Narodowe bitki
Wciąż Duch Dziejów nam serwował
w narodowym sosie bitki,
twierdząc, że z nich ziemia, mowa,
oraz inne są pożytki.
Uwierzyła ludność cała,
że to z bitek naród wielki
i za Chiny już nie chciała
żadnych ruskich czy brukselki.
Bo od takich tryndów nowych
można przecież, panie dzieju,
całkiem się wynarodowić
i urazić Ducha Dziejów.
Choć już w dżinsach, bez kontusza,
choć z biletem do Berlina,
bitki pragnie polska dusza,
nie knedliczka albo blina.
Byle sos był jak się patrzy –
trochę soli, trochę roli,
trzech powstańców, dwóch tułaczy
i spirytystyczny stolik.
Ducha stracić to rzecz przykra,
jeszcze się przejadą na tym
ci, co pod unijny dyktat
z ostryg obgryzają gnaty.
„Daliśmy się zrobić w konia!
Kto tak w głowach nam zabełtał?“
jęknie durny makaroniarz
i niedobry, wrogi Teuton.
„Po cośmy tę żabę jedli?“
spyta kiedyś Francuz brzydki…
A my spoko, wiatr spod jedli
i te same ciągle bitki.
Na dodatek wciąż te bitki
W gęstym i niestrawnym sosie…
Kiedy wreszcie ludek brzydki
Powie bitkom: skończyło się?
Jak dopisuję te kolejne zwrotki, to przez sekundę mam poczucie, że rozmawiam z Bobikiem… 😥
Przed kawą/herbatą – dzień dobry.
Narodowe bitki! Jak zwykle – w samo sedno.
PS. Ekspediowałam Młodszą na górski wypad, stąd meldunek o tak nieprzyzwoitej porze. 🙂
tez herbata, szczecinska 🙂
bryk
fik
(zamknieto Ruch pod domem, do Zabki trzeba po szeleszczaca, wiec….)
brykam fikam
Dzień dobry 🙂
kawa
Do kawy
Andrzej Duda nikogo nie zaskoczył. Przedstawił wizję Polski, Europy i chrześcijaństwa, z którą nie tylko ja się nie zgadzam
http://wyborcza.pl/magazyn/1,151482,19789790,kosciol-piekny-kiedy-nie-potepia.html
Irku
Zjazd się skończył, a potem wszyscy wrócą do swoich rzeczywistości. Każdy swojej. Nic się nie zmieni. Kaprale i sierżanci dalej będą czołgali i darli mordę.
Czy zdarzyło się komuś przegapić termin „przydatności” dowodu rejestracyjnego auta?
Bo ja takie osoby znam. Dobrze! 🙂
Mam nadzieję , że na manifestację zdążę.
Jako że nie jestem sierżantem, zamiast czołgać innych, wyczołgałam (z trudem) się z łóżka. Za stara już jestem na pracę po nocach. 🙄 Szykuję się na spacer pod KPRM, tym razem w towarzystwie najmłodszego brata. Ćwiczenia obywatelskie. 😎
A tu swietna Anna Bikont o probach wysterylizowania antysemityzmu z historii Polski:
http://www.tabletmag.com/jewish-arts-and-culture/books/198490/jan-gross-order-of-merit
Tak, kroliku. Anna Bikont znakomita w Tablecie. Zgadzam sie. Nikt jeszcze tego tak dobrze nie napisal przed nia. Pare dni temu wyslalam jej nawet liscik z gratulacjami przez Face’a. Odpisala (z nart) bardzo zadowolona.
Tablet jest swietnym pismem, ktore kiedys czytalam regulrnie od deski do deski, bo przychodzil do redakcji. Z wielkim oddechem, niustraszone i otwarte na swiat, nie stroniace od krytyki Watykanu i JPII. Bylam chyba jedyna, ktora Tableta czytalam.
Dzień dobry 🙂
Doro, było nas dziesięcioro i cała reszta duchem.
Mar-Jo, zdarzyło się, o trzy miesiące. Bez karnych konsekwencji.
Irku, sam Papiez tez ma inna od Dudy wizje chrzescijanstwa. A Putin tez ma swoja wizje Europy. Pisze o niej, tym razem nie przysloniety apologetyczna mgielka Guardian:
http://www.theguardian.com/commentisfree/2016/mar/18/putin-long-game-omens-europe-russia
W potrzasaniu szabelka, zwalaniu winy na innych, obrzucaniu bezpodstawnycmi oskarzeniami i domaganiu sie uprzywilejowanego traktowania nie oferujac wiele w zamian, nasz rzad jest Numero Uno! W razie czego, otoczeni samymi przyjaciolmi, majac zaprawiona w skutecznych bojach wielka armie do dyspozycji, wyposazona w lotniskowce i drony, zapewne nie oddamy ani jednego guzika!
Wyglada na to ze wstalam lewa noga. Powinnam znow polozyc sie do lozka i wstac jeszcze raz. Moze w lepszym nastroju. Albo jeszcze lepiej! Pojade na targ!Nic tak nie poprawia humoru jak widok pieknych warzyw i owocow.
Dobrego dnia! Slonecznego obywatelskiego maszerowania z Bratem. (mlodszy, jak rozumiem. Mlodsze rodzenstwo nalezy wychowywac do konca zycia. To obowiazek!).
Pieniądze szczęścia nie dają. Dopiero zakupy! (M. Monroe) 😉
To mogłaby być Pani Buka 🙂
PA
Dlaczego od razu mnie wywoływać do tablicy. Nie ma godniejszych?
Wróciłam z Manifestacji, Rysia nie widziałam w tłumie.
Wrzucam link do zdjęcia na którym jestem. 🙂
http://24kurier.pl/media/1663684/286978-_.jpg
Dobra ta Pani Buka! Paradoksie, dziś widać jest Twój dzień – wracając z miasta mijałam ten lokal: http://lh4.ggpht.com/_G4tBukKVTMg/TPLH1BIBaHI/AAAAAAAAAqc/cFYKvmv2xt4/Resize%20of%20IMGP7891.jpg
Tak, Króliku, to młodszy brat, licealista. Byliśmy tu: http://komitetobronydemokracji.pl/dzien-dziesiaty/ Ćwiczenia obywatelskie udały się, moim zdaniem, znakomicie.
Pikieta trwa 24/24, myślałam, że przy sobocie będzie tam więcej osób, ale było tylko kilkanaście. Ludzie widocznie mobilizują się na manifestacje, ale niewielu jest chętnych, żeby przyjść i choć godzinę postać w małej grupce pod KPRM. Cóż, wszyscy próbujemy jakoś godzić to obywatelskie wzmożenie z życiem osobistym i zawodowym. Gdyby ktoś się zastanawiał, czy zajrzeć pod KPRM, to mogę taką wizytę szczerze polecić: nie hałasują wuwuzele, nie ma przemówień, 😎 jest za to herbata, można potańczyć, pośpiewać, spokojnie porozmawiać z innymi, poćwiczyć machanie KOD-flagą. Czasem ktoś podejdzie i rzuci korytem, ale nie pozwalamy, żeby nam to psuło nastrój. 🙂
slonecznie bylo 🙂
wolalismy hasla, spiewalismy, swietnie bawilismy sie. 😀 😀
Mar-Jo, nie widzialem Ciebie, ale tlum przed nami byl gesty, moze przy kolejnej demonstracji spikniemy sie w okreslonym miejscu 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Kawa od Irka wygląda obiecująco.
Bruksela z zadowoleniem ogłosiła jako wielki sukces porozumienie UE-Turcja w kwestii uchodźców.
Porozumienie od dzisiaj wchodzi w życie.Przeglądam niemiecka prasę.Grecja nie jest przygotowana , głównie chodzi o braki kadrowe i infrastrukturalne.
Brakuje obiecanych przez Unię: 400 tłumaczy i 400 fachowców od procedur azylowych,30 sędziów i 30 tłumaczy,policjantów. W sumie ok. 4000 wykształconych kierunkowo ludzi, z doświadczeniem.
Ten przyśpieszony termin wejścia w życie porozumienia miał chyba być straszakiem dla uchodźców?
🙂 🙂 🙂
brykamy? oczywiscie ze tak, i herbata tez
wczoraj powialo groza, pan pelniacy obowiazki prezydenta zaglozil rozpowszechnianiem w Europie Zachodniej swoich wartosci (naszych, powiedzial usmiechajac sie serwilistycznie do pana orbana). to panu panie pelniacy obowiazki powiem DZIEKUJE. pozostan pan w swoim Otwocku i glos swoje (wasze) wartosci tam.
kysz kysz
Otwocka też bym mu nie dała.
Tak, Otwocka też nie oddamy. 👿 Kawa dziś bardzo wiosenna.
Ani prastarych ziem piastowskich (czytaj: Pomorza Zachodniego).
Dzień dobry 🙂
Czy on te bzdury wyplata sam z siebie, czy dostaje na kartce?
Młody mówi, że Brytyjczycy wyjdą z Unii. Córasek, że nie. Obracają się w dwóch różnych środowiskach. U Młodego rządzą tabloidy, uchodźcze strachy i pretensje o wejście do Unii bez referendum.
„Jesienią 2006 roku, w trzecim miesiącu rządów Kaczyńskiego, Wojskowe Służby Informacyjne przestały istnieć. (…) Układ został rozbity. Pozostało jeszcze dowieść, że wcześniej istniał. Zajął się tym Macierewicz. (…) Materiały, jakie znalazł Macierewicz, pokazały nie układ, lecz uwiąd – jednostkę źle zorganizowaną, mającą więcej wpadek, niż sukcesów. Macierewicz się jednak nie zrażał, Kaczyński również. Z mniejszych odłamków budowali nieraz większe oskarżenia. I taką strategię przyjęli. Im układ okazywał się mniejszy, tym większą sensację zapowiadali. Podsycali w mediach atmosferę grozy. „WSI dopuszczały się bezprawnych działań wobec świata mediów, polityki i gospodarki – mówił Macierewicz jednego dnia. – Dopuszczały się przestępstw – dodawał drugiego. – Zagrażały Polsce” – mówił trzeciego. Ile w tym było fanatyzmu, ile bezczelności, do dziś zostaje zagadką. Ale chyba więcej tej drugiej.” Robert Krasowski, „Czas Kaczyńskiego”
Przepraszam, czy mogę znowu coś Koszyczkowi polecić?
Rozmowa ze Sławomirem Idziakiem;
http://audycje.tokfm.pl/audycja/Sztuka-Zycia/38
Miłego wieczoru wszystkim. 😀
Katarzyna Kukiela do PAD – a 😈
„Panie prezydencie, jadłeś dzisiaj kolację i spotykałeś się z senatorami Stanów Zjednoczonych w moim hotelu. Czy nadal ty i twój elektorat uważacie, że ja jestem w KOD i od 3 grudnia protestuję pod TK i biorę udział we wszystkich marszach i manifestacjach dlatego, że oderwaliście mnie od, jak to elegancko i typowo po waszemu określiliście, koryta?!!! Mam nadzieję, sądząc po zadowolonej pańskiej minie, że jedzenie z mojego koryta wszystkim smakowało, a wnętrza i ich wystrój do gustu przypadły. I proszę pamiętać, rzucając słowa o dojnej ojczyźnie, że dla niektórych Ojczyzna to coś bardzo cennego i słowa wypowiedziane przez pana ranią. Bo Polska jest ważna, a Konstytucja niepodważalna”.
I jeden z komentarzy: „Kobieta goszcząca PAD i senatorów USA ma promocję na pół świata, a obsobacza swego głównego gościa?” Czyli: skandal i poruta, sypnięto jej do koryta, a ona zamiast kłaniać się za to w pas, upomina się hardo o szacunek dla ludzi i Konstytucji. Coś ten skandal nie najlepiej pasuje do tezy – ba, wyroku (opublikowanego) – o przywiązaniu KODerów do koryta. 🙄
Aga, czy ta seria publikacji pana Roberta Krasowskiego jest coś warta? Pisze o tak wielu politykach jak gdyby ćwiczył do nowego wydania Pocztu Królów Polskich. I nie znajduję żadnych rzetelnie wyglądających recenzji.
Przywiązanie do koryta to nasz znak firmowy! 🙂
Przeraził mnie zamieszczony w GW materiał o planach utworzenia przez obecnie rządzących tzw. Wojsk Obrony Terytorialnej.
Niewykluczone, że powstanie armia kiboli.Gotowa na wszystko.
Mar-Jo, pamiętasz psy z „Folwarku zwierzęcego”? Pamiętasz.
Andsolu, nie jestem w stanie tego ocenić. Kupiłam właśnie najnowszą książkę, tę, z której pochodzi cytat, zachęcona fragmentem zamieszczonym w „Polityce” oraz – niektórymi – wcześniejszymi publikacjami Krasowskiego tamże. Nie dlatego tę akurat, że jest najnowsza, ale dlatego, że mówi o latach 2005-2010. W ogóle nie zajmowałam się wtedy polityką, (teraz, zresztą, też niespecjalnie), a jakaś wiedza na temat tamtych lat, tamtych (oraz niestety tych) aktorów i samej polityki może być dziś przydatna. Krasowski pisze przystępnie, dobrze się go czyta. Nie jest z mojej strony sceny politycznej, ale wydaje mi się intelektualnie uczciwy. Jego wnioski przyjmuję jako tezy warte rozważenia, ale mając ciągle z tyłu głowy jego konserwatywny światopogląd, uważnie i nieco nieufnie im się przyglądam, co zmusza mnie do intensywniejszego myślenia i jest chyba jedną z ważnych korzyści z tej lektury. Poza tym widzę skłonności do manipulowania informacją także po mojej stronie barykady, a nie chcę wpaść w czarno-białą iluzję. Czytanie tekstów przeciwnika, którego można szanować, to nie jest złe zajęcie na dziś (poza tym nie wypuszczam z rąk Konstytucji i wierszy Wisławy Szymborskiej, dziś trzeci dzień czytam „Przyczynek do statystyki”). Pierwsze strony, zawierające charakterystykę Tuska i Kaczyńskiego, czytałam z wypiekami na twarzy. Potem wielokrotnie zatrzymywałam się na różnych fragmentach. Autor jest chyba przekonany, że dobrze rozumie polityków, o których pisze, a jednak… Przed wyborami powtarzałam z dużą pewnością siebie (nie wiem, skąd wziętą), że rządy PiS będą dramatem, ale nie tragedią. Myliłam się. Nic dziwnego, skoro niespecjalnie do mnie dotarło, co działo się w czasie ich poprzednich rządów. Ale teraz czytam u Krasowskiego: „Apokaliptyczny lęk (Kaczyńskiego) przed układem i paraliżujący lęk przed Kaczyńskim były podobnej natury. Można było w Kaczyńskim widzieć politycznego szkodnika. Ale niszczyciela demokracji? Grabarza państwa prawa? (…) Widocznie tamten czas utrudniał złapanie umysłowej równowagi.” Tia… Książkę wspomina w ostatnim blogowym wpisie Passent. Niestety, nie wyszła chyba w formie elektronicznej, ja jej w każdym razie nie znalazłam w tym formacie.
Haneczko, pamiętam.
Dobry wieczór,
Pomiędzy wyjazdami a chorobami, tęsknie patrzę przez okno na ogród. Dzisiaj wypikowałem bakłażany, czynności zewnętrzne to raczej po powrocie, zwłaszcza że nie ma słońca.
W piątek na BBC, w programie Gardeners’ World pokazano krótką migawkę (nagraną zeszłego lata) w ogrodzie Mike’a Browna (byłego prezesa British Clematis Society), który specjalizuje się w uprawie drobnokwiatowych powojników pochodzących od Cl. viticella i Cl. texensis. Właściciel ogrodu pokazał rury PCV (na oko 5cm średnicy, według deklaracji 30-40cm długości, wkopane ukośnie przy klematisach, ledwo co wystające nad ziemię) i objaśnił to w ten sposób, że przy podlewaniu powierzchniowym, system korzeniowy rozwija się płytko i rośliny cierpią w przypadku suszy; woda wlewana do rury sprzyja rozwojowi korzeni głębiej, przez co powojniki są mniej wrażliwe na przesuszenie. Im bardziej nad tym myśle, tym więcej sensu w tym widzę – choć oczywiście dotyczyć to będzie ewentualnie tylko nowo wsadzanych powojników.
Mar-Jo, dziękuję, że zostałaś.
Co do demonstracji wszelkich – sympatyzuję, ale martwi mnie nakręcanie się, bez refleksji, co chce się osiągnąć, jakimi metodami i jak bardzo jest to (nie)realistyczne. Na moskwiesadowej jest atmosfera kucia kos i ogólnej histerii (coś w stylu bobikowej indukowanej psychozy lemańskiej swego czasu). Kiedyś tam ich próbowałem pytać, jaki scenariusz obstawiają i jakie mają cele na krótki i średni dystans, ale wśród furkotu skrzydeł husarskich nikt nie miał czasu i ochoty na ten temat rozmawiać; zdaje się, że potraktowali mnie jak prowokatora lub szaleńca. „Tak dalej być nie może, coś się musi wydarzyć” – to chyba najgłębsza refleksja tamże.
Też nad tym myślę, Babilasie i wymyślić nie umiem. Nie mamy stoczni do strajkowania, ani partii, na której można się oprzeć, a milczeć nie można.
Babilasie
Wśród bywalców Sadowej jest wielu miłośników Koszyczka i to z czasów dawniejszych niż mnie udzielano życzliwej gościny tu i tam. Więc z pewnością nikt Cię za szaleńca ani prowokatora nie uznał. Nie ma takiej możliwości. A że w emocjach pewne rzeczy uchodzą uwagi lub nie doczekują się odpowiedzi…?
W krótkim okresie, jednym z efektów jest 9/9 w quizie o TK. Wzrost zainteresowania organizacją państwa prawa. Zdrowiej jest też, dla ciała i dla duszy, maszerować z własnoręcznie wymyślonym i wykonanym transparentem, spotykając podobne myślących ludzi i usilnie starając się kulturą słowa odróżniać pozytywnie od oponentów, niż siedzieć przed telewizorem czy komputerem i kląć bezsilnie, nakręcając negatywne emocje. Mam moralną potrzebę powiedzenia „nie”. I praktyczny cel brania udziału w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Oraz chęć okazania moralnego wsparcia tym, którzy z racji zajmowanych stanowisk, mają jeszcze realny wpływ na cokolwiek. PiS rytualnie odrzuca wszystkie poprawki opozycji do swoich projektów, ale coś tam jednak słyszy i czasem „z własnej inicjatywy” poprawia. Niech to będą drobiazgi, ale są. Taki drobiazg, w tym czy innym przepisie, to czasem konkretna różnica dla tysięcy ludzi. Złościmy posła Kaczyńskiego. Jak się ktoś złości, popełnia (dodatkowe) błędy. Co do stawiania sobie konkretnych celów i wyznaczania zadań, to nie jestem przekonana, czy to (już) konieczne i możliwe – gromadzą się ludzie i energia, klarują postawy i poglądy, kto wie, co nam wiatr historii rzuci pod nogi za tydzień, za miesiąc czy za trzy lata, a do czego będzie można tę energię przyłożyć, jak pięść do nosa, albo jak pióro do papieru? Może być też tak, że ten wiatr długo nic nie przyniesie, energia opadnie i zostanie tylko gorzkie niezadowolenie. Biorę, oczywiście, pod uwagę taką możliwość. Ale nie powstrzyma mnie to przed pójściem na kolejną manifę.
Też uważam, że trzeba drążyć skałę. Na wszystkie, nawet drobne, sposoby.
Aga, dzięki za wyjaśnienie. Trochę boję się takich specjalistów – typu Paul Johnson, co napisze biografię kogokolwiek, od Chaucera do Churchilla.
A idea czytania opinii niezgodnych z moim oglądem świata mam za nieodzowne lekarstwo przeciw popadaniu w skrętność kręgosłupa (lewo- czy prawo-, to nie ma znaczenia). I bywają panowie księża, których chętniej czytam niż pana Dawkinsa.
Co do obawy, że „zostanie tylko gorzkie niezadowolenie”, mam wrażenie, że to częściej efekt nierobienia czegoś niż robienia. Szczególnie, jeśli robienie nie jest brutalne i nie zostawia na ziemi ofiar.
Andsolu, Krasowski pisze chyba tylko o polityce i politykach po ’89 roku – widziałam trzy tomy „Historii III RP” i trzy wywiady-rzeki z politykami.
Mądrze napisałaś, Ago (21:37), jak zwykle zresztą. Marsz będzie długi, albo i bardzo długi – i trzeba, moim zdaniem, siły rozkładać umiejętnie, a nie próbować sprintów na początku maratonu. Teraz przecież oni się nie cofną ani nie rozpadną, a sondaże pokazują dobitnie, że wybory skończyłyby się jeszcze większą katastrofą. Na Unię i Stany też bym nie liczył.
Ago, myślę, że „apokaliptyczny lęk (Kaczyńskiego) przed układem” jest wymysłem. W miejsce układu można wstawić agenturę albo Polskę w ruinie, albo dowolną figurę na potrzeby chwili.
Myślę, że dla prezesa liczy się tylko piaskownica. Podwórko oglądał przez szybę. Pogardzał i bardzo chciał tam być. I żeby ta piaskownica była jego. Żeby mógł wkluczać i wykluczać. Rozdawać łopatki i wiaderka. Teraz może i wreszcie włada. I zrobi wszystko, żeby podwórko go zapamiętało jakkolwiek. Choćby jako podwórkowego Herostratesa.
No, ten „własnoręcznie wymyślony transparent” był umiarkowanie mądry. 😉 Zgadzam się, Babilasie, że powinniśmy być przygotowani na długi marsz. I niepokoją mnie oczekiwania tych, którzy wyszli na ulicę, ucieszyli się, że tysiące innych też i w związku z tym spodziewają się, że coś się, magicznie, z dnia na dzień zmieni.
Ago, widziałem pióra Krasowskiego biografie Dorna, Millera, Rokity, Kaczyńskiego, ogólną o LSD oraz dwa tomy ogólne o Rp III. Może z powodu mojej niezdolności do pisania dużo wydało mi się, że to bardzo dużo. A może on jest bliźnięta.
To o SLD, to 2. tom „Historii III RP”, to o Kaczyńskim, to 3. tom; pozostałe trzy, to te wywiady, o których pisałam. Tak mi, w każdym razie, wychodzi z informacji z Wiki i Empiku. Urobek rzeczywiście duży, nawet jeśli przyjmiemy, że wywiady pisze się szybciej, niż biografie i uwzględnimy, że strony w „Historii” zostały raczej oszczędnie zadrukowane. 😉
Długi marsz byłby może lepszy dlatego, że dałby czas społeczeństwu na rozwój i przegrupowanie. Te sondaże tak wkurzające są świadectwem faktu, że tylko miłośnicy sekty maja zdyscyplinowany i zdeterminowany elektorat – wiedzą, czego chcą („redystrybucji prestiżu”, mówiąc eufemistycznie) i juszszsz. Opozycja jeszcze się nie ogarnęła. A KOD nie jest patrią i nie zamierza nią być.
Jednak z drugiej strony każdy kolejny dzień tej władzy to gigantyczna strata dla Polski i im szybciej się to zmieni, tym lepiej. Demonstracje nie powinny opadać. To naprawdę są krople drążące skałę.
Moskwasadowa „poszedł na lep” KOD PP. Tam jest konflikt, parę osób podkopywało KOD główny i samego Kijowskiego. Nie Moskwa raczej, bo on jest naprawdę ideowy. Ale są tam też ambicje na rzeczy. Oni chcą Majdanu – w tej pierwszej wersji. To się raczej teraz nie uda, choć może jeszcze przyjdzie taki moment. Ale chyba jest za wcześnie.
A tymczasem jest już drugi numer „Obywatela” 🙂
A pani Katarzynie „od koryta” już restaurator Wentzla zagroził procesem. Bo ona jest tylko współwłaścicielką kamienicy i hotelu, knajpę dzierżawią.
Ktoś z KODu PP podszedł wczoraj do nas namawiając płomiennie, żebyśmy przenieśli bliżej nich namioty KODu, bo wszyscy wokół skupiają się na komentowaniu, że jesteśmy podzieleni. Kiedy grzecznie powiedziałam, że nie do mnie należy decyzja, gdzie stoi namiot, usłyszałam, że … jestem jak PiS (bo gadam o porządku). 😯 Jeśli ten raptowny pan był reprezentatywny dla KODu PP, to ja się ich boję.
I znowu podziały i kto nie z nami…
No cóż, dobranoc.
Ago, jeszcze raz Krasowski, owszem, książka wyszła też jako ebook i (popatrz Pani, taniej niż w papierze) znalazłem ją w http://www.swiatksiazki.pl – innymi słowy przekonałaś mnie. Ty oraz on sam artykułem o Smoleńsku — jeśli ktoś chce a nie ma dostępu do Polityki, wstawię to u siebie i podam linkę.
Bajako! To zaraz kupię sobie elektronkę, a papierówkę oddam w prezencie (akurat się szykowałam do zakupu kolejnego egzemplarza, właśnie na prezent).
Wstałam przed kawą? 😯 Wiersz na dziś: http://www.towpolalb.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=323:stary-profesor-wiersz-wisawy-szymborskiej-po-polsku-i-albasku&catid=5:aktualnoci&Itemid=9
Dzień dobry.
Kawa.
Jadę dzisiaj na lotnisko.
Osobiście latać nie lubię. Ale odbieram z lotniska bardzo chętnie.
Ja też nastawiam się na długi Marsz.Ale nie wykluczam niespodzianek. 🙂
herbata 🙂 🙂 🙂
kto wczesnie wstaje ten drepcze do Zabki szeleszczaca kupic, a tam od rana ruch,bowiem Ruch pod domem zamkniety, bywa 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry,
Przez dbałość o zachowanie zdrowia psychicznego staram się mieć z polskimi mediami jak najmniej do czynienia, ale jednak ten odruch przeglądania rano wyborczej w internecie pozostał. Dzisiaj trafiłem na lamentację z powodu odejścia Beaty Pawlikowskiej z Radia Z. Przeczytałem całość, łącznie z komentarzami – i się mocno zdziwiłem.
Otóż ja uważam p. Pawlikowską (w wersji radiowej) za osobę głupią, nudną i afektowaną do granic możliwości. W wersji pisanej (bo p. Pawlikowska nawykowo pisze i wydaje książki w tempie co najmniej dwie rocznie) jest to klasyczny przykład irytującej grafomanii i dowód na to, że jak się nie ma niczego w głowie, to i podróże nie pomogą (bo one, jak wiadomo, kształcą, ale tylko wykształconych). Zdziwiłem się więc bardzo czytając komentarze, że w jestem tej swojej niechęci zupełnie odosobniony.
Babilasie
Nie znam, ale podejrzałem na Wiki jej „osiągnięcia” w dziedzinie pisania. W samym 2012 wydała 12 książek. Czyli średnia 1 na miesiąc. Nikt chyba tak nie potrafi. Poza tym zaniżyłeś jej średnią. Raczej 3 rocznie.
Rozbawiła mnie koincydencja, Ago, że dziś podesłałaś ten wiersz
[…]
Kiedy wieczór pogodny, obserwuję niebo.
Nie mogę się nadziwić,
ile tam punktów widzenia
– odpowiedział.
gdy ja zamieszczałem zdjęcie. Nie punktów widzenia, a nieba. Niestety sam zamiast patrzeć nocą w niebo czytałem Hack Attack by Nick Davies (o prasowej aferze Murdocha) i aż się zdumiewam ile brudu, zła i głupoty jest w tabloidach.
Andsolu, do Twojego zdjęcia jeszcze lepiej pasowałby ten wiersz, także jeden z moich ulubionych: http://wiersze.bfcior.pl/wislawa-szymborska.php?show=chmury
Zacząłem teraz czytać prasę lokalną (w internecie), bo mniej denerwująca. Poza tym, w odróżnieniu od mediów ogólnopolskich, są zupełnie inne wiadomości. Taki na przykład ‘Głos Wielkopolski’ informuje, że w lasach pojawili się ‘zbieracze zrzutów’. Aha, myślę sobie, zaczęła się partyzantka, a i Unia nas nie zostawiła samym sobie. Ale nie: chodzi o jelenie rogi. Na skupie za kilogram poroża można dostać i sto złotych. Rogi jadą na Daleki Wschód, gdzie wyrabia się z nich afrodyzjaki. Cześciowo też zostają w Polsce – skupują je firmy meblarskie.
Druga wiadomość jest taka, że zaistniało sejmowe porozumienie ponad podziałami. Oto PiS i PO ręka w rękę pozwolą traktorom mknąć wstęgą szos szybciej niż dotychczasowe 30 km/h. Stosowna nowelizacja w przygotowaniu.
Poza tym, Pan Adam z Wielenia znalazł dziurę w polu. Wezwani strażacy ustalili, że dziura ma głębokość 6 metrów i jest pozostałością odwiertów geologicznych z lat 80 ubiegłego wieku. Strażacy oznakowali dziurę taśmą i teraz pan Adam będzie musiał sam ją jakoś zasypać. Ja się pytam: czemu to nie trafia do TVP?
Albo, na przykład, można wydzierżawić aleję drzew owocowych pomiędzy Grabównem a Rzadkowem (gmina Miasteczko Krajeńskie) za jedyne 81,18zł (cena wywoławcza) na trzy lata – 33 drzewa jabłoniowe. Czereśnie wychodzą drożej. Takie okazje, a ukryte przed szeroką publicznością.
Nie wszystkie plantacje równie korzystne: w Krotoszynie 26-latek wpadł z uprawą konopii w chlewie, do którego wchodziło się przez szafę (opowieści z Narni?). Wpadł tylko dlatego, bo kradł prąd do doświetlania roślin. Do lat 15 za marychę, no i Zakład Energetyczny też nie odpuści złodziejowi.
'Nowa Trybuna Opolska’ też donosi o wykryciu konopnika – tym razem klasycznie, w mieszkaniu, i na mniejszą skalę: 30 roślin. Oprócz tego zatrzymano Dariusza K., który mordował staruszków po całej Europie. Na ciele jednej z ofiar napisał łacińską sentencję “tantum ergo”. Musi co Akwinista jakiś.
Poza tym konferencja demograficzna w Opolu: potrzeba dzieci i emigrantów (ale tylko tych z Kazachstanu). No i aktywnych seniorów. Było tyle mordować, panie Darku?
Babilas
Pomyśleć, że w czasach naszej młodości konopie rosły przy byle płocie. Bez żadnego wspomagania i kradzieży prądu. Pożyteczne wtedy były, robactwo odpędzały od warzywnika i szatę pokutną można było wyrobić, jak ktoś miał pilną potrzebę. Teraz trzeba ukrywać po chlewikach. Że to nie te konopie? A kto by się w tym rozeznał.
Eeech, Paradoksie, w zeszłym roku kupiłem zupełnie legalnie w UK nasiona maku (’Victoria Cross’). Okazało się, że ich w Polsce nie mogę wysiać. Chyba nawet nie mogę mieć.
O konopiach mowa?
http://1gr.cz/fotky/lidovky/16/032/lnorg/GLU3bc763_leporel6.jpg
Włoskie konopne lody „Marley”.
Swietny dziennik, dzieki Babilasie. Ten PiSowski dziennik z kroego widac jaka to szczesna i dostatnia kraina, tylko EU i opozycja bruzdza, jest jak flaki z olejem.Z ta plantacja maryski to wlasnie na nadmiernym zuzyciu elektrycznosci sie wpada. Elektrownie badaja kto zuzywa wiecej niz normalnie i voila!Maryska lubi swiatlo cala dobe i lampy pracuja non stop. Trzeba by miec wlasna mini-elektrownie!
Hej co to za czasy!
Wielka Brytania bez Europy czy z Europa to w sumie nie ma dla GB znaczenia. Ale Europa Wschodnia, ktora byla przez 50 lat paktycznie poza Europa i zaledwie sie do niej podlaczyla, i skorzystala z jej finansow i bazy instutucjonalnej i prawnej do budowania panstwa prawa, potrzebuje EU bezwzglednie.
Duda na Wegrzech wiadomosc numero ono! Wegry tez byly numero uno, przeciez pierwszy faszystowski rzad w Europie powstal wlasnie na Wegrzech. Co te typy knuja! Diaboliczne plany!
Duzo czytam ostatnio o Rumunii w miedzywojniu (wyszla wlasnie po angielsku ksiazka Mihaila Sebastiana, bardzo polecana, For Two Thousand Years).W miedzywojniu w Europie nikt nie przypuszczal jaka straszna przyszlosc nad nimi wisi.
Maki dzisiaj to jak dolary za minionego slusznie ustroju. Tez ich nie wolno bylo miec.
Od lat obiecuję sobie, Mar-Jo, że wybiorę się do Cieszyna, przejdę most na Olzie i kupię sobie, to co tam można, a tutaj nie. Ale na obietnicach się kończy. W Holandii kiedyś kupiłem sobie ciasteczko. Ale jakoś nie zadziałało, może trzeba było iść w liczbę mnogą.
Można wydzierżawić aleję drzew owocowych, można też… zaadoptować kurę oraz zostać na jeden dzień … Panem Kurą (w skorupkach absurdu?). https://www.facebook.com/zaadoptujkure/
Sprawdziłam i oczom nie wierzę: „Kontakty”, przaśne (tak je pamiętam) pisemko z moich babcinych stron, też można teraz czytać w internecie!
W Światowym Dniu Poezji jeszcze krótki wiersz bez tytułu:
nie zapewniajmy tak głośno
że jesteśmy w kosmosie
tylko okruszynką
nie wierzmy w to zbyt mocno
jeśli damy się o tym przekonać
przez zwykłą nieuwagę
możemy sami siebie
strzepnąć z rękawa
Z podziękowaniem dla Dory…
„Kurzy” wpis z 8 marca: „Wszystkiego dobrego dla naszych Kochanych Pań. Dla Panów mała rada od naszego zespołu – jeżeli jeszcze nie macie prezentu dla Ukochanej zapraszamy na http://www.zaadoptujkure.pl, gdzie możecie wybrać kurę i nazwać ją jej imieniem 🙂 Sukces GWARANTOWANY!” Czy to nie śliczne? Można przekazać kobiecie, bez słów, taki dwu-komunikat: że jest kurą domową i że chodzi jej tylko o jaja. 😈
Lektura przed snem: Majmurek.
PS. Imienia dla kury nie wymyśliłem. Krystyna?
Dzień dobry 🙂
kawa
Majmurek nie tylko przed snem. Świetny do kawy. Dziękuję 🙂
Dzień dobry.
Majmurek!!! Dzięki, za link, Babilasie.
Na dzień dobry szczecińskie krokusy pod platanami.
W realu – jeszcze piękniejsze.
http://24kurier.pl/media/1663924/001.jpg
o przyszlosci (moze) slow kilka:
http://www.praktykateoretyczna.pl/fascynujace-czasy-przed-nami-eksperymenty-i-polityka-dochodu-podstawowego/
brykam fikam
😀
Rysiu, jak doczytałem do frazy „europejskie państwa opiekuńcze takie jak Finlandia, Holandia czy Polska”, to z jednej strony zrobiło mi się bardzo miło na sercu, z drugiej jednak, pomyślałem sobie, że jeśli pan de Wispelare i na inne tematy się wypowiada z takim samym rozeznaniem, to jednak go całkiem poważnie traktować nie można.
Dla jasności pełnej – uważam, że redystrybucja dochodu jest jednym z podstawowych obowiązków państwa. Uważam, że państwo powinno finansować swoim obywatelom dostęp do oświaty, opieki zdrowotnej, kultury, a tym którzy sobie radzą gorzej niekoniecznie z własnej winy i do innych rzeczy (żywność, dach nad głową). Tym niemniej koncepcja dochodu podstawowego, tak jak ją rozumie wywiadowany pan, to chyba jednak o kilka kroków za daleko.
Być może Finom się wydaje, że skoro są na końcu Europy, to migranci do nich nie dotrą. Ależ dotrą, jak tylko usłyszą, że czekają tam na nich pieniądze.
Dla szczecinian.
W niedziele bylam w Ognisku na uroczystosci wreczenia dorocznej nagrody Zwiazku Literatow Polskich na Obczyznie „waszej” poetce, a mojej wieloletniej przyjaciolce Annie Frajlich. Dostala za caloksztalt. Byl znakomity referat o jej tworczosci oraz czytanie wierszy przez dwojke aktorow tutejszych – bardzo dobre czytanie, w tym „Miasto”, ktore tu przed laty linkowalam. Jaki to znakomity wiersz! Ile w nim szczodrosci ducha dla wypedzonych przedwojennych mieszkancow Szczecina, ile zrozumienia dla ich dramatu. Ania takie rzeczy wietnie rozumie, sama rozpieta miedzy Kirgizja gdzie sie urodzila i spedzila wczesne dziecinsto, Szczecinem, gdzie uplywala jej mlodosc i gdzie debiutowala jako 16-latka, i Nowym Jorkiem, gdzie zalozyla gniazdo, pochowala rodzicow i doczekla sie wnukow (jeden z nich tez pisze ponoc swietne, dojrzale wierzsze, choc jest dzieckiem).
A ten wiersz o Szczecinie przetlumaczyl pieknie na angielski Adam Czerniawski i tez zostal odczytany w tlumaczeniu. Czytane tez byly wiersze mnie poswiecone.
Bylismy z Ania i jej mezem na pieknej kolacji kolo mnie. Niestety nie pozwolili mi zaplacic, tylko wytargowalam, ze zaplace za butelke wina.
A ten wiersz o Szczecinie ciagle chodzi za mna. Nie mam go chyba. Dostalam natomiast nowy tomik, tez poswiecony miastu, Nowemu Jorkowi, zatytulowany „lodzia jest i jest przystania”
To miasto jest moje
i ja jestem jego
w krysztalowym powietrzu
plyniemu wzdluz brzegow
czy jest piekne? – to malo istotne pytanie
wazne ze lodzia jest
i jest przystania.
Dzis juz odlecieli do NYC. Nie widzialam ich od osmiu lat. Dobre sa spotkania.
Spotkalam w Ognisku i poznalam sie ze znakomita pania. Nazywa sie Teresa i jest prawdziwa ekscentryczka. Nie moglam od niej oczu oderwac. Byla w kapeluszu z klombem, czarnym plaszczy do ziemi, spod ktorego polyskiwal duzy naszyjnik z czerwonego szkla, w uszach tez miala kolczyki wielkosci spodkow. Na wysokich obcasach pantofelki. Jest chyba dobrze po osiemdziesiatce. Wyznalam jej milosc od pierwszego spojrzenia, ona mi odwzajemnila i umowilysmy sie na randke.
Heleno, mam ten nowojorski tomik. Z dedykacją. Poznałam p. Annę, nawet chwilkę z Nią porozmawiałam.
Ten tomik z wierszem o Szczecinie też gdzieś mam (czwarty rok remontu! 🙂 ).
W głowie tylko taki fragment:
miasto nie było nasze
tylko odebrane innym
co stąd uciekali w wojennym
popłochu i wszystko zostawili.
Ja dla tych Innych trzymam znaleziony przez mojego ojca w zrujnowanej piwnicy w sąsiedztwie
ceramiczną fajkę, pamiątkę nauki w Seminarium Nauczycielskim w latach 1899-1902, w mieście Dramburg. To dzisiejsze Drawsko Pomorskie. Na fajce jest 29 nazwisk Klassengenossen. Może ich potomkowie żyją. I, być może, ta fajka to jedyny materialny ślad, jaki po tych ludziach został.
Oj. Bardzo mnie Twoj wois wzruszyl, Mar-Jo. Nawet jakas wilgoc w oczach poczulam. 🙁
Dla Mar-Jo
🙂
Lisku, niezapominajki i róże nie kwitna w tym samym czasie.
„Na rysunku wszystko można” – odpowiedziało w przedszkolu moje Starsze (wówczas trzyletnie z kawałkiem). Pani zwróciła jej uwagę, że wiewiórka nie ma fioletowych oczu.
Byłam bez radia,nie wchodziłam na strony gazet, dopiero teraz do mnie dotarło, co się stało w Brukseli. 😯
Na flamandzkich naturemortach wszystko kwitnie i dojrzewa na stol w tym samym czasie o kazdej porze roku i nikomu to nie przeszkadza.
Babilasie, sa chyba roze w cieplarni? 😳 🙂
W Brukseli zemsta za wydanie Francji terrorysty. Nie zajelo im wiele czasu jej zorganizowanie…
(Bo ja specjalnie szukalam wlasnie zestawu niezapominajek i rozy)
Ależ Lisku, mnie to (wbrew sugestiom pewnej agresywnej pani) zupełnie nie przeszkadza. Róże mogą być ze szklarni, niezapominajki ze szklarni (zwłaszcza, że takie trochę ponadnaturalnej wielkości), albo wszystko z głowy artysty.
W Kew Gardens znajduje się pawilon, w którym zgromadzone są obrazy roślin pędzla Marianne North – pochodzące z jej podróży do dalekich krain Starego i Nowego Świata. Obrazy, oprócz wartości artystycznej, mają również wielkie znaczenie botaniczne, pokazując portretowane rośliny w kontekście naturalnego środowiska ich występowania.
Obrazy Marianne North w pewnym sensie nawiązują też do – wcześniejszych o stulecie – ilustracji botanicznych dzieła Mary Delany. Równie precyzyjnych, choć wykonywanych inną techniką (collage, wycinanki).
Paryż , Bruksela, jeszcze kilka takich zamachów i wejdziemy w świat czarno – biały. Przerażająca wizja http://plantu.blog.lemonde.fr/files/2016/03/22-MARS-550.jpg
„Zupełnie Nowy Testament” ostatecznie mnie przekonał, że wszystko jest możliwe 😉
Irku, nawet bez zamachów wchodzimy w czarno-biały świat.
Ago, z otrzymaniem ebooka Roberta Krasowskiego „Czas Kaczyńskiego” było dość zabawnie, stało i stało i stało, że „epub w przygotowaniu”, więc napisałem do nich, że coś się zacięło. Odpisali szxybko, że zaraz wygenerują ręcznie (???) plik – i wyobraź sobie, wygenerowali i przysłali emejlem. Ciekaw jestem czy i Ciebie to spotkało.
Andsolu, jeszcze nic mnie nie spotkało, bo napisawszy, że natychmiast sobie kupię, spojrzałam na zegarek i postanowiłam jednak nie zawierać o tej porze znajomości z nową dla mnie księgarnią (do tej pory kupowałam tylko w amazonie, publio i empiku). I tak sprawa się odwleka, bo mam diablo ciężki tydzień w pracy i szukam oszczędności – czasowych – gdzie mogę. Ale jak kupię, dam znać, jak było.
„koncepcja dochodu podstawowego, tak jak ją rozumie wywiadowany pan, to chyba jednak o kilka kroków za daleko”.
—-
Babilasie drogi, koncepcja dochodu podstawowego nie musi (już) jako całkowicie martwa podlegać żadnej dyskusji. Zmarła nieodwołalnie (czego niebywale żałuję) wraz z otwarciem granic (czego nie żałuję) w Europie.
Trzeba spojrzeć smutnej prawdzie w oczy.
A jeszcze niedawno miało być tak pięknie:
https://dotsub.com/view/1689fc6f-bade-4482-8829-04c0635f4731
Szkoda, że nie wyszło.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Gałczyński był wielkim poetą!
Dzień dobry,
Nie chcę jątrzyć, ale od dwunastu lat wbijają nam ziemniaka w plecy: No person shall, in the course of business, import into England potatoes which he knows to be or has reasonable cause to suspect to be Polish potatoes.
Ogród czeka. Posadzę m.in. dwa rokitniki. I mam nadzieję, że są różnej płci. Przed zakupem zerknęłam na rysunek, który kiedyś wrzucił Babilas.Za lat kilka się okaże, czy oglądam obrazki ze zrozumieniem.
Dzień dobry! Już wróciłam na ojczyzny łono, ale bardzo niechętnie.
Czuję się trochę jak przybysz z innej planety.
I święta zaraz. Coś nie mogę się odnaleźć.
Witaj, Siódemeczko! 🙂
Witaj, Powrócono
na Ojczyzny łono!
Z uśmiechem cię wita
też trochę kosmita…
Nie trzeba się odnajdywać, Siódemko. Wystarczy się przeprać, przepakować i znów na lotnisko. W międzyczasie czekamy na wizualia i choć parę słów opisu.
Kiedyś pojechaliśmy do Wenecji na święta Bożego Narodzenia. Próbowali nas zniechęcić – będzie padać, mówili, aqua alta, mówili, Wenecja śmierdzi, ostrzegali, tabuny ludzi, zadeptają was, prorokowali. Nic z tych rzeczy – piękne słoneczko, błękitna czysta woda, zupełnie puste miasto. Mieszkaliśmy w budynkach uniwersytetu na Isola San Servolo, z której dowoziła nas do (bezludnego!) placu św. Marka motorówka, po którą trzeba było dzwonić. Absolutnie magiczne cztery dni. Nigdy już potem nie wróciliśmy do Wenecji – głównie ze strachu, że nic nie będzie już takie, jak tym pierwszym i jedynym razem.
Na pocieszenie, Siódemko: my ostatnio też nie możemy się tu jakoś odnaleźć – nawet bez uprzedniej wizyty w mateczniku Il Prete Rosso. 😉
w domu 🙂 🙂 🙂 i to SWIETNIE tak
chwycilem szeleszczaca z ulga, coraz dotkliwiej odczuwam roznice
z piatkowej demonstracji KOD Szczecinie kilka migniec 🙂
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xat1/t31.0-8/12514094_573459312830801_1489580032258097016_o.jpg
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xap1/t31.0-8/12901351_573459402830792_6399191614029973989_o.jpg
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/t31.0-8/12901508_573459516164114_6257806410178822772_o.jpg
w sklepie duzym bardzo trudno rozeznac sie, ale co tam, klient nasz pan i prosze co wazne lub bardzo wazne w osobnym miejscy do latwego kupienia 🙂 😀 😀
https://lh3.googleusercontent.com/-8ysPxcgPJ9A/VvLaU2Hg_PI/AAAAAAAAQMc/_MQfm1QfxTMCi4SV7GMJEcl1zo4B8VMGgCCo/s912-Ic42/photo_2016-03-23_16-41-36.jpg
(zdjecie malo ostre, podpowiadam wiec co to to jest, fajki, woda i cos na dzien nstepny po)
babilas, telemach, optymistycznie ufam ze mimo uchodzcow i otwartych granic w obrebie EU w przewidywalnym czasie bedzie wprowadzony Bezwarunkowy Dochod Podstawowy. chyba ze wymysli sie sensowna alternatywe (oczywiscie nie takie jak ostatnio wspomniany pomysl. w strefie € kazdemu mieszkancowi podarowac 5000€ i modlic sie, ze bedzie to zaraz wydane). macie chec zalozyc sie? 🙄
Hmmmm…
Imie „Siodemeczka” , wbrew pozorom, nie jest zdrobnieniem od Siodemki, lecz nazwa wlasna. Podobnie jak Calineczka nie jest zdrobnieniem od Caliny, Mis Puchatek nie jest zdrobnieniem od Wlochatego Niedzwiedzia, zas Pies Bobik nie jest Psem Robertem.
Imie Siodmeczka zostalo nadane uzytkowniczce mt7 przez uroczego Owczarka Podhalanskiego na jego blogu wiele lat temu – z grubsza 10 a moze jeszcze dawniej. Tam mysmy z Rober… sorry… Bobikiem ja poznali. Tak sie to imie zzylo, tak wroslo w mt7 ze zostalo przetransportpwne przez Psa Boboka na Jego wlasny blog.
To tak troche z historii Blogu.
Dzięki wielkie, Kochani, za miłe powitanie. 🙂
Jakbyś zgadł, Rysiu, z wielkim uczuciem przywitałam moje łóżko i mój kawałek podłogi. W hotelu zadręczyła mnie pani sprzątająca.
Niestety, muszę doszukać się wiadomości, czy mój syn ma obowiązek składania deklaracji dot. odpadów i zużycia paliwa.
Na razie rozbolała mnie głowa i nic nie rozumiem z tekstów ustaw i rozporządzeń.
Jakiś dramat.
Dobry wieczór!
Co do tekstów prawniczych, Siódemko, mój firmowy radca prawny ma zdumiewającą skłonność do archaizacji języka – a facet młodszy ode mnie. Ja już się przyzwyczaiłem do sformułowań w rodzaju „wierzyciel zaspokoił się na majątku spółki” względnie „dłużnik spełnił świadczenie z ręki”, ale czasami jednak trudno zachować powagę. Myślę, że gdyby akty normatywne były pisane trochę żywszą polszczyzną, łatwiej byłoby o zrozumienie.
Rysiu, jesteś człowiekiem wielkiej lewicowej wiary. I na tym zakończmy rozmowę o dochodach podstawowych, ok?
Po czwartym i piątym zdjęciu sądząc – byłeś,Rysiu,bardzo blisko miejsca, w którym stałam.
🙄 😆 😆
Babilasie, przedwojenne kodeksy Handlowy i o prawie upadłościowym były napisane tak klarownie i tak przejrzystą polszczyzną, że największy gamoń nie miał kłopotów w rozeznaniu się w nieprostej przecież materii.
Ja przez przez 20 lat prowadzenia księgowości spółek prawa handlowego byłam zmuszona do interpretacji na potrzeby firmy bieżących przepisów i zmian.
Na początku wystarczał jeden segregator na DU i MP na rok, lub nawet dwa.
Z czasem ilość tej makulatury i dziennikow urzędowych różnych ważnych ministerstw tak się rozrosła, że brakowało miejsca w archiwach, ale najgorszy był język. I nie chodzi o pojęcia, tylko bełkot prawny. Zmiana goni zmianę i głowę dam, że posłowie nie wiedzą za czym głosują.
Te przepisy teraz wyglądają tak:
Art. 200. 1. Jeżeli podmiot, wbrew obowiązkowi, o którym mowa w art. 76, nie składa sprawozdania, podlega administracyjnej karze pieniężnej w wysokości 500 zł.
Idziemy do art.76
Art. 76. 1. Podmioty obowiązane do sporządzania sprawozdań, o których
mowa w art. 73 i art. 75, składają je w terminie do dnia 15 marca za poprzedni rok kalendarzowy marszałkowi województwa…
Hm, art.73
Art. 73. 1. Roczne sprawozdania o produktach, opakowaniach i o
gospodarowaniu odpadami z nich powstającymi sporządzają:
1) wprowadzający opakowania oraz eksportujący opakowania, o którym mowa w
ustawie z dnia 13 czerwca 2013 r. o gospodarce opakowaniami i odpadami
opakowaniowymi;
2) wprowadzający produkty w opakowaniach, eksportujący i dokonujący
wewnątrzwspólnotowej dostawy produktów w opakowaniach, o którym mowa
w ustawie z dnia 13 czerwca 2013 r. o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi;
3) wprowadzający na terytorium kraju produkty, o których mowa w ustawie z dnia 11 maja 2001 r. o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej;
4) wprowadzający pojazdy, o którym mowa w ustawie z dnia 20 stycznia 2005 r. o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji; i tak dalej na kilku stronach
Nie będę Frekwencji katować, nie udało mi się, czytając te teksty dowiedzieć, kto i za co ma płacić i sprawozdawać.
Mam świadomość rzeczy, bo w mojej ostatniej firmie były produkowane drzwi antywłamaniowe i miałam sporo ambarasu z rozliczaniem odpadów, tudzież zużyciem środowiska przez samochody służbowe.
Poszłam na wcześniejszą emeryturę, żeby już nie zajmować tym szajsem, a tu progenitura mnie katuje zadając pytania, na które nie znam odpowiedzi.
Uprzejmie informuję, że przekroczyłam już wszelkie wyśrubowane granice wieku emerytalnego.
Podejrzewam, że potomek myśli, iż spełnia dobry uczynek aktywizując rodzicielkę do wysiłku umysłowego. Nieszczęsny, nie wie, jak bardzo się myli.
Tu skończę lamenty, bo muszę szukać odpowiedzi. 😆
Siódemko, kolega jest prawnikiem w organizacji odzysku, jeśli potrzeba, chętnie przekażę kontakt. Nota bene, gdy pierwszy raz usłyszałem o organizacjach odzysku, myślałem, że to są jakieś zakonspirowane ziomkostwa, a przedmiotem owego odzysku ma być Wilno czy Lwów.
Dzięki, Babilasie, już znalazłam, że z samochodu należy się jednak spowiadać, pomimo, że nigdy nie osiągnął zużycia kwalifikującego nas do opłat.
Z tym recyklingiem to niezłe przekręty chyba są. Za moich czasów, firma recyklingowa, z którą mieliśmy podpisaną umowę nigdy nie zabierała odpadów, bo miała wykonany podobno przerób wg norm ustawowych i już nie musiała zajmować się naszymi odpadami, a my byliśmy kryci, bo mieliśmy umowę z licencjonowanym podmiotem.
To podobno normalna procedura była. Panom z produkcji ten stan rzeczy odpowiadał, bo ogromne ilości palet drewnianych, które były zasadniczym odpadem, upłynniali we własnym zakresie, ku ogólnemu zadowoleniu wszystkich stron.
Ciekawe, jak to w UE jest naprawdę.
Teksty prawnicze mnie zatkały. Niemożliwe, żeby coś takiego pisał człowiek 😯
Siódemeczko, Babilas dobrze radzi. Przepakuj się i wyfruwaj 🙂
Siodemeczka w dom! A odpoczyn sobie, Siodemeczko, po weneckim wypadzie. Problemy z przepisami i recyklingiem sie, jak w brydzu, same wytrzynaszcza.
Bardzo zazdraszczam Rysiowi jego niezlomnego optymizmu!
Dla podniesienia nastroju, i z lenistwa, kurczak kung pao, bardzo ostry, z orzechami i ostra papryka.
Witaj, Mt7. 🙂
Andsolu, jeśli chodzi o zakup w „Świecie książki”, to prawie się poddałam. Nie rozumiem, po co im moja długość i szerokość geograficzna, skoro kupuję „zawartość cyfrową”, której nie przesyłają mi pod drzwi, ale zgrzytając zębami wypełniłam. I nic – przez kwadrans nie udawało mi się przejść do płatności. Dopiero, kiedy wbiłam wszystkie swoje dane osobowe z palca, maszynka ruszyła dalej – automatyczne wypełnienie rubryczek przez Chrome nie spełnia widać jej oczekiwań. Potem już poszło bez dalszych przeszkód – dostałam przeciętny egzemplarz, a nie taki, który musi być ręcznie generowany. Ciekawostka: teraz e-book jest już dostępny także w publio, ale o 10 pln droższy, w empiku nadal w formie elektronicznej są tylko starsze książki. A ja wzięłam się za zakupy, bo u sąsiadów impreza i spać się i tak nie da. Trzeci raz w ciągu dwóch godzin (bo oni zaczynają imprezy po rozpoczęciu ciszy nocnej) lecą Biełyje rozy…Kiedyś powinnam się wreszcie zebrać w sobie i iść do nich z protestem.
Tak myślę, Ago.
To znaczy jestem przekonana, że należy mówić wprost i zwyczajnie sąsiadom, co nam doskwiera we wzajemnych relacjach.
To powiedziawszy dodam, że sama zbieram się już parę lat na rozmowę z sąsiadką.
Chyba poproszę mojego sąsiada z naprzeciwka, żebyśmy odbyli wspólną rozmowę z dwójką pozostałych osób z korytarza.
Och, sąsiedzi to piękny temat. Dawno, dawno temu, gdy mieszkaliśmy jeszcze bardziej w Poznaniu niż teraz, naszym sąsiadem był pan Kocik (il povero signore Kocik). Pan Kocik był ogólnie bardzo grzeczny i miły w obejściu, ale miał jedną przykrą właściwość – otóż urządził sobie sypialnię w ten sposób, że jego łóżko przylegało bezpośrednio do ściany naszego salonu. Drugą przykrą właściwością pana Kocika było to, że komunikował nam swoje problemy z zasypianiem za pomocą stukania w ścianę – co mu nie przeszkadzało, gdy już zasnął, chrapać naszym gościom do ucha – w salonie, po naszej stronie ściany, mieściła się kanapa gościnna.
Uważaliśmy przez długie lata pana Kocika za zdziwaczałego wdowca; okazało się, że p. Kocik był jak najbardziej żonaty, ale żona dawno już wyprowadziła się od niego. Bardziej niż z nami p. Kocik walczył z sąsiadami z góry, których oskarżał o tupanie i szuranie. Z nami to była taka wojna podjazdowa, z wszelkimi elementami pozornej grzeczności.
Gdy wyprowadziliśmy się, wynajęliśmy to mieszkanie koledze klawesyniście. Mam nadzieję, że do dziś p. Kocik poznał już wszystkie sonaty Scarlattiego i rozpoznaje je po kilku pierwszych nutach.
Dorastajac, przezylismy w domu rodzinnym sasiadow z piekla rodem. Trwalo to prawie dekade! Lacznie z donosami i skargami do lokalnej milicji (ktora byla z sasiadem w wodczanej przyjazni) i skargami i zazaleniami do wszelkich urzedow i komisji osiedlowych i dzielnicowych. Bardzo trudno bylo z tym walczyc, bo bylismy tylko dwoma rodzinami w calym budynku. Ledwosmy uszli z zyciem! Wyprowadzajac sie oczywista, co bylo nie lada sztuka w owych czasach.Wspolczuje!
Tutaj, na obczyznie co zostala ojczyzna, jakos do sasiadow mamy szczescie. Zawisza kolo Zawiszy, rzeklbys.
Powodzenia w ulepszniu sasiedzkich stosunkow!To pole minowe!
Babilasie, z opisu wynika ze problem byl nie w sasiadach, lecz w zlym budownictwie.
Nie widzę możliwości, aby w tej chwili do Polski przyjechali imigranci – powiedziała wczoraj premier Beata Szydło.
Dopóki procedury bezpieczeństwa związane z przyjmowaniem i weryfikacją imigrantów nie będą działały, Polska nie jest w stanie przyjąć imigrantów na swoim terytorium – oświadczył w środę rzecznik rządu Rafał Bochenek.
mysle ze to zla decyzja, takich reakcji oczekuja terrorysci.
Dzień dobry 🙂
kawa
Mt7, witaj 🙂
Rysiu, pani Beata przeważnie podejmuje złe decyzje
Dzień dobry. 🙂
Hag Purim Sameach!
Dzień dobry 🙂
Pani Beata nie podejmuje decyzji.
Dzien dobry 🙂
Toda raba (z akcentami na drugiej sylabie) 🙂
Radosnego Purim, Kochani! 🙂
Policzylam sobie, ze od urodzenia mieszkalam pod 16 roznymi adresami – pod obecnym najdluzej, bo ponad 30 lat i mam nadzieje, ze bedzoe to moj ostatni adres. W szesciu roznych krajach i w jeszcze wiecej miastach. 16 zestawow sasiadow.
Ja i moi rodzice mieli za ten czas bardzoiej lub mniej zaprzyjaznionych sasiadow, takich, ktorzy regularnie odwiedali nasze domy i takich, ktorychsmy znali tylko z widzenia i wymieniali dzien dobry przy smietniku czy na klatce schodowej.
Nie pamietam ani jednego „zlego”, a tym bardziej „koszmarnego sasiada”. Pamietam i mam wciaz wielu wspanialych.
Moze dlatego, ze nigdy nie robilismy niczego na zlosc innym. I staralismy sie sami byc dobrymi sasiadami dla nich.
Korekta. Pod osiemnastoma. O dwich zapomnialam.
Lisku (04:23), budownictwo było z pierwszej dekady XX wieku – kamienice zbudowane w pobliżu dawnych koszar z przeznaczeniem na mieszkania oficerskie. Oczywiście, po ostaniej wojnie podzielone na mniejsze, ale wciąż problem był raczej w materiale ludzkim niż w budowlanym (bez względu na to, co sądzi o tym nasza blogowa pani ormowiec). Na usprawiedliwienie pana Kocika mamy to, że nasze mieszkanie przez ponad 20 lat było przedtem w zasadzie niezamieszkałe (używane sporadycznie jako pracownia), więc przywykł do ciszy absolutnej.
Blogowa pani ormowiec posyla serdeczne zyczenia wielkanocne blogowemu posepnemu nudziarzowi.
Problem jest zazwyczaj w „materiale ludzkim”.
Mieszkam aktualnie pod szóstym adresem (za tydzień miną 34 lata), ale wszystkie pod względem sąsiedztwa wspominam dobrze i bardzo dobrze. Nie wyobrażam sobie zmiany aktualnego adresu i przyzwyczajania do nowego otoczenia.
Nawet moje koty buszujące po sąsiednich ogrodach nie spotkały się nigdy z agresją czy choćby niechęcią. Jeden hołubiony był szczególnie, ale też potrafił wkraść się w łaski jak mało kto 😉
Dobrej wiosny wszystkim!
Taak. Jak Kuba Bogu… Nasi chlopcy tez odwiedzali sasiadow nader chetnie i poza jednym incydentem kiedy byli nieslusznie podejrzani o wytrzebienie wszystkich wrobli w Londynie, nie pamietam aby ktos na nich krzywo spojrzal. Nas tez odwiedzaly okoliczne koty.
Babilasie, jesli pan K. „chrapal do ucha” Waszym gosciom, to znaczy ze sciany zle izolowaly dzwieki. Tak samo jak chrapanie w jedna, odglosy rozmow musialy przenikac w druga strone. Ty uzalasz sie ze pan K. postawil swoje lozko akurat przy scianie Waszego salonu, ale z drugiej strony tej sciany sam postawiles kanape… 🙂 Dobry budynek powinien zapewnic prywatnosc mieszkancom i nie narazac ich na takie zatargi. W moim budynku np sciany sa swietne, jedyny problem w tym ze ma ksztalt L, przez co niektore okna mieszkan znajduja sie blisko, i na 90 stopni, od okien sasiadow, i tam trzeba uwazac.
Moze sciana miedzy Waszym goscinnym a jego sypialnia byla wlasnie jedna ze scian dzielacych dawne mieszkania na mniejsze.
Dawno, dawno temu odkryłam tego autora.
Jego przewodnik po stolicy Czech czyta się z wypiekami na twarzy. Nowy przekład „Szwejka” – palce lizać! A tu fragment czegoś lżejszego:
https://www.youtube.com/watch?v=2ISkEQ4VQAQ
Nam, za karę, latami jeździły po brzuchach samochody.
Radosnego Purim 🙂
Witaj, Siódemeczko!
Lecę dalej gonić Czas! Wrrrrrrr!
Co prawda, mialam raz dziwny wypadek halasu wlasnie w tym budynku. Pare lat temu okolo 3 nad ranem zaczal mnie budzic gluchy odglos synkopowatych uderzen gdzies nad glowa. W pierwszej chwili myslalam ze ktos o dziwnej godzinie puszcza pralke ktora tlucze mu sie po mieszkaniu. Po paru tygodniach tych wrazen zrobilam nawet mala wycieczke klatka schodowa, ale nie zdolalam sie zorientowac z ktorego mieszkania dochodzi dzwiek. Tydzien pozniej ponowilam spacer i nabralam podejrzen ze chodzi o mieszkanie ostatnie, dwa pietra nade mna. Razem z mloda lokatorka tego lokum zdolalysmy ustalic przyczyne: chodzilo o drewniana, recznie robiona kolyske, w ktorej bujala swoje dwumiesieczne dziecko gdy budzilo sie w nocy 😀 Kolyska stala na glowej posadzce w pokoju bezposrednio nad moja sypialnia. Obie bylysmy zdumione ze to slysze, usmialysmy sie, po czym sprezentowalam jej kilimek na ktorym kolyske postawila, i problem sie skonczyl. Ale fakt ze ludzie mieszkajacy pod nia niczego nie slyszeli, a mnie to wrecz budzilo. Mam dobry sluch, ale mysle tez ze jest tam jakis punkt rezonansowy 🙂
Haneczko, samochody-zabawki?
(golej posadzce)
Moja mama swego czasu nie mogła spać z powodu tikania (nie bicia, tyko tikania!) ściennego zegara wiszącego u sąsiadów – mimo, że jej tapczan był po drugiej stronie pokoju…
Sąsiedzi zatrzymali zegar.
Lisku, wszelkie problemy z sąsiadami znikają, gdy odległości pomiędzy ogniskami domowymi przechodzą z centymetrów w dziesiątki metrów (tak, jak mamy teraz – a i tak naszym najbliższym sąsiadem jest moja mama). Oczywiście, masz rację, co do proweniencji ściany – ale i zapewne pani Kocikowa nie wyprowadziła się od męża bez powodu.
PS. Kłaniamy się z lotniska.
Mar-Jo, uliczne. Niski parter, ulica bardzo ruchliwa.
Na wsi mamy raj 🙂
Babilasie, bezpiecznego tam i z powrotem.
Najprzyjemniej wspominam sąsiadów, którzy już od 21 lat nie są naszymi sąsiadami, ale nasza przyjaźń zawarta podczas zaledwie trzech lat mieszkania vis a vis trwa do dziś dnia 🙂
Lisku,
Ściany nośne budynków mają niekiedy znakomitą zdolność przewodzenia dźwięków nie tylko przez kilka pięter, ale i w poziomie. Kiedy jedna dawniejsza sąsiadka o siódmej rano zabierała się za odkurzanie swojej sypialni, to mnie się zdawało, że robi to za zagłówkiem mojego łóżka 🙄
Inni sąsiedzi (z góry) mieli w salonie zegar, który co godzinę wybijał dźwięczne kuranty na melodię Big Bena. Tak się do tego przyzwyczailiśmy, że kiedy się wyprowadzili, brakowało nam jakoś tego odgłosu. Po krótkim czasie okazało się, że nowi mają zegar z kukułką, która jednak o pełnej godzinie kukała tylko dwa razy 😯
Nowi, zapytani na schodach, co z tą kukułką, spojrzeli na mnie z osłupieniem i oświadczyli, że nijakiego zegara ściennego nie posiadają 😎
Co się okazało? Moja nowa komórka była tak zaprogramowana, że o pełnej godzinie kukała dwa razy, ale tylko wtedy, gdy nie były do niej podłączone słuchawki, a najczęściej były, bo używam jej głównie do słuchania muzyki w czasie dłuższego marszu. Bez słuchawek znajduje się zaś w plecaku leżącym w pokoju, gdzie najlepiej było słychać Big Bena 😉
Babilasie, zazdroszcze jednego i drugiego 🙂 🙂 Prosze o opowiesci popowrotnie 🙂
Tetryku 😯 🙂 , Markocie, dzieki, poczulam sie razniej 🙂
Mar-Jo (15:04), wielkie dzieki, od razu kupilam ebooka.
Tradycyjnie pocztą prywatną,Lisku. Nie możemy zanudzać Heleny przecież.
Sąsiedzi – temat-rzeka. Malownicze te Wasze opowieści. 🙂 Najważniejszą sąsiadką mojego życia była pani Alina. Starsza, samotnie mieszkająca kobieta, która ze względu na chore nogi prawie nie wychodziła z mieszkania, za to korespondowała w języku esperanto z całym światem, robiła przepiękne robótki (wyszywane obrusy, pisanki, itp), a dla mnie „zabawki edukacyjne” i bardzo chętnie się mną zajmowała. Nienawidziłam chodzić do przedszkola. Często-gęsto rodzice musieli mnie wyciągać rano spod łóżka (bardzo niskiego, tzw. amerykanki) i głośno protestującą, że brzuch, że głowa, że – nie i już! – oraz nieodwołalnie naburmuszoną, praktycznie siłą wyprowadzać z mieszkania. Na szczęście były takie dni, i było ich niemało, kiedy rano rozlegało się pukanie, w drzwiach stawała Pani Alina i argumentowała: że deszcz, że szkoda dziecka, że blado wyglądam, że przecież przed chwilą byłam chora… I cały dzień czytałyśmy książki, bawiłyśmy się tymi zabawkami, które pani Alina dla mnie robiła z kolorowych papierów, tekturek i innych różności, uczyłyśmy się liczyć i czytać, gotowałyśmy w garnkach dla lalek na prawdziwej kuchence (w jednym garnku stopiłyśmy przy tym uchwyty)- krótko mówiąc, miałyśmy mnóstwo radości, a ja także mnóstwo pożytku.
O, bardzo dawno nie byłam w poczekalni. Przyjemnie tu, choć nie aż tak, jak w pokoju gościnnym. 🙂
Ago, może naparsteczek horyłki?
Mar-Jo, chętnie, ale … na wynos. 😳 Jeszczem w pracy.
Witajcie.
W nocy z soboty na niedzielę zmarła mama Bobika „Masia”. To była bardzo kochana kobieta. Jeśli możecie zapalcie jej świeczkę. Pozdrawiam, Jarek
Jarku, najserdeczniejsze wyrazy wspolczucia.
Wiem od Bobika jak bardzo sie nia opiekowales.
Jarku, wyrazy współczucia
R.I.P.
Z wyrazami współczucia
Jarku, bardzo Ci wspolczuje, bardzo. Ja tez stracilam mame pare miesiecy temu i wciaz nie moge dojsc do siebie. Bedzie trudno, zwlaszzca, ze to druga smierc w rodzinie w ciagu tak krotkiego czasu, Nic sie z tym nie da zrobic, trzeba tp wszystlp przezyc tak jak leci, z calym dobrodziejstwem inwentarza.
Ale tez Twoja Siostra opowiadala mi wiele jak starannie i z jakim oddaniem opiekujesz sie Wasza Masia i miala spore poczucie winy, ze sama nie moze z powodu oddalenia.
Trzymaj sie, Jarku. Jestem z Toba calym sercem. Zrobiles dla Niej bardzo wiele. Nie zwatp i nie mysl, ze zrobiles mniej niz mogles, bo takie momenty tez przyjda. Sciskam Cie mcno. Swieczke juz tez natychmiast zapalam. Bardzo mi smutno, Kochany.
Dziękuję Wam. Ludzie nie tylko tak szybko odchodzą ale też za często. Gdyby mi ktoś powiedział na początku 2011 roku,że za pięć lat zostanę sam z całej rodziny Zygmów, to bym go uznał za niebezpiecznego katastrofistę. Byliśmy wtedy wszyscy i nikt nie wybierał się na tamten świat. Dziś jestem sam. Na szczęście jest ze mną żona.
Ja zawsze wiedziaam. ze zostane sama po smierci Rodzicow. Od dziecka wiedzialam. Sa pochowani razem tak daleko ode mnie, na drugim koncu swiata, ze nie moge nawet odwiedzc grobu jedynego jaki mam.
Ale z tym daje sie zyc. Bo nie ma specjalnie wyjscia. A jak nie ma wyjscia to czlowiek mimo wszystko sie oswaja.
Zapalilam najladniejsza swieczke dla Waszej Masi jaka mialam w domu, w najladiejszym swieczniku, jakich mam wiele. Stoi na oknie w pokoju z ktorego pisze i widac ja z ulicy i z nieba.
Dziękuję Heleno. Za świeczkę i za dobre słowo. Przyda się, bo jest mi ciężko.
Ściskam Cię bardzo mocno, Jarczyku. Idę poszukać świeczki.
Jarczyku, pali się świeczka. Myślami jestem z Wami.
Jarku, najserdeczniejsze wyrazy współczucia.
Serdeczne kondolencje, Jarku!
tu Masia z małą Kingą
Bardzo współczuję.
Za dużo odejść, za dużo.
Dobrze byloby myslec, ze sie spotkaly, ale nie potrafie 🙁 Niech Siodemeczka za mnie pomysli.
Skladam kondolencje, Jarku, PA.
Bez Rodzicow robi sie jakos pusto kolo nas.
Kinga ma taka migdalowa glowke na tym zdjeciu.
moje kondolencje.
spokoju, wypoczynku, ciszy, ciszy, zycze Wam w Swiateczne dni
Wzruszające to zdjęcie. Smutno! I u mnie świeczka zapalona.
Jarczyku, i ja się dołączam do wyrazów współczucia 🙁 Jestem właśnie w Krakowie i wciąż myślę o Kindze, a ona mi też często opowiadała o Masi.
Uściski…
W 2011 to chyba i Wasz ojciec jeszcze żył…
Tak, zmarł w lipcu. Ale gdzieś tak do maja, to by mi do głowy nie przyszło, że może umrzeć. A pięć lat później śmierć Kingi, absurdalna, bo przecież ona miała żyć zawsze. I teraz Masia. Ona, to absolutnie wydawało się, że jest nieśmiertelna. No i tak mnie wszyscy zrobili w konia. Sprawiali wrażenie, że zawsze będą i sobie odeszli. Nie spodziewałem się tego po nich. Zostawili mnie samego.
Nie mam rodzenstwa wiec nie potrafie powiedziec, co sie czuje po odejsciu ukochanej siostry, a w tak krotkim odstepie i matki. Ale i tak wspolczuje. Niech sie Pan trzyma, Jarku!
jrk
Jarku, ludzie tak maja, ze bezustannie robia nas w konia – zostawiaja, odchodza bezpowrotnie, nie pytajac o zgpde.
Moja swieczka jeszcze sie pali.
Dobrze przynajmmiej, ze masz wsparcie w domu. Postaraj sie zasnac.
Serdeczne wyrazy współczucia dla wszystkich bliskich Masi.
Ja mam mocną nadzieję na spotkanie, potem.
niech się palą
Jarku, bardzo współczuję.
Jarku, przytulam i bardzo współczuję. Tak wiele ostatnio doświadczasz smutku. Dla PA również serdeczne myśli i wyrazy współczucia.
Dziękuję Wam wszystkim. Przypomina mi się czas tuż po śmierci Kingi, kiedy podtrzymywaliśmy się nawzajem na duchu wpisami na blogu. To jest wspaniałe. We wtorek o 13.00 jest pogrzeb. Jak możecie, to zapalcie wtedy jeszcze jedną świeczkę. A tymczasem życzę Wam mimo wszystko spokojnych świąt. Pozdrawiam, Jarek
Tutaj pare zdjec z mojej tegorocznej Wielkiej Nocy. Tak naprawde bylo blizej Niedzieli Palmowej, ale nie bedziemy sie czepiac szczegolow, prawda?
https://goo.gl/photos/qr3ec79ygiJQ4FuH6
Wesolych Swiat!
jrk
Jrk, wzajemnie.
I Wam wszystkim drodzy Przyjaciele życzę dobrych Świąt.
Zdjęcia b. ciekawe, ale mało, jrku.
Jak chcecie, bedzie wiecej. Zrobilem okolo tysiaca, w koncu drugi raz tam sie juz raczej nie wybiore. Chce wyselekcjonowac okolo setki najlepszych, ale to zajmuje czas. Moze w weekend.
Jarku, zapale druga swieczke we wtorek i wtedy tez myslami bede z Toba. Znikajacy bliscy to wielka niesprawiedliwosc i bardzo duzo cierpienia.
To prawda, Meki, zwłaszcza, kiedy utrata dotyka osób bliskich, postrzeganych jako w sile wieku, lub młodszych i niespodziewanie, wtedy jest to niesprawiedliwość.
Jestem całym sercem ze wszystkimi osieroconymi, opuszczonymi.
Dzień dobry.
We wtorek o 13.00 – będę pamiętać. Zapalona świeczka. I skupienie.
Mam nadzieję, że nikogo nie urażę tymi życzeniami:
http://komitetobronydemokracji.pl/wp-content/uploads/2016/03/zyczenia2.jpg
Zapalę świeczkę, dołączam moje najlepsze myśli –
Z TOKfm: „To, co dziś jest poprawnością polityczną przed wojną nazywało się przyzwoitością”. Strasznie jestem staromodny. Brakuje mi zwyklej, ludzkiej przyzwoitosci. Przepraszam, „poprawnosci politycznej”.
Ja to zdanie przeczytalam na Fejsie, Meki, nie pamietam autora i ono mi sie bardzo spodobalo. To sie nazywalo kiedys dobrym wychowaniem, albo przyzwoitoscia, abo unikaniem takich sformulowan, ktore moga kogos zabolec. To jest takze uwazanie by nie nazywac czesci caloscia – np nie mowic, ze wszyscy Arabowie sa muzulmanskimi terrorystami. Generalnie – uwazac by nie krzwdzic slowem nawet wtedy, gdy sami tej krzywdy nie dostrzegamy.
Nasza wrazliwosc jezykowa sie zmienia, wiem to po sobie. Kiedys bez wahania nazwalabym kogos za plecami pedalem. Dzis tak raczej nie powiem, chyba ze uzywam swiadomej figury stylistycznej, w ktorej ow „pedal” wzietu jest w wyrazny cudzyslow. Intonacyjny, stylistyczny lub pisany. W Polsce wciaz jeszcze mozna zostac „doktrynerem czystej wody” jesli sie zaoponuje przerciwko przekrecaniu nazw czyjejs narodowosci.. Tak mi sie wlasnie przytafilo byc nazwana pare dni temu.
A teraz pod dlugim wybieraniu sie sojki za morze wybywam na swiateczne zakupy do odleglego supermarketu.
Dzien dobry
po powrocie z podróży, po ktorej musze odpocząc. I trafilam w sztorm lodowy 🙁
http://www.aalicja.dyns.cx/news/IMG_8320.JPG
Wszystkim obchodzącym świeta – przyjemnych zdrowych i wesołych 🙂
A gdy te świetne zasady, Heleno, przeniesiesz jeszcze z relacji międzynarodowych do malutkiego blogowego otoczenia, będzie w tym środowisku dużo więcej jakże potrzebnego spokoju. A dla mnie samego mniej takich chwil gdy nawet uświadamiając sobie jak wiele bym stracił pojawia się wielka ochota, by odejść i w ten sposób powiększyć strefę bez zagrożeń bezsensownymi agresjami.
Moglabym Ci, Andsolu napiac tez cos w tym duchu, chociaz nie wiem czy umialabym stylem rownie kwiecistym.
Jarczyku, dopiero teraz doczytałam, ale przyjmij i ode mnie najserdeczniejsze wyrazy współczucia – świeczkę oczywiście też zapalę.
Cały Koszyczku, życzę z całego serca spokojnych i zdrowych świąt.
Spokojnych Świąt
A katolicyzm pani Beaty mówi nie uchodźcom
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19823369,papiez-umyl-stopy-imigrantow-wierni-zbezczescil-wielki-czwartek.html#BoxNewsLink
Pogodnych Świąt! 🙂
Od świtu drobne fiołki w trawie
z tęsknotą oczy w niebo wznoszą,
by dało ciepło im, łaskawie,
a szron ustąpił miejsca rosom.
Wiosna zaspana i zmarznięta
sobotni ranek wita chłodem;
niech więc ogrzeje nas po Świętach,
ubierze drzewa w listki młode.
Mimo, że aura tak bezbarwna,
zaranie dnia pochwalił rudzik.
Spróbuj zwyczajnie, bez Hosanna,
uśmiechnąć się choć raz do ludzi.
Zieleni w sercach, jak rzeżucha,
tak jak pisanki barwnych myśli;
miłość niech tętni – jej posłuchaj.
Nadziei, słońca życzę wszystkim!
Ewa
Całemu Bractwu Koszyczkowemu życzę spokojnych Świąt Wielkanocnych, w dobrym zdrowiu, wiosennym nastroju, pełnych przeżyć i wzruszeń takich, jakich oczekujecie 🙂
Dzień dobry.
Jutro Międzynarodowy Dzień Teatru.
Pani Anna Augustynowicz, reżyser, jest autorką tegorocznego orędzia do ludzi teatru. Fragment:
„…Gra, w której chcąc nie chcąc uczestniczymy, toczy się o wolność. Kiedy wolność staje się igraszką, widowisko przestaje być bezpieczne. Rzeczywistość polityczna funduje spektakle, które przestają być obliczalne, jakby jej aktorzy zapomnieli, że przestrzeń gry jest prawdziwa. Może wchłonąć wszystkich jego aktorów wraz ze sceną. Społeczeństwo spektaklu gubi kierunek, zatracając siebie w grze dla gry. Z powodu pragnień, dla urzeczywistnienia własnych chceń, grę o wolność zamieniamy w granie wolnością. Żeby wygrać, potrafimy w trakcie rozgrywki zmieniać reguły. Dopiero co burzyliśmy granice i mury, dziś – w masce tolerancji – stawiamy je na nowo, jakbyśmy wyciągali na scenę stare dekoracje…”
Cieplych i pelnych nadziei Swiat! 🙂
Panie Jarku, współczuję.
Całemu Koszyczkowi przesyłam życzenia spokojnych świąt. Często o Was wszystkich myślę.
Piękny wiersz, Ewo! 🙂
Spokojnych, dobrych swiat dla wszystkich obchodzacych.
Koszyczkowi serdeczne życzenia zdrowych, spokojnych i pogodnych Świąt.
i ja dołączam się do życzeń wielkanocnych, przypominając jeden ze świątecznych bobików, napisany kiedyś dla Owczarka, ale mam nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko podzieleniu się z nami.
Ewo 😀
Pomimo wszystko zieleńcie się wiosennie i świątecznie, jak kto woli i lubi 🙂
PA, niestety „świąteczny bobik” pisze, że „Error”. 😉
zazieleniłem się
Tak wygląda trawnik w sadzie po kilku latach zabawy w osobiste runo leśne 🙂
Na kaskadzie ruch. Tu grubodziób w towarzystwie czyży
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xpt1/v/t1.0-9/12063850_936490799799260_7154435059627773489_n.jpg?oh=c2d5e51ec2d753316a7647c78c21b1ad&oe=57782124
U nas dzisiaj piękna pogoda. Widziałam pierwsze motyle. Żółte.
… i sesja fotograficzna ze strzyżykiem
https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/Strzyzyk#slideshow/6266392497059800642
… a ja pomarańczowe 🙂
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xta1/v/t1.0-9/942597_936460279802312_8940132600515312794_n.jpg?oh=759109b1726f70f5b4febac9d055548b&oe=577D573B
Serdeczności dla Wszystkich. Dołączając życzenia oderwania się na chwilę od codzienności tak przykro napierającej ze wszystkich stron/
Irku, ten czyz wyglada na dzwonca.
Meki, są podobne ,ale mniejsze od dzwońców
Irku, pięknie na Twoich zdjęciach! Trawnik – marzenie. 🙂 U mnie tylko mendel tulipanów na szafkach.
Postanowiłam potraktować poważnie ostrzeżenie Pani Buki (na poduszce) i nie posprzątałam. Zadanie na dziś – nic nie musieć (padam na nos), jutro jem obiad na mieście, http://komitetobronydemokracji.pl/kod-zur-daje-tacy/ a pojutrze pewnie wcale, bo będę zajęta podawaniem obiadu innym (mama organizuje duże rodzinne spotkanie). I jeszcze kiedyś muszę się zająć papierami przyniesionymi z pracy. Święta na bogato. 😉
Jest już nowy wpis z wierszykiem dla Owczarka i dla nas.