Przed potopem

sob., 6 czerwca 2015, 23:41

Chmury już były tak nabrzmiałe,
czarne jak z atramentu plamy,
że kiedy Noe na nie zerknął,
zawołał: dobra, otwieramy!

Wilki i owce, mrówki, słonie,
do arki jęły pchać się zaraz,
za nimi zaś stepowy strzelec,
skrzypłocz i patagońska mara,
lordzik, i dzwonnik, i pończosznik,
i pazurogon pręgoudy,
wyspiarek cały czymś zbroczony,
szczekuszka ziewająca z nudy,
grdacz soplowaty z chłodną miną,
chimera dosyć pospolita,
i kot bagienny, zamyślony
tak, że się nawet nie przywitał.
Stanął w kolejce błotny diabeł,
obok śródziemnomorskiej mniszki,
szczur mglisty, pewnie po spożyciu,
widział nosorożcowe myszki,
zapewniał skromny wireonek,
że nie jest wcale krewnym krowy,
rożeniec był zwyczajny całkiem,
a królik za to wulkanowy.
Łątka dzieweczka ujawniła,
że miodożerem się zachwyca,
kosmaty dzięcioł pytał, czemu
jest kaczkodajna kaczenica,
odmieniec jaskiniowy żądał,
by zaraz mu podano placki,
dalej pod łapę z biczogonem
straszak przechadzał się kapsztadzki,
robiąc ostrożny ruch królówką
w szachy z błazenkiem grał odorek,
a lis Darwina szeptał chytrze:
chyba zdążyłem w samą porę.

Tu Noe wyszedł przed zebranych
i wrzasnął, gładząc siwe baki:
ferajna, sorry, proszę czekać,
wpuszczę dopiero za czas jakiś!
Czemuż to? – jęknął zwierząt chórek,
bo potop już się srożył w świecie.
A Noe: muszę sprawdzić w guglu,
czy wy naprawdę istniejecie.