Ballada o szatańskich sprawkach
Straszna to, straszna będzie balladka,
szatańskie zjawią się w niej wersety
i jeśli kogoś od niej nie zatka,
sam sobie winien będzie, niestety.
Razu pewnego Szatan z kolegą
piwko sączyli gdzieś w cieniu drzewa,
a ten kolega, jak co do czego,
to był przebrzydły, skończony lewak.
I tak powiada: słuchaj no, Szatan,
Polska pobożna jest wręcz po byku,
więc będziesz frajer, palant i szmata,
jak nie odstawisz tam paru trików.
Porwał się Szatan ambicją wzięty,
nie chcąc ofermą być w oczach wnuków,
wziął do kieszeni z marychy skręty
i ruszył robić Polakom kuku.
Po świętej naszej ziemi spozierał
z odrazą tudzież zacietrzewieniem
i głowił przy tym się jak cholera,
gdzie tu diabelskie posiać nasienie.
„Może by wsączyć do uszu Polek,
że niezbyt ładnie jest bić kobity,
lub o Darwinie pouczyć w szkole,
albo o seksie i Hello Kitty?
Antykoncepcję drogą pokątną
małżonkom w nocy kłaść pod poduszki,
chłopcom nakazać po sobie sprzątnąć
i jeszcze przebrać ich w babskie ciuszki?
W elementarzu umieścić smoki,
zamiast rodziny tak sercu drogiej,
czy kadzidełek wachlarz szeroki
rzucić na rynek, a potem jogę?
Byłoby może niejakim błędem,
wprost bogobojnych zakazać praktyk,
ale na pewno sprawdzi się gender,
jak też z in vitrem ciche kontakty.
No i każdemu diabłu wiadomo,
choćby lebiega był albo mięczak,
że bardzo groźne jest lobby homo,
a zwłaszcza jego rzeczniczka – tęcza.“
Gdy plan obmyślił, jął ślepiem błyskać,
zatarł z radością łapska kosmate:
„teraz te wszystkie straszne zjawiska
ja im wprowadzać zacznę na raty!“
Lecz dla pewności, jeszcze się czając,
popatrzył na dół, w bok, oraz w górę:
„o, psiakrew, oni te rzeczy mają,
pewnie je wcześniej stworzył konkurent!“
Zawył wszetecznie po tym odkryciu,
skręta zakurzył, pociągnął whisky,
lecz zrezygnować? O, nigdy w życiu!
„To ja im wcisnę strach przed tym wszystkim!
Ten numer może mnie uspokoi
oraz pogłaszcze me wredne ego:
niech tych wytworów, chociaż nie moich,
boją się niby diabła samego.
Niech o nich międlą w kółko, zawzięcie,
w maglu, w zakrystii, w kościelnych ławkach,
w mediach, w komisjach i w parlamencie –
to będzie moja szatańska sprawka.“
Wziął się do dzieła nie mrużąc powiek,
a na grunt taki podatny trafił,
że wkrótce strachów już było mrowie,
w każdym powiecie, w każdej parafii.
Szatan do piekła powrócił w chwale,
bo dużo wygrał, a nic nie stracił,
hymny czekały tam nań, medale,
i wielki podziw diabelskiej braci.
Do dziś odbiera jeszcze honory,
pomniki stawia mu się za życia,
bo tak załatwić kraj dosyć spory
potrafi tylko diabelny spryciarz.
Kończyć balladkę trzeba pomału,
tyły powoli jej zabezpieczyć,
ale nie będzie miała morału,
bo cóż moralność tu ma do rzeczy?
Pozwolę sobie nie do końca zgodzić się z Kotem w sprawie okularów bez oprawek. Widziałem sporo takich, które były całkiem twarzowe. Znam też twarze, które każda oprawka potrafi przytłoczyć, tak że dzieje się trochę jak w tym wierszu Leśmiana o garbusie i krawacie – ach, jakie świetne okulary, ale dlaczego do nich przyczepiona jest jakaś postać?
Jest jeszcze inna sprawa, którą jako okularnik niemal od urodzenia znam z auto-psji. Dla mnie zawsze było problemem widzenie dołu oprawki. Jakoś jej nie potrafiłem z pola widzenia wyeliminować i świat ciągle był nią przecięty w połowie. Więc na górze mogło sobie być, co tam chciało, ale ten dół mnie okropnie męczył i często przez to unikałem noszenia okularów nawet wtedy, kiedy byłoby to wskazane albo wręcz konieczne. Odetchnąłem z ulgą dopiero wtedy, kiedy pojawiły się okulary bez dolnych oprawek, życie nagle nabrało dla mnie wyrazistości i przestało się mgliście rozmywać (podczas nienoszenia), albo zawsze być równocześnie pod kreską i nad kreską (podczas noszenia). Dlatego świetnie rozumiem tych, którzy na żadne oprawki, choćby i w najcudniejszej czerwieni, namówić się nie dadzą. Im można proponować tylko taką lub inną bezoprawkowość (bo ona też bywa bardziej lub mniej twarzowa), jeżeli nie chce ich się w szybkich abcugach pozbawić radości życia. 😉
Dzień dobry 🙂
Niedługo będzie dziesięć tysięcy 😀
Mógłbym pani premier doradzić ze dwie głowy dla ozdoby, takie, które by mogły czasem być wesołe i łagodne 🙂 🙂 , czasem trochę groźne 👿 👿 albo jeszcze takie 😐 😐 Ale okularów i całej reszty już nie wymyślę 🙁
Dlaczego tylko pani premier? To jest w ogóle genialny pomysł, żeby politycy mieli po kilka głów. 😆
Chociaż… gdyby taki Hofman poszedł do Olejnik z dodatkowymi głowami, np. Korwina, Ziobry i posła Górskiego? Może jednak nie zawsze ten pomysł by się sprawdził. 🙄
PA poszedł dziś na targ sam, beze mnie i bez mamy, bo zakupów było niewiele i same konkretne, więc można było wysłać umyślnego z karteczką. Na liście zakupów był rostbef, ale przez zapomnienie bez adnotacji, że tylko krwisty (bo PA jakoś nigdy nie może zapamiętać, że my innego nie jadamy). Matka już się martwiła, że jak tej adnotacji nie ma, to PA wróci z jakimś niezjadliwym, przepieczonym wołem, ale wrócił w ogóle bez. Na pytanie, czy rostbefu nie było, odpowiedział „był, ale odmówili mi sprzedania go, tłumacząc się: jest za bardzo upieczony, a Frau Bobik takiego nie lubi„. 😆
Tak, Bobik, jestem gotow sie zgodzic, ze stwierdzenie iz malo komu do twarzy w okulararch „bez oprawek” bylo przesadne i chodzilo mi o cos kompletnie innego. W okiuararch bez oprawek najlepiej wygladaja osoby o bardzo regularnych rysach twarzy. Jak ta Pani Prezydentowa Senegalu:
http://www.1stladies.org/wp-content/uploads/2012/06/senegal.jpg
Tam gdzie sa one nieregularne, jak w wypadku premierki, wiele mozna zrobic dobrze dobranymi oprawkami.
Posty Nowego o Afryce u mnie zawsze znajdują bardzo żywy oddźwięk, bo mnie też Afryka jest bardzo bliska, choć nigdy w niej nie byłem, ale z tzw. czynnikiem ludzkim mam mnóstwo związków. 🙂 I szalenie się ucieszyłem opinią na temat „Hebanu”. Wracałem do tej książki kilka razy, bo miałem poczucie, że jest w niej bardzo dużo prawdy o Afryce, a raczej dużo prawd, albowiem Kapuściński świetnie potrafił uchwycić to, że Afryka jest różna i wrzucanie jej całej do jednego worka jest w najlepszym wypadku skrótem myślowym, a w gorszych manipulacją, głupotą lub kłamstwem.
Też dałem jednemu przyjacielowi, Kongijczykowi, tłumaczenie francuskie i bardzo dokładnie wypytałem go o wrażenia. Potwierdził moje intuicje, że w „Hebanie” widać nie tylko znajomość Afryki, ale i bardzo głębokie jej zrozumienie. Dlatego strasznie się potem nafutrzyłem, kiedy różni krajowi mędrkowie zaczęli Kapuścińskiemu wytykać, że jakieś tam szczegóły się nie zgadzają, bo to nie mogło być na tej ulicy, tylko na tamtej. 👿 Cóż to ma za znaczenie, na której ulicy, skoro zgadza się istota rzeczy?
Dochodzi 11 tysiecy. 😈
@Bobik: Wie Pan, ja tez Afrykę znam, bo spędziłem w niej (a raczej w jednym z jej krajów, bo ,,Afryka” jako całość to nonsens) z rodzicam dzieciństwo a i później odwiedzałem i odwiedzam regularnie.
Tak jak pana ,,nafutrza”, kiedy ,,różni krajowi mędrkowie” itp. , to mnie zawsze śmieszy kiedy (jak Pan to czyni z owym ,,Kongijczykiem”) przytacza się opinię jednego mieszkańca tego nieszczęśnie podzielonego kontynentu jako zdanie ostateczne. Wie Pan, tak jak jeden Polak znający Afrykę (ś.p. Rafał Gan-Ganowicz) nie zgadzał się z innym (ś.p. Ryszard Kapuściński), tak i jeden Kongijczyk to nie wyrocznia. A i w kraju (czyli Polsce) żyją ludzie znający Afrykę.
Kapuściński był człowiekiem wielkiego talentu literackiego ale jego ,,prawda” o Afryce tamtych czasów to jest ,,prawda” zawsze jakoś pisana zgodnie z tą ,,Prawdą” z Moskwy – tyle że lepszym stylem. Partyzantka ,,słuszna” to u p. Ryszarda zawsze czarni sowieciarze. Kiedyś był zresztą taki rysunek ś.p. Jana Sawki jako taki kontrujący komentarz do ,,op-ed” artykułu w NYT. Autor tekstu pisał o jakimś konflikcie w Afryce jako to niby Murzyni się plemiennie biją i nie wiadomo o co chodzi itp. a Sawka genialnie to skomentował rysunkiem, w których naprzeciwko siebie stoi dwóch Afrykanów z Kałasznikowami ale jeden z nich to tak naprawdę Sowiet z nałożoną maską.
I takim Sowietem był też Kapuściński – tłumacz ruskich doradców, chwalca wszelkich komunistycznych partyzantek. A jego największą hańbą w moich i nie tylko moich oczach pozostanie genialnie zełgany ,,Cesarz”, w którym Haile Selassie został przedstawiony tak jak został, bo Kapuściński wykonywał zadanie usprawiedliwiania trwającego już w najlepsze ludobójstwa (lekko licząc 2 miliony ofiar) prowadzonego za sowieckie pieniądze przez Mengistu Haile Mariama.
Pan cytował swojego Kongijczyka ja zacytuję mojego Etiopczyka, profesora informatyki obecnie i pasjonata historii, który zawsze mówił mi z żalem, że nie spodziewał się, że Polak tak oczerni człowieka, który jako jeden z pierwszych sprzeciwił się czynnie faszystowskiej agresji (Mussolini) i był porządnym człowiekiem.
Kapuściński nie dlatego powinien być krytykowany, że ,,ulice się nie zgadzają”, tylko dlatego że:
i. latami utrzymywał, że wszystko co pisał jest prawdą
ii. zaprzęgł olbrzymi talent do sowieckiej globalnej propagandy i czynił to świadomie jako sformalizowany agent.
Tak czasem bywa, że talent trafia do kanalii.
Pozdrowienia i gratuluję blogu, który czytam regularnie wśród kilkunastu innych. To wielka sztuka stworzyć taki krąg bliskich w Internecie, choć oczywiście za cenę pewnej homogeniczności poglądów.
Japonski Szkot Maru zdobywa nowe umiejetnosci:
http://www.youtube.com/watch?v=0bi0riztqMQ
Witam Arka, dziękuję za uprzejme słowa pod adresem blogu i od razu prostuję: nie kierowałem się wyłącznie tą jedną opinią, o której przykładowo wspomniałem, bo dobrze sobie zdaję sprawę, że to nie byłoby miarodajne. Informacje z „Hebanu“ konfrontowałem z wieloma afrykańskimi znajomymi, z różnych krajów, i na tej podstawie wyciągnąłem wniosek, że ta książka naprawdę wiele o Afryce mówi.
Co do reszty postu: jakiś czas temu była tu na ten temat dyskusja i nie widzę sensu w jej powtarzaniu, poprzestanę więc na zaznaczeniu, że trudno mi się zgodzić z tak uproszczonym widzeniem rzeczywistości, w stylu – po jednej stronie moskiewskie kanalie, po drugiej dobrzy, bo niemoskiewscy autokraci; nie uważam też, żeby walory literatury należało oceniać wyłącznie według kryteriów politycznych. Czyli informuję, że istnieje protokół rozbieżności, ale dyskusji nie podejmuję, bo można odszukać tę starą i sprawdzić, kto co w niej pisał. Zresztą, skoro tak tu homogenicznie, wszelka dyskusja mogłaby się okazać celowaniem do jednej tarczy. 😉
Jedno zastrzezenie – w literaturze dokumentalnej rzetelnosc jest najwazniejszym kryterium, dopiero potem mozna mowic o innych walorach.
@Arek,
Na temat Hebanu ja też mam wieści od kilku osób, nie jednej, chociaż wszystkie pochodzą z jednego rejonu.
Nie wiem w którym kraju spędziłeś dzieciństwo i który znasz najlepiej, można przypuszczać, że lepiej niż my, którzy zaledwie dotkneli przez chwilę tamtejszej rzeczywistości.
Czy zamiast zaczynać od tak ostrej krytyki nie lepiej podzielić się własnymi spostrzeżeniami. Wydaje mi się, że nie będę jedynym zainteresowanym.
Nowy, slowa Arka sa bardzo ciekawe.
Juz tu dyskutowalismy na temat Kapuscinskiego i bylismy podzieleni na linii: czy reportaz moze byc zmyslony. Niektorzy uwazali ze moze, jesli sie ma talent i oddaje tzw ducha tematu. Ja nie zgadzalam z tym pogladem.
Arku, Afryka to fascynajacy kontynent, naklaniam za Nowym, zebys pisal o nim czesciej. Niektore afrykanskie kraje maja teraz dobra ekonomiczna passe. Chinska obecnosc jest wyczuwalna w wielu krajach w Afryce.
Cwicze kursywe
A teraz cwicze bolda
Nie bylo mnie przy tej dyskusji, ale zgadzam sie z Krolikiem. Tz, znawca danego kraju jak najbardziej moze napisac fikcyjny opis ktory swietnie odda ducha tego kraju, ale nie wolno mu przedstawiac tego jako reportazu. Ostatnio w ramach mieszania genre’ow jest nawet moda na taka mieszanke fikcji i dokumentu. Ale czytelnik musi, moim zdaniem, wiedziec co dostaje do reki.
Hurra!
Jeszcze mozna pocwiczyc kolorowanie 😀 (moze nas przyjma do szkoly 😉 )
Nie przyjma 🙁
nie wiem dlaczego kolorek nie wyszedl
Do zainteresowanych i ja się przyłączę.
Tez 🙂
Kolor? No problem. 😎
Z Sierżantem Gugielem pod łapą to nawet ja mogę udawać znafffcę. 😈
< font color=" green"sprawdzam
Coś nie wyszło 🙁
sobota byla kolorowa sloncem 🙂 🙂
S-Bahn stoi (strajk tych co kieruja) a tlumy brykaja przez Tereny Zielone w jesiennych barwach 😀 😀
Tak Lubie
Tomasz Pietrzak
Zwierzątko
Dziękuję, że nie jestem wyszczekaną rybą
albo ptakiem mizantropem. Grunt, że nie płazem,
który utknął w formie pośledniej, ani gadem,
o którym gada się z pogardą. Szczęście nie dane
mi być muchą na szybie, ani pająkiem przędącym
w tapczanie; ni żującym ssakiem, ni wiszącym
kopytem do nieba. Na pewno nie jestem z syluru,
czy z kredy, jakiś tam pożal się Boże kopalny,
nawet nie za pięć do wymarcia. Nie stroszę grzbietu
na widok grzbietu, nie gryzę się w ogon ze złości,
nie chowam urazy w piasek, nie daję nura w nurt.
Sam się sobie nieraz dziwię, jakie to szczęście
w nieszczęściu tak wysoko zadzierać nie trąbę,
stawiać nie płetwy, unosić ku górze nie cztery,
a jedną parę oczu, mieć w ustach tyle języków
i w żadnym nie być wystarczająco mądrym.
Z tomu „Umlauty”, wyd. Forma, Szczecin 2014
To jak sie , kurka, kolorek robi?
vesper fajny byl ten cytat tego pana Dominikanina (?) ktory umiescilas przed kilku dniami. wlasciwie wyjasnia wszystko. zgroza.
Sprawdzam
Nie działa.
Jak się robi kolorek stoi np. tutaj:
http://zapytaj.onet.pl/Category/007,022/2,6606005,Jak_zmienic_kolor_tekstu_przy_robieniu_strony_w_html.html
Słusznej informacji udziela ktoś o nicku toyson. Tyle że podaje konkretny kod do koloru czerwonego, a dowolny kolor można zrobić wpisując zamiast #ff0000 angielską nazwę, red, yellow, green czy nawet black.
Z white nie próbowałem. 😈
Aa, ja mialam inna recepte
Ta tez nie dziala 👿
Moze szpan ?
Bo to działa od strony admina.
jesienne Tereny Zielone
🙂 😀
szpan?
Lotr powiadomil mi ze to juz powiedziano. Wiem i bez niego „twisted:
Piekne, Rysiu! 🙂
Ostatnia proba
Ogromne sorry, to rzeczywiście działa tylko od strony admina, od innych stron Łotr tych znaczników nie przyjmuje. Nie zauważyłem, bo nie wpadło mi do łba, żeby wchodzić drzwiami dla gości. Przyzwyczajony jestem do kuchennych schodów. 🙂
Znaczy, z kolorów ogólnie chyba nici. 🙁
Ale zawsze można coś podlinkować, żeby mieć zielony. 😉
dla frakcji mam film dokumentalny, ale UWAGA bardzo deprymujacy:
http://www.ardmediathek.de/tv/Reportage-Dokumentation/Tod-vor-Lampedusa-Europas-Sündenfall/Das-Erste/Video?documentId=23920072&bcastId=799280
To dobrze, że Ryś wrzucił jakieś kolory 🙂
🙂 🙂
wielokolrowo
😀 😀
Dziś wykosiłem ogród. Mam nadzieję, że to ostatnie koszenie przed zimą. Ten rok był wyjątkowy. Po raz pierwszy przez cały sezon nie podlewałem ogrodu 😯
Dobrze mieć aparat przy sobie czarnogłówka w akcji
Faktycznie, ja też w tym roku nie podlewałem i to do tego stopnia, że zapomniałem poprosić o zwrot węża, którego pożyczyłem sąsiadom. Dopiero teraz Irek mi przypomniał. 🙂
Zupełnym przypadkiem, szukając czego innego, znalazłem anegdotkę, którą – bez związku z czymkolwiek – podrzucam do ogólnego użytku. 🙂
http://www.tygodnikpodhalanski.pl/?mod=news&id=24680
Lampedusa, raczej nie.
Nie wszystko mogę przeczytać i obejrzeć.
Nie mogę udźwignąć wszystkich nieszczęść swiata.
Kiedyś ludzie znali niewielkie fragmenty i żyli swoim życiem, teraz żyjemy, w pewnym sensie, cudzym.
Ja na to nie mam siły. Z trudem zbieram się do własnego.
Swietna opowiesc o Broniewskim i mlodym Karolku!
Pod Lustem juz ponad 13 tysiecy sygnatariuszy.
Sygnatariusze pod Lustem okropnie mnie rozśmieszyli, bo Lust znaczy po niemiecku „ochota”, ale również „żądza”, „pożądanie”. 😆
Serce mi nie pozwoliło poprawić tak cudnej literówki, ale za to mogę jej przyznać Nagrodę Germanistyczną im. Katza Mordechaja. 😀
🙄
Nie tylko germanistyczną. Po angielsku lust znaczy to samo.
Widziałam „Bogów”. Film robi wrażenie i nie jest przaśny, w przeciwieństwie do większości rodzimych produkcji. Haneczko, w kwestii problemu, który po Tobie chadzał, mnie się wydaje, że chodzi jednak o potrzebę okiełznania maszynerii. Przy świadomości oczywiście, że to bardzo ludzka maszyneria, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ale jednak maszyneria.
A, faktycznie, po angielsku też. Ale mnie się z wiadomych względów po pierwsze niemiecki skojarzył. Zwłaszcza że Lust był z dużej litery, jak germański obyczaj ortograficzny nakazuje. 🙂
To nie dziwne, ale nagroda powinna być międzynarodowa 😎
Ze mną jak z dzieckiem. Niech będzie The Katz Mordechaj International Prize, w skrócie KMIP. 😆
International Pris, poprosze.
Kocie, International Pris to Ci się nie opłaca, bo znowuż po francusku „pris” będzie znaczyło np. zmarznięty, czy urażony, albo nawet – nie daj Panie B. – chory. Już Ty lepiej pozostań przy Prizie. 🙂
Skubany Poliglota!
Sprawna czarnogłówka. Moja szkoła.
Arek, a które historyczne rysy i tezy są w „Hebanie” tak fałszywe, że należy pamiętać nie o nich a o tym, że pisał je tłumacz ruskich doradców, chwalca wszelkich komunistycznych partyzantek? (Przy okazji, chodzi o rosyjskich czy o ruskich?) I „Imperium” należy też widzieć jako książkę z (rosyjską) tezą, dla zmylenia Polaków?
Zastrzeżenia liska, że nie powinno się utożsamiać reportażu utożsamiać z czymś, co ma dozę literackich zastrzyków, ale od razu wyjaśniam, że czytam takie rzeczy nie dla „wiedzenia jak naprawdę było”, lecz jako pomoc w tworzeniu mniej-więcej spójnego obrazu świata i jego problemów.
Przepraszam za bełkotliwy drugi akapit, ale taki to mój styl i los o tej godzinie.
😆
Dzien dobry 🙂
Kawa, herbata
Dzień dobry. Do kawy podaję львівського сирника:
http://gotuemo.com/upload/images/Vupichka/Tortu/Lvivskuj%20surnuk/ecc73f3c0eb3.jpg
Dzień dobry 🙂
To z lwów robi się serniki? 😯 😆
Nie wiem, czy uda mi się dziś dużo w necie nakłapać, bo pogoda wręcz wyrzuca w teren. Złota niemiecka jesień, słońce w ilościach hurtowych, nasturcje szaleją. Liść wprawdzie opada, ale jakoś leniwie on opada, jeszcze się w locie powygrzewa, na ogrodowym krześle przysiądzie, poszeleści i dopiero potem powoli na taras sfruwa. I jakoś tak strasznie łapy swędzą, żeby dać nura między drzewa. 🙂
U nas też słoneczko. 🙂
Przyjemnego!
Niestety, muszę trochę zepsuć piękny dzień wściekłym ujadaniam. Zerknąłem dziś pod profesorski list i zobaczyłem, że jest niewiele ponad 14 000 podpisów. Tylko czy aż?
Ja bym powiedział, że bardzo zdecydowanie „tylko”. Mieliśmy tu kilka razy okazję zobaczyć, jaka jest dynamika podpisywania takich listów i wiemy, że zawsze największy przypływ jest w pierwszych dwóch-trzech dniach, a potem fala opada i zaczyna się ciurkanie. Te pierwsze dni trzeba wykorzystać na bardzo intensywne rozpropagowanie akcji, inaczej szanse już na wstępie zostają zmarnowane.
I szanse listu profesorskiego, moim pieskim zdaniem, zostały w bardzo dużym stopniu zmarnowane. Trochę przez samych profesorów, ale najbardziej przez GW, która niby się sprawą zajęła, powiadomiła o niej, ale potem praktycznie wdeptała ją w glebę. Dostęp do listu był „tajny” – na wielu forach widziałem dopytywania „to gdzie to właściwie można podpisać?”. Notka o liście, jak również rozmowa z prof. Łętowską po jednym dniu zniknęły z marginesu gazety.pl, gdzie najłatwiej było się na nie napatoczyć i nakliknąć. W głównej GW też już temat „został zniknięty”. Formularz listu był od strony technicznej zrobiony po prostu koszmarnie (co to, do cholery, programistów w GW nie mają?). Nie widziałem, żeby ktoś z publicystów GW list skomentował, a to przecież przedłużyłoby zainteresowanie publiki. Nikt nie zadbał o współpracę chociaż kilku zaangażowanych osób, które ofiarnie (jak tutaj Szanowna Frekwencja) roznosiłyby linki do formularza po necie. Właściwie wszystko, co można było skuśkać, zostało skuśkane.
Dla porównania zobaczcie, ile podpisów zebrał podły apel „kolegów” o wyrzucenie Hartmana z roboty: ponad 18 000. Tam najwyraźniej ktoś bardzo zadbał o to, żeby inicjatywa nie siadła po dwóch dniach.
Nie bardzo wierzę w to, że naprawdę więcej osób w kraju jest zainteresowanych dołożeniem Hartmanowi, niż stanem państwa. Ale wierzę, niestety, w nieumiejętności organizacyjne środowisk liberalnych, bo już nie pierwszy raz na własne ślepia je oglądam. 🙁
Nie mogłam dzisiaj znależć nigdzie tego listu na stronach gazety i wchodziłam z Twojego linku, Bobiku.
Napisałam też pierwszego dnia list do gazety, że ludzie pytają o możliwość podpisania, a nigdzie nie ma na ten temat informacji.
Pojawila się na jeden dzień, a dzisiaj już po herbacie.
Po co zaczynali akcję? Przestraszyli się?
No toż właśnie. Dlatego jestem tak wściekły, że mógłbym gryźć! 👿
W „Polityce” aż trzy omówienia, Passenta, Szostkiewicza i Kowalczyka, wszędzie w duchu, że ważne, że doniosłe, ale nigdzie, w żadnym z tych 3 tekstów, nie ma linki do podpisów. I wszędzie, niemal w pierwszych komentarzach, to samo pytanie, „gdzie to można podpisać?”, ale żadnemu z redaktorów nie wpadło do głowy, że to nie jest wydanie drukowane i linkę można również później wstawić. No, łapy opadają. 🙄
A wiesz dlaxzego, Bobik? Bo jest weekend i Redakcja dziala tak jak dziala NHS w czasie weekendu. To znaczy na dyzurze odpwoeidzialbym redaktorem technicznym zostawia sie palanta, moze nawet w liczbie mnogiej.
Tu jest skopiowana przeze mnie linka do „Ulubionych”. Moze zadziala:
http://wyborcza.pl/0,141703.html
Zgadzam się, Bobiku 🙁
Siódemeczko, jesteś wspaniała 🙂
Źle, że początkowo ten apel był bez możliwości podpisywania i media pisały o nim jako o liście profesorów. Nie było żadnej zachęty dla “zwykłych” ludzi (czy Polityka nie mogła zmienić tych swoich tekstów?). Nie widać nawet minimalnej skuteczności podobnych listów (a co się stało z otwartą akademią? pamiętacie?). Może, tak jak tu pisał chyba Kot, dziennikarze powinni zmusić kogoś z rządu do odpowiedzi. Wtedy nawet niewielki smok mógłby pękać z dumy, że ma jakiś wpływ na Rzeczywistość 🙂 No wiem, muszę uważać, żeby nie pęknąć na śmierć, w mojej rodzinie to się już zdarzyło 🙁
Ja wlasnie pozoznosilem dzialajaca linke po paru miejscach.
Trochę a propos „w mojej rodzinie to się już zdarzyło”, u Kierowniczki wczoraj komentatorka o nicku a cappella donosiła tak: 😀
W Smoczogrodzie otwarto właśnie Centrum Kongresowe a w nim między innymi Salę Teatralną (na chwilę obecną najpojemniejszą w Krk – 600 miejsc) oraz Salę Audytoryjną po smoku.
Zwłaszcza „po smoku” tak mi się spodobało, że chyba wstawię sobie do osobistego słownika. 🙂
Kotku, czy mógłbyś w następnym komentarzu w nicku poprawić Mordechja na Mordechaja? Już się wczoraj tłumaczyłem, czemu o to proszę. 😉
Bobiku, Mordechaj zjadl 'a’ bo u nas nie pisze sie samoglosek 😀
Sorry, zapomnialem. Teraz lepiej?
T wtd pwnm psc Kt Mrdchj,
Lepiej, Kotku. W nagrodę dostajesz linkę do raju: 🙂
http://deser.pl/deser/51,111858,16795199.html?i=0
Ale przy następnym zjedzeniu samogłoski w Twoim nicku wezmę interpretację Liska pod uwagę. 😆
Zakładam zresztą, że częściowe uwzględnianie samogłosek, a częściowe nieuwzględnianie, wynika u Ciebie z dbałości o zachowanie tradycji zarówno po mieczu, jak i po kądzieli. 😎
Zastanowiłem się jeszcze nad „argumentem weekendowym” Kota i tu też nie znajduję dla GW żadnego usprawiedliwienia. Jeżeli dostaje się do ręki tekst „ważny i doniosły”, który w jakiś sposób chciałoby się poprzeć, to się mówi Szanownym Autorom: drodzy państwo, lepiej zaczekajmy z opublikowaniem tego do poniedziałku, bo nie chcemy, żeby w weekend rozmyło się to w jakichś pudelkach, albo wpadło w łapy technicznych palantów, którzy nie będą wiedzieli, jak taką rzecz należycie wyeksponować. Nie sądzę, żeby profesorskie grono na takie dictum rzuciło się z płaczem i kopaniem na podłogę, oświadczając, że nie, mowy nie ma, musi być już, natychmiast.
A beznadziejny formularz to już chyba z weekendem w ogóle nie ma nic wspólnego? 👿
Zdziwisz sie, Piesku, ale nie jest to Koci Raj, lecz Kocie Pieklo.
Koty karmione sa surowymi rybami, a jak im za malo, to dozywiaja sie w porcie rybackim.
Niestetyy, Koty nigdy nie powinny odzywiac sie surowymi rybami (ani watroba czy watrobkami), gdyz ryby zawieraja enzym wyniczszczajcy tiamine (rodzaj witaminy B) w kocim organizmie, co powoduje powazne probemy neurologiczne prowadzace do smierci kota. Ponadto ich siersc staje sie bardzo chropawa, skora swedzaca i nadwrazliwa – wiekszosc kotow portowych nie pozwoli sie dotknac wlasnie z powodu nadwrazliwosci skory.
Nawet karmienie kota tunczykiem z puszki nie jest zdrowe, z powodu niebezpieczenstwa zatrucia sie rtecia. Okazjonalne poczestowanie tunczykiem jest OK, ale stale karmienie nie jest dobre.
Koty powinny sie odzywiac glownie miesem. Byle nie watroba .
Nie wydaje mi się, żeby te Koty były karmione cały czas i wyłącznie surowymi rybami. Na zdjęciach widać, że nie są wychudzone, futro mają ładne i chętnie się przytulają, więc nie mogą mieć tych wszystkich skórnych problemów, no i w ogóle sprawiają wrażenie bardzo zadowolonych z życia. Owszem, na jednej fotce Kot niesie surową rybę, którą pewnie znalazł na plaży, ale to nie znaczy, że mu się codziennie takie znaleziska zdarzają. Tak że może jednak coś z Kociego Raju ta wyspa ma. 😉
Ale jest pokazany tez facet z wiaderkiem z rybami.
Koty odzywiane rybami nie sa wyglodzone czy chude. Sa tylko chore. Trust me.
Tu jest o pozywieniu, ktore moze byc lub jest dla Kotow niebepiecne:
http://pets.webmd.com/cats/ss/slideshow-foods-your-cat-should-never-eat
Niestety argument Kota jest sluszny w wielu innych dziedzinach. Wydaje sie, ze w week-endy, piatki przedswiateczne, piatki po poludniu i piatki w ogole, po 4:30 po poludniu, oraz od 9-ej do 10:30 rano (czas zebran, narad, odpraw, obchodow), wiele instytucji, nawet tych najpowazniejszych do ratowania zycia i bezpieczenstwa i obywateli, jest w zasadzie prowadzona przez wolontariszy, nieplatnych stazystow, pol-etatowcow, automatyczne sekretarki lub nowy personel bez stazu i doswiadczenia (na najnizszym szczeblu drabiny), ktory dostaje te wlasnie godziny pracy do obsluzenia i nikogo do konsultacji w najpowazniejszych decyzjach.
Donosze, ze tez mamy piekna jesien. Idziemy zaraz z Piesami na spacer, kopac w suche liscie wszedzie na sciezkach.
Po namyśle doszłam do wniosku, ze ten list był nie na rękę redaktorom gazety, może mają inną strategię tymczasową.
Jest mozliwe, ze ktoś znany, np. prof. Łętowska poprosiła o opublikowanie listu, więc opublikowali, bo nie szło odmówić, ale tak, żeby wilk był syty i owca cała.
Od jakiegoś czasu GW jest przywoływana, jako główny wróg koscioła, więc może chcieli wygladać na wyważonych i bezstronnych, a ten list popsuł im szyki.
Nie wiem, próbuję zrozumieć, bo od samego początku było z nim coś nie bardzo.
My tu gadu-gadu o glupotach, a tymczasem Pancia Propfesorcia doszczetnie zwariowala:
Poważnym zagrożeniem dla tych wartości jest Ewa Kopacz, która – być może nieświadomie – jest gotowa naruszać najgłębszą warstwę społeczną
Gdzie pani widzi tę gotowość?
Chociażby w forsowaniu konwencji o zwalczaniu przemocy. Ten dokument ma kluczowe znaczenie, bo jest wehikułem demontażu rodziny. Skoro konwencja dotyczy przemocy wobec kobiet i w rodzinie, a wprowadza się do niej definicję płci jako kategorii społecznej i kulturowej, to w ten sposób zmienia się charakter rodziny
Reszta wywiadu w Rzepie.
Sam Jezus Chrystus i Swieta Rodzina nie sprostaliby rzepowsko-profesorskim wymaganiom od rodziny…
Tymczasem… Synod musial zrobic dwa kroki do tylu w oficjalnym podsumowaniu. Ale o czym naprawde tam debatowano i czego chcial Papiez i tak juz wszyscy wiedza. Mleko sie rozlalo. Teraz tylko trzeba czekac na tzw krytyczne wydarzenia.
Spoko. Skoro JPII i BXVI udalo sie obsadzic wszystkie biskupstwa betonem, Francioszkowi uda sie powymieniac jak przyjdzie co do czego.
Tak. Mleko sie wylala i zagonic do niego z powrotem dzina sie nie da.
Dziny konserwuje sie w mleku.
Jednak ten beton wybral Franciszka na Papieza, to daje troche nadziei.
A ten wybor nastapil dzieki abdykacji Benedykta, ktora wciaz jest dla mnie niewytlumaczalna. W koncu Benedykt wcale nie byl na swoich ostatnich nogach, bo abdykacja byla juz prawie trzy lata temu!
Nigdy sie pewnie nie dowiemy, Kroliku, co bylo prawdziwym powodem abdykacji. Ja tez nie wierze, zr nie bylo czegos wiecej i byc moze Szesnastka zostal do abdykacji zmuszony.
A nie wydaje Wam się, że B16 mógł mieć zwyczajnie dosyć, bo w praniu się okazało, że ten papieski urząd to wcale nie takie mecyje? Nie ma kiedy spokojnie poczytać, muzyki posłuchać, w ogrodzie posiedzieć, w karty zagrać…
Papież też człowiek. 😉
Mnie sie nie wydaje, ze byl zwyczajnie zmeczony i chcial sie troche zalapac na emeryture. Bo to bylo takie nagle.
A kto go tam wie, ile się wcześniej przymierzał? Mógł o tym myśleć już od kilku lat, ale np. nie miał odwagi ogłosić, bo to taki ewenement. Aż w końcu poczuł wolę bożą i uznał, że moment jest odpowiedni.
Nie wykluczam i innych wersji, ale nie zawsze i nie za wszystkim musi kryć się jakieś drugie dno. Czasem wytłumaczenia bywają zwyczajne i prozaiczne.
No i jest juz 15 tysiecy!
Papiez, zwlaszcza taki jak Szesnastka, nie jest panem siebie samego. DEcydujac sie na formalna literature prztwa wielosetletnia tradycje. Pawel VI byl w ostatnich latatch pontyfikatu juz bardzo starym i schorowanym czlwiekiem, ktory sie prawie nie pokazywal publicznie i nie zabieral glosu. JPII bohatersko trwal na posterunku z bardzo zaawansowanym parkinsonem. B16 nie moglby sam z siebie zrezygnowac. On jest z tej szkoly starcow co trwaja i jak mowi nasza krolowa w filmie The Queen „Duty first, self last”.
nie wiuem skad mi wyskoczyla „literatura” zamiast emerytury. 😯
Nie zostaje sie nastepca na Tronie Piotrowym, zeby potem powiedziec ejtam, to trudniejsze niz myslalem… Szczegolnie wobec tego, ze reprezentuje sie tam tego co cierpial na krzyzu… gdzie tu wypada mowic czy myslec o emeryturze. Tylko smiertelna choroba by to usprawiedliwila, ale jej jak widac nie bylo. Mam nadzieje, ze sie dowiemy. Jesli wie ktos poza samym Benedyktem to wreszcie chyba chlapnie, ale pewnie po jego smierci.
Jako rzekłem, nie wykluczam, że macie rację, ale trudno mi w temacie papieskiej emerytury wykombinować jakąś sensowną teorię spiskową. 😉 Nie sądzę, żeby Ratzinger osobiście był uwikłany w jakiś skandal, bo to nie ten typ człeka, który by się w jakieś nierozważne działania pakował, a poza tym jako Niemiec jest pewnie dość praworządny. Skandale w Kościele były chyba za wszystkich papieży i jakoś sobie z nimi radzili. Zawsze można w takim przypadku potępić i zapowiedzieć, że się ognistym mieczem wypleni zło w szeregach. Nie wyobrażam sobie, żeby zmusili go do ustąpienia „postępowcy”, bo nie mają aż takiej przewagi, a konserwatystom był raczej na rękę. No i nie widzę takiej pozakościelnej siły, która by mogła wywrzeć na niego wystarczający nacisk. Dlatego mój chłopski rozum byłby skłonny przyjąć do wiadomości te wyjaśnienia, które sam B16 podał. 🙂
Przebakiwano gdzieniegdzie, Bobiku, ze chodzilo o reforme Kurii. ktorej BXVI, sam byly kurialista ., nie podolal. To moglo byc jednym z powodow naciskow na niego..
(Widzicie jak pieknie opanowalem italiki?)
Reforma Kurii nie zając, nie uciekłaby. 😈 Watykańskie zegary w trochę innym rytmie biją niż resztoświatowe.
Italiki zaiste przepiękne robisz, Mordko. Nawet najlepsi dizajnerzy takich nie potrafią. 😀
Reforma Kurii byla i jest sprawa pierwszej wagi. Od tej reformy zalezy czy kwestia dzieciolubow koscielnych zostanie rozwiazana w sposob wiarygodny czy nie. To nie jest zwyczajny urzad. To jest KC Kosciola. To tak jakby tym KC Andropow zarzadzal.
W swiecie niekoniecznie wszystko jest na chlopski rozum, ale zaprawde spiszmy protokol rozbieznosci i porozmawiajmy o czyms innym.
Np co dobrego jedliscie dzisiaj na obiad…
Na przedobiednią herbatę z Haneczką i Panem Mężem przygotowałam ciastka francuskie (ciasto gotowe, mrożone) z niebieskim serem, gruszkami, orzechami włoskimi i miodem gryczanym 😎
Smakowało 😆
Herbata OdMordkowa, królewska, pyszna ❗
Ciasto brzmi cudnie. Stara tez czasem robi tarte z serem (kozim) ale zamiast gruszek daje duzo podpieczonych jarzyn.
Ale gruszka z niebieskim serem jest malzenstwem zawartym w niebie. A jeszcze orzechy podrzucic , nooooo. Bardzo poprosze,
U mnie dziś bardzo banalny obiad był, więc nie mam się czym chwalić. 🙁 Pieczone kurze odnóża, basmati, sałatka nędznoresztkowa z ziemniaków, ciecierzycy i marynowanych grzybów, sałata z roszponki.
Osobiście wolałbym niebieski ser z gruszką, ale rodzina czasem się domaga, żeby było coś tradycyjnego i dla dobra stosunków trzeba ustąpić. 🙄
Dobry wieczór 🙂
Lublin. Le jour comme les autres. Pani Premier spaceruje po Lublinie. Ten z prawej to Wojewoda Lubelski
https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/v/t1.0-9/10574474_1575268236025291_2276455150230392889_n.jpg?oh=cc49f1145af5d2cf7c1c9c34725b32f8&oe=54EF5C90&__gda__=1425109679_c9a03fd72f6b448fdcc14917ae80df81
Ciasto Jagody ma slodkie, slone, kwasne i gorzkie czyli wszystko co trzeba… Do tego duzo pyszsznej herbaty, piekny jesienny podwieczorek.
Ja z okazji wybycia A. na trzy tygodnie oglosilam 3-tygodniowy vegetarianizm. Jajka, mleko i rybe mozna. Dzisiaj na obiad salatka z burakow. A na kolacje szeroka zolta fasola duszona w papryka, cebula i pomidorami, na koniec garsc swiezej bazylii.
A jakieś szczegóły, Jagódko?
Na taki wegetarianizm, w którym wolno jeść ryby (a pewnie i frutti di mare) na 3 tygodnie też mógłbym przejść bez przykrości. Nie jestem Kotem, więc mogę wtranżalać morszczyznę do oporu, nawet w postaci sushi czy sashimi. 😈
Zabije nam sie Pani Premier na takich obcasach. Ciekawe ze zadna komisja zdrowia i bezpieczenstwa nie zabroni takiego obuwia poza rownymi podlogami wewnatrz. Sa zajete tropieniem salmonelli w zoltku do majonezu i robieniem przez Francuzow sera z niepastyeryzowanego mleka.
A w sałatyce z buraków co jeszcze było?
Od obuwia nalezy wymagac zeby dorosla osoba mogla sie w nich poruszc bez pomocy osob trzecich.
Znam tu jeszcze jedną osobę, która uważa, że kobieta powinna zawsze być na wysokich obcasach. 😀
To zdjęcie pani premier jest kolejnym argumentem za koniecznością obniżenia obcasów. Można się wyłożyć, jak zauważył Królik, a poza tym na pewno nie robią dobrze na premierski pijar takie fotki, na których słaba, bezradna kobietka musi być podtrzymywana przez 3 osoby, żeby mogła postawić krok w nieco trudniejszym terenie. Bardzo niekorzystna metafora się z tego robi. 🙄
Do życzeń dołącza się Łajza. 😉
Lomatko, a po co ja na jakies kamienie wtaszczyli?
I nie powiedzieli, ze sie ma stawic w sensownym obuwiu?
Siodemeczko, tu sklad:
gotowane buraki pokrojone w cienkie plasterki na tzw mandolinie
posiekana drobno czerwona cebula
garsc orzechow
chlust ojeju orzechowego
plaster sera plesniowego
sol, pieprz, cukier do smaku
Wszystko w temperaturze pokojowej, bo nie przepadam za zimnym jedzeniem, za wyjatkiem lodow, of course.
ojej=olej
Mialem wczoraj ojej orzeszkowy. Zamiast zalecanej przez dietetyczke garsci orzechow, zjadlem cala paczke, bo sie zagapilem w telewizor.
No i bylo ojej gdy ukazalo sie dno z okruszynami.
Ona nie jest slaba i bezradna kobietka tylko dorosla powazna kobieta ktora chodzi w glupich butach. Jakis chor mizoginistycznych meskich projektantow butow zasmiewa sie z tego do lez. Ciekawe czemu nie zaprojektuja facetom butow nie do chodzenia, ani spodnic w ktorych nie mozna sie schylic, ze nie wspomne majtek wpijajacych sie w co nie trzeba.
Dzięki, Króliku, wypróbuję.
Ja ostatnio co parę dni gotuję coś, co nazywam zupą dyniową, ale naprawdę to jest purée dyniowe. Pycha!
Jedyna trudność, że te małe dynie Hokkaido bardzo trudno kroić, ale chyba są najsmaczniejsze.
Jasne, córka premierki mówi, że to twarda kobieta i
Niejeden mężczyzna może się uczyć od mojej mamy
Cały tekst: http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,16820528,Katarzyna_Kopacz___Niejeden_mezczyzna_moze_sie_uczyc.html#ixzz3GcPeSyb2
Święte Twoje słowa, Króliku!
Też tak to widzę, zwijający się ze śmiechu projektanci, wymyślający coraz bardziej nieludzkie obuwie i ubiory.
A te przypominające szkielety, budzące zgrozę modelki, to co to jest?
Myślałam, że jestyeśmy mądrzejsze.
Oczywiscie, ze projektanci szpilek kobiet nienawidza !
Ale nikt premierki w te buty nie wpycha!
Projektowi mody meskiej wg Krolika (20:46) przyklaskuje 🙂 Slodka byla by to zemsta…
Te pantofelki zapewne znacie?
Na zdjeciu pani premierowej na szczudlach, czy osoba podtrzymujaca ja z lewej (w marynarce i chyba ze spluwa) to kobieta?
Byly jeszcze takie …
Dobry wieczór. Oferta obuwnicza jest przebogata. Nikt nie każe kupować akurat takiego fasonu, w którym nie da się chodzić. Mnie się zawsze do codziennego biegania – i na płaskim, i na obcasie – wygodne wydawały Clarksy i Ecco, a z krajowych Ryłko.
Ani przez moment nie twierdziłem, że premierka jest słabą kobietką, tylko że na tym zdjęciu tak wygląda, co nie wydaje mi się szczególnym osiągnięciem pijarowym.
A tu jest do pooglądania Zwierzątko, ale nie polecam cukrzykom, bo przekracza wszelkie normy słodkości: 🙂
http://deser.pl/deser/51,111858,16800030.html?i=0
Ja mam taki rozmiar buta, że przez całe życie chodzę w koszmarnych butach, kiedyś to była 9/10, a teraz 42 najmarniej.
W Polsce w takim rozmiarze są tylko jakieś odpady ortopedyczne, lub męskie.
Owszem kupiłam sobie parę razy w życiu jakieś eleganckie buty, ale to były przypływy szaleństwa wynikające z frustracji.
Na przyład kozaki z Salamandry za równowartość mojej pensji, których delikatna skórka po paru wyjściach na słoną, uliczną śnieżną breję uległa trwałemu uszkodzeniu.
Zazdroszczę ludziom, którzy mają typowe rozmiary stopy i mogą sobie kupować te wszystkie buty, które są w sklepach.
Te buty od Liska troche przypominaja ksztaltem stopy te, ktore zapewne byly do nich inspiracja:
http://www.thedailybeast.com/articles/2014/07/02/china-s-last-foot-binding-survivors.html
Zapewne rownie wygodne.
A tu trochę wyrośnięty słodziak: 😆
http://transform.fairfaxregional.com.au/transform/v1/crop/frm/storypad-BeTYSgUrv2hRGJmMJFGnQa/ba915028-cf9a-43d7-933d-7cf7d7a077c2.JPG/r0_0_3280_4928_w1200_h678_fmax.jpg
Wiem, Bobiku, że nie pisałeś, że premierka jest słabą kobietką, skorzystałam z pretekstu, żeby wrzucić wywiad córką. 🙂
Nie moze byc! czy aby na pewno jest to to samo slodkie malenstwo co ten gigantyczny borsuk… moj syn mial taka malutka futrzakowa zabawke jako dziecko, nie wiedzialam ze to byl wombat! Dostal go od kogos z Australii wiec wszystko pasuje.
PA słusznie zauważył, że wombaty są jakieś takie muminkowate. 🙂
Wyrosniety wombat wyglada en face jak jakis gigantyczny szczur.
Szczur, szczur! Szczur też słodziak. 🙂
Przy okazji każdych zakupów w Tesco stoję przed klatkami z różnymi ogoniastymi szczurkopodobnymi i się wzruszam kluseczkami, baryłkami przyczepionymi rządkami do matczynych jadłodajni.
Albo śpiące, skłębione gromadki w kącikach umoszczonych przez rodzicielki.
Pisałam już o tym i pewnie jeszcze nie raz napiszę.
Zrobiłabym im zdjęcia, ale nie chcę stresować zwierzątek i tak różnych ludzi muszą znosić.
Tesco sprzedaje w Polsce zwierzeta? 😯 😯 😯
Wielkopolska to bardzo niebezpieczna strona. Trzy domy napoiły nas i upasły że ufff.
Matko, przez chwilę żywiłam straszliwe obawy, że ciastka Jagodowych, to z własnołapnie robionego francuskiego (raz się porwałam i wystarczy 🙄 ). Herbaty doliczyłam się pięciu filiżanek, dalej nie pamiętam 😳
Potem pysznościowa wołowina z grzybami u Pyry.
U Inki stół pełen, my też.
Ratunku! Niech mnie ktoś odpęknie!
Dziwna rzecz. Jedzeniowo do wypęku, a pogaduchowo zawsze jest za mało. Możliwe, że jednak ciągle więcej jest do ogadania, niż do zjedzenia 😎
Nieee, wynajmuje powierzchnie innym sklepom, bo to są spore budowle.
Przyjemnie było, to teraz pośpij, Haneczko, pośpij i niech Ci się śnią dalsze ciągi pogaduch. 🙂
Dobranoc 🙂
Już mi się śnią 🙂
Siódemko (22:17), Dorota ma dość podobny problem. Jest sklep w Warszawie (Al. Wyzwolenia 11), który prowadzi duże rozmiary.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzien Dobry Bardzoooo oooo oooo ooo 🙂 🙂
herbata
szeleszcze
😀
jesiennie szurajac liscmi brykam
bryk
🙂 😀
fikam
brykam fikam
Richard David Precht dla Bobika (i frakcji jak uwaza ze…….. 🙂 ) bo Bobik lubi (chyba 🙂 )
https://www.youtube.com/watch?v=OSlnHlJ7zN4
A może by tak do Słubic……? 🙂
ODSŁONIĘCIE PIERWSZEGO NA ŚWIECIE POMNIKA WIKIPEDII W SŁUBICACH
Wydarzenie, rozpoczyna się 22-10-2014 , godz. 18:00
W środę, 22 października 2014 o godz. 18:00 w Słubicach przy Placu Frankfurckim odbędzie się odsłonięcie pierwszego na świecie pomnika Wikipedii. Wikipedia to największy projekt współtworzony kiedykolwiek przez ludzi. Tysiące anonimowych autorów zredagowało w 280 językach w ciągu 14 lat jej istnienia 30 milionów haseł stanowiących kompendium obecnej wiedzy ludzkości. Od początku Polacy należeli do najaktywniejszych współtwórców. Społeczność najmniejszego miasta uniwersyteckiego w Polsce – Słubic – postanowiła oddać hołd przedsięwzięciu wystawiając mu pomnik. Autorem projektu jest ormiański rzeźbiarz Mihran Hakobyan. Gośćmi podczas tej uroczystości będą przedstawiciele Stowarzyszenia Wikimedia Polska z Łodzi, Wikimedia Deutschland oraz Wikimedia Foundation z San Francisco, wydających Wikipedię.
Odsłonięcie pomnika poprzedzi sesja popularno-naukowa z udziałem międzynarodowych Wikipedystów i Prof. Dariusza Jemielniaka, autora pierwszej na świecie socjologicznej książki o Wikipedii pt. „Życie wirtualnych dzikich. Netnografia Wikipedii”.
Sesja odbędzie się w godzinach 16:30-18:00 w Collegium Polonicum w Słubicach, wspólnej placówce Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą.
Dzień dobry 🙂
Tyle zadań bojowych z rana: Prechta posłuchać (rzeczywiście lubię, Rysiu, skąd wiesz?), do Słubic lecieć i jeszcze o śniadaniu nie zapomnieć. 😈
Ale i tak każda długa droga zaczyna się od pierwszego kroku, czyli od wypicia kawyherbaty. 😎
O matko, jeszcze na konferencję smoleńską wypadałoby skoczyć. Bo jak myślicie, że pisowcom już wychłódło, to jesteście w mylnym błędzie. Dalej dowodzą naukawo, że brzózka to wina Tuska czy jakoś tak. 😯 🙄
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114912,16831621,III_Konferencja_Smolenska__W_Warszawie_Glinski__Karski.html#BoxSlotIMT
Dzień dobry. Kawaherbata to przyjemna konieczność, kiedy za oknem deszcz jesienny, ale na konferencję smoleńską nawet Bobik mnie nie zaciągnie 👿 Skoro tam analizy zapisu ze skrzynek dokonuje pani muzykolog i słyszy bezczeszczenie zwłok, a inni dowodzą, że nie sposób się rozbić, uderzając o ziemię, to ja się trzymam z dala, podobnie jak od energetyzujących kamieni i wahadełek zamiast rezonansu magnetycznego. Może i jest na tym świecie coś, o czym się filozofom nie śniło, ale ci tam z konferencji smoleńskiej co noc mają zbiorowy sen wariata.
Żakowskiego za to przeczytałam i nie wiem co myśleć, więc bardzo proszę o wskazówki. Bo jak się chce polecić ciekawą książkę, to fajnie, tylko po co przy okazji recenzji sugerować, że głosowanie na kogoś innego niż PO i tak nic nie zmieni?
Bardzo dobra konferencja naukowa, co sie tak czepiacie?
Nareszcie ludzie kultury i sztuki tez moga sie naukowo wypwoeidziec, jak wspomniana pani muzykolog. Bardzo mnie irytowalo juz od dawna, ze do badania katastrofy pchaja sie tylko ze szkielkiem i okiem, a nie z dusza i sercem.
Parowki beda? Beda! Piwa dadza? Dadza! Moze ktos na gotarze zagra.
Babilasie, dzięki za czujną pomoc. 🙂
Wiem, że jest tam sklep i oczywiście zachodzę, ale fasony są jak dla babci z siermiężnego socjalizmu.
Można jeszcze zamówić buty na miarę przez internet, ale jakoś nie mogę się zdecydować, bo rzecz trochę kosztuje, a ilość butów, które kupiłam przez internet stworzyłaby niezłą kolekcję nie nadających się, gdybym ich nie rozdała.
To mnie, przyznam, zadziwia, bo widzę teraz dużo wysokich kobiet z solidnymi stopami. To nie jest mały rynek.
Żadnych konferencji, pisów itp.
Jest poniedziałek, słońce świeci, a świat niech se robi, co chce.
Smoleńscy wariaci niechby sobie co noc zbiorowo śnili, w końcu do cudzych snów wchodzić się nie musi. Ale te ich polucje trochę bywają kłopotliwe. 🙄
Bobiku, do każdej katastrofy następne pokolenia ciągle dorabiają teorie spiskowe, widocznie cęść populacji lubi bajki, osadzone w rzeczywistych realiach.
A jak jeszcze można oskarżyć jakieś obce nacje, np. Anglików o zamordowanie Sikorskiego, to czemu tak się przejmujemy bredzeniem o Smoleńsku?
Zamordowali prezydenta, który nie miał szans na reelekcję, bo Putin się go bał, albo Tusk nienawidził – trzeba mieć pod kaszkietem braki.
szkoda ze Arek (?) przelecial przez Bobik Blog i tyle go widac, ciekawie zapowiadala sie jego o Afryce wiedza. Ale jest jak jest. Bywa. Znany mi Lothar Quinkenstein o Domoslawskiego o Kapuscinskim ksiazce, ktora ukazala sie po niemiecku.
http://www.saarbruecker-zeitung.de/nachrichten/kultur/Biografien-Buecher-Dichter-Schriftsteller-und-Autoren-Leser-Mythen-Polen-Reporter;art2822,5430130
(dla nie frakcji Chrome 🙄 )
Z Domoslawskim rozmawialem na poczatku pazdziernika o Taczeryzkim neoliberalizmie w Polsce. Bardzo ciekawie mowil! O Kapuscinskim mowol z ciepla empatia.
a za oknem jesiennie 🙂 16° , sucho i bardzo balkonowo 😀
No, nie wiem Rysiu. Ktos kto nazywa Kapuscinskiego kanalia, jak uczyniul to anonimowy „Arek” niekoniecznie ma jeszcze cos interesujacego do powiedzenia.
to wlasnie co napisal o swoim dziecinstwie w Afryce, swojej wiedzy z zycia i jednoznaczne zdanie ( obelga!) o Kapuscinskim, moglo byc ciekawym poczatkiem do rozmowy, Kocie. Ale, niestety, tak szybko jak pojawil sie, tak blyskawicznie: „i tyle mnie widac” zrobil. 🙂 🙂
Jakoś nie miałam i nie mam chęci przeczytać książki Domosławskiego, bardzo źle znoszę pośmiertne wiwisekcje twórców.
Moze dlatego, ze Gospodarz dal dosc jednoznacznie do zrozumienia, ze nie chce takiego „poczatku” rozmowy. Bo to jednak Gospodarz, a nie my, musi zamiatac na blogu po rozmowach.
Zgadzam się z Rysiem, że rozwinięcie tematu przez Arka dałoby szansę na rozwinięcie dyskusji.
Poprosilem Redakcje Midrasza aby udostepnil nam zamieszczona w najnowszym numerze kwartalnika rozmowe z Halina Birenbaum, ale nie wiem czy sie zgodza.
Kot mnie wyczuł. 🙂 Owszem, uważam, że zaczynanie rozmowy od określeń kanalia czy sowiecki agent mija się z celem, bo – jak wiem z dość długiego już gospodarskiego doświadczenia – nieodmiennie kończy się to jakąś szarpacką i mordobiciem. To jak u Hitchcocka – kiedy zaczyna się od trzęsienia ziemi, potem napięcie może już tylko wzrastać. 😉
I jeżeli w takich wypadkach dyskusję mniej lub bardziej jawnie ucinam, to nie ze względu na poglądy (bo z nimi mogę się po prostu nie zgodzić), tylko na stylistykę. Albowiem nieprzeradzanie się dyskusji w pyskusję to jest – wbrew pozorom – właśnie kwestia stylistyki, nie rozbieżności stanowisk.
Bo znam Psa jak lysego Konia.
Oj tam, oj tam, już nie tak całkiem łysego. Trochę odrosłem. 😈
Bradzo fajowy tekst Terlika:
http://www.rp.pl/artykul/1150318.html
W obronie dzieci tym razem. Takze tych nie katolickich.
No tak. Wiadomo, że dla większości Polaków rozwód nie jest żadną tam życiową tragedią, tylko czystą, hedonistyczną przyjemnością, którą radośnie aplikują swoim dzieciom. Wiadomo też, że wszystkie rozwody są skutkiem nowozakochania się, a rozwody wskutek ciągłych awantur, znęcania się nad rodziną, czy nienaprawialnego poczucia wzajemnej obcości (wszystko bardzo dobre dla dzieci) w przyrodzie nie występują. Słusznie zatem proponuje Terlik zajęcie się tymi nowozakochanymi i potraktowanie ich z całą surowością prawa oraz publicystyki. Jak się nowym miłościom da odpór, nijakich rozwodów nie będzie i bite dla ich własnego dobra bachory nareszcie dowiedzą się, czym jest naprawdę szczęśliwe dzieciństwo. 😎
Zonie, gdy nieposluszna tez mozna przywalic klapsa po ryju, byle sie z nia nie rozwodzic.
Doktor filo-sophii Terlicus Betonikus jest prawdziwym magistrem vitae.
Nie wiem, jak Wy, ale ja już nieco zatęskniłem za Labradorką i lecę do nowego wpisu, w którym mogę ją spotkać. 🙂