Sława i chwała
Zostać kimś znanym to dzisiaj betka.
Żeby przede mną tłum głowę chylił,
zbędny już umysł jest jak żyletka,
a nawet ciało Monroe Marilyn.
Starczy, że łapą w nosie podłubię,
albo publicznie wezmę garść prochów
i milion kliknięć mam na jutubie,
tudzież z reklamy poważny dochód.
Starczy, bym z suczką się pobarłożył,
a już hyr leci: kurczę, ten Bobik…
Oknami do mnie walą sponsorzy,
sława mołojca me czoło zdobi.
Gdy pierwszy milion kliknięć zarobię,
drugi to prosta dziecinnie sprawa,
na ogon dzwonek założę sobie
lub się do kota zmyślnie przyspawam.
I nic nie szkodzi, że ktoś mi na łeb
chłodzącej wody będzie lał dzbany,
to jeszcze tylko zwiększy mą chwałę,
wtedy to będę dopiero znany!
Zwierzeca poprawnosc polityczna to powazne wyzwanie 😀
Moja psina objawila sklonnosci do bimamizmu tylko raz, gdy zostala zostawiona przez jeden dzien w domu swojej kilkunastoletniej ludzkiej przyjaciolki, jej rodzicow i siedmiorga rodzenstwa. Przez caly dzien byla gromadnie zaglaskiwana, wyprowadzana, karmiona resztkami z obiadu i zabawiana, wiec gdy stawilam sie wieczorem by ja odebrac, uprzejmie merdnela mi ogonem w stylu „jak milo cie spotkac i do zobaczenia” 🙂
Ależ Klementyno, ja nie o wszystkich Kozach pisałem, tylko o tej jednej, konkretnej, znanej mi jeszcze z najwcześniejszego szczenięctwa:
http://bajeczki-do-poduszeczki.blog.onet.pl/2009/10/30/kozucha-klamczucha-2/
Kozy jako takie szalenie poważam i jestem wysokiego mniemania o ich inteligencji oraz zaletach ducha. 😎 A że w każdej populacji, również psiej czy kociej, zdarzają się, za przeproszeniem Owiec, czarne owce… No cóż, c’est la vie. 🙄
Wybaczone, zapomniane 😆
Ach, żebyż to ludzkość umiała tak szybko i skutecznie wybaczać, jak świat zwierzęcy… 😆
Solidarność zwierzęca solidarnością, ale w ubiegłą niedzielę musiałem solidną miotłą odpierać „karesy” dwóch mocno rogatych kozłów, aż ich personel w końcu rzutem jednego z nich na łopatki (pierwszy raz widziałem kobietę-pedagoga specjalnego mocującą się z kozłem 😯 ) pokazał mu jego miejsce w hierarchii. Za 2 tygodnie ich właścicielka chce wyjechać na wakacje i szuka opieki dla tych dwóch łobuzów na ten czas. W niedzielę rano nawiedziła nas w porze śniadaniowej przyjaciółka (teatrolog z doświadczeniem akwariowym i przelotno-kocim), która wspaniałomyślnie zaoferowała pomoc i, pod nieobecność właścicielki, spędzała próbny weekend z tymi dwoma typami. Przyjaciółka w takich superlatywach opowiadała o Bruno i Florianie, którymi się opiekuje, żeśmy po południu ją tam odwiedzili. To są typy spod ciemnej gwiazdy 🙄 Jak nie próbują oskubać cię z ubrania, to „zapraszają” do zabawy trykając twardym łbem i rogami albo demonstracyjnie sypią ci bobkami prosto na buty 🙄
Przyjaciółka dzielnie zapewnia, że przez tydzień będzie z nimi mieszkać, ale chyba cichcem liczy na naszą pomoc. No to będziem się mocować z kozłami 😉
Czyżby próba odzyskiwania wyborców? http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,16689146,Grabarczyk__Bede_rozmawial_z_wiceministrem_Krolikowskim_.html#MT
Kozly, jak rozumiem, nie daja sie doic na chevre?
To jaki z nich pozytek w obejsciu?
Vesper,
nasz nieżyjący już kocur, syn tej łajzy, co u obcych żarła kartofle, był takim ulubieńcem okolicy, że w kilku domach miał poduszkę i miseczkę pełną smakołyków i podejrzewaliśmy, iż ci ludzie są przekonani, że mają kota, który po prostu dużo czasu spędza na dworze.
Miał zapewne też różne imiona.
Dowiedzieliśmy się o tym, gdy do obroży przymocowaliśmy karteczkę z nr telefonu i prośbą o informację, kto w razie czego przejmie odpowiedzialność za ewentualną pomoc weterynaryjną, skoro ten kot już chyba nie wie, gdzie jest jego właściwy dom 🙄
Karmienie trochę się zredukowało, ale pieszczoty nie, pozostał ulubieńcem okolicy do końca swego długiego 22-letniego życia, a weterynarza widział w sumie może 3 razy. Na nasz koszt, rzecz jasna 😉
Odchodzący Biernacki powiedział ponoć „głowa moja i ministra Królikowskiego to prezent dla środowisk liberalnych”. Ponieważ poczuwam się do bycia częścią środowisk liberalnych, dobre wychowanie nakazuje mi za prezent podziękować. 😈 Mam tylko pewien praktyczny kłopot: co ja mam teraz z tymi dwiema głowami zrobić? Są dobrze zakonserwowane, więc mógłbym postawić na komodzie albo w witrynie, ale nie jestem pewien, czy by mi takie eksponaty gości nie wypłoszyły. 🙄
Markocie, dotychczasowe doświadczenia koźlo-kocie wskazują, że z tymi zabijakamii powinieneś sobie całkiem nieźle poradzić. 😆
http://www.bildschirmarbeiter.com/content/plugs/thumbs2/katze_auf_einer_ziege.jpeg
Kocie,
nie wiem, jaki pożytek, nie wypadało tak prosto z mostu pytać właścicielki, która szczęściem wróciła po południu i pokazała, jak te typy właściwie traktować, aby przetrwać i nie uciec 😉
Z tego, co nam powiedziała przyjaciółka, zostały uratowane przed rzeźnią, do której chciał je zawieźć poprzedni właściciel.
Obecna właścicielka ma je od 4 lat, ale nie wie, w jakim są wieku, bo papiery gdzieś się zapodziały…
Bobiku, a widziałeś jaką ta koza ma baranią minę? 😆
Noo… ja bym też zbaraniał, gdyby Kot znienacka zrobił mnie w Konia. 😎
Więc my jesteśmy rodziną patologicznie wielokocią i zawsze jak podajemy stan kociego pogłowia, to w przeliczeniu na osobę, bo brzmi to jakoś normalniej (najczęściej jeszcze wliczamy moją mamę, która mieszka przez podwórko). Ale i tak niebezpiecznie się zbliżamy do zakocenia w stylu Violetty Villas. Nigdy żadnego kota sobie nie wybieraliśmy – po prostu one wybierały nas. Tośka, Paćka, Widaś, Biełka, Kiciuńcik i Asystent.
Głowy można skurczyć, zasuszyć i dać kotu do zabawy 😉
A prpos kozlow.
Ogladalem wczoraj w Czworce BBC ostatni, trzeci odcinek fajnego programu prowadzonego przez dyrektora londynskiego Muzeum Historii Przyrody o ocalencach z epoki lodowcowej, ktoprzy zdolali dostosowac sie do permafrostu, wiecznej zmarzliny i z poprzedniego zycia pamietaja jeszcze mamuty i wlochate nosorozce. Bylo tez o zubrach.
http://www.bbc.co.uk/iplayer/episode/b01bs7jq/survivors-natures-indestructible-creatures-3-frozen-in-time
Otoz pokazal on w tym programie zwierzatka bardzo brzydkie, smierdzace, zwl;aszcza jesienia gdy odzywa sie w nich libido, i w dodatku bardzo wrednego usposobienia – zabijaja kazdego, kto im stanie na drodze, bo wciaz pamietaja jak im przedlodowcowe niedzwiedzie dokuczaly.
Zwierzatka te mieszkajace mi.in w tundrze polnocnej Norwegii nazywaja sie pizmowoly (musk ox) i najwiekszym moim zaskoczeniem bylo stwoerdzenie, ze chociaz wygladaja jak brzydkie jaki albo zubry, sa gatunkowo blizsze barano-kozlom.
Sa tez ponoc niezle w smaku, a przynajmniej Pan Dyrektor Muzeum wtranzalal je z apetytem.
U mnie to samo, co do wybierania. Ale maximum zakocenia (pomijając mioty tej, co się wprowadziła i została na 16 lat) nie przekroczyło trzech na raz. Za to żyją długo i wytrwale 😎
To ma być brzydkie zwierzątko?
Że wredne, śmierdzące i pamiętliwe, to się mogę zgodzić, ale brzydkie? 😯
a dzieci jakie ładne mają…
A nie, nie – o miotach nie ma mowy: wszystkie koty, które się do nas wprowadzają pozbywamy możliwości płodzenia.
Jak biegaja po tej tundrze, to nie sa tak ufryzowane. Wygladaja tak jakby mialy na grzbietach jakies zlachmecone, poszarpane i brudne kozuchy.
Te do zdjecia chyba zostaly strannie wyszczotkowane.
No, nie wiem….
Te mioty naszej kocicy były bardzo oczekiwane i miały wielkie wzięcie, bo zdarzały się tylko raz w roku, nie więcej niż czworo dzieci tak pięknych i jedwabistych, że ustawiała się po nie kolejka. Matka (przybłęda) była w tym stylu, łajdczyła się z bógwiekim, ale za każdym razem miała co najmniej jedno rude dziecko, niekiedy o długiej sierści, a zawsze jedwabiste. I charaktery miały dobre, tyle że łajzy 🙄 Kiedy przez ostatnie dwa lata życia zaniechała prokreacji, musieliśmy rozczarować wielu chętnych.
Reszta kotów była płci męskiej, przynajmniej przez czas jakiś 😉
W mojej okolicy nie ma w zasadzie bezpańskich kotów, a także trudno znaleźć niekastrowanego. Znajoma ze stolicy, która chciała rozmnożyć swoją neurotyczną kotkę, przywiozła ją do nas w nadziei na mariaż z naszym 4-letnim kocurem, ale on nie wykazał zainteresowania 🙁 Zadecydowała zapewne niezgodność charakterów, bo on wolał zwinąć się w kłębek i spać (po nocy spędzonej na włóczędze) podczas gdy ona namiętnie wiła się obok niego. Po trzech dniach została odebrana, wraz z książką o psychologii kotów, którą mieliśmy przeczytać, zanim ich skojarzymy 🙄
Kocie, może te w programie były filmowane wiosną, kiedy linieją i są takie sfilcowane. Koziorożce u mnie w górach są też piękne tuż przed zimą, a wiosną to takie obrzępione i złachmanione… 🙄
Te dwa koziołki w niedzielę były szczotkowane kocią szczotką 🙄
Najbardziej lubią pod brodą, między rogami i w ogóle tam, gdzie same nie sięgną
Tajska zupka nadzwyczaj udana, pomimo braku trawy cytrynowej i kielkow, ktore okazaly sie zanadto sfatygowane. .
Widze, ze nie musze sie bac zielonej tajskiej pasty curry. Poczatkowo dalem za malo, ale dodalem na koniec i tez swietnie bylo.
Moze jak jeszcze pocwicze, to wcisne Jagodom jak sie zjawia w Londynie. Chyba, ze wybitnie tajskiego nie lubieja.
Kocie, słusznie podszedłeś do tej pasty curry, jak też na początku ostrożnie… głównie ze względu na domowników. Jak się przyzwyczają, to można coraz więcej 😉 Z czerwoną można tak samo.
jak Ci się uda dostać liście papedy (kaffir lime leaves) to też możesz dodawać po listku do gotowania, a na koniec wyjąć. Ja te liście trzymam zamrożone, zawsze pod ręką.
Na bazie tej zupy (imbir, czosnek, cebula, pasta curry, trawa cytrynowa, liść papedy, mleko kokosowe) znakomicie wychodzi zupa dyniowa (dodać ugotowaną bez niczego i zmiksować po wyjęciu trawy i liścia), można przyprawić sokiem z limetki.
A, dzieki. To jakis nowy rodzial w tym domu – tajskie zupki.
Ale mi naprawde bardzo smakowala.
Te listki czasami widze w sprzedazy obok. A jak poprosze to mi sprowadza.
Nasze Koty też zawsze zjawiały się u nas z nadania losu. I tak naprawdę nie mam o to do losu żadnych pretensji, choć jako pies wychowany w kulturze narzekactwa, muszę czasem powynajdywać dziury w całym Kocie. 😉
Najnowszy felieton Krystyny Kofty:
http://krystynakofta.natemat.pl/117883,kopanie-kopaczowej
Mnie się podobał.
Przepis na zakuskę przekazany wczoraj przez krolika impeccable. Imprimatur, ruminatur.
A takusieńką właśnie zupkę dyniową wykonałam sobie w weekend 🙂 Tyle że bez czosnku i limetki, za to z cytryną. I tak była pyszna 🙂
Kofta znakomita.
O pani Kopacz mam tylko opinię z drugiej ręki, od przyjaciółki pracującej w tutejszym departamencie zdrowia. Spotykały się na międzynarodowych konferencjach, kiedy pani K. była ministrem zdrowia. Wywarła bardzo dobre wrażenie jako osoba znakomicie przygotowana do aktualnego tematu. Ponadto zaimponowała skutecznym oporem przy zakupie szczepionki przeciw słynnej świńskiej grypie.
OMG! Wraca oslica Radziszewska!!!!!
http://wyborcza.pl/1,75478,16693340,Elzbieta_Radziszewska_ma_byc_wicemarszalkiem_Sejmu.html
Załom. 🙁 👿
Choć mogę zgodzić się z Koftą, że chamskie dokopywanie Kopacz przez ludzi, którzy sami mają grubo za uszami, jest obrzydliwe, to jak tu ją pochwalić za lansowanie takich postaci (przez bardzo małe p), jak Radziszewska? 🙄
Nie ma obowiązku chwalenia, nie ma też obowiązku gremialnego potępienia, można po prostu poczekać na rozwój wypadków.
Wyrażanie aprobaty czy dezaprobaty to prawo każdego komentatora, nic wprawdzie nie zmieni, ale upust emocjom można dać 😉
Mnie chyba najbardziej cieszy odsunięcie Sikorskiego, który działał mi na nerwy całym swoim jestestwem oraz niewyparzonym jęzorem czyli kompletnie niedyplomatycznym zachowaniem. Nawet ten chropawy, źle modulowany głos wydawał mi się kompletnie nieszczery, co czyniło wypowiedzi niewiarygodnymi i niegodnymi zaufania. To oczywiście tylko moje subiektywne zdanie.
Używanego samochodu bym od niego nie kupił 😎
Kocie,
kandydatura Radziszewskiej wyszła ze strony posłów PO. To oni posuwają to jajo.
Sugerujesz, Markocie, że posłowie PO… hmm… posuwają ER i stąd jej zdumiewająca kariera? 😯 😆
Ups!!! 😳
Jakiś Freud mnie chyba opętał 🙄
A tak w ogóle, po długiej i upartej walce z Niechcemisiem, udało mi się wrzucić nowy wpis, a w nim pierwsze przypomnienie sobe Wenecji. Mordka wprawdzie mnie skopie, że się wierszykiem wykręciłem 🙁 ale ja fotoreportaż też mam w planie, tylko dopiero jak się zacznę lepiej dogadywać z Chcemisiem. 😉
Wspaniały wiersz Bobiku. W dzisiejszych czasach widać jak na dłoni jak nasza szeroko pojęta kultura się stacza. Żeby zdobyć popularność większość chwyta się prymitywnych rozwiązań. Coraz mniej w mediach ludzi którzy są godni naśladowania.
Pozdrawiam.