Dobry smak
Sezon ogórkowy przemknął przez blog niemal niezauważony, postanowiłem więc uczcić przynajmniej jego koniec i sięgnąć do tematu ze świata warzywnego. Jeżeli ktoś jeszcze nie słyszał o księciu Trętwianie z możnego rodu Pryszczyrnicowatych, tradycjonalistów od wieków preferujących ożenki wsobne, może teraz nadrobić braki w swej edukacji botanicznej.
Książę Trętwian z rodziny Pryszczyrnicowatych
włości wielkie miał, służbę i mnóstwo wyżerki,
lecz na innym odcinku od losu brał baty,
bo za nic nie mógł znaleźć odpowiedniej partnerki.
Co już jakąś jarzynę miał pojąć za żonę,
czy to Marchew nadobną, czy wdzięczną Sałatę,
odzywały rodziny się głosy wzburzone:
„To niesmaczne! To nie są Pryszczyrnicowate!“
Ktoś mu swatał Kapustę, bo łebska dziewczynka,
ktoś wychwalał Rukolę, że skłonna do zbytków,
ale zawsze okoniem stawała rodzinka,
twierdząc: „z takiej nie będziesz miał wiele pożytku,
widzisz chyba, że panna z niedobrej jest gleby,
jej uroki przeminą, nim skończy się lato,
na dynastii bądź wreszcie wrażliwy potrzeby,
w dobrym smaku jest mariaż z Pryszczyrnicowatą“.
Od tych gadek jął Trętwian schnąć i żółknąć krzynkę,
dosyć miał, że codziennie wciąż nowa jest chryja,
aż się wpienił, zakrzyknął: „chromolę rodzinkę
i posłucham, co serca głos do mnie nawija!“
Ruszył przed się, że tylko skrzypiały pantofle,
w doświadczeniach się tarzał, pił życie jak z kadzi,
po czym w szybkich abcugach się związał z Kartoflem,
bo to właśnie głos serca stanowczo doradził.
Gdy się tulą do siebie na ciepłym półmisku,
zaraz poznać, że związek to nader udany,
że w bilansie przewagę po stronie ma zysków
i to ważne, a reszta to jest bicie piany.
Więc choć konserwatystów brać może cholera,
takie wnioski z ballady już mkną do ataku:
zwykle skutek najlepszy jest, gdy sam wybierasz,
i to właśnie dla ciebie ma być w dobrym smaku.
I to jest, Kocie, nasza spuścizna po JPII. Takiemi orłamy intelektu nas ubogacił. Tylko siąść i płakać.
Jednak Kopacz.
Pseudodemokracja matematyczna to jest śliczność nad ślicznościami. W pseudodemokracji matematycznej liczy się głosy, a w prawdziwej demokracji liczy się, co głosi biskup.
Brawo, Aga!
To nalezy wprowadzic do podrecznikow Unii Europejskiej!
Precz z liczeniem glosow.
Definicja Agi jest absolutnie przekonująca. 😆 Nawet jeśli ktoś miał dotąd trudności ze zrozumieniem, co biskup chciał przez to powiedzieć, teraz już nie może mieć wątpliwości.
A spuścizna po JP2 to naprawdę rozpacz. Pod wieloma względami. Ale wątpię, żeby tzw. szerokie rzesze kiedykolwiek przyjęły to do wiadomości. 🙄
Ze spuscizny zostaly kremowki i niestety Epidiaskop, jak slusznie zauwazyla Jedna.
New York Times o wzroscie znaczenia Polski, taktycznym sprycie i zdolnosci do kompromisu Tuska; w podobnym duch co zlinkowany wczesniej przez Jagode Makowski.
http://www.nytimes.com/2014/09/01/world/europe/poland-loses-a-premier-but-gains-a-voice-in-europe.html?hpw&rref=world&action=click&pgtype=Homepage&version=HpHedThumbWell&module=well-region®ion=bottom-well&WT.nav=bottom-well
Jakie mam pretensje do Tuska o zaszłości, to mam, ale trzeba przyznać, że w tej chwili nie mógł zrobić lepszego użytku z siebie. 🙂
Naprawiamy psiecyki wzamian za psierogi lub psiabłecznik.
Dzień dobry 🙂 Wrzucam kilka migawek z ostatnich wędrówek https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/LubelszczyznaKresyPoUdniowoWschodnie#slideshow/6053982025914074050
kawa
teraz doczytam
Jesienne dzień dobry 🙂
Irku, jak zwykle, piękne zdjęcia 🙂
Króliku,
Tusk ma znakomita prasę w Wielkiej Brytanii. Niezwykle zadowolony jest z jego wyboru D. Cameron, któremu bardzo zależało na jego wyborze. Prasa, nie tylko europejska, podkreśla fakt jednomyślnego wyboru Tuska. Wybór H. van Rompuya nie był tak jednomyślny. Zresztą on pełnił tę funkcje jako pierwszy. Musiał de facto wypracowywać jego formułę. HvR od początku deklarował, że będzie pełnił tę funkcję w sposób bardzo dyskretny i tak też robił. Tusk od pierwszej chwili zachowuje się bardzo dynamicznie. Natychmiast przedstawił jasny, klarowny i sensowny program sprawowania urzędu.
Bobiku,
a czy jest na tym świecie ktoś, do kogo nie miałoby się jakichś, mniejszych czy większych, pretensji? 🙄 😉
Z dobrym PB włącznie 😉
Przemiana społeczeństwa niemieckiego, o którym była tu mowa niedawno, dokonała się mimo ewidentnych podłości i skandali na poziomie państwa, wymiaru sprawiedliwości. Przekrętów, przy których nasz Królikowski to mały pikuś:
http://www.dw.de/spiegel-o-auschwitz-zbrodnia-bez-kary-druga-wina-niemc%C3%B3w/a-17878085
Eksperci spodziewają się, że dojść może do procesu w najwyżej dwóch przypadkach. Nawet jeśli obaj starcy zostaną skazani, procentowy udział esesmanów z Auschwitz, którzy zostali skazani w Republice Federalnej, osiągnię rekordowy wskaźnik. Wskaźnik 0,48 procent
Spokojnie. Nie zapominajmy, że najpiękniejsze róże kwitną na g… 😉
https://www.youtube.com/watch?v=wTjLZwpmufw
No wiec ja slucham dziennikow od wczoraj i musze z lapa na sercu przyznac, ze o nowym prezydencie UE nie bylo w nich jak dotad ani slowa – pewnie bylo cos w sobote.
Jest duzo o Islamabadzie, o Ukrainie, o parze Brytyjczykow, ktora swego malego synka ciezko chorego na raka wykradla ze szpitala i zawiozla na wakacje do Hiszpanii, gdzie wszystkoch po paru dniach odnaleziono i aresztowana. Jest od kilku dni na temat wielkiej debaty publicznej co nalezy robic z Brytyjczykami, wyjezdzajacymi z kraju uczyc sie technik dzihadu i powracajacymi z pelnymi kompetencjami – nie wpuszczac z powrotem? zabierac paszporty? pozbawiac obywatelstwa? Rzad musi podjac jakas praktyczna decyzje, bo jego psim obowiazkiem jest zapewnic nam bezpieczenstwo.
Jest takze omawiane w dziennikach kolejne kuku, ktore robi nam Unia Europejska zakazujac sprzedazy silnych odkurzaczy i wprowadzajac na ich miejsce slabe odkurzacze ( do 900 watowe). W kolejce beda suszarki do wlosow ledwo dmuchajace. Chyba namowie Stara aby zakupila suszarki na zapas, na cale zycie. Tak z piec – bedzie co spadkobiercom zostawic.
Kocie,
nasz episkopat zachowuje się jak mamuśka symbiotycznie związana z synusiem, który właśnie postanowił się ożenić. Nie chce dopuścić, żeby jakaś obca małpa stała się od niej ważniejsza 👿
A tych małp kręci się wokół niego coraz więcej 🙁
Kiedyś był układ klarowny. Ten wstrętny ojciec – sekretarz jedynej partii i kochająca, dobra mamusia – kościół. Teraz sprawy się skomplikowały, stąd nerwowa walka o systematycznie traconą pozycję 😉
Ale prawa natury są nieubłagane 😎
Pisałam o prasie brytyjskiej: Tusk ma znakomita prasę w Wielkiej Brytanii
W ogole nie zauwazylem aby Kosciol w Polsce tracil pozycje. Przeciwnie – wydaje mi sie, ze nigdy tak silny nie byl.
Oczywiscie, ze Tusk ma dobra prase w UK – nie ma zadnego powodu aby nie mial.
Kościół instytucjonalny w Polsce ma w tej chwili bardzo złożoną i trudną sytuację. Podobną do tej, jaką pod koniec poprzedniego ustroju miała PZPR. Ma władzę, pieniądze, akolitów, ale coraz mniej wpływu na ludzkie umysły i serca. Oportuniści i ludzie przerażeni zmianami, niezrozumiałym nowym, krzyczą coraz głośniej. Czeka nas też, trudno powiedzieć jak długa, przeprawa przez morze czarne. Ale to jest początek końca. Myli się W. Lemański mówiąc, że rozwiązanie problemu zależy od odejścia poprzedniej generacji kleru. Ta nowa jest jeszcze bardziej zindoktrynowana a przy tym ządna sukcesów i biegła w pijarowskich sztuczkach. Klucz do zmiany pozycji kościoła instytucjonalnego leży w umysłach Polaków. A na nie mają wpływ różne obce małpy 😉
Dzień dobry 🙂
Nowy numer IG nie tylko bardzo ciekawy, ale we mnie jeszcze jakąś wspomnieniową strunę poruszył. W moim bardzo wczesnym szczenięctwie zwiedzaliśmy rodzinnie tamte tereny i teraz, przy oglądaniu zdjęć, zaczęły mi wracać klimaty oraz odzywać się struny. 🙂
Wątek niemieckich rozliczeń, poruszony przez Jagodę, też ciekawy, tylko na razie duszę mam jeszcze za mało rozbudzoną, żeby go mogła rozwinąć. Może potem, jak się dusza dobudzi. 😉
Szczerze mówiąc, Kocie, niepokoją mnie z lekka przejawy estymy Camerona wobec Tuska. Cameron jest znanym eurosceptykiem. Mam nadzieję, że nam Donalda nie wyinaczy 👿 😉
Nowa generacja kleru może i bardziej zindoktrynowana, ale nie jestem pewien, czy równie mocno jak stara pożądająca rządu dusz na najwyższym szczeblu. Mam wrażenie, że będzie to generacja bardziej „technokratyczna”, wyżywająca się raczej w tych pijarowych sztuczkach i zakładaniu kościelnych stron internetowych, niż w próbach zapanowania nad całością życia.
Sądzę, że nową generację będzie popychał w tym kierunku sam kol. Zeitgeist. Socjolodzy i kulturoznawcy nie od dziś wskazują, że w świecie zachodnim wielkie, wszechobejmujące ideologie coraz bardziej zastępowane są niszowością, realizowaniem się w obrębie pewnych równoprawnych subkultur, do których mogą należeć zarówno wspólnoty typu gothics czy bikersi, jak i religijne. W obrębie takiej wspólnoty poczucie przynależności może być bardzo silne, ale zwykle nie ma ona (nawet jeśli jest prozelityczna) ani możliwości wszechogarniania, ani nawet takich pretensji. I jeżeli ten trend utrzymałby się do czasu wymarcia starszego pokolenia biskupów – a i wyznawców, bo przecież oni status quo współtworzą – jest duża szansa, że religijność w Polsce poszłaby, wzorem zachodniej, właśnie w taką, niszową stronę.
Cameron nie jest nawet w polowie takim eurosceptykiem jakim jest brytyjskie spoleczenstwo. Gdyby Cameron mogl sie wykrecic z referendum w sprawie pozostania czy wystapienia z Unii, to by sie wykrecil. Ale nie moze, skoro wszystkie kolejne brytyjskie rzady przed nim takie referendum obiecaly jesli Unia mie zgodzi sie na gruntowne reformy swych niedemokratycznych praktyk.
Czy moge jeszcze raz powtorzyc jak bardzo mi sie podoba (papierowa) Polityka?
Swietnie pisana – nie ma wlasciwie zlych pior, pomyslowa, zywa, troche stariswiecko lamana, co mi specjalnie nie przeszkadza zreszta. Gdyby byla jakas europejska nagroda edytorska, zglosilbym Naczelnego, bo stworzyc takie pismo w polskiej przestrzeni medialnej latwe chyba nie jest. Choc z drugej strony dobrze [iszacy dziennikarze nie maja specjalnie gdzie isc, wiec moze wybierac i przebierac jak w ulegalkach.
Tymczasem jak biore to do reki to po wstepnym przekartkowaniu, widze, ze 80-90 % zamieszczanych w niej tekstow chcialbym starannie przeczytac (choc nie zawsze starcza mi czasu przed ukazaniem sie nowego numeru, chyba, ze jade metrem lub czekam w poczekalni do lekarza).
Dzis kupilem nowy numer i z rozkosza przeczytalem felieton socjologa, syna katolickiego posla na Sejm PRL i katolickiego publcysty. Stomma opisuje jak w drugiej polowie lat 70-tych prowadzil badania ze swymi studentaMI z UW i UJ dotyczace pielgrzymek do Kalwarii Paclawskiej. Uczestnictwo pielgrzymkowe dzieli na trzy „kregi” . Pierwszy, w samym kosciele pelnym rozmodlonych , nieraz ekstatycznych pielgrzymow, glownie pci zenskiej. Drugi krag to piknikowanie naokolo, alkohol sie leje strumieniami, jest wesolo i towarzysko. . I wreszcie trzeci krag – w krzakach nieco dalej. „Rzeklbys, ze caly zagajnik sapie” – to zdanie doprowadilo mnie do chichotu. On wyjasnia takze dlaczego ludnosc wowczas tak chetnie uczestniczyla w pielgrzymkach i raczej niewiele mialo to wspolnego ani z sakrum ani z polityka. Sami sobie poczytajcie. Ciekawe byloby to porownac z dniem dzisejszym.
Niech zyje Polityka!
Kocie, mam nadzieję, że poinformowałeś o swoim entuzjazmie Redakcję. 🙂 http://www.polityka.pl/badanie_elektroniczne Też chichotałam czytając Stommę, do którego mam zresztą słabość. W tym (chyba) numerze jest również mój ulubieniec Dehnel. Zatrzymał mnie na dłużej tekst o łódzkim getcie i następny, o Etruskach; a w jednym z poprzednich numerów był ciekawy artykuł o wirusach.
Ankiete juz dawno wypelnilm, a redakcji nie powiadamiam, bo sie wstydze – jestem jak powszechnie wiadomo niesmialym Kotem. Ale jestem im naprawde wdzieczny za madry tygodnik, ktory sie chce wziac do lapy i czytac.
Teraz wlasnie skonczylem artykul Podgorskiej o hostelu dla uceikajacych z domu czy wyrzucanych osob homo- lub tramsseksualnych oraz reportaz A.Sowy o tramsseksualnym chlopcu, ktory wskutek gwaltu zaszedl w ciaze.
Ten hotel to znakomity pomysl. Stara jak jeszcze pracowala dostala kiedys list od sluchacza, ktorego nie jest w stanie zapomniec. Z malego miasteczka, kompletnie zaszczuty przez rodzine i otoczenie, wyrzucony z domu i z pracy (byl aptekarzem) gdy dowiedziano sie, ze jest gejem. Prosil o rade, a Stara nie mogla mu niczym pomoc. Wec napisala: Wiem co zrobilabym sama. Ucieklabym do wiekszego miasta, bylabym nawet czasowo bezdomna ale wolna od przesladowan i upokorzen. I wiem, ze stanelabym z czasem na nogi, zanim otoczenie doprowadzi mnie dojakiegos drastyczniejszego kroku.
Bo co innego mialaby mu napisac? Ale pamieta go i czesto o nim mysli, co sie z nim stalo, czy nie zasugerowala mu gorszego losu niz mial w miasteczku N.
Taki hostel dla ludzi, ktorzy nie maja gdzie isc, na trzy miesiace i pomoc psychologiczna i socjalna moglby byc nieoceniony.
Batory daje pieniadze, ale nie wiadomi, czy „katolicy” na to zezwola. Bo to oni dzis rozdaja karty i decyduja o ksztalcie spoleczenstwa.
Pewnie zaskocze wszystkich niepomiernie, ale w Psychiatryku34 zapanowala powazna zaloba Narodowa i przgnebienie z powody utraty Tuska na rzecz struktur europejskich.
Toz to gorszy cios w samo serce niz wybor Bergoglia na papieza. Nic, tylko skoczyc do studni z przygnebienia i poczucia porazki.
A… co to jest takiego ten Psychiatryk 34? Coś wspólnego z psami? 😉
Lapa mi sie omskla. Mialo byc Psychiatryk24 i ma on wiele wspolnego z psami gonczymi.
Ah, już rozumiem.
I wcale się nie dziwię, że to dla nich klęska. Oni są tacy ogólnie wklęśnięci.
😆
Ja już od dawna z polskiej prasy niecodziennej regularnie czytam wyłącznie „Politykę”, bo tylko ona zaspokaja moje wyrafinowane gusta i wygórowane wymagania. 😎 Wprawdzie prenumeruję wersję internetową, nie papierową, bo papieru nie mam gdzie w pobliżu kupić, ale treściowo nie ma między nimi różnicy.
Wklęśnięcie Psychiatryka drogą swobodnych skojarzeń doprowadziło mnie do przypomnienia, że był sobie pewien pan, na twarzy kwaśny i wklęsły, miał portek z piętnaście par, a wszystkie mu się trzęsły… 😈
Fenomen zaklęśnięcia, zakwaśnienia i zapleśnienia S24 jest godny dużego studium multi-dyscy-plipli-narnego. Wiele osób przypomni sobie łatwo jakie nadzieje rozbudził Igor Janke swoim pomysłem — wielka liczba blogerów i komentatorów wyobraziła sobie, że będzie to miejsce poważnych i wartościowych debat, że pojawi się tam prawica z ludzką twarzą i polski Hyde Park. Szybka implozja i przeróbka na Hate Park zdumiewa mnie, bo nie rozumiem czy mówi ona coś o Polsce, o technologiach czy też to wizytówka pana Zeitgeist.
A Fronda Terlika: ”czy Ewa Kopacz jest ekskomunikowana?”.
Bobiku, jżeli nawet jest, to przecież mógłbyś jej coś zaaplikować ze swojego spklepiku, prawda? Może na początek jakieś kropelki?
Z powodu Swieta Pracy sklepy sa zamkniete, wiec nie polece po papierowa Polityke. Wzielam rozbrat z Polityka w latach ok 1992-95 czy 96, ale potem na nowo za pan brat.
Natomiast ani razu nie bylam w Psychiatryku 24. Polegam na waszych kolorowych relacjach.
Rocznica wybuchu wojny. Moja Mama jest wzruszona, bo sie naogladala pewnie w telewizji: defilada, werble,kapelani, a bardzo starszej osobie latwo o wzruszenie w takich okolicznosciach.
Ja tam wojny nie lubie, ale jeszcze bardziej nie lubie jak ktos ja sam zaczyna, a potem nalega, ze to inni ja eskaluja. To jest chutzpah i bezczelnosc.
Salon walczy o susznom sprawę. Nikt nie będzie … 👿
https://www.youtube.com/watch?v=GIHPbRBzB9k
A u „nas” dzis startuje wielka reforma szkol panstwowych ministra Gove’a (przesunietego niedawno na inny odcinek pracy rzadowej), znienawidzonego przez zwiazek zawodowy nauczcycieli. I ja sie wcale nauczycielom nie dziwie. Beczelnoscia jest oczekiwac, ze, ze angielskie dzieci beda musialy w szkole przeczytac az dwie sztuki Szekspira, zamiast jak dotad jednej i po lebkach. Bezczelnoscia jest oczekiwac, ze nauczyciele beda te dzieci faktycznie uczyc, a nie zabawiac. Tu nie Chiny, tylko Anglia i zadnych hodowli geniuszy nie chcemy! Geniusze z bogatych domow zawsze moga pojsc do szkoly prywatnej i niech tamci nauczcyciele z nimi sie niancza! A dziecko ubogie ma znac swoje miejsce na spolecznej drabinie i nie podskakiwac powyzej swojej stacji.
Tu jest o reformie wchodzacej dzis w zycie:
http://wyborcza.pl/1,75477,16568207,Wiecej_wkuwania_i_tabliczka_mnozenia_do_144__Anglicy.html
O tej ekskomunice dla Kopacz to aż warto przeczytać. Konsekwentne podążenie za meandrami myśli terliczej nieuchronnie prowadzi do wniosku, że wszyscy tu komentujący też są ekskomunikowani, z automatu. Bo choćby nie sprzeciwiając się aborcji już ją popierają, a zatem współdziałają w zbrodni. 🙄
http://www.fronda.pl/a/ewa-kopacz-krew-dziecka-agaty-na-rekach-i-automatyczna-ekskomunika,41176.html
Banda zbrodniarzy tu siedzi i dymaczy Orła, ot co! 👿
Chyba nigdzie goręcej nie broniłbym środkizmu, niż właśnie w szkole. Myślenie, rozwiązywanie problemów – jak najbardziej, ale wkuwanie tabliczki mnożenia, słówek, czy wierszyków też jak najbardziej. Po pierwsze, to jest trening pamięci, co nie tylko przydaje się w codziennym życiu, ale według medyków opóźnia też tracenie tej pamięci w podeszłym wieku; po drugie pozwala zbudować sobie pewien bank danych, z którego się potem korzysta. Bo nawet żeby posłużyć się wyszukiwarką, trzeba najpierw wiedzieć, jakie słowa-klucze do niej wrzucić.
Alez klamczuch!!! „Dziewczynka długo broniła się przed zabiciem swojego dziecka, ale w końcu uległa.”
Az dech w piersiach zapiera!
Tak, Kocie. Syn przyjaciol uczyl przez dwa lata w biedniejszej dzielnicy w publicznej szkole w Londynie, podczas gdy jego zona robila jakies fancy schmancy magisterium na prestizowym uniwersytecie. Bardzo ciekawe poczynili obserwacje o drabinie spolecznej, na ktorej kazdy ma znac swoje miejsce.
A co do tej tabliczki mnozenia, to obawiam sie, ze nauczycieli czeka powazne utrudnienie: beda musieli sami sie jej najpierw wykuc i to nie bedzie latwe. I nauczyc sie np roznicy miedzy „its” i „it’s”, miedzy „advice” o „advise” .
Pamietam jak jeszcze w czasach przedinternetowych nasz dentysta uskarzal sie, ze nie moze znalezc recepcjonistki. Wymog byl taki, zeby znala z grubsza kolejnosc literek w alfabecie, gdyz jednym z jej podstawowych obowiazkow mialo byc ukladanie kart pacjentow w porzadku alfabetycznym i ich wyjmowania z kartoteki. . Pan Kurek sie skarzyl, ze przesluchal okolo trzydziestki absolwentek szkoly sredniej i zadna nie umiala wyrecytowac alfabetu. No to znalazl wtedy mloda kobiete z Polski. Znala alfabet, ale nia z kolei byl inny problem : nie widziala zadnego powodu aby nie dzielic sie z pacjentami swego pracodawcy opiniami na temat Zydow jako takich. . Biedna Stara nie mogla nawet jej odpowiedziec, bo miala gebe wypchana wata i sprzetem dentystycznym. Ale byl to ostatni raz kiedy byla z wizyta u Pana Kurka. 🙄
Dlatego właśnie szczekam – tylko środkizm. Tabliczka mnożenia nie szkodzi, ale myślenie też nie szkodzi.
No, chyba że się jest we wspólnocie typu redakcja Flondry, to wtedy może zaszkodzić, nawet bardzo. 🙄
Kocie Mordechaju, co do Szekspira to kiedyś Dorota Babilas wyjaśniła mi, że sprawa jest nieco bardziej złożona niż polskie oko to widzi, bo my czytamy go w najróżniejszych przekładach i nieźle rozumiemy, a biednym Brytyjczykom nikt go nie przekłada na angielski, a przez te 450 lat język Szekspira stał się nieźle obcy. Dotarło to do mnie gdy przypomniałem sobie czytanie jakiegoś kryminału po słowacku (u znajomego Czecha miałem wybór lektur po czesku, słowacku i niemiecku): niby rozumiałem, ale co to za rozumienie… Chwilami dziwiłem się czemu ten trup zabija detektywa.
Uczymy tabliczki mnożenia nie tylko do 100 ale nawet Brytyjczyków. Nie nastajemy, ale oferta z psiecykiem ciągle szczeka.
Andsolu, tak samo protestowal Syn jak mu czytalam Fredre:
Rada malpa
ze sie smieli
kiedy mogla udac czleka
widzac pania raz w kapieli
wlazla pod stol
cicho czeka.
Czytałem ofertę w sprawie psiecyka, ale skąd ja mam wziąć psierogi? Nawet nie jestem żonaty, co przynajmniej dawałoby jakąś szansę. 🙁
Myślenie we Flondrze grozi ekskomuniką z automatu. A całkiem niedawno był taki jeden, który rzucał klątwy (i straszył diableskim pochodzeniem żelu do włosów), kto wie, może się też przyłączy? I wtedy wszyscy będziemy musieli się okopać w Bobikowym Kramiku.
Szekspir dla angielskiego dziecka nie jest trudniejszy niz dla polskiego nieco wczesniejszy Kochanowski. Szkolne wydania Szekspira sa opatrzone znakomitymi prypisami – widzialem. Ponadto wszystkie sztuki Szeksoira sa dostepne w zapisach wideo, co znaczaco pomaga w percepcji.
Corka przyjaciol z bliskigo sasiedztwa „przyrabiala” w szkole sredniej wylacznie fragmenty z (niezrozumiale dla mnie dlaczego) Tytusa Andronikusa i wyniosla ze szkoly przekonania, ze Szekspir jest generalnie nudny i malo zyciowy. Ona byla podobno w najlepszej szkole w naszej dzielnicy.
DLACZEGO TYTUS ANDRONIKUS???????????? DLACZEGO?????????????? To jest sztuka do ktorej sie nigdy nie wraca!
Syn innej naszej przyjaciolki przerabial Makbeta. Matlka zglosila sie do Starej aby wypozyczyla jakies w miare wspolczesne tlumaczenie. Bylo mu czytane na glos. Jak Stara zapytala jak sie Marcinowi podobal Makbet, uslyszala, ze syn wyglosil bardzo przenikliwa uwage o Lady Makbet. Bardzo zainteresowana Stara zapytala jaka i uslyszala: Lady Macbeth was a bitch.
Podobno nauczycielka byla zachwycona przenikliwoscia tej charakterystyki.
I na tym stanela edukacja z Szekspira.
Okopy potrzebne? Spoko. Regularnie się do tego przygotowuję, zakopując kość, suchą bułkę lub inny skarb pod krzakiem bzu, a jak mam mało czasu, to w pierwszej lepszej dużej donicy. 😎
Tylko rodzina się czasem czepia, że niby szkody ogrodnicze robię. Nie rozumieją, że to dla dobra Sprawy. 👿
Na czas wojny, Bobiku?
Ja tez czasami zakopuje – pod perskim dywanem. Glownie pileczki pinpongowe oraz inne zabawki.
Podprzykrywka przewidywała, że może będziemy musieli się okopać, jak dojdzie do zmasowanej ofensywy ekskomunikantów, więc ja uspokajam Szanowną Frekwencję, że w kopaniu mam dużą wprawę. 😈
Dla dobra Sprawy to mamy karabin zakopany pod Dziadkowa jablonka. Dziadek zmarl w 1959 roku, ale nigdy nie wiadomo kiedy sie ten karabin moze przydac. Prawdopodobnie byl tam zakopywany od Powstania Styczniowego, ale przez ostatnie ponad pol wieku, nie trzeba go bylo, chwala Bogu, wykopywac.
Nasze oburzenie jest bezgraniczne – to w sprawie tego chlopczyka, 5-latka, ktorego bardzo kochajacy rodzice wywiezli do Hiszpanii, nie na wakacje, jak myslelismy, ale na leczenie, takie, jakiego im odmowiono w ramamch systemu NHS. Najparwdopodobniej z powodow kosztow.
Jest to leczenie znacznie mniej brutalne niz zaproponowana chemia, i potencjalnie bardziej skuteczne.
Za rodzicami wyslano europejski nakaz aresztowania!!!! Obecnie dziecko przebywa w szpitalu w Maladze – pod obstawa policji! Rodzice sa w hiszpanskim areszcie, starsi bracia sa pozostawieni sobie i niedopuszczani do chorego braciszka.
Szpital brytyjski wyrazil „ubolewanie”, ze doszlo do zalamania sie zaufania miedzy rodzina a sluzbami medycznymi.
To jakies tak nieludzkie, ze zapiera dech w piersiach.
A jeszcze dla Jagody. Obejrzalem wlasnie rozmowe z (przepiekna) mloda Pakistanka miezkajaca obecnie w LA. Ona byla jedna z tych dziewczat z Rotterham, gwalcona przez pakistanski gang. Dopiero po dziesieciu latatch i zerwanych stosunkach ze swa spolecznoscia (kobieta ma dyplom z Oxfordu) zdecydowala sie o tym mowic i wskazac winnych, ktorzy zostali skazani na wieloletnie wyroki. . Opowiadala jakim poteznym kulturowym tabu jest przyznanie sie ze sie bylo ofiara gwaltu czy molestowania. Hanba dla calej rodziny, dla rodzicow, dla siostr, dla braci, dla ich dzieci, Nikt ci nie wierzy i zarzuca klamstwa. A za klamstwa sie bije. Jest to wlasciwie tabu nie do pokonania dla absolutnej wiekszosci kobiet i dziewzcat przebywajacych wewnatrz tej spolecznosci. I musi byc kompletna izolacja od rodziny, przykaciol, sasiadow i wiele lat minac zanim ktoras moze o tym mowic.
Straszne, straszne.
W sprawie tego chlopca tez mialam pisac. To tez jest przestroga, kiedy panstwo sobie uzurpuje za duzo wladzy w przypadku, gdy nie trzeba, a wykonuje za malo tam gdzie trzeba (Rotterham)… W Wypadku tego chlopca u nas musialaby zostac wydana decyzja sadu. To tragiczne, ze chore dziecko jest w obcym kraju, obcym szpitalu,samo, bez rodzicow i wogole swoich ukochanych bliskich. Glowy mam nadzieje ze poleca w obydwu sprawach.Dodatkowo w sprawie tego chopca byly insynuacje, ze ich religia, Swiadkowie Jehowy, przylozyla sie do ich wyboru leczenia, co jest baloney.
ENA wydal Crown Prosecution, prokuratura. Tak, glowy poleca, co juz widac. Jest petycja i co godzina przebywa po 4 tysiace podpisow.
Tutaj tez sie robi porownanie ze spraea skandalu w Rotterham. – gdzie oanstwa za duzo i gdzie za malo.
Mnie az trzesie z oburzenia. I E. dzwonila, ze ja szlag trafia w sprawie chlopca.
Ciekawe czy sie uda otworzyc. Zabawnie napisany blog o Tusku z Telegrapha, E.przyslala:
http://blogs.telegraph.co.uk/news/danielhannan/100284627/new-jobs-for-the-boys-but-the-same-old-eu/
Doczytałam do dziadka z Wehrmachtu i przestałam.
Szkoda, bo w nastepnym zdaniu Autor mowi jak nie fair sa to zarzuty.
Interesujace komentarze pod zlinkowanym przez Kota artykulem… Raczej dala wycisk autorowi,ktory sam jest poslem do parlamentu europejskiego, beneficjantem EU, reprezentujac tam partie Camerona.
EU istnieje dopoki Niemcy maja ochote finansowac to cale przedsiewziecie. Oby jak najdluzej.
Owszem, mówi, o wszystkich zarzutach razem; dziadek to zupełnie inna para kaloszy. Dla brytyjskiego czytelnika, niezorientowanego w naszej historii, hasło „dziadek z Wehrmachtu” to nie osobista tragedia człowieka umotanego w pokręconą historię, tylko rzecz wysoce podejrzana, jeśli nie zdrada, zwłaszcza w bliskim połączeniu z „excellent German” Donalda Tuska i powtórzeniem pogłosek, jakoby Tusk w tym języku rozmawiał z matką.
Jak najbardziej, niech finansuja. Byle sie Unia odczepila od zwyklych szarych kotow – ze swoimi zarowkami, bojlerami, lodowkami, odkurzaczami i suszarkami.
Dzis zauwazylem, ze u Mleczki sprzedaja nielegalne jablka – podobne do papierowek, pachnace jak papierowki, ale znaczaco wieksze i jakies takie nierowne, biusciaste. . Sprawdzilem na liscie ilustrujacej dozwolone jablka ( z pisma Country Living sprzed paru lat ) aby sie dowiedziec jak sie nazywaja. Okazuje sie, ze takie jablka nie wystepuja w przyrodzie. Mleczko tym razem lamie prawo unijne. Jablek nie kupilem i troche zaluje, bo w tej chwili by sie przydalo.
Czy ktos wie jak sie nazywaja i czy sa dobre? Blado zielone przechodzace w lekko zoltawy kolor. Ladnie pachna.
Nie, Jedno. Mysle, ze czytelnicy najpowazniejszej brytyjskiej gazety tak nie mysla. A jesli mysla, ze dziadek z Wehrmachtu i excellent German sa jakos ze soba polaczone, to oczywoscie maja poniekad racje – jak ktos jest niemieckiego pochodzenia, to chyba dobrze ze wyniosl z domu excellent German? Antyniemieckich nastrojow nigdy w tym kraju nie zauwazylem – przeciwnie, wystawiony pare lat temu pomnik Montgomerry’ego rozbudzil u niektorych ludzi obawy, ze ktos sobie przypomni, ze Niemcy rozpetali II wojne swiatowa. I byli przeciw. I nigdy zreszta nie mowimy w tym kraju o architekctach wojny „Niemcy” , lecz staramy sie bardzo podkreslac, ze Nazis.
Co innego Francuzi. Sam dzis slyszalem w tv przy okazji pokazywania jakiejs sredniowiecznej twierdzy, ze zostala wzniesiona aby obronic mieszkancow terenu przed nieustannie napadajacymi Francuzami. Z Francuzami mamy historycznie dluzsze porachunki niz z Niemcami. To nie Polska.
Bardzo malo sie odzywa Prezes i jego Wice. Zatkao gorace kakao…
A sorry. Przypomnialem sobie. Bardzo nie lubimy jak niemieccy turysci w Grecji zajmuja najlepsze miejsca na plazy, rozkladajac sie na niej bladym switem, podczas gdy my do poludnia odsypiamu kaca z poprzedniej nocy. Wtedy bardzo, bardzo Niemcow nie lubimy. I slusznie.
Jak to? W Garwolinie dzis przemawialo szczescoe nasze. Zapowiadzielo, ze jak juz bedzie u wladzy nie bedzie popeiral tych transwer…jak ich tam… bardzo dziwnych ludzi…
Jak Prezes wygra w nastepnych wyborach to na pewno pokaze temu Putinowi gdzie raki zimuja!
Gdyby kogoś interesowało Tusk u Lisa z dzisiaj:
http://vod.tvp.pl/audycje/publicystyka/tomasz-lis-na-zywo/wideo/01092014/16403797
No ladnie, zdrajca i sprzedawczyk Tusk przemawia w Brukselce, a Prezes w Garwolinie (kolo Wilgi)!
Bardzo dobra maslanke i ser robia w Garwolinie.
Przyznam sie 😳 ze mnie tez ten Garwolin przemowil do wyobraznie. Lepiej nie mogl wybrac. PB jest czasami poeta.
Tak, kroliku. Posle mu pogardliwe spojrzenie i reki nie poda na przywitanie. That’ll teach’im.
Muszę powiedzieć, że w jednym Tuska nie rozumiem: po co on tak chce tych Anglików zatrzymywać w UE? Jak im się Unia znudziła, to niech z niej wyjdą po angielsku i może nikt nawet nie zauważy. 😈
Wiesz, Bobiku, korci mnie, zeby szczerze życzyć, tak jak niektórzy myślą, że rządy PiS-u będą chwilą otrzeźwienia, by GB oderwała się od tej znienawidzonej Europy ze wszystkimi tego konsekwencjami, łacznie z zamknięciem rynku pracy dla niechcianych przybyszów z Europy wschodniej.
Niemieckiego pochodzenia, Kocie? Tusk jest z pochodzenia Kaszubem.
No właśnie. Mój wuj Ślązak też był w Wehrmachcie (skąd zresztą udało mu się uciec do Andersa) i też szprechał, choć nie w domu, ale niechby mu kto od Niemców nawrzucał… 🙄
Kaszubem? Ok. Who cares? To bez znaczenia, dla nas, jesli nie dla samego Tuska. Z matka ponoc mowil po niemiecku. Ale ja niezbyt dobre sie orientuje jaki jest ten kaszubski i ile ma wspolnego z niemieckim.
Ktos musial jednak byc w rodzinie Niemcem, skoro dziadka wzieto do Wehrmachtu. Czy brano tez Kaszubow?
Kocie, żartujesz, prawda? Z Gdańska i Śląska brano do Wehrmachtu tych, których Niemcy uważali za Niemców. Poborowi nie mieli nic do gadania. W Gdańsku, skąd wzięto do woja dziadka Tuska, Niemcy uznali wszystkich za Niemców.
Kocie, to się da zrozumieć. Z Kaszubami to jak z Irlandczykami, zamiask „irlandzki, angielski” myśl „kaszubski, polski” — choć nie mają swojego kraju to kulturę jak najbardziej mają własną. Więc wyobraź sobie, że Francja opanowała Wyspy Brytyjskie i wcielała Irlandczyków do swojej armii — i wszystko będzie jasne.
Mam nadzieję, że Morda żartuje, ale muszę się przyznać, że dla mnie te żarty nie są wesołe, bo z rodzinnych zaszłości wiem, jakie ludzkie tragedie wiązały się z tym przymusowym poborem do armii wroga. To naprawdę nie było hecne.
Ne, nie zartuje. I nigdy nie twierdzilam, ze dziadek poszedl dobrowolnie. Wiem , ze poszedl pod przymusem i ze sie urwal przy pierwszj nadarzajacej sie okazji.
Nie wiem kogo Niemcy pobietali do Wehrmachtu jako uznanych przez siebie za Niemcow. A znajac ich zamilowanie do „papierkow” i dokumentow moge przypuszczac, ze sprawdzali dokladnie i opierali sie na jakichs dokumentach.. Pewnosci nie mam. Nigdy mnie to specjalnie nie interesowalo. Nie jestem historykiem II wojny swiatowej. Wierze Ci na slowo jesli twierdzisz, ze brali w slepo bez sprawdzania rzeczywostego pochodzenia. Po prostu wydaje mi sie to mniej prawdopodobne, ze nie sprawdzali i zaciagali do swej armii na chybil trafil. Nie wiem. Jestem gotow uwierzyc zarowno w jedna wersje jak i w druga.
A w ogole to dalej mnie etniczne pochodznie Tuska bardzo malo obchodzi. Niech sie tym Jacek Kurski zajmuje, co mi do tego? Tusk moze byc dla mnie Eskimosem, nie za to go chwalimy czy ganimy.
Ale o co Ci, Bobik, chodzi? Gdzie w mojej wypowiedzi jest cos hecnego czy zaprzeczanie tragedii ludzi, ktorzy szli wbrew swojej woli do Wehrmachtu? Mowimy wylacznie o etnicznym pochodzeniu Tuska, ktore z jakiegos powodu zrobilo sie bolesnym tematem. Ja tego nie rozumiem. Szczerze.
A zaczelo sie wszystko, niechajze przypomne, ze Autor blogu w Telgrafie przypomnial, ze niektorzy robili Tuskowi zarzut z powodu dziadla z Wehrmachtu, zas bliskosc tej informacji obok innej – ze mowi excellent German, nastroszyla Jedna Taka. Mnie nie nastroszyla. Chwalic Boga, ze zna jakis jezyk zachodni, ktorym bedzie mogl poslugiwac sie w Brukseli. A czy ktos w Brukseli pomysli; „o, Tusk, Niemiec” jest po prostu komiczne.
Kocie, to już nie chodzi o Tuska, ale mówiąc „nie wiem i właściwie nie obchodzi mnie jak to było z tym poborem” robisz trochę jak ci, którzy dziadków z Wehrmachtu wyciągają bez wnikania w całe skomplikowanie stosunków narodowościowo-państwowych na niektórych polskich (obecnie) ziemiach, a nie sądzę, żebyś w takim towarzystwie chciał przebywać.
W bardzo dużym skrócie i uproszczeniu mówiąc to było tak, że przed wojną w Gdańsku czy na Śląsku można się było czuć Polakiem, Niemcem, albo ani tym, ani tym, tylko „tutejszym” (a przy tym dwujęzyczność była na porządku dziennym). Tyle że III Rzesza, po zajęciu terenów, które uważała za rdzennie niemieckie, niewiele przejmowała się poczuciem, zwłaszcza jak jej potrzeba było mięsa armatniego. Ludzi tamże zamieszkałych uznano za Niemców (z pewnymi wyjątkami, w rodzaju powstańców śląskich, ale w szczegóły już nie będę wchodzić) z automatu, nawet bez podpisywania volkslisty, bo po pierwsze był to świetny „dowód” na rdzenność ziem (no co, sami Niemcy tu mieszkają), a po drugie zapewniało to dostawę rekrutów. Zatem również ci, którzy sami uważali się za Polaków i w Niemcach widzieli najeźdźców, bywali przymusowo wcielani do niemieckiego wojska. Jaki to był dla tych ludzi dramat, chyba łatwo sobie wyobrazić. Dlatego właśnie sięganie do dziadka z Wehrmachtu jest potwornym świństwem, bo dla tego dziadka mogła to być tragedia życiowa, teraz przedstawiana tak, jakby on sam się do tego niemieckiego woja pchał.
A w związku z powszechnością dwujęzyczności, jak również mieszanych (w sensie poczucia narodowego) małżeństw, absurdem jest też wypominanie, że na tych terenach ktoś mówił w domu również po niemiecku. Nawet żadne z rodziców nie musiało być Niemcem (przez co nie chcę powiedzieć, że w byciu Niemcem jest coś złego), po prostu taka była tamtejsza specyfika.
I takie rzeczy warto wiedzieć choćby po to, żeby móc ocenić, jakim draństwem ze strony prawicy jest sięganie do „moralnej pałki” w rodzaju dziadka albo znajomości niemieckiego z domu.
Mordko, jeszcze do Twojego postu z 2.09 – byłem przekonany, że pisząc Ktos musial jednak byc w rodzinie Niemcem, skoro dziadka wzieto do Wehrmachtu. Czy brano tez Kaszubow? robiłeś sobie jakieś hece, bo jakoś sobie nie wyobrażałem, że o przymusowym wcielaniu Kaszubów czy Ślązaków do niemieckiego wojska mogłeś nic nie wiedzieć. Ale jak się zorientowałem, że Ty na serio, to próbowałem problem choć pobieżnie przedstawić, żebyś miał jaką taką jasność.
Kwestia pochodzenia Tuska istotnie zaczęła być w pewnym momencie bolesna, w tym sensie, że prawica zaczęła ją wykorzystywać strasznie wrednie, przedstawiając jego związki z niemczyzną w jakimś dwuznacznym i podejrzanym, a całkowicie fałszywym świetle. Można więc mieć na tym punkcie pewną nadwrażliwość i – jak Jedna Taka – zastanawiać się, czy aby czytelnicy słów o dziadku z W. rozumieją, o co w tej sprawie tak naprawdę biega.
Bobik, czy „„nie wiem i nie obchodzi mnie jak to było z tym poborem” to jest cytat z tego co napisalem, czy rqczej to co powstalo w Twojej glowie, bo nie zadales sobie trudu przeczytania CO ja napisalem? I w jakim duchu sie wypowiadalem?
Napisalem, ze nie wiem i ze nie obchodzi mnie zbytnio jakie jest etniczne pochodzenie Tuska. Bo mnie nie obchodzi, nawet jako ot taka sobie ciekawostka.
Czy mozesz mi tez przypomniec kto i kiedy „wypomina;” Tuskowi, ze w domu jego mowiono po niemiecku? O jezyku niemieckim w domu pisal Autor Blogu przy okazji tego, ze jego niemiecki jest ponoc doskonaly i ze z pania Merkel swobodnie rozmawia.
Nie mialem tez nic wspolnego z namowieniem Jacka Kurskiego aby wspominal o dziadku z Wehrmachtu.
Mysle, ze znasz mnie dostatecznie dlugo aby sie domyslic jaki jest moj stosunek do slow Jacka Kurskiego. Nie przypominam sobie tez abym siegal ja czy Autor blogu po moralne palki w „rodzaju dziadka czy znajomosci niemieckiego z domu”.
I wiecej juz na ten temat nie chce mowic, bo jest mi tak przykro z imputowania mi kretynstwa, skrajnego debilizny i nuebywalej podlosci, ze nie jestem w stanie rozmawiac.
Mordko, ależ do Ciebie zwróciłem się tylko w pierwszym akapicie, że warto pewne rzeczy – również dotyczące etnicznego pochodzenia – znać, żeby nawet przypadkowo nie znaleźć się w towarzystwie tych, którzy lecą po dziadkach bez wnikania w żadne historyczne subtelności (i napisałem przecież, że na takie towarzystwo na pewno nie miałbyś ochoty). Bo tak zrozumiałem z Twojego postu, że skoro nie obchodzi Cię pochodzenie Tuska, to nie chce Ci się też zajmować specyfiką kaszubskości lub śląskości, choć moim zdaniem chociaż po łebkach warto.
A dalej, o wypominaniu i pałce, już nie dotyczyło Ciebie, no skądże, tylko antytuskowej prawicy, co wyraźnie, jak mi się zdawało, zaznaczyłem. Jeśli za mało wyraźnie, to jeszcze raz zaznaczam.
Też mi strasznie przykro, że zrozumiałeś mój komentarz w taki sposób, jakbym to Tobie zarzucał pałkarskie potraktowanie „kwestii niemieckiej”. Ani przez chwilę nie miałem takiego zamiaru.
Może po prostu pora już za późna, myśli się plączą i dryfują ku nieporozumieniom. Rano na pewno będzie jaśniej. 🙂
Zapewne warto jest ROZNE rzeczy wiedziec, ale ja akurat na zadany przez Jedna Taka temat nie wiem za duzo i gotow bylem uwoerzyc na slowo. ze brano nie tylko etnicznych Niemcow ale i Kaszubow i w to, ze brano na chybil trafil. Nie sadze abym kiedykolwiek dal powod do podejrzewania mnie, ze moge sie znalezc w towrzystwie Jacka Kurskiego czy ktoregos z jego partyjnych kolegow. Z pewnoscia nie znalazl sie tez nigdzie w poblizu Hannan, snujacy dywagacje o Tusku i probujacy przyblizyc go brytyjskiemu czytelnikowi.
Moge miec rozliczne luki w mojej znajomosci historii wojny, do czego przynaje sie bez bez wiekszego wstydu, spedzilem w Polsce zaledwie 8 lat zycia za ktory czas zdazylem podlapac troche literatury, kultury i jeszcze paru dziedzin. Ale nie szczegolowej historii wojny, od ktorej calkiem swiadomie uciekalem, z roznych mnie znanych powodow. A za wzielo sie to wszystko z nadwarazliwosci, kompletnie mi obcej, w kwestii etnicznego pochodzenia Tuska, jego znajomosci niemieckiego i dziadka z Wehrmachtu, to nie jest moja wina. Ani moj problem. Mnie jest calkowicie obojetne jakie korzenie ma Tusk.
Przyjmuje do wiadomosci, ze rozne obrazliwe uwagi w Twoim poscie nie byly skierowane do mnie. Ale tez nie wiem do kogo, procz mnie. Bo mnie akurat nie musisz tlumaczyc o palkach moralnych. Moglbym na ten temat napisac dysertacje.
Poczulem sie tak zgnojony ze wyszedlem po papierosy. Ale stacja byla zamknieta, niestety..
Dzień dobry.
Wróciłam.
Witaj Mar-Jo 😆
Jak odpoczniesz, napisz koniecznie jak było.
Słyszał ktoś na własne uszy Tuska mówiącego po niemiecku?
Może dla Anglików zna on niemiecki „perfekt”, ale w Niemczech mówi się, że Tusk „rozumie” niemiecki.
W przeciwieństwie do tego pana (od 2:25 min.)
Tusk sam mówi, że niemieckiego uczyła go babcia.
Bobiku,
czyżbyś znowu rozszerzył asortyment? 🙄 I czyżbyś sugerował mi, że czas schuść? 👿
Wyprobuj metode Angeliny Jolie i schudnij w rekordowym tempie…
bobik [bobik@clottedemail.info]
W przeciwieństwie do tego pana, Tusk nie był rezydentem KGB w okupowanym przez ZSRR NRD.
Tusk kończył studia w 1980 w zwasalizowanej Polsce, gdzie robiono wszystko, żeby tak uczyć języków obcych, żeby nie nauczyć. Od lat ’70 działał w opozycji. Po to, żeby ten pan nie mógł nami rządzić.
Bardzo ciekawie mówił wczoraj J.K. Bielecki o nieznośnym polskim zwyczaju mówienia przede wszystkim o negatywach i słabych stronach. Słabe strony mamy wszyscy a sukcesy odnosimy dzięki mocnym stronom, mimo słabych stron.
Dzień dobry 🙂
Uff. Oddychamy, rozmasowujemy spracowane kciuki i cierpliwie czekamy, aż Mar-Jo odsapnie i opowie. 🙂
A w międzyczasie kawaherbata, dochodzenie do siebie i inne czynności typu ktoranowstannych. 🙂
Ciekawy argument, „w zwasalizowanej Polsce, gdzie robiono wszystko, żeby tak uczyć języków obcych, żeby nie nauczyć”.
Teraz rozumiem, dlaczego nawet po rosyjsku z mało kim (w Polsce) się dogada 🙁
Ale że za tę dywersję nie zsyłano rusycystów na Workutę?
To podważa moją wiarę w opresyjność rządów komuny 🙄
Oj, coś mi się wydaje, że zainteresowanym zdam relację na priva. Sorry.
Mar-Jo
jeżeli przestraszył cię Putin mówiący po niemiecku (angielskim też włada), to bardzo mi przykro. Nie było moim zamiarem gloryfikowanie przywódcy obcego (dla niektórych wrogiego) państwa, tylko wyrażenie frustracji po próbach znalezienia wypowiedzi polskiego premiera w obcych językach.
Za to dowiedziałem się, że warunkiem dobrej znajomości języków jest bycie szpiegiem. Dotychczas wydawało mi się, że jest odwrotnie.
Na pociechę przypomniał mi się dowcip o amerykańskim szpiegu na Syberii 😉
jestem w poczekalni 🙁 Za Putina?
Mordko, jeszcze raz się sumituję, że przez najwyraźniej niezbyt jasne sformułowanie postu sprawiłem Ci przykrość, bo ani mi to było w głowie. Jeszcze raz powiem, po co był mój wywód – bo sam przyznałeś, że tych historii z przymusowym poborem „etnicznych” nie znasz, a ja uważam, że bez znajomości tego nie sposób pojąć, do jakiego stopnia perfidne i podłe jest szukanie przez Kurskiego i spółkę dziadków z Wehrmachtu. Oczywiście byłoby podłe tak czy owak, bo ani bycie Niemcem nie jest hańbą (najwyżej to, co się zrobi, odwołując się do swej niemieckości), ani nikt za czyny przodków nie może odpowiadać, ale w stosunku do ludzi, dla których to przymusowe wcielanie było życiową tragedią, jest to podłość do kwadratu.
Jak się o tym wszystkim nie ma pojęcia, to łatwo z marszu polecieć czymś w rodzaju „Ktos musial jednak byc w rodzinie Niemcem, skoro…”, na co znającym sprawę włos się jeży. No więc się zabrałem do wyjaśnień, żebyś na przyszłość wiedział, w cziom dieło.
Oddajmy Europę temu panu. Wzrośnie liczba poliglotów 👿
Markocie, akurat pokazanie, że gość, który spędził ileś tam lat w Niemczech, potrafi odczytać (zresztą z koszmarnym akcentem, ale tego się czepiał nie będę, bo wiem, jak trudno od pewnego wieku złapać akcent) po niemiecku przemówienie z kartki, zaprawdę jest w dyskusji o władaniu językami nader marnym argumentem. Znać język to zupełnie inna para kaloszy.
Tuska mówiącego po niemiecku chyba nie słyszałem, a w każdym razie nie zahaczył mi się w pamięci, ale określenie „er versteht Deutsch” u Niemców wcale nie musi oznaczać, że tylko rozumie, a słowa nie wykrztusi. Bardzo często znaczy dokładnie to samo, co „er spricht Deutsch” (sorry, taką mają specyfikę 😉 ), więc ten argument też jest nietrafiony.
Że poziom nauczania języków obcych, włącznie z rosyjskim, był w peerelu katastrofalny, to chyba dla nikogo nie nowina. 🙄
A w ogóle jaki ma sens próba językowego pognębienia Tuska przy pomocy Putina, nawet przy założeniu, że istotnie zna on niemiecki wiele lepiej, jest dla mnie wielką zagadką. Potrafię wymienić mnóstwo osób, które po niemiecku mówią lepiej od Tuska, ode mnie, a nawet od Markota, tylko co niby z tego miałoby wynikać? 😯
Przyjalem do wiadomosci, Bobik. Dziekuje.
Nawet gdyby cala rodzina Tuska zapisala sie do NSDAP przed wojna, to i tak to go nie obciaza – w moioch oczach.
Oczywiscie lekcje historii lepiej ktos moze przyjac, ze sie mu tej lekcji udziela nie w celu utarcia nosa, tylko wyjasnienia. I kiedy historia nie jest obciazana zbytnimi namietnoscoami.
Nic juz z tej historii nie jestesmy w stanie zmienic. Dzwigajmy jej tyle ile jestesmy w stanie udzwignac i ani grama wiecej.
Widziałam prawdziwą wojnę. Byłam na pogrzebie zabitego żołnierza. 😥
Żegnałam moich ukraińskich przyjaciół ze łzami. I ja i oni – mamy świadomość, że to mogło być nasze ostatnie spotkanie. A Zachód nadal tylko „zaniepokojony”.
A niektórzy sobie nawet żartują…
Pomilczę trochę.
Mar-Jo,
przykro mi bardzo 🙁
Czekam na więcej wiadomości na priv.
Siódemeczko, oglądaliśmy wczoraj program Lisa. Byliśmy wzruszeni powitaniem, jakie zgotowała Premierowi publiczność 🙂
Mar-Jo, tulę Cię mocno do serca.
Nie zwracaj uwagi, proszę, na tych co pisują tutaj niejednokrotnie bez znajomości faktów, co im w duszy gra, często jednakowoż na fałszywej nucie.
Pomyśl o tych, którzy nie pisują, ale czytają. I tych jest bardzo wielu.
Proszę przekaż tu na blogu, to co widziałaś i co czułaś. Relacje naocznego świadka są niezmiernie ważne.
Może dzięki temu wątpiącym otworzą się oczy.
Oh, z tym „koszmarnym akcentem” to bym nie przesadzał.
Poziom nauczania języków obcych w Polsce nigdy nie był wysoki, teraz też nie jest. Znacznie bardziej liczy się motywacja ucznia. W tamtych czasach też byli ludzie, którzy się nauczyli, i tacy, którzy mieli takie podejście jak do matematyki 🙄
Znałem doktora politechniki, który uważał, że jak obcy chcą ZE MNĄ rozmawiać, to niech się nauczą polskiego.
Ogólnie zainteresowanie angielskim i rudymentarna znajomość jest „cool” w wielu krajach, nawet w takich z kilkoma nieangielskimi językami urzędowymi.
Obowiązkowa nauka obcego języka to jest kwestia polityczna i wywołuje przeróżne efekty, włącznie z pasywnym oporem uczniów, wspieranych często przez rodziców-„patriotów”.
W tej chwili właśnie trwa dyskusja w niemieckojęzycznej Szwajcarii, czy pierwszym obcym językiem ma być rzeczywiście francuski (jak dotąd), a nie angielski. Francuskojęzyczni odbierają to jako afront.
Dzień dobry. Mar-Jo, bardzo mi przykro 🙁 I napawa mnie to wszystko ogromnym przerażeniem 🙁
Zachód zaledwie zaniepokojony, ale i to nie za bardzo:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16570059,Jest_na__czarnej_liscie__UE_od_czasu_aneksji_Krymu_.html#BoxSlotIMT
:green:
Mar-Jo, nawet mi trudno coś sensownego napisać, bo wiem, że wobec takich przeżyć wszystkie słowa pociechy brzmią jakoś mizernie. 🙁 Może lepiej przez chwilę posiedzę z Tobą cicho i łapę podam.
Ale proszę, kiedy już będziesz w stanie, proszę, napisz coś tutaj. Nie wszystkich czytających osiągniesz przez priva, a na pewno nie tylko ja i kilka innych osób chce wiedzieć więcej, bez względu na to, jak to wiedzenie okaże się trudne.
Dostałam furii czytając poniższe. W skrócie Ukraińcy zamówili w czerwcu 20 tys. kamizelek kuloodpornych w niemieckiej firmie z Fuldy i hełmy w firmie z Magdeburga. Do dzisiaj czekają na pozwolenie na wywóz, ktore musi być zaakceptowane przez Radę Bezpieczeństwa, której przewodniczy p.Merkel.
W tym kontekście żal wyrażany przez panią Kancelerz z powodu 2 600 ukraińskich ofiar ( wg. oficjalnych danych, faktyczne są zapewne wielokrotnie wyższe) budzi moje wątpliwości. Ofiar mogłoby być mniej, gdyby niemieccy urzędnicy taki sam priorytet nadali dostarczeniu środków ochrony życia Ukrainie, co dostarczeniu broni ofensywnej dla Iraku.
http://www.welt.de/politik/deutschland/article131773094/Regierung-verzoegert-Schutzwesten-fuer-die-Ukraine.html
JA PRZESADZAM z koszmarnym akcentem Putina? 😯
Gdyby nie to, że atmosfera zrobiła się smutna, długo bym teraz rechotał. 🙄
jeden będzie szpiegiem 😉
Mar-Jo, proszę napisz! Co dasz radę, kiedy dasz radę i gdzie dasz radę. Aż mi kciuki zbielały od trzymania, a czytając prasowe relacje jestem coraz bardziej przerażona. Ty przerazisz mnie pewnie jeszcze bardziej, ale pisz!
Zmoro, nawet z tymi dostawami dla Kurdów, choć mniej obciążonymi możliwością dyplomatycznych komplikacji, więcej picu niż realnych pożytków. Jak wczoraj usłyszałem w wiadomościach, Niemcy mają Kurdom dostarczyć aż 40 karabinów maszynowych! No psiakrew, gdybym sam skoczył na odpowiedni bazarek, w ciągu jednego dnia więcej bym zorganizował. 🙄 A sprawa kurdyjska nie jest bez związku z Ukrainą – gdyby tam dało się kupować tanią ropę, można by przyjąć twardszy kurs wobec Rosji.
A dla unijnej polityki wobec Putina aż mi chwilami brakuje warkotu. Zachód chyba w ogóle nie rozumie, jak działa rosyjski jamniczek i coraz bardziej pozwala mu, żeby rozgrywał własną partię. 👿
A ci jaką krótką pamięć mają – nie sięga 1968r.
http://finanse.wp.pl/kat,138596,title,Slowacja-i-Czechy-moga-wylaczyc-sie-z-nowych-sankcji,wid,16853855,wiadomosc.html?ticaid=1135fb&_ticrsn=5
Ja też proszę Mar-Jo, żeby napisała jak jest.
Nie do końca jest tak, jak piszesz, Bobiku.
Die Bundeswehr gibt Waffen in überraschend großem Umfang ab – darunter 40 Maschinengewehre, 500 „Milan”- Panzerabwehrraketen, mehrere tausend Sturmgewehre der Typen G3 und G36 und 10 000 Handgranaten. Die „Milan” kann die Panzerung von Fahrzeugen in bis zu zwei Kilometern Entfernung zerstören. Gesamtwert der Lieferung: etwa 70 Millionen Euro.
Ja tylko się wtrącę dla wyjaśnienia, bo trochę się zdziwiłem, że sami na to nie wpadliście rozmawiając o dziadku Tuska. Tak to jest, jak się pomyli narodowość z obywatelstwem, częsta przypadłość. 😉
To od początku. Przy poborze do wojska w europejskich krajach 70 lat temu, wcześniej zresztą też, decydujące było obywatelstwo. Jesteś obywatelem – podlegasz. Narodowość w sensie pochodzenia i kultury możesz sobie mieć (albo i nie możesz, różnie czasem bywało), a dokumenty masz wystawione przez Niemcy, Polskę czy Francję i w takim wojsku służysz. Proste? Nawet bez okupacji Irlandczyków przez Francuzów. 😛
Dziadek Tuska, jak wszyscy obywatele WMG, stał się obywatelem niemieckim 1 września 1939, kiedy to nastąpił ten mniej znany Anschluss. Skoro był obywatelem niemieckim, poszedł do niemieckiego wojska. Nie trzeba się wspomagać przypominaniem represji, jakie by mu groziły w razie migania się od służby, bo to też rzecz normalna w każdym państwie prowadzącym wojnę, dekownicy nigdzie nie byli traktowani ze szczególną atencją.
Co innego na terenach okupowanych, czyli w Generalnym Gubernatorstwie, tam obywatelem niemieckim się zostawało tylko na własną prośbę i w wyniku zasług, a inni, zamiast odmrażać sobie tyłki nad Wołgą, mogli na przykład konspirować, bawić się w harcerzy i ogólnie prowadzić się bohatersko. Nie dotyczyło Żydów i Cyganów, no cóż, nic nie jest doskonałe na tym najlepszym ze światów. 😕
A propos okupacji, wczoraj widziałem kątem oka jakiś film o Wolnych Francuzach i bardzo mnie rozczuliła informacja, że Niemcy jak tylko przyszli, zaraz zabronili organizować uroczystości z okazji 14 lipca. Wyobrażacie sobie podobne bestialstwo i potworność? 😯
Zmoro, właśnie te 40 maszynówek mnie rozczuliło, bo wobec ogólnej ilości broni zamieszkującej tamte tereny to jest jakaś śmieszna liczba.
Wodzu, myśmy z Jedną Taką pisali, że ludzi na terenach „rdzennie niemieckich” uznano, nie przejmując się poczuciem narodowym, za Niemców, nie precyzując już, że za obywateli niemieckich, bo – mnie przynajmniej – wydawało się to oczywistą oczywistością.
Uzupełniam, to co napisał słusznie WW.
Osoby z list I,II i III zobowiązane były do służby wojskowej w armii niemieckiej.
Volksdeutsche, określenie obywateli państw okupowanych przez Niemcy 1939-1945, nie będących obywatelami niemieckimi ani austriackimi czy szwajcarskimi, których wpisano na niemiecką listę narodową (Deutsche Volksliste) na podstawie kryteriów rasowych, narodowych lub językowych.
Podobna segregacja została dokonana również na ziemiach polskich okupowanych przez nazistów, na podstawie rozporządzenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych III Rzeszy z 4 marca 1941. Volksdeutsche zostali podzieleni na 4 grupy: I – do której zaliczono osoby czynnie walczące o niemieckość przed 1939, II – w skład której weszły osoby nieaktywne w walce o niemieckość, ale stale uważające się za Niemców, III – obejmującą spolonizowane osoby pochodzenia niemieckiego lub osoby z małżeństw mieszanych, a także Ślązaków, Mazurów i Kaszubów, IV – grupującą osoby zaliczone do Volksdeutschów przez władze niemieckie, lecz całkowicie spolonizowane.
Osoby należące do I i II grupy uzyskiwały niemieckie obywatelstwo, osobom z III i IV grupy przyznawano stałą lub tymczasową niemiecką przynależność państwową. Trzy pierwsze grupy zobowiązane były do służby wojskowej (członkowie III grupy nie mogli być przełożonymi). Ogółem w I i II grupie znalazło się 780 tys. Polaków, w dwu następnych 2,5 mln.
W Generalnym Gubernatorstwie na Volksliste wpisała się pewna liczba Polaków, osoby takie starały się o obywatelstwo dobrowolnie i otrzymywały je indywidualnie. Ustanowiono ponadto odrębną kategorię (Deutschstämmige) obejmującą potomków kolonistów niemieckich. Po wojnie władze polskie stopniowo rehabilitowały Volksdeutschów, proces ten zakończono w 1950.
Zakaz organizowania uroczystości nie był jedynym niemieckim bestialstwem wobec Francuzów. Tu i ówdzie wręcz szampana zabrakło, bo Niemcy wykupywali. Nawet, dranie, zarekwirować nie chcieli, żeby potem wnukom można było opowiadać, jakie okropności się podczas wojny przeżyło. 👿
Szczegóły dotyczące Volkslisty też oczywiście warto poznać, ale w kontekście różnych obecnych zarzutów istotą rzeczy jest to, że z wielu osób uważających się za Polaków, bądź za „tutejszych” i posiadających do wojny obywatelstwo polskie, zrobiono nagle i na siłę obywateli niemieckich, wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami, w rodzaju służenia w niemieckiej armii. I ta przymusowość jest przez łowicieli dziadków pomijana milczeniem, bo wtedy trudno by było zbijać na niej polityczny kapitał.
Również wielu rdzennych Niemców, ale uważających się za Polaków, bo mieszkajacych tu od pokoleń, będącymi polskimi oficerami w latach 20. XXw. wcielono wbrew ich woli do niemieckiego wojska.
Ja uważam, że bolesne prestiżowo ( finansowo również) i dla samego Putina i dla Rosjan byłoby odwołanie wyścigu F1 w Rosji.
Ale nic na to nie wskazuje 🙁 .
A jeżeli już musiałby się odbyć, to fajnie by było, gdyby wszyscy kierowcy pomalowali kaski na niebiesko-żółto 🙂 .
Już widzę oczyma duszy tę transmisję tv 🙂 .
WW – wyjmij dzidę oraz koneksje i użyj jako środka perswazji 😉
Ja mogę u nich tyle samo załatwić, co w Epidiaskopie. Opinię o obu organizacjach zresztą mam podobną, taca to taca.
Z finansowymi stratami, to akurat wcale nie Putin by ucierpiał, tylko kochana korporacja (FOM – Formula One Management), więc dopóki nie będą naparzać atomówkami gdzieś blisko, nikt nie będzie sobie zawracał głowy odwoływaniem. Prywatnie to pewnie różnie, ale cóż, taka praca. 😎
Widziałam onedgdaj zdjęcia toru i putinowej carskiej suity.
Trochę toto musiało kosztować.
Fajne są te kpiny z tchórzliwych Pepików i Francuzów pozbawionych szampana opowiadane z pozycji bohaterskiego narodu bez kolaborantów, szmalcowników i innych zdrajców.
Jeszcze lepiej można się licytować liczbami zabitych obywateli i zniszczonych miast. Kto ma więcej, ten jest moralnie wyżej.
Kiedy moja babcia ze zgrozą kolejny raz opowiadała o niemieckiej bombie, która spadła na dom sąsiadów w kresowym miasteczku, to słuchałem z politowaniem. Bo co to była za wojna na tych Kresach, krzesła i patefon trzeba było chować w malinach 🙄 W Warszawie to była wojna! Wiedziałem ze szkoły i z filmów 😎
Babcia opowiadała o Lilce, małej córce sąsiadów, i jej urwanej przez bombie głowę, a ja sobie myślałem, czym jest jedna zabita rodzina wobec tragedii narodu. Ale wtedy byłem mały, miałem szczęśliwe dzieciństwo i żadnego pojęcia o czekających w życiu tragediach…
O jednej mniejszej imprezie słyszałem, że została odwołana, ale to był prestiż w pobliżu zera i podobne pieniądze, no i organizacja inna.
Dotąd jakoś szczęśliwie większość hucznie planowanych wyścigów w Rosji nie dochodziła do skutku z przyczyn całkiem niepolitycznych, na przykład w smoleńskiej obłasti parę lat temu budowali piękny tor, a dwa miesiące przed imprezą się okazało, że dienieg wystarczyło tylko na asfalt, resztę rozkradli no i nie da się wypisać papierów homologacyjnych, mimo szczerych chęci z obu stron. Pewnie tak kradli, że nie zostało na łapówkę dla działacza z FIA. Na Słowacji był akurat nowy, piękny obiekt, więc weszli do kalendarza w trybie ratunkowym i już tak zostało, a pod Smoleńskiem wkroczyła dżungla.
Teraz tak nie będzie, na pewno kradną tylko według rangi i bardzo się starają. Pamiętam, jak oficjalne koszty igrzysk z Soczi z dnia na dzień spadły o połowę, kiedy Putin zagrzmiał, że drogo i że on się przyjrzy. 🙄
Markocie, czy kiedykolwiek widziałeś, żebym ja, personalnie, swój naród stawiał na piedestale i zaprzeczał istnieniu w nim szmalcowników, kolaborantów, czy zwyczajnych idiotów? Nie mogłeś widzieć, bo jako żywo nigdy tego nie robię; wręcz przeciwnie, szczególnie ostro właśnie swój naród krytykuję, bo jego wady bardziej mnie bolą. Więc jeżeli czasem uszczypnę i inny, to na pewno nie z takich pozycji, o jakich pisałeś.
I jeśli szczypię, to na własny rachunek, nie w imieniu narodu, więc tylko o mojej osobistej pozycji może być wtedy mowa. A jam z Gombrowicza, nie z Rymkiewicza. 😈
Podejrzewam, że Wódz też nie lubi się dopisywać do cudzego rachunku i swoje szczypanie weźmie na własne, rozłożyste barki, które w moim oglądzie również są pozbawione choćby krzyny narodowego samouwielbienia. 😉
Imperium kontratakuje, nie po raz pierwszy zresztą:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,16570716,Abp_Hoser_rozmawial_z__Gosciem_Niedzielnym___Trafil.html#BoxSlotI3img
Warto kliknąć na zlinkowany w notce wywiad z Hoserem w Gościu Niedzielnym i zapoznać się z tym modelowym przykładem „rzetelnego i obiektywnego” dziennikarstwa. 🙄
Bobiku, widzę, że wziąłeś osobiście do siebie, a ja, daję słowo, ująłem bardziej ogólnie dość popularne polskie podejście do cudzych postaw wobec wojny. Dostało Ci się niechcący, ale sam wiesz jak to jest, Mordechaj też już się skarżył. Intencje piszącego bywają interpretowane czasem na jego niekorzyść 🙁
Przyznam, że aktualna postawa Czechów i Słowaków podoba mi się, bo działa mitygująco na nakręcającą się spiralę, która nie wiedzie do konstruktywnych rozwiązań.
Notabene, 40 karabinami maszynowymi można zabić całe mnóstwo ludzi. Byle amunicji nie zabrakło.
Mnie by te konstruktywne rozwiazania interesowały bardzo. Masz jakikolwiek pomysł, Markocie?
Bo ja nie wiem, jak można powstrzymać zapowiadaną i z żelazną konsekwencją realizowaną prze Putina budowę imperium?
Już się drukują mapy Noworosji, już historycy przyjęli zlecenie na napisanie jej historii. Zapewne podstawą będzie Noworosja Katarzyny, bo przecież mniej byłoby dla Putina zbyt mało.
Już nie posługuje się on dla określenia Zagłębia Ługańskiego i Donieckiego nazwą Ukraina, tylko Noworosja.
W tym sensie nawet nie skłamał twierdząc, że na Ukrainie wojsk rosyjskich nie ma, bo przecież one są w Noworosji.
Apetyty Putina sięgają znacznie dalej, z czym też się nie kryje.
http://nt.interia.pl/raport-wojna-przyszlosci/wiadomosci/news-arktyka-prawdziwy-priorytet-rosyjskiej-ekspansji,nId,1493103#iwa_item=1&iwa_img=0&iwa_hash=85162&iwa_block=worthSee
Wprowadzona ustawą obca agentura i ograniczenie swobody wypowiedzi to działania prewencyjne służące tylko realizacji celów i uniemożliwieniu organizowania protestów.
Jak kogoś takiego można konstruktywnie powstrzymać? Niech się Ukraińcy za nas wszystkich wykrwawią na śmierć?
Za nas wszystkich? 😯
Chyba będą musieli 🙁 Ale zdaje się nie wszyscy się kwapią.
Zachód nie ma zamiaru interweniować militarnie.
I nie zmieni tego Tusk jako przewodniczący Rady Europy.
Markocie, ja tym razem wręcz chciałem wziąć do siebie, bo jak ja podszczypuję, to moja odpowiedzialność, nie czyjaś insza. 😉
Zachód nie musi (jeszcze) interweniować militarnie, ale ma (jeszcze) inne możliwości, jak wspólny front wobec Putina i jego izolacja polityczna, sankcje na serio, a nie takie żarciki, jak obecnie, wsparcie humanitarne i zbrojeniowe (choćby te nieszczęsne kamizelki), etc. Tylko musiałby być gotowy zapłacić za to pewną cenę, a na to (jeszcze?) nie jest gotowy.
A wiesz, Zmoro, że ostatnio czytałem biografię Katarzyny II i aż chwilami głośno ujadałem, odkrywając pchające się przed ślepia analogie do polityki Putina.
Niestety, narzuca się też analogia co do dalekosiężnych skutków: caryca wprawdzie rozdęła imperium terytorialnie, ale – mimo stwarzania pozorów absolutyzmu oświeconego – zatrzymała je, a w niektórych miejscach wręcz cofnęła cywilizacyjnie (zwłaszcza w zestawieniu z ówczesnymi początkami przyspieszenia cywilizacyjnego Zachodu). Wcale bym Rosjanom nie życzył, żeby po raz kolejny musieli to brać.
Zaraz, wroc! Nie „40 karabinow maszynowych dla Kurdow” tylko: 5 wozow pancernych Dingo, 30 systmow antyczolgowych dalekiego zasiegu, 200 bazuk, 500 pociskow antyczolgowych, 16 tysiecy karabinow, 10 tysiecy granatow recznych, no i 40 karabinow maszynowych.
Czy dobrze rozumiem ze bylaby to pierwsza od zakonczenia wojny zagraniczna pomoc wojskowa Republiki Federalnej? I ze jest to przekroczenie pewnej granicy, pewnego tabu, i dla wielu Niemcow trudne do zaakceptowania?
Sam mam bardzo mieszane uczucia co do zaopatrywania dalelich plemion w bron, ale rozumiem gdy Angela Merkel ostrzega, ze moze tam powstac kolejny raj dla dzihadistow i nie bardzo mamy wybor, musimy Kurdow uzbroic..
Przerazeniem zas napawa takze, ze nie tylko z Wielkiej Brytanii, ale z Niemiec tez jada zastepy obywateli aby wziac udzial w dzihadzie. Z Niemiec wyjechalo juz co najmniej 400 osob. jak slysze w radiu.
Z tym problemem musimy sie uporac, choc niewielu ma pomysly jak.
Dzień dobry,
jako przedstawiciel „Polityki” w tym gronie dziękuję w imieniu redakcji za miłe słowa 🙂
A w najbliższym numerze (jutro w kioskach) bardzo polecam wywiad z Władimirem Sorokinem. Mocny. Nawet tytuł wymowny: „Organizm w agonii”. W tekście jeszcze mocniej: „to jak umierający człowiek, który nagle ma erekcję”. To o tym, co dzieje się w jego kraju oczywiście.
Sorokin twierdzi, że wszystko przez to, że Rosjanie „nie zakopali w ziemi sowieckiego trupa”, tylko przysypali go śmieciami, „on tak leżał, leżał, a potem wstał jak zombie”.
No, przecież nie twierdziłem, że wyłącznie 40 karabinów i nic więcej, tylko że akurat 40 maszynówek to się na niektórych bazarach załatwia od łapy i bez żadnej łaski.
Fakt, że bariera psychologiczna do pokonania tu była, bez względu na to, ile czego. Ale może Niemcy zaczynają rozumieć, że ten w miarę bezpieczny (dla nich, bo nie np. dla Syryjczyków) świat, do którego przywykli, coraz poważniej trzeszczy w szwach.
Sorokina to ja przed laty odkrylem jak jeszcze malo kto o nim slyszal w Polsce. I nawet Stara zrobila wywiad o nim z jego polskim tlumaczem. Swietny pisarz.
Ciekawe czy Bobik czyta te sama, bardzo gruba i pieknie ilustrowana i wydana biografie Katarzyny Wielkiej, ktora i ja zaczalem czytac przed miesiacem, ale odlozylem na pozniej, bo nie moge teraz czytac za grubych ksiazek,. Nie moge sie skupic. Doszedlem do jej nader dramatycznego przyjazdu do Petersburga aby objac tron i sie zatrzymalem.
Kierowniczko, ja zawsze po lekturze jakichś książek z historii carskiej Rosji zaczynam mieć wątpliwości, czy ten trup naprawdę tak czysto sowiecki. Tu by chyba trzeba jeszcze głębiej, przepraszam za kalambur, pogrzebać.
Mordko, ta moja była średnio gruba i nieilustrowana, więc się nie przemęczyłem. 😉
Jak się okazuje, nie tylko rozleniwiony i syty Zachód nie ma ochoty bulić za wielkomocarstwowe szaleństwa Putina:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16571464,Chca__zeby_Krym_byl_rosyjski__Ale_sa_coraz_mniej_chetni_.html#BoxWiadTxt
A tu jeszcze Radziwinowicz na podobny temat:
http://wyborcza.pl/1,75477,16569847,Wojna_na_Ukrainie_dla_Rosjan_jak_serial__I_spada_poparcie.html#CukGW
Moja ma 0k. 600 stron, oprawna w czerwony zakard i wlozona do pudelka, wydane przez Folio Society. Nazywa sie Catherine the Great: Life and Legend, a autprem jest John T. Aleksander.
Na eBayu za grosze:
http://www.ebay.co.uk/itm/Folio-Society-Catherine-The-Great-Life-and-Legend-Alexander-John-T-1999-/231313513207?_trksid=p2054897.l5658
A czy można by tytuł i autora tej (tych) biografii? Bo ja bym sobie poszperała, czy gdzieś da się nabyć elektronicznie. Tak mi łatwiej, choć oczywiście mniej uroczo.
Biografii Katarzyny ma się rozumieć.
No tak, i oczywiście za późno odświeżyłam stronę. Dzięki Kocie.
Moja jest autorstwa W.A. Serczyka. Były już 4 wydania, więc pewnie któreś z nich jest na ebayu osiągalne.
Mnie też się wydaje, Piesku, że to nie tylko sowiecki zombie. Ale w dużym stopniu. Sorokin mówi: „Cały ten kolosalny aparat KGB, GB, NKWD – to była piekielna machina. I należało ją zniszczyć, zlikwidować”. Tu sto procent racji, bo przecież to KGB wyhodowało Putina.
Jeszcze trochę: „Problem Zachodu polega na tym, że on nie rozumie, z czym się zderzył, co to jest. Bo przyjmuje się, że każde państwo powinno kierowac się logiką. A tutaj jej nie ma. Tutaj zamiast logiki są chaotyczne, impulsywne ruchy, zewnętrznie agresywne. Wydaje mi się, że to proces patologiczny i świadczy o tym, że organizm ten wpadł niemal w śpiączkę”.
Tu sie akurat z rosyjskim pisarzem bardzo nie zgadzam. Ani Zwiazek Radziecki, ani dzisiejsza Rosja Putina nie dzialaja wbrew logice i bez starannie obmyslonego planu.
Zawsze mi sie w takich momentach przypmina inwazja ZSRR na Afganistan. Wtedy sie wydawalo, ze ktos chyba w Moskwie zwariowal. A jednak nie. Moskwa wiedziala co robi i co gorsza – miala racje, co widac dopiero dzis, po latatch. Oczywiscie, ze do wojny na takim terenie nie byla nalezycie przygotowana i oczywiscie nie mogla jej wygrac.. Ale wiedziala dokladnie o co toczy sie gra .
Jesli bedziemy sie pocieszac, ze Putin i jego otoczenie zwariowalo, konsekwencje takiej bliskowzropcznosci moga byc nie do przewidzenia.
krotkowzeocznosci.
Kocie, to, że oni zwariowali – gdyby rzeczywiście zwariowali – nie byłoby według mnie pocieszeniem, ale potworną groźbą. Bo to oznacza, że w każdej chwili można nacisnąć wiadomy guziczek.
Zupełnie tego nie rozumiem 😯 🙄
inwazja ZSRR na Afganistan. Wtedy sie wydawalo, ze ktos chyba w Moskwie zwariowal. A jednak nie. Moskwa wiedziala co robi i co gorsza – miala racje, co widac dopiero dzis, po latatch.
Możesz mi wyjaśnić, Kocie, o co Ci chodzi?
Ja bardziej się boję mieć do czynienia z wariatami niż z logicznie planującymi. Bo logiczny plan można przechytrzyć, kierując się tą samą logiką. Wariata – nie.
A moją biografię carycy Katarzyny napisał Henri Troyat. I nie znam innych, więc nie porównam.
Dziś sam pisałem o tym, że Zachód nie rozumie, jak działa ten jamniczek więc w tym punkcie nawet nie wypadałoby mi się z Sorokinem spierać. 😉
Czy w postępowaniu Putina nijakiej logiki nie ma, nie jestem taki pewien. Nawet szaleństwo ma pewną wewnętrzną logikę, która po wejściu w świat szaleńca staje się, przynajmniej do pewnego stopnia, zrozumiała.
Inna rzecz natomiast z państwem, bo to przecież nie jest organizm złożony wyłącznie z Putina. Ten państwowy organizm rzeczywiście wydaje się ogarnięty takimi procesami patologicznymi, które uniemożliwiają mu zdrowe funkcjonowanie i zmuszają do chaotycznych, niezbornych ruchów. Już nawet nie trzeba się odwoływać do wielkiej polityki, żeby to widzieć, wystarczy przeczytać, co Wódz dziś napisał o organizacji zawodów sportowych.
Po upadku monarchii w Afganistanie powstalo bardzo powazne zagrozenie radykalizacja islamu Co widac juz bylo wyraznie na przykladzie upadku monarchii w Iranie. . Zwiazek Radziecjki graniczyl z Afganistanem, remember?
Moskwa miala nieco bardziej kompetemtnych orintalistow niz Waszyngton.
chciałbym powiedzieć polskiej i europejskiej opinii publicznej, że byłoby fatalne, gdybyśmy obarczyli Donalda Tuska odpowiedzialnością za rozwiązanie kryzysu ukraińskiego, bo – jak widzimy po wielu miesiącach – nie daje sobie z tym rady ani prezydent Stanów Zjednoczonych, ani dotychczasowe władze UE, ani kanclerz Niemiec Angela Merkel
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16573367,Kwasniewski__Wybor_Tuska_na_szefa_RE_to_wielki_sukces.html#BoxWiadTxt
Moskwa miała rację dokonując inwazji i narzucając Afganistanowi komunizm?
Islamistów pobudziła do działania moskiewska inwazja i wsparcie USA.
👿
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16570059,Jest_na__czarnej_liscie__UE_od_czasu_aneksji_Krymu_.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta
Po upadku dynastii Pahlawi w Iranie, Stara robila dla gazety wywiad z Przyjacielem, wybitnym amerykanskim orientalista, prof. Piotrem Chelkowskim. I w tym wywiadzie Chelkowski dokladnie przewodywal co sie stanie i dlaczego sie tak stanie. Ale w Departamencie Stanu USA nikt nie chcial mu uwierzyc. Byl tylko 'akademikiem”, nie politologiem. Byl specjalista od perskiej literatury i kultury, nie politycznym strategiem.
Tak, Jagodo. Osobiscie mysle, ze komunizm gdyby sie go udalo faktycznie narzucic, bylby lepszy od wszystkiego co dzialo sie pozniej.
W 73 roku ZSRR jeszcze nie chodziło o zagrożenie islamem, a o wstawienie nogi w drzwi, gdzie się tylko dało. W Afganistanie się akurat dało, bo zdobył tam znaczenie opłacany przez Moskwę (to nie jest żadna tajemnica) Karmal. A już po wstawieniu nogi Związek i jego afgańscy sprzymierzeńcy nie walczyli z islamistami jako takimi, tylko z każdą frakcją, która była lub zaczynała być (bo zmienianie sojuszników był tam dość rozpowszechnionym hobby) prozachodnia.
Znaczy, ja nie neguję tego, co mówił prof. Chełkowski, tylko twierdzę, że w 73 ZSRR za głównego wroga jednak uważał Zachód, nie islamistów.
To, ze Zachod byl (deklarowanym) glownym wrogiem, nie znaczy, ze Moskwa nie musiala sie obawiac jeszcze wiekszego zagrozenia dla swychrepublik ze Wschodu. 🙁
A z tym narzuceniem komunzmu to tez raczej chyba skrot myslowy, niezbyt adekwatny. ZSRR nie narzucil Fnlandii komunizmu, tylko ja… zfinlandyzowal. Unieszkodliwil na dlugie lata.
Opętanie chęcią zostania imperatorem nie musi oznaczać szaleństwa.
Moim zdaniem on jest do bólu logiczny w swoim działaniu. Tak długo, jak mu to było potrzebne był w związku partnerskim z Nato i NASA. Pozyskał niezbędne informacje i technologię.
A teraz wyraża się o nich z głęboką pogardą, co oznacza, że nie są mu już do niczego potrzebni. Co ciekawe, nie obawia się zarzutu ze strony społeczeństwa, że lata całe kumał się z faszystami i zgnilizną moralną 😉 .
A teraz ma wybrzeże Morza Czarnego zarówno jako bazę militarną, a także dużo tańszą opcję poprowadzenia rurociągu południowego. Jestem przekonana, że Noworosja obejmie wybrzeże Morza Azowskiego i militarnie południe Europy ma opanowane.
To samo dotyczy Arktyki.
Potrzebne jest mu jeszcze wybrzeże Bałtyku zajmowane przez Republiki Nadbałtyckie, ale z tym ewentualnie może poczekać jakiś czas, jak się uspokoi oburzenie na aneksję Ukrainy.
A że się uspokoi, to w jego mniemaniu pewne, jak do tej pory zawsze mu się udawało.
I chyba się nie myli, Zachód już spisał Ukrainę na straty, będąc przekonanym, że sam zagrożony nie jest.
Mimochodem na spotkaniu z młodzieżą wspomniał o broni jądrowej, wiedząc, że to pójdzie w świat. A świat niczego się tak nie boi, jak atomu. I słusznie.
On nawet nie musi użyć klasycznej broni jądrowej, wystarczy, jak przypadkiem jakiś seperatysta ( bądź w jego wersji armia ukraińska) zbombarduje którąś z ukraińskich elektrowni.
Jak doświadczenie z Czernobyla uczy, przy sprzyjających wiatrach w takim przypadku Rosja nie będzie ponosiła skutków.
Gdzieś czytałam wypowiedź jakiegoś Rosjanina, że nieporozumienie polega na tym, iż świat traktuje Rosjan jak Europejczyków, a oni od mentalności europejskiej są bardzo odlegli, gdyż historycznie biorąc ich mentalność jest azjatycka ( za przeproszeniem Azjatów 😉 ).
GW napisala o nszym pieciolatku „uprowadzonym” przez rodzicow do hiszpanii aby go ochronic przed naszym wspanialym NHS, znanym takze jako „zawisc swiata”
http://wyborcza.pl/1,75477,16573505,Rodzice_uprowadzili_ze_szpitala_pieciolatka_z_guzem.html
Mysmy tez wczoeaj podpisali petycje w tej sprawie.
Tlumaczenie postepowania Putina „inna” (oczywiscie nizsza) menta;noscia Rosjan, jest bradzo przyjemne na poprawianie sobie samopoczucia, ale neizbyt konstruktywne w powaznej sytuacji.
Nie wolno dopuscic (choc byc moze nie bedzie innego wyjscia, obym sie mylil) do brutal;nego zagrabiania jednej trzeciej terytorium innego panstwa. Ale to, zr istnieja jednak dwie Ukrainy chyba nie ulega watpliwosci. I ze jedna z tych Ukrain nie chce pozostawac w jednym organizmie z druga? I ze jakies bolesne decyzje beda musialy byc podjete? Nawet jesli Zachdonia w abcugach zostanie czlonkiem NATO?
Bardzo wspolczuje jednej i drugiej Ukrainie przelewania krwi, opuszczania domow etc. Ale jesli nie zaczniemy powaznie rozwazac jak te zabe zjesc, to tej krwi bedzie tylko wiecej, obym sie mylil.
sloneczni sie 🙂 i bedzie caly jeszcze tydzien 😀 czego chciec wiecej?
dojrzalych wegierek do smazenia powidel 😆
bywa
🙂 Mar-Jo 🙂
dobrze ze jestes, przykro ze doswiadczylas zla
napisz prosze co mowi „ulica”
Moim zdaniem optyka zimnej wojny przesłoniła zagrożenie islamistyczne zarówno blokowi wschodniemu, jak i zachodniemu, gdzie przecież odzywały się głosy w rodzaju Huntingtona, ale nie przekładały się na politykę, bo islamista wrogi Moskwie był dobrym islamistą i trzeba go było w dyrdy uzbroić. Tak samo postępowała druga strona, więc można powiedzieć, że żmija fundamentalistycznego islamu została wyhodowana na zbiorowym, wschodnio-zachodnim łonie zimnowojennym. 🙄
Wicepremier Nick Clegg juz odpowiedzial na te petycje w sprawie clopca:
I would just like to let you know that I fully support the campaign to see Ashya King reunited with his parents and my heart goes out to them all.
Like any parent, I think it’s awful Ashya is in a hospital on his own.
It seems to me that Mr and Mrs King are in a state of great anguish and have taken this exceptional step of removing their child from hospital and going elsewhere because that’s what they think is right for their child.
We can debate whether we think that’s right or not but that’s clearly their motive and I don’t think that kind of motive is the reason why we should be throwing the full force of the law at them.
I can assure you I will add my voice to this campaign and do whatever I can to see Ashya reunited with his family.
Jakiś czas temu rozmawiałem sobie długo z pewnym Irańczykiem. Ponieważ na obszarze naszych wspólnych zainteresowań zawodowych rozmawiało nam się racjonalnie i, co tu dużo mówić, szybko dobiliśmy korzystnego dla obu stron targu, dalsza rozmowa przeniosła się w tematy bardziej abstrakcyjne, w końcu wylądowaliśmy w polityce.
Tamże okazało się, że całą winę za islamską rewolucję ponosi… królowa Elżbieta II. Jakże to, zapytałem? Ano dobry szach chciał sprzedawać ropę drożej aby zaspokoić pilne potrzeby swego ludu, ale królowa angielska się nie zgodziła. I z tego zrobiła się rewolucja, bo jakby szach sypnął kasą, to żaden Chomeini by się nie przyjął. A wszystko to, te niedole, udręczenia i wojny, to poprzez panią Windsor.
Zaraz, zaraz, zaoponowałem: mechanizm działania ustroju państwowego Wielkiej Brytanii w zasadzie wyklucza decyzyjność monarchy w kwestiach ustalania cen ropy naftowej na rynkach światowych, a tajni agenci, mimo że nominalnie w służbie jej królewskiej mości, to – jak chociażby uczą filmy z Bondem – raportują i podlegają znacznie niższym szczeblom.
Tak, powiedział mój rozmówca, on to wszystko wie, w końcu zrobił doktorat z politologii na Oxfordzie, ale i tak uważa, że Elżbieta II jest osobiście odpowiedzialna za rewolucję Chomeiniego i żadne argumenty nie przekonają go, że jest choć w najmniejszym stopniu inaczej.
A teraz jeszcze krótki morał z tej i wielu innych historyjek. Gdyby Zachód wiedział, co wydarzy się w Libii po upadku Kadafiego, to interweniowałby zbrojnie i bardzo stanowczo po jego stronie. Tak samo w Iraku, pozostaje żal, że postęp biotechnologii nie umożliwia wskrzeszenia pana Sadly Insane, bo na dziś byłaby to najrozsądniejsza opcja polityczna. Co do Syrii – wszyscy kibicowali islamistom (zwanym dawniej powstańcami), ale teraz okazuje się, że Assad nie jest taki zły. W kwestii irańskiej, zapewne Carter żałuje do dziś, że nie rozpoczął nalotów dywanowych na Teheran (zrzuty studolarówek), bo byłoby to o wiele tańsze niż trwające do dziś konsekwencje rewolucji islamskiej.
W ogóle wygląda na to, że nikt się niczego nie nauczył. Z przypadków afgańskich także.
dla frakcji z programami niemieckimi lokalnymi, dzisiaj w RBB o 22:45, dokumentalny film – znanej w BobikBlog – Wioletty Weiss „Großvater war in der Wermacht”.
polecam
Absolutnie sie zgadzam, Bobik.
Bobik 18:43, jestem ciekaw co na to pan minister Sikorski? (po jakich gorach i dolinach biegal? 🙄 )
Mordko, inna niekoniecznie znaczy niższa, ale właśnie inna. I kiedy się tej inności nie dostrzega, trudno zrozumieć, o co temu innemu właściwie chodzi.
To był przecież koszmarny błąd, popełniany przez Amerykanów, że nie chcieli zauważyć inności np. Iraku i wydawało im się, że model zachodniej demokracji zostanie tam przyjęty z pocałowaniem ręki.
Uświadomienie sobie, że rozwój Rosji podążał innymi drogami niż Zachodu, a w związku z tym Rosjanie czymś się w sposobie myślenia i pojmowania świata różnią od Hiszpanów czy Czechów, i dlatego szukanie wspólnego mianownika jest w ich wypadku nieco trudniejsze, może wszystkim stronom wyjść na dobre.
Nie mówię, oczywiście, o pogardliwym traktowaniu „kacapów”, tylko o próbach dostrzegania i rozumienia rzeczywistych różnic.
Trudno mi się zgodzić z pojęciem „dwóch Ukrain”.
Wschodnia część Ukrainy jest zdominowana przez Rosjan, co zawdzięcza głównie Stalinowi. Ale jej rdzenni mieszkańcy to Ukraińcy. Historia Rosjan na tym obszarze jest relatywnie krótka w perspektywie historycznej tzn. ok. 100 lat.
To bardzo groźne pojęcie, bo można je bezpośrednio przełożyć np. na Estonię.
Kierując się taką logiką,można udowodnić, że część Polski z okresu rozbiorów powinna zostać na zawsze rosyjska.
Babilasie, akurat w Iran Zachód pompował ogromną forsę, ale to wszystko szło na rozkurz, bo Pahlavi kompletnie się nie umiał z forsą obchodzić. Co dostał, to zmarnował, a w najlepszym przypadku wydał na własną wspaniałość, nie na poprawienie stanu państwa.
Kto wie, jak by się to potoczyło, gdyby te same pieniądze zainwestowano w jakąś rozsądniejszą opcję polityczną. Ale niestety, w polityce bardzo mocno trzyma się zasada „nieważne, że sukinsyn; ważne, że nasz sukinsyn”. 🙄
Na Łotwę, nie Estonię.
A przy okazji – uchodźcy z Zagłebia Ługańskiego i Donieckiego po krótkim pobycie w obozach przejściowych w Rosji, kierowni są dalej – do Irkucka i na Kaukaz.
Coś Wam to może przypomina?
W GW krótka prognoza:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16573851,Ukraina_na_pierwszym_planie_szczytu_NATO___Putinem.html?lokale=trojmiasto#BoxWiadTxt
A w niej takie oto uwagi:
Głównym problemem NATO jest to, że tylko 3-4 spośród 28 członków traktuje poważnie swoje zobowiązania obronne i przygotowanych jest do odgrywania aktywnej roli militarnej. 23 pozostałe kraje NATO wydają na obronę mniej niż 2 proc. PKB, co jest zalecanym minimum. Oznacza to, że gdy Putin przygląda się NATO, widzi dysfunkcyjną organizację. (…)
W ostatnich pięciu latach łączne wydatki na obronę NATO zmniejszyły się o 20 proc., zaś rosyjskie wzrosły o 60 proc. (…)
jeśli NATO nie chce umrzeć na własne życzenie, to jego członkowie muszą przeznaczyć większe środki na swoją obronę
–
Patrzę sobie na procenty, nie te do picia, tylko te, za którymi stoją wartości bezwzględne, mierzone zazwyczaj w dolarach i nasuwa mi się myśl, że z całej tej straszliwej historii jeden będzie rezultat. Mianowicie gigantyczne w skali światowej przesunięcie środków do branży zbrojeniowej. Gdyby jeszcze rok temu jakiś polityk poszedł do wyborów z hasłami zwiększenia wydatków na wojsko, przegrałby z kretesem. To pewnie niektórych bardzo bogatych ludzi trochę denerwowało, bo trend wyglądał na trwały. A teraz to już insza inszość.
Zmoro, poczatkiem Rosji bylo ksiestwo znane jako Kijowska Rus’.
No nie całkiem tak, początkiem Rusi Kijowskiej byli Waregowie ( wikingowie) nie słowianie.
Ruś Kijowska z późniejszą Rosją nie ma wiele wspólnego. To jest podtrzymywana legenda, historycznie nieuzasadniona.
Inaczej – sięgając daleko w tył, to Ukraińcy mogliby rościć pretensje do panowania nad Rosją 😉 .
Legenda??????
Bobiku, nie mam namiarów na Mar-Jo, czy mógłbyś jej przekazać moje? Powoli zaczynam tracić nadzieję na relację. 🙁
Kto założył Księstwo Moskiewskie?
Słowianie czy Waregowie?
Jak długo dzisiejszą Ukrainą władała Rosja?
ZDF i TVP1 pokazaly wspolnie, jednoczesnie film dokumentalny o II Swiatowej poczatku, 9.9 o 20:15, tez na obu jednoczesnie druga czesc o zbrodniach na polakach
warto
rok szkolny rozpoczety, zapraszam na zakupy „pomocy” szkolnych
https://scontent-b.xx.fbcdn.net/hphotos-xpf1/v/t1.0-9/10646658_793338817374471_3990211680873038880_n.png?oh=a3bbf8b1f63b531901d0e1a27876985c&oe=546560F0
co by nauka lepiej szla 🙄
pstryk Bobik Blog
To może odam głos historykom, Heleno 😉
„Geograficznie (terytorialnie) granice Rosji i Rusi mają się do siebie nijak.
Kiedy w wiekach średnich w Kijowie pisano księgi i rozwijała się kultura w ogóle, na miejscu gdzie jest obecnie Moskwa szumiał las (nie wspomnę już o Petersburgu).
Sama Rosja jescze do 17 wieku nazywała siebie Państwem Moskiewskim.
Pomysł, żeby podczepić się pod histrorię Rusi zjawił się właśnie gdzieś w tym okresie i miał na celu, zapewne, dodania splendoru rosnącemu w siłę młodemu państwu.
Rusini („obywatele” Rusi Kijowskiej) po najazdach tatarskich nie przeprowadzili się przecież na północ i nie zostali Rosjanami. Świadczą o tym źródła historyczne. Jeżeli miała miejsce jakaś emigracja, to dotyczyła nielicznych jednostek. Nota Bene – Rusinami jeszcze do niedawna nazywano Ukraińców (w I RP orazw II RP w międzywojniu).
Jeżeli rozpatrywać sprawę z punktu widzenia religijnego, to do dzisiaj większość parafii Rosyjskiej Cerkwi prawosławnej znajduje się na terenie Ukrainy. Ma to niebagatelne znaczenie, szczególnie, że w średniowieczu państwo i kościół były ze sobą niezmiernie związane. Jeżeli chodzi o liczbę wiernych i stosunek ilości wiernych Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej – obywateli Rosji i Ukrainy, to ma się on jeszcze bardziej na niekorzyść Rosji. Trzeba tu dodać, że to, że prawosławie w naszej części Europy jest tak zrusyfikowane jest skutkiem wielu manipulacji i przekłamań oraz prześladowań, których niezliczone razy dopuścił się carat wspólnie z dostojnikami moskiewskiej cerkwi.
Podsumowując wstęp, użyję analogii. Moim zdaniem Rosja do Rusi Kijowskiej ma się tak jak Rumunia do Rzymu (starożytnego) (Rumunia – Romania – Roma). Oczywiście są jakieś zbieżności, pochodzenie języka, itp., ale nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie identyfikował tych 2 organizmów jako tożsamych.
Rosja natomiast nie tylko szuka korzeni w Rusi, ale uzurpuje sobie wręcz wyłączne prawo do jej spadkobierstwa, nazywając Ukraińców chociażby, „młodszymi braćmi” czy „małorusami”.
Wracając do zdarzenia opisanego na wstępie – gdy Włodzimierz Wielki chrzcił państwo o nazwie Ruś Kijowska, które potem istniało w historii jako Ruś – jedna z „dzielnic” państwa litweskiego, następnie Rzeczpospolitej Obojga Narodów, nie istniało jeszcze żadne z miast, które tworzą dzisiejszą Rosję, lub istniały one w formie dość prymitywnych, pierwotnych osad.
Trzeba więc jednoznacznie stwierdzić, że prawo do dzidzictwa Rusi Kijowskiej ma przede wszystkim Ukraina i, w jakimś stopniu, Białoruś.”
Nie wierzę w to, co widzę na zdjęciu od rysia 😯 😆 😆 😆
Myślę, że to wygłup, Doro
Dopiero pod koniec XVIII w Katarzyna zachęcała różnymi przywilejami szlachtę rosyjską do osiedlania się na terenach dzisiejszej wschodniej Ukrainy.
Następna fala osiedleń miała związek z rozwojem górnictwa i hutnictwa.
Ukraińcy byli rolnikami i brakowało rąk do pracy, a że była b.dobrze płatna, to Rosjanie zaczęli napływać wartkim strumieniem.
Reszty dokonał Stalin i jego następcy.
Ale co maja do tego Waregowie?
Wschodnia Ukraina miala zdecydowana przewage ludzi poslugujacych sie rosyjskim i uwazajacych sie za Rosjan od XVI-XVII wieku. Wraz z powstawaniem duzych osrodkow przemyslowych na niektorych terenach ich liczba wzrosla do 80-90 procent. Nikt ich tam nie osiedlal na sile – oni budowali Donbas i miasta.
Roznice miedzy wschodem i zachodem Ukrainy byly ogromne nawet w tych czasach sowieckich, kiedy prowadzono wzmozona ukrainizacje tych terenow, jezyk ukrainski byl nauczany od 2 klasy szkoly podstawowej i wiekszosc formularzy do wypelniania byla w jezyku ukrainskim. Kazde wieksze miasto mialo co najmniej jedna ukrainska gazete. Polityka ukrainizacji odnosila tylko czesciowe skutki. Na wsiach wygladalo to podobno lepiej i tam ukrainski byl znacznie bardziej popularny, nawet bez ukrainizacji.
Look. Ja bym bardzo chcial aby Ukraina pozostala w jednym kawalku, zapewne tak jak Belgia, Hiszpania czy kazde inne panstwo gdzie ludzie dziela sie na grupy etniczne i uwazaja sie za odrebnych od wiekszosci populacji. Ale byc moze tego sie nie da utrzymac w wypadku Ukrainy, zwlaszcza teraz, kiedy polala sie krew.
Wolalbym tez aby , jesli dojdzie ( a pewnie dojdzie) do rozpadu byla to jakas odrebna jednostka narodowa – autononomia np. a nie czesc Rosji.
Ale nie zamykajmy oczu na fakt, ze Ulraina wschodnia jest z gruntu czyms innym niz zachodnia. Z Rosja jako „wyzwolicielka” czy bez niej. Ona jest inna.
No to wielu rozbieznosci miedzy nami ni ma.
Teraz najwazniejsze jest to, ze jest calkiem spora grupa ludzi, ktora nie chce pozostawac w granicach Ukrainy. I mam watpliwosci czy po tym co sie stalo, da sie ich do tego namowic.
Nie rozumiem polityki 🙁 .
Obejrzałam reportaz w ZDF – NIemcy dostarczają broń Peshmergom, którzy są znakomicie uzbrojeni, bo zdobyli broń z koszar wojskowych.
I nie oni chronią miejscową ludność przed IS, wręcz przeciwnie mimo błagań o pomoc, pomocy tej nie udzielają.
Jedyni, którzy ratują miejscowych to PKK i Kurdowie syryjscy( w oczach świata terroryści), kiepsko uzbrojeni zresztą.
A zatem argument, że broń niemiecka jest niezbędna do ochrony cywilów, jest argumentem nieprawdziwym.
„Teraz najważniejsze jest to, ze jest całkiem spora grupa ludzi, która nie chce pozostawac w granicach Ukrainy. I mam wątpliwości czy po tym co się stało, da się ich do tego namówic”.
A co się stało, Mordko? Bo nie zrozumiałam.
Bo ja po rozmowach z tzw. bieżeńcami wiem, że terroryści ostrzeliwują ich domy, kradną gotówkę z banków,samochody, cywilne osoby przepadają bez wieści.O śmiertelnych ofiarach nie wspomnę.Do Rosji wywożone są wyposażenia fabryk. A ostatnio nawet węgiel ze składów przy kopalniach…
No wlasnie to co opowiadasz mam na mysli.
I to ma zachęcić do życia na terytorium Rosji, czy Noworosji, jakkolwiek ją zwał? Bo nie rozumiem, dlaczego ostrzeliwana przez „separatystów” ludność miałaby czuć się w tych warunkach lepiej niż w granicach Ukrainy.
Czeka nas potezna rewolucja jezykowa. Chodzi o jezyk nauki i w awangardzie sa botanicy, ktorzy podjeli wlasnie odpowiednie decyzje na swym swiatwym kongresie. .
Otoz postanowili oni ( i czas najwyzszy), ze odtad zaprzestajemy nadawac nowo odkrytym lub wyhodowanym roslinom nazwy lacinskie. Beda angielskie, bo tylko ten jest dzis za przeproszeniem lingua franca swiata naukowego. Kiedys – powiadaja botanicy – naukowcy, ludzie wyksztalceni mieli przygptowanie klasyczne, Dzis juz zazwyczaj nie maja. I lacina czasam nawet nie wystarczala juz do nazywania i klasyfikowania. Brano zatem slowa z innych dowolnych jezykow, dodawano im lacinska koncowke i udawano, ze jest to nazwa lacinska.
No i dobrze. Mysle, ze nawet Darwin bylby zadowolony – on tez musial zmyslac slowa pseudolacinskie. Ewoluowalismy do nastepnego stadium.
Mam dość.
Wyjeżdżamy na parę dni wsadzić głowy w piasek, czyli w Błota. Nie przeraża mnie guzik. Każdy durny, po obu stronach, może go nacisnąć. Dobija mnie bezradność wobec bezczelnie bezwzględnej siły.
Jedziemy posadzić jabłonkę.
Jakos powialo mi smutkiem myslac o Ukrainie i Europie. Ukraina podzielona, na kolanach, rozkradziona, zdeptana. Nie sadze, zeby pokoj i podzial na buforowa Noworosje byl jakims zaczynkiem do spokoju. Raczej jest to poczatek konca. Rosja wycwiczyla na wojnach armie zawodowych komandosow do szybkich dzialan i zmodernizowala uzbrojenie. Z taka armia ochotnicze nieprofesjonalne wojsko Ukrainy nie moze sie rownac, zreszta wojska europejskiej czesci NATO rowniez. Putin bylby rzeczywiscie w Kijowie w kilka dni, a Warszawie moze w trzy tygodnie. Czy sie zatrzyma. Watpie. Zgadzam sie ze Zmora, ze tylko na chwile, zeby nabrac oddechu. Zachod jest slaby i nalezy to wykorzystac, powiedzial marszalek Ustinow w 1978 roku. Byc moze dzisiaj tez slabo zjednoczona podzielona Europa, bez wsparcia z USA, ktore stracily apetyt na wojne poza swoim terytorium, nie bedzie w stanie powstrzymac rosyjskiego apetytu do powiekszania terytorium i Rosja to zechce wykorzystac.Co nastepne, korytarz do Kaliningradu, wyzwolenie ryjskiej mniejszosci na Lotwie… Kto wie.
Czy 70 lat wzglednego pokoju w Europie to wszystko… Mam nadzieje, ze nie bo, szczegolnie dla Polski, ostatnie dziesieciolecie bylo wspaniale.
Tak jak Zmore, tknelo mnie, ze Putin uzyl straszaka nuklearnego w czasie wizyty u dzieci i mlodziezy na obozie.
Momo dzisiejszego pesymizmu i melancholii nie uwazam ze Stalin, Saddam czy Kadafi, ze nie wspomne o Kimie, czy Przewodniczacym Mao wciaz czczonym w Chinach, warte byly prezerwacji. Podobnie jak nasz wlasny jedynie sluszny ustroj. Moze byl wygodny dla innych, ale dla nie dla mieszkancow baraku, nawet jesli by w nim bylo czasami bardzo wesolo.
Mar-Jo, odetchnij po podrozy.
Musiałem się wycofać na drzewamarmeladaskrzynkę, bo mnie jakiś ostry głowaból zaatakował podstępnie jak Putin. 👿
Widzę tutaj i w mailach, że mam jakieś sprawy do pozałatwiania, ale wybaczcie, wezmę się do tego dopiero jutro.
Dobranoc 🙂
Dobranoc. Oby ranek bez głowabólu.
herbata 🙂 😀 🙂 😀
z rana, switem 😆
szeleszcze
brykam
Tereny Zielone S-Bahn przyjaciel w podrozy przeglad pozycji
🙂
brykam fikam
Dzień dobry.
Piękny dziś poranek. Chciałabym, żeby przez cały rok była śliczna, złota jesień. Upał już nie grozi, a do listopadowej szarugi jeszcze jakiś czas. Szkoda tylko, że mnóstwo ptaków już odleciało. Odloty nadają jednak jesieni nutki specyficznej melancholii.
A w prasie wiadomość, że Rosja zaczyna wyprzedawać rodowe srebra:
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,16574378,Rosja_kupuje_za_pomoca_surowcow_poparcie_Chin.html?biznes=trojmiasto#BoxBizTxt
U nas też słonecznie 🙂
Rosja nie tylko sprzedaje 👿
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114912,16575164,,,,1275874.html#BoxWiadTxt
Dzień dobry 🙂
Nawet u mnie dziś słonecznie, a jest to w tym roku taki rarytas, że PA postanowił chrzanić robotę i wyprowadzić mnie do lasu. 😀
Najwyżej odpracuje w sobotę, zapewne już znowu w strugach luja. 🙄
Miłego spaceru, Bobiku. Może uda Ci się zebrać trochę grzybów.
Dziękuję. 🙂 Dołożę oczywiście wszelkich sił, żeby zebrać, ale grzyby, wiadomo, kapryśna gadzina. 🙄
Z wyprowadzeniem skojarzyła mi się anegdota teatralna. Podczas jakiejś premiery Króla Lira tytułowy bohater w pewnym momencie przysiadał na ławie, która malowana była niedługo przed spektaklem i – jak się okazało – jeszcze nie tak całkiem wyschła, wskutek czego na białej szacie króla, w okolicach sempiterny, odbiła się duża, brązowa plama. I kiedy padły słowa „wyprowadźcie starca do lasu!”, a Król Lir podniósł się z ławy i odwrócił tyłem do publiki, z widowni padł przytomny okrzyk: już nie trzeba! 😈
o wsppolnej produkcji ZDF/TVP w Wyborczej:
” Wspólna polsko-niemiecka inicjatywa to zapewne efekt ubiegłorocznej dyskusji wokół niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, któremu zarzucano antypolskość lub przynajmniej błędy faktograficzne i scenariuszowe. Jeśli tak, to niemieccy widzowie będą mieli chyba po raz pierwszy w historii niemieckich mediów szansę dowiedzenia się, co naprawdę ich matki i ojcowie robili w Polsce w czasie wojny.”
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,16574515,Co_naprawde_robili_w_Polsce_ich_ojcowie_i_matki__Wronski.html#ixzz3CFV1r0OQ
tluste ja, nie bede tych bzdur komentowac
sam film byl wart ogladniecia i jeszcze raz polecam Wam 9.9 o 20:15 TVP1
🙂
tutaj podaje Wam linke do filmu Pani Weiß, ten ponownie polecam, bardzo ludzki, empatyczny, szkoda ze po niemiecku, na pewno bliski tego co ostatnio napisl tu WW
http://mediathek.rbb-online.de/rbb-fernsehen/dokumentation-und-reportage/grossvater-war-in-der-wehrmacht?documentId=23269530
Bobiku, z grzybami mozesz zawsze wpasc, cos upichcimy 🙂 🙂 🙂
(Ty na balkonie w dymie, ja przy garach 🙄 )
Stary niedźwiedź mocno śpi… https://twitter.com/michelreimon/status/506806191490887680/photo/1
Dzień dobry.
Jadłam na Ukrainie pyszne „białe grzyby”, zebrane w rejonie Kołomyi. Smakowały jak najlepsze prawdziwki.
Się odezwę.
Wróciłem na tarczy! 😀 Grzybów było w bród, no, może w brodzik, ale były. Najczęściej zdarzały się grzyby przestępne, to znaczy PA je obojętnie przestępował i szedł dalej, a ja się zatrzymywałem, szczekałem „o, grzyb!” – i lu! delikwenta do wora. 😈
A konkretniej to przywlokłem spore kanie w il. szt. 8, tudzież tak z kilo-półtora podgrzybków. Już się oblizuję na myśl o wieczornej wyżerce, ale najpierw muszę odsapnąć deczko, bo łapy mam ułażone po sam brzuch.
Mam nadzieję, że pod moją nieobecność świat się nie skończył, ale gdyby jednak, to dajcie znać, bo nie lubię być skrajnie niedoinformowany. 😎
Na tarczy? 😯
Gdyby nie dalsze informacje, to bym się zmartwił.
Na tarczy przynoszono wojownika zabitego w boju 🙁
Na tarczy mzona tez przytargac zlachanego grybobraniem Psa.
Tego się właśnie obawiałem 🙁
Rodzice 5-latka przetrzymani w hiszpanskim areszcie 72 godziny juz sa razem z dzieckiem w szpitalu w Maladze i wszystkie zarzyty przeciwko nim zostalyy wycofane. Ojciec zapytany czy jest wsciekly na wladze brytyjskie, ktore wydaly ENA, odpowiedzial, ze wscieklosc nie jest uczuciem, ktore jest mu znane i jedyne co czuje w tej chwili to chec zobaczenia synka i przytulenia go.
Inna dobra wiadomosc, to ze brytyjski pielegniarz (28 lat) zostal uznany za wyleczonego z eboli i wypisany ze szpitala.
Reszta wiadomosci jest naprawde okropna i Kot sie boi juz sluchac dziennikow.
Jedyne co mu sprawia spora przyjemnosc to ksztalt i przebieg szkockiej debaty spolecznej , czy pozostac w granicach Zjednoczonego Krolestwa czy uzyskac niezaleznosc. Referndum bedzie za dwa tygodnie i kwestia niezaleznej Szkocji bardzo podzielila spoleczenstwo – podzialy nieraz przebiegaja w rodzinach.
I choc doszlo do paru paskudnych incydentow -jeden z poslow do szkockiego Parkamentu, przeciwnik rozdzielenia, zostal obrzucony jajkami gdy przemaawial do tlumu ma ulicy, zostalo to natychmiast potepione i przez zwolennikow i przecownikow wyjscia z UK oraz przez przedstawicieli Kosciola Szkocji W sumie jednak debata jest wzorowa. Pelna szacunku i dobrych manier do oponentow, powazna i cywilizowana. Nie wiem jak oni to robia, ze nie skacza sobie do gardel i nie wyzywaja sie od renegatow i nie kwestionuja patriotyzmu drugiej strony. Zwyczajnie rozmawiaja i usiluja przekabacic przecwnikow ma swoja strone.
Ciekaw jestem bardzo wynikow referendum. W ostatnich tygodniach sporo niezdecydowanych przechodzi na strone „odrywaczy”. Ale wynik glosowania nie jest przesadzony. Dla mnie osobiscie jest to kolejna wspaniala lekcja demokracji i bardzo im zazdroszcze, ze tak potrafi spoleczenstwo ze soba rozmawiac. Zycze im dobrzr i nie mam zdecydowanej opinii co powinni zdecydowac w referendu. Wolallbym zapewne by zostali w UK. Ale to oni sami zdecyduja, bez mojej pomocy. .
Kocie,
ja słyszałem kowala z Gretna Green. Był przeciwny rozwodom.
Jeszcze ze dwa-trzy tygodnie temu wygladalo na to, ze dp rozwodu raczej nie dojdzie. Ale w tej chwili zwolennicy rozwodu bardzo przyspiszyli swoja kamoanie, wiec naprawde nie wiadomo jak Szkoci zaglosuja.
Objaśnienia w sprawie tarczy mogą być trzy:
1. Byłem zmęczony do stanu zwłocznego
2. Wróciłem siedząc na kani, która pewne podobieństwo do tarczy ma
3. Zwyczajnie się rąbnąłem, bo miało być z tarczą
Wybierzta co chceta. 😈
Numer 2
Mnie też się 2 najbardziej podoba. Powrót na kani, jak na latającym dywanie – czyż może być lepsze zakończenie grzybobrania? 🙂
Mordko, może byś się w przerwach między debatami przeleciał do Tate Modern? Jak Ci się nie chce w swoim imieniu, to możesz w moim. 😉
http://wyborcza.pl/1,75475,16554480,Wycinanki_starego_Matisse_a___wystawa_w_Tate_Modern.html
Albo powrót na kani w skandynawskim w stylu 🙂
O, tak, taka kania bardzo dobra do latania. Natomiast bardzo zdecydowanie w temacie lotów odradzam kanister. 😎
Tak, kania bardzo dobrze radzi sobie z lataniem
http://dinoanimals.pl/zwierzeta/kania-ruda-rdzawa-milvus-milvus/
Ale ciekawe zwierzęta są na tej stronce od Vesper. 🙂 Znaliście na przykład rokselany?
http://dinoanimals.pl/zwierzeta/rokselana-zlota-malpa-z-zadartym-nosem/
Wiesz co ja podejrzewam, Bobik, w zwiazku z tymi kolazami i wycinankami?
You saw one, you saw them all. Moge sie oczywoscie mylic, jk sie mylilem z Pollockiem swego czasu.
Pare lat temu widzialem program o tych ostatnich latach zycia Marisse’a i to cotam wtedy pokazywali… Ok. Let’s put it this way: wole mlodego Matisse’a miedzy nami mowiac. Z tym starym Matosse’em to , jak podejrzewam, ze starym Miloszem. Nie dla mnie. Znaczy, powiesilbym na scianie, ale niekoniecznie wydal ostatniego grosza…
Kanamini… nie, coś nie tak. Mina kani dobrze ilustruje tutejsze porzekadło „cara de poucos amigos” (gęba niewielu przyjaciół).
Mnie bardzo się spodobało prosię ziemne czyli mrównik. Ma uroczą tutkę 🙂
Mordo, powiesiłbyś starego Miłosza? 😯 To chyba nadmierna surowość. 🙁
Ja tam bym się na tego Matissa wybrał, nawet starego. Mam jakiś zadawniony sentyment do wycinanek. 😳 We wczesnym szczenięctwie sam wycinałem na potęgę i tony papieru na to zmarnowałem, ale oczywiście nikt nie pomyślał o tym, żeby moje dzieła zachować do czasu, kiedy ktoś je doceni i zrobi mi wystawę. 👿
Słodkie jest prosię ziemne, ksywka mrównik! Odkryłem je dopiero po rokselanach, ale też mnie zachwyciło. 🙂
Ten z kolei jest niezwykle miniasty, jak na ptaka
http://dinoanimals.pl/zwierzeta/malpozer-pithecophaga-jefferyi/
Miniasty, szponiasty i przerażająco się nazywa. Obawiam się że spotkanie z takim małpożerem mogłoby się niemiło skończyć dla psa mał… tfu, średnich rozmiarów. 🙄
Tak, ale popatrz tylko na dziesiąte zdjęcie. Nie wierzę, że zrobiłby Bobiczkowi krzywdę.
Hmm… Na tym zdjęciu wygląda, jakby oceniał, ile też taki Bobiczek może mieć kalorii. 🙄
Mnie się wydaje, że chce się bawić. Choć nie wykluczone, że w „złap Bobiczka” 🙂
Muszę sobie jakoś dodać ducha 😎
Zdarzenie to dla was nieznane być może:
w łapanie Bobiczka raz bawił się orzeł,
a choć szpon miał wielki i minę marsową,
to szła mu zabawa ta dosyć… kijowo.
„No, dalej, zasuwaj!“ – krzyczeli mu gapie,
„Bobiczek nie orzeł i sam się nie złapie!“
Na krzyki te ptak niby zdwajał starania,
lecz widać nie było, by pieska doganiał.
A gdy poszli gapie znudzeni w cholerę,
to orzeł kompletnym okazał się zerem,
już prób nie ponawiał, zabawa mu zbrzydła
i w geście poddania do góry wzniósł skrzydła.
Tu wnioski wyciągać by można ciekawe:
gdy serca w ogóle nie wkładasz w zabawę,
gdy stwarzasz pozory i grasz pod publiczkę,
to przegrasz z kretesem, a nawet z Bobiczkiem. 😛
Ciekawa rozmowa w „Novej gazetie”:
http://www.novayagazeta.ru/society/65118.html?print=1
Źle sypiam. Dobranoc Wszystkim.
herbataaaa………..
kawaaa…………
szeleszczacaaaa…………
brykam 🙂 😀
brykam
Tereny Zielone S-Bahn przyjaciel przeglad pozycji niedoczytana szeleszczaca
brykam 🙂 🙂 🙂
brykam fikam
Dzień dobry.
Na kawę/herbatę:
http://kawa.lviv.ua/gallery/full/interior11.jpg
Nie bardzo mi pisanie wychodzi. I boję się kosmicznej awantury na Blogu.
Może jakimiś maleńkimi filiżankami będę podawać?
Pochwalę się, że w Kamieńcu Podolskim odnalazłam budynek dawnej synagogi.O jego istnieniu nie wiedzieli pytani mieszkańcy. Niektórzy coś słyszeli, ale wskazywali mi na stojący obok obiekt (średniowieczna baszta). A ja przecież nie w jednej synagodze byłam. 🙂 W budynku jest obecnie restauracja, z zewnątrz żadnych śladów pierwotnego przeznaczenia.Żenia pokazywała mi byłą dzielnicę żydowską. Żadnych śladów po mieszkańcach. Przed wojną Żydzi stanowili ok. 30% mieszkańców miasta. Nikt nie był w stanie wskazać mi , gdzie był cmentarz żydowski.
Po powrocie do domu znalazłam dokładną lokalizację. Ale czy jeszcze tam pojadę?
Mar-Jo, oczywiście, że pojedziesz, bo ja tam też muszę przed śmiercią jeszcze pojechać. A jak sobie coś mocno postanowię, to realizuję 😉 .
Jakowlew ma rację ( dzięki za linka) i Putin jest tego świadom. Tak myślę- i stąd się biorą jego wszystkie prewencyjne działania ograniczające wolność słowa, mimo jak na razie ogromnego społecznego poparcia.
Ale z tym poparciem jest jak z łaską pańską, na pstrym koniu jeździ.
Dzień dobry 🙂
Wygląda na to, że będzie jeszcze jeden ładny, bezdeszczowy dzień. Napawam się tym publicznie, bo muszę sobie jakoś odbić długi czas nieustannego lania. 😉
Poranek zaczął się, jak widzę, w kierunku wschodnim, więc będę kompatybilny i do herbatykawy dołożę Radziwinowicza, którego przeglądy rosyjskiej prasy chętnie ostatnio czytam:
http://wyborcza.pl/1,75477,16581785,Rzecznik_Putina_zarzuca_Obamie__ze_bredzi_w_sprawie.html#CukGW
Dzień dobry.
Mar-Jo, ja byłam w miejscowości, gdzie przed wojną było 80 proc. Żydów i nie ma żadnego śladu po dwóch cmentarzach żydowskich. Po polskim zresztą też nie (to na Wołyniu, pod Równem). Po synagodze też nie – jeden z mieszkańców powiedział nam, że została przerobiona na pawilon handlowy. Ale właśnie się dowiedzieliśmy, że to nie tak – najpierw została zburzona do fundamentów (podobnie zresztą jak polski kościół) i na tych fundamentach dopiero zbudowano ten pawilon.
Za to widzieliśmy synagogi w Łucku (szkoła techniczna bodajże) i Kowlu (przez jakiś czas fabryczka tekstyliów, teraz opuszczona).
Mar-Jo, to jest całkowicie zrozumiałe, że przeżycia, które były silnym emocjonalnym wstrząsem, może być trudno ująć w słowa, nawet jeśli „gdzieś w środku” ma się potrzebę opisania i podzielenia się tym, co się widziało. Więc nie rób sobie nacisków i my Ci też nie będziemy robić, choć wiele osobom na blogu bardzo zależy na przeczytaniu Twojej relacji. Pisz tyle, ile jesteś w stanie i wtedy, kiedy jesteś w stanie. Może małe filiżanki to rzeczywiście jest jakieś wyjście.
Kosmicznej awantury wspólnymi siłami postarajmy się uniknąć. 😉 Wystarczy w tym celu zapamiętać, że nie wszyscy muszą mieć na temat spraw ukraińskich identyczne poglądy, ale tzw. „opinie odbiegające od mainstreamu”, niekoniecznie trzeba wyrażać akurat wtedy, kiedy ktoś pisze o własnych ciężkich doświadczeniach, lub dzieli się swoją rozpaczą i lękiem o przyjaciół. Można z tym poczekać na bardziej sprzyjającą okazję. To nie jest żadna cenzura, tylko kwestia szacunku dla cudzych uczuć.
There, there, Bpbik, jestem za!
Z innej zas beczki. Bobik w swoim czasie napisal piekny poemat co by bylo gdyby rzadzily swiatem Koty.
A co byloby gdyby swiatem rzadzily Psy? Interesujace propoycje w tej mierze znajdujemy w dzisieszym londynskim Timesie.
Po pierwsze Psy nakazalyby wszystkim Ludziom wytarzac sie w lisich gownach, ktore sa podobno na pierwszym miejscu w psiej perfumerii jesli chodzi o popularnosc.
Po drugie zas wprowadzilyby prawo, ze gdy osobisty Czlowiek zacznie im grac na nerwach lub im sie znudzil, mozna go bylo „wyslac na wies”, gdzie jest przypuszczalnie wiecej miejsca i mieszkania nie sa tak ciasne.
Dzień dobry i oby słoneczny dla wszystkich 😆
Mar-Jo, pomilczę razem z Tobą.
Wacek Radziwinowicz coraz lepiej pisze. I dobrze trafia, o czym świadczy furia rosyjskich trolli na forum pod jego artykułami.
A, to Łajza odczuciowa, bo ja też mam odczucie, że on coraz lepiej pisze. 🙂
Chyba też trafił na taką działkę, na której jego pióro, sorry, klawiatura najlepiej się sprawdza. Wcześniej nie zawsze byłem do niego przekonany, ale odkąd zaczął robić te przeglądy, moje przekonanie rośnie. 😉
Mordko, coś ten Times kręci. 🙄 Wysyłanie osobistego Człowieka na wieś i zostawanie samemu w mieście byłoby kompletnie bez sensu. Po pierwsze, kto by wtedy w tym mieście napełniał michę? A po drugie, wieś jest dla Psa wiele atrakcyjniejsza od miasta, więc jeżeli już, to prędzej Pies wysłałby tam sam siebie. Ale jednak najchętniej razem z Człowiekiem, żeby i na wsi był ktoś do obsługi michy. 😎
A to sie ciesze, ze Radziwinowicz z latatmi sie poprawil.
W naszym domu uniklismy go pamietajac jego wcesniejsze wyczyny retoryczne – dla nas nie do przyjecia. Ale kazdy moze sie zmienic i zmadrzec. Wierze na slowo.
Dowieriaj, no prowieriaj, Kocie. Znaczy, poczytaj Radziwinowicza z ostatnich tygodni i sam zobacz. 😆
Kiedy podobno „wysylanie na wies” jest w jezyku ludzkim eufemizmem na zdeponowanie w przytulku. Dlatego chyba Times wzial to wyrazenie w cudzyslow.
Cudze słowa to może Timesom się przydają. Psy mają własne. 👿
Ale bez względu na to, co oznacza wieś, problem napełniania michy nie zmienia miejsca w pieskiej hierarchii ważności. Jak powiedział jeden z naszych psisarzy, zobaczywszy w swej misce już tylko nędzne resztki na dnie, Człowiek to brzmi potrzebnie.
Bedac u wladzy Psy moglyby oczywiscie wydac dekret aby miska wypelniala sie strawa sama ze siebie. Tak jest w moim domu, choc mieszkam w dykaturze prawie tuskopodobnej.
Dla psów jest zawsze jakaś nadzieja
To, co pokazujesz, to nie jest, Markocie, moja, jedynie słuszna religia, tylko jakaś kocia wiara. 👿 Ja jestem wyznawcą Kultu Cargo, ze szczególnym uwzględnieniem zrzutu suchych bułek. 😎
A to moja smutno-radosna pieśń religijna:
Z psiej piersi żałosną wyrywa się skargą:
dlaczego tak mały ma zasięg kult cargo?
To nader bolesny na duszy jest wrzód,
że głębi ogrodu nie sięga już zrzut. 😥
Więc zrzuty kuchenne pod bzu krzak sam targam,
nie bacząc na ciężar czy jakieś embarga,
bo dusza w zachwycie rozpływa się psu,
gdy cargo bezpieczne jest pod krzakiem bzu. 😎
Bobiku,
gdyby zasięg był większy, to pewnie i konkurencja by się pojawiła 👿
Teraz masz wyłączność na cargo 😉
Piekna piesn i zaraz widac, ze na jakas skoczniejsza melodie niz „Kocie, cos Psiarnie…”
Przeczytałam p. Radziwinowicza. Jest świetny.
Ja czytałam już miesiące temu o tych „200”.
Ukraińscy polegli chowani są z wielkimi honorami, jako bohaterowie.Śpiewana jest łemkowska pieśń „Гей, пливе кача…” (ta sama , którą żegnano zabitych na Majdanie).Łzy same płyną z oczu, nawet nie rozumiejącym tekstu.
Rodziny poległych dostają wsparcie.
W Rosji, po cichej ceremonii, następnego ranka giną krzyże z tabliczkami, wieńce od wojska (sprawcy nieznani). Mogiła bezimienna, rodziny milczą, bo są zastraszane.
Byłam świadkiem rozmowy telefonicznej z dwoma młodymi rosyjskim krewnymi (4 lata po odbyciu służby, na 10-lat „niewyjezdni”, niczego poza Rosją w życiu nie widzieli, w domu nie ma komputera – i siłą rzeczy internetu). Telefon został wykonany jakby w ostatniej chwili. Chłopcy za trzy dni chcieli się zgłosić „do pomocy Ukrainie”. Osoba przeprowadzająca rozmowę nie miała pewności, czy jej telefon zmieni ich zamiary.
Jaką tam wyłączność, Jagodo. 🙁 Owszem, suchych bułek nikt nie próbuje mi odbierać. Ale niech tylko się zacznie zrzut wędliny, kości, czy surowego mięcha, zaraz konkurencja się pojawia i to z głośnym, awanturniczym miauczeniem. 👿
Borys Akunin:
http://wyborcza.pl/1,75477,16582199,Akunin_wyjezdza_z_Rosji___Trzezwemu_z_pijanym_niewygodnie.html#BoxSlotI3img
Potajemność „gruzu 200” ma również konsekwencje finansowe dla rodzin poległych, co może nie jest uwagą szczególnie uduchowioną, ale w końcu nawet w dumnym imperium z czegoś żyć trzeba.
Tu jest ten wywiad z Sorokinem, który polecała Kierowniczka:
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1590723,1,wladimir-sorokin-o-wspolczesnej-rosji.read
Hej! 🙂
Nic nie rozumiem.
Na jednej stronie Poroszenko oświadcza, że będzie wdrazany jakiś plan pokojowy, o którym Rosja mówi, że jest planem, jak dojść do planu, a na drugiej stronie wielkimi czerwonymi literami, że wojska rosyjskie okrążają miasto.
Siódemeczko, Ukraińcy pod Mariupolem się obronili.
Mnie najbardziej martwi 1-szy punkt planu „pokojowego” Putina, w którym jest mowa o zaprzestaniu działań wojennych w rejonie Ługańska i Doniecka. Ani słowa o Nowoazowsku!
Bardzo będę zdziwiona jeśli Poroszenko na ten plan się zgodzi.Jutro w Mińsku spotyka się grupa kontaktowa.
Na dzień dzisiejszy sytuacja na froncie tak wygląda:
http://gdb.rferl.org/B8BBF4F2-06DB-4D4C-A33C-D6B48174F042_w974_n_s_s.jpg
Ta mapa, Mar-Jo, wyglada bardziej przerażająco niż doniesienia prasowe. 🙁
Powiedzcie, czy mieści Wam się w głowie coś takiego? 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,16581293,Guz_jest__operacja_odwolana__Bo_skonczyly_sie_pieniadze.html#BoxWiadTxt
Zaczynam chwilami mieć wrażenie, że największym zagrożeniem dla zdrowia Polaków nie są żadne tam miażdżyce, nowotwory czy egzotyczne grypy, tylko NFZ. 👿
Co to za kretyńskie kontrakty? 😯
Dajemy wam milion na operacje onkologiczne, a wy sobie nimi rządźcie wedle uznania? Jak wykorzystacie do lipca, to nie szkodzi, pacjenci najwyżej nie doczekają następnego kontraktu 🙄
Zdesperowany pacjent ma wyjście: powinien wziąć kredyt, a potem dochodzić zwrotu od NFZ. Sądownie, w razie konieczności i z odpowiednim nagłośnieniem w mediach.
Ale skąd mają wziąć więcej?
Ludzie robią wszystko, zeby nie płacić ubezpieczenia zdrowotnego, lub płacić możliwie mało, a koszty procedur rosną nieprzytomnie.
Leczenia, bez wzgledu na to, czy ma sens, czy nie, nikt wprost nie odmówi. A pacjenci w Polsce są bardzo roszczeniowi i wiedzą najlepiej.
Poza tym ludzie często dobijają się do znanych osrodków, gdzie na usługę i wizytę czeka się nieprawdopodobnie długo.
Do tego dochodzą działania lekarzy i zarządzających placówkami, żeby wyciagnąć jak najwięcej kasy.
To jest baardzo długi temat i dosyć skomplikowany.
Z prywatnymi placówkami na kontraktach NFZ mam bardzo dobre doświadczenie.
Jedno z nich. Po utracie widzenia w oku zostałam skierowana 3 różne tomografie komputerowe mózgu.
W szpitalact tzw. państwowych kazano mi zgłosić się za kilka misięcy na zapisanie, a w prywatnej placówce, zrobiono mi wszystkie w niewielkich odstępach czasu w ciągu miesiąca.
Prywatnie badania byłyby dosyć kosztowne, jak się zorientowałam, ale nic nie wykazały, więc NFZ wydał sporo kasy, a ja ze skutkami prawdopodobnych mikro wylewów borykam się do dzisiaj. Może wystarczyloby jedno badanie.
Tak samo z podstawową opieką lekarską, kiedyś lekarz rejonowy zajmował się samodzielnie leczeniem chorych, a tylko w bardziej skomplikowanych, poważniejszych przypadkach wysyłał do specjalisty. Teraz głównie wypisuje skierowania do innych, żeby koszty badan brali na swój rachunek, a odpowiedzialność na sumienie.
To często znaczy, że ludzie tkwią w kolejkach do specjalistów bez sensu.
Taki jest mój ogląd sprawy.
A jak pójdziesz prywatnie do lekarza, to skieruje cię na milion prywatnych badań i leczyć będzie do wypęku, tzn. dokąd pacjent wytrzyma zdrowotnie i finansowo.
Przychodzi baba do lekarza i mówi:
– Zaproponowałam mężowi zabawę w doktora.
– W tym wieku? – pyta lekarz.
– Tak, powiedziałam mu, że może się do mnie zapisać na pierwszy kwartał 2016 r. 😎
Ciekawostka z Petersburga
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/napisy-wybacz-nam-ukraino-na-bilboardach-w-petersburgu/8l3z5
Może jednak coś się zmienia w Rosji?
http://dt.ua/WORLD/u-moskvi-proyde-50-tisyachniy-marsh-svitu-proti-agresiyi-rf-150190_.html
W nawiązaniu do ” kawon – czysta Ukraina” (cyt. Helena)- potwierdzam. Po raz pierwszy byłam w Ukrainie w sezonie arbuzowym. Najlepsze (wg mnie) są z chersońskiej obłasti, o wadze 8-12 kg. Rewelacja. Wcześniej uznawałam węgierskie za najlepsze. Ale daleko im do ukraińskich.
Zrobiłam w czasie tego pobytu prawie 800 zdjęć. Nigdy wcześniej nie widziałam na Ukrainie tak wielkiego szacunku dla flagi, barw narodowych,hymnu. Ławeczki, ogrodzenia, balustrady – malowane w barwy narodowe.
Wolontariusze zbierają pieniądze na farby. Młodzi do ślubu jadą samochodami udekorowanymi flagami.
Stosunek do Polski i Polaków – bardzo dobry. Z tym, że najdalej na wschód dojechałam do Kijowa. Spotkałam się z tylko jednym niesympatycznym przyjęciem – w czasie zwiedzania cerkwi prawosławnej moskiewskiego patriarchatu w Kamieńcu.
A co się temu Peresu porobiło? 🙄 😯 👿
http://natemat.pl/115753,organizacja-religii-zjednoczonych-taki-pomysl-przedstawil-franciszkowi-szymon-peres
Najlepsze arbuzy, jakie jadłem kiedyś w sierpniu na Wołyniu, pochodziły z Astrachania. Podobno były słynne.
Astrachanskie sa slynne – fakt.
Wszystkie owoce znajome mi z dzieionstwa najlepsze byly zawsze na Ukrainie. Rewelacyjne bardzo aromatyczne morele, brzoskwinie, arbuzy, czeresnie.
Ukraina ma bardzo wysokiej jakosci czarnoziem. Niegdys, przed rewolucja byla uwazana za „breadbasket of Europe”, gdzies to czytalem. A potem Glodomor. 🙁
Czy zalapalas sie na prawdziwy kwas, beczkowy? Czy juz wylacznie to slodzone swinstwo w butelkach, ktorego pelno jest obok mojego domu?
Kwas był jak najbardziej beczkowy, z zielonej cysterny z napisem KBAC 😉
To, co się kupuje teraz w butelkach, to jest paskudztwo, a najohydniejsze było na Litwie 🙁 Z ruskiego sklepu w Czechach też było paskudztwo. I ohydna chałwa słonecznikowa. Nie dało się jeść. Tylko lody nadal dobre, choć już nie w gumowym waflu 🙁
W czasie I wojny pociągi wojskowe przywoziły do zagłębia Ługańskiego zaopatrzenie armii, a wracając zabierały czarnoziem, który m.in. jest teraz na Dolnym Śląsku.
Zatem mamy ociupinkę Ukrainy u siebie 😉
Mordko, wyłącznie beczkowy kwas. 🙂 Nadal jest dużo punktów sprzedaży kwasu z beczki.
No i chałwa ze słonecznika! I pielmieni, warenyki, pirożki, solanka, … Cukierki i czekolady z fabryk ROSHEN (Poreszenko już swoje udziały sprzedał) – wspaniałe.
Wcześniej w Zagłębiu Ługańskim było wszystko, a jeśli cokolwiek nie zostało sprzedane w danym dniu na targu, to pozostawiano to na targowisku, aby biedni mogli sobie wziąć.
Jeszcze przed głodomorem był głód, w 1920-21. Ludzie jedli żebra wielbłądzie i uważali się za szczęśliwych, jeśli udało się im je kupić. Ale żeby można było sobie na to pozwolić, trzeba było mieć spore dochody.
Skąd Poreszenko mi się wziął?
Życie ratowała ludziom sól z pobliskiej kopalni, za którą w innych regionach można było nabyć mąkę, kaszę lub cukier.
Kwas, który piłam , był mocno schłodzony, sprzedawany z estetycznych beczek, pod estetycznymi parasolami.
Chałwy ze słonecznika jadłam różnych producentów, z różnymi dodatkami. Wszystkie były pyszne.
Ta sól pozwoliła wielu repatriantom przetrwać wielotygodniową podróż, bo można było za nią nabywać jedzenie podczas postoju pociągu.
Widzieliśmy takie beczki z kwasem w Równem, ale jakoś nie mieliśmy odwagi… 🙂
Ja jeszcze odnośnie wczorajszego Bobikowego spaceru. Oto jak wrócić na kani… z ogrodu:
http://www.gadar.pl/grzybnie/1135 :O
Zaznaczam, że ja nie z firmy Gadar, po prostuznalazłam w swojej skrzynce reklamę, grzybów niestety nie podrzucili. 🙁
Na kwasie beczkowym robilo sie chlodnik – okroszke. Stara probowala pare lat temu robic na tym z butelek, ale nie dalo sie – zanadto slodzony. Wiec poszla po rozum do glowy i obecnie robi na lekkim jasnym piwie, takim jak Budweiser. Nie do odroznienia. Bardzo dobra na piwie i litewskim „kefiras”. Albo polskim, ktory jest tez swietny.
A jako dziecko 8-9-letni sama produkowala kwas. Trzeba bylo miec duzo butelek z korkiem, malych pkociennych szmatek do obwiazywania gardla butlki aby nie wybuvhly, specjalne czyste wiatro. Najpierw sie suszylo w piekarniku kromki razowego chleba. Potem w iadrze zalewalo sie je woda. Gdy woda zaczynala buzowac, pod dwoch dniach, przecedzalo sie do duzego gara przez plocuenny recznik. Zlewalo sie z powrotem do wiadra i dodawalo troche (nie za duzo) drozdzy, odrobine cukru. Potem sie robila piana i trzeba bylo znow przecedzic. Potem do kazdej litrowej butelki dodawalo sie po dwa rodzynki, wlewalo kwas, korkowalo i mocno okrecalo sie szmatka i sznurkiem , aby nie ekspolodowala. Od tego momentu ulozone na boku butelki trzymalo sie juz w piwnicy. Po dwoch trzech dniach kwas byl gotowy.
Tzeba go bylo szybko zuzyc, bo nie przestawal fermentowac.
Z zytniego chleba sprzedawanego na zachodzie nie mozna niestety zrobuc kwasu, gdyz do ciasta dodawane sa rozliczne „stabilizatory”. A to musi byc chleb bez zadnych dodatkow, inaczej nie fermentuje nalezycie. Chyba ze sie cos zmienilo.
Kocie, a ja sprobuje. W siedemdziesiatych latach pilam kwas na ulicach w „Leningradzie” u moich kochanych Przyjaciol. Rosyjska serdecznosc z niczym porownac sie nieda.Takie otwarte serca, bez zadnych kalkulacji.
Co to sie porobilo?
Domowy kwas chlebowy jest pyszny.
Tu znalazldm jakis przepis, ale moim zdaniem o wiele za duzo cukru – chyba ze sie chce miec kwas slodki. Stara nie pamieta aby dodawalo cukru wiecej niz dwie stolowe lyzki na wiadro wody – tylko tyle by drozdze mialy na czym fermentowac. Wtedy kwas nadaje sie na okroszke. No i chleb razowy pokrojony w kromki musi byc wysuszony na suchary.
ttp://magazyn-kuchnia.pl/blogi/gustanatalerzu/2012/06/kwas_chlebowy_wg_rodzinnej_receptury/1