Przewaga wagi
– Wszystko to marność! – warknęła ponuro Labradorka, wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt w przestrzeni.
– Nie miałaś przypadkiem na myśli „markotność”? – spytał niepewnie Bobik.
Labradorka spojrzała na niego z niebotycznym zdumieniem.
– Czy doprawdy wydaje ci się, że możesz wiedzieć lepiej ode mnie, co miałam na myśli? – zapytała z sarkazmem, który dla każdego poza poza szczeniakiem byłby bardziej niż oczywisty. Ale szczeniak nie załapał i przyznał naiwnie:
– Ja myślałem, że świat jest tak właśnie urządzony. Że zawsze kto inny lepiej za kogoś wie. Prezydent lepiej wie, co myśli naród. Prymas lepiej wie, co myślą wierni. Nauczyciele lepiej wiedzą, co myślą uczniowie.
– Owszem, to się zgadza – przyznała łaskawie Labradorka. – Ale to działa tylko w kierunku od większych do mniejszych. Odwrotnie już nie.
– A, to przepraszam! – wycofał się potulnie Bobik. – Ale markotność mogłaś teoretycznie mieć na myśli, bo jesień, chlapa i minę masz jakąś taką… Mnie zresztą też nie całkiem wesoło. Nawet można powiedzieć, że jak na szczeniaka całkiem niewesoło.
Labradorka lekceważąco wzruszyła ogonem.
– Tobie niewesoło! A cóż ty możesz mieć za problemy! W twoim wieku?
– Problemy każdy może mieć – odważył się wygłosić uniwersalną prawdę Bobik. – Moje może są mniejsze niż twoje, ale ponieważ ja też jestem mniejszy od ciebie, to w końcu, po przeliczeniu z kalkulatorem, wychodzi nam praktycznie na to samo. To się nazywa pro… propo…
– Proponuję żebyś przestał gadać bzdury! – wpadła mu w słowo Labradorka, – Problemów nie ocenia się według ilości czy wielkości, tylko według wagi. A jak chodzi o wagę, to chyba nie musimy dyskutować, kto tu ma przewagę. Zresztą ja dobrze wiem, czym ty się przejmujesz, bo nigdy nie potrafisz utrzymać ozora za zębami. Same takie rzeczy, z którymi i tak nie da się nic zrobić. Nierówny dostęp do pasztetówki, globalne ocieplenie bud, tolerancja dla cienko szczekających… No, to jest po prostu śmieszne! Mógłbyś już chociaż odrobinę dorosnąć i zacząć myśleć o sprawach naprawdę poważnych. Konkretnych. W końcu nawet filozofować można konkretnie, a nie tak kotem w płot. Nie mówię, żebyś miał od razu osiągnąć zbliżony do mojego poziom intelektualny, bo to wymaga lat pracy i wrodzonych predyspozycji, ale mógłbyś chociaż czasem spróbować brać ze mnie przykład…
W rogu pokoju rozległo się ciche chrobotanie. Labradorka przerwała perorę, obejrzała się i zamilkła z niesmakiem. Spod łóżka wystawał już tylko maleńki koniuszek Bobika, a i on w szybkim tempie znikał z pola widzenia. Gdzieś spod ściany, do której przylegało łóżko, dobiegł stłumiony, markotny głos:
– Obie… się …posta… Sło… noru, że się… ostaram!
Labradorka bezradnie potrząsnęła łbem. W zamyśleniu podeszła do miski, popatrzyła z obrzydzeniem na zaschnięte resztki konserwy i mruknęła:
– A nie mówiłam, że marność?
Minelam sie troche znowu z Bobikiem, i Haneczka… 🙂 Ale to wszystko dlatego, ze glownie mi w glowie kruche ciasto do pies, i przygotowywanie sosu z zurawin z pomaranczami (i odrobina swiezego imbiru – no, moze nie odrobina…). 😀
A, właśnie, trzeba przecież Stanom życzyć Wesołego Dziękczynienia. (bo kanadyjskie to chyba w innym terminie) 🙂
No to niech Wam się darzy na wszystkich stołach. 😆
Thanksgiving, thanksgiving! 👿 Spróbowalibyście spojrzeć na to z mojej perspektywy!
I chili do tych zurawin!
Indyk, na nas też przyjdzie pora 🙄
Taaa… Was też ktoś kasztanami nadzieje… 🙄
Zawsze slyszalem, ze Indyki uwielbiaja Swieto Dziekczynienia!
Indyk, a co Ci post mortem przeszkadzają kasztany 😯
Nic, jeżeli wam nie przeszkadza, że post mortem ktoś was będzie zjadał. Jeszcze przy tym dziękczyniąc. 🙄
Nie mam wspólnego języka z robalkami, ale kto wie, może dziękczynią 😉
Helenko, to katolicka wersja chrześcijaństwa 🙂 A katolicyzm im bardziej ludowy, tym bardziej … hmmmm … politeistyczny? 🙂 Ja tego też nie rozumiem 🙂
Chrześcijaństwo w wersji
Moniko, ta chrześcijanka (katoliczka z przyzwyczajenia, tak bym ją umieściła w katolickiej zbiorowości postaw), uprawia obydwa kulty nie tyle z przekonaniem, co bezrefleksyjnie. W polskim Kościele nie pasowało jej kilka rzeczy (chodziło jej o to, co zazwyczaj irytuje myślących katolików w Polsce, nie o sferę dogmatyki), więc wzięła to, co jej pasuje, pomieszała z nurtami ekologiczno-feministyczno-szamańskimi i coś tam jej z tego wyszło. Co to jest, trudno powiedzieć, nie o klasyfikację chodzi, ona nazywa to czasem praktykami pogańsko-wiedźmińsko-matriarchalno-feministyczno-plemiennymi. No ale ale chrześcijaństwo to już nie jest. Ona jednak upiera się, że jest i że da się pogodzić chrześcijański (może nawet judeo-chrześcijański, w końcu to ten sam trzon) monoteizm z czcią oddawaną siłom przyrody, kultem Wielkiej Matki, praktykami szamańskimi i ołtarzykami bożków (to taka zabawa). Bo przecież trzeba być tolerancyjnym. Ja jestem tolerancyjna (choć chyba odbierasz mnie inaczej), tylko staram się myśleć w sposób zdyscyplinowany i pilnować definicji pojęć. Nie mam nic przeciwko temu, że ona poszukuje swojej duchowości poza Kościołem, skoro w nim nie znalazła odpowiedzi na nurtujące ja pytania. Mogę tego nie rozumieć i uważać, że po prostu nie zadała sobie trudu, by poszukać (nie zahaczyła o dominikańską szkołę wiary, a może tam by coś znalazła). Poszła po schemacie – proboszcz to idiota, wypisuję się z kółka. Nie mogę jednak nie zauważyć, że dla kobiety chrześcijaństwo ma niewiele do zaoferowania w tej sferze, która dotyczy kształtowania tożsamości i definiowania społecznych ról. Żadna z wielkich religii zresztą nie ma. Wiem, że sporo kobiet ma problem w odnalezieniu się w rolach, które chce im przypisywac Kościół, sama wsród nich jestem. Szanuję jej wybór, ale szanuję na tyle, na ile jest to wybór. Ona jednak sama przyznaje, że praktykom szamańskim oddaje się, ponieważ miło spędza w ten sposób czas z koleżankami. Całkiem prywatnie, w domowym zaciszu jakimś żeńskim bóstewkom wrzuca do kominka coś na kształt ofiary … z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Za chrześcijankę nadal się uważa, wewnętrznej sprzeczności nie widzi. Dlatego napisałam, że mi opadły ręce i dlatego napisałam też o aksjologicznym indyferentyzmie. Bo tej dziewczynie jest wszystko jedno, byle by było cool. Nie miałoby to większego jednak znaczenia, gdyby nie kształtowała swoich dzieci w przekonaniu, że świat wartości jest jak supermarket – wrzucasz do koszyka, co ci pasuje. Uważam, że gdy ktos decyduje o tym, że jego/jej dzieci będą wychowywane w systemie wartości nie mającym zakorzenienia w najbliższym otoczeniu kulturowym, to powinna to byc bardzo świadoma decyzja, a rodzice mocno przekonani, że są w stanie zaoferować dzieciom alternatywny, ale spójny system wartości. Bez tego narażą je na ryzykowne poszukiwania w przyszłości.
Indyku, jest tofurky, i przy nim mozna dziekczynic – jemu wszystko jedno, czy w kaztanach, czy bez. 😆 Tylko Mordechaj nigdy nie przejawial do tego tofurky (ani wild roast) wielkiego entuzjazmu… 🙄
Indyki pojawiaja sie codziennie na tarasie okolo czwartej naszego czasu, ale trudno jest teraz sfotografowac, bo juz troche ciemno, a flesza nie lubia. Moze fotografia w podczerwieni? 🙄
Obchodzącym życzę Wesołych Świąt Dziękczynienia 🙂
O, tutaj możemy sobie razem z vesper pomarudzić. Też znam trochę takich osób, dla których wiara jest rodzajem koszyka w supermarkecie i przyznaję się bez bicia, że trudno mi tę wiarę traktować poważnie, nawet jeżeli ktoś mnie zapewnia, że to wszystko jest strasznie serio. Tak samo trudno mi poważnie brać niektóre konwersje, kiedy widzę, że do koszyka wrzucony wprawdzie został tylko jeden towar, ale też na tej samej zasadzie – bo to jest modne, cool i stawia kogoś w centrum zainteresowania.
Przyznaję też, że równie serio traktuję animizm jak chrześcijaństwo, jeśli jest to autentycznie i głęboko przeżywane (w moim odczuciu, bo wiadomo, że do duszy nikomu z kopytami nie wlezę). I wynika to pewnie z mojego indyferentyzmu, ale nie aksjologicznego, tylko religijnego. 😉
Zanosi się na aferę – Bobik ma kopyta 😯
Tofurky, ptifurky, z kremem rurky… Mnie tam w sumie wszystko jedno, czym się nadziewacie, dopóki to nie jestem ja. 🙄
Ale sprawia mi posępną satysfakcję świadomość, że jednakowy los nas czeka. Robalu, bądź mym mścicielem! 👿
Jak dam do zrozumienia, że mam normalne psie łapy, to czy chociaż pies z kulawą nogą się mną zainteresuje? A o kopytach może w Vivie napiszą…
Kto nie jadl wild roast, ten wie, czego nie stracil. 😆
Vesper, w porzadku, widze juz mniej wiecej z jakiego punktu widzenia na to patrzysz. Ja sama widze mysl chrzescijanska jako sama w sobie eklektyczna (bo patrze na nia historycznie) juz wlasciwie od samych poczatkow (co juz wspomnialam powyzej), wiec do mnie zarzut o supermarketowym podejsciu do chrzescijanstwa nie przemawia tak, jak do Ciebie. I nie krytykowalabym tak mocno Twojej kolezanki za to, ze sie zniechecila wedlug schematu „proboszcz-idiota, wiec wypisuje sie” – juz Tischner twierdzil, ze wiecej osob odeszlo z Kosciola Katolickiego przez swojego proboszcza niz ze wzgledu na sprawy dogmatyczne. No ale tu wracamy do kwestii tego „walking the walk” czy „talking the talk”. Moze trzeba cos zmienic wewnatrz Kosciola, zamiast tylko namawiac takie osoby, jak Twoja kolezanka, do glebszych studiow, choc te na pewno nigdy nikomu nie zaszkodza (zmienic nie tylko w sprawie pozycji kobiet w kosciele, ale calej roli swieckich)… Co nie znaczy, ze kolezanka, jesli chce powaznie podjac uczestnictwo w innej tradycji religijnej, nie powinna przede wszystkim jej rozumiec. Ale ja mam sympatie do eklektyzmow w ogole – dzieki perspektywie historycznej, i dzieki swiadomosci, ze kazdy ma sklonnosc do zacierania sladow eklektyzmu na wlasnym podworku (to w ogole cecha wszystkich religii).
A co do kobiet, a raczej pierwiastka kobiecego w innych religiach – no to juz duzy temat, i jednak akcenty w kazdej, wbrew temu, co napisalas, rozkladaja sie inaczej (np. u Shakers pierwiastek kobiecy nabieral ogromnej waznosci, i mowiono u nich o Bogu-Matce, nie mowiac juz o pojeciu Shakti w hinduizmie, o Tarach w buddzyzmie…), ale to za dluga historia na dzisiaj.
Moniko, to nie chodzi (mnie przynajmniej) o eklektyzm jako taki, bo istotnie każda z wielkich religii jest eklektyczna. A jak ktoś sobie wymyśli własną, eklektyczną, ale jakoś tam spójną wewnętrznie i głęboko przeżywaną religię, to też nie będę się czepiał. Zrobił tak Jezus, zrobił Mahomet, mogą i inni. 😉 Rzecz w płytkości przeżycia duchowego, a być może nie tyle już duchowego, co konsumpcyjnego. Podobnie mało mnie przekonuje wiara w którąś z wielkich religii na zasadzie „bo tak wypada”, „bo co sąsiedzi sobie pomyślą”. Zawsze mi się wtedy przypominają hasła z katalogów ogrodniczych – „czy możesz dopuścić do tego, żeby nie mieć tych tulipanów, skoro ma je twój sąsiad?” 😉
Tak, Bobik to dobrze uchwycił. Dodałabym jeszcze, że podobnie jak wiara „bo tak wypada”, nie przekonuje mnie jej odrzucenie „bo tak jest trendy”. A katolicyzm jest teraz w Polsce bardzo poważnie uncool, chyba że w pakiecie światopoglądowym z politycznym konserwatyzmem. Jak w pakiecie to jest cool. Ale wtedy trzeba już po całości jechać – głosować na odpowiednich ludzi, mieć kilkoro dzieci i wszystkie posłać do katolickich szkół, otaczać się ludźmi, którzy kupili ten sam pakiet światopoglądowy, nawet wypowiadac się w określony sposób. Ile ja takich transformacji widziałam wśród znajomych, co do których wiem, że to nie szło w głąb, tylko po wierzchu, z reguły koniunkturalnie. Ech, szkoda gadać.
Bobiku, plytkosc przezycia duchowego mozna rownie dobrze miec w ramach jednej wlasnej religii, wyniesionej z domu i przezywanej plytko, jak rowniez mozna miec glebokie przezycie duchowe, nie bedac czlonkiem zadnej zorganizowanej religii (jak chocby Thoreau, ktory w koncu wystapil ze wszystkiego, a ktoremu glebi trudno odmowic)… Ale ja akurat nie czuje sie powolana do wystawiania komus swiadectwa z glebokosci, plytkosci, lub ze stanow posrednich w ich duchowosci (w ktorych pewnie i tak tkwi wiekszosc ludzi). Na pewno, zeby jakakolwiek rzecz zrozumiec, trzeba sie nad nia dluzej i glebiej zastanawiac, a przy okazji poddac sie jakiejs formie dyscypliny duchowej.
A eklektyzm prywatny tez nie jest taki zly – w koncu ateistyczne Bobiki moga obchodzic dzieki takiemu podejsciu dzien Sw. Franciszka, 😉 Thomas Merton mogl fascynowac sie mistyka Wschodu, a cala prowincja British Columbia w Kanadzie moze wprowadzac zajecia z inteligencji emocjonalnej w przedszkolach we wspolpracy z naukowcem Amerykanka, wyznawczynia judaizmu, ktora jednoczesnie blisko wspolpracuje z Dalajlama i jego instytutem… (Chodzi o Adele Diamond, ktora wlasnie eklektycznie odswieza podejscie do nauczania dzieci w przedszkolach, inspirujac sie tyloma rzeczami na raz – podejrzewam, ze nie plytko). Tu podaje link, bo ciekawe sa te fascynacje z roznych stron swiata – i jakies takie wlasnie amerykanskie. Moze na dwa dni przed Swietem Dziekczynienia jakos to szczegolnie zauwazam. I jestem wdzieczna, ze moge tego akurat dosiwadczac. 🙂
http://speakingoffaith.publicradio.org/programs/2009/learning-doing-being/
Aaaa, sorry, jako osoba wybierajaca sobie wartosci jak w supermarkecie (niektore czasami ida do zwrotu, a nawet bardzo czesto chadzaly do zwrotu zanim zdecydowalam sie na to co lubie 😆 ) musze stanac w obronie kato-animistki.
Tak naprawde, no to co? Co wynika z tego, ze jej wierzenia nie beda traktowane serio przez innych? No to nie beda. Duchowosci sa rozne, na rozne sposoby przezywane, tak jak zachwyty, wrazliwosc na piekno czy literature. Czasami wylaza spoza przyjetych ramek. I nie kazdy umie to nazwac albo usystematyzowac.
Ogladalam kiedys program o religiach swiata i pokazano tam mi.in jakas bardzo mala buddyjskA czy hinduistyczna sekte, ktora chodzi nieustannie wpatrujac sie w ziemie, aby nie rozdeptac jakiegos robala, a kazdy wyznawca nosi przy sobie zawsze sobie pedzelek, ktorym starannie omiarta kazda powierzchnie, na ktorej ma spoczac. A na czas snu zaklada sobie maseczke na usta, zeby jaki komar nie wlecial i nie doznal uszczerbku. Bardzo mnie to urzeklo. Jakby w jakim supermarkecie rozdawano religie, to kto wie czy bym sie nie skusila. 😆
O widze, ze lajza minelli z Monika!
Heleno, widac wplyw tego samego paszportu w kieszeni… 😆
O tej sekcie tesciowa mi opowiadala, widywala ich w dziecinstwie i potem… To Jainisci:
http://en.wikipedia.org/wiki/Jainism
(O praktykach opisanych przez Ciebie w Customs and Practices.)
Ale o co chodzi? 😀 Ja przecież wyraźnie napisałem, że nie mam nic przeciw eklektyzmowi jako takiemu, jak również że płytkość wiary czy przeżyć duchowych spotyka się również wśród wyznawców wielkich religii. A nawet przyznałem, że płytkość czy głębokość tych przeżyć oceniam całkowicie subiektywnie. 😆
Ale bez przesady. Jeżeli spotykam znajomą, która chce mnie nawrócić na szamanizm północnoamerykański, za dwa miesiące, przy następnym spotkaniu, na druidyzm, a za kolejnym razem na jakąś holenderską sektę, której nazwy już nawet nie pamiętam, to umówmy się, że moje podejrzenie o nienadzwyczajną głębokość jej przeżyć może być uzasadnione. Jak również że porównanie z koszykiem supermarketowym nie jest tu chyba od rzeczy. 😉
Polska nazwa to dżiniści. Pamiętam, bo zetknąłem się z nią jeszcze w dzieciństwie i nie bardzo rozumiałem, co ma wspólnego szacunek dla życia robaczków z dżinem zamkniętym w butelce. 😆
A z miotełką odgarniającą żyjątka to i katarowie chodzili 😉
Na chodzenie z miotełką to ja się jednak zdecydowanie nie nawrócę. 😆
A jeszcze bardziej nie nawrócę się na żelazko i odkurzacz! 😎
No, katarom wlasnie zapewniono calkowita zgodnosc z ortodoksja i odejscie od podejrzen o plytkosc. 😉
Bobiku, masz ciekawych znajomych… 😉 Ale takich ludzi ja przynajmniej spotykam rzadko, moze jakos mam mniej szczescia niz Ty. Natomiast niektorzy po prostu poszukuja, i to tez moge zrozumiec, i choc gdzie indziej jestem sama, jakos wole to uszanowac. I w ogole to jednak jakos nie lubie wydawac za mocno akurat ocen w dziedzinie duchowosci. Moze to jest jednak naprawde wplyw mieszkania w wielokuturowej, wieloreligijnej, a jednoczesnie indywidualistycznej Ameryce (zaden kraj europejski takiej wielokulturowosci jednak na codzien nie przezywa). Niech tam sobie Twoja znajoma bedzie druidka, szamanka i kim tam chce, skoro czegos szuka. Moze w koncu znajdzie. 🙂
Może chodzi o to, że w Europie te wszystkie religijno-wyznaniowo-językowo-historyczne odmienności stanowią do tej pory o tożsamości i wyjątkowości poszczególnych państw, narodów i kultur. W przeszłości parę wojen religijnych też się w końcu przez ten kontynent przetoczyło. Inkwizycja wielu upiekła i zamęczyła. Nie sądzę, by teraz ktokolwiek na co dzień o tym pamiętał, ale możliwe, że zostało gdzieś głęboko pod skórą tkwiące przekonanie, że te kwestie są ważne. Nie wiadomo już dlaczego, ale że ważne, to wiele osób jakoś podświadomie czuje.
To była taka na prędce sformułowana teza, na której poparcie nie mam absolutnie żadnych argumentów 🙂 Dobranoc wszystkim, dziękuję Gospodarzowi i uczestniczkom za ciekawą dyskusję 🙂
Powiedzieć Wam całkiem politically incorrect, o co chodzi z tą moją znajomą? A o to, że baba głupia jak but i ani z tego szamanizmu, ani druidyzmu, ani czegokolwiek innego nic nie rozumie. 😆 Nie mam wątpliwości, że zależy jej nie na zawartości, tylko na opakowaniu, albo metce. To nie są żadne poszukiwania duchowości, tylko dość nietrafione próby wzbudzenia zainteresowania. No, owszem, wzbudza o tyle, że nie tylko ja kręcę kółka na czole.
I nie przekonacie mnie, że w tym jest jakaś godna szacunku głębia, bo mówię dobranoc i idę spać. 😀
Jutro mam spory zapieprz i muszę się zerwać nieprzyjaznym skoroświtem. 🙁
Ja tez dziekuje za bardzo ciekawa wymiane pogladow. Do tych dzanistow chyba sie jednak nie zapisze, za duzo nacisku na asceze, chyba, ze asceze bym odrzucila na pniu jako mi totalnie obca i przebrzydla. 😯 😯 😯
Natomiast bardzo namawiam do wysluchania tej zlinkowanej przez Monike audycji radiowej , ktorej wysluchalam kompletnie urzeczona. Wspaniala jest ta Krista, prowadzaca, no i gosci do programu dobiera!
Happy Thanksgiving, Moniko. To juz 6 tygodni po kanadyjskim swiecie.
B. ciekawa dzisiaj dyskusja. Ja jakos nie mam jednej religijnej kosci w moim ciele, wiec nie dyskutuje o tych co to maja. Ale powiem wam, ze moj lekarz dermatolog to wlasnie jest Dr. Jain z owej jainowskiej religii. To b. ciekawy czlowiek, bo od wielu pokolen rodzina nie je miesa i mleka. Dr. Jain wyglada jak samo zdrowie. Ma 55 lat, wyglada na 40. Piekna cera oraz wlosy (nie wiem czy farbowane). Dla mnie on jest zywa reklama weganizmu. Nie mowiac o zywotnosci umyslowej, bo Dr. Jain byl inzynierem, az majac 38 lat, zone i dzieci, poczul, ze powinien byc lekarzem. Skonczyl wiec medycyne i specjalizacje w dermatologii, ktora jest potworna do praktykowania.
W kazdym razie, dzieki Bogu za Dr. Jaina.
Generalnie b. cieple pozdrowienia dla Koszyczka i jego Gosci, bo to naprawde jest to zupelnie inna bajka. Poczytalam troche sobie Passenta dzisiaj. Wielkie Passent ma zaslugi w cyzelowaniu cywilizowanej dyskusji polityczno/spolecznej. To jest taki tolerancyjny stoik i zamierzam sie na nim wzorowac. Tyle szamba i jadu przeplywa przez jego blog, ze wlos sie jezy, a on zwyczajnie rzeczowo skomentuje and soldiers on and on.
Jutro, jakby ktos nie zuwazyl, slonce znowu wstanie. Milego dnia.
wygladam przez okno,otwieram szeroko balkonu drzwi
wytezam wzrok,sloneczko pokaz twarz,rozjasnij deszczowa
jesien
nic tylko wieje
brykam wiec w przepasc terenow zielonych (?)
bryku,fiku 😀
Dzień dobry 🙂 Słoneczko to jest straszny obibok, który woli się wylegiwać na Seszelach, grzechocząc kostkami lodu w cocktailu, niż zapychać w jesiennej Europie. 👿
Sami sobie musimy radzić! 😎
Króliku, ja też czasem zazdroszczę stoikom i kiedyś (krótko) próbowałem ich naśladować, ale zerezygnowałem, bo doszedłem do wniosku, że to jest raczej kwestia temperamentu, niż poglądów. Mnie stoicyzm tak średnio wychodzi, a już zupełnie nie wyobrażam sobie w tej roli np. pewnego zaprzyjaźnionego Kota, którego nie będę wymieniał z nazwiska. 😆
I zastanawiam się przy tym, czy w przypadku chamstwa i lejącego się jadu, stoicyzm jest rzeczywiście najlepszą odpowiedzią. Mogę podziwiać Pana Daniela i innych publicystów politycznych, że znoszą tę całą plugawość nie wychodząc z siebie, ale sam właściwie chętnie bym widział postawienie temu w pewnym momencie jakiejś tamy, powiedzenie: dosyć, basta! Czyli metodę Pana Majstra – siłom i godnościom osobistom. 😉
Bo sama godność osobista chama zwykle nie przekonuje, ba, on jej w ogóle nie zauważa, a jak już zauważy, traktuje jako objaw słabości. Więc czasem zostaje tylko siła – oświadczenie „pan jesteś cham” i zbanowanie. 🙁
Nie należy to, oczywiście, do przyjemności, więc niezwykle jestem wdzięczny tutejszemu stałemu Towarzystwu, że mogę wieść te rozważania w sferze czysto teoretycznej. 🙂
Ja bym paru „komentatorów” u Pana Daniela skasowała na stałe już dawno. On mówi, że po prostu jak widzi pewne nicki, to nie czyta. Nie wiem, czy to stoicyzm, czy po prostu nie chce się za bardzo denerwować… Rzecz w tym, że to nie on zajmuje się moderowaniem swojego blogu i nie bardzo ma nad tym kontrolę. Te najgorsze, najbardziej obelżywe rzeczy są kasowane, ale uważam, że jeszcze za mało.
Ale tak, to jest kwestia usposobienia. Mam w pobliżu przykład stoika – mój szwagier, filozof ze szkoły krakowskiej (m.in. prof. prof. Ingardena i Dąmbskiej – to jeszcze te lata), w życiu codziennym redaktor. I on tak właśnie patrzy na świat. Mnie czasem ponosi, ale to rozumiem i czasem nawet zazdroszczę. Takie spokojne, rozważne spojrzenie. Choć on też się wkurza oczywiście na różne rzeczy, ale mniej i inaczej.
Ja też na politycznych jak widzę pewne nicki, to nie czytam. Nazwałbym to zdrowym rozsądkiem i szacunkiem dla własnego czasu. 😎
Ale te niewarte czytania posty bywają z różnych bajek. Ponury fanatyk, głoszący swoje, ale niezaczepiający innych to nie to samo, co harcownik, który wpada na blog wyłącznie po to, żeby przywalić. Ceterum censeo, że co agresywniejszych bęcwałów należałoby wywalać.
Co powiedziawszy, biegnę się zająć robotą terenową, jak zwykle zachęcając, żeby nikt się zanadto moją nieobecnością nie przejmował. Czujcie się jak u siebie w domu. 😆
Dzien dobry. Zapowiadali, ze noca beda straszne huragany, wiatry 80 mil na godzine. I zeby pozbierac sprzed drzwi doniczki, wycieraczki, polewaczki, bo wywieje.
A jest cudnie. Niebo blekitne z malymi bialymi barankami. Slonce swieci. Mozna pootwoerac okna na osciez.
Zawsze jak sie zbliza Thanksgiving zaluje, ze nie ma mnie w tej chwili w Ameryce, gdzie wszyscy licza blogoslawienstwa konczacegio sie roku i calego zycia. I wtedy sie okazuje, ze troche ich jednak bylo.
So, you there, Everybody! Count your blessings!
http://www.youtube.com/watch?v=NIYl6lK1c50&feature=related
Counting mine… 🙂
Happy Thanksgiving, Heleno – niewazne, gdzie je obchodzisz. A tu bardzo amerykanskie „Over the Rainbow” i „It’s A Wonderful World” przerobione na nowo (te amerykanskie mieszanki, to jedna z rzeczy, ktore licze z wdziecznoscia) 😉
http://www.youtube.com/watch?v=pAIKznMPXUk&feature=related
Straszna ŻABA 🙁 to chyba z powodu tej ciepłej jesienie nie chcą spać paskudnice jedne 🙁
Miłego dnia 🙂
Bardzo podoba mi się to święto 🙂 U nas nie miałoby szans 🙁
Dzieki, Moniko. Jaki slodki ten Israel Kamakawiwo’ole! Szkoda, ze tak okropnie skonczyl przed czasem, umierajac z powodu morbid obesity.
Gdybym był człowiekiem powiedziałbym, że wróciłem dziś z terenu na czworakach. 😉 Spodziewałem się dziś dnia wprawdzie zabieganego, ale w miarę przewidywalnego, a wszystko stanęło na głowie. Młodociana klientka miała wypadek, tuż pod domem azylanckim (jechała na rowerze i auto w nią cofnęło) i trzeba się było tym zająć. A środa po południu to jest w Niemczech najgorsza pora na wypadki, bo oprócz placówek dyżurnych cała służba zdrowia, z aptekami włącznie, nie pracuje. Tak że po spisaniu protokołu policyjnego i wyjaśnieniu, kto będzie za co płacił (to w Niemczech ważniejsze niż życie), musieliśmy jechać do szpitala do sąsiedniego miasta, tam oczywiście wyczekać się w kolejce do lekarza, do rentgena, znowu do lekarza…
Krótko mówiąc, młoda nie jest połamana, tylko mocno potłuczona, a ja marzę o herbacie, fotelu i delikatnym masażu z udziałem olejków eterycznych.
Ktokolwiek wiedziałby o miejscu przebywania masażu proszony jest… 🙂
Aaaaaaaby salon masażu całodobowo, tel: xxx
Moze Cie troche podrapac? 😈
Bobiku, dzis nie bardzo sie nadaje do czegos innego niz przygotowan, ale moze cos z tych olejkow eterycznych Ci pomoze. Harmony, Vitality, Clarity, i moja najbardziej ulubiona: Radiance. Tylko moze Rejuvenation nie probuj, bo jestes za mlody. 😉 Zreszta one naprawde wszystkie pachna bardzo ladnie, niezaleznie od tego, na co maja pomagac.
A teraz uciekam do masazu skladnikow do uczty. 😉
To biorę olejki w jedną, łapę, telefon salonu masażu w drugą, pazury Mordechaja w trzecią, a łyżkę w czwartą i idę sobie dać pomasować podniebienie zupą, którą jakimś cudem udało mi się wyprodukować. To jest taki rodzaj bouillabaise dla ubogich, ale pachnie oszałamiająco. 🙂
Jeszcze link z pelnym zestawem olejkow w swieczkach:
http://www.bigdipperwaxworks.com/index.cfm?fuseaction=page.display&page_id=39
Wreszcie:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7294326,Szwajcarski_sad_zgodzil_sie_na_zwolnienie_Polanskiego.html
Dla mnie wlasciwie nadaje sie wylacznie Rapture.
Reszte – Enlihtnement, Sensulity, Harmony i Radiance wydzielam pare razy dziennie w sposob naturalny.
No, przydalby sie moze w tym domu jakis Anti-Tabac de Provence 😈
Ok, Girls! Wszystkie siadaja w koleczko i ogladaja program „Jak wygladac wspaniale nago po szescdziesiatce” (48 minut). Prowadzi wspanialy Chinczyk Gok, bardzo camp, ktory sam o sobie mowi Auntie Gok, maestro extraordinaire od dobrego samopoczucia kobiet w kazdym wieku i ksztalcie.
Jest troche reklam, trudno.
Kurtyna w gore!
http://www.channel4.com/programmes/how-to-look-good-naked/4od#3011324
Have a good time.
Ale psy tak długo nie żyją… 🙄
Bobik,
po sześćdziesiątce C2H5OH…
O, tak, z wiekiem nałogi robią się coraz bardziej sexy, a seks coraz mniej nałogowy. 😎
Bobik, w przeliczniku na nasze to 10 kocich/psich lat.
RAAAATUUUNKUUU!!! Nie wiem kto, kiedy, jak, nad kim i dlaczego ma przewagę!!! Z całą pewnością ja jej nie mam nad górą papierów, przepisów, itd., itp.. TOOONĘĘĘ!!! Czy ktoś mnie słyszy? A wszystko z własnej głupoty, czyli Donkichoterii!!! Nie, nie za darmo, za dopłatą!!! Jak będzie konkurs na patentowaną idiotkę, to możecie mnie spokojnie zgłosić, wygrana murowana!!!
jotka,
nie bądź egoistką, chcesz sama wszystkie nagrody zbierać?
No właśnie, wszystkim idiotom należy się od życia jakaś nagroda!
Cudne jest życie idioty,
życie idioty to miód!
Lekkie i barwne jak motyl,
nieważne, gdzie tył, a gdzie przód.
W sejmie i w prasie mnie chwalą,
mama z radości aż łka,
wszyscy by chcieli normalos
mieć życie tak cudne jak ja!
Miano idioty to zaszczyt
Idioty miano to hyr
Niejedna by chciała zawłaszczyć
Obecnych na tym świecie zdzir
Niejeden też alfons kudłaty
Na miano idioty ma chęć
Pogonię was wszystkich psubraty
Jak dwa razy dwa daje pięć…
Nie lubię Was!!! Jestem „za cieńka” w wirtualnym pokazywaniem „jęzora” 🙁 mentalnie Wam go pokazuję i już!!! , Auuu!!!
Ja mam taką przypadłość jak Szwejk, to znaczy pod wieczór zauważam u siebie objawy idiotyzmu, ale teraz przynajmniej wiem, że to zaszczyt. 😆
Prawie wszystko, co mozna bylo przygotowac zawczasu juz zrobione, wiec tylko w biegu jeszcze wpadlam podziekowac Krolikowi za poranne zyczenia, bo wiem, ze zwykle o tej porze w dni powszednie zaglada na blog. 🙂 Mam nadzieje, ze przezyje jakos te uczte, bo ogromna lodowka sie ugina pod ciezarem swej zawartosci, a jeszcze goscie tez cos doniosa. Ale potem przynajmniej mozna pare dni spokojnie zyc resztkami…
A tu jeszcze link do ciekawej rozmowy z wnukiem Gandhiego – o wspolczenych Indiach i sytuacji na swiecie, i co by na to wszystko wlasnie Gandhi powiedzial. Bardzo uczciwa i interesujaca rozmowa wlasnie z innej perspektywy, z troche inna siatka pojeciowa (i jak w przypadku Kristy Tippet – swietne radio).
http://www.radioopensource.org/the-voice-of-gandhi-in-this-year-of-india/
A jednak kilka godzin snu pomaga. No, dobrze już Was znowu lubię 🙂
Kompletnie ciemno. Miłego dnia 🙂
Dzień dobry 🙂 Widzę, że foma zaniedbuje obowiązki i w ogóle nie wiadomo jak dziś jest. Więc jako p.o. fomy zawiadamiam, że tak sobie – nie leje, ale i nie świeci. 🙂
Wiosennie 😀
Czy Helena jest bezpieczna? Mam nadzieję, że pożar nie w jej okolicy.
Jotko, ja tam Cię lubię i przedtem i potem. 🙂 A mój wierszyk o życiu idioty w ogóle nie miał z Tobą nic wspólnego, tylko mi się samo słowo zahaczyło i pobiegło w ku osobnikom w typie skądinąd nam znanym.
A zeen, niezależnie od tego, o co z kolei jemu się zahaczył wierszyk, wyznaje zasadę „kto się czubi ten się lubi”, co mogę zaświadczyć swoją własną, niejednokrotnie przez niego wygarbowaną skórą. 😀
Dzien dobry! Haneczko, dzieki , u nas na zachodzie sie nie pali.
Pozar jest w Pekhan, na poludniu metropolii.
Lece sprzatac przed Pania Dochodzacaca,
skoro nie wiem jak jest, to co będę zmyślać…
Przeczytałem artykuł:
http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1500779,1,polacy-z-amerykanskiego-zakonu.read
Komentuję:
….. … . …. ……!
dobra, pozmyślam
– Panie Rozenblum, pan mnie powie w dwóch słowach jak jest
– Jest dobrze
– Panie Rozenblum, a pan mnie powie w trzech słowach jak jest
– Nie jest dobrze
Słońce świeci, pogoda wiosenna 🙂
Nadal Was lubię.
Też uważam, że kto się lubi ten się czubi 🙂 Najserdeczniejsze życzenia dla wszystkich dziś świętującym po drugiej stronie wielkiej kałuży 🙂
Zaczyna mi już wystawać czubek nosa spod wielkiej góry kwitów.
No widzisz, Jotko, masz wiele lepiej niż ci w IPN-ie czy innym CBA. Im spod góry kwitów jeszcze długo nic nie będzie wystawać. 😉
Foma, to Ty się teraz wykaż kreatywnością i pozmyślaj w czterech słowach, a nie tylko cytuj. 😆
Bobiku, czytałam i mełłam 😉
foma, zmyślasz, nie jest źle 😎
http://123mp3.org/334672,piotr-fronczewski-spowiedz-kretyna.html
Cudne jest to Fronczewskiego wykonanie! 😆
Jest swieto Dziekczynienia, wiec postanowilem przejrzec prase pod katem dobrych wiadomosci, abym z czystym sumieniem mogl podziekowac Panu Kotu Wszechmogacemu za za wszystko to co idzie po mojej mysli i co swiadczy, ze swiat zdaza mimo wszystko w dobrym kierunku. .
No i znalazlem:
http://www.rp.pl/artykul/397565_Ciezkie_roboty_za_pobicie_krokodyla.html
i koszyczek też jest cudnisty 🙂
Już trochę przemełłem wiadomość o Rycerzach Kolumba i nareszcie mogę się wypowiedzieć w miarę cenzuralnie. Czy nie uważacie, że jest to skandal, przy którym blednie większość tak szeroko reklamowanych przez media afer? Jakaś (para)religijna organizacja opieprza publicznie swoich członków będących posłami, że w parlamencie nie głosowali zgodnie z jej wskazaniami!
Ja uważam, że tu należy bić w największe tarabany, jakie się znajdzie, bo przecież to jest jawna i wyraźna próba podważenia ustroju państwa! O ile się nie mylę, zgodnie z zasadami ustrojowymi posłowie mają reprezentować swoich wyborców, a nie Zakon Kolumba.
Chyba że ja z tej całej polityki ni dudu nie rozumiem. Czy leci z nami konstytucjonalista? 🙄
Jajo Kolumba – problemat to stary
i nie ma go już w wielu krajach
lecz jest kraj gdzie ciągle odprawiają czary
i mnożą kolumbijskie jaja…
Niestety, ja przez skórę czuję,
co z tego jaja się wykluje… 🙄
No, nie! Musze opowiedziec.
Pani Dochodzaca przyszla z hiobowa wiescia. Okazalo sie, ze w oczach polskiego prawa nie jest ona legalna wdowa po swym niezyjacym od 20 lat mezu, a co za tym idzie nie byla nigdy jego legalna zona. Albowiem ich zawarty 27 lat temu w Londynie zwiazek ( sw. p. maz -Polak z brytyjskim obywatelstwem) nie zostal zarejstrowany w POLSKIM urzedzie stanu cywilnego.
Zalatwic tego wstrzasajacego niedopatrzenia z Londynu nie sposob, nalezy wykupic bilet do Warszawy i tam to rejestrowac.
Pani Doch. dowiedziala sie o tym, kiedy wyslala do konsulatu swoj paszport do przedluzenia. Powiada, ze przedluzala go bez wiekszych trudnosci od trzydziestu lat.
W pryszlym zatem tygodniu musi zrezygnowacx ze swych zarobkow u mnie i u E. i zasuwac do USC w MIlanowku. Jesli tego nie zrobi, nie otrzyma przedluzenia paszportu.
No cóż, pewnie to jeszcze trochę potrwa aż społeczeństwo zmądrzeje i wybierze takich polityków, którzy będą mieli odwagę wypowiedzenia konkordatu oraz stosowania jednakowego prawa wobec wszystkich obywateli. Potrwa, niestety 🙁
A ja mam, po raz pierwszy w życiu pieczątke z napisem „Prezes”. I stempluję, stempluję, stempluję … czy może ktoś chce żeby mu coś podstemplować? Co niebądź, chodzi o samą radość stemplowania, stemplowania, stemplowania … 🙂
Kurde. Ja tez chce mioec taka pieczatke!
👿
Bardzo proszę o podstemplowanie mi wariackich papierów. Jest kilka czynów, które mam wielką ochotę popełnić, ale ani mi się śni ponosić za nie odpowiedzialność karną… 🙄
sie robi, do usług! 🙂 stemluję, stempluję, stempluję … 🙂
Mordechaju, nie ma sprawy załóż z Sokratesem i innymi kotami jakieś stowarzyszenie i dalej to już z górki … tylko od razy znaleź jakiegoś frajera od kwitów, żeby Cię nie zasypały 🙂
Jotko, a bylabys gotowa odstapic taka pieczatke za , powiedzmy dwa bazanty i podsciolke czewona kaszmirowa ze swetra (troche nadzarta i lekko zapchlona, ale mozna ja prac w pralce)?
P.D. Heleny niech sobie nie wyobraża, że będę nam obce urzędy dyktować, kto jest małżeństwem, a kto nie jest! 👿 USC w Milanówku pewnie wybada, czy w odnośnym przypadku świętość związku małżeńskiego nie została naruszona przez używanie prezerwatyw lub innych szatańskich wymysłów i dopiero wystawi zaświadczenie. A czy jakiś durny urzędnik-Angol potrafiłby o sprawdzenie okoliczności odpowiednio zadbać? 🙄
O, to już oficjalnie i urzędowo jestem niepoczytalny?
Nareszcie będę mógł przestać poczytywać tę całą papierową i sieciową prasę, która mi tylko żołądek przeżera. Przechodzę na kulturę obrazkową! 😀
Dalsze niepoczytalne czyny w przygotowaniu! 😆
Kultura obrazkowa? Proszę bardzo 😀 http://deser.pl/deser/1,97052,7296939,Maria_Kaczynska_na_okladce__Sukcesu_.html
Jest w kulturze obrazkowej
ukryta zasadzka
rzecz jest w ignorancji słowa
i w swiętych obrazkach…
Mordechaju, ale na tej pieczątce jest moje imie i nazwisko, niestetyż 🙁
Ogłaszam konkurs!
Skąd pochodzi cytat: „nawet małpa wszyscy wiecie, bywa piękna na portrecie”?
Nagroda: możliwość postemplowania pieczątką PREZESA 🙂
„Życie zwierząt” Brehma? 😆
A ja chcialabym miec tego fotografa(fke) co Pani Kaczynska wraz z jego/jej photoshopem.
Albo kompromisowo Ciotke Gok.
„Poczet celebrytów polskich”?
„Rząd ssaków naczelnych w sztuce europejskiej od starożytności do początków XXI wieku”?
Witam Koszyczek,
pracuje dzis z domu, wiec postaram sie zagladac czesciej.
Sama mam hiobowa wiesc w sprawie Pani Doch. Nie przyszla. To byl jej pierwszy dzien pracy u nas i nie przyszla ani nie zadzwonila. A my pracujemy wszyscy ranki wieczory i naprawde nie mamy juz czasu ani sily na sprzatanie.
Nic sie nie stalo, trzeba od nowa szukac. Tylko, ze ta pani sama prosila, zeby ja zatrudnic, bo maz stracil prace itd…
Królik panią królikową
raz pogonił srodze:
jak nie dojdziesz, to na nowo…
to ona: dochodzę!
Króliku, to znaczy, że to nie była Pani Dochodząca, tylko Pani Odchodząca. 🙄
Moze nowa PD zgubila adres/telefon? Moze rozpacza w domu, ze zgubila? Dzwoniles do niej, Kroliku?
A jesli cos jej wypadlo i nie zawoadomila, to lepiej teraz z niej natychmniadt zrezygnowac, bo brak odpowiedzialnosci i nieslownosc fatalnie zwiastuje na przyszlosc.
Nasza PD przychodzi do mnie od 26 lat. Jest „rodzina”, well, sort of… Mozna o jej sprzataniu rozne rzeczy powiedziec, ale jest slowna, zyczliwa, uczciwa i bardzo dobry, serdeczny czlowiek. Mozna na niej polegac. Kazdemu takiej zycze.
Jestesmy w tej chwili jej jedynymi pracodawcami, z innych dawno zrezygnowala. Wiec sie nad nia trzesiemy, bo drugiej takiej nie znajdziemy. 😆
Kroliku, bardzo sie cieszymy. A nasza jest owszem, OK i ma wlasciwy stosunek do Kota, ale ten odkurzacz! Ta zmora Kotosci!