Szkoda gadać
Tu miała odbyć się kolejna rozmowa Bobika z Labradorką, jednak ta ostatnia, jako osoba konsekwentnie trzeźwo myśląca, odmówiła dania głosu, uzasadniając to obawą przed pluskwami i podsumowując zwięzłą frazą: „po prostu szkoda gadać“.
Administracja blogowa publicznie wyraża ubolewanie z powodu niedopełnienia obowiązków wobec P.T. Czytelników, choć prywatnie zastanawia się, czy Labradorka nie ma przypadkiem racji.
Bobiku, cos dziwnego sie stalo z moim komentarzem. Wydawalo mi sie ze byl, ale zniknal. Zato nie zniknal z listy ostatnich komentarzy po prawej stronie 😯
A, juz rozumiem, przeszlismy na nowa strone komentarzy 😆 Juz drugi raz to przejscie powoduje u mnie zamet, bo odswiezenie starej strony nie prowadzi do nowej…
Nic się nie stało, Lisku. Po każdych kolejnych 300 komentarzach wchodzi następna strona i trzeba na nią przeskoczyć. 🙂
a nawet klikniecie na moj komentarz z boku tez prowadzilo do poprzedniej strony, a nie do nowej. Wiec mozliwe ze jest tu jednak jakis bug
Łajza. 🙂
Tak, to przeskakiwanie strony mnie też czasem wprowadza w zamieszanie, ale dzięki niemu nie ma problemów z ładowaniem. Coś za coś. 😉
Heleno, zależy na co byś była chora psychicznie. Jeśli np. na schizofrenię, nic by Ci to nie dało, a np. ksiądz mógłby Ci się nagle wydać demonem, a Ty byś go zadźgała nożem kuchennym – dla dobra ludzkości.
Najważniejsze, żeby nie musiał tam być 24/7.
Zwracam uwagę, że to jest szpital dla dzieci i młodzieży. Ks. Wojtek nie musi zajmować się tylko nimi. Są jeszcze rodzice, którzy często potrzebują duchowego wsparcia, a nie ma się nimi kto zająć.
Rodzice w razie potrzeby chodza chyba do swojego kosciola?
Nisiu, wiem dokladnie czym jest schizofrenia i przez kilka lat opiekowalam sie chora sasiadka, Mary, ktorej bala sie nawet policja czesto wzywana przez pozostalych sasiadow. Mary sie w koncu zadzgala nozem kuchennym i zmarla po kilkumiesiecznym pobcie w szpitalu, gdzie usilowano ja ratowac.
Gdy Mary miewala remisje rozmawialysmy z mojej inicjatywy swobodnie o jej chorobie, o czym nie mogla rozmaiac nawet ze swoimi bracmi-cholernymi dziadami, ktorzy sie jej bali..
Po kazdym jej ataku – wyrzucenu przez okno wszystkich mebli, okladzin z podlogi, po przeieciu kabli elektrycznych, zabierano ja do szpitala, ja chowalam jej meble do swojego garazu, wzywalam elektryka do napraw, ona wracala i przynosila mi butelke drogiego wina.
Az ktoregos dnia, po dziewieiu bezskuteznych moich telefonach do sluzb psyxhiatrycznych, nowa sasiadka, pastorka Jenny, zauwazyla bladym switem, ze spod drzwi wejsciowych Mary saczy sie struzka krwi. Zabrano ja na pogptwie, a potem na oddzial, gdzie opatrywano glebokie zranienia nozem kuchennym. Po kilku miesiacach wypisano. Za wczesnie.
Odwiedzilam ja parkrotnie w szpitalu, przynioslam pieniadz, kosmetyki, umowilam sie na kolejne roboty w jej mieszkaniu.
KIlka dni po jej powrocie ze szpitala, wraajac pozna noca z pracy, zobaczylam samochod policyjny na podworku i swiatlo w mieszkaniu Maray. Za chwile policjanci wyniesli jej cialo. Rany w przeklutych plucach otworzyly sie i Mary zmarla.
Na jej pogrzebie w kosciele katolickim (byla Irlandka) bylysmy tylko my z pastorka Jenny. Rodzina sie zjawila dopiero jak trzeba bylo sprzedawac mieszkanie. 🙄
.
Znowu mi się pomyślało w tym samym kierunku, co Elizet, tzn. o rodzicach. 🙂 Oni mogą też mieć specyficzne potrzeby, które ksiądz w ich parafii, niestykający się problemem, niekoniecznie musi rozumieć.
Gdybym sam był rodzicem chorego psychicznie dziecka, chyba byłoby dla mnie bardzo istotne, żeby ksiądz nie widział jego choroby jako kary za grzechy, opętania, które można uleczyć egzorcyzmami, nie uważał się za „mocniejszego” od lekarza, żeby potrafił uważnie, empatycznie, mądrze towarzyszyć i nieść pociechę. I tak „z brzucha” mam wrażenie, że WL właśnie takim kimś być może.
Za moment nawiedzą mnie dwie „królowe nocy”. I proszę nie mówić rano żem flak. Kawę postawię 😈 https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/ZaMoment#slideshow/6030768823375571618
Łomatko, to już trzecia strona. Zaraz doczytam 😳
Ja nie mówię. Zachwycam się i po cichu zazdroszczę 🙂
Lisku, ale inaczej się rozmawia z księdzem, który widzi nasze chore, czy uzależnione dziecko, a inaczej z księdzem w parafii, który nie ma o tym pojęcia i nic go to nie obchodzi. Poza tym w parafii wcale nie jest tak łatwo pogadać z księdzem, chociaż są i tacy. W szpitalu można go po prostu spotkać w odpowiednim momencie. Ufam, że ks. Wojtek będzie takim księdzem, który znajdzie się w odpowiednim momencie na drodze człowieka potrzebującego pomocy.
W tym wypadku o dzieci martwie sie mniej niz o ksiedza… Mam nadzieje ze bedzie mial dobry kontakt z personelem i pacjentami i ze mu sie powiedzie.
Heleno, sa rozne rodzaje schizofrenii. Sa takie w ktorych z pacjentem nie da sie normalnie rozmawiac, w zadnym momencie.
Eluzet, napewno.
Irku, czy nagrywasz wideo tego nawiedzenia?
Pamiętajmy jednak, że ks.Lemański być może sam jest w nie najlepszej kondycji; w końcu tyle się to ciągnie. To nie będzie kapelaństwo w zwykłym szpitalu. Hoser jest niebywałym okrutnikiem.
To bardzo piekne Heleno ze tak sie nia opiekowalas. Rzadko kto tak sie zachowuje.
Widac jednak ze Watykan nie do konca posluchal Hosera, bo przeciez ten postanowil o emeryturze?
Nierzadko czuję, że brakuje mi przygotowania psychologicznego – i to w kontaktach z ludźmi, którzy bynajmniej nie są chorzy psychicznie: z bliskimi, których przygniotła poniesiona strata i nie mogą się podnieść; ze współuzależnionymi od alkoholu; ze zrozpaczonymi z powodu zdrady ukochanej osoby. Schizofrenia? Już rozmowa z koleżanką, która ma dystymię, jest wyzwaniem. Nie chodzi nawet o to, żeby komuś pomóc, ale żeby choć nie zaszkodzić; żeby nieudolnie próbując dać mu trochę ciepła, nie spowodować niechcący dodatkowych cierpień, kłopotów, nieporozumień. I o to, żeby samemu nie wpaść w czarną dziurę – tak, o to też. Jak sobie radzić, dzień po dniu, z kontaktami z dziesiątkami chorych? Myślę, że do tego trzeba mieć nie tylko przygotowanie, ale i predyspozycje psychiczne. Może ksiądz Wojciech je ma, nawet sam o tym nie wiedząc. A może nie ma. Jeśli nie ma, to nie powinien sprawować posługi kapłańskiej wśród chorych. Tu nie chodzi o uciekanie przed trudnym zadaniem, tylko o odpowiedzialność.
Nawiedzenie 23 minuty później
https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/23MinutyPozniej#slideshow/6030775974062466530
Irku, skad wiedziales ze to bedzie tej nocy?
Kurczę, ja też zazdraszczam Irkowi tych królowych nocy. Na taki event biletu nie da się kupić. 🙂
Nie, Haneczko, kapelan, to nie dyżurny całodobowy.
Miałby normalnie umowę o pracę ze szpitalem, opłacony ZUS i środki na utrzymanie.
A mieszkają gdzie indziej, przynajmniej większość.
Powinien przyjąć to stanowisko, ale czy przyjmie, nie wiem.
Irek będzie miał upojną noc. 🙂
Matko! Chyba muszę komentarze, do komentarza pisać.
Napisałam o duchownych ze specjalnościami w chrześcijańskich ośrodkach w odpowiedzi na obłudne sformułowanie rzecznika diecezji, że pecyfika ww. Placówki medycznej wymaga intensywnego kontaktu z kapłanem duszpasterzem. Mając na uwadze potrzeby duszpasterskie powołano dla Placówki kapelana. Zdolności duszpasterskie ks. Lemańskiego pozwolą z pełnym oddaniem poświęcić się tej posłudze i realizować dalej swoje powołanie kapłańskie.
Mają ich całe mendle, tych specjalistów, bo to modny od jakiegoś czasu kierunek wśród księży, więc bardziej logiczne byłoby, gdyby zatroskany pasterz diecezji wysłał przygotowaną teoretycznie osobę.
Ale główną sprawą jest tu osobowość, nie każdy się nadaje.
Umowa, ZUS i te rzeczy na pewno ważne, ale coś innego może się okazać jeszcze ważniejsze. W tym stanowisku można zobaczyć jakieś życiowe zadanie, nowe wyzwanie, z którym trzeba się zmierzyć i dużo z siebie przy tym dać. Są ludzie, którzy bez takich zadań więdną, a kiedy je dostaną, rozkwitają – i to na dłużej niż królowe nocy. 😉
Gdyby tak się stało, to dopiero byłoby zwycięstwo nad Hoserem. 🙂
Dokładnie, jak napisala Aga.
rozkwitają – i to na dłużej niż królowe nocy. 🙂
Chapeau bas Monsieur Bobik
Tak, Bobiku, Ks. Wojciech uważał sprawy chrześcijańsko-żydowskie za swoje powołanie, które odczytał, jako oczekiwanie Najwyższego.
Chyba w każdym wydarzeniu starał się szukać takich wskazówek, ale czy dalej tak jest?
Zobaczymy.
Bez przygotowania trudno wiedziec czy ktos sie spowiada z grzechow urojonych czy prawdziwych, czy stan doskonalego nastroju i duza aktywnosc jest poczatkiem stanu maniakalnego czy tez mloda osoba zwyczajnie lepiej sie czuje, czy poczucie zagrozenia wynika z sytuacji czy tez jest objawem paranoidalnym i tak dalej. Przypuszczam, ze wiekszosc dzieci ma zaburzenia osobowosci a z tym jest jeszcze trudniej. Nawet zwykle ludzkie zrozumienie moze byc szkodliwe w sytuacji gdy lepiej jest powiedziec „wiem, ze tak czujesz i myslisz ale twoj odbior rzeczywistosci jest w tej chwili spowodowany choroba.
Heleno, to duza sztuka i bardzo Ci sie chwali, ze potrafilas z chora rozmawiac o chorobie. Wiekszosc ludzi stara sie rozmawiac tak jakby sie nic szczegolnego nie dzialo i w dobrej wierze utwierdza chorego w urojeniach.
Kazdy, kto przyjmuje prace w takim osrodku, bedzie wciagniety w rozmaite patologiczne procesy wewnetrzne chorych o procesacah grupowych nie wspominajac. I bez mozliwosci terapeutycznego podejscia nie ma jak bronic wlasnego wnetrza i bardzo latwo w dobrej wierze komus zaszkodzic.
Meki, w końcu – toutes proportions gardées – nie wymaga się przygotowania terapeutycznego od kucharek czy pracowników administracyjnych w ośrodkach dla nerwowo chorych. Naprawdę nie każdy tam musi być lekarzem. 🙂
Bardzo jestem daleki od lekceważenia specyfiki pracy z osobami chorymi psychicznie, ale też nie wydaje mi się, żeby dobre było jej „demonizowanie”. Ktoś, kto potrafi sobie, jak pisał Lisek, uświadomić zarówno swoje możliwości, jak i ograniczenia, może całkiem dobrze sobie w takim środowisku radzić. Nie ma co z góry przesądzać sprawy. 😉
Re: minor royals u Irka. Pomogłoby trochę zdjęcie z „ęfasu” lub całej rośliny, wtedy można by sie pokusić o identyfikację rodzajową / gatunkową, bo tych nocnych cereusów jest cała masa i nie wszystko, co się zwie „królową nocy” jest zawsze Selenicereusem grandiflorusem.
W Polsce tych ciem („ćmów”) co pomagają królowym w seksie nie ma, warto więc pokusić się o (własno)ręczne zapylenie (z intencją propagacyjną lub konsumpcyjną). Targowiska całych południowych Chin, Wietnamu, Malezji i Tajlandia pełne są dragonfruitów (zwanych też pitayami) – to owoce uprawianego tam Hylocereusa.
Tu jest m.in. rozmowa z ks. Wojciechem o ostatniej decyzji:
http://www.tvp.info/15562991/30062014-1730
Pitaje sa u mnie tez, przynajmniej na targach 🙂 Wyglad budzi duze wrazenie, ale w smaku nic szczegolnego, dosc slaby i wodnisty.
Jest jednak ogromna roznica miedzy pracownikiem administracyjnym a czlowiekiem ktory ma prowadzic jakas rozmowe na tematy ducha. Nie musi byc profesjonalista w tym sensie ze nie musi umiec stawiac diagnozy ani przepisywac leczenia, ale znac i rozpoznawac glowne objawy a rownoczesnie umiec zachowac dystanst emocjonalny, co jest czescia przygotowania, tak.
Przepraszam, nie ma rozmowy, tylko prowadząca mówi, co im powiedział Ks. Wojciech.
Myślałam, ze jest w dalszym materiale.
No jasne, Lisku, z tym w ogóle nie dyskutuję. Tylko nie przemawia do mnie przedstawianie tej pracy w taki sposób, że ks. Wojciech praktycznie „nie ma prawa” sobie z nią poradzić. Okej, trzeba się tu będzie wiele nauczyć, wiele przemyśleć, ale to jest wszystko dla ludzi. 🙂 A jeśli się do tego podejdzie rozważnie, rozumnie i na dodatek z oddaniem, można dużo dobrego zrobić.
Zachowanie dystansu emocjonalnego jest kluczowe, Lisku, święta prawda.
Moje osobiste doświadczenie jest takie, że poddana różnym trudnym sytuacjom mam coraz mniej możliwości w zachowaniu takiego dystansu, więc zaczęłam unikać kontaktów, bo nie mam na nie siły. Zaczęłam chronić siebie, bo coś złego zaczęło się ze mną dziać.
Ale to ja.
Inni mogą mieć inaczej.
A i dla personelu ktoś, kto nie jest bezpośrednio włączony w procesy terapeutyczne, tylko stoi trochę z boku, ale w razie czego „służy dobrym słowem”, może być pomocny.
Pod warunkiem, że nie będzie to personel prohoserowski, z góry „odpowiednio” nastawiony. 🙄
„Róże – 110 odmian” – M. Jerzy, S. Żyła, M. Czekalski, PWRiL, Warszawa 1992. (s. 6)
@ Babilas, to po prostu epifilum oxypetalum. Zapach niesamowity. Mieszanka jaśminu z wanilią.
Oczywiscie, ze schizofrenie bywaja rozne.
Jednak wiekzosc pacjentow wie doskonale na co jest chora. Wszyscy ci, ktorych ja znalam (tak sie sklada) gotowi byli o tym mowic, zakladajac, ze nie byli akurat w srodku ostrego nawrotu. Parokrotnie inicjatywa rozmowy wychodzila ode mnie – raz byl to dopiero przyjety kolega do pracy. Kilka dni po zjawieniu sie w redakxji, zauwazylam u niego szklany wzrok, stupory i wreszcie manie przeslaswoza. Chlopal zostal zabrany do szpitala ( a przedtem mialam jeszcze awanture ze mym owczesnym szefem i przyjacielem, Gienkiem Smolarem, ktoremu zakomunikowalam, ze nowy kolega jest prawdopodobnie scizofrenikiem, a nie wrednym chlopakiem). Gdy nowy kolega byl w szpitalu, zrobilam program o schizofrenii i o organizacji smopomocy. On zas po wyjsciu ( w trakcie pobytu w szpitalu wyrzucono go z pracy korzystajac z faktu, ze byl w okresie probnym) skontaktowal sie ze mna aby powiedziec mi jk bardzo jest wdzieczny za program. I bardzo chcial o tym rozmawiac. Okazalo sie, ze u niego schiozfrenia leci w rodzinie, pare miesiecy przedtem samobojstwo popelnila jego sopstra, zas matka, ktora sie nimi opikowala zmarla – chyba z rozbitego serca. To byla nasza jedyna rozmowa, dluga i szczera. On chyba wrocil do Polski , ale wiele o nim myslalam i bardzo mi bylo jego zal.
Pare lat temu ntknelam sie na jakis jego artykul chyba na Onet pl. A moze to byla jakas zbieznosc imienia i nazwiska.
Oddalam się do demona futbolowego, zwłaszcza że on teraz mojej koszuli dość bliski. 🙂
Haneczko, chyba wiesz, za kim masz być. 😎
Też jestem za tym, co haneczka chyba wie, że ma za nim być 🙂
Czy ja też mam być za kimś 🙄
Wiem i jestem 😎
Ty Irku, bądź za, a nawet przed królową 😉
Don’t mention the war!!! Ale ja tez jestem za tym co trzeba.
Dzięki za wsparcie w jedynym słusznym kierunku. 🙂
Ale dotąd ci moi nasi strasznie patałaszyli. 👿 👿 👿
Bobiku, „poradzic sobie” moze kazdy. Nawet jesli jedynym uczuciem jakie odczuwa jest znudzenie. Ale to nie WL. Jego to bedzie bardzo duzo kosztowac. Aga pisala jak ciezko jest pomoc komus w zwyczajnej depresji. I jak bezradnym mozna sie wtedy czuc. Ktos, kto ma zdolnosc odczuwania uczuc innych ludzi, bez przygotowania, wsrod grupy mlodych ludzi z zaburzeniami osobowosci bedzie szarpany uczuciami, ktorych nawet nie jest w stanie sam zrozumiec. A do tego jeszcze pewnie jeden lub kilku psychotykow z halucynacjami i urojeniami na tle religijnym… Zachowanie dystansu jest czesto trudne nawet dla zawodowcow.
Hoser albo nie wie co robi, bo jest idiota, albo wie i jest lajdakiem.
Myślę, że raczej to drugie 🙁 Chce mu zafundować piekło na ziemi.
Tez tak mysle Doro.
Może wiedzieć po szybkości, z jaką poprzednicy rezygnowali z etatu.
Tak coś czuję po tym radosnym komunikacie rzecznika.
Pisałam, że ks. Indrzejczyk był wiele lat kapelanem szpitala, ale to był inny typ osobowości, nie miał w sobie nic z wojownika.
Wielu ludzi środowisk rozpaczało po stracie, bo był niezwykłym Człowiekiem.
Ustanowiliśmy nagrodę Jego imienia dla cichych ludzi wykonujących codzienną pracę pojednania ponad podziałami.
Czy znajac ksiedza Lemanskiego wierzysz, ze on sie uleknie i zrezygnuje bo praca za ciezka?
Z tego powodu może nie, ale ksiądz bardzo się zmienił, więc ja nie wiem, Helenko, co postanowi i nie tylko ja.
Oprócz uwielbienia, spotkał go atak ogromnej ilości ludzi.
Jakoś stwardniał i oddalił się. Może tylko z mojej perspektywy, bo przynależę do organizacji, do której ma sporo pretensji, że Go nie broniła.
Ale to jest już zupełnie inny temat i nie chcę go tu poruszać, bo to nie jest w porządku.
Bobik, żyjesz?
Chyba nie bardzo. A jeżeli nawet żyję, to w tej chwili wściekłym i tupiącym życiem. 👿 👿 👿
„Mając na uwadze potrzeby duszpasterskie powołano dla Placówki kapelana”. Czy tam wcześniej był kapelan?
Łamię się 🙄 Niewasi grają świetny mecz.
Tu zaszła zmiana. 😈
😆 😆 😆
Nie hopaj przed czasem 😉
I tak jest zupelnie niezwykle dzielny i wytrzymaly. I chyba sie sporo nauczyl, na wlasnej skorze, o psychologii tlumu. A jesli knebel bedzie utrzymany w mocy to chyba trudno bedzie mu przyjsc do siebie. Potrzebowal by chyba ze 2 lat spokojnego proboszczowania w niespecjalnie konfliktowej spolecznosci. I oczywiscie mozliwosc wypowiedzi bez ograniczen. To tez jego zywiol.
Nie hopam. Pazury gryzę. 😎
Meki, ks. Wojciech jest ciagle zapraszany na rozne spotkania, sympozja, na ktore przychodzi dużo ludzi. Wydaje mi się, że ma mniej czasu niż kiedyś i nie siedzi w kącie.
Ale nie znam proporcji i nie wiem, jak jest.
Hop!!! 😆
No to pozamiatane, ale bardzo żal mi Algierczyków…
😯
No. Już się przestraszyłem, że jednak za wcześnie hopnąłem. 🙄
Ale dla Algierczyków szacun. Walczyli jak lwy. 🙂
Ufff…
Nie ma to, jak przed snem się napakować adrenaliną. 😆
Dobrej nocy, z królowymi czy bez. 🙂
No coz, wasi nasi w Niemczech i Brazylii musza troche bardziej zakasac rekawy, bo serce zaczyna mi mieknac do innych naszych (adios sweet Mexico!).
Bardzo wspolczuje Liskowi z powodu zabojstwa tych trzech mlodych chlopcow! Bardzo sie tego obawialam. Bede sledzic Haaretz i Jerusalem Post.
W Kosciele troche jak w armii, gdzie cie przeniosa tam sluzysz. Ten osrodek ma szczescie dostac kapelana o wielkim sercu. Wiedza jest dzis taka, a jutro inna, a wielkie serce na zawsze zostanie w pamieci mlodych ludzi. Moze nie wywze wrazenia dzis, ale uksztaltuje na przyszlosc.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzien dobry 🙂
Herbata
Irku, jak bylo?
Dzieki Kroliku. Mam wrazenie ze ta sytuacja sie nigdy nie skonczy 🙁 🙁
Dzień dobry 🙂
Wiem, wiem, co ja tu robię o tej porze, itd. 🙄
A to proste. Raz się kawyherbaty chciałem napić, póki obie jeszcze gorące. 😈
Bezchmurne niebo. 😀 Czyżby to z tej okazji: 😎
http://wyborcza.pl/1,75400,16247874,Dzis_Dzien_Psa__Przeczytaj__jak_oswoilismy_wilki.html
Straszne to zamordowanie chłopców w Izraelu. Komuś niebywale zależy na tym, żeby to się nie kończyło. 🙁
Lisku, upojnie zapachowo 😀
Dziś powtórka. Ma jeszcze 2 kwiaty
herbata po herbacie (Bobik? juz tu?)
brykam
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
szeleszcze
fikam 😀
w radio mowi sie „nasi” wygrali, ale tylko dlatego ze wiecej bramek strzelili
🙂 😀
bywa
przeglad pozycji 🙂 🙂
pstryk
Rysiu, nasi pewnie tuż przed meczem dowiedzieli się tajnymi kanałami, że strzelenie mniejszej liczby bramek niż przeciwnik wygranej nie gwarantuje. 😆
Irku, dobrze ze krolowe wybraly okres urlopu 🙂
Bobiku, wielu ktosiom po obu stronach 🙁
Dzień dobry 🙂
Czarna porzeczka postawiła ultimatum: Jeszcze chwila i spadam!
No idę, już idę. Tylko jeszcze herbata, dobrze?
Też idę, bo terminy gonią, ale mam nadzieję, że po powrocie znajdę jakieś smaczne obrywki. Należy mi się w Dzień Psa, a co! 😈
Lisku, jakiego urlopu 😯
Odeszły tylko zajęcia na uczelni, a tak to pobudka 5:30 👿
U mnie też agrest prosi się na nalewkę 🙂
a to juz wtorek od kilku godzin, jak ten czas leci………………… 🙂
taki kwiatek znalazlem:
axt12
godzinę temu
Oceniono 12 razy -4
Pani Zofia Cybulko nie powiedziala nic zlego ani tym bardziej skandalicznego. Nie obrazila w niczym Polakow i polskiej tradycji narodowej. „Zydowstwo” odnosi sie z pewnoscia do poczynan takich parchatych wrogow wszystkiego co polskie jak np. Hartman, Blumsztajn, Najsztub. W Polsce powinien panowac bezwzgledny prymat tego co polskie nad tym co nie-polskie. Skandalem jest wylacznie obrazanie Polakow. Czas najwyzszy skonczyc wreszcie z ta groteskowa zydomania – w dyskusji publicznej w Polsce jedynym punktem odniesienia sa Polacy, a nie chazarskie indywidua cierpiace na syndrom przybledy.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16246655,Jak_nasza_konserwator_zabytkow_demaskuje__zydostwo_.html#ixzz36D79jeHg
Dzień dobry, podsyłam Wam animację o piesydencie.
http://vimeo.com/99033162
Życzę uśmiechu na resztę dnia.
pstryk z przerwy obiadowej 🙂 😀
Z okazji Dnia Psa
Ach, Lisku, czy jest jakaś szansa, że to się kiedyś przerwie?
To straszne.
Rysiu, zgłosiłeś do skasowania?
Siodemeczko, konsekwentnie sie od niej oddalamy.
nie zglosilem, Siodemeczko. Nie wiem jak to sie robi, do tego nie mam tam konta.
Naciska się ikonę kosza z prawej strony komentarza, Rysiu.
Dzień dobry,
malutka walczy dzielnie przy pomocy personelu szpitala. Leży na intensywnej terapii kardiologii dziecięcej, w inkubatorze ma używany przez mamę podkoszulek, mama mówi do niej z odtwarzacza, jeśli akurat nie jest przy niej. Rano przychodzi do niej siostra biźniaczka i leżą razem tuląc się do siebie 😉 .
Dopiero wieczorem wraca do siebie i następnego ranka padją sobie znowu w objęcia 🙂 .
Dziękuję za trzymanie kciuków. Będzie dobrze.
Bardzo przyjemnie plywa sie w czasie tropikalnej ulewy….
Rezultaty mojego, jak to nazywa E. projektu juz sa zauwazalne dla innych. Jak uda mi sie utrzymac takie tempo to w ciagu obecnego roku powinnam osiagnac moja realistyczna wage idealna, a nawet sie zblizyc do aspiracyjnej (waga cm minus 110= aspiracyjna). Inszallah.
Oczywiscie wzrost cm minus 110.
Wage aspiracyjna mialam ostatni raz jak mialam 20 lat. Powodzenia Heleno! Metoda malych krokow jest najskuteczniejsz.
Pisalam juz kidys, ze Polska ma bardzo dobra prase. Warszawa staje sie zauwazalna w modzie! Tak pisze Guardian:
http://www.theguardian.com/fashion/sharpened-lead/2014/jul/01/warsaw-fashion-hotspot-poland-europe
Tez ostatni The Economist nie moze sie nachwalic.
Zmoro, oby było 🙂
Ja mialam wage aspiracyjna ostatni raz jak mialam 34-36 lat gdy przyjechalam do Londynu. Eeeech!….
Nie aspiruję do wagi. Ona do mnie też nie. 😎
Zmoro, taki ładny opis, że niemal się zapomina o dramatyzmie sytuacji. Ale może właśnie lepiej o nim zapomnieć i mieć przed oczami tylko stronę pozytywną – MA być dobrze. 🙂
Dzien Pieseła. Uszanowanko. Pieseł wow. WOW.
https://pl-pl.facebook.com/piesel.wow
Króliku, bardzo interesting jest o tym fashion. Teraz bym potrzebował porady biznesowej. U tego Kupisza ceny zaczynają się od 600 zł za najgorszą szmatę, a ja wiem gdzie można dostać takie same oversized flannel shirts po 40 zł w detalu (nawet chyba jedna jeszcze leży na działce), przy dużej ilości zjadą do 10 zł albo mniej, loco u mnie. Teraz radźcie – co zrobić, żeby o mnie napisała zagraniczna gazeta. Miejscówkę na butik miałbym jeszcze bardziej wyczesaną, niż ten Kupisz (wolałbym się nazywać Sprzedasz, gdyby ktoś pytał). Odwdzięczę się, jak zarobię szósty milion, pierwsze pięć już rozdysponowałem. 😎
Ten meski model w niebieskim ortalionie tez nie wydal mi sie przekonywujacym przykladem 😉
Kupisz musi byc naprawde zdolny, jesli zdolal sie wybic na za duzych flanelowych koszulach 😀
Do zrozumienia komentarza Wodza musialam zajrzec do Miejskiego slownika slangu:
wyczesany – fajny,zajebisty,modny,wypasiony
😀
dziekuje, teraz wiem, Siodemeczko. zglosilem.
dlaczego juz o 17:00? gradli dopiero o 22:00 🙂 🙂 🙂
http://static3.notesofberlin.com/wp-content/uploads/2014/06/Roseggerst_nk_hannah_Elektro-Gebrauchtwarenladen-764×1024.jpg
Flanela zawsze, zwłaszcza za duża 🙂
Te inne męskie są pt. „Prosimy nie dotykać eksponatów” 😉
Bo na stadion zaczynają wpuszczać kilka godzin przed 🙂
A mnie sie niebieska popelina podoba.
Z moda troche jak z malowidlem. Niby deska, farby i plotno tanie, a obraz drogi. W sumie taki drogi ile ludzie na rynku sa gotowi za niego zaplacic. Chanel drozsza niz Wolczanka.
Flanela dla Kanadyjczyka jest bardzo bliska cialu:
https://www.youtube.com/watch?v=mL7n5mEmXJo
Tracey Emin sprzedaje swoje dzielo My Bed za ponad milion (chyba funtow szterlingow).
http://www.saatchigallery.com/artists/artpages/tracey_emin_my_bed.htm
Wodzu, nie moglibyśmy wejść w spółę? Ty sprzedajesz swoją koszulę, ja swoje legowisko i szóstego melona przepijamy razem. 😈
Zagłodzony młodzieniec wewnątrz tej popeliny też ładny? Nie znam się. Jednak oversized shirt to rzecz bardzo względna, na nim wszystko będzie oversized. 😉
W ogóle mam żal do rządu, czy kto tam za to odpowiada. Że ta cała moda mężczyźniana wymaga suchotniczej klatki i zaniku mięśni czworogłowych, najlepszą ilustracją jest ten nieszczęśnik w ortalionach. Kolana grubsze od ud trzeba mieć, żeby dostać w sklepie jakieś portki. Od mojego debiutu tutaj zgubiłem dwucyfrową kwotę kilogramów, ale nie wynędzniałem ogólnie i te modne gacie, teoretycznie dobre w pasie, nie chcą się podciągnąć na odpowiednią wysokość, blokada występuje, niestety. 🙁
Do czego jeszcze ten Tusk doprowadzi nasz kraj?
Dobra, wchodzę w to. Koszulka będzie eksponowana na łóżku tak długo, aż przyjdzie głupi i kupi. Tytuł instalacji jakoś wymyślimy. 😎
Wodzu, a co dopiero moga powiedziec kobiety, ktore tez musza wygladac i miec figure jak ten niedozywiony meski model, a jest im znacznie trudniej to osiagnac! Ten Tusk nie cofnie sie przed niczym!
Jesli chodzi o popeline, to za komunistycznego rezymu kupilam w Hoflandzie w Domach Towarowych Centrum komplecik spodnica i zakiet z krotkimi rekawami w kolorze ecru w stylu safari, z popeliny wlasnie. Uwialbialam tez zestaw! Mozna go bylo wziac pod namiot, uprac w jeziorze, wysuszyc na namiocie, ubrac up albo down jakas sprytna bluzka i dodatkami, versatile jak nic innego co pozniej posiadalam!
Już wiem, dlaczego nie mam miliona. W życiu nie miałam takiego łóżka i obym nie miała nigdy 🙄
Króliku, nie muszą. Chcą.
Z tego wszystkiego najwieksze wrazenie na mnie zrobilo to, ze WW stracil dwucyfrowe kila! Now wiesz co, Wodzu, bardzo Ci gratuluje i zazdroszcze!
Ale poczekaj, ja tez do tego dojde!
Najladniejsze meskie mody w Polsce robi moj ukochany przyjaciel z lat mlodosci, Bernard Ford, ktory ma teraz jakies japonskie nazwisko (po ojcu), ktore mi stale ucieka z pamieci, na H.
Mody jego sa nie tylko piekne, ale z przepieknych materialow i jakosc uszycia jest naprawde nie z tej ziemi. Sa dosc drogie, a nawet bardzo drogie.
Te, Heleno? http://pl.wikipedia.org/wiki/Bernard_Hanaoka
Kroliku, jesli to ma byc moda na camping to cos innego 🙂
Ten. Per te się nie zwracam.
Heleno, Bernard Hanaoka 🙂
Heleno, jestes bardzo skoncentrowana na swoim celu. To kolejny znak sukcesu.
Ja zanotowalam ostatnio w Warszawie masy ladnie ubranych i zadbanych mezczyzn, co podziwialam zawsze we Wloszech i Francji.
We Wloszech wczesna jesienia w Turynie kilka lat temu co drugi facet nosil wrzosowy sweter lub koszule, bo byl to kolor modny w tamtym roku! Moze nie caly zestaw,i nie z ortalionu, ale niebieskie w tym odcieniu koszule bedzie sie nosic na Krakowskim w tym roku.
Haneczko, to lozko jest bardzo ekshibicjonistyczne, ale artystka byla szczera. Podobno przescieradla uzyte tez byly raczej z Nieswieza.
Oczywiscie, Hanaoka! How did you know?
Wyguglowalam 🙂
Jakie ja mam łóżko, to z perspektywy artystyczno-praktycznej w zasadzie bez znaczenia, bo przez większą część nocy śpię i tak pod łóżkiem (z wyboru, tak lubię). Czyli ja wnoszę do spółki podłoże, Wódz wypróbowaną nadbudowę, organizację firmy małpujemy z watykańskiej i nie ma bola, żebyśmy nie zdominowali rynku. 😎
A Haneczka mnie uprzedzila 😀
Lisku, szorty i buty wskazuja, ze nie jest to formal wear, a raczej ensamble na plaze, Sopot, molo, kawa w ogrodku w Grand Hotelu, te rzeczy.
Alle totylkou was w sophisticated Europie, do ktorej Polska sie juz zalicz. My tutaj dalej sie ubieramy po pracy, jakbysmy mieli sie zabrac za czyszczenie garazu.T-shirt, yoga pants (juz nawet nie dzinsy) i addidasy.
Tracy Emin spotkalam kiedys w poblizu National Gallery. Najpierw zobaczylam przepieknie skrojony zolty plaszczyk i dopiero jak spojrzalam na twarz, to rozpiznalam nasza najwieksza wspolczena tworczynie instalacji. Nawet David Cameron cos od niej kupil do Downing Street – jakis neon, jakby recznie pisany.
Wszystko juz bylo rzekl Ben Akiba:
Szorty sa nadal czescia letniego biznesowego meskiego stroju na Bermudzie. Sama widzialam takie obrazki, jak bylam tam na wakacjach 15 lat temu. Ale wszystko to razem jakos pasuje na wyspie koralowej, wsrod palm, rozowego piasku i widoku oceanu czasami po obu stronach drogi.
http://www.bermuda-online.org/shorts.htm
Tu jest Tracy Emin 'More passion’ na Downing Srteet,
http://www.bbc.com/news/uk-14605642
Oczywiscie na Bermudzie nas turystow (glownie z US i Kanady) bylo latwo rozpoznac, bo bylismy znacznie gorzej ubrani od lokalnej ludnosci.
Sorry, Króliku, podmieniłem linkę (mam nadzieję, że na słuszną), bo za tę ogólnoguglową Pan Administrator znowu by nam głowy urywał. 🙂
Bardzo pieknie na Bermudzie sa tez ubrane kobiety, szczegolnie w porze niedzielnego kosciola.Nosza piekne kolorowe suknie i dekoracyjne kapelusze.
dzieki Bobiczku, wiem ze jest prosty sposob na skracanie linki, ale go jeszcze nie opanawalam.
Ja teraz oczywiście lecę oglądać mecz. Ale jak ktoś nie ogląda, może sobie już umościć ciepłe miejsce w nowym wpisie. 🙂
To chyba nie szorty lecz tz. bermudy, troche dluzsze? Rozowe bermudy do garnituru to jednak szok 😀
Kiedys Izrael szokowal wszystkich nieformalnym strojem – marynarki widuje sie rzadko, krawat prawie w ogole nie, oficjalnym strojem meskim jest dobra koszula.
Ogolnie panuje tu panika przed overdressing oraz eksponowanie „wyluzowania”, co daje dosc fatalne rezultaty.
Lisku, ale ile nabzdyczonych figur musiałoby spuścić powietrze.
Radość budzi samo wyobrażenie tego i owego w bermudach. 🙂
Królik wnosi dobrego, wesołego ducha do naszego ponuractwa codziennego.
Pisz, Króliku, pisz, nie ustawaj. 🙂
Daty nie zgadzają się, więc nie chodzi o ks. Lemańskiego. No to miłego guglingu, by odkryć gdzie jest on tak opisany 🙂
W połowie lat dwudziestych jest wikarym w „czerwonym” Radomiu. Zaprzyjaźnia się z księdzem Bolesławem Strzeleckim o podobnej pasji społecznikowskiej, który odprawia msze w więzieniu, krzewi czytelnictwo wśród ubogich. Zieja prowadzi pierwsze rekolekcje dla robotników. Ktoś pisze na jego drzwiach: „Tu mieszka dobry ksiądz”. Ale biskup sandomierski jest z niego niezadowolony. Po latach Zieja powie: „Chciano mnie oddzielić od księdza Bolka Strzeleckiego, uważając […], że to ja mam na niego wpływ…”. Rozgoryczony rozważa wyjazd do Indii, do Gandhiego.
Przenoszą go do Zawichostu. Odprawia mszę dla nędzarki za grosz. Dostaje upomnienie z Sandomierza: „Mszy świętej nie wolno odprawiać, przyjąwszy inną ofiarę, niż to jest w zwyczaju”. Konstatuje, że tylko w zakonie zrealizuje franciszkański ideał ubóstwa. Jesienią 1926 roku wstępuje do kapucynów w Nowym Mieście nad Pilicą. Odkrywa w kuchni
kocioł z burym płynem – to zupa dla ubogich. Jest wstrząśnięty – spasieni mięsem zakonnicy mają dla najuboższych zaledwie garstkę kaszy? Odchodzi z nowicjatu.
Kozienice. Już od drzwi informuje proboszcza, że nie będzie pobierał pieniędzy za posługi duchowne.
– Dobrze – mówi proboszcz. – Ja to będę robił.
Pół wieku później, w grudniu 1976, dostanie list z Kozienic. Autorka wspomni młodego księdza, dla którego „nie było Greka ni Żyda”, a o którym ludzie mówili: „Ten pan ksiądz to święty”. I doda cierpko, że swą postawą skrajnego ubóstwa księżom „psuł interes”.
Zofia KossakSzczucka: „«Jeżeli komuś brak chleba – wołał z uniesieniem – to dlatego, że ktoś drugi ten chleb skradł. Skradł, gromadząc u siebie nadmiar!»„.
„Byłem świadkiem zdzierstwa, jakie uprawiano po parafiach” – przyzna po latach.
W 1928 roku zwraca się do ordynariusza sandomierskiego: już dziewięć lat jest księdzem, prosi o samodzielną biedną parafię. Biskup odpowiada: w mojej diecezji ani teraz, ani nigdy.
Po wojnie będzie wielokrotnie upominał się o własną parafię. W 1965 roku poskarży się w liście do zaprzyjaźnionej zakonnicy: „Ja – «stoję na rynku nienajęty»„.