Genialny plan

pt., 5 grudnia 2014, 12:25

Czoło Wielkiego Stratega zasnuwała mgła, choć jego oczy ciskały błyskawice. Ta meteorologiczna sprzeczność zawsze zbijała z tropu Przybocznego, który zastygł przy drzwiach w wiernopoddańczej postawie i czekał na wezwanie. Jego zadaniem było dopuszczanie do uszu szefa tylko tych wiadomości, które ów miał ochotę usłyszeć, ale chęci Wielkiego Stratega niełatwo było przeniknąć. Czyż nie na tym jednak polegała jego genialność? Nikt z jego przeciwników nigdy nie wiedział, jakim celnym posunięciem tym razem zaskoczy – mgłą czy błyskawicami.
Dwa tysiące dwadzieścia cztery… dwadzieścia cztery… – mruczał Strateg, drapiąc się po głowie. – Może by tak protesty z powodu zbyt obfitych opadów? Chociaż nie, w grudniu padać raczej nie będzie, a deszcze z lata już nikogo nie będą obchodziły. Mrozy wykorzystałem już w 2022, jeszcze wszyscy będą pamiętać. Na trzęsienie ziemi nie ma co liczyć, ono jest po stronie tamtych i na pewno nie zdarzy się wtedy, kiedy nam byłoby potrzebne. Powódź? Zaraz, kiedy ostatnio dałem powódź? 2017… Dobrze, to już wystarczająco dawno, można ją będzie odgrzać. Powódź będzie dobra.
Pochylił się nad pokreślonym nieco planem, wpisując zamaszystym, zdecydowanym ruchem ręki: „13 grudnia 2024, protesty powodziowe“. Wyprostował spracowane barki, podniósł wzrok i dopiero teraz dotarła do niego obecność cicho tkwiącego przy drzwiach Przybocznego.
– Wiem, wiem – uprzedził delikatny wyrzut, który, jak wiedział, za chwilę padnie. – Powinienem już iść spać. Znowu się przepracowuję dla narodu. Ale przynajmniej skutecznie. Już na 10 lat w przód protesty są zaplanowane. Nie darujemy ani jednego 13 grudnia. Jak nie susza, to lawiny błotne – zawsze będziemy mieć tamtym coś do zarzucenia.
– Genialne! – wykrzyknął z podziwem Przyboczny. – Jeszcze nikt w historii nie wpadł na to, żeby stabilność państwa zapewnić przy pomocy ciągłych protestów. Do takich przełomowych idei trzeba mieć naprawdę niepospolity umysł!
– Co prawda, to prawda, genialności mi nie brakuje – skromnie przyznał Strateg. – Właściwie jedyne, czego mi brakuje, to władza. Ale ja jestem cierpliwy, mogę siedzieć na brzegu rzeki i czekać, aż trupy moich wrogów rozdziobią kurki, czy jak to tam było. Władza wcześniej czy później sama wpadnie mi w ręce, bo niemożliwe, żeby moje znakomite pociągnięcia strategiczne kiedyś w końcu się nie sprawdziły.
– Genialne! – powtórzył nabożnie Przyboczny, odruchowo zerknął na wypełniony do 2024 grafik protestów i zachmurzył się na myśl, że szef znowu będzie po nocach tracił zdrowie, przepracowując się dla nie zawsze należycie wdzięcznego narodu.
Wielki Strateg aż podskoczył na krześle, widząc zachmurzoną twarz Przybocznego.
– Chmury! – zawołał uszczęśliwiony i sięgnął z powrotem po długopis. – Nie było jeszcze protestów przeciwko zachmurzeniu! Gratuluję, mój drogi, pomogłeś dołożyć cegiełkę do mojego genialnego planu. Dzięki temu doprowadzę go dziś do 2025 roku i nareszcie będę mógł pójść spać. Bo nic nie pozwala tak błogo zasnąć, jak poczucie dobrze spełnionego obowiązku.