Siła Nieczysta
Idzie Siła Nieczysta przez górki i dołki,
wyprawiając po drodze straszliwe fikołki,
tu dziewicę namówi, tam upije dziada,
bo dla siły rzeczonej frajda to nie lada.
Ale życie nie z samej składa się zabawy,
czasem trzeba załatwić i poważne sprawy,
zawodowstwo pokazać i szaconek wzbudzić,
żeby sobie wiedzieli grubi oraz chudzi.
Myśli Siła: narobię takiej nieczystości,
żeby zadrżał w posadach kraj średniej wielkości,
żaden detal, figielki, to za mało wszystko,
trza mi hurtem opętać jakieś zbiegowisko.
Opętała w trymiga ponad setkę chłopa,
co zbierała się w męskim klubie Episkopat,
a że dobrze jej poszło, cała spuchła z dumy
i skoczyła opętać jasnogórskie tłumy.
No i tu się skończyły Siły wygibasy,
trafiła na fachowców z samej ekstraklasy,
którzy gładko, bez trudu wygrali z szatanem,
bo te tłumy już przez nich były opętane.
Siadła Siła i wyje, portkami telepie,
nic tu po mnie w tym kraju, pójdę sobie lepiej,
jak mam zło krzewić, jeśli w co drugiej parafii
jest ktoś, kto to skuteczniej ode mnie potrafi?
Dzień dobry.
Kinga miała jakąś szklaną kulę?
Wiersz – cudo! 🙂
Bry. 🙂
Byłam wczoraj na spotkaniu przedwyborczym Krzysztofa Łozińskiego.
Przyszły również w dużej liczbie, jak należało się spodziewać, miłośniczki Mateusza.
K. Łozińskiemu towarzyszyli prof. Blikle, propagator turkusowego sposobu działania i Stanisław Tym, co zostało skomentowane przez przeciwników, że przyprowadził adwokatów.
Tych dwóch panów i moderator (dziennikarz) było głęboko wstrząśniętych przebiegiem spotkania, myśleli, że będzie rozmowa o przyszłości KOD-u i planach działania, a dostali ataki wścieklej agresji, bez przebierania w słowach.
Zaczęła jedna z pań cytatami z jakiegoś forum z 2004, czy 9 roku, gdzie atakowano Krzysztofa Łozińskiego za przypisywanie sobie niezasłużonych wyczynów.
I później już poszło.
Obawiam się, że jakikolwiek będzie wynik wyborów, KOD się skończy.
Powstaną pewnie mniejsze byty, ale nie wiem, czy przetrwają.
Siódemeczko, bardzo mi przykro, że styl „dyskusji” tylu ludzi przejęło od pisu. Współczuję tym, którzy musieli tego słuchać. Ta hydra już wyłazi z każdego kąta. 🙁
Niech nas ktoś rozbierze. Nie dojrzeliśmy do niepodległości i samostanowienia. Tu nie potrzeba sił nieczystych, wystarczymy my sami.
W „Życiu pod wiatr” Łoziński wspominał o kontrowersjach, nakręcanych wokół jego osoby…
A tam.
Nawet gdyby zjawił się Najbardziej Archanielski Archanioł, to też zrobimy mu koło pióra.
Haneczko (17:57 i 18:43), też tak myślę. Społeczeństwem to my nie jesteśmy żadnym.
Pogranicze północnej Wielkopolski i Pomorza, nieduże miasteczko, restauracja o zacięciu ludowo-rustykalnym i takiejże nazwie („Folklor”). Pytam kelnerkę o hasło do wifi.
– Gość w dom, Bóg w dom; bez polskich znaków, wszystko małymi literami i łącznie – odpowiada.
Wpisuję, nie działa. Wpisuję drugi i trzeci raz, nadal nie działa. Wpisuję Boga dużą literą, bo może wszystko oprócz rzeczy w małym miasteczku oczywistych – nadal nie działa.
– Nie działa – reklamuję kelnerce.
Kelnerka wpisuje: goscwdombugwdom. Działa.
– Ale to się inaczej pisze przecież? – nieśmiało zwracam uwagę.
– No przecież działa, więc się widocznie tak pisze – odpowiada urażona kelnerka.
Nie jesteśmy aniołami, Haneczko, jesteśmy tylko ludźmi.
Ludzie czepiają się jakiś słów, rozumieją je po swojemu, zaczynają roztrząsać, dołączają się inni, włączają się insynuacje i drwiny.
Strach otworzyć usta.
Pan Łoziński na przykład, powiedział, że sprawozdanie finansowe dostaną delegaci, a później będzie opublikowane.
Głosy oburzenia, że wszyscy chcą je poznać przed walnym.
Pan Łoziński, że to są takie dokumenty, że niespecjalista niewiele z nich zrozumie, na co rozpętała się burza i trwa dzisiaj cały dzień.
On ma rację. Ja jestem specjalistą i niewiele mi mówią sprawozdania finansowe mojej spółdzielni na przykład.
Nie znając księgowań, mogę tylko stwierdzić, ogólną sytuację finansową firmy, a i to niekoniecznie, bo konta są cierpliwe.
Napadają na niego, jakby to on był winny sytuacji w KOD.
Jest już udostępniony audyt, wiec może przestaną języki strzępić.
Babilasie, jeżeli Bug bardzo się postara, to może dopłynie do Folkloru 😉
Nie przestaną. Będą się czepiać, że język niezrozumiały.
Sprawozdanie finansowe też.
Nie będę więcej komentować spraw KOD-u. 😆
Nie mam cierpliwości do ludzi.
Siódemeczko, starzy lekarze zalecali, żeby „wyrzucać” z siebie stresy, zmartwienia, smutki, bo inaczej serce cierpi. Jak się smutki i stresy podzieli na 2, 3, 4 …, to już tak bardzo sercu nie szkodzą. 😀
Wyrzucam. Dbam o azyle.
Siódemeczko, właśnie dlatego dobrze jest mieć Koszyczek…
Mt7, przeczytałam ten audyt (uwaga, nie jest to audyt sprawozdania finansowego, tylko coś jakby audyt procedur). Przygnębiająca lektura. I wysoce niekompletna, bo nie obejmuje Komitetu Społecznego – choć to on przez wiele miesięcy finansował Stowarzyszenie i jeszcze pod koniec 2016 roku deklarował, że udostępni swoje dokumenty i opublikuje sprawozdanie. Na Krzysztofa Łozińskiego bardzo liczyłam, ale się rozczarowałam – nie miejsce tu roztrząsać dlaczego i czy słusznie. Sama nie wiem, na co teraz liczę, ale nie rzucam ręcznika.
Szara Myszo, myślę, że to nie tak, że „ludzie przejęli od PiS”. PiS ma swoje zasługi w promowaniu pogardy i agresji słownej, ale prawda jest taka, że jesteśmy jednym społeczeństwem i niedobory kulturalne i etyczne, kłopoty z dyskusją na poziomie itd. występują po obu stronach barykad – tej między PiSem i antyPiSem i tej w KODzie też. Widzę je u innych, ale widzę je też u siebie – choć u siebie oczywiście duuużo mniejsze. 😉 🙁
Historia o bugwdomie uświadomiła mi nieznane mi dotąd ryzyko związane z gośćmi. Muszę to przemyśleć.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Z jednej strony przygnębiające są te wrzaski i gotowa jestem tu zgodzić się z haneczką, że „nie dorośliśmy”. Ćwierć wieku to mało, ale nie należy się zniechęcać i ustawać w wysiłkach. Co zaś do tzw. Łozy, to wspominałam o tym kiedyś – rzeczywiście w środowisku wspinaczkowym są wątpliwości co do jego przypisywanych sobie niegdysiejszych osiągnięć (nie mnie oceniać, ale wielu z wątpiących prywatnie mówi więcej niż publicznie. On zresztą też należy do tych, co nie dorośli. Np. napadać (na fejsie) biedną Dankę Kuroń, że wozi się na nazwisku męża, to obrzydliwość. Trudno mi ocenić sprawę (i robotę) tego tzw. Zespołu Dobrych Usług, ale znam Dankę, to dobry człowiek i nigdy w żaden sposób się nie woziła.
Z drugiej strony, te mohery od Kijowskiego też są okropne. Właściwie mohery są po obu stronach. Szkoda, że nie pojawił się nikt trzeci, rozsądniejszy od obu.
Nie zachwyca, to prawda, ale uważam, że z Mateuszem pójdziemy na dno.
Potrzebujemy sprawnej, dobrze zorganizowanej struktury i potrzebujemy wiarygodności.
Dora, głupio czasami gada i zbytnio się unosi, ale też wobec fali hejtu trudno zachować zimną krew.
Chodziło mu o to, że Danuta Kuroń nie skontaktowała się z resztą zarządu i nie prosiła o dokumenty, co mnie też bardzo dziwi.
Chyba uwierzyła w narrację ludzi Mateusza, że skoro to Mazowsze poprosiło ją o rodzaj audytu, to zarząd nie będzie z nią rozmawiał. Nie wiem. Nie rozumiem tego.
Z tych dokumentów, które teraz otrzymaliśmy nie wynika nic, czego wcześniej nie wiedzieliśmy. Dobre jest to, że wskazano konkretne sprawy i obszary, które trzeba naprawić.
Mam do odstąpienia bilet ulgowy, a więc możliwy dla osoby dysponującej uprawnieniami do zniżki, na 29 sierpnia 2017 r.
godz. 22.00 „Wielka kameralistyka”
Sala Koncertowa Filharmonii Narodowej
* Gabriela Montero (fortepian) – Laureatka III nagrody XIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie (1995). więcej »
* Nelson Goerner (fortepian) – Należy do grona najwybitniejszych pianistów swojego pokolenia; doskonały solista i ceniony kameralista. więcej »
* Angela Hewitt (fortepian) – One of the world’s leading pianists, Angela Hewitt appears in recital and with major orchestras throughout Europe, the Americas and Asia. Her interpretations of Bach have established her as one of the composer’s foremost interpreters of our time.
* Martha Argerich (fortepian) – Laureatka I nagrody VII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie (1965). więcej »
* Apollon Musagète Quartett
* Belcea Quartet
W PROGRAMIE:
Johann Sebastian Bach
Koncert na cztery fortepiany
Szkoda, zeby się zmarnował
drugi rząd miejsce 15
Mt7, można było zaatakować Danutę Kuroń, choćby ostro, ale merytorycznie. Tekst o drugiej żonie był, zgadzam się z PK, obrzydliwy. I, moim zdaniem, sporo mówi o tekściarzu – nie tylko to, że ma krótki lont, co samo w sobie już jest niepokojące.
Nie wiem, jak Wy, ja zapalę świeczkę w intencji delegatów – nie po to, żeby suplikować wyżej o taki czy inny wynik wyborów, ale dlatego, że przed nimi bardzo trudne zadanie i przyda im się każde wsparcie.
Siódemeczko, wskazano konkretne sprawy i obszary, które trzeba naprawić to uważam za najważniejsze. Mam już coraz mniejszą tolerancję, dla „życzeń” typu „ma być inaczej, ma być dobrze”, ale jak to zrobić, to się zaczyna ujawniać wąziutkie myślenie. I to mamy teraz okazję na własnej skórze przetestować, takie spełnianie marzeń – bez żadnego myślenia o konsekwencjach, czy aby na pewno suwerenowi to wyjdzie na zdrowie.
Najbardziej mnie przeraża, że teraz wszędzie wciska się ludzi o ambicjach sięgających Mont Everestu, a nie zdolnych się wygrzebać z przydrożnego rowu.
Zgadzam się, Ago, choć rozumiem i jego rozżalenie, że nie poprosiła go/ich pozostałych o rozmowę, czy dokumenty.
Widziałam na spotkaniu z nim, że momentami puszczają mu nerwy, ale panowie Blikle i Tym mieli oczy jak spodki, słuchając pytań – ataków.
Na końcu zresztą podkreślili swój żal z powodu zmarnowanej okazji do rozmów o KODzie i przyszłości. Nie spodziewali się takiego poziomu agresji.
Jasne, chciałoby się, człowieka opanowanego,merytorycznego, energicznego, w sile wieku i ……
Tylko nam chyba nie potrzebny jest wódz, a żeby poskromić parcie na szkło można mieć rzecznika prasowego.
Znalazłem w skrzynce pocztowej awizo, co mnie lekko zdenerwowało, bo cały dzień ktoś był w domu, poza tym składałem na poczcie deklaracje, żeby polecone wrzucać do skrzynki bez awizowania.
Okazało się, że polecony był za poleceniem odbioru, co czyni moją deklarację nieważną, a nadawcą była sama Poczta Polska, a konkretnie jej dział celny, powiadamiający mnie, że nadeszła do mnie paczka spoza Unii, którą – pod rygorem zwrotu do nadawcy – muszę zgłosić w ciągu 20 dni do oclenia.
Paczka jest z Australii i zawiera książkę (taką właśnie). Poczta Polska domaga się, abym wypełnił zgłoszenie celne, zawierające głównie moje imię i nazwisko oraz adres korespondencyjny – co jest wymogiem dość dziwnym, albowiem skoro Poczta Polska kieruje do mnie listy polecone, to takimi informacjami najwyraźniej dysponuje.
Poczta Polska domaga się także, abym do zgłoszenia dołączył fakturę, co również jest wymogiem dziwnym, ponieważ Poczta Polska w tymże samym liście poleconym powiadamiającym mnie o nadejściu paczki zawiadamia mnie, że w skład paczki wchodzi również koperta z fakturą i specyfikacją zawartości.
Poczta Polska przestrzega mnie również przed naiwną wiarą w to, że mogę się do działu celnego wybrać osobiście, załatwić sprawę i odebrać paczkę. Mogę, owszem, się wybrać, aby dostarczyć wymagane dokumenty. Paczka jednak zostanie mi doręczona w terminie późniejszym, za pobraniem ośmiu złotych i pięćdziesięciu groszy, którą to kwotą Poczta Polska w swej łaskawości obciąży mnie za „przedstawienie paczki do odprawy celnej”.
Mam żarliwą nadzieję, że dożyję tej wspaniałej chwili, w której instytucja ta zbankrutuje, zostanie zamknięta, zaorana i przysypana wapnem gaszonym.
Uzupełnienie: Wczytawszy się dogłębnie w przenikliwe pouczenia, których nie szczędzi mi Poczta Polska, dowiedziałem się, że sama faktura jest zupełnie niewystarczająca, albowiem przedstawić muszę również dowód, że została opłacona we właściwej wysokości. Bo przecież mogłem zapłacić wiele więcej, albo i wcale. Na nic te knowania – argusowe oko pocztowca-celnika przeniknie najbardziej mroczne kombinacje potencjalnego przemytnika.
Babilasie, oszczędź naszą listonoszkę, która jest prze-cu-do-wna! Chodząca, uśmiechnięta życzliwość. Większe przesyłki zostawia u sąsiadów i dzwoni u których.
Celnicy pocztowi to jest zupełnie odrębny gatunek ludzi.
Nie będę się rozpisywać, bo nie mogę się denerwować zwłaszcza przed snem.
Wyrazy współczucia, Babilasie.
Z celnikami pocztowymi nie miałam do czynienia i postaram się nie mieć.
Kilka miesięcy temu nie zapłaciłam rachunku, bo go nie dostałam. Potem znalazłam w swojej skrzynce list, który powinien był trafić pod ten sam numer mieszkania, ale w sąsiedniej klatce. Wrzuciłam go do właściwej skrzynki, po czym poszłam na pocztę i poprosiłam (panią w okienku, nie kierowniczkę), o zwrócenie uwagi listonoszowi, że zdarza mu się mylić klatki. Może jest tu nowy? Niedawno na mojej klatce pojawił się komunikat: „Lokatorzy xxxx 19a, wasza korespondencja czeka na klatce 19.” Coś mi się ewidentnie nie udało.
Koszyczku, widziałeś?
http://bi.gazeta.pl/im/7e/da/14/z21864574Q,Prezydent-Francji-Emmanuel-Macron-i-kanclerz-Niemi.jpg
Przypadek babilasa nie jest bynajmniej odosobniony. Znajomy operoman ściągnął sobie niedawno ze Stanów nietani 4-płytowy klocek Lotte Lehmann ma Marstonie (firmie raczej nie do kupienia w Europie). I na poczcie zaczęły się podobne korowody. Nie dość, że znajomy był nękany pismami i telefonami przez całe dwa tygodnie, to musiał w końcu zapłacić 23-procentowy VAT, a do tego doliczyli mu jakąś kwotę za „CZYNNOŚCI CELNE”, co już zakrawa na bezczelność. Łącznie wyszła prawie stówa dopłaty. Pewnie najchętniej dowaliliby jeszcze cło, ale kwota (liczona nb. wraz z przesyłką) była tu jednak za niska, bo poniżej równowartości 150 EUR.
Wygląda, że dokręcanie śruby trwa w najlepsze; żartowaliśmy nawet, że już w ten sposób urzędniki zaczynają zbierać na 500+.
Ścichapęku, tak było zawsze.
Mój syn kupił niebacznie komputerowy dysk zewnętrzny w USA do własnej działalności gospodarczej.
Pojechałam na koniec świata w Warszawie, żeby dowiedzieć się, że firma musi wystąpić o numer europejskiego PESEL.
Załatwiłam formalności i musiałam jeszcze trzy razy jeździć na ten koniec świata. Z tego, co pamiętam w agencji celnej miałam zamówić wypełnienie dokumentu SAD, ale potrzebowali kompletu dokumentów firmy, czy coś (nie pamiętam już) więc musiałam przyjechać jeszcze raz, a później, załatwiwszy komplet papierów i odstawszy w kolejce do mało uprzejmego celnika, nie odebrałam przesyłki, bo zamknięto kasę, w której miałam opłacić cło i VAT. O ile pamiętam, te wszystkie czynności kosztowały więcej niż zakupiony przedmiot.
Jeszcze na dobranoc, à propos wcześniejszej rozmowy o KODzie – przypomniało mi się…
Dzień dobry 🙂
kawa
26 maja 1956 r. oficjalnie otwarto Piwnicę pod Baranami
… ach ten krakowski szczęsny czas
Dziś ekstra kawa
Irek zrehabilitował się za pierwszą kawę. 😀
PA, bardzo trafne. 🙂
Niestety, bardzo trafne i wydaje się, ponadczasowe i ponad granicami…
Szara myszo (czw, 25 Maj 2017, 23:40),
słów brak. To nie fotografia ze zbiórki zastępu zuchów 😯
Ciekawe, co on pobierał, że taki uchachany? Warto posłuchać wywiadu…
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/10,150682,21868548,dziwne-gesty-i-smiechy-prezydent-andrzej-duda-na-szczycie-nato.html#MT2
Kawa ekstra 🙁
This video contains content from Crowley Media, who has blocked it in your country on copyright grounds.
Ło matko i córko – zaraził się chorobą filipińską? Słów brak – tych bardziej przyzwoitych.
Alicjo, ta kawa extra, to fragment „Wojny domowej”. Może dlatego nie odtwarza?
Zapomniałam dopisać, że to odcinek pt. Dzień Matki. 😀
Oto jest radość kretyna
(radość kretyna to łza…)
Ten pan ma jednak zaletę. Gdziekolwiek by się nie znalazł, jest sobą i wcale tego nie próbuje ukryć.
Toć obiecywał, że będzie niezłomny…
Nie mogę patrzyć na to oblicze.
I te jego gadki. Trudno mi uwierzyć w jego istnienie, chociaż go przecież widzę.
Kaczyński długo musiał szukać takiej marionetki na stanowisko głowy państwa. Chociaż ta pożal się Boże premier też coraz bardziej przypomina prymitywną przekupę z bazaru.
Ciężkie doświadczenie.
Z innej łączki.
Dzisiaj zbanowałam kolejne dwie osoby, widzę, że idzie mi coraz lepiej. Nie widzę wpisów, nikt mnie nie zaczepia, coraz przyjemniej.
Stanowczo nie doceniałam narzędzia. To obsługa FB przy kolejnej skardze zachęcała mnie, żeby zablokowała niechciane osoby, spróbowałam i spodobało mi się.
Ciekawe, co też ci delegaci postanowią.
Dzień.
Zmarł Zbigniew Brzeziński….
Smutna wiadomość
R.I.P.
Ze Brzezinskiego nie cierpieli Sowieci, to wiadomo (nazywali go podobno „Rasputinem Waszyngtonu”). Ale byl zadziwiajaco nielubiany i w samym Waszyngtonie. Pokazuje to niezle nekrolog w NYT:
https://www.nytimes.com/2017/05/26/us/zbigniew-brzezinski-dead-national-security-adviser-to-carter.html
Antykomunizm ciagle jest tutaj uwazany za skaze na charakterze.
KIJOWSKI ZREZYGNOWAŁ Z KANDYDOWANIA !!!!
Rezygnacja słuszna, ale uzasadnienie! 👿
Łoziński został przewodniczącym.
Nikt z Mazowsza nie wszedł do zarządu, a szkoda, bo były tam 2 bardzo dobre kandydatury.
Murarze- rebelianci założyli nowe stowarzyszenie OD-odnowa (Obrona Demokracji – od nowa)
Już ogłosili na 29 zjazd członkowski. Wcześniej założyli zbiórkę publiczną.
Wszystkie regiony patrzeć na nas (Mazowsze) nie mogą, ale nie jest to przedmiotem żadnej refleksji.
Mateusz zobaczył, ze nie ma szans po wstępnych głosowaniach, więc się wycofał, a podany powód był 'mateuszowy’.
Może zresztą było to już ustalone wcześniej.Czekają nas jeszcze tu na Mazowszu spore perturbacje.
Mam nadzieję, że ludzie nie odwrócą się od nas, ale mleko już się dawno rozlało.
Najwiecej głosów zdobyła ta młodziutka osoba, studentka Uniwersytetu Śląskiego. 130 głosów.
https://www.facebook.com/natalia.tarmas
Stanowisko delegatów jest jasne – frakcja Mateusza przepadła z kretesem. Jedenastoosobowy zarząd – no, zobaczymy, jak będzie działał tak duży skład. Mam nadzieję, że delegaci zajmą się jutro poważnie tematem statutu.
Mój „osiedlowy” market (Piotr i Paweł) zatrudnia prawie wyłącznie Ukrainki. Z dawnych czasów zostało kilka Polek na stanowiskach kierowniczych. Do jednej z nich podchodzi Ukrainka, pyta się o coś (po polsku, z akcentem), ta (również po polsku) odpowiada, wyjaśnia. Za chwile sytuacja się powtarza: inna Ukrainka, z innym problemem i „kresową” polszczyzną. Pani kierownik wznosi oczy ku górze, wzdycha ciężko i rzuca pod moim adresem uwagę: „No i widzi pan, gdybym nie mówiła po rosyjsku, to byłaby tragedia”.
Jam daleko od tych spraw; my tu mamy nie mniejsze problemy. Ale jak czytam o KODzie, to nader smutno mi sie robi, bo stereotyp polskiego piekielka widac jak na dloni.
I to wszystko przy (w mojej opinii) calkowitej jalowosci KODu czy podobnych organizacji. My tu mielismy pare lat temu Occupy Wall Street. Ten sam efekt. Tylko autentyczna partia polityczna, ktora pozyska dostateczna liczbe wyborcow, moze cos w tej materii zmienic. A gdy wybory przestana byc uczciwe, tylko masowy ruch spoleczny, ktory wyprowadzi miliony ludzi na ulice.
Bardzo ceniłam Zbigniewa Brzezińskiego. To był człowie, który – zarówno po polsku czy po angielsku wypowiadał się w ten sposób, że tylko zapisać, nie zmieniać ani przecinka.Postać.
NYT on-line zmienil tytul nekrologu Brzezinskiego. Nie zrobilem zrzutki ekranu pierwotnej wersji, ale byl w niej „hawk” (jastrzab, okreslenie w tym kontekscie pejoratywne). Teraz jest „hawkish”, ale w tekscie nie w tytule. Ha. Ktos sie musial polapac, ze nieladnie tak pisac o zmarlym. Jutro sprawdze, ktora wersja poszla do druku.
Dzień dobry 🙂
kawa
Cóż, dla tych z lepszą pamięcią, postać dość mroczna.
A co do uwagi jrk (0:30), wyraża ona dokładnie moje odczucia względem KOD. To znaczy cudownie, że się ludzie zorganizowali, wspaniała erupcja aktywności społeczeństwa obywatelskiego i ostateczny dowód na to, że nie jest nam wszystko jedno. Ale z drugiej strony, chyba wszyscy (oprócz najbardziej moherowych spośród moherowych beretów jasnej strony mocy) widzą, że rozniecanie ognia słomą ma sens, tylko wtedy, gdy ma się szczapy i polana w zapasie. Deklaracja „nigdy nie będziemy partią polityczną ani jej zapleczem” jest smutna, bo dowodzi, że jedynym pomysłem na funkcjonowanie ruchu jest hasło „precz z PiSem”. A hasła, wiadomo, nawet najbardziej słuszne, gdy powtarzane ad nauseam, takiż efekt wywołują.
I jeszcze w tzw aproposie (a picture is worth a thousand words).
Babilasie, w KODzie są ludzie popierający PO, Nowoczesną, Razem – jaką wspólną partię mieliby stworzyć? Będę – ad nauseam – bronić idei niepartyjnego ruchu społecznego, który stara się przekonać obywateli, żeby, po pierwsze, głosowali, po drugie, zainteresowali się nieco polityką i głosowali na tych, których program, praktyka i narracja są najbliższe ich przekonaniom i po trzecie, żeby między wyborami nie przyglądali się biernie temu, co robią „wybrańcy”, tylko reagowali. Tak, jak pisze „Świąteczna”: „Robert Sobiech: Słabością naszej demokracji jest brak wiary, że możemy wpływać na polityków. KOD próbuje włączać obywateli w życie publiczne.” Moim zdaniem, to nie idea KODu jest chybiona, tylko wykonanie nam nie wyszło.
Co do aproposu, to tak właśnie, jak świadek Jehowy, czuję się na pikodach, dlatego wolę „pasywne” wystawanie na ulicy, kiedy rozmawia się tylko z tymi, którzy sami podchodzą i chcą porozmawiać.
Ago, dawno już wymyślono, że najlepszym narzędziem dla realizacji postulatów i ambicji politycznych społeczeństwa są – nomen omen – partie polityczne. Przykład ewolucji Solidarności daje smutny obraz sytuacji gdy za politykę biorą się związki zawodowe. Sanacyjny Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem był równie śmieszny, jak obecny Bezpartyjny Blok Zwalczania Rządu. Nie widzę sensu ani powodu długoterminowego istnienia ponadpartyjnej (pozapartyjnej?) czapy politycznej na opozycji. Jeszcze raz: ognisko się rozpaliło, ale teraz trzeba tam podkładać czegoś innego niż słomy. Niech każdy działa tam, gdzie mu najbliżej (PO, .N, Razem, cokolwiek), zawsze przecież można się dogadać na poziomie partyjnym co do jakichś wspólnych inicjatyw.
A ja całkowicie zgadzam się z Agą. Zadania KOD-u i partii politycznych są zupełnie inne. KOD nie ma być „ponadpartyjną czapą polityczną na opozycji”. Ma być środkiem do organizowania się społeczeństwa, do budzenia jego świadomości, by było ono zdolne do oceny i kontroli działań władzy, ich zgodności z prawem. To nie są zadania dla partii. Partie to światopoglądowy koncert życzeń: jeśli mi bardziej odpowiada to, co głosi jedna niż to, co głosi druga, wybieram tę pierwszą. Zgodności z prawem się nie wybiera. Ona musi być. Dlatego od początku i Łoziński, i Kijowski, co by o każdym z nich nie myśleć, głosili, że KOD będzie potrzebny już w ogóle, także po PiS-ie. Bo kolejna zwycięska partia też może łamać prawo, i nawet jeśli w innych sprawach się z nią zgadzamy – nie powinno tak być.
KOD pokazał – i władzy, i społeczeństwu – że jest możliwe zjednoczenie się ludzi wokół podstawowych zasad, bez oglądania się na dzielące nas szczegółowe różnice poglądów, choćby były one dla nas niezmiernie ważne. Spotykając się razem, w normalnej atmosferze, z ludźmi, którzy być może w innych sprawach będą moimi przeciwnikami, uczę się widzieć w nich ludzi, a nie wrogów – nawet wtedy, gdy dojdzie do konfliktu.
KOD uczy nas publicznego artykułowania swoich potrzeb i poglądów – to jest niezbędny warunek demokracji. Dopiero po tym etapie możemy myśleć o działalności partyjnej.
Babilasie, świadomy obywatel to myślące polano.
Bardzo chciałbym, Kochani, żebyście mieli rację. Bardzo. Jednakowoż, jako cyniczny realista (albo realistyczny cynik) nie mogę podzielać Waszego optymizmu – ale i też od środka widać inaczej niż z zewnątrz. Z zewnątrz widzę kryzys KODu, i wcale nie chodzi tutaj o Mateusza Kijowskiego (który – moim zdaniem – nie powinien zostać przywódcą czegokolwiek), tylko właśnie o formułę działania.
Pesymiści mają dobrze. Albo czeka ich potwierdzenie, że mieli rację, albo przyjemne zaskoczenie, że jednak nie mieli.
Optymiści też. Zawsze znajdą nowy powód do optymizmu 😉
Ależ my wcale nie mówimy, że KOD nie przeżywa żadnego kryzysu, bo przeżywa. Jednak wszystkie ruchy społeczne przeżywają kryzysy. A potem z nich wychodzą. Albo nie, oczywiście, ale w tym wypadku chyba nie ma wyjścia.
Doro: nie ma wyjścia innego niż wyjście z kryzysu, czyż nie?
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Zachęcona tekstem z GW (p. Krzysztof Varga)- wypożyczyłam dzisiaj(niemal cudem) Jana Józefa Lipskiego „Idea Katolickiego Państwa Narodu Polskiego. Zarys ideologii ONR „Falanga” „.
Nie zasnę!!! Coraz bardziej boję się, że jeśli ostro się nie sprzeciwimy, zaleje nas brunatna zaraza.Nasza własna.
Zachęcam do czytania tej pozycji.Ale uprzedzam, że nie będzie łatwo pozycję zdobyć. Czytać też…
Mar-Jo — nie wiem jak jest z wypożyczeniem, ale kupienie tej książki w elektronicznym formacie nie wygląda na zbyt trudne.
– a także – o którym tekście Vargi piszesz? Daj linkę lub wskazówkę, proszę.
Już podaję link do tekstu K. Vargi(niestety tylko płatny dostęp):
http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,21797661,stalowa-piesc-chrystusa-czyli-bogobojni-z-onr.html
Ja przystopowałam kupowanie książek („używam” wyłącznie wersji papierowej)- czekam , aż pan mąż skonstruuje kolejne regały.
W moim mieście znalazłam tylko jeden egzemplarz w jednej filii biblioteki!
U mnie zero, ale Varga, i nie tylko Varga, mi wystarczy.
Może się blogowym Paniom i Panom z KODu przyda?
A ja intensywnie pomniejszam liczbę regałów. Może to i antypapierowa obsesja, ale przedtem była papierowa opresja. I nigdy więcej nie dam się przytłoczyć paczkom z książkami.
Varga zauroczył mnie „Trocinami”, chyba miałem to w formacie audio szybko po ukazaniu się. A teraz w kolejkach czy przy krótkim czekaniu na coś w samochodzie wyciągam w kindle’u jego „Polska mistrzem Polski”. Wielu dobrych rzeczy można się od niego nauczyć.
Babilasie, a co tam się pali w tej górze?
I mógłbyś chociaż miejscowość określić.
Składam zażalenie.
Przytłaczasz mnie, Andsolu, czytelnictwem. Chyba zapadam na jakąś niechęć w tym temacie. Naprawdę jednak mam szybko narastające problemy ze wzrokiem i to raczej jest przyczyną.
mt7 – bardziej chcę czytać niż czytam, na szczęście sterty elektroniczne przybierają w zerach a nie w metrach sześciennych. A że bardziej mi teraz do czytania to etap; był kiedyś taki intensywny rok w Paryżu, towarzystwo było tak zróżnicowane i ciekawe, że trzeba było bez przerwy słuchać i pytać – choć zapiski z przeszłości mówią, że i czytałem i pisałem to ludzi. Nie wiem jak to robiłem.
A tutaj… ludzie bliscy mi są w zasięgu słuchawki, ale w innych strefach czasowych, a fizycznie dalecy. A z fizycznie bliskich jakoś po tylu latach ciągle chce nam się rozmawiać w rodzinie – ale poza domem jest z tym gorzej. Nie ciągnie mnie do chłeptania piwa i do gawęd o mupie Daryni. A w komputerze tyle zdumiewających książek. Szkoda, że nie są cieńsze. Na przykład ta zdumiewająca „The Silk Roads. A New History of the World” by Peter Frankopan, z 2015 roku. Epub na ponad 9 MB, a w papierze to by było z tysiąc stron. I jak żyć, panie premierze?
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Egipskie ciemności nad miastem.Zaraz się zacznie nawałnica!!!!
Po takiej zajawce publisia oczekuje dalszego sprawozdania.
Halo, Szczecin?
Czyżby zalało internet w Szczecinie?
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Utonęłam w lekturze J.J.Lipskiego.
Dom stoi (aczkolwiek obryzgany mocno), iglak sąsiedzki (ok. 15 m wysokości), ze złośliwym przechyłem w naszą stronę, stoi.
Miasto nadal w polskich rękach.Ale przypływa 40 okrętów wojennych – w jakim celu – nie wiadomo. 🙂
Polecam do kawy
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/z-kim-pis-juz-niedlugo-stoczy-walke-na-smierc-i-zycie-wcale-nie-z-platforma-czy/5hd7rm2
Irku
Opinie prof Śpiewaka pokrywają się z moimi obserwacjami o których kiedyś pisałem. PiS jest w równym stopniu antyeuropejski jak i antyinteligencki. Kaczyński mszcząc się na Warszawie obsadził wszystkie rządowe urzędy i stanowiska ministerialne ludźmi z zewnątrz, najczęściej z małych prowincjonalnych miast na obrzeżach Polski. Człowiek z fobią nieudanego życia obwinia wszystkich tylko nie siebie.
Cóż, Irku, tekst Śpiewaka ma już prawie dwa miesiące i nieco zwietrzał, zarówno w warstwie opisu rzeczywistości oraz diagnozy sytuacji, jak i rekomendowanej terapii. Mój bąbelek internetowy ostatnio wyzłośliwiał się nad wywiadem z Robertem Krasowskim, że to w zasadzie takie „hydroanalizy”, świat nieudanych metafor i w zasadzie nic, co by nie zostało już wcześniej powiedziane/napisane, tyle że w lepszym, bardziej zwięzłym stylu.
Przeczytałem wywiad i ja. Najpierw się zdziwiłem, że Krasowski awansował niepostrzeżenie spomiędzy wywiadujących do wywiadowanych. Po drugie zbrzydził mnie proponowany przez niego symetryzm („PiS nie robi niczego, czego wcześniej nie robiło PO/PSL”), którego kumulacją jest porównanie Mazowieckiego do Kaczyńskiego. Po trzecie, nie widzę powodu do epatowania czytelnika nazwiskami Hobsbawna, Raymonda Arona, czy Judta, skoro z ich przytaczania nie wynika nic istotnego dla toku wywodu.
Co do metafor zaś, niektóre wydały mi się całkiem świeże, jak na przykład ta o „opromienianiu bezczynności” Kaczyńskiego. Albo i puenta: o tym, że polityk jest jak polarnik – całe życie trenuje po to, żeby dojść do miejsca, w którym nic ciekawego nie ma.
Skoro już mówimy o polityce. Bardzo się zasmuciłem wywiadem z Jarosławem Flisem, racjonalizujący to, co ostatnio z dyzgustem obserwuję: próby Platformy odbijania PiSowi wyborców centroprawicowych, których przychylność ma dać PO powrót do władzy. Myśmy tutaj rozmawiali wielokrotnie wcześniej, o tym że elektorat w Polsce jest en masse socjalnie lewicowy a obyczajowo konserwatywny, a triumfem Kaczyńskiego jest to, że potrafił te potrzeby zgrabnie połączyć w sposób taki, że nie widać sprzeczności. Jak sobie z tym poradzić w kontekście przyszłych wyborów – nie mam pomysłu.
Dzięki za Flisa, Babilasie. Też się przyglądam „konserwowaniu się” PO oraz zbliżaniu się PO z PSLem, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie. I mam nadzieję, że opozycja posłucha Michała Sutowskiego i podzieli się na pół – a właściwie, że posłucha go lewica i stworzy wspólne listy.
A co sądzisz, Ago, o najnowszej rozmowie Sutowskiego z Maćkiem Gdulą? Ja czytam w tej chwili trzeci raz, bezskutecznie próbując wypracować sobie jakąś własną jednoznaczną opinię.
Pan Gdula do mnie nie trafił. Nie czuję tego świata, który opisuje. Nie rozumiem pomysłu „oczyszczenia” klasy średniej poprzez uświadomienie jej, że nie jest panią świata, bo jest klasą średnią właśnie, a nie niższą warstwą klasy wyższej. Dlaczego to miałoby skutkować odsunięciem się klasy średniej od prawicy, nie rozumiem chyba jeszcze bardziej.
Wybieram się niedługo na spotkanie z partią „Razem”. Akurat się zastanawiałam, czy Razem powinno rano, ramię w ramię z pracownikami, wygrażać kapitalistom za wyzysk, a po południu, ramię w ramię z kapitalistami, wymyślać robotnikom za homofobię, kiedy przeczytałam w tym wywiadzie, że mam uprzedzenia i że klasy niższe wcale nie są bardziej konserwatywne obyczajowo, niż wyższe. Zaczęłam się nad tym, tzn. nad sobą, zastanawiać, ale p. Gdula mnie zniechęcił. Na argument, że psychologowie społeczni twierdzą co innego, właściwie nie odpowiedział, tylko zaczął mówić obok.
Nie doczytałam wywiadu do końca, natomiast to, co przeczytałam, przeczytałam kilka razy, licząc na to, że w końcu „zaskoczę” – nie udało się. Niemniej jednak planuję skończyć czytać, ale potrzebuję na to dłuższej chwili. Dlaczego chcę doczytać do końca? Bo wydaje mi się, że w tytułowej tezie coś jest, tzn. że analiza wg klas ma sens. Ale póki co bardziej trafiają do mnie „Szewcy”.
Bry. 🙂
To ja polecam Sz. Frekwencji artykuł z Polityki o Platformie i sytuacji w kraju autorstwa Mariusza Janickiego, Wiesława Władyki.
Podzielam opinie autorów i jestem przekonana, że większość tutejsza nie zgodzi się ze mną.
Ciekawi mnie, czy mam rację.
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1705900,1,po-wzmocniona-w-sondazach-ale-znow-krytykowana.read
Gdyby ktoś nie mógł przeczytać, postaram się udostępnić.
Nie wiem, co to za cholera działa w eleganckich drogich hotelach.
Już drugi raz w stosunkowo krótkim czasie gościliśmy zacnych gości (naczelnego rabina Rzymu z małżonką i teraz prof. Andreę Riccardi), którym wynajmujemy na czas pobytu pokoje w najlepszych hotelach.
A później zaczyna się moja gehenna, bo nijak nie mogę od nich wydębić rachunku za usługę hotelową. Piszę maile, dzwonię, za każdym razem rozmawiam z kimś innym, nikt nic nie wie, obiecuje sprawę załatwić i cisza. Za pierwszym razem myślałam, że tak pechowo trafiłam, ale teraz inny hotel i to samo.
Zdumiewa mnie to niepomiernie, bo myślałam, że szlachectwo zobowiązuje.
Dzień dobry 🙂
kawa
Siódemko (02:17), nie można się nie zgadzać z opisem rzeczywistości: on może mi się nie podobać i być mi niemiłym, ale to nie odbiera mu prawdziwości. W polityce wybiera się z tego, co jest, a nie z tego, co chciałoby się, żeby było.
Oczywiście rozumiem, gdzie PO musi walczyć o głosy, i nie są to okolice partii Razem, czy klientela kawiarenek na warszawskim Placu Zbawiciela, ale wciąż wolałbym, żeby decyzje wyborcze były napędzane jakimiś pozytywnymi identyfikacjami, a nie strachem przed obecnymi i przyszłymi działaniami PiS.
Nadto jeszcze wolałbym, aby wyniki wyborów sprzed półtora roku spowodowały jakieś katharsis na polskiej scenie politycznej i żeby mi Joanna Kluzik-Rostkowska nie opowiadała, że rozwiązania społeczne PiS są bardzo dobre (bo rodzi to nieuchronnie pytanie dlaczego wcześniej uważaliście że są bardzo złe, ewentualnie dlaczego wcześniej sami ich nie zastosowaliście). Albo żeby mi Michał Boni nie przypominał, jaka to Platforma jest fajna, bo zupełnie plastyczna, amorficzna i aerodynamiczna. Oraz mile widziana na salonach Europy.
Napisawszy to wszystko wiem dobrze, że bez silnej PO nie ma co marzyć o pokonaniu PiS (+Kukiźników) w 2019.
Ago (00:19), witaj w klubie: też tam mi zgrzyta to i owo. Warte dłuższej wypowiedzi, ale to później, teraz czekają na mnie wielkie czyny, jak zwykle w czwartek.
Dzień dobry.
W nawiązaniu do wczorajszego orzeczenia SN.
Perełka. 🙂 Kwintesencja wypowiedzi PAD z 2011 roku jest w ostatnich sekundach nagrania.
https://t.co/eBoJ4mRRJ9
A propos partii Razem, nie pamiętam kto, wydaje mi się, ze Karol Modzelewski, powiedział niedawno, ze odda na nich głos, jeżeli będą mieli u siebie przynajmniej jednego robotnika.
Dzięki, Mar-Jo. Faktycznie.
Sejm nam pisze ustawy w trosce o białość Polski. Nadchodzi lato (w zasadzie już nadeszło): należy jeszcze wprowadzić zakaz wychodzenia na słońce bez stosownego ubioru ochronnego. Dla uniknięcia nieporozumień towarzyskich Polaków będzie się dodatkowo oznaczać znakiem Polski Walczącej. Z własną głupotą.
No proszę. A ludzie mówią, że rząd nie dba o obywateli 🙄
Wprost przeciwnie, nie z własną głupotą, lecz z jakimkolwiek rozumiem 👿
Słyszeliście Hitlerjugend w sejmie?
Tak. Zmroziło mnie.
Tak, Kierowniczko kochana, kilkanaście sekund tego wystarczyło mi aż nadto. Różne ohydne rzeczy już widywałem, ale teraz mam wrażenie, że intensywność tego wszystkiego jeszcze narasta. Coraz to większy niesmak muszę przełamywać zaglądając do wiadomości z ojczyzny.
Nie wiem, czy hitlerjugend urządzał takie teatralne inscenizacje, raczej kojarzy mi się to z krajem „gdie tak swobodno dyszyt czełowiek”
Tutaj wywiad z Janem Sową, z którego zacytuję – na zachętę – maleńki fragment:
Atrakcje dla dzieci z okazji ich swieta:
http://www.moja-ostroleka.pl/mart/1496334323/dzien-dziecka-z-duzymi-emocjami-zdjecia-wideo-z-lotu-ptaka
Zaczynam poważnie rozważać obywatelski spacer po Puszczy Białowieskiej. Może już w następny weekend? https://www.facebook.com/dlapuszczy/
Na tej stronie, Ago, do której podałaś linkę, ktoś umieścił szubienicę, rozumiem, ze dla Szyszki.
Jeżeli nie zniknie, zgłoszę to do administracji FB.
Co do sejmowego Hitlerjugend, Filip Springer skomentował celnie, że najbardziej przeraźliwe jest to, że w sumie nie widać większej różnicy między gimbusami a posłami.
Mt7, oczywiście, zgłoś, jeśli coś tam jest nie tak. Nie zauważyłam szubienicy, weszłam teraz ponownie i dalej nie widzę. Gdzie jest? Nie znam administratorów strony, ale mogłabym spróbować zwrócić im uwagę, pewnie jest jakiś kontakt, tylko nie wiem, na co.
Napisałam do nich, Ago.
Szubienica jest zaraz za postem informacyjnym.
Jak wchodzi się na stronę, to on jest schowany, jak klikniesz pokaż wszystko, to otwiera siė tekst wprowadzający ozdobiony w komentarzu szubienicą.
Kłania się moja nieznajomość fb, bo nadal nie mogę tego zlokalizować. Jak kliknę „pokaż wszystko”, wyświetlają mi się tylko 2 nadchodzące wydarzenia i nic ponadto. Wypatrzyłam jedynie coś na kształt stryczka na jednym ze zdjęć, ale w powiększeniu widać, że to jakiś fragment maszyny. Dzięki, że napisałaś.
Tu jest
https://www.facebook.com/pg/dlapuszczy/reviews/?ref=page_internal
Mam nadzieję, ze się pokaże, bo tam duży bałagan jest.
Aaa, teraz widzę. W żadne dyskusje tam nie zaglądałam, interesowały mnie tylko posty „własne” (tzn. własne strony, nie moje własne).
Mnie się otworzył, jak tylko tam weszłam, bo napis pokaż wszystko zasłaniał mi informacje o stronie. Różne zdjęcia zasłaniały sie wzajemnie, wiec kliknęłam w nadziei na uporządkowany wygląd i zobaczyłam szubienicę.
Wciąż mam przed oczami panie z PiS, które żądały takowej dla Tuska i przywrócenia kary śmierci.
Nie chodzi o to, że głupie, tylko że od takich przykład biorą inni i krąg się rozszerza. Jak dla mnie z przerażającą szybkością, co pokazuje, jak cieniutka była skorupka ogłady.
Spisałam się, źle kliknęłam i wcięło. Dotyczyło wywiadów Babilasa. Może i lepiej. Idę się z tym przespać.
Siódemeczko, to nie skorupka, to zaledwie błonka.
Mogę jakoś pomóc, haneczko (00:56)? PS. Nie udzielam wywiadów: nie mam nic oryginalnego do powiedzenia.
Dzień dobry.
Na naszych oczach realizowany jest program ONR „Falangi”…
Naród polski wstał z kolan i już nic go nie powstrzyma oprócz silnego antyfaszystowskiego ruchu społecznego.
Śpiewak ma dużo racji. Faszyści też walczyli z inteligencją jako formacją. Znaczna część niemieckiej inteligencji w latach 30-tych przystała do nosorożców. U nas podobnie. Czy Piotrowicz albo Duda nie zaliczają się do inteligencji? Duda bardzo stara się maskować swoją inteligenckość i nawet dobrze mu to wychodzi, ale pozostaje fakt faktem, że do niej należał. Obecnie może już nie, bo natężona mimikra sprawiła, że naprawdę przeobraził się w ćwierćinteligenta.
Liczę na ruch społeczny i żadnego powszechnego oprócz KOD nie widzę, więc musimy wszyscy na niego stawiać nie patrząc na różne awarie. Powyborcze wystąpienie Łozińskiego naprawdę mi się podobało. Późniejszy komentarz Modzelewskiego również. Dla mnie skojarzenia z latami trzydziestymi w Niemczech są oczywiste. Wczoraj nawiązał do nich sędzia Józef Musioł urodzony w 1933 roku. Przecież wtedy też podstawową sprawą było utworzenie sądów ludowych, które zastąpiły normalne sądownictwo. W projekcie konstytucji, który PiS ogłosił, a na początku kampanii wyborczej zdjął ze swojej strony, też był sąd ludowy jako instancja najwyższa – ponad Sądem Najwyższym. Nie jestem wielkim fanem Marcinkiewicza, ale wczoraj’ koncentrując się na partiokracji wypraktykowanej najpierw przez bolszewików, też miał rację. Żyłem 46 lat w państwie prowadzonym przez „kierowniczą siłę narodu” i pamiętam kilkuletnie okresy, kiedy ta kierownicza siła zachowywała się bardziej praworządnie niż PiS obecnie. Również pamiętam okresy, kiedy wewnątrz PZPR tolerowano zróżnicowane poglądy, a nawet pozwalano na wydawanie takich książek jak „Motory i hamulce socjalizmu” Bieńkowskiego czy „Marksizm a jednostka ludzka” Schaffa. Piszę to nie po to, aby rozgrzeszać polski komunizm (realny socjalizm). Od tego jestem daleki. Chodzi mi o wskazanie, że PiS jest dużo bliższy faszyzmu, gdzie zasada „Ein Volk, ein Reich, ein Führer“ wykluczała wszelką dyskusję. Również partyjna organizacja militarna pod mylącą nazwą „WOT” powinna dawać wiele do myślenia. Czy nasze społeczeństwo jest w tej chwili bardziej podatne na ciągoty faszystowskie niż przed IIWŚ? Chyba nie. Około 30% nie jest większym poparciem niż miała polska skrajna prawica II RP. Falanga była najbardziej skrajna, ale ND daleko nie odbiegała, chociaż silnie nacjonalistycznie wyewulowała bez udziału Dmowskiego. Sanacja zwalczała ND na zasadzie konkurenta do władzy, bo sama w sobie też aż tak daleko nie odbiegała, o czym świadczą polityka w stosunku do mniejszości narodowych i Bereza Kartuska. Ruchy faszystowskie zawsze opierały się na najmniej wykształconych środowiskach i apelowały do najniższych instynktów. W Polsce nowością jest zadbanie o przychylność znaczących części struktur KK. Dziwię się, że te struktury nie dostrzegają pułapki, do której są wciągane. Jestem przekonany, że w przypadku, gdy PiS osiągnie pełnię władzy likwidując wszystkie instytucje demokratyczne i będzie dysponował całym niekontrolowanym aparatem przemocy, eldorado KK się skończy jako zbędny balast.
Nie ogłaszajcie przedwcześnie śmierci KOD, bo to w tej chwili jedyny ratunek. Jeżeli nawet PiS dopuści do wolnych wyborów parlamentarnych i po ich przegraniu odda władzę bez rozlewu krwi (oby tak było), KOD nadal będzie potrzebny. Zakładając, że wybory wygra PO i będzie rządzić sama czy w koalicji, może ona zapomnieć swoje dawne błędy i starać się do nich powrócić. I dobrze, żeby ruch społeczny przypominał, na czym polega demokracja.
Usunęli.
Masz rację, Stanisławie. Potrzebny jest monitoring i nacisk społeczny.
Cieszę się, Mt7, tym bardziej, że moja ostatnia interwencja w sprawie nieakceptowalnych komentarzy po naszej stronie barykady zupełnie się nie powiodła, co mnie nieco przygnębiło.
Rozmowa z prof. Maciejem Gutowskim o anarchizowaniu życia publicznego. Polecam!
https://wiadomo.co/prof-maciej-gutowski-anarchizowanie-zycia-publicznego/
Mnie się podobało porównanie prof. Matczaka: „Ułaskawienie osoby, która nie została prawomocnie skazana, to jak udzielenie rozwodu narzeczonym”.
Pozwolę sobie się nie zgodzić (Stanisław 10:13, Siódemka 11:26, wielokrotnie wcześniej Aga i Dora). Albo nie ma demokracji, albo jest. Jak nie ma, to ją przywracamy (ruchem społecznym, rewolucją, czymkolwiek skutecznym). A jak jest, to ma wbudowane w siebie samoregulujące mechanizmy, co powoduje, że struktura w rodzaju KOD jest niepotrzebna. Zapytam jeszcze raz: czy w Niemczech, Francji, Australii (czy gdziekolwiek, gdzie aspirujemy) jest jakiś KOD?
Większość ekip rządowych w III RP robiło różne naciągnięcia albo obejścia demokracji i mechanizmy samoregulujące nic nie pomogły. Z ostatniego okresu władzy PO przypomnę wybór 2 sędziów TK, co było ładnie uzasadnione zabezpieczeniem TK przed luką w składzie, gdyby I posiedzenie nowego Sejmu odbyło się nieco później. Ładnie opakowane i teoretycznie mało groźne, dało jednak paliwo PiSowi do poszerzenia sfery warcholstwa. Niemcy i Francja mają we krwi demokrację, a jednak faszyści uporali się z nią gładko. Polska ma we krwi raczej warcholstwo, o które nie posądzam nikogo z tutejszych bywalców. Jeżeli chcemy warchołów utrzymać na smyczy, warto tę smycz utrzymywać i konserwować.
Francuscy faszyści uporali się łatwo z demokracją, Stanisławie? Za której republiki? A co do warcholstwa: selektywnie pamiętamy z parlamentaryzmu I Rzeczpospolitej liberum veto. Nie pamiętamy, albo też i po prostu nie wiemy, że sejmy w dawnej Polsce kierowały się zasadą jednomyślności, to znaczy, że przed formalnością głosowania sejm się musiał „utrzeć”, to znaczy wynegocjować satysfakcjonujące wszystkich stanowisko. Coś jak w 'Dwunastu gniewnych ludziach’, tylko że na większą skalę. Piękny przykład demokracji konsensualnej.
Stanisławie, myślę tak samo jak Ty, trzeba nam takiego ruchu jak KOD i to nie tylko na teraz, ale i w przyszłości.
Babilasie, jaki nam dają wybór, obecne partie? Myślałam (chyba powinnam była nie myśleć), że Nowoczesna – przynajmniej światopoglądowo, będzie bardziej mi bliska i co? Pierwsze wypowiedzi niektórych posłów „wbiły mnie w ziemię”. Dzisiaj u p.Żakowskiego w TOKFM, p. Lublanuer też mnie „wbiła”, a do tej pory uważałam, że jest jedną z mądrzejszych. Przekaz partyjny, aby dowalić PO, okazał się jedynym i najważniejszym celem.
Szara myszo, między hasłami „odrośnie nam ta noga” a „potrzebujemy protezy” nie ma w zasadzie sprzeczności, tyle że po co komu proteza, gdy odrośnie noga?
Babilasie, tylko czy na pewno ma szansę odrosnąć? Ostatnio bardzo czarno widzę. Nie wiem, ale mam obawy, czy będziemy mieć jakiekolwiek uczciwe wybory. Wkoło słychać nadzieje na następne wybory (lokalne/parlamentarne/do UE), tylko wszyscy się ekscytują bieżącymi sprawami, ciut mniejszego kalibru a nigdzie nie słyszę/widzę/czytam, w jaki sposób zabezpieczyć wybory przed „cudami nad urną”. Zupełnie jakby sobie nie zdawali sprawy, że projekty Ziobry doprowadzają do manipulowania wynikami wyborów.
Już więcej nie będę swoimi lękami Was nękać.
Szara myszo, to nie ty nas nękasz! Lękamy się mniej lub więcej wszyscy, niektórzy z nas usiłują to ukrywać…
W środę żegnałam się z Panem Kioskarzem, który zamknął kiosk i przeszedł na emeryturę. Po raz ostatni kupując od niego „Politykę”, przeoczyłam dodatek. Nic to, donabędę. Kilka miesięcy temu pisała o tej książce (chyba) GW. http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1706942,1,timothy-snyder-podrecznik-samoobrony-spolecznej.read
Ku pamięci wszystkim, uważajcie na łonie przyrody będąc! Kleszcze w ataku!!!
Piosenka Kleszcza
(na melodię „Odrażający drab” z Kabaretu Starszych Panów)
W ogródeczku kwitną róże,
Z małej chmurki siąpi deszcz,
Łazi, łazi po psiej skórze
Odrażający kleszcz.
Tutaj róże a tu deszcz,
Odrażający kleszcz.
Piękna jest latosia zima,
Ciepło, miło, niebo, raj,
Sorry, taki mamy klimat,
A kleszczom w to-to graj!
Ciepło, miło, niebo, raj,
a kleszczom w toto graj!
Już mnie świerzbią szczękoczułki,
Już odwłokiem trzęsie dreszcz-
Pies to knajpa z górnej półki!
Ach, szczęsny ze mnie kleszcz!
Już odwłokiem trzęsie dreszcz,
Ach szczęsny ze mnie kleszcz!
Przystaweczki wpierw wtranżolę,
Primo piatto prima sort!
Kto tu pcha się z alkoholem?
Nie piję! Jestem sport…
Primo piatto prima sort,
precz z wódą, jestem sport!
Bul, bul sporto, bul, bul owcem
Abstynentem bul, bul ja…
Gdzie z pęsetą, ty zomowcu!?
Kto tu się bul, bul pcha???
Abstynentem bul, bul ja…
Kto tu się bul, bul pcha???
Od tej chwili, kleszczu proszę,
Żegnaj podłe życie swe!
Zdrowiej było być jaroszem
Co tylko trawę żre…
Być jaroszem, hehehe,
Co tylko trawę żre!
(z „Dupersznytów…” Moniki Szwaji, „Nisi” 2016)
Niestety, tylko w papierze. Trudno, nabyłam.
Ach, Monika!
Dzień dobry.
Zachwycaliśmy się z Irkiem „Dupersznytami” kilka miesięcy temu.
Kawa spóźnia się, podrzucę w zastępstwie:
http://gniezno24.com/media/k2/items/cache/5148e035bbe7872226bde0b3aa208b44_XL.jpg
Kawa razem z Irkiem spływa w kajaku po Tanwi. Jutro będzie świeża, a dziś do kawy lektura, a’propos sobotnich aktualności…
http://www.paradarownosci.eu/pl/aktualnosci/warszawa-z-parada-rownosci-ale-bez-dnie-roznorodnosci/
Dobrego dnia 🙂
Dzień dobry! Wszystko kwitnie, albo na dniach będzie kwitło. Nie nadążam odchwaszczać, nie mówiąc już o tym, że kompostowniki mi od biomasy puchną. Wracając z ogrodu do spraw politycznych, przeczytałem ostatnio rozmowę z profesorem Czapińskim, który właśnie jednak poleca powrót do ogrodu (Ja mam szczególną wrażliwość na zakręty polityczne, a ten sprawił, że po prostu wyniosłem się na wieś. Wziąłem na przeczekanie. Można to potraktować jako migrację wewnętrzną czy ucieczkę, ale to kosztuje mnie tyle nerwów, że wolę patrzeć na to, jak spokojnie rośnie mi w ogródku fasola.)
Obserwowanie wzrostu fasoli jest dość ciekawe – okazuje się bowiem, że fasola wielokwiatowa (Phaseolus coccineus) i jej odmiany, w tym słynny Piękny Jaś (zwany niekiedy złośliwie Głupim Jasiem) rośnie zawsze prawoskrętnie (znaczy owija się wokół podpór zgodnie z ruchem wskazówek zegara), a fasola zwykła (Phaseolus vulgaris) – czyli, na przykład, wszystkie pnące odmiany fasolki szparagowej, rosną zawsze lewoskrętnie, owijając się wokół podpór w stronę przeciwną do ruchu wskazówek zegara. Na początku myślano, że to tak jak z efektem Coriolisa, ale nie – rzecz jest w genach.
A skoro już o lewoskrętności się zgadało – bardzo polecam, i do czytania, i do przemyśleń tę lekturę.
Niektórzy to mają szczęście! 🙂
Pewien pan, odwiedzający Rijksmuseum, okazał się być dziesięciomilionowym gościem.W nagrodę mógł spędzić tak piękną noc:
https://lh3.googleusercontent.com/O0XiJQBXmohSCwNIY8g38_0zjgZp4K0agbK_laBZ1rtmIuGj3eXjBYl6eiTz5zjiWR5KJPazsM3l_U2AB_wEM6yHXQ=s940
A chmiel w którą stronę się okręca?
Musi we wprawo…
https://en.wikipedia.org/wiki/Hops#/media/File:Kratky,_Frantisek_-_Sklizen_chmele_(ca_1898).jpg
Niech żyje chmielowy Leżajsk!
Jako dziecko „dorabiałem” na wakacjach przy zbieraniu chmielu. Tak to mniej więcej wyglądało, tylko stroje nieco inne były…
GW napisała, że KODu nie było na Paradzie. To gdzie ja spędziłam popołudnie? 😯 KOD miał wyznaczone miejsce mniej więcej w centrum Parady, poza tym koderzy szli też w innych grupach, albo przynajmniej je odwiedzali, bo, oczywiście, obecnych było dużo zaprzyjaźnionych ruchów i organizacji. Rzeczywiście, było tylko kilka flag KODu, jeden transparent, kilku motocyklistów z MOTO KODu (chyba się strasznie umęczyli, jadąc w żółwim tempie w tym upale) – nie byliśmy zbyt widoczni – i tak, powinno nas być zdecydowanie więcej, ale żeby wymieniać nas wśród nieobecnych…
Ago, GW napisała, że KOD był, widziałam na własne oczy. Była wymieniona cała „litania” organizacji i wśród nich KOD. Wymienili także przedstawicieli partii i tu zdumienie; nie było wśród nich PO. 😯
Miłej, świątecznej niedzieli (37 rocznica 4 czerwca). 🙂 To był piękny dzień.
Ojej, jeszcze raz przeczytałam dzisiaj (wczoraj czytałam wczesnym popołudniem) a teraz KOD zniknął. 😳
Dzień dobry 🙂
kawa
MałgosiuW, z prawej na lewą (clockwise). Źródło: An Introduction to the Study of Botany, John Lee Comstock, New York 1837. Swoją drogą, Polska jest potęgą chmielową, za USA, Niemcami, Czechami i Chinami. Ostatnio przegoniliśmy Słowenię 🙂 Swoją drogą uprawa chmielu to klasyczny przykład seksizmu – tylko dziewczynki.
Piękno polskiej poezji, która kuje słowa w oręż i ducha ku niebu wznosi należy doceniać, wielbić i kultywować. Tutaj strofa z modnego obecnie nurtu Młodej Wszechpolski.
…piosenka to sposób z refrenkiem
na inną, niedobrą piosenkę…
Mazurek 3-go Maja AD 2017
Gdy PiS łamał Konstytucję
Część Narodu smacznie spała
Lecz KOD sprawy wziął w swe ręce,
opozycja otrzeźwiała
Przyjdzie czas, bliski czas,
odpowiedzą wszyscy wraz! (2x)
Prezes dwoi się i troi,
A prezydent głowę ściska
Premier knuje coś w Brukseli
aby tylko dorwać Tuska.
Propaganda łże i kręci
lecz choć miesza, cuda czyni
to zmarłego nie wyświęci
ni „poległym” nie uczyni.
Choć Trybunał gwałtem wzięty,
celem Sądownictwa Rada,
nie pomogą im wykręty,
każdy będzie odpowiadał!
Gdy minister od obrony
bojówki organizuje
będzie z tego rozliczony –
psuta armia nie daruje!
Na kolejki do lekarza
ma rząd PiSu sposób prosty:
wyśle cię do aptekarza
po zdrowaśki oraz posty
Na nic wasze czcze zabiegi,
Klęska czai się za rogiem,
Dziś wygrana Tuska, jutro
Cała Polska pójdzie z KOD-em!
Ponieważ dzisiaj mamy mówić językami ludzi oraz aniołów, rozszerzmy sobie słownictwo języka angielskiego.
Ago, trzeba monitować w GW. (Może masz jakieś zdjęcia, to też dorzuć). Trzeba, żeby wiedzieli, że się im patrzy na ręce i ze nie ma zgody na kłamstwa (czy nawet tylko uniki lub przemilczenia).
Adomi, nie mogę komentować w GW – uparcie twierdzą, że mam konto i hasło, choć nie mam i nie udaje mi się tego przeskoczyć. Nie robiłam też zdjęć – tyle osób pstryka, że z ulgą uznałam, że jestem z tego zwolniona 😉 i mogę po prostu być, nie dokumentując. Dałam znać organizatorowi naszej koderskiej grupy na Paradzie, ale albo jeszcze odsypia, albo już szykuje się na dzisiejszy Marsz. Nie sądzę, żeby to było celowe przemilczenie ze strony GW. Po prostu Parada była bardzo duża, tam, gdzie u innych „delegacji” jechały platformy, u nas byli motocykliści, a dziennikarz, zapewne, się spieszył… https://www.kod-mazowsze.pl/pod-teczowa-flaga/
Ten koszmarny wierszyk powyżej (Mazurek 3-go Maja) jest chyba prawacką dywersją, mającą na celu przypisanie KODowi zidiocenia. Nawiasem, „za rogiem” nie rymuje się z „KODem”, tylko ewidentnie z „bogiem”, co by potwierdzało prawackie intencje.
I to jeszcze na Bobikowie coś takiego…
Dzień dobry.
My już po Marszu. W ulewie. Takiej, że moja absolutnie wodoodporna kurtka marki Jack Wolfskin przemokła totalnie…
Jak na takie warunki pogodowe – był tłum!!!
Teraz z panem mężem suszymy. Butelkę portugalskiego wina. 🙂
„Oda do radości” znów nam pięknie się wyśpiewała.
PA, jeżeli tak uważasz, usuń, proszę, mój komentarz…
Więc jest sobie pisarz, Szczepan Twardoch, którego jakoś tam nieszczególnie poważam, znaczy literacko uważam go za sprawnego rzemieślnika (i nic więcej), podszytego – niestety – bufonem. No ale tenże Twardoch udzielił wywiadu TVPiS, który mnie bardzo ucieszył, bo pokazuje, jak bardzo dziennikarz (Filip Memches – typ mroczny i posępny) nie radzi sobie w rozmowie z kimś, kto nie podziela jego wizji ideologicznej świata i wynikających z niej urojeń percepcyjnych.
Nieee, to nie było na serio, tylko – wężykiem 😎
Mar-Jo, wasza „szefowa’ bardzo was chwaliła.
Ponieważ grupa jest zamknięta, a ja nie wiem, kto ma dostęp, to wkleję tu cały jej pochwalny wpis.
Magdalena Filiks
Kod jest nieśmiertelny.
Po dzisiejszym dniu mogę to napisać.
Koderzy ze Szczecina 2 tygodnie temu postanowili zorganizowac marsz z okazji 4 czerwca. Wcale nie byłam przekonana, że to jest dobry pomysł (w całej Polsce pikniki ) – na szczęście nikt mnie nie pytał o zdanie.
W Szczecinie dziś potworna ulewa – przez kilka godzin nie przestaje padać. Ostatnie dni spędziłam w łóżku z zapaleniem oskrzeli i w niczym nie pomogłam. Dzisiaj patrzyłam przez okno jak „leje” – nawet zadzwoniłam w panice do męża, który montował kolumny na jakimś aucie, że trzeba ten marsz odwołać – tak zrobiłam przyznaję. Wyśmiał mnie.
Nie wytrzymałam – wstałam i pojechałam na Plac Solidarności. Zaparło mi dech w piersiach – pod parasolami stały setki uśmiechniętych ludzi. Dziesiątki osób zaangażowanych w oragnizację biegały z flagami, puszkami, mikrofonami i przypinkami. Byli zaproszeni goście i ludzie pełni wiary i energii 🙂
Na marszu Wolności przez miasto w strugach deszczu przeszło blisko 1000 osób. Doszli do parku, w którym razem odśpiewali Odę do Radości pod kierownictwem dyrygenta i przy muzyce na żywo z instrumentu nad którym rozciągnięta była folia 🙂 Wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku. Świetne przemowy naszych kodowych liderów 🙂 Dopisała frekwencja i oraganizacja. Nie moglo być lepiej.
Nie było mnie w scenariuszu 🙂 Oglądałam to wszystko trochę z boku, lekko przybita gorączką, ale niewyobrażalnie szczęśliwa i dumna.
Nigdy nie czułam się tak pięknie niepotrzebna 🙂
Zebraliśmy 3 tysiące do Kodowych puszek – więcej, niż wydaliśmy.
Kod to nie są regulaminy, walne zjazdy, liderzy – KOD to są ludzie – to jest STAN UMYSŁU.
Dlatego KOD jest nieśmiertelny.
Bardzo Wam dziękuję 🙂
Gorzko-refleksyjnie na zakończenie Dnia Wolności i Praw Obywatelskich. https://www.youtube.com/watch?v=iBYzr3fg6Cs
Babilas, wywiad ze Szczepanem Twardochem wyśmienity – nie sprawi on, bym miał sympatyczniejszy stosunek do jego książek, ale na jego artykuły zapisuję się od zaraz. No ale głosy komentatorów… Choć trudno dowiedzieć się jaka jest polityka portalu z pokazywaniem komentarzy i czy nie jest to zgrana grupa bandziorów napadających z obowiązku i dla przyjemności każde pojawienie się rozsądnych myśli.
Dzień dobry 🙂
kawa
Słuchałem rozmowy p. Żakowskiego z p. Lublanuer i też zrobiła na mnie fatalne wrażenie. Wybaczam jej, bo ludzie są, niestety, ułomni.
Wrócę jeszcze do Niemiec i Francji, która podobno nie dała się faszystom. Myślę, że się jednak dała, chociaż wielu Francuzów nie dało się do końca wojny i walczyło zarówno w Résistance jak i w regularnych wojskach de Gaulle’a. Nawiasem mówiąc to francuski korpus ekspedycyjny, złożony głównie z wyznawców islamu, miał obok wojsk polskich największe zasługi w przełamaniu niemieckiej obrony pod Monte Cassino. Jednak bohaterstwo niektórych nie zmienia faktu, że w państwie Vichy demokracja była wątpliwa. Chyba że przyjąć, iż organizowane przez administrację francuską transporty do Auschwitz były wynikiem demokratycznie wyrażonej woli Francuzów, a nie działaniem narzuconym przez Niemcy i wykonanym ze strachu.
Lubnauer nie Lublanuer. Ktoś pierwszy raz przekręcił, a potem wszyscy ślepo przepisują.
Babilasie, od 1,15 min. po takiej katastrofie mieć pretensje, że państwo dało się upokorzyć??? Przypominam, że po katastrofie w Lesie Kabackim, szczątki ofiar, zostały pochowane we wspólnym grobie. Tylko tyle i aż tyle.
Przepraszam.
Od 1,15 min czego, Szara Myszo? (Generalnie nie oglądam żadnych gadających głów w internecie, bo ja szybciej czytam niż oni gadają.)
Co do wspólnego grobu, polecam wpis na zaprzyjaźnionym blogu.
Cała Polska powinna temu Szyszce porządnego kota pogonić.
Skąd oni biorą te indywidua?
Już raz Rospudę próbował przeorać, teraz niszczy puszczę.
Mam takie złe emocje, że nie mogę pisać.
Przepraszam Babilasie, to jest audycja w TOK FM z dn. 2.V.br. – zresztą napisałam kiedy i gdzie. 😉
Widać ja z kolei szybciej myślę, niż piszę. Żadnej TV nie oglądam od 2005 roku i bardzo mi z tym dobrze.
Zapomniałam dodać, że powinno to być w podkastach, lub po wybraniu audycji „poranek w TOK FM” Jacka Żakowskiego.
Sprawozdam jeszcze koniec historii z celnikami pocztowymi. Książka dotarła, należało dopłacić 40 złotych i 90 groszy, a to mianowicie: 5% VAT (czyli 23 zł), puls „opłata za przedstawienie do kontroli celnej” (8,50 zł), plus „przesłanie adresatowi dowodu odprawy celnej” (6 zł) plus „zainkasowanie od klienta należności celnych oraz przekazanie ich na rachunek urzędu celnego” (3,40 zł). Przez jakieś niedopatrzenie nie obciążono mnie opłatami za „składowe” oraz „dosłanie” (są rubryki, nie ma wpisanych kwot). Dość dyskusyjne jest dla mnie „przesłanie adresatowi dowodu odprawy celnej” – niczego nie trzeba było przesyłać, po prostu doczepili to do paczki.
A gdybyśmy tak wystąpili z Unii, to celnicy pocztowi byliby w raju, bo mogliby, ba! – musieli – clić wszystko. I jeszcze jeden drobiazg: paczka została oclona 1 czerwca, dostarczona 5 czerwca; dystans – około trzech kilometrów. Żółwie zaprzężone w ślimaki. Powtarzam: koparka (żeby wykopać głęboki dół), buldożer (żeby sprawnie wszystko tam zepchnąć) i soda kaustyczna względnie wapno palone (zdezynfekować, żeby nie odrosło).
Dobry wieczór.
Aga, wiesz za co… 🙂
Mar-Jo, nie mam pojęcia. 🙂 Cóżem narozrabiała?
Wróciłam właśnie ze spotkania z Razem. Niestety, kiepsko widzę dzielenie się opozycji na pół. Jak można było przeczytać choćby w Krytyce Politycznej, Razem i Zieloni dogadali się we Wrocławiu i planują tam wspólny start w wyborach samorządowych, trwają rozmowy w kilku innych miejscowościach. I to by było na tyle. Nie widać szansy na porozumienie na poziomie centralnym, wygląda na to, że do parlamentu obie te partie zamierzają iść oddzielnie. Na SLD Razem ma silną alergię i nie ma mowy o współpracy, z nikim innym, poza ruchami miejskimi i może kobiecymi, też się, najwyraźniej, nie zamierzają dogadywać.
Dobry wieczór. Znowu jestem w sieci. Awaria nie dała się usunąć zdalczynnie. Potrzebny był człowiek, a nawet dwóch. Doczytuję.
Babilasie, dziękuję za Twardocha.
„Morfina” ma bardzo dobre fragmenty. Szkoda, że przegadał, zamiast skondensować.
Głosowałam na Razem. Teraz nie mam na kogo głosować.
Haneczko, nie upadaj na duchu. 🙂 To tak w ogóle. A w szczególe, to nie skreślałabym Razem.
Czyżby wypadli przekonująco, Ago? 🙂
Nie zauważyłam wcześniejszego Twojego wpisu, Ago.
Zobaczyłam tylko odpowiedź Haneczce.
Dlaczego ludzie pytają o SLD, a nie pytają o Inicjatywę Polska Barbary Nowackiej.
Może zresztą nie ma o co pytać, bo 'Razem’ wbrew nazwie, jest zdecydowanie osobno.
Młodzi idealiści, trochę zbyt naiwni, trochę zbyt zacietrzewieni, ale autentyczni i przywiązujący wagę do zasad także na przyziemnym, nie tylko obłokowym, poziomie, to nie jest opcja, którą łatwo skreślę, mając alternatywę w postaci cynicznych polityków-kalkulatorów. Razem przydałaby się może loża mędrców, do której koniecznie powinien trafić prof. Modzelewski.
Nikt nie pytał o SLD. Razem pytane o wspólny front lewicy odpowiadało: „no przecież nie pójdziemy z SLD”. Muszę jeszcze odsłuchać wcześniejsze spotkanie, z Barbarą Nowacką właśnie, bo na nie nie dotarłam. Dzisiejsze też jest do odsłuchania, zresztą organizowała je Twoja grupa lokalna, Mt7. 🙂
Właśnie obejrzałam i dlatego Cię pytam.
Wiem, ze moja grupa organizowała, bo wiem, co robi i jakie ma plany.
Nie jestem tak mobilna, jak oni i mam jeszcze inne zaangażowamia.
Jestem pełna podziwu dla nich, bo to też nie są najmłodsze osoby i na dodatek dyżurują ciągle w naszej „dziupli”.
One potrafią zorganizować z dnia na dzień pikod, mają plany na każdy dzień tygodnia, godzinami gdzieś bywać. To są trochę działania promocyjne, bo chcemy pozyskać ludzi.
Ja odpadam. Nie wiem, jak to powiedzieć, uważam, że swój wkład już wniosłam kiedyś.
Poza tym to wszystko jest trochę surrealistyczne.
Chociaż akurat spotkania z partiami i przepytywanie uważam za dobre, może dadzą do myślenia obu stronom. Tyle, że to jest niewielki margines. 04 czerwca jadąc w tę i z powrotem widziałam ludzi zajętych sobą, rzucających na mnie zdziwione spojrzenia na widok przypinek i plakaciku z panem Mazowieckim.
Magdę niedawno zabrało pogotowie, bo zasłabła.
Dzień dobry 🙂
kawa
Czytam notatkę w Wyborczej, przecieram oczy, czytam jeszcze raz, nie chce być inaczej:
Odważna ta Geofizyka Kraków, że w tych trudnych czasach zatrudnia talibów, zajmujących się porwaniami. Ale cóż, każda metoda dobra, żeby EBIT poprawić.
Pisze się, że Rafał Matyja był pomysłodawcą IV RP.
Teraz po tekście w Krytyce Politycznej – „Niewiele zostało z państwa jako czegoś ponadpartyjnego” i ostatnim wywiadzie w GW http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21904581,rafal-matyja-kto-najbardziej-przeszkadza-po-i-pis-ten-kto.html
prawicowa prasa doniosła: Rafał Matyja już w całości po drugiej stronie.
Generalnie chodzi o to, że partie ukradły państwo/a obywatelom.
Fragment z powyższego wywiadu:
Jak prowincja pana zmieniła?
– Kiedy człowiek mieszka w Warszawie i jest wyposażony w gen przekory, to chętnie będzie akcentował swój konserwatyzm przeciw liberalizacji obyczajowej i światopoglądowej. Bronienie Kościoła – zwłaszcza w środowisku dziennikarskim czy akademickim – było rodzajem nonkonformizmu. A jak się ląduje na Sądecczyźnie – może nie w Nowym Sączu, bo samo miasto jest bardziej liberalne – to ta sama przekora sprawia, że człowiek zaczyna rozumieć lewicę. Klimat klerykalizmu jest tak gęsty, że zaczyna pan inaczej myśleć. Byłem w szoku, że Polska tak wygląda.
Czyli jak?
– Ścisłe powiązania między lokalną władzą a Kościołem. Urzędnik mówiący na otwarciu mostu: „Jakże to pięknie, że most Świętej Kingi połączy rondo Błogosławionego Stanisława z rondem Jana Pawła II”. Czuje pan? Gdzieś jest moment, kiedy zaczyna mdlić.
I wszystko fasadowe. Wiadomo – wszyscy to wiedzą! – że nic z tego nie jest na serio. Że to tylko schlebianie fasadowym gustom. W Warszawie nie wierzyłem, że proboszcz może wpłynąć na to, jak ludzie głosują. Albo że może coś kazać.
W Warszawie idealizowałem narodowo-katolicką wspólnotę, a na prowincji jej się przyjrzałem. Zacząłem rozumieć, że Polska potrzebuje czegoś, czego nigdy nie dali jej ludzie SLD – rozsądnej lewicowej odpowiedzi na ten klerykalizm.
Ostatnio cytowałem Szczepana Twardocha, i jakoś się tak złożyło, że – ad vocem – teraz też zacytuję:
Napiszę tylko to, że p. Twardoch żali się jak mały przedszkolak, który nie zna prawdziwej historii rodowitych Ślązaków. Zostały niedobitki – byli zawsze potrzebni tylko do wydobywania węgla i do niczego więcej.
No może jeszcze do wycierania sobie nimi g..y.
Pisałem wcześniej, Myszo, że – w moim rozumieniu – bufon. Może i inne określenia też pasują.
A teraz o czymś innym. Moja żona sprawozdaje mi właśnie na bieżąco wrażenia z podróży pociągiem z Warszawy do Poznania. W wagonie znajduje się ryczące jak zarzynane dziecko oraz pijany wariat bez biletu. Wariat twierdzi że jest “właścicielem banku w Calais” tylko mu się telefon rozładował/zablokował. W telefonie ma jakoby bilety, pieniądze i numery do francuskich księżniczek. W ramach poczęstunku od warsu życzył sobie piwo. Konduktor, zwykle srogi wobec normalnych podróżnych, od wariata uciekał aż się kurzyło. Dziecko zaczęło charczeć, przy całkowitym désintéressement ze strony matki.
Uśmiałem się serdecznie (recenzja).
Znajoma jechała z „ja jestem paryską modelką”, która prawie zapomniała polskiego „bo ja teraz tylko po francusku”, ale esencja przetrwała, bo gęsto rzucała ozdobnymi dziwkami.
Babilasie, Inka tak samo opowiada mi o ścianie wschodniej. Ksiądz potęgą jest i basta.
Jest bombowo http://siedlecka.blog.polityka.pl/2017/06/06/bombowa-profesor-letowska/?nocheck=1
Widziałam już parę razy takie sceny w pociągu, Babilasie, nie tylko w Polsce, że ktoś gorączkowo szuka biletu w telefonie i nie może znaleźć.
Całkiem trzeźwych.
Czasami wystarczy, że konduktor zostawi człowieka na czas jakiś w spokoju i bilet znajduje się.
Pogadałam z córaskiem o brytyjskich wyborach. Wychodzi na to, że tak czy siak mają przechlapane.
A co to znaczy przechlapane i kto ma?
Dzień dobry 🙂
kawa
A’propos roztargnienia w pociągu, telefonu i kawy Irka, humorystyczna historia z własnego podwórka. Podczas mojej ostatniej rajzy Lublin-Warszawa zamówiłam sobie w pociągu taką właśnie kawę, jak na zdjęciu. Po czym – zaczytana w gazecie w telefonie – przykryłam kawę wieczkiem akurat odwrotnie, niż trzeba. Efekt był taki, że kiedy chciałam się napić, wieczko wyleciało, a moje jasnoniebieskie dżinsy zyskały kawowe piegi. Na szczęście niewielkie 🙂
Trzeźwa byłam jak nie wiem co.
Może i ten pan z opowieści Babilasa też…
Dzień dobry.
Tzw. „Solidarność” Szczecin sprzedaje cegiełki.http://bi.gazeta.pl/im/86/e8/14/z21924742V,Cegielki-na-budowe-pomnika-Lecha-Kaczynskiego-w-Sz.jpg
Oj, tam Mar-Jo, cegiełki to pikuś, zdobywajmy dyplomiki 😈
Irku, padłam! 🙂
Rozumiem, że dyplomiki zdobywać mają dzieci komunijne?
😯 😯 😯
Aż się boję pytać – co jeszcze?!
Siódemeczko, wrzucę kilka cytatów z córaska.
Jeżeli chodzi o retorykę kraju w kryzysie to labour nie musi nic mówić – krzyczy służba zdrowia, krzyczą instytucje charytatywne, nauczyciele, rodzice, emeryci i ludzie na zasiłkach. Ludzie w stałym zatrudnieniu muszą pobierać paczki z żywnością przez zamrożenie płac. Labour popełnia tylko ten błąd, że nie dosyć głośno krzyczy ze wszystkimi.
Corbyn jest rozczarowujący, ale May jest aktywnie szkodliwa. Dużo lania wody, ale ciężko jest często ustalić, jakie jest jego zdanie.
Np w sprawie Trident (system głowic jądrowych u nas) Corbyn jest przeciwko broni nuklearnej, ale nie chce tego skasować.
W Walii rządzi labour, a Corbyn nawet o tym nie wie.
W kwestii brexit zupełnie zawalił, niby był przeciw, ale znikał na wakacjach, żeby nie brać udziału w kampanii.
May jest hipokrytką i jest słaba. Kreuje się na obrońcę ludu, ale jej rząd cały czas dokręca śrubę. To co robią z pomocą dla niepełnosprawnych zostało oficjalnie skrytykowane przez UN. May bimba sobie na obywateli i nic jej nie obchodzi, jakie efekty ma jej polityka.
Gdyby chociaż miała odwagę stać za swoimi decyzjami, ale ona jest jak kurek na wietrze. Jej posłowie zaczynają się burzyć i zmienia zdanie. Ona nie jest ani silna, ani stabilna, a jej układy z Trumpem są poniżej jakiejkolwiek krytyki.
Manifest na te wybory to żart. Niczego nie wycenili, bo 'wycenianie to zgadywanie’, ale oskarżają labour, że ich manifest jest nie do spłacenia.
Obiecują znowu, że migrację zbiją do poniżej 100,000 na rok, ale ostatni raz taka migracja była w 1992. May była odpowiedzialna za tę obietnicę przez lata i nic z tym nie zrobiła.
Ludzie muszą być skretyniali, żeby uwierzyć w te bzdury.
Przechlapane, bo jedni i drudzy tak naprawdę nie mają pojęcia, co zrobić z brexitowym gorącym kartoflem. Nie widać ani męża, ani żony stanu. Problem polega na tym, że Brytyjczycy, podobnie jak my, nie mają alternatywy, czyli prawdziwego wyboru. Ciągle głosowanie na mniejsze zło. To jest społecznie niszczące. Łatwo popaść w olewanie lub w ekstremizm.
A nawiasem, znajomi córaska to semper fidelis. Uparcie głosują na Plaid Cymru, która ma teraz tylko trzy z czterdziestu miejsc w parlamencie UK.
Dlaczego tylko dyplomiki?! To powinny być Dyplomy albo nawet DYPLOMY, z pogrubieniem i wężykiem.
Przy wszystkich omówieniach sytuacji Wielkiej Brytanii należy wrócić do analiz demograficznych zeszłorocznego referendum, z których wynika jasno, że słabo wykształceni staruszkowie z mniej niż przeciętnym dochodem zdecydowali spieprzyć przyszłość swoim dzieciom i wnukom. Zauważyć też należy, że przy festiwalu demagogii jaki odbył się przed brytyjskim referendum, polskie czy amerykańska kampanie wyborcze były grzecznymi zabawami harcerskimi.
Cameron wywołując referendum zachował się jak małpa z brzytwą. Corbyn zapewne doszedł do wniosku, że obojętnie jaki będzie wynik referendum, konserwatyści będą mieli kłopot, więc – mimo, że formalnie zachęcał do głosowania za pozostaniem w EU, wyborcom Partii Pracy udzielił się jego brak entuzjazmu (zwłaszcza, że do niedawna – 2008? – sam Corbyn wzywał do Brexitu).
Teraz brzytwę w rękę chwyciła pani May, której kalkulacje wyborcze mogą wypalić mniej więcej tak samo, jak wcześniejszy gambit Camerona. A Corbyn znów, zamiast powiedzieć jasno: „ludu brytyjski, ja was z tego g..na wyprowadzę raz a dobrze”, kluczy i wypowiada się w swoim stylu, znaczy mętnie. Ale przynajmniej zrzucił z siebie etykietę niewybieralnego, dogmatycznego, kostycznego marksisty. Wychodzi dobrze na wiecach, i wygra, nawet wtedy, gdy nieznacznie przegra.
A w ogóle, to zgadzam się z opiniami córaska haneczki.
Hm, Haneczko, жизнь не легка.
Jest sporo głosów, że to przez Polaków w GB jest brexit.
Wstrząsnęło mną zdanie, że ludzie w stałym zatrudnieniu muszą pobierać paczki z żywnością.
Dzięki za wyjaśnienia.
Dzień dobry 🙂
kawa
Siódemko („przez Polaków w GB jest brexit”), jedyna znana mi zwolenniczka Brexitu narzekała wielokrotnie publicznie na „postkomunistyczną hołotę”, która rozpanoszyła się i czuje się w UK jak u siebie. Zawsze wtedy miałem ochotę spytać, czemu pisząc o sobie używa aż tak ostrych słów.
NYT piorem swego publicysty Rogera Cohena ma taki poglad na dzisiejsze wybory w UK i szczegolnie Corbyna:
https://www.nytimes.com/2017/06/05/opinion/jeremy-corbyn-theresa-may-britain-election-brexit.html
Cytat:
„Elections take place in the real world; they often involve unpleasant choices. I dislike Corbyn’s anti-Americanism, his long flirtation with Hamas, his coterie’s clueless leftover Marxism and anti-Zionism, his NATO bashing, his unworkable tax-and-spend promises. He’s of that awful Cold War left that actually believed Soviet Moscow was probably not as bad as Washington.”
A co powiecie o tej analizie Szczerka?
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,21927154,szczerek-kaczynski-spiewa-w-chorze-putina-polske-czeka-w-najlepszym.html
Moja bańka internetowa jest już od pewnego czasu przesycona Szczerkiem. Szczerka analizy, wywiady ze Szczerkiem, rozmowy Szczerka z kimś innym, recenzje najnowszej książki Szczerka i jej fragmenty. Boję się otworzyć lodówkę.
Merytorycznie zaś, trudno cokolwiek wywodowi zarzucić. Cała ta chora koncepcja Międzymorza (pod przywództwem – rzecz jasna – Polski) jest próbą geopolitycznego odtwarzania Europy z czasów Jagiellonów, bez cienia zrozumienia, że się czasy zmieniły. Problem polega na tym, że pomiędzy Niemcami a Rosją (a na Bałkanach dochodzi do tego jeszcze Turcja) może co najwyżej istnieć pas asteroid, grawitacja jest zbyt silna, aby wytworzył się jakiś układ planetarny z Polską w centrum i krążącymi wokół niej satelitami. Polska nie jest atrakcyjna pod żadnym względem (kulturowym, politycznym, ekonomicznym, militarnym, whatever) dla swoich sąsiadów, mimo to ustawicznie licytuje powyżej swoich kart. Raz czy drugi można, ale gdy wszyscy zorientowali się już, że szaleńczo blefujemy? A co gorsza próbujemy grać w remika przy stole dla pokerzystów.
I świętą racją jest to, że PiS wyniosły do władzy frustracje pokolenia, które już nie pamiętało PRLu. Chyba po prostu trzeba poczekać na pokolenie, dla którego PiS będzie symbolem siermiężnego obciachu, tandetnej, łopatologicznej propagandy, niezrozumiałych fobii i obsesji. Wiem, że nie brzmi to zbyt optymistycznie, mam nadzieję, że doczekam, ale Polski szkoda.
Dzień dobry.
Witaliśmy w Szczecinie i żegnaliśmy p. Broszkę. Zwłaszcza pożegnanie wypadło hucznie. Bardzo! 🙂
Muszę się napić kawy, bo z sił opadłam…
A ja nie chcę całe życie czegoś doczekiwać.
Mam tylko jedno.
zzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzłoszczę się.
W Anglii przed głosowaniem brexitu dziennikarz TVN Maciej Woroch objeżdżał miasteczka angielskie i rozmawiał z mieszkańcami, czy chcą wyjść i dlaczego.
W większości wypowiedzi przeważał argument, że przestali się czuć u siebie, wszędzie słyszą obcą, głównie polską, mowę.
Odnosiłam wrażenie, że wszystkie dalsze argumenty były mało istotne wobec tego naczelnego.
Dobry wieczór! Dla małej ( i zapewne chwilowej) poprawy humoru – w końcu zaległe zdjęcia z Katowic.
Nikiszowiec: https://goo.gl/photos/PK5drTKoApWneGf2A
Katowice, m.in. Muzeum Śląskie, Muzeum Organów Śląskich, Muzeum Historii Katowic i parę ciekawostek ulicznych: https://goo.gl/photos/psaCeL4AoXx1sGCy6
Miłego oglądania!
Piękny Nikiszowiec, taki śląski, że hej! Kiedyś, jak się ode mnie z tzw.Zachodu jechało na wakacje do Babci pod Kraków, nie było wtedy tras objazdowych i jechało się przez całe Katowice, widziało się znacznie więcej z okien samochodu, niż teraz. Pamiętacie takie piece kaflowe? Magiel jak należy i makatki w kuchni…
Dzięki za wycieczkę 🙂
…i za drugą część muzealną i nie tylko też piękne dzięki. Pyszne!
Świetny ten Nikiszowiec. Nie spodziewałam się, że jest taki zadbany.
Tak, i świat dzieciństwa – detale, meble, atmosfera. 🙂
Dziękuję, Doro 🙂 Bardzo jestem dzisiaj sponiewierana. Odetchnęłam.
Nie mogę się dopatrzeć, jaka była frekwencja w wyborach.
I słusznie. Jeszcze nie podali.
Faktycznie o frekwencji jakoś jeszcze nie piszą. Ale i tak się porobiło…
Jestem ciekawa, jaka w stosunku do brexitowej.
Dobranoc 🙂
Dziś, wyjątkowo, wyręczę Irka: kawa.
Ciekawość to bardzo skuteczny budzik, ale Babilas, w porównaniu ze mną, to istny raniuszek.
A ja jeszcze nie poszłam spać. Na dobranockę zajrzałam do boćków, piękny dzień im się szykuje 🙂
http://www.bociany.edu.pl/
Dzień dobry, piękny poranek, kawa i zdjęcia Dory 🙂
Mam nadzieję, że pobieżny przegląd prasy nie zepsuje zbytnio nastroju
Cóż, potwierdza się stara prawda, że nie należy chodzić z elektoratem do kasyna. May ogłosiła wybory trzy lata przed czasem, żeby pogrążyć labourzystów i umocnić swoje przywództwo w partii. Cameron zarządził referendum nie dlatego, że miał ochotę na wyjście z Europy, tylko w celu spacyfikowania wewnątrzpartyjnej opozycji. Tu l’as voulu, Georges Dandin!
Swoją drogą, coraz więcej na świecie zakonnic w ciąży przejechanych na pasach.
Dzień dobry.
Niniejszym oświadczam, że ostatnia z moich żyjących ciotek-zakonnic ma 82 lata. 🙂
Będzie się działo w GB!!!!
Dwie poczytajki – The Guardian i KryPa.
To są dwa różne linki (nie, że Guardian przedrukowuje Krytykę Polityczną).
Doro, dziękuję za piękne zdjęcia. Artyści ciekawi. Inspiracje od socrealizmu przez Ociepkę po van Gogha.
We wrześniu dużą część pooglądamy na żywo, jeżeli nic nie przeszkodzi. Nikiszowiec ciekawszy od tego, czego się spodziewałem. Jakoś omijaliśmy zabytki Katowic, a bywałem tam kilkanaście razy, szczególnie często na początku lat 60-tych, ostatni raz w 1975.Ale przejeżdżaliśmy obok wiele razy w ostatnich latach.
Tymczasem w środę na tydzień do Londka. Hotel zarezerwowaliśmy z obowiązkową przedpłatą 30% w określonym terminie. Gdy poprosiłem o dane do przelewu, odpowiedzieli, że nie warto, możemy zapłacić na miejscu. Ale wczoraj napisali, że jednak trzeba zapłacić, bo wiele rezerwacji odwołują wskutek zamachu.
Ciekawe, jak się tam dalej potoczy. Koalicja z DUP wydaje się małżeństwem z rozsądku, który sprowadza się do alternatywy „małżeństwo albo śmierć”. Nie wyobrażam sobie unionistów popierających zamknięcie otwartej obecnie granicy pomiędzy Republiką Irlandii a Ulsterem. W Ulsterze przeciwko Brexitowi głosowało 56%. Przeciwko byli głównie katolicy, a za Brexitem opowiadała się DUP, jednak przed referendum jeszcze wyjście z UE nie kojarzyło się z zamknięciem granic, które wydaje się coraz bardziej realne.
Kolejnym problemem jest zła prasa, jaką „cieszy się” obecnie DUP. Zarzuty korupcyjne na tle dopłat do korzystania z energii odnawialnej obciążają rząd Ulsteru, chociaż niczego konkretnego nie udowodniono. Tyle, że w Ulsterze nie obowiązują kwotowe ograniczenia dotacji wprowadzone w Wielkiej Brytanii dla zapobiegania korupcji.
Nie wiem, co dalej będzie, ale ja jakoś do pani Premier (także brytyjskiej) nie mam serca.
DUP zdobyła 10 mandatów (+2). Jeżeli wejdzie do koalicji, May będzie miała 328 lub 329 głosów minus głos speakera, który nie bierze udziału w głosowaniach. Większość to 326 głosów. Trudno rząd z wiekszością 1-2 głosów nazwać stabilnym.
Nie bardzo rozumiem uwagi Stanisława o „złej prasie” Democratic Unionist Party wskutek afery cash-for-ash(*). Skandal najwyraźniej nie przeszkodził DUP zwiększyć liczbę mandatów w stosunku do poprzednich (2015) wyborów. W Westminsterze też nikt nie będzie wybrzydzał, skoro te dziesięć szabel jest tak dramatycznie potrzebnych.
(*)Parę słów na temat skandalu; jestem wprowadzony w szczegóły, bo wśród beneficjentów programu są, między innymi, klienci mojej firmy z Irlandii Północnej – a być może czytelnicy bobikowa wcześniej o sprawie nie słyszeli. (Samo)rząd Irlandii Północnej (Northern Ireland Executive) wprowadził w 2012 program promocji odnawialnych źródeł energii, w myśl którego firmy i instytucje mogą z każdego funta wydanego na – na przykład – pellet ze słomy czy drewna odzyskać w formie dopłat… 1 funta i 60 pensów. Przy czym – w odróżnieniu od innych części Zjednoczonego Królestwa – zapomniano wprowadzić jakiekolwiek ograniczenia w systemie.
Początkowo nie wydawano nawet połowy tych pieniędzy, które zaplanowano na dopłaty, ale w 2015 liczba wniosków zaczęła zwiększać się lawinowo, aż w końcu (luty 2016) zamknięto program. Problem w tym, że aplikanci podpisali dwudziestoletnie kontrakty, z których strona rządowa wycofać się nie może (to nie Polska, tutaj dotrzymuje się umów z obywatelami), a beneficjenci renegocjować nie chcą. Tak więc często-gęsto ogrzewa się cały rok nieużywane budynki, utrzymując w nich temperaturę tropikalną, po to tylko, żeby piece szły pełną parą, bo żaden legalny interes nie daje 60% zysku. To mniej więcej tak, jakby rząd udzielił wybranym (bodaj około 2 tysięcy beneficjentów podpisało kontrakty do czasu zamknięcia programu) licencji na drukowanie pieniędzy.
Nota bene, obecne dopłaty do odnawialnych paliw to tylko kolejny przypadek powtarzającej się w miarę regularnie historii. W XIX wieku Brytyjczycy w Indiach postanowili pozbyć się (a przynajmniej ograniczyć populację) kobr. Płacono miejscowym za każdego dostarczonego, martwego węża. Początkowo program przynosił efekty, ale wkrótce Hindusi zaczęli hodować kobry, bo przynosiło to zupełnie przyzwoity dochód. Gdy tylko Brytyjczycy zorientowali się w procederze, wstrzymali płatności. Na co Hindusi pozbyli się niepotrzebnych już węży, wypuszczając je na wolność, zwiększając w ten sposób ich populację do poziomu wiele wyższego niż ten sprzed programu.
Babilasie (16:32), już daaawno tak się nie uśmiałam. 😆
Dziękuję za tę chwilkę chichotu.
Z rodzimego gruntu, historia Hakaty i niezamierzonego wzmocnienia pozycji polskich rolników też wpisuje się w cykl rządowych decyzji z nieprzemyślanymi szczegółami.
A w temacie „May z DUPą” – Guardian ostrzegał już w 2015 (link).
Siódemko (czwartek, 21:09), nie oglądam od lat polskiej telewizji (tylko BBC/ITV: dla seriali, Gardeners’ World i programów historycznych), ale warto czasami skonfrontować się z faktami. Jesteśmy akurat w środku okresu pomiędzy kolejnymi cenzusami (2011, 2021), więc musimy polegać na oszacowaniach raczej niż twardych danych, ale mimo wszystko lepsze to niż wyobraźnia wypaczona demagogią (i szukające łatwego objaśniania świata programy telewizyjne). Zwłaszcza, że źródło tych szacunków jest w sumie oficjalne (Office for National Statistics).
Tak więc, według tych szacunków, ludzi posługujących się językiem polskim było w Wielkiej Brytanii w 2015 nieco ponad milion. Odliczmy tutaj 200 tysięcy obywateli brytyjskich polskiego pochodzenia, bo zakładamy, że są w pełni zintegrowani i nikogo nie drażnią swoją polskością (najczęściej już w drugim i trzecim pokoleniu). Doliczmy na ich miejsce tych, którzy przyjechali do Wielkiej Brytanii w 2016, załóżmy że to będzie nawet i 400 tysięcy nowych imigrantów. Mamy więc 1,2 miliony „polskich Polaków”.
Cała populacja Zjednoczonego Królestwa to 65,14 milionów ludzi (oszacowania z 2015). Tak więc Polacy w Wielkiej Brytanii to 1,8% populacji. Oczywiście, statystyka nie jest do końca wiarygodna więc popatrzmy na poszczególne boroughs (coś w rodzaju polskiej gminy – najmniejsza jednostka administracyjna w UK). Największe „stężenie Polaków” występuje w zachodnich częściach Londynu (boroughs Ealing, Slough i Honslow), a także w hrabstwie Lincolnshire (borough Boston) – w okolicach 5% populacji. To są dane z cenzusu 2011, nie ma świeższych, więc liberalnie dodajmy następne 5%: wiadomo, swój do swego ciągnie, bo w kupie raźniej. Mamy więc 10% Polaków w niektórych miejscach. I znacznie, znacznie mniej gdzie indziej, bo to 1,8% średnio musiało się skądś wziąć.
Jeśli ktoś czuje się zagrożony (językowo?) przez tego rodzaju mniejszość, to nie potrzeba dorabiać wielkiej ideologii, bo jest na to greckiego pochodzenia słowo: ksenofobia. Oburzaliśmy się, gdy w Warszawie w tramwaju pobili człowieka, bo mówił po niemiecku, więc dlaczego ze zrozumieniem odnosimy się do argumentu „bo mówią między sobą po polsku”? A co do zabierania pracy miejscowym – jeśli ktoś przyjeżdża z daleka, nie zna języka ani miejscowych obyczajów i zabiera ci pracę, to raczej coś nie tak z tobą, nieprawdaż? Zresztą to są najczęściej prace, które „szukają człowieka”, bo żaden Brytyjczyk ich nie podejmie (podobny casus jak z Ukraińcami pracującymi w Polsce, Meksykanami w USA, itp, itd). Czytałem też zarzuty, że Polacy zakładają polskie sklepy, które psują wiktoriański czy też dickensowski krajobraz angielskich miast i miasteczek – to już raczej kwalifikuje się do leczenia psychiatrycznego (co zresztą – może zbyt delikatnie – sugerowałem).
A co demografii Zjednoczonego Królestwa. Muzułmanów w Anglii jest ponad 5% (średnio, są liczne boroughs, gdzie stanowią 20-30% mniejszość, vide „Sparkhill, the capital of British Pakistan”). Londyn jest statystycznie w ponad 13% czarnoskóry. Z jakichś względów akurat Polacy stali się łatwym celem brytyjskiej nacjonalistycznej prawicy – może dlatego, że się nie wysadzają w imię Maryi zawsze dziewicy, a jak się popiją i pobiją, to najczęściej między sobą.
I coś wesołego na sam koniec: jak nas widzą Anglicy, z genialną Laurą Solon.
Link się nie podlikował.
Babilasie, dane umarły. Liczy się wrażenie
Perception is reality, haneczko? Tutaj ciekawe wyniki (chyba już to pokazywałem wcześniej, ale może nie tutaj?)
Tutaj 🙂
Bardzo nie chcę, ale niestety, Babilasie. Przecież to wiesz.
Haneczko,
nie przejmuj się tym tak bardzo, świat jest taki, że nigdy nie będzie perfekcyjnie urządzony i nie mamy na to wpływu, naszą pałeczkę przejmują MŁODZI. Z zainteresowaniem spozieram, jak oni go urządzą, za naszych(moich) czasów było inaczej i za każdej generacji jest inaczej. Tu by trzeba Okudżawę i jego
https://www.youtube.com/watch?v=MufUrcQ8–o
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Pewex!!!! Pierwsze prawdziwe dżinsy, kupione za franki…
W GW bardzo interesująca rozmowa (Michael Sfard, wnuk prof. Zygmunta Baumana, najsłynniejszy izraelski obrońca praw człowieka). „Pogrzebałam” w źródłach , idąc za ciosem. Dysponujemy czasami jednostronną wiedzą. Nie zawsze odzwierciedlającą obiektywną prawdę.
W ciągu 3 dni jakiś paskud skonsumował 90% liści na naszym jedynym krzaku agrestu.Agrest pewnie nie dojrzeje, a krzak padnie…
Za dwie godziny zostaniemy z Ewą teściami. A poza tym le jour comme les autres 😀
Irku gratulacje! A dla Młodej Pary wszystkiego najlepszego, wzajemnej wyrozumiałości i uśmiechu na co dzień!
Ewo, Irku, Państwo Młodzi: WSZYSTKIEGO DOBREGO!!!! 🙂
Długiego i dobrego teściowania 😀
Ewo, Irku wielkie gratulacje i serdeczne życzenia dla Młodej Pary, żeby do 80 rocznicy ślubu zostali, dla siebie, najlepszymi przyjaciółmi.
Ja jestem teściową 17 lat, z czego 7 (chyba…) nieformalnych, aż w końcu Młode doszły do wniosku, że w pewnych sprawach finansowych lepiej być parą. Nie, nie byliśmy zaproszeni na ślub, Młode wzięły świadków z ulicy niemal, w jakąś środę czy coś w tym stylu.
Ojciec Młodej zapytał, czy woli wypasiony ślub, czy raczej pieniądze, które by wydał na ewentualny ślub z najbliższymi, tak około setki tych najbliższych, bo Młoda jest Chinką z pochodzenia. I nie darmo to pochodzenie, bo Młoda jest pragmatyczna i wybrała rozsądnie.
A jej rodzice i tak za jakieś pół roku urządzili przyjęcie „dla najbliższych” dobrze ponad pół setki.
W moich warunkach teściowanie to przyjemne zajęcie, najpierw przez kilkanaście lat mieliśmy Młodych jakieś 250km. stąd (widywaliśmy się parę razy do roku), a teraz mieszkają prawie 4000km stąd 😎
Ostatnio widzieliśmy się 2 lata temu i zobaczymy się niebawem, bo wybieramy się do nich za niecałe 2 tygodnie, tym razem „na piechotę samochodem” przez całą Amerykę 🙂
O, nie dokończyłam…gdyby mieszkali pod nosem, to też mielibyśmy radochę, a Jerzor zacząłby się uczyć mandaryńskiego albo chińskiego. I to raczej od Maćka Teściów, bo Janka(od Jennifer) słabo włada tymi językami. Dla odmiany – Maciek bardzo dobrze mówi po polsku, chociaż poza rodzinnym Wrocławiem spędził niemal całe życie.
A propos stażu małżeńskiego, ja zaliczam 47 w tym roku, łącznie z nieformalnymi 3 latami. Jakoś to leci, chyba na zasadzie woda-ogień.
Totalne przeciwieństwa, więć nie jest nudno. Maćka i Jankę cementują raczej podobieństwa charakterów. Też dobrze, a może nawet lepsiej 😉
Irkowym i Ewy Młodym życzę wspaniałego życia we dwoje, to jest możliwe 🙂
A Ewie i Irkowi – sympatycznego teściowania! 🙂
Nagadaliśmy się politycznie z Młodymi.
Konkluzja: pożar w burdelu i, nieśmiertelne, tonący brzydko się chwyta (aproposeem do DPU).
Czy ta DUP wśród założycieli nie miała ludzi z polskimi korzeniami? (Moja ulubiona niemiecka gazeta doniosła mi, że DUP popiera: przywrócenie kary śmierci; całkowity zakaz aborcji, brak praw dla LGTB…)
Mar-Jo,
gdyby popytać, to niekoniecznie muszą mieć korzenie polskie, sympatycy DUP(aż się to „y” chce dopisać…).
To się nazywa „populizm” i na ten lep idzie większość ludzkości. Większość ludzkości, bez względu na te korzenie chce, aby władza uporządkowała im żywot i zdjęła z pleców jarzmo odpowiedzialności. Bo wtedy łatwo wskazać winnego.
Wierzmy mediom… Facet nie wie, że Montreal leży w granicach prowincji Quebec, a odnosząc się do miasta, zresztą stolicy prowincji Quebec, należy dodać „City”, żźeby wiadomo było, o co chodzi – bo tak to wychodzi masło maślane.
http://studioopinii.pl/polska-sztuka-w-montrealu-3-minuty-owacji-na-stojaco-i-afera/
A poza tym prawie że z mojego ogródka…nawet usierścienie kota się zgadza 🙂
https://i.imgur.com/7aiy0Wd.gifv
🙄
http://telewizjarepublika.pl/szokujace-pracownica-teatru-polskiego-we-wroclawiu-zaatakowana-przez-jednego-z-aktorow,49320.html
Dzień dobry 🙂
kawa
Dziękujemy za życzenia 🙂
Wesele było przednie, oby takie życie Młodych 🙂
Hmm, bardzo uciekałam wczoraj od czterech liter…
Dać wprawdzie nie dał, ale wsparcia duchowego na bank udzielił:
https://www.youtube.com/watch?v=BFFM9IqQ1gs&feature=youtu.be
Jakiś szerszy kontekst, Ścichapęku?
Babilasie, szerszy kontekst? Bardzo proszę „ksiądz dobrodziej”.
Znalazłem przed chwilą w sieci, to zapewne nagranie z wczorajszej miesięcznicy; sądziłem, że rzecz się sama tłumaczy. Duchowny sięga do pokaźnego portfela, a tam jak na złość wyłącznie duże nominały i żadnych grosin – coby wspomóc bliźniego (w widocznej potrzebie) więcej niż tylko dobrym słowem 🙂
Szara mysz ujęła to zwięźlej i celniej! 😀
Rzecz sama się tłumaczy, okoliczności niekoniecznie: ja to widziałem jako przemarsz policjantów ochranianych przez księdza, albo przemarsz księdza w asyście policji. Nie rozumiem okrzyków „do kościoła! – policja już i tak za dużo czasu tam spędza. Ksiądz dobrodziej mógł zresztą rozmienić banknot, albo uzgodnić z panem menelem wydanie reszty.
No właśnie, choć w drugim wariancie trochę się jednak obawiam, czy pan menel miałby wydać 🙂
Coś wesołego dla odmiany.
A potem coś poważnego.
Do kościoła krzyczeliśmy w związku z modłami nadawanymi przez potężny megafon zainstalowany na jadącej wielkiej platformie.
Jak sen wariata, tylko dlaczego my tam jesteśmy.
Zawsze mi się naiwnie wydawało, Siódemko, że jeśli policja ochrania manifestację, to stoi sobie obok niej, albo i się przesuwa, ale jest poniekąd „na zewnątrz”, a nie maszeruje razem z manifestacją. Bo efekt dla widza postronnego jest taki, że manifestują policjanci.
Bo tam najwięcej było policji, więc dobrze kojarzysz. Mnóstwo nieprzebrane i wszędzie w okolicznych ulicach i placach szeregi aut policyjnych.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=788859957940546&set=gm.707702376091659&type=3&theater
Dziki PA za zdjęcia.
Wróciłam właśnie z Puszczy Białowieskiej (wspólny wyjazd KODu i Zielonych). Sterty ściętych drzew wyglądają przygnębiająco (parę zdjęć z naszego wypadu można zobaczyć na fb Partii Zielonych). Ekolodzy mówili nam, że kornik jada świerki, jak go mocno przyciśnie – sosny. Drzew liściastych nie ma w jego menu. Nie jestem orłem w rozpoznawaniu gatunków drzew, zwłaszcza ściętych, ale jesteśmy pewni, że jedna ze stert, które wdzieliśmy dziś na zrębie, to były BRZOZY. Nie rozumiem też, w jaki sposób ścięcie chorego drzewa ma zapobiegać rozprzestrzenianiu się kornika, jeśli się to ścięte drzewo/ zaatakowaną przez kornika korę zostawia w lesie? Wierzę naukowcom, że najlepszym sposobem poradzenia sobie z kornikiem w Puszczy jest zostawienie sprawy w rękach natury, ale gdyby przyjąć „troskę” Szyszki za dobrą monetę, to wydaje się, że jego działania nijak nie pasują do jego deklaracji: nie chronią lasu przed kornikiem. Padam na nos, to był długi dzień.
Przeczytałam http://wyborcza.pl/7,75968,21945749,polska-tylko-dla-bialych-jak-kierowca-autobusu-segreguje-pasazerow.html i bardzo myślę, czy miałabym odwagę dać głos, wyłamać się z milczącej większości. Z całą świadomością konsekwencji z odezwania się i tych, znacznie większych, z milczenia. Nigdy nie byłam w podobnej sytuacji. Wymyśliłam sobie „grupę wsparcia”, ludzi, którzy na pewno nie byliby cicho, żebym miała ich w głowie w chwili próby.
Dzięki.
Korzystam z obcej klawiatury i szału dostaję przy znakach diakrytycznych.
Dobrze, Ago, że byliście.
Dzięki. 🙂
Napisałam na tę okazję nowe słowa pod melodię „Płonie ognisko”, ale nikt nie chciał śpiewać. No może rzeczywiście ciut się rozpatetyzowałam…
NIE ODPUSZCZAJMY!!!
Warkot grozy się wdarł w starą knieję
– to harwester poszedł w las.
Rzeźnik drzew wśród gniazd ptasich szaleje,
Brońmy Puszczy póki czas!
Brońmy Puszczy, niech zostanie dzika,
Brońmy Puszczy, w której krzyk orlika,
Gdzie się ryś, dzięcioł, chrząszcz, żubr podzieje?
To ostatni taki las!
Brońmy Puszczy, niech zostanie dzika,
Brońmy Puszczy, w której krzyk orlika,
Gdzie się ryś, dzięcioł, chrząszcz, żubr podzieje?
Brońmy Puszczy póki czas!
Wandal Szyszko nam tnie Białowieżę.
To ostatni taki las!
Bór upada pod gradem uderzeń,
Leśnik z łowczym przybył wraz:
„Racjonalnie użytkować łosia”,
W miejsce Puszczy równy lasek posiać,
Strzelić żubra, na stół pański podać.
Brońmy Puszczy póki czas!
Brońmy Puszczy, niech zostanie dzika,
Brońmy Puszczy, w której krzyk orlika,
Gdzie się ryś, dzięcioł, chrząszcz, żubr podzieje?
To ostatni taki las!
wszystko, co przychodzi mi do głowy odnośnie linku od haneczki, można wyrazić tylko mową nienawiści. Odnośnie zagłady Białowieży zresztą też – powstrzymam się więc.
A ja myślę PA, jak można rozładować taką sytuację bez agresji.
Przyznaję, że z puszczą mi trudniej. Tu nie znajduję usprawiedliwienia. Świadome mordowanie. Nie ma zmiłuj.
Otóż to. I bezsilność, bo potem będzie za późno. Rozwiązana redakcja czy teatr może się zorganizować na nowo. Ale ze sterty trocin i pozabijanych zwierząt nic już nie będzie.
A tymczasem we Francji tworzy się nowa rzeczywistość polityczna.
Przy okazji drobna uwaga: dawniej kadencja prezydencka trwała siedem lat, po reformie ustrojowej Chiraca została skrócona do lat pięciu (tak, jak kadencję parlamentu), przy czym termin wyborów parlamentarnych ustalono na sztywno na miesiąc po wyborach prezydenckich.
Pomysł miał na celu unikanie tzw. kohabitacji (sytuacji, gdy prezydent i premier pochodzą z innych obozów politycznych), ale skutkuje tym, że wybory parlamentarne traktowane są jak 'dogrywka’ do prezydenckich, a co za tym idzie od lat spada frekwencja wyborcza, w tym roku do poziomu sporo poniżej 50%.
Przy okazji – kawa.
Dzień dobry.
Kawa z Kimś! 🙂 (W odróżnieniu… )
Odnośnie owej łotewskiej firmy przewozowej, kierowca której nie wpuścił do autobusu człowieka.Ja mam jeszcze odrobinę nadziei, że kierowca nie był Polakiem. I, że większość pasażerów to byli obcokrajowcy. Jechałam autobusem tej firmy jeden raz. Cała załoga (kierowcy + dwie osoby obsługi) – to byli ludzie z krajów nadbałtyckich.Polacy stanowili mniejszość pasażerów. Przepraszam za naiwne próby budowania tezy na pojedynczym doświadczeniu, ale jest mi tak bardzo wstyd za moich rodaków…
Ja bym zareagowała.(Obsługa znała języki obce, w tym niemiecki i rosyjski. A ja w tych językach mogę bardzo dużo i dosadnie!!!).
Dzień dobry 🙂
do kawy coś lżejszego
😳 coś się źle wkleiło. Miał być tylko ten film z Opola2017
Siła Nieczysta, Irku…
Tu jest histpria z autobusu opisana trochę inaczej http://wawalove.pl/Ecolines-o-obywatelu-Togo-ktorego-nie-wpuszczono-do-autobusu-pasazer-zachowywal-sie-agresywnie-Zona-pasazera-to-bzdura-a26480