Nowy świątek

śr., 5 sierpnia 2015, 19:27

Do nieba stuknął kiedyś bram
ludowy, nowy świątek.
Szarmancki bardzo był dla dam,
i dobry dla zwierzątek,

miłością cieszył się on bab,
chłop także przed nim klękał
sam Epidiaskop, straszny drab,
był woskiem w jego rękach.

Nigdy jak sztywny nie stał koł,
z ust płynął mu miód pszczeli
potrafił wszystko, czego tknął,
połączyć nie podzielić.

Opatrznościowy mąż to był,
lepszy od w poście śledzia,
a tak swe cnoty skromnie krył,
że o nich nikt nie wiedział.

Więc kiedy do niebiańskich stref
specjalnym trafił szlakiem,
to zaczął sam Najwyższy Szef
okropną robić drakę,

Jakże to! – krzyczał – Ja mam dość!
Co to są za porządki!
Ukrywał tu wyraźnie ktoś
przede mną jakieś świątki!

Nikt wcześniej o tym zbiorze cnót
nie pisnął, nawet mgliście,
A teraz co? Potrzebny cud,
bo nie mam go na liście.

Tutaj się anioł włączył w grę,
skrzydlaty, cały w bieli,
i szepnął: szefie, cudem się
Polacy już zajęli.

Wybielacz, lukier, mediów zgiełk,
pamięci drobny zanik
i już ma świątka Kutno, Ełk,
czy Zgierz z przyległościami.

Szef aż ze swego tronu wstał
i mruknął: twardy orzech!
Na mitotwórczych potrzeb szał
i Bóg sam nie pomoże.

Lecz wiem… ten gość, co za tym tkwi,
do czyśćca będzie pchnięty,
zaś wizerunek weźcie i
wpiszcie do pocztu świętych.