. 🙂 No dobra, na ogół, ale jak oglądam takie reportaże o pingwinach, to muszę policzyć do kilkunastu, żeby wróciło. Nie, ogólnie jestem cywilizowany, ale komu przeszkadzało piętnowanie żelazem czy inne dyby? W każdej gminie powinno być coś takiego, wtedy do więzienia by się zgłaszali na ochotnika, trudno by było się dopchać. 😈
Podrzucam komentarz Maureen Dowd, katolickiej publicystki z NYTimesa dlaczego JPII nie zasluguje na kanonizacje:
http://www.nytimes.com/2014/04/23/opinion/dowd-a-saint-he-aint.html?_r=0
Ach, ci amerykanscy katolicy! Zawsze sie do czegos przyczepia. A baby najgorsze. Baby nigdy nie odpuszcza!
POczekam, poczekam sobie w poczekalni, czemu nie?
z bardzo zaczytanej ksiazki
OKO POETY
(notatka z roku 1964)
Oko Leopolda Staffa jest „okiem poety”. Co to znaczy? O czym mysle mowiac o „oku poety”? Oczywiscie nie o budowie anatomicznej. W tym sensie oko poety nie rozni sie od zwyklego oka ludzkiego. Sklada sie ono tak samo z galki ocznej, powieki, rzesy, spojowki, gruczolow lzowych itd. „Oko poety” to oko specjalne. Posiada ono pewne wlasciwosci, ktore pozwalaja poecie widziec, nawet gdy jest niewidomy. Niewielu zreszta poetow obdarzonych jest takim okiem. Tego rodzaju oko jest darem rzadkim, obok Staffa posiadal je Lesmian, a z zyjacych Przybos. Poeci sa wyposazeni w oko specjalne, „oko poetyckie”. Widze to jasno, poniewaz sam mam oko zwyklego zjadacza chleba. Byc moze, ze w zaraniu zycia, w dziecinstwie, wszyscy ludzie maja „oko poety”, a potem zaczynaja slepnac. Jako tzw. poety posluguje sie raczej dotykiem, smakiem, wechem. (…)
z Tadeusz Rozewicz „Proza” Ossolineum 1973
Różewicz Tadeusz
Z życiorysu
rok urodzenia
miejsce urodzenia
Radomsko 1921
tak
na tej kartce
ze szkolnego zeszytu syna
mieści się mój życiorys
zostało jeszcze trochę miejsca
zostało kilka białych plam
tylko dwa zdania wykreśliłem
ale jedno dopisałem
po pewnym czasie
dorzucę parę słów
pytasz o ważniejsze
wydarzenia daty
z mojego życia
spytaj o to innych
mój życiorys kończył się
juz kilka razy
raz lepiej raz gorzej
z Tadeusz Rozewicz „Poezje zebrane” Ossolineum 1971
moze pamietacie ze kilka (ponad dwa) lat temu polecalem Wam ksiazke „Das Amt”, ukazala sie po polsku i ponownie namawiam do przeczytania 🙂 🙂
http://publicat.pl/dolnoslaskie/oferta/literatura-faktu/urzad_65,2411,6771.html
Jest kandyjski film o Rwandzie”Podać rękę diabłu” gdzie występuije postać Stefana Stecia.
Ekranizacja autobiografii Romea Dallaire’a „Shake Hands With the Devil”. Książka opowiada o ludobójczych zajściach, które miały miejsce w 1994 w Ruandzie. Dallaire, jako obecny generał wojsk ONZ, był świadkiem tamtych wydarzeń. Przed masakrą zgłosił się do władz ONZ o pomoc i wsparcie. Niestety jego prośba została zignorowana.
Tu znalazłam ten film, moze być lepszy w innych miejscach:
http://alekino.tv/film/podac-reke-diablu
(…)
Mnie egzaminowal swietej pamieci profesorWladyslaw Tomkiewicz. W pewnym momencie zapytal, na jakiej sztuce bylam ostatnio w teatrze. Powiedzialam ze na Myszy i ludzie Steinbecka, ktorej tak naprawde nie ogladalam, tylko czytalam ksiazke. Naklamalam, bo wiedzialam, ze bylo grane we Wroclawiu, czytalam gazety. (…) I dodalam, ze rzadko bywam na przedstawieniach, bo my w Legnicy teatru nie mamy. I wtedy Joanna Szczepinska, ktora mu asystowala, powiedziala teatralnym szeptem: – Panie profesorze, pani jest z prowincji. – Poczulam sie dotknieta.
– Nie czulas sie dziewczyna z prowincji?
Nie. Mialam poczucie pelnej rownosci uczestnictwa. To bardzo ciekawe. Moze dlatego, ze w Legnicy panowala duza demokracja. Wszyscy skads przyjechali. Tam nie bylo legniczan z dziada pradziada. To znaczy na poczatku byli Slazacy i Niemcy, ale wyjechali pod koniec lat 50. Zostala tak zwana ludnosc naplywowa. Niektorzy byc moze reprezentowali powazne szlacheckie albo inteligenckie tradycje, ale ja tego nie zauwazalam. (…) Nie wiem, na czym to polega. To kwestia samopoczucia. Moja przyjaciolka Majka, swietna matematyczka, nie zdawala na studia do Warszawy tylko do Opola, bo zalozyla, ze w Warszawie nie ma szans, chociaz to byl wydzial deficytowy. Bylam na nia wsciekla. Ona sama stawiala sobie bariery, ktore ja uwazalam za ponizajace. (…).
w „Juz Trudno” z Anda Rottenberg rozmawia Dorota Jarecka
Bez najmniejszego oporu zgodzę się z zeenem, że kiedy prawo jest rzeczywiście powielaczowe, a w dodatku fatalne i bez sensu, należy wystawić zęby, pazury i co tam kto ma. Więcej nawet, ogólnie to należy bardzo głośno wrzeszczeć i bić w tarabany na temat czegoś, co nazwałbym stanem prawa i praworządności w kraju. Czyli świadomości prawnej, jakości prawa stanowionego i jego egzekwowania, jak również jakości prawników. Nie waham się użyć dużego słowa i warknąć, że tu mamy prawdziwy dramat.
Co jakiś czas wrzucam jakąś linkę z tej łączki, ale gdyby dobrze pogrzebać, można by wrzucać codziennie. Dziś na przykład to:
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,137923,15840622,Glupia_sprawa.html
Dramat (poza dramatem niesłusznie skazanego człowieka) nie w sądowej pomyłce, bo te się zdarzają i będą zdarzać, tylko w olewaniu prawnych procedur przez ludzi do ich przestrzegania powołanych, w bezduszności, w w prymacie drobnych ambicyjek nad profesjonalizmem, rozumem, sercem i przyzwoitością. No i jeszcze w tym „nikt nam nie podskoczy!”. Sztrasburg, Sztrasburg, jaki tam Sztrasburg. Oni nam mogą wytykać, a my i tak pokażemy, że jakieś europejskie instancje to nas mogą pocałować tam, gdzie klient pana majstra. 👿
U niepolskich orzełków lało, duło i chyba trochę śniegiem powiało. W kuchni pustki. Pani Orzełkowej fryzura się rozklapciała, jak zmokłej kurze, pardons, ale nic to, ogrzewa maleństwa, tocząc wzrokiem po okolicy. Dwa maleństwa wbiły się w matczyną pierś łebkami, a najmłodsze kuperkiem 🙂 Mogłabym oglądać godzinami…
„Koty,…” dowiezione 😆
Nadrabiam przeoczenie. Mordechajowi o 14.50 należała się Nagroda i to I stopnia – za nieustarszoną kobitę. 😀
Sceny i portrety uliczne Lwów (Lagom dziekuje za tytul 🙂 ) koniec kwietnia 2014r.
https://lh6.googleusercontent.com/-rW1cPCTjN1A/U1lJwxGF8JI/AAAAAAAANyI/hw8wFtMsMWY/s1000/14014826433_fe83d7f440_b.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-9bwzORxf6Xw/U1lJxxkGVEI/AAAAAAAANyQ/2rbn87xHAjk/s1000/13971693886_5dab3f54eb_b.jpg
https://lh5.googleusercontent.com/-zpj_0xl7pCo/U1lJz4v8syI/AAAAAAAANyY/utHZEGk3q88/s1000/13994792275_e4d0c74426_b.jpg
https://lh5.googleusercontent.com/-0JpvFQysf-s/U1lJ0jvJYyI/AAAAAAAANyg/xCPypxOmOUQ/s1000/13994786705_f912051f64_b.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-qqRhwfJwXUA/U1lJ5AzlTqI/AAAAAAAANzM/EhOG-_N0RuM/s1000/13991534522_11f61dd5d7_b.jpg
https://lh6.googleusercontent.com/-fJAH7PUIx1k/U1lJ6sjuWjI/AAAAAAAANzU/quS3934vWv8/s1000/14014656993_e7d98fb8a8_b.jpg
https://lh6.googleusercontent.com/-cqTVNQyJde8/U1lJ8opWXhI/AAAAAAAANzo/qIO1vaVPF1U/s800/13991437792_bf5f184e33_b.jpg
https://lh5.googleusercontent.com/-BMROnxvBGOw/U1lJ9eHWaAI/AAAAAAAANzw/Hq_di_7mNf4/s800/13995080724_6fac9253d5_b.jpg
https://lh5.googleusercontent.com/-Abwt4JqjUsE/U1lJ-M2L0EI/AAAAAAAANz4/cmvsU9fwfaA/s800/14014636863_dee5188727_b.jpg
https://lh6.googleusercontent.com/-D3glIJf38FQ/U1lKAGIAoBI/AAAAAAAAN0I/EWlI7HOf0Zc/s1000/13991445321_9b93dd610b_b.jpg
https://lh4.googleusercontent.com/-HH2dmPWBjgo/U1lKAy2TGLI/AAAAAAAAN0Q/GbpPr7aT9PM/s800/13995056534_0d8439f649_b.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-ikNHA2rENME/U1lJ52JuoxI/AAAAAAAANzY/3ex85e-ifws/s1000/14014703053_9d63610520_b.jpg
Mlodego Bardzika widzialem dzis parokrotnie, calkiem rezolutne piskle, bardzo jedkie.
Jedkie?
Żyrte???
Tsk. Nisiu . W dawnych wiekach:
„owce byly kotne
i swinie jedkie i niejedkie
i leczone zamawianiem krowy”.
Chyba Swiat, Poema naiwne, ale glowy nie dam. Tamte okolice anyway.
Ma się wyczucie do języka!
Po świętach w ogóle nie jestem jedka.
Czarno-szary jeleń JE.
Zajrzyjcie do Kapustów!
A ja zaweze – przed, w czasie i po swietach. Niestety.
Kapuścina przez chwilę była nieobecna, zostawiła sześć ładnie ułożonych jajeczek plus dziecię. a jeleń-łania sobie poszła.
Nie zdazylem dobiec.
Hej, Przyrodnicy, a te jelenie to na pewno jelenie są? Bo mnie wychodzi że raczej sarny, ale pewności nie mam.
Irek, do tablicy!
Sprawdziłam: jeleń po estońsku hirv, a sarna metskits albo jakoś tak. Ale to poroże małe jak na lelenia…
Wlasnie zdazylem obejrzec znowu mlodego Barda. Lezal obejmujac szeroko rozpostartymi skrzydelkami jajeczko!
Drugie piskle ma sie wykluc w sobote, jesli Kapusty sledza strone somersecka.
Moze lenin?
Jak to bylo w bardzo starym dowcipie z komuny.
Dzieci mialy napisac wypracowanie o Leninie.
Maly Jas czyta:
W lecie poszlismy z tata do lasu. Jak bylismy w lesie, na polanke wyszedl Lenin – piekny, okazaly z rogami i trawke skubie…
Nauczycielka przerywa:
Jasiu, jestes pewny ze byl to Lenin? Moze to byl jelen?
Jas: – Moze…
No, no. A lew był Tołstoj.
Ja jeszcze znam to w wersji rosyjskiej.
Wraca Wanieczka z przedszkola. Mam pyta: Wanieczka, a co dzis robiliscuie w przedszkolu?
Wanieczka: Piesienku rozuczali.
Mama: A kakuju piesienku?
Waniczka: Piesienku pro kotiat.
Mam: A mnie spojosz pro kotiat?
Wanieczka: Mogu. Kotiat li russkije wojny, sprositie wy u tiszyny…
Czy u Rysia jest popiersie Lenina w kosciele? 😯
https://picasaweb.google.com/116390883375157649085/LwowUkrainaKwiecien2014#6005943618333726658
A może to święty obraz w komitecie? 😛
W orlej rodzinie chlodno I glodno.Trudno im chyba cos upolowac, bo z zimna wszelka zywina sie pochowala. Musi byc troche mrozu, bo snieg nie stopnial na polu.
Klara ma udane swiegoczace dzieci. Sa grzeczne, nigdy nie piszcza.Wygladaja przesmiesznie w tych „goglach”.
U Kapustow balagan I troche hm… be. Laza robaki, lataja cmy, myszy leza po pare dni. Dobrze, ze mlode nie zamieszkuja dlugo z rodzicami. Od 2-7 tygodni.Potem siadaja za drzewach I tam rodzice je karmia. No, chyba ze Brenda zaraz usiadzie na nastepnych jajkach.
Na polance dwa dostojne, piekne lejenie.Bardzo mnie wciagnelo to podgladanie, tylko czasu malo.
U orlow rwetes. Szczesliwie dalo sie cos upolowac. Oboje rodzice karmia, ale pisk niesamowity bo towarzystwo wyglodniale. Wydzieraja sobie jeden przez drugiego.
Czy ktos tam jeszcze zyje?
Dobranoc.
Pan Kapusta obrzuca żonę prezentami żywnosciowymi. Widać nie lubi zalecanek z pustymi łapami.
Dowiedziałam się, że to całe badziewie (pomijając niepozbawione jeszcze formy gryzonie) to wypluwki. Fuuu.
Oni w tym filmie o Rwandzie mówią, ze Francuzi, którzy przyjechali tylko po to, zeby ewakuować swoich dostarczyli broń Hutu.
Tak, wyplowki to niestrawione kosci I skora np. myszy. Mysle jednak, ze nie to jest tam najgorsze. chociaz napewno tez.
Bardzo chcialabym obejrzec film o Rwandzie. Czy moglabym prosic ?
No I jesli ma ktos jakies ksiazki, cos do poczytania na Kindle to bylabym bardzo,wdzieczna i szczesliwa. Bobik mam nadzieje posluzy adresm.
Podobno te wypluwki z niestrawionej siersci i kosci gryzoni sa rodzajem centralnego ogrzewania w gniezdzie, generuja cieplo.
A Kapusty sa bardzp czyste i nieustannie sie czyszcza.
Z Wiki
broń została wysłana przez Belgię, Izrael, Francję, Wielką Brytanię, Holandię oraz Egipt.
Nie mam nic do powiedzenia.
Loto, podałam wyżej ścieżkę do tego filmu.
„7”-emeczko, dziekuje, ponurkuje.
Ogladam film o Ruandzie. Siodemeczko,nie myslalm ze tak to wygladalo. Bardzo przezywalam w 1994 roku, ale nie myslalam, ze takie byly podteksty I takie okrucienstwo. Gdzie byl SWIAT!!!?
Dobrze, ze to juz sie zabliznia.
Chyba nie zasne….
Doczytalam, ze to to Ty masz jakies fantastyczne ksiazki. Ja mam Kinde, ale nie mam polskich ksiazek. Gdybys mogla> Bardzo prosze.
herbata 🙂 🙂
szeleszcze 😀
bryk
brykam
Tereny Zielone S-Bahn i pozycje jak zazwyczaj
fikam 🙂
brykam fikam
Dzień dobry 🙂
kawa
Irrrrrkuuuuu!!!! 😯
Jak już, to dołóż „połówkę” 😉
Lota,(03:26)
jak to gdzie? Tam gdzie zawsze 😎 Pilnował biznesów i zacierał łapki, że biznes się kręci 👿
Dokładnie tak, jak w tej chwili robi to londyńskie city, mimo gwarancji danych w Memorandum Budapesztańskim 🙁
Jak już kolejne pokolenia „cywilizowanych” utuczą się na przelanej krwi, to zadbają o to, żeby przypadkiem nie używać niewłaściwych słów, bo przecież wrażliwość im nie pozwoli na werbalną „dyskryminację” 😯
Co innego zyskowna eksterminacja, byle daleko 👿
Dzien dobry 🙂
Nisiu, jelen szlachetny. Poroze male bo dopiero odrasta po zimowym zgubieniu.
Dzień dobry 🙂
Na razie tylko szybkie merdnięcie, bo terminy gonią. I coś rozweselającego do kawy, bo Irek, już w urlopowym szale, połówki może nie zdołać dostarczyć. 🙂
http://www.logo24.pl/Logo24/56,125389,15738183,_Polska_Ogorkowa__Michala_Ogorka___fragmenty_ksiazki.html
Jak szlachetny, to chyba jednak nie lenin. 😛
No, wyglada na to, ze Rozewicz zadbal o to by po smierci nie przerobiono go na wzorowego katolikA, tak jak zrobili z Miloszem, Herbertem i kim tam jeszcze. Obrzadku pogrzebowego bedzie pilnowal pastor!
Bardzo rozsadnie, if you ask me. Bez jaj na pogrzebie.
Sudan Południowy -teraz.
Stosy ciał nadal leżą na ulicach, tam gdzie doszło do egzekucji, przed miejscami kultu lub w środku, w kościołach i meczetach – mówi Tony Lanzer, który odpowiada za operacje humanitarne ONZ w tym kraju. Większość ofiar była ubrana po cywilnemu.
http://wyborcza.pl/1,75477,15837901,Plemienny_mord_w_Sudanie__Coraz_wiecej_ofiar_wojny.html
Jak mi Bobik prześle adres Loty, lub odwrotnie, to porozmawiamy. 🙂
Wiadomość od wnuka: „testy łatwiejsze niż się spodziewałem” 😯 🙄
Jak to napisał Markot, trzymać kciuki za dziadków? Chyba tak 😉
Dalej wnuk mówi: „muszę jeszcze trochę do tej szkoły pochodzić, bo nie mam jeszcze wystawionych ocen” 😉 😆
Tak, Dziadkowie sie powinni wziac w garsc. Wnuk sobie poradzi.
Ale dobrze, ze po nerwach. Gratulacje.
Lisku, dzięki za info. Rozumiem, że to Twoi koleżkowie z lasu i masz najlepszą wiedzę!
Pojechałem dziś do sąsiedniego miasta, załatwić sobie w tamtejszym szpitalu termin drobnego zabiegu. Przez telefon się nie dało, bo już przy robieniu terminu konieczne jest pobranie krwi, rozmowa z chirurgiem na temat zabiegu i rozmowa z anestezjologiem na temat znieczulenia, plus wypełnienie masy formularzy. Krew oddałem, formularze wypełniłem, dostałem papiery dokładnie opisujące zabieg i znieczulenie, a następnie siedziałem i czekałem na rozmowę z lekarzem. Przyszedł w końcu jeden, sympatyczny, Juri, Białorusin. Wyjaśniłem od razu, że jestem cytaty i wszystko w danych mi papierach zrozumiałem, bo co mu będę zabierał czas po próżnicy. Uśmiechnął się, podsunął formularz do podpisu i porozmawialiśmy o Putinie. W duchu nieżyczliwym dla Putina.
Potem znowu musiałem odsiedzieć swoje, aż wreszcie przyszedł anestezjolog, też sympatyczny, Alosza. Wyjaśniłem… etc., podpisałem kolejny formularz i porozmawialiśmy o Kazachstanie, w duchu wzajemnego zrozumienia. Pochwalił mój rosyjski, co mi sprawiło niewątpliwą przyjemność. 🙂
Germańskiego doktora nie widziałem nawet w przelocie. Czy trzeba jeszcze jakichś dodatkowych dowodów na to, że w niemieckich szpitalach lekarzom bardzo marnie płacą? 😈
Kundel obiecuje, że we wtorek dostarczy mi The Girl Who Saved the King of Sweden tego pana od stulatka. Chyba wydał miliony zarobione na stulatku i musiał wziąć się do roboty. No więc przypuszczalnie w środę i czwartek nie będzie mnie w domu.
A ja bylem w polskim sklepie, tym lepszym z mala restauracja obok, gdzie kiedys natrafilem na wspaniale pulpety w sosie koperkowym i generalnie tam niezle karmia – kuchnia absolutnie nie wyszukana i tradycyjna, ale nie najgorsza i najwazniejsze – robiona na miejscu przez prawdziwa domowa kucharke. Zupelnie jak w Czytelniku na Wiejskiej. I mila grzeczna obsluga damska.
W sklepie zas byly pustki, najwyrazniej wszyscy koncza resztki poswiateczne.
Natomaist ucieszyly mnie dwa nowe produkty: Drozdze Babuni (?) oraz Pulpety w sosie wlasnym Babuni 😈
U niepolskich orłów tragedia – głód. Najmłodsze maleństwo ledwo zipie, Pani Orlica (chyba) odgrodziła je sobą od pozostałych i wygląda partnera z łupem, a tu nic. Rano była na polowaniu i przyniosła tylko coś małego, nie widziałam co, bo zasłaniała sobą. Najmłodsze nie dopchało się do papu. Nie mogliby ludzie jakiego zrzutu załatwić?
W trakcie mojego pisania pojawiło się papu, pewnie tata przyniósł. Orlica przyrządza je tuż obok Maleństwa i od razu je karmi. Dwie kluchy śpią. Odetchnęłam.
Na tego Hamana chyba nie ma wystarczająco dużej kołatki. 😈 Czasem myślę, że ci wojujący niewierzący powinni płacić podatek na Kościół katolicki, bo oni tak naprawdę żyją nieustanną negacją tego, czym jest Kościół i Pan Bóg – powiedział abp Hoser. Cytat za GW.
Natura, wiadomo, dosyć brutalna bywa i podglądając zwierzęta trzeba się z tym liczyć, ale zawsze jest jednak to wielkie uffffff, kiedy jakieś niebezpieczeństwo zostanie chociaż na chwilę zażegnane. 🙂
Mordko, ale jak w tym sklepie wprowadzą produkt pt. Szyneczka Babuni W Sosie Własnym, to może Ty go jednak nie kupuj. Nawet perwersja powinna mieć jakieś granice. 😎
Ago, z logiki wypowiedzi Hosera wynika niezbicie, że polski Kościół powinien zacząć od zaraz płacić podatek na gendera. 😈
W ogóle dziś dzień na mocne cytaty. Korwin-Mikuś też nieźle poleciał: 😯
– No, jak oni odwołają, że piłem wino z gwinta, to ja odwołam gwałt na kelnerce. Zwracam uprzejmie uwagę, że dla dżentelmena znacznie większą hańbą jest picie wina z gwinta niż zgwałcenie kelnerki.
Znalazł się, kurna, dżentelmen! 👿
Punkt! Opodatkować Hosera, niech płaci na gendera! 😆 A Korwina wsadzić do jednej celi z Żyrinowskim i nie ingerować, co by się nie działo. 👿
Ooo, to jest bardzo znakomity pomysł, żeby Żyrinowskiego wykorzystać jako Wunderwaffe. 😆
Ja bym od razu miał jeszcze kilku kandydatów, których do tej celi można by wsadzić. Nie naraz, po kolei. Tak żeby Żyrinowskiego na jakiś czas wystarczyło. 😈
To Żyrinowski na kanibalizm przeszedł?
On to chyba nawet przechodzić nie musiał… 🙄
Tak, przeczytał etykiety na importowanych z Polszy Pulpetach z Babuni i wziął to dosłownie.
Haman sobie na Lemanskim uzywa – wiedzial, ze knebelek sie przyda.
Czy w tej celi jest jeszcze troche miejsca dla abepa przy kosci?
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/abp-hoser-szkoda-mi-ks-lemanskiego-boje-sie-o-jego-przyszlosc/zg12y
Pulpety pulpetamy, ale jaki ja dzisiaj zjadłam rosołek z leszcza świeżutkiego! I pierogi z leszczem w nim pływały. A potem walnęłam sobie jeszcze porcję kapuściano-grzybowych. Mistrzostwo świata. Przy okazji przejechałam ponad sto kilometrów po cudownych lasach nadgranicznych. Wiosna mnie upajaja.
U fok bardzo ladny zmierzch i kaczki…
A tez zamyslilem sie gdzie Babunia te drozdze hoduje?
Jak to gdzie Mordko? W sosie wlasnym.
Nie jadłem jeszcze nigdy pierogów z leszczem. Kolejna poważna luka w moim wykształceniu kulinarnym. 🙁
Ale za to cudowny zmierzch mam u siebie, na miejscu, choć bez kaczek. 🙂
Hurrra, Victoria!!! Chyba molestownik zaprzestanie obrzydliwych praktyk. Nie wiem jak innych, ale mnie zniechęciło do siebie dożywotnio to Google. Jeszcze nigdy nikt nie był tak bezwzględnie nachalny, nawet mój bank.
http://wyborcza.pl/1,75477,15859174,Szef_Google__ustapil__Co_dalej_z_serwisem_.html
Czy jest jakas nowa definicja miniatury?
http://wyborcza.pl/10,82983,15838905,Najwiekszy_na_swiecie_papiez_z_wlokna_szklanego.html
W nawiazaniu do doswiadczenia Bobika z lekarzami ze wschodu.
Mialam robiona biopsje tarczycy, przez b. doswiadczonego endokrynologa. Przygladal sie temu praktykant o nazwisku Miedwiediew. Kiedy sie zorientowal ze jestem Polka, pokazal mi swoja plakietke identyfikacyjna. Nie pytalam nawet czy to ojciec, bo byl bardzo podobny do rodzica.Zreszta pokazujac plakietke usmiechal sie porozumiewawczo…
Ucza sie tutaj u najlepszych.
Lepiej powiedz, Loto, jak wyszla biopsja? Bardzo nie lubie tego slowa.
Nie Lisku, wcale nie chdozi o nowa definicje slowa „miniatura”. Chodzi jedynie o to by zakasowac innych. Moja miniatura jest wieksza od twojej – te rzeczy.
Nie wiem dlaczego przypomnialo mi sie zdanie z opowiadania Adolfa Rudnickioego, ktore umknelo w swoim czasie cenzurze: Na glownym placu miasteczka stal pomnik Wielkiego Poca.
Biopsja nie wykazala zadnych komorek rakowych. A pobierana byla bardzo skrupulatnie, bo az z 4 miejsc malego guzka. God bless!
Well, good!!!
16672
Przechwalilam male Klarusiatka. Leja sie!
Loto, poproś Bobika o mój adres emailowy i napisz do mnie.
Nie, one się chyba tak do siebie tulą.
Umknęła mi wiadomość, że zmarł Ks. Kracik.
Przezwyciężając opór żywej acz tępej materii, próbowałam się nauczyć, jak można komuś pożyczyć książkę kupioną w Amazonie. Okazuje się, że można pożyczyć tylko na 14 dni i samemu nie ma się w tym czasie dostępu do tej pozycji – fair enough. Ale. Opcja „pożycz” dostępna jest tylko dla niektórych książek – nie wiem, dla których mianowicie, bo: dla Kota, który – nie, dla Agathy Christie – nie, dla Kahnemana – nie, dla Alain’a de Botton – nie. Granda. 👿
Aga, ja wlasnie zaczelam nowego Alaina de Bottona (News. User’s Manual) i widze, ze cudna.
A wiec Bobiku mily, przyslij mi prosze adres I mailowy „7”-meczki,zgodzila sie, abym do Niej napisala. B.dziekuje.
Klausowny od czasu do czasu, gdy nie ma mamy, dostaja glupawki. Nie wiem czy sie bija, czy tylko szaleja.
Autorka bloga ujęła mnie komentarzem do pierwszej ilustracji, a że relacjonuje rzetelnie wiem z drugiej, bo byłem tam i też czekałem na tę windę, ale dla mnie nie przyjechała, bo byłem za wcześnie, a panowie od windy pojawiają się z pomocą dopiero po 08:00 am.
Dzień dobry 🙂
kawa
Za chwilę wyjeżdżamy. Jeszcze ostatnie pakowania. Niestety za oknem drobny luj
16676
Dzień dobry 🙂
Przy pierwszej kawie właśnie taką mam minę, Irku, choć inne futro. 😆
Mam nadzieję, że drobny luj nie potrafi Ci zepsuć humoru. Świetnego urlopu! 😀
Odniosłem wrażenie, że osiągnięcia warszawsko-kolejowego windownictwa są brane przez P.T. Internetostwo zbyt lekko, a to sprawa nader poważna. Przecież upowszechnienie tak rewolucyjnej idei, jak zatrudnienie do obsługi każdej istniejącej windy 2 osób, rozwiązałoby problem bezrobocia w skali globalnej. Syta północ, po zatrudnieniu wszystkich własnych bezrobotnych w windach, musiałaby zacząć sprowadzać windziarzy z biednego południa, co spowodowałoby chociaż częściowe wyrównanie poziomów życia (nie zapominajmy o transferze zarobków do krajów pochodzenia). Nasycenie windziarskiego rynku pracy w pewnym momencie wytworzyłoby silną konkurencyjność, która zaowocowałaby lawiną kursów doskonalenia zawodowego, a w dalszej perspektywie powstaniem techników windologicznych, pomaturalnych szkół windziarskich i wreszcie katedr windologii. Kadra naukowa i trenerska stałaby się kolejnym istotnym segmentem rynku pracy. Można również przypuszczać, że tak żywiołowy rozwój windziarstwa stymulowałby produkcję wind – zgodnie z hasłami „Winda w każdym domu!”, „Bez windy jesteś jak nagi!”, albo „Podaruj sobie odrobinę windy!” – eksport, import i inne takie.
Windą bliżej do ogólnego dobrobytu! 😎
Winda w kazdym domu wcale nie byla by zlym pomyslem, bo znam wielu mocno starszych ludzi na wyzszych pietrach bez windy 👿
Przy wózku inwalidzkim nawet wysoki parter potrafi być pułapką. 🙁
Z wysokiego parteru mozna zrobic zjezdzalnie
Jak jest miejsce przed chałupą, to wtedy jo.
A tymczasem donoszę, że dzisiaj i chyba jutro wcale nie trzeba być niepełnosprawnym, żeby doświadczyć problemów z komunikacją. To za sprawą licznych rytuałów i uciesznych igrców, jakie za moje pieniądze zorganizowano ku czci zmarłego pana Wojtyły. Autobusy omijają te miejsca jak potrafią, tramwaje chyba nie potrafią, więc nie omijają. Jest kupa radości z tego. Czyli radujemy się, chyba o to chodziło. 🙂
Mlody Bard ma siostrzyczke, Barnie.
Dzień dobry 🙂
A bo naród się nie sprawdził, Wielki Wodzu, i został w domu zamiast milionami ruszyć do Rzymu 🙄 Tutaj też szykuje się niezły cyrk.
A u nas – NIC!!! Pies z kulawa noga…
Bobiku,
dziejue za poczte I czochram Cie za uszkiem.
O, to dużo stracisz, Mordko. Nie pouczestniczysz w obrzędach, nie zjesz kremówki, nie pojeździsz na kucyku ani na karuzeli…
Dla tych, dla których JP II jest autorytetem, to ważne święto. Nie przeszkadza mi, że świętują, nawet jeśli wiąże się to z pewnymi uciążliwościami. To, że dla wielu, to po prostu jarmark, to inna sprawa. Z jarmarkami też specjalnie nie walczę, choć irytują mnie odrobinę takie, które obłudnie (i nieskutecznie) udają, że obca im wszelka jarmarczność.
Wczoraj, jak co miesiąc, przejechała przez Warszawę kawalkada rowerzystów – kompletnie zablokowali ulice w mojej okolicy. http://www.masa.waw.pl/ Maratony, koncerty na Bemowie, mecze, demonstracje – wszystko to utrudnia poruszanie się po mieście. Władze miasta powinny popracować nad lepszą organizacją, ale nie powiem, żeby kłopoty wynikające z obchodów wokółkanonizacyjnych drażniły mnie bardziej, niż kłopoty spowodowane meczami czy koncertami. Raczej przeciwnie – mecze i koncerty są częstsze. 😈
Wodzu, w lecie Krakowski Przedmieście jest na wszystkie weekendy zamykane dla ruchu kołowego. Dziś jest pierwszy taki weekend. Uprzedzam, bo jako świeżo upieczony warszawiak, możesz nie wiedzieć i przeżyć przykrą niespodziankę w jakiś następny, niekanonizacyjny weekend. 😉
Dobry dzień dla wszystkich.
U mnie – luje i luje. Stado pofrunelo na Mazury puszczać łódki na wodę, a ja, z zamiarem „trzachniecia robota” w domu zostawszy walczę od rana ze sobą. Bo jak tu łapać sie za robotę jak tak luje i nosem sie podpieram. A dnia ubywa! Puściłam wiec nagrania z ostatniego Konkursu Chopinowskiego i sobie słucham, a co tam, robota nie zając. Czy gdzieś słońce swieci?
Ja tez nie mam nic przeciwko swietiom ludowym i jarmarkom, a nawet calkiem je lubie, choc nie przepadam za petardami i prywatntmi fajerwerkami, ktire strasza konie i inna zwierzyne. Czego nie cierpie to przewalajacej sie przezv prase fali wypracowan okolicznosciowych.
Kłaniam się po dłuższej nieobecności.
@Aga, sob, 26 Kwiecień 2014, 15:15
Są tacy, dla których JP II jest w wielu sprawach autorytetem i właśnie z tego powodu boleją oni nad „wpisaniem” JP II w zakres masowych wydarzeń z zakresu pop kultury. Takim ludziom było bardzo przykro, kiedy za życia JP II stawiano Mu liczne pomniki jakże często o, mówiąc najdelikatniej, miernej wartości artystycznej, i nazywano Jego imieniem ulice etc. miejsca. To już był proces „wpasowania Go” w rolę idola w typie idolów pop kultury i ocierało się o granice neo pogaństwa, tym skuteczniej utrudniając bądź wręcz czyniąc bezsensowną refleksję nad tym, co w Jego działaniach było dobrego i mądrego.
Ormie, całkowicie się z Tobą zgadzam. Dodam jeszcze, że w Kościołach zrobiono z niego ckliwą ikonę kochanego dziadunia.
Coś koszmarnego.
To Wódz do Warszawy się przeniósł? 😯
No i mam teraz dylemat moralny. Dziś okazja dnia na Nexto pl jest książka „Ostatni tacy przyjaciele. Komeda, Hłasko, Nizinski”. Kliknelam aby wgrać fragment, a zamiast tego wgrala sie cała książka. Bez płatności! Czyli ukradlam! Rady Boskie – jak żyć? Co robić? A jak sie wyda?
Ormie, bardzo rozumiem takie reakcje. Chciałam napisać tylko tyle, że szanuję prawo innych do świętowania. Nie sprawdzałam, co się dziś dzieje na mieście, nie wiem więc, na ile jarmarczne są utrudniające poruszanie się po Warszawie obchody. Ci, dla których JP II jest autorytetem, wiedzą i czują, jaka forma świętowania jest właściwa i powinni o tym dyskutować między sobą – ja się nie wtrącam i nie oponuję, dopóki uważam różne niedogodności w przestrzeni publicznej za akceptowalne. Koszmarne pomniki, dotacje publiczne dla świątyni opatrzności, itp uważam za nieakceptowalne i będę je bez oporów obszczekiwać. Aha, zachowuję też sobie prawo do nabijania się z kultu kremówki i tym podobnych. 😉
Sowo Adelo, szybko połknij 😉
Wpisanie JPII w pop kulture jest chyba jednak czyms kompletnie normalnym. Tak sie oswaja swietych: przerabiajac ich na makatki, swieczki, medaliki, kubki, bohomazy i takie tam. Inaczej taki swiety zawsze pozostanie niedosiegla ikona.
Jedynie co bym zakazal, to wystawianie pomnikow w miejscach publicznych jesli zgody nie wydal konserwator przestrzeni. Niech sobie bedzie swiatek przy wiejskiej drodze – nikomu to nie przeszkadza, ale w duzym miescie niech najpierw ktos projekt obejrzuy i uzna, ze jest OK. Inaczej bedziemy mieli „papiezy z ptakiem” ma kazdym kroku. Dobre aby sie raz usmiac, ale nie chcialbym mijac codziennie w drodze do pracy, bo bym byl coraz wscueklejszy. .
Nie, Sowo, 166 stron to są malutkie strobiczki i jest to tylko mały fragment książki, więc spokojnie możesz ją kupić 😀
O, lajza z Aga.