Terrorysta
– Chyba zostanę terrorystą! – oświadczył Bobik, prężąc muskuły i przybierając groźną minę, którą podpatrzył niedawno u znajomego mastyfa neapolitańskiego.
Labradorka próbowała nadstawić uszu, co ze względu na ich kłapciatą konstrukcję wyszło jej tak sobie. Przyjęła więc nie całkiem dla niej typową pozycję półsiedzącą i zapytała z czymś w rodzaju zainteresowania:
– Serio? A kogo będziesz terroryzował?
– Och, bo to mało jest nadających się obiektów? – zbył ją Bobik. – Państwa, miasta, rze… Nie, rzeki może nie bardzo. Ale osoby ludzkie. Koty. Myszy. W ostateczności nawet inne psy.
– I w czym się wyspecjalizujesz? Podkładanie bomb, porwania, zamachy?
– Jakie bomby? jakie porwania? – wnerwił się Bobik. – Ja chcę zostać terrorystą umysłowym, nie fizycznym. Chcę przy pomocy różnych akcji, zasadzek i punktowego nękania wprawić wszystkich w stan takiego pomieszania myślowego, żeby nie byli pewni dnia ani godziny. Żeby żyli w ciągłym strachu, że mogę przypuścić atak słowny. I żeby w końcu zgadzali się na wszystko, cokolwiek szczeknę, choćby dla świętego spokoju. Bo jak nie, to znowu z czymś wyskoczę…
– Ty wiesz, że to nie jest zły pomysł? – zapaliła się Labradorka. Sterowałbyś wszystkim jak niewidzialna ręka. Znaczy, wszyscy by dobrze wiedzieli, kto steruje, ale ze strachu nikt by o tym nie mówił. I nawet nie musiałbyś się ukrywać, bo przecież szczekania nawet najgorszych bzdur nie zalicza się do czynów kryminalnych. Bierz się do roboty, mały! Ułóż konkretny plan, zwerbuj siatkę wspólników i popleczników, a potem to już tylko szczekać na potęgę.
Bobik aż spuchł z dumy. Chyba pierwszy raz w życiu Labradorka tak wyraźnie pochwaliła jego zamiary. Pobiegł szybko po kartkę i długopis, żeby zanotować pchające mu się do głowy terrorystyczne myśli. Labradorka, nie chcąc mu przeszkadzać, wsadziła nos w gazetę i zaczęła czytać. W miarę lektury jej mowa ciała wyrażała coraz większe zaniepokojenie. Odłożyła gazetę i sięgnęła po tygodnik, potem po jeszcze jeden, w końcu z rozczarowaniem podniosła łeb znad prasy i westchnęła:
– Bobik, chyba nie masz się co wysilać. Na ten numer ktoś już wcześniej wpadł. Nawet niejeden ktoś. Powiedziałabym wręcz, że konkurencja jest olbrzymia.
– Naprawdę? – zmartwił się Bobik – I nie widzisz dla mnie żadnych szans?
– Niestety, nie – przyznała Labradorka szczerze, choć z widoczną przykrością. – Nie oszukujmy się – przy całej motywacji i pewnych wrodzonych zdolnościach, ty jesteś tylko amatorem. A to, co widziałam w prasie, to jest poziom profesjonalny. Nie dorównasz, nie mówiąc już o przeskoczeniu.
Bobik bez słowa włączył bardzo smutną muzykę, podkulił ogon i położył się na kanapie. Trochę go złościło, że znowu nie wyszło na jego, ale w duchu przyznawał Labradorce rację. Jak już być terrorystą umysłowym, to tylko na całego.
No, moj Declan tez nie byl w jednej postaci! Bylo jeszcze paru declanoidow.
Na paznokciach kwitnie jaskrawa perlowa fuksja! Ach!
Feed the birds…
http://www.youtube.com/watch?v=XHrRxQVUFN4&feature=related
Chomikowanie w Nowej Anglii jest konieczne i uswiecone dlugim zwyczajem protestanckiej zapobiegliwosci, wiec nie musze sie nawet tlumaczyc ze swoich zwyklych zapasow wojennych. 😉 Przed kazda zapowiedziana sniezyca jest zawsze w sklepach spory ruch, bo wszyscy kupuja wode (na wypadek zamarzniecia rur, gdyby wysiadl prad i ogrzewanie), mleko i chleb, zeby miec cos wiecej niz to, co w piwnicy. To taki nowoangielski rytual, w czasie ktorego wymienia sie z przypadkowo spotkanymi osobami najnowszymi wiadomosciami na temat ile cali sniegu przewiduja meteorolodzy. Ten rytual jest jak najbardziej uzasadniony rzeczywistoscia drzew walacych sie pod ciezarem sniegu na naziemne przewody eletkryczne. A co do komputerow i komorek, ktore staja sie nieprzydatne, gdy nie ma pradu, to moze juz niedlugo bedzie inaczej. Apple jest wyraznie zainteresowane projektami ogniw slonecznych, i przewiduje sie, ze niedlugo sie pojawia jego pierwsze komputery i komorki, ktore sobie poradza bez podlaczania do pradu. Moze tez ktos wreszczie wymysli komputer nakrecany na korbke? 🙄
(Bardzo duze zapasy w piwnicy moga wskazywac na to, ze wlasciciele sa swiadkami Jehowy, badzi skrajnymi evangelicals Christians, ktorzy zapobiegliwie przygotowali sie do Armageddon…)
Wynika z tego, że świadkowie Jehowy i evangelical Christians niewielkie mają zaufanie do Pana. Oni przecież tak czy owak podczas tej ostatecznej walki mają zostać ocaleni, nie ze względu na zapasy, tylko dzięki swej niezłomnej wierze. A po Armageddonie nastąpi raj na Ziemi i żadne zapasy nie będą potrzebne. Kto by się zresztą wtedy żywił zjełczałymi świeczkami i konserwą Pułtuską, skoro rajskie owoce będą na wyciągnięcie ręki?
Niedowiarki mają przynajmniej w miarę zdroworozsądkowe powody do chomikowania, w związku z tym, że na żadne interwencje nadprzyrodzonych sił nie liczą. 😉
Powiedzialabym, ze oni maja niewielkie zaufanie do wszystkiego, to sie i na Pana przenosi (albo odwrotnie, ale wychodzi na to samo). 😉
Zapomnialam jeszcze dorzucic do chomikow osoby (na szczescie nieliczne), ktore nie wierza w zaden rzad (federalny lub stanowy), no i tych, ktorzy do dzisiaj ukrywaja sie w lasach przed Y2K, czyli armageddonem cyfrowym z roku 2000. Okazow nalezy poszukiwac glownie w stanach Montana i Oregon, ale trudno je zauwazyc, bo uzywaja kamuflazu i wtapiaja sie w teren, zas ich chatki tez sa odpowiednio ukryte przed okiem ciekawskich (zwlaszcza z urzedu podatkowego). 😉
Tak już zupełnie serio, to w przypadku mojej rodziny jedyne, co da się zmagazynować bez użycia prądu, to makarony, mąka, woda i oliwa. Jesteśmy wszyscy alergikami, sporo produktów mamy wykluczonych z diety, konserw nawet nie możemy tknąć, podobnie jak większości wędlin. Chyba mielibyśmy poważny kłopot, gdyby zdarzyły się trudności w zaopatrzeniu.
No, tak, alergicy zawsze maja trudniej. Sama wiem cos o tym, stad moje stale konszachty z kozami… Chociaz czesc uczulen, to reakcja na rozne chemikalia, wiec domowe przetwory, ograniczone do nielargizujacych skladnikow moze bylyby jakims rozwiazaniem (tyle, ze to jednak mocno czasochlonne i pracochlonne).
Moniko, bardzo lubię Mary P. 😀 Przy „moim” Gołębiarzu było ich więcej, znacznie więcej 🙂
Bardzo na poważnie, to największym problemem jest brak prądu, a co za tym idzie brak ogrzewania. Pan mąż ma teraz pełne ręce pękniętych rur. Bobik słusznie kocha kozę.
Niezależnie od moich związków uczuciowych z Kozą, zawsze lepiej mieć plan B. 🙂
Przepraszam za zminimalizowanie Kozy 🙂 Plan B. w toku 🙂
Na razie -16.
jest -15°
ma byc – 20° i moze nawet wiecej-brrrrrrrrr
dzisiaj mialem „pracowity” dzien
Monikowy John otwiera drzwi i zegna dobrym slowem,przy tej ilosci klientow stalbym chyba tylko w drzwiach 🙄
i zdarl gardlo 😯
duze sklepy tez maja czasami urok 😎
pilnujcie ciepla
dobranoc 😀
Rysiu, nie czuję się kompetentna :shock; http://glosrydzyka.blox.pl/2010/01/Radio-Maryja-o-seksie-kiedy-wytrysk-jest-grzechem.html 😯
Mordka mi się z pomięszania omsknęła 😳
Co to jest?! Chcecie mnie, niewinnego szczeniaka, zdemoralizować przy pomocy Radia Maryja? 😯
A jak teraz przez całą noc będą mi się śnić drogi rodne kobiety, to co?
Piekło i szatani! Nigdzie pies przed tym cholernym grzechem nie jest bezpieczny, nawet na własnym blogu! 👿
Haneczko – Mary P. jak najbardziej, podobnie jak Twoj pan Golebiarz. 🙂 Ale po kontakcie z Glosem Torunskim oslablam i osunelam sie na krzeslo, w poblize filizanki z herbata… 😯
Rysiu, ten sklep jest calkiem spory, tyle ze niezalezny, w malym rozczytanym miescie, i dlatego stali klienci maja szczegolne traktowanie (zwlaszcza, gdy sie okazuje, ze laczy ich z ksiegarzami wspolnota przeczytanych ksiazek). Co, przyznam, jest bardzo mile, choc nie podwaza atrakcyjnosci duzych sklepow z ksiazkami, ktore maja swoje uroki. 😀
O mój Boże! 😆 😆 😆
Z jednej strony śmieszne, z drugiej straszne, a trzeciej wstyd, bo w końcu należę do Kościoła i bardzo bym chciała, żeby księża przestali się wypowiadać o czymś, o czym nie mają lub nie powinni mieć pojęcia. I żeby poddali się jakiejś obowiązkowej psychoterapii, żeby zgłębić swoją obsesję na punkcie seksualności.
Chyba ja jednak zadzwonie do tego programu. Ktos mi musi wreszcie przystepnie wytlumaczyc gdzie sie znajduje ten pinkwolony punkt G – w drogach rodnych czy na bezdrozach. 😳
Dobry pomysł. Tam są Autorytety. Na pewno pomogą 🙄
Polskie drogi… 😆
A gdzie się znajduje punkt G to bardzo proste – po punkcie F, a przed punktem H. 🙄
A moglbys to Bobik narysowac i pozaznaczac?
Mam rysować w drogach rodnych? 😯
Niektóre zadania chyba jednak przekraczają moje możliwości. 🙄
Rozumiem. Drogi rodne to tylko po wyzszej szkole jazdy Komunikacji Spolecznej ksiedza dyrektora doktora filozofii…
Czy macie dosyć forsy pod ręką? Bo podobno bankomaty zamarzają. 😯
Może oprocentowanie kredytów też zamarznie 🙄
O, nie, oprocentowanie banki na pewno będą wrzątkiem polewać i farelkami grzać.
Zamarzaja, ale w roznej temperaturze, w zaleznosci od klimatu. 🙄
A co do drog, to po ozywczej herbacie (swiezutki Darjeeling prosto z Indii, po znajomosci) moge tylko podziwiac cudowna zywotnosc tej synekdochy, ktora nie oni pierwsi wymyslili, ale ktora dobrze sie trzyma, mimo odwilzy i mrozow. 😉 Czesc za calosc oraz zabawa w jurystyczne sztuczki (co wolno, a co nie)… Po skandalu pedofilskim w Bostonie, znany komentator i historyk, absolwent jezuickiej szkoly i katolik, Garry Wills, napisal swietna serie artykulow o dojrzalosci emocjonalnej u wielu ksiezy, ktora utyka gdzies na poziomie nastoletnim, tzn. w momencie, gdy zaczynaja mieszkac w seminarium i przestaja miec normalny kontakt z zewnetrznym swiatem.
Ja właśnie też postanowiłem stracić dobrowolnie kontakt z zewnętrznym światem. 🙁
Przestraszyłem Was? 😀
Nie, nie idę do seminarium, tylko mówię dobranoc. 🙂
Kolorystycznie juz jestes przygotowany… 😆 Dobranoc. 🙂
cieplej 🙂 tylko -15°
brykam wiec otulony pierzyna(smetnie spogladajac na wypasione)
haneczko 😀
czekam wiec niecierpliwie na szkice Bobika -gdzie lezy!!!
teraz do S-Bahn,moze przyjedzie!
brykam 🙂
ziiiimno jak wczoraj, ze śniegiem, czyli lepiej niż wczoraj
a zanim Bobik zmieni się w grafika – grafika rysowana obiektywem
Dzień dobry. 🙂 Jeżeli kogoś to pocieszy, to mogę donieść, że u mnie dziś -8, czy minusdwustopniowe tropiki się skończyły. 🙁 Jeszcze wprawdzie nie marznę na full, ale zacząłem zbliżać się do wschodnioeuropejskiej normy.
Piękne te fotograwiury od fomy. Mam zresztą swoje osobiste powody, żeby mi się podobały. Jako krótkowidz nieprzepadający za noszeniem okularów (w domu i ogrodzie, bo poza nie nosić nie mogę) często oglądam świat z takiej właśnie perspektywy – przybliżając oko do szczegółu i wpadając w zachwyt nad nim. A szczególnie często zdarza mi się to w przypadku roślin. Wgapię się w jakiś listek czy szypułkę i widzę w nim gotowe, skończone, doskonałe dzieło sztuki.
Całe drzewo też jest skończoną doskonałością, ale żeby to dostrzec trzeba wrócić po okulary, a następnie stanąć w odpowiedniej odległości. 🙂
Też jestem krótkowidzką i z oceną estetyczną listków się zgadzam. Choć od kiedy noszę szkła kontaktowe to i całym lasem potrafię się zachwycić 😉 Nie bardzo za to umiem nawiązać zerwaną nić porozumienia z okularami – kiedyś po przerwie chciałam wyjść w nich do sklepu i mało nie spadłam ze schodów. W szkłach czy spojrzysz w dół czy w górę, wada zawsze skorygowana. W okularach już nie, chyba że by mieć takie pływackie, otulające oko ze wszystkich stron.
Kiedyś byłam daleko, teraz jestem krótko 🙄
Piękne i bardzo na czasie, jak zamrożone. Dzięki, foma 🙂
Coś się nie mogę przekonać do szkieł kontaktowych. Wszelkie pakowanie paluchów w oko wprawia mnie w dziką panikę tudzież niezborność ruchową i w końcu soczewka nieodmiennie ląduje gdzieś pod szafą. 🙁
A tak by właściwie było przyjemnie zobaczyć świat normalnie i z ostrymi konturami zamiast rozmazanych plam, a bez balastu na nosie. 🙄
Muszę się odsieciować terenowo, więc jak zwykle życzę dobrej zabawy beze mnie i składam mglistą obietnicę, że powrócę tu. 🙂
Też jestem krótkowidzem i też oglądam świat ze sprcyficznej perspektywy. Kiedyś miałam soczewki i doskonale sie wnich czułam. To były takie dwutygodniowe, pierwsza para na próbę. Poszłam po kolejne, ale tamtych juz nie było, więc dostałam inne. Koszmar. Uwierały w oko. Każde następne też. Chodzę więc w okularach. A kiedy chcę się czemuś naprawdę przyjrzeć, oglądam w maksymalnym zbliżeniu 🙂
Wygląda na to, że na Blogu Bobika mamy (jak dotąd nieujawniony) podzespół Widzących Krócej 😉 Od pewnego czasu stosuję soczewki jednodniowe. Nie wychodzi to najtaniej, ale komfort wielki. W ogóle nie czuję, że coś jest między okiem a światem. Z tymi uwierającymi też swoje przeszłam, szczególnie jak mi się dzień przedłużał.
I ten wiatr wpadający do oczu… Po kilku dniach noszenia szkieł, po kilku rowerowych wypadach bez okularów wolę jednak mieć coś na nosie.
Krócej, nie znaczy gorzej, prawda? Wręcz przeciwnie, mamy dokładny ogląd sprawy z bliskiej perspektywy, a z dalszej, no cóż … Powiedzmy, że zbyt duża ilość detali nie zakłóca nam obrazu.
No i racja, bez niczego na nosie człowiek jakiś taki … obnażony.
A ja jestem dwa w jednym. Nikt mnie nie przebije.
Trzymajcie kciuki, bo wlasnie ide do kliniki okulistycznej na spotkanie ze specjalista badz jego cztertnastoletnia corka – cos takiego mialam przedostatnim razem – jakas niedouczona nastolatke, ktora wystrzelila mi cztery wykluczajace sie nawzajem diagnozy. A w dodatki mowila niemal wylacznie po chinsku, wiec wszystko kazalam zapisywac na karteczce, aby sie skonsultowac jeszcze z doktorem Googlem…
Heleno, kciuki w trzymaniu! Cztery diagnozy na raz 😯 Podejrzane, jak by nie spojrzeć: czy z bliska, czy z daleka.
Trzymaj sie, Heleno. I niech wszystko zapisuje ta czternastoletnia specjalistka lub jej ojciec.
A Blog Bobika wyraznie ma profil okularowo-kontaktowy (obie opcje sa mi nieobce), 😉 z tym, ze teraz, po slynnych okularach Sary Palin rozne juz sa z tym skojarzenia (powiedzmy delikatnie, ze Sarah intelektualistka nie jest, zas okulary przydaja jej sie glownie do polowan na renifery i innych rozkosznych zabaw z bronia palna). 🙄
to mam cos wspolnego ( 😮 ) z Sara Palin ja tez poluje …..
tylko ze zazwyczaj na S-Bahn, gdy brykam przez tereny zielone i przez okularow szkla w kierunku dworca wygladam…..
jak jedzie to brykam szybko bardzo,a nawet szybciej ❗ 😆
dodam ze nigdy,przenigdy do (jakby co czesto glupiego)
S-Bahnu nie strzelam,slowo 😉
ciekawe komentarze !!!!!!
http://www.zeit.de/politik/deutschland/2010-01/bg-auschwitz-2
idzie cieplo,juz tylko -8°,niestety pada snieg,przykrywa zlodzone chodniki i bedze jeszcze niebezpieczniej
foma,fajny link 🙂
posiedze tam troche
pora na remanent lodowki,moze ukrywa sie cos tam dla miesozernego glodnego mnie
😉
Uff!! Dzisiaj mnie uziemiło na całkiem długo i oddycham z naprawdę dużą ulgą, że wreszcie w perspektywie herbata, a potem nawet kolacja.
Rysiu, jesteś całkiem pewien, że ten „mięsożerny, głodny ja” to jesteś Ty, a nie ja? 😎
Rys na berlinskim safari, teraz wewnatrz lodowki… 😆 (Do przegladu zawartosci lodowki to dopiero trzeba miec dobre okulary, bo zawsze sie cos ukryje w jakims kacie).
Do herbaty, Bobiku, cos od autora zwariowanej herbatki u Kapelusznika, ktory dzis obchodzi urodziny (razem z Mozartem).
A short direction
To avoid dejection,
By variations
In occupations,
And prolongation
Of relaxation,
And combinations
Of recreations,
And disputation
On the state of the nation
In adaptation
To your station,
By invitations
To friends and relations,
By evitation
Of amputation,
By permutation
In conversation,
And deep reflection
You’ll avoid dejection.
Learn well your grammar,
And never stammer,
Write well and neatly,
And sing most sweetly,
Be enterprising,
Love early rising,
Go walk of six miles,
Have ready quick smiles,
With lightsome laughter,
Soft flowing after.
Drink tea, not coffee;
Never eat toffy.
Eat bread with butter.
Once more, don’t stutter.
Don’t waste your money,
Abstain from honey.
Shut doors behind you,
(Don’t slam them, mind you.)
Drink beer, not porter.
Don’t enter the water
Till to swim you are able.
Sit close to the table.
Take care of a candle.
Shut a door by the handle,
Don’t push with your shoulder
Until you are older.
Lose not a button.
Refuse cold mutton.
Starve your canaries.
Believe in fairies.
If you are able,
Don’t have a stable
With any mangers.
Be rude to strangers.
Moral: Behave.
(Lewis Carroll, „Rules and Regulations”)
Skoro masz zamiar pic herbate, to juz sie po czesci do porad stosujesz… 😀
Do wszystkich nie mógłbym się zastosować w żaden sposób, np. „love early rising” albo „refuse cold mutton”, ale część na pewno mi się przyda, dziękuję. 🙂
Czy już kiedyś mówiłem, że żurek z torby jest lepszy od całkowitego braku żurku?
Jak mówiłem, to powtarzam 😉
Z tym żurkiem to poważnie? 😯 Zawsze mi się zdawało, że jest odwrotnie, ale skoro zapewniasz, że lepszy z torby niż żaden, to może spróbuję
Z konieczności muszę uznawać dwie zupy z torby – żurek i grzybową. A to dlatego, że iżby je zrobić nie z torby, na ogół nie mam armat (chyba że niedawno wróciłem z Polski z bagażnikiem wypakowanym armatami).
Przy nagłym, nieopanowanym ataku tęsknoty za żurkiem jest się w stanie rzucić na każdą torbę, która go obiecuje, ale ja się najchętniej rzucam na Knorra i jak dotąd zawsze wychodziłem z tego żywy. 😉 Oczywiście wrzucam do gotowania jakiś ochłap kiełbasiany, dodaję śmietany, a potem ładuję jeszcze na talerz jajko na twardo i grule, co zdecydowanie podnosi żurkowość całości.
Nie szkodzi, Bobiku, ze nie do wszystkich, bo sam autor sie nie do wszystkich stosowal (jakal sie, na przyklad), nie mowiac juz o tym, ze niektore wymogi sa niemozliwe, bo jak wchodzic do wody dopiero wtedy, gdy sie juz umie plywac?. 😉
Po odpowiednim wyposzczeniu zurkowym, taki z torebki nie jest tak do konca zly… 😉
Spocznij!
Wrocilam. Nie jest to to czego sie balam najbardziej -= choroba plamki zoltej (macular degeneration).
Specjalista, prof. Dowler z Moorfields okazal sie byc cudny. Potwoerdzil moja wlasna diagnoze wydana na podstawie zdjec wczesniej zrobionych i konsultacji z drem Googlem – jest to cos co sie nazywa BRAVO (Branch Retinal Veine Occlusion) . Pol godziny poswiecilismy zasadniczej kwestii dlaczego moj nastepny komputer powinien byc Mac’iem. Bo on sam ma prywatnego Maca, na ktorym pokazywal mi jak wyglada rak oka i choroba plamki zoltej.
Jeszcze rozmawialismy o tej nowej zabawce, ktora Apple ma dzis odslonic – nazywa sie to Tablica i jest jak juz donosi prasa komputerem, telefonem, telewizorem, powiernikiem/spowiednikiem i najlepszym przyjacielem dziewczyny zaraz po diamentach. Takze spiewa, tanczy, recytuje.
Poinformowalam Pana Profesora, ze z bardzo dobrych zrodel wiadomio mi, ze Tablica potrafi pozamiatac w kuchni, wyjac bielizne z pralki i rozwiesic, a na koniec przyrzadzic calkiem przyzwoita margarite.
Najbardziej ucieszyla go ta margarita, wiec postanowilismy, ze przyjrzymy sie tej zabawce blizej.
Z czego sie wzielo to to BRAVO nie zostalo do konca ustalone. Maja w tym pomoc dodatkowe testy, ktore zostaly pobrane.
Nastepna wizyta za cztery miesiace.
Bobiku,milem chwile slabosci,teraz oddaje Tobie nieustajace
prawo miesozenosci 🙂
(Moral: Behave)
p.sprzynajmniej do nastepnej chwili 😛 😀
dlaczego niby Apple,Heleno?
Bo wszyscy posiadacze Maca ( w tym Bobik) pieja z zachwytu. A Pan Profesor opowiedzial mi, jak kupil Maca i pojechal z nim na urlop. Na urlopie zona wylala na Maca szampana przy otwieraniu butelki. Mac sie najpierw troche zbuntowal, ale po krotkim pobycie na sloncu, postanowil, ze tym razem odpusci. I odpuscil.
Wiec sam, rysiu, rozumiesz.
A mój IBM jak się napił herbaty, zażądał ode mnie 500 PLN „odszkodowania” – musiałam mu zafundować doktora 🙁
Beato,droga herbata 😉
Jestem prawie zawiana 🙄 Duje i sypie. Zapasy mamy, prąd jest, Maca nie mam. Mój IBM niczego nie pije i nie je, ale i tak potrafi wystawić niezły rachunek 👿
myslalem ze Mac jest lepszy dla majacych problemy ze wzrokiem
sam tez prywatnie uzywam stacjonarnego Apple,dostalem od syna, ktory osobiscie uwaza Maca za przereklamowany drogi
gadget
mimo ze mam klopoty z myszka to sobie bardzo chwale Maca,
jest wyjatkowo prosty i zrozumialy w obsludze,do tego wyglada
ladnie na stole ( :oops:)
http://www.letsgodigital.org/images/artikelen/64/apple-imac-computer.jpg
🙂
Bardzo mądry Pan Profesor. Co prawda ja mogłem leczenie Maciem zaordynować znacznie wcześniej, ale byłoby bez profesorskiej pieczątki. 😉
Bardzo się cieszę, że Helena z dzisiejszej wizyty wyszła bez plamki. 🙂
A swoja droga przeraza mnie troche, ze mamy taki nawal co roku nowych technologii, ze moj cudny telefon z internetem, ktory dostalam dopiero na ostatnie urodziny od E. jest juz tak przestarzaly jak truchlo Brezniewa.
Gdzies czytalam niedawno, ze przecietny brytyjski nastolatek przegryza sie co roku przez piec telefonow komorkowych: jeden, zostawiony w kieszeni dzinsow, ktory przeszedl przez caly cykl prania i suszenia, drugi zapomniany na siedzeniu w autobusie, trzeci pozyczony dziewczynie, ktora go rzucila i wrocila do Szkocji, czwarty ukradziony na lekcji wuefu i piaty, ktory wpadl do kibla i zostal splukany w szemranej dyskotece w Camden Town.
Gdzies te wszystkie komorki musza przeciez ladowac. Mam wrazenie, ze grozi nam nie tyle roztopienie sie lodowcow na biegunach, co utoniecie pod miliardami ton wyrzuconej/ przestarzalej/zepsutej technologii.
u nas tez sypie gesto(zapowiedzieli 10-20cm)jutro ma byc
dodatnia a od soboty ponownie wielodniowe lekkie do – 8-10°
mrozy,zima tzryma mocno
pradu i zapasow wystarczy 😀
Pewnie, ze Maca, Heleno – to swietna kuracja, jak zauwazyl Bobik. Dolacz do nas MacHeads, jak to sie w Stanach nazywa (u mnie w domu oprocz Maca, na ktorym zwykle sie tu odzywam, jeszcze dwa iPhony, i pare iPodow – przyznaje, ze jak Twoj profesor, moze mamy pewna slabosc, ale trudno). 😉 Jedyny problem, to ze nawet male dziecko moze to wszystko intuicyjnie, bez instrukcji obsluzyc, co sie czasem roznie konczy… A ze nie macular degeneration to ogromna ulga. 🙂
tak to odkrylismy dwa „kluby” u Bobika,patrzacych przy pomocy
i milosnikow Maca 😀
I to w jeden dzien, Rysiu. 😀
http://www.sueddeutsche.de/,tt3m1/computer/210/501465/text/
tym linkiem mowie dobranoc i milego klawiszowania nocnym
😀
Moniko,pomysl do czego mozemy dojsc w tydzien 😀
Uważam, że BRAVO też jest zbędne. Koniecznie musisz to mieć, Heleno?
BRAVO jest podobno z papierosow i cholesterolu. 🙁
Ci lekarze potrafia naprawde zatruc zycie czlowiekowi.
Rysiu 😀
Nastepne zadanie dla profesora: jak zrobic, zeby tego BRAVA nie bylo…
Toteż staram się nie mieć z nimi kontaktu. Pan mąż ma cholesterol, ja papierosy. Ciekawe, co nam się urodzi.
Ja bym zrezygnował z cholesterolu. 😉
To idzie w parze z rezygnacja z pasztetowki, Piesku 🙄
No, nie, Bobik doradza rezygnacje z miesa (moze jeszcze zostaje indycze, bo bardzo chude). 🙄
Mozna sie przerzucic na bazanty, w ktorych cholesterolu tyle co Kot naplakal.
Ja wiem, że nie wypada sobie robić jaj z pogrzebu itd., ale nie potrafię zachować całkowitej powagi czytając, co Helena ma. Bo „Bravo” kojarzy mi się zaraz z dość durnowatym magazynem ilustrowanym dla nastolatek, takim typu ze zdjęciami aktualnego idola i informacjami, czy wolno na pierwszej randce dać się pocałować z języczkiem.
Ale pewnie można się z tego „Brava” dowiedzieć gdzie jest punkt G. 😀
Przepraszam, niedokładnie się wyraziłem. Zrezygnowałbym z cholesterolu na miejscu Heleny, ale nie na swoim. 😉
Bobiku, ja zrezygnowałam, ale on się przyssał do pana męża 👿 , podobno genetycznie. Łatwiej kopać się z koniem, niż z kodem 😕
A, teraz rozumiem, i dobudowuje szybko zawalona wizje swiata z gruzow. 😉
Bazanty to tez niezla opcja, Mordko. Jeszcze zostaje mieso zwierzat karmionych trawa, jak drzewiej bywalo, bo one w tluszczu maja duzo kwasow tluszczowych typu omega-3 (rozpuszcza cholesterol).
Myslisz Bobiku, ze w Toruniu maja prenumerate tego pisemka? 🙄
Juz lece prenumerowac. Bo musze dowiedziec sie zanim umre. 😳
Chyba, ze robia nas w konia z tym punkrtem. Tez bym sie nie zdziwila.
Nie, myślę, że w Toruniu mają prenumeratę całkiem innego pisemka. „Bravo”, o ile się nie mylę, nie potępia pettingu pozamałżeńskiego. 🙄
No wiecie co 😯 http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7500342,Czytnik_linii_papilarnych_sprawdzi__czy_dzieci_sa.html
Z tym robieniem w konia chyba jest coś na rzeczy. Ostatnio gdzieś czytałem, że nie ma jednego punktu G, tylko cały alfabet rozsiany w tych…no… drogach małżeńskich kobiety. 😯
Ale nalezy czytac konkurencje. 😉 A poza tym, to, co sie oficjalnie propaguje lub potepia, a to, co sie samemu robi, to dwie zupelnie inne rzeczy…
Przed chwilą widziałem, a przede wszystkim słyszałem w TV przemowę nowego niemieckiego Komisarza UE, wygłoszoną w Brukseli po angielsku. Com się uśmiał, to moje, a przy tym jaką satysfakcję miałem, że nie tylko polscy politycy potrafią się kompromitować. 😆
Haneczko, ja nie rozumiem, co Cię dziwi. Sprawdzanie obecności w kościele przy pomocy odcisków palców mieści się jak najbardziej w dotychczas obserwowanej linii rozwojowej. 🙄
Bobiku, a co najbardziej szwankowało? Akcent, gramatyka, słownictwo?
Bobiku, mnie nieustająco dziwi, że jeszcze coś mnie dziwi 😆 Oczami duszy widzę te paluszki nabożnie przykładane 😆
Wymowa. Skręcić się można było, ale przedtem jeszcze należało się zorientować, że to był angielski. 😉
Uważam, że niemiecki angielski jest uroczy. Zawsze przypomina mi się scena z „Apollo 13”, kiedy jeden z naukowców zwraca się do astronauty „A zo, you arrrre goinggggg to wok on zi moon, ja?”
Haneczko, Ty sobie lepiej od razu spróbuj wyobrazić, jakimi metodami będzie wkrótce sprawdzane, czy nasienie przypadkiem nie zostało złożone na bezdrożach rodnych. Żebyś potem nie była zaskoczona. 😉
Ręczę całą sobą, że angielski niemiecki dorównuje 😆
A czego chcecie od francuskiego angielskiego? Absolutely charrrrming! 😆
Muszę się dokształcić w temacie bezdroży rodnych. Reszta to pikuś 😀
O tak, francuski angielski jest świetny. Ale włoski angielski też jest fajny.
No, nie mógł mi się nie przypomnieć ten cytacik z Lema
Tylko świnia i kanalia
lekceważy genitalia,
bo najbardziej jest dziś modne
reklamować części rodne. 😆
Szkoda, że Wielki Wódz tu nie bywa, bo to ekspert od kaszubszczyzny. Wie na pewno, co to rodno ziemia, może wiedziałby tez coś o rodnych drogach i bezdrożach.
Że Wielki Wódz tu nie bywa to szkoda tak w ogóle. 🙂
A o co chodzi? Jak mali recydywisci nie chodza na msze, to trzeba ich jakos resocjalizowac. A jak odciski nie pomoga, to mozna tez i kajdanki zastosowac, i roboty przymusowe.
Nie rozumiem, Heleno, dlaczego pominęłaś karę chłosty? 😯 Czyżbyś wpadła w zdradzieckie sidła jakichś, tfu, humanistów i na zdrowy rdzeń Ci się rzuciło?
Heleno, jak słyszę po raz enty „ta dzisiejsza młodzież”, to pytam, skąd ona i zaraz patrzę w lustro.
O nie, nie, chłosta i włosienica jest karą dla uprzywilejowanych. Całe Opus Dei się chłoszcze i we włosienicach chodzi. Młodociani absencjoniści niech szczotkami do zębów plebanię sprzątają.
Nie vesper, to sprzyja medytacji, bardzo niewskazane.
Szczotki do zębów nie są złe. A przy tym z głośników poważka na cały regulator.
Na drugi raz trzy razy się gówniarz zastanowi, zanim mszę opuści!
Vesper ma racje. Chlosta zdecydowanie dla uprzywilejowanych:
http://www.huffingtonpost.com/2010/01/26/pope-john-paul-ii-used-be_n_437075.html
tak na serio myślę, że dla dzisiejszej młodzieży być może największą karą byłaby długotrwała cisza w uszach i bezsieć. a co w tym czasie będą robili z rękoma, to ich sprawa…
Szczoteczka do zebow w garsc i szorowac plebanie! Tak, to jest pomysl na zrobienie z nich ludzi zarliwej wiary.
Foma ❗
Chwileczkę, chwileczkę. Bezsieci nie można uznać za typowo młodzieżową karę. Przy okazji wprowadzenia tej drakońskiej metody zostałoby ukaranych również kilka nieco starszych egzemplarzy. 😆
One egzemplarze mają sporo na boku, przetrwają 🙂
To znaczy, że starsze egzemplarze należy zaliczyć do form przetrwalnikowych? 😆
Poza tym nie uważam, by to, co młodociani robią z rękami, było ich wyłączną sprawą. Myślę, że to, co robia z rękami jest przedmiotem wyjątkowego zaiteresowania stosownych a kompetentych instytucji.
Zasypiająco hibernujących 😉 Dobranoc 🙂
To regula, ze rece nalezy trzymac na koldrze (odmiana w Rosji – dlonie zlozone jak do modlitwy nalezy trzymac pod glowka) przestala obowiazywac w naszych permisywnych czasach? Robta co chceta?
Dobranoc, Haneczko. Ale spróbuj nie hibernować do końca zimy. 🙂
A to, co młodzież robi z rączkami istotnie od wieków już było przez stosowne instytucje bacznie obserwowane i w razie nadużyć ogień piekielny czekał na podorędziu, nie mówiąc już o wyschnięciu rdzenia mózgowego. 😯
Późną porą dotarłem do sieci, z przyjemnością czytam. Helena w świetnej formie, co cieszy mnie podwójnie, gdyż uwielbiam, kiedy tak pisze, reszta też niczego sobie 🙂
Monika 27 styczeń 10, 23:09 – jakże aktualna uwaga – właśnie pytanie dlaczego tak postępuję, zaprząta moją uwagę od dni paru. Już, już zdaje mi się, że sięgam odpowiedzi – i nic, to nie jest odpowiedź, którą z pełnym przekonaniem mógłbym wygłosić. Zatem pomyślę sobie jeszcze czas jakiś, wszelako ważniejsze wydaje mi się, by zgrać nareszcie swoje myślenie z postępowaniem.
No, ale ustalić musze wpierw skąd ta rozbieżność się bierze…
zeen, kilka dziedzin nauki miałoby tu pewnie cząstkowe odpowiedzi, od psychologii po biologię, ale jeżeli chodzi o doprowadzenie do zgrania, to zawsze lepiej to funkcjonuje, kiedy ktoś te odpowiedzi sam znajdzie. Więc nie ma Ci co utrudniać sprawy podpowiadaniem. 😉
Ale z tym zgraniem to jak z dotarciem do sieci – lepiej późno niż wcale…
😳 eee tam, zeen 😳 😆
Tego zgrania juz sie szuka od tysiecy lat, chociazby pod postacia Atmana (true Self), i rzeczywiscie kazdy ma to robic sam, zas samo szukanie juz jest fascynujace. Good luck, zeen.
A torunskim doradcom od wszystkiego, takie poszukiwanie w ogole nie przychodzi do glowy, i dlatego miedzy innymi sa tacy przerazajaco-komicznie plascy…
pada sniegodeszcz
mamy +1° 🙂 i to do jutra 😀
brykanie w puchatym sniegu to radosc z rana
dla Beaty:
http://www.youtube.com/watch?v=icOO7Ut1P4Y
to Monika jeszcze tutaj 😀
brykam do czynow,czwartek jest dobry na wszystko 🙂
jak Monika sadzila,to byl sygnal dla Obamy 🙂 http://www.faz.net/s/RubDDBDABB9457A437BAA85A49C26FB23A0/Doc~E6FFE01BB0ECF491386B6ACE39F7A8D2C~ATpl~Ecommon~Scontent.html
http://www.sueddeutsche.de/,tt2m1/politik/253/501508/text/
no dobra, z tą wolnością dla rąk pewnie trochę przesadziłem, ale skoro może być wolność nogi, to trudno jakoś dyskryminować inne członki…
zima, czyli nowy śnieg i lajtowe -7, tramwaje wypadają z torów, a służby miejskie w jarzeniowych kamizelkach uwijają się z łopatami jak pszczółki, zima
Pan mąż też się uwijał z łopatą jak pszczółka, barwnie przy tym bzycząc. Ja byłam pchaczem. Daliśmy radę 🙂
Rysiu (06:49): jestem pod wielkim wrażeniem 😯 😆
Dzień dobry 🙂 Gdybym to ja miał skrzydełka jak pszczółka, nie latałbym ja z łopatą do kółka, tylko patrzył, jak inni latają. 😉
A prawdę mówiąc, nawet i bez skrzydełek tak robię. Szkoła Mordechaja. 😀
Herbata, kawa, prasówka, po blogach powęszyć… Chyba dzień się zaczął. 🙂
Dzien dobry!
A co myslicie o goraco debatowanych we Francji propozycjach zakazu noszenia przeze muzulmanki burek w urzedach, szpitalach i srodkach komunikacji.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,81048,7496801,Francja_Komisja_za_czesciowym_zakazem_muzulmanskich.html
W Wlk. Brytanii tez niektorzy postuluja wprowadzenia takiego zakazu, choc jak to Anglicy mniej glosno niz Francuzi.
Ja osoboscie jestem za takim zakazem (a tak!). Pomijajac kwestie „godnosci kobiety” bla-bla, uwazam, ze zaslanianie calkowite twarzy jest gestem absolutnie aspolecznym. Naszym podstawopwym narzedziem przetrwania w grupie, w tlumie, jest umiejetnosc czytania z twarzy, rozpoznawania zamiarow drugioego osobnika. Jesli nie mozemy odczytac z twarzy czyjegos nastroju, emocji, zamiarow wzgledem innych, czujemy sie zagrozeni, niepewni wlasnego bezpieczenstwa.
Dlatego zawsze odruchowo odsuwam sie od zakwefionej od stop do glow kobiety, tak jak odsuwam sie od mlodego faceta z nasunietym na oczy kapturem.
Dziękuję, Rysiu, za podrzucenie Oettingera. 🙂
Natomiast Helenie robię gorzki wyrzut. Co to ma znaczyć, że gdzie indziej takie linki się zapodaje, a przed nami ukrywa? 😆
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Zamieszanie-w-Radzie-Europy—deputowani-protestuja-przeciw-Benderowi,wid,11899521,wiadomosc.html?ticaid=198ab
Ten film od fomy w pomysłach taki trochę toporystyczny, nie uważacie?
Zaznaczam, że uważam to określenie za bardzo pozytywne. 🙂
Sorry, profesor Bender jest politykiem mojej szczegolnej troski i obiecuje, ze odtad bede go przynosila na blog owinietego w koronkowa chusteczke z batystu. 😆
To wspaniale, Heleno. Też należę do antyfanklubu Bendera.
Z burkami mam problem. Bo z jednej strony osobiście uważam ten ubiór za koszmarny i dla kobiet, które są zmuszane do jego noszenia poniżający i utrudniający życie (zaznaczam: zmuszanych, bo przecież są i kobiety noszące burki dobrowolnie i wtedy trudno mówić o poniżeniu). Ale równocześnie włos mi się odruchowo jeży na zbyt daleko posuniętą ingerencję państwa w sprawy stroju. Jest to jeszcze OK, jak chodzi o urzędniczki państwowe, nauczycielki, itd. Pracodawca może sobie nie życzyć przychodzenia w burce, tak samo jak nie życzy sobie dżinsów czy irokezów. Również zakaz burki, czy nawet nakryć głowy dla uczennic bym popierał, na takiej samej zasadzie, jak nie jestem za wieszaniem krzyży w szkole. Ale już środki transportu publicznego… Czy ktoś zabrania noszenia krzyżyków na szyi w metrze? Jarmułki w tramwaju? Wsiadania w habicie do autobusu? Argument, że habit nie zasłania twarzy, nie jest dla mnie przekonujący. Tu przecież nie chodzi o twarz, tylko o „demonstrację radykalizmu religijnego”.
Oczywiście nie zamykam oczu i na ten aspekt sprawy, że taki zakaz mógłby ułatwić pozbycie się burki tym kobietom, które jej nie cierpią, ale nie mogą czy potrafią się sprzeciwić domowemu panu i władcy. Tylko że jeżeli pan i władca jest rzeczywiście skrajnym fanatykiem, to raczej skutkiem takiego zakazu będzie już kompletne zamknięcie burkowych żon w domu, albo ganianie ich przez miasto na piechotę, skoro środkami transportu publicznego nie można.
To, że mnie się jakiś strój nie podoba, czy że kto inny uważa go za aspołeczny, jeszcze nie wystarcza, żeby wydać zakaz jego noszenia. Aspołeczną funkcję mogą pełnić również pewne ubiory subkulturowe, ale przecież nikt nie ściga dresiarza za samo noszenie dresu i nie zabrania mu przyjścia w dresie po pomoc socjalną (tu uwaga: nie miałbym nic przeciwko żądaniu odsłonięcia zakwefionej twarzy przed urzędniczką, w celu identyfikacji osoby). Dlatego zakazowe skoncentrowanie się tylko na burkach przybiera jednak posmak czegoś w rodzaju wojny religijnej. A mnie się trudno pod takimi wojnami podpisać.
Zgadzam się z Bobikiem, nie przeginać. A z ciekawości, jak radzą sobie na lotniskach z identyfikacją zakwefionych?
Już Wieszcz Adam ostrzegał, że osoby w burce należy unikać, bo nigdy nie wiadomo, może „pod burką wielkiego coś chowa” 😯 😎
Schować to można coś i pod budrysówką. 😆
Na lotnisku w Teheranie radzą sobie bez problemu: panie na lewo, panowie na prawo i panie są kontrolowane wyłącznie przez inne panie. Co zreszą wcale nie jest takie nieprzyjemne, jak kontrola zaczyna być szczegółowsza. 😉
Jasne, tutaj też pan nie sprawdza osobiście pani, ale dokument i twarz ogląda.
Bede bronila tego, ze przebywanie w zamknietych miejscach publicznych (jak srodki transportu) w stroju nie zezwalajacym innym na widzenie twarzy jest na tyle aspolecznym zachowaniem, ze powinno tu wkroczyc panstwo. Przypomne takze, ze na jednym z duzych centrow handlowych na polnocy Londynu dyrekcja wprowadzila rok temu zakaz przebywania mlodziezy z nasynietymi na oczy kapturami – ponierwaz wiele osob czylo sie ich towarzystwie niebezpiecznie i to bylo spolecznie nie do zaakceptowania. Naruszalo bowiem prawa innych uzytkownikow centrum do poczucia bezpieczenstwa. I nie jest to problem wydumany w duzym miescie.
Burka nie jest „strojem” w tym samym sensie co dzinsy czy habit zakonnicy. Burka jest komunikatem pasywno-agresywnym : odcinam sie od was wszyustkich i prosze sie do mnie nie zblizac. Noszenie burki nie jest czyms co dotyczy wylacznie noszacej je kobiety, ale takze wszystkich dookola niej. Irokez czy zakonnica wciaz moga sie do ciebie usmiechac, pokazujac, ze nie maja agresywnych zamiarow, kobieta w burce ( a czy jest to faktycznie kobieta czy ktos kto sie pod nia podszywa?) jest jedna wielka i byc moze niebezpieczna dla otoczenia niewiadoma.
Na niektore rzeczy musze sie po prostu zgodzic: kiedy widze kobiete w burce za kierownica, to mrozi mi to krew w zylach – po pierwsze ona zle widzi i nie moze prowadzic bezpiecznie, po drugie – kurcze, czy pod burka nie ukrywa bomby? Moge sie zzymac, ale musze sie z tym pogodzic.
Niech sobie kobiety nosza burki w zyciu prywatnym, niech nawet chodza ulicami i robia zakupy w sklepach. Ale panstwo powinno moim zdaniem okreslic bardzo dokladnie, ze kiedy kobieta dostaje pieniadze za to, ze sie komunikuje z innymi (w sluzbie zdrowia, w urzedach etc) spoleczeczenstwo oczekuje od niej, ze bedzie to robila z odslonieta przylbica.
To dla mnie W TYM MOMEMCIE nie jest kwestia rasy, religii czy nawet praw kobiet, ale tego co jest spolecznie do przyjecia, a co nie jest.
Opowiadalam tu chyba juz kiedys jak przed laty, po wielu miesiacach czekania w kolejce zostalam wreszcie przyjeta przez „panstwowa” psycholozke, ktora miala mi pomoc poradzic sobie z samobojcza wowczas depresja. I jakiz byl moj szok, kiedy okazalo sie, ze pani psycholog w przychodni jest zakwefiona od stop do glow. Ja mialam jej opowiadac bardzo intymne rzeczy z mojego zycia, nie majac mozliwosci obserwowania jej reakcji, nie wiedzac nawet czy jest stara czy mloda, a wiedzac jedynie, ze jest osoba na tyle pobozna, ze wiekszosci rzeczy nie moge jej opowiedziec. BYlam oburzona i nigdy doi niej nie wrocilam. Powinnam byla wtedy zlozyc skarge, ale tego nie zrobilam, bo czulam sie z tym zle i balam sie posadzenia o religijna nietilerancje. , Dzis z pewnoscia zaporotestowalabym. Kto potrzebuje passive-agressive psychologa?
No więc tam i dokument sprawdza pani, ale dzięki temu jest automatyczny parytet zatrudnienia na stanowiskach kontrolerskich. 😉
Swoją drogą, całkiem na serio byłem zaskoczony, jak dużo Iranek pracuje w różnych służbach publicznych i w ogóle w widocznych miejscach. Bardzo się to różniło od mojego wcześniejszego wyobrażenia.
Bobiku, już nie marudzę i wracam do pracy. Sprawdzam noty do katalogu, a to bardzo nudne i żmudne 🙁
Heleno, centra handlowe mogą sobie zakazać noszenia kapturów, czy butów na szpilce, bo niszczą podłogę, albo wprowadzania psów 👿 i to jest ich sprawa. Tak samo kościoły mogą zakazywać wchodzenia w szortach lub z odkrytymi ramionami, trudno – w lecie bardzo to utrudnia życie, ale ich teren, ich prawo. Czym innym jest jednak przestrzeń publiczna, a środki transportu, jak sama nazwa wskazuje, publicznego, też do niej według mnie należą.
Prawdę mówiąc, mnie wieczorem, w odludnym miejscu, wiele bardziej zaniepokoi grupa łysych nastolatków (nawet niezakapturzonych) od grupy kobiet w burkach. Z zakwefioną panią psycholog, czy może nawet sprzedawczynią śledzi, też nie bardzo miałbym ochotę rozmawiać, ale to jest rzecz do uregulowania przez pracodawcę – kiedy klienci się będą skarżyć lub omijać, niech sam zadecyduje, czy ma ochotę zakwefione osoby zatrudniać.
Sprawa bezpieczeństwa w sensie np. ukrywania bomby jest dla mnie o tyle o ile. Ludzka pomysłowość jest niewyczerpana i jak się zakaże burek, to terroryści szybko znajdą inne sposoby. Poza tym nie znam żadnych dowodów na to, żeby zamachy terrorystyczne były w jakimś znaczącym stopniu popełniane przez osoby w burkach. Niebezpieczny może być równie dobrze elegancki pan z teczuszką.
Burka jako komunikat agresywno-pasywny… Też mnie to nie przekonuje. Takie komunikaty można wysyłać również poprzez rozłożenie w metrze gazety i odcięcie się w ten sposób od otoczenia, albo choćby przez wyraz twarzy.
To wszystko nie znaczy, że ja burki darzę zachwytem (bardzo proszę znajomego Burka, żeby nie brał tego do siebie), wręcz przeciwnie, ale jeszcze raz powtórzę – nielubienie, czy inne subiektywne odczucia nie mogą być podstawą do stanowienia prawa.
A zresztą, francuska argumentacja odwołuje się niedwuznacznie do kwestii radykalizmu religijnego, nie żadnej innej i tu znowu wracamy do habitów – czy to przypadkiem nie jest wyraz pewnego radykalizmu? Tyle że w naszej kulturze oswojonego i powszechnie akceptowanego. Tak samo jak nakrywanie głów czy zakrywanie ciała w innych kulturach.
Pracodawca w angielskim systemie nie moze zakazac noszenia burki. Musi miec na to zezwolenie od panstwa. Przed lat usilowal nie przyjac do pracy w kasie manadzer lokalnego banku Barcleys (zreszta dobrze mi znanego, bo jest obok i czesto korzysta z niego moja mama jak jest w Londynie) i byla z tego powodu potezna awantura w calej prasie. Dzis w bankach zakwefione muzulmanki sa na porzadku dziennym. W banku mi nie przszkadza, bo wiem, ze przeszla przez rozne procedury bezpieczenstwa.
Zamachow lub prob zamachow bombowych (samobojczych i nie tylko) dokonanych przez zakwefione kobiety bylo multum – jeden w Londynie na lotnisku (byla w dodatku w ciazy), w Izraelu, w Rosji – ten slynny w teatrze, kiedy na widownie weszla grupa Czeczenow, w tym zakwefiona (choc nie do konca) kobieta.
Ze lysonie tez moga budzic strach? To prawda, ale ja widze ich twarze i mnie to wystarczy do oceny zamiarow.
Na religijny radykalizm tez nie ma miejsca w XXI wieku na zachodzie, w naszej, za przeproszeniem ja kogo, cywilizacji. I tu tez oczekuje ingerencji panstwa – aby bronilo mnie i innych ludzi przed szariatem, aby nie zezwalalo na obcinanie genitaliow urodzonym tu dziewczynkom czy gloszenia nienawisci po swiatyniach, aby bronilo uznanego pisarza przed grozbami fatwy, a ksiegarni sprzedajacych jego ksiazki przed wybijaniem szyb . Jestem za szczegolnie wzmozona obrona praw wszelkich mniejszosci, ale radykalowie, ktorzy nie szanuja praw moich wspoobywateli niechaj nie szukaja u mnie zrozumienia.
I dlatego jestem generalniem choc nie w szczegolach, za rozwiazaniami i argumentacja tych Francuzow (i Brytyjczykow) , ktorzy chca ten radykalizm ukrocic.
A jeszcze na marginesie: kiedy byla tu Roma z Brukseli, niedaleko mojego domu, w centrum handlowym dobrze Bobikowi znanym ( sklep TK Maxx) zobaczcylysmy spora grupe (parenascie) gleboko zakwefionych kobiet wciskajacych przechodniom ulotki, domagajace sie, aby Wielka Brytania wprowadzila prawo szariatu dla wszystkich! No, skopalabyn te glupie krowy! Sorry Bobik.
Nie skopalam oczywoscie, przeszlysmy, jak wiekszpsc przechodniow, wzruszajac ramionami.
Jestem za tym, żeby nie utożsamiać rzeczy, które tożsame nie są. 😉
Oczywiście, że można zakazać obcinania genitaliów czy nawoływania do nienawiści i to nawet bez tworzenia nowych praw, tylko przez egzekwowanie już istniejących. W ogóle można się domagać od wszystkich mniejszości poszanowania obowiązującego prawa. Ale musi też być wobec tego prawa równość. Skoro wolno rozdawać ulotki nawołujące do zrobienia tego a tego w związku ze zbliżającym się końcem świata, albo piętnujące aborcję jako morderstwo, to wolno również próbować przekonywać do szariatu, jeżeli nie ma w tym zachęty do wyriezania niewiernych. I tak zdecydowana większość przekonywanych wzruszy tylko ramionami. Na tym, według mnie polega wolność słowa – uważam pana poglądy za obrzydliwe, ale jestem gotów dać się zamknąć za to, żeby pan mógł je (w ramach zakreślonych prawem) wygłaszać. Tak samo – mam jak najgorsze zdanie o burkach, będę walczył o to, żeby nikt nie był zmuszany do ich noszenia, ale równocześnie uważam, że poza wcześniej wymienionymi przeze mnie przypadkami nie mam prawa zakazywania noszenia ich tym, którzy chcą.
Jeżeli prywatny pracodawca nie może zakazać noszenia burki, to jest to chyba jakaś specyfika angielskiego systemu. Usiłuję sobie przypomnieć, czy widziałem choćby jedną zakwefioną osobę w banku albo przy kasie w mojej okolicy i pamięć nie podsuwa mi żadnego takiego przypadku. Z czego wnoszę, że tu pracodawca może sobie po prostu nie życzyć i wtedy każdy ma wybór – burka albo praca. I wydaje mi się to nawet wiele skuteczniejsze niż inne formy zakazu. 😉
Jak chodzo o terroryzm, to nie twierdziłem, że w ogóle nie było zamachów dokonywanych przez kobiety w burkach, tylko że wcale nie była ich większość i że burka wcale nie jest konieczna do tego, żeby ukryć bombę. To się w dzisiejszych czasach robi na mnóstwo innych sposobów.
Z tego wszystkiego zostaje w końcu pytanie, czy radykalizm religijny powinien być dopuszczalny w XXI w. na Zachodzie. I tu bym powiedział tak: nie bądźmy hipokrytami. Albo uznajmy, że nie, nie ma dla niego miejsca, ale bez względu na wyznanie, albo przyznajmy, że boimy się nie tyle radykalizmu w ogóle, co konkretnie radykalizmu islamskiego. Wtedy trzeba powiedzieć wyraźnie: nie chcemy u nas ortodoksyjnych muzułmanów, nie rozumiemy ich, nie lubimy, będziemy się przed nimi bronić wszelkimi dostępnymi środkami, również poprzez zmiany w prawie. I dopiero reakcja społeczeństw Zachodu na takie jasne postawienie sprawy dałaby pewnie prawdziwy obraz nastrojów.
Totez ulotki byly absolutnioe legalne i ludzie wlasnie reagowali na nie wzruszaniem ramiom. A co ja prywatnie mysle o glupich krowach, to moja prywatna przyjemnosc…
Nawet wtedy kiedy Arcybiskup Canterbury w jakims wykladzie zasugerowal, ze niektore prawa szariatu mozna byloby wprowadzic jako metoda rozwiazywania konfliktow w spelcznosciach muzulmanskich (ach, ci protestanci z ich nieustajacym dazeniem do „oswajania Zla”!!! 😆 ) reakacje wsrod komentatorow sprowadzaly sie do pouczenia arcybiskupa, ze jego sugestie byly „ill-advised”, nie do konca przemyslane). W sumie oczekiwalam wiekszej awantury, a byla burza w szklance wody. Arcybiskupa poproszono aby zechcial jeszcze raz to przemyslec, przeformulowac. Jemu chodzilo zreszta glownie bodaj o elementy muzulmanskiego prawa rozwodowegp – no big deal.
Mysle, ze przynajmniej w tym kraju radykalizm religijny, taki, ktory moze zagrazac ladowi spolecznemu, dochodzi do glosu niemal wylacznie w srodowiskach (mniejszosciowych) muzulmanskich. Wiekszosc wyznawcow islamu niczym sie nie rozni od wyznawcow innych religii. Wiec mozemy udawac, ze rownie grozni sa fanatyczni wyznawcy roznych odmian chrzescijanstwa, judaizmu, hinduizmu, sikhizmu czy buddyzmu, ale nie jest to prawda. Grozni sa wahabici. Kiedys grozni bywali takze irlandzcy chrzescijanie, ale nie przez radykalizm religijny, tylko polityczny. Z nimi poradzilismy sobie. Ale radykalizm islamski przybiera na sile. I z nim sie nalezy zmierzyc. Pewnie nie tylko zakazami i metodami policyjnymi. Moze jest jakis „protestancki sposob” na unieszkodliwienie tego Zla. Ale trzeba sie z tym zmierzyc
Ogolnie zgadzam sie z Toba, Bobiku. U nas pracodawca zreszta moze te sprawy regulowac, i calkowicie zakwefionych pracownic tu nie ma. Do tego rzeczywiscie w caly problem jest zamieszana podskorna niechec do muzulmanow, ktora potrafi wyskakiwac w nieoczekiwanych momentach, nawet u zwykle lagodnych osob.
Ale tez panstwo czasem jednak ingeruje nawet w praktyki religijne, gdy sa one uwazane za za mocno krzywdzace dla jakiejs grupy wewnatrz danej mniejszosci religijnej. Na przyklad Mormoni maja w swoich tekstach zalozycielskich zalozenie, ze u nich panuje wielozenstwo. Panstwo federalne zareagowalo, i zmusilo juz nie tylko Mormonow, ale caly stan Utah, gdzie oni sie usytuowali i mieli ogromne wplywy, zeby tam zdelegalizowac poligamie (innym ich pogladem, ktory byli zmuszeni przez nacisk panstwa porzucic bylo widzenie ludzi o ciemniejszym kolorze skory jako „mud people”, takich troche niedorobek w dziele stworzenia). Do dzisiaj mala grupa „prawdziwych Mormonow” cichcem uprawia wielozenstwo (i tradycje malzenstw nastolatek), ale w sumie jednak ta praktyka zanikla pod wplywem ingerencji panstwowej. Byc moze jakims rozwiazaniem jest jednak uznanie, ze burka calkowicie zakrywajaca twarz, i zmuszajaca kobiete de facto do chodzenia w masce tez ma jednak podobna szkodliwosc spoleczna, jak tez narusza prawa samej kobiety, co oficjalne wielozenstwo, nielegalne w krajach zachodnich, lub brutalne okaleczanie dziewczynek. (Kiedys sluchalam fascynujacych wywiadow z mormonkami, ktore zostaly zmuszone do bycia zonami w rodzinie wielozenskiej – niezwykle to bylo interesujace. Byly wyraznie wdzieczne, ze panstwo sie o ich rawa upomnialo, gdy one same wewnatrz grupy tego zrobic nie mogly. Ich wizja byla zupelnie inna od wizji roztaczanej przez mezczyzn, mormonskich konserwatystow).
A z rozmow z muzulmanami, gdy mieszkalam w UK, wiem, ze ci oswieceni, a tacy byli moi znajomi, wlasnie mieli trudnosc z przeciwstawianiem sie argumentom imamow, ktorzy pojawiali sie nieproszeni w ich domach, zeby saczyc najmniej atrakcyjna wersje islamu, akurat tym ludziom bardzo obca (bo tam tradycji tez jest bardzo wiele, tylko ta burkowa jest najbardziej widoczna). Dlatego moze zabraniac pelnego zaslaniania twarzy, ale byc otwartym na chustki na glowach, i inne lagodniejsze wersje oglaszania swojej przynaleznosci religijnej.
A,tu już wchodzimy na całkiem inny teren. Przeciwko mierzeniu się z jakąkolwiek w moim przekonaniu niesłuszną ideologią metodami niepolicyjnymi na pewno nie będę protestował. 😉
Z wahabityzmem (praktykowanym) można się zresztą mierzyć i policyjnymi, bo w pewnych zakresach jest sprzeczny z europejskimi prawami. Ale tam, gdzie nie jest, należy próbować odebrać mu atrakcyjność. Bo metody policyjne w walce ideologii, jak poucza mnóstwo zdarzeń z historii, na dłuższą metę prowadzą tylko do jeszcze większej radykalizacji.
Jak ma wyglądać w praniu to odbieranie atrakcyjności – noo, to dopiero jest temat na dyskusję… 🙂
Rysiu, dodatek do Twojego linku o State of the Union speech – pare osob spokojnie ja przespalo w Kongresie. 😉
http://www.huffingtonpost.com/2010/01/27/democrats-asleep-reid-napolitano-sotu_n_439717.html
Moniko, ja nie jestem całkowicie przeciwny ingerencji państwa w obyczaje. To się zresztą stale dzieje, bo poglądy na różne sprawy się zmieniają, za tym idzie częściowo praktyka społeczna, a z czasem prawo to sankcjonuje i zmusza do zaakceptowania nowej praktyki również tych, którzy są jej przeciwni. To akceptuję, bo inaczej nigdy byśmy się może pewnych upiornych praktyk nie pozbyli.
Ja się tylko upominam o zachowywanie w tym pewnych zasad, np. równości wobec prawa. Jeżeli nie zakazujemy innych strojów wskazujących na przynależność do radykalnych grup religijnych, to zakazanie samych burek wydaje mi się jednak mieć posmak antyislamski i równość wobec prawa naruszać.
Przyjąłbym jeszcze argument mniejszego zła, tzn. postawienie ochrony praw kobiet nad prawem do takiego czy innego ubierania się. Ale mam tu naprawdę poważne wątpliwości, co by z tego koniec końców wyszło. Dla radykalnego islamisty zamknięcie kobiety w domu i zakazanie jej nawet wyjścia do sklepiku na rogu nie jest wcale trudne. I raczej zrobiłby to, niż pozwolił żonie chodzić po ulicach z odsłoniętą twarzą, zwłaszcza że wtedy nikt zapewne nie udowodniłby mu wchodzenia w konflikt z prawem. Dlatego obawiam się, że efekt mógłby być dokładnie odwrotny od pożądanego.
I jeszcze – wczoraj Ameryka stracila ciekawa i nieppokorna postac, historyka Howarda Zinna, autora alternatywnej „Peoples History of the United States”, wczesnego uczestnika Civil Rights Movement i przeciwnika wojny w Wietnamie (i dzielnego uczestnika II wojny swiatowej). Przypominal uparcie, narazajac sie na niepopularnosc, o cywilnych ofiarach przeroznych zbrojnych konfliktow, jako o nie do konca uswiadomionym koszcie wojny – jego zdaniem – za latwo ignorowanym przez opinie publiczna przy podejmowaniu decyzji o kolejnych amerykanskich ingerencjach w roznych czesciach swiata. W szczegolach mozna sie z nim bylo zgadzac lub nie, ale ogolnie to bardzo piekna i odwazna postac, z dlugiej amerykanskiej tradycji „civil disobedience”. Czesto pojawial sie w naszym lokalnym radiu bostonskim (mieszkal w Massachusetts), i na pewno bedzie jego glosu brakowac.
http://en.wikipedia.org/wiki/Howard_Zinn
Bobiku, to jest w ogole trudna sprawa, w ktorym momencie panstwo ingeruje, zwlaszcza, gdy moze sie wydawac, i nawet moze tak rzeczywiscie byc, ze przy tym panstwo w istocie puszcza oko do nietolerancyjnych bigotow, ktorzy z kolei wykorzystuja kazda okazje, by tepic muzulmanow. Nie wiem, czy tak latwo da sie to rozstrzygnac. Ale moze nalezy wszystkim przypominac, ze wahabici – skrajni w swoich praktykach – nie sa w sumie reprezentatywni dla wiekszosci muzulmanow, ktorzy czesto wewnetrznie, w diasporze zwlaszcza, czuja sie przez nich po prostu zastraszeni i przygluszeni (rozmawiajac z muzulmanami brytyjskimi wlasnie to bardzo czesto od nich slyszalam). No i panstwo jednak ma prawo ingerowac tam, gdzie zaczyna sie zaczyna sie bardzo ewidentna i rzeczywista krzywda jednostek, wszystko jednak jedno w imie czego ta krzywda sie dzieje. Wtedy chyba jednak zostanie zachowana rownosc wobec prawa…
A czy znasz, Bobiku, takie stroje, ktore wskazywalyby na przytnaleznosc do innej radykalnej grupy religijnej?
I naprawde ani we Francji, ani w Wlk. Brytanii nie chodzi o to by zakazac strojow relgijnych, tylko chodzi o odsloniecie twarzy i to tez tylko w okreslonych sytuacjach.. Bo chodzenie kobiet w masce przeszkadza w spolecznym wspolzyciu. Nie przeszkadza temu ani turban sikhow, ani habit zakonny, ani stroje hasydzkie, ani stroje tych co spiewaja na rogach Hare Kriszna. .
Caly czas mowimy o twarzy.
Zwlaszcza , ze chodzenie w burce, jak slysze nieustannie w telewizji z ust roznych teologow muzulmanskioch, nie jest religijnym nakazem, tylko kulturowym zwyczajem. I niektorych zwyczajow kulturowych nie musimy tolerowac.
Nie powinnismy takze godzic sie aby w panstwowych szkolach dziewczynki nie mialy prawa siedziec przy jednym stole z chlopcami, brac udzialu w szkolnych przedstawienoiach, chodzic na basen, czytac pewnych pisarzy, czy w jakikolwiek inny sposob okreslaly sie same jako uczennice dalszej kategorii, ktore musza sie bronic przed jakakolwiek inrterakcja spoleczna. Od tego sa szkoly relgijne – wspierane zreszta finansowo od paru lat przez panstwo w Anglii i Szkocji. Ale i one powoinny podlegac kontroli wladz oswiatowych, zeby nie wygladaly tak jak wiele szkol na Terytorium Palestynskim, gdzie dzieci uczone sa z podrecznikow slawiacych Hitlera czy gdzie dzieci czy uczy sie jak zostac meczennikiem Allaha.
Tak, tylko właśnie z tą ewidentną krzywdą jednostek… Ortodoksyjna muzułmanka (z typu tych, co rozdawały ulotki) będzie za ewidentną krzywdę uznawała zakaz noszenia burki. Tak samo jak nawet bardzo postępowe damy z Zachodu zapewne uznałyby za krzywdę wydany gdzieś tam zakaz zakrywania biustów przez Europejki. 😉
Nie naruszałby mojego poczucia sprawiedliwości zakaz zmuszania kobiet do noszenia burki. Albo jeszcze szerzej, ogólny zakaz zmuszania do noszenia jakichkolwiek strojów będących wyznacznikami przynależności religijnej. Choćby pod karą więzienia, bez możliwości zamiany na grzywnę, żeby rodzina na tym nie ucierpiała. Nawet gdyby z początku nie był zbyt pilnie przestrzegany, bo chyba niewiele muzułmańskich kobiet podawałoby mężów do sądu, to jednak stanowiłby normę prawną i zawsze byłoby się do czego odwołać.
Ale zabraniać radykalnego, dobrowolnego noszenia burki, nie zabraniając równocześnie członkom Opus Dei chłosty i włosienicy? Nooo…. 😉
Bobiku, z ta ewidentna krzywda nie jest tak zle, bo oprocz tego, co dana muzulmanka, pod wplywem wychowania i srodowiska czuje, jeszcze wiekszosc nowoczesnych panstw ma cos takiego, jak prawa jednostki… 😉 A przy okazji, wydaje mi sie, ze panstwo zaczelo sie o te prawa jednostki upominac i przy innych religiach – moze nie do samobiczowania, ale na przyklad do prawa ksiezy katolickich do dobierania sie do nieletnich, i do tego, czy wtedy kosciol ma prawo do ukrywania wewnetrznych dokumentow (tak sie stalo w Bostonie – dwoje dzielnych dziennikarzy udowodnilo istnienie calej afery pedofilskiej przez wymuszeni, droga sadowa, ujawnienia wewnetrznych dokumentow koscielnych). Panstwo nawet sie wtraca w to, co sie dzieje miedzy doroslymi ludzmi – wprzypadku sexual harrassment istnieja szczegolne prawa chroniace pracownika, ktory jest w sytuacji podleglosci sluzbowej, i w zwiazku z tym jest w szczegolnej sytuacji, gdy szefowi przychodzi do glowy „niewinny flirt”, bo odmowa moze oznaczac utrate pracy, albo zwichniecie kariery.
A jak ma byc rownosc wobec prawa, to moze wystarczy rowno wszystkim zabronic interakcji w zyciu spolecznym w maskach?
Postepowe damy z Zachodu, np. liczne korespondentki BBC (znacznie liczniejsze niz korespondenci) w krajach muzulmanskich bez szmerania wdziewaja chusty i zachowuja sie jak przykladne muzulmanki.
No i dobrze.
I o to mi chodzi – o zakaz chodzenia w maskach, chyba, ze jest karnawal w dzielnicy zamieszkalej przez potomkow emigrantow przybylych z Jamajki. Ale tego akurat karnawali pilnuje cala policja londynska, bo roznie na nim bywalo….
Heleno, naprawdę nie należy pewnych rzeczy stawiać na jednej płaszczyźnie, bo wtedy przestaniemy wiedzieć, o czym właściwie mówimy. W kwestii praw kobiet moje zdanie jest chyba wystarczająco znane i nie muszę go teraz przedstawiać. Dlatego wszelka dyskryminacja w tej dziedzinie, w programach szkolnych i gdzie indziej, będzie zawsze budzić mój sprzeciw. Ale byłoby arogancją z mojej strony przypuszczenie, że wszystkie kobiety (czy wszyscy ludzie) chcą tego samego i to ja wiem, czego. Nie musimy się zgadzać na kupowanie lalek wyłącznie dziewczynkom, a samochodzików wyłącznie chłopcom, ale nie powinniśmy mocą prawa zmuszać wszystkich dziewczynek do bawienia się samochodzikami.
Od prawa wymagam tego, żeby wszystkim zapewniało równe traktowanie i możliwość wyboru – zawodu, religii, stylu życia, itd. I nie uważam, żeby akurat to zapewniał zakaz zakrywania twarzy. Mogę tysiąc razy powtórzyć, również głośno i publicznie, że burkę uważam za rzecz okropną i palanta, który zmusza do chodzenia w niej żonę, bez skrupułów wsadziłbym do ciupy, gdyby była taka możliwość. A równocześnie, jeżeli ta żona, z powodów religijnych, kulturowych, czy innych sama w tej burce chce zapychać, to nie będę popierał zakazywania jej tego. I burkę traktuję tu tylko jako przykład, innych rzeczy też bym nie zakazywał, skoro komuś na nich zależy, a są sprawą prywatną.
Jak z tego widać, argument o aspołeczności burki i naruszaniu przez noszenie jej reguł współżycia społecznego, nadal mnie nie przekonuje. Tworzenie np. młodzieżowych klik, w których wszystkich spoza kliki uważa się za bandę matołów, też jest aspołeczne, ale nikomu nie wpada do głowy zakazanie tego. 😉
Nawiasem mówiąc, rozróżnienie, co jest nakazem religijnym, a co historyczno-kulturowym, nie zawsze jest proste. Wystarczy pomyśleć o celibacie. 😉
O, właśnie, przykład z korespondentkami BBC w krajach muzułmańskich jest dobry – wdziewają bez szemrania chustki, bo jest to wprawdzie dla nich pewna niewygoda, ale tak naprawdę nie narusza żadnej ich normy kulturowej. Ale gdyby te same korespondentki wysłać do kraju, gdzie prawo nakazuje, za przeproszeniem, latać z gołym tyłkiem? Jak by się czuły w takiej sytuacji? Też by to przyjęły tak bez szemrania?
A przy opcji – nie zakazywać noszenia czegoś tam, ale zakazać zmuszania do noszenia tegoż, nikt szemrać nie ma powodu. 🙂
Nie, Pieseczku. Burka mojej pani doktor psychologii nie byla w zadnymn wypadku jej sprawa prywatna. Ona bezposrednio dotykala jej mozliwosci wykonywania zawodu w publicznym systemie ochrony zdrowia. Gdyby pani Habib byla zatrudniona tylko do doradzania innym muzulmankom, wowczas nie byloby problemu, dla mnioe w kazdym badz razie. Gdyby Pani Habib byla anestezjologiem w czasie wykonywania mojej operacji, problemu by nie bylo. Moze nosic sedes na glowie, for all I care, bo nie mam z nia zadnego kontaktu. Ale kiedy ja siedze przed zakwefiona figura i mam jej mowic o sprawach absolutnie podstawowych w moim zyciu, a ona ma mi doradzac w sprawawch zycia, smierci, milosci, seksu i czego tam jeszcze, to ja mam prawo patrzec jej w twarz, nie zastanwiajac sie jednoczesnie jak ona ocenia moje wartosci i moje postepowanie pod katem wlasdnych nakazow i wierzen religijnych. Ja mam dosc ingerencji swego wlasnego super Ego, ktory wscibia swoj dlugi nos w moje zycie. .
Podobnie nie chcialabym miec do czynienia z urzedniczka w Ratuszu, ktorej wyrazu twarzy nie jestem w stanie ocenic, nie chcialabym sie bac, ze nauczycielka w przedszkolu wystraszy mi dziecko, albo, ze osoba noszaca swoja religie na zewnatrz bedzie wychowywala moje dzieci, bo moze sie okazac, ze teoria Darwina jest dla niej nie do przyjecia albo historia walki sufrazystek o rowzne prawa dla kobiet .
.Mowimy caly czas o sczegolnych sytuacjach, kiedy burka jest bariera do normalnego funkcjonowania innych ludzi w publicznej przestrzeni. Mowimy o tych sytuacjach kiedy ja nie jestem w stanie widziec jej w pelni jej wlasnegpo czlowieczenstwa, a widze tylko religoijnegp fanatyka, ktory musi sie kryc przed swiatem pod zwojami czarnych szmat.
Wtedy przestaje to byc jej prywatnym wyborem, a staje sie sposobem kontaktowania sie ze mna i innymi ludzmi. Przez szparke w zwpojach materialu.
Nie o tym, zeby zdzierac wszystkim muzulmankom ich burki.
Latania z golym tylkiem? Prosze bardzo. Znakomity dziennikarz-podroznik z BBC, ktporego nazwisko wylecialo mi w tej chwili z pamieci, odwiedzal rozne egzotyczne szczepy w Afryce i w Ameryce Lacinskiej. I zrzucal ubranie, a nawet jadl szczury i robactwo, jesli szczep, z ktorym zamieszkal i ktory przyjal go z otwartymi ramionami i fiutem na wierzchu tak wlasnie wewnatrz wlasnej spolecznosci funkcjonowal. Wiem dokladnie jak wygladajka jego genitalia, bo sie im uwaznie przyjrzalam. 🙄
Psycholog w burce to jak ksiądz za kratą konfesjonału. Spowiadający się chyba jednak woli nie widzieć uczuć malujących się na twarzy spowiednika w trakcie wysłuchiwania najgłębszych tajemnic grzesznika. Niektórzy psychoterapeuci specjalnie siadają u wezgłowia kozetki, aby nie peszyć klienta (pacjenta) patrzeniem mu w oczy i przymuszaniem do kontroli nad mimiką i mową ciała…
Burka chroni przed rakiem skóry 😎
Cubalibre – ale ja nie chcialam do ksiedza, ja chcialam porozmawiac z kims o tym, ze sie czuje jak scierka. I zeby mi ktos powiedzial, ze nie jestem scierka 🙄
Burka chroni przed rakiem skory, ale powoduje w goracym klimacie odparzenia. Pamietam straszne rany na ciele u siostry Alojzy, w szpitalu w Lublinie na dermatologii. Bardzo cierpiala z powodu czarnego habitu i nakrycia glowy. Leczono ja konskimi dawkami cortizonu i ACTH – na zmiane.
Heleno, ale ja już na samym początku zaznaczyłem, że swoje wypowiedzi odnoszę do sytuacji prywatnych (aczkolwiek rozgrywających się w przestrzeni publicznej, jak jazda metrem), a nie zawodowych. Ubiór w sytuacji profesjonalnej to jest inna para kaloszy.
Ale powiem Wam coś ciekawego – w Niemczech i kilku innych krajach istnieje już od 1985 roku Vermummungsverbot, czyli zakaz maskowania się podczas demonstracji. Nic to nie ma wspólnego z jakąkolwiek religią (dotyczy nawet kasków motocyklowych), chodzi tylko o to, żeby można było uczestników zidentyfikować, jak dojdzie do rozruchów. A i o to, żeby do nich nie doszło pod osłoną anonimowości.
Czyli jak chodzi o bezpieczeństwo, to można kwestię zasłaniania twarzy załatwić bez tzw. naruszania uczuć. 😉
No to dlaczego siostrze Alojzie nikt po prostu nie zakazał noszenia habitu, skoro pod nim cierpiała? 😎
Siostra Alojza nie chodzila w masce. Bobik! Nie denerwuj mnie! Mowimy caly czas o TWARZY.
Ten niemiecki zakaz maskowania, predatujacy cala obecna kontrowersje jest bliski temu, o czym wspomnialam juz pare godzin temu. W Stanach maskowal sie Ku Klux Klan, wiec tutejsze skojarzenia z noszeniem masek sa szczegolnie niewesole… Maski, w wiekszosci innych kultur, w tym muzulmanskich, poza wahabitami, nie sa czyms codziennym. Z tym przykrywaniem, tak mi sie skojarzylo, ze na Poludniu Stanow kilkadziesiat lat temu czarnoskorzy kelnerzy, sprzedawcy itp. mieli obowiazek zakrywania rak rekawiczkami (bialy nie mogl przypadkowo byc dotkniety przez nie-bialego). Tez ten zwyczaj zniesiono, a przeciez noszenie rekawiczek jest w koncu mniej radykalne niz przymus ukrywania twarzy…
Może ja po prostu nie jestem takim fetyszystą twarzy, bo psy i po zapachu czyjeś zamiary potrafią wyczuć? 😆
Ale na serio, mnie to robi dużą różnicę, czy istnieje zakaz maskowania się w pewnych sytuacjach, podyktowany względami bezpieczeństwa, czy zakaz noszenia konkretnie burek, uzasadniany niechęcią kulturowo-religijną. A w tym francuskim projekcie jednak mi dość wyraźnie właśnie takie uzasadnienie pobrzmiewa, mimo wszystkich górnolotnych bla bla.
wlasnie podali ze umarl J.D.Salinger
„buszujacy…..” to byla przez dosc dlugi czas jedna z moich
„podziwianych” ksiazek
Monika 16:15,spanie to rzecz ludzka 😉
Tak, ten element zawsze moze byc obecny i tu taka niechecia kulturowa zdradza malutka antyeuropejska partia UKIP ( UK Independent Party), ale jest to srodowisko kompeltnie zmarginalizowane, nic nie znaczacy w glownym dyskursie publicznym. Wielu ludzi od nich sie odcina bardzo wyraznie i jednoznacznie. Dlatego mnie cieszy, kiedy rozmawiamy o tym spoza pozycji rasowych, by tak rzec.
Mnie chodzi o tio, zeby tez mauzulmanki uczestniczyly w zyciu spolecznym, a nie tylko obserwowaly go z boku niechetnym, osadzajacym okiem zza szparki materialu. Skoro mamy zyc pod jednym dachem, lepiej jest bysmy sie siebie nie bali.
David Blankett, byly minister oswiaty w rzadzie Tony’ego Blaira, niewidomy, mowil kiedys, ze on nie widxzac twarzy rozpoznaje i ocenia ludzi po glosie i dotyku, i ze jest to dla niego niezbedne – dotknac kogos, uslyszec glos. A tych zakwefionych nawet dotknac nie mozna…
Tak, Heleno, interakcja poprzez facial expressions jest jednak bardzo ludzka (szerzej moze – primate-specific), i do dzis jeszcze nie udalo sie tego akurat nauczyc komputerow (choc Steve Jobs moze i do tego z czasem doprowadzi, ze Mac bedzie odczytywal Twoj nastroj i zamiary, jak dotad potrafia to tylko robic ludzie). 😉 A ludzkie niemowle umie odczytywac twarze prawie od get-go…
A z tym prawem, to jednak bardzo wiele zalezy od intencji, ale sam problem nie zniknie – kiedy obyczaj religijny zanadto narusza powszechnie przyjete spoleczne normy, i czy zawsze ma miec zielone swiatlo, tylko dlatego, ze ma uzasadnienie religijne? Wydaje mi sie, ze precedens jest taki, ze czasem panstwo wkracza, mimo wszystko. Problem chyba lezy w dookresleniu granic takich ingerencji, ktore potem powinny byc stosowane rowno wobec wszystkich, niezaleznie czy wyznawcy tam byli od setek lat czy tylko od paru, i jaki przy okazji maja kolor skory…
burka to dziwna „garderoba” i do dzisiaj spotkane (Berlin-
Kreuzberg czasami )burki wywoluja zdziwienie, szczegolnie te bez jakichkolwiek siatek czy szparek na oczy,ale zakaz noszenia uwazam za zbyt radykalny
mulzumanki w chuscie i dlugich plaszczach sa tak powszechne ze wlasciwie juz sie tego nie rejestruje
jestem w pogladacho zakazie blisko Bobika i Moniki
Widac Obama mowil za cicho, albo za monotonnie, Rysiu (to o tych spiacych). 😀
Tez wlasnie uslyszalam o Salingerze.
Rysiu nie mozesz byc „blisko Bobika i Moniki”, bo Monika jest z mojej partii, hehe. 😆 😆 😆
Pod taką burką nie ma obawy o odparzenia
Dobry wiecór 🙂 Coś przyniosłam.
Jarosław Pietrzak : Faszyzm wraca oknem do tego, kto drzwiami wypędza „wspólnotę” jako „wroga jednostki” – http://lewica.pl/?id=20807
Wyprzedziliśmy USA – http://www.radiownet.pl/radio/wpis/2750/
Moniko, ja wczoraj dlugo czekalam na Oredzie o Stanie Unii i obejrzalam wiekszosc, ale pod koniec zasnelam – u nas juz bylo po trzeciej nad ranem.
Jestem ciekawa reakcji. Dzis slyszalam tylko jakiego republikanina, ktory wyglosil kontr-oredzie, ktore mnie rozsmieszylo w jednym miejscu i dalej juz nie bylam w stanie sluchac:
„As a young kid, my dad told me, „Son, if you want a good job, you need a good education.”
Najwyrazniej tatusiowi nie udalo sie zapewnic mu dobrego wyksztalcenia, bo za takie dangling modifiers to sie dostaje dwojke nawet w miejskich szkolach…
Ale jakie sa reakcje?
Nooo, taaaka burke to sama bym chetnie wdziala, zwlaszcza z butami od Manola. Niestety te nasze chodza w czyms co sie nazywa raczej naqib a nie burka i sklada sie z wielkiej ilosci czarnych zwojow, tylko z cieniutka szpareczka na oczy. A niektore nosza jeszcze na nosie taki czarny dziob – wygladaja jak wrony.
pomylilem przy czytaniu okulary,przegapilem 😳 moze cos,
ale zdawalo mi sie ze Bobik i Monika przeciw zakazowi
tak wiec pozostaje blisko Bobika i zmieniam okulary 8) 😆
Cubalibre,przynajmniej do prawie konca ud 🙂
Heleno, tez mam cos dla Ciebie: pierwsze dwie minuty (potem dalej zabawne, ale juz na troche inny temat). 😉
http://www.youtube.com/watch?v=E6dH9Mqum08
A the State of the Union speech, to tak – troche robil triangulation, jak Bill Clinton swego czasu, czyli raz w lewo, raz w prawo, a przy tym duzo zapewniania, ze jest po stronie zwylych ludzi. Oczywiscie, nie zadowolil nikogo, bo liderka Demokratow, Nancy Pelosi, mu wytknela, ze jak chce teraz ograniczac deficyt budzetowy, gdy tylu ludzi jest bez pracy (po szesc osob na kazde otwarte miejsce), to i budzet Pentagonu tez powinien byc dokladnie zanalizowany (bo tam straszne kokosy robia prywatne firmy, ktore dostaja umowy bez przetargow). Dalsza lewica zauwazyla brak dostatecznych zebow w regulacji bankow, ale byc moze to kwestia przymusu mowienia w takich sytuacjach ogolnikami. Z tym, ze Obame teraz juz wszyscy, a nie tylko Republikanie, podejrzewaja o sklonnosc do pieknoslowia bez pokrycia. No a Republikanie, mimo wyciagnietej do nich reki, i sporych ustepstw wlasciwie sa teraz obstrukcjonistami, wiec krytykuja wlasciwie wszystko, a glownie, ze za malo trickle-down economics i ze niedostatecznie zmniejsza podatki dla najzamozniejszych, co by wszystko rozwiazalo. A naprawde to wszyscy czekaja, czy bedzie bardziej zdecydowany w dzialaniach.
Rysiu, to nie tylko okulary, 😉 bo ja jestem jakims sensie blisko Bobika, uwazajac, ze ustawy powinny byc rowno traktujace wszystkich, bez dyskryminacji konkretnie jednej grupy.
To ja jeszcze jedno dołożę na „stary” temat, a potem się zamknę, uważając, że sprawę wyczerpałem. 🙂
Też bym sobie jak najbardziej życzył integracji i emancypacji muzułmanek, ale pomysł, że tego można dokonać przez zabronienie im noszenia zasłon wydaje mi się iluzoryczny. Te muzułmanki, które mają potrzebę odkwefienia się i wiedzą, że mogą w tej sprawie liczyć na pomoc – państwa, przyjaciół, jakiegoś kręgu wsparcia – zrobią to i tak, bez policyjnego dozoru. A te, które nie chcą, albo przestaną wychodzić z domu, albo pójdą na barykady (bo w obronie wiary i kobietom wolno).
Widywałem już muzułmanki dochodzące do zrzucenia chusty i zawsze działo się to wskutek silnej identyfikacji z krajem pobytu, z europejską kulturą i z poczuciem akceptacji przez otoczenie. Po prostu – trzeba mieć poczucie bezpieczeństwa, żeby podjąć taką decyzję. Czy to się da osiągnąć poprzez prawo odbierane przez muzułmanów jako antyislamskie?
A że nie każda muzułmanka marzy o zrzuceniu zasłon i że niekoniecznie jest to spowodowane presją rodziny i otoczenia, też jestem pewien. W pewnej znajomej, bardzo liberalnej muzułmańskiej rodzinie są dwie siostry, w podobnym wieku, z identycznymi życiorysami. I jedna nosi dekolty po pępek, dżinsy biodrówki, makijaż, obcasy i nie wyobraża sobie, żeby rodzice mogli jej wybrać męża, a druga jest zakutana w chusty, bez śladu makijażu, ze wzrokiem spuszczonym i absolutnie odmawia spotykania się z chłopakami. Ani jednej, ani drugiej nikt do niczego nie zmusza. Żadna nie jest ani wyróżniana, ani traktowana jak czarna owca. Rodzice są naprawdę tolerancyjni i dają im prawo wyboru. I żadna z tych dziewczyn nie wygląda na skrzywdzoną.
Doczytałam.
W szkołach, urzędach, wszystkim, co państwowe – stanowczo nie. To nie są miejsca do demonstrowania jakichkolwiek orientacji. Ulica, sklepy, pociągi itp., to strefa publiczna i zarazem, prywatna. Różnorodna, czy nam się to podoba, czy nie. Tu rażę i jestem rażona, wyglądem, sposobem zachowania, zapachem. Tu godzę się na innych, tak jak oni muszą się godzić na mnie.
Poza tym myślę, że tworzymy system naczyń połączonych i od bardzo niedawna mamy tego, jako taką 😉 , świadomość. Dajmy sobie czas 🙂
Czas na pewno tez moze pomoc, Haneczko, takze w widzeniu Innych jako wewnetrznie zroznicowanych, a nie monolitu.
Bobiku, historia siostr juz odnosi sie do troche innego zjawiska radykalizacji mlodych muzulmanow w diasporze (tez oczywiscie tylko niektorych), w porownaniu z pokoleniem ich rodzicow. Ale to juz bardzo dlugi temat polityczno-socjologiczno-psychologiczny. Zyciorysy i typ osobowosci u siostr, a co za tym idzie odpornosc na pewne idee nie musza byc w kazdym razie jednakowe, nawet jesli zostaly wychowane przez tych samych rodzicow, w tych samych warunkach. A istnieje i cos takiego, jak ciagla chec odrozniania sie od rodzenstwa (najlepiej to widac, gdy identyczne blizniaki sa wychowywane oddzielnie, bo wlasnie wtedy sa do siebie najbardziej podobne w drobnych preferencjach i w zyciowych wyborach). Juz nie odnoszac sie do kwestii religijno-politycznych, to jest cos, co fascynuje rodzicow nie-jedynakow – te wybujale bardzo rozne osobowosci, i ciagla interakcja miedzy nimi… 😉
Przyznaję, że ja już zacząłem myśleć na inny temat, bo sam widziałem, że nowy wpis by się należał. 🙂
Sorry, ze odeszlam od stolika, ale sie tak wcoagnelam w podrzucony przez Monike kawalek z Diane Keaton ( ktora strasznie lubie i ktora dwukrotnie widzialam na zywo w teatrze w NYC) , ze z rozpedu obejrzalam caly fil, kawalek po kawalku (11 odcinkpw na YouTubie). W tym fragmencie o zatrudnianiu niani dla dziecka muzulmanka w czadorze nie umywa sie do mojej niezapomnianej Irmy Habib, ktora naprawde miala tylko cieniutka szparke na oczy! A jej angielski byl prawie nie istniejacy…
Dzieki, Moniko.
Dzieki tez za reakcje na Oredzie o Stanie Unii w kapsulce.
No, popatrz, demokraci tez kreca nosem.
Musze powiedziec, ze jak sie sluchja z oddali, to sie slucha bardziej prostodusznie – mnie sie tam wszystko rowno podobalo, bo i PB swieczke i diablu ogarek i kupa, mosci panowie. 😆 😆 😆
A teraz wroce jednak na chwile do glownego watku – witaj, Haneczko w mojej partii! 😆
Po pierwsze ja tez jestem za rownymi prawami dla wszystkich. I jesli inni pracownicy sluzby zdrowia, urzedow, szkol etc zechca zaslonic sobie twarz abynm jej nie mogla zobaczyc to tez powinni byc traktowani jak zakwefione muzulmanki.
Po drugie, jesli rzucisz okiem na moje wpisy, Piesku, to moze odnotujesz, ze ani narzu nie wspominalam o przymusowej asymilacji kogokolwiek. Nie wspomnialam tez tym razem ani slowa o emancypacji czyy tez prawah czlowieka muzulmanek. To jest wazny temat, ale ja NIE O TYM.
Tylko o tym, ze poprosze tez, ze przy calym ble ble szacunku do odmiennosci kulturowej poprosze o uszanowanie takze i naszej odmiennosci kulturowej, polegajacej na tym, ze wchodzimy w interakcje z ludzmi z odslonieta przylbica – to przeciez nawet w jezyku pozostalo. I tak bylo od setek lat. Mezczyzna wchodzacy do czyjegos domu zdejmuje nakrycie glowy – thrawback ze wczesnego Sredniowiecza, kiedy mogles dopstac w glowe obuchem, odslaniajac glowe, zdejmujac helm mowisz: wierze ci ze nie wyrzadzisz mi krzywdy. Wiem, ze twoim domu jestem bezpieczny.
Podobnie ze zdejmowaniem rekawiczki przy powitaniu – oto moja naga dlon, nie chowam w niej noza ani innego oreza.
Mysle, ze jest oblakane aby w XXI wieku godzic sie na to by nauczycielka w szkole, urzednioczka w ratuszu czy czy lekarka ukrywaly przed nami twarz. Jesli ukrywanie twarzy jest tak wazne, niech nie oczekuja, ze cala dotychczasowa kultura tego kraju zmieni sie po to jedynie, abysmy mogli wrocic do wczesnego sredniowoecza i zaakceptowac zwyczaje, z ktorymi rozstalismy sie pareset lat temu.
Pamietam jak po 7/7 i strasznych zamachach w Londynie sprzed pary lat musialam wsiasc do metra i pojechac do pracy. Jechalam na druga ppol. i pociag byl niemal pusty, podczas kiedy zawsze przedtem byl pelny pasazerow. W wagonie znajdowalo sie dwoch mezczyzn , wygladajacych azjatycko i jedna kobieta w czadorze. Nie balam sie tych chlopakow, choc nie spuszczalam ich z oczu, ale naprawde przetraszylam sie zakwefionej koboety. Nic na to nie poradze – siedzialam i sie trzeslam ze strachu. Walczyl we mnie ten potworny, potworny strach oraz „dobre wychowanie” – wydawalo mi sie, ze jesli wstane i zmienie wagon, bedzie to zbyt ostentacyjny gest odrzucenia. Dojeclam do pracy zlana potem . Ludzie tego dnia nie jezdzili metrem.
Heleno! Litości 😆 Już nie wiem ile razy zaznaczałem, że cały czas nie mówię o sytuacjach zawodowych, bo w tychże też uważam, że wszelkie demonstrowanie przynależności religijnej jest nie na miejscu. I jak ktoś chce pracować, to się musi z tym pogodzić, koniec, kropka.
Ja o tym, że zakwefionej kobiecie ma się nie pozwolić jeździć autobusem czy metrem. To uważam za dyskryminację określonej grupy i zbyt daleko posuniętą ingerencję państwa. A lęk przed kobietami w burkach uważam za przesadny – ja go prawdę mówiąc, jeszcze nigdy w życiu nie odczułem, chociaż też zdarzało mi się znaleźć w okolicy, gdzie niedawno był jakiś zamach. Naprawdę bardziej boję się facetów z teczkami czy pakunkami, a jeszcze bardziej kilku łysoli z bejsbolami. I co w związku z tym? Z powodu moich osobistych lęków mam żądać zakazu golenia się na łyso? 😯 😉
Ja tez sie zupelnie nie boje kobiet w burkach, ale odczuwam ogromny smutek, gdy je widze (nawet jesli one go nie odczuwaja, co zreszta trudno stwierdzic). I jakies takie poczucie, ze „here for the grace of God go I” – przez przypadek urodzenia w zupelnie innym miejscu…
A gdzie ja sie upieralam przy zakazie jezdzenia? Przeciez tez mowilam ze z francuskimi propozycjami zgadzam sie w zasadzie, zas szczegoly sa do dyskusji. Mnie chodzi o to co my – w duzym miescie, gdzie zylismu z zamachami na codzien – odczuwamy na widok osoby w masce. Strach nie jest czyms z czym mozna dyskutowac. On jest responsem biologocznym. I on jest autentyczny.
Ja wsiadajac do metra po 7/7 nie wiedzialam nawet, ze sie bede bala. Ale sie balam jak diabli – kiedy zobaczylam kobiete z zaslonieta twarza. Moj strach jest tak samo valid jal jej potrzeba odesparowania sie ode mnie i innych ludzi.
Już miałem iść spać, ale temperament polemiczny mi nie daje. 🙂
Oczywiście, że strachy (wszelkie) mają wyraz fizjologiczny i nie da się z nimi dyskutować. Ale jednak są sposoby na ich przezwyciężanie. Ale nawet nie o to chodzi, tylko o to, że prawo ma służyć, teoretycznie przynajmniej, sprawiedliwości i skodyfikowaniu zasad współżycia społecznego, a nie terapii indywidualnych czy zbiorowych lęków. Bo jeżeli temu służy, to można dojść, niestety, do ustaw norymberskich.
A potrzeba odseparowania się przy pomocy burki jest tylko pewną interpretacją i niekoniecznie słuszną. Jest wysoce prawdopodobne, że ta rzekomo separująca się osoba, gdyby tylko miała pewność, że nie będzie w pobliżu żadnego faceta, który splamiłby ją grzesznym spojrzeniem, zrzuciłaby burkę i z przyjemnością wdała się w babską pogawędkę. Mnie się raczej wydaje, że dla kobiety, która latami chodziła zasłonięta, jest to tak naturalne, jak dla Europejek chodzenie w spódnicy lub w spodniach, a nie w samych gatkach. No i druga potrzeba prawdopodobnie realizowana przy pomocy burki – żarliwa religijność i przekonanie, że w ten sposób zarabia się jakieś punkty u Najwyższego Szefa.