Prawo Ojca
Motto:
Prawo? Hitler też prawo ustanawiał. Mnie, jako katolika, prawo nie obowiązuje.
T. Rydzyk
Już się Ojciec Dyrektor do weekendu szykuje:
w planie drobna podpałka, jakiś gwałt, kilka bójek,
fałszerstw garść. A o skutki Ojca głowa nie boli,
prawo może mieć w nosie, boć jest przecie katolik.
Milion wyprać? O, świetnie, to załatwi się w piątek,
a w sobotę Ojczulek będzie dusił chomątem,
jakby ktoś chciał mu skoczyć, zwinie pięść, trzaśnie w stolik,
sędzia niechaj pysk zamknie, kiedy przed nim katolik.
Trzy nieletnie panienki? Super, będzie balecik,
wszak i tak się w niedzielę do spowiedzi poleci.
Tu skarbowe oszustwo, tam poderżnąć pilnikiem –
można sobie poszaleć, gdy się jest katolikiem.
Jeszcze w auto pijany Ojciec wsiądzie po sumie,
bo że wszystko mu wolno, to się samo rozumie,
na protesty i skargi sobie nikt nie pozwoli,
no bo w Polsce bezkarny ma pozostać katolik!
Bobik, w samo sedno. Poprosilem juz kumpla aby umiescil pod doniesieniem.
Teraz czy ktos kto jest zarejestrowany na blogach Poltyki moglby umiescic pod nowym Kowalczykiem?
Niestety system nie pozwala Kotu Mordechajowi sie zarejestrowac oznajmiajac, ze istnieje juz uzytkownik o tym imieniu. Co gorsza istnieje tez juz uzytkownik o takim samym adresie mailowym!
Co za glupia maszyna!
Bobiku, Mistrzu niezrównany, po Twoim wierszyku jakoś lepiej na duszy. Ale trochę jednak nadal trzepie 👿
Bobiku, tyle tylko, że ten *&^%$%^&* jest T. nie S.
Oj, sorry, już poprawiłem.
To pewnie podświadomość mi wepchnęła to S, bo ja o tym Ojcu zwykle myślę per Sss…Syn. 👿
Bardzo mi przyjemnie, że nie tylko sam odparowałem, ale i przyłożyłem łapę do odparowania innych. 😈
Na pewno. Bez dwóch zdań.
Ja też myślę o T. Rydzyku słowem na s, ale nieco brzydszym. W każdym razie inteligent, nawet jeśli jest lewicujący, nie powinien chyba takich słów znać 😳
No i co by z tego miał, gdyby nie znał? Ja takich słów nie znam, a o niektórych osobach i zjawiskach i tak nimi myślę. 😈
I nie zna. One mu się tylko znikąd wypsywają 🙄
A, jak wypsywanie, to już rozumiem, skąd mi się to bierze. 😎
Rydzyk jest jedną z bardzo niewielu osób, których nienawidzę z całego serca. Za to, że moja mama umierała przeświadczona, że jest to rodzaj eutanazji, której według radia Maryja mieli podlegać wszyscy chorzy emeryci.
Przerażające, Puchalu. Tej strony działalności tego *&^%$% jeszcze nie znałem.
Boze….
Moja mama zaczęła słuchać tego radia w drugiej połowie lat 90 i wierzyła we wszystkie koszmarne bzdury, które tam ludziom wciskano, m.in. że starych i chorych ludzi będzie się w Polsce eliminować. Z normalnej, inteligentnej, wykształconej kobiety zmieniła się w bezkrytyczną zwolenniczkę Rydzyka. To było dość okropne.
Bardzo smutne, Puchalo. Zapewne nie ułatwiło i tak trudnego pożegnania 🙁
😯 🙁 o “eutanazji” nie miałem pojęcia…
Bez poparcia hierarchów KK byłby nikim. Dzięki nim kwitnie i dzięki nim niszczy ludzi.
Ciekawe, czy tak chętnie wszystko komentujący biskupi, skomentują zdanie o tym, że katolika prawo nie obowiązuje 😈 Zakładam, że wszyscy nagle nabiorą wody w usta.
I dlatego, Haneczko, mimo że od śmierci mojej mamy minęło ponad 13 lat, odrazą i wstrętem napawa mnie sam Rydzyk, jego kościelni protektorzy oraz politycy, którzy go usilnie popierają.
Rydzyk, Hoser itp. to są po prostu podli ludzie. Niezależnie w jakiej formacji i religii by się znaleźli
Ale w innej formacji nie mieliby takich możliwości szkodzenia. 🙄
W szkole na przykład byliby wyjątkowo szkodliwi.
Też by byli. Ale zakres mieliby wiele bardziej ograniczony.
Ale za to jak bezpośredni
Pocieszać się można, że słuchają ich jedynie ci, którzy chcą lub z jakiegoś powodu potrzebują.
Oj, a Radyjo to nie ma bezpośredniego wpływu? Też miałem w Krakowie sędziwą Ciocię, która ostatnie lata życia głównie z nim spędziła.
Ciocia potrzebowała głównie wspólnego odmawiania różańców, o czym zresztą sama wprost mówiła. Ale przy okazji sączył jej się do uszu ten cały radyjowy jad i idiotyzm. I porobiło się to, o czym pisała Puchala – inteligentna, wykształcona, całkiem jeszcze sprawna umysłowo osoba zaczęła opowiadać jakieś kosmiczne bzdury (choć akurat nie o eutanazji), które zasłyszała w przekaziorze, wierząc w nie święcie, „bo przecież ksiądz by na pewno nie kłamał”. Przykro było to obserwować, a zapobiegać nijak się temu nie dało. 🙁
Zastanawia mnie to, że niektórzy są bardzo podatni na radyjowe bzdury, a niektórzy nie. Moja babcia odmawiała z radyjem różaniec i była zupełnie impregnowana na wszelkie inne treści. Moja ciocia podobnie. Ale również znam kilka osób, które od odmawiania różańca ewoluowały do betonowego radyjowego fanklubu.
Znam dwoje sędziwych osób (85 i 87 lat), które z RM przerzuciły się na seriale telewizyjne i teraz zamiast życiem własnej rodziny żyją sprawami tych z TV. Ale przynajmniej nie posyłają im pieniędzy 😎
Ciocia, o której mówię, do betonowego fanklubu nie należała, ale jednak krytycyzm jej się z wiekiem osłabił i wchłaniała pewne rzeczy nie poddając ich weryfikacji, zwłaszcza kiedy pochodziły z tak „świątobliwego” źródła. A ponieważ godzinami tego źródła słuchała, to i wchłonęła sporo.
I w tym jest cały makiawelizm tego obrzydliwego radyja – oferować to, czego ludzie rzeczywiście potrzebują, czyli różaniec, w sprzedaży wiązanej z kretyńską resztą, której tak naprawdę potrzebuje tylko niewielka część słuchaczy. Pozostali kupują ją tylko z dobrodziejstwem inwentarza, ale jak już kupili, to mają. 🙄
Z dwojga złego seriale wydają mi się znacznie mniej szkodliwe, nawet kiedy pominiemy kwestię forsy. 😎
Dzień dobry wieczór! Ik ben weer! Ogólnie straszne, że ludzie na starość dewocieją, czasami nawet z zupełnie odległych pozycji wyjściowych. Mam nadzieję, że mnie to nie dotknie, zresztą za czas jakiś się przekonam.
Swego czasu zatrzymałem się przy przydrożnej babuli sprzedającej grzyby. Pieczarek mam z powodów zawodowych po kokardkę, ale czasami potrzebny i podgrzybek. Uzgodniliśmy cenę hurtową (chciałem babuli zrobić dobrze, żeby już mogła iść do domu czy też do lasu) no i zaczął się small talk.
– Czy słyszał w radio jak ojciec Tadeusz mówił, że Żydzi strasznie szkodzą?
– Nie, nie słyszałem
– Jak to?! W samochodzie radia nie ma? Taka limuzyna?
– Zepsuło się (Wymyśliłem naprędce, bo jak tu się przyznać, że nie słucham?)
– Jak to zepsuło?! Niech jedzie naprawić! (I tu babula wpycha mi dwudziestozłotówkę z utargu
Nie wziąłem, coś tam wybąkałem, że mam znajomego elektryka i że za darmo naprawi.
Babilasie, anegdota pyszna, choć raczej smutna niż wesoła. Na szczęście jest na taką okoliczność odpowiednia mordka. 😕
W Tarnowie mam zaprzyjazniona romska rodzine A. Na czele rodu stoi wielka romska dama, pani Sara, dla gadziow- Maria. Niewyksztalcona kobieta, ale bardzo bystra, dowcipna, sporo czytajaca. Z duzym bagazem tragicznych wojennych doswiadczen. I bardzo pobozna. Zatrzymuje sie zazwyczaj u niej i jest nam wesolo. Mieszka sama po przedwczesnej smierci meza. I ona tez slucha RM.
Kiedys mnie pyta: A ty nie sluchasz Radia Maryja?
-Nie, Pani Saro. Bo nie wierze w to co oni gadaja.
Dluga przerwa w rozmowie. I wreszcie:
– Ale ksiadz kaze sluchac…. Mnie sie tez rozne rzeczy co ten ksiadz Rydzyk i ksiadz Krol mowi nie podobaja.
-No wlasnie.
-To jakiego radia powinnam sluchac? Jak myslisz?
– Eeeeee…
– Tez nie wiesz….
-Nie wiem.
-Hm.
A kiedys w Lublinie odwiedzilam sasiadke, ktora bardzo lubilam i ktora mnie, 18-lATKE, kiedys uprzedziula, ze nie powinnam wchodzic w czasie wyborow do budki gdzie sie skresla, bo natychmiast jestem w rejestrze bezpieki. gdzie ona pracowala, choc nie mam pojecia w jakim charakterze, moze byla ksiegowa.
Pania K. znalazlam bardzo starenka, niemal kompletnie slepa w pustyym mieszkaniu z bardzo starenkim i niemal slepym bokserem. Powiedziala mi, ze dnie i noce slucha Radia Maryja ze to jest jej niemal jedyny kontaklt ze swiatem – synowie mieszkaja daleko, maz zmarl. Wychodzi tylko na podworko z psem. Powiedziala: Kocham ks. Rydzyka, bo on mowi prosto do mnie.
Powiedzialam jej: Bede mowila prosto do Pani, Pani Aniu, jak bedzie mnie Pani sluchac w radiu.
Odpowiedziala, ze sluchala mnie nieraz i pamietala program o karmieniu ptakow w zimie. To jej najbardziej zapadlo w pamiec. A drugie to jak wladze Indii ograniczaja przyrost ludnosci.
Pewnie juz nie zyje.
Mnie, jako matematyka, logika nie obowiązuje. Dlatego kooooocham Ojca Rydzusia, pogromcę katolicyzmu.
Brakuje radia dla starych, samotnych ludzi. Radia, z którego płynęłaby spokojna muzyka, nieco wiadomości, trochę komentarzy o wydarzeniach w kraju i na świecie. I mądre, ale proste rozmowy o różnych sprawach, tych ważnych i tych nieco mniej. Nieco wspomnień i nieco nowinek. Bez wyszczekiwanego w pośpiechu raportu z najnowszych katastrof zamiast serwisu wiadomości, bez krzykliwych dżingli i kretyńskiej muzyki.
Fenomen tego radia polega na tym, że to jest radio słuchaczy, oni stworzyli wielką rodzinę. Nigdy go nie słuchałam, ale wiem, jak to działa. Tam można dzwonić, mówić, co się myśli, opowiadać o sobie, prosić słuchaczy o modlitwę w różnych sprawach, wypowiadać własne opinie i sądy, na które ktoś inny odpowie, pocieszy, zaproponuje pomoc, wszyscy będą się modlić w proszonej intencji.
Tych znajomych z radia się zna, zna ich problemy, czuje się przynależność, a nad wszystkim unosi się on, sprawca cudu o.R.
Człowiek modlący się sam, w ciszy, a to przyśnie, a to błądzi myślami, a tu do każdej dziesiątki różańca ludzie zgłaszają intencje, ktoś ze słuchaczy odmawia dziesiątkę, wszyscy mu odpowiadają, ma się poczucie sensu modlitwy, bycia grupie.
Tych sensów w tym radiu jest bardzo dużo dla starszych, często samotnych osób.
Rydzyk, to jest cyniczny i sprytny gracz, nie mogę na niego patrzeć, wiem, jakich używa chwytów przysyłając comiesięczne listy imiennie adresowane z załżczonym, wypełnionym blankietem przekazu. Ten list był tak napisany, że moja Mama była przekonana, że ojciec dyrektor specjalnie do niej osobiście pisze i prosi o wsparcie. Jak można nie odpowiedzieć na taki zaszczyt? Gorzej, że później inni przyjęli podobną metodę działania. Opędzić się od niechcianych wydawnictw i listów niesposób było.
O wielkości procederu dowiedziałam się, kiedy przejęłam kontrolę nad korespondencją.
To by się kwalifikowało do zgłoszenia, jako wyłudzenia, ale przecież ofiary czują się zaszczycone, że mogą wspoimóc świętego człowieka i jego wielkie dzieła, jak też inne zbożne cele.
Nie umiem na to znaleźć słów i jak zazwyczaj spodziewam się raczej miłosierdzia Pana B. dla grzeszników, to w tym wypadku mam nadzieję, że sroga kara ich nie minie.
Łajza z kolacją
No wlasnie, takiego radia nie ma. To jest chyba jakas niezapelniona nisza, ktora mozna byloby wykorzystac. Zamiast wszystkich tych grzmotow i lomotow.
Ale kto o takich rzeczach w Polsce mysli? Latwiej pogardzac moherami niz przygotowac dla nich oferte.
Ale taka oferta też musiałaby mieć kościelne imprimatur i wsparcie, bo z wiekiem jednak statystyczna religijność wzrasta. A Kościołowi niby na co inne katolickie radio, skoro Rydzyk jest wystarczającą tubą?
Siódemeczka bardzo dobrze opisała, dlaczego to radyjo ma taką popularność. Konkurencja zasadniczo musiałaby bazować na takich samych modułach, a zaczynałaby od zera, więc stałaby z góry na gorszej pozycji. Kto by się w to pakował, skoro stracić można naprawdę duże pieniądze?
Jest publiczna Dwójka. Ale czasem za bardzo się mądrzy. Znam jednak starsze osoby do Dwójki przywiązane, ale to jest inteligencja. Dla prostszych ludzi – nie ma.
Ale nie ma reguł – strasznie mi się smutno zrobiło, kiedy usłyszałam, że Radia Maryja w ostatnich latach słuchała Irena Kwiatkowska. Osoba, która kojarzyła się przede wszystkim z wielkim poczuciem humoru. Choć życie jej humoru nie dostarczało – przez lata opiekowała się chorym mężem.
I ona doznała tego zatrucia na finał życia. Bo po prostu chciała się modlić. Przerażające.
Były przecież rozmaite radia religijne, jakieś Radio Józef – co się z nimi stało?
A wspominajac Pania Sare-Marie zajrzalam do internetu w poszukiwaniu jej zdjecia. Zamiast zdjkecia znalazlam wl;asny artykul, w ktorym sporo o niej mowie, poswiecony tradycyjnej i zmieniajacej sie roli kobiet w spiolecznosci romskiej.
Chyba padło, nie dało rady konkurencji. Ten drań wyrobił sobie charyzmat
Też myślałam o pani Kwiatkowskiej, bo też mnie to zszokowało.
Moja mama pieniędzy żadnych nigdy nie wysyłała, ani do radia nie dzwoniła i do rodziny nie należała. Ale wierzyła w te wszystkie idiotyzmy polityczno-gospodarczo-społeczne.
Nie mysle, ze musialoby to byc radio stricte katolickie cy religijne. Nie widze powodu aby od tej tematyki ucekac, ale nie jako zalozenie, ze „duzo mowimy o kosciele” i sie wspolnie modlimy.
Tak, Siodemeczka bardzo znakomicie uchwycila ten fenomen wspolnotowy, rodzinny. Ale mozna to inaczej osiagac..
A jeszcze takie numerasy:
http://wyborcza.pl/1,75248,16855447,Ludzie_Rydzyka_o_manipulacji__Za_pieniadze_z_ratusza.html
Kocie @18:46, to niepokojące, co piszesz, dam znać naszym internetowcom. Mojemu blogowi też to grozi, na razie jeszcze nie przeszedł na nowy system.
Pani Kierowniczko, to jest jakis koszmar, absolutny koszmar.
I co najgorsze – nie ma nawet komu zglosic.
Z Radiem Józef stało się to, co powiedział Bobik, nie przyciągnęło znaczącej liczby słuchaczy i padło. Ludzie, którzy go prowadzili mieli rodziny i musieli coś do garnka włożyć, a radio było zbyt subtelne, żeby nachalnie o datki się upominać. Szkoda, bo było bardzo sensowną alternatywą.
Teraz już raczej nikt nie zagrozi radyju, przecież on te wiece, marsze i inne wzburzenia organizował w celu konsolidacji i umocnienia grupy.
W każdej parafii działają oddane panie prowadzące koła fanów RM, zbierają składki, pilnują różności pełniąc funkcje lokalnych liderów, świecąc odbitym swiatłem dyrektora. To zaszło bardzo daleko, za daleko, wg. mnie to jest naprawdę kościół Rydzyka, a tzw. biskupi jedzą mu z ręki, bo przy nim jest moc, potęga, chwała i kasa.
I niestety drogę temu otworzył jeszcze JP2.
Andsol to ma fajnie, ja też chcę! Co mnie nie obowiązuje jako ekonomisty? Może obowiązek regulowania swoich długów? 😎
No tak. Obudzłem się w środku nocy i rozmyślam, co mnie jako psa nie obowiązuje. Wszystko przez Agę i Andsola. 👿
Na to wszystko poszlam do kina na szwedzki film The 100-Year-Old-Man Who Climbed Out a Window and Disappeared, bardzo fajny. Jesli ksiazka taka smieszna (pamietam, ze Bobik chwalil) to jutro sie do niej zabieram.
Tak, książka jest wyśmienita (mogę podesłać, ale pl lub en, nie po szwedzku, do budy Bobika), z tego ducha co i Forrest Gump. Aha, skoro piszesz, że jutro się zabierasz, to chyba już masz, ale gdyby nie…
Psa wierność nie obowiązuje, dear Watson.
God morgon!
„Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął” to fajna lektura, ale film wydał mi się niegorszy, może dlatego, że go najpierw oglądałem. Jest znakomicie skonstruowany, lepiej niż książka, którą się czyta prawie jak scenariusz. Dobre do czytania przed zaśnięciem 😉
Dzień dobry 🙂
Książkowego „Stulatka” będę bronił jak niepodległości, co mi przyjdzie tym łatwiej, że filmu nie widziałem. 😎
Ten Gonzalo chyba już sobie poszedł, bo nic nie duje, ale jakieś smęty i przygnęby w powietrzu zostawił. Snuje się toto niby gmła i nigdy nie wiadomo, kiedy znienacka oblepi. Jeżeli ktoś zna dobre sposoby na to cholerstwo, jest proszony o szybkie wypaplanie tej tajemnicy. W nagrodę mogę go/ją uczynić Marszałkiem Blogu. 😈
– Budzę się rano cały w kwiatach…
– Och, jak romantycznie!
-… ale otwieram szerzej oczy, a to klomb.
Przymierzam się do książki „Parasjalkainen laivanvarustaja” (Der Mann mit den schönen Füssen) Arto Paasilinna.
Cytat powyżej nie jest z tej książki, tylko z życia 😉
Dzien dobry:)
Kawa
Stulatek ksiazka jest swietnie czytany przez Artura Barcisia.
Na smęty i przygnęby?
Czasem pomagają całkiem prymitywne metody.
Na dwór!
I się wybiegać, wymaszerować czy choćby wyspacerować.
Albo przetestować zmiany nastroju pod wpływem ołówka.
Najpierw złapać go zębami za jeden koniec i zrobić „dzióbek”, a potem w poprzek i się wyszczerzyć. Tak trzymając (w poprzek) pisać na Blogu albo czytać coś mało poważnego.
Mnie pomaga.
Myśl Andsola, że jako psa nie obowiązuje mnie wierność, wprawiła mnie w pewne pomieszanie. No bo oznacza to, że mogę sobie spoko być niewierny, ale niewierny w jakim sensie? Czy w sensie nielojalności, jak, powiedzmy, niewierność małżeńska lub niewierność ideałom, czy w sensie niedowiarstwa, jak jeden z bohaterów psich mitów, Niewierny Psomasz?
Dopóki nie rozstrzygnę tego zasadniczego dylematu (albo Andsol go za mnie nie rozstrzygnie), wcale nie będę sobie mógł poszaleć. Katolikom jednak łatwiej. 🙁
Lisku, a te okulary do kawy to plusy czy minusy? I ile dioptrii? Bo ja nie w każdych potrafię dojrzeć, gdzie stoi filiżanka. 😉
Niewierny pies? Toć to oksymoron 😯
Nie byłbym sobą, gdybym natychmiast nie spróbował tego numeru z ołówkiem, zwłaszcza w wersji wyszczerzonej. 😀
Ale ona u mnie, niestety, nie działa jak trzeba, bo mi powoduje, za przeproszeniem Szanownej Frekwencji, odruch wymiotny. Tak że zachowam ją sobie na pisanie o rzeczniku Hofmanie albo Ojcu D. 😎
PS.
Ołówek to może bardziej dla ludziów. Pies z kością w zębach ma na ogół bardzo zadowolony wyraz twarzy 😉
Kierowniczko, my właśnie na etapie poszukiwania oksymoronów jesteśmy, żeby każdy precyzyjnie wiedział, co go nie obowiązuje jako. 😈
Aaa, z kością w zębach to jest inna rozmowa. Też zaraz spróbowałem i już jednego przygnęba udało mi się bardzo skutecznie przepłoszyć. 😆
Bobiku, okulary sa rozowe 🙂
No proszę, jestem tak ślepy, że bez okularów nawet tego nie zauważyłem. 😆
A nie wiem, Lisku, czy Ty zauważyłaś, że od dziś nie obowiązuje Cię rudość. Możesz być w dowolnym kolorze, nawet różowym. 😀
Link od Dory otworzył mi się na tej fejsbukowej stronie 🙂 🙂
https://pl-pl.facebook.com/pages/Tajemnica-Wiary-Auta-i-Dolary/311837942301817
A komentator Timesa Ben Macintyre okropnie sie dziwi ze Farage zawarl alians w Brukseli z „polskim fanem Hitlera i zwolennikiem bicia zon”. Podejrzewa, ze chodzi mu o to (Farage’owi) abysmy jego fan club finansowali na sume 2 milionow funtow.
Heleno@22:29
Znasz Tarnów, jakiego nigdy nie widziałem.
Może się kiedyś tam spotkamy 😀
A z “mojego” Tarnowa pamiętam, że bp Życiński starał się uchronić swoją diecezję przed RM i że powstało wtedy radio Dobra Nowina. Widzę, że ciągle jest, tylko czy daje starszym ludziom poczucie uczestnictwa we wspólnocie, modlitwę, wsparcie – bez teorii spiskowych i wyłudzania pieniędzy? Pewnie to nie było radio tworzone specjalnie dla ludzi starszych czy chorych 🙁
Kiedy ja lubie byc ruda 😆 Rozowa nie. Ale dla odmiany bede zmieniac na inne ulubione – bialy, czarny i niebieski.
Kolega w paski przyniosl herbate
Te herbate
Glos narratora irytujacy, ale malowidla oszalamiajace. 32 tysiace lat… 90 min.
http://www.youtube.com/watch?v=4Y0guHHDN5Q
Widzieliście już Remka?
Ku nauce i przestrodze. Lekcja zycia NUMERO UNO:
Usiluje zabukowac lot w obie strony do Gdanska RyanAirem.
Wszystko idzie jak z platka i dopiero na ostatnim etapie bukowania sie, gdy naciskam przycic „PLAC!”komputer mi pokazuje ze „poprawic zaznaczone na czerwono”. Ale poniewaz na czerwono absolutnie nic nie jest zaznaczone dzwonie do RyanAiru aby dokonac recznego zamowienia biletow.
Mily mlody czlowiek z Mambaju pobiera ode mnie wszystkie dane, dlugo sprawdza pisownie imienia, nazwiska, adresu etc i po z grubsza dwudziestu minutach obwieszcza, ze procedura jest skonczona i ze z mojego konta pobranych bedzie kwota £90.00.
A nie – powiadam. – Cena biletu w obie strony jak widze na kompie jest £60.
– Niestety poszla w gore i obecnie wynosi £90 – mowi przymilnie mlody czlowiek z Mumbaju.
– Aaa, to bardzo mi przykro, nie skorzystam – mowie przymilnie.
Mlody czlowiek z Mimbaju troche sie frasuje, przeprasza i powiada troche inaczej niz 20 sekund temu – Bilety po 60 funtow juz wyszly.Czy w takim razie cena £75 by ci odpowiadala?
-Niestety nie. Ale odpowiada mi cena £60 i tyle wlasnie mam w kieszeni.
W glosie milego czlowieka z Mumbaju slychac nute desperacji, gdy mowi.
-Ale nie moge ci sprzedac biletu za £60.
– No, dobra! – odpowiadam wspanialomyslnie. – Mozesz mi sprzedac za £65 i ani jednego pensa wiecej!
I na tym stanelo. Kochajmy sie jak bracia….
😆
To do Remka.
90 minut teraz mi się nie zmieści w grafiku, ale zajrzałem do środka i widzę, że malowidła rzeczywiście odjazdowe. Trzeba będzie trochę minut na wieczór nazbierać. 🙂
Kurczę, Mordzie to dobrze. Mnie po pierwsze jeszcze nigdy do żadnych tanich lotów nie udało się dodzwonić – rezygnowałem po 2 godzinach wysłuchiwania melodyjek i nawoływań „proszę czekać”. A po drugie, gdybym nawet się dodzwonił, trafiłbym na Niemca, a oni nie mają kultury targowania się i musiałbym brać to, co stoi w komputerze. 🙁
W Mumbaju chyba za mało jest niemieckojęzycznych. 👿
A liczmy sie jak… buchalterzy 😉
Kocie 😯 😆
Targowac sie o cene lotu na mysl by mi nie przyszlo…
Do mnie sami zadzwonili z Mumbaju, wiosną 😎
Miły głos poinformował mnie, że mam „problem with the windows” 😎
– How do you know it? Yes, indeed. Can you send somebody?
– What? 😯
– For my problem
– We can help you online
– But I have seven windows
– Yes. yes, windows seven
– How can you clean them online?
– What? 😯
BTW mam iMac’a 😉
Mam lodu jak forsy.
Rozmrażam zamrażarkę. Nareszcie jest dostatecznie zimno.
Podstawowa zasada targowania sie jak buchalterzy, jest mala, ledwo uchylona furtka zezwalajaca osobie, z ktora sie targujesz „ocalic twarz”, jak mowia Chinczycy. Nie upieralem sie przy sumie 60 funtow, pozwolilem mu zarobic £5 albo nie zarobic wcale. Normalny czlowiek zawsze wybierze te pierwsza opcje – zarobic mniej niz oczekiwal, ale zarobic. Jestem przekonany, ze mlody czlowiek z Mimbaju czy z Dusseldorfu czy z Kolonii pobiera jakis procent od utargu, a moze nawet cala nadwyzke ponad to co stoi w komputerze.
Druga zasada to zachowac cool. Mowic na pogodnym usmiechu. Jak ten tutaj: 😈
Ojj… Lód to śliski temat. Też powinienem rozmrozić, ale leń mi nie daje. 😳
Kocie, ale Niemcy się w ogóle nie targują. Ani-ani. Nawet na targu. 😯 Cena jest wystawiona i nikomu nie wpadnie do głowy, żeby proponować inną. A jak jest w okienku komputera, to też jest święta. Mogą być, owszem, oferty specjalne, ale to musi wyjść od sprzedawcy, nie kupca.
Raz próbowałem wytargować obniżkę cen butów, które ewidentnie były wybrakowane (czymś porysowane), ale do bieganiny w polach by mi się nadały. A gdzie tam! Obniżka będzie, jak się skończy sezon i przyjdą odgórne wytyczne, ale nie ma tak, żeby klient sobie ceny sam wymyślał! 🙄
No to pocoscie tych wszystkich Turkow sprowadzali? Niczego Was nie nauczyli?
Z pyska mi to wyjąłeś, Mordko. Też sobie tak czasem pod nosem powarkuję. 😆
Ja wytargowalem nawet kiedys cene lozka u Harrodsa, niestety nie mialem pieniedzy aby zaplacic i do dzis zaluje.
A bylo tak. Piekne lozko z kutego zelaza francuskiej firmy Le Grange, o nazwie Morfeo lub Morfeus lub jakos podobnie. Cena wystawiona £1250. Powyzej mojej miesiecznej pensji wowczas, ale wolam nieskazitelnie ubranego menadzera dzialu, starszego pana.
– Ile to lozeczko? -pytam jakbym byl slepy.
Starszy Pan szybko ocenia moj wyglad i powiada z niewypowiedzuanym smutkiem:
– £1250.
_ Hmmm… mowie.- Kompletnie mnie na nie nie stac. Ale lozeczko przepiekne….
– Tak – zgadza sie menadzer i po chwili: – Ale za dwa miesiace bedziemy tu mieli wyprzedaz i jesli te lozka jeszcze beda, beda troche przecenione.
Glosem znizonym ciagnie dalej: Moze o 200-300 funtow.
– Taaak – mowie jeszcze smutniej i ciszej – Tez za dogo… Piekne, piekne lozko….(to juz glosem Kotka z zapalkami ogladajacego pieczone bazanty za szyba).
Starszy Pan pada na kolana i zaczyna ogladac lozko …. od spodu, pod materacem.
Wychodzi spod niego tryumfujacy: – Znalazlem zadrapanie! O, tu, pod ta belka, glebiej… Widze, ze nie mozemy czekac na wyprzedaze. Lozko jest uszkodzone . Jesli zgodzisz sie kupic je za … za… £700 funtow, to jestem gotow przetrzymac je dla ciebie przez nastepne trzy dni!
Niestety nie wrocilem. Glupio zrobilem. Trzeba bylo jednak sie szarpnac.
Pozniej juz nigdy tak pieknego loza nie widzialem. I za taka cene.
Rodzina powrócona z wycieczki do Chin opowiedziała, jak przestała towarzyszyć jednej z uczestniczek grupy w zakupach na chińskich targach. Otóż ta osoba zapragnęła jakiegoś przedmiotu, ale cenę proponowaną przez sprzedawczynię uznała za zbyt wysoką.
– Jaką cenę w takim razie proponujesz? – zapytała handlarka.
Klientka podała cenę o wiele niższą, ok. 30 procent ceny wyjściowej.
– OK – zaakceptowała Chinka
– O, nie! To za drogo! – odparła Polka.
Moje wspomnienie na innym blogu o targowaniu się po szwajcarsku.
Wiele lat temu postanowiliśmy zmienić auto na większe i zapytaliśmy handlarza, ile nam da rabatu na nowy samochód, jeśli weźmie nasze 6-letnie renault 4 safari z przebiegiem 126 000 km? Odpowiedział, że 2 500 Fr. A jeśli starego auta nie weźmie? To 1500. Stwierdziliśmy, że za takie grosze za samochód w dobrym stanie prywatnie dostaniemy więcej i daliśmy ogłoszenie do gazety z ceną wywoławczą 2 100, gotowi opuścić do 1500. Zgłosiły się 2 osoby: chłop z Emmentalu, który chciał wozić kany z mlekiem (autem, które zjeździło całą Europe i kawał Rosji 😯 ) i jedna pani – psycholog więzienny, która wybierała się do Budapesztu. Pani była gotowa kupować w ciemno przez telefon, ale poprosiliśmy, żeby auto najpierw obejrzała. Przyjechała pociągiem z kompletem tablic rejestracyjnych, pogłaskała samochód i zapytała, czy cena jest ostateczna? No… zawahaliśmy się, a ona szybko dodała, że jej znajomy – mechanik samochodowy – powiedział, że taki samochód wart jest co najmniej 3 000, a ponieważ ona widzi, że auto jest w świetnym stanie (4 nowe błotniki, nowy gaźnik) to proponuje 3 100! Zaniemówiliśmy na chwilę, a potem zaczęliśmy się targować i zbiliśmy cenę na 2 800. Dołożyliśmy jeszcze komplet opon zimowych z felgami i łańcuchy i wszyscy byli zadowoleni. Z Budapesztu dostaliśmy kartkę i jeszcze z wielu miejsc przez następnych kilka lat 😎
Moja Stara tez raz tak stargopwala – nas z Bratem.
Przychodza raz z E do naszej biologicznej matki po kociaka, jednego mind you.
Ja zostalem sposrod dwu wybrany natychmiast, potem E zaczela szturchac Stara pod stolem, zeby i Brata zabrac, bo bedzie nam we dwojke weselej. Stara sie dala bez namyslu namowic I kiedy miala juz lape w torebce aby wyciagnac 2x£50, biologiczna mama zawolala: za dwa to niechaj bedzie £80.
Do dzis mi wypomina, ze bylem z przeceny i z ograniczona gwarancja. „Nieudany Kot” mowi i rzuca sie mnie obsliniac, fuj.
Okazuje sie ze targowanie sie po szwajcarsku jest bardzo podobne do mojego targowania sie dawno temu w Monachium, gdzie mialam odnajac na lato kawalerke w akademiku Olimpia Centrum od studentki kierunku zblizonego do mojego. Wygladalo to tak:
Ja: Jaka sliczna kawalerka! 🙂
Ona: Ale taka mala… 🙁
Ja: Dla mnie calkiem w sam raz 🙂 A co w niej bedzie?
Ona: Zostawiam ci wszystko tak jak jest, koldry, przescieradla i reczniki, garnki, rower, a tu masz wszystkie plyty.
Ja: Dzieki! 🙂
Siadamy i zapada milczenie.
Ona (z wachaniem): Musimy ustalic cene.
Ja: W laboratorium powiedzieli mi ze nie powinno przekroczyc 400 M.
Ona: Ja myslalam o 300…
Krotkie milczenie.
Ja: Aa… To moze 360?
Ona (rownoczesnie): To moze 340?
I na tym stanelo 🙂
Przesylka dla Bobika od kogos, kto przeczytal Prawo Ojca na forum w Gazecie Wyborczej:
https://www.facebook.com/664951686869235/photos/a.664956370202100.1073741828.664951686869235/842927215738347/?type=1&theater
(tz na 350 🙂 )
Dziś rano z takąż przesyłką był Andsol, ale i tę weźmiemy, zgodnie ze staropolskim, grunwaldzkim obyczajem. 😀
Ja nie mam, niestety, żadnych ciekawych opowieści o targowaniu. Wiadomo, Bobele Szlimazl. 😥
Ano, szlimazl.
Lisku, 😀
W czeluściach zamrażarki znalazły się mrożone porzeczki sprzed 3 lat. Wyglądały jak nowe, wylądowały w tarcie na cieście francuskim.
Na dworze niebo jak w Italii, ani jednej chmurki, ale chłodno jakoś. Dobre i to.
Trzy lata w zamrazarce to nic!
Ja mam w lodowce syrop klonowy z New Hampshire, nienapoczety, prima sort, sprzed 17 lat minimum.
Mnie się zepsuł (nienapoczęty) ale w piwnicy. Już po roku 🙁 Był z północy NY i przyszedł pocztą od wdzięcznego gościa. Nie przyznałem się ofiarodawcy, ale szkoda mi było strasznie, bo lubię, a butla była prawie litrowa 🙄
Dzień dobry. (Przerwa obiadowa).
Fakt, Bobik nie zna się na targowaniu ani trochę. Z Berlina pamiętam, że zostawiłby w automacie biletowym wydaną grzecznie przez tenże resztę pieniędzy.
Ale ekonomistka czuwała! 🙂
Nawet w pierwszym odruchu Szczerego Serca, chcialem Ci zaproponowac wyslanie tego syropu klonowego, ale potem zrobilo mi sie go zal.
I tak juz od siedemnastu lat….
Mar-Jo, to juz wiecej niz szlimazl. To juz Bobele Tuches.
😳 😥
Ale zaczekajcie, niech mi się tylko rozkręci firma inkwizycyjna, którą założyłem u Kierowniczki, to zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni. 👿
Na pociechę Bobikowi dodam, że należę do tych, co najpierw kupują bilety dla rowerów, a dopiero potem przypominają sobie, że w weekend rowery jadą pociągiem S-Bahn za darmo, albo do tych, co płacą za parking, a potem zauważają, że kolejka linowa już nie jeździ, a w niedzielę w Oslo parkowanie jest gratis. Albo nie czytają cennika parkingu w Bergen i potem płacą równowartość 30 euro za 5 godzin parkowania 🙄
Kot (12:47) – Ja Ryanaira popieram, ale nim nie latam, chyba że w stanach wyższej konieczności, jak już niczym innym w danej relacji nie polecę. Do Gdańska lata też Wizzair (z Luton), ale ich też nie lubię (mimo że mają wygodniejsze samoloty) – za to, że kasują pieniądze za bagaż podręczny powyżej pewnych, niewielkich rozmiarów (jako pierwsza i jedyna na razie biedalinia).
Za niewiele większe pieniądze (150GBP RT) można polecieć BA z Heathrow z dość wygodną przesiadką w Berlinie Tegel (na AirBelin – ale na jednym bilecie BA, więc przesiadka gwarantowana). LOT przez Warszawę też gdzieś w okolicach 1000 PLN jeśli się z rozsądnym wyprzedzeniem kupuje. Z LOTem do/z Londynu mam ten problem, że połączenie to obsługują najczęściej okrutnie wyranżerowane B737-400, które czasy swojej świetności przeżywały w latach 90 ubiegłego wieku. No, ale 320-tki Britisha też specjalnie komfortowe nie są.
Tak, Bobiku, jeszcze im pokażesz, wierzę w Ciebie. 😀
sucho i chlodno, tak zostanie i to dobrze tak 🙂 🙂
🙂 🙂 🙂
andsolowa kolega ciekawie mowi:
http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,krzysztof-nawratek-wlasnosc-nie-jest-swieta,39915.html
i to na tyle 🙂
pstryk
😀
Lewicujący outsiderze, dywagujesz tak charakterystycznie, że nie sposób Cię nie rozpoznać. 😆
Babilasie, nie tylko Wizzair jest wredny w sprawie bagażu podręcznego. Germanwings też i na pewno jeszcze jakaś linia, której w tej chwili nie pamiętam.
A może i jeszcze inne, ale nimi nie latałem, to nie wiem. 😉
British Airways nie popieram poniewaz najgorzej ze wszystkich linii lotniczych traktuja osoby niepelnosprawne, poniewaz ichnia stewardessa odmowila mi kiedys przytrzymania drzwi na terminalu, choc pchalam przed soba wozek inwalidzki i nioslam dwie walizki, poniewaz BA smierdzi latryna na dalekich trasach bo jest niedotleniona, i poniewaz w samolotach maja tak malo miejsca na nogi, ze grozi to tromboza, gdyz kolana sa zawsze przytkniete do siedzenia przed toba.
Wizair natomiast bardzo lubie, bardzo. Za grosze mozna u nich dokupoic wiecej miejsca.
Moje ulubione linie to Virgin Atlantic, ktore bez szmerania i dostarczania dikunmentow zmienily mi parokrotnie date odlotu z powodow „losowych” ( w tym zgubienie paszportu) , maja uprzejma i mila obsluge i dobre, wygodne samoloty. Niestety nie lataja do Polski.
Znowu sie wepchnelam przed Kota M.
Już nie pamiętam jak szedł ten dowcip, że zakrystianin padł na ziemię i krzyczał „o ja najlewicowszy outsider w całym Berlinie” a na to mu rabi odkrzykuje „popatrzcie kto myśli, że jest lewicowszy ode mnie, off-off-outsidera…” Ale jeśli to nie tak a inaczej to przepraszam, ale mam mój dzień blondynki.
I bardzo Wam zazdroszczę dyle (czy multi) matów czym latać z Londynu do Gdańska. Ja to mogę tylko do São José albo do Santo Amaro albo do São João Batista albo do São Bento do Sul, a wszystko w Santa Catarina.
Stanie na wypadnięciu w niedzielę (domingo) do São José, bo Starszy Młody nie przeniósł tytułu wyborczego do Floripy i trzeba będzie przekroczyć granice powiatów.
Uwazaj na Krokodyle.
Bobiku (18:52) Aż poszedłem sprawdzić, bo nie chciało mi się wierzyć (i słusznie).
Germanwings: Each passenger can take on board, free of charge, one item of hand luggage up to a maximum of 8 kg in weight and not exceeding 55 x 40 x 20 cm in size.
Wizzair:
1. Small cabin bag:
If your cabin baggage is of size 42x32x25cm or smaller it can be taken onboard free of charge. It must fit under the seat in front of you.
2. Large cabin bag:
If your cabin baggage is larger than the dimensions of a small cabin bag but not exceeding 56x45x25cm, you can take it onboard for a fee. It must fit in the overhead compartment. You must be able to place it in the overhead compartment unassisted.
Więc Germanwings to jednak jakby inna liga („tania Lufthansa). Latają z Poznania do Dusseldorfu więc często korzystam.
Kocie (18:53): Współczuję doświadczeń.
Informacje przydatne dla podróżników 😆
Jeśli książki dla grupy o więcej niż 10 osób, stosuje się warunki specjalne grupy
Bogdan Frymorgen i jego psie fotografie. Piękne https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10152380983854731&set=a.431175814730.214330.562264730&type=1&fref=nf
Myślisz, Jagodo, że Luftgesellschafty tak dbają o czytelnictwo?
Ja myślę, że preferują jednak tylko jakieś lekkie lektury 😀
Sliczne pse zdjecie, Irku. Widzialam Bogdana tego lata, na spotkaniu z Ewa Lipska. Powiedzialam mu, ze ma wielkiego milosnika w Lublinie i sie ucieszyl. 🙂
A jak zdjęcia mogłyby nie być piękne przy TAKICH modelach? 😎
Babilasie, to prawda, że Germanwings odrobinę więcej tej kubatury daje przewieźć za friko, ale – w Kolonii przynajmniej – strasznie tych wymiarów pilnują i niech będzie choć centymetr więcej, to już zdzierają opłatę. W Wizzairze zresztą to samo. Tu i tu panuje w sprawie bagażu podręcznego niemiła atmosfera kontrolno-przyciskowa, tu i tu tylko po jednej sztuce, choćby druga była maleńkim woreczkiem z drugim śniadaniem, więc mnie w sumie pod tym względem ganc pomada, którym lecę.
Babilasie, o ilość booków dbają hotele 😉
Choćby i lekkich, jak twierdzi Markot 😆
Modele modelami ale pełny szacun dla fotografa 🙂
Och, Bobik, ja strasznie bym chciala abys zobazyl program, ktory wlasnie obejrzalam prowadzony przez znana tu hotelierke ze znanej dysnastii hotelarskiej, zalozycieli sieci eleganckich hoteli Forte – Alex Polizzi. Pierwsza czesc jej programu Secret Italy poswiecony byl miastu, z ktorego pochodzi jej rodzina – Wenecji i potem Mediolanowi. O Serenissimie mowila, ze jest „bolesnie piekna” i prowadzila nieznanymi turystom szlakami, bladym switem, kiedy miasto jeszcze spi, ale jest juz w bialej poswicie. I jakos zal sie robilo, ze nigdzie i nikt juz nie buduje miast tak olsniewajaco pieknych w calosci. Nie, musze jeszcze przed smiercia zobaczyc Wenecje.
A potem inne miasto, ktorego nie znam – Mediolan, kojarzacy mi sie zawsze, od szkoly z wersami: „… w mediolanskiej kaplicy bledna malowidla/ Brabarzyncy zburzyli ksiecia pomnik konny./ (….) Zakurzonej machiny polamane skrzydla/ laczy z glowa mlodzienca o ustach Madonny…”
W Mediolanie Alex zwiedzala miedzy innymi muzeum przy la Scali, gdzie trzymane sa kostiumy Marii Callas, do ktorej ma nabozny stosunek. I piekarnie panetone. Okazuje sie, ze po wypieczeniu, panettone musza powisiec do gory nogami, bo inaczej sie zapadna do srodka, jak suflety. Ale przy okazji zobaczylam ile tam, kurde, idzie cukru!
A wszystko jakies takie, choc niby nieznajome, to jednak znane i bliskie, ze uwierzylam osatecznie, ze Italia jest duchowa ojczyzna wszystkich, jest domem, do ktorego sie zawsze wraca, nawet jak sie jest pierwszy raz w zyciu.
Tak tez myslalam w Toskanii.
Ja i bez programu czuję, o co biega. 🙂 Rzeczywiście, Italia jest duchową ojczyzną, może nie wszystkich, ale pewnej formacji. Też tam od razu miałem poczucie, że jestem w domu.
PA właśnie potwierdził, że też tak miał. 🙂
Twój argument jest inwalidą, Bobiku (21:26). Poza tylko zupełnie najtańszą taryfą w Germanwings jest bezpłatny bagaż odprawiany (1x23kg), bezpłatny wybór miejsca, dają też coś do pyska za darmo. A różnica pomiędzy tą najtańszą taryfą a najbliższą cenowo, ale wyposażoną w te wszystkie parafernalia to bodaj 20 czy 25 euro.
Ja rozumiem, że niemiłe wspomnienia i, panie dziejaszku, te wspomnienia potrafią zatruć percepcję, ale naprawdę, Niemcy nie potrafią zrobić prawdziwie bydlęcej linii (tak, jak się to udało Irlandczykom, Anglikom i Węgrom).
Helena pisze (23:19):
Ależ chcieć to móc! Tutaj, oczywiście courtessy of Hola
PS. Owszem, miło się ogląda.
O, choroba!
DZIEKI! Obejrzyj Bobiku przynajmniej te pierwsza czesc poswiecona Wenecji.
O matko moja. Poszedł pies do budy i wstydził się! 😳 😳 😳 😳 😳 😳
Piszę Germanwings, a cały czas mam na myśli Easyjeta. 😳
Niniejszym najmocniej przepraszam Germanwings za robienie niezasłużonej antyreklamy. Jak tylko mi się uda, postaram się polecieć tą linią i chwalić tak, żeby wszystkim zajady pękały. 🙂
Ale mój czarny pijar wobec Easyjeta podtrzymuję. 👿
I dzięki za Holę. 🙂
Witajcie, wracam do targowania. U nas wszystko jest na odwrót 😉 :
http://www.youtube.com/watch?v=-VskE3dSH80
Pozdrawiam
Działa, nawet nieźle. 😀
Jutro obejrzę. 🙂
Dobranoc. 🙂
Guźcu, „tyle się należy” to jakoś tak po niemiecku. Musi Czereśniak na saksach w Reichu był i wynarodowionych nawyków nabrał. 🙂
Witaj, Guziec i sie rzgosc.
Bardzo smieszby ten link.
Przepraszam, ze zasypuje, ale udalo mi sie po wielu probach wedrzec do tego tekstu GW i nie chce byscie przegapili, wiec kopiuje (ale tylko tak wyjatkowo, chyba, ze cos sioe znowu napatoczy) z potrzeby serca:
W najnowszej „Niedzieli” pierwsza od długiego czasu rozmowa z Wandą Półtawską, przyjaciółką Jana Pawła II i autorką „Deklaracji wiary” (podpisało ją kilka tysięcy lekarzy, zapewniając w ten sposób, że nie będą wykonywać aborcji, eutanazji czy zapłodnienia in vitro).
Półtawska żali się, że znaleźli się w narodzie ludzie, którzy „polemizowali” z „Deklaracją”.
– Polemika ujawniła jednoznacznie ignorancję w odniesieniu do nauczania Świętego Jana Pawła II na temat teologii ciała i koncepcji pięknej miłości. Polacy stanowią najliczniejszą grupę pielgrzymów do Rzymu, a wykazali całkowity brak znajomości dokumentów, które napisał Święty Papież Polak – mówi Półtawska.
Braki wytyka także dziennikarce. Najpierw, gdy ta pyta Półtawską o apel do polityków w sprawie klauzuli sumienia.
– Kwestionuję pani pytanie, bo nie zwracałam się do polityków z prostej przyczyny – po ogłoszeniu „Deklaracji wiary” znalazłam się w rękach lekarzy – odpowiada Półtawska.
Dziennikarka, Lidia Dudkiewicz, nie daje odporu i płynnie przechodzi do kolejnych pytań.
– Jak Pani Doktor odebrała kanonizację Jana Pawła II?
– To, jak pani zadaje pytanie, jest stałym sposobem działania dziennikarzy. Dziesiątki z nich zadawały i zadają mi takie samo bezsensowne pytanie. „Jak pani odebrała kanonizację?”. Co to w ogóle znaczy „odebrać kanonizację?”. Nie wiem – odpowiada Półtawska.
Warto przeczytać. To jeden z niewielu wywiadów, w którym to rozmówca „grilluje” dziennikarza, a nie odwrotnie.
PO posłuchała o. Rydzyka
A co słychać w Radiu Maryja i „dziełach związanych” (tej nazwy używa się zamiennie z następującym zbiorem: „Nasz Dziennik”, Telewizja Trwam, Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, toruńska geotermia, telefonia komórkowa i kościół pw. Maryi Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II)?
Oj, niedobrze, niedobrze. Ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk choruje i jeszcze do niedawna brał antybiotyki, o czym osobiście powiadomił słuchaczy. Z tego powodu nie pojechał do Kędzierzyna-Koźla na spotkanie rodziny Radia Maryja. Połączył się za to telefonicznie i zbeształ polityków PO, którzy „kłaniają się katolikom, do Kościoła biegają”, a potem wprowadzają gendera do ojczyzny. Najwięcej zaś genderyzmu – przekonywał redemptorysta – jest w „jakiejś tam” konwencji przeciw przemocy w rodzinie.
Posłowie PO wzięli sobie słowa redemptorysty do serca i już następnego dnia w komisjach opóźnili prace nad „jakąś tam” konwencją na kolejnych kilka miesięcy.
Jak ktoś jest chory, to musi się leczyć
Nie zawodzą też ojca Rydzyka posłowie PiS i Solidarnej Polski, którzy zwołali nadzwyczajne posiedzenie siedmiu (!) katolickich zespołów parlamentarnych w sprawie prześladowania Telewizji Trwam. Znacie te zespoły?
*Parlamentarny Zespół Członków i Sympatyków Ruchu Światło-Życie, Akcji Katolickiej oraz Stowarzyszenia Rodzin Katolickich;
*Parlamentarny Zespół ds. Obrony Wolności Słowa;
*Parlamentarny Zespół ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski;
*Parlamentarny Zespół na rzecz Katolickiej Nauki Społecznej;
*Parlamentarny Zespół na rzecz Ochrony Życia i Rodziny;
*Parlamentarny Zespół „Stop ideologii gender!”;
oraz *Zespół Poselski na rzecz Rozwoju Społeczno-Gospodarczego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego. Skąd wziął się tam zespół gospodarczy?
Są dwa wytłumaczenia:
1. – Dyskryminacja TV Trwam stała się problemem społeczno-gospodarczym – jak dowodził prowadzący obrady Andrzej Jaworski (PiS).
2. Drugie wytłumaczenie jest z pogranicza mistyki i numerologii. A kluczem – cyfra 7. Siedem dni stwarzania świata, siedem pieczęci, siedem czasz, siedem trąb… I siedmiu posłów PiS w siódmym (gospodarczym) zespole. Każdy z tych posłów jest w pozostałych sześciu zespołach.
Ale co tam. W końcu 7 brzmi dumniej niż 6.
Homoseksualiści chorzy. Ojciec Rydzyk też
Ojciec Rydzyk na posiedzenie przyjechał zainfekowany jakimś złośliwym wirusem (zapewne na antybiotykach jeszcze). Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo choroba posłużyła mu jako przykład w debacie o spaleniu tęczy.
– Przecież jak biorę leki, to nie będę mówił, że nie jestem chory – przekonywał redemptorysta i dodawał, że podobnie powinni zachowywać się homoseksualiści. W końcu oni też są chorzy. – Przecież ja nie będę mówił, że homoseksualizm jest normalny, choćby pasami ze mnie darli – ciągnął redemptorysta.
Ochoczo przytakiwała mu prof. Krystyna Pawłowicz. A w zasadzie doktor Pawłowicz. Niestety, nie ten doktor, który leczy.
Bardzo ujela mnie konstrukcja pani Poltawskiej „Swiety Papiez Polak”.
Bobiku, akurat wtedy Reich był ,,na saksach” u Czereśniaka 🙁 Pewnie mu się gdzieś w Studziankach o uszy obiło 😉
Rydzykoland
http://wyborcza.pl/1,95892,16850845,Szukam_tabletki__dzien_po____Prosze_wiecej_tu_nie.html#CukGW
W kieszeni mam nóż, on się sam otwiera. Otworzył się. Teraz się nie chce zamknąć!!!
Dobranoc 🙂
Dzien dobry 🙂
Kawa
i herbata 🙂
Dzień dobry 🙂
Oj, głupio to wczoraj wyszło z tymi saksami, sorry. W ogóle chyba miałem wieczorem jakiś zaciem, bo co rusz różne wpadki mi się zdarzały. Mam nadzieję, że do dziś mi przeszło. 😉
Ale przynajmniej nie można powiedzieć, że Niemcy (i inni Europejczycy) nie wyciągnęli wniosków z historii i niczego się nie nauczyli. Wczoraj z niebotycznym zdumieniem usłyszałem w TV radosną wiadomość o zakończeniu wieloletniego konfliktu granicznego między Niemcami a Holandią. 😯 Ki diabeł? Słyszał kto o jakim konflikcie granicznym między tymi państwami? I to wieloletnim? 😯 😯
Okazało się, że był jakiś z dawien dawna sporny kawałek terenu, chyba gdzieś nad morzem i zainteresowani jakiś czas temu postanowili wreszcie to uregulować. Ale oni wcale się nie kłócili o to, kto ma komu ile wydrzeć i czyje ma być na wierzchu. Oni wypracowywali szczegółowe porozumienie w sprawie wspólnego użytkowania tego kawałka. Skończyli, podpisali umowę, ogłosili, kuniec, kropka. Nawet jeden muskuł się w czasie tego całego „konfliktu” nie naprężył.
Więc jak ktoś będzie wieszał psy na Unii jako takiej (że w detalach by ją trzeba dopracować, to i ja się zgadzam), niech lepiej uważa, mogę pogryźć. 😎 Mnie tam tysiąc razy bardziej pasuje taki modus niż Studzianki. 🙂
No i po co ja czytałem tę linkę od Nowego? Taki miałem pacyfistyczny nastrój i zaraz mi przeszedł. 🙁 Już bym znowu toporem prał po łbiech. 👿
Spoko, kudy tam małej Psinie do ciężkiego topora 😉
Dzień dobry 🙂
Psina mała, ale mocarnie chlasta 🙄
Bry. 🙂
Matko! Zajrzałam niebacznie na stronę o tragicznym losie małych kaczek z newslettera Care2.
Oglądałam film parę sekund i słabo mi się zrobiło, pracownik sortowni wywija pisklakiem trzymajac go za głowę i urywa mu ją, dalej jest tylko gorzej, jak gorzej nie zobaczyłam.
Nie mogę dojść do siebie.
A tu, na dzien dobry: psinka Bracken pokonuje sztuke schodzenia po schodach:
http://www.bostonglobe.com/ideas/2014/10/16/the-golden-age-outhouses/RcCiMTjoQLhUfZkHgE0YWL/story.html
Króliku, to są latryny, nie psinka. 🙂
psinka Bracken tu:
http://www.youtube.com/watch?v=DfMp9L_gG4g
Zakładam Parlamezarny Zespół ds. Obrony Bobika przed Mozzarrellą i Mazzonerrią. A w ogóle warto przemyśleć czy mozzarelle zasługują na miano Sera Żółtego i czy nie powinny emigrować na Madagaskar.
Sorki, nie wiem jak mi sie te latryny wtrynily!
Dzieki, Lisku.
Andsolu, SOS!!!
Właśnie doczytałam, gdzie się odbędzie dzisiejsza impreza urodzinowa naszej koleżanki.
W Klubie Muchos Patatos 😯 Czy przez dwie godziny mogę się jeszcze podszkolić w salsie, etc.? 🙄 Może jakiś megaszybki, błyskawiczny kurs on line? 😆
To już do tego na tym świecie doszło, że psa latryną można zastąpić? 😆
Przed Mozzarellą owszem, pozwalam się bronić, zwłaszcza przed krowią, bo bawolej mniej się boję. Nie pozwalam natomiast nazywać jej Serem Żółtym, bo kudy jej tam do żółtości. To już baranki i owieczki od niej żółtsze, zwłaszcza pod ogonkami.
Znaczy, nie pozwolę sobie wmówić, że białe jest białe, a żółte jest żółte. 👿
W sprawie mozzarelli polecam burratę. Ostateczna forma mozzarelli. Delicja, niebo w gębie.
A ja mozzarelle wlasciwie kazda. Choc oczywiscie bawola jest jakas szlachetniejsza.
Najbardziej powazam mozzarelle w postaci przystawki, ktorej nauczylem sie z bardzo pierwszego ogladanego w telewizji programu mlodziutkiego Jamiego, gdy byl jeszcze The Naked Chef. Wieki temu.
Otoz na szerokim plaskim talerzu rozklada sie ladnie dzika rukole, na rukoli rozrzuca sie poszarpana rekami w piorka mozzarelle, na to opieczona, drobno posiekana i rzucona z wysokosci aby sie rozpierzchla czerwona papryczke chili (lub podobna) i na to jeszcze opieczona nad palmikiem i pokrojona w cienkie paski czerwona zwyczajna paprke. Sol, pieprz, skropienie balsamikiem i polanie oliwka z orzechow laskowych lub wloskich.
Okgronnie to ladnie wyglada i fantastycznie smakuje. Mozzzarella poszarpana recznie zupelnie inaczej smakuje niz krojona w plastry i inaczej przyswaja zaprawy, w tym wypadku oddzidlnie balsamico i oddzielnie oliwke.
Nadejscie zmroku przynosi zawsze ogromna ulge. Ulice pustoszeja, zgielk cichnie, moge walesac sie leniwie, bez najmniejszego celu i potrzeb. Inni tez nie maja o tejporze nic lepszego do roboty. Ogladaja telewizje, rozpoznaje blekitna poswiate ich odbiornikow za oknami i na sufitach mieszkan. Kolory oraz szybkosc, z jaka nastepuja kolejne obrazy, pozwalaja mi odgadnac, czy leca wlasnie wiadomosci, film akcji czy tez jakis reportaz. (…) Jesli o mnie chodzi, nigdy nie powinien nastawac dzien. Ziemia moglaby opuscic swoja orbite i odleciec w wieczna noc uniwersum, by ze wszystkich stron ogladac gwiazdy. Byc moze wzielibysmy ze soba ksiezyc (…)
pora na pojechanie, znikam w urlop 🙂 🙂
pstryk
Dla mnie mozzarella, nawet ta bawola, zawsze trochę jest mdława. Za to kiedy jestem we we Włoszech, natychmiast się rzucam na poszukiwanie sera pod tytułem caciocavallo, najlepiej wędzonego. Wygląda on jak wańka-wstańka, która się urwała z choinki, a smakuje trochę w stronę oscypka, ale łagodniej i kremiściej. Jak ktoś takie coś kiedyś spotka, może nabyć na moją odpowiedzialność. 🙂
http://shop.superlatticini.it/WebRoot/StoreIT5/Shops/16631/5176/930B/AD05/97A3/0056/3E95/9311/C8DB/Caciocavallo_affumicato_S.jpg
Gdybym był egoistą, Rysiu, życzyłbym Ci krótkiego urlopu. 😉 Ale nie jestem (czasami), więc życzę długiego i bardzo urlopowego. 🙂
Jak porpzrzucasz na mozzarelli opieczone i posiekane chili, to nie jest mdlawa tylko ostra, trust mi.
Mozzarella jest wpanialym serem, zwlaszcza taka, ktora daje sie podrzec na piorka.
Kocie, moja znajomość z mozzarellą jest dłuuuuga i mało owocna, mimo wielu różnorodnych operacji, które już na niej wykonywałem. Trust me, że ja po prostu nie przepadam za mozzarellą. 🙂
Drugi taki podobny to scamorza affumicata Też bardzo dobry.
Przyznasz Bobik, ze dziwne jakies – nie lubic mozzarelli. 😯
Kocie, bo ja w ogóle jestem taki dziwny… taki inny od wszystkich… 😈
Scamorza też bardzo w porzo, potwierdzam. 🙂
Znam osoby, które mozzarellę akceptują tylko na (w) pizzy, bo wtedy nie czują jej smaku. Ja natomiast mogę skonsumować całą 300-gramową, pokrojoną w plastry i skropioną oliwą pod warunkiem, że pochodzi z określonej hacjendy w Paestum.
Rys wyrusza w czas zimowy… Dzis zarabiamy godzine 😉
Najwyższy czas. 🙂 Dziś o 8 rano było jeszcze tak ciemno, że podejrzewałem zegar o jakieś ciemne machinacje. 🙄
Bobiku (19:32), swego czasu byłem zafascynowany tym, że caciocavallo trafiło do Bułgarii, gdzie zwane jest kaszkawałem (кашкавал) i to nawet bez większej zmiany smaku. Niestety Cahors w drodzie z południowo zachodniej Francji do Mołdawii (Кагор) dosładza się i wzmacnia nieprzyzwoicie.
Skoro nadszedl czas wyznan, to ja wogole nie przepadam za serem… Uff…there… Taki ze mnie francuski snob, ale bez sera moge sie obejsc. Que sera sera…
Tak naprawdę to nie wiadomo, Babilasie, w którą stronę było to trafianie. Włoscy etymolodzy nie są pewni pochodzenia nazwy caciocavallo i jedną z teorii jest właśnie onomatopeistyczne zwłoszczenie kaszkawału. A jak było rzeczywiście, pewnie już żaden diabeł nie dojdzie. 🙂
Ale garsc parmezanu lubie dorzucic tu i owdzie…
Króliku, to ja też pójdę w dramatyczne wyznania. 😥 Nie przepadam również za żółtymi serami (z wyjątkiem parmezanowatych). Najbardziej lubię różne lekko śmierdzące, niebieskie i niektóre kozie.
O ileż jednak lżej na duszy, kiedy się taki dręczący sekret nareszcie z siebie wyrzuci. 😎
Tak Bobiku, we dwoch (dwoje) bedzie nam razniej w tym serofilnym swiecie… Ja blue cheese czasem ucieram z maslem i pietruszka i podaje oziebiony maly blob na goracym wolowym steku z grilla… Ale steki tez jadam rzadko, wiec te odrobine sera jeszcze rzadziej…
Nie lubię balsamików 😎
I nastało zgorszone milczenie 😉
No bo są, Haneczko, jakieś granice brawury. 😆
Ale gdzie Ty, Rysiu dywagujący, wybierasz się na urlop w taki brrryyyczas? Chyba że do ciepłych krajów.
Powinno być ustawowo zabronione branie urlopu w listopadzie.
Wiem, Rysiu, że jesteś zmęczony.
Tak ogólnie powiedzieć, że nie lubię tego lub owego jadła jest trudno, bo na przykład tak samo nazywające się sery są pyszne lub obrzydliwe. A i te, które lubię, czasami mogę zjeść dużo ze smakiem, a czasami zupełnie mi nie pasią.
O mozzarelli trudno mi się wypowiadać, bo poczyniłam zbyt mało prób degustacji, raczej jednak nie przepadam.
No nie, jak urlop do ciepłych krajów, to właśnie obowiązkowo mędzy listopadem a marcem. Ustawowo powinno być zabronione tylko jeżdżenie w tym czasie do zimnych krajów. 🙂
Rysiowi ciepełka, gdziekolwiek by nie zawędrował 🙂
Rysiowi klimatów
Wróciłem z ogrodów. Czas zimowy. Na oczku tafla lodu. Ale już widzę ślady wiosny 🙂
Rysiowi klimatów
Wróciłem z ogrodów. Czas zimowy. Na oczku tafla lodu. Ale już widzę ślady wiosny 🙂
No tak.Łotr byłby chory bez echa 😯
Ciepelka, ale w granicach zdrowego rozsadku. Np hawanskie ciepelko jest doskwierajace… Po paru minutach czlowiek jest jak mokra szmata i skwarek zarazem. Ubrania trzeba zmieniac po kazdym wyjsciu na miasto, oraz brac prysznic.
U mnie jest wciaz ladna pogoda, niebo niebiesko szare, slonecznie, kolorowe liscie jeszcze na drzewach… Zimno przychodzi zwykle w polowie listopada.
Co się tu dzieje!? Mozarella be. I balsamiki be 😯 Świat się kończy
A u mnie moje ukochane niebieskie sery zaczęły wywoływać napady migreny. A ponieważ najbardziej ze wszystkich serów na świecie lubię gorgonzolę, jej właśnie najbardziej nie mogę jeść, zwłaszcza w połączeniu z winem. Jeśli choć kilka gramów gorgonzoli popiję choćby łykiem wina, mogę równie dobrze od razu odwołać wszystko, co zaplanowałam na najbliższy tydzień, po czym jechać na SOR do szpitala i kazać się naszprycować wszystkimi dostępnymi analgetykami.
W poprzednim wcieleniu musiałam komuś mocno nadepnąć na odcisk.
Bobiku, to jest caciocavallo przez pojedyńcze c (choć powtórzone trzy razy). Cacio – ser, caccia – polowanie, cacia – skuteczność (skótowiec od efficacia).
Vesper, zjem za Ciebie gorgonzolę. I popiję. A potem wszystko Ci opowiem. Chcesz?
W żadnym życiu nie deptałaś po odciskach. Co najwyżej, mogłaś musnąć 😉
Słusznie przez jedno. Zaraz wypoprawiam, żeby w ślepia nie kłuło. 😉
Przeglądam sobie dzisiejsze wiadomości, czytam wywiad z Wandą Półtawską, który zamieścił Kot i myślę, że granice normy psychicznej w przekazie medialnym (i rzeczywistości pozamedialnej w jakimś stopniu też, choć chyba nie tak bardzo) znów zostały przesunięte. A na potwierdzenie to:
http://wyborcza.pl/1,75478,16864642,Zamach_w_Smolensku__Malo__Ewa_Stankiewicz_podejrzewa.html#CukGW
Zwracam uwagę szczególnie na ostatni akapit. Bo że Stankiewicz plecie swoje głupoty, to nic dziwnego.
Dobrze, Haneczko. Niech choć jedna z nas ma z tego uciechę.
A niektórym nie trzeba deptać. Nie trzeba nawet musnąć. Wystarczy spojrzeć. Zależy co tam w duszy gra 🙂
Vesper, jest jeszcze dynia o nazwie gorgonzola. Może by Ci się nadała zamiast? 😉
http://www.digilotta.de/wp-content/uploads/2008/09/gorgonzola-kuerbis.jpg
Ty mnie, Bobik, nie drażnij 👿 Ten rozdęty ogórek ma mi zastąpić ukochanego śmierdzielka?
🙂
Ostatni akapit to też nic dziwnego. Bez alternatywy można tylko brnąć.
Drogie oszołomy z sekty użytecznych idiotów, weźmyż się rzućmy na Stankiewicz, bo przecież przykro będzie kobicie, jak nikt jej nawet drobnego kopa nie da.
Ja mogę skądś pożyczyć bejsbola, ale glany to już niech ktoś inny załatwi. Nie będę wszystkiego robił sam. 😎
Probuje sobie wyobrazic uczucia rodzicow i dziadkow rodziny, ktora zginela pod gruzami, po przeczytaniu tego toksycznego belkotu.
Coz za scierowjedztwo. 🙁
Heleno, oni teraz niczego nie czytają.
Zgadzam się z kwalifikacją tych bredni, Heleno. Mam tylko wyraźne poczucie, że ze zdrowiem psychicznym nie mamy tu do czynienia i mam poważny problem z akceptacją tego, ze są redakcje udostępniające swoje łamy dla wytworów takich ludzi.
Ale to do nich dotrze przeciez, wczesniej czy pozniej.
Mam nadzieję, że to jest zbyt idiotyczne, żeby się tym przejęli, nawet jeśli dotrze.
Nie wiem co z jej zdrowiem psychicznym. Odnosze wrazenie, ze chodzi raczej o kompletne wypranie z moralnosci, ze nie nie ma takiej mysli, ktorej nie sposob publicznie dac upust, chocby po trupach.
Tak, tym bardziej, że za chwilę historia obrośnie w dodatkowe elementy, bo każdy dotknięty paranoją ćwierćinteligent postanowi dodać do niej swoje trzy grosze. A że prezydent Komorowski się wygłupił i wyskoczył z pośmiertnym odznaczeniem dla nieżyjących dziennikarzy, to fantazja ma się czym pożywić.
I rzeczywiście, największe pretensje należy mieć do redakcji, które takie haniebne brednie kupują. Bo napisać każdy wariat może sobie cokolwiek, ale do redakcji należy wyrzucanie takich poronionych tekstów do kosza.
Na świecie żyją tysiące wariatów i wielu z nich lubi pisać. Ale nie powód, by od razu to publikować. Są teksty i myśli, które powinny pozostać pomiędzy pacjentem a jego terapeutą.
A GW nie powinna tego upowszechnić. Takie rzeczy trzeba trzymać w zakładzie zamkniętym.
Powiedziałam, co wiedziałam, a teraz idę spać. Dobranoc.
Idę tam, gdzie Vesper. Dobranoc 🙂
Jak wszyscy, to wszyscy. Ja też dobranoc. 🙂
Ja też. 🙂
To Wy jeszcze nie spicie? Ja juz dawno mrucze na nowej puchowej poduszce wlasnie zakupionej przez Stara po dlugich namowach.
W takim stanie rzeczy postanowiłem wyhodować śledzia, odmiana gorgonzola, żeby zaspokoić tych, którym śledź przechodzi przez gardło a mają gorgonzolę na myśli.
Co więcej, nie jest źle, bo spodziewam się, że jutro (dziś) Dilma wygra różnicą przynajmniej 6%. Cudów w kolejne 4 lata nie zrobi, ale sprawy będą szły w kierunku pożądanym, choć niekoniecznie przez mocarstwo z północy.
Dzien dobry 🙂
Kawa
i herbata
Dzień dobry,
nazwanie pośmiertnego odznaczenia dziennikarzy Złotym Krzyżem Zasługi wygłupem prezydenckim jest nadzwyczaj łagodne, Vesper.
To jest dowód kompletnej bezmyślności – niezależnie od tego, kto to zaproponował ( ponoć KRTiR) – i deprecjacja tego odznaczenia. A takoż uwłacza wszyskim posiadaczom owego.
Dlaczego właściwie nie odznaczać również wszyskich ofiar wypadków komunikacyjnych?
Skoro jedynym kryterium jest śmierć w tragicznych okolicznościach?
Bo specjalnych zasług w przypadku odznaczonej pary dostrzec nie mogę.
Jaś nie doczeka 🙁 .
Prof. Tadeusz Bartoś: Wydaje nam się, że żyjemy w epoce oświecenia i że ten proces jest nieodwracalny. I rzeczywiście, w dłuższej perspektywie zapewne tak, ale w krótszej mogą nastąpić kilkunasto-, kilkudziesięcioletnie okresy dominacji katolicyzmu fundamentalistycznego. I to jest zadanie, którego podjęli się nasi konserwatyści. Zahamować proces laicyzacji przez skupienie się w grupce zagrożonych rycerzy.
http://polska.newsweek.pl/czy-kosciol-zmieni-podejscie-w-kwestiach-obyczajowych-newsweek-pl,artykuly,350081,1,2.html
Dzień dobry 🙂
Odznaczanie bez sensu. Wytłumaczalne jedynie jako gest w stosunku do bliskich, a i to słabo. Czy ranni dostaną brązowe, a osoba ciężko ranna srebrny? Przepraszam, ale mnie ponosi.
Jaś doczeka. Jeśli nie ten, to następny. Mam nadzieję na tego.
Dzień dobry 🙂
Miało być w miarę ładnie i już się cieszyłem, że zarobioną godzinę przeznaczę na spacer bez parasola, ale chyba nic z tego nie będzie. Ja w tych warunkach nie mogę żyć zdrowo. 👿
Andsolu, trzymam za Dilmę. Też w cuda nie wierzę, ale ona wydaje mi się w tej chwili najrozsądniejszą opcją. Gdybym był Brazylianinem dałbym jej swój szczek. 🙂
Nietrudno mi się zgodzić z Bartosiem, bo już od dawna mam taką właśnie wizję tego, co się stanie. Fundamentalizm popadnie w okresowe konwulsje, obrony Częstochowy i zwieranie szeregów, ale na dłuższą metę życie go albo rozmyje, albo zapcha do ciemnego kąta, w którym będzie sobie wiódł izolowaną, absurdalną egzystencję, pozbawiony już jakichkolwiek wpływów i skazany na wyznawców wyłącznie z gatunku psychiatrycznego. A ja go nie będę żałował bez względu na to, czy doczekam, czy nie doczekam. 😈
„Rosną nowe kadry kombatantów”
„Włosy i własne myśli coraz rzadsze”
(S.Barańczak „Sztuczne oddychanie”)
Takiego zaproszenia jeszcze nigdy nie otrzymałeś!
Parafia w xxxxxx, Święta Rita, Święty Florian, Błogosławiony Edmund Bojanowski oraz Święty Jan Paweł II zapraszają Cię, abyś 31.października wziął udział w niezwykłym Korowodzie Świętych.
Zaczynamy o godzinie 18.30 przy Remizie OSP w xxxxxx
Przebierz się za świętego, weź ze sobą dowolny instrument oraz latarkę.
Po Korowodzie Bal Wszystkich Świętych, który odbędzie się u Księdza za płotem.
Konkursy, niespodzianki i dużo zabawy – gwarantowane! Wygraj konkurs na najlepsze przebranie!
I nie zapominaj nigdy o tym, że każdy z nas może zostać ŚWIĘTYM !!!
Mnie już uwiera w głowę potrójna aureola 👿
A czy dowolnym instrumentem może być dzida? Bo jak tak, to Wódz nie musiałby się nawet przebierać, tylko latarkę by złapał i pognał na pochód. 😆
Mnie wczoraj ponosiło, Haneczko, dlatego zamknęłam buzię na 24-godzinną kłódkę.
A teraz jestem w „ręceopadywowują” nastroju.
Tak emocjonalna huśtawka łogólnie menconca jest 🙁 . Nie na moje lata 😉 .
Co się ucieszę z przejawów normalności, to dla równowagi muszę dostać w łeb jakimś krzyżem zasługi, bądź nie, coby mi za dobrze nie było 😉 .
Trza sprawdzić w poczecie. Może jest jakiś święty z dzidą 👿
Od dawna nie wspominałeś, Bobiku, jak się kręci Twój biznes z egzorcyzmami/relikwiami i innymi towarami przenajpierwszej potrzeby? 🙄 😯
Zmoro, a wnioski gdzie? 😈
Co się normalności przejawy przebiją,
i zaczyna człowiek mieć nadzieję mglistą,
to go zaraz krzyżem lub jezusmaryją
bez pardonu po łbie wali rzeczywistość.
Wniosek z tego można wyciągnąć dość szybko,
bo od razu widać, jak wygląda sprawa,
że z rzeczywistością, tą podstępną typką,
człek się nie powinien w ogóle zadawać. 😎
Jagodo, w egzorcyzmach i relikwiach konkurencja była jednak sakramencka, więc chwilowo przerzuciłem się na biznes inkwizycyjny. A jak i z tego mnie wyprą, to spoko, zaraz znajdę coś nowego. Rynek mój widzę ogromny. 😎
🙂 🙂
Uratowałeś mi niedzielę, Bobiku 🙂
Swiety Jerzy oczywiscie (z dzida).
Ojjjj… Może jednak pozostańmy przy Świętym Wodzu, żeby Smokowi z góry nie odbierać możliwości pójścia na pochód i wzięcia udziału w licznych zabawach oraz konkursach. 😈
WW jako św. Jerzy też mnie w dobry nastroj wprawił 🙂
Tylko trzeba by mu osiodłać jakiegoś wyjątkowo mocarnaego źwirza 🙂
Jakiegoś T-reksia albo hipcia 😉
Wiecie co, ja zupełnie serio każdego dnia czuję niezmierzoną wdzięczność dla Losu, że mogę na blogu „odśmiać stres”, bo inaczej dawno bym sobie wszystkie narządy wewnętrzne zagotował na ament. 🙂
OK Bobiku. Swiety Maurycy z wlocznia. Na dodatek ta wlocznia byla symbolem wladzy. Pasuje?
Akurat ja mam tu byc od chrzescijanskich swietych…? 😈
Dlaczego źwirz musi być mocarny? Ja też chcę na pochód, a jak pójdę w przebraniu świętego, spod którego czarne kudły będą wystawać, to mi zaraz zarzucą jakąsik prowokację. No to mogę pójść jako wierzchowiec Wodza. Święty Wódz z dzidą, ale na Bobiku, chyba nawet dla Smoka będzie do przyjęcia. 😈
Lisku, możemy zrobić machniom: Ty tu będziesz od chrześcijańskich świętych, a ja od kotleta schabowego po żydowsku, w śmietanie. 😆
W wypadku zapotrzebowania na bron zimna krotka moze byc Swiety Jakub z Compostelli 😉
Bobiku, ja ci tu autentycznych swietych, a Ty o schabowym? Fisza (tz agresora w galarecie) zaproponuj 😆
Przyszczekaj sobie, Bobiku, „świętego Franciszka” i masz korowód bezinwestycyjnie! 😆
Lisku,
a niby kto? 😯 Sorry, taki mamy kraj, taką mamy logikę 👿
Bezżenni faceci są ekspertami od macierzyństwa a Ty się chcesz uchylać? 🙄
Tego się po Tobie nie spodziewałam 🙁
Podobnie, jak Bobik, bez odśmiania na blogu, pewnie by mnie trzasło na amen 👿
Rozmawialiśmy przy śniadaniu o gazach cieplarnianych i tym podobnych sprawach. Jagodowy zaczął się podniecać mądrością przyrody, która zaprzęgła agresywny tlen do pożytecznej roboty. Na co ja, bez specjalnego namysłu, wypaliłam: a nie była to przypadkiem zasługa JPII?
No, i zapluliśmy się, za przeproszeniem Szanownej Frekwencji, poranną kawą 👿
Nie no, spoko, nam tu się wszystko przyda, nawet autentyczni święci. 😈 Św. Maurycy z włóczką będzie robił czapeczki, sprzedawał na festynie, a dochód przeznaczy się na zbożny cel, tzn. na pół litra zboża. 😎
Dzień dobry 🙂
Jestem od Was o godzinę dalej 🙁
Ale za kogo może się przebrać smok?
Chyba mi przepadnie impreza 😥
Mowy nie ma o żadnym przepaściu imprezy! Rejtanem się położymy, a nie dopuścimy! 👿
Gotów już nawet jestem swoją rolę Wierzchowca WW (w skrócie WWW) odstąpić Smokowi, a sam pogłówkować nad innym przebraniem. 😀
Smoku, nie nerwujsia, impreza dopiero w piątek 😎
Do tego czasu zdążymy, wspólnymi siłami, coś wykombinować, żeby wszyscy chętni mogli się załapać 😉
Smok leżał na warcie przy płocie u Księdza. A za smokiem przebierało się w święte tereski stado bonobików przymierzając dziewicze wianki. A świeciły latarkami i zadkami.
Ja mam niestety dylemat. Jedna moja patronka furt zajmowała się myciem cudzych brudnych nóg 🙁
Druga szastała biżuterią na dokształt 😯
I za którą ja mam się przebrać? 🙄 Do mycia cudzych nóg nie jestem wyrywna a i błyskotek żal 😳
Już wiem! Ja się mogę przebrać za Świętego Mikołaja Z Młodości, czyli z brodą jeszcze czarną, nie siwą. I będę rozdawał wierszyki jako prezenty. Zwłaszcza ten o Rydzyku postaram się każdemu wcisnąć. 😈
Proponuję, żeby Smok przebrał się za Święty Spokój. Ja, tak jak Jagoda, raczej nie będę się podszywać pod swoją patronkę – idę poszukać sobie jakiegoś świętego na boku.
Jagodo, mam myśl. Ty się przebierz za ten Dokształt w jego obecnym kształcie. Tanio wyjdzie, bo jakieś podarte łachy z lumpeksu to za psi grosz nabędziesz i może jeszcze Ci nawet na błyskotki zostanie. 😎
Przynajmniuej ja Kot. nie mam zadnych problemow za kogo sie przebrac. Oczywiscie za patronke mojej Starej, ktora to patronka wywalila wszystkich Zydow z Konstantynopola, bo sie nie chcieli nawracac po dobremu
To mamy tę samą patronkę od brudnych nóg, Jagodo 🙂 .
Moja druga też od nóg – latala na bosaka i innych skutecznie namówiła do tego latania, a trzecia meczennicą była, tylko nie wiadomo, czy ją utopili czy ścięli.
Mój dylemat zatem więksiejszy 😉 . Latanie na bosaka o tej porze roku tyż mi się nie uśmiecha.
Za męczęnnicę się przebrać to rzecz stosunkowo prosta. W razie kłopotów z zaopatrzeniem Andsol kostiumik może podesłać. 😎
Aga też ma dość prosto i przyjemnie, o ile tego świętego będzie szukać na boku dowolnie wybranym. 🙂
Dzięki, Bobiku 🙂
Maurycy z włóczką wygląda tak sympatycznie, że nie mogę się poddać 😆
Znalazłem siedmiu braci śpiących – może nikt nie zauważy, że bracia są trochę dziwnie połączeni?
Ago, a jak wygląda Święty Spokój 😕 🙂
Jagodo, argument mocny 😆 Bobiku, a Ty, krakowskim targiem, mozesz mi zaserwowac Mojzesza Isserlesa 🙂
Smoku, jesli masz trzy glowy, to moze za Trzech Kroli? 🙂
Nie wiedziałam, że maracuja to passiflora i męczennica po naszemu.
Bobiku,
czy jakiegoś Dokształta wynieśli na ołtarze?
Zmoro 😆
Kocie, patronka Twojej Starej sprowadziła cały statek kotów na Cypr. Koty mieszkały w monastyrach i walczyły z plagą jadowitych węży. Do dzisiaj Cypr pełen jest kotów traktowanych z najwyższą atencją 🙂
Smoku, uważam że Święty Spokój wygląda rychtyk jak błogo uśmiechnięty Smok. 😀 Przejrzałam kompendium http://www.straconka.bielsko.opoka.org.pl/aktualnosci/2012/patron.htm i wybrałam sobie na boku świętego Wita. Spróbuję zamknąć oczy na jego biogram i skoncentrować się na licznych patronatach – bardzo pracowity święty, rychtyk jak ja. 😎 Przy okazji dowiedziałam się, że są święte archanioły. 😯 Jestem w lekkim pomieszaniu, ale chyba nie uwiera mnie ono aż tak bardzo, żeby mi się chciało szukać wyjaśnienia. Natomiast rola Drag King w pochodzie świętych szalenie mi odpowiada. 😛
No dobra, Lisku, daję Ci Isserlesa w ofercie specjalnej, razem ze wszystkimi cudami, które sprokurował, a schabowego po żydowsku zostawiam sobie – nie powiem, że z przykrością. 😈
Powiem Wam, w zaufaniu, że mnie się marzy Maria Magdalena 😳
Tylko nie wiem czy bez liftingu da radę 🙁
Już nam się pewien podział pracy rysuje – Aga jako Św. Wit będzie odpowiadać za część taneczną, czyli mamy gwarancję, że będą balety. 😈
Smok wprawdzie sam idzie jako Siedmiu Braci Śpiących, ale w charakterze Trzech Króli może wziąć jakiegoś trzygłowego kumpla. Smoków nigdy za wiele. 😀
Co za pytanie, Jagodo, czy Dokształta wyniesiono na ołtarze. To nigdy nie słyszałaś, że dla tych tam różnych leberałów Dokształt jest wręcz bogiem? Wprawdzie z założenia fałszywym, ale zawsze. 🙄
Ago, świętych archaniołów wolałbym nie spotkać, zwłaszcza M., szczególnie na smoki zawziętego 😯
Zmoro, gdybym wiedział, że nie wiesz, jak jest po polsku marakuja, to bym Ci już dawno ten wierszyk zacytował: 🙂
Mogę nic nie posiadać,
mogę żyć na ulicy,
mogę marznąć,
głodować,
jęczeć oraz biadać,
a za nic w świecie nie tknę
jadalnej męczennicy!
Niech mi ogon przyrośnie
do jakiejś półki skalnej
niech uświerknę,
omdleję,
zemrę w życia wiośnie,
a i tak za nic nie tknę
męczennicy jadalnej.
Dość już wycierpiał biedny owoc,
bym ja go jeszcze szargał.
Nie tknę,
nie spojrzę,
ominę myślą i mową,
choć głód wnętrzności targa!
Drag King 😆 😆
Ago, you are great! 🙂
(Bobiku, czy moge prosic o brakujacy dwukropek? 😳 🙂 )
Oprawę muzyczną też już mamy zapewnioną: 😆
http://www.youtube.com/watch?v=-JmpDgaHAb0
Lisku, Twoje życzenie zostało cudem spełnione, zanim je wypowiedziałaś. Musi Isserles w tym maczał palce. 😆
Nagroda za najlepszy strój? 🙄
http://chocolissimo.pl/do/cat/HALLOWEEN/Halloween?utm_source=INIS&utm_medium=Mail&utm_term=banerChoco&utm_campaign=Halloween2014&source=inis
Nagrodą za najlepszy strój będzie wyniesienie na obrzeże. Znaczy, najlepszy święty będzie na wynos, żeby i w domu można się było nim nacieszyć. 😈
wyniesiony w takt muzyki?
http://www.youtube.com/watch?v=QHCGNf7KaVQ
Nie chcę być na wynos! 👿 Na wszelki wypadek ubiorę się skąpo, żeby nie ryzykować nagrody za najlepszy strój. 😎
Jagodo, może Ty się jednak przebierz za tę Marię Magdalenę, już nawet bez liftingu. Jak mają być balety, to przecież bez MM nie idzie. 😎
Skapy ubior nie gwarantuje braku wynosu, na odwrot 😀
Przepraszam ze psuje nastroj, ale poczytalam o Swietej Ricie, zapraszajacej na impreze, i jest to swieta na miare naszych czasow 👿
Biedna dziewczyna. Nie dziwie sie ze chce troche rozrywki…
O żesz…
Po śmierci ojca synowie postanowili pomścić śmierć Manciniego zgodnie z włoskim prawem wendety. Rita wielokrotnie usiłowała im to wyperswadować, jednak nie udało jej się to – dlatego w modlitwie prosiła Boga o to aby uniemożliwił On popełnienie im grzechu morderstwa. W rok później obaj synowie zmarli na dyzenterię.
Faktycznie, postać na miarę czasów – uzupełnienie do Terlika jako parytetowy beton. 🙄 A Pan B. niezły dowcipniś…
Ale trzeba przyznać, że akurat we Flondrze Święta Rita ostatnio trochę narozrabiała. 😈
Dzień dobry. 🙂
Szkoda, Jagodo, że nie jesteś wyrywna do mycia cudzych nóg. Bardzo by mi się dzisiaj dwie cudze , czyste nogi przydały. Nabyłam 20 kg szatkowanej kapusty. Trzeba by ją udeptać solidnie w beczce.Zimą zapraszam na bigos. A dzisiaj na deser. (Młodsza sporządziła własnołapnie) :
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/a/af/Pavlova.png
Chiala do klasztoru, ale zamiast tego zostgala wydana za maz – w wieku lat 12 👿
Za brutala
Nawet jej w tej chwili nie potrafię współczuć, Lisku. Jeżeli po tych dwóch zmarłych – wskutek jej prośby o powstrzymanie ich przed grzechem – na dyzenterię synach ona nadal chwaliła Pana, to dla mnie jest to przypadek beznadziejny. 👿
Jak wyglada przebranie za Marie Magdalene?
Może powinnam bardziej zadbać o świętość Jagodowego? 🙄
http://www.zieloneopowiesci.pl/swiety-dzieki-zonie/
Mar-Jo, sorry 😳
Przebranie za Marię Magdalenę wygląda bardzo ładnie i na pewno będzie Jagodzie bardziej pasować niż oberwane ciuchy z lumpeksu. 😀
Świętość Jagodowego przy takim stroju jest z góry zagwarantowana. 😈
Bobiku, wdowa w wieku 36 lat, bez synow, zapewna nie miala srodkow utrzymania, mogla wyjsc za maz drugi raz, a po pierwszym chyba jej sie odechcialo, lub isc do klasztoru. Wepchnela sie zreszta do niego prawie na sile.
Do Zmory
Wydaje mi się, że przywiązujesz zbyt dużą wagę do odznaczeń typu 'krzyż zasługi’. W czasach PRL firmy miały przyznawane pule i musiały je wykorzystać, dostawali pracownicy bez zasług.
Mnie też, już w obecnym ustroju, szef prywatnej firmy zaproponował, że wystąpi o krzyż zasługi dla mnie, tylko dlatego, że uważał, iż jestem dobrym pracownikiem.
😆 😆 😆
Tłustość mą widzisz ogromną, Bobiku 😉
Prze(?)branie za Marie Magdalene piekne 🙂
Jak w tym bigosie Mar-Jo będzie dużo mięsa i kiełbasy, to może ja bym skoczył podeptać? Z czterema łapami powinno mi pójść dwa razy szybciej. 😎
O, przestało lać, to ja może jednak pobiegnę na ten spacer, a robotę przy planowaniu imprezy na razie Wam zostawię. 🙂
W lince od Agi znalazłam patronkę czasu wolnego, św. Notburgę. Oto na czym polega nadludzka odwaga (wg Wiki): Nieugięty gospodarz, u którego pracowała Notburga wymagał wykonywania pracy również w niedziele i święta. Notburga, słysząc w sobotni wieczór dzwony kościelne zwiastujące zbliżającą się niedzielę, modliła się o pomoc w tak trudnej sytuacji. Wtem, gdy uniosła sierp w górę, zawisł on w powietrzu, co zostało przez wszystkich odczytane jako znak Bożej interwencji. Sierp, widoczny na obrazie stał się symbolem wielkiego zaufania Bogu oraz nadludzkiej odwagi.
Maracujá, memłar krótki.
1. Zasiałem. Nie chce mi rosnąć. Więc nie wysyłam.
2. Normalna jest do soków, ziarenek jednakoż nie rozbijaj, bo pożałujesz. Do jedzenia jest owalna, boliwijska, dziwnie słodka ona, mimo że męczennica.
Lisku,
kult świętej Rity
http://www.voxdomini.com.pl/sw/sw13.html
zamiast konwencji o zapobieganiu przemocy w rodzinie 😉
Mniam, język mi uciekł.
http://mdemulher.abril.com.br/blogs/anamaria-receitas/2012/12/04/top-10-as-melhores-sobremesas-com-maracuja/
A tu na dole tej strony jest filmik z krótkim oprowadzeniem po ekspozycji w Muzeum Historii Żydów POlskich, której uroczyste otwarcie będzie we wtorek.
http://wyborcza.pl/1,75968,16861667,Zydzi__Swiat_utracony.html
A właściwie to tutaj jest wszystko. Przepraszam, że Was zadręczam tym muzeum, ale uważam je bardzo ważne wydarzenie.
http://www.polin.pl/
Piekne ciasto u Mar-Jo.
Kosciol dwoi sie i troi, zeby stworzyc rodzima alternatywna tradycje do halloweenu. Ale widze, ze na Blogu sie tych wysilkow nie docenia. Sw. Maurycy z wloczka!!! Dzender wszedzie.
Od kilku lat w Halloween gasze swiatla i zabieram Piesy na dlugi spacer. W naszym sasiedztwie i tak nie ma dzieci… To swieto raczej podupada, powiedzialabym.
Siodemeczko,
Mlodsza Siostra byla w tym Muzeum ostatnio i bardzo jej sie ekspozycje podobaly. Mieli bardzo fajnego przewodnika i prawie trzy godziny uplynely jak z bicza strzelil.
mt7
Nie zadręczasz! Dla mnie to też bardzo ważne!
Dzięki.
Siódemeczko, co ja na to mogę, że wszystkie zapisy prawa traktuję poważnie.
„Według ustawy z 1992, Krzyż Zasługi jest nagrodą dla osób, które położyły zasługi dla Państwa lub obywateli spełniając czyny przekraczające zakres ich zwykłych obowiązków, a przynoszące znaczną korzyść Państwu lub obywatelom. Może być nadany także za:
ofiarną działalność publiczną,
ofiarne niesienie pomocy oraz działalność charytatywną.”
A jako że rzeczywistość skrzeczy, to znaczy iż mam rzucić w kąt mój legalizm?
Zmoro@9:31, Bartoś bardzo słusznie, np. tu:
“ Zostały „Tygodnik Powszechny”, „Więź”, „Znak”, one bardzo ostrożnie podchodzą do trudnych tematów. Często dopiero wtedy, gdy ktoś już zabierze głos. Sami nie mówią nic z wyprzedzeniem, nie są forpocztą zmian. W tym sensie nie stanowią już środowiska. Może się boją narazić biskupowi? A może sami są tak naprawdę konserwatywni? W każdym razie brakuje im wizji, programu, jaki miałby być ich Kościół katolicki. “
Widzę to samo, zadaję sobie te same pytania i ogniem zionę Wrrrrrr! Aaaaarrrrch! Hraaaaaaaaaaach!
Smoku, może lepiej czułbyś się w roli Świętego Oburzenia, niż Świętego Spokoju? 🙂
Mt7, czekałam na tę wystawę, a teraz nie wiem, kiedy uda mi się na nią wybrać, ale wybiorę się na pewno.
Zgadzam sie ze Smokiem. Pewnie te szanowane stare pisma katolickie sa w sumie konserwatywne i nie moga byc forpoczta zmian. Forpoczta jest sam Franciszek, ktorego niemylnosc sostala wystawiona na posmiewisko na ostatnim Synodzie, kiedy to zmiany przez niego proponowane zostaly odrzucone przez hierarchow.
A tu: choc przeciwnie do Kosciola, kobiety moja pelnic role w panstwie i publicystyce, to prosze zobaczcie ten stol dyskutantow. Mogloby rownie dobrze byc w Arabii Saudyjskiej. Dzenderze, przychodz!
http://www.tvn24.pl/sikorski-traktuje-nas-jak-idiotow,481798,s.html
A propos Muzeum Zydow przeczytalam ciekawa rozmowe z Turskim w najnowszej Polityce, ale ze zgubilam ja po drodze, wiec nie zacytuje, tylko opowiem wlasnemi slowamy. Turski opowiada m.in, ze wystroj wewnatrz, rozliczne galerie i ekspozycje zafundpwala diaspora (miasto i panstwo sfinansowaly sam budynek). M.in. niezwykle sklepienie starej synagogi, zdobionej w liczne ornamenty flory i fauny. Sklepienie zafundowala mecenaska z Australii. A gdy ambasador Australii przyszedl zwiedzac, to okropnie sie wzruszyl, ze artysci uczcili mecenaske zamieszczajac na suficie m.in. malowidlo kangura. „Nie mielismy serca powiedziec mu, ze to wiewiorka”, ujawnia Turski. 😆
A teraz powroce jeszcze do wczorajszego tematu.
Pojechalam do Richmond i tam, w ukochanym sklepiku firmy OSKA kupilam sobie kurtke na zime – z gotowanej welny w kolorze musztardowym, przepieknie skrojona i niestety droga. Od lat przymierzam sie do ich palt i kurek z gotowanej welny, ale nigdy nie sa na wyprzedazach.
Tym razem jednak uznalam, ze mi sie nalezy.
Nalezy sie dlatego, ze mam/mialam raka. A jak ktos ma/mial raka i tyle sie naprzezywal, to musi byc dla siebie szczodry.
Po drugie nalezy mi sie, bo wszystko co kupowalam w ostatnich latach na wyprzedazach, tak szybko sie zlachiwalo i zaczynalo wygladac okropnie, ze wstyd. Siedemnastego listopada pojade do Kumy, a Kuma lubi jak jestem zadbana. No i bedzie zimno.
No wiec w tej Osce, jak juz pokrecilam sie przed lustrem i i zdecydowalam, ze ladniej mi w kolorze musztardowym niz w palonej pomaranczy (tez piekna), podeszlam do placenia. Przy kasie stala mlodziutka kobieta i tylko my same w sklepie – co nie jest dziwne przy ich cenach!
– Dzieki za poradztwo – mowie do niej. – Kupuje tu juz tyle lat i chyba nalezy mi sie co najmniej 10-procentowa znizka lojalnosciowa.
Kobieta przy kasie zafasowala sie. – Ale my mozemy dac znizke 10% tylko w miesiacu twoich urodzin – powiada.
– To swietnie! – zakrzyknelam. – Moje urodziny sa w maju, wiec bedzie to od was wczesny prezent urodzinowy. A w maju jeszcze cos dorzuce.
– No, chyba, ze tak – zgodzila sie sprzedawxzyni.
I w ten sposob zarobilam od wczoraj £29,9 za zakiet oraz £25 za bilety do Polski. Co razem daje juz sume prawie wystarczajaca na jakas nowa torebke.
Wiec tak; jak ktos nie prosi, to odpowiedz jest zawsze na nie. I to jest Lekcja Zycia Nr 2. Mlodziezy, Ago, to Ciebie tez dotyczy, zgoda?
Ojej. 😳 Skąd Pani Profesor wiedziała, że mam kłopoty z proszeniem, a tym bardziej z targowaniem się?
Heleno, swietnie ci bedzie w musztardowej. Wyobrazam sobie, ze palona pomarancza to tez twoj kolor. Fajnie jest miec cos nowego na podroz, nie mowiac juz o oslodzeniu sobie zycia po takim naprzezywaniu sie!
Toz po oczach widac.
Moj pierwszy wybor byl na palona pomarancze, to ulubiony kolor. Ale bezstronnie jednak musztardowy byl z jakiegos powodu lepszy „na dzien dzisiejszy”. Byly zreszta dwie roznie skrojonye kurtki/zakiety w tym kolorze. Wybralam te, ktora miala tyl ciut dluzszy od przodu i lepszy ksztalt ogolny. Tak sie teraz nosi.