Pukanie od spodu
Oparem patriotycznych smut
mężnie upaja się wspólnota,
nabożnie tkwi na klęczkach lud
i nie śmie nikt pogonić kota.
Bo podejrzany i nie nasz,
kto „dość!” powiedzieć się ośmieli,
zaraz pochwycą go za twarz
i krzykną: pij do dna ten kielich!
Klęcz tu z innymi, uderz w ton,
frazeologię łykaj mglistą,
jak nie podoba się – to won
żydzie, pedale i cyklisto!
Ach, kiedyż błyśnie dzionek, co
odmieni gesty narodowe
i zamiast ciągle pukać w dno,
Polak się wreszcie puknie w głowę?
Irku, mam w swoim egzemplarzu dedykację „… z toastem ze strony 145” i podpis M.S.
Chwilkę z Autorem rozmawiałam o Nisi, o Blogu Bobika…
Nowy i Mar-Jo,
dziękuję, że jesteście. Też jestem harcerką 🙂
Edukacja!!!
Warto przeczytać:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/triumf-nieuctwa/86hjhlv
Dzień dobry, bardzo dziękuję Nowemu za trafne podsumowanie. Podpisuję się obiema rękami.
Dziękuję, Nowy. Za to, że widzisz, za to, że pomagasz, za to, że nie milczysz.
Hihi… Stanislawczyk zrezygnowala. Nie wiadomo dlaczego.
He, he, widocznie przeczytała nasze niepochlebne komentarze i się przejęła 😉
Ciekawe, jak się teraz sprawy potoczą.
Ja również mam potrzebę wyrażenia solidarności z Nowym. Wielkie dzięki, że jesteś.
Już wiadomo, dlaczego. Bo chciała sama sobie wybrać wiceprezesa, ale jej narzucili. Cyrk.
Ale może przyjść ktoś jeszcze gorszy.
A Nowemu macham 🙂
Chwileczkę. Widzę, że rozmawiać się tu nie da i inny punkt widzenia nie jest mile widziany. Przy okazji – znam Nowego z realu i wiem, jak on się wszystkim przejmuje, co jest chwały godne. Ja jestem cyniczka, bo to i owo w życiu widziałam i już tak z otwartymi rękami do ludzi nie idę.
Jak się dostałam do Kanady? Proste – wyjechaliśmy na „wakacje do Włoch”(’81 rok) z postojem w Wiedniu. Ten postój przedłużył się na prawie rok i nie był już w Wiedniu, a w malutkiej wiosce w SchneeAlpen, którą to wioskę wspominam bardzo czule. Pracowałam tam w hotelu, w którym mieszkaliśmy, podobno teraz to jest jakaś niesamowita SPA, muszę kiedyś odwiedzić, bo mieszkaliśmy tam prawie rok – a pryncypał jest ten sam. Pomieszkując tam, wybraliśmy się do Wiednia do ambasady kanadyjskiej i wyraziliśmy ochotę emigracji do kraju klonowego liścia. W czasie rozmowy z konsulem nasze dziecko, naonczas dwuletnie, wyraziło ochotę pospacerowania sobie po takim stoliku, na którym leżały książki o Kanadzie i takie tam materiały poznawcze. Byłam tak przejęta, że tego nie zauważyłam, ale pan konsul i owszem. Szorstkim głosem dał mi do zrozumienia, że mam coś zrobić z tym dzieckiem. No to po Kanadzie, pomyślałam sobie…
Za jakiś czas przyszło wezwanie na następną rozmowę. Po 11 miesiącach i siedmiu dniach opuściliśmy gościnną Austrię i przyjechaliśmy do Kanady jako emigranci, sponsorowani przez rząd – mówię o tym, żeby było jasne. Polegało to na tym, że rząd nam co miesiąc dawał osiemset z czymś tam na przeżycie, a poza tym pomagał w znalezieniu pracy. Zanim rząd pomógł, ja jako siła z siłą w rękach przytuliłam się do Greków, którzy opanowali sprzatanie banków. Pracowałam 4 godziny dziennie, zarabiałam stawke podstawową, wtedy bodaj 4.25$/godz albo trochę wyżej, już nie pamiętam, ale to była najniższa stawka. Paliłam wtedy papierosy jak smok, więc przynajmniej na papierosy zarobiłam. Ponieważ jestem dość zdolna manualnie, szybko znalazłam sobie inną pracę, w uznanym butiku, jako krawcowa. Szyłam suknie na zamówienie. Szyć umiałam, jak prawie każda dziewczyna mojej generacji, ale tam potrzeba było finezji i tych innych -ezji. Nauczyłam się po cichu. Oprócz tego robiłam swoje, bo to była moja autentyczna pasja.
http://aalicja.dyns.cx/knitart/
Takie tam…ręce już nie współpracują, niestety.
Piszę o tym dlatego, żeby pokazać moją drogę do Kanady (Nowy, rozmawialiśmy o tym niejeden raz!) – to i tak jest wielki skrót, ale chcę powiedzieć, że nigdy u nikogo nie byłam na darmowym garnuszku. Nikt też nie wyganiał mnie z Polski, Jerzor miał pracę (pensja 3100), ja „przy dziecku”, w piwnicznej izbie wynajmowane mieszkanie za 3000 zł, po prostu bajka! Gdyby Jerzor nie oszczędzał na dietach (bo należały mu się, jeździł w teren), gdybym ja nie robiła sweterków dla znajomych, byłoby cokolwiek ciężko. Ale to był nasz wybór – dlaczego? A bo wpłata na mieszkanie m-3 mimo wpłaty, oddaliła się od nas na 10 lat. My potrzebowalismy wtedy, a nie za 10 lat. I to był rzeczywisty powód, dlaczego łuki w juki i tak dalej.
Mam trochę inne spojrzenie na świat dlatego, że moja droga była taka. Przyłożono mi, nie wiem dlaczego, bo wypowiedziałam swoje zdanie? Jeśli kogoś obraziłam, to przepraszam. I zmykam, pa.
p.s.A Jerzor zaraz po tych suchych miesiącach dostał pracę w zawodzie.
Mało płatna, ale zawsze 😉 Teraz jest szefem samym sobie.
Zdaje się, że nie pasuję tutaj. Przepraszam i zmykam
Alicjo, nikt Ci nie przyłożył . Kilka osób napisało, że myślenie i postawa Nowego jest im bliska. Każdy ma prawo do własnych poglądów, prawda?
Alicjo no co ty, jesteś przez nas lubiana i za takie zachowanie Bobik by cię ugryzł w łydkę Zdania można mieć różne ale żeby tak od razu chować się w mysiej dziurce i łebka nie wychylać? Przecież wiesz, że Nowy to porządny chłop i szlachetny idealista. Bez was blog i świat stałby się mniej ciekawy i kolorowy. Widziałem się z Nowym jeden raz ale zawsze czytam jego wpisy z wielkim zainteresowaniem. Tak samo jak twoje.
Oj, Alicjo, nie uciekaj!
Nie zabieram głosu, bo nie miałem dotąd okazji działania w kontekście uchodźców (kilka podpisanych petycji to jeszcze nie działanie), a tyle wiemy o sobie, na ile życie nas sprawdzi. Chwała Nowemu, że może i stara się pomóc, co wcale nie oznacza pretensji do ciebie w związku z twoim zdaniem! Dyskusja jest tylko wtedy, gdy formułuje się różne zdania i bardzo dobrze, że zechciałaś swoje przedstawić. Nie potrafię ocenić, czy za jakiś czas ze smutną satysfakcją westchniesz: a jednak ja miałam rację, czy też życie skłoni cię do modyfikacji punktu widzenia. Ważne, że swoje punkty widzenia mamy – i niech do tego zawsze służy dyskusja.
Każdy ma oczywiście prawo do swojego zdania, Bobik szukałby koncyliacyjnie jakichś racji po obu stronach. Choć skądinąd wiemy, że o wiele bliższa byłaby jej postawa Nowego. W końcu w życiu robiła mniej więcej to samo…
Zmieniam temat. Tę pasjonującą lekturę (nie zrażajcie się wstępem, brnijcie dalej) przywlokłam z oko.press.
https://oko.press/images/2017/02/DNP_IV_0110_37_10_2017_IK_168205.pdf
Zaplątałam się z płciami Kingi 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=DVjwy-MxkqQ
Ponieważ znam Nowego od dawna (w realu), pozwolę sobie powiedzieć, że Nowy nie robi tego samego, co robiła Kinga. Myślę, że nie zrozumieliśmy się, to jednak nie to samo, co rozmowy przy butelce malbeca, kiedy natychmiast da się skorygować nieporozumienia.
Ale nic nie szkodzi. Trochę mną trząchło, ale zaraz wracam.
Otóż każdy z nas, „my zdjes emigranty”, ma inne doświadczenia. Ja opowiedziałam o swojej drodze – no, wtedy mozna było wyjechać i nikt się o nas nie upominał „baba z wozu, koniom lżej”.
O co mi chodzi z „nielegalnymi” – o to, żeby byli legalni, to znaczy zarejestrowali się tu czy tam i oczekiwali na swoja kolejkę.
Wraz z falą takich emigrantów – byłam świadkiem! – przybywa cała masa szarej strefy, nie wiadomo kto, ale w mordę biją,jak to się mówi. I papierów nie mają, na wszelki wypadek, łapaj wiatr w polu!
Moja Austria:
http://67.193.171.156/news/Austria/
Uprasza się o nieemigrowanie z blogu !!!
Wróciłem z ogrodów i jest wypatrywanie 🙂
Dzień dobry,
Bardzo dziękuję Wam za ciepłe słowa i poparcie.
Alicjo,
To, że widzieliśmy się kilka razy w życiu nie znaczy, że mnie znasz, bo mnie nie znasz. Poza tym ja napisałem co myślę o imigrantach w Stanach, nie pisałem i nie piszę jaka Ty jesteś, co robisz lub nie robisz, czym się zajmujesz lub nie.
Znasz mnie od strony człowieka lubiącego czerpać z życia pełnymi garściami i tego nie kryję, że tak jest. Kocham życie jakiekolwiek by ono nie było, wraz z kłopotami i niespodziankami których mi nie szczędziło.
Ale innych moich stron nie znasz, więc proszę nie wypowiadaj się tak stanowczo o czymś, o czym nawet nie słyszałaś.
Naprawdę chcę już zakończyć ten temat, bywając tutaj tak rzadko nie chcę być powodem żadnych blogowych konfliktów.
O, Irku, już jest na co czekać! 🙂
A wszyscy są tak życzliwi i dobrze wychowani, że nie ma komu powiedzieć: „bądź, ale przestań wreszcie opowiadać brednie. Przynajmniej publicznie.”
A ja się nie boję, ja od dawna jestem na wylocie. Ciągle jeszcze tylko wzruszam ramionami, ale może kiedyś zamacham nimi i polecę sobie.
Ale jestem – nie dlatego, że dostałem parę razy zachęty do pozostania i wyrazy sympatii, ale dlatego, że wielu z Was mówi do rzeczy.
Nawiasem, coraz częściej i coraz intensywniej odczuwam, że w mówieniu tak, by chciało się czytać (i warto było to zrozumieć i zapamiętać) nie tak ważne jest wykształcenie, współczynnik inteligencji czy stanowiska, a prosta zdolność i chęć pomyślenia: to nie koniecznie moja zasługa, że nie jestem tamtym biedakiem. Mogłem przecież urodzić się w innym miejscu i wszystko, nawet szansa na codzienne śniadanie, mogła by zupełnie inaczej wyglądać.
Może wtedy ma się mniej ochoty na gadanie o sobie, a więcej o świecie?
Nowy,
oczywiście że znam Cię w miarę dobrze, podobnie jak Ty mnie.
Andsol,
mnie sie wydaje, że dużo opowiadam o świecie i za bardzo sie nie da, żebym omijała siebie i to, co mnie w tym świecie boli.
Nie jestem reporterką, spisuję swoje wrażenia. Nie każdemu po myśli, przepraszam że przepraszam, chociaz nie wiem za co, bo blog jest blogiem i podobno można się wypowiadać. Podobno.
Naczytałam się, a jeden przypadek miałam na wyciągnięcie ręki i dostaję furii wiedząc, co mój kraj wyprawia z ludźmi, którzy bardzo chcą się tutaj zarejestrować i normalnie, legalnie żyć.
Doro, o co chodzi? Przecież jesteśmy śliczni, tylko trzeba to wydobyć. To się nazywa stylizacja – od kaczęcia do łabędzia. I nawet wiemy, kto ma nas łabędzić.
Z sieci:
Działacz KOD trafia do piekła. Wita go diabeł i mówi:
Witamy w piekle. Wybiera pan salę, gdzie trwa wieczna impreza, bibliotekę, w której jest dostępna każda książka, a może tropikalną wyspę? Czy może ma pan jakieś inne życzenie? Wybór można w każdej chwili zmienić – wystarczy pstryknąć.
Działacz KOD jest skonsternowany. Tym bardziej że słyszy w oddali jęki i kaźnie. Wybiera bibliotekę, potem imprezuje. Kolejne dziesiątki lat spędza w tropikach. Jest super. Tylko często słyszy te jęki…
W końcu pstryka i pyta: co to za odgłosy? Diabeł odpowiada: to są, drogi panie, członkowie polskiej partii „Prawo i Sprawiedliwość”. Bo, wie pan, każdy ma takie piekło, w jakie wierzył za życia.
Alicju, nie unoś się.
Jak już pisano, każdy ma prawo wypowiedzieć własne zdanie, a inni mają prawo mieć inne.
Mnie osobiście interesują różne punkty widzenia, nawet jeżeli się z nimi nie zgadzam, przyjmuję je do wiadomości, jako istniejący element różnorodności.
Praca zadana przez Dorę dosyć trudna, idę czytać dalej, moze uda się dobrnąć do końca.
Marysiu,
za stara jestem na takie tam… ściskam serdecznie i spadam.
Z wymarzenia to Egon Kisch i Szubienicza Toni, Ścichapęku.
A PiS ani jęknie, bo prezes nie pozwoli.
Sorry, że dałam takie trudne zadanie, ale mnie to pasjonuje, zwłaszcza, że jak niektórzy z Was wiedzą, zajmuję się w ostatnich czasach również zasadami nowomowy. Dla mnie więc to jest bezcenne. Ale ja staram się pisać łatwiej 😉
Ja nawet staram się słuchać tego, co zdajesz do słuchania, więc nowomowa mi niestraszna 😉
Haneczko, a może prezesa pierwszego diabli wezmą, kto wie 🙂
Kolejność dowolna.
Będzie tam czekał na resztę towarzystwa albo oni będą czekali na przekazy dna 😉
https://www.youtube.com/watch?v=-pyC7WnvLT4
Doro, bezcenny link. Muszę ochłonąć, bo teraz to ja jestem wstrząśnięty i zmieszany 😉
Doro, tej gadki nie do wytrzymania mam na co dzień do wypęku. Ludzi kupa, a gadają jak nakręcone roboty jednym tekstem, monotonnym głosem, z wyjątkiem lokatora Pałacu Namiestnikowskiego, który unosi się kabotyńskim patosem kiwając ciągle głową z podziwem nad swoją elokwencją.I ta wieczna maska uśmiechu.
Tu trochę w temacie: Trzy lekcje skutecznej mobilizacji po roku ulicznej polityki
http://magazynkontakt.pl/trzy-lekcje-skutecznej-mobilizacji-po-roku-ulicznej-polityki.html
„Przekazanie, wraz z krótkim listem objaśniającym powód, rogali świętomarcińskich wybranym redakcjom z okazji 11 listopada”. To i nie tylko to – wszczonsające!
Ciekawe, ile taka wnikliwa ekspertyza jest warta (znaczy, kto i ile za nią wziął) 👿
Dzień dobry.
Tekst podrzucony przez Panią Kierowniczkę – bezcenny! „Wypromują” nas tak, że kilka następnych pokoleń będzie musiało tę „promocję” odkręcać.
Zapisałam w odpowiedniej zakładce.
Tekst podrzucony przez p.Doro przeczytałam już 2 razy i nie mogę uwierzyć że to nie jest prima aprilis. Zespół jakich ekspertów pisał te bzdury?
Na 4 stronie np. Piszą żeby pomagać uciekinierom z NRD ! A może to napisała jakaś maszyna?
W ubiegłym roku natknęłam się na dworcu w Berlinie na stoisko pod tytułem Grosspolen, zdziwiłam się ale podeszłam, okazało się że promują Wielkopolskę i rozdają rogale marcińskie. Promując zniemczają.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Evo i Irku, od miesięcy zapraszacie na swoje nieistniejące strony internetowe. Eva ma w formularzu słowo „deleted”, a Irek literę C. Może by to wyczyścić ?
A ja zapraszam pod nowy post 🙂