Siły bezwładu
Leniwiec rozwalał się na kanapie i spoglądał wzrokiem dość bezczelnym, jeżeli nie wręcz wyzywającym. Bobik znał go nie od dzisiaj i wiedział, że wygrać z nim niełatwo. Co więcej, wysiłek w to wkładany był poniekąd stracony, bo walka z Leniwcem pochłaniała nieraz wiele więcej energii, niż przeniesienie w tym czasie kilku gór i napisanie paru tomów W poszukiwaniu straconej pasztetówki. Niestety, tak jakoś to wszystko było urządzone, że przenoszenie gór bez uprzedniego pokonania Leniwca nastręczało nieprzezwyciężone trudności.
Popołudnie przeciekało przez palce jak strumyki kałużanki. Leniwiec przeciągnął się i nieśpiesznie zmienił pozycję na jeszcze wygodniejszą.
– Całkiem tu miło u ciebie – zagaił z zadowoleniem. – Bywałem już w znacznie gorszych miejscach. Pamiętam, lata temu, w jednej amerykańskiej firmie… Jak oni wszyscy usiłowali mi przeszkadzać, jakie nagonki na mnie robili, kontrole, mobbing, aż opowiadać przykro. Musiałem się w końcu stamtąd zmyć, bo nie szło wytrzymać. Ale później, nie powiem, świetnie trafiłem…
– Lepiej niż u mnie? – zaciekawił się Bobik.
– Bez porównania! – prychnął Leniwiec. – Wylądowałem po drugiej stronie żelaznej kurtyny, w Ważnym Urzędzie. Urząd był ważny, ale najważniejszy w nim byłem ja. Ile kaw mi tam zrobiono, ilu petentów odprawiono z kwitkiem, ile ploteczek wymieniono, żeby tylko nie zakłócać mi spokoju. Złote życie było za gospodarki planowej – rozmarzył się, ale za chwilę posmutniał. – Niestety, potem i tu przyszedł kapitalizm, więc musiałem zacząć sobie szukać nisz u klientów indywidualnych. Na szczęście zawsze się znajdzie ktoś taki jak ty, kto szczególnej krzywdy mi nie zrobi.
– Ja bym nawet chciał – westchnął szczerze Bobik – ale jakoś mi się nie udaje. Nie wyssałem z mlekiem matki odpowiedniego nastawienia, czy co? A może silnej woli i ochoty mi brakuje?
– Nie przejmuj się – szepnął uwodzicielsko Leniwiec. – Robota nie królik, gonić jej nie musisz.
– Ale ja nowy wpis powinienem trzasnąć – jeszcze próbował się opierać szczeniak.
– No i co ci z tego przyjdzie? Za tydzień znowu będziesz musiał robić to samo. Co ty, Syzyf jakiś jesteś? – syknął Leniwiec szyderczo, zapadając się w miękkie objęcia poduszek.
Bobik czuł, że kończą mu się argumenty. Wymoszczone poduszkami miejsce obok Leniwca kusiło jak wszyscy diabli.
– Trudno – mruknął do siebie. – Walka z przeważającymi siłami nigdy nie była moją mocną stroną. A w końcu od tego, że jeden wpis przeleżę na kanapie, świat się chyba nie zawali.
Oczywiście, nie akceptuję, ale jest w tym również niemożność czy to zrozumienia, czy wczucia się w osobę, która swojej córce chce zgotować taki los. Bo sam mam jakąś taką konstrukcję, że wszelkie zasady albo powzięte postanowienia w konfrontacji z realnym cierpieniem potrafią mi prysnąć. Okazuje się wtedy, że jestem trzciną bardzo chwiejną i to, w co byłem skłonny święcie wierzyć tydzień wcześniej, wszelkie ideolo czy niewzruszony kręgosłup, nie wytrzymuje zetknięcia z realnością, w której jednostka jest zmuszana do martyrologii. Więc jak mogę wejść w buty kogoś, dla kogo abstrakcyjne, zideologizowane racje są w takich sytuacjach silniejsze?
A u Liska się nasila.
Lisku, jak realnie wygląda sytuacja? Piszą o 3 Intifadzie i o poziomie przemocy we Wschodniej Jerozolimie najwyższym od dziesięcioleci.
Te kobiety mogą godzić się na okaleczanie, bo chcą mieć rodziny i dzieci.
Żeby wejść w takie buty, trzeba sobie najpierw dać mózg wyprać a potem napełnić odpowiednim śmieciem 👿
Od rozumienia zasady funkcjonowania zegarka nikt nie zacznie być zegarkiem 😉
Siódemeczko, one już mają rodziny i dzieci, same przeszły okaleczenie i mimo to często własnoręcznie okaleczają własne córki 🙁 .
Dzień dobry.
„No i czego się drzesz? Cierp, ja też cierpiałam.” Swego czasu (mam nadzieję, że teraz już nie) bardzo powszechne na porodówkach.
Bo żyją w społeczeństwie, w którym mężczyzna nie poslubi kobiety nieobrzezanej.
To jest, niestety, tylko jedna strona medalu. Druga jest taka, że nawet tam, gdzie mężczyźni (zwłaszcza młodsi i mający doświadczenia seksualne z kobietami nieobrzezanymi) deklarowali nieprzywiązywanie wagi do obrzezania, na straży tego potwornego obyczaju stawały właśnie kobiety.
Zresztą w warunkach pozaszpitalnych to głównie one wykonują te operacje, które przez mężczyzn przeważnie uważane są za „babską sprawę”. Gdyby gremialnie wycinania kawałków dziewczynek odmówiły, faceci mogliby poszemrać, ale wcześniej czy później musieliby się z sytuacją pogodzić. Im samym, w większości praktykujących obrzezanie krajów, obyczaj nie pozwoliłby dotykać „tych części”.
Siodemeczko, to prawda, od ostatniej wojny w Gazie atmosfera w Jerozolimie jest rzeczywiscie wyjatkowo napieta.
Lisku, przepraszam, że zadam dość obcesowe pytanie, ale usiłuję sobie to wszystko chociaż trochę wyobrazić. Czy tę napiętą sytuację się czuje cały czas, czy to jest raczej „punktowe”? Tzn. czy Ty na przykład, idąc na zakupy oglądasz się niespokojnie wokół siebie, ludzi z pakunkami w rękach omijasz dużym łukiem i w ogóle masz poczucie, że bez przerwy trzeba się mieć na baczności? Czy też takie poczucie zagrożenia pojawia się na krótko po kolejnym zamachu, a potem się rozpływa w przyzwyczajeniu i próbuje się o tym nie pamiętać?
Wiem z doniesień prasowych o różnych strasznych rzeczach, które się w Jerozolimie wydarzają, ale to mi niewiele mówi właśnie o tym, jak to jest iść na zakupy, do pracy, do lekarza, spotkać się w publicznym miejscu z przyjaciółmi. Możesz coś o tym napisać, czy nie masz ochoty?
Bobiku, to sie zmienia. W pierwszym okresie aby uniknac problemu wystarczylo nie krecic sie w rejonach starc, ktore toczyly sie glownie miedzy mlodymi Palestynczykami a mundurowymi patrolami oraz osadnikami (we wschodniej czesci miasta), a takze wieczorami w pewnych miejsach w centrum, gdzie dochodzilo do bojek (glownie nasze skinheady atakowaly arabskich przechodniow). Z tym ze napiecie bylo wrecz wyczuwalne na ulicy w wyrazach twarzy i body language miedzy arabskimi a zydowskimi przechodniami, co bylo strasznie przygnebiajace. Ataki na przypadkowych przechodniow w przypadkowych lokalizacjach na pograniczu i w srodku zachodniej czesci zaczely sie dopiero dwa tygodnie temu i sytuacja sie rozwija, wiec jeszcze nie umiem powiedziec.
(jeszcze dodam ze zydowscy przechodnie we wschodniej czesci to w ogole rzadkosc, a teraz oczywiscie tym bardziej ich nie ma, z wyjatkiem moze Starowki).
To jest to co nasi politycy nazywaja „The united city of Jerusalem” 😉
Hej, hej.
Bardzo wiele sie dzialo.
Stara wyszedlszy z domu o szostej rano, dotarla na miejsce o 9 wieczorem, dzieki #%$@*^$ Rynaairowi, ktory postanowil zrzucic ja w Bydgoszczy, aby miala wiecej przygod.
Obiecalem, ze napluje jej w twarz jesli jeszcze raz zdecyduje sie korzystac ze smieciowych linii lotniczych.
Tymczasem zmaga sie jednak z odzyskaniem dostepu do swej poczty, gdzie schowany jest adres Stanislawa! Z ktorym sie chce umowic na piatek.\
O, Boze. Co ja z nia mam.
Dziękuję, Lisku. Jeżeli będziesz miała kolejne rzeczy do opowiedzenia, bardzo proszę, opowiadaj. Chyba wszyscy tu często i z troską o Tobie myślimy. 🙂
Kocie, to jak Ty dbasz o Starą, że do takich rzeczy dopuszczasz? 🙁 Nie mogłeś temu Ryanowi ślepi wydrapać? 👿
Pogłaskaj ją, bażanta jej podsuń, może jakiś kaszmirek do podrapania, bo jeśli to Kotom dobrze robi, to nie ma powodów, żeby Ludziom nie robiło. I nie przejmuj się przynajmniej adresem Stanisława, już Kumie posłałem. 🙂
125 milionów obrzezanych kobiet 🙁 .
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/kenia-tradycja-zakazana-przez-prawo-dziewczeta-obrzezane-kawalkiem-szkla/l15kec
Zielono się zrobiło 😎
Co prawda to jeszcze nieoficjalnie, ale prezio ma chyba głupią minę, bo jednak nie wygrał 😈 http://bi.gazeta.pl/im/d2/34/10/z16990674Q.jpg
Ostatni sondaż:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/najnowszy-sondaz-cbos-po-38-proc-poparcia-pis-z-sp-i-pr-27-proc/f2clr
W wyborach samorządowych nie głosowaliśmy na żadna partię tylko na lokalne komitety wyborcze. W parlamentarnych będziemy głosować na PO. Sądzę, że wielu wyborców zachowuje się podobnie. Stąd takie wyniki wyborów i sondaży.
Jagodo, jednak przynależnść partyjna ma też swoje dobre strony.
Jak zgłoszono nadużycia mojego burmistrza, pupila HGW, to po sprawdzeniu zasadności zarzutów został wyrzucony z PO.
Gdyby został burmistrzem, tak jak teraz, z założonego przez siebie stowarzyszenia, to nie wiem, jak można by go odwołać.
Lisku, właśnie dzisiaj na spotkaniu Rady modliliśmy się w ciszy za ofiary ataku na synagogę w Jerozolimie. Część tych osób jest dobrze znana niektórym osobom spośród nas. Rozmawialiśmy też o perspektywach pokoju i miny mieliśmy nieszczęśliwe i bardzo przygnębione.
Żywo mnie interesuje, dlaczego Ryanair wylądował w Bydgoszczy.
Mam wykupiony lot w marcu i syn mnie uprzedza, że mozemy nie polecieć, lub wylądować gdzie indziej.
Siódemko, przyczyna prozaiczna – brak widoczności (mgła lub niska podstawa chmur). W Gdańsku jest obecnie zainstalowany ILS (instrumental landing system), który pozwala na lądowanie jeśli podstawa chmur jest nie niższa niż 60 m i widoczność świateł na pasie startowym nie jest mniejsza niż 550 m. W sytuacjach granicznych decyduje pilot. Gdańsk bywa dość mglisty w listopadzie. Wiem, że 12 listopada Lufthansę z Frankfurtu i SAS z Kopenhagi przekierowano na Okęcie, za to Wizz z Luton wylądował. 15 listopada Ryanair ze Stansted przekierowano na Modlin.
Jakoś w początkach listopada kuzynka z Oslo zamiast wylądować na poznańskiej Ławicy poleciała do Łodzi. Powrót też miała ciekawy, bo samolot z Oslo przymierzał się do lądowania w Poznaniu, ale ponieważ pilot nie zobaczył pasa na 60 metrze dał pełen gaz, podniósł się na 3000m, poleciał nad Kościan i tam kręcił kółka dopóki nie poprawiła się widoczność. Wylądował po czwartym kółku, z 15 minutowym opóźnieniem.
Młody lądował już we Wrocławiu i w Bydgoszczy. I dobrze. Ma być bezpiecznie. Po smoleńsku już było.
Raz byłem w samolocie, z którego już widziałem lotnisko Floripy a po piętnastu minutach znowu lotnisko Floripy, po czym po kolejnych piętnastu minutach lotnisko Floripy. I wtedy zdecydowałem zapytać umundurowaną w ciężki makijaż panią czemu nie lądujemy ale byłem ciągle dobrej myśli i nie zamierzałem szybko wrócić do wiary w Bozię i Niebo, ale stało się to ciekawą opcją gdy ona mi powiedziała, że to dlatego, że jest właśnie tłok na pasach. No w rzeczy samej, u nas mogą się pojawić dwa samoloty na godzinę.
Jak się domyślacie, potem nastąpiło normalne lądowanie.
Dzien dobry 🙂
Kawa 🙂
i herbata 🙂
Dzień dobry 🙂
Kawę od Liska wypiję wieczorem, w tej chwili dostęp zabroniony 👿
A herbatę z przyjemnością 😀
szybki przegląd szeleszczących
Uśmiecham się do Mery Poppins, która nalewa dziś kawę. Od razu dzień zapowiada się cieplej. Jagodo, chętnie podyskutuję o postawach obywatelskich naszego społeczeństwa. Jaki przykład dajemy młodzieży? Dana
Jaki przykład dajemy młodzieży?
Daje – my, my, czyli kto konkretnie? 😉
Dzień dobry 🙂
Dzisiejszą herbatę można rówież opowiedzieć słowem. 🙂
O czym marzą czajniki pod sam koniec niedzieli,
gdy herbata wypita, gdy domowi posnęli,
kiedy późny przechodzień w granat wbiega i znika,
a po dachach się kręci drżąca kocia muzyka?
Nie odgadniesz tych marzeń człecze, choćbyś się silił –
nie o wzgórzach Yunnanu, nie o słońcu Darjeeling,
nie o Gruzji śni czajnik, myśli jego nie takie.
On chce wzlecieć ku niebu i przez chwilę być ptakiem.
Ptasi żywot jest pełen cudów, swobód, zachwyceń:
fruwać, śpiewać, szybować, złapać gza lub dżdżownicę,
w piasku zażyć kąpieli, poświergolić, a zwłaszcza
z atrakcyjną czajniczką gniazdko uwić gdzieś w chaszczach…
Skrzydła mieć! – biada czajnik w melancholii napadach.
Tylko ich mi brakuje, dzióbek przecież posiadam!
A tu świt, ulatują gdzieś marzenia skrzydlate,
ktoś się kręci po domu, trzeba parzyć herbatę.
Bobiku 🙂 🙂 🙂
Koniec porannej sielanki 👿
http://wyborcza.pl/1,75968,16991215,Biala_plama.html#CukGW
Dołączam do zachwytów 🙂
Odrobina optymizmu 😉
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/sondaz-cbos-polacy-odpowiedzieli-na-kontrowersyjne-pytania/ctmbe
Dzień dobry 🙂
Bobiku, wzruszyłam się. Muszę koniecznie porozmawiać z czajniczkiem 🙂
Porozmawiać z czajniczkiem nietrudno. To są bardzo gadatliwe istoty i bardzo łakną kontaktów. 🙂
Postawy obywatelskie i przykład dawany młodzieży to oczywiście temat-rzeka, a nawet temat-ocean, ale już od pierwszego wejrzenia widziałbym w nim co najmniej dwa nurty. Jeden to przykłady indywidualne, osobiste, dawane głównie w sferze zachowań i często obywające się w ogóle bez opowieści, bądź poważnie ją redukujące. A drugi to naracja publiczna, która z kolei przebiega głównie w warstwie gadanej i z rzeczywistymi zachowaniami niewiele ma wpólnego, niemniej jednak potrafi bardzo skutecznie w głowach ustawiać czy zawracać. W rozmowie o postawach trzeba by odrębność tych nurtów dostrzegać, a równocześnie zauważać ich mieszanie się i wzajemne wpływy, co jest często procesem dość irracjonalnym, niekonsekwentnym i przez to niełatwym do opisywania. No striemitsia nada. 🙂
Dokładne przepisy kulinarne są dla mięczaków
http://nienawidze-gotowac.blogspot.com/
Czy Ci to czegoś nie przypomina, Bobiku? 🙄 😉
He, he. Ja w ogóle nie bardzo wiem, co to są przepisy, bo w praktyce uznaję tylko inspiracje. 😆
Już nawet nie opowiem, co np. z tą pieczoną dynią nawyprawiałem. 😳 Ostateczny efekt z pierwotnym założeniem miał tylko jedną rzecz wspólną. Dynię. 😈
Ale było pyszne, dlatego nie podpisałbym się pod hasłem „nienawidzę gotować!”. Ja tam lubię, bo za każdym podejściem do garów sprawiam sam sobie niespodziankę, na ogół przyjemną. 😀
Minister sprawiedliwości nie wyklucza, że wybory będą musiały zostać powtórzone. 😯
No, niezły numer. 🙄 I absolutnie nie jestem skłonny tego powyborczego bajzlu bagatelizować, bo w końcu wybory to sama podstawa demokracji, fundament ustroju. Tłumaczenia, że nie dało się procedury porządnie dopracować, bo funduszów zabrakło, są kompromitacją do kwadratu. Pierwszy wyliczę, z czego można było od bidy zrezygnować, żeby tak zasadniczą sprawę załatwić bez poruty. 👿
Bobiku, nie denerwuj mnie wyborami, bo szlag mnie trafia. A Grabarczyka, od rana, pogryzłam 👿
Trudno, Haneczko, muszę denerwować. 🙁 Nie sposób stłumić warkotu, wyrywającego się z piersi w tym temacie. A mnie się w ogóle zawsze wyrywa, kiedy widzę triumfujący jakośtobędzizm. 👿
Dzień dobry.
Nie marudzić. Brać przykład z sąsiadów i pysznić się dumą z ojczyzny 😉 :
http://www.levada.ru/18-11-2014/vospriyatie-rossiyanami-svoei-strany
Nowa podgladajka zwierzat z Estonii:
http://pontu.eenet.ee/player/kala.576p.html
🙂 🙂
Na razie widziałem same kamole, ale wierzę na słowo, że zwierzęta też tam bywają. 🙂
Jeżeli ktoś ma ochotę na dyskusję o obywatelskich postawach, to proszę bardzo, możemy się podzielić robotą – ja w nowym wpisie dałem pretekst, a Wy lećcie z koksem. 😀
przepraszam, m=markot
Bobiku,
tam jest całe mnóstwo ryb. Niektóre szybkie jak naoliwiona strzała
Hmm… Pewnie nieodfiletowane i dlatego nie rzuciły mi się w ślepia, bo ja na filety jestem bardziej wrażliwy. 😎
U Russella też był latający czajniczek. Ale u Bobika lepszy, bo niewojowniczy. Szkoda, że dwa samce, bo by było romantyczniej.
Czegoś nie rozumiem. To nie wiedzieliście, że peerel to była sodomia i gomoria?
Nie wiedzieliśmy, bo urodziliśmy się za wcześnie. Tym później urodzonym wiedzieć takie rzeczy łatwiej. 🙄