Raz na ludowo
Demokracjo, cóż za kroki słychać na ulicy?
Oj, matulu, to po bruku idą marszownicy,
obwieszczają, że mnie będą bronić przed układem,
a ja nie wiem, czy przed nimi schować się dam radę.
Córuś moja, od tych obron może będzie lepiej?
Oj, matulu, tak obronią, że mi spuchnie ślepie,
pryszcze wyjdą na gębusi, czółko się obniży
trzeba będzie na urodzie mej postawić krzyżyk.
Krzyczą, córuś, twoje imię. Czyż ci nie jest miło?
Oj, matulu, drżę ze strachu przed tych gardeł siłą,
słabnę, chudnę i na zawał się przekręcę w końcu,
bo nikogo się nie lękam tak, jak tych obrońców.
Córko droga, toż dla ciebie ten marszowy tupot.
Oj, matulu, czemu oni biorą mnie za głupią?
Nie przybyło mi dobytku od tego wzmożenia,
ucho tylko obraziły zbyt fałszywe pienia.
Straszna z ciebie niewdzięcznica, córko ma wyrodna!
Oj, matulu, czemu każdy puchar mam pić do dna?
Niech już przejdą, niech rozwieje wiatr kłamliwe słowa,
a ja wtedy będę mogła się zregenerować.
Pani Kierowniczko,w tej, która ma nową siedzibę z bardzo dobrą akustyką.
Znaczy FS.
Jagodo, jak ja nawet z kuchni mięsa ćwierć porwać potrafię, to co mi tam kartotekę z parafii drutnąć. 😎
Mar-Jo, pięknie 😀
Mar- Jo, bardzo się cieszę. Gratulacje dla Starszej 🙂
A w Lublinie sympatyczna uroczystość
http://moje.radio.lublin.pl/bronislaw-komorowski-odznaczyl-budke-suflera.html
Tak, tak za pomyślność Starszej i nieco Starsiejszych! 😀
Dziękujemy! 🙂
Chyba troszeszke za duuuszo fypiłam. 😉
Sympatyczna, Irku.
Dzięki za wiadomosci lubelskie. 🙂
Gratulacje, Mar-Jo! 😀 Jak ja lubię dobre wiadomości. 😀
Mar-jo, Starszej i Starszyznie Najlepszego!
Mar-Jo, pękam razem Wami z dumy i piję za pomyślność Was wszystkich, ale widzę, że whisky się skończyło, to stawiam na stoł brandy 🙂
http://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Wiadomosci/Uwaga-na-podrobione-prezerwatywy%21-Maja-nieznany-sklad
No proszę, jakie fajne i skuteczne ostrzeżenie 🙂
Jagodo, linka z 18.05 jest do Obirka. Warto rzucic okiem na jego opinie o stanie polskiego Kosciola. I moze ksiedzu chodzacemu po koledzie sprezentowac.
Irku
Ja to sobie obejrzałem na żywo w telewizorze, ha
Nie znam wprawdzie Starszej, ale i tak gratuluję, bo widać jej się należą, jak przysłowiowemu psu zupa.
Bobiku. Ja wiem, że próba przeszczepiania na grunt lubelski obyczajowości przynajmniej mazowiecko-lewobrzeżnowiślnej może być dość fatygująca a nawet samobójcza, ale przynajmniej mam obecnie święty spokój. Nikt mnie nie nachodzi poza sporadycznie świadkami Jehowy. Czasem sąsiad zajrzy na nalewkę. Psem nie poszczuję, bo nie mam, a kota zdecydowanie preferuje wtedy odległe kąty mieszkania, bo nie jest to typ koty bojowej, ani nawet wybitnie towarzyskiej.
Gdyby Twoja Kota się chciała nauczyć bojowości, może przyjść do naszej Pręgowanej na treningi. Nie wiem dokładnie, jak się nazywa ta sztuka walki, której ona naucza, ale wygląda mi to na Kot-Fu.
Jutro zaczyna się Chanuka – Święto świateł.
Wszystkim świętującym życzę dobrego, radosnego czasu.
A tu siostrzeństwo Kierownictwa daje mały wykład. 🙂
I obrazek jest niebrzydki.
http://www.czasnabiblie.pl/opowiesci-biblijne/chanuka-swieto-swiatel/
Ja tam też zapalam, mam przyjemnie poczucie przyjaznej wspólnoty.
Zapalić? W porządku, mnie długo namawiać nie trzeba. 😆
Ale Chanuka to rzeczywiście bardzo ładne święto, jak zresztą wszystkie święta świateł.
Dzień dobry! 🙂 Długo mnie tutaj nie było.
Bobiku, Twoja ludowa pieśń jak zawsze – genialna, jak Ty piesku wyczarowujesz te rymy? Widzę też nowe osoby na blogu, witam się serdecznie.
Króliku, współczuję bardzo 🙁
Mar-Jo, gratuluję, możesz być naprawdę dumna 🙂
Ja też muszę się pochwalić. Reżyserowane przeze mnie po raz drugi przedstawienie wg Dickensa „Opowieść wigilijna” (w nowej obsadzie), zostało bardzo dobrze przyjęte. W styczniu wystawiamy „Spiącą królewnę”, po dwóch latach i też częściowo w nowej obsadzie, więc czas dzielę między dom i święta – i codzienne próby. Dlatego tak rzadko tutaj jestem. Ale do świątecznego menu dorzucam śląskie makówki, bo te na pewno będą u nas na wigilijnym stole.
I co jeszcze najważniejsze – hurrrrrra – mamy ogródek. Wprawdzie działkowy, ale niedaleko domu, stoi już tam murowany domek z piękną drewnianą werandą, rosną maliny, porzeczki, róże. winogrona, jabłoń i dwa drzewka, których jeszcze do końca nie zidentyfikowałam. Teraz, jako emerytka, też mówię, że ciągle nie mam czasu 😉
No to podwójne gratulacje, Panno Koto – teatralne i ogródkowe. 😀
Zalety ogródka ja już dawno podkreślałem. 🙂
Gdy w smętku tkwisz i fiasku,
koniecznie miej ogródek –
poprawia lepiej nastrój,
niż kilka szybkich wódek.
A gdy ład i porządek
w swym życiu masz nad podziw,
też ci kwiatowych grządek
tak z hektar nie zaszkodzi.
Łyk kawy na tarasie,
stokrotek pęk na trawce
i już wytrzymać da się
zgiełk świata (w małej dawce).
Od biedy na balkonie
tę możesz wypić kawę,
smyrając pelargonie.
A gdy balkonu nawet
nie grzeszysz ani uncją?
Cóż, wobec tego faktu
doniczkę kup z opuncją
i czule ją potraktuj.
Opuncji brakło? Ręczę,
że nie masz co kląć w nerwach,
szczypiorku zdobądź pęczek –
to też ogródka ersatz.
Rymy trzymam oczywiście w piwnicy, w słojach Wecka. Jak mi są potrzebne, muszę tylko zejść na dół i zdecydować, który słój otworzyć. 😎
A kiedy zima sypnie
śniegową biała piankę,
idź z kawą na podwyrek
i podziel się z bałwankiem.
Bobiku, dzięki za ogródkowy wiersz, zawiśnie na ścianie werandy 🙂 🙂 🙂
A może zamienisz jeden słoik z rymami na słoik z grzybami?
Nisiu, podwyrek to podwórko? mniemam 🙂
To i ja zapale solidarnie. Chanukije mamy, ale na jakies takie cienkie swieczki, ze nawet takich w sprzedazy nie widzialem.
Gratulacje dla Starszej, no i z wielka przyjemnoscia witam pod dlugiej niebecnosci Panne Kote. Bardzo sie ciesze, ze Opowiesc Wigilijna sie udala, sam jestem bardzo przywiazany do tej opowiesci i jej bohaterow. I zawsze okropnie smieszy mnie poczatek o tym jak dalece i ostatecznie martwy byl pan Marley, partner Elinazira Scrooge’a.
Ogladam od wczoraj dzienniki, odkad nadeszla wiadomosc o oblezeniu kawiarni Lindta w Sydney i nie moge sie nadziwic, kto im te piekne przemowienia pisze – szefowi polocji, premierowi prwincji, premierowi kraju. I jakze pieknie zachowuje sie spoleczenstwo Sydney i calej Australii, ani krztyny hejterstwa, ktore przecie w takich godzinach proby nawet byloby zrozumiale. Naprawde dojrzale i madre spoleczenstwo. Zrobili mi sie nagle bardzo bliscy ci Australijczycy.
Teraz dobranoc – jutro rano ogródek a po południu próba 🙂
Tak, Panno Koto, regionalne podwórko. Osobiście bardzo lubię to słóweczko.
Muszę przyznać, że mnie od tej akcji „I’ll ride with you” też trochę ślepie zwilgotniało. 😳
Prawda, jak ladnie?
Macham jeszcze do Kota Mordechaja, też lubię tę opowieść, dużo z dialogów po próbach siedzi w głowie i przypomina się przy różnych okazjach. Do tego śmieszna jest też historia z tekstem przedstawienia. Najpierw usiłowaliśmy zdobyć tekst sztuki legalną drogą, to znaczy kupić. Okazało się to za drogie dla amatorskiego teatru, bo kupuje się nie tylko tekst, ale i prawa do wystawiania i za każde następne przedstawienie dodatkowa opłata. No więc obeszliśmy trochę te procedury i przez Internet kupiliśmy tekst sztuki, który był napisany po szwabsku, postacie też miały inne imiona. Ten tekst przetłumaczyliśmy na niemiecki, przywróciliśmy imiona z opowieści, tłumaczyliśmy mając pod ręką oryginał Dickensa. No i wyszła bardzo fajna rzecz. Załuję, bo 20 grudnia w Deventer w Holandii odbywa się coroczny festiwal Dickensa, chciałam koniecznie pojechać, ale mamy bilety na „Dziadka do orzechów”, balet z Astrachania, więc znów muszę poczekać do przyszłego roku.
Ale numer z tym tlumaczeniem. Domyslam sie, ze prawa autorskie obowiazuje tylko tlumaczenie, bo oryginal z pewnosca jest juz dawno zwolniony z copy rights.
Osobosvie poszukalbym najpierw wczesniejszego tlumaczena niemieckiego i moze ono tez ma juz wygasle prawa autorskie. Po polsku jest kilka. Jedno mnie naprawde wscieklo wlasnie z powodu poczatku, gdzie pan Marley jest „nartwy jak gwozdz w trumnie”. W jakiej znowu trumnie, idioto-tlumaczu? W trumnie nie jest smiesznie! Smieszne jest dopiero jak jest martwy jak gwozdz we framudze! Albo w odrzwiach! Nie w trumnie, balwanie!
No ale Dickens nie mial szczescia do tlumaczen w Polsce, nie mial.
Wacława Komarnicka świetnie przetłumaczyła „Małą Dorrit”. To była moja mistrzyni i nauczycielka.
Dzień dobry 🙂
kawa
Bardzo symboliczne
http://www.wprost.pl/ar/485170/Symbol-zydowskiego-swieta-przed-Brama-Brandenburska-w-Berlinie/
Dzień dobry 🙂
Radosnych świąt Chanuki [*] [*] [*]
Meki, jestem przekonana, że Obirek jest czytany z wypiekami na twarzy, mniej lub bardziej jawnie. Ale wicie, rozumicie, słusznom linie ma nasza … 😉
Panno Kota, ściskam i gratuluję 😆
Dzień dobry. (Dziękuję raz jeszcze).
Wszystkim obchodzącym:
Chag Chanuka Sameach!
(Irku, dzięki. Będę podglądać Bramę Brandenburską).
Dzień dobry!
Starsza Mar-Jo będzie miała bardzo piękne miejsce pracy:
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/SzczecinMaj2014#6012649572301351074
mt7, dzięki za moją siostrzycę 🙂 Zdjęcie rzeczywiście bardzo ładne.
Dzień dobry 🙂
Obchodzącym – świetlistej Chanuki! 🙂
(A przy okazji mam nadzieję, że Kierowniczka podzieli się z nami jakim plackiem ziemniaczanym. 😀 )
Trzeba będzie wieczorem zobaczyć to zapalanie świec w Berlinie. Rysiu, będziesz za sprawozdawcę na żywo, czy jak reszta – obejrzysz w TV?
To, co Obirek pisał o Synodzie, było ciekawe, ale mnie jeszcze bardziej zaciekawiło, w jak bezprzykładny sposób zaatakował Naszego Papieża, wygłaszając o jego pontyfikacie uwagi tak straszne, jak jakiś, nie przymierzając, Bobik. 😯 Do tego, jeśli się mieszka w Polsce, wciąż jeszcze trzeba dużej odwagi, więc szapobas.
Zastanawia mnie, kiedy szersza publiczność w kraju zda sobie sprawę, że ten pontyfikat w perspektywie historycznej będzie oceniony bardzo niedobrze (to się już zaczęło) i z tzw. nauczania JP2 zostanie bardzo niewiele, jeśli nie nic. Pewnie nieprędko. Ale dobrze, że chociaż pojedyncze głosy zaczynają przywracać właściwe proporcje.
Z notki redakcyjnej w Polityce dowiedziałem się, że islamskie wyznanie wiary nazywa się szarada. I tak dobrze, że nie sudoku. 🙄
I tak dobrze. Z tego, co na początku próbowano wyczytać, wychodził rebus 🙄
O, Boze. Te diably zaatakowaly szkole w Peszawarze.
Straszne. Nigdy nie pojmę, jak można napadać na dzieci. To mi się wydaje wręcz sprzeczne z biologią, bo przecież wiele gatunków, w tym ludzki, ma zakodowane odruchy opiekuńcze wobec młodych, nie tylko swoich własnych.
Bo to sa diably. Diably w ludzkiej skorze.
Dzień dobry.
Nie, Mordko. To są ludzie. Z diabłami nie byłoby takiego problemu. To są ludzie.
Nie sa ludzie.Tylko diabel moze myslec, ze bonbardujac szkole robi zbozne dzielo.
Dzięki, Bobiku.
No, niestety instynkt zabijania cudzych dzieci ma wiele ssaków. Jeżeli któreś wykazują się skłonnościami opiekuńczymi również dla cudzego DNA, to raczej tylko samice.
Historia ludzkości pełna jest rzezi niewiniątek i nie tylko Herod nie miał takich zahamowań 🙁
Ja wiem, że lwowie i niektórzy tacy zabijają cudze potomstwo bez hamulców. Ale np. psowie mają biologiczne mechanizmy, które im zabicie małego bardzo utrudniają. Ludzie, o ile wiem, też jakieś mają, dlatego ataki na dzieci takie mi się wydają wbrew naturze. 🙁
Bobiku
Nie chcę Cię przyprawiać o ból głowy. Ale polecam lekturę Konrada Lorenza „I tak człowiek trafił na psa”
Niedźwiedziowie też tak mają. Generalnie zależy to od struktury społecznej zwierząt, ale w głównej mierze również od form doboru płciowego, wykształconych ewolucyjnie form opieki nad potomstwem. Więc generalizowanie mija się z celem. Odstępstwa trafiają się w każdej populacji. Wyłączam z tego ludzi, bo tu efekt kulturowy ma duże znaczenie.
Lekarz w szpitalu w Peszawarze mowi, ze zdecydowana wiekszosc dzieci zostala zastrzelona strzalem w glowe i piersi. Nauczyciel fizyki mowil, ze najpierw wiele dzieci bylo bitych, zanim je zastrzelono.
Paradoksie, Lorenza (nie tylko tego) czytałem wprawdzie dość dawno, ale czytać musiałem, bo u psów to jest lektura obowiązkowa. 😉
Niezależnie od wszelkich lektur, mogę u siebie obserwować efekty takiego mechanizmu hamującego. Kiedy boksujemy się z Pręgowaną, ona w pewnym momencie przewraca się na plecy, pokazuje brzuch – i jestem załatwiony. Choćbym nie wiem jak chciał, już nie potrafię jej dołożyć. Stoję tylko nad nią bezradnie i żałośnie pokwikuję. 🙁
Generalizować nawet nie próbowałem; od razu napisałem o niektórych gatunkach. Ale oczywiście masz rację, że u ludzi dochodzi jeszcze efekt kulturowy, co robi takie rzeczy jak w Peszawarze tym straszniejszymi.
Biologiczne mechanizmy mechanizmami, a cywilizowany i ochrzczony Europejczyk może stać na rampie i decydować, które dziecko do gazu, a które na eksperymenty.
Może zabijać zastrzykiem z fenolu lub roztrzaskując o ścianę…
Przepraszam za drastyczność, ale nie tak dawno, na Wołyniu…
Wola Ostrowiecka – w jeden sierpniowy dzień 1943 roku ofiarą bestialskiej masakry stało się 628 Polaków i Żydów, w tym 220 dzieci do lat 14.
Tak, wiem, można by długo przytaczać przykłady. Ale przecież nie możemy się z tym pogodzić i uznać tego za normalne. Nie możemy.
Dennett przyrównuje działanie religii (każdej naprawdę ideologii) do działania wirusa. Zaraża nosiciela i zmusza go do robienia rzeczy wbrew prawu zachowania gatunku czy osoby nosiciela. Bardzo przekonujące porównanie.
Przeczytalem ogrodkowy wiersz i baaaaardzo mi sie do ogrodka zachcialo. 🙁 Doniczkowe smutasy zerkaja z parapetu z grymasem niezadowolenia z powodu wiecznie zachmurzonego nieba. 🙁 Sluchaja z zainteresowaniem moich tlumaczen, ze Bobik obiecuje, nawet ta szara pseudozima moze zmienic zdanie na temat jej kocich obowiazkow klimatycznych a nawet kiedys wydoroslec w wiosne.
Nie godzimy się i nie uznajemy za normalne, ale bądźmy świadomi drzemiącego w człowieku zwierzęcia.
Albo jeszcze gorzej. Bo zwierzęta nie ulegają religiom i ideologiom, kierują się tylko instynktem przetrwania czy ulegają działaniu hormonów i chwilowych emocji, a człowiek może stać się bestią zimną i wyrachowaną, bezwzględnie idącą po trupach do władzy i pieniędzy.
Mordechaju, ludzie potrafia wymyslic rzeczy dla diabla niedosiegle. Niedawno czytalem wywody medrca z Panstwa Islamskiego. Twierdzil, iz zgodnie z islamem mozna brac niewolnikow i niewolnice wsrod niewiernych i robic z nimi co dusza zapragnie. A zakaz uprawiania stosunkow seksualnych z dziewczynkami, ktore jeszcze nie mialy pierwszej menstruacji, wobec dziewczynek z domow niewiernych nie obowiazuje. Nawet jesli to niemowleta.
Wszystkim ktorzy obchodza Chanuke, albo troche obchodza, albo tez wcale nie obchodza: Dobrej, pogodnej Chanuki! 😀 😀 😀
Nie, nie, Markot, stanowczo protestuję! Jakie zwierzę w człowieku! Swoją drogą to szympansy robią wyprawy na inne plemiona szympansów i zabijają małe…
Chimpanzees are however, capable of physical violence. In 1974, Dr. Jane observed a 4 year territory war between two groups of chimps that ended with one group killing all of the other chimps in the other group. This was the first recorded account of non-human primate warfare.
Infanticide also occurs within chimp communities. Male chimps sometimes kill infant chimpanzees, for a variety of proposed reasons, but it is most commonly thought to promote the female who he is mating with, to wean his offspring sooner and to ensure that the offspring is his.
http://www.janegoodall.ca/about-chimp-behaviour-social-organization.php
Samice też. Jesteśmy dobrymi naczelnymi 👿
Infanticide is known to occur in many primate species, but is generally thought of as a male trait. An exception in the realm of chimpanzee behavior was famously noted in the 1970s by Jane Goodall in her observations of Passion and Pom, a mother-daughter duo who cooperated in the killing and cannibalization of at least two infant offspring of other females. In the absence of significant additional evidence for such behavior among female chimpanzees, speculation had been that female-led infanticide represented pathological behavior, or was a means of obtaining nutritional advantage under some circumstances.
http://www.sciencedaily.com/releases/2007/05/070514121651.htm
Mnie też ta Dennettowa teoria wirusa umysłowego dosyć przekonuje. A jako metafora nawet całkiem przekonuje.
Meki, to jest bardzo słuszny pomysł, żeby życzyć również nieobchodzącym. Właściwie dlaczego ja nie miałbym mieć dobrej, choć nieobchodzonej Chanuki? 😀
Tadeuszu,
nie bez kozery w bajkach roi się od złych macoch 🙄
Widziałeś mój Śnieżnik?
Minister Willam Hague wlasnie dostal takiego ataku chichotu w czasie przemawiania w Parlmanecie, ze ledwo sie opanowal. Przedstawial wlasnie najnowsze legislacyjne propozycje rzadu, kiedy marszalek upomnial opozycje: Prosze panstwa o cisze, bo naprawde chce uslyszec co tez ten rzad wymyslil…
A Hague jest zawsze taki powazniutki.
Sydney świeciło na portalach na czerwono, cały dzień. Peszawar nie zasłużył na taką uwagę. Sto czy dwieście, to nas tak bardzo nie obchodzi. Dalekie, dzikie kraje.
Nie u nas.
U nas mopn stop breking news, z kritka przerwa na wystapienie Hague’a w w Izbuie gmin.
W stidiu siedzi tez zaplakana Malala.
Widziałem Śnieżnik, widziałem! I na żywo i na zdjęciu 😉 Na żywo mniej przypominał zdjęcie, bo była mgła i zadymkowało takimi fajnymi drobinami lodu.
Zdjęciu cudne!Nie wiedziałem, że na tej kamieni kupie można jeździć…
Jeździć? 😯
Jak się wejdzie, to można zjechać, ale my mieliśmy napęd rakietowy 😉 W dół koziołkując nieco na ostatnim, bardzo stromym, skrócie czerwonego szlaku przez las (nie wiem czy chodzisz tamtędy, czy z Kletna) w drodze do Międzygórza.
Heleno,
S.O.S napisz coś Jagodowemu do słuchu, albo do ócz! 👿
Chciałam dzisiaj iść, za Twoją radą ubierania się z fantazją. I na spotkanie towarzyskie w UTW ubrać czerwone rajstopy i sukienkę z dzianiny w maziaje przypominające kwitnący ogród 😆
Już widziałam oczyma duszy, jaką robię furorę 😯
Nic z tego, Jagodowy zlustrował mnie od stóp do głów i orzekł posępnym głosem: masz za dużą 😳 … do tej sukienki 🙁
To prawda, sukienka jest obcisła a ja nieco wydobrzałam w ostatnim czasie 👿
Ale czy to powód żebym chodziła w seledynach i szarościach 😯 🙄
Ratuj, Heleno!!! 😥
A tak, Bobiku, co kogo obchodzenie obchodzi! Jak najlepszej! I szkoda, ze te zyczenia tylko na krotkie 8 dni. 🙂
Myśmy szli od Jodłowa, wyglądało na to, że najkrócej, a to i z Breslau trzeba dojechać, a i dzień krótki… Czyli niebieski i zielony od Hali. W sam szliśmy, od 9.40 do 15.10. Z godziną odpoczynku łącznie.
Figura macochy w tradycyjnych baśniach, nie mylić z bajkami, nie miała nic wspólnego z instynktami morderczymi samic. Służyła pomocą w pokonywaniu konfliktu wewnętrznego dziecka. Po okresie ścisłej psychicznej jedności dziecka z matką, okresie zlania tożsamości, ubóstwienia matki, dziecko zaczyna budować własną autonomię. Zauważa też wady matki. Stąd rodzi się wewnętrzy konflikt pomiędzy krytycyzmem a miłością. Dziecko jest jeszcze zbyt niedojrzałe, żeby zrozumieć, że ukochana matka może być równocześnie dobra i zła. Przeżywa ogromne poczucie winy z powodu krytycznych myśli na jej temat. Figura macochy pozwala mu rzutować złe cechy na nią, i zachować dobry obraz matki, uniknąć destruktywnego poczucia winy.
Ponieważ w czasie, kiedy rodziły się baśnie, dziećmi zajmowały się wyłącznie matki, stąd macochy.
Raport ONZ
The efforts of the government to safeguard the territorial integrity of Ukraine and restore law and order in the conflict zone have been accompanied by arbitrary detentions, torture, and enforced disappearances of people suspected of ‘separatism and terrorism’,” the report said.
“Most of such human rights violations appear to have been perpetrated by certain voluntary battalions or by the Security Service of Ukraine (SBU),”
Ludzie ludziom…
Ty, Jagodo, masz Jagopdowego, a ja mam E.. ktora tez pamietam omiatala mnie krytycznym spojrzeniem przed moim wyjsciem do pracy i mowila, ze spodnica jest za krotka. Albo wlosy za dlugie. Albo jeszcze cos co nie przystoi, jak twierdzila, po cztredziestce.
Absolutnie nie zrwacalam uwagi, zapewniam Cie. Nosilam dlugie wlosy (juz sciete), nosilam krotkie spodnice – kiedy taka mialam fantazje. Najbardziej wstrzasnely nia doc martensy, prawdziwe chuliganskie glany. Mam je wciaz w szafie i nie zamierzam wyrzucac. Nie tylko dlatego, ze sa jak nowe, ale takze wiem, ze przyjdzie taki dzien kiedy zeche wygladac nie jak damuska, tylko jak element z kolejki dla bezrobotnych. Cool. 🙂
A co takim razie z funkcją mamki, dosyć wówczas rozpowszechnioną? W pewnych kręgach. I jeszcze trzeba by było uwzględnić wysoką śmiertelność wśród rodzących, co rolę macochy czyniło też często znaczącą. Poza tym takie dziecko już w dzieciństwie było ostro pędzone do roboty, więc mam trochę wątpliwości, czy miało czas na takie roztrząsania jasnych i ciemnych stron rodzicielki.
Będę musiał popróbować taksującego spojrzenia (bo krytycznego, a zwłaszcza jego werbalnego wyrażenia chyba nie zaryzykuję) na swojej znacząco ważniejszej połówce. Tylko mocno trzymajcie za mnie kciuki. I gdybym przez dłuższy czas nie dawał znaku życia tu czy na kociebehemocie, to wiedzcie, że eksperyment powiódł się tylko do pewnego punktu (czyli rzucenia spojrzenia), a ja odbywam długotrwałą rekonwalescencję.
Psychoanalityczne interpretacje postaci macochy, to jedno, ale wiadomo też, że bajki miały intencje pedagogiczne, czyli naukę – na dostępnym dla dzieci poziomie – czym jest Dobro i Zło oraz jak odróżnić jedno od drugiego, a także wpojenie przekonania, że Dobro zostaje w końcu nagrodzone, Zło ukarane. Postać macochy w bajkach zwykle symbolizuje ciemną stronę mocy, czyli służy przekazowi: „okrutne traktowanie dzieci, również cudzych, nie jest normalne, jest Złem i musi być ukarane”.
To jest poniekąd też odpowiedź Paradoksowi – w bajkach nie chodziło o realne mamki czy macochy, które bywały lepsze i gorsze. Figura macochy była figurą literacką, więc z rzeczywistością miała związek „nie wprost”. 😉
Znalam macochy, ktore nie gonily dzieci do pracy, lecz kochaly je i byly dobrymi matkami zastepczymi. Znam macoche w Wraszawie, ktoea ma lepszy kontakt z przybrana corka niz ze swym synem.
Stereotyp macochy Kopciuszka jest z grubsza tak samo prawdziwy jak stereotyp zlego karla.
Czy wiedzieliście, że mysz potrafi wykonać (bez rozpędu!) skok łukiem wysokim gdzieś na metr, a długim na półtora? 😯
Ja przed chwilą pierwszy raz w życiu zobaczyłem taką sztuczkę i oniemiałem z wrażenia. 😯
Ciekawe, czy to ta sama mysz, której dziś rano uratowałem życie, przepędzając ją z zasięgu pazurów P. do ogrodu. Już kiedyś nadziałem się na taką desperatkę, która uparcie próbowała wrócić wprost w objęcia naszej domowej morderczyni. 🙄
Heleno, dzięki za wsparcie 🙂
Nie mam czasu na dyskusję o figurze macochy, oddaję ją w dobre ręce Bobika 😉
Tymczasem lecę na spotkanie towarzyskie, bez czerwonych rajstop 🙁
Nie wiem czy w ramach zemsty, nie wmówić Jagodowemu, że nie przystoją mu te fantazyjne krawaty, które lubi nosić 😉
Z góry uprzedzam, że gdyby ktoś chciał wypróbowywać krytyczne, czy nawet tylko taksujące spojrzenie na mnie, to go tak do rymu obsmaruję, że się jeszcze długo nie pozbiera! 👿
A nie! Musze wziac w obrone Jagodowego i jego krawaty! Menszczyzna powinna nosic kolorwe i odwazne krawaty. Inaczwej wyglada jak buchalter.
Najslnniejszy i naokrutniejszy dla swych rpzmowcow dzoennikarz BBC, Jeremy Paxman, nazywany czesto Paxo, slynal ze swych wybitnie fantazyjnych krawatow – w wielobarwne kropki, esy floresy, nawet pamietam krawat inspirowany malarstwem Miro czy Kandinsky’ego. Radosc byla patrzec na jego krawaty. I sluchac jak z jego ust toczy sie siarka i ogien.
Az nagle zaczal sie pokazywac w zawadiacko rozpietej koszyli, styl „mlodziezowy”.
W prasie podniosl sie rwetes i zarzucano mu, ze przechodzi kryzys sredniego wieku::
http://www.dailymail.co.uk/debate/article-2226042/Jeremy-Paxman-tie-This-BBC-man-plainly-going-mid-life-crisis.html
Bajki wywodzą się ze starych mitów i zawsze miały straszyć, wychowywać i pocieszać, że dobro zostanie nagrodzone, a zło ukarane, sierotka wyjdzie za mąż za pięknego księcia, a „głupi” Iwan zostanie carem.
Dzisiaj też się opowiada bajki, że kierowca ciężarówki może zostać słynnym tenorem, kupno losu na loterii przyniesie fortunę, a wyznawanie właściwej religii (i spełnienie jeszcze paru warunków) zapewni nam miejsce w raju i towarzystwo dziewic przecudnej urody 🙄
Witam, miałam donosić co się dzieje w powyborczej STiZR (wg Kota M.). Zatem donoszę – wywiad udzielony lokalnej prasie przez nowego prezydenta
http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20141216/SLUPSK/141219776
markocie
To co piszesz o głupim Iwanie (bez cudzysłowu), niestety, w obecnych czasach zbyt często miewa miejsce. Pozostałe to rzeczywiście bajki.
Bobiku, nie mam pojęcia co z P. zrobiliście gryzoniowi, że dostała takie turbo. Normalne, przyzwoicie się prowadzące myszy takich ekscesów nie wyczyniają. No chyba że z poziomu podłogi przeszacowałeś to osiągnięcie. Może to był osierocony myszoskoczek? Ale on bardzo wyraźnie odbiega wyglądem od Mus musculus, zwłaszcza ogonem.
Mnie sie podoba, ze w Stolicy Torenacji beda w Sylwestra gotowac bigos dla calego miasta. Why not? Wspolna wieczerza zawsze integruje.
O, mysz w stresie nie takie podskoki wykona 😎
Nie ma nic zlego w wierze w piekne bajki. Bajki sa odzwieredkeniem naszych marzen o swiece dobrym i sprawiedliwym, w ktorym wszystko zmierza w dobrym kierunku i kierowca ciezarowki moze zostac slynnym tenorem. Odebrac nam nasze bajki i co zostanie? Psychiczny.
Moje dziecko uwielbiało bajki produkowane ad hoc o krasnoludku mieszkającym w trudnodostępnym, zakurzonym kącie za donicą z rozłożystą rOśliną i podejmującym dalekie podróże po okolicy używając kotów jako środka lokomocji. Jakie on miewał przygody 🙄 Szkoda, że nie zostały spisane 🙁
A pod łóżkiem mieszkał duet „Ruski und Indianer” 😎
Nie wiem, skąd się tam wzięli.
Propozycje, aby wspólnie sprawdzić, czy rzeczywiście tam są, były zdecydowanie odrzucane – żadnego zaglądania pod łóżko 😎
Dostep okrzna droga do GW zostal kompletnie odciety.
Ale juz wiem, ze znalazla sie jakas pani psycholog, ktora gotowa jest objasniac dlaczego jakas „mloda poetka” dopuscila sie morderstwa i jakie byly jej motywacje. Jeszcze ciala pomordowanych nie ostygly, jeszcze zadnego procesu nie bylo, ale pani psycholog zdazyla juz zajrzec do mrocznych odchlani duszy podejrzanej wspolmorderczyni i tam wszystko odkryc. Ciekawe, ze jej domniemany partner w zbrodni nie zostal, jak rozumiem, przebadany przez pania psycholog.
Nawet nie moge sie wpisac na forum aby zamknela jape i odczekala az bedzie cos wiecej wiadomo niz przeczytala w gazecie.
Dzięki, Lilith. 🙂
Bardzo kibicuję temu Biedroniowi. Gdyby jemu rzeczywiście się udało w tym Słupsku zrobić coś fajnego, to by było skuteczniejsze niż bądź ile kampanii przeciw homofobii.
O „poezji” nastolatki Marii Goniewicz pisze na swym blogu pani Justyna Sobolewska
http://sobolewska.blog.polityka.pl/2014/12/16/morderstwo-i-wiersze/?nocheck=1
Nie obarczałbym całą winą wyłącznie pani psycholog, występującej tam pod profesorskim tytułem. Chociaż ktoś już zauważył jej parcie na szkło. W tym konkretnym wypadku należałoby i redaktorkę postawić do pionu. Skąd oni ich wyciągają? A ja już w Faktach słyszę Leszka Millera porównującego młodych do rodziny Mansonów. Nie ma to jak zrobić sobie dobre wejście i próbować przyczynić kilka punktów procentowych.
To przeciez nie ma najmniejszego znaczenia czy jej wiersze byly grafomanskie czy wybitne. Domniemana mordezyni musi byc przebadana przez sledczych i psychiatrow. Do tego czasu nie nalezy wydawac diagnoz psychoatrycznych.
Sobolewska nie robi żadnej dusznej analizy, ani nie rozważa wpływu wierszy na morderstwo lub odwrotnie, tylko pyta, dlaczego tak powszechnie mówi się o „poetce”. Owszem, pisała wiersze, jak to robi mnóstwo ludzi, a nawet niektóre psy, ale były to rzeczy – zdaniem Sobolewskiej – tak słabe, że do szumnego miana poetki nie ma podstaw. W tym sensie grafomania lub wybitność ma znaczenie.
Wesołej Chanuki 😀
Oślica Pawłowicz nie taka oślica, skoro brała „kilometrówki” nie posiadając samochodu 😯
Skoro brała kilometrówki nie mając samochodu i myśląc, że to się nigdy nie wyda – to oślica. 🙂
Ale można jeździć cudzym 🙂
Muszę powiedzieć, że jestem trochę rozczarowana…. :(.
Rozumiem, że problemy S. są mało znaczące w obliczu tego, co się dzieje na swiecie. Ale naprawdę nie interesuje mnie jakie znaczenie sukces (czy porażka) p. B. jako prezydenta będzie miała dla kampanii przeciw homofobii. Najbardziej istotne wydaje się to, czy taki „samotny szeryf”jest w stanie przewalczyć lokalne układy przy wsparciu lokalnej społeczności, czy też okaże się, że „na układy nie ma rady”.
Nie oczekiwalbym od pana Biedronia jakichs cudow. Jego doswiadczenie polityczne jest bardzo skromne. Zdziwilbym sie, gdyby nie popelnil zadnej pomylki. Ale jest czlowiekiem pelnym dobrej woli, gotwosci sluchania innych, kompromisow i uczenia sie w biegu.Takze osobistego uroku, co JEST wazne. I to jest wiecej niz mozna powiedziec o wiekszosci polskich politykow.
Natomiast zgadzam sie z Bobikiem, ze jesli jego popularnosc sie utrzyna, jesli ludzie beda dumni ze swego burmistrza, to bedzie to mialo bardzo duzy wplyw na postrzeganie gejow w Polsce. I tego spolecznego efektu nie da sie przecenic.
Bardzo słusznie, lilith, to jest o wiele bardziej interesujące. W ogóle ciągłe wytykanie Biedroniowi jego orientacji wydaje mi się niesmaczne. Co kogo obchodzi, z kim on śpi, najważniejsze, żeby był skuteczny. A jako poseł już się okazał, więc może i jako prezydent miasta się okaże, trzymam kciuki. Za niego i za Słupsk.
Lilth, ja rozumiem, że to jest dla Ciebie ważne i serdecznie Słupskowi życzę, żeby istotne dla niego sprawy zostały pozałatwiane. Ale osoby spoza Słupska po prostu nie mogą wiedzieć, co się najbardziej liczy dla jego mieszkańców, a i oni zapewne mają niejednakowe priorytety. Więc nie dziw się, że ci, co mieszkają daleko, patrzą z nieco innej perspektywy.
Ale te różne perspektywy wcale się nie wykluczają, bo przecież to, czy Biedroniowi się uda „w szerszym planie”, będzie zależało tylko od tego, czy naprawdę coś zrobi dla mieszkańców. I on na szczęście też to wie (bo mówił to w wywiadzie), tak że ma powody, żeby się starać. 🙂
Kierowniczko, to niezupełnie jest tak. Biedroń sam uczynił walkę z homofobią swoją misją i ja go m. in. za to podziwiam, że to uniósł. On jest z „przedniej straży”, tzn. w jakimś sensie musi się poświęcić i zrobić z siebie sztandar po to, żeby następnym było już łatwiej i żeby nikt ich o orientację nie pytał. Ale dobrze wiemy, że to jeszcze nie jest ten moment, kiedy to naprawdę, w sensie społecznym, nie gra roli.
Jasne, że mnie osobiście nie interesuje, z kim Biedroń śpi. Ale on jest nie tylko osobą prywatną, posłem, prezydentem miasta, ale również działaczem LGBT i nigdy nie ukrywał, że chciałby zrobić coś również dla większej akceptacji osób homoseksualnych. Ja mu tego nie chcę odbierać.
100% zgody z Bobikiem i wiecej. Jego orentacja jest bardzo wazna dla ludzi pokroju La Pawlowicz i innych jadowitych homofobow. I nareszcie Polska ma polityka, ktory ma szanse pokazac homopfobom ich miejsce w szeregu.
Chyba wszyscy pamiętamy, co się działo przy pierwszych wystąpieniach Biedronia w Sejmie. Niektórzy reprezentanci narodu zachowywali się jak skretyniali gimnazjaliści, którym wszystko się z jednym kojarzy. Potem takich zachowań było coraz mniej i na pewno jest to osobista zasługa Biedronia, który potrafił się nie dać sprowokować i chyba w każdej takiej sytuacji zachowywał coolness.
Dziękuję Doro. Jasno wyraziłaś to, co ja, jako nowa na tym blogu nie chciałam tak jednoznacznie wyeksponować. A właśnie takie ciągłe nawiązywanie do jego orientacji wydaje mi się zupełnie niepotrzebne. Naprawdę ważne jest to czy poradzi sobie z układami, czy będzie miał tyle siły i determinacji. I nikt nie oczekuje, że spełni literalnie wszystkie obietnice, bo to jest niemożliwe, ale wierzę,że będzie się starał…..ten nasz Prezydent (a nie burmistrz, Kocie 😉
No, wyszło bardzo sieriozno…..
:)))
Nie, Lilith. Wazne jest takze to czy bedzie dobrym role model jako homoseksualista. Bo czy on sam tego chce czy nie chce, jest on oceniany jako pogardzany Inny. Wielu ludzi patrzy na Biedronia i mysli: pedal, cekawe jak i z kim on to robi. Nawet Tusk chichral sie w Sejmie gdzie padaly niedopuszczalne „zarciki”. Jego orientacja moze byc niewazna dla mieszkancow Slupska, ale wazna jest dla calej Polski. Bo jego wybor przyspiesza bardzo wazne zmiany spoleczne w tym kraju. Niezaleznie od tego jak sie przysluzy mieszkancom Slupska.
Do ostatniego zdania Kota wnoszę poprawkę: jednak zależnie od tego. Można sobie wyobrazić, jak (i z jaką radochą) jego niepowodzenie zostałoby przez homofobów wykorzystane. Więc tu naprawdę interesy mieszkańców i tolerancji są zbieżne. 🙂
Miałam też oczywiście straszny niesmak, kiedy (p)osły zachowywały się w stosunku do Biedronia jak małpy. Ale dziś on jest postrzegany raczej tak, jak w rankingu „Polityki”i tu orientacja nie ma nic do rzeczy.
A ja cały czas się obawiam, że takie eksponowanie cały czas jego orientacji może zaszkodzić i jemu, i Słupskowi. Ja bym była za odczepieniem się od niego, niech działa po prostu. Tak, to on swego czasu był inicjatorem Kampanii Przeciw Homofobii, ale nie po prostu dlatego, że jest gejem (to dlaczego tylu innych tego nie zrobiło?), tylko dlatego, że jest politykiem. Chce działać i być skuteczny, i chwała mu za to.
To, o czym piszesz Kocie we wpisie o 21:55 jest dla mnie oczywiste, ale myślę tak jak Dora. Niepotrzebne jest stałe (nawet w najlepszych i ważnych społecznie intencjach) podkreślanie jego orientacji (co zresztą sam wytknął dziennikarzom mówiąc, że tylko oni nawiązują stale do niej). Ważne jest w jaki sposób poradzi sobie z tą polską (zresztą nie tylko polską) plagą „układów”, które tak ciążą nad wszystkim.
Pewnie gdyby wybory w Brighton wygral jakis gej, to malo kogo by to interesowalo. Bo nie byloby to zadna sensacjha i nikt w brytyjskim Parlamnencie gejow nie zniewaza. Ale Polska jest jeszcze bardzo inna. I dlatego jego wybor tak wielu lduzi ucieszyl i jeszcze wiecej zniesmaczyl („potomkowie ZOMO”) Wiec jest absolutnie normalne, ze sie podkresla, ze pomimo panujkacej w Polsce atmosferze homofobii, wygral jawny gej, a nawet gejowski dzialacz. .
Tak samo sensacja bylo wiele lat temu gdy Sidney Poitier dostal Oscara – bo byl bodaj pierwszy czarny aktor. Nawet wybor burmstrza Berlina byl pewna sensacja, przynajmniej w polskiej prasie, bo w brytyjskiej nie zauwazylem zadnych donesien na ten temat.
najlepszego! z socjologiczną ciekawością pytam: czy inni też czują, że dzisiejszy wieczór jest dobry na piwo?
Świetlistego Święta. 🙂
Heleno, muszę wziąć w obronę buchalterów. Naprawdę zdarzają się na tym stanowisku ludzie z fantazją i inwencją – i to wśród najlepszych profesjonalistów. Sama znam takiego, którego nijak nie potrafię sobie wyobrazić w nudnym krawacie. 😉
Fomo, właśnie wróciłam z firmowej „wigilii” – jak dla mnie, wieczór jest dobry na dużą porcję ziółek. Ale Ty się nie krępuj. 😎
duża porcja ziółek brzmi jeszcze bardziej podejrzani niż piwo 😎
Nie ma nic dziwnego w tym, że Biedroń inaczej jest postrzegany w Słupsku, a inaczej w skali kraju. Słupsk ma z pewnością wśród swych mieszkańców statystyczne kilka procent osób homoseksualnych, ale ma tylko jednego prezydenta. Tak więc w Słupsku Robert Biedroń wyróżnia się tym, że jest prezydentem miasta i według tej właściwości jest postrzegany. W skali kraju jest wielu prezydentów miast, jak również całkiem sporo posłów, a tylko Robert Biedroń, jako jeden z nich, otwarcie mówi o swojej orientacji seksualnej. W skali kraju jest więc postrzegany według tej właściwości. Tym silniej, że jest to jednocześnie właściwość obciążona silnym negatywnym stereotypem, ale gdyby miał inną właściwość, do której przypisany byłby silny, choć pozytywny stereotyp, to również miałoby to znaczenie w postrzeganiu jego osoby. Tak to już działa i już. Nie ma na co się obruszać.
Fakt, Reaganowi przecież do końca życia pamiętano, że był również aktorem, a i Schwarzeneggera chyba nikt nie widzi wyłącznie jako polityka.
Ja dziś miałem smaka nie na piwo, tylko na placki ziemniaczane, ale Kierowniczka nie przyniosła. 🙁 A zrobić własnołapnie Leniwiec mi stanowczo zabronił. 🙄
a ja placki wtrząchnąłem 😎 z pikantną wieprzowiną
No to rozumiem, że teraz masz ochotę piwem popić. 🙂
Nie chodzi o żadne obruszanie się. Istotę sprawy znakomicie podsumowała Dora. Ale kończę temat, bo za mocno zszedł na margines:(
Wesołego Swięta Chanuki. Fajnie się zbiegło ze świeczkami adwentowymi. Bo tutaj wszyscy je palą, czy ktoś jest wierzący, czy niewierzący. Z tej okazji, na przykład, od lat w domach spokojnej starości egzystuje zakaz palenia prawdziwych świeczek, muszą być te ze sztucznym płomieniem z plastiku. I słusznie – w czasie mojej pracy przeżyłam trzy pożary w takim domu i to nie było śmieszne.
W naszym ogródku kwitną jeszcze róże 🙂
Dziś na „Kulturze” obejrzałam „Naszą klasę”. Czytałam chyba w ubiegłym roku, wyobraźcie sobie, że jest na polskiej półce w naszej miejskiej bibliotece. Już przy czytaniu byłam wstrząśnięta, chociaż fakty były już wtedy znane, byłam po lekturze Grossa. Ale dzisiejszy spektakl przeszedł moje oczekiwania. Wspaniale zagrany, aktorzy byli w stanie tak wczuć się w swoje role, że dramatyzm scen po prostu paraliżował. Kto nie widział, niech żałuje.
Lokotko!
http://wyborcza.pl/1,75248,17141536,Pierwszy_pomnik_smolenski_na_Lubelszczyznie__Tak_bedzie.html
Dzień dobry 🙂
kawa 🙄
Dzień dobry 🙂
Czy mogę dziś zrezygnować z kawy? Z niewiadomych powodów moja dusza nagle i katgorycznie zażądała herbaty. 😈
Ten pomnik smoleński po raz kolejny uświadomił mi, dlaczego nie mógłbym przystać do polskiej prawicy, choćby nawet jakimś cudem przedstawiła sensowny program gospodarczy, przeprosiła się z logiką i zrezygnowała z najbardziej odjazdowych teorii spiskowych. Pozostałyby jeszcze względy estetyczne, czyli kwestia smaku. Nie wiem, jak oni to robią, że w każdym prawicowo inspirowanym Dziele musi być orzeł, który poleciał w g…a? 🙄
Dzień dobry 🙂
Bobiku, właśnie pijemy królewską herbatę z Londynu. Rozsiądź się wygodnie i delektuj się razem z nami 😆
Przeprowadziłam rano próbę kciuka 😉 Według „dobrze poinformowanych”, wyniki głosowanie były fałszowane, na poziomie komisji wyborczych, metodą kciuka. Nieuczciwi członkowie komisji robili sobie X na kciuku i odbijali tego iksa na karcie wyborczej. W ten sposób głos stawał nieważny 😯
Narysowałam bardzo grubą kreską iksa na kciuku i odbijałam na kartce papieru. Pierwszy wyszedł wyraźnie, drugi bardzo blado a trzeci wcale. I tyle. Przy czym ja nie musiałam się z tym kryć ani spieszyć i robiłam to długo i starannie 😎
W jaki sposób zielone ludziki narobiłyby cichcem tyle iksów? 🙄
Dzień dobry.
Może krzyżyk na Giewoncie hurtem załatwił oszustwa wyborcze.W jaki sposób?
Nie wiem. 😉
Myślę, że Jagoda źle zrozumiała z tymi kciukami. Fałszerstwa odbyły się w ten sposób, że co poniektóre antypisowskie jaczejki (nie będę wymieniał po nazwie, bo przynajmniej jedną dobrze tu znamy) trzymały kciuki, żeby PiS nie wygrał. A jak wiadomo, jest to metoda tak niezwykle skuteczna, że żadni pisowscy mężowie zaufania nie mogli jej się przeciwstawić.
Ja tam wierzę, że fałszerstw wyborczych dokonano przy pomocy kciuków. 😎
I to credo wygłosiwszy, wpadam jak Piłat do Jagodowych na herbatę. 😀
Widzę, że Wy też o Kraśniku. Czy ty Kocie, nie jesteś przypadkiem zbyt dobrze zorientowany?
Normalnie wstyd na całą wieś.
Bry! 🙂
Te ptaszyska to są prawdziwe cholery.
Tylko czekają, żeby umyć parapet lub balkon.
Do Paradoxa-57
Jaki wstyd, jaki wstyd? Splendor i zaszczyt na cały świat.
Jasne, że splendor. 😎 Powstała wręcz polska szkoła pomnikarska, charakteryzująca się tym, że każdy patryjotyczny pomnik musi być z ptakiem (pamiętacie chyba przesławnego JP2 z ptakiem?).
Może to jest takie metaforyczne danie do zrozumienia, że gdzieś tam, pod spodem, naród nasz ma również cojones? 😈
Paw na pomniku to ma być splendor? To ja postoję z wiatrem i daleko
Eeee, nie psujcie mi dramaturgii wydarzeń 👿 Zwykłe czymanie kciuków 🙄
A może to był atrament sympatyczny? Na kciuku niewidoczny a na papierze i owszem. Wtedy krzyżyków można by było nastawiać skolko ugodno 😎
Taki atrament musiały, jak nic, wymyślić wykształciuchy 👿
Kostek G. tez pod duzym wrazeniem Australijczykpw:
http://wyborcza.pl/1,75968,17141889,Pojade_z_toba.html
Paradox chyba za mało się naczytał narodowej literatury. 😈 Jakiś wieszcz przecież wyraźnie wieszczył:
Jak nasza Polska szeroka i długa,
ma na pomnikach paw być i papuga! 😎
A Jagoda też dziś niestworzone rzeczy opowiada. Gdyby coś wymyśliły wykształciuchy, to byłoby to z założenia bardzo niesympatyczne. 😛
Jagodo, eksperyment nie wyszedł, bo metodologia była do bani. Nie dugopisem, tylko krwiom własnom trzeba stawiać iksy. Czeba zrobić nacięcie na krzyż na kciuku i takim naciętym kciukiem stawiać iksy. Każdy może sobie na kciuku zrobić taki krzyżyk i nastawiać mnóstwo pieczątek. Chyba że ma zakrzepicę, to wtedy może nastawiać mniej. Ale trochę może.
A bo to nie wiesz, co mądrzy ludzie opowiadają, że od czytania mózg próchnieje?
Od czytania? 😯 A ja myślałem, że to od myślenia. 😳
Na wszelki wypadek przestaję i myśleć, i czytać, nacinam krwawy krzyżyk na kciuku i lecę sobie radośnie pofałszować, na nutę „Z dymem pożarów”. 😎
Ale Opatrzność będzie miała za co czuwać
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,17144279,Kolejne_16_mln_zl_z_budzetu_panstwa_na_Swiatynie_Opatrznosci.html#BoxSlotI3img
Jak na razie to tylko wniosek posłanki z Wałbrzycha.
A kto donosi? Wipler.
vesper, ale w instrukcji głosowania jest, że krzyżyk (nie mylić z krzyżem) ma być w kolorze granatowym albo czarnym. ma kto granatową lub czarną krew? 🙄 chyba że to o granatowym albo czarnym było a propos podatków 🙄 🙄 🙄 🙄
Poslanka Mrzyglocka nawet nazwisko ma niezbyt ortograficzne.
Dzień dobry 🙂
Jest córasek 😀
Jeżeli już koniecznie muszą stawiać, to niech stawiają, ale dlaczego tak upiornie paskudne 😯 ❗ Jak można coś takiego ku czci? Toż to czysta kpina. Czy ci ludzie oczu nie mają?
Oczy mają, tylko wzniesione ku niebu w rozmodleniu. Kto by tam pod stopy spoglądał.
W związku z uwagą Kota M. przypomniała mi się dyskusja o przyjęciu do krakowskiego Koła Młodych przy ZLP wierszopisa o nazwisku Rzechak. W zasadzie wszyscy zebrani byli na nie, bo wiersze jakie były, każdy widział, ale dyskutować i szukać argumentów nikomu się za bardzo nie chciało, więc z ulgą przyjęto uzasadnienie jednego kolegi: jak możemy przyjąć do literatów kogoś, kto ma w nazwisku dwa błędy ortograficzne? 😎
Chyba macie rację. Coś poplątałam i z sympatycznociom i z metodoliogiom 🙁
Australijczycy to wyjątkowi ludzie. Pogodni, życzliwi a przy tym pragmatyczni 😎
Na każdym kroku można się spotkać z przejawami uprzejmości, gotowości do pomocy. Z urządzeniami ułatwiającymi i uprzyjemniającymi życie. Na przykład specjalne „piece” do grillowania w ogrodzie zoologicznym czy nad jeziorem. Zlewy i stoły do sprawiania ryb na pomostach. I wiele drobiazgów powodujących, że życie jest prostsze i sympatyczniejsze.
W połączeniu, z zatykającą dech swoim pięknem, przyrodą jest to kraj, który chce się odwiedzić. I w którym chce się żyć 🙂
Foma, czarny albo granatowy ma być, żeby głos był ważny. A żeby ważny głos unieważnić, krzyżyk może być żółty, zielony, czerwony, a nawet w barwach – za przeproszeniem – tęczy 🙄
Mam dobre wiadomości dla biskupów. Nareszcie pojawiły się poważne dowody, że onanizm faktycznie może być niebezpieczny. 😈
http://wyborcza.pl/1,75477,17142970,Plaga_onanistow_za_kolkiem_na_amerykanskich_drogach_.html#CukGW
mokro 🙂 bedzie mokrniej 😉 i mawet bardzo deszczowo
zima wiec 🙂
oczy mi opodaja od przegladu pozycji, tlumy wala i to cieszy mnie bardzo 🙂 🙂
maja racje lilith i Pani Kierowniczka, po czynach….. i oczywiscie kazdego a nie tylko Biedronia
(moze uda sie zobaczyc 🙂 )
https://www.facebook.com/video.php?v=826289674075050&set=vb.223507664353257&type=2&theater
brykam czelusc lodowki przejzec 🙂 🙂
pstryk
Rysiu, ale że po czynach, to wszyscy twierdzili. 🙂 Rozbieżność była gdzie indziej.
Ja nie miałem do Lilith żadnych pretensji o jej uwagę i potraktowałem ją sierioznie 😉 bo wprowadziła temat dla mnie jak najbardziej wart przedyskutowania. Z grubsza bym to sformułował tak: w którym momencie polityk, reprezentujący jakąś dyskryminowaną mniejszość, przestaje (w odbiorze społecznym, niezależnie od tego, jak sam to widzi) być jej reprezentantem i zaczyna pracować wyłącznie na rachunek własny bądź swego ugrupowania?
Moja odruchowa odpowiedź brzmi tak: wtedy, kiedy robi się w miarę „normalnie”, tzn. grupa przestaje być dyskryminowana na znaczącą skalę. Ale wiadomo, że to się w zasadzie nigdy nie dzieje samorzutnie, zawsze potrzebni są jacyś „przecieracze szlaków” i ich sojusznicy w społeczeństwie. A to przecieranie szlaków odbywa się m. in. w ten sposób, że się swoją mniejszościowość otwarcie tematyzuje, dopóki się nie okaże, że już nie ma o czym gadać, bo temat całkowicie spowszedniał.
Miałem okazję obserwować ten proces w Niemczech (a Ryś nawet z jeszcze bliższa 😉 ). Kiedy późniejszy wieloletni burmistrz Berlina, Wowereit, jako pierwszy polityk wysokiej rangi, w 2001 roku, w trakcie kampanii wyborczej ogłosił „jestem gejem – i to dobrze tak”, była to jeszcze sensacja medialna i temat do rozmów. Zastanawiano się, czy niemieckie społeczeństwo jest na to gotowe (ankiety wskazywały, że tak), czy tematyzowanie orientacji nie odciągnie uwagi od innych ważnych spraw (okazało się, że nie), czy udział Wowereita w gejowskich imprezach nie odbierze mu sympatii (wręcz przeciwnie, przez wiele lat był jednym z najbardziej lubianych polityków), itd, itp. Kiedy parę lat później z szafy oficjalnie wyszli burmistrz Hamburga von Beust i znany polityk FDP, późniejszy minister spraw zagranicznych Westerwelle, zainteresowanie jeszcze było, ale już bez sensacji, komentarze były raczej w duchu „no, nareszcie się na to zdecydowali – i to dobrze tak”. 🙂 A teraz już o orientacji nawet nie musi się wspominać, bo w niczym ona politykowi nie przeszkadza, ani nie pomaga. Nie jest już tematem.
Rozumiem tych, którzy chcieliby, żeby o orientacji i w Polsce przestało się mówić już, teraz. Sam bym chciał. Ale na mój ogląd, ten moment w kraju jeszcze nie nadszedł i póki homofobi tematyzują tę sprawę negatywnie, trzeba ją również tematyzować pozytywnie.
A kiedy się zastanowię, co z dorobku Wowereita prawdopodobnie przejdzie do historii, to wydaje mi się, że nie będą to jego sukcesy czy porażki jako burmistrza Berlina, tylko właśnie przetarcie szlaku. W sensie społecznym to było ważniejsze. Więc – jakkolwiek naprawdę nie lekceważę potrzeb Słupska 😉 – co do Biedronia też mam takie wrażenie, że jego misja przecierania szlaku może okazać się bardzo ważna, a może i ważniejsza od innych jego dokonań.
Bardzo porecznego slowa sie nauczylam, tematyzowac. Swietne slowo i bardzo dobry wyklad Bobika, ktory zapewne i tak nie pomoze, bo znow rozmawiamy dwutorowo i te tory wcale sie nie spotykaja. W ogrodzie maliny, a w Kijowie wujcio – jak powiadaja Ukraincy.
Ja w wielkim pospiechu staram sie spakowac walizke nie wiedzac jakie i ile mam brac ubrania. Rano odlatuje do Ameryki.
Trzymajcie za mnie kciuki i posylajcie dobre fluidy. Bede potrzebowala kilka ton dobrych fluidow, tak z 10 ciezarowek.
Trzymam, Heleno. Szczęśliwej podróży tam i z powrotem. I udanego pobytu.
Trzymam, Heleno. Bardzo trzymam.
Trzymam, Heleno, i posyłam.
…tych ciężarówek jest ze trzydzieści,
w każdej naręcza najlepszych wieści,
trzy sprzyjających fluidów skrzynie,
kciuki trzymane, z których blog słynie,
i dla pewności, by Złe omamić,
jeszcze kuferek z talizmanami.
I choćby przyszło ze stu złowróży
i każdy bardzo chciał się zasłużyć,
i przechwalali się swoją władzą –
na ciężarówki nic nie poradzą. 🙂
I love you All.
U Kierowniczki Hoko tak ślicznego Kota wrzucił, że nie mogłem nie ukraść: 😆
http://1.bp.blogspot.com/_Ke2sw0dIs3E/Sr_QDNIXsNI/AAAAAAAAD9c/GzsCsS_M6fY/s1600-h/Pianist%2Bcat.jpg
My Ciebie też, Helenko. 🙂
Będziemy trzymać i słać dobre myśli.
4 lapkami kciuki trzymam. Dobrego lotu, szerokiej drogi i udanego pobytu! 🙂 🙂 🙂
Sliczne te ciezarowki, Bobiku 🙂 . A kot tak pilnie nuty czyta, ze chcialbym wiedziec gdzie koncertuje? 😉
Mysle, Heleno, ze po bobikowym wykladzie to juz bedzie jeden tor. Przejrzysciej sie nie da.
A ze temat ciagle w Polsce dziewiczy to i jednego Biedronia za malo. Dobrze, ze nie sam sciezki musi przecierac.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,17149463,Michalczewski_o_LGBT__Mowia_mi__zamknij_sie_juz__.html
Heleno,szczęśliwej podróży, dobrych dni – i pilnuj torebki 🙂
Wlasnie, musze pamietac o torebce bo jestem okropnie cos rozkojarzona….
Bardzo fajny ten bokser. Serce rosnie. Nawet nie wiedzialam, ze tacy bywaja.
Kiedyś już chciałem jakiś link o Michalczewskim wrzucić, ale coś mi przeszkodziło i potem już do tego nie wróciłem. A to była też jakaś strasznie fajna jego wypowiedź na „tolerancyjne tematy”. Już wtedy bardzo mi się spodobał.
Heleno, udanego wyjazdu! 😀
Wysokich lotów i miękkich lądowań, Heleno!
Ja też kiedyś chciałam o Michalczewskim na elgiebetowe tematy wrzucić, ale coś mi przeszkodziło, a potem był kolejny Michalczewski o elgiebetach, a potem kolejny i kolejny… I tak się ich już dużo zrobiło, że pomyślałam sobie, że to chyba jakach pijarowska robota. Nie powiem, sensowna, ale chyba sobie bez mojego linkowania też poradzi.
A tu znany dzialacz antyrasistowski i specjalista od bab przepychajacych sie, zeby je tylko zgwalcic
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,17149560,Ziemkiewicz_wraca_do_tematu_gwaltow__Tym_razem_broni.html
Musze sie do czegos przyznac. Naprawde wstydliwego i niegodnego Mnie. Ale moze miedzy nami, moge wyznac.
Otoz za kazdym razem gdy widze morde Ziemkiewicza nieuchronnie przychodzi mi do glowy pytanie: czy istnieje taka kobieta na Bozym swiecie, ktora by chciala z wlasnej nieprzymyszonej woli pojsc z Ziemkiewiczem do sypialni?
O „pchaniu sie” nawet mi do glowy nie przyszlo.
Taka kobieta istnieje, Kocie, ale juz jest zajeta. Jest zona Korwina Mikke.
Fruń szczęśliwie Heleno.
Dzisiaj tutaj (znanae Ci Hampton Bays)było wiosennie, jutro i w piątek podobnie.
Kocie, znam pare takich kobiet, ktore by chetnie i z wlasnej nieprzymuszonej woli poszly z nim do sypialni lub dokadkolwiek, gdzie moglyby sprawdzic swoje umiejetnosci w dziedzinie kastracji blyskawicznej i bez znieczulenia. Niewykluczone, ze by sie nawet pchaly.
Helenko, czymamy!
Dzieki. Ale ja nie lece do Nowego Jorku, tylko do Palm Beach.
A w Hampton Bays zawsze jest pieknie, nawet jak leje. Spedzilam tan wiele pieknych dni. A raz ukrywalismy sie cala rodzina przez trzy dni przed dziennikarzami. Ale i tak nas odnalezli i tlumek stanal na progu.
Niczego sie nie dowiedzieli. Ojciec byl nieugiety. Musieli poczekac do nastepnego dnia, kiedy ukazal sie nowy numer Lanceta i wtedy juz mogli spokojnie napastowac.
Jeśli, bardzo przepraszam, że wchodzę w szczegóły, tam jest co kastrować. 🙂
Meki, przypomina mi to przepiekna i pamietna scene z jednej z ksiazek Stiega Larssona, gdzie panna Lisbeth Sallander potraktowala swego „kuratora sadowego”, przwiazujac go do lozka i tatuujac mu na brzuchu: Jestem pinkwolonym gwalcicielem. I cos tam jeszcze.
Ach, jakaz piekna scena. Z marzen.
Nowy, watpie.
Jeszcze zdążę przed wyjazdem jego Starej przyznać Mordce Nagrodę im. Heleny za „nieprzymyszoną wolę”, która w ustach Kota ma szczególny urok. 😆
O tym =!+%X/§ Ziemkiewiczu chętnie bym trzasnął jakiś szczytowo wredny, nadający się pod strzechy wierszyk, ale trochę już śpiący jestem, a wtedy gruczoły jadowe słabo mi działają. 🙁
…gruczoły jadowe Bobika……bezcenne! :)))
…chociaż poprzedni wpis bałam się wysłać, gdyż tablet samoistnie, uparcie zmieniał słowo ” jadowe” na „jądrowe”. Obawiałam się niezamierzonej dwuznacznosci :)))
Bobik, masz gotowy material na nowa opere:
Jak dzender zawital do Belchatowa:
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,17149134,Arcybiskup_skarzy_sie_do_kuratorium_na_gender_w_Belchatowie.html#ixzz3MCiWfXdF
OK. Ide psac, bo jutro wczesna pobutka
Kot dał Bobikowi materiał do opery, a mnie materiał do działania.
Czy będę dzwonił do dyrektorki szkoły w obronie polonistki i dzieląc się swoim zdaniem o Jędraszewskim?
Oczywiście, że będę, zachęcam wszystkich:
Szkoła Podstawowa im. Jana Brzechwy w Bełchatowie
tel. 48 44 632 22 08.
Czy bedę dzwonił do archidecezji łódzkiej?
Oczywiście, że będę:
tel: 0-42 664 87 11 lub 0-42 664 87 30, lub 0-42 637 39 40.
Trzeba walczyć wszystkimi możliwymi sposobami!
Dobranoc. 🙂
A mają takiego patrona wspaniałego, i credo…:
„ Są ludzie wielcy duchem i czynem,
Nie, aby czoło uwieńczyć wawrzynem.
Lub się wyróżnić, zyskać znaczenia,
Lecz by nieść drugim światła promienie”.
Jak się to ma do Jędraszewskiego? Nijak się ma!!!!
Dzień dobry 🙂
kawa
Heleno, udanej podróży, czymanie 🙂
Czymam, Heleno!!!! 🙂
Dzień dobry.
Bobiku – dziękuję za kotka! Muszę dorzucić swoje 3 grosze w temacie, który przewijał się tutaj wczoraj. Otóż pracuję całe życie w środowisku, w którym zawsze osoby o innych preferencjach miały odwagę o tym mówić, być może nasze środowisko jest też bardziej wyrozumiałe dla takich nieco artystycznych zachowań. Przez długie lata miałam przyjaciela, który był wyjątkowym człowiekiem, i nigdy nikt nie robił problemów z jego sposobem na życie. Był wyjątkowo utalentowany nie tylko w swoim zawodzie, był duszą towarzystwa jako erudyta i niepospolity człowiek. Przez jego pryzmat oceniamy jemu podobnych. Mam w swoim otoczeniu również młodych, zdolnych wspaniałych kolegów, którzy też prowadzą inne życie i bardzo przeżywam to, jak słyszę te złośliwości i szyderstwa pod adresem ludzi, którzy urodzili się inni i całe życie starają się JAKOŚ z tym radzić. Bardzo trzymam kciuki żeby Biedroniowi się powiodło, bo tak jak ktoś tu już napisał, on może przetrzeć ścieżki. Dana
Dzieki, Koszyczku, zaraz bede sciagac walizke z pietra.
Udana podroz to byc nie moze, a jedynie mniej lub bardziej bolesna.
Audrey odbierze mnie z lotniska, za co jestem bardzo wdzieczja i w drodze z Miami do Palm Beach (ok godziny samochodem) opowie zapewne wszystko co starannie ukrywa przez telefon, bless’er.
Postaram sie jak najszybciej uruchomic laptoka po przyjezdzie, ale moze to troche potrwac.
Trzymam kciuki, Heleno 🙂
Dzień dobry 🙂
Macham Helenie, która pewnie już pilnuje torebki, łapą z zaciśniętym solidnie kciukiem. Ogonem pomacham, jak już będę pewien, że dotarła na miejsce i wszystko jest chociaż w jakim takim porządku. 🙂
W sprawie Świątyni Wypaczności zbiera się na sobotę demonstracja:
http://www.tokfm.pl/blogi/liberte/2014/12/rzeczpospolita_kleczaca/1#BoxSlotI3img
To pocieszające, że demonstracje odbywają się również w sprawach ważnych i poważnych, nie tylko dla podparcia idiotycznych rozgrywek Prezesa. 😉 Niestety, termin jest tym razem bardzo niedobry. Ludzie będą już świątecznie zaganiani i mogą nie znaleźć czasu, żeby lecieć pod Sejm.
Nici z opery o genderze w Bełchatowie. 🙁 Nawet przymierzyć się do niej nie mogę, bo nie wpuszcza mnie do tej notatki. Dzwonić w związku z tym też nigdzie nie mogę, bo nie wiem dokładnie, o co biega, ale generalnie uważam metodę Nowego za wartą wypróbowania. Ja dotąd raczej pisałem maile, ale osobista rozmowa przez telefon może mieć nawet większy „walor poznawczy” i to dla obu stron. 😉
Dano, ta druga strona medalu, czyli istnienie środowisk, które potrafią w niedyskryminujący sposób radzić sobie z innością, mnie się też wydaje ważna i też trzeba o niej pisać. Bo to jest kwestia wzorców. Łatwiej korzystać z już istniejących, niż dopiero wypracowywać nowe. I dobrze, żeby te wzorce w jakiś sposób pojawiały się w przestrzeni publicznej.
Szczęśliwej podróży, Helenko i dobrego pobytu u Mamy.
Piaskownica? Jasne, piaskownica, ale o standardach coraz bardziej azerbajdżańskich: 👿
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17150309,Palikot__Pawlowicz_ostentacyjnie_jadla_w_Sejmie_i.html#BoxWiadTxt
Transmisja na żywo z pobytu Prezydenta Ukrainy w Lublinie
https://www.youtube.com/watch?v=F6_PUmJlGgE
Irku, dziękuję. 🙂
A inny prezydent, Prezydent-Niedzwiedz wg slow wlasnych, nieslusznie i niezasluzenie atakowany:
„Nie chodzi o Krym. Chodzi o to, że walczymy o naszą samodzielność, suwerenność i prawo do naszego bytu”
Paskudny jest swiat. Tak nastawac na byt, samodzielnosc i suwerennosc bezwinnej Rosji i jeszcze bardziej bezwinnego Putinka. 😉
Raz niedźwiedzia w jego gawrze dosięgła wieść nowa,
że zające ponoć mają go zaatakować.
Choć zwierzęciem był bojowym, serce mu zadrżało,
no bo zając, to wiadomo, lubi pójść na całość,
uszyskami długaśnymi poharatać brzydko,
a na końcu przeciwnika jeszcze zmiażdżyć kitką.
Niedźwiedź, chociaż wystraszony, nie marnował czasu
i poleciał na rabunek do cudzego lasu
taką bowiem miał metodę, żeby serce drżące
uspokoić i obronić się przed złym zającem.
Nakradł, zniszczył, pomordował, nałgał w żywe oczy
i zakrzyknął: teraz już mi zając nie podskoczy,
sam się będzie bał i szybkim się oddali biegiem,
widząc, z jakim do czynienia ma wielkim strategiem.
A że własny las od tego zaczął coś być chory?
Drobiazg! Najważniejsze, żeby gryzoń robił w pory! 👿
Piesku, mnie wpuściło (po kilku próbach) do tekstu o Bełchatowie, więc pokrótce streszczę tę kobrę.
Arcybiskup przeczytał artykuł w „Ich Dzienniku” pt. „Szóstka za gender”, w którym była taka opowieść:
„W jednej ze szkół w Bełchatowie nauczyciele przekupują chłopców obietnicą wyższej oceny, aby odgrywali dziewczęce role i całowali koleżanki. Maluchy reagują płaczem. (…) Wychowawczyni i nauczycielka języka polskiego jednej z czwartych klas poleciła chłopcom, by przyjęli rolę dziewczynek i prowadzili ze sobą dialog na temat lalek Barbie. Za zaangażowanie się w role dziewcząt chłopcy dostali obietnicę otrzymania najwyższej oceny, czyli szóstki”
Prawda była taka: polonistka podzieliła klasę na grupy, które miały odegrać pantomimę do fragmentu książki Joanny Olech „Dynastia Miziołków”, czytanego przez jedno z dzieci. Była tam akurat mowa o chłopcu odprowadzającym do szkoły młodszą siostrę. Dziewczynka wraca do domu, by ucałować mamę i maskotkę. Po drodze rozwiązują się jej buty, przeskakuje płyty chodnikowe i spotyka koleżankę ze starszaków, z którą rozmawia o lalkach Barbie. Przez niesforną dziewczynkę chłopiec spóźnia się do szkoły. W każdej grupie mieli występować: brat, siostra, mama i koleżanka.
Tak się złożyło, że w klasie jest więcej chłopców niż dziewcząt, więc polonistka poprosiła jednego z chłopców, żeby odegrał rolę tej dziewczynki. Chłopak się zgodził, żadnego płaczu nie było. Żeby było śmieszniej, to akurat ta grupa nie zdążyła wystąpić, bo lekcja się skończyła. Dalszy ciąg miał być następnego dnia, ale po interwencji matki chłopca (i już wiadomo, skąd to wyszło!) został on z odgrywania roli dziewczynki zwolniony 😈
Nikt z „Dziennika” nie kontaktował się ze szkołą. Artykuł ukazał się 4 tygodnie po lekcji. Po nim przyszli do szkoły przedstawiciele katolickiego pisma „Wychowawca” i inicjatywy Stop Seksualizacji Naszych Dzieci, a także proboszcz. Ustalono, że nic takiego, co zostało opisane, nie miało miejsca, ale mimo to Jędraszewski przygotował na podstawie artykułu list do odczytania w bełchatowskich kościołach. I domaga się interwencji kuratora.
Wrrr
Dzięki, Kierowniczko.
Niestety, opera komiczna by mi chyba z tego nie wyszła, bo mimo licznych elementów komicznych w sumie jest to raczej tragedia. Mógłbym jej dać roboczy tytuł „Nie mów fałszywego świadectwa”. 🙄
Ale mam niezły pomysł na zakończenie: w siedzibie biskupa Don Marco pojawia się kamienny posąg JP2 (najlepiej ten z ptakiem) i porywa kłamczucha do piekła. 😈
Bobiku, az mnie lapka swedzi, zeby ten poemat o niedzwiedziu-strategu poroznosic. Cudny ❗ Poczekam jeszcze troche, zeby Mordce przyjemnosci nie odbierac, choc zapowiadam, ze dlugo nie wytrzymam. 🙂
Podejrzewam, że Mordka ma teraz na głowie całkiem inne sprawy niż roznosicielstwo i na czas pobytu w Ameryce zastępstwo przyjmie z radością. 😉
A i ja nie zaprotestuję, bo już we wczesnym szczenięctwie nauczono mnie zasady „nie stawia się tamy dobroczynności”. 😆
Kocie, Lisbeth Salander, to tez moja ulubiona postac. I tak by sie przydala. Nawet jak gruczoly jadowe Bobika sa w pelni sprawne. Bo jak nie humorem go to lisbethka mozna by przylozyc.
Bobiku, jesli kamienny posag JP2 mialby wolna chwile, to nie moglby jeszcze paru poporywac? Moze brac w peczkach. 😉
A jak juz jestesmy przy Wielkim Strategu, to przypmnial mi sie pewien proces sadowy sprzed lat.
Oskarzony wyjasnial Wysokiemu Sadowi, iz w dniu rzeczonego incydentu wybral sie na zupelnie pokojowy spacer. Mial akurat przy sobie bagnet, ktorego pochodzenia nie mogl Sadowi wyjasnic, jako ze w ostatnich czasach rzadko bywal trzezwy. Spacerowal sobie akurat w gestym tlumie ludzi, gdy wtem jakis Typ go potracil. Oskarzony musial przeciez wtedy dzgnac go bagnetem, by Typ sobie na takie zachowania nie pozwalal. Ponadto Typ, a dokladniej Typek, nie pojawil sie w sadzie pod pretekstem, ze pare dni po wyzej wymienionym incydencie zostal pochowany. W zwiazku z powyzszym oskarzony wnosi o uniewinnienie lub przynajmniej uznanie okolicznosci lagodzacych i lagodny wymiar kary.
Ta historia jest autentyczna. Straszne, jak tych chronicznie niewinnych ciagle ktos sie czepia. 😉
Takiego malutkiego radnego to Wielki Posag moglby niesc jednym palcem. Albo moglby radny w dziobku ptaka miejsce znalezc. 😉
http://wyborcza.pl/1,75248,17153020,Krucjata_radnego_egzorcysty_przeciw_WOSP_Jerzego_Owsiaka.html
Wyczerpala sie kocia cierpliwosc i Niedzwiedz-Strateg uswietnil Misia
http://wyborcza.pl/1,75477,17154348,Rosja_to_mis__ktory_siedzi_cicho__na_miodku_i_jagodkach__.html
Z żalem wielkim konstatuję, że nie mam ani krzty talentu poetyckiego któregokolwiek z uczestników, więc mogę jedynie posłużyć się twórczością mistrza Waligórskiego do ilustracji dwóch problemów. Pierwszy z myszami. Może to było właśnie tak:
Siedziały raz dwie myszy popod polną miedzą.
Siedzą tak sobie, siedzą, siedzą, siedzą, siedzą,
Siedzą, siedzą, wtem nagle w srogi wigor wpadły!
Jak nie hycną do góry… i z powrotem siadły.
Czy, Bobiku jesteś pewien, że nie było tam drugiej myszy?
A to a propos dzisiaj:
Kiedyś pijany zając włóczył się po rżysku,
A spotkawszy niedźwiedzia, naprał go po pysku.
Niedźwiedź wpadłszy do domu wrzasnął: – Leokadio!
Coś się chyba zmieniło, włącz no prędko radio!
I moja opinia o propozycji zaangażowania Lisbeth do wiadomo czego. Z racji takiej a nie innej pracy, w takim a nie innym miejscu mogę stwierdzić, że kastracja, jaką metodą by nie była dokonana (krwawo – na ostro czy bezkrwawo – na tępo emaskulatorem) zawsze jest zabiegiem wprawdzie bardzo bolesnym, niemniej jednak szybkim i efekt bolesności minąłby zdecydowanie za szybko. Długotrwałe skutki są oczywiście nieodwracalne, ale mam wątpliwości czy dla Ziemkiewicza miałyby one jakieś znaczenie. Polecałbym mu systematyczną totalną depilację pensetą na sposób indiański. Byłoby to zajęcie na tyle go absorbujące, że być może nie miałby czasu na pisanie głupot. Bo łagodny mam charakter.
Dlaczego musi być albo-albo? Można by wykastrować w ramach kary za dotychczas napisane głupoty, a depilować profilaktycznie, dla powstrzymania przed pisaniem następnych. 😎
Drugiej myszy na pewno nie było, za to była dwójka dość aktywnych obserwatorów (z bardzo bliska) tej pierwszej, tzn. Pręgowana z jednej strony, a ja z drugiej. Jak się tak dobrze zastanowić, to ta mysz nie bardzo miała jakieś inne wyjście oprócz hycnięcia w górę. 😉
Ziemkiewicz zagorzałym gwałtów jest kibicem,
choć wielbi je w teorii raczej niż w praktyce.
Sam nie gwałci nikogo, choć się pcha pół miasta,
bo do gwałtu niezdolny jest moralny kastrat.
Erotoman – werbalista,
gada wciąż, lecz nie korzysta.
Ziemkiewicza gadki płone,
mały świntuch – bez kohones.
Nic dziwnego, że w gwałty redaktor nie wierzy,
z całą pewnością nie ma ich wśród swoich przeżyć –
któż by tak obrzydliwe wisty chciał zaliczać,
jak cielesne zbliżenie się do Ziemkiewicza? 🙄
Dzień dobry 🙂
W tej bełchatowskiej historii najbardziej zwariowane jest to, że świecka szkoła trwożliwie pełza przed katolickimi działaczami, proboszczem i arcy, zamiast grzecznie pokazać towarzystwu, gdzie się zgina dziób pingwina.
Sejm pełza, rząd pełza, urzędy państwowe pełzają, a jedna bełchatowska szkoła ma się wyłamywać? 🙄
Tak, Haneczko. Pani dyrektor powinna zaprosić do siebie tych rodziców, którzy uważają, że w szkole zagościł podły dżender i wytłumaczyć na czym polega różnica między samorządową szkołą publiczną, a prywatną wyznaniową i przypomnieć, że przecież można dziecko posłać do tej drugiej 🙄
dżender potrafi być uroczy. moja prawie-czteroletnia-córa oburzyła się za sugestię, że po pobraniu krwi do badania dostanie naklejkę z napisem „dzielny pacjent”. w grę wchodziła tylko „dzielna pacjentka” [sic!]
Taka mała, a już feministka. 😆
Foma, masz przed sobą ciekawą przyszłość, będzie się działo 😉
Bardzo jestem ciekaw, czy Nowy się dodzwonił, a jeżeli tak, to jak wyglądała rozmowa.
się już dzieje. zapamiętuję góra połowę złotych myśli 🙄
A od czego nowoczesna technika? Nagrywać. Wszystkie. 😎
Zionę ogniem tak, że żaden smok mi nie dorówna 👿 👿 👿
Napisałam kilkanaście listów do posłów PO, począwszy od posła z mojego obwodu, regionu, szefowej PO, marszałków i ministrów z ramienia PO.
Poprosiłam o wytłumaczenie się z decyzji zadysponowania 16 mln na wiadome muzeum. Poinformowałam, że czuję się kolejny raz zlekceważona i oszukana przez partię, która mnie ośmiesza i upokarza swoim kunktatorstwem w stosunkach z KrK. Oświadczyłam, że noszę się z zamiarem oddania nieważnego głosu w wyborach parlamentarnych. Za ewentualne oddanie kraju w ręce PiS odpowiedzialne będzie PO. I PiS rozprawi się z PO. Na co posłowie w pełni sobie zasłużą 👿
Podpisałam to imieniem, nazwiskiem, zawodem, miejscem zamieszkania, etc.. 😎
Kurczę, wypadałoby zrobić to samo, a nie jestem całkiem pewien, czy mi napędu starczy. Ale spróbuję.
W każdym razie szapobasy dla Jagody. 🙂
jak nagrywać coś, co padło? 😯 jak nagrywać przeszłość? 🙄
Wielce zbulwersowana daniną państwową,
Jagoda zionąc ogniem, potrząsając głową,
napisała wnet protest. I z intencją szczerą
podpisała się wszystkim, nawet etceterą…
😉
Jagodo, brawo 🙂 A do tych 16 mln na Swiątynię Opatrzności dochodzą jeszcze następne miliony, za na przykład lekcje religii
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,17155046,Informatyka_i_chemia_tylko_w_pierwszej_klasie__za.html
Z tematem lekcje religii i pieniądze mam dość pocieszne wspomnienie. Do ślubu kościelnego trzeba było dostarczyć zaświadczenie z parafii, że uczęszczało się na lekcje religii, lata siedemdziesiąte, religia w salkach katechetycznych. Pojechałam do mojej byłej parafii i poszłam na plebanię po to nieszczęsne zaświadczenie. Wpuściła mnie gospodyni i kazała czekać, bo proboszcz zaraz przyjdzie. Czekałam tak dobrą godzinę, coraz bardziej wściekła. Gdy wreszcie się zjawił, najpierw zjechał mnie, że biorę ślub w innej parafii, potem dał do zrozumienia, że robi mi łaskę, a potem jeszcze miałam „co łaska” zapłacić. No więc wzięłam to zaświadczenie i wyszłam, bez płacenia i dziękowania. Wściekł się na tyle, że w niedzielę opowiedział o tym na kazaniu.
Jagodo, wielkie brawa. Oby znalazlo sie wiecej takich jak Ty.
Dzień dobry,
Od bladego świtu (w Polsce) próbowałem się dodzwonić zarówno do szkoły jak i do łódzkiej twierdzy biskupiej. Bez sukcesu. Telefon szkolny chociaż odpowiadał, że jest tymczasowo wyłączony, mogło też być zbyt wcześnie. Znacznie częściej próbowałem numer archidiecezji, około 10 razy. Cisza. Nikt nie odbierał.
Jutro spróbuję znowu, czasami jestem uparty, a na religię w szkole i panoszenie się KK nie u siebie i nie za swoje pieniądze jestem szczególnie uczulony.
Dziwi mnie dzisiejsza awantura sejmowa. Przecież gdy Pawłowicz je, to nie mówi…. Czy można chcieć więcej? 🙂
Dobranoc 🙂
Jagodo (22:09), kiedyś mój przyjaciel, zapytany przeze mnie o przyczyny niechęci do PO, odparł że jedyną różnicą, jaką widzi pomiędzy dwoma głównymi partiami politycznymi w Polsce jest to, że PiS żyje dobrze z proboszczami, a PO z biskupami.
No i rzygać się chce, gdy widać praktyczne implikacje tego, co powyżej, w tym przypadku mylenie kultu z kulturą. Ale, jak po wielokroć już tu powtarzałem, im więcej Kościół Katolicki nakradnie, tym gorzej dla niego, bo wahadło kiedyś musi odbić. A ja jestem człowiekiem wierzącym; w tym sensie, że wierzę, że tego doczekam.
Aha, spodobał mi się tekst Maziarskiego (GazWyb). Ponieważ, jak donosiło bobikowo, to co się tam otwierało sposobem, teraz już się nie otwiera, tutaj kopia.
Dzień dobry 🙂
kawa
Ja jednak widzę problem z jedzeniem posłanki. To były dopiero przedbiegi. Przytrenuje i zacznie mówić w trakcie jedzenia. A wtedy efekt może być porażający.
Nigdy w życiu nie zjadłabym posłanki, zwłaszcza Pawłowicz.
Tematycznie
http://wiadomosci.gazeta.pl/raczkowski/171265576/Marek+Raczkowski+dla+Gazeta.pl+-+19.12.2014/p#BoxSlotMT
Dzień dobry 🙂
Należę do grupy niewierzących. W to, że dla poślicy P. jedzenie wyklucza mówienie, albo na odwrót. Poślica P. nie wykazuje najmniejszych nawet objawów kultury osobistej, więc skąd nagle miałoby się wziąć u niej przekonanie, że nie mówi się z pełną paszczą?
Ona może równocześnie jeść, krzyczeć, bluzgać jadem, wygrażać, siedzieć, podskakiwać i tkwić na klęczkach. Tzw. multitasking parlamentarny. 🙄
Maziarski słusznie prawi, ale co Kaczyński myśli o swoich wyborcach, można było już dawno wykombinować. Cały jego „program polityczny” jest przecież od początku kierowany przede wszystkim do targetu mądrego inaczej. To jest wszystko oparte na takim założeniu, nawet nie makiawelicznym, tylko chłopkoroztropkowym: nie mam co przekonywać mądrzejszych ode mnie, bo oni zawsze potrafią mnie przegadać. Trzeba się oprzeć na głupszych, którymi będę mógł kręcić jak mi się spodoba.
I to się w pewien sposób sprawdza, aczkolwiek ograniczenia tej metody są coraz wyraźniej widoczne. Do sprawnego rządzenia ona się nie nadaje, ale do bycia latami niekonstruktywną opozycją zupełnie wystarcza.
Dzień dobry 🙂
wszyscy jesteśmy ciemnym ludem, który w ramach walki z kościołem robi takie rzeczy:
http://natemat.pl/127691,swiatynia-opatrznosci-bozej-to-nie-wszystko-placimy-2-mln-zl-na-koscielny-instytut-ktorego-szefem-jest-brat-polityka-psl
I na kogo głosować? Nie na PiS – wiadomo dlaczego. Palikot wszystko spaprał. Sześciu jego byłych posłów przystąpiło do klubu PSL. Tak zwana lewica? Kalisz głosował „za” w sprawie pieniędzy na muzeum JPII. Korwin – Mikke – wiadomo. Czyżby już tylko zielone ludziki zostały?
Adam Struzik, kiedy był marszałkiem senatu, szarpnął się na prezent dla Domu Dziecka. Zafundował, z kasy senatu, całą beczkę kwaszonej kapusty. Niech się bachorstwo cieszy 👿 i wie, że pan jest hojny 👿
Ludzie, którędy do wyjścia???!!! 😯 🙄 👿 🙁
Nepotyzm Struzika sytuuje się gdzieś w rejonach uzbecko-sudańskich, tzn. blisko mistrzostwa świata. Jeszcze trochę pan marszałek poćwiczy i dojdzie do poziomu somalijskiego. Na dodatek jest to nepotyzm otwarty, bezczelny i ustawicznie obwieszczający „możecie panu majstrowi skoczyć”. Czy naprawdę na kogoś takiego bicza nie ma?
Wiem, to trochę obok tematu, czyli finansowania kościelnych przedsięwzięć z podatniczej kieszeni, ale jak słyszę „Struzik”, to mi się finka w kieszeni otwiera. 👿
Bry!
Babilasie, jak żyje dobrze z biskupami? Przecież po kolei wieszają na PO psy nie przebierając w słowach.
A już to, co wygadują w katedrze Nycza, co miesiac, albo i częściej kwalifikuje się na doniesienia do prokuratora.
Dlatego nie rozumiem takich działań, zarówno księża, jak i spora liczba wiernych będzie na nich pluła tak czy siak.
Dzień dobry 🙂
Jagodo, nie wiedziałem, że też jesteś smokiem 😀
Ale super 😀
To dorosły smok po zionięciu ogniem wysyła kilkanaście listów? 😯
Już od jakiegoś czasu czułem, że to zionięcie coś słabo działa 👿
Relata refero, Siódemko (12:09), nie znam się, nie bywam – ale z tego, co piszesz, wynika, że miłość jest nieodwzajemniana. Tym większy skowyt, bo w zasadzie PO i PiS różnie się teraz od siebie tylko stosunkiem do sprawy smoleńskiej. A myśmy (za Giedroyciem) mieli za złe naszym dziadkom, że wokół dwóch trumien się polaryzuje polska polityka; okazało się, że nam wystarczy jedna.
Największym grzechem Struzika w mojej optyce, Bobiku (11:44), jest izbanizacja kultury na Mazowszu (i w „Mazowszu” i w wielu innych miejscach – czekam tylko na pomysł połączenia WOKu z Mazowszem; może zresztą już był). Ale to właśnie taki horyzont umysłowy, remizy strażackiej i koła gospodyń wiejskich (z całym szacunkiem dla obu instytucji). Pisała o tym nie raz Pani Kierowniczka u siebie.
Zgadzam się raczej z Mt7, tzn. zachowanie PO jako całości też mi coraz bardziej wygląda na lizusostwo dla lizusostwa, tak jakby „na rozpaczliwca”, bo a nuż od któregoś biskupa jeszcze uda się jakieś dobre słowo wyszarpać. Choć nie wykluczam, że i Babilas ma rację w tym sensie, iż osobiście któryś tam polityk PO z którymś tam kościelnym dostojnikiem ma dobre układy.
Podejrzewam, że posłowie PO w kuluarach stale klepią sobie mantrę „bez Kościoła nie da się w tym kraju rządzić”, nie biorąc w ogóle pod uwagę, jak zmieniają się nastroje społeczne, sytuacje, postawy, itd. Przypadki SLD czy Palikota wydają się to przekonanie o niezbędności KK potwierdzać, ale przecież bierze się to właśnie stąd, że przeciw zjednoczonej prokościółkowości PO, PSL i PiS, mniejsze niekościółkowe ugrupowania nie mają szans się przebić. Błędne kółko. 🙄
W PO musiałaby się znaleźć grupa (niemała) odważnych, którzy powiedzieliby sprawdzamy! A może my tych biskupów tak naprawdę wcale nie potrzebujemy, zwłaszcza że już dawno przestali nas wspierać? Przetestujmy to. No, ale odważnych, a w dodatku myślących, nie na każdym skwerku sieją. 🙁
Alternatywą dla prokuratora jest zamknięty zakład zdrowia psychicznego.
Babilasie, ja bym nie sprowadzał szkodliwości Struzika do izbanizacji, choć o niej swoje zdanie tyz mom. 😎 Choćby ten Instytut JP2 marszałkowego braciszka: przecież to jest placówka niby to, owszem, kulturalna, ale też jest to kultura z zaściankowo-parafialnej łączki (bo tylko z takiej perspektywy można uważać JP2 za niedościgłego tytana myśli i atrakcję na skalę światową), sięgająca wyłącznie do „świetnej przeszłości”, kompletnie pozbawiona związków z bieżącymi, światowymi nurtami kulturalnymi, nie mówiąc już o wychyleniu w przyszłość. I zdecydowana większość forsy (jak na kulturę ogromnej!) idzie właśnie na takie przedsięwzięcia – nieważne, czy to po linii religijnej, czy świeckiej, grunt, że odbiorcami są sami swoi.
Swego czasu, swojemu synkowi, kiedy udawał się buszować w okolicy lodówki nakazywałem klaskać i gwizdać. Ciekawe, czy taki zabieg udałby się z posłanką P.
O pozostałych reprezentantach narodu: miewam takie marzenie. Wyczarterować stary, w miarę możliwości pordzewiały tankowiec, zapędzić ich tam do tych ogromnych zbiorników i zaspawać wszelkie włazy. Mogliby zabrać ze sobą krzyże.
Lizusostwo wobec KK jest i w kulturze, i w edukacji:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,17155046,Informatyka_i_chemia_tylko_w_pierwszej_klasie__za.html#MT
Gdzie sieje większe spustoszenie, trudno powiedzieć 🙁 A przez ile pokoleń będziemy odrabiać zapaść cywilizacyjną z tego wynikającą? Strach pomyśleć.
Ten pomysł z tankowcem byłby dobry tylko wtedy, kiedy można by mieć nadzieję, że następni wybrani reprezentanci będą lepsi. A kto ją ma? 🙁
To jest właśnie największy problem, że lizusostwo wobec KK jest na każdym kroku, a w ostatnim czasie zaczęło to wręcz sprawiać wrażenie jakiegoś obłędnego konkursu pod hasłem „kto szybciej i lepiej się podliże”.
No tak, praktycznie już wystartowała kampania wyborcza. 🙄
Michalski sugeruje, ze 16 mln to cena za 5 biskupów:
http://www.krytykapolityczna.pl/felietony/20141218/pieciu-biskupow-za-szesnascie-milionow
Ale co to za biskupi? Oni to co chcą, powiedzą w RM, nie potrzebna im obecność w marszu partyjnym.
To są swego rodzaju celebryci, nie widać i nie słychać rozsądnych, bo w kółko pokazują i nagłaśniają takich właśnie.
a może to strategia zasypania złotem na śmierć? 🙄 🙄 🙄 🙄
Trochę więcej psoptymizmu. Może pierwsza i druga zmiana polityków byłaby na straty. Ale trzecia albo czwarta? Jak mawiają starożytni Rosjanie frak dobrze leży w czwartym pokoleniu. A w tym wypadku rotacja byłaby szybsza. Tankowiec też pewnie dałoby się wykorzystać wielokrotnie.
Paradoxie, frak może leży dobrze, ale zawartość fraka się liczy.
Ja widzę zjawisko odwrotne.
GDzieś tu był przepis Markota na gravlax i nie mogę znaleźć. 🙁
Nie wiem, czy to jest zabawne, ale ta światynia wilanowska jest od poczatku bojkotowana przez księży.
Może nie wszędzie, ale w Warszawie tak.
Gdyby było inaczej te zbiórki wyglądałyby zupełnie inaczej
A PB pewnie doczekać się nie może tego wotum.
To jest tak blisko życia i ludzi, jak młodzieniec, który mnie nawiedził z wizytą duszpasterską i zapytał w progu czemu jestem taka zmęczona i spocona. Zacukał się odpowiedzią, że to czas porzadków przedświątecznych.
Póżniej usiadł i zapytał, czy chcę mu coś powiedzieć, odpowiedziałam, że nie, więc mnie zapytał, czy codziennie odmawiam paciorek.
Ech.
Aj hew e drim. Prawdopodobnie nie był koszmarny. A było tak.
Jestem królem. Niestety, moja monarchia z jakiegoś powodu jest parlamentarna. W przedpokoju czeka szef tajnych służb. Podnoszę słuchawkę najbardziej czerwonego z kilkunastu telefonów.
– Wołodia, jest interes do zrobienia. Masz tam na północy jakieś bezludne wyspy, no wiesz, lodowiec, niedźwiedzie od czasu do czasu, poligony atomowe? No właśnie, takie coś. To bym potrzebował jedną wydzierżawić. Na rok, tak myślę, dłużej nie trzeba, nawet pół wystarczy, ale niech będzie dla okrągłego rachunku. Ilu? Szybko łapiesz. Kilkanaście tysięcy, po południu będę wiedział dokładnie. No i wiesz, transport… Nie, bez luksusu, normalnie. Tak, może być przez Magadan, to nawet ładnie wyjdzie. Łukaszenka? A co z nim? Przepuści, przepuści, jeszcze postawi orkiestrę dętą na granicy. To jutro mój człowiek się skontaktuje z twoim człowiekiem. Tak, jakoś się rozliczymy, zawsze się rozliczamy. Na razie, Wołodia.
Dobra, to załatwione. Szef tajnych służb miał przynieść spis posłów i kandydatów ze wszystkich list z ostatnich 20 lat. Tych nowych też, wybory za dwa tygodnie. Jego ludzie będą mieli tydzień na ćwiczenie wchodzenia o czwartej rano, wyrobią się. Kiedy naród będzie głosować, całe towarzystwo powinno już podziwiać Ural przez szczeliny między deskami. Potem się narodowi wytłumaczy, że wybrańcy nie podjęli obowiązków i tak jest lepiej. Zresztą naród to wie.
To połowa roboty. Teraz trzeba zaprosić ambasadora Chile, czy kto tam ma jakieś wyspy koło równika, z rekinami i skorpionami. Dla tych spasionych katabasów polarna wyspa byłaby za dobra, niech najpierw zrzucą trochę sadła. Ministranci nie pojadą, te sprawy we własnym zakresie. Ile to będzie statków? Po kolei, potem będziemy liczyć, teraz dawać tu szefa.
Pociągnąłem za ozdobny kutas dzwonka i obudziłem się. Byłem rozczarowany.
Jak myślicie, czy z takim programem miałbym szansę na stanowisko króla? 😳
O, Paradox podobnie kombinuje, tylko trochę nieekologicznie. Stary tankowiec może wytruć rekiny, lepiej niech sobie stworzonka pojedzą. 😈
mt7
gravlax?
Nie przypominam sobie zamieszczania tutaj przepisu, ale mogę go podać teraz.
Można skorzystać z tego przepisu albo zrobić po mojemu, ale skorzystać z ilustracji do przepisu podanego wyżej:
Proporcje
filet z łososia (ze skórą) ca 500 g
2 łyżki cukru
1 łyżka soli morkiej
1 duży pęczek koperku, pokroić grubo nie odrzucając łodyg
1 łyżeczka pieprzu (białego i czarnego)- rozgnieść w moździerzu
1 łyżeczka nasion kolendry
Rybę przekroić na pół. Najlepiej, gdy są to dwa filety pasujące do siebie dokładnie, ale z braku laku…)
Obie połowy ułożyć skórą do dołu, pokryć mieszanką soli, cukru i przypraw, obłożyć koperkiem. Złożyć przyprawioną stroną do środka, owinąć ściśle folią polietylenową, włożyć do pasującego naczynia szklanego lub porcelanowego, przykryć ściereczką, na to pasująca deseczka i kamień (słoik z wodą) obciążający.
Wstawić do lodówki lub w inne chłodne miejsce, odwracać co 12 h. Po min. 48 godzinach nadaje się do jedzenia, ale marynować można dłużej, do 5 dni.
Po tym czasie odlać wydzielony płyn, oczyścić z kopru, kroić cieniutko i jeść. Resztę ryby zapakować w folię i trzymać w lodówce przez tydzień lub zamrożoną przez miesiąc.
Kolendrę też rozgnieść, razem z pieprzem.
Wielki Wodzu
Jakież to zagrożenie ekologiczne może spowodować stary tankowiec w porównaniu z zatruciem spowodowanym przez skonsumowanie tylu polityków? Wyobrażasz sobie to spustoszenie? Bo mnie na samą myśl włos się jeży i skóra na plecach się marszczy. Zwłaszcza jeśli się weźmie posłankę P. Jakiż rekin dałby radę przełknąć taki kąsek. Przecież na śmierć by go zagadała. I to z pełnymi ustami.
Czekajta chłopaki, spoko, nie wprowadzajmy tu podziałów. 😛 Drim to drim, w nim się wszystko da pogodzić.
Znaczy, te wyspy można wykorzystać tak, jak Wódz mówi, a do tankowca wsadzić wszystkich niepokornych dziennikarzy i jeszcze trochę z pokornych a niekompetentnych dobrać (listę sporządzimy zespołowo), dać im kilka beczek denaturatu, wyjścia pozamykać i niech sobie tam w środku tankują do us..nej śmierci.
Ja to lubię, żeby wszyscy mieli udział. 😈
Swoją drogą tych rekinów też by mi trochę żal było. Nie mógłbyś, Wodzu, z tymi tropikami tak pokombinować, żeby żywiny nie męczyć? 😎
Dzięki, Markocie 🙂
Bobiku…..”do us..łanej różami śmierci” 😉
O, właśnie. Nie zapominajmy o elegancji. 😈
Dobry wieczór,
jest elegancko wśród rekinów 😈
Może nie wszystkie szczegóły w poniższej opowieści się zgadzają z propozycjami Szanownej Frekwencji, ale ta moja licencja czasami robi, co chce i moich sprostowań w ogóle nie słucha. 👿
Wielki Wódz, utrudzony ciągłym wodzowaniem,
zasnął raz w piękny dzionek na leśnej polanie,
Świergoliły ptaszęta, płynął zwolna strumyk,
a Wódz śnił takie rzeczy, że we śnie puchł z dumy.
Zanim zdążył w proteście ktoś pokręcić łebkiem,
zdążył znaleźć skalistą, polarną wysepkę
i Sejm na niej umieścić, wśród mchów i porostów,
mrucząc „to odpowiednie miejsce jest po prostu,
niech wybrańcy narodu wreszcie, do cholery,
nie nas w konia wciąż robią, tylko renifery“.
Po wyczynie tym zaraz drugi numer palnął,
jeszcze jedną wysepkę znalazł – tropikalną,
pełną węży, skorpionów i innej gadziny,
a z zewnątrz otoczoną ściśle przez rekiny,
po czym, z niewysłowioną senną przyjemnością,
bez ceregieli zbędnych wysłał na nią Kościół
i dodał słówek parę do zbożnego dzieła:
„teraz będziemy czekać, by wyspa kichnęła“.
A na koniec, za czyjąś dobrą idąc radą,
kupił stary tankowiec o nazwie Paradoks,
media zgrabnie nań wsadził, włazy pozaspawał
krzyknął „dobrej roboty odwaliłem kawał!“
i patrzył, jak tankowiec szybko się oddala,
podskakując jak piłka na wzburzonych falach.
Po tym akcie ostatnim, gdy już Wódz odpoczął,
widok taki ukazał się wodzowskim oczom:
rozkwitł kraj, diabli wzięli potępieńcze swary,
nikt nie pytał, kto katol, a kto znów towariszcz,
życzliwość się ogólna rozlała wśród ludzi,
zmądrzeli i…
Niestety, tu się Wódz obudził. 🙁
to jest majstersztyk !!!
Powiem krótko i z polska ” chapeau bas „
😳
A dla mnie 10% sławy, bo zainspirowałem Wieszcza. 😛
A kto pomoże biednym braciaszkom?
http://wyborcza.pl/1,75477,17161669,Franciszkanie_na_progu_bankructwa.html
Nisiu, wychodzi na to, że zrządzeniem losu będą musieli żyć zgodnie z regułą swojego zakonu.
ach, pomarzyć ,dobra rzecz !
Wodzu, ale podziel się uczciwie tymi 10 procentami z Paradoxem, zwłaszcza że Ty tu już niejedne 5 minut sławy miałeś. 😈
O, przypomniałem sobie, że nawet dolmenem zostałeś uczczony. 😆
Atahualpa w podłym humorze,
łazi, rwie włosy, krzyczy „o Boże!”
psioczy na Inków małych i dużych,
wcale nie patrząc, czy ktoś zasłużył,
no i w ogóle tak daje czadu,
jak ktoś, kto dawno nie jadł obiadu.
Kapłan do słońca zanosi modły
i pyta: królu, skąd humor podły,
co się tak wściekle po Quito tułasz,
jakby ci lama w ucho napluła?
Król na to płacze: lud mój niewierny,
pod wpływem tego psa od pancernych,
co wśród guglowych kryje się linków,
przeszedł gremialnie na stronę Psinków.
Teraz, miast znosić mi kukurydzę,
biegnie gdzieś w stronę jeziora Wdzydze,
Wielkiego Wodza wpycha na scenę
i chce go jakimś uczcić dolmenem.
O, proszę, nawet największe lenie
szparko węgielne znoszą kamienie,
nikt ich nie goni, pchają się sami,
winda kursuje między piętrami,
śpiewa Kaszubów chór wniebogłosy
i już się dolmen pnie pod niebiosy.
Wielki Wódz siedzi i brzucho głaszcze,
dziewuchy bigos pchają mu w paszczę,
a on powiada: narodzie Inków,
słusznieś ty przystał do moich Psinków,
odbierz se piwo u pani Wiesi,
a tę Hualpę możesz mieć gdziesik.
Łzą się kapłana oko zasnuło,
wódkę z agawy zakąsił bułą,
po czym do króla rzecze przymilnie:
prędzej wyliczysz z dwudziestu silnię,
prędzej przeżujesz trzy tony koki,
po czym na Krywań wleziesz wysoki,
lub narzeczonym zostaniesz Dody,
niż z Wielkim Wodzem wygrasz zawody.
Zamiast złorzeczyć oraz źle życzyć,
lepiej sam dołącz do budowniczych.
Atahualpa rozum posiadał,
więc po próżnicy więcej nie gadał,
włości opuścił swoje rozległe
i pobiegł szybko kupić gdzieś cegłę,
by choć przez jakiś fragment nieduży
się dla dolmenu nieco zasłużyć.
Taki był, według czwartego tomu
dzieła “Keczua. Kilka idiomów”,
oraz prasowych różnych wycinków,
prawdziwy koniec królestwa Inków.
Tak, dolmen to jest coś. Nie każdy może powiedzieć, że ma dolmen. Zatem procenty zwiększam do 40, pijcie z tego wszyscy, albowiem to jest krwawica moja. 😎
Nie wiedziałam, że Wódz ma także aspekt oniryczny. 😯 😆 Śliczności! 😀 Jeśli ktoś ma ochotę, o tej dziwnej porze, na świeżo wyciskany sok z cytrusów, to zapraszam.
Bardzo oryginalny dziś koktajl – krwawica z sokiem cytrusowym. Ciekawe, jakie po tym ma się sny. 😈
Ja poproszę dłuuugie. 😉
Ja tym razem też chętnie bym miał dłuuugie, więc muszę jak najszybciej udać się na legowisko. Dobranoc. 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Zwlekam się z legowiska. Zaraz targ, polowanie na indyczkę, śledzie etc.
Dziedobry 🙂 jednym tchem, bo w ramach nicnierobienia na te święta, biegnę do zajęć kuchennych 😉
Dzień dobry 🙂
Coś mi się zdaje, że dziś wszyscy udadzą się na polowania. 😉
No to pomyślnych łowów – i ja też chwilowo znikam w celach myśliwskich. 🙂
Ja tam dziś poluję tylko na pendolino 😉 Do Wrocławia. Stamtąd następnego dnia do Krakówka. Z Krakówka w poniedziałek do Warszawy. A z Warszawy we wtorek do Włoch.
W przelocie macham Koszyczkowi 😀