Obywatelska postawa
Pomnik Befsztyka był okropnie ciężki i Bobik nieźle się zasapał, taszcząc go z posesji Foksteriera do swojego ogrodu. Gdyby nie święte przekonanie, że pomnik w tych warunkach, jakie miał mu do zaoferowania Foksterier, po prostu się marnuje, zostawiłby go chyba na ulicy i zwiał jak niepyszny. Ale idea stworzenia trwałemu, w spiżu rytemu Befsztykowi odpowiedniego anturażu nieco uskrzydlała, a poza tym jakoś głupio byłoby przerwać całą akcję wobec wyraźnego zainteresowania gapiów nie tylko z pieskiego, ale i ptasiego, a nawet owadziego świata.
Dobry Kumpel przyglądał się wysiłkom szczeniaka od samego początku, chociaż nie przejawiał żadnej ochoty wzięcia w nich udziału. Bobik był za dumny, żeby go o pomoc poprosić, no i nie bardzo też chciał się z kimkolwiek dzielić owocami, po których można go będzie poznać, taszczył więc sam, na przemian to zaciskając zęby, to otwierając paszczę, żeby się porządnie wydyszeć. W końcu wiedział najlepiej ze wszystkich, jak z należy się obchodzić z Befsztykiem i czułby się aspołecznie, gdyby z tej wiedzy nie zrobił użytku.
Jeżeli nawet miał jakiekolwiek wątpliwości na temat swojego przedsięwzięcia, rozwiały się one natychmiast po dotarciu na miejsce i ustawieniu pomnika w dobrze znanym otoczeniu nasturcji, michałków i czarnego bzu. Tylko tutaj Befsztyk był w pełni Befsztykiem i wydawał się rozwijać jakieś utajone, befsztycze skrzydła. Bobik zgrabnie złapał natrętną muchę, usiłującą wyeksponować się na tle pomnika i spojrzał triumfalnie na Dobrego Kumpla, który jakby się trochę zmieszał i bąknął pod nosem:
– Wiesz, Bobik, nie bardzo rozumiem, co ci z tego wszystkiego przyszło.
– Jak to co? – szczerze oburzył się Bobik. – Postawiłem na swoim, nie szczędząc sił i potu. Chyba sam przyznasz, że trudno o bardziej spektakularny przykład obywatelskiej postawy?
Z wiadomości z Trójki. W Donbasie karze się chłostą / na wzór PI/ kobiety za chodzenie do kawiarni lub pubów. ” Kobiety maja być przy mężach i haftować krzyżykiem” powiedział jakiś szef separatystów. 😯
Trochę bliżej nas też przyjemnie:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,17027633,Wegry__policja_przestrzega_kobiety_przed_flirtowaniem_.html
O bogowie, Mordko, odetchnęłam 😉 !
Wypowiedzi Babilasa: Zresztą jeśli nie potrafi, to może lepiej żeby został w domu, nie uważam za cyniczną, ale za pragmatyczną.
Wybory nie są ćwiczeniami z demokracji przeprowadzanymi dla samych ćwiczeń. Ich głównym celem jest wyłonienie grupy ludzi, do których mamy zaufanie i którzy będą decydować o tym, jak się nam będzie żyło. Wolałabym żeby ludzi decydujących o warunkach mojego życia wybierali ci, którzy potrafią się posługiwać czymś tak niekomplikowanym, jak karta wyborcza. Jeżeli nie potrafią posługiwać się jednym z najprostszych narzędzi demokracji, to ja nie mam zaufania do jakości ich wyboru. I powiem otwarcie, że również zastanawiam się nad tym, czy nie lepiej żeby zostali w domu.
Stwierdzenie może lepiej żeby został w domu w żaden sposób nie kwestionuje czyjegokolwiek prawa do udziału w wyborach. Stawia jedynie znak zapytania przy jakości kompetencji obywatelskich, których konsekwencje ponosimy my wszyscy. Stawia pytanie o to, czy lekcja obywatelska została obrobiona? Wyborca ma również obowiązki.
Takie pytania ma prawo stawiać, w ramach tejże samej demokracji, każdy z nas.
Jak to się dzieje, że tzw. obrona wartości zawsze w końcu prowadzi do tego, żeby kobiety zagonić do garów? Wydaje się, że jest to najważniejsza ze wszystkich konserwatywnych wartości. 👿
Ech, Bobik, bo Ty nic nie rozumiesz 👿
To nie są żadne tak zwane wartości. To są prawdziwe wartości, jakie wypływają z posiadania darmowej, potulnej, darmowej służącej 😎
Dobranoc Koszyczku 🙂
w dniu Miedzynarodoego Dnia Eliminacji Przemocy Wobec Kobiet dobra wiadomosc, Europejska Agencja Lekow dopuscila na terenie EU sprzedaz w aptekach „pigulki po” bez recepty!
bywa 🙂 🙂
pstryk i Nacht Bobikowo (inni powinni dalej dzialac 🙂 )
I do krzyżyków, Bobiku, nie zapominaj o krzyżykach!
No, tutaj może sobie odpuścić, Rysiu 👿
Nihil novi, Haneczko. Bachory, gary, krzyżyki. 👿
Branoc!
Padam, bo świat działa w innym czasie niż ja i nie pozwala mi pospać.
Chciałabym zobaczyć jakąkolwiek i z gdziekolwiek statystykę z poprzednich lat z liczenia głosów nieważnych wg. przyczyny nieważności.
Nigdy w życiu nie widziałam takiego dziwa i wierzyć mi się nie chce, że w jakimś kraju tak liczą.
A o tym, jakie głupstwa mowią czasami teoretycznie mądrzy ludzie można się przekonać słuchając w Tok FM poniedziałkowego poranka z Janiną Paradowską. Prof. Czapiński, który wszędzie się wypowiada na wszelkie możliwe tematy, a wyborcze zwłaszcza, kilkakrotnie podkreślił z mocą, że PSL odnotował 70% wzrost w wyborach. Pani Janina protestowała, ale ponieważ nie pamiętała liczb, a uczony mąż stał zdecydowanie przy 70%, więc tylko powiedziała, że ona uważa inaczej, a tamten uskrzydlony rozwijał myśli dalej.
Ile osób, go słuchało i przyswoiło tę statystykę.
Problem z procentami polega na tym, że każdy mówi o innych wynikach, bo to były różne wybory do różnych ciał samorzadowych.
PSL ma najlepszą infrastrukturę i chyba dba o swoich. U mnie na Jelonkach od zawsze to jest bardzo mocna siła i nie wśród rolników, chociaż może mają jakieś chłopskie korzenie.
Jedna ze znanych mi osób przed wypłatą dotacji z UE zakupiła sporą ilość ziemii i obsadziła orzechami włoskimi. Podobno najbardziej opłacalna inwestycja, jaka może być. Przynajmniej jakiś czas temu. Wyborców innych partii nie łączy taka bezpośrednia finansowa zależność, więc oni w samorządach z wyborów na wybory będą rosnącą siłą.
Tak uważam.
Słuchajcie, bo my tutaj się przekomarzamy po przyjacielsku z Kotem i trochę irytujemy tym, co i jak pisze w sprawie wyborów, ale przecież popatrzmy na to od trochę innej strony: otóż popatrzmy na to jak na barometr. Kot przyjechał do Polski na parę dni, naoglądał się polskiej telewizji, poczytał polskich gazet, porozmawiał z „polskimi ludźmi”, skutkiem czego mamy to, co mamy. Nie można się obrażać na termometr, że pokazuje wysoko, gdy włożony do gorącej wody. Telewizor i gazety rozemocjonowane, politycy w histerii jak – nie przymierzając – po śmierci Stalina, trudno mieć pretensje, że się trochę udzieliło.
Kot jako barometr. 😆
Ale fakt, że atmosfera ma do siebie udzielanie się. Ja byłem w kraju podczas Smoleńska i pamiętam, że też to wtedy inaczej odbierałem niż Kot, który z kolei był w Londku. Nie, żebym od razu płakał po Prezydencie Tysiąclecia, ale jednak bardzo odczuwałem ogólne przygnębienie tą katastrofą. Tylko że wtedy to jeszcze był smutek, nie histeryczny cyrk, a jak cyrk się na dobre zaczął, to ja już wyjechałem.
Lepsza demokracja jest taka, ktora zaprasza wszystkich do udzialu w wyborach, a nie tylko tych, ktorzy uwazaja, ze potrafia wybrac lepiej niz ktos kto ma problemy z interpretacja regulaminu. Lepsza jest demokracja uczestnikow a nie tylko obserwatorow i narzekaczy..
Tego ucza demokracje dojrzale.
Sorry, nie udalo mi sie zamknac bolda.
W drzwiach stanął ankieter. W ręce trzymał tableta — a może tabletkę, bo nie spojrzałem na dżendera. „Czy uważa pan, że w Bobikowie lepiej było gdy zajmowano się doradzaniem papieżom w liturgii, metafizyce i proboszczowości?” „A czy mógłbym…” zacząłem nieśmiało, ale ankieter wciął się zdecydowanie: „ja tu mam tylko jeden krzyżyk, na tak, albo na nie.” „No to tak”, westchnąłem, zamknąłem drzwi i otworzyłem kindla.
Na wybory poszliśmy z Zosią. Zosia, przypomnę, ma dziewięć lat. Wiedziała, na kogo zamierzamy głosować, a ponieważ bardzo chciała głosować, daliśmy jej do wypełnienia nasze karty. Bez trudu odszukała nazwisko kandydata na radnego oraz kandydata na prezydenta, po upewnieniu się u nas, że znalazła właściwe nazwiska, postawiła krzyżyk w odpowiednim miejscu i po naszym błogosławieństwie wrzuciła dwa głosy do urny.
Zosia jest dość rozgarniętym dzieckiem, ale ma dopiero dziewięć lat i jest jeszcze w nauczaniu początkowym. Jeśli ona dała radę, to każdy dorosły dysponujący czynnym prawem wyborczym też powinien sobie poradzić.
Irytują mnie lamenty nad instrukcjami, trudnościami i innymi bolączkami. Jestem zdania, że nieważne głosy należy potraktować jako protest, bo w tym głosowaniu naprawdę nie było nic, zupełnie nic trudnego. Przebiegło jak każde inne, według tej samej logiki.
A to Twoja, AndSolu, historia przypomniała mi nie tak dawną podróż LOTowską business class, kiedy to podeszła do mnie cabin crew (bo stewardessa brzmi seksistowsko) i zapytała: „Czy chce pan kawę?”. Biorąc pod uwagę to, że siedziałem z przodu samolotu i miałem z tego powodu nadmiernie rozbudzone oczekiwania, spytałem: „A jakie mam opcje?” (wyobrażając sobie latte macchiato, affogato albo Wiener melange). „Tak lub nie” – odparła pani crew. Psiakrew.
Dzień dobry 🙂
kawa opcje
Dzien Dobry Bardzo 🙂 🙂 🙂
szeleszcze
brykam
fikam
„Tak lub nie” 🙂 🙂 😀 😀
pamietacie linke Pani Kierowniczki i te kilka zdan o Dochodzie Podstawowym? zainteresowanym polecam (niestety tylko w wersji komputerowej):
http://www.praktykateoretyczna.pl/numery/pt-2122014/
Tereny coraz bardziej zimne, cieply S-Bahn, przeglad pozycji 🙂 🙂
brykam
bryk bryk
brykam fikam
dla silnej tu frakcji Poznan, malo optymistyczne………..
http://wyborcza.pl/1,75968,17027701,Polska_jak_Poznan.html
Jestem winien wyjaśnienie Mt7 w sprawie szpitali. Chodzi o moje zdanie, że szpitalom publicznym przed przekształceniem w spółki nie wolno świadczyć usług komercyjnych. Tak jest w istocie. Jest różnica pomiędzy usługą odpłatną a komercyjną. Pacjenci nie ubezpieczeni są obsługiwani „sporadycznie” na tych samych zasadach co pacjenci opłacani przez NFZ. To znaczy, że muszą czekać w tych samych kolejkach i są „obsługiwani” w tych samych warunkach. Uruchamiając usługi „komercyjne” można dowolnie kalkulować ich ceny, wydzielić dla usług komercyjnych oddzielne pomieszczenia i w ogóle stworzyć inne warunki. Najważniejsze, że w ramach usług komercyjnych nie obowiązują kolejki NFZ-owskie. Teoretycznie świadczenie usług komercyjnych nie może uszczuplać praw pacjentów opłacanych przez NFZ, w tym wydłużać kolejek. To wszystko są zasady. Można się ich trzymać lub nie. Wszyscy wiedzą, że tak naprawdę warunkiem uzyskania bezpłatnej usługi zdrowotnej nie jest samo ubezpieczenie tylko posiadanie skierowanie, po które trzeba odstać nieraz wiele godzin, a czasem czekać parę tygodni. Wiele osób woli zapłacić niż starać się o skierowanie.
Temat wyborów jeszcze się ciągnie, a był już pięknie podsumowany spapraniem wszystkiego, co było możliwe do spaprania, a nawet i tego, co pozornie możliwe nie było. Ja obserwując wszystko dookoła widzę, że nie tylko wybory, ale dosłownie wszystko jest na co dzień paprane. Tylko ja nie winię o to polityków. Od lat powtarzam, że politycy, księża, lekarze, prawnicy, urzędnicy, sprzątaczki, policjanci i złodzieje są tacy, jakich nasze społeczeństwo wydało. I winić trzeba samych siebie zamiast mieć pretensje do wszystkich dookoła. Zmienianie świata należy zaczynać od siebie. Idzie to ciężko, ale tylko upowszechnienie tej zasady może coś przynieść. Mówienie innym „zmieńcie się” jest bezproduktywne.
Możecie mi mówić, żebym nie patrzył na kobiety jak na kwiaty, a ja będę się na to złościł dopóki sam nie dopatrzę się w tym czegoś niewłaściwego. Na razie nie umiem. Mogę tylko dodać, że podobnie patrzę na dzieci. Nie dlatego, że jestem pedofilem, tylko dlatego, że kobiety i dzieci mają znacznie więcej wdzięku niż dorośli mężczyźni. Co nie oznacza, że nie zdarzają się dorośli mężczyźni o dużym wdzięku osobistym czy też kobiety tego wdzięku pozbawione. I wcale to nie oznacza, że nie dostrzegam, w poszczególnych kobietach bardzo dobrych pracowników, naukowców, głębokich myślicieli czy świetnych polityków. Dlaczego niby jedno ma wykluczać drugie. Nadal uważam, że traktowanie porównania do kwiatu jako czegoś uwłaczającego jest dowodem pewnego uczulenia. Traktowania mężczyzny z założenia jako istoty wrogiej.
Obserwując starsze osoby w swojej rodzinie (po osiemdziesiąt kilka lat) przy kazdych kolejnych wyborach zastanawiamy się z małżonkiem czy prawo wyborcze nie powinno być ograniczone wiekiem, tak jak to mają kardynałowie w konklawe.
Trochę jest to frustrujące, że osoby, które gubią się przy wykonywaniu najprostszych codziennych czynności, mają wpływ na losy kraju. One swoją emeryturę dostaną, niezależnie od tego kto będzie u władzy, a dla osób, które pracują, zwłaszcza „na swoim”, to może być albo nie być.
Naprawdę, czasem mam chęć „zabrać babci dowód” w dniu wyborów. Jej argument jest taki, że jesli bedzie rządzić ktokolwiek inny niż PIS, to pozamykają kościoły.
Skąd się wziął sukces wyborczy PSL?
Być może, że na poszerzenie elektoratu PSL wpłynęła, wbrew pomruków sceptyków, praca u podstaw, jaką ta partia wykonuje.
Jagodowy od ponad pół roku dostaje, pocztą elektroniczną, informacje, od wiceministra gospodarki Janusza Piechocińskiego, przydatne przedsiębiorcom.
Dla przykładu, mail z 08.07.2014 poświęcony był rozwojowi specjalnych stref ekonomicznych oraz wynikom polskiego przemysłu i rynku motoryzacyjnego. Podane linki dostarczają informacji w pigułce i pozwalają na wyszukiwanie informacji najbardziej przydatnych dla konkretnego przedsiębiorcy. Maile dostają zarówno „duzi”, jak i „mali” przedsiębiorcy.
Wymagało to stworzenia olbrzymiej bazy adresowej i policzenia, przeanalizowania struktury przedsiębiorstw.
Maile sygnowane są przez Piechocińskiego, łącznie z podaniem jego maila, adresów bloga, prywatnej i służbowej strony internetowej.
Jagodowy, który para się drobną przedsiębiorczością od blisko 30 lat, uważa, że jest to niezwykle ważna i mądra pomoc dla przedsiębiorców 😎
Oczywiście przekaziorów to nie interesuje. Nie ma w tym seksu, krwi i oszustw. „Ciekawsze” są awantury Kaczyńskiego 👿
Ja obserwując wszystko dookoła widzę, że nie tylko wybory, ale dosłownie wszystko jest na co dzień paprane.
Czy potrafiłbyś, Stanisławie, patrzą mi w oczy, powiedzieć: „Jagodo, na co dzień paprzesz dosłownie wszystko”?
Pewnie nie. W końcu jestem ozdobą świata. Paprotką na parapecie.
Dlaczego pozwalasz sobie na tak krzywdzące uogólnienia? Krzywdzące ludzi, którzy pracują na sukces tego kraju. Tak, na ogromny sukces. Cywilizacyjny, gospodarczy …
Jeżeli „wszystko dookoła”, widzisz, jako „na co dzień paprane”, to może przyczyna takiego oglądu tkwi w oglądającym a nie w oglądanej rzeczywistości?
Skąd to przypuszczenie?
Z prowadzonej na blogu dyskusji, wysnuwasz wniosek:
Temat wyborów jeszcze się ciągnie, a był już pięknie podsumowany spapraniem wszystkiego, co było możliwe do spaprania, a nawet i tego, co pozornie możliwe nie było.
Nic bardziej błędnego. Żadne takie „podsumowanie” nie miało miejsca. Podpisano protokół rozbieżności. Interesujący jest też podział głosów „za” i „przeciw”.
Więcej uważności, proszę. To, że przed Toba jest monitor komputera a nie konkretny człowiek, nie zmienia faktu, że, dokonując nieuprawnionego uogólnienia wszystko pozwalasz sobie na oskarżenia, i, nie waham się użyć tego słowa, oszczerstwa pod adresem ludzi pracowitych, rzetelnych, odpowiedzialnych, a nawet heroicznych.
PSL jest b. aktywny w środowiskach wiejskich i małych miast. OSP, Koła Gospodyń Wiejskich, promocja produktu lokalnego, konkursy na najlepszą potrawę regionalną itp. To integruje
adomi6319
Temat ograniczenia praw wyborczych ze względu na wiek przewija się przez media w mojej okolicy po każdym ważniejszym referendum. Zaczyna się wówczas dyskusja i narzekanie, że „starzy” wpływają swoimi głosami na przyszłość, której konsekwencji nie będą sami ponosić, urządzają życie młodszym, a tymczasem już dawno powinni oddać prawo jazdy, bo nie dostrzegają pieszych na pasach albo zawracają na autostradzie 🙄
Jednakże przypisywanie „dziadkom” takiej odpowiedzialności jest niesprawiedliwe, bo fałszywe.
Większość wypadków powodują młodzi, a w wyborach i referendach nie chce im się brać udziału, bo by trzeba było się pofatygować, a bierność jest taka wygodna…
Faktem jest, że starsze pokolenie jest bardziej „wytresowane” w obowiązkach społecznych i głosuje, choć czasem nie kapuje, że aby być przeciwko czemuś, trzeba głosować „za” lub odwrotnie, ale to młodzi powinni zdać sobie sprawę, że tu chodzi o ICH przyszłe sprawy.
Jedyną szansą na zniwelowanie i pokonanie głosów „moherów, nietoperzy, wapniaków i tetryków” jest szeroki udział młodych, prężnych i wykształconych (jest ich w końcu więcej) i świadome ponoszenie konsekwencji własnych wyborów.
Dzień dobry 🙂
Ja dopiero przy kawie, a Wy już za górami. 😯
Dobra, dopiję szybko i zaraz ruszę nadążać. 🙂
Jagodo, sukcesy naszego kraju nie wykluczają paprania. One są widoczne pomimo paprania. Przecież wybory też zakończyły się sukcesem. W końcu głosy zostały policzone i ogłoszono wyniki najprawdopodobniej zgodnie z głosami oddanymi przez wyborców. Piszę „najprawdopodobniej”, ponieważ jakieś tam prawdopodobieństwa drobnych fałszerstw tu i ówdzie zawsze istnieje. Bez istotnego wpływu na ostateczne wyniki. Obserwuję na co dzień działania różnych urzędasów (sam się do nich zaliczam), polityków, ustawodawców i widzę, jak często wykazują prywatę i brak odpowiedzialności skutkujący spapraniem różnych rzeczy, których paprania łatwo można uniknąć. Nie wszędzie brak odpowiedzialności i lekceważenie obowiązków dają się naprawić. Jednym z takich zdarzeń, gdzie się nie dało, była katastrofa smoleńska. Przedtem jeszcze katastrofa pod Mirosławcem. Przypomnę tylko parę „spaprań”: do Smoleńska samolot odleciał z opóźnieniem przekraczającym pół godziny. Odleciał bez prognozy pogody w Smoleńsku. Piloci nie byli okresowo doszkalani na symulatorach lotu. O ile dobrze pamiętam, nie mieli też aktualnych certyfikatów czy czegoś podobnego. Podchodząc do próby lądowania posługiwali się niewłaściwym wysokościomierzem. Nawet z założeniem, że wysokościomierz pokazywał prawidłowe dane, próbowali schodzić niżej niż było wolno. W momencie podjęcia decyzji o „odejściu” zamiast przyciągnięcia wolantu naciśnięto przycisk, który w tamtych warunkach niczego nie uruchamiał.
Tak, bardzo wielu ludzi pracuje w Polsce uczciwie, z pełnym zaangażowaniem i poczuciem odpowiedzialności. Niestety, osoby, które poczucia odpowiedzialności nie mają, sypią piasek w tryby i przeszkadzają w osiągnięciu większych sukcesów niż te, które osiągnęliśmy. Nie dopracowaliśmy się mechanizmu eliminowania z procesów decyzyjnych osób, które są pozbawione poczucia odpowiedzialności. Również osób, które w różny sposób łamią prawo.
A już twierdzenie, że mam wszystkie kobiety za paprotki na oknie może wynikać tylko z bardzo złej woli.
Nie mam wątpliwości, że zasadą w wyborach powszechnych musi być ich rzeczywista powszechna dostępność, tzn. nie możemy nawet milcząco zakładać, że nic się nie stanie, jeżeli nie zagłosuje staruszka, niepełnosprawny, osobnik mądry inaczej, itd. Im wszystkim należy to umożliwić (choć czasem niespodziewanie wychodzi przy tym konflikt interesów, bo np. karty zbroszurowane ze względu na niewidomych, podobno okazały się za trudne dla niektórych widomych).
To jak chodzi o generalia, ale Wam się przyznam, że tak w głębi ducha, w niekórych konkretnych przypadkach, sam miałbym ochotę coś zrobić, żeby ten czy ów przypadek na wybory nie dotarł. W tym punkcie chyba jestem nieszczerym demokratą. 😳
Niemniej jednak, gdybym spróbował z tej swojej ochoty zrobić zasadę powszechną, pewnie od razu rzuciłoby mi się w ślepia, że można ją potłuc o Kanta. 😉
Lokotko. Wrzuccie troche luzu.
Osobiscie mam nadzieje, ze nikt i nigdy nie bedzie mi odmawial prawa wyborczego ze wzgledu na wiek, tak jak sie odmawia dzis starszym Kotom niektorych lekow i terapoii.
Bardzo sobie cenie mozliwosc wplywania na zycie przyszlych pokolen.
Ooo, gdyby Mordechaj wziął przyszłe pokolenia w swoje pazury, z całą pewnością świat od łapy zacząłby wyglądać inaczej. 😆
Dzień dobry.
Jagodo, Stanisław mądrze prawi. Od lat powtarzam, że naszym największym hamulcowym są niekompetentni, nieodpowiedzialni ludzie sadzani na stanowiska przez partie.To wcale nie znaczy, że wyłącznie tacy są sadzani. I, że chodzi tu wyłącznie o bardzo wysokie stanowiska. Pan Władysław Frasyniuk przypomniał dzisiaj 13. punkt postulatów gdańskich:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17028744,Frasyniuk__Burdel_to_nasza_cecha_narodowa__Kaczynski.html
W sporze Jagody ze Stanisławem jedna rzecz widzi mi się szalenie istotna i wydaje mi się, że warto raczej na nią zwrócić uwagę, niż na wzajemne podejrzewanie złej woli, której żadna z Szanownych Stron zapewne nie ma. Otóż nie od dziś wiadomo, że punkt siedzenia określa punkt widzenia, jak również że osobisty punkt widzenia ma dziwną tenedencję do uogólniania się. I przyłóżmy to teraz do konkretów.
Stanisław pisze z punktu widzenia urzędnika państwowego, który wokół siebie widzi dość powszechną nieodpowiedzialność, głupotę, prywatę, rozgildziajstwo i inne okropieństwa. Jagoda, rozglądając się wokół siebie, widzi rosnącą zamożność swojej wsi, rozwijającą się drobną przedsiębiorczość, podróżujących młodych ludzi i kwitnące inicjatywy społeczne. Z czego łatwo wyciągnąć pierwszy wniosek, że w Polsce jest i to, i to, ale w drugim momencie można jeszcze dojrzeć, że „barzo nierówno pany podzielono”. Z perspektywy państwowej czy publicznej rzeczywistość jest wiele czarniejsza niż z perspektywy prywatnej.
Tu bym widział poważny powód do zatrzymania się i obwąchania sprawy. Skąd ten rozziew i co z nim zrobić. Bo że jest trochę dobrze, trochę źle, to chyba oczywista oczywistość, o którą spierać się nie warto. 😉
Rysiu (08:24), dzięki za linka, my sentiments exactly. Boję się mobilizacji opisywanej przez Danielewskiego konserwy w Poznaniu.
Mnie się bardzo spodobało porównanie Grobelnego do Erdogana. Rzeczywiście, na mojego czuja bardzo podobne mechanizmy tu działają.
I właśnie dlatego jest powód do zmartwienia. 🙁
Wiem, że kryterium wieku nie jest najlepsze, bo znam też osiemdziesięciokilkulatków, którzy codziennie robią krzyżówki, sudoku i potrafią w dyskusji zapędzić w kozi róg rzeczowymi argumentami.
Ale jak robię z w/w Babcią takie ćwiczenia, które dostała od psychiatry, żeby ćwiczyć mózg i Ona nie umie wskazać, które wymienione produkty to nabiał, a które wędlina, nie potrafi nazwać jakie zna owoce czy warzywa, a potem idzie i głosuje i się nie pomyli, bo w kościele dostaje bardzo precyzyjną instrukcję gdzie ten krzyżyk postawić, to naprawdę jestem rozdarta jak ta sosna czy powinna mieć prawa wyborcze.
Wiem też, że nie byłoby w porządku gdyby decydowali o prawach wyborczych np. psychiatrzy leczący staruszków z otępieniem, bo mogłoby to prowadzić do nadużyć.
Dziś wydaje mi się, że mogłabym zrzec się moich praw wyborczych gdy dojdę do wieku np. 80 lat, ale może gdy osiągnę ten wiek i będę wciąż sprawna umysłowo, to zmienię zdanie.
A jeśli chodzi o udział młodych w wyborach, to znam bardzo wielu młodych, bardzo inteligentnych ludzi (programistów z najwyższej półki), którzy głosują na Korwina. To mnie załamuje jeszcze bardziej.
Dzień dobry 🙂
Stanisławie, „Ja obserwując wszystko dookoła widzę, że nie tylko wybory, ale dosłownie wszystko jest na co dzień paprane.”, budzi sprzeciw, bo jest odpowiednikiem pisowskiej Polski w ruinie.
Ja z taką wizją się nie zgadzam. Nie tylko dlatego, że prezes marzy o zgliszczach, a ja nie zamierzam dokarmiać prezesa. Dla mnie to wizja destrukcyjna pt. Tylko cud może nas uratować. Nie może, zwłaszcza nie od nas samych.
O aktywności PSL w terenie mówiła mi także Żaba. Ona też nie jest zdziwiona wynikami tej partii w wyborach.
Adomi, te pojedyncze przypadki (a pisałem, że niektórym osobom sam najchętniej rejtanową piersią zagrodziłbym drogę do urny) możemy widzieć po prostu jako cenę za powszechność wyborów. Czy warto ją płacić? Moim zdaniem tak, bo jeśli otwarłoby się furtkę do wykluczania z wyborów tych czy owych grup, to mogłoby się skończyć na tym, że i psom z jakichś tam powodów nie pozwolono by głosować. 👿
To, co teraz piszecie o PSL, jest dla mnie fascynujące. Czyżby moje ukochane koniki, czyli praca u podstaw, lokalność, konkrety zamiast bogoojczyźnianego paplania i takie inne, nareszcie zaczęły wygrywać w wyścigach? 😉
Żaba mówiła, że Piechociński z Sawickim uwijają się jak mrówki. Bardzo dużo jeżdżą. Wciągają do partii młodych, rzutkich rolników.
No patrzcie, patrzcie. I to wszystko bez żadnej wstrząsającej narracji? Bez gmły, niewolników Unii, sługusów Putina, komunistycznych złogów i wszystkopaniezłodziei? 😯
Chyba rzeczywiście Prezes ma rację i Polska ginie, skoro są tacy wyrodni synowie narodu, którzy wolą dostawać maile o jakichś tam przedsiębiorstwach, zamiast biegać na miesięcznice i demonstrować przeciw sfałszowanym wyborom. 👿
Anegdota Babilasa przypomniała mi zakopiański bar U Poraja w 80-tych bodajże latach. Chcące zjeść towarzystwo, po dokładnym przestudiowaniu karty dań i dokonaniu trudnych wyborów, kiwnęło na kelnerkę, która podeszła do stolika i na jednym wydechu zagaiła: co państwo sobie życzą, mogą być tylko śledzie. 😈
A moja babcia zwykła pytać: Jaki chcecie sos? Ale może być tylko beszamelowy 😎
Szanowna Frekwencjo, Wy mi kiedyś tak zrobicie, że się utopię we łzach, przelewanych ze wzruszenia. 🙂 Znowu dostałem paczkę, a w niej grzyby, pigwówkę i jeszcze jakąś nalewkę, której nie znam, ale mam zamiar już dziś wieczorem poznać. I jeszcze coś, czego z wielkim trudem (bo ciekawość podpuszczała) nie otwarłem, z respektu dla pisemnej instrukcji, że to coś ma być pod choinkę.
Tym razem wiem, od kogo była paczka, więc dziękuję, Haneczko, z całego wzruszonego ogona. 😀
Nie top się Bobiku, bo kto będzie odbierał następne paczki? Aaaaa? 🙄 😆
I Wy mi wciskacie, że powinienem pobierać jakieś opłaty za blog. Przecież praktycznie pobieram, w naturze. Jak jaki ksiądz dobrodziej. 😆
Niedawno znajoma nauczycielka mówila nam, że w renomowanej szkole, w której pracuje i która jest treścią jej zycia, najmądrzejści, najbardziej bystrzy uczniowie, których ceni i lubi od jakiegoś czasu noszą znaki falangi na ubraniach, lub zawieszone na łańcuszkach na szyi. Jest skonsternowana i przerażona, rozmawia z nimi, ale to niczego nie zmienia.
Oni to chyba traktują jako wyzwanie rzucone wapniakom.
Siedzi Bobik satrapa na prezentów górze,
wokół grzyby, nalewki, filmy, książki, płyty,
bo za jego szczekanie płaci blog w naturze,
bez szemrania zwierzowi dary śląc obfite.
Od przesyłek tych Bobik tłusty jest jak boczek,
w łapach mu się przelewa i spływa po brodzie,
więc mu ślijcie tak dalej jeszcze z jakiś roczek,
a z małej psiny zrobi się Wam ksiądz dobrodziej. 😈
Takie rozmawiania z młodzieżą nic nie dają, kiedy przedmiot rozmów akurat jest w modzie. Tu by trzeba raczej wciągnąć do współpracy jakichś trendsetterów, którzy krok po kroczku doprowadziliby do tego, że noszenie falangi zaczęłoby być obciachem.
A że taka moda w kościach mrozi, to insza inszość. 🙄
Bobiku 😆
Siódemeczko, to są konsekwencje tego, że wychowanie dzieci oddaliśmy kościołowi 🙁
OK, Stanisławie, chwyciłeś mnie za rękę na gorącym uczynku 😉
Przyznaje, w ozdobie i paprotce była szczypta złośliwości. 😳
Biję się ze skruchą w pierś, od dawna nie dziewiczą, aż dudni.
Przyjmij, proszę moje przeprosiny 😎
Co do meritum, podpisuje się pod wypowiedzią Haneczki.
To, co piszesz jest odpowiednikiem pisowskiej Polski w ruinie. Ja z taką wizją się nie zgadzam. Nie tylko dlatego, że prezes marzy o zgliszczach, a ja nie zamierzam dokarmiać prezesa. 🙁
Czy to tylko oddanie wychowania Kościołowi? A nie można by się tu przypadkiem czepić również nauczania historii i tzw. polityki historycznej?
Nie znam obecnego programu historii na tyle, żeby się przy czymś upierać z dużą pewnością, ale ogólnie mam takie wrażenie, że (sorry, znów to nieszczęsne, ale użyteczne słowo) narracja dotycząca IIRP wahnęła się od ściany peerelowskiej, kiedy to temu okresowi przypisywano wszelkie diabelstwo, do drugiej ściany, idealizującej i przemilczającej to, co rzeczywiście było diabelskie. A jeżeli moje podejrzenia są słuszne, to co się dziwić, że falanga się młodzieży z niczym złym nie kojarzy i uważają, że to coś w rodzaju oporników, noszonych w stanie wojennym.
Zgadzam się, że siedzę w punkcie wysoce denerwującym. Co nie znaczy, że nie dostrzegam, jak bardzo Polska się zmienia. Ale dostrzegam też zdolnych wykształconych i przy tym młodych, którzy głosują na Nową Prawicę (co takiego semantycznie rzecz biorąc? Mój teść miał nową prawą nogę, gdy mu starą amputowali. Może to też proteza jakaś.)
Nowa Prawica jako proteza 😆
Gdybym umiał rysować, zrobiłbym z tego dowcip rysunkowy, który widzę oczyma duszy. 😈
Oj, nie widzę Polski w ruinie. Zbieżność jakaś może i wychodzi, ale nie myślę, aby na tym forum coś złego z niej mogło wyniknąć. Nie zwykłem tak się wywnętrzać w kwestii paprania na forach powszechnie odwiedzanych. A mam też odczucia podobne odnośnie II RP. Wiem, że nieodpowiedzialność, korupcja i nepotyzm były w świecie dostojników samorządowych i centralnych wcale nierzadkie. A jednocześnie jestem dumny z tego, jak wiele w 20-leciu zdołano uczynić. Bo też wielu mieliśmy obywateli wspaniałych.
Jeszcze po zastanowieniu muszę przyznać rację PiS-owi w wielu słowach krytycznych. Jest to u nich robione zdecydowanie ze złą wolą i zdecydowanie niesprawiedliwie. Jednak jest wielu polityków PO (jestem członkiem tej partii i udzielam się na niskim szczeblu z zaangażowaniem), którzy swoim postępowaniem te argumenty dają. Wiem doskonale, że średnia partyjna w każdej partii jest podobna, jeżeli tylko jest szansa na władzę i stanowiska.
No, ja tez bardzo nie lubie sie z patryjotysu tlumaczyc.
Jesli wiele spraw w Polsce mnie wscieka, to dlatego, ze mi na niej zalezy i chcialbym by byla lepsza.
10 minut temu wróciłem ze „spotkania”, które miało ustalić przebieg działań na najbliższy okres przy pracy nad projektem wartym 90 mln zł. W skali kraju to pryszcz, w skali województwa już coś liczącego się. Musimy oprzeć się na audytach efektywności energetycznej wykonanych w ramach zamówienia publicznego złożonego wykonawcom, który zaproponowali najniższą cenę. Wykonawcą były dwie firmy. Jedna zrobiła wszystko bardzo dobrze, chociaż „płakała” strasznie, że nie oszacowała właściwie nakładu niezbędnego nakładu pracy, druga oszacowała właściwie wkładając tyle pracy, ile wynikało z ceny. Audyty tej drugiej firmy są praktycznie bezwartościowe, choć formalnie zdezawuować ich nie można bez biegania po sądach. Można powiedzieć, że jednego wykonawcę wybraliśmy źle. Jednak wymagań odnośnie wykonawcy mieć nie mogliśmy, bo nie możemy od audytora wymagać czegokolwiek, czego nie przewidują właściwe przepisy. A przepisy od audytora nie wymagają żadnych kwalifikacji. Tak jest od czasu, gdy pan Gowin dokonał deregulacji zawodu. Myśl jest taka, że nie dyplomy, certyfikaty i koncesje mają regulować rynek profesjonalistów tylko niewidzialna ręka rynku. Więc reguluje według kopernikowskiej zasady wypierania lepszego przez gorsze. W ogóle jestem za deregulacją zawodów ale sensowną. Czy to, co tu napisałem, potwierdza wizję Polski w ruinie? Na pewno nie, bo wiem, że ze złymi audytami poradzimy sobie i skorygujemy wszystko jak należy i to bez wydawania dodatkowych pieniędzy. Właściwie już trochę wydaliśmy, ale to kropla w porównaniu ze szkodami, jakie mogły spowodować złe audyty. Właściwie były one przez autorów po kilka razy poprawiane, ale więcej oni wnieść nie są w stanie, bo niewiele rozumieją z tego, co robią. Są tego absolutnie nieświadomi.
No i to jest problem, do którego co rusz powracam z uporem maniaka. Generalnie niska jakość naszej klasy politycznej, bez względu na przynależność partyjną. Stąd się bierze coraz powszechniejsze wrażenie, że nie ma na kogo głosować.
Nie mam złudzeń, że politycy w innych krajach są aniołkami. Też mają parcie na stołki i szkło, osobiste ambicje przedkładają czasem nad dobro kraju, uwielbiają się pławić w luksusie i ważniactwie, etc. Ale w jednych krajach są mechanizmy, które to przynajmniej do pewnego stopnia przyhamowują i wymuszają propaństwowe czy prospołeczne zachowania, a w innych (nie tylko w Polsce przecież) ich nie ma, lub działają bardzo słabo. Jak to zrobić, żeby te krajowe mechanizmy naoliwić?
Kocie, chyba moja złość wynika z tych samych przesłanek. Chcielibyśmy, żeby ten kraj był idealny. Żaden nie jest idealny i być nie może. Ci, którzy głoszą, że nasz kraj jest w ruinie, chyba go nienawidzą. Kochają Polskę, ale tylko tę ze swojej na szczęście nieziszczalnej wizji. Nienawidzą też ludzi myślących inaczej niż oni. Z religią na ustach łżą jak e… pająki (chciałem użyć innego stworzenia, ale każde było wysoce niewłaściwe). Ja nie czuję do tych ludzi nienawiści. Sam kiedyś myślałem podobnie do nich. To było ponad 25 lat temu. Potem powoli zaczynałem wszystko widzieć trochę inaczej. Wizja świata okazała się o wiele bardziej skomplikowana. Ale niektórzy zastygli w tamtej wizji nie z tego świata. Inni wykorzystują tamtą wizję z pełną świadomością jej fałszywości. Myślę, że sam Prezes też nie wierzy w to, co głosi.
Jest to jedna z Wielkich Zagadek Kosmosu, czy Prezes faktycznie wierzy w to wszystko, co plecie, czy z zimną krwią kłamie i manipuluje, chichocząc wieczorami w poduszkę. A to o tyle ważne, że od tego zależy diagnoza – czy jest paranoikiem, czy psychopatą. 😎
Bobiku, mogę to wyjaśnić, bo w jakimś stopniu tkwię w środku. Selekcja partyjna jest selekcją negatywną. Awansują ci, którym na tym zależy. Zaraz po transformacji było inaczej, ale potem dopchało się wielu bezwzględnych ludzi, którzy zaczęli tworzyć powiązania, o których ludzie ideowi nawet nie pomyśleli. Ideowi przeszli trzy możliwe drogi. Pierwsza – pozostali sobą i widząc, co się dzieje, odeszli z polityki lub zawadzając innym zostali wyeliminowani. Druga – ze względu na wielkie zasługi są tolerowani i jakoś trwają, nawet na wysokich stanowiskach, ale ich wpływ jest ograniczony. Trzecia – zorientowawszy się, że dla utrzymania się w grze trzeba grać inaczej, dostosowali się. Początkowo robili tylko, to, co niezbędne, żeby się utrzymać. Z biegiem czasu stracili wewnętrzną busolę. Są jeszcze środowiska wyznaczone terytorialnie, gdzie pozostaje wielu uczciwych ludzi działających i w partiach politycznych godziwie. Z zasady tam, gdzie ich partia nie ma żadnej władzy albo ma udział we władzy znikomy. Partia nie ma tam właściwie nic do zaoferowania, a jednak ludzie działają.
W najnowszej „Polityce” (Polska nagle Ludowa) Paradowska o sukcesie PSL:
Z tmi audytami, Stanislawie, to podobnie jak odwieczny problem w tym domu: czy placic remontujacym za robote czy za godziny? Za godziny wychodzi znacznie drozej, ale jest zrobione jak nalezy…. 😈
Czy Prezes wierzy? To jest bardziej skomplikowane. Prezes jest klasycznym, klinicznym socjopata. Mozg socjopaty nastawiony jest na jedno: osiagniecie postawionego sobie celu za wszelka cene i nawet po trupach. Jest to mozg manipulanta. Wiec on przystepujac do dziela w to nie wierzy, ale im bardziej sie wciaga, tym bardziej przekomuje siebie, ze wlasnie byl trotyl i sztuszna Hela i gmla. I wybory zostaly sfalszowane. Najpierw bylo „zeby nie powiedzec sfalszowane”, teraz juz sfalszowane pelna geba. On sie po nocach nie smieje w poduszke, tylko cierpi, albowiem otoczony jest wrogami czyhajacymi na niego.
A ze nie ma on zadnych przyjaciol, to nikt mu nie powie: Jarku, chodz pojedziemy na urlop do Toskanii, zobaczysz jak ci to dobrze zrobi.
Negatywnych mechanizmów selekcji partyjnej jestem świadom. 🙁 Ale zastanawiam się, co konkretnego – choćby niewielkiego – można robić, żeby na to wpływać. Bo tylko ze smutkiem pokiwać głową, jęknąć „oj, tak to jest” i pogodzić się ze wszystkim, to jakoś nie po psiemu. 😉
Odsłuchałam teraz rozmowę poranka w Tok FM i panowie Żakowski z Halickim twierdzą, że istotnie były podawane wcześniej informacje przyczynach zaliczenia do głosow nieważnych.
Wyznaję, że nigdy nie widziałam takich informacji, być może dlatego, że po każdych wyborach międli się ten temat glosów nieważnych, więc informacje na ten temat też niczego nie załatwiały.
Panowie mówili, że w poprzednich wyborach większość nieważnych głosów to puste karty.
Puste, to znaczy, że zabrali dobre, a dosypali puste. Musieli, kurcze, dodrukować, bo przecież komisje dostają określoną liczbę kart i muszą się z nich wyliczyć.
Trzeba dążyć do lepszych rozwiązań, być może takich, że siedzą wszyscy i po kolei widzą pokazywaną wszystkim kartę i odnotowują sobie wyniki. Tylko wtedy niech nikt nie naciska na szybkie wyniki wyborów.
Brałam udział w komisji i liczeniu głosów, wiem, że łatwo pominąć jedną pałeczkę, lub źle połączyć piątki pałeczek, a i tak sprawdza się dwa razy, czy będzie taki sam wynik, czy gdzieś nie nastąpiła pomyłka.
A co Ty, Siódemeczko, nie wiesz, że to całe peło chytrzejsze od Salomona jest i nawet z pustych kart sobie naleje? 😎
A potem dopiero Prezes musi to odkręcać i z powrotem przelewać z pustego w próżne. 👿
I jeszcze parę słów o ministrze rolnictwa (bo moja działalność zawodowa mieści się jakoś tam w sferze odpowiedzialności Sawickiego). Może to nie jest najbardziej „wyględny” urzędnik państwowy, ale dużo zyskuje w kontakcie osobistym: zawsze przygotowany, kojarzy fakty, zorientowany na słuchanie i przyswajanie nowych informacji. I – co było już podnoszone tutaj – bardzo pracowity człowiek.
A co do owych „frajerów”: na litość boską i ludzką, wystarczyło tylko pobieżnie zorientować się w temacie i w kontekście tej wypowiedzi, żeby zrozumieć, że miał nie tylko rację, ale i dobre intencje.
Z tą falangą to niekoniecznie, Bobiku, oporniki.
Znajoma nauczycielka mowiła, że oni są bardzo zorganizowani, mają sztandary, korporacje, pewnie też co jakiś czas msze korporacyjne. To już jest jakoś okrzepłe.
Tu znowu możemy wrócić do roli mediów. 🙄 Na podstawie medialnych doniesień ktoś z boku może sobie stworzyć tylko taki obraz PSL: partia bezideowych chytrusów, cały czas węszących za konfiturami, przyklejonych bezproduktywnie do stołków, rodzielających tylko posady wśród krewnych i znajomych, niemających nic wspólnego z realnymi interesami wsi. A gdyby dodać przekaz Prezesa, to jeszcze banda agentów Putina.
Jeżeli się ten medialny obraz uzna za prawdziwy, to istotnie można się dziwić, że na taką partię w ogóle ktokolwiek głosuje, co dopiero ponad 20% wyborców. Ale z tego, co dziś tutaj piszecie, wynika, że w realu układanka jest inna i nie pasuje do obrazka.
Ciekawe, czy po tych wyborach obrazek się zmieni, czy raz przyklejona etykietka będzie się ciągnąć za PSL w nieskończoność?
To bardzo przygnębiające, co piszesz, Siódemeczko 🙁 .
Co do świetnego wyniku PSL- moim zdaniem niewykluczone jest, że przejął część elektoratu Samoobrony. I dobrze 🙂 .
Elektorat Samoobrony raczej schronił się w ramionach PiS. Myślę, że retoryka Prezesa jest mu wiele bliższa niż Piechocińskiego.
Ogon już chyba wysechł, to wychynę 😉
On jeszcze długo będzie wilgotny, ale mogę go nie pchać nachalnie przed oczy, jeśli wystrasza. 🙂
Retoryka retoryką, ale zachowanie KRUS jest zdecydowaie bliższe ciału 😉 .
A tylko silny PSL może odsunąć wiszącą nad głową jak miecz Damoklesa perspektywę likwidacji KRUS, która okresowo jest poruszana ( i słusznie).
A swojej siły PSL jest świadomy – nie bez kozery na pytanie, kto wygra wybory, odpowiadają ” nasz koalicjant” 😉 .
Moje podejrzenie wyrażało niejakie wątpliwości co do umysłowych związków elektoratu Samoobrony z rzeczywistością, nawet tą bliską ciału. 😉
W kontaktach osobistych min. Sawicki zyskuje, jeśli się nie jest kobietą. Miałam z nim wątpliwą przyjemność w ambasadzie polskiej w Pekinie (tak się jakoś złożyło) i mało go nie trzepnęłam po lepkich łapach 👿
Jeżeli to PSL ma robić teraz za tę „nowoczesną” partię, to… wrrr.
Doro, nie da się ukryć, nie jestem kobietą. Nie to, żebym bronił, ale z „Polaka w delegacji” różne dziwne rzeczy wychodzą (vide poseł Iwiński swego czasu).
Bobiku, nie inaczej:
partia bezideowych chytrusów, cały czas węszących za konfiturami, przyklejonych bezproduktywnie do stołków, rozdzielających tylko posady wśród krewnych i znajomych
ale to: niemających nic wspólnego z realnymi interesami wsi już nie. I to jest cała odpowiedź na pytanie, dlaczego ktoś głosuje na nich i to jeszcze 20%. Żywią i bronią, KRUS to tylko kawałek, choć ważny. No dobra, może to nie są realne interesy wsi, ale realne interesy mieszkańców wsi, to na pewno.
I jeszcze tacy rodzinni, czyli katoliccy. Nawet siódmego kuzyna nieślubny dostanie jakąś robotę, może dyrektorem nie będzie, ale z głodu nie umrze. 😎
Ano ano, to było zachowanie exactly w stylu posła Iwińskiego.
Doceniam wagę sposobu uczenia historii, ale pamiętam też maksymę: „historia uczy, że jeszcze nikogo niczego nie nauczyła.”
Problem popularności falangi, i tym podobnych organizacji, trzeba widzieć w kontekście zmian rozwojowych, jakie zachodzą w okresie dorastania.
Pozwolę sobie zacytować:
Cnotą ego jaka krystalizuje się w okresie dorastania jest według Eriksona wierność. Ponieważ z reguły młody człowiek nie jest w stanie sam zmierzyć się z zadaniami egzystencjalnymi jakie pojawiają się na jego drodze życiowej, szuka innych podobnych sobie młodych ludzi, z którymi wspólnie pragnie odkryć sens życia. „ Poczucie uczestniczenia w określonej, grupowej misji daje młodemu człowiekowi sposobność do ćwiczenia się w wierności”. Nietolerancja, upór, brak zrozumienia dla innych prawd to tylko niektóre sposoby pozwalające chronić i być wiernym ledwie rysującej się wizji swojego Ja. Nastolatek, który w głębi siebie nie jest jeszcze pewny, …, czy zapanuje nad popędami, czy będzie atrakcyjny, broni swej integralności i ciągłości w czasie uciekając się do rozwiązań totalnych, ideologicznych. ”Poszukuje absolutnych wartości i absolutnych prawd – bo tylko takie mogą go uchronić przed zamętem tożsamościowym.”
W Polskich warunkach, przy nieobecnych, zabieganych rodzicach. Szkole, która w dużej mierze odpuściła sobie wychowanie, koncentrując się na przygotowaniu do rozwiązywania testów. Kościół jest tą instytucją, która towarzyszy młodemu człowiekowi od urodzenia. Katecheza zaczyna się już w przedszkolu. Duszpasterstwo dzieci i młodzieży jest zorganizowane wręcz perfekcyjnie. Kościół dysponuje dostatecznie dużymi pieniędzmi, żeby dofinansowywać różnego rodzaju wspólne akcje. Księża, nieobciążeni obowiązkami rodzinnymi, z zapewnionym bezpieczeństwem socjalnym, mają dostatecznie dużo czasu, żeby zająć się dziećmi i młodzieżą, i przekazywać im swój system wartości.
Zmoro, jeśli chodz KRUS są w zasadzie trzy segmenty, które trzeba byłoby rozpatrywać oddzielnie. Po pierwsze małe, niskodochodowe gospodarstwa (które powinny jak najszybciej zniknąć, ale nie znikają, z różnych przyczyn, głównie dlatego, że ich właściciele nie mają innych możliwości) – tutaj KRUS de facto pełni rolę socjalną (zabezpieczenie zdrowotne i zapomogowe pieniądze na starość); państwo tak czy tak miałoby tych ludzi na garnuszku, nieważne jak nazwiemy tytuł do tych transferów (KRUS brzmi mniej upokarzająco niż pomoc społeczna).
Po drugie, wielkoobszarowe gospodarstwa towarowe, czyli tak przez wszystkich pożądana nowoczesna wieś. Tutaj grzechem pierworodnym jest majątkowe naliczanie składki (od hektara) bez powiązania z faktycznie osiąganym dochodem. Tą grupę najłatwiej byłoby „ozusowić”, ale wszyscy ich kokietują i trudno „robić im wbrew”, skoro ma być to awangarda klasy farmerskiej.
Po trzecie, włamywacze do systemu. Wystarczy posiadać jeden hektar ziemi rolnej, nie być na umowie o prace i nie prowadzić zarejestrowanej działalności gospodarczej aby „uciec” z ZUSu do KRUSu. Za jedyne 126zł miesięcznie ma się dostęp do świadczeń, za które inni płacą niekiedy grube tysiące. Oczywiście, emerytura KRUSowska jest niska, ale składka śmiesznie niska (poza tym nie tylko o emeryturę tu chodzi, ale o cały pakiet ubezpieczeń zdrowotnych, wypadkowych itp). Tym cwaniactwem chwalił się swego czasu dziennikarz Ziemkiewicz i wiem, że nie jest jedynym „rolnikiem z Marszałkowskiej”: skala patologii jest spora, ale nie do końca rozpoznana.
Na jakąś reformę KRUSu naciska też Bruksela – i w tym bym całą nadzieję pokładał.
Rysiu i Doro, dzięki za linki.
Zgodnie z linkiem Dory, Andsol, jako beneficjent Podstawowego Dochodu wprowadzonego w Brazylii powinien wiedzieć, jak to w praktyce funkcjonuje.
Choć trudno jest porównywać sytuację w różnych krajach, wielkość pomocy społecznej jest przecież bardzo zróżnicowana.
Sądzę, że np. w Niemczech pociągnęłoby to za sobą likwidację splittingu podatkowego
Ja mam poważne wątpliwości – komuś trzeba zabrać, aby dać temu komusiowi pracującemu i innym komusiom niepracującym.
Wychodzi mi na to, że mimo dodatkowego do pensji Dochodu Podstawowego w średniej zarobkowo grupie pracujących bilans będzie ujemny.
I obawiam się, że więcej kobiet zdecyduje się na pozostawanie w domu.
Z linku Rysiowego cytat poniższy:
„W styczniu 2013 roku uruchomiona została roczna procedura zbierania podpisów pod Europejską Inicjatywą Obywatelską na rzecz Dochodu Podstawowego. Celem inicjatywy było zobowiązanie Komisji Europejskiej do zachęcania państw członkowskich do współpracy w celu podjęcia badań nad dochodem podstawowym jako narzędziem naprawy ich systemów zabezpieczenia społecznego. Nie zakończyła się ona jednak powodzeniem – z wymaganego miliona podpisów zdołano zebrać jedynie 285 tysięcy. Zaledwie w sześciu krajach (Bułgarii, Słowenii, Chorwacji, Belgii, Estonii i Holandii) udało się zebrać minimalną wymaganą liczbę podpisów, a wyznaczony wcześniej cel został osiągnięty jedynie w Bułgarii (gdzie zebrano ponad 32 tys. głosów)
(http://basicincome2013.eu/en/statistics.htm).”
Interesujące statystyki wskazujące na to, gdzie inicjatywa nie znalazła poparcia.
A jeszcze ciekawsze, gdzie poparcie było duże. Wnioski nasuwają mi się same.
Wodzu, ja tej pierwszej części nie wykluczam 😈 ale najwyraźniej to nie jest cała prawda. Druga strona medalu, jak widzę z dzisiejszych informacji, jest taka, że PSL faktycznie coś dla tej wsi i lokalnych społeczności robi. Samych pociotków na 23% głosów by nie wystarczyło. 😉 Więc może tu byłoby miejsce na głowopukawkę i dla innych partii? Mniej brylować u Olejnik, a więcej robić w terenie?
Zmoro, ja wnioski z tej tabeli nie bardzo umiem wyciągnąć. Trudno mi jasno dostrzec, co wynika z dużego poparcia w takich krajach jak Bułgaria i Holandia, a małego w Grecji czy Luksemburgu. Nijak mi się Grecja z Luksemburgiem nie chce ustawić na jednej półce. 😉
A jak chodzi o zabranie, to jest taki argument, że zabrać można całemu aparatowi rozdzielającemu obecnie pomoc społeczną, który też generuje spore koszta. Ale nie wiem, czy ktoś to dokładnie policzył i czy zlikwidowanie tego aparatu rzeczywiście pokryłoby całkowicie albo w dużej części koszt wprowadzenia dochodu podstawowego.
Jeszcze metodę zbierania podpisów trzeba by zobaczyć, bo to są w ogóle jakieś śladowe próby. Myślę, że nikt sobie nie zawracał głowy doborem, tylko chodzili po jakichś tam okolicach czy środowiskach. W każdym razie nigdy o takiej akcji nie słyszałem, ale to na marginesie, bo w ogóle mnie nigdy o nic nie pytają, a jak raz kiedyś zapytali, to przeprosili, że nie pasuję do tabelki. 🙂
Babilasie,
ja nie bardzo mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że państwo tak czy tak miałoby ich na garnuszku.
Ma, bo chce mieć i nie ma pomysłu, jak nie robić ludziom na wsi krzywdy. Bo znacznej części krzywdę robi.
Choćby tam, gdzie trzy generacje żyją z babcinej renty, a czwarta jest już na świecie.
Dzieci wychowane w zapomogowych warunkach nie wynoszą z domu rodzinnego świadomości, że żeby żyć trzeba pracować. Nie mając takich wzorców przejmują rodzinny sposób na życie. I uważają, że to norma.
Co prawda renta i zapomoga niewielka, ale na podstawowe potrzeby wystarcza, a jak trzeba koniecznie, to się dorobi na czarno. I niszczą sobie szanse na osiągnięcie czegoś w życiu, co z kolei budzi w nich frustrację, bo chciałyby jednak coś więcej od życia otrzymać. Tyle jest przecież pokus.
To jest bardzo trudny temat. Na szczeblu lokalnym wójt i sołtys rozkładają ręce, na wszelkie próby namówienia do działań, które mogłyby dzieciom stworzyć alternatywę do przebywania po lekcjach na ulicy, są wyjątkowo odporni, pewno dlatego, że wychodzą one od starej baby i do tego miastowej 😉 .
Ech, długo by można 🙁 .
Racja, PSL dużo robi w terenie i ze wszystkich partii tylko ich widać w normalnym, jeśli tak można to nazwać, życiu. Inna sprawa, jak to lokalne życie wygląda, ale taki mamy klimat i tego ludzie oczekują, więc trudno.
Jest mnóstwo lokalnych organizacji, wygrywających wybory samorządowe w swojej okolicy, bo ludzie ich znają. PSL jest tym samym na skalę ogólnopolską.
Siodemeczko (13:20, 15:14), smutne 😥
Zmoro, dziekuje za czytanie 🙂 🙂 🙂
i dodam jeszcze jedna linke (po niemiecku), dotyczaca Bezwarunkowego Dochodu, ale troche od innej strony 🙂 🙂
http://www.grundeinkommen.ch/freiheit-fuer-alle-verantwortung-fuer-alle-andern/
Jagodo, oczywiście, że w okresie dorastania szuka się ideałów, Absolutu i innych wielkich słów, normalne też, że na ogół kontestuje się świat dorosłych i przyjmuje wartości swojej peer group. Wierzę również, że duszpasterstwo młodzieży jest perfekcyjnie zorganizowane. Ale to mi nie tłumaczy, dlaczego młodzież daje się nabierać na Korwina, który przecież jest błaznem dość już wiekowym, czyli ze świata bardzo dorosłych i z Kościołem wcale nie zawsze idzie rąsia w rąsię, a teraz, po wiście o sojuszu lewego ołtarza z lewym tronem, pewnie będzie jeszcze gorzej widziany. To już prędzej przemawia do mnie wyjaśnienie, że młodym podoba się jego ostentacyjna, spektakularna antysystemowość, a w jej treść to już nie wnikają.
A historia może i niczego nie uczy, ale narracja historyczna miewa duży wpływ na teraźniejszość, na co przykładów chyba nie muszę podawać. 🙄
Korwina rzeczywiście to nie tłumaczy. Ale organizacje pod hasłem Bóg, Honor, Ojczyzna, już tak.
Oczywiście, narracja historyczna ma duży wpływ na teraźniejszość.
Ponieważ Siódemeczka pisał o młodzieży szkolnej, dlatego skoncentrowałam się na młodzieży w okresie kryzysu dorastania. W tym czasie decydującą rolę odgrywają przede wszystkim emocje. Ale masz rację. Tego co w głowie tez nie można wykluczyć 😉
A może jest to całkiem proste?
Grecy po doświadczenich ostatnich lat nie skłonni oddać państwu już nic więcej, a Luksemburczycy potrafią liczyć i też skłonni nie są?
Przecież źródłem wpływów budżetowych są podatki i tle tylko budżet wydać może, ile do niego wpłynie. Czysto teoretycznie, bo w praktyce państwa są zadłużone i te długi kiedyś też spłacić muszą.
Społeczeństwo europejskie się starzeje, przybywa długowiecznych emerytów, których wkład do budżetu jest stosunkowo niewielki.
Zapotrzebowanie na pracę będzie się zmniejszać, z wyjątkiem opieki nad ludźmi starszymi.
Niebawem znikną zawody kasjerek, kierowców i zapewne jeszcze parę innych, gdzie ludzi zastąpią roboty, a zatem wpływy z podatków od dochodów zmaleją.
Im mniej dochodów, tym mniej również wpływów z VAT, bo konsumpcja spada.
A wydatki na służbę zdrowia wzrosną z racji starzenia się społeczeństwa i postępu medycyny.
Budżet nie jest niestety z gumy.
Idea Dochodu Powszechnego na pozór kusząca jest bardzo, ale chyba nikt tego nigdy dokładnie nie policzył, uwzględniając fakt, że wszystkie państaw tworzą system naczyń połączonych.
Zmoro, ale równie dobre jest wyjaśnienie, że Luksemburczycy nie mieli ochoty się dzielić, a Grecy dochód podstawowy chcieliby mieć, ale mają gdzieś podpisywanie i w ogóle jakiekolwiek zaangażowanie społeczne. Albo że w Bułgarii jacyś ludzie szalenie się zaangażowali w rozprowadzanie listy podpisów, a w Polsce (poparcie prawie żadne) żywy duch, z Wodzem na czele, o niej nie słyszał. Więc dla mnie żadne wnioski tu nie są oczywiste.
Offtopikowo dobra wiadomość dla konserwatystów. 😈 Pakczoja można zrobić tak, jak tradycyjną polską kapuchę, z cebulą, zasmażką, kminkiem, etc. i jest bardzo smaczny, a gotuje się parę minut, nie godzinami. Tylko nie należy go szatkować, a pociachać w kawałki ok. 3 cm.
Jeszcze na chwilę do PSL-u.
Nie ma na kogo głosować. Albo paskudne, albo zużyte, albo nie ma. Zostaje PSL. Też niepiękne, ale na bezrybiu. O sejmikach mówię, bo niżej głosuje się jednak bardziej na ludzi niż na partie. I niżej to rzeczywiście KRUS i inne takie, ale sejmiki to już jednak partyjna półka.
I jeszcze taki drobiazg. Na PSL głosuje wieś, ale to już inna wieś niż powiedzmy 10 lat temu. Ludność napływa i wsie stają się miejskie. Tym wsiowym, chociaż miejskim, nic po KRUS-ie i kumpelskich układach, a jednak głosują na PSL.
http://www.polityka.pl/galerie/rysunkisatyryczne/1600511,1,janusz-fajto.read
Żeby Andsol zbyt długo nie cierpiał z powodu chwilowego zarzucenia tematyki kościelnej 😉
http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,17027895,Znany_ksiadz_odszedl_z_Kosciola.html#BoxSlotI3img
Dobry wieczór. Jak nie przepadam za humorem Faktoidu, tak ten mnie rozśmieszył:
http://wiadomosci.gazeta.pl/faktoid/171022487/Faktoid%2C+26+listopada+2014%2C+nr+43+%28197%29/p#BoxSlotIMT
Już dosyć dawno temu czytalam analizy, z których wynikało, że w niezbyt odległej przyszłości pracę będzie mógł znależć/wykonywać niewielki procent ludzi. Wszystkim innym, wg. autorów, trzeba zapewnić zarówno środki utrzymania, jak i zaproponować inny sposób życia, poprzez rozwój zainteresowań własnych, twórczość, pracę dla przyjemności itp.
Możliwe, że taki właśnie czas nadchodzi.
Nie ma pracy dla wszystkich, a zwłaszcza dla młodych i to jest chyba dramatyczna zmiana. Proces ten zapewne będzie się pogłębiał i jakoś musi być rozwiązywany, inaczej grozi nam naprawdę rewolucja na masową skalę.
Z drugiej strony globalizacja zaczyna być rodzajem przekleństwa. Firmy uciekają do kolejnych państw, gdzie jest tania, niewolnicza wręcz, siła robocza i nie wiem, jak to wszystko się skończy.
Ten ksiadz Bock jest nam bardzo dobrze znany z czasow, gdy towaryszyl JPII w podrozy do Ameryki Lacinskiej i posylal stamtad do Londynu bardzo sprawnie i cuekawie napisane korespondencje. Stara go naprawfe lublila bo slowny i utalentowany czlowiek.
O polskim antysemityzmie, przemianach relacji polsko-żydowskich oraz roli, jaką może odegrać Muzeum Historii Żydów Polskich mówi prezes Fundacji im. Stefana Batorego.
http://kulturaliberalna.pl/2014/11/25/zydzi-antysemityzm-aleksander-smolar-rozmowa
Liska temat może nużyć i irytować, ale trzeba tu mieć nieustannie rękę na pulsie i dmuchać na ciepłe.
Nie tylko tu. Świat coś w złą stronę zdąża, takie mam wrażenie i daj Boże, żebym się zupełnie myliła.
Kocie,
bardzo smutne jest to, że porządni ludzie odchodzą z kościoła 🙁
Chciałabym dodać do opinii Jagody dotyczącej PSL-u, że minister kultury,(był kiedyś z tej partii) był jedynym, który po swoim urzędowaniu przysłał nam bardzo dokładne sprawozdanie ze swojej działalności. Były to informacje dotyczące zagadnień, którymi się zajmował i zakres tego, co udało mu się wprowadzić w życie. Moje środowisko odebrało takie informacje bardzo pozytywnie na tle wszystkich innych urzędników, którym wydawało się, że nie mają wobec nas żadnych zobowiązań.Uśmiałam się do łez z tego zawracania na autostradach. Staruszkowie nie widzą pieszych na pasach, bo pasy nie są oświetlone! Dana
Dana,
w biały dzień nie widzą, bo słońce razi 🙄
Pasy są oświetlone, ale jest tendencja do usuwania pasów, bo wtedy podobno wszyscy bardziej uważają i jest mniej wypadków.
Minister kultury z PSL to był ten niezapomniany Zdzichu Podkański, który chciał umawiać się z Czapskim 😈
W ministerstwie wspominają go jako rasowego urzędasa (o czym świadczy to, co pisze Dana), który jednakowóż o kulturze miał pojęcie nijakie.
Podkański ukończył historię na UMCS.
Jedyny znany mi osobiście polski minister kultury (1964-1971) i późniejszy ambasador w Pradze, Sofii i Bernie był robotnikiem budowlanym, a z języków znał trochę rosyjski. Kulturze chyba za bardzo nie zaszkodził. Taki jowialny gość w przyciasnym brązowym garniturze 😉 Robotę za niego odwalał konsul o nienagannej prezencji i takchże manierach oraz odpowiednich kwalifikacjach 🙂
Podkanskiego to mi bylo jakos tak naprawde zal, po Kociemu. Co on winny, ze wyznaczyli go na odcinek kultury? Wszyscy sie z niego nabijali i wyciagali jakies braki w wyksztalceniu, jak chocby z tym Czapskim. A skad mial o Czapskim wiedziec? Z nielegalnej Kultury Paryskiej?
Siódemeczka pytała. Pracowicie to powyliczałam i wyszło mi tak, jak tym panom. Najpierw Lipiński http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1600393,1,tlumaczymy-skad-wzielo-sie-tyle-glosow-niewaznych-w-wyborach-do-sejmikow.read
A tu Jażdżewski http://jazdzewski.blog.polityka.pl/2014/11/25/zaden-z-powyzszych/?nocheck=1
No właśnie, Podkański (Tym go ślicznie parodiował) – sprawdziłem biogram, bo ciekaw byłem, do którego popielnika nam taki dyjament upadł. Jest, żyje, ma się dobrze – wypłynął teraz w Lublinie jako radny sejmiku wojewódzkiego z ramienia… PiS. Wyrzucili go z PSL w 2006, chwilę biegał luzem, w 2010 oddał hołd Jarosławowi i stoi przy nim mężnie do dziś, choć w drugim szeregu. Jako sztandarowego PiSowca od chłopów Prezes ma Wojciechowskiego; bardziej wyszczekany, mimo że rudy.
Prezes bierze wszystko. Każdy bagnet się przyda 🙄
Bo do robienia politycznego bagna bagnety są jak znalazł. 🙄
Dzięki, Haneczko. 🙂 Czytam.
U Markota trzeba poprawić datę. Zdzichu był ministrem od 1996 do 1997.
Urodził się w 1949 roku, to w 1964 był niepełnoletni.
Markotowi zapewne chodziło o Lucjana Motykę:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lucjan_Motyka
Mordka @ 22:09 – Zdzichu był ministrem już w wolnej Polsce, więc niby dlaczego miał nie móc znać nielegalnej „Kultury” paryskiej. To, że w ogóle wylądował na tym stanowisku, było skandalem. Nie ma co go żałować, nie krzywdował sobie. Co więcej, później był jeszcze eurodeputowanym :ahock: i ciekawam, co z niego był tam za pożytek.
No przeciez wiem, ze Zdzichu byl juz w wolnej Polsce, ale w wolnej czy czerwonej, jak Partia wysyla na odcinek to trza isc i wykonywac zadania..
Aaaa, nieporozumienie. Pardon. 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
herbata 🙂
Dzien Dobry Bardzo 😀
brykam
szeleszcze 🙂
Tereny (zimno, zimno, zimno), S-Bahn (cieplo, cieplo, cieplo), przeglad pozycji
(przyjemnie, przyjemnie, przyjemnie)
😀
brykam fikam
?????????????????????????????????? 🙂
http://biznes.pl/wiadomosci/raporty/milioner-ktory-teskni-za-polska-ludowa,5665183,1,5390011,442,news-detal.html
Zmarł Stanisław Mikulski. A w Lublinie jest ul. Hansa Klossa
http://lublin.gazeta.pl/lublin/56,35640,11350742,Tu_mieszkal,,2.html
Może teraz będzie dobrze 😳
http://lublin.gazeta.pl/lublin/56,35640,11350742,Hans_Kloss_u_nas__Stanislaw_Mikulski_w_Lublinie_ZOBACZ.html
PB sie z nim policzy. Jego zona, aktorka lubelskiej operetki bardzo czesto spadala ze schodow i chodzila posiniaczona…
Dzień dobry 🙂
Chyba jeszcze zdążę ostrzec wszystkich rodaków (rodaczek nie muszę). Według Russia Today, niewątpliwie pewnego źródła informacji, Polska szykuje atak jądrowy na Rosję. Ponieważ nie wiadomo, czyje jądra zostaną wykorzystane w tej akcji, na wszelki wypadek radzę każdemu rodakowi, żeby chronił swoje własne. 😎
Stanisławowi Mikulskiego niech ziemia lekką będzie, nie tylko na ulicy Hansa Klossa. Z tgo, co pamiętam, niezbyt mądry był to pan, ale w końcu, wedle pamiętnej definicji, aktor jest od grania jak d..a od srania, więc za stworzenie uwielbianej przez miliony widzów postaci pewnie czeka na niego jakiś przytulny kącik w aktorskim niebie.
Aaa… o tym siniaczeniu żony nie wiedziałem. 👿 No, za to raczej do nieba nie powinni wpuszczać, chyba że PB jest zwolennikiem Korwina i spółki. 👿
Bry!
Jak to świat w złą stronę?? Kol. Steven Pinker udowadnia, że jest coraz lepiej, a my prawie aniołami jesteśmy.
Tu chyba polemika
http://www.granicenauki.pl/index.php/pl/granice-nauki/ewolucja/221-zwyciestwo-dobra-nad-zlem-anioly-i-demony-ludzkiej-natury
A tu Pinker wyjaśnia, że to co teraz się dzieje to nic wobec jego teorii
http://stevenpinker.com/has-decline-violence-reversed-better-angels-our-nature-was-written
Eh 🙁 ,
dostałam zdjęcie od znajomych z Wrocławia. Na ich domu w nocy ktoś namalował krzyże celtyckie i napisał ” White Pride – Wrocław miastem nacjonalizmu” .
A czemu krzyż celtycki? Mnie się tylko z Irlandią kojarzy…
De mortuis nil nisi bene… choćby w dniu śmierci zainteresowanego…
Heleno, proszę…
Strach umierać.
Nisiu, Ty mozesz sobie holdowac jakim chcesz zasadom, a mnie pozwol holdowac wlasnym. Ja akurat te zone znalem i widzialem po tym gdy spadala po raz ktorys juz tam z rzedu ze schodow.
Tadeuszu- skojarzenia masz jak najbardziej właściwe i dużo bym dała, aby tylko takie były powszechne, ale :
W dniu 25 października 2011 roku Wydział Rejestrowy Sądu Okręgowego w Warszawie zarejestrował krzyż celtycki jako symbol partyjny Narodowego Odrodzenia Polski[
W Niemczech jest zakazany, jako symbol neofaszyzmu.
A Ty, Tadeuszu, podzielasz opinie Pinkera?
Jasne, że media podają tylko (prawie) złe wiadomosci i wypaczają w pewien sposob obraz świata, ale wydaje mi się, że autor nadmiernie przywiązał się do swojej teorii i bagatelizuje fakty.
Bliskie mi słowa Johna Donne, że żaden człowiek nie jest samotną wyspą i cała reszta o bijącym dzwonie.
Są rzeczy, które nawet umarłym trudno wybaczyć. I może nawet trudniej właśnie na początku, zaraz po śmierci, kiedy litościwy czas jeszcze nie zdołał ran zaleczyć i wspomnień wygładzić. I choć ja ogólnie mało zawzięty jestem pies, to przypominam sobie kilka takich przypadków, kiedy nawet w obliczu czyjejś śmierci nie byłem w stanie powiedzieć „szkoda faceta, bo w porządku był”. 🙁
Ja to nawet mogę się zgodzić z Pinkerem, że od czasów jaskiniowych ludzkość zdołała się trochę ucywilizować i tak generalnie (chociaż ze sporymi wyjątkami) gołą przemoc uznaje za coraz mniej konieczną czy pożądaną, ale te całe anielsko-demoniczne uzasadnienia jakoś mało do mnie przemawiają. 🙄
Bobiku, zgodnie z Twoją sugestią, spróbowałam policzyć Dochód Podstawowy w Polsce na bazie budżetu 2014.
Wpływy do budżetu z podatków 248 mld zł. Około 30 mld z innych źródeł.
Z tych 248 mld gówne wpływy to VAT – 116 mld i akcyza 62 mld.
PIT – 44 mld, CIT – 23 mld.
Na roczną obsługę zadłużenia państwa przypada ok. 40 mld. I w podobnej wysokości jest również dziura budżetowa.
Dla mnie, laika, oznacza to, że nie mamy pieniędzy na spłatę długu państwowego.
Zadłużenie aktualnie wynosi 755 mld zł.
Wydatki na pomoc społeczną wynoszą 12,5 mld plus 3,5 mld na podstawowe zadania polityki społecznej. Z innych źródeł na te same cele też wpływają jakieś sumy- zaokrąglmy je zatem do 1 mld( chić tyle nie wynoszą). Razem do dyspozycji byłoby ok. 17mld.
Jest nas 38, 5 mln. Gdybyśmy to podzielili wprost, nie uwzględniając kosztów dystrybucji to uzyskamy 441 zł na osobę rocznie.
Przyjmijmy zatem, jako wystarczający Dochód Podstawowy 1000 zł miesięcznie x 12 miesięcy x 38,5 mln= 462 mld rocznie.
500 zł miesięcznie to 231 mld rocznie. Czyli mniej więcej tyle, ile wynoszą roczne wpływy z podatków do budżetu państwa.
Zgodzisz się zapewne, że te 500 zł głównych założeń Dochodu Podstawowego nie spełniają.
I skąd wziąć w takim razie jakieś 220 mld rocznie na podstawowe zadania państwa, o spłacie długu publicznego nie wspominając?
Trzeba by podnieść trzykrotnie VAT. Przy 60 % VAT ludzi nie byłoby stać na nic. A zatem stąd się brakującej kwoty nie uzyska.
Jeżeli podniesiemy CIT, to przedsiębiorcy albo uciekną z Polski, albo pozamykają firmy. I zostaniemy bez pracy.
PIT musielibyśmy podnieść aż pięciokrotnie- co w uproszczeniu sprowadzałoby się do tego, że praca przynosi dochód zerowy.
Oczywiście, można komuś zabrać, ale komu? W żadną stronę nie wystarczy.
Nie wykluczam, że w moich wyliczankach popełniłam jakiś podstawowy błąd, zatem zapraszam wszystkich do skorygowania moich wypocin 🙂 .
Tutaj zestawienie zbiorcze wydatków budżetu 2014:
http://orka.sejm.gov.pl/proc7.nsf/pdf/FC81A95A608A2D3BC1257C4A002EBD0B/$File/1779_u_zal2.pdf
A tu jeszcze wyliczanki GUS dotyczące rozwoju sytuacji demograficznej w Polsce do r. 2050
http://fakty.interia.pl/polska/news-gus-w-2050-r-10-mln-osob-w-wieku-emerytalnym,nId,1553693?parametr=embed_tyt_zdj_lead
Wynika z nich, że obecnie na 100 osób w wieku produkcyjnym przypada 28 emerytów, a w 2050 będzie ich 52. Gdyby nie podniesiono wieku emerytalnego, to w 2050r. relacje wynosiłyby 75 na 100.
No tak, z tych rachunków wynika, że Polski w tej chwili na zapewnienie dochodu podstawowego nie byłoby stać, więc nie ma o czym gadać. Ale tak teoretycznie nadal jestem ciekaw, co by było, gdyby taki dochód przyznać np. bezwarunkowo wszystkim niepracującym (czyli i tak pobierającym zasiłki), redukując przy tym aparat rozdzielnictwa (przy odpowiednim skomputeryzowaniu można sobie wyobrazić, że każda firma byłaby zobowiązana zawiadomienie o zatrudnieniu bądź zwolnieniu pracownika przesłać pod odpowiedni e-adres, gdzie automatycznie zapisywałaby się instrukcja o wysłaniu albo wstrzymaniu przelewu) i wydeptywanie ścieżek do Urzędu Pracy. Czy spowodowałoby to jakiś niewyobrażalny wzrost lenistwa, czy też – jak wynikałoby z dotychczas przeprowadzonych eksperymentów – wcale by takiego efektu nie było.
Ależ Kocie, hołduj sobie czemu chcesz. Pamiętaj ludziom tylko złe. To sprawa wyłącznie Twoja. A ja chciałam tylko przypomnieć starą zasadę – której przecież nie musisz wyznawać – podkreślającą powagę śmierci. Mam słabość do starych zasad.
Komunikat Pieskiej Komisji Walczącej (z własnym lenistwem) – jest nowy wpis, do którego się można przenieść. 🙂
Ja w odroznieniu, Nisiu, bardzo wiele starych zasad odrzucam, wsrod nich takie naprzyklad jak to ze baba nieskatowana moze zapasc na watrobe. Lub ze artysci moga robic to wszystko, za co zwyczajny dorozkaz albo stroz poszedlby siedziec do wiezienia.
Stare zasady sa podstepne. Nalezy je nieustannie weryfikowac.
Kocie, za daleko ponoszą Cię skojarzenia. Daj nieboszczykowi chociaż ostygnąć, a potem wieszaj sobie na nim dowolną ilość psów. Ale to podnoszenie wyłącznie złych cech w dniu śmierci strasznie mnie uwiera.
Tak juz mamy w tym domu ze czasem nie pozwalamy ostygnac. Podobno moja Stara po odebraniu doniesienia , ze zmarl byl wlasnie Brezniew, wykrzyknela na cala redakcje: O rany! Lonka juz sie smazy w piekle!
Jej koledzy jakos to bardzo zapamietali i nieraz cytowali.
Dzień dobry.
Nie czuję satysfakcji ani radości, gdy umiera ktoś, kto powinien smażyć się w piekle. Może tylko ulgę, że już nie może szkodzić. Szkoda niedobrego życia. Nic już nie można zmienić ani naprawić.