Obywatelska postawa

śr., 19 listopada 2014, 13:49

Pomnik Befsztyka był okropnie ciężki i Bobik nieźle się zasapał, taszcząc go z posesji Foksteriera do swojego ogrodu. Gdyby nie święte przekonanie, że pomnik w tych warunkach, jakie miał mu do zaoferowania Foksterier, po prostu się marnuje, zostawiłby go chyba na ulicy i zwiał jak niepyszny. Ale idea stworzenia trwałemu, w spiżu rytemu Befsztykowi odpowiedniego anturażu nieco uskrzydlała, a poza tym jakoś głupio byłoby przerwać całą akcję wobec wyraźnego zainteresowania gapiów nie tylko z pieskiego, ale i ptasiego, a nawet owadziego świata.
Dobry Kumpel przyglądał się wysiłkom szczeniaka od samego początku, chociaż nie przejawiał żadnej ochoty wzięcia w nich udziału. Bobik był za dumny, żeby go o pomoc poprosić, no i nie bardzo też chciał się z kimkolwiek dzielić owocami, po których można go będzie poznać, taszczył więc sam, na przemian to zaciskając zęby, to otwierając paszczę, żeby się porządnie wydyszeć. W końcu wiedział najlepiej ze wszystkich, jak z należy się obchodzić z Befsztykiem i czułby się aspołecznie, gdyby z tej wiedzy nie zrobił użytku.
Jeżeli nawet miał jakiekolwiek wątpliwości na temat swojego przedsięwzięcia, rozwiały się one natychmiast po dotarciu na miejsce i ustawieniu pomnika w dobrze znanym otoczeniu nasturcji, michałków i czarnego bzu. Tylko tutaj Befsztyk był w pełni Befsztykiem i wydawał się rozwijać jakieś utajone, befsztycze skrzydła. Bobik zgrabnie złapał natrętną muchę, usiłującą wyeksponować się na tle pomnika i spojrzał triumfalnie na Dobrego Kumpla, który jakby się trochę zmieszał i bąknął pod nosem:
– Wiesz, Bobik, nie bardzo rozumiem, co ci z tego wszystkiego przyszło.
– Jak to co? – szczerze oburzył się Bobik. – Postawiłem na swoim, nie szczędząc sił i potu. Chyba sam przyznasz, że trudno o bardziej spektakularny przykład obywatelskiej postawy?