Blue Monday
Blue Monday…
Patrzę, gdzie jest sznur,
żyć nie chce mi się kurrr-
na żmać.
od de-
prechy
mam be-
bechy
zrąbane do dechy,
więc jak tu
się śmiać?
Blue Monday…
Czarny przebiegł kot,
pod czaszką ciężki gniot
i mgła.
Odkręcać chcę gaz
raz po raz,
z kumplem truć się wraz –
to jeszcze sprawia szpas,
gdy Monday
Blue trwa.
(Tu następuje bardzo smutna część istrumentalna, połączona z ogólnym podcinaniem sobie żył, a następnie resztką sił wyrzężona końcówka)
Blue Monday…
Kasy ostro brak,
szef grzmi, że coś nie tak,
nie siak.
Ogólnym ja wrak,
sił mi brak,
żre rozpaczy rak,
to coś pod polski smak –
Blue Monday,
a jak!
O, raport mi wrócił… 🙁
Mar-Jo, ja na odwrot, wiec szybko dogonie 🙂 🙂
Opróżniłam butelkę 0,7 L do dna w pojedynkę!!!
Mój Brat, którego w domu nazywaliśmy „towarzysz Ziuk” – miał rację!!! Oglądam medale mojego Ojca.
I zdjęcia związane z KOP. Dzisiaj powiedziała mi jedna z koleżanek z ławy szkolnej, że mam „chód” mojego Taty.Dodaję od siebie: i pamięć słonia!
Na zdrowie, Mar-Jo 🙂
Idę do weta…
Wzajemnie!
Mamy 2 koty.Póki co, wszystko w kwestii ich zdrowia rozwija się w dobrym kierunku.
Już czas na sen!!!!
Mar-Jo, tam trolli i prowokatorów pod dostatkiem, nie ma co denerwować się.
Są terminy i tego się trzymajmy.
Paradoksie, adres mailowy, podawany przy komentarzach jest odrzucany (sprawdziła Alicja i ja też). Czy w nim nie ma błędu?
… pewnie jest i dlatego siedziałeś w poczekalni.
brakowało ostatniej litery nazwiska 🙂
Dobry wieczór 🙂
Jarzębiak własny sączę.
Alicjo, Lisku – dziękuję.
Ja z tych beznadziejnych. Nastał czas po trumpach do celu. Jak już kiedyś pisałam – jeśli środki parszywe, to cel też.
Alicjo, może skonsultuj z innym wetem (Paradoksie, jesteś bezcenny, ale przez Kałużę nie pomacasz). My zmienialiśmy weta trzykrotnie. Szary żyje dzięki wetce i jej się teraz trzymamy.
Wróciłam od weta. Krew pobrali, zadzwoni za ok.1-2godz i powie, co podejrzewa. Czemu tego nie zrobił wczoraj?! Nie miałam jak zapytać, bo pan wet był dosłownie w biegu.
Dzisiejsza wizyta 209$ (w tym podatek), wczorajsza 122$, zwierzątka kosztują! Dobrze chociaż, że my darmo…
Haneczko,
ja poczekam, wszak dopiero początek, i daj Boże koniec, naszych wizyt u weta.
Znaczy ja pochrzaniłem. Kamień spadł mi z serca.
Nicka nie zmienię, bo i po co? A tytuliki mam w głębokim poważaniu.
Z Irkowego podwórka, czyli kiedy poprawność polityczna jest be, a kiedy cacy http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,102433,20989354,radni-pis-z-lublina-zawiadamiaja-prokurature-urazily-ich-slowa.html
Paradoxie,
nie chodzi o tytuliki, tylko żeby było wiadomo.
Anemia, mówi doktor. Zaordynował zastrzyki 2 (jutro i pojutrze), a potem zobaczymy. No dobra.
Haneczko,
szukanie dobrego weta – nie mam żadnego porównania, nie znam innych, nie znam ludzi, którzy mogliby poradzić, doradzić, przecież nie zapytam obecnego, kogo z kolegów by poradził…
Na dzień dobry taka pierwsza wizyta to jest 120$ i więcej, pewnie zalezy od lekarza. Pieniędzy się nie liczy, jeśli chodzi o zdrowie, ale trzeba chyba działać rozważnie.
Alicjo
Anemia ma swoją przyczynę. Może nią być krwawienie wewnętrzne. Naprawdę niech się przyłoży.
Myśmy szli na macanta, bo każdy kociarz polecał innego.
Anemii jest kilka rodzajów i mają różne przyczyny. Powinien umieć je określić na podstawie analizy krwi.
Musi pić. Siedziałam nad nim i zwilżałam palcem pyszczek kropelka po kropelce.
W każdym razie dobrej nocy i lepszego poranka. Do zobaczenia już pod nowym wpisem.
Wybaczcie. Zaplątało mi się z innego bloga. Co nie znaczy, że życzenia w pierwszym zdaniu nie są aktualne.
Dobre życzenia zawsze są aktualne. Dobranoc 🙂
Tak jakby powolutku wraca do życia- jeszcze nie chla (jak Mar-Jo :)), ale już podreptała do miseczki parę razy. Ździebko też ruszyła jedzenia, to chyba dobrze wróży. I olała mnie sporym sikiem – akurat trzymałam ją na rękach, ale co tam, wypierze się.
Zobaczymy, co będzie po tych dwóch zaordynowanych zastrzykach, anemia anemią, ale taka nagła niemoc?
Oczywiście natychmiast wszystko, co było na sieci o anemii kociaków.
Pewnie dieta powinna być zmieniona, dla wzmocnienia i po mojemu lekarz powinien to zasugerować, tym bardziej, że są gotowe mieszanki kociego jedzenia dla anemików…
Bądź czujna, Alicjo, trzymam kciuki.
A do Paradoxa mam pytanie, co miałeś namyśli mówiąc woda spod woskownicy?
Czy chodzi o hoję i czy jest szkodliwa dla kotów?
Ja mam ogromną w mieszkaniu i syn chce część zabrać do nowego mieszkania. U mnie nic się z kotami nie działo.
Dzien dobry
W sprawie anemii podpisuje sie pod Paradoxowym „niech sie przylozy”. Anemia przewaznie nie jest choroba, jest wynikiem choroby i trzeba zrozumiec co ja spowodowalo (sa zakazenia bakterialne i wirusowe ktore u kotow powoduja anemie; moze sie zatrula czyms co spowodowalo hemolize; moze krwawi; potem cala lista roznych dolegliwosci). Jak Paradox napisal, obraz krwi pod mikroskopem (wyglad czerwonych cialek, ilosc mlodych form itd) moze dac pierwsza indykacje.
U ludzi (i zapewne u zwierzat, Paradoxie?) jest jeszcze jedno rozroznienie: reakcja ciala na nagla anemie jest ostrzejsze niz na anemie rozwijajaca sie powoli, bo w drugim wypadku jest czas na adaptacje i organizm funkcjonuje znosnie az do bardzo niskiego poziomu hemoglobiny we krwi. Za to jesli to zmiana nagla, symptomy beda ostrzejsze (z Twojego opisu Alicji rozumiem ze chodzi o cos naglego, wiem nie myslalabym w pierwszym rzedzie o karmie).
Jesli Cie obsiusiala to dobrze, znaczy ze nie jest wysuszona.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry. 🙂
Dzień dobry
Lepsze wiadomości z rana. Chyba po kolei.
Alicjo
Jeśli się poprawia, to już jest dobrze. Mimo wszystko trzeba dokończyć diagnozowanie i ustalić przyczynę takiego załamania się stanu kotki. Ja poruszam się trochę we mgle. Nie wiem nawet, co wet zaordynował. Jeśli ta anemia miała podłoże w krwawieniu, to należałoby podać któryś z czynników krzepnięcia – witaminę K.
Sądzę, że wszystko będzie zmierzało ku lepszemu. A jeśli nawet powoli, to moim zdaniem, tym lepiej. I pilnujcie, żeby piła. Zmieniajcie wodę w misce na świeżą.
Siódemeczko
Tak. Chodzi o hoję. Zdarzało, że po jej podlaniu nadmiar wody ściekał do podstawki. Mój zwierz do tego rodzaju wodopojów (wiaderko z wodą do mycia podłogi, kałuża po deszczu na balkonie czy wreszcie woda z podstawek do kwiatów, nasze kubki) ma szczególne upodobanie. Musimy pilnować.
I tak. Hoja zawiera substancje wywołujące objawy neurologiczne. Do tamtej pory sądziłem, że musiałaby ją zjeść, a nie zauważyliśmy, żeby miała takie zapędy. Doświadczenie zweryfikowało. Zresztą zjedzenie nie miałoby aż takich skutków. Pewnie by zwróciła większość. A tak się kumulowało.
Lisku
To prawda. Organizm ma spore zdolności adaptacyjne do powoli narastających objawów chorobowych.
Haneczko /23:49/ Radni PiS jako nadludzie ” lepszego sortu” są mniej odporni na buczenie 😈
Są wiadomości dobre i bardzo dobre. Ta o zablokowaniu przez sąd „połączenia” muzeów jest zaledwie dobra. To nie jest wyrok uniemożliwiający połączenie tylko środek zapobiegawczy ważny do czasu merytorycznego rozpatrzenia sprawy przez sąd. Coś jak zablokowanie rachunku bankowego dłużnika w procesie cywilnym o zapłatę.
Cudzysłów w połączeniu w związku z tym, że w połączeniu chodzi naprawdę o podporządkowanie Muzeum II w.św. dyrekcji Muzeum Westerplatte. Szkoda byłoby muzeum przygotowanego z wielkim nakładem środków i pracy, a także przekazywaniem pamiątek rodzinnych. W razie czego zostanie chociaż budynek, który sam w sobie jest bardzo ciekawy.
Przykro mi, że całkowicie wyłączam się z tematu tak teraz ważnego dla Alicji, ale jedyne, co mogę tu dodać to słowa otuchy i nadziei na szczęśliwy koniec problemu. Moje doświadczenia z kotami skończyło się jakieś 65 lat temu. Były w tym i sprawy z weterynarzem, który miał doświadczenie tylko z bydłem i nierogacizną, co skutkowało podejrzeniem o wściekliznę w przypadku naszej kotki syjamskiej cierpiącej okropnie z braku kota.
Paradoxie, wiem ze prawda 🙂 Nie bylam pewna tylko co do reakcji niektorych zwierzat. Za to z uwaga ze „Jeśli ta anemia miała podłoże w krwawieniu, to należałoby podać któryś z czynników krzepnięcia – witaminę K” zupelnie sie nie zgadzam, bo krwawienie przewaznie nie jest spowodowane zaburzeniem krzepliwosci, a nawet jesli, to nie akurat brakiem tej witaminy.
Lisku
Czynników krzepnięcia znamy 13. Istnieją dwa szlaki metaboliczne: zewnątrzkomórkowy i wewnątrzkomórkowy. Żeby ustalić, który zaszwankował w przypadku Alicji, trzeba by było przeprowadzić dość dokładne badania koagulologiczne, co byłoby i czasochłonne i niepotrzebnie generujące koszty. Natomiast nie ulega dla mnie wątpliwości, że jeśli doszło do krwawienia witamina K nie zaszkodzi.
Krwawienie prowadzace do anemii w wiekszosci wypadkow nie jest spowodowane problemem z krzepliwoscia krwi (tz zadnym z tych trzynastu faktorow).
Choc napewno jest to jeden z mozliwych powodow.
Takze jesli kot zjadl przypadkiem trutke na szczury, witamina K bedzie swietna (dopiero niedawno dowiedzialam sie ze tak wygladaja te trutki, i bylam tym zaszokowana).
Dzień dobry z kocim ufffnięciem 🙂
I jeszcze ode mnie dla Alicji. Ustaw SZEROKIE miski w kilku miejscach w domu i przed drzwiami wejsciowymi, jesli malo pije. Szersze niz sezrokosc wasow. Wasy sluza kotom m.in. do sprawdzania zdatnosci wody do picia – dlatego wlasnie wola napic sie najczesciej z kaluzy niz z pieknej miseczki z serwisu Wedgwooda. Kota ZAWSZE nalezy zachecac do picia jak najwiecej. A czasami im sie nie chce pofatygowac na kuchnie, wiec wazne jest aby mialy pod lapa swieza wode.
A swoja droga ci kanadyjscy weterynarze sa naprawde za bezcen 🙂 Nasi tutaj, najczesciej z jakiegos powodu Nowozelandczycy, to tyle biora za podrapanie kota za uchem. Ale maja nieskazitelne bedside manner. Duzo chwala urode i charakter. Musialabym dlugo czekac by mnie moj lekarz domowy pochwalil mnie za urode i ogolna slodycz usposobienia. No, ale lekarze z NHS sa ”bezplatni” i chca wizyte zalatwic w niecale 3 minuty.
Heleno
Szkoda w takim razie, że nie widziałaś mojej kotki. Jej szerokość naczynia w żadnym wypadku nie robi różnicy. Kubeł, miska, kubek, cieknący kran. Zwłaszcza kubek dwunoga jest najlepszy. Można wsadzić paszczę i pochłeptać. Albo z gracją pooblizywać krawędź. A miseczka jest najlepsza do przegonienia jej wieczorem po terakocie. Ten hałas musi być dla kocich uszu upojny.
Nasze mają jadalnię w kuchni. Woda tylko z misek. Nigdy nie pchały się do innej. Pewnie dlatego, że czystej wody nie akceptują. Musi być zabarwiona mlekiem.
Pewnie miska z woda byla wciaz za malo szeroka. My uzywalysmy zawsze dobrej antycznej makutry do ucierania ciasta w charakterze miseczki na wode. Potem znalazlam podobnej wielkosci i ksztaltu enmaliowana z Chin. Kupilam trzy, bo nasze mieszkania sa pietrowe. Chlopcy w starszym wieku bardzo sobie cenili te obfitosc misek z woda. Czasami obok wody dostawali gesty wywar z kury i duzego peczka pietruszki – stary goralski sposob na rozpuszczanie piasku w ludzkiej i kociej kanalizacji.
E tam, miska była za wąska. To po prostu znajducha, przygarnięta z działki. Czym skorupka za młodu itd. Nauczyła się pić z kałuży albo z jakiegoś wiadra i tak jej zostało. Inprinting.
Nie. Nasi chlopcy przyszli z bardzo zadbanego i troskliwego domu, nikt ich picia z kaluzy nie uczyl, ale od pierwszego dnia woleli kaluze od estetycznej porcelanowej miseczki. Troche czasu uplynelo zanim zorientowalam sie w czym rzecz, co zostalo pozniej potwierdzone w jednej z licznych ksiazek filokotolgicznych. Wasy sluza do licznych badan – oprocz zdatnosci jedzenia i picia, takze do wymierzenia czy przez dana szpare czy dziure da sie przecisnac bez szwanku.
Mój przygarnięty we wczesnym kocięctwie pompejański kot campingowy(obecnie lat 15) pije kranówę z małej miseczki i pije deszczówkę z konewki lub dużej miski na balkonie, korzysta też z fontanny w ogrodzie sąsiada. Ogólnie mam wrażenie, że preferuje wody „smakowe” – z kałuży, podstawki pod donicą itp.
Jego poprzednik ([żył 22 lata, urodzony u mnie) w domu preferował świeżą, bieżącą wodę z kranu w łazience (niepoinformowany opiekun dochodzący nie mógł pojąć, na co czeka kot siedzący w wannie) co pijał poza domem, nie mam pojęcia. Włóczył się po okolicy notorycznie.
Trzeci, też bezpańsko urodzony w zdziczałym ogrodzie, żył 18 lat i pijał, gdzie popadnie.
Kot w domu rodzinnym sięgał łapą do słoja ze śmietaną, łapę oblizywał i zanurzał ponownie.
Kto by tam nadążył za kotem. Woda zdecydowanie musi być smakowa. Najlepsza jest po mięsie, albo po rybie.
Moja syjamska kotka śmietany ani mleka nie pijała. Jadła wyłącznie surowe mięso, a rybami pogardzała. W krótkich okresach przebywania na wsi jadała myszy i (niestety) małe ptaszki. W dzień przebywała w domu, ale noce spędzała tylko na drzewach. Moja była tylko teoretycznie, ponieważ jedyną osobą w rodzinie szanowaną przez nią był mój ojciec, do którego należały zakupy mięsa i innych towarów trudno dostępnych. Po doświadczeniach z tym stworzeniem jakoś już nigdy nie przyszła mi ochota na koty w domu. Tamta ostatecznie wylądowała na stałe na wsi, gdzie czuła się zdecydowanie najlepiej mając dostęp do polowań i do kocich samców.
Stanisław
Czemu „niestety” ujęte w nawias. W czym mały ptaszek jest lepszy lub gorszy do zjedzenia przez kotka od myszy?. No może piórka bardziej drażnią i oblepiają pyszczek i łapki. Ale to drobiazg. Nie z takimi rzeczami sprytny kot sobie poradzi.
W tej chwili patrzę na to trochę inaczej, ale jako dziecko bardziej żałowałem ptaszków. Satysfakcja ze złowienia ptaszka wydawała mi się zdecydowanie niestosowna
(Jednak) kot
Przypomniałem sobie, że kotka potrafiła poradzić sobie z dość dużym domkiem białych myszek w naszym mieszkaniu i złowić jedną z mieszkanek. Jednak w przeciwieństwie do szarych myszy łowionych na wsi, tej nie zjadła, tylko się nią bawiła kolejno łapiąc i wypuszczając.
OK. Mrusisko przespało noc, zjadła malutką garstkę suchej karmy, napiła się nieco. Sama ruszyła się z posłania i wygląda bardziej ożywiona, łepek trzyma prosto, teraz poszła pod kominek (gazowe ogrzewanie domu) „opalać sobie cycki”, normalna jej rutyna.
Ten zastrzyk, który ją dzisiaj (i jutro) czeka, to ma być taki „boost” na anemię.
Nie wiem, co to było, ta jej totalna niemoc, nagłe klapnięcie – bo przecież anemia nie spada chyba z nieba nagle, trochę się przeraziłam.
A propos hoi, też mam dwie piękne sztuki, ale one wiszą pod sufitem, jedna i druga. A kiedy kwitną i nektar kapie na podłogę, staram się jak najszybciej ścierać.
Dobrą cechą Mrusi jest to, ze ona właśnie nic nie tyka, można jej machać przed nosem wonną kiełbaską czy rybą, nie jest zainteresowana.
No, pojechali na ten zastrzyk.
Inna sprawa, że ona
Mysmy sie tez poczatkowo przejmowaly roznymi ulowami Chlopcow – wroblami, myszami, nawet raz przywlokl rozjechana samochodem na plasko niebieska papuzke- nierozlaczke, Ja, slepa, myslalam zrazu, ze przywlokl z ulicy niebeiska torebke plastikowa i gdy probowalam ja wydrzec z pyska aby sie nie udlawil, doznalam szoku. Sasiadka rozpowiadala, ze wszystkie ptaki w zachodnim Londynie zostaly zjedzone przez 'tych bandytow’ od nas. Chcialam jej te splaszczona papuge przyniesc i zapytac od kiedy Chlopcy prowadz samochod albo walkuja ptaszeta.
Potem przeczytalam gdzies, ze to nie koty sa winne, ze ptaki nam poznikaly w miescie, tylko wieze przekaznikowe telefonii komorkowej, gdyz myla ptakom 'homing instinct’, zas koty w miescie pelna wazna funkcje ekologiczna: selekcjonuja ze zdrowej populacji ptakow oosbniki ulomne i chore. Zdrowego ptaka kot nie zlapie, bo nie ma skrzydel.
Chyba wszystkie drapieżniki pełnią takie funkcje. U nas w stosunku do zwierząt leśnych zamiast drapieżników mamy myśliwych
O masz, wysłało mi się dziwnie…
Tymczasem wrócili. Kazałam wypytać, co tam w tym zastrzyku jest, otóż pan doktor powiedział, że to jakiś hormon, który ma spowodować wzrost czerwonych ciałek krwi. To ma sens.
Podobnie jak sugestia, żeby dojść do przyczyny tego „padnięcia” wczoraj.
Ona była od zawsze karmiona suchą karmą. U nas ma suchą, ale wprowadziliśmy też „mokrą” raz dziennie, taką dietę ma już ponad 3 lata jak u nas jest. Nie zmieniałabym teraz na coś domowego, bo pewne, że nie tknęłaby.
Niestety, gdy brakuje drapieznikow, czesc zwierzat lesnycg musi byc odstrzeliwana. U nas dwa razy do roku odstrezliwuja sarny i jelenie z podlondynskim Richmond Parku. Gdyby tego nie robili, po pieciu latatch caly Richmond Park (80 km kw.) przestalby istniec, zostalby doszczetnue zjedzony. A wilkow nie moga do parku sprowadzic. U Was, w Trojmiescie, widzialam na ulicy blakajace sie dziki.
Co do zubrow zas, czytalam na stronie bialowieskiej ze dwa-trzy lata temu, ze niestety spora populacja zubrow chora jest na krowia gruzlice. Te nalezy bezwzglednie eliminowac, jakkolwiek nie brzmi to przyjemnie.
ALICJO! Nie dawaj Mrusi suchej karmy poki zle pije. Lepiej jej cos ugotuj! To podstawowe zalecenie poki Kotek jest nie swoj i nie bardzo jeszcze wiadomo dlaczego.
A propos picia z kranu – ona była gdzieś tak nauczona, bo wskakiwała do zlewu w kuchni i czekała, aż ktoś puści cieniutki strumyczek wody. Ukróciłam to – nie szkodzi, od czasu do czasu wskakuje do wanny i cierpliwie czeka. Uważnie „studiuje” ten strumyczek i bawi się z tą wodą, obserwując, jak znika w spływie. Owszem, też popija, i normalnie zresztą dostaje do picia kranówę.
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_9745.JPG
Druga rzecz, to przecież ten blat kuchenny, gdzie jest zlew itd. jest wysoki, a ona bez trudu tam wskakiwała. Teraz już tego nie robi, tylko jak u nas nastała, to takie zwyczaje miała.
Królestwem znów będziemy?
W Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie podczas ceremonii otwarcia Targów Mleko-Expo 2016 odbyła się koronacja Polskiej Królowej Mleka 2017.
W sobotę w sanktuarium w Łagiewnikach odbędzie się intronizacja Chrystusa.
Nie podają, czy na rok, czy też po wsze czasy.
Ja mam dziś wielką chęć odstrzelić Bandę Dziesięciorga (saren), która nocami grasuje po ogrodach i właśnie się okazało, że pożarła wszystkie moje zimowe sałaty „głowa cukru”, wyżarła serca botwinie i ogoliła pietruszkę korzeniową, która pierwszy raz w tym roku wreszcie urosła (2 sztuki z dwóch zasianych rządków) po wielu próbach z zasiewem 🙁
Ponadto kopytkami narobiła dziur w miękkiej ziemi i rozdeptała grządki z zimową cebulą i czosnkiem. Kalafiorów, brukselki i jarmużu na razie nie rusza.
Banda ma do dyspozycji duży obszar rezerwatu nadjeziornego oraz pole golfowe, a także rozległe łąki, na których bezczelnie wyleguje się w dzień, aby w nocy dokonywać napadów rabunkowych 🙄
Nie da się jej niestety poszczuć kotem.
Mar-Jo, kogo koronowano? Krowę czy właścicielkę?
A to nie prezes jest królem? Coś tak słyszałam podczas składania przez niego wieńca z okazji święta Niepodległości, czyż nie tak go przedstawiał oficer ceremonii?
Ranking krolewski:
1. Matka Boska
2. Jezus.
3. JP II
4. Milosciwie nam panujacy Prezes Polski.
Markocie, slawa twoich warzyw rozeszla sie po calej okolicy. Kto by przkladal zwiedla jesienna trawe nad salate cukrowa i botwinke!
Alicjo, chodzi zapewne o zastrzyk erythropoietiny. Sek w tym ze zdaje mi sie ze to nie dziala z dnia na dzien. Wiec jesli kicia poczula sie lepiej po paru godzinach, podejrzewalabym np jakis wirus ktory wlasnie sam przechodzi a po drodze spowodowal anemie. Ale moze badania wykaza cos innego.
paradox (czw, 17 Listopad 2016, 19:37), bo u Andsola wysyła mnie w jakiś wymiar, z którego nie ma powrotu — to dawne dzieje. Od kiedy nauczyłem się uwalniania komentarzy-nieboraków z przechowalni, pusto w niej jak w głowie min. Waszczykowskiego.
Króliku, przeceniasz pozycję JPII! A może nawet i Jezusa…
Mówiąc o królach…czy ktoś wie, na czyj koszt odbył się drugi pogrzeb pary prezydenckiej na Wawelu, i ten wypasiony sarkofag, godny królewskiej pary?
Ja nie chcę być złośliwa i wredna, ale gdybym była polskim podatnikiem, zapytałabym jak nic zapytałabym o to.
Nie wiem, czyżby na koszt brata zmarłego prezydenta?
Na koszt państwa.
Rząd za to zapłacił 🙁 czyli podatnicy i nas o to nikt nie pytał
Sarkofag godny króla i w miejscu godnym króla. O marmurze z Carrary nie wspomnę, taki drobiazg.
Zapobiegliwy braciszek chyba zostawił tam dla siebi miejsce, założyłabym się…przecież bliźniacy nie mogą być osobno.
Wydaje mi się, że wymiana sarkofagu na bardziej zbytkowny byłą nieostatnim motorem akcji ekshumacyjnej…
I relikwie.
Dopiero teraz
Erytropoetyna wspomaga proces produkcji czerwonych komórek w przypadku niedoboru wskutek zakłócenia pracy nerek. Wydaje mi się, że w przypadku Mrusi nie miało to miejsca, bo badanie krwi by to wykazało. Wzrost stężenia mocznika i kreatyniny.
Najważniejsze, że wszystko zmierza ku lepszemu.
A co do uwagi Heleny o karmieniu suchych pokarmem. Jeśli jest przyzwyczajona do takiej, to nie ma powodu jej teraz odstawiać. Najważniejsze, żeby zapewnić jej stały dostęp do wody. Jeśli będzie chciała jeść, to będzie jadła.
O relikwiach nie pomyślałam.
A sarkofag jest teraz wielokrotnego użytku.
Media, pomimo udawanego oburzenia, chyba zachwycone.
Nie muszą wysilać się na wyszukiwanie sensacji, bo codziennie coś nowego.
Pozdrowienia dla Mrusi, Alicjo.
I dla personelu też, ma się rozmumieć. 🙂
Jutro manifa nauczycieli, ciekawe ile osób przyjdzie .
Ja też idę wspierać.
Poczytałam o roszczeniach smoleńskich. W komentarzach obrażane są hieny i sępy.
Zastanawiam się, jak nisko można upaść. Patrzę w otchłań i nie widzę dna.
A w Warszawie odbyła się wielka uroczystość z okazji 14 rocznicy powołania Lecha Kaczyńskiego na prezydenta Warszawy.
Plac przed ratuszem zasłany wieńcami, cały Pis zastygł w bolesnym zamyśleniu. Rej wodził minister obrony.
Ponieważ parę razy w życiu LK zmieniał stanowiska, będzie sporo okazji, o urodzinach i imieninach nie wspomnę.
Tu naprawdę potrzebna jest pilna pomoc medyczna.
Haneczko, w TVN Giertych podsumował, że dodatkowe odszkodowania otrzymują rodziny poległych, bliscy tych, którzy zginęli w katastrofie nie dostaną nic.
Mrusia vel Prosiaczek odmachuje wszystkim dobrze jej życzącym, wreszcie ma siły na to 🙂
Zjadła niewiele, popiła, przespała się, znowu wzięła coś na ząb, popiła i załatwiła kuwetowe interesy, przyszła się przytulić na chwilę i znowu poszła spać.
A ja dziękuję za rady i cierpliwość, trochę się wystraszyłam.
Heleno,
jak nie wspominałam, to teraz – otóż nie śmiałabym karmić jej domowym jedzeniem, bo ona od zawsze jest karmiona suchą karmą i dopiero my (3+ lata) zaczęliśmy jej podawać nieco „mokrego” dla odmiany, też kupnego. Nie mogę zmieniać 8-9 letniej diety kota, bałabym się, nie mam doświadczenia. Poza tym nie chcę mnożyć ograniczeń, my podróżujemy sporo i Mrusia na ten czas jest u Bywszego Personelu, idealny układ dla nas i dla niej. U Bywszego Personelu jest 5 kumpeli Mrusi, lepiej im nie zmieniać życia, choćby na parę dni 🙂
Rzucam piękne „Dzień dobry”.
Kawa, fryzjer,ŚLUB (tak mam zapisane w kalendarzu). Trzymajcie kciuki!
Mar-Jo,WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, niech sie im szczesci ❗ 🙂
Wet powiedzial ze zaaplikowal hormon na anemie, wiec chodzi o erytropoietine. Erytropoietina jest wytwarzana glownie przez nerki, wiec gdy jest choroba nerek, czesto jej brakuje i pacjenci dostaja stale zastrzyki. Ale taki zastrzyk moze dzialac takze na osobe z dobrze funkcjonujacymi nerkami i zgaduje ze o to wetowi Alicji chodzilo, tym bardziej ze zapisal jej tylko dwa zastrzyki jako boost, nie jako stale leczenie (w wypadku braku erythropoietiny z powodu niedoczynnosci nerek byloby tych zastrzykow wiecej, wet nie postawilby diagnozy tak szybko a gdyby nawet to by wlascicieli o niej zawiadomil). Tyle zgadywania na teraz 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Młodej parze najlepsze życzenia 🙂
Najlepszego Młodym! A pozostałym też nienajgorszego! 😆
Mar-Jo, trzymam serdeczne kciuki 🙂
Mar-Jo,
Wszystkiego wesołego na weselu, a Młodym dłuuuuuuuuu…giego i dobrego życia w tandemie 🙂
Wszelkiej pomyślności dla Młodych i Rodziny!
Mar-Jo z rodziną dzisiaj szczęśliwi.
Niech będą przez całe życie. 🙂
Z powyższej okazji przypomniał mi się ślub mojego dziecka, na którym nie byłam i na którym nie byli rodzice wybranki serca. Pragmatyczna nasza Chinka doszła do wniosku i oświadczyła naciskającej na formalne weselicho rodzinie, że ona woli dostać pieniadze, niż urządzać wesele dla ludzi, których w większości nie zna.
Wzięli z Maćkiem dwóch świadków i w jakąś tam środę po cichutku wzięli ślub. Mnie to akurat nie przeszkadzało, sama brałam ślub dla pieniędzy (mąż po studiach do szkoły podoficerów, był taki przymus, ja jako osoba studiująca miałam prawo do stypendium z woja!). Ale rodzice Jennifer nie mogli się z tym pogodzić – Jennifer pieniądze dostała, ale oni za kilka miesięcy po fakcie i tak urządzili wystawne przyjęcie z prosiakiem pieczonym dla „najbliższej rodziny”, tzn. ponad 50 osób z tej najbliższej rodziny oraz nas dwoje.
Zaznaczam, że rodzice są emerytowanymi restauratorami i wiedzieli, czym nakarmić gości, sprawowali pieczę nad wszystkim, co zostało przygotowane dla gości.
Moja synowa nalezy do osób, które w tym wypadku ciasto zjedli i ciastko mieli 🙂
Dzień dobry. 🙂
Bardzo dziękujemy za „czymanie kciuków” i życzenia. Podrzucam dzbanek z kawą:
https://scontent.cdninstagram.com/t51.2885-15/s640x640/sh0.08/e35/12445879_114022265667778_871360843_n.jpg?ig_cache_key=MTIyNTM3ODgzMDMwMzg4ODc3Ng%3D%3D.2
Było pięknie! (Kwartet grał Pachelbela i muzykę z „Gry o tron” – i to była wspaniała oprawa muzyczna!). Dzisiaj małe poprawiny w rodzinnym gronie.
Niech żyją długo i szczęśliwie. 🙂
Słuchajcie, frapuje mnie pewien problem. Obok moje go domu mają postawić budynek wielorodzinny 4-5 piętrowy na ponad 50 mieszkań.
W ciągu kilku dni wykopali głęboki dół, a przedwczoraj rano zobaczyłam, że wielka betoniarka leje tam cement, na ziemię, ot tak.
Mało przyglądam się budowom, ale trochę mnie to zszokowało.
Czy ktoś może mnie uspokoić, że taka praktyka jest możliwa, a być może powszechna?
Tu zdjęcie – można powiekszyć:
https://goo.gl/photos/QGxGwZLLCG289rJ9A
Koło mnie już wybudowali trzy budynki 5,6 i 10 pięter, na działkach na których wydawało się, że to niemożliwe. Dziurę kopali tuż przy naszym płocie.
A na co ma lać beton betoniarka? Na coś musi…
Ja bym sie tym nie przejmowała, ktoś podpisał pozwolenie na budowę i tym samym wziął odpowiedzialność za wszystko.
Przy ślubnej okazji opowiem, jak to ponad 40 lat temu było u mnie, pomijając już to, co napisałam, że wyszłam za mąż dla pieniędzy.
Otóż w dawnych czasach wojaka zazwyczaj wysyłano w kamasze na drugi koniec Polski od miejsca zamieszkania, tak też wyladował mój w Toruniu, od Kotliny Kłodzkiej rzut beretem to bynajmniej nie był.
Wyszedł z jednostki wojskowej w mundurze (za mundurem panny sznurem!), przejechał w pociagu całą Polskę prawie bez wymaganej wtedy przepustki wojskowej. Kto pamięta ówczesne realia, ten wie, co to znaczy. Jego szef powiedział – doślę ci, bo nie mam pod ręką wymaganej pieczątki. Tymczasem na Dworcu Głównym we Wrocławiu co chwila przechadzały się „kanary” z WSW (Wojskowa Służba Wewnętrzna), które z braku zajęć bardzo chętnie „przepustka proszę…”
Ale Jerzor nie miał czasu włóczyć sie po dworcu i dojechał, gdzie trzeba w piatek wieczorem. Następnego dnia jedziemy z Jegłowej do Przeworna (urząd stanu cywilnego) jakies 5 km, a mój Tata w te słowa do przyszłego zięcia – Jurek, teraz to tylko WSW może cie uratować…
Niestety, na jego szczęscie WSW nie włóczyło się po małych miejscowościach 😉
Przyjemnych poprawin, Mar-Jo!
Już po wszystkiem!!! 🙂
Wszyscy bardzo zadowoleni, Młodzi szczęśliwi.
Sama ceremonia pięknie muzycznie oprawiona przez przyjaciół Starszej. „Sto lat” odśpiewane czysto i na głosy! Mnóstwo fajnych życzeń i dużo kwiatów.
Restauracja bardzo dobrze wybrana, rewelacyjne jedzenie. Dzisiejsze poprawiny były oparte na cateringu z owej restauracji; ciasta i alkohol-własne.Gość z Londynu na czas został dowieziony na lotnisko. (Nie było sytuacji, o której kiedyś pisałam.Tzn. miejscowi odprowadzają przyjezdnych na dworzec.Pociąg odjeżdża. Z miejscowymi. Przyjezdni zostają na peronie… 🙂 ).
Mar-Jo, ty stara teściowo 🙂
Najważniejsze, że szczęśliwi. 🙂
Myślałam, Alicju, że najpierw robi się jakąś konstrukcję metalową, bo tam chyba musi być garaż podziemny i dopiero zalewa betonem.
Co prawda w wielkim gierkowskim budynku komunalnym, w którym mieszkała Mama, chyba też wylali cement na ziemię, bo moja Mama w cementowej podłodze piwnicy wykopała dziurę do piasku i tam przechowywała ziemniaki w zimie. Później mnie dręczyła tymi ziemniakami, bo dowoziła całe tony z Bródna na Jelonki, a ja je, niestety, wyrzucałam.
Moje koty namietnie pily z akwarium.
Kiedy tylko podnosilem klape to byl (bo zawsze tylko jeden).
MT7,
to normalne z tą wylewką zaraz na dziurę w ziemi. Wylewa się najpierw “marny” tzn chudy beton, aby potem chodzić po twardym. Na tym dopiero buduje się dość skomplikowaną płytę gruntową, która spełnia wszystko to, co do tego dziś należy.
Dzięki, Gato.
Nie mam zaufania do tych budowniczych, którzy stawiają pojedyncze domy, pomijając inne okoliczności.
Dom oddany 2 lata temu na tym spłachetku ziemi, tuż obok tej budowy jest od dłuższego czasu obłożony płachtami. Nic się nie dzieje. Chyba ludziom pod tymi pokrowcami niezbyt wygodnie.
Też się temu przyglądałam z dużymi wątpliwościami, ale ja jestem laikiem, dlatego pytam.
Albo jestem wścibską staruszką.