Bomtalia i Gafelgaja
We wtorek minie rok odkąd odeszła Nisia. To z nią będzie mi się zawsze kojarzyć wierszyk Kingi, która zainspirowana przez Nisię z jej pasją żeglarską, uczyniła nie znane sobie wcześniej słowa bohaterkami tej szanty.
___________________
Na pewnym pięknym statku, gdzie
do tańca wichry grają,
mieszkały sobie siostry dwie –
Bomtalia z Gafelgają.
Nie znały salonowych form,
nie bały się przemoczeń
i klęły, kiedy smagał sztorm
konopne ich warkocze.
Skrzypiały zgodnie, w jeden takt,
bez żadnych niedoróbek,
choć los złośliwy nieraz, fakt,
wystawiał je na próbę.
Aż raz amora strzały je
trafiły w pełnym locie
i obie zakochały się
w potężnym, dumnym Grocie.
Natychmiast się chór zgodny – trach! –
rozsypał jak kart talia,
co Gafelgaja mówi „ach!”,
to zaraz „och!” Bomtalia.
Gdy jedna woła „dalej, wraz!
Naprężmy się jak żyły!”,
marudzi druga „ja mam czas,
mnie luzik teraz miły”.
Kapitan włosy z głowy rwie,
i cedzi „trza by cudu!
Bym na maliny posłał je,
lecz malin tu ni dudu”.
Załoga mruczy „a to kram!
Czy długo tak wytrwają?
Wszak utrudniają życie nam,
Bomtalia z Gafelgają”.
A Grot się tylko śmieje i
łopocze jak najęty,
pięt nie ma, więc z tych napięć kpi,
bo mu nie pójdą w pięty.
Tak jeszcze długo było, aż
skończyło się to kino,
gdy kiedyś w porcie, kurza twarz,
ten Grot się wziął i zwinął.
Jęknęły siostry: „szkoda słów!
Faceci już tak mają!”
I odtąd były zgodne znów,
Bomtalia z Gafelgają.
A Grot? Gdzieś w karaibskim spa
widziano go przed rokiem
i się podobno świetnie ma
w partnerskim związku z Fokiem.
I kto mógłby przypuścić, że wkrótce ich nie będzie.
Wiadomość o śmierci Nisi dopadła mnie Lizbonie, gdzie zabrali mnie Młodsi. Byłam wstrząśnięta, bo niespodziewanie.
Nisia zawsze pełna humoru i życia, nie skarżyła się na zdrowie, snuła plany, wierszykowała z Kingą.
Do głowy mi nie przyszedł taki obrót sprawy.
Dzięki, PA.
Dzień dobry 🙂
kawa
Piękne wspomnienie Nisi
Dzień dobry.
Dziękuję, PA.
Jutro będę na cmentarzu. Zapalę znicz i pewnie bezgłośnie „zaśpiewam” jakąś szantę.
” Konferencja Biskupów Katolickich w Rwandzie w specjalnym przesłaniu przeprosiła za rolę Kościoła katolickiego w ludobójstwie Tutsich i Hutu w 1994 roku. Oświadczenie hierarchów to ważny krok ku pojednaniu.
„Przepraszamy za wszelkie krzywdy wyrządzone przez Kościół. Przepraszamy w imieniu wszystkich chrześcijan za wyrządzone przez nas zło w każdej formie. Żałujemy, że przedstawiciele Kościoła złamali przysięgę posłuszeństwa wobec Bożych przykazań” – głosi przesłanie, które zostało w niedzielę odczytane w parafiach w całym kraju.”
Może pewien Polak zabierze w końcu głos?
Ani Nisia ani Kinga nic już nie napiszą, a to duża strata dla nas wszystkich. Wiersze i tłumaczenia Kingi były z pewnością dużo lepszej próby niż jej pozycja wśród literatów. Szkoda, że nie umiała się przebić. Wśród najwyżej cenionych polskich literatów jest paru zdecydowanie przecenianych. Raczej określiłbym ich mianem celebrytów niż pisarzy, ale wydają i znajdują poklask. Wiersze Kingi są prawdziwymi perłami. Ogromne wyczucie językowe. Mówiąc o miernych pisarzach znajdujących poklask nie miałem na myśli twórców literatury dla tłumów, bo nie z tacy z Kingą konkurowali, tylko literatów aspirujących do najwyższych półek bibliotecznych. Mądry bełkot czasem wystarcza.
Nisia to inna historia. Pisała dla wszystkich ale w bardzo dobrym gatunku. Moim zdaniem miała wszelkie dane do jeszcze wyższych półek, ale, jak sama to stwierdziła, wolała pisać w sposób sprawiający jej przyjemność. Ja czytałem jej powieści z dużą przyjemnością. Między innymi Matka wszystkich lalek wywarła na mnie duże wrażenie. Wspominając obie Panie nie da się nie wspomnieć Pana Piotra Adamczewskiego i Pyry. Większość postujących tutaj doskonale zna ich oboje.
Pisząc o innej historii miałem na myśli to, że Nisia zdobyła sporą popularność i to całkiem zasłużoną.
W Rwandzie przepraszają, w Polsce intronizują. Pomysły byłego księdza Natanka, aby intronizować Jezusa Chrystusa na Króla Polski, zostały kilka lat temu oficjalnie uznane przez Konferencję Episkopatu za herezję. Zdaje się, że w tekście aktu intronizacji nie ma mowy o intronizacji na Króla Polski tylko o przyjęcie Chrystusa na Pana i Króla. Ogólnie tytuł Króla jest Chrystusowi przypisywany od dawien dawna i mamy wiele świątyń pod patronatem Chrystusa Króla, jest też w kalendarzu Święto Chrystusa Króla, akurat w tym roku 20 listopada. Zarówno patronem świątyń jak i święta jest Chrystus Król Wszechświata, czyli inaczej mówiąc nie z tego świata. Tak Chrystus oświadczył przed Piłatem. Skoro jest Królem Wszechświata od ponad 2000 lat, kto śmie teraz Go intronizować na cokolwiek? Nie mogę pojąć polskiego episkopatu i kardynała Dziwisza. Jako rzymski katolik stanowczo protestuję.
Stanisław
A cóż w tym dziwnego? Sięgnęli do nie tak bardzo odległej historii. Car Mikołaj II chociażby. Był carem Rosji,co nie przeszkadzało mu koronować się także na króla Polski. Taka tradycja i polityka historyczna. Kto bogatemu zabroni?
PS
Zastanawiam się, czy ten fakt nie niesie dalszych konsekwencji. Ponieważ był on, jakby nie patrzeć, ostatnim koronowanym władcą Polski (żaden tam Poniatowski), być może jacyś jego dalsi krewni ocaleli. Mogę sobie wyobrazić, że genealodzy zaczną teraz na siłę wyszukiwać parantele między wiadomym a rodzina carską, co da asumpt do koronowania rzeczonego, przydając mu majestatu. Korona, jabłko i berło. A wszystko na drabince.
Mikołaja II pytali, czy chce. Jest jeszcze konstytucja, ale ta akurat przestaje się liczyć.
Jest chyba co najmniej jeden żyjący potomek Michała Korybuta, ale chyba miałby mało zwolenników. Chociaż jest księdzem, a to byłby dodatkowy atut. Jednak większość królów polski była gorszego gatunku bo nie całkiem polska. Nawet Jagiellonowie to raczej Litwa. Trzeba szukać wśród Piastów, a ci jakoś wymarli. Są jednak Radziwiłłowie, którzy się z Piastami jakoś spowinowacili. To też Litwa, ale jednak poprzez małżeństwo piastowskie nadają się. Mamy Annę Radziwiłł, niestety zmarłą w 2009 roku, i Konstantego Radziwiłła, który nadaje się jak nikt inny. Aż dziw, że jeszcze nikt na to nie wpadł. Prezes mógłby nosić skromny tytuł Nadkróla.
Wszystkim zainteresowanym zapowiadam, że 12.12.2016 będzie premiera takiej książki (o Bobikowie też wspomniano):
http://aalicja.dyns.cx/news/Ksi%c4%85%c5%bcka-o-M.jpg
A propos Nisi, jest jeszcze ostatnia, niedokończona książka i Nisine wydawnictwo SOL, które nadal działa, rzuciło propozycję, czy ktoś by się nie pokusił o dokończenie. O ile wiem, nie ma chętnych 🙁
Pokusić się to łatwa rzecz, ale sprostać – to już całkiem inna rzecz.
Znaliśmy taką osobę, która zrobiłaby to świetnie, Alicjo.
I co zrobić.
W książce, którą czytam, jedna ze starszych osób mówi, że świat postrzega się poprzez otoczenie, środowisko, w którym się obraca.
Młodzi mówią – tyle dzieci się rodzi, a starsi – tyle osób odchodzi.
Kogo masz na myśli, mt7?
Kingę.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
To już minął rok jak Nisia odpłynęła w ostatni rejs…
https://www.youtube.com/watch?v=KiI0C8oETBU
Pozdrawiam Koszyczek.:)
Moją pierwszą myślą też była Kinga. Problem w tym, że nie wystarczy talent literacki. Umiejętność naśladowania różnych piór Kinga posiadała w wysokim stopniu. Nie wiem, gdzie dzieje się akcja powieści. Myślę, że, jak zwykle, w wielu miejscach szczegółowo opisywanych. Nie wystarczy wysilić wyobraźni, trzeba wszędzie pojechać i wczuć się w atmosferę tych miejsc. Może jeszcze popłynąć w rejs.
Stanisławie,
Karl May odbył pierwszą podróż orientalną, a potem do USA dopiero PO napisaniu tych wszystkich powieści o Kara Ben Nemzi, Winnetou i Old Shatterhandzie. W podróży doznał dwukrotnie załamania nerwowego z powodu konfrontacji rzeczywistości z fantazją, ale to fantazja zapewniła mu 200 milionów wydanych książek i bycie pisarzem niemieckim tłumaczonym na najwięcej języków obcych.
Że nie wspomnę o Juliuszu Verne 😉
Karol May zdobył większą poczytność niż Nisia, ale to Nisia pisała książki znacznie lepsze literacko. Nisia opisywała miejsca, które dokładnie poznała i ktoś, kto chciałby dokończyć jej dzieło, też musiałby je poznać. Chodzi o dokończenie czegoś zachowując zbliżony poziom. Karolem Mayem zaczytywałem się jako dziecko. Uff.
Czy ktoś chce sugerować, że Jules Verne nigdy nie był na Tajemniczej Wyspie ani nie podróżował łodzią podwodną? To wydaje się wręcz nieprawdopodobne w przypadku pisarza stosującego system fiszek wykorzystywanych w trakcie pisania, a zawierających szczegóły związane z opisywanymi miejscami.
Na księżycu z całą pewnością nie był 😉
https://pl.wikipedia.org/wiki/Z_Ziemi_na_Ksi%C4%99%C5%BCyc
Nie, no wybaczcie, też bardzo lubiłam Nisię, a właściwie Monikę prywatnie, ale jej książki to są po prostu czytadła ku rozrywce, raczej sentymentalne, choć zawierające element humoru, bo w końcu ona miała wielkie poczucie humoru. Jednak jest to literatura z nie najwyższej półki, z założenia zresztą. A Kinga gdyby miała coś takiego kończyć, to znając jej zmysł parodystyczny kto wie, co by się w takim dokończeniu znalazło… 😆
Oczywiście, to były czytadła dla rozrywki, ale na jakimś poziomie. Fabuła zwykle miała jakiś sens, nie były na bakier z logiką i nie można zarzucić braku znajomości realiów. Dlatego uważam, że miała potencjał do pisania na wyższą półkę, ale taka perspektywa jej nie pociągała.
Dzieki, Doro, ze mnie wyreczylas. Bo od wczoraj namyslam sie jak delikatnie dac do zrozumienia, ze pomysl iz KZ moglaby (gdyby nie umarla) ratowac niedokonczona ksiazke MS, jest, oglednie mowiac, niezbyt fortunny.
Michael Ondaatje, autor „Angielskiego pacjenta”, hipnotycznej (dla mnie) książki, pełnej geograficznych i historycznych detali, z akcją we Włoszech, Egipcie i pustyni libijskiej, był w Afryce (Tunezja) jedynie jako 10-latek. Pustynia nie wywarła na nim wówczas wielkiego wrażenia. Przygotowując swą słynną powieść udał się do Królewskiego Towarzystwa Geograficznego…
Kto czytał jego opisy pustyni, widzi przed sobą wielką, poetyczną i mistyczną przestrzeń, wierzy w geografię i całą historię, chociaż graf Almasy, który istniał rzeczywiście i miał niesłychanie ciekawą biografię, nie został ranny w wypadku lotniczym, ani poparzony, lecz zmarł w 1951 roku w Salzburgu na czerwonkę amebową.
Notabene, zdjęcia do adaptacji filmowej miały miejsce głównie na pustyni tunezyjskiej, a Tunis „grał” Kair z lat 30.
Kostiumy na formalny dinner w ambasadzie brytyjskiej w Kairze zostały uszyte przez byłego krawca księcia Windsoru, a uniformy wojskowe British i Canadian Army były zupełnie autentyczne. Zostały wypożyczone od gościa, który je wykupił po wojnie.
Dzień dobry.
Byłam przy grobie Moniki w rocznicę Jej śmierci. Właśnie wróciłam do domu.
Miałam zamiar więcej o wizycie na cmentarzu napisać, ale -oględnie mówiąc-ochota mi przeszła.
PS. Alicjo, zgodnie z obietnicą – zapaliłam znicz.
Mar-Jo
Jeżeli po moich komentarzach, to zapewniam, że odnosiły się tylko do tego, co napisał Stanisław, że aby napisać powieść beletrystyczną, trzeba osobiście poznać realia miejsc, które się opisuje.
I tyle.
Pisanie Moniki wzięło się z tego, że zachorowała jej mama, która z nią mieszkała. Była to ciężka choroba i Monika razem z siostrą Małgosią opiekowała się mamą do końca. Niedługo potem zachorowała Małgosia. Żeby chociaż na chwilę oderwać myśli od realiów, Monika siadała przy komputerze, a że miała lekkość pióra, pomysły i poczucie humoru, wszystko „szło samo”.
Ja nazywam te książki antydepresantami, bo są pełne humoru i wiary w to, że mimo chwilowych przeciwności wszystko skończy się dobrze. Takie książki są potrzebne, o czym świadczy ich popularność.
Stanisławie,
„Matka wszystkich lalek” to inna książka od wszystkich Nisinych (wszystkie mam, a co!) i jest oparta częściowo na faktach autentycznych. Powstawała na pokładzie „Daru Młodzieży” i miałam zaszczyt być pierwszą czytelniczką, jeszcze z laptopowej kuchni.
We wszystkich książkach odnajduję rysy postaci z jej bliskiego otoczenia, ludzi, których w miarę dobrze poznałam. Wprowadziła mnie w świat Wielkich Żaglowców, co znacznie i dosłownie poszerzyło moje horyzonty, poznałam ciekawych ludzi, piłam słynny rum Pussera na Karaibach, gdzie pewnie niespiesznie by mi było się udać, gdyby nie Monika. No i rejsy „Darem…” – bezcenne!
Nie mogę myśleć o Nisi inaczej, jak z uśmiechem.
http://www.monikaszwaja.pl/index.php?k=16&id=3&lang=pl
Mar-Jo,
dziękuję.
Heleno,
„ratować jej książkę”? Chyba się niefortunnie wyraziłaś…
Napisalam 'ratowac niedokonczona ksiazke” . Czyli fortunnie, jak najbardziej.
Oooops…to ja źle odczytałam, Heleno.
Napiszę tak:
Kinga oprócz rozlicznych talentów, była osobą taktowną i życzliwą.
No i dlatego zapewne nie konczylaby cudzej ksiazki. Monika to Monika, a Kinga to Kinga.
Nie mialam na mysli nic zlego, wiec nikt nie ma powodu sie napinac. Monika sie nie napinala nigdy na tle swoich ksiazek 🙂
Pozdrawiam z lotniska w Kopenhadze, gdzie czekam na przesiadke do Warszawy 🙂 Krece sie ostatnio jak fryga, zeby sie odstresowac, bo czego jak czego, ale stresow nam ostatnio nie brak…
Machanko dla kopenhaskiej syrenki 🙂
Jak to w dialogu pisanym, nietrudno o rozmijanki i nieporozumienia. Prawdaż, Nisia nigdy się nie napinała i nie uważała siebie za „poważną” pisarkę. Kiedy już założyła z kolegą SOL, bardzo dbała o to, by było co wydawać, bo przecież „ludzie muszą mieć pracę”, jak mawiała. Wydawnictwo wydawało i wydaje innych autorów, między innymi dwie książki skrzypka Jana Antoniego Homy, z którym być może kierowniczka się zetknęła. Dostałam od mistrza obie książki (he he he…kryminały!), całkiem przyzwoite, szczególnie „Altowiolista”.
Wydała też książkę „Blondyn i Blondyna” Magdy Kulus, zmagającą się z ciężką i nieuleczalną chorobą (ale uszy do góry!).
O ile sobie przypominam, Nisia chyba tutaj tę książkę promowała, bo gdzieżby jak nie u Bobika promować książkę o oddanym, niestety już też odeszłym w zaświaty dzielnym psie Igorze…
Tu wspomnienie Blondyny po odejściu Moniki, panie się przyjaźniły na odległość, ale czasem spotykały, co widać na fotkach
http://blondyniblondyna.blox.pl/html/1310721,262146,169.html?3
Nie napinam się, Doro, tylko jest mi bardzo smutno.
Nie porównuję i nie przyrównuję Nisi do Kingi.
Kinga miała fantastyczny dar wczuwania się, imitowania stylu innych autorów, dlatego uważam, że nie odmówiłaby w sytuacji osoby, którą znała i która odeszła niespodziewanie.
Poczucie humoru i ironii miały obie, choć każda według swojej osobowości.
Teraz zresztą to już przecież bez znaczenia.
A Nisię zwyczajnie lubiłam, chociaż osobiście Jej nie znałam, tak jak nie znałam wielu osób, których odejście odczuwam, jako osobistą stratę.
Ja poznalam sie z nia w realu, choc trudno powiedziec, ze byla to bliska znajomosc, ale mialysmy wspolne tematy. Byla wielka, autentyczna melomanka, potrafila przyleciec do Warszawy samolotem, gdy jej bardzo na jakims koncercie zalezalo. Mowila – jak mnie stac, to co se bede zalowac 🙂 Imponujaca byla jej mobilnosc mimo ogolnego schorowania – ten temat zreszta Alicja zna najlepiej 😉
Syrenke pozdrawiam, bo spotkalam na lotnisku jej miniature 🙂
Aha, z Homa oczywiscie sie zetknelam w czasach jeszcze studenckich. To skrzypek, wiec milo, ze inteligentnym bohaterem swoich kryminalow uczynil altowioliste – na temat altowiolistow jest rekordowo wiele okrutnych dowcipow… Spotkalam go nawet nie tak dawno, bo wpada czasem do Polski. A gra w orkiestrze bodaj w Belgii.
Ja lubię polską (zaznaczam, bo tylko polskie książki z niewielkimi wyjatkami czytam) tzw.literaturę kobiecą, na to określenie Monika się wściekała.
Lubię Kalicińską, Grocholę, Gretkowską (chyba by się zezłościła za tę szufladkę, ale przecież jest kobietą!), Hannę Kowalewską, nieszczególnie zaś lubię wykreowaną na „królową polskiego kryminału” Katarzynę Bondę. Joanna Chmielewska i jeszcze długo długo nic…Oraz okołokilogramowe książki Bondy, których już nie zamierzam dźwigać przez ocean (ani wysyłać).
Lubię Olgę Tokarczuk i przeczytałam wszystkie książki, a ostatnio czytam „Księgi Jakubowe”. Książka, która jest ciężka nie tylko wagowo (ponad 900 stron), ale też czyta się ją dosyć ciężko, wielowątkowa i wymagająca uwagi, skupienia oraz pamięci, co było wcześniej.
A ja lubię od dechy do dechy za jednym posiedzeniem. Jest to książka trudna, czytam i zastanawiam sie, jak Olga to wszystko „poskładała do kupy”. Mnie wciagnęło. Dla mnie ważna jest scenografia, te opisy „okoliczności przyrody i nie tylko”, których podobno większość nie lubi podobno.
Skoro już tak lecę…Katarzyna Grochola, nie sugerujcię się lekkim „Nigdy w życiu”. To pisarka, która swoje przeszła – wyczytać można w „Zielone drzwi”, „Trzepot skrzydeł” i tegoroczne „Przeznaczeni”, wcześniejsze zbiory opowiadań.
Moim zdaniem kobiety inaczej postrzegają świat – zauważają rzeczy, których mężczyźni nie zauważają, ale nie dlatego, ze to wredoty jakieś, tylko po prostu tak mają, a my mamy inaczej.
Feministka żem ci taka jaka.
Jerzor przytargał wino, wypijemy ku pamięci Nisi 🙂
Myślę, że obie, i Nisia i Kinga, byłyby dzisiaj mocno wkurzone rozstrząsaniem, co jest bardziej wartościowe albo i nie.
Chciałabym, jeśli to możliwe, żeby książka Nisi wyszła w takim stanie jak jest, niedokończona.
Jużem wreszcie w domu.
Fakt, że najlepiej byłoby Nisi nie uzupełniać nikim innym, kłopot w tym, że książki Nisi polegają m.in. na happy endzie… I właśnie pisanie sentymentalnych happy endów typu „myszka z muzeum pada w ramiona przystojnemu marynarzowi” skrajnie mi do Kingi nie pasuje. Dlatego sam pomysł mną lekko wstrząsnął, wybacz, Siódemeczko.
Pewnie, że te książki – jak widać zresztą po Waszych wypowiedziach – mogą się przydać na poprawę humoru. Osobiście byłam Nisi szczególnie wdzięczna za ukulturalnianie ludności mimochodem, czyli zgrabne wplatanie tematów muzycznych 😉 Z tego powodu zresztą w ogóle zauważyłam jej twórczość – zobaczyłam w księgarni książkę z dołączoną płytą z poważką. To rzadkość, i to fajna rzadkość.
Dobranoc 🙂
Haneczko,
nie nerwuj się. Nie ma nic złego w tym, że Ją wspominamy, to rocznica Jej odejścia, smutna, ale wspominana Nisia tak, jak Ją pamiętamy, każdy z osobna.
Dzień dobry 🙂
kawa
Ameryka pokazuje swoją brzydką twarz 🙁
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/krzyczeli-heil-trump-donald-trump-potepil,694102.html
Księgi Jakubowe to coś przekraczające możliwości mojego rozumu w zakresie oceny warsztatu pisarza. Rozumiałbym, jakby taką książkę napisał religioznawca studiujący przez dziesięciolecia Talmud i kabałę. Przecież pojęcia używane w Księgach Jakubowych są przyswojone niewtajemniczonym, a w dziełach kabalistów występują w formie dużo trudniejszej do zrozumienia. Co prawda niektóre pojęcia jak Gmar tikun (w książce chyba „tikkun”) podaje w oryginale, ale sefiry występują w opisach zjawisk bez ich nazywania. Próba przyswojenia ich idei w podrozdziale o przestawianiu trójkątów zmusza dociekliwego czytelnika do sięgnięcia jeśli nie do źródeł, to przynajmniej do wiki. Czytając nasuwało mi się często porównanie z Proustem. Jeżeli jego dzieło pod względem konstrukcyjnym zostało porównane do gotyckiej katedry, to Księgi jakubowe przypominają mi włoskie miasteczko Castel del Monte pod l’Aquilą. Jego część średniowieczna nie ma ulic i placów tylko domy przyrosłe do kościoła i otoczone kolejnymi przyrośniętymi na różnych poziomach domami, a komunikację, wyłącznie pieszą, zapewniają podwórka i przejścia przez bramy. Gdyby ktoś chciał coś podobnego zaprojektować, chyba nie dałby rady.
Co najciekawsze, najbardziej nieprawdopodobne postacie są autentyczne, choć niektóre może trochę wzbogacone. Do tego książka dość aktualna. Sam Jakub, ukazany jako oczywisty hochsztapler (przynajmniej ja tak odbieram intencje autorki). Wokół niego ludzie autentycznie porwani religijnie i oportuniści wykorzystujący zamieszanie dla kariery i zarobku. I wykorzystywanie herezji żydowskiej przez arcybiskupa dla własnych celów. Próba skorzystania i przez Marię Teresę i przez cara. Przy tym reforma religijna polegająca na odrzuceniu podstawowych zasad religii macierzystej tak bardzo przypomina mi to, co obecnie się dzieje, gdy niemiłościwie nami rządzący sieją nienawiść przy aprobacie niektórych biskupów. To nie są wyjątkowe zjawiska, z którymi mieliśmy do czynienia w XVIII wieku i obecnie, tylko zwykłe przejawy natury ludzkiej wyłapane przez pisarza. Może mam skłonność do egzaltacji i wszelkiej przesady, ale mnie ta książka zachwyciła. Odwróciła też moje spojrzenie na historię filozofii. Czytałem coś o wpływach Tory na filozofów greckich i o późniejszym odbiciu w drugą stronę, ale dopiero pod wpływem Olgi Tokarczuk zrozumiałem, jak to przenikanie jest głębokie. Łącznie z platońskimi cieniami w jaskini i całym Pitagorasem. Moje skojarzenia są w dużym stopniu podyktowane zasobami mojej wiedzy, poznanej wcześniej literatury i td. Bogactwo tego dzieła zapewne sprawia, że osoby z innymi zasobami (większymi lub inaczej złożonymi) będą miały skojarzenia zupełnie inne.
Prezydent elekt się odciął. Wziął też (albo ma zamiar wziąć, nie jestem pewien) Henry Kissingera do pomocy, a to wyklucza jakiekolwiek ciągoty faszystowskie. Teoretycznie.
Dzień dobry,
Stanisławie, nie ma co się pocieszać – w najnowszej „P” o głównym strategu Trumpa:
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1684120,1,kim-jest-glowny-strateg-donalda-trumpa.read
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,21016397,trump-po-wahaniach-potepil-wystapienia-neonazistow-ktorzy-swietowali.html#ge_related=1
Krytycy, w tym CNN, pytają jednak, dlaczego Trump czekał tak długo z potępieniem nacjonalistów (spotkania odbywały się w piątek i sobotę, Trump zareagował we wtorek) i zauważają, że dotychczas na bieżąco komentował wszystkie doniesienia, szczególnie na Twitterze. Z kolei Guardian uważa, że elekt wahał się przed wydaniem oświadczenia. Przeciw białym nacjonalistom zaprotestowało m.in. Muzeum Holocaustu w stolicy USA.
Przecież to jego elektorat. To jak się ma teraz zwrócić przeciwko niemu 👿
Ja się nie pocieszam. Dodałem na końcu „Teoretycznie”, bo praktyka mi się ukazuje inaczej. Znam ten typ osobowości. To są mocne przekonania, że arab to arab czyli wszystko, co najgorsze, a gej (wśród swoich nigdy go tak nie nazwie) to plugastwo. Poglądy tego rodzaju są otoczeniu doskonale znane, ponieważ, co ciekawe, takie osoby są przekonane, że tak naprawdę znakomita większość ludzi te poglądy podziela, tylko z różnych względów się z nimi kryje. A oni się nie kryją. Obok dwóch przytoczonych kwestii zwykle jest jeszcze kilka innych jak „Polska dla Polaków” i tp. Za parę dni wybieramy się na imieniny do jednej z takich osób. Jesteśmy zapraszani pomimo wyrażanych przez nas opinii na temat poglądów gospodarza. My też ich zapraszamy. Ja z nim toczymy spory od 50 lat czyli od czasów studenckich. Nie przyjmuję argumentu, że z kimś takim nie wolno się zadawać. Uważam, że wolno, jeżeli się nie ukrywa, że się tamte poglądy potępia. Jak to się ma do Trumpa. Chyba tak, że nie da się postępować wbrew poglądom, które uważa się za powszechne. Wygrana chyba to przekonanie pogłębiła. Swoją drogą różnie się teraz o tej wygranej pisze. Głosy ponoć ciągle liczą i szacują, że Clinton mogła dostać nawet około 2 mln głosów więcej od Trumpa. To byłby chyba rekord przewagi przegranego. Ale amerykańska demokracja jest najlepsza i pozwala stać na straży demokracji światowej
Trump na Twitterze zaproponował Brytyjczykom, aby ambasadorem GB w USA mianować Nigela Farage. Napisał, że wiele osób by to poparło, a kandydat wypełniłby swoje zadanie super.
Odpowiedzią było głośne milczenie brytyjskiego rządu, w końcu Therese May poleciła przekazać, że ambasada w Waszyngtonie nie notuje żadnego wakatu.
Trumpowi może to nie być wiadomo, ale wysłanników (envoy) mianuje kraj wysyłający, a nie przyjmujący.
W czasach renesansu zapoczątkowany został w Italii zwyczaj wymiany stałych ambasadorów, ale kroniki nie notowały do dzisiaj tego rodzaju rekomendacji.
Oczywiście nie było też do niedawna Twittera 😉
Markot
Trump może ten obyczaj zmienić. Całe szczęście, że listy uwierzytelniające ambasadorów zostały przyjęte wcześniej. Co to będzie, jak nastąpi nieuchronna przecież, ich wymiana.
Historia zna przykłady sugestii ze strony przyjmującego. Głównie negatywnych, gdy chciano mianować ambasadora źle widzianego przez władze kraju przyjmującego. Uzus jest w dyplomacji ważniejszy niż podpisane konwencje, ale to dotyczy krajów mało ważnych jak Polska, a niedługo może i Wielka Brytania. Prezydent USA może chyba być ponad uzusy. Jest człowiekiem, który wie, że głosi wyłącznie opinie słuszne, więc nikt nie wybierze ambasadora lepiej od niego.
Poproszona zostałam o wklejenie na blog poniższego:
Szanowni Blogowicze!
Alicja napisała mi, że pojawił się tutaj temat ewentualnego
dokończenia książki Mamy.
Przeczytałem Wasze wpisy i widzę, że główny wątek rozmowy dotyczył
dokończenia powieści przez śp. Psa Bobika i różnicach wrażliwości obu
Pań. Haneczka zaś zasugerowała, że książka powinna ukazać się
niedokończona. Pozwólcie proszę opowiedzieć jak ja to widzę.
Jako syn – chciałbym, aby praca, którą Mama zaczęła mogła ujrzeć
światło dzienne – z szacunku do Jej miłośników. Jednak patrząc z
punktu widzenia wydawcy – nie możemy publikować czegoś, co nie zostało
ukończone. Również z szacunku do czytelników. Tym bardziej, że treści
która powstała nie wystarczy na kilkusetstronicową książkę.
Jeżeli mielibyśmy upublicznić książkę nieskończoną – nie wydaje mi się
właściwe jej sprzedawać – jest wszak produktem 'niepełnowartościowym”,
kolekcjonerskim. Moglibyśmy wtedy umieścić ją na stronie Mamy. Ale to
trochę szkoda – zależy mi bowiem na tym, żeby takie wydawnictwo móc
postawić na półce w swojej domowej biblioteczce – a to wymaga oprawy i
profesjonalnego wydania. Dla mało kogo treść znaleziona na stronie
będzie na tyle ważna, by ją drukować… I jeszcze zaśmiecać sobie
bibliotekę luźnymi kartkami. Forma jest ważna. Wiadomo.
Stąd pomysł wydania. A jeśli wydania to i dopisania zakończenia (bo –
jak wyżej).
Na dokończenie książki zdecydowaliśmy się jako na najlepsze z
możliwych wyjść. Ale na tym etapie nie jest powiedziane że tak się
stanie. Nic za wszelką cenę. Jeśli znajdziemy odpowiedniego
ghost-writera, który zrobi to bliźniaczo ze stylem Mamy – wydamy.
Jeśli nie – być może po prostu „powiesimy” to w internecie nie
dopisując ani słowa. Albo poszukamy jeszcze innego rozwiązania.
Dziękuję Wam bardzo za pamięć o Mamie i zainteresowanie tym tematem.
Na razie chciałbym zaanonsować coś innego – na początku przyszłego
roku ukaże się książka poświęcona Mamie i Jej wielu aktywnościom –
„Dupersznyty… czyli zapiski stanu szwajowego”. W tej książce trochę
miejsca poświęciliśmy społeczności Blogu Bobika. Obiecuję powysyłać
egzemplarze do Blogowiczów, których miałem okazję poznać (osobiście,
telefonicznie, mailowo).
Pozdrowienia
Wawrzyniec Szwaja
A co z tymi, którym nie było dane poznać osobiście? Niektórzy też byliby zainteresowani. Oczywiście regulując należność.
Paradoxie,
książka będzie na półkach księgarskich już 12.12.2016 🙂
Napisałam do Wawrzyńca, bo pomysł niedokończonej książki wydał mi się ciekawy, ale tu są właśnie „ale…”. Nie wiemy, ile Nisia napisała, nie może to być szklanka do połowy pusta na przykład. No, różne takie, jak to najlepiej Wawrzyniec wyjaśnił powyżej.
A na „Dupersznyty…” nie mogę się doczekać!
To bardzo dobra wiadomość 🙂
Paradoxie,
znowu kłopot…koci katar jak nic 🙁
Idę dzisiaj do weta znowu, od wczoraj kicia kicha, aż jej babelki nosem idą, z oczat łzy mętne i tak dalej. I zabierz tu raz kota do lekarza! Bo przecież gdzieś tego wirusa musiała podłapać, a nigdzie poza domem nie bywała ostatnio, tylko w lecznicy…
*bąbelki z nosa – miało być…
Stanisławie,
opuściłam Twój wywód o „Księgach Jakubowych”, bo jestem w trakcie czytania (dopiero Księga Drogi), a wolę czytać „na czczo”. Tej książki nie da się czytać szybko, przynajmniej ja nie potrafię, nawet pomijając objętość. No to sobie tak powolutku…a potem przeczytam, co napisałeś, zaznaczyłam Twój wpis 🙂
P.S.Pomyłka – „Dupersznyty…” wyjdą w styczniu, nie w grudniu.
Dziękuję Panu Warzyńcowi Nisiowemu za sypmatyczny list i pozdrowienia.
Mam nadzieję, że uda się książkę wydać zakończoną. 🙂
Alicju, koci katar nie musi być „tym” kocim katarem.
Wiem, ale skąd by jej się wziął katar? To domowy kot…dmucham na zimne, jaki by on nie był (oby nie „ten”!), to bez weta chyba się nie da.
Oby.
Alicjo
Niekoniecznie to musi być koci katar, tylko jakaś wirusowa infekcja górnych dróg oddechowych. Poza tym u 8-letniej kotki przebieg nie będzie tak dramatyczny, jak u kociaka. Czy macie u siebie jakiś odpowiednik preparatu Groprinosin? To jest immunomodulator odporności. Cudów nie robi, ale trochę wspomaga przy wirusówkach. Plus osłona antybiotykowa (maść lub krople do oczu z antybiotykiem (u nas pewnie byśmy dali zlecenie na zrobienie kropli z gentamycyną, ale nie wiem jak jest z dopuszczalnością tego antybiotyku u Was), żeby nie doszło do powikłań bakteryjnych. Dla mnie najbardziej odpowiednie są krople z wyciągiem ze świetlika.
A wet? Tak.
Jasne, do weta koniecznie.
Dobry wieczór.
Coś o Intronizacji, wprawdzie z „dosadnem słowem” (przepraszam), ale jak przemawiające! 🙂
https://scontent-vie1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/15094455_1067841643328625_3863194540925325142_n.jpg?oh=cceab891af00cfa3b2fd3ef35b244e51&oe=58BAD2AF
Oto ważne uroczystości, których prezydent nie może odpuścić…
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/magierowski-wreczenie-prezydentowi-tortu-przez-dode-nie-bylo-planowane/6nljjn
Też czytałem „Księgi Jakubowe” dosyć długo. I pewnie jeszcze do nich wrócę, bo z pewnością pominąłem wiele znaczeń i smaczków, których nie zauważyłem. To naprawdę wielka książka!
Do Ksiąg ciągle nie mam odwagi.
Alicjo, nasz Junior bardzo się ślinił. Lało się z niego. Dlatego mam nadzieję, że u Mrusi to nie to.
Sądzę, że rząd irlandzki uzna tę propozycję ministra za kuriozalną…
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/waszczykowski-bede-zabiegal-o-wprowadzenie-jezyka-polskiego-do-szkol-irlandzkich/fht2m0
U nas też jest „bardzo dużo Polaków”, a jednak z nauką języka polskiego radzimy sobie sami w polskich szkółkach niedzielnych i tak dalej, o ile wiem, Polonia działa w ten sposób wszędzie, gdzie jest.
Może idźmy dalej – skoro „na świecie jest bardzo duzo Polaków”, to dmagajmy się, by język polski był oficjalnym drugim językiem (w Kanadzie trzecim, bo drugim jest francuski).
Dbanie o język ojczysty jest chwalebne, ale to jest obowiązek PRZEDE WSZYSTKIM domu, rodziców i społeczności polonijnej.
A ja się niejeden raz miałam okazję przyjrzeć, jak to w praktyce wygląda i myślę, że bardzo wątpię. Na palcach JEDNEJ, dosłownie jednej ręki mogłabym policzyć przypadki, gdzie się przywiązuje i przywiązywało wagę do tego w domu.
Haneczko,
Mrusia się nie ślini, tylko kicha, no i wtedy przy okazji te banieczki z nosa, ale jej nie „leci” z nosa. Z oczu trochę łez.
Jerzor wstąpił do weta po drodze z pracy, wet poradził, żeby ją obserwować i jakby się pogorszyło, to natychmiast przyjechać. Trochę się zdziwiłam, że nie zażądał wizyty z pacjentką, bo to kolejne $$$ w kieszeni…
Tetryku,
podejrzewam, że też wrócę do „Ksiąg…” po pierwszym rozczytaniu.
Wracając do pomysłu ministra – w październiku byliśmy w Sacramento, odwiedzić naszych przyjaciół Polaków. Moja strona www chwilowo nie działa, bo pokazałabym wam, jak działa szkoła polska w Martinez koło San Francisco.
Działa przy polskim kościele – po nabożeństwie niedzielnym rodzice zostawiają dzieci „w klasie”, wszystkie dzieci są w różnym wieku na poziomie szkoły podstawowej, ale chodzi o język polski. Czytanie, pisanie, rozmawianie, no i śpiew. Lekcje śpiewu prowadzi nasz kumpel, który zadaje sobie trud dojechania ok.150km z Sacramento, gdzie mieszka, na własny koszt. Jego dzieci już dawno wyrosły z wieku szkolnego i mają swoje dzieci 😉
I tak między innymi odbywa się to na świecie, sporo entuzjazmu i chęć, żeby coś zrobić. Bogdan mógłby to już odpuścić, ale mówi, że póki ma siły i go to bawi, będzie się tym zajmował.
O, znalazłam zdjęcia na Jerzowym telefonie, zdjęcia ze szkoły są na samym poczatku. Dalej jest też próba zespołu muzycznego „Kuzyni” z Martinez, Bogdan był współzałożycielem – to są ich próby na tydzień przed polskimi dorocznymi dożynkami w San Francisco.
https://goo.gl/photos/L2PtCQCpFQfUSC6D9
Dzień dobry 🙂
kawa
Myślę, że to, co napisałem o Księgach nie powinno przeszkodzić w czytaniu. Jeżeli jednak, to radzę przeczytać choćby w Wikipedii hasła „Kabała”, Szabataj Cewi, Antoni Kossakowski. Przepraszam, jeżeli ktoś ma to wszystko w małym palcu. Ja nie mam i musiałem się douczyć. W Księgach roi się od postaci historycznych mniej i bardziej znany. Uczyłem się historii w czasach, gdy przedmiotem nauczania historii były procesy rozwoju sił wytwórczych i zmieniające się na ich tle stosunki społeczne. O kabale miałem jeszcze bardziej mgliste pojęcie niż mam teraz. Sądziłem, że chodzi o magię liczb i różnych tajemnych znaków, możliwych do odczytania tylko przez wtajemniczonych (przez rabina, cadyka lub w sposób cudowny). Teraz zrozumiałem, że to wszystko jest tylko narzędziem do poznania prawdy o Bogu, procesie stworzenia wszechświata i zachodzących przy tym relacjach przyczynowo-skutkowych, a także przyczynach zła i dobra w świecie i roli Iskier Bożych (Światła, czegoś jakby Ducha Świętego w chrześcijaństwie). Istotne jest zrozumienie sprawy ducha. Czy dusza jest czymś indywidualnym dla każdego bytu ludzkiego, czy może jest zawsze, albo tylko czasami, podmiotem reinkarnacji. Czy Mesjasz musi być jeden, czy też duch Mesjasza może się wcielać w kolejnych boskich ludzi na zasadzie ciągłości. Do którego momentu jest to judaizm, a gdzie zaczyna się herezja. W sumie chodzi o zrozumienie Tory, która zawiera wiele tajemnic i nie jest podana wierzącym w sposób bezpośrednio ujawniający tajemnice. Mam wrażenie, że nauczanie Tory w chederze czy jej studiowanie w jesziwie miało służyć poznaniu tego, co nie jest tajemnicą i zostało bezpośrednio wyłożone. Może być różnie rozumiane i interpretowane. Kabała służy do zrozumienia tajemnego sensu celowo ukrytego np. przez pomieszanie kolejności zapisów. Stąd próby znalezienia właściwych wartości liczbowych różnych wersetów. Każda litera alfabetu hebrajskiego ma swój kolejny numer, co pozwala nadawać słowom wartości liczbowe. Mickiewiczowskie 44 bywało odczytywane na różne sposoby i wyników podano setki. W Torze tych liczb można znaleźć miliony dodając i mnożąc wyrazy.
W zasadzie religia opiera się na Torze, kabała w zasadzie bardziej mieści się w filozofii niż religii, chociaż u chasydów jest to chyba bardziej skomplikowane. Olga Tokarczuk ukazuje to wszystko w sposób tak intrygujący, że książka, choć nie taka łatwa w czytaniu, mocno wciąga. Do tego opisuje zdarzenia, które rzeczywiście miały miejsce. Nie jestem w stanie sprecyzować, co jest faktem, a co tworem wyobraźni autorki. Szukając źródeł, nie znalazłem wiele. Autorka musiała przestudiować przynajmniej wszystko, co zachowało się z dorobku jej bohaterów, a także podstawowe dokumenty i publikacje na ich temat. To ogromny materiał i zbieranie materiałów musiało zająć lata. Potem konstrukcja tego tak piekielnie skomplikowanego utworu.
Układ książki podzielonej na księgi oddaje istotę kabały, na którą składają się dzieła wielu uczonych napisane na przestrzeni wieków i tytułowanych najczęściej księgami. Tajemniczy Zohar, o którym mowa w Księgach to Księga Blasku. Dzieło bardzo istotne, ale jakaś rada rabinacka (nie pamiętam jaka) wydała chyba w XVII wieku zakaz czytania tego dzieła przed ukończeniem 30 roku życia.
Już w księgarni zafascynowało mnie niesłychanie staranne wydanie „Ksiąg”, a potem fakt, że książka po otwarciu leży zupełnie płasko, stronice nie odwracają się same, na każdej lewej stronie u góry jest ostatnie słowo ze strony poprzedniej, a na prawej – pierwsze z następnej. Treść jest fascynująca, kalejdoskopowo pomieszana, fragmenty starego, nieistniejącego już świata pobłyskują, znikają, pojawiają się na nowo, ożywają na chwilę, barwne, soczyste, erotyczne, pełne szczegółów z codziennego życia w tamtej epoce…
To jest lektura niesamowita, interesująca również bez znajomości historycznych osób czy dokładnej istoty Kabały.
Mówi o ludziach i ich fascynacjach, przekonaniach, wieloznacznych postaciach, mierzeniu się z losem i niegasnącej nadziei, że „prawda nas wyzwoli”.
Uważam, że tą księgą (numerowaną, notabene, od końca) można się delektować bez uprzedniego zapoznania z realiami historycznymi, zwłaszcza losem poszczególnych postaci historycznych, nawet lepiej nie wiedzieć z góry, jak się potoczą ich losy. Jest w niej tyle wątków, magii, metafizyki, bogactwa opisów i… ilustracji! Tak, to książka z „obrazkami”, którym też warto poświęcić nieco uwagi.
Nie zawsze wiadomo, co jest na ilustracji. Jest tam m.in. „Drzewo Życia” ilustrujące powiązania pomiędzy 10 sefirami.
Markot mnie ośmiela, a Stanisław straszy 😕
Mnie nie przeszkadza, że nie bardzo wiadomo, co jest na obrazkach 😉
Haneczko,
spróbuj po prostu, a zobaczysz, że wciągnie Cię jak studnia bez dna. Tylko nie próbuj szczegółowo pamiętać, co było kilka stron temu 😉
Dzień dobry.
To ja Ciebie, Haneczko, też ośmielę.
CZYTAĆ!!!!! Ja sobie w Muzeum Polin kupiłam zakładkę do książek z alfabetem hebrajskim. I kiedy czytam, że jaskinia w Korolówce miała kształt litery Alef – zerkam na zakładkę. Znam Korolówkę, to miejsce urodzenia mojego najstarszego przyrodniego brata. Byłam tam!
Drogi Koszyczku-wszyscy mnie onieśmielacie, ale lubię Was czytać 🙂
Danuśka,
nie sumituj się, zasiadaj w koszyczku, miejsca dość 🙂
Jakieś straszne pożary wybuchły w Hajfie.
60 tysięcy mieszkańców ewakuowano.Niemieckie gazety podają, że to mogły być podpalenia.
Lisek , mam nadzieję, w bezpiecznej odległości.
Danuśka
A mnie jak oni onieśmielają cały czas. Ale ja z natury taki bardziej nieśmiały jestem. Zagrzebywać w piachu albo w błocie się lubię, z tej nieśmiałości.
Zresztą sama zobacz.
http://www.zoogalaxy.net/index.php?id=269
Przypomina mi guźca 🙂
Zdecydowanie zachęcam do czytania Ksiąg Jakubowych!
MałgosiaW
Kto? Ja? Wykluczone. Guziec nie jest taki ładny.
Guziec?
Może Danuśce trzeba na początek podać pęto (albo choć kawałek) pasztetowej? Tak, jak to czynił Bobik. Pamiętam, że mnie pasztetowa ośmieliła.
U Owczarka Podhalańskiego w bacówce dają pęto jałowcowej i Smadnego Mnicha do popicia 🙂
Smadny to zacne piwo ze Słowackiej strony.
Można je dostać w Krakowie w zacnych sklepach Kocyka 🙂
Macham do Danuśki.
Jest dla mnie zagadką, dlaczego paradox-57 tak się utożsamia z guźcem. Nie ma mniej podobnego źwirza 😉
No przecież uzasadnił. Nieśmiały taki 😉
Budzi sympatię już na pierwszy rzut oka.
Czasem wyprodukuje nalewkę z kumplami… 😉
Doro
To stara historia. Jeszcze z Sadowej. I tak mi już zostało w porywach.
Jej ❗ Nie wiedziałam, że guziec taki paszczaty ❗
Nawet nachodziło mnie, czy nie zmienić nicka na taki właśnie.
Mar-Jo
Zostawmy pasztetówkę jako atrybut Bobika, do Jego wyłącznej dyspozycji. A pozostali niech częstują i zachęcają czym mogą i mają.
Ewentualnie krakowskim targiem: kaszanka z guźcem.
ja mogę kubkiem soku z kiszonej kapusty albo michą kapusty
🙂
Kaszanka DLA guzca, nie z guzcem, please!
Tak Mar-Jo, w ciagu ostatnich czterech dni okolo 40 pozarow lasow i otwartych terenow w calym kraju, w niektorych miejscach doszlo do domow. W Haifie dramatycznie.
Dzień dobry 🙂
kawa … z kaszanki
Niezłe filiżanki do tej kawy, jadalne 😉
Dobranoc.
Haifa to bardzo piękne miasto. Jeżeli ewakuowany szpital geriatryczny to Fliman Hospital, leży on około 3 km na płn zachód od uniwersytetu, na „grani” góry Karmel, około kilometra od przebiegającego pod spodem tunelu drogowego. Trudno sobie wyobrazić skalę nieszczęścia.
Tak Stanislawie, szpital im. Flimana jest jednym z ewakuowanych budynkow.
Byłem w Hajfie 2 razy. Za pierwszym razem nie mogłem ocenić całej urody miasta, bowiem czas spędzałem głównie w okolicach Kiryat Bialik, a nocowałem w hotelu Marom, na zwiedzanie było mało czasu. Ogrody Bahaistów widziałem wówczas tylko z dołu. Miasto ciekawe także z powodu poprawnego współżycia dwóch narodów. Piszą gdzieniegdzie, że pożar jest wynikiem podpaleń. W innym miejscu czynniki oficjalne twierdzą, że brak dowodów celowych podpaleń choć zatrzymano kilku Palestyńczyków pod zarzutem lekkomyślnego rozpalenia ogniska. Czasami trudno też odróżnić terroryzm od piromanii. Z wszystkich miast Izraela Hajfa chyba najmniej się nadaje na akty terroryzmu, o ile komuś fakt poprawnego współżycia nie kole w oczy.
To bylo rownoczesnie w roznych (+-40) miejscach w calym kraju, nie tylko naokolo Haify.
Trudno uwierzyć, że sama przyroda tak zadziałała aż w 40 miejscach
Sporadyczne pozary sa przewaznie spowodowane lekkomyslnoscia spacerowiczow (rzucony pet lub niedogaszone ognisko) w polaczeniu z pogoda (sucha i wietrzna). Rzeczywiscie jest sucho i wietrznie, i pierwsze pozary moze byly przypadkiem, ale liczba niestety wyglada na premedytacje. Tym bardziej ze byly juz takie wypadki (udokumentowane), choc na mniejsza skale. Mysle ze w tej chwili strazacy sa za bardzo zajeci gaszeniem, by mogli spokojnie badac przyczyny i szukac sladow podpalenia.
Bardzo mi przykro, Lisku. Jestem całym sercem z Wami.
Tak bym chciała, żeby ludzie w tym regionie (szeroko pojętym) mogli żyć w spokoju.
To tylko od nich zależy.
Dzieki Siodemeczko. Na chwile obecna adresuje te zyczenia ludnosci Syrii i Iraku, najciezej doswiadczanej.
W Lublinie z inicjatywy Teatru NN powstał prawie 100 – metrowy mural przedstawiający Lublin sprzed 90 – 100 lat. Robi niesamowite wrażenie, chociaż wybetonowane współcześnie brzegi Czechówki trochę ” krzyczą”
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/15253368_1130928110355527_4109888099697548926_n.jpg?oh=384ca46b8cfd068904bd88b94e8d0740&oe=58D2B576
Muralu c.d.
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/15219976_1130927950355543_6600810348552703359_n.jpg?oh=fe6bfd6fc0a874ffdea20e1311be2433&oe=58BA6023
c.d.
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/15241156_1130928733688798_5471806382904390913_n.jpg?oh=266bed29ae645679a62dd2c27230aa8c&oe=58CE5BDF
c.d.
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/15170875_1130929073688764_291291748938984366_n.jpg?oh=1d73802a3dc4b13c2b9333ab7c42f0b8&oe=58BDAED9
Oczywiście nie da się ująć całego
Piekny ten mural, Irku! Po obejrzeniu Twoich zdjec zajrzalam do gugla, jego projektanci uzyli autentycznych zdjec.
Mural rzeczywiście robi wrażenie. To pięknie, że powstał.
Świetne. Mam nadzieję, że nikt tego nie zniszczy.
Dobry wieczór.
Mural lubelski piękny! Brawo Wy!!!
(A u nas wojewoda bredzi o konieczności postawienia w Szczecinie pomnika „profesora” Lecha Kaczyńskiego. Za takie zasługi: „…Przypomnę bardzo słynny, wielokrotnie powtarzany cytat że „silny Szczecin, silne Pomorze Zachodnie to polska racja stanu…”).
Coś wspaniałego, Irku. Mieszkasz w niesamowitym mieście.
Zniszczą nieznani sprawcy.
Haneczko,
oby się Twoje słowa i moje obawy w guano obróciły, ale to była pierwsza moja myśl. Znikąd się nie wzięła, co rusz czytamy/słyszymy o bezczeszczeniu czegoś.
Mar-Jo,
już widzę Nisię, jak by na to zareagowała…a miałaby chyba cos do powiedzenia w sprawie, o ile się nie mylę, była honorową ambasadorką Szczecina.
Alicjo, wojewodowie są teraz na bardzo, bardzo krótkiej smyczy.
Haneczko,
czyjej smyczy? Niech ta, ale czy mieszkańcy nie mają nic do powiedzenia?
Mieszkańcy to prezydent miasta. Wojewodów mianuje Władza. I już ona wie, kogo mianować. Rabów ci u nas dostatek.
Dobranoc, Bobikowo.
Dzisiaj/jutro robotam 🙂
Aha. Znaczy, pełna demokracja. Nie dziw się haneczko, że podpytuję co rusz, alem skonfundowana często gęsto, bo nadążyć trudno za dobrą zmianą.
Dzień dobry.
Kawa!!! A od godz. 13.00 – czas dla KOD-u. Honorowym gościem na naszym Kongresie będzie p.
Krzysztof Łoziński.
Wypowiada się aktorka i chyba politolog, oraz podejrzewam ją o bliską znajomość z prezydentem-elektem D.Trumpem:
„Wiemy, co Trump ma w głowie i to jest cios dla wszystkich kobiet na świecie”.
Bawi mnie to wzmożenie przeciwko Trumpowi. Jeszcze facet nie zasiadł w Oval Office, a już wszyscy wiedzą. Ja nie wiem nic – bo nie znam Trumpa polityka, on się nigdy polityką nie zajmował i według mnie brak powiazań w Waszyngtonie przemawia na jego korzyść.
Dlaczego to przemawia na jego korzyść?
A dlaczego nie? Moim zdaniem wszelkie powiązania prowadzą do sytuacji, kiedy ktoś od kogoś oczekuje określonego zachowania, decyzji i tak dalej. Clintonowie w sumie przesiedzieli w Białym Domu 20 lat…może wystarczy? Może już wystarczy „samych swoich”?
Na korzyść Trumpa – moim zdaniem – przemawia też to, że facet jest majętny i nie potrzebuje się dorabiać. Notabene, już w tej chwili odsuwa się od prowadzenia biznesu, żeby nie popaść w konflikt
interesów.
Nie jest to mój prezydent i nie ja go wybierałam, ale gdybym miała prawo głosu, postawiłabym na niego. On powiedział – co się mówi w kampanii wyborczej, to się mówi, ale jak się zaczyna urzędować, to się zaczyna urzędować. Wtedy już nie słowa, ale czyny się liczą. Bądźmy szczerzy – o Trumpie, jakim prezydentem on będzie, nie wiemy nic, bo był z dala od polityki. Dlaczego od razu na wstępie votum nieufności? Przecież to nielogiczne. I niesprawiedliwe.
A propos deportacji…ja wyraźnie słyszałam „illegal emigrants”, czyli „nielegalni emigranci”. Jakie państwo zezwala na taką „emigrację”? I proszę tego nie mylić z uciekinierami politycznymi, to zupełnie inna sprawa i zupełnie inne procedury.
A przez granicę z Meksykiem wchodzi nie tylko Meksyk, ale i cała Ameryka Łacińska oraz kraje Ameryki Południowej, których obywatele nie mieliby szansy na legalną emigrację do USA.
Do tego dochodzi też wielki narko-biznes…
Dajcie mu szansę, do licha!
W każdym razie ja wstrzymuję się z wszelką oceną do przynajmniej roku urzędowania. Chyba, że coś zdarzy się wcześniej, coś wagi ciężkiej.
O cholera! Nie narko-biznesowi dajcie szansę, tylko Trumpowi 😉
Wróciliśmy z Kongresu Programowego regionalnego KOD. Dużo bardzo mądrych ludzi i ciekawych propozycji. Niesamowity jest p. Krzysztof Łoziński. Była możliwość zakupu książek: „Raport Gęgaczy” (K.Łoziński i P. Rachtan) i „Życie pod wiatr” (K.Łoziński).
W domu tylko zerknęłam – r e w e l a c j a !!!!
Alicjo, zamurowało mnie to, co napisałaś o Trumpie. I może niech taka zamurowana zostanę.
Mar-Jo,
lepiej się odmuruj, bo chciałabym wiedzieć, co Cię tak zamurowało.
Powtarzam – facet nigdy nie występował w roli polityka, więc jakim prawem ocenia się go przed czasem? Czy to, co napisałam, nie jest logiczne? Jakie są „dodody” na to, że Trump nie będzie przyzwoitym prezydentem? Poproszę o rzeczowe argumenty.
Mój argument jest rzeczowy – nie wiem, jakim prezydentem będzie Trump i uważam, że ocena przed czasem jest niesprawiedliwa. Coś w tym złego?
*dowody 🙄
Alicjo, my też w kraju mamy u steru tych co mówili co ludzie chcieli usłyszeć 🙁 🙁 🙁
MałgosiaW,
ja o tym wiem. Ale ciagle pytam – kto zna Trumpa polityka? Politycy siedzący w polityce od lat są mniej więcej (raczej więcej) przewidywalni.
Ja z natury duszy jestem pogladów liberalnych, tak mi daleko od konserwatystów jak stąd do Timbuktu. Jestem zdania, że to jest bardzo daleko od haseł demokratycznych i liberalnych, oceniać „bez dania racji”. Nie wiem, co tak zmroziło Mar-Jo, to, że bronie właśnie tego, oceniania kogoś przed faktami dokonanymi? Uważam, że to jest bardzo niesprawiedliwe.
Zanim odpowiesz na zadane pytanie, nauczyciel stawia ci ocenę niedostateczną, zanim nakręcisz film, recenzenci już cię zmasakruja w prasie, zanim… o taką prosta analogię mi chodzi.
Ale widzę, że mój pogląd i ogląd na świat też juz z góry oceniono.
Alicjo nie oceniam, jest we mnie strach patrząc na ogólny kierunek zmian na świecie.
Alicja
Nie wiem, jakim prezydentem będzie Trump i co złego lub dobrego wyniknie dla nas z jego rządów. Chyba nikt tego nie może przewidzieć. Niemniej jednak jego brak doświadczenia w polityce wcale nie przemawia na jego korzyść. Nie mam też pojęcia na ile idiotooporny jest system władzy w Stanach Zjednoczonych. To się dopiero okaże, jak piszesz.
Ale… Przy zachowaniu proporcji. Jak Ci Mrusia zachoruje nie pójdziesz z nią do stażysty czy studenta. Poszukasz weta z doświadczeniem, który może wprawdzie coś zlekceważyć, może popełnić błąd, ale generalnie sprawdza się w tym co robi. Pewnie jeszcze, zanim go wybrałaś, zasięgałaś o nim opinii.
Niestety, „trynd” nie jest najlepszy, ale gorzej bywało, zdecydowanie gorzej. Szkoda jednego – otóż tego, że teraz naprawdę mamy szansę jako ludzkość polepszyć sobie, ale widać taka to już nasza natura ludzka, strzelać sobie w stopę.
Moglibyśmy zlikwidować plagę głodu na świecie, ale nie robimy tego, moglibyśmy wreszcie zaprzestać wojen, ale nie robimy tego, bo zawsze komuś wojenka służy.
Wracając do Trumpa, ludzie z niepokojem i podejrzliwoscia patrza na jego gotowość do rozmów z Rosją. A dlaczego nie? Czy Rosja i Stany maja zawsze skakać sobie do oczu? Dlaczego z góry zakłada się, że Trump rzuci Polskę Rosji na pożarcie, takie opinie też wyczytałam w Polskiej prasie. Powtarzam – budzi we mnie sprzeciw oczekiwanie najgorszego, kiedy nie ma do tego żadnych podstaw.
Straszenie ludzi to najlepsze, co media potrafią i w czym są dobre.
Trump jest 70-letnim czlowiekiem, jego dzialalnosc i preferencje sa jakos znane, trudno robic z niego dziewicza nieznajoma.
“The CIA has been trying to get rid of Castro for over half a century. Trump gets elected and he is dead within three weeks. We are winning already!”
A serio. Alicji, jesli dobrze zrozumialam, chodzi przede wszystkim o to by nieco obnizyc temperature emocji zwiazanych z wyborem Trumpa. Zaufac systemowi demokratycznemu, ktory ma wbudowane mechanizmy aby sobie radzic w roznych nieoczekiwanych sytuacjach. .
Nie powiedziala nic gorszacego aby sie na nia rzucac.
Trump łże. Spokojnie albo i nie spokojnie przyjmę do wiadomości czyjeś odmienne poglądy, ale na łgarstwa się nie zgadzam. Tego robić nie wolno i już. Żaden cel tego nie usprawiedliwia. Staroświecka jestem.
Mozna byc staroswiecka i zacietrzewiona jednoczesnie. Wtedy nie ma zadnej wymiany pogladow, wrazliwosci, argumentow. Jest tylko nabuzowanie i groupthinking.
Zrobie Jagode i podrzuce haslo z Wiki:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_grupowego_my%C5%9Blenia
Tak jest, Heleno,
przede wszystkim o to mi chodzi, o powstrzymanie sie przed oceną, zanim zaczął urzędować.
Haneczko,
bardzo proszę o fakty, te łgarstwa, znaczy się. Konkretnie. Nie jesteś staroświecka – jesteś „nakręcona” i niesprawiedliwa, bo oceniasz przed faktami. A może ja o czymś nie wiem, chociaż przez osmozę ocieram się codziennie o wiadomości od sąsiada i o sąsiedzie.
Lisku,
Trump jest znany w sferze biznesu, a nie polityki. Sama przyznaj, że nie wiadomo, czego sie po nim spodziewać, okaże się w praniu, a i już się okazuje, choćby po wycofywaniu się z pewnych obietnic z kampanii przedwyborczych.
Żeby było jasne, jeszcze raz podkreślam, mnie ciekawi ta dyskusja naokołotrumpowa i wróżenie z fusów, a przede wszystkim sianie czarnowidztwa.
Ja życzę Ameryce jak najlepiej, bo to mój sąsiad i jesteśmy współzależni, oczywiście my bardziej od nich.
Jestem ufna. Pan mąż twierdzi, że przesadnie. Dla mnie to, co ktoś mówi, jest wiążące.
Wygodna jestem. Chcę wiedzieć, czego po kim mogę się spodziewać. Niczego dobrego nie spodziewam się po kimś, dla kogo to co mówi, nie ma żadnego znaczenia.
Alicjo, o kłamstwach Trumpa jest dość głośno. Wrzuć w wyszukiwarkę „Trump lies”. Oprócz The Guardian, którego artykuł linkuję, znajdziesz też teksty np. z Forbesa cz NYT. https://www.theguardian.com/us-news/2016/nov/07/how-does-donald-trump-lie-fact-checker
Politycy często mówią jedno, a robią (potem) co innego. Fakt. Ale to, co mówią, dostarcza nam jednak wielu informacji na ich temat. Nie wczytywałam się w Trumpa i nie podejmę tej dyskusji, ale gdybyś chciała mnie przekonać, że np. oceniam Korwin-Mikkego „przed faktami” (nigdy nie należał do rządzącej koalicji) i jestem w związku z tym nakręcona i niesprawiedliwa, to Ci się to nie uda.
Ja nikogo innego nie zrobię. Staram się pracować nad sobą, przytłacza mnie to, jak wiele mam ciągle do zrobienia na tym polu i nie korci mnie, aby robić innych.
Dobrej nocy wszystkim, tak nakręconym, jak i klapniętym. 😉
W dziesiejszm Guardianie mozna przeczytac jak wielkim oredownikiem praw socjalnych i robotniczych byl zmarly kubanski caudillo.
Aga,
na tej samej zasadzie działa w Polsce „wina Tuska” i różne podobne głupoty na zasadzie „coś gdzieś mówili”.
Nie, nie interesuje mnie propaganda ani w prawo, ani w lewo, ani wprost, ani straszenie mnie, co to będzie, co to będzie… ja spokojnie czekam na czyny, albowiem „po czynach ich poznacie”.
Korwin-Mikke działa w polityce od dawna i jego poglady są znane.
Trump po raz pierwszy w politykę wchodzi.
Ja chyba jednak po polsku i ze zrozumieniem nie potrafie pisać, skoro tak zostaję odczytywana. Nie, polityka to nie mój konik.
I absolutnie nikogo, a zwłaszcza Ciebie, ago, nie chcę do nikogo nakręcać, no wiesz co? Żałosne…
Zwracam uwage na inne zjawisko (czyt. sznureczek przytoczony przez Helenę).
p.s.Tak ma wyglądać dyskusja na tematy polityczne? Zacietrzewienie i z góry odrzucenie tego, co ktoś ma do powiedzenia? Ja nawet nie wygłaszam pogladów politycznych, tylko to, co myślę na temat opinii, wygłaszanych z duzym wyprzedzeniem.
A haneczka udała się na spoczynek nie podsunąwszy mi dowodów na to, jaki ten Trump wredny. No i o czym tu rozprawiać?
Dobranoc.
Dzień dobry 🙂
kawa
Nie jest prawdą, że nic nie wiemy o Trumpie, jako o polityku.
Wręcz przeciwnie, wiemy. Kampania prezydencka to polityka. W czasie kampanii polityk Trump odwoływał się do wszystkiego, co w człowieku najgorsze. Do rasizmu, seksizmu, homofobii. I to znalazło odzew wśród Amerykanów na tyle duży, że został prezydentem. Przez kilka dni zwlekał z odcięciem się od faszystowskich zachowań swoich zwolenników. Sposób, w jaki kompletuje swoją ekipę, to też polityka. Widzimy co i jak robi.
Kiedy widzimy dziecko bawiące się zapałkami, nie musimy czekać aż wybuchnie pożar. Możemy to przewidzieć.
Heleno 26 listopada 23:43
Niby czemu to miało posłużyć? Wydaje mi się, że nie musisz nikogo podrabiać, zwłaszcza nieobecnych.
Dzień dobry. Chciałam coś napisać, ale przechodzień napisał już wszystko.
Plus jeszcze jedno: znane już powszechnie „taśmy Trumpa” – to nie jest nic zmyślonego. Taki ten @#$%^&* ma stosunek do połowy obywateli w tym kraju, bo kobiety w końcu mniej więcej połową są.
Kogoś takiego skreślam na wstępie. Jak Bill Clinton zrobił to, co zrobił, także go skreśliłam. Nie z powodu jakiejś pruderii, ale z powodu kłamstw, które prezydentowi nie przystoją.
Nie wszystko wiemy o Trumpie. Nie wiemy tego wszystkiego, czego wiedziec nie chcemy. Np, ze nigdy w zyciu przed kampania orezydencka nie byl oskarzony o rasizm, a wrecz przeciwnie. Ja np nie wiedzialam do wczoraj, ze Donald Trump byl jednym w pierwszych laureatow prstizowej nagrody Ellis Island Medal of Honor, ustanowuony przez koalicje mniejszosci etnicznych i rasowych w USA za swoj wklad na rzecz ksztalcenia dzieci i mlodziezy z gett (inner cities).
” The Ellis Island Medals of Honor embody the spirit of America in their celebration of patriotism, tolerance, brotherhood and diversity. They recognize individuals who have made it their mission to share with those less fortunate their wealth of knowledge, indomitable courage, boundless compassion, unique talents and selfless generosity; all while maintaining the traditions of their ethnic heritage as they uphold the ideals and spirit of America. As always, NECO remains dedicated to the maintenance and restoration of America’s greatest symbol of its immigrant history, Ellis Island ”
Wczoraj dopiero zobaczylam zdjecie Trumpa w otoczeniu innych laureatow z tego roku : Mohhameda Ali i Rosy Parks.
Nwiasem mowiac Hillary tez otrzymala ten medal pare lat pozniej.
A napasc na Akicje byla spowodowana nie faktem, ze Trumpa bronila, bo nie bronila, tylko dlatego ze miala czelnosc zaproponowac aby powsciagnac sie odrobine z ocenami Prezydenta-Elekta do czasu gdy zacznie urzedowac i podejmowac konkretne decyzje. I to jest wlasnie, w moich ksiazkach typowy objaw syndromu grupowego myslenia. A czym to grupowe myslenie jest wyjasnia haslo z Wiki. W zasadzie staram sie nie podsuwac pod nos doroslym ludziom encyklopedii, ale czasami trzeba zrobic wyjatek, kiedy np jestem za leniwa aby tlumaczyc wlasnymi slowami.
Ten ton self-ratious, nie dopuszczajacy do glosu zadnego innego punktu widzenia niz ten ktory zapanowal w grupie, zmuszanie do milczenia innych, niekoniecznie zgadzajacych sie z reszta grupy, jest dla mnie bardzo malo atrakcyjny, wrecz odpychajacy. Dlatego staram sie nie zabierac glosu zbyt czesto, ale zabieram wtedy gdy komus dzieje sie krzywda, w moim odczuciu. Reszte czasu poswiecam na 'branie za morde prostego ludu”, czym jak wiadomo zajmuje sie juz cale zycie – czterzdiesci piec lat na zachodzie i przed wyjazdem z Polski. I wlasnie syndrom grupowego myslenia spowodowal, ze taka ocena mojego charakteru wypowiedziana przez paszkwilanta, nie spotkala sie z najmniejzym chocby sprzeciwem grupy. I dlatego zabralam glos w obronie Alicji. Zamiast zmilczec jak wymaga protokol grupowy.
Heleno, Alicja napisała też:
„Nie jest to mój prezydent i nie ja go wybierałam, ale gdybym miała prawo głosu, postawiłabym na niego”.
Nie ma czegoś takiego jak protokół grupowy. Jest coś takiego jak taśmy Trumpa. A jeśli ktoś powie w ślad za jego „przeprosinami”, że to tylko takie „pytlowanie w męskiej szatni”, to jest więcej przykładów poza tym pytlowaniem. Przykładowo, zarzucenie dziennikarce – i to z zaprzyjaźnionego Fox News – że jest do niego źle nastawiona, bo ma okres.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/trump-w-ogniu-krytyki-za-komentarz-pod-adresem-dziennikarki,567132.html
Trump jest przeciwko politycznej poprawności, której Ty zawsze tak broniłaś, Heleno. Przestałaś? Cóż, też mogłabym powiedzieć: myślenie grupowe…
Termin ”polityczna poprawnosc’ nie jest z mojego wokabularza. Natimaist z mojego wokabularza jest wyrazenie fair play.O fair play upomniala sie Alicja i mnie sie to podoba. Nikt nie musi mi przypominac ile glupstw powiedzial Trump w czasie kampanii. Ale kampania sie skonczyla i warto byloby uwazniej spojrzec na kandydata, na ktorego polowa USA oddala glos i od ktorego przez nastepne cztery lata bedzie sporo zalezalo w polityce USA, choc znacznie mniej niz sadza odbiorcy polskiej ( i nawet do pewnego stopnia europejskiej) prasy. I jesli Aiicja napisala, ze bylaby wsrod tej polowy, to nalezy sie jej taki sam szacunek jak innym, ktorzy glosowaliby na kontkandydatke.
Protokol grupowy zas jest obecnie taki, ze nikt niema prawa miec innegi stanowiska w zadnej waznej publicznej debacie niz dana grupa. A ci, ktorzy maja, wola sie nie odzywac. ”Bo skonczy sie awantura”. Bo kazde odmienne stanowisko jest rzuceniem wyzwania grupie. To nie o takie protokoly chodzilo Zakozycielce tego blogu.
A mowienie glupstw zdarza sie nawet bardzo wytrawnym politykom jak np obecny premier Kanady. Wypowiedzial stek gluostw o Castro, ale przeciez nie za to go kochamy. Ja bez trudu zablokuje jego oswiadczenie i bede pamietala tylko te momenty, w ktorych go podziwialam. Bo one sa wazniejsze niz uprzejmosciowe brednie o krwawym dyktatorze.
Dzień dobry. Intensywnie milczę.
Wiele razy tu rozmawialiśmy o „politycznej poprawności” – ja też jestem wrogiem tego określenia, ale obie dobrze wiemy, co osoby wypowiadające ten zwrot mają na myśli, i zawsze obie podkreślałyśmy, że to jest po prostu przyzwoitość i należy tego bronić.
Nie chcesz pamiętać, Twoja sprawa.
Fair play jest czymś całkowicie obcym elektowi, widzieliśmy to przez całe jego życie, począwszy od niepłacenia podatków, skończywszy na steku kłamstw, jakim obsypał wyborców w swoim kraju. Dlaczego, jeśli on tej zasady nie stosuje, my mamy ją stosować wobec niego, zwłaszcza że to nie jest nasz elekt, więc tym swobodniej możemy mówić, co o tej odrażającej postaci myślimy? Amerykanie muszą teraz tę żabę jeść. My w pewnym sensie oczywiście też, ale nie mamy na to wpływu.
Trump nie mówił głupstw, tylko właśnie całkowicie zlekceważył zasadę fair play. Dla niego każdy jej zwolennik jest frajerem. Wielokrotnie dawał to do zrozumienia.
Tyle, ze rozmowa nie dotyczy Trumpa, lecz reakcji grupy na wystapienie Alicji. Reakcji, ktora byla natychmiastowa i surowa (’Zamurowalo mnie!’) , wsparta dalszymi glosami potepienia.
Ktorych nie slyszalam np gdy przeczytalam o sobie: ”Tyle lat poza Polską, a ciągle wierzy, że lud to takie coś, co należy brać za mordę ”
To znaczy, owszem odezwala sie jedna osoba blogowa na pryvie, tlumaczac sie ze swojego milczenia dobrem grupy i niechecia do mowienia rzeczy nieprzyjemnych, oraz druga osoba spoza blogu, kolega uniwersytecki Autora tych nikczemnych slow. Reszta zmilczala. Udala, ze ogluchla. Tak wlasnie dziala ten syndrom grupowego myslenia.
Dodam jeszcze, że jest coś takiego jak sprawa smaku. Ja brzydzę się kogoś, kto w ten sposób wyraża się o kobietach, i nie pomogłoby mu w moich oczach nawet gdyby był najlepszym ekonomistą świata. A przecież nie jest. Kariery w biznesie robić nie musiał, bo wyszedł z bogatego domu, wielokrotnie bankrutował, jedynym jego „geniuszem” biznesowym jest obchodzenie prawa na niekorzyść finansów swojego kraju.
Heleno, proszę, jesteś jednak inteligentną osobą, szukasz diabła tam, gdzie go nie ma. Ja osobiście się nie boję, jak widać, mówić, co myślę i uważam. I jestem ostatnia, którą można by podejrzewać o myślenie grupowe.
Rozmowa dotyczy Trumpa jak najbardziej. Dlatego tak, a nie inaczej niektóre osoby zareagowały na wypowiedź Alicji.
Dzień dobry.
Za chwilę jadę na lotnisko.
Podrzucam (tylko dla niemieckojęzycznej frakcji) link do bardzo ciekawego tekstu o „przyjęciu” w Ameryce Pn. statku z uciekającymi z Niemiec Żydami.
https://www.welt.de/geschichte/zweiter-weltkrieg/article159761279/Roosevelt-liess-Jagd-auf-juedische-Fluechtlinge-machen.html
Moze to kwestia smaku i wrazliwosci, ale mnie brzydza bardziej od glupawych wypowiedzi na temat kobiet, klamliwe wypowidzi na temat ostatniego stalinisty, ktory zaprowadzil taki rezim na swojej wyspie, ze polowa ludnosci z wielkim narazeniem zycia uciekla na Floryde. Setki z nich utonely na pelnym morze. Tysiace ludzi zgnilo w wiezieniach. Brzydzi mnie, ale odrozniam ziarno od plew.I ciesze sie, ze wiekszosc Kanadyjczykow (komentatorow) wysmiala to oswiadczenie. A jakby ktos nie znal tego szokujacego pisma Premiera Trudeau, to prosze bardzo:
It is with deep sorrow that I learned today of the death of Cuba’s longest serving President.
“Fidel Castro was a larger than life leader who served his people for almost half a century. A legendary revolutionary and orator, Mr. Castro made significant improvements to the education and healthcare of his island nation.
“While a controversial figure, both Mr. Castro’s supporters and detractors recognized his tremendous dedication and love for the Cuban people who had a deep and lasting affection for “el Comandante”.
“I know my father was very proud to call him a friend and I had the opportunity to meet Fidel when my father passed away. It was also a real honour to meet his three sons and his brother President Raúl Castro during my recent visit to Cuba.
“On behalf of all Canadians, Sophie and I offer our deepest condolences to the family, friends and many, many supporters of Mr. Castro. We join the people of Cuba today in mourning the loss of this remarkable leader.”
Justin Trudeau, Prime Minister of Canada
Przykre, ze wspominajac o tym, ze Castro likwidujac na Kubie analfabetyzm, powiedzial takze dokladnie jakie ksiazki maja czytac. I glownie byly to ksiazki zawierajace jego wielogodzinne przemowienia. A za przylapanie u kogos ksiazki z biografia Walesy, to sie szlo odsiadywac na 6 lat minimum. Tyle samo za dokumenty Solidarnosci.
Ja bym tych rzeczy nie łączyła, nie mają ze sobą nic wspólnego.
Wypowiedzi Trumpa o kobietach nie były głupawe, lecz obrzydliwe i pogardliwe.
Trudeau, i nie on jeden, powiedział faktycznie głupstwo. Fidela trudno wybielać.
Doro, dyskusja z Racją to daremny trud.
Heleno (27 Listopad 2016, 14:44)wg ciebie wyrażenie „zamurowało mnie” oznacza reakcję surową?? Dlaczego piszesz o „natychmiastowym potępieniu” – nawiasem mówiąc zapomniałaś kogo potępiono. Przeczytałam wszystkie wypowiedzi (wbrew pozorom, ze zrozumieniem) i jeśli padły w nich słowa potępienia, to jedynie dla Trampa, ani jednym słówkiem, NIKT nie potępił Alicji.
Zdziwienie o ile wiem, nie jest potępieniem.
Swoją drogą brak potępienia wymienionego polityka ( i nie tylko jego), nadal budzi moje zdumienie. To się, niestety, rozlewa po całym Świecie.
Jest myślenie grupowe i poglądy obrotowe.
Oczywiscie, ze nie ma punktow stycznych miedzy stosunkiem do Castro a stosunkiem do kobiet. Poza generalna glupota wypowiedzi pilitycznej.
Zas ”zamuriwalo mnie” moze byc zdiwieniem jesli w parze z tym nie idzie domyslne ”nie zamierzam dyskutowac”, ”zabieram zabawki i sie wynosze”. Alicja, powtorze jeszcze raz, nie powiedziala nic gorszacego, wymagajacego pryncypilnego odporu.
🙂
Hancezko, jesli laska, nie podsrywaj zza wegla. Ja znam Twoja opinie na moj temat i wystarczy mi to by zrozumiec gdzie stoisz. A jesli chcesz ze mna mimo to rozmawiac, to rozmawiaj, a nie wysylaj jednozdaniowych odburkniec. Chyba, ze masz tak wielka pogarde, ze faktycznie uznajesz ze nie warto. Wtedy lepiej bedzie jesli mnie bedziesz totalnie ignorowac.
Wiadomosc dla Irka. Grzeska Drymera tez wlasnie wylano z Radia.
Najepszy korespondent zagraniczny jakiego mieli. No co za sukinkoty.
Litości Heleno, a w którym miejscu napisane było, że Alicja napisała „coś gorszącego”. Następna teoria spiskowa? Mamy takich teorii co godzinę i na pęczki.
Tak obie z Alicja odebralysny to co sie pojawilo po jej komentarzu nawolujacym do obnizenia temoeratury emocji. Taki byl poetycki wydzwiek reajkcji na jej wpis. Nie wszystko sie mowi wprost.
Heleno, dlaczego się tak bardzo dopatrujesz złych intencji i to u ludzi tak przyzwoitych i wrażliwych, jacy piszą w Bobikowie? Włóż czasami różowe okulary. Życie jest wtedy znośniejsze. Przed totalną depresją ratuje mnie właśnie Bobikowo. Tyle zła, wściekłości, chamstwa i podziałów mamy w Polsce, żeby nie zwariować – Bobikowo jest azylem i może niech takim zostanie – mimo różnic.
Ja zwróciłam uwagę na to, że zanim Trump objął rządy, już wiele osób mobilizuje się przeciwko niemu. Nie wypowiadam się o nim jako o prezydencie, bo czekam na czyny, podkreślałam to wielokrotnie.
A to, co powiedziałam o ocenie, zanim co…to jest najprawdziwszą prawdą, sądząc po niektórych wypowiedziach. Nie uważacie, że to jest bezcelowe? Prezydent jest wybrany i czas pokaże, co ma w zarękawkach.
Ktoś podał link do poczytania o Trumpie…takie dossier można przygotować na każdego, myślę, że przyszłe pokolenia będą miały łatwiej, będzie wystarczyło poszukać wypowiedzi w sieci aż do lat szczenięctwa 😉
Chciałam zauważyć, że Trump przyciagnął wyborców swoimi skrajnie prawicowymi hasłami, z których po wyborach już zaczał się wycofywać. To pokazuje oblicze społeczeństwa USA – nikt tego nie powiedziałby głośno, bo uznaliby go za bigota, ksenofoba, seksistę i tak dalej, ale anonimowo kandydata poparli. To jest zresztą postawa dziwna dla wielokulturowego, wielorasowego kraju, ale tak jest – ja dobrze wiem, jak to wygląda, na zewnatrz poprawność, a na pogaduszkach przy piwie we własnym gronie wyłazi to, co naprawdę się myśli.
Wszyscy tutaj interesujecie się polityką – bardzo proszę wskazać mi kampanię wyborczą, której wygrywający dotrzymałby wszystkich swoich przedwyborczych obietnic.
Martwi mnie to, że nie potrafimy spokojnie rozmawiać, rzuciłam tematem i zaraz kij w mrowisko, nasłuchałam się.
Przechodniu,
nie, nie wiemy o Trumpie praktycznie nic jako polityku, bo kampania to jedno, a rządy to drugie, on dotąd polityką się nie zajmował. Takie jest moje zdanie. I jeszcze raz dodam – wierzę w amerykańska demokrację, a Trump nie będzie dyktatorem, bo konstytucja mu na to nie pozwoli.
Haneczko,
polityka to brudny biznes, przecież wiesz o tym.
Heleno,
nasz śliczny premier co się nasłuchał w sprawie Castro, to się nasłuchał – on swoje rządy zaczął od przepraszania w Kanadzie wszystkich za wszystko, do kilkunastu pokoleń wstecz. Moim zdaniem to dobrze, że w imieniu rządu przeprosił kogo należało za rządy poprzednie, ale prywatnie od różnych ludzi słyszę, że dałby sobie spokój i zabrał sie do roboty. Ja uważam, że takie gesty są ważne, to, ze Kanada nigdy nie prowadziła ekspansywnych wojen nie znaczy, że u siebie w domu nie kryła brudów. O tym dopiero od jakiegoś czasu sie rozmawia.
Jeszcze tylko dodam, że Kanada od zawsze miała dobre stosunki z Kubą, a ponieważ USA zawiesiły stosunki z Kubą, Kanada weszła automatycznie w rolę najbliższego sąsiada w Pn.Ameryce. Często-gęsto wystepując jako pośrednik w różnych sprawach między USA i Kubą.
Trudeau powiedział to, co w takim momencie mówi dobrze wychowany człowiek.
Nie wiem, który fragment jego wypowiedzi można nazwać głupstwem. Nie wybielał go, ani nie krytykował, wymienił konkretne zasługi, wspomniał, że mimo kontowersyjności tej osoby, jego krytycy i wielbiciele atestują mu miłość do Kuby i swojego narodu.
A że ta miłość może być destrukcyjna, wiadomo skądinąd 🙄
We wczorajszych programach TV na arte i na niemieckich stacjach przedstawiono bardzo obszernie historię jego długiego życia, osiągnięcia i błędy, ale nikt jakoś nie tryumfował, że El comandante wreszcie szlag trafił 😎
A swoją drogą, to kobiety za nim szalały 😉
Młodzi wrócili z podróży poślubnej.Szczęśliwi, wpatrzeni w siebie. Ponad 300 zdjęć mam do obejrzenia. Jutro skoro świt jadę na dyżur do psa.
Dobranoc Wszystkim. 🙂
Dobranoc, Mar-Jo 🙂
Kim jest Trump, Alicjo?
Ptak ptakowi nie jednaki człek człekowi nie dorówna dusa dusy zajrzy w oczy nie polezie orzeł w gówna
S. Wyspiański „Wesele”
Trump „polazł w gówna”.
„I to by było na tyle”.
Oo, 😳 Kontrowersyjny, oczywiście. Ten Fidel.
A dziś na słupku przy przejściu przez ulicę zauważyliśmy przypiętą na wysokości oczu, zadrukowaną kartkę formatu A4, a na niej… fragment przemówienia Fidela w ONZ w 1979 roku. Pod spodem było dopisane „RiP Fidel Castro”.
Pierwszy raz tutaj zdarzyło mi się widzieć coś takiego.
Musi jakiś cichy wielbiciel.
Markotowi przytrafiła się literówka 😯
Post adwentowy ścisły.
Karmienie Bandy ogrodem i domem.
Spacery, zwłaszcza górskie, tylko na kolanach.
Wielbienie Fidela miłosiernie odpuszczam.
No i fajnie jest na świecie. Trump prezydent, a w Bobikowie Helena i Alicja orędowniczki jego. Od strony logicznej mają rację. Przez pierwsze trzy lata nie wolno oceniać demokratycznie wybranego przywódcy. Poczekajmy z ocenami do Olimpiady w Berlinie.
Dla poprawy humoru, hyhy… 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,21039282,to-jest-kompromitacja-tvp-panstwo-zescie-oszaleli-glinski.html#MT
Hyhy. Z lekka oprzytomniał, gdy wdepnęli na jego podwórko 😈
Dobre! Dzięki Doro! 😀
Faktycznie poprawił mi się.
Andsolu, Alicja daje mu szansę.
Ze wszystkich sił staram się zrozumieć Alicję. I nie oceniam. Chciałabym zrozumieć, dlaczego pociąga coś, co mnie odpycha.
On już tak drugi raz. Czyżby do trzech razy sztuka?
Ten wicepremier, żeby nie było, że Trump.
pytanie retoryczne – pytanie zadane nie w celu uzyskania odpowiedzi, lecz w celu skłonienia odbiorcy do refleksji na określony w pytaniu temat. np: idziemy na browara?
Alicjo
Jedna z moich lektur, do których wracam z pewną stałością:
ALICJA. Nie jestem w stanie zapamiętać rzeczy, które się jeszcze nie zdarzyły.
BIAŁA KRÓLOWA. To bardzo kiepski rodzaj pamięci, taki, który działa tylko w przeszłość.
to też dobre
PA, jesteś bezcenny 😀
W to drugie to ja nie wierzę 😈
Wreszcie rozumiem, dlaczego system edukacji wymaga reformy – wygląda na to, że obecnie wymaga się od dzieci wiedzy na temat funkcjonowania układu trawiennego krasnali i panujących u nich zasad dystrybucji dóbr w warunkach niedoborów. 😯 Wolę nie myśleć, co powiedziałaby sierotka Marysia o takim sponiewieraniu baśniowości krasnoludków.
Tak, Markot, Najwazniejsze slowo w tym oswiadczeniu 'kontrowersyjny”. Kontrowersyjnym mozna nazwac Kaczynskiego czy Macierewicza, Putina wreszcie. Ale nie Stalina, Mao czy Kim Ir Sena. Castro ma bardzi duzo krwi na rekach i wiele zlamanych zyc.
Przechodniu,
daj spokój…nie musisz mi uświadamiać, kim jest Trump, ja tu mieszkam 34 lata i orientuje się jako tako w tym, co jest grane.
Trudno rozmawiać, kiedy chcą mi urwać głowę za to, że, wydaje mi się słusznie, stawiam pytanie – dlaczego z góry stawiacie na porażkę i już z góry wiecie, jak to będzie, kiedy Trump przejmie prezydenturę?
Mar-Jo nie odpowiedziała na moje pytanie, haneczka też w okopach, a przecież ja nikogo nie zaatakowałam. Zadałam pytanie.
Przykro. Już więcej nie będę.
HANECZKO,
mnie Trump nie pociaga. Ani też nie odpycha (jeszcze), mieszkam po sąsiedzku, dlatego chcąc niechcąc mam sporo wiadomości na temat, choćby śledząc dzienniki najważniejszych stacji amerykańskich.
Paradoxie,
zgaduję, chyba cytujesz „Alicję z krainy czarów” – nigdy nie czytałam i jak dla mnie, czas na to już chyba minął.
I jeszcze raz powtarzam – jest mi przykro, ze niektórzy wiedzą lepiej, co tam w mojej głowie, podobnie jak nadal zdumiewa mnie pani Ostaszewska, która twierdzi, że „wiemy co jest w głowie Trumpa i to jest cios dla kobiet całego świata”.
Jakoś dziwnie nie boje się Trumpa ani żadnego innego faceta, który chciałby mi zadać cios. Stawiam na amerykańskie kobiety (w razie czego) – nie dadzą sobie w kasze dmuchać na pewno.
Pytanie za 100$ – kto stał za Trumpem i jego kampania wyborczą i doprowadził do jego zwycięstwa? Kobieta!
I bynajmniej nie była to Melania, tylko szefowa sztabu wyborczego.
Pogooglajcie sobie.
Skoro już jesteśmy na etapie rozmowy w stylu „pogooglajcie sobie”, to mnie zamiast wysyłać do googla wiele nauczył jrk podając linkę do artykułu o młodych zdolnych ludziach z malutkiego miasteczka w Macedonii, którzy zgrabne banialuki wysyłali (dla robienia klikowalności czyli dla zarobku) o zapachu siarki płynącym od Hillary Clinton i o muchach krążących wokół jej głowy — a że sam zainteresowany całkiem podobne rzeczy opowiadał o niej w debatach telewizyjnych, to ileś milionów świetnie w Biblii wykształconych Amerykanów entuzjastycznie podjęło obietnicę, że zostanie ona poddana dochodzeniu, po tym jak Trump wygra.
Rozumiem, Alicjo, że kalumnie rzucane przez kandydata na drugiego kandydata nie mówią niczego jakim on może być prezydentem, że dawne opowieści o chwytaniu kobiet za cipki to też nic ważnego, że banialuki o budowaniu muru albo o wyganianiu muzułmanów (w kraju, którego konstytucja zapewnia równe traktowanie ludzi niezależnie od ich wiary religijnej) to też coś, nad czymś nie warto się zatrzymywać.
Z pewnością nie mniej uważnie niż ja oglądałaś ich trzy debaty w tv i pamiętasz oznajmienia Trumpa, że jeśli nie płacił podatków od swoich milionowych inwestycji to była to wina Hillary, bo to ona ustanawiała prawa (tak, ona wedle niego przez lata ustanawiała prawa w USA), które pozwalały mu i innym bogaczom nie płacić. No więc rozumiem, że do Ciebie ta logika i wnioski z niej płynące dociera i też w niczym wedle Ciebie na przyszłość jego prezydentury nie rzutuje.
Tak po prawdzie, to znacznie wolę dowcipy, który PA tu linkuje. Twoje coraz bardziej odrzucają od pojawiania się tutaj.
Poprosze o wiecej dowcipow, Alicjo. Zrob to dla mnie, please. 🙂
Heleno, od dłuższego czasu staram się nie zwracać uwagi na to, co wypisujesz, bo powiadamiasz jednocześnie, że jesteś schorowana i otoczona nieszczęściami, więc zasady współżycia społecznego nakazują w przypadku nieznośnych a schorowanych osób milczeć, żeby stanu ich nie pogarszać. Ale jeśli swoją zaczepką sugerujesz, że jesteś już w swoim naturalnym, czyli wojowniczym stanie, być może powiem Ci parę rzeczy, których inni Ci oszczędzają. I zostawię na boku intencję wytrzymania w milczeniu do czasu póki w Twoich wywodach Trump nie stanie się tak nietykalny jak królowa brytyjska. (Oczywiście gdy będziesz takie teorie wygłaszała na „swoim fejsbuczku” to nic mi do tego, bo tam się nie spotkamy).
Dzień dobry.
Kiedyś, kiedyś wpadłem tutaj tylko na bardzo krótko i chcę zapewnić tych, których moja osoba denerwuje, że to również nie będzie długa wizyta. Ot, na chwilkę.
Ja tylko w sprawie Trumpa. Jestem chyba jedynym tutaj, który głosował. Dlatego czuję się upoważniony do krótkiego komentarza. Głosowałem na panią Hillary Clinton.
Nigdy nie zagłosowałbym na kogoś, kto mając taki majątek od 18 lat nie płaci podatków, podobno nie ma z czego.
Nigdy nie zagłosowałbym na kogoś, kto z taką nienawiścią wyraża się o tutejszych imigrantach. Znam ich wielu, bardzo wielu, to ludzie mieszkający tutaj od lat, wykonujący najgorsze prace za najgorsze pieniądze, poniżani, oszukiwani na każdym kroku. Mają urodzone tutaj dzieci, są zasymilowani. Będę pierwszym, który stanie w ich obronie przed deportacją, mnie deportować na szczęście nie mogą.
Nigdy nie zagłosowałbym na kogoś, kto z taką pogardą wyraża się o kobietach, to powinno w ogóle przekreślić jego kandydaturę. Niestety nie w Stanach.
Nie czekam na to zrobi Trump, czekam na decyzję elektorów. Coraz głośniej się mówi, że może być różnie… Oby!
Andsolu, uczciwość każe mi napisać, że nie staram się oszczędzać Heleny, a wyłącznie się. Nie mogę pozwolić, żebyś przypisywał mi szlachetne pobudki, których nie mam.
Dzień dobry. 🙂
Kawa z greckimi słodkościami!!
Dzięń dobry 🙂
kawa
Polityk Trump pomawia Jill Stein o to, że zamierza ukraść około 6 milionów dolarów zebranych na ponowne przeliczenie głosów wyborczych.
Chwilę temu nawoływał Amerykanów do pojednania. Wypisz, wymaluj Kaczor Wielki.
Jakim prezydentem będzie Trump, trudno dokładnie przewidzieć. Jedno jest pewne: pierwszym, który ma fryzjera z poczuciem humoru.
Dzień dobry 🙂
Dodatkowy uśmiech dla Nowego @ 6:11 🙂
Zastanawia mnie ta fryzura a’la kaczy kuper. Poczucie humoru czy złośliwość fryzjera? Zły gust czy kompletne zaślepienie nosiciela?
Zdumiewa mnie trochę dyskusja na temat Trumpa. Niezbyt warto o tym gadać, lepiej oglądać piękny mural lubelski. Jednak teraz trudno się na nim skupić, bo niektóre wypowiedzi na temat Trumpa zbyt nurtują. Równiez na temat poprawności politycznej. Nie zgadzam się, że można ją utożsamiać z przyzwoitością. O przyzwoitość najlepiej było pytać Bartoszewskiego, który dobrze to pojęcie rozumiał. Poprawność polityczna to przyzwoitość według aktualnych standardów „towarzystwa”. A ta nie zawsze każdemu pasuje.
Co do Trumpa w 100% zgadzam się z Przechodniem i za nim z Wyspiańskim. Pisałem już, że znam ten rodzaj ludzi, którzy są w pełni przekonani o słuszności swoich poglądów. Te poglądy są ważniejsze od przyzwoitości i nawet od prawa, więc analogie z Prezesem mnie nie dziwią. Alicja ma prawo optymistycznie sądzić, że w praktyce te cechy Trumpa mogą nie wpłynąć na decyzje podejmowane przez rząd USA, który kieruje się pewnymi zasadami. Trumpowi posada Prezydenta nie była potrzebna do niczego innego niż sprawowanie władzy. Dlatego sądzę, że będzie starał się realizować wszystko zgodnie ze swoimi poglądami. Nie wiem, które są najbardziej prirytetowe. Jeżeli powrót do idei Roosevelta współrządzenia światem razem z Rosją, to możemy się spodziewać tylko najgorszego. To tak z polskiego punktu widzenia.
Rozumiem Alicję pod pewnymi względami. Demokracja się zepsuła praktycznie na całym świecie. Myśl o jej naprawianiu jest szlachetna, ale nie można liczyć na to, że naprawią ją ci, którzy chcą rozwalić system. W Polsce patrzymy na „dobrą zmianę” i na wypowiedzi Kukiza, który myśli, że pomagając Kaczorowi wszystko rozwalić pomoże stworzyć nowy system dobry dla ludzi. I jeszcze jedna sprawa zasadnicza. Niczego dobrego nie można się spodziewać po tych, którzy swoje kampanie oparli na kłamstwie. W to żaden przyzwoity orzeł nie polezie.
Tak na marginesie kandydatura Clinton też nie była mi miła. Może ktoś zapytać, co mnie osobowość Prezydenta USA może obchodzić. Otóż może, skoro USA stają od czasu do czasu na straży demokracji na świecie i z całą pewnością ich polityka wpływa na losy świata. W Polsce też rządy PO w ostatnim okresie mnie nie zachwycały, ale i tak na PO głosowałem. Teraz coraz częściej słyszę, że rządy PO nie były takie złe, jak się niektórym wydawało. Gdybym miał oceniać, powiedziałbym, że zaniechań i ustępowania różnym silnym lobby było za dużo, ale większość ministrów była kompetentna (na pewno z wyjątkiem Nowaka, który na pewno nie miał prawa zajść tak wysoko) i można było mieć przeświadczenie, że nie dojdzie do jakiejś katastrofy. To mało i dużo zarazem. Po Clinton spodziewałbym się czegoś podobnego jak po PO w Polsce. Kościec etyczny umiarkowany i dbałość o zapobieganie katastrofom.
Why does Trump love the poorly educated? Because they only know their ABCs „Anybody But Clinton”.
Swego czasu Helena w Bobikowie krytycznie wyrazila sie o Andsolu, ktory cytujac zrodlo, wskazal ze opinia ta, to niegodne pomowienie. Poprosil Helene o przeprosiny na blogu, lub wplate 1000€ na cel dobroczynny (o ile dobrze pamietam). Poniewaz Helena od jakiegos czasu zamieszcza znow swoje wpisy na blogu, zapytana zostalam przez znajomych jaka byla odpowiedz Heleny. Niestety, nie sledzilam w tym roku regularnie Bobikowa. Przejrzalam wyrywkowo blog, ale nic nie znalazlam. Poniewaz sprawa ta pozostawila przykre wspomnienie, prosilabym Helene o link do jej reakcji. Bede wdzieczna.
@Nowy:
Jest jeszcze co najmniej jedna osoba, ktora glosowala 8. listopada. Z takim samym rezultatem, jak glosowalem poprzednio w polskich wyborach prezydenckich w 2015 r. Podobienstwo obu wyborow jest uderzajace: w obu przypadkach jeden z kandydatow stal sie obiektem kampanii opluwania, wzmocnionej przez internet i „social media”. Jesli chodzi o Komorowskiego, to kampania ta chyba nie byla dlugotrwala (rok przed wyborami, o ile zauwazylem), ale za to intensywna. W wypadku Hillary trwala ona co najmniej 24 lata. Konkretnie, pamietam te kampanie osobiscie od momentu, gdy jako First Lady probowala ona wprowadzic w zycie system powszechnych ubezpieczen medycznych (co za zbrodnia, prawda?). Pozniej doszly jeszcze gorsze zbrodnie…
A na Kolegium Elektorow bym nie liczyl. To jest czcza formalnosc.
Monty, to było prawie tak, ale niezupełnie. Wtedy oznajmiałem gotowość przekazania Helenie (a nie skłonienia jej do wpłacania na szlachetne cele) tysiąca euro oraz dla dwóch osób zaświadczającą jej wersję po pięćset euro, gdyby jej”informacje” (o tym, że z jakiejś listy Michał, Dorota oraz ja byliśmy wyrzucani) okazały się prawdziwe. Po odbiór kwoty przedstawiając dowody nie stawiła się, ale prośby, by w przeciwnym razie intrygi swoje w inne miejsce przeniosła, też nie zostały spełnione.
I rozwija karierę Niszczycielki Blogów.
Och witaj, Monti, dawno Cie tu nie widzialam.;)
Moge Ci ulatwic poszukiwania i przypomniec jak bylo naprawde.
Po jakims kolejnej erupcji Andsola, napisalam, ze mnie nie zdziwil, bo wiem, ze w swoim czasie nalezal do pewnego zamknietego forum, gdzie ludzie przylaczali sie wylacznie za zaproszeniem. Po pewnym czasie zostal (wraz z kolega 😉 ) z niego wyproszony za paszkwilanctwo. Andsol zaproponowal mi, jesli dobrze pamietam, wplacenie tysiaca jakichs jednostek platniczych, nie pamietam czy byly to dolary czy funty, jesli mu zacytuje na czym polegalo to paszkwilanctwo.
A poniewaz mam dosc wlasnych dowodow, to naprawde nie musze daleko szukac. Chocby ten dziesiejszy jego wpis sugerujacy, ze skarze sie na jakies choroby i inne nieszczescia (w domysle – szantazuje tym otoczenie), i tylko dlatego unika wchodzenia w polemike ze mna. Jest to oczywoscie kolejne klamstwo na moj temat.Nie pamietam abym tu pisala o jakichs swoich chorobach.
Zas nie tak dawno temu ( w sierpniu) reakcja Andsola na moja kulturalna i entuzjastyczna propozycje aby uczcic Bobika jednym z najlepsych jego wierszy, Andsol zareagowal takim oto kolejnym wyziewem:
”Jak to miło odkryć, że Helena jest w pełnej formie, i to na dwóch frontach. Na fb (dowiedziałem się) nie tylko rozpacza, że teraz Bobikowo już jest nic nie warte, robi własną ulepszoną kopię jego i nominalnie odgrywa się na nieprzyjaciołach, a tu z zapałem ustawia standardy jak, kiedy i czyimi pomysłami należy w jedyny słuszny sposób upamiętniać Bobika. Tyle lat poza Polską, a ciągle wierzy, że lud to takie coś, co należy brać za mordę.”
Zwracam zatem uwage, ze kazde zdanie w tej wypowiedzi jest klamstwem i pomowieniem:
”Rozpacza, ze Bobikowo teraz jest nic nie warte” – cytat poprosze.Nigdy ani jednym slowem nie ocenialam obecnego stanu Bobikowa. Ani tym bardziej nie rozpaczalam. Jestem chorobliwie wrecz lojalna wobec blogu i jego Zaloycielki. . To co napisal jest klamstwem.
”Robi wlasna ulepszona kopie jego i nominalnie odgrywa sie na nieprzyjaciolach” – cytat poprosze.
Nastepne zdanie o standardach ktore rzekomo narzucam – to mnie nawet uceszylo, ale na krotko bo zdanie nastepne jest juz paszkwilem tak podlym, ze zaparlo mi dech w piersiach: ”Tyle lat poza Polską, a ciągle wierzy, że lud to takie coś, co należy brać za mordę.”
Wynika otoz z niego, ze zarowno przed wyjazdem z Polski, jak i przez te wszystkie lata po wyjezdzie wierzylam i glosilam jakas oblakana wersje autorytaryzmu, przy ktorej Stalin i POl Pot wysiadaja. Nikt na te slowa nie zareagowal publicznie, choc na prywie dostalam dwa listy ze slowami ubolewania. Jeden z nich od uniersyteckiego kolegi Andsola, ktory sie bynajmniej nie zdziwil, ale bylo mu przykro, ze ja musialam to czytac.
Poprosze teraz o moje tysiac jednostek platniczych.
Bardzo proszę kogoś , kto ma mój adres mailowy o sygnał, że to !@#$&(^%$# się skończyło.
PA to anioł, nie człowiek.
Czy coś nas jeszcze może zdziwić?
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,21040194,holocaust-na-lodzie-wystep-zony-rzecznika-putina-w-rosyjskim.html#ge_related=1
Mar-Jo, to bardzo smutne.
Tak, PA to anioł.
Przepraszam Bobikowo, ze niepotrzebnie wrocilam do wymiany zdan miedzy Helena i Andsolem w kwietniu tego roku. Nie podejrzewalam, ze Helena pozostala przy swojej „odpowiedzi“ (23.04.2016, 00.25) na argumenty i wyzwanie Andsola (23.04.2016: 00.04). Andsolu, dziekuje za link. Heleno, moja prosba dotyczyla podania linku w tej konkretnej sprawie, czy przeprosilas, czy tez otrzymalas 1000 €. Wybacz, ze nie bede ustosunkowywac sie do Twoich opinii na temat Andsola, czy opinii Andsola na Twoj temat. Jesli moge, to prosilabym Cie o wykropkowywanie niedobrych slow, jesli juz koniecznie musisz takowych uzywac (ostatnio 27.11.2016: 16.52). Wszystkim bedzie oddychalo sie lepiej.
Mnie tez jest niewypowiedzianie smutno, gdy w ogluszajacej ciszy moich kolegow i kolezanek ( a sa wsrod nich tacy, ktorzy poznali mnie w realu, siedzieli przy moim stole i byli z najwieksza serdecznoscia witani i fetowani) moge byc opluta. I nawet mojego swietego prawa do obrony wlasnej czci i dobrego imienia niektorzy, jak mi sie wydaje, gotowi byliby mnie pozbawic. Zas paszkwilant, ktoremu to zawdzieczam i ktory w swoim czasie obsypywal mnie mailami z wyrazami najwyzszego szacunku i nawet podziwu, jest gora. I on wlasnie bedzie mial ostatnie slowo.
Bezgranicznie smutno, bo pamietam w jakich okolicznosciach zakladany byl ten blog.
Monty, niniejszym wykropkowuje slowo ”nie po..waj” . Dalam sie sprowokowac a powinnam byla zignorowac. Sorry.
Heleno, podnoszę ofertę do 5.000 euro za udowodnienie, że Dorota, Michał i ja (w jakiejkolwiek konfiguracji) zostaliśmy wyproszeni za paszkwilanctwo […] z pewnego zamknietego forum, gdzie ludzie przylaczali sie wylacznie za zaproszeniem – czyli z Widmokregu, jedynego takiego forum, do którego w życiu należałem.
Natomiast nie dam funta kłaków za wiadomość, że wyrzucono mnie uprzednio ze scentrowanej na antysemityzmie listy Polska-L – ale tam przyłączyłem się się na własną (spowodowaną ignorancją na temat „kto jest kim”, a szczególnie kim jest Mirosław Jan Wiechowski, „Gajowy Marucha”) prośbę, a o wyrzuceniu mnie stamtąd sam powiadomiłem miasto i świat. A tam ani Doroty, ani Michała nigdy nie było.
Tak, pamiętam, że kiedyś dobrze o Tobie mówiłem. A potem poznałem ludzi, którzy Cię dobrze znają. I teraz cenię Cię nie za wspaniałe działania na rzecz ludzkości, a jako zdolną pisarkę od auto-promocji.
Z klamczuchem mialabym sie zakladac o pieniadze? A potem szukaj wiatru w polu? 🙂
A od autopromocji chyba faktycznie jestem nie najgorsza, skoro po roku mam kolo trzystu osob regularnie odwiedzajacych moja strone, nie wpraszajac sie sama do nikogo (prawie do nikogo, bo wprosilam sie do Wojciecha Tochmana, do Henryki Krzywonos i do swietnej kobiety Samolinskiej bodaj, bo bardzo mi sie spodobala i jest sliczna), wszyscy przyszli sami i entuzjastycznie lajkuja, komentuja, udostepniaja.
A jak tam u Ciebie? Tez masz taki tlok, ze musisz sie opedzac?
Niektore dialogi powtarzaja sie do tego stopnia, ze niedlugo bede w stanie sama je napisac bez udzialu stron.
Mysle ze od strofowania (zamiast sie, nawzajem, itp) jest moderator, i proby zastapienia go nie tylko nie pomagaja, lecz wrecz prowadza do sytuacji gorszych od tych ktore je sprowokowaly.
Wracajac do Trumpa, calkowicie zgadzam sie z Przechodniem, Nowym (milo znow Cie zobaczyc 🙂 ), i Jrk. Przyznam ze nagroda z ramienia mniejszosci etnicznych, ktora wg informacji Heleny otrzymal elekt, troche mnie zdziwila. Znaczy ze jest to czlowiek ktory, sadzac po kampanii, w najlepszym wypadku
przedstawia cele nad srodki.
Dziwi mnie kredyt zaufania przyznawany mu tu przez niektorych Koszykowiczow. Kampania wyborcza byla jak najbardziej dzialaniem politycznym, a cale jego zycie swiadczy o jego preferencjach i wartosciach. Za to nie zgadzam sie z krytyka faktu ze nie placil podatkow: nie placil poniewaz, jesli dobrze rozumiem, znalazl „dziury” prawne ktore pozwolily mu ich nie placic. Szukanie takich dziur jest ogolnie szanowanym i wysoko platnym zawodem, i jesli jego doradcom sie udalo, jest to fiasko regulatorow.
Fakt ze wygral wybory w demokratycznym systemie nie nadaje mu w moich oczach szacownosci. Demokracja jest najlepszym z systemow ale to nie znaczy ze daje stuprocentowa gwarancja, i wolalabym nie przypominac ze pokolenie naszych rodzicow naocznie sie o tym przekonalo. Pomijajac fakt ze w popular vote Trump przegral.
Sadzac po jego deklaracjach przedwyborczych, w ktore wierze, mysle ze za jego prezydentury gospodarka Stanow bedzie wygladala dobrze, zas obywatele, szczegolnie slabsi (ekonomicznie, etnicznie), gorzej.
A jak tam u Ciebie? Tez masz taki tlok, ze musisz sie opedzac?
Nie, nie mam tłoku, Heleno. I szczerze współczuję potrzeby opędzania się.
W demokracji najczesciej sie glosuje na 'mniejsze zlo’. Taka jest natura zwierzecia. I najczesciej tez jest tak, ze nawet jak nieco ponad 50% elektoratu pofatyguje sie na wybory, to juz jest dobrze. Ja w tym roku nie pofatygowalam sie – z roznych powodow, glownie wlasnych, ale takze dlatego, ze nie zachwycali mnie kandydaci. Wiec nie poszlam. Chyba zle zrobilam i wbrew wlasnej propagandzie obywatelskiej odpowiedzialnosci – isc nalezy, no matter what.
I oczywiscie masz racje, Lisku, ze Trump stawia cele ponad srodki. A srodki byly czasem paskudne, ale absolutnie nie mniej paskudne byly czasami srodki do jakich uciekala sie druga strona, np udostepniajac Hillarii pytania przed debata. To jest gorsze, w moim przekonaniu, niz jego konsumpcyjny stosunek do ladnych mlodych kobiet.
Trump rozpetal nagonke na mniejszosci i dal swoim zachowanie i dzialalnoscia przyzwolenie na pogardliwy stosunek do kobiet. Jesli chodzi o kulture i wartosci spoleczne wygrana Trumpa jest o cale niebo bardziej szkodliwa niz niedoszla wygrana Hillary. Osobiscie uwazam ze to jest kleska.
lisku, o niepłaconych przez Trumpa podatkach mówiło parę osób, więc tylko przypomnę (wyjaśniająco), że u mnie nie jest to krytyka faktu ale podkreślenie, że zrzuca na innych winę za mataczenie własne czy jego adwokatów, bo odniosłem się do oznajmienia Trumpa, że jeśli nie płacił podatków od swoich milionowych inwestycji to była to wina Hillary, bo to ona ustanawiała prawa.
Nawiasem, przypomniało mi to urywek z Wańkowicza gdzie mówi, że przedsiębiorca w USA obiecuje przesadzenie drzewa z gwarancją za tyle, a bez gwarancji za o wiele mniej. A gdy ktoś wybiera wariant bez gwarancji, firma ścina drzewo zostawiając mały pień i ściętą część po prostu wsadza do ziemi we wskazanym miejscu.
Wtedy bardzo mnie to zszokowało, bo myślałem, że złe wieści o Stanach to tylko wymysły komunistów.
To nie ja jestem zrodlem infornacji o Honorowym Medalu dla Trumpa. Do tej pory , w ciagu 20 lat od ustanowienia, otrzymalo ja 80 osob. NYTimes wymienia ich wszystkich i w czwartej linijce od dolu ( w kolejnosci alfabetycznej), wymieniony jest Donald Trump:
http://www.nytimes.com/1986/10/16/nyregion/80-named-as-recipients-of-ellis-island-awards.html
W ciagu 30 lat od ustanowienia, a nie jak napisalam od 20.
Andsolu, tz ze oskarzal ja personalnie, a nie system? To z jego strony wykorzystawanie sytuacji i pyskatosc, ale on ma styl prostacki i wcale tego nie ukrywa, zdaje sie nawet ze jest z tego dumny.
Co do gwarancji i bez, znam inna wersje – firma przepowiadajaca plec nienarodzonego dziecka, w razie blednej predykcji zwracaja koszty. Oczywiscie jest to dowcip z przed ultradzwiekow. (Co do drzewek – u moich rodzicow jest jedno ktorze przesadza sie wlasnie w ten bezgwarancyjny sposob , dziala bezblednie 😆 ).
Przypomina mi sie pierwszy glosny sukces jego przyjaciela i entuzjasty Giuliani’ego jako burmistrza Nowego Jorku. Miasto mialo problem ogromnej liczby bezdomnych, niektorzy wrecz przyjezdzali do NJ by zyc tam na ulicach. Wieczorem w centrum wygladalo to rzeczywiscie problematycznie – trotuary zajete przez siedzacych/lezacych na ulicy ludzi. Giuliani owszem rozwiazal problem: zakazal bezdobnym prawa przebywania w miejscie, wyrzucil ich poza granice municypium. I juz. Mysle ze tak beda wygladaly rozwiazania Trumpa.
Skoro jestesmy przy Trumpie i podobnych mu: Masza Gessen w GW.
http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21032788,szesc-zasad-zycia-w-dyktaturze-masha-gessen.html
Jrk, Wyborcza zada prenumeraty, ale znalazlam oryginal (ang.):
http://www.nybooks.com/daily/2016/11/10/trump-election-autocracy-rules-for-survival/
Ostatnio był u nas wysyp nagród dla Kaczyńskiego i Macierewicza. W swoim czasie nie szczędzono ich dla
Ceausescu. A pewnie i dla innych dyktatorów.
Przechodniu, ale ta nagroda zostala przyznana kilkadziesiat lat temu.
Heleno, czy RZECZYWIŚCIE uważasz, że znajomość pytań przed debatą (naganna w istocie, zgadzam się) jest GORSZA od KONSUMPCYJNEGO stosunku „do młodych, ładnych kobiet” ❓
Nie rozumiem. Nie poznaję Cię. Chyba to nie ta sama osoba, którą wydawało mi się, że znam. którą lubiłam i ceniłam.
Jestem wstrząśnięta.
– dziadku co to tak przechodzi?
– ludzkie pojęcie, wnusiu!
Tak, uwazam. Przykro mi, ze Cie zawiodlam. Uwazam, ze oszustwo Hillary dotyczylo zncznie wiekszej liczby osob. Debaty przedwyborcze traktowane sa ze smiertelna powaga w Ameryce. Dlatego przegrywajac debate z Carterem, prezydent Ford przegral wybory. Jednym lapsusem o Polsce. Udzuwwlilam chyba z 6 wywiadow nazajutrz, objasniajac dlaczeho Polska nie jest suwerenna. Wszystkie dzienniki sie od tego zaczynaly.
W zadbym wypadku natomaiast nie pochwalam konsumpcynego stosunku do kobiet. Nie pochwalam takze gdy urzedujacy prezydent wykorzystuje seksualnie mloda glupia sikse, ktora dla niego pracuje. Czasami w zlych momentach mysle, ze chlopy takie som. A przynajmniej spora ich czesc. Jak maja wladze i okazje to sie czasami tak zachwoujom. Oczywoscie, ze nie wszyscy – zanim zostne obsobaczona.
Lisku:
Istotnie, GW jest za „sciana oplaty” (z wyjatkami), ale NY Review of Books rowniez (tez z wyjatkami). Na NYRB mam subskrypcje, a na GW znalazlem sposob (moge go zdradzic, ale tylko prywatnie). Jak kogos dany artykul specjalnie zainteresuje, moge zawsze podeslac emailem (jrk011″malpa”gmail.com).
Tutaj nowszy tekst Maszy Gessen na ten sam temat:
http://www.nybooks.com/daily/2016/11/27/trump-realism-vs-moral-politics-choice-we-face/
No właśnie, „chłopy takie som” – a dlaczego som? Dlatego, że im na to pozwalamy. Dlatego, że nie mamy godności. Dlatego, że zwykłe oszustwo – naganne, ale nie robiące krzywdy nikomu – uważamy za gorsze od traktowania ludzi (a co, kobiety może nie są ludźmi?) jak przedmioty, i to pogardzane.
Tak długo, jak będziemy tak postępować, nie wyjdziemy mentalnie z średniowiecza, Heleno.
I żeby było jasne, jeszcze raz powtarzam, że nie popieram oszustwa. Jednak po stronie Clinton było oszustw bez porównania mniej.
Ciekawe, czy ktokolwiek powiedziałby bagatelizująco „baby takie są”, gdyby to H.C. mówiła tak o mężczyznach.
Dla mnie Trump to tylko samiec. Kudy mu do mężczyzny.
Pragne Cie zapewnic i uspokoic, Doro – cokolwiek moje zapewnenie jest warte – ze moj stosunek do praw kobiet i godnosci kobiet jako ludzi, nie zmienil sie od z grubsza 46 lat. Mogl jedynie sie poglebil i poszerzyl horyzonty. Nawet na tym tu blogu znalazlabym takie osoby, ktore przekonalam, ze nie chodzi Osmego Marca o ”kwiatek dla Ewy” ale o prawa. I ze nie Swieto Kobiet, tylko Dzien Kobiet jak Klara Zetkin wymyslila. 🙂
Mam wiec cicha nadzieje, ze osobiscie wyszlam ze sredniowiecza i ze pomoglam wyjsc niektorym innym, kobietom i mezczyznom.
Czy moglbysmy na tym zapewnieniu zakonczyc sprawe mojego podejrzanego feminizmu?
A skąd pewność, że druga strona nie znała pytań przed debatą? Jeśli nawet nikt tego dotąd nie ujawnił… Jakby Trump znalazł tylko odpowiednie dojście, to jestem absolutnie pewny, że bez żadnych moralnych skrupułów by skorzystał.
Poza tym – czemu jedynie przeciwnikom Trumpa zarzuca się tutaj groupthink. A co z gorącymi zwolennikami tego prostaka i oszusta? (Oszusta np. w sprawie posiadanego majątku; prostaka chyba nie trzeba egzemplifikować…). Sami niezależnie myślący mędrcy, wolni od stadnych odruchów? 😉
Wskaz mi, Scichapeku, goracych zwolnennikow tego prostaka na tym blogu, a ja juz sie z nimi rozprawie, ze sie nie pozbieraja. Dwie osoby, ktore znam osobiscie ktore glosowaly na Trumpa, zrobily to glownie dlatego, ze Hilaria wzbudzala w nich wieksza odraze niz Trump. A cztery lata temu glosowaly na Obame.Osiem lat temu tez nie. POczuly sie oszukane i zawiedzione, uznaly, ze chca zmiany.
Moje uwagi dotyczace groputhink dotyczyly nie swiata jako takiego, tylko wypowiadajacego sie tu lub milczacego z konformizmu towarzystwa.
Heleno, przekraczasz jednak miarę w obrażaniu innych.
Nie po to bywam na blogu Bobika, żeby się wdawać w każdą pyskówkę.
Ciebie nawet śmiertelna choroba Kingi nie powstrzymywała, ja nie mam
takiego charakteru.
Mam wystarczająco dużo problemów i nie widzę powodu do wkraczania w każdą awanturę, którą ktokolwiek tu wywołuje.
Oświadczenia różnych osób przyjmuję do wiadomości i nie mam ochoty ich komentować. Obowiązku, póki co nie ma.
Odpowiada mi atmosfera przyjaznych stosunków.
Jeżeli to jest konformizm, to jestem konformistką.
Hej, to ja, anioł (zagłady).
Muszę wyznać, że już wczoraj wieczorem, kiedy doszedłem do przeczytania komentarzy, byłem dość wyprowadzony z równowagi i gdybym nie trafił przypadkowo przy którymś z linków na rozweselające bzdury, poszedłbym spać mocno wrrrwiony.
Ale to nic wobec niesmaku, który pozostawia lektura dzisiejszego dnia.
Podręcznikowy przykład, czego należy się wystrzegać na publicznych forach (witaj Monty, doceniam przeproszenie), zadziałał jak wrzucenie petardy w gnojówkę. Ja tu sobie tego nie życzę i proszę Helenę o niewypysywanie swoich ciągle powracających, w tonie lekceważenia, a często wręcz obraźliwych tyrad tutaj, skoro ma swój fb, z którego jest tak dumna. To jest intensywnie żółta, prawie pomarańczowa kartka (bo nie pierwsza).
O, „łajza” z mt7 😯
I to wszystko co masz
Rozumiem, Aniele, ze paszkwile wypisywane na moj temat przze Andsola, a wczesniej przez jego kumpla,, Ciebie nie obchodza i nalezy je ignorowac?
Wtedy wole nie zagladac i nie czytac.
Dobranoc Wszystkim. Gasze swiatlo.
Wrrrwiony anioł 🙂
Siódemeczko, bardzo mi przykro, ale Heleny, „którą kochaliśmy” za i pomimo, już nie ma.
Kupuję słówko „wrrrwiony”. Można powiedzieć, że jest ono bobicze, bo do wrrr się odnosi 🙂
Co do odznaczania Wielkich Ludzi za Wielkie Czyny, niedawno opowiadałem liskowi historyjkę, którą tu przeplotkuję (no problem, lisku?) ale nie powiem skąd to wiem, bo wtedy powiedziałem, że nie powiem i w obietnicy nie było czasowego limitu.
Otóż dawno, dawno temu przyjechał do Polski indonezyjski prezydent Sukarno. Bardzo go wszędzie fetowano i w Poznaniu postanowiono nadać mu na uniwersytecie doktorat honoris causa, a ceremonia przewiduje nałożenie togi, biretu oraz w momencie uświęcania na doktora – antycznego ciężkiego łańcucha ze szczerego złota. Pan (już) doktor Sukarno szybko łańcuch zdjął, podał go stojącemu za nim ministrowi z workiem, ten wpakował to do worka – i potem trzeba było wielu, wielu starań polskiej dyplomacji, by ową ozdóbkę z worka wydobyć i przywrócić uniwersytetowi.
Wrrrwa też dobrze brzmi 🙄
Ja Helenę lubię i nie mam zamiaru z tej sympatii rezygnować, Haneczko.
Łatwa we współżyciu nie jest, ale nie same anioły chodzą po ziemi.
Przez tyle lat różne zapaści się nam zdarzały. Nie ma co roztrząsać.
Szkoda krótkiego życia.
Dobranoc.
Siódemeczko, nadal cenię za rożne przeszłościowe i dlatego tak bardzo mi żal.
Też dobranoc.
Do arki
Zaczyna padać długotrwały deszcz.
Do arki, bo gdzież wy się podziejecie:
wiersze na pojedynczy głos,
prywatne uniesienia,
niekonieczne talenty,
zbędna ciekawości,
smutki i trwogi małego zasięgu,
ochoto oglądania rzeczy z sześciu stron.
Rzeki wzbierają i wychodzą z brzegów.
Do arki: światłocienie i półtony,
kaprysy, ornamenty i szczegóły,
głupie wyjątki,
zapomniane znaki,
niezliczone odmiany koloru szarego,
gro dla gry
i łzo śmiechu.
Jak okiem sięgnąć, woda i horyzont w mgle.
Do arki: plany na odległą przyszłość,
radości z różnic,
podziwie dla lepszych,
wyborze nie ścieśniony do jednego z dwojga,
przestarzałe skrupuły, czasie do namysłu
i wiaro, że to wszystko
kiedyś jeszcze się przyda.
Ze względu na dzieci,
którymi nadal jesteśmy,
bajki kończą się dobrze.
Tu również nie pasuje finał żaden inny.
Ustanie deszcz,
opadną fale,
na przejaśnionym niebie
rozsuną się chmury
i będą znów
jak chmurom nad ludźmi przystało:
wzniosłe i niepoważne
w swoim podobieństwie
do suszących się w słońcu
wysp szczęśliwych,
baranków,
kalafiorów
i pieluszek.
Wisława Szymborska
Dzieki Ago! To jeden z moich ulubionych, a dawno nie zagladalam, jak dobrze go sobie przypomniec.
„Wrrrwiony” sliczne 😀
Dzien dobry, Kawa 🙂
Dzień dobry. 🙂
Dla wszystkich „wrrrwionych” orzechowe rogaliki do kawy:
http://1gr.cz/fotky/lidovky/16/113/lnorg/APE679c7c_15_1024x680.jpg
Dzień dobry 🙂
Wreszcie dotarłem po kłopotach z siecią.
Dla odwrrrwionienia również herbata
Dzień dobry. W porannym pośpiechu dodam tylko, że może rzeczywiście wygląda na to, że jestem stronniczy. Ale podkreślam, że odnoszę się tylko do tego, co było pisane na tym blogu (zresztą i tutaj nie każde słowo czytałem), natomiast stanowczo odmawiam roztrząsania kto gdzieś indziej o kim co napisał, czy powiedział. To naprawdę osiąga już poziom piaskownicy.
Jejku, ile się narobiło przez parę godzin. I po co? Nie lepiej przełknąć raz i drugi niż wdawać się w spiralę. A wypominanie czegokolwiek sprzed lat też niedaleko prowadzi. Albo za daleko. Przypomina mi to duskusję małżonków:
– Wyniosłeś śmieci?
– Jeszcze nie
– A przecież 2 godziny temu Cię prosiłam. W ogóle nie można na ciebie liczyć. W niczym. A pamiętasz, jak 35 lat temu prosiłam Cię o zapięcie mi naszyjnika, a Ty nie zapiąłeś i naszyjnik za 3500 zł został zgubiony.
– Dlaczego wracasz do tak starej sprawy?
– Nigdy nie wracam do starych spraw, ale jak się tak zachowujesz to muszę.
– A Ty pamiętasz jak Cię prosiłem 40 lat temu …. itd
Za 10 minut się obejmują i zapominają o wrednej wymianie zdań. Na blogu trudno się objąć i złość pozostaje.
Wracając do przedmiotu nie wiem, co gorsze. Konsumpcyjny stosunek do kobiet nie jest rzadki. Wiele kobiet ma podobny do mężczyzn. Niektóre chyba na początku udają, ale potem wchodzi to w krew. Można to rozszerzać. Wielu pracodawców ma podobny stosunek do pracowników. To chyba sprawa kultury i w ogóle kindersztuby. Ja bardzo pracowałem w tym zakresie nad synem i teraz nie wiem, czy nie przesadziłem. Ale nie żałuję. Na pewno uprzedmiotawianie drugiego człowieka w jakichkolwiek relacjach jest wysoce naganne i nieraz prowadzi do tragedii życiowych. Ale przekazywanie pytań przed debatą jest dla mnie porównywalne z Watergate. Myślę, że teraz Watergate nie wywołałoby wielkiego szumu. Etyka na tyle podupadła, że ludzie przestali oczekiwać etycznych zachowań od polityków. Jak ludzie Trumpa wywąchali, że Clinton dostała pytania? Moja teza jest taka, że Trump też je dostał i wtedy kazał odpowiednim ludziom odpowiednio szukać. Może się mylę, ale jakoś to mi się tak nasuwa. W ogóle zastanawianie się nad tym, co gorsze, jest smutne. Nic gorszącego nie powinno mieć miejsca w polityce. I kiedyś było rzadkie albo bardzo dobrze ukrywane. Teraz większość polityków jest dumna, że łajdactwami pokonała przeciwnika. Bo w polityce najważniejsza jest skuteczność.
Dzień dobry.
Nie tylko w polityce, Stanisławie. Niestety, nie tylko.
Stanisławie, uważam, że „przełykanie raz i drugi” to nie jest dobra strategia. Jakiś czas temu, podczas warsztatów, miła i chyba rozsądna pani psycholog, próbowała mnie przekonać, że przesadzam z dawaniem ludziom kolejnej szansy – a ja uparcie pozostawałam otwarta na dialog dłużej, niż zaleca to teoria gier i różne inne teorie, z którymi starała się do mnie dotrzeć. Ze swej strony tłumaczyłam jej, że stać mnie na to, żeby „wyjść na frajerkę”, że wolę to, niż kogoś skrzywdzić pochopnym podejrzeniem, że staram się wziąć pod uwagę wszystkie inne wytłumaczenia, zanim dopuszczę możliwość złej woli. Ale to nie znaczy, że będę szukać tych wytłumaczeń w nieskończoność, wbrew faktom. Przypomnę artykuł, o którym rozmawialiśmy przez chwilę parę tygodni temu i biegnę – znowu spóźniona – do pracy. http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,20966204,natalia-de-barbaro-do-dialogu-potrzeba-minimum-dobrej-woli.html
Zaczęło się? 🙁
http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,21044505,jozef-pinior-zatrzymany-przyczyna-moze-byc-korupcja.html
Podobno, bo nie oglądam kurwizji, TVP Info podało, że aresztowano byłego senatora PO, uczestnika marszów KOD, dającego sobie prawo do ocen moralnych.
Polityk Trump dał już wolną rękę Putinowi w Syrii. Masakra ludności cywilnej trwa.
Zaskakująca herbata zamiast kawy, ale aniołki na czasie.
Haneczko, skuteczność w polityce jest najważniejsza. Albo się osiąga swoje cele albo nie. W biznesie jest inaczej. Przez dziesięciolecia zajmowałem się biznesem i bywałem pracodawcą w niewielkich firmach – od kilku do kilkuset ludzi. Najczęściej 200 – 300. Zawsze można było ludzi wyzyskiwać albo traktować podmiotowo. Z mojego doświadczenia wynika, że najskuteczniej rozwija się firmę, jeżeli pracownicy stanowią cel działania. Również zadowolenie kontrahentów. To nie jest kwestia altruizmu tylko skuteczności. Jeżeli pracownik identyfikuje się z firmą, a kontrahenci mają zaufanie, wszystko idzie jak po maśle. Fachowcy od zarządzania obecnie preferują nieco inne metody koncentrując się przede wszystkim na Excelu i wyliczanych dzięki niemu wskaźnikach. Znam trochę teorię zarządzania, nie tak dawno nawet ją wykładałem na wyższej uczelni. Wskaźniki niby są bardzo ważne, pokazują aktualne tendencje we wszystkim, co dzieje się w firmie. Pozwalają podejmować decyzje poprawiające poszczególne wskaźniki. Jeżeli przy okazji zwalnia się pracowników i rozwiązuje mało dochodowe (chociaż nadal dochodowe) umowy, wskaźniki się poprawiają, ale w dłuższym okresie czasu to się nie sprawdza. Niedawno (do czasu dobrej zmiany) zasiadałem w radzie nadzorczej firmy żyjącej z budowy i wynajmu nieruchomości. Prezes firmy zakochany w Excelu poświęcał sporo czasu na odcinanie ogona wieloryba. Wieloryb ma określony kształt. Rysując grzbiet przechodzimy w stronę ogona i widzimy, jak nasz ołówek nagle wędruje w dół. Analogicznie rysujemy wykres obrazujący stosunek dochodu z poszczególnych nieruchomości do ich wartości rynkowej (czasem księgowej, ale to mniej nowoczesne). Na szczycie mamy np. 20%, dalej 19, 18 … 15. Cały czas rewelacja. Grzbiet wieloryba dosyć płaski, trochę się zniża na prawo, ale nie tak bardzo. Teraz zbliżamy się do ogona i nagle pojawia się 6%. To tragedia. Trzeba ponad 16 lat czekać na zwrot zainwestowanych pieniędzy (faktycznie zainwestowanych lub wirtualnie, jeżeli liczymy do wartości rynkowej). Trzeba ten ogon odciąć na poziomie 7%. Podobno u Kulczyka odcinali przy 10%, ale to może legenda. Działający tak biznesmeni zapominają, że za przewężeniem kontur ogona znów się wznosi. Ja bym długo analizował potencjalne czynniki wpływające na rentowność obiektu zanim bym zdecydował się na sprzedaż. Najemcy czy dzierżawcy moim zdaniem są gotowi zapłacić trochę więcej u kogoś, kto się tak łatwo swoich nieruchomości nie pozbywa, bo perspektywa konieczności nagłej wyprowadzki (nie wiadomo, co nowy właściciel zamierza) nigdy nie jest miła.
Na pewno są rodzaje działalności, w których, podobnie jak w polityce, skuteczność jest uwarunkowana brakiem skrupułów. Komornik na przykład. W tym przypadku Haneczka ma rację na pewno.
Pracując w urzędzie widzę dużo bezduszności w stosunkach np. z wykonawcami. Z obu stron widać, jak przedmiotowe traktowanie drugiej strony działa na niekorzyść obu. Mamy wykonawców próbujących nas oszwabić i mam kolegów bezdusznie traktujących wykonawców. Zawsze to się obraca przeciwko. Jak to przełożyć na politykę, nie wiem. Podmiotowe traktowanie obu stron to działanie polityków dla dobra społeczeństwa i zaufanie społeczeństwa przyjmującego niepopularne decyzje jako konieczne i w perspektywie korzystne dla wszystkich. Obecnie wydaje się to kompletną utopią, a próba wyjścia z takim pomysłem w gremium znaczących polityków może wywołać tylko pukanie się w czoło. Jednak rozwalenie systemu też nie pomoże, mury będą rozły od początku i łańcuch będzie się kołysał.
Stanisławie, miałam na myśli wieloryba, choć o tym nie wiedziałam 😉
Pinior aresztowany, CBA węszy w urzędach.
Gdzie my żyjemy!
Gdzie my żyjemy?
http://natemat.pl/195585,chca-pozbawic-macieja-laska-tytulu-doktora-decyzja-WAT-wniosek-odrzucony
Pozdrawiam wszystkich. Czytam pilnie, kciuki „czymam”, kiedy trzeba, ale na pisanie nie mam czasu.
Zważywszy, jaki mamy miesiąc, skojarzenia nasuwają się same…
Prezes mobilizował swoich akolitów na grudzień.
Mobilizacja trwa. Lublin, Łódź, teraz Wrocław. Lubelski aktyw PiS-u apeluje o zmiany w ordynacji wyborczej do samorządów. Ograniczenie kadencji dla prezydentów, wójtów i burmistrzów do dwóch, bezpośredni wybór starostów. Są apele i … rząd pochyli się z troską nad głosami dołów
Nie znam szczegółów zarzutów Stawianych Piniorowi. Jedynie gadzinówki coś wiedzą lub udają, że wiedzą. Piszą, że aż dziw, że w trudnej sytuacji finansowej połakomił się na tak niewielkie pieniądze. Mam 99% przekonania, że sprawa jest wymyślona. Pamiętam sprawę dość prominentnej działaczki SLD, która wzięła łapówkę za załatwienie jakichś spraw z ziemią pod inwestycję. Zeznania złożyło dwóch panów przebywających w areszcie śledczym. Po złożeniu zeznać obciążających wyszli na wolność i nikt już ich nigdy o nic nie szarpał. Sąd wyśmiał akt oskarżenia. Nie byłem fanem SLD, ale czytając o przestępstwach tamtej pani nie miałem cienia wątpliwości, że to kompletna lipa. O ile pamiętam, także zarzuty, które mieli przedstawić Blidzie, były wymyślone przez śledczych pana Ziobro. Teraz można się jeszcze z tego śmiać (w przypadku Blidy akurat nie), ale niezależność sądów to też już tylko kwestia czasu. Nie ważne, że są uczciwi sędziowie. Teraz sprawy będą przydzielane nie przez prezesa wydziału tylko przez prezesa sądu. Nie muszę tłumaczyć, do czego była potrzebna taka zmiana.
Pamiętam wiele osób poszkodowanych przez ustrój. W latach 1944-56 szkody były największe, ale i potem nie brakowało mocno poszkodowanych. Obserwując kierunek zmian obawiam się, że teraz krzywdy czynione niektórym „wrogom Polski” mogą być dotkliwsze niż te z okresu 1956-1989. Może tylko nie większe niż te z roku 1968, ale nie wykluczam wymuszania emigracji na niektórych osobach. Próba odebrania doktoratu wykracza chyba poza praktykę lat 70-tych i 80-tych. Ciekaw jestem, jak długo Rada Wydziału zdoła się opierać i jakie kary mogą dotknąć jej członków.
Stanisławie, rolą posła i senatora jest pomoc ludziom, którzy się do niego zgłaszają z prośbą o taką pomoc w uzasadnionych przypadkach.
Myślę, że mógł mu się trafić sekretarz, czy jak go tam zwał, który pobierał opłaty od jawnych działań senatora.
W winę Piniora nigdy nie uwierzę.
Ja też nie wiedzę. 99% napisałem „z ostrożności procesowej”. Mógł się trafić sekretarz (piszą o asystencie), ale też wszystko może być wyssane z palca.
Jeszcze drazac temat Trumpa i jego wygranej, tutaj niezle post-mortem:
http://www.huffingtonpost.com/entry/to-family-friends-and-peers-who-voted-for-trump_us_582e6b1fe4b08c963e343d23
Rzeczywiście niezłe. Mogło dać ten sam efekt w trochę krótszej formie, ale może dla obywateli amerykańskich każdy szczegół ma swoją wagę. W paru szczegółach sam ponoć dałem się zmanipulować w sprawach Clinton, ale i tak będąc amerykańskim wyborcą głosowałbym na nią. Mimo wszystkich zastrzeżeń do niej poszedłbym. Helena nie poszła, ale teraz przyznaje, że popełniła błąd. Alicja może przeczytać, jak bardzo została zmanipulowana. O błąd nie jest trudno gdy świat na zakręcie. Nikt nas nie uczył pokonywania takich zakrętów.
Ja również wiele się dowiedziałem z podrzutki jrk. Dzięki!
Ta synteza (z zalinkowanymi przyległościami) uzmysławia nam chyba jeszcze dobitniej, że zamiast bić pianę po blogach, lepiej najpierw porządnie poczytać; ile byśmy sobie zaoszczędzili jałowych dyskusji…
Ktoś to zresztą tutaj kiedyś postulował 😉 Podając nawet, ile stron wypada wcześniej przeczytać, zanim się cokolwiek napisze. I po jego tekstach było widać, że się do tej słusznej zasady stosuje.
Lecz niestety od dawna się już na tym blogu nie pojawia. Bardzo to smutne – choć zarazem symptomatyczne.
Józef Pinior to legenda Solidarności; w ostatnich latach został nawet bohaterem filmu.
A legenda może być przecież tylko jedna 👿 Plus jedna poległa.
Myślałam, że na początek zbagnią Frasyniuka.
Z Frasyniukiem nie tak łatwo, to watażka.
Pożałowaliby ciężko.
Ma firmę. Można się przyczepić do wszystkiego i rozpirzyć w drzazgi też.
Haneczko, gdy w Niemczech wprowadzili opłaty za autostrady dla samochodów ciężarowych, to podzielił firmę na 2 i jedną z nich zarejestrował w Niemczech, żeby móc odliczać sobie część opłat w koszty, bo inaczej firma by mu podupadła. Z tego co wiem, to płaci swoim pracownikom przyzwoicie i legalnie (na etatach), czyli będą mieli emerytury.
Siódemeczko, nawet jeśli jest watażką, to jest już starszym watażką.
Szara Myszo, wiem, ale kij zawsze się znajdzie.
Szara Myszo, jakim staszym!? 🙂
Frasyniuk do Kaczyńskiego: Chcesz, Jarek? Ja jeszcze dam radę
http://www.gazeta.tv/Wideo/10,130250,20198121,frasyniuk-do-kaczynskiego-chcesz-jarek-ja-jeszcze-dam-rade.html
Przeczytałam to (niestety, nie mogę udostępnić całości) i zatęskniłam do analfabetyzmu.
http://www.newsweek.pl/plus/swiat/prawica-i-nacjonalisci-w-ameryce-elektorat-donalda-trumpa,artykuly,401199,1,z.html
Haneczko, wiem, oni mają wprawę w używaniu kijów i to od dawna. Ja myślę o zabezpieczeniu jego rodziny, żeby nie musiała żebrać.
Siódemeczko, 😆
Haneczko, artykul w Newsweeku.pl za „sciana oplaty”. Jak mozna go inaczej przeczytac?
A propos kijow, zdaje sie, ze w Polsce upowszechnily sie kije baseballowe nawet jesli sama gra nie?
jrk
Dzien dobry 🙂
Tez nie zdolalam przebic newsweekowej sciany, za to poguglowala sobie Richarda B. Spencera. Proklamuje wyzszosci bialej rasy, ma zakaz wstepu do 26 krajow europejskich, na jego wiece przychodzi jak rozumiem okolo 200 osob. Wybor Truma chyba powoduje ze dzienniki bardziej sie zajmuja takim marginesem.
Siodemeczko, bardzo ladne! 😆
Dzień dobry 🙂
kawa