Przygody Osiołka Frywołka
W mieście P. osiołki kują,
więc Frywołek zaiwaniał
poprzez drogi i bezdroża,
by się dostać do… no, właśnie do tego miasta na P.
Bowiem go przekonał kuzyn,
co pochodził aż z Kalkuty,
że bez przeszkód może osioł,
być na cztery nogi kuty.
Szedł Frywołek zakosami,
przeszedł Wisłę, przeszedł Wartę,
a gdy znalazł się u celu,
był już wtorek, czy też czwartek.
Kiedy zerknął dookoła,
krzyknął: „tu zostanę właśnie!“
bo zobaczył za zakrętem
ogród niczym z oślej baśni.
Ciche były w nim zakątki,
oraz żarcie, co zachwyca,
a w dodatku na wybiegu
stała jeszcze cud oślica.
Ruszył osioł do niej pędem,
pieszcząc w myślach taki wątek,
że z tą damą zafunduje
sobie parkę cud oślątek.
Potem, bez najmniejszej zwłoki,
z drugą parką będą śpieszyć,
aż zapełnią kraj osłami
od Szczecina aż po Cieszyn.
Już miał zabrać się do dzieła,
gdy oślica ryknie: „hola!
A co będzie, gdy nas przy TYM
zoczy Polka albo Polak?
Wszak wiadomo, że tak bardzo
nic nie szkodzi polskiej nacji,
jak najmniejszy choćby przejaw
tej… wstyd mówić… kopulacji.
Jedna mi mówiła radna,
co widziała tę szkaradę,
że od TEGO dziatwa traumę
ma pięćdziesiąt lat z okładem.
Pan B. o TO ma pretensje,
mleko się od TEGO kwasi,
a siatkarzy bierze słabość
i już nie są górą nasi.
Wprawdzie ponoć nawet słonie
da się do TYCH skłonić kroków,
ale taki słoń, wiadomo,
lubi tylko raz do roku
i to w celu mienia dziatek,
nie, by zdrożną mieć przyjemność,
a jak mniemam, ty powyższą
masz mieć właśnie zamiar ze mną!“
Tu Frywołek się zawstydził,
mina zrzedła mu paradna,
„nie wypada, skoro dziatwa…
skoro naród… skoro radna…“
Chlipiąc udał się na stronę,
pełne skruchy mrucząc słowa:
„chcę być bogobojnym osłem,
nie chcę wstrętnie kopulować!“
Na oślicę już nie spojrzał,
choć wdzięczyła się pod płotem
i był wstrzemięźliwszy niźli
przerobiony Harry Potter.
Próżno mówił mu demograf,
że decyzja to nie w porę,
bo Frywołek jej się trzymał
z wielkim, oślim wręcz uporem.
Zamiast życie wieść rodzinne,
szedł samotnie gdzieś na grzybki,
toteż przyrost naturalny
zaczął spadać w tempie szybkim.
Było jasne, że cud tylko
może uratować sprawy
i cud raczył się wydarzyć,
bo miał taki miły nawyk.
Choć Frywołek nasz TE rzeczy
przestał robić, chcąc być w porzo,
jakimś cudem nadal w kraju
osły się aż nadto mnożą.
Organizm chce trwać w stanie paniki. Panika to jedyne, co jest w stanie konstruować i czym jest w stanie zarządzać.
Andsolu, charakter jako wyjaśnienie w tym przypadku mnie nie przekonuje, bo ta sama instytucja, z tym samym charakterem, miewa okresy mniej i bardziej krucjatowe (czy bywają też bezkrucjatowe, musiałbym się zastanowić). A i krucjaty różnego są rodzaju – od zdobywczych po obronne. Więc chyba w innym kierunku tu trzeba pogłówkować.
Czy ktoś ma dostęp do cyfrowej Polityki, żeby wysłać Helenie Lublin?
Zgodze sie, ze KK w Polsce (bo chyba jednak nie w swiecie) chce tworzyc oblezona twierdze, ale nie jestem w stanie uwierzyc, ze naprawde czuja sie oblezeni w swiecie wspolzesnym. Im ta oblezona twierdza jest do czegos potrzebna i Vesper chyba jest gdzies bliska istoty rzeczy.
Te krucjaty nachodza falami.I odnosze wrazenie, ze nie sa to reakcje na to co sie wlasnie dzieje, tylko preteksty do kolejnej publicznej nagonki czy awantury.
W GW omowienie obszernej krytyki jakiegos biskupa nowego rzadowego elemnentarza. I choc jestem absolutnie w stanie zgodzic sie, ze tytul „Nasz Elementarz” (zamiast „Nasz elementarz”) jest niezgodny z polska norma ortograficzna, tak juz dalej zaczynaja sie jakies zupelne wariactwa: ze promuje hedonizm i… magie (jest tam smok), ze ojciec rodziny pokazany na obrazkju w trakcie czytania dzieckju ksiazki, wypacza role ojca, gdyz… ojcowie wykonuja jeszcze jakies inne zadania. No nie wiem. Czy teraz zacznie sie krucjata elementarzowa? Cui bono?
A nie, nie, Haneczko. Stara regularnie kupuje papierowa P – w sobote gdy dowoza.
Andsol ma rację. Zawsze byli jacyś oni, którzy prześladowali i chcieli zniszczyć, ale jedynie w przypadku pierwszych chrześcijan była to prawda.
Haneczko, a nie wydaje Ci się, że organizm wolałby w gruncie rzeczy mieć święty spokój – taki jak, powiedzmy, za Gierka? Władza niby na zewnątrz robiła puste gesty antyklerykalne (z wyraźnym przeznaczeniem dla Moskwy), ale tak naprawdę bardzo jej zależało, żeby mieć Kościół po swojej stronie i w tym celu gotowa była na daleko idące ustępstwa. A i społeczeństwo, widząc w Kościele jedyną przeciwwagę dla PZPR, okrutnie go miłowało i ochotnie sypało na tacę, na złość komuchom.
Złote to były czasy dla Kościoła i pewnie mu się wydawało, że takie będą zawsze, zwłaszcza kiedy władza się zmieniła na jeszcze bardziej przychylną. Bo społeczeństa KK był pewny – przecież od tylu wieków stało za nim murem.
No i nagle to podstępne społeczeństwo zaczęło umiłowanemu dotąd Kościołowi brzydkie psikusy wycinać. A to się nauczania czepiło, a to samo decydować o tym czy owym chciało, a to na mszę rzadziej biegało… Sodoma z Gomorą do kupy, a i zagrożenie oczywiste. I jak w tym momencie Kościół wpadł w panikę, tak się do dziś z niej otrząsnąć nie może. Ale nie sądzę, żeby to dla niego była sytuacja komfortowa i pożądana. Myślę, że chętnie by powrócił do tych słodkich chwil, kiedy słowo pasterza było dla owieczek rozkazem i to nie wskutek przymusu czy nacisku, tylko z przepełnionej uwielbieniem chęci. 🙄
Ten stan rzeczy był możliwy przy jasno określonym, ulokowanym na zewnątrz „wrogu”. KK w Polsce określa się przez swojego przeciwnika, obecnie jest to więc problem tożsamościowy.
Wolałby i chętnie by powrócił, ale do błogości powrotu nie ma, skończyło się i już. No to dygocze, sprawiając wrażenie, że żywy i dycha. I roznosi same złe nowiny, bo o Dobrej zapomniał.
Czy Zagórze ma nowego kapelana?
Mordko, psychologiczny syndrom oblężonej twierdzy nie ma nic wspólnego z rzeczywistym niebezpieczeństwem. Wręcz przeciwnie, jak oblężenie naprawdę jest, to syndromu nie ma, bo odczucia są adekwatne do rzeczywistości.
Cechą tego psychologicznego syndromu jest właśnie jego imaginacyjny charakter, wymyślanie zagrożeń, ale traktowanie ich tak, jakby były absolutnie realne, czyli brnięcie w coraz większą nieprzystawalność rzeczywistości rzeczywistej i rzeczywistości wewnętrznej.
Grupowy syndrom oblężonej twierdzy ma jeszcze ostrzejszy przebieg i objawy, bo członkowie grupy nawzajem dostarczają sobie tzw. społecznego dowodu słuszności, a w konsekwencji możliwość skontaktowania się z rzeczywistością rzeczywistą spada niemal do zera. Nawet jak ona pcha się natrętnie drzwami i oknami, jest po prostu ignorowana, bo nie pasuje do wewnętrznego i grupowego obrazka. A ten obrazek jest niezwykle ważny, bo to on u dotkniętych syndromem przejmuje rolę konstruktora tożsamości.
Dlatego ja wierzę, że biskupi naprawdę wierzą w potwora dżendera czy w światowy spisek przeciwko rodzinie i w panice usiłują bronić siebie tudzież owieczki przed tymi okropieństwami. Gdyby była taka możliwość, chętnie wysłałbym ich na terapię, ale ponieważ nie ma, to my z kolei musimy bronić się przed nimi, żeby nie wciągnęli nas w swój chory, urojony świat.
Powiedzialem, albo chcialem powiedziec cos innego: ze ten syndrom jest pic na wode. Ze oni sami w to oblezenie nie wierza. Ze ta oblezona twierdza jest im do czegos potrzebna. Tylko nie wiem do czego dokladnie.
Episkopat to nie tyle kretyni co gracze. Oni w cos graja. Tylko w co?
Podzielam zdanie Kota. Owszem, może są tacy wśród niech, którzy w potwora gendera wierzą, ale większość, uważam, podchodzi do sprawy cynicznie. Choćby Rydzyk. Czy on może wierzyć w cokolwiek, poza potęgą władzy? Albo Królikowski. Czy jest możliwe, by wierzył, że konwencja przyczyni się do upadku podstawowych struktur społecznych? Nie. Im musi o coś chodzić.
Ja Cię zrozumiałem, Mordko, ale się z Tobą nie zgodziłem. 😉
Zaburzenia psychologiczne i kretynizm to zupełnie różne bajki. Ludzie o najtęższych umysłach w dziejach ludzkości bywali dotknięci różnego rodzaju zaburzeniami. Czy są kretynami dwubiegunowcy lub depresanci? Oczywiście, że nie są i w pewnych okresach potrafią całkowicie normalnie funkcjonować, ale są też fazy, kiedy zaburzenie bierze górę i wykrzywia rzeczywistość tak, żeby do wewnętrznego obrazka pasowała.
Powiedz komuś w depresji, że tak naprawdę nie ma powodów do aż tak czarnego widzenia świata. Uwierzy Ci, czy uzna, że Ty nic nie rozumiesz? Ano, właśnie.
Według mnie polscy hierarchowie są zbiorowym ciałem głęboko zaburzonym, niezależnie od intelektualnych możliwości poszczególnych członków. Wymyślając te swoje krucjaty posługują się wprawdzie pewnymi racjonalnymi modułami, ale u podłoża tego wszystkiego leżą całkowicie irracjonalne lęki i fobie.
Może Was rozczaruję, ale ja wierzę nawet w to, że Rydzyk wierzy w potwora dżendera. 😈
Równolegle wierzy, oczywiście, w potęgę władzy i pieniądza, to jasne. Ale ta wiara wcale wiary w dżendera nie wyklucza.
Natomiast przy Królikowskim bym się wahał. Jemu prędzej mogę przypisać wyłącznie makiaweliczne pobudki.
Twoja wiara w to, że świat jest dobry, a ludzie robią dziwne rzeczy z powodu zaburzenia optyki, jest bardzo budująca, Bobiku. Zazwyczaj podzielam takie spojrzenie na rzeczywistość, ale patrzę na moją rodzinę z Opus Dei, ludzi podobnych Królikowskiemu oraz jemu samemu (z medialnego dystansu siłą rzeczy, bo osobiście wszak go nie znam) i coraz częściej się skłaniam ku twierdzeniu, że ten aberracyjny język, język zaburzeń w postrzeganiu świata, to jest wersja dla prasy. I dla posłanek Pawłowicz, które rzeczywiście mają syndrom oblężonej twierdzy. Nie widzę natomiast tego syndromu u głównych scenarzystów tej psychozy.
To nie tylko wiara w dobroć świata, choć istotnie widzę u siebie pewne elementy tego zaburzenia. 😈 To jeszcze – a może głównie – niewiara w taki potencjał intelektualny biskupów, jakiego wymagałoby stworzenie perspektywicznego, makiawelicznego planu cofnięcia społeczeństwa do któregoś tam poprzedniego etapu.
Ten „makiawelizm” episkopatu wydaje mi się płyciutki, naiwny, nieliczący się z faktami i właśnie bazujący na zaburzonej optyce. Raczej rodzaj chłopskiego sprytu niż rzeczywisty makiawelizm. Można przy jego pomocy wygrać tę czy inną bitwę, ale nie całą wojnę.
I obym się nie mylił. 😈
Mowiac o Potworze Dzenderze, fajna historie wyczytalem wlasnie w dzisiejszym Timesie.
Otoz przewodniczaca Zgromadzenia Narodowego Francji, uprzedzila na poczatku sesji, ze wlascoiwy sposob zwracania sie do niej brzmi nie „Madame le President” lecz „Madame la Presidente”. Jeden z poslow mial z tym wyrazny problem i po zakonczeniu swego wystapienia, zwrocil sie do Przewodniczacej slowami: Merci, Madame le President.
Madame sie troche wsciekla i zapowiedziala, ze jeszcze raz sie to powtorzy, a posel zostanie surowo ukarany.
-Merci, Madame – odpowiedzial posel.
– A nie, nie, Madame nie wystarczy – oznajmila przwodniczaca – Pelnym tytulem poprosze.
-Merci, Madame le President – odpowiedzial z naciskiem uparty osiol.
Kosztowalo go to 1400 euro kary wymierzonej na miejscu.
Fajny kraj, fajny parlament. 😈
Mam szczerą nadzieję, że masz rację, Bobiku.
Dzien dobry 🙂
Ciekawe co Smok o oburzeniu Bendyka 😀
On się nazywa Mendyk.
Nie chce mi się już otwierać ust, postanowili zrobić grupowe sepuku.
Bobik pisze, ze makiawelizm nie liczący się z faktami.
No nie wiem. W niedzielę wracając z cmentarza postanowiłam pójść na mszę do katedry biskupa Hosera, bo dochodziła już 18. i nie chciałoby mi się wyjeżdżać ponownie z domu.
Wyszłam przed rozpoczęciem, w kościele było już bardzo dużo ludzi, a na zawnątrz ciągle nadciągali nowi sporymi gromadkami, tak więc myślę, że kościół pękał w szwach.
Byłam kiedyś parę razy w tym kościele w podobnych okolicznościach o tej samej porze i frekwencja była bardziej niż umiarkowana.
Myślę, że to popularność biskupa ich tam przyciągnęła.
To z jakimi faktami się nie liczą, jeżeli widzą takie fakty?
Zaleglosci w lekturze jeszcze nie zdazylam nadrobic (caly watek spoleczno-ekonomiczny) i tylko zagladam na koniec. Bobiku, wydaje mi sie ze potencjalny blad w Twojej ocenie planu episkopatu wynika z tego ze przymierzasz go do siebie. Czesto naprawde mnie zdumiewa jak durne dzialania propagandowe dzialaja na duza liczbe ludzi, az trudno uwierzyc. Ale wlasciwie jest prawie na odwrot, im durniejszy tym lepiej chwyta.
Przeczytałam komunikat KAI, wynika z niego, że to jest twórczy wkład w pomoc rodzinie, KEP z troską pochyla się nad nią, a podręczniki, to jest jeden z wycinków troski.
Troska jest drugin imieniem Episkopatu.
Uwagi biskupa Mendyka są po prostu rozbrajające. W cytacie, który przytoczyłam wcześniej niezwykle bawi mnie troska o to, że dzieci zmuszone sa zapoznać się z tym, co już znają. Albowiem edukacja matematyczna rozpoczyna się od zapoznania z cyframi 1,2 i 3, a te cyfry pierwszaki już znają. Pewnie, że znają! Większość chodziła w zerówce na religię, więc poznała Trójcę Świętą. Większość słyszała też o 10 przykazaniach. Rachunki w zakresie od 1 do 10 są więc już z głowy. Czyli rację ma ksiądz biskup, edukację matematyczną należy rozpocząć od liczby 11 😎
Przyznam, że mnie nieco rozbawiły sformułowania biskupa Mendyka, z których wynikało, że dobrze wie, co dzieci wiedzą i czym chcą się zajmować w poszczególnych latach swojego życia.
Naprawdę się roześmiałam na głos.
Ja nie przymierzam działań Episkopatu do siebie, tylko do statystyk. 🙂 Wprawdzie nieraz marudzę, że za wolno mi ta laicyzacja postępuje, że wciąż jeszcze za dużo ludzi bezmyślnie daje się wodzić za nos słowom objawionym z ambony, że wpływ duchowieństwa na życie pol-społ jest za duży, ale przecież gdzieś tam od spodu głosik jakiś mi szepcze, że statystyki zbyt pochlebne dla KK nie są. I przy takich „planach”, które nie przewidują nagięcia się Kościoła do rzeczywistości, tylko rzeczywistości do Kościoła, będą się sukcesywnie pogarszać. Więc nawet jeśli Kościół teraz jedną czy drugą bitwę wygrywa, to jestem dość spokojny o to, że przy takich biskupach wojnę w końcu przegra.
No, chyba że co młodsi biskupi w końcu pukną się w głowę i naprawdę coś gruntownie zmienią. Ale wtedy ani żaden makiawelizm nie będzie potrzebny, ani ja nie będę miał powodu życzyć Kościołowi przegranej. 🙂
Trudności w pojmowaniu (czy w byciu pojęcym) przez znacznie odmieniony w ostatnich półwieczu świat ma chyba każda grupa o wyraźnej a zamkniętej ideologii mającej prosty przekład na działania; nie inaczej jest chyba z historycznymi socjalistami, komunistami czy miłośnikami wojska. Przypomina mi to mocno Steven Pinker w (nieprzełożonej chyba jeszcze na nasze narzecze) książce „The Better Angels of Our Nature. Why Violence Has Declined”. Nie pamiętamy na codzień nagłówków, półgłówków i dowcipasów sprzed 50 lat i gdy widzi się ówczesny język, skojarzenia, odniesienia, to aż zatyka: to w czymś takim żyłem i nie zaczadziałem? No ale po pierwsze to może zaczadziałem i nie wiem o tym (choć dowcipów o blondynkach i teściowych nigdy nie znosiłem) a po drugie nie miałem wtedy telewizora a gazety czytało się na odwyrtkę.
Pewien kot
sukinsyn jakich mało
wlazł na płot
i chodził po nim śmiało
i mógłby iść
i czuć się wielkim lordem
gdyby nie liść –
przez niego spadł na mordę
a morał jest
z powiastki tej marniutki
chcesz chodzić fest
po płocie – nie pij wódki
i nie czuj się
na płocie wielkim lordem
bo staniesz źle
i spadniesz wprost na asfalt…
Bobiku, żaden z biskupów nie zaprosił ks. Lemańskiego do swojej diecezji. Nikt się nie wyłamał, ani młody, ani stary. Już oni potrafią być solidarni, sami ze sobą.
Siódemeczko, może Ty się orientujesz, czy Hoser mianował w Zagórzu nowego kapelana? Ciekawi mnie dalszy ciąg troski arcybpa o pacjentów.
Jak się żaden nie wyłamie, to w końcu wszyscy razem pójdą na dno. I ja po nich płakał nie będę. 😎
Ale że przed tym jeszcze sporo krwi napsują, to insza inszość. 🙄
tak Zmoro, teoria ciekawa, troche wydumana, ale co ciekawe : Professor (…) definiert sich selbst als Neoklassiker, als Anhänger jener Theorie also, die – häufig mit abschätzigem Unterton – auch als neoliberale bezeichnet wird. Er glaubt an das von Eigeninteressen geleitete Individuum, ist überzeugt von der Effizienz des Marktprinzips. sadzi ze: (…)dass die Kluft zwischen hohen und niedrigen Einkommen immer größer wird. Die Gefahr besteht, dass sich am unteren und am oberen Ende der Pyramide große Teile der Gesellschaft vom Gemeinwesen verabschieden. Es kann ein Teufelskreis entstehen: Der Einfluss der Reichen auf die Politik wird größer, mit der Folge, dass die Politiker Gesetze schaffen, die den Reichen noch größeren Reichtum ermöglichen. Das führt letztendlich zu einer Plutokratie. .
bywa 🙂 🙂
Musisz mi, zeenku, wyjasnic w prostych zolnierskich slowach proza czy Poemat jest ZA Kotem czy PRZECIW Kotu. Bo siedziec na plocie dwuznacznie nawet dla Poety moze sie zle skonczyc. Well, sam rozumiesz…
Z przymierzaniem dzialan do statystyk moze byc ten problem, ze nie wiemy jak szybko postepowalaby laicyzacja gdyby tych dzialan nie bylo.
Nawet jesli ona postepuje, jest pytanie (moze przez analogie do blizszych mi rejonow) jak duza bedzie grupa oszolomska ktora zdola sie laicyzacji oprzec, i do jakiego stopnia bedzie stala koscia w gardle panstwu.
Niestety widze pare analogii miedzy tymi dwoma krajami.
Fakt, że laicyzacja tak czy owak by postępowała, bo takie som tryndy 😉 ale myślę, że polskie duchowieństwo ją przyspiesza przynajmniej w jednej grupie – tych, którzy pozostawali przy KK bardziej z przyzwyczajenia niż z przekonania, ale przy jakimś kolejnym wiście „ocykają się” i mówią dość tego!
Pytanie o twardą, oszołomską pozostałość zasadne i ważne, choć oczywiście jak będzie duża, nie da się w tej chwili powiedzieć. Ale warto już teraz się zastanawiać, jakimi środkami można by tę grupę maksymalnie marginalizować.
Zeen, ale Psów ten wierszyk chyba nie dotyczy, nawet w fazie morału? Psy przecież po płotach nie łażą. 😎
Janeczko, trochę mi głupio o tym pisać, ale poprzedni kapelan, który zrezygnował z powodu choroby, był ciągle wzywany, bo ks.Wojciech nie podpisał umowy o prace, tylko o wolontariat. Decyzja biskupa postawiła ich dodatkowo w trudnej sytuacji. Nie chce tego oceniać, jeżeli pozwolisz.
Moze nie laza, ale potrafia siedziec. Jest nawet taki idiom angelski – usiasc na plocie, znaczy sie nie zajmowac zdecydowanego czy jednonacznego stanowiska.
Haneczko. Telefon wie lepiej, co chce napisać.
A z tymi tryndami to dziwnie bywa bo u nas np jakos ich nie ma, mimo zmian ekonomicznych i innych ktore je ponoc mialy wywolac.
Bobiku, czy znasz osoby ktore odeszly od KK, a jako powod podaja zachowanie sie kleru? Bo ja znam takich ktorzy utyskuja lecz zostaja. Maximum zmieniaja spowiednika. A jesli odchodza to nie dlatego. Oczywiscie w sumie znam niewielu…
Moze to dlatego ze brak istniejacej alternatywy…?
Iii… wszystkie dzieci śpiewają: 😎
Wlazł Piesek na płotek i siedzi,
a obok setuchna i śledzik.
Gdy pyta ktoś Pieska „kaśta wlazł?”
on banię wypija jeszcze raz.
Choć chwieje się po tym szkaradnie,
nie boi się wcale, że spadnie,
bo sobie wymyślił wywodzik,
że spadnie ten tylko, kto chodzi.
Ponieważ w to wierzy zawzięcie,
możliwość upadku ma w pięcie.
Więc wzór bierz z Pieseczka, mój Kotku
i wierz, bo to trzyma na płotku. 😈
Dziękuję, Siódemeczko 🙂
Aa, to juz wiem skad idiom o siedzeniu na plocie wzial sie w hebrajszczyznie 😀
Bo skad sie wzielo np powiedzenie „nie mam ZIELONEGO pojecia” to oczywiscie jasne )
Lisku, mam na myśli tryndy europejskie, nie wszelkie. Poza Europą to rzeczywiście różnie bywa.
A takich, których do Kościoła zraził kler nie tylko ja znam. To już Tischner mówił, że nie zna ludzi, którzy stracili wiarę przez Marksa, ale zna wielu takich, którzy ją stracili przez własnego proboszcza. 😉
To moj staly blad, ciagle wydaje mi sie ze poniewaz bierzemy udzial w Eurowizji… 😳 🙂
Zielone pojęcie powinno być w zasadzie od greenhornów, ale po polsku to akurat żółtodzioby. 😀
Nie wszystko złoto, co się świeci, Lisku. Azerbejdżan też bierze udział w Eurowizji. 😆
👿
Siedzenie na plocie nie jest w Kociej Naturze. Musialby gwalt na sobie popelnic.
Azerbajdzan nie byl budowany przez Europejczykow, w przeciwienstwie do mojego kraju, Wg niektorych jeste jedynym krajem budowanych przez Europejczykow 😈
Cały Azerbejdżan nie, ale za Baku muszę się ująć. 😀 W XIX w., podczas boomu naftowego, to było bardzo europejskie miasto i jego – wtedy zbudowane – centrum pełne jest secesji, neogotyku, itd. Dopiero ZSRR Europę stamtąd wyparł.
Z ciekawostek: jedną z największych firm naftowych w Baku była w XIX w. Nobel Brothers Company (czy jakoś tak), którą założył starszy braciszek Alfreda.
Przepraszam z gory za glupie pytanie, ale jednak je zadam. Zastanawiajac sie nad alternatywami dla KK w Polsce, natknelam sie na cos takiego
http://pl.wikipedia.org/wiki/Starokatolicyzm
Nic o tym nie wiem, ale brzmi ciekawie. Czy ktos moze wie jak to wyglada w praktyce?
glupie, Bobiku please… (chyba bede musiala wprowadzic skrot „BP” 😈 )
Podobno jestem w podręczniku 😀 Zasiadam do stołu 😀 To właśnie smoki lubią najbardziej 😀
To nie ja myślę, tylko biskup:
http://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,955,trzeba-sie-wyzwalac-z-dobrego-samopoczucia.html
“Myślę, że jest lepiej niż się powszechnie wydaje. […] Mamy potężne środowisko Szkół Nowej Ewangelizacji, ruchów które są ewidentnie ewangelizacyjne. Mamy wypracowanych wiele metod ewangelizacji, które stają się coraz bardziej popularne, np. Kursy Alfa [Wrrrrr! Aaarch! Hrrrach!!!!], które są prowadzone także w parafiach wiejskich w Polsce.
Mamy dziesiątki tysięcy świeckich ludzi przekonanych do ewangelizacji i coraz większe grono księży, którzy uczą się współpracy ze świeckimi, potrafią też pomagać im w rozeznawaniu charyzmatów, potrafią ich posyłać do pracy w Kościele. Więc jest coraz lepiej. Naprawdę ciekawym doświadczeniem są wakacje, kiedy można zobaczyć nie tylko to, że konkretne ruchy organizują rekolekcje, ale np. że odbywają się w Polsce wielotysięczne zgromadzenia młodych ludzi, np. w wieku gimnazjalnym”
Ja nic nie rozumiem, ale jak mogę rozumieć? Kiedy byłem małą owieczką, nikt nikogo nie ewangelizował. Myślałem, że tylko apostołowie musieli. A teraz wszyscy ewangelizują. Tak mówi deon.pl.
Lisku, a nie możesz mi od razu lecieć per PB? 😆
(nawiązuję oczywiście do anegdotki o Francu Fiszerze, który pytany przez kelnera, jak ma go tytułować, radcą, prezesem, czy może ministrem, huknął „najlepiej mów mi od razu Panie Boże!” 😈 )
Smoku, całe szczęście, że Kościół zlikwidował św. Jerzego, bo inaczej on też by się musowo znalazł w podręczniku, a bez niego chyba Ci znacznie wygodniej. 😆
A co to są Kursy Alfa? Kursy dla czołowych samców?
Alf to sympatyczny kosmita z serialu. Kursy Alfa to kursy dla kosmitów 😎
Aaa… Zaczynam rozumieć. 😎
Bobiku, standartowa odpowiedz brzmi „we are sorry, this nick is already taken” 😀
Bobiku, Vesper 😆 wystarczy w pierwszym przybliżeniu (o kursach alfa).
Ciekawe, kiedy biskupi oprotestują wiersze Brzechwy – za personifikowanie bez-dusznych zwierząt i gadające warzywa. Przecież prawdziwymi Personami są tylko biskupi i tylko oni mają Głos. Smoku, cieszę się razem z Tobą, że trafiłeś do podręcznika. 🙂 Rozeznawanie charyzmatów brzmi intrygująco, ba, wręcz magicznie. 😉 A płoty, to już na pewno są magiczne.
Ja chwile sie wcisne z czyms innym zanim zapomne: konieczne do ogladania pierwszy odcinek z serii Human Universe prowadzony przez tego przystojniache prof. Briana Coxa, astrofizyka – jego, jak sam powiada – milosny list do ludzkosci. No koniecznie!
Mam wielka nadzieje, ze gdy znajde sie w Noebie, bedzie tam mozna od rana do nocy i od nocy do rana ogladac progeramy BBC o wszechswiecie, o nauce, o sztuce, o historii, o przyrodzie.
Ten Human Universe jest przepiekny i poruszajacy. W tym pierwszym opowiada jak nasze poltrora kilo mozgu zmienily planete -od czasu kamienia lupanego az do drogi w Kosmos.
Smoki ziona ogniem, mowi sie przynajmniej, a co robi fryzjer (pisze sie):
https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xaf1/v/t1.0-9/1002377_783052991736794_5078022016855015267_n.jpg?oh=b0d849beee801b511260ab89288fd97a&oe=54B3266F&__gda__=1422575889_52b296e61e823aee6fd5acaefe05e94b
a co jedno do drugiego? nic!!! i to swietnie tak.
Nacht i do tam kiedys Bobikowo
Tu jest dwuminutowe kawalatko z programu Human Universe:
http://www.youtube.com/watch?v=hap0KJNyIYM
Wysokogorskie pawiany z Etiopii -gelada.
Jak na mój gust, to w tych filmach za dużo jest samych prowadzących.
Dużo mówią, ale mogliby mówić zza ekranu, trochę mnie to męczy.
Nie w „autorskich” programach, w ktorych osobowosc i osobisty stosunek do opisywanych zjawisk jest wazny. Gdyby prof. Cox mowill zza kadru, nie moglby sobie pzowolic na taki entuzjazm,a czesto i wzruszenie z jakim opowiada np. o tym, jak uczyl sie Newtona czy Kartezjusza i roznych innych swoich mistrzow sprzed wiekow, nie moglby mowic ile im radosci zycia zawdziecza. Ja lubie takie progframy, w ktorym stykam sie z samym prowadzacym, czy to bedzie Cox, Januszczak czy rozanielony Attenborough obsiadany przez male goryle. Wowczas jego rozanielenie udziela sie mnie samemu, tak jakbym sam te goprylatka dotykal i czul ich oddech. Ja lubie opowiadacza historii.
Tutaj poltorej minutki Attenborougha jak wspomina swoje spotkanie z gorylatkami – bardzo pamietny telewizyjny moment:
http://www.youtube.com/watch?v=NeaAZ1On-w8
W prostych, żołnierskich słowach:
Kocie, Twój ton z , 20:22 wywołał we mnie sprzeczne uczucia, wygrały te gorsze:
Po pierwsze: niczego Ci nie muszę wyjaśniać.
Po drugie: myśl, co chcesz – że siedzę na płocie albo nie – natomiast w żadnym, ale to żadnym przypadku nie toleruję gróźb lub ich sugestii, więc tym tonem do mnie nie mów, bo niczego nie uzyskasz.
Miałem wcześniej myśl, że zaśpiewamy:
Kotek Mordechaj naszym przyjacielem jest
kiciuś Mordechaj naszym przyjacielem jest
kotek Mordechaj naszym przyjacielem jest
wszystkim stawia, ma ten gest!
Ale widzę, że Kot dzisiaj stawia pazury zamiast dobrej flaszki
No to proszę bardzo…
Chyba zle, zeenku, odczytales, ze siedzenie na plocie moze sie zle skonczyc. Nie byla to w zadnym wyoadku pogrozka, bylo to jedynie ostrzezebnie, ze siedzenie na plocie, w agielskim znaczeniu idiomu, czyli rokraczonym, nie w te i nie wewte (bo tak to w myslach widze, obrazuje ten idiom) jest niebezpieczne, gdyz mozna z plotu spasc, plot jest waski, siedziec na nim nie jest wygodnie.
No glupio mi, ze odebrales jako pogrozke, co absolutnie nie bylo moja intencja.
Pazury mam gleboko schowane i flaszke chetnie postawie.
Choc na zdrowy rozum powienienem przeprowadzic sie na poslanko. Jutro mam ciezki dzien i bardzo poranne wstawanie. Kto to slyszal by Kotu wyznaczac wizyte na 9 rano! A kiedy sie mam umyc i umalowac? Zeby wyjsc o osmej?
Kocie – na posłanko! Ja zresztą – też! Nie znoszę rano wstawać. I jeździć w porannym tłoku. A potem w popołudniowym. Wrrr.
Cieszę się z własnej pomyłki a może nawet własnego ograniczenia 🙂
Życzę Kotu lekkiego dnia, czasem ranne wstawanie bywa radosne i właśnie radosnego wstawania i udanego całego dnia i – szczerze: udanej reszty życia pierwszego i pozostałych ośmiu 🙂
Oj… Dzieki, zeenku i dobrej nocy Tobie tez.
To ja na dobranoc też jeszcze pożyczę wszystkim dobrej nocy. 🙂
Tylko nie zapomnijcie oddać! 😈
O psach na płocie: szwagier miał psa, co wychowywał się z kotami i chodził głównie po płotach i po dachach. Nie, nie miauczał, to jest narracja z prawdy a nie z magicznej rzeczywistości.
Na Baku i Istambuł (a także na Berlin z okresu po WWI) otworzył mi (szeroko) oczy Tom Reiss w Orientaliście. Od dawna zbieram się do napisania o tej książce, ale gołąbki robi się szybciej.
A noweli o telefonie zablokowanym, ale nie tym co trzeba, ciąg dalszy. Dziś chip i numer został odzyskany, ale kredyty nie, bo w tzw. międzyczasie ( do chwili zablokowania właściwego numeru) sukinkoty wydzwoniły wszystko, do ostatniego centavo. Gdzie te czasy gdy zostawiało się na ulicy rower, wracał na to miejsce potomek po 200 latach a rower stał i to naoliwiony…
Dzień dobry 🙂
kawa za płotem
Dzien Dobry Bardzo 🙂 🙂
herbata 😀
brykam
szeleszcze 🙂
fikam
juz jasno w Tereny Zielone do S-Bahnu i przegladu pozycji
bryk bryk fik 😀
brykam fikam
dla frakcji:
Europejskiparlament przepytuje kandydatow na komisarzy (chyba, kto to dokladnie wie)
Martin Sonneborn stellt Tibor Navracsics eine Frage
czas na przyjemnosc przyziemna
https://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/1001307_651161398230733_2132155698_n.jpg?oh=5df80ae113427a0b330b25bfba306260&oe=54C981D3
pstryk
Dzień dobry,
specjalnie dla Bobika, Rysia i frakcji – Bobikowa idealna sytuacja jest już wprowadzona w życie 🙂 . Oczywiście nie wszędzie jest to możliwe, ze względu na charakter działalności firmy, ale wszędzie musi się opierać na poczuciu odpowiedzialności jednostki wobec firmy i kolegów. Ale jednak da się 🙂 . I to mi zdecydowanie bardziej odpowiada niż wydumki uprzednio cytowanego profesora.
http://www.faz.net/aktuell/beruf-chance/arbeitswelt/mitarbeiter-bestimmen-arbeitszeit-und-gehalt-selbst-13186671.html
Co do Twojego kolegi, Rysiu, to adresat „wstrętności” moim zdaniem nie jest właściwy. To nie państwo, a pracodawca jest wstrętny. Umowa zlecenia jest dobrowolna, tylko etat jest powiązany z najniższą ustalaną przez państwo płacą ( o której wysokości też można dyskutować) .
W jednym zgadzam się z Kotem, że gdyby kolega chciał, to możliwości dorobienia sobie, o prawda na czarno, są, choćby w dziedzinach, o których kot wspomniał.
Z własnego doświadczenia wiem, że współpraca z alkoholikiem do łatwych nie należy.
I koledzy z pracy mają pełne prawo stawiać pytanie ” za jakie grzechy mamy to znosić? ”
I tu pracodawca chcący mimo wszystko pomóc choremu, częstokroć jest zmuszony łamać prawa jego wspólpracowników, przejmujących jego obowiązki.
Dobrze, jeśli oni się na to godzą, ale czy jest to sprawiedliwe – nie wiem. Napewno pomoc odbywa się ich kosztem.
Bywa naprawdę bardzo trudno – wyobraź sobie, że chory pracujący w zespole 3
osobowym ( w odrębnej lokalizacji niż reszta firmy, a zatem 8 godzin przebywają wyłącznie ze sobą, a zadanie jest wyłącznie zespołowe) lata całe nie odzywa się do kolegów. Albo miewa okresy, że co prawda pojawia się regularnie w pracy, ale siada w kącie i siedzi tak przez 8 godzin. I tak 2 miesiące np.
A ponieważ od 9 lat nie pije, to zasługuje na wsparcie. Kosztem kolegów. I nie pomagają rozmowy, prośby o ponowienie wizyt u psychologa i AA, zwracanie się o pomoc do jego rodziny. Tak naprawdę, to jego dwaj koledzy dawno powinni rzucić robotę i zgłosić firmę do sądu pracy. Bo w takich warunkach nie da się żyć.
I to ta dwójka powinna dostać krzyże zasługi, bo znosi to już tyle lat.
Dzień dobry 🙂
Zawsze tak mi się zdawało, że niebo to miejsce, gdzie można bez przeszkód palić, a dzisiaj Ryś wreszcie dostarczył mi dowodu. 😆
Zmoro, jeszcze nie przeczytałem Twojej linki, ale nawet nie znając jej zawartości mogę powiedzieć: gdybym nie był święcie przekonany o tym, że się da, to bym w ogóle na ten temat nie szczekał. Bo ja jestem pies praktyczny jak półpancerz. 😈
Dzień dobry 🙂
Jak każdy dobrze wyszkolony Personel, znam uroki porannego wstawania 🙄 Dzisiaj o szóstej było bajkowo. Cichy, rozświetlony księżycem świat…
Dzien dobry :
A ja nie brykam bo mam nastepne swieto (Szalasow)
Kawa 🙂
Ponoć kibutze pustoszeją( czy to prawda Lisku?), a wydawało się, że to idealny świat.
Dzień dobry. Kolejny, który wszystko zawdzięcza Przedwiecznemu…
Byl dlugi okres pustoszenia, teraz niektore napelniaja sie na nowo, rownoczesnie przstawiajac sie z rolnictwa na przemysl i smieniajac styl zycia na bardziej prywatny.
W wątku o pracy alkoholików trzeba oddzielić trzy sprawy. Jedna to ogólny problem z jakością tej pracy, który bywa bardzo poważny, ale też, w przypadku alkoholików ukrytych, obowiązkowych i pijących tylko po pracy, może nie zaistnieć w ogóle. Czyli pracodawca musi reagować stosownie do sytuacji, a kwantyfikator ogólny „żaden alkoholik nie potrafi porządnie pracować” jest nieuprawniony.
Druga sprawa to konkretny znajomy Rysia, o którym wcale nie wiemy, jakiego typu jest alkoholikiem i jak się sprawuje w robocie. Założenie z góry, że skoro alkoholik to na pewno wszystko zawala, nie stara się i nie ma go co żałować, też jest nieuprawnione. Trzeba by najpierw przynajmniej zapytać Rysia o szczegóły.
A trzecia sprawa to pytanie, czy zgadzamy się na taką sytuację, w której pracodawca kogoś wprawdzie zatrudnia, ale wykorzystuje jego sytuację (że chory, że niepełnosprawny, że mało zaradny, że nie znajdzie innej roboty, etc.) i płaci mu pensję absolutnie głodową, z której utrzymać się nie ma szans (a jeśli pracuje na pełny etat, nie bardzo też ma szansę gdzieś dorobić). Czyli pytanie już nie o indywidualne czy nawet grupowe przypadki, tylko o zasady obowiązujące w systemie płac.
Nie da się hurtowo załatwić wszystkich tych 3 spraw naraz, bo wychodzi kompletne pomieszanie z poplątaniem i kupa nieporozumień.
A ponieważ lubimy przypadki z życia, to jeszcze takowy dorzucę. 🙂 W jednym z domów azylowych w mojej mieścinie był tzw. Hausmeister (trudno mi to przełożyć na polski, bo to funkcja pośrednia między dozorcą i administratorem), z którym z racji swoich obowiązków służbowych często współpracowałem. Przez kilka lat nie widziałem, żeby wziął do ust choćby kroplę alkoholu, nawet przy imprezach pracowych, kiedy kierownictwo oficjalnie zezwalało na lampkę czy dwie szampana. Aliści po tych kilku latach raz się spóźnił do roboty, drugi raz się spóźnił, parę razy przyszedł, ale nie bardzo dało się z nim dogadać… Zacząłem się rozpytywać, czy ktoś wie, co się z nim dzieje i dowiedziałem się (jak się okazało, była to tajemnica poliszynela), że był alkoholikiem – przez długi czas niepijącym, ale właśnie się znowu zaczęło.
Na szczęście procedury na takie okazje w Niemczech istnieją i kierownictwo szybko zareagowało w najlepszy możliwy sposób: facet dostał ultimatum, że albo dobrowolnie, w ramach normalnego chorobowego, idzie na odwyk i terapię, a wtedy może liczyć na pomoc pracodawcy i oczywiście może po terapii, jeśli nie będzie pił, wrócić na swoje stanowisko, albo zostaje wywalony dyscyplinarnie z roboty. Gość podjął decyzję, odbył terapię, wrócił do pracy, jest znowu niepijący. Czyli i u alkoholików bywają happy endy, na skutek szybkiej i sensownej reakcji otoczenia. 🙂
Święto Szałasów we wczesnym szczenięctwie wydawało mi się niezwykle atrakcyjne (znałem je oczywiście tylko z książek, bo w tym czasie żywej kultury żydowskiej ze świecą było szukać). Zresztą chyba każdy niemal szczeniak uwielbia wszelkie „alternatywne domki” – namiot, budkę na drzewie, prowizoryczną altankę z gałęzi, itd. – więc wizja budowania raz do roku szałasu na podwórku była dla mnie nader podniecająca. I jak teraz słyszę, że ktoś naprawdę obchodzi Święto Szałasów, zaraz zaczynam zazdrościć, choć jestem już z tych starszych szczeniaków. 🙂
Herbata 🙂
Bobiku, to rzeczywiscie mile swieto, bardzo towarzyskie, bo mycwa jest przyjmowac w szalasach gosci.
Kocie, trzymam kciuki.
Miejmy nadzieję, że Kot po powrocie miauknie chociaż w dwóch słowach, co powiedziały doktory.
Urodzinowe uściski dla Haneczki 🙂
Toast wieczorową porą 😀
Swiat jest (chwilowo) tak jak trzeba – az do odwolania.
Oto co powiedziala Pani Chirurg:
I am soooo pleased with you, Ms S!
Masa byla low grade, 9mm, DCIS (kanalowa karcynoma in situ) . Brzegi ostre i ograniczone. Zadnego rozsiania komorek poza obreb. Cztery pozostale masy (popilomy) dobrotliwe, nic nie robimy. Nie bedzie tez zadnego naswietlania. Rany po operacji zrastaja sie swietnie. Do zobaczenia za rok i tak przez najblizsze 5 lat. Z Boza pomoca.
Kupilam sobie kwiatki. Jutro przyjda na obiad Jagoda z Jagodem i Jolly Rogers przyjedzie spoza Londka. Moze wyskocze do Polski, jak Kuma zawola. Moze rozne rzeczy….
Jak ja lubię dobre wiadomości! 😀 😀 😀
Wspaniale! 🙂
Heleno, 😀 😀 😀
No 😀
Macajcie sie, Dziewczyny i nie zapomnijcie sprawdzac wewnatrz biustnosza (jasnego, bo na kolorowym nic nie widac).
Gdybym nie zauwazyla kopeczki slomkowego koloru, nie wiekszej od glowki od szpilki, to wyniki mogly byc znacznie gorsze. Ale jak powiadaja Angole: raz oparzony, zawsze ostrozny.
Hip! Hip! Hurrrrrraaaaa!!!
Też lubię czasem zionąć ogniem na wesoło 😀
Wow, wow 😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆
Cudnie, Heleno! 😀 😀 😀
Hurraaa!!! 😀 😀 😀 😀
Swietujemy !!!
Chwała Bogu, Helenko i Twojej czujności.
Pijemy szampana i spadamy pod stół. 😀
Ja też z powodu wysięku zgłosiłam się do lekarza.
To jest istotna wskazówka, bo nie umiem niczego wymacać.
Brawo, Heleno!
Wysieki trza badac, zawsze. Ja tez niczego wymacac nie umialam gdyz robilam tak jak kaza – otwarta dlonia, namydlona. Pic na wode. Dopiero jak juz wiedzialam o tych „masach” zaczelam sie szczypac. I wtedy je znalazlam, a jakze.
Kocie, jutro podejmujesz podlondynskich piratow ? 😯 😆 😆
No to uważajta teraz…
Mieliście okazję przekonać się o sile moich życzeń 😉 😆
Też nie umiem niczego wymacać, bo takie chudzielce jak ja mają, jak to się ładnie po lekarsku określa – strukturę gruczołową. Czyli gruda na grudzie grudę pogania. Nie potrafię odróżnić dobrej, zdrowej gruczołowej grudy od grudy, która ma ambicję zostać masą. Mam więc zalecenie chodzić regularnie na usg i posłusznie chodzę.
Zeenie, dawno, dawno temu życzyłam koleżance, przed jej wakacjami w Alpach, połamania nart. I potem już nie chciała, żebym jej tego życzyła, bo spełniło się pierwszego dnia, jak tylko znalazła się na stoku 🙂
Znaczy jak zażyczę sobie jeszcze jednego wysypu grzybów, to mi zaszkodzą?
Chyba nie, ale będziesz miała dużo pracy
Nazwisko tegorocznego noblisty nic mi nie mówi. Rysiu, czytałeś?
O,o, grzybów mnie też zeen mógłby życzyć. Ale na wszelki wypadek tylko sitkowych. 😀
Nie mogę zresztą, dzięki Szanownej Frekwencji, narzekać na skrajne niedogrzybienie. 🙂 A wskutek tak hojnych darów mogłem wczoraj nieoszczędną łapą zaczerpnąć z zapasu i zrobić zupę kartoflano-grzybową, której moja rodzina zgodnie przyznała najwyższy stopień pyszności. 😎
Spoko, Haneczko. Nazwiska literackich noblistów najczęściej nikomu nic nie mówią. 😎
Never heard of… 😳
Tak Lisku, przychodzi Jolly Rogers, co wskazywaloby na jakas piratke. Jolly Rogers to nazwa pirackiej flagi. Ale podobno ta partkylarna piratka zamiast sie rozbijac po morzach i spiewac nasza ulubiona od wczesnego kociectwa piesn o cztredziestu umarlkakach i beczulce rumu, jest bardzo szacownym strozem Prawa i Porzadku w Krolestwie..
Mordko, bardzo gorąco uściskaj ode mnie Jolly, z ukłonami dla Pana R. i życzeniami walecznego jaja dla Odsasa 😀
Oczywiscie.
http://wyborcza.pl/1,135334,16774205,Andrzejrysuje_pl_dla_Wyborcza_pl___09_10_2014.html
Mordko, z Poznania wypędzili i z innych miast też chcą wypędzać.
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,141112,16769936,Joanna_Krakowska__Jestescie_konformistami.html
Nareszcie bedzie prawdziwe podziemie! Po domach beda organizowac koncerty i bronic sie przed koscielna Bezpieka, zwana niegdys Inkwizycja.
O takiej reklamie niejeden artysta moze tylko snic po nocach albo placic bardzo duzy piniondz.
Metal okropnie głośny. Nie każdy dom ustoi w posadach 🙄
Moga grac szeptem. To i ja sie zalapie.
Podszepty kojarzą się bardzo adekwatnie 😉
To na pewno Behemoth podszepnął naukowcom szatański pomysł wyhodowania 6 penisów, które tylko czekają na wszczepienie ich komuś. 😯
Jeszcze trochę i w podziemiach zaczną szeptać, że Pana B. nie ma, a świat wyhodowali naukowcy w jakimś ichnim laboratoriumie. 👿
Tytuł bzdurny, ale rozmowa ciekawa:
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,141112,16763800,Zakochany_kleryk.html#CukGW
Rozmowa z Jackiem Prusakim rzeczywiście ciekawa, bo on mówi jak normalny człowiek, który nie próbuje zakłamywać sobie świata. Ale z tej drugiej rozmowy, z „najmłodszym biskupem w Polsce” (!), bije taki zakłamany zaduch i niechęć do spojrzenia światu w oczy, że aż chwilami zatyka. 🙄
A z łap zupełnie mnie zbił ten fragment:
Dlaczego homoseksualista nie może być księdzem? Przecież tak samo jak heteroseksualny mężczyzna może obiecać Bogu, że nie będzie aktywny seksualnie.
– Niektórzy biskupi i rektorzy uważają, że homoseksualista nie ma powołania, że jemu się tylko wydaje, że słyszy głos Boga.
Fakt, że biskupi mają narzędzia do precyzyjnego odróżniania, kto słyszy głos Boga realnie, a komu się tak tylko wydaje, nielicho mną wstrząsnął. Tylko dlaczego są takimi egoistami i nie wypożyczają tych narzędzi psychiatrykom? 👿
Między innymi dlatego rozmowy te są tak ciekawe, że tak są różne.
Mnie zaintrygował inny fragment:
Nie czerwieniąc się co powinien (ojciec duchowy) im powiedzieć?
– Jakie są mechanizmy „sterujące” płcią biologiczną, tożsamością płciową i orientacją seksualną oraz jaką społeczną rolę płciową przyjmuje na siebie mężczyzna żyjący w celibacie.
To tożsamość płciowa i społeczna rola płciowa nie są tożsame z płcią biologiczną? 😯 Toż to dżender w czystej postaci! Ksiądz Prusak chciałby wprowadzić dżendera do semnarium 😈
Ja tez nie bardzo rozumiem zaprzeczania, ze seminaria sa swoista hodowla homseksualistow. Wszystkie zamkniete spolecznosci jednoplciowe sa – internaty, wiezienia. Dotyczy to zarowno mezczyzn jak i kobiet. Jesli wsrod ksiezy jest az 30% gejow, to przeciez jest to znacznie wiecej niz w cywilnej populacji meskiej. Procent gejow (mezczyzn) w normalnym srodowisku wynosi od 6 do 10%.
Mnie nadal interesuje temat alternatyw. W Izraelu jesli czlowiek wierzacy chce nalezec do kongregacji i chodzic sie modlic (a potrzebny jest minjan) nie musi byc ortodoksem, moze wybrac inne warianty, moze byc tylko konserwatywny lub nawet reformowany. W roznych krajach Europy chrzescijanin ktoremu nie odpowiada KK moze przejsc na protestantyzm. W Polsce wydaje sie ze KK ma prawie monopol, a jak monopole wygladaja wszyscy wiedza. Wiec gdyby wzmocnic koscioly protestanckie (dzis chyba glownie zwiazane z pochodzeniem?) lub nawet taki ruch starochrzescijanski, uznajacy wszystkie odlamy chrzescijanstwa a nieuznajacy papieza, hegemonia i wplywy KK moglyby sie troche rozmyc, a i on mysial by sie bardziej starac by isc z duchem czasu.
Tak, też mnie zastanowiła ta nadreprezentacja.
Deszcz! 😀
(Siedzacy w szalasach ciesza sie mniej)
Lisku, teoretycznie tak by to mogło wyglądać. Myślę tylko, że ludziom po prostu jest to obojętne.
Vesper, nie zrozumialam. Co jest obojetne?
Wiernym KK nie zależy na poszukiwaniu alternatywy, ponieważ sprawy wiary są im w gruncie rzeczy obojętne. Kościół, w moim odczucie, nie jest przez jego członków traktowany jak wspólnota, tylko miejsce gdzie się przychodzi na mszę, ślub, chrzest, pogrzeb. A potem wraca się do domu i tyle.
Wydaje mi sie ze gdyby tak bylo, problem by nie istnial. Tz takie przedstawienie wydaje sie umniejszac role kosciola w zyciu codziennym. bo jesli to tylko instytucja do odprawiania rytualow przejscia, to dlaczego problem tak zajmuje nawet ten blog? Pisalas tez Zosia chodzi na lekcje religii, a te jak rozumiem sa prowadzone przez ksiedza.
Tz nie chodzi mi o istnienie czy nieistnienie wspolnoty, lecz o wplyw KK na codzienne zycie jednostki.
Mszy tez samodzielnie nie mozna…
Na dodatek, i tu widze nastepne podobienstwo do judaizmu, chrzescijanstwo wlasnie w wersji KK jest bardzo mocno zwiazane w historia lub polskim etosem narodowym.
Pamietam jak pare lat temu weszlam do kosciola w Warszawie i zobaczylam w nim grobowce, szable, tablice upamietniajace bitwy za ojczyzne. Jak ja, (w teorii) innowierca, moglabym w tym uczestniczyc? Nie bylo w tym dla mnie miejsca…
A najbardziej dziwi mnie osli upor Kosciola w Polsce, ktory wciaz nie zgadza sie na ministrantki. Wszedzie na swiecie dziewczynki sluza przy oltarzu w Kosciele Katolickim.W Ameryce jest tylko jedna diecezja, w ktorej biskup nie zezwolil na ministrantki.
Skoro nie zgadzaja sie, to niech nie narzekaja, ze maja za malo chlopcow i ze wola oni chodzic na zajecia z tenisa niz uslugiwac przy oltarzu. Niejedna dziewczynka bardzo chetnie by uslugiwala, bo dziewczynki znaczniue czescia lubia pomagac niz chlopcy.
Tu jest o ministrantkach z Wiki:
http://en.wikipedia.org/wiki/Female_altar_servers
Rozumiem ze pytania outsidera moga brzmiec dziwnie… 😳 🙂
Lisku,
Wiem od znajomych, że teraz najlepszą alternatywą dla KK jest komputer 😉
Pytania są bardzo ciekawe, tylko teraz muszę jeszcze popracować… Może spróbuję później 🙂
Kocie, w mojej starej parafii były ministrantki. Dawno tam nie byłam, nie wiem, czy jeszcze są, ale były na pewno. Nie jestem więc pewna, czy to jest ośli upór całego KK w Polsce, czy proboszczów, czy brak chętnych wśród dziewczynek.
jesli to tylko instytucja do odprawiania rytualow przejscia, to dlaczego problem tak zajmuje nawet ten blog?
To jest chyba jeden z wielu fenomenów tego blogu, Lisku 🙂 W Polsce jest wiele osób, na których życie KK ma bardzo silny wpływ, ale jeszcze więcej takich, którzy traktują go jak dziadka safandułę. Dziadzia coś tam pogada, trzeba mu przytaknąć, a potem robić swoje. Niewiele osób podejmuje trud dyskusji z dziadziem. Czasem się zastanawiam, czy przypadkiem nie mają racji, bo efekt tych dysput jest żaden, a straty energetyczne ogromne, ale osobiście uważam, że rozmawiać trzeba. Nawet jeśli rozmowa ta to na razie dwa monologi.
Wielu piszących na ten temat niejednokrotnie podkreślało specyficzny charakter tzw. ludowego katolicyzmu w Polsce – jego płytkość, naskórkowość i – w gruncie rzeczy – pogańskość, w której istotą religii nie jest ani Bóg, ani moralność, tylko magia rytuałów i amuletów (relikwie, święte obrazki, itd.). No a skoro wierzy się tak naprawdę w rytuały, to nie można ich zmienić na inne, zwłaszcze jeśli zawsze słyszało się o nich jako o złej, zagrażającej, czarnej magii (w odróżnieniu od „naszej”, dobrej i białej).
Te narodowe insygnia to też magiczne symbole, służące integracji narodowokatolickiej wspólnoty. Nie są inkluzywne, bo takie być nie mają. Obcych ta wspólnota nie potrzebuje, o czym świadczy wyciąganie niekatolickich przodków jeszcze w którymś tam pokoleniu.
Oczywiście były i są w Polsce środowiska (np. TP) zdające sobie sprawę z negatywnych stron tej specyfiki i próbujące wypracować alternatywne propozycje, ale to nigdy nie wyszło poza wąskie, raczej inteligenckie kręgi. Dominujący, zarówno wśród wiernych, jak wśród duchowieństwa, jest ten katolicyzm ludowy.
Ja Bobiku nie jestem obca.
Ale nie chodzilo mi o to, napisalam to jako przyczynek do dyskusji o perspektywach pozbycia sie wplywow KK na panstwo na podstawie trendow europejskich. Mam wrazenie ze w Polsce zwiazek Kosciola z panstwem i panstwowoscia jest szczegolnie mocny m.i. przez ten etos.
I nie ma w tym nic ani ludowego ani poganskiego, ani naskorkowego, poniewaz ta „poganskosc” zostala po prostu wchlonieta przez kosciol, jak w wielu zreszta miejscach, i poglebia jego wplyw, nie jest opozycja dla niego. A ze jest mocna to widac po tym jak dlugo trwa.
Smoku, poczekam 🙂
Mam wrazenie ze w Polsce zwiazek Kosciola z panstwem i panstwowoscia jest szczegolnie mocny
Tak, silniejszy niz Kościoła z wiernymi. Kościół zaniedbał relacje ze wspólnotą wiernych, skoncentrował się nad uzyskaniu kontroli nad ich życiem przez wpływ na prawo stanowione. Tymczasem laicyzująca się wspólnota zaczyna coraz wyraźniej mówić basta i niedługo KK może obudzić się pewnego dnia z pustoszejącymi świątyniami i dżenderem buszującym w każdym kodeksie.
tak nam dopomóż Bóg
Mnie pustoszejące kościoły mogą cieszyć jedynie wtedy, gdy w tych kościołach padają z ambon rydzykowe farmazony i gdy zamiast mówić o Bogu i dobru, ściga się dżendera.
Vesper, wiec moze jestes jednym z tych ktorym by pasowala alternatywa – kosciol, ale bardziej pasujacy Tobie. Czy to musi byc KK?
Siła przyzwyczajenia. Słabnąca od chwili, gdy KK wszedł w sferę publiczną. W czasach słusznie minionych KK miał swoją działkę i państwo miało swoją. Coś tam się zazębiało, ale nie mieszało. A potem zaczęło się wgryzać i mieszać że hej. Bałagan się zrobił. Kościół bosko-cesarski i państwo też. No i owieczki się rozlazły…
Dodatkowo, Lisku, w W czasie stanu wojennego i później kościół był enklawą i miejscem spotkań dla opozycjonistów i ludzi związanych z Solidarnością, był miejscem spotkań, miejscem świadczenia pomocy, rozdzielania darów, wspierania strajkujących i głodujacych.
Często teraz duchowni mówią, że wtedy kościół był dobry, a teraz te same osoby są często wrogie kosciołowi.
To jest silne splecenie katolicyzmu z patriotyzmem, którego ja w tej postaci serdecznie nie znoszę i uważam, że zastępuje tanimi emocjami brak prawdziwej formacji duchowej wiernych.
W tę niedzielę, kiedy byłam w katedrze praskiej Hosera, ostatecznie uczestniczyłam w mszy w kosciele seminaryjnym.
Niewielka grupa młodych kleryków siedziała, kilku posługiwało przy ołtarzu. Wszyscy wydawali mi się jacyś senni i niezainteresowani. Oczywiście moje wrażenia nie muszą odpowiadać prawdzie, ale nie zaangażowała mnie ta wspólna agapa.
Vesper, już nawet w takim mieście i takim regionie jak moje, gdzie PIS wygrywa w cuglach wszystkie wybory, a biskup i proboszcz mają najwięcej do powiedzenia, parafianie doszli do etapu ze potrafią wyjść z kościoła w trakcie kazania
Lisku, to nie jest takie proste KK rości sobie prawo do bezpośredniej sukcesji po pierwszym „papieżu” św. Piotrze i uważa, że jest jedynym mającym pełnię władzy otrzymanej od Jezusa.
Reszta to heretycy i odszczepieńcy.
Przed wojną, a może też i po jakiś czas, samo wejście do cudzej świątyni skutkowało brakiem rozgrzeszenia.
Siodemeczko, ale w chwili gdy wybierasz kosciol alternatywny, opinie KK przestaja byc istotne.
Jesteś obca wobec katolicyzmu, Lisku. To nationalkatolikom wystarczy. A dzięki tej zbitce Polak-katolik łatwo wyłączyć ze wspólnoty zarówno Ciebie, jak i mnie. Zresztą tu, na blogu, nieprawdziwych Polaków byłoby więcej. 😈
Związki Kościoła z państwem to jest osobny temat, ale zaczęło się od pytania, dlaczego Polacy nie przechodzą na protestantyzm albo starokatolicyzm. I moja odpowiedź była mniej więcej zgodna tym, co napisała Vesper – większość Polaków przywiązana jest nie tyle do Boga czy zasad wiary, co do rytuałów, koniecznie w takiej a nie innej postaci. Dlatego dla tych wszystkich ludzi naskórkowo traktujących wiarę (choć gotowych zabić za złe potraktowanie świętego obrazka) zmiana wyznania nie wchodzi w grę i nie jest do niczego potrzebna. Potrzebę magii i rytuału KK przecież znakomicie załatwia.
W grę wchodzi zbawienie, którego możliwość uzyskania w innej organizacji religijnej była/jest kwestionowana.
Według KK kościół jest jeden, a reszta to jakieś twory założone przez ludzi, których do odszczepieństwa pchały pycha lub błędne mniemania.
Myślę, że wiele osób w to wierzy.
A zresztą do kościoła przynależy się nie z powodu duchownych przecież.
Nie wiem czy juz o tym pisalam, ale pare lat temu Audrey zaciagnela mnie (i moja mame) do swojego kosciola na niedzielne nabozenstwo – nie po to by mnie zachecac i nawracac, ale dlatego aby pokazac jaki fajny kosciol sobie WYBRALA, bo jej jakis poprzedni od lat nie podobal sie, za duzo ognia i siarki w nim bylo. . Fellowship of Christ – to jakis odlam presbiterianski, nigdy tego do konca nie wyjasnilam.
Bylo to polozone na duzym zielonym terenie, z laweczkami i kwietrnikami, a sam budynek koscielny przypominal bardziej sale konferencyjna niz budowle sakralna. Powstal z pieniedzy wiernych. W srodku tez – rzedy miekkoich obitych welurem foteli, posrodku scena z bardzo prostym wysikim drewnianym krzyzem, po bokach dwa telebimy, miejsce dla choru, a rzczej grupy soulowo-jazzowej i niewielki stol przed krzyzem, z dwoma krzeslami i mikrofonami.
Zaczelo sie wszystko od kilku kawalkow muzycznych, cala wypelniona po brzegi sala spiewala, klaskala w dlonie i nawet troche tanczyla nie opuszczajac swoich miejsc. A potem wyszedl pastropr ze swym asystentem, studentem seminarium (jego nauke oplaca kongregacja) , usiedli przy stoliku, ich twarze widac bylo na telebimach. I zaczeli rozmowe, opowiesc z pytaniami i probami odpowiedzi. Byli fantastycznie przygotowani i mowili o wspolczesnych formach niewolnictwa w swiecie i w Ameryce, o przemocy wobec dzieci i kobiet. Czasami wypoczywali gdy przejmowala inicjatytywe grupa soulowo-jazzowa i wszyscy podrywal;i sie z miejsc i spiewali, klaskali i nawet triche tanczyli. To wszystko trwalo chyba z poltorej godziny albo i dwie, ktore smignely jak z bicza trzasl. Przez caly ten czas nie padlo ani razu slowo Chrystus, ani Bog, nikt nie wzywal do robienia znaku krzyza ani zmawiania modlitw. Natomaist duzy nacisk byl kladziony na to jak powinien sie zachowywac chrzescijanin we wspolczesnym swiecie, jak zachowywac sie wobec zla i wobec dobra, jak traktowac blizniego i dlaczego zlo, dziejkace sie gdzies bardzo daleko w swiecie powinno go obchodzic.
No wiec ja musze sie przyznac 😳 :oops; 😳 , ze wychodzilam po nabozenstwie jak uskrzydlona. Czulam sie lepszym czlowiekiem, po prostu.
Potem Audrey udala sie w strone parkingu po samochod a ja czekalam z mama na lawczce przed gmachem. Audrey nie bylo z piec minut, a przez ten caly czas podchodzili do nas coraz to nowi niwznajomi ludzie pytajac czy nie trzeba gdzies podwiezc. Wiekszosc ludzi bynajmniej nie wracala do domu, tylko albo udala sie do znajdujacej sie w gmachu duzej kafeterii na jakies kanapki z kawa, albo spacerowala po parku, rozmawiala, smala sie i wymieniala wiadomosci z calego tygodnia.
Dzieci Audrey (uczennica gimnazjum i studemnt unoiwersytetu w Miami) maja w tytm kosciele jakas swoja wlasna „sekcje” i sporo sie zajmuja dobroczynnoscia. Ten sam pastor i ten sam jego asystent.
Piszac o zmnianie kosciola mialam na mysli nie tych ludzi ktorzy w KK otrzymuja wszystko to co od niego potrzebuja, lecz tych ktorych oburza jego obecna forma, a takie oburzenie widze na roznych forach. Rownoczesnie wiekszosc z oburzonych to ludzie jakos wierzacy, i dlatego zastanawialam sie nad alternatywa; tz alternatywa dla ludzi ktorzy chca jakiegos kosciola (zamiast po prostu z niego zrezygnowac), i chca by byl dobry i jakos reprezentowal ich swiatopoglad. Wydaje mi sie ze taka potrzeba moze istniec.
Siodemeczka przytoczyla wazny argument teologiczny tlumaczacy dlaczego nie dla wszystkoch taka opcja jest mozliwa – argument kontynuacji w prostej linii. To argument mocny, uzywany takze przez establishment judaistyczny (i przez rozne ideologie wladzy).
W wypadku wiary zydowskiej kontynuacja w prostej linii dotyczy lancucha przekazywania informacji po przez nauczanie, oraz, w pierwszych pokoleniach po upadku Swiatyni, takze kontynuacji boskiego natchnienia pozwalajacego rozumiec wiecej niz osoba postronna.
Lisku, u nas w domu kiedyś przemykała wypowiadana na głos myśl, żeby wstąpić do kościoła ewangelickiego. Ale teraz nie jesteśmy pewni, czy nadal wierzymy. Ja zwątpiłam nawet, że kiedykolwiek naprawdę wierzyłam. Byłam wychowana na katoliczkę i miałam potrzebę spójności zachowania z wewnętrzną postawą, więc trochę sobie chyba wmawiałam, że wierzę. Teraz już sobie niczego nie wmawiam. Nazwałabym siebie na obecnym etapie życia agnostyczką. Nie czuję potrzeby chodzenia do kościoła, ani katolickiego, ani protestanckiego, ani jakiegokolwiek innego.
A czy nie jest często tak, że ludzie wierzący naprawdę głęboko i siłę wiary czerpiący z tego, co w Ewangelii mądre i dobre, mają przekonanie, że oni są w porządku, tylko obecny Kościół nie jest, więc to on powinien się zmienić? Inaczej mówiąc, mają duże poczucie odpowiedzialności za swój kościół i swoją wspólnotę, więc nie chcą jej opuszczać, tylko próbują walczyć o to, żeby wróciła do prawdziwie chrześcijańskiego ducha.
Zapewne kościelna hierarchia powiedziałaby tu, że ona właśnie reprezentuje prawidłowe chrześcijaństwo, ale kiedy jej postępowanie zbyt wyraźnie kłóci się ze słowami Pisma, stosunkowo łatwo wskazać, że to guzik prawda.
Oczywiście dla takich jak ja, którzy potrzeby wiary, zwłaszcza instytucjonalnej, nie mają, sprawa wygląda jeszcze inaczej. Ja też chcę, żeby KK się zmienił, ale w tych punktach, gdzie jego funkcjonowanie zazębia się z całokształtem życia społecznego, czyli i z moim życiem. Poza tym obszarem mogę co najwyżej komentować jako obserwator z boku, ale żadnych zmian bym się nie domagał, bo mam poczucie, że to nie mój biznes.
Mnie już też tylko o to chodzi, Bobiku.
A ja chyba jednak przełożę zadanie domowe na jutro – u mnie już prawie rano 🙁
Artykuły i rozmowy o klerykach przygnębiające. Wrrrr!
Strefy czasowe traktują Smoka okropnie brutalnie. 🙁 👿
Śpij dobrze, Smoku, nawet jeśli krótko. 🙂
Dzięki, Bobiku, już idę. Może nie tak krótko, u nas jutro święto 😀
Dobranoc 🙂
U mnie podobnie. Niech mi nie wchodzi tam, gdzie nie zapraszałam, wtedy też nie będę się wtrącać. No, chyba że Duch Boży rózeczką dziateczki bić każe i tym podobne, to nie zdzierżę.
W takim razie – ciag dalszy nastapi 🙂
To juz wiem gdzie znajduje sie Smocza Jama 🙂 🙂
Czy raczej Smoczy Ogrod 🙂
U mnie dopiero wpol do polnocy, ale i tak padam…
Na dobranoc cos niepowaznego (przepraszam 😳 ) ale bardzo milego
https://www.youtube.com/watch?v=T6gwRxXfusQ#t=35
Cudny 🙂
Ale heca, ten Ostronos robi łapą dokładnie tak samo jak ja, kiedy Moi przerywają smyranie po brzuchu. 😆
Na Dalekim Wschodzie to na pewno jest Smoczy Ogród, bo Smocza Jama, wiadomo – w Krakowie. 🙂
Ten to dopiero satrapi 😆
😀 Dobranoc.
🙂 Zu suess.
To co, obstawiamy jeszcze raz Malale na jutro?
Na jutro obstawiam Tygrysów. Przegrali trzy ostatnie mecze. Potrzebne im wsparcie. Córasek będzie osobiście, ja zdalnie 😉
Właśnie się dowiedziałam, że Młody w sidłach i szponach – chodzi na jogę 😯
A macie tam egzoprcystow jakich w poblizu?
Heleno, Ty wiesz lepiej. Na Wyspie chodzi 😉
Gdyby na Wyspie zabrakło egzorcystów, to możemy eksportować 😎
Jeszcze gorzej by było, gdyby chodził na jogurt. Nie dość, że diabelstwo, to jeszcze dżenderowe jakieś. 🙄
Bobiku, dżendera to on w ogóle nie widzi. Wyssał z mlekiem ojca i matki 🙄
Tak to jest jak sie wysyla dzieci w obce strony. Wpadaja w zle towrzystwo i sie znarowiaja.
A wynarodowienie to pies? Niektórzy za tą granicą tak się wynarodowiają, że zaczynają pisać bez błędów ortograficznych, a przecież sadzenie byków w co drugim słowie jest znakiem firmowym Prawdziwych Polaków. 👿
Albo mówią po angielsku z walijskim akcentem 😯
Dobranoc 🙂
Mysle, ze wynarodowienie to pikus w porownaniu z opetaniem joga. Wtedy juz wszystko stracone. Joga, Harry Potter, Hell-O Kitty, zadnej szansy na zbawienie.
Dzień dobry,
Bardzo chcę być wwynarodowiony i pisać bezbłędnie. 🙂
Młody chodzi na jogę? To należy się cieszyć, że nie na zumbę! To jest dopiero wymysł szatana. Czy widział ktoś jak ćwiczący się poruszają. Dżender blednie. Uważam, że najwyższy czas by kościół odpowiednio zareagował, bo inaczej wszystkich nas piekło czeka.
Dobranoc 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
U Nowego dwa w jednym 🙄
W Lublinie trwa głosowanie nad projektami realizowanymi w ramach tzw. budżetu obywatelskiego. Na kilkanaście zgłoszonych przez mieszkańców propozycji, tylko w trzech przypadkach dopatrzono się przekrętów. Są to projekty ” Postawienie pomnika Romana Dmowskiego w okolicach Zamku”, ” Szlak pamięci Żołnierzy Wyklętych” i ” Uroczystości Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych”. Widać, że pewne środowiska nie mogą żyć bez manipulacji
piatkowa herbata…… 🙂 🙂
szeleszcze
brykam
😀
brykam fikam
Tereny przyjazny S-Bahn przeglad pozycji
fik fik fikam 😆
haneczko, nie tylko ze nie czytalem, to nigdy swiadomie w rece nie mialem, nadrobie oczywiscie 🙂 😀
wiadomo
fik
bryk
bryk
fik fik fik
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 😆
Dzien dobry 🙂
Mialam rozne pomysly na herbate stanowiaca antidotum dla Irkowej kawy ale z powodu outsiderstwa nie smie 😳 🙂
If you can;t beat them, join them 😀 🙂
Herbata
U Haneczki dzender wrecz grasuje jak jej Mlody mleko ojca ssal 😆
wczoraj Pani Halina Birenbaum w buch|bund, ponad dwie godziny odpowiadala na pytania i to tak plastycznie i energetycznie, ze ponad szescdziesiat osob zapomnialo o czasie i przestrzeni.
WOW bylo 🙂 🙂
Halina i Nina
https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/t31.0-8/10520634_347998402043561_5277344690302588386_o.jpg
Halina opowiada
https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xaf1/t31.0-8/10604702_347998368710231_7528591370387245402_o.jpg
Halina slucha
https://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/t31.0-8/10662187_347998295376905_5034178223759740951_o.jpg
„Prosze tutaj, dokladnie tu, Pani Halino”
https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xfa1/t31.0-8/10710310_347998442043557_378071704326517815_o.jpg
Dzień dobry 🙂
Nowy, uważaj, ta kawa może cię uziemić 🙄 Za to Smok będzie wniebowzięty 😀
Irku, bez przekrętów takie projekty są z gruntu niemożliwe.
Rysiu byłam pewna, że przeczytałeś nawet to, co jeszcze nie zostało napisane 😉
Trzymam za Malalę!
Dzień dobry. Joga gorsza od zumby. Podczas ćwiczeń jogi, jogini doznają spontanicznych orgazmów. Nie było takich doniesień na temat zumby 😈
Próba emotek:
=^-^=
<3
:bear:
I próba nerwów:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,16779687,Gowin_straszy__ze_Kopacz_blisko_do_Palikota__Grozba.html#BoxWiadTxt
I jeszcze jedna emotka, dla Gowina
Dzień dobry 🙂
To, że nie było doniesień, wcale nie świadczy o tym, że nie było orgazmów. Znam niejednego orgazma, o którym media nawet nie pisnęły. 😈
Nowy, Ty się nie kryguj, bo gołym okiem widać, że jesteś już poważnie wynarodowiony. 👿 Podejrzewam, że nawet pewne dobrze znane Prawdziwym Polakom czteroliterowe słowo napisałbyś przez ch, gdybyś go używał. Ale samo to, że nie używasz, już stawia Twoją Prawdziwość pod poważnym znakiem zapytania. 🙄
Rysiu, niesamowite są te zdjęcia ze spotkania z Panią Haliną, zwłaszcza pierwsze. Otwarłem i przez chwilę nie mogłem uwierzyć, że to zdjęcie, a nie XVI czy XVII-wieczny obraz. 😯 Koloryt i światło jak u jakiego Caravaggia. 🙂 O, tu na przykład:
http://www.christusrex.org/www2/art/images/carav15.jpg
Gadka Gowina, aczkolwiek dość niedwuznacznie wskazująca na zidiocenie postępowe, może wyjaśniać, dlaczego prawica akurat na tę nieszczęsną konwencję tak się uwzięła. Postanowili przeprowadzić parlamentarną próbę sił („papierek lakmusowy”), szukali dobrej okazji, no i właśnie na konwencję padło. 🙄
Ale w to, że Kopacz z dwojga złego już bliżej do Palikota niż do Biernackiego, nawet od bidy mógłbym uwierzyć. 😈
Myślałem sobie o tej jodze, i o elementarzu myślałem jeszcze, i o różnych innych zjawiskach, którymi Zły prześladuje świętą naszą ziemię, i w końcu ze wstydem doszedłem do wniosku, że przestałem ogarniać. 😳 Tyle już straszliwych fenomenów dostrzegli duchowni, prawica i Flondra, że nie jestem w stanie ich wszystkich spamiętać. 🙁
A przecież jak dzieł Szatana nie pamiętam, to ustrzec się przed nimi nie mogę – i pewnie nie tylko ja mam ten problem. W związku z tym mam taką prośbę: przypomnijcie mi te wszystkie diabelskie podszepty i zagrożenia, a ja spiszę duchowy przewodnik ogólnego użytku, czyli kompendium diabelskich chwytów. Każdy będzie mógł do niego sięgnąć i od razu się przekonać, po której stronie mocy stoi w swych codziennych poczynaniach. 😎
Ponieważ społeczna użyteczność takiego dzieła jest niewątpliwa, mam szczerą nadzieję, że nikt się nie będzie obcyndalał, tylko wszyscy gremialnie ruszą do podszeptywania mi podszeptów. 😈
Gowin jest pomijalny. To już nawet nie przystawka. To paproszek do strzepnięcia z obrusu, gdy przyjdzie pora 😈
To niewykonalne, Bobiku. Wszystko zagraża 🙁
Haneczko, nie zupełnie. Bo na przykład sprzątanie dziewczynkom nie zagraża, choć chłopczykom bardzo 🙄
Nie ma to tamto, Haneczko. Wyższa społeczna potrzeba wzywa i proszę się tu nie wykręcać, tylko przystąpić do przypominania zagrożeń. 👿
Jogę i elementarz można pominąć, bo już to mam w kajeciku. 😈
Sluze Bobiku, jest caly, nowy podrecznik, dotyczacy jogi, chinskiej porcelany z drakonami itp. (o ile pamietam chichot byl tak gromki ze autor usilowal dokument z sieci usunac, ale kopie juz sie byly rozeszly 😉 )
http://newage.pingwin.waw.pl/dokumenty/ks.dr.Sawa-Zagrozenia.pdf
A jednak Malala 😀
Swietnie!!! 🙂
Ha, Malala 😀
gender
zespół Behemoth
LGBT
in vitro
antykoncepcja
przebieranie chłopców za dziewczynki
edukacja seksualna
Och, wspaniale, że kciuki znowu okazały się skuteczne i Malala dostała! 😀
Przy okazji jeszcze raz wyszła na jaw brzydka strona mojego charakteru. 😳 Mam ogromną, szczerą nadzieję, że wszystkich talibów i talibopodobnych od tego Nobla skręci ze złości. A jak ich nagły szlag trafi, to tym lepiej. 😈
Wyliczającym już zapisałem plusy dodatnie. 😀
Ale nie spoczywajcie na laurach, wyliczajcie dalej. 😎
Ja sobie teraz przypomniałem propagandę homoseksualną i Hello Kitty. Ale do kompletnej listy jeszcze daleko. 😉
A Darwin to pies? Zagrożenie jak diabli…
Tęcza
Ten „podręcznik” Sawy jest równie strawny, jak bigos w Warsie. 😈
Bardzo satysfakcjonujaca ta tegoroczna Nagroda Pokojowa.
Pomyal aby sorzadzic kompendium zagrozen bardzo mi sie podoba tez. Musze sie obudzic i tez pomysle.
Bobiku, przeskocz wprowadzenie z cytatami zrodlowymi i przejdz do kwestionariusza, tam jest meritum.
„Czy tkwisz w jakimś nałogu? {komputer, internet, telewizja, leki, narkotyki, alkohol, seks, pornografia – nałogi stają się przestrzenią, w której zniewolenie jakąś praktyką może stać się źródłem zniewolenia demonicznego}”
„Jak reagujesz na miejsca święte, sakramenty, osoby duchowne? {znakiem związania demonicznego może być niemożność wejścia do kościoła, ogromna agresja do sacrum, i księży (chodzi oczywiście nie o jakąś niechęć związaną z jakimiś doświadczeniami, ale o wrogość rodzącą się z głębi człowieka)}”
„Jakie były wielkie grzechy wśród Twoich przodków? Czy osoby z Twojej rodziny zajmowały się wywoływaniem duchów lub innymi podejrzanymi praktykami? {pewne skutki grzechów osób z poprzednich pokoleń mogą być powodem jakiegoś nękania przez ducha zła, np. aborcja, zabójstwa, samobójstwa}”
” Czy byłeś zaangażowany w sztuki walki? Czy praktykowałeś jogę, medytację transcendentalną lub inną formę medytacji
dalekowschodniej? ”
„[…] indyjskie kadzidełka (są przeznaczone dla
konkretnych bóstw), inne kadzidełka, lampki i przedmioty kultyczne, wszystko włącznie ze strojami, ubraniami ze sklepów indyjskich, kimona, wachlarze chińskie (wg Feng -Shui
mają ukierunkowywać przepływ energii) i porcelana chińska (często są zdobione chińskimi tekstami modlitw), kamasutra, plakaty energetyczne (np. kwiat lotosu), kamienie i kryształy, którym przypisuje się jakieś właściwości energetyczne lub inne magiczne, kule Qi-Gong, należące do Feng -shui charakterystyczne zestawy wiszących dzwoneczków lub pręcików tzw. łapacz snów, dzwonki tybetańskie, spirala DNS, znaki zodiaku, znaki chińskiego horoskopu, zabawki przypominające
diabła, straszne potwory lub smoki, ubrania, koszulki, nalepki ze znakami satanistycznymi (rysunek diabła)} […] drzewka szczęścia, talizmany, amulety, pierścień Atlanty, wisiorki z wężem, podkowy, słoniki „na szczęście” […]”
Obawiam sie Piesku ze ten projekt Cie przerosnie 😉
Sawy nie przerósł. Nam zostało tylko przyczynkarstwo 😉
Faktycznie, gdybym bazował na Sawie, projekt byłby dla mnie za duży. 😥 Ale ja skromny jestem niemal jak Mordechaj i chętnie ograniczę się tylko do zagrożeń sztandarowych oraz Wielkich Krucjat z ostatniej plus minus dziesięciolatki. 😈
Najmłodsza laureatka w historii. Nobla dostali Kailash Satyarthi i Malala Yousafzai.
Bry! 😀
Już wszyscy wiedzą, a ja Amerykę odkrywam. 😀
Nie ma sprawy, Kolumb też podobno wcale nie był pierwszy. 😆
To duża pociecha, Bobiku. 😆
Dzięki wielkie, Rysiu, za zdjęcia. 🙂
Zamykam listę, nawet jeżeli nie jest kompletna, bo skromne kompendium już stworzyłem i można się z nim zapoznać w nowym wpisie. 🙂