Podejrzany
Siedzę w kręgu podejrzanych,
gdzie się czai Hupka,
straszniem jest zdenerwowany,
aż mnie bolą dróbka.
Choć myślałem “kij im w oko.
to nie moje scysje”,
teraz pewnie mnie zawloką
przed śledczą komisję.
Futro czarne mi oplują,
srebrny głosik skradną,
dziadka z babcią nie darują,
aż całkiem nie padną.
Lecz gdy wyjdę, dobry Boże,
cało z tej kaszany,
to się sprężę i założę
Związek Podejrzanych!
Związek Podejrzewanych o Wolność i Demokrację? Wstępuję!
(Kinga…).
Super! Ja też się zapisuję. I porywam wiersz na FB.
Nie rozumiem, jak to możliwe, ze te wierszyki są coraz bardziej aktualne.
„…gdzie się czai Hupka” – czy młodsi wychwycą tę misterną grę słów 😉
Nie wychwycą!
Ale taka, dajmy na to, pani Ogórek może wychwycić, że mieli niesłuszne nazwiska.
Oj tak, powiało wczoraj Marcem, powiało… Choć po 'blądynce’ 😉 udającej – marnie, bo marnie – historyczkę sztuki tego się akurat nie spodziewałem. A tu proszę 👿
No to siedzę. W kręgu.
Siedzenie „nasz tu paru” piękne jest!
Czy u Was demonstrują?
Nie mam pojęcia, jak jest u nas. Na czas jakiś wyszłam z Fb. (A takie ładne zdjęcie miałam! 🙂 )
Jakiś Finał Zlotu Żaglowców mamy mieć. Uświadomiła mnie koleżanka z Wrocławia. Że się mianowicie do mnie wybiera…Na ten Finał.
Większość odpoczywa. Ale jutro, jak co niedziela, będzie Kartoniada pod Pałacem, cały czas protestują Obywatele RP, ludzie zjawiają się pod SN i pod siedzibą PiS, wczoraj była manifestacja nad Wisłą, ale zapowiadała się piknikowo, a ja nie jestem w piknikowym nastroju, nie poszłam więc. Zaczęły się już obchody rocznicy Powstania Warszawskiego, będą trwały co najmniej do końca tygodnia – niestety, odbędzie się też kolejny przemarsz ONR. W środę jest przesłuchanie ludzi z Partii Zielonych, oskarżonych o znieważenie znaku Polski Walczącej (mieli w czasie kobiecych protestów transparent Polka Walcząca); w czwartek następne przesłuchanie Donalda Tuska. Jest akcja wywieszania Konstytucji w oknach – napisu, plakatu z protestów, czy po prostu książki. Mnie dziś ucieszyła ta informacja: http://wyborcza.pl/7,75398,22166888,demokratyczna-opozycja-jednoczy-sie-pod-patronatem-strajku-kobiet.html
W dużych miastach może tego tak nie widać, ale w małych tak. Na protesty chodzą bardzo rozmaici ludzie. Przekrój społeczny wzdłuż, wszerz i w poprzek. Mozaikowy krąg 🙂
Będzie postępowanie w sprawie sędziego Stępnia.
Powinniśmy chyba iść.
http://wyborcza.pl/7,75398,22165569,jerzy-stepien-bedzie-mial-postepowanie-dyscyplinarne-w-trybunale.html
Chcą zdelegalizować Obywateli, albo wymienią zarząd (wprowadzą komisaryczny) na ludzi Kaczyńskiego, wtedy będą zakłócać porządek wznosząc okrzyki uwielbienia na cześć prezesa i nikomu to nie będzie przeszkadzało.
Jesień będzie gorąca.
No i dobrze, niech zdelegalizują Obywateli – na cholerę oni?
Haneczko,
znam miejscowości malutkie, jak choćby Złoty Stok, gdzie mieszkańcy wychodzą z protestami i nie boją się „pociągnięcia za konsekwencje”, bo już nic nie zostało im. Dlaczego Złoty Stok? Stamtąd ci ja.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/56,114944,22140963,pozdrowienia-z-obudzonego-rypina-w-obronie-sadow-staja-nie,,10.html
Przepraszam zarządzającego blogu, że znowu tu weszłam 🙁
Alicjo, nie zarządzam, ale chętnie Cię widzę. Już niedługo w realu 🙂
PiS zaczyna się miotać i motać. To miłe. Proszę o więcej.
Taki program dla opozycji. Co Wy na to?
http://progg.eu/trzecia-sila-progresywna-polska/
Dzień dobry.
Internet padł! Jest tylko z komórki pana męża. Odezwę się po naprawie…
Mar-Jo, mój internet padł po automatycznej aktualizacji Windowsów. Panowie w serwisie powiedzieli, że mieli więcej takich przypadków w ostatnich tygodniach. Coś przeinstalowali i internet znowu działa.
Dawno nie zachęcałam do podpisania żadnej petycji: wicekurator oświaty był uprzejmy podzielić społeczeństwo na naród (z Jarosławem) i kanalie (na demonstracjach). Obywatele zaprotestowali. https://www.petycjeonline.com/dot_wpisu_szerzcego_nienawi_lskiego_v-ce_kuratora_owiaty
Zaszyłem się na dwa tygodnie na Mazurach i niestety skończyło się szybko, a po powrocie mimo pocieszających wieści wcale nie widzę, żeby było lepiej…
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Internet wrócił. 🙂
Potrzebna była spawarka do światłowodu…
Coś się w rządzie psuje. Trzeba będzie winnych szukać.
Wokół Sejmu mur pikiety,
Na złe prawa same wety,
Uwiedzenie posła KODdem
I w gorący PR lodem,
Kopsa prezesowi w trawie
I ukrycie ustaw w stawie,
Usuwanie z rządu pań
oferuje z KODu drań
My jesteśmy z KODu dranie,
Upierdliwi niesłychanie
Nie potrzeba mnożyć zdań,
By powiedzieć, czym dla pań
I dla panów z KODu drań.
Za świństewka drobne, proszę,
Żadnych udręk nie odnoszę,
Zaś z uczynków niesłychanych
Wpadam w kręgi podejrzanych
Jeanne Moreau. RIP. Jedna z moich naj naj. Za Jules’a i Jima – i nie tylko.
Co ty powiesz, Ścichapęku!?
Prawdziwa dama, też ją podziwiałam.
„Nikita” – ostatni film z Jej udziałem, jaki widziałam.Naście lat temu…
Wnikliwa kwerenda pokazuje, że po Nikicie zagrała jeszcze co najmniej w 43 filmach (!), ostatnio babcię (no cóż) w Le talent de mes amis z 2015 roku. W 2005 wystąpiła w dość głośnym filmie Ozona Czas, który pozostał (nie znam go jednak).
Choć w 1958 roku miała już na koncie ponad 20 filmów (m.in. Królową Margot i Nie tykać łupu; ostatni z samym Gabinem), jej kariera nabrała rumieńców dopiero wówczas, wraz z pierwszymi – nowofalowymi – filmami Louisa Malle’a: Windą na szafot (ach, ta trąbka Milesa!) i Kochankowie (który może się i trochę postarzał, ale trudno nie zapamiętać obsesyjnie powracającej wolnej części Sekstetu op. 18 Brahmsa). Z początkiem lat 60. nastał dla aktorki złoty czas: Moderato cantabile Brooka (tego jednego z klasycznych filmów nie widziałem, przyznaję, ale nadrobię), znakomita Noc Antonioniego, wspomniany Jules i Jim – arcydzieło nie tylko dla mnie – a zaraz potem Proces Wellesa (jakoś jego wersję lubię ogólnie mniej), Błędny ognik Malle’a, Dziennik panny służącej Buñuela (chyba najciekawsza filmowa adaptacja powieści Mirbeau z paru dostępnych); w 1966 zagrała główną rolę w Mademoiselle Richardsona, mrocznym dziele poczętym z Geneta – czy to przypadkiem nie najbardziej mizoginiczny film świata? I oczywiście wiele innych (w latach 70. choćby Mr. Klein czy, nieco później, Pstrąg – oba Loseya). U Truffauta (poza epizodzikiem w jego sławnym debiucie) zagrała główną rolę również po Jules’u i Jimie – w Pannie młodej w żałobie, lecz to już bardziej popularne kino (choć wciąż zrobione świetnie). Tytuły o jeszcze mocniejszym nasyceniu komercją pomijam, bo one i tak są pamiętane. Może któraś z naszych ambitniejszych anten przypomni też przy funeralnej okazji dokumenty autorstwa Jeanne Moreau (zwłaszcza ten poświęcony znacznie starszej koleżance po fachu, gwieździe kina niemego Lillian Gish).
Z powodów oczywistych nigdy nie widziałem Moreau w teatrze, ale w kinie była autentyczną wielkością. Miała to coś, kamera ją kochała, widzowie też. A i śpiewać umiała: https://www.youtube.com/watch?v=zqwLx0DG7qQ
Tu jest „Moderato Cantabile”. Można pobrać, tylko trzeba chwilę poczekać, bo załadował się. ale jeszcze przetwarza.
https://drive.google.com/drive/folders/0Bz8Gp–c3uyVWXR4aE96dnFfQ2s?usp=sharing
Mam do niej szczególny stosunek, nie umiem tego dokładnie wytłumaczyć. Lubię na nią patrzeć, przykuwa moją uwagę i nie wiem, czy to zasługa aktorstwa.
Siódemko, niezawodność to Twoje drugie imię. Dziękuję!
Rzeczywiście, też tak mam. Ciekawe, Siódemko, że Moreau jest w tym podobna choćby właśnie do wspomnianej Lillian Gish. Pewnie dlatego obie w swoich czasach zostały gwiazdami pierwszej wielkości.
Nie pamiętałem (to dobra strona dzisiejszej kwerendy), że J.M. wystąpiła też w niemym epizodzie, kobiety z baru, w najlepszym – przynajmniej dla mnie – filmie Godarda: Żyć własnym życiem.
Najdłuższy wiszący most świata został właśnie oddany turystom do użytku.Markotowe rejony chyba?
https://www.welt.de/img/reise/mobile167198986/4191623417-ci23x11-w1136/Haengebruecke-in-der-Schweiz-eroeffnet.jpg
Może wrzesień? Chociaż, jak sobie przypomnę pewien mostek w Salzburgu… 🙂
Nawet jakoś tak zrobili, sztukmistrze, coby się cała ta najdłuuuższa konstrukcja nie kołysała podczas przechodzenia 🙂
A niejaki Bartosz „Widelec” Kownacki znowu w akcji, najwyraźniej niezrażony poprzednimi, żenującymi wpadkami. Nóż się w kieszeni otwiera 👿
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Kawa z drukarki? 🙂
A „ten pan” z tzw. MSZ to prawdziwy mistrz dyplomacji. Niemcy jeszcze nie komentują…
Coś jest w atmosferze.
Przespałam godzinę „W”. Ze słuchawkami na uszach…
No cóż, tylko ja wstałam i stałam dopóki wyły syreny. Dookolny świat ruchliwy jak zwykle.
Pan Kownacki świadomie rzuca takie idiotyzmy, żeby było o czym mówić, pisać i oburzać się. Takie tam przykrywki.
Zatrzymałem samochód, włączyłem klakson, zaczęli na mnie trąbić, ale za chwilę 2 kierowców się domyśliło. Też włączyli klaksony. Pozostali, w tym przechodnie patrzyli ze zdziwieniem. A syreny wyły …
Napisałam do Rysia.
Odpowiedział, że przestał się odzywać z powodu choroby.
Myślę, że nie będzie miał za złe, jak przytoczę jego słowa, wie, ze Go kochamy i martwimy się o niego.
Przestalem odzywac sie z powodu choroby, od polowy listopada wieksza ilosc czasu spedzilem w szpitalu lub na dochodzeniu do siebie po ciezkiej chemii i przeszczepie szpiku kostnego. Powoli wracam do sil fizycznych i umyslowych, ciagle jeszcze nie wolno mi wielu rzeczy ale od kilku (kilkunastu) dni idzie mi coraz sprawniej w koncentracji przy czytaniu, nawet internet zaczyna ponownie sprawiac radosc 🙂 Moja rehabilitacja – jak pojdzie wszystko dobrze – jest zaplanowana do konca listopada. Optymistycznie patrzac, jak tak dalej bedzie mi szlo jak teraz to jest duza szansa na wyzdrowienie. Tak bywa 🙂
usciski sloneczne z B.
rysiek
Siódemeczko, dzięki! Co jakiś czas myślę o Rysiu… Trzymamy kciuki.
Zmieniam temat. Co myślicie o tym, co zrobił Sąd Najwyższy?
Ja z początku byłam wściekła. Ale teraz pomyślałam, że jest w tym głębszy sens… Jeśli SN przeprowadziłby kasację sprawy Kamińskiego i Wąsika, poszłaby znów do sądu. A sądy są już we władzy Ziobry i natychmiast by ugrobiły.
Instytucja zwana dziś Trybunałem Konstytucyjnym nie rozpatrzy sprawy – mam nadzieję, że będzie na tyle głupia, a patrząc na panią tzw. prezes jestem tego pewna – co otworzy drogę do dalszego procedowania w wolnej Polsce 😉
Myślę, że walczymy o to, żeby sędziowie orzekali zgodnie z własnym sumieniem i rozeznaniem, a nie po myśli polityków, czy mojej.
Wiele osób ma bardzo za złe. Ja nie. Mam do nich zaufanie, zwłaszcza teraz.
Pewnie, że myślę o Rysiu. Martwiłam się, że Ryś nie myśli już o nas. A Ryś powolutku, bo powolutku, ale bryka. Rysiu 🙂
Doro, rozpatrzy i będzie to równie głupie, jak nierozpatrzenie.
Dzięki za Rysiowe wieści, Mt7.
Zachciało się im reparacji od Niemiec.
Ciekawe, dlaczego także nie od Rosji? Jak już, to proszę po całości.
Wracając ze Strasbourga miałam 3 godzinną przerwę w Berlinie. Myślałam o Rysiu bardzo intensywnie. Trzymam, Rysiu!!!!!!!!!!!
Ciekawy punkt widzenia:
https://oko.press/najwyzszy-zawiesza-sprawe-kaminskiego-i-wystawia-trybunal-na-probe-co-przylebska-zrobi-ze-sporem-kompetencyjnym-ktorego-nie-ma/
Tzw. TK nie ma jak się z tego wygrzebać. Duda też nie.
Dla suwerena to nie ma znaczenia.
O matko! Czas do spanka! W pracy muszę byc jako tako przytomna.
Dobranoc 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Cytat do kawy:
„Powinniśmy wiedzieć, że popyt na biologicznego pracownika będzie maleć”.
Idę zrywać bardzo dojrzałe porzeczki.
Zabrakło biologicznego pracownika, który zrobiłby to wcześniej…Albo robota, odpowiednio zaprogramowanego.
Trochę te rozważania na temat SN i TK zbyt daleko idą. Decyzję SN trzeba odczytywać wprost. TK podjął się rozpatrzenia sporu kompetencyjnego, który dotyczy m.in. SN, więc SN ma obowiązek zawiesić postępowanie. Nie musi, a nawet chyba nie może, w tym momencie ustalać, czy spór kompetencyjny istnieje. W tym momencie to prerogatywa TK. Co innego po „rozpatrzeniu” sprawy. Wtedy SN może uznać np., że orzeczenie TK nie dotyczy rzeczywiście istniejącego sporu kompetencyjnego, a więc nie ma wpływu na dalsze procedowanie sprawy w SN. TK będzie się musiał mocno napocić. W sporze kompetencyjnym TK orzeka, w czyjej kompetencji jest działanie do którego przyznaje się i Prezydent i Sąd Najwyższy, albo (to akurat nie ten przypadek) do której ani Prezydent ani SN się nie przyznaje. Nie może orzec, że SN nie może oceniać skutków prawnych decyzji Prezydenta, bo to nie jest spór kompetencyjny. Nie może też rozstrzygnąć, że Prezydent ma prawo stosowania prawa łaski na dowolnym etapie postępowania, bo to też nie dotyczy sporu kompetencyjnego. Spór kompetencyjny może dotyczyć ewentualnie problemu, kto ma prawo umorzyć postępowanie w sprawie karnej po wydaniu wyroku w I instancji – sąd powszechny swoim postanowieniem czy Prezydent poprzez zastosowanie prawa łaski. Naprawdę na tym polega istota sporu. Prawo łaski oznacza darowanie i najczęściej zatarcie kary wymierzonej osobie prawomocnie uznanej za winną. To, co zrobił Prezydent, było w istocie umorzeniem postępowania w stosunku do osoby oskarżonej, ale jeszcze nie uznanej prawomocnie za winną. Na naruszenie kompetencji sądu w tej sprawie zwrócił uwagę sam prezydent mówiąc, że postanowił ulżyć w pracy wymiarowi sprawiedliwości. Jeżeli TK też sprowadzi spór kompetencyjny do tego zagadnienia, zapewne orzeknie, że sąd powszechny jest kompetentny do umorzenia postępowania zgodnie z kodeksem postępowania karnego, ale Prezydent również takie kompetencje posiada na podstawie art. 139 Konstytucji. Ośmieszy się TK takim orzeczeniem, ponieważ art. 139 mówi o ułaskawieniu, czyli o darowaniu kary, a nie o uniewinnieniu. Umorzyć postępowanie można m.in. z powodu przedawnienia, braku dowodów winy lub braku znamion czynu zabronionego. Trudno umorzenie z którejkolwiek z tych przyczyn nazwać ułaskawieniem. Oczywiście TK nie dba o śmieszność, ale ośmieszające orzeczenie nie będzie poważnie traktowane przez Sąd Najwyższy, który Trybunałowi brak znajomości prawa wytknie w uzasadnieniu decyzji o zignorowaniu orzeczenia TK.
Jeszcze do SN. Zastosowanie się do przepisu o zawieszeniu postępowania nie oznacza uznania obecnego składu TK za prawidłowy i zdolny do orzekania. Tego na tym etapie SN nie miał prawa robić. Uznał wezwanie do zawieszenia, co musiał zrobić nawet wewnętrznie z tym wezwaniem się nie zgadzając. Wezwanie do zawieszenia to sprawa czysto formalna, ale o istotnych skutkach. Po wydaniu przez TK orzeczenia SN będzie badał jego legalność. Oczywiście pozwoli to Kamińskiemu i spółce na długą bezkarność, ale myślę, że w końcu prawo i sprawiedliwość ich dopadną.
Zmarła Wanda Chotomska…
Na psim blogu wypada wrzucić to:
https://www.youtube.com/watch?v=HKEs3DH6PsM
A to jakież aktualne:
http://wiersze.doktorzy.pl/motyl.htm
Moją pierwszą dobranockę (Jacka i Agatkę) też ona wymyśliła…
Aż się zdziwiłem, jak ktoś ostatnio nazwał J. i A. „wieczorynką” – a tego słowa się przecież wtedy nie używało.
Dobry wieczór Szanowny Koszyczku. 🙂
Niestety już jestem w domu. 🙁
Ścichapęku, mnie się wydaje, że wieczorynki były w niedziele (10-15 minut) a dobranocki w tygodniu (0,5 godz.).
Errata: Oczywiście; wieczorynki 0,5 godz. a dobranocki 10-15 minut.
Wtórny analfabetyzm??? 😳
Są pierwsze reakcje niemieckiej prasy na ewentualne żądanie reparacji. Komentarze pod tekstem!!!!
https://www.welt.de/politik/ausland/article167319391/Polens-Regierung-prueft-Reparationsforderungen-an-Deutschland.html
Że później bywały wieczorynki, to wiem, ale akurat Jacka i Agatkę oglądałem tak okrutnie dawno, że… W każdym razie z tamtego czasu żadnych wieczorynek nie pomnę. Z ery już gierkowskiej pamiętam natomiast doskonale bajki dla dorosłych, opowiadane przez Jana Kobuszewskiego. One na pewno chodziły w niedzielę 🙂
I były cudowne. 😆
Przed „Jackiem i Agatką” były „Przygody gąski Balbinki”. Czy się mylę? Pierwszy telewizor w naszym domu pojawił się w roku 1962. Mieliśmy też antenę (brata dzieło), na której można było odbierać NRD-owski program.Obraz i dźwięk były kiepskiej jakości,ale ichnią dobranockę „Unser Sandmännchen” oglądałam czasami.
To szło jakoś chyba równolegle… A teraz „Balbina” nam powróciła w tak nieoczekiwanej inkarnacji, he, he.
Ale nie mylisz się, Mar-Jo 😆
Wprawdzie padła mi chwilowo klawiatura, ale to nie znaczy, że się z szarą myszą nie zgadzam w kwestii cudowności 🙂
A „Miś z okienka”? Myśmy mieli pierwszy odbiornik w 1965r. Tata był zaciekłym wrogiem TV, to razem z Mamą harowałyśmy na 2 zmianach, żeby na ten odbiornik zarobić. Po 2 miesiącach z odbiornikiem, rodzinnego wroga TV, nie można było od TV oderwać. 😆 Całe szczęście, że wówczas programy kończyły się o północy.
Myszo, u mnie jeden z wujów zawsze oglądał jak leci, do samiutkiego końca; w porach emisji w żaden sposób nie dało się go odspawać od fotela. Brrr.
Po 1961, przed 1967.
Telewizornia latała na okrągło, w tle. Czytałam i odrabiałam lekcje z owym tłem, tylko ze ścisłymi chodziłam do łazienki. Wieloletni trening sprawił, że wyłączam się, gdy pan mąż ogląda coś tam swojego.
Dzień dobry.
Deszcz.Przesłuchanie Donalda Tuska.Reparacje.Diesel-Skandal w Niemczech…
Kawa taka mi wyszła:
http://s26.postimg.org/m6bvapond/czarna_kawa_b_iext30390378.jpg
U nas parna duchota. Poza tym tak samo.
Jak patrzę na tych fagasów prześcigających się w pomysłach, jak dogodzić wodzowi, przy aplauzie części społeczności, to zaczynam rozumieć, jak stały się możliwe różne potworności z ubiegłego wieku.
Właśnie są na etapie nabierania coraz większej śmiałości, bo znaleźli przyzwolenie i pomocników.
Celnie, Siódemko! Fagasy pasują jak ulał. Smutno. I wciąż parno. Brookowskie Moderato cantabile okazało się wczoraj dobrą odskocznią – ta niepodrabialna aura… Warto było nadrobić wieloletnią zaległość. Raz jeszcze dziękuję 🙂
Fagasy to mniejszy problem. Problemem są obojętni.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Białystok, jakżeby inaczej!
FUNDACJA WSPIERANIA I NAGRADZANIA WYBITNYCH POLAKÓW ZASŁUŻONYCH OJCZYŹNIE EX CORDE.
Zbierają na pałacyk dla „najwybitniejszego”.
A nie lepiej od razu na mauzoleum?
Też myślę, że największym problemem obojętni. Fagasi byli, są i będą. Starsze fagasy pisowskie to te same osoby, które były fagasami za komuny. To charakter, poglądów na ogół brak.
A pałac dla prezesa to szczytny pomysł. Zbierano już podczas uroczystości z okazji rocznicy wybuchu Powstania. Na zbiórkę chyba potrzebne jest zezwolenie, ale dla tak szczytnego celu nie można wymagać zbędnych formalności.
http://www.newsweek.pl/polska/polityka/palacyk-dla-jaroslawa-kaczynskiego-fundacja-planuje-zbiorke,artykuly,414123,1.html?src=HP_Section_2#webPushId=MTgxOA==
„…Uważam, że tych trzech sędziów najwyższych wydało błędną prawnie decyzję – mówił w Radiu TOK FM prof. Andrzej Rzepliński, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. – Taka abdykacja z własnej kompetencji bardzo rzadko się zdarza…”
Wyprzedzające posłuszeństwo? Odruch wymiotny mam…
Irku, jesteś niesamowity 🙂
Nieskończone są spory magów, filozofów, prawników…
Poczytałam sieć i znalazłam „Międzymordzie”.
Spodobało mi się.
Też poczytałam sieć. I zasnąć nie mogę…
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
To będzie trzecia kawa.
Nie jest źle, jak na tak krótki sen. 🙂
Nie mogę chwilowo odzywać się. Wybaczcie.
Cały dzień się odzywam. Bardzo monotematycznie. Jestem w pracy 😎
Żaglowce przy brzydkiej pogodzie nie są piękne.W dużych ilościach tym bardziej.
Ludzi tłumy!(Policja zatrzymała grupę narodowców wykrzykujących turystom: „Polska dla Polaków!!!”Czesi pewnie zrozumieli, ale cała reszta – niekoniecznie….Jak to szło? A bliźniego swego jak siebie samego…).
Na wieczorny koncert i fajerwerki sił i chęci zabrakło. Po nie przespanej nocy i czterech kawach.Dzisiaj nie zrobię wieczornego przeglądu sieci.
Dzień dobry! Słyszę sprzeczne opinie meteorologiczne z Polski (brzydka pogoda – fala upałów – deszcze – gorąco); zakładam, że to wszystko się dzieje, tylko nie jednocześnie. W charakterze poczytajki do kawy – krótki tekst Witolda Mrozka o lepieniu nowych elit.
Dzień dobry 🙂
do poczytajki kawa
Dzień dobry.
Piękny ten „Kruzensztern” pod żaglami!
Bo leżący w porcie gorzej wygląda:
http://www.naszbaltyk.com/images/aktualnosci2014/KruzenshternSzczecin_news2709.jpg
W szczecińskiej lokalnej GW jest rozmowa z legendą żeglarstwa p. Wojciechem Jacobsonem. Nie chcę nadużywać Bloga do wklejania linki.
Ja nadużyję i wkleję linkę ze zdjęciami, które być może będą Wam się podobać 🙂
https://get.google.com/albumarchive/109990791430941218162/album/AF1QipNGT7bFRp1waR4PP3OyAnwTwF19hc8cUJZNR7g0?source=pwa
Danuśko, to już nadużywaj dalej i dostarcz-że i części opisowej. Un bon croquis vaut mieux qu’un long discours, ale wolę słowa bez obrazów od obrazów bez słów.
Znalazłam część opisową:
Stowarzyszenie Radzanovia w nawiązaniu do tej jeszcze tak nieodległej historii Radzanowa, w której żyły obok siebie społeczności polska i żydowska, przygotowało inscenizację przedwojennego ślubu żydowskiego. W sobotnie popołudnie 5 sierpnia w miniskansenie Radzanovia na własne oczy zobaczyć można było charakterystyczne i niezmienne od wieków zwyczaje towarzyszące temu obrządkowi. Przewodnikiem, narratorem a także nauczycielką żydowskich pieśni była Teresa Wrońska, kierownik muzyczny Teatru Żydowskiego w Warszawie.
Żydzi przed wojną stanowili dużą część mieszkańców Radzanowa. Stowarzyszenie Radzanovia już we wcześniej przygotowywanych inscenizacjach jak choćby tej przedwojennego targu nawiązywało do radzanowskiej wielokulturowości. O tej historii mówiła na początku inscenizacji Agnieszka Rychcik – Nowakowska.
Naprzeciwko siebie stały dwa Domy Boże – katolicki i mojżeszowy. I one stoją do dzisiaj naprzeciwko siebie. Tutaj odbywały się wesela i pogrzeby. Pragniemy aby dzisiaj to miejsce, ta nasza Radzanovia stała się symbolem domów wszystkich przedwojennych Żydów, którzy wiedli spokojne życie wyznaczone przez rytm świąt, uroczystości rodzinnych i zwykłych codziennych spraw. Pamiętamy o tych, którzy żyli tu przed nami i zapisali się w pamięci naszych babć i dziadków. To było tak niedawno. W pamięci jeszcze mamy obraz dawnego polsko – żydowskiego Radzanowa. Poprzez tę inscenizację ślubu żydowskiego chcemy kolejnym pokoleniom pokazać i przybliżyć kulturę Żydów – mówiła Agnieszka Rychcik – Nowakowska.
Widzowie zobaczyć mogli charakterystyczne zwyczaje, jak np. podpisywanie kontraktu ślubnego (ketuby), wejście pod baldachim (chuppę), modlitwę Siedmiu Błogosławieństw, czy przypomnienie o zburzeniu Świątyni w Jerozolimie poprzez zgniecenie kielicha nogą.
Jako aktorzy w inscenizacji wystąpili członkowie i przyjaciele Radzanovii. Oprawę muzyczną zapewnili muzycy z Teatru Żydowskiego.
Patronat honorowy nad przygotowaną inscenizacją objęły: Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, Fundacja Nissemnbaumów i Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu.
Dziękuję Mar-Jo 🙂
Dzięki. Trochę mi ta kaszanka i inne wędliny (przedostatnie zdjęcie) się gryzły z resztą, ale kontekst objaśnił się. Swoją drogą, w zakresie oficjalnych rekonstrukcji historycznych o tematyce żydowskiej to najbardziej popularna ostatnio to „Moczar w marcu”.
Mar-jo! nie pisz o żaglowcach, bo się chyba popłaczę!
Ja wolałabym oglądać prawdziwe żydowskie wesele.Pamiętam jakieś opowieści Mamy z miasta Łodzi. I Ojca historie z Korolówki (tej Korolówki). Może na początku września ruszę na Borszczów (Korolówka leży 9 km na południe).
Zlot żaglowców cd. Koleżanka już w drodze do Wrocławia. Postanowiłam , że w środku nocy z poniedziałku na wtorek ruszę do Świnoujścia i sfotografuję jednostki pod pełnymi żaglami.Trzymam się za słowo! 🙂
Alicjo, sorry. Dopiero teraz przeczytałam.
Babilasie, a gdzie są zdjęcia z tego Meksyku?
Dopiero będą?
Do wpisu Mar-Jo o tłumach.
Te same miejsca w tłumach i bez, to są zupełnie inne miejsca.
A biedni mieszkańcy co bardziej obleganych wynoszą się w popłochu.
Czy zaczną obowiązywać limity zwiedzających?
Kaczor dyktator 😉 tez podziwial w Szczecinie zaglowce. TVN to pokazala 😛
Pani Kierowniczko, on niedługo nurkować pewnie zacznie.I konno jeździć. Jak Wowa…
Siódemko, dopiero będą; powiadomię w trybie oddzielnym.
Ależ skąd, Mar-Jo, za szlagona dworkowego będzie robił.
Palacyk mu zaraz wybuduja…
Ale dworkowaty 😉
Pałacyk dworkowaty na drabince.
Tak, jak prezes lubi.
Straszny meloman z prezesa! Sobie wyguglałam z wczorajszego koncertu… 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Do kawy. (Pamiętam, jakie wrażenie zrobiła na mnie w połowie lat 80 lektura 'The Selfish Gene’ Dawkinsa)
To było parę lat temu, Mar-Jo… zdjęcia robiła Monika Szwaja, a ja lazłam w górę. Teraz już bym nie wlazła, „ręki nie te”.
Jak mi bardzo brak Moniki 🙁
http://aalicja.dyns.cx/news/Na-grota/
p.s. Przepraszam, że takie niepoukładane, ściągnęłam z „komputra” jak było.
Dzień dobry.
Widziałam kiedyś bardzo dużo „rejsowych” zdjęć autorstwa Moniki.
Brakuje mi Kingi, Moniki…
Tak. Szkoda, że te zdjęcia Nisi są niedostępne.
Uff,zainstalowałam nową pralkę, stara nagle i bez uprzedzenia odmówiła współpracy.
Przy okazji stwierdziłam, że kranik rozprowadzający wodę do zlewu i pralki nie działa. Wizja zalanego mieszkania mojego i sąsiadów nie zmobilizowała mnie do zajęcia się tematem.
Nie mam już siły siedzieć zwinięta w kłębek pod blatem roboczym w kuchni i rozkręcać dojścia i przyłącza godzinami.
Żadnym hydraulikom nie ufam.
Niedługo kolejna rocznica.
Szczygieł z dzisiejszego DF.
Zamieszkanie.
Zjawiają się nieproszone i jest ich coraz więcej. Lubią przyjść mailem lub Messengerem. A im jestem starszy, tym bardziej się mnożą.
Umarł/Umarła.
Wczoraj napisała do mnie siostrzenica Iwony z Paryża. Znajomej wielu polskich dziennikarzy, zwłaszcza z „Wyborczej”, bo Iwona Ostapkowicz drukowała nasze teksty po francusku w „Courrier International”. Napisałem siostrzenicy, że bardzo Iwonę lubiłem.
Ale zaraz pomyślałem, że oto kolejna osoba będzie teraz u mnie mieszkała.
Dopisałem więc siostrzenicy: „Pamiętam, jak zaprosiliśmy ją z moim przyjacielem do mnie na kolację. Oboje już nie żyją… Ciekawe, czy ich świadomość gdzieś krąży? Obawiam się jednak, że świadomość gaśnie, jeśli już nie może jej ożywiać chemia mózgu. Mogą tylko żyć w naszej pamięci – i będą”.
Iwona zamieszka więc też u mnie.
Do tego zamieszka z nowymi szczegółami, które dodała siostrzenica.
„Iwonka – pisała Magdalena Storo – stała się nawet moim bagażem podręcznym. Nigdy bym nie przypuszczała, że to ja odbędę z nią ostatnią podróż. Potwornie bała się latać, a teraz leciała do Polski w urnie, bezpieczna. Mieszkała ze mną przez dwa tygodnie w Paryżu, kiedy musiałam załatwiać wszystkie formalności. Na koniec postanowiła się rozsypać. Przez upały lak zabezpieczający wieczko się rozpuścił… Cóż, Iwona chciała zostać w Paryżu, więc troszkę jej zostawiłam w jej ulubionym parku. W Belleville. Kiedyś dziwiło mnie, że opisywani przez pana Czesi tak lekko podchodzą do prochów swoich bliskich, teraz już mnie to nie dziwi. Urna Iwony była ze mną i było nam… dobrze. Witałam się z nią i mówiłam dobranoc. Nie chodzi tu o brak szacunku, ale o czas na pożegnanie i oswojenie się ze stratą. Wcale nie miałam ochoty zostawiać jej na cmentarzu”.
Spytałem, jak umarła.
„O nawrocie raka, już trzecim, nie wiedzieliśmy nic. Rak ją zjadał, a ona nie mówiła o tym ani słowa. Pozbawiał ją sił, a ona opowiadała nam, jaka jest zmęczona problemami gastrycznymi, jednocześnie przymierzając się do prowadzenia kulinarnego bloga, zamawiając kulinarne gadżety i włoski makaron. O nowotworze wiedzieli tylko jej paryscy przyjaciele i mąż, ale milczeli.
O tym, że Iwona umiera, nie wiedziała nawet jej mama ani reszta naszej małej rodziny. W dniu, w którym trafiła do szpitala i zmarła, dowiedzieliśmy się o wszystkim. Byliśmy przerażeni: czy Leokadia, mama Iwony, to przeżyje. Byliśmy też wściekli, że tak nas zostawiła, nie pozwoliła się mamie ze sobą pożegnać. Mawia pan, że pana prawda to: żyć, aby miał pana kto trzymać za rękę, kiedy będzie pan umierał. Iwona odwrotnie. Dla niej prawdą był sprzeciw, nie godziła się na śmierć, nie przyjmowała jej do wiadomości. Jakimś cudem też nie cierpiała, w szpitalu po prostu na zawsze zasnęła. Ciężko to zaakceptować, ale umarła po swojemu. Czy miała do tego prawo? Miała.
Obiecałam jej mamie, że przywiozę Iwonę do domu. Jestem zadaniowcem i sprawdzam się w sytuacjach kryzysowych, a boję się niewielu rzeczy. Od lat zmagam się jednak z depresją, teraz pogłębioną przez utratę ukochanej pracy w wyniku dobrej zmiany, dlatego nagły wyjazd, i to z taką misją, był trudny. Powtarzałam sobie jednak, że wszystko jest po coś.
I wie pan, że śmierć to lekcja życia?
Każdy, kto myśli o samobójstwie, powinien zobaczyć rozpacz matki nad trumną córki. To była dla mnie najcięższa próba i nigdy tego nie zapomnę: rozpaczy Leokadii nad wyniszczonym ciałem Iwony w wariackiej fioletowej peruce, przed kremacją w Paryżu. Leokadii łkającej, że to ona powinna tu leżeć, i gładzącej zimne ręce. Moja malutka…”.
Z siostrzenicą Iwony skończyliśmy pisać po północy.
Zjawiają się nieproszone i jest ich coraz więcej. Lubią przyjść mailem lub Messengerem. A im jestem starszy, tym bardziej się mnożą. Do chwili gdy nie dostanę już żadnej wiadomości.
Wtedy przyjdzie mi zamieszkać u kogoś z Was.
Panie Szczygieł, napisałby Pan coś krótsiejszego i weselszego.Bo ludzie milkną.
Jest taka strona: monikaszwaja.pl
Zdjęć z Picasy Nisi troszkę tam jest.
Kilka razy byłam w ostatnich trzech latach w wietnamskiej knajpce przy Kantstr. w Berlinie.Niektórzy pewnie wiedzą dlaczego…
Gdy w człowieku wyje, potrzeba dłuższej ciszy.
Trzebiłam dzisiaj chaszcze i chwasty. Coś mi wlazło w plecy. Mam nadzieję, że do piątku (wolny dzień) wyjdzie, bo dużo zrobiliśmy, ale dużo jeszcze zostało do zrobienia 🙄
Murarki się zagnieździły. Niezbyt obficie, ale jednak 🙂
Milkną, bo mocne. Co tu gadać, jak muruje. Już prędzej doła złapać.
To ja napiszę jeszcze coś dołującego.
Zawsze mnie głęboko poruszała fraza o umniejszaniu(ubywaniu) mnie poprzez śmierć innego człowieka. Raczej tak ogólnie z poczucia wspólnoty losu.
Widzę, że od jakiegoś czasu bardzo osobiście i czasami dojmująco odczuwam ubytek każdego człowieka, który jakoś się zaznaczył w świecie, w którym żyję i był jakoś dla mnie ważny, już nie na zasadzie wspólnoty losu ale realnej utraty, czuję się coraz bardziej sierotą.
Ale płaczę też czasami z powodu śmierci kogoś w dawniejszych czasach, a czasami opłakuję całe tłumy.
Starajmy się nie dołować. Jak to pisał niedawny skromny jubilat osiemdziesięciolatek Stanisław Tym – Danka idziesz, Danka musisz!
Dzień dobry 🙂
kawa
Wspominanie osób, które odeszły nie jest dołowaniem.
Ale, Siódemko, może jednakowoż do niego prowadzić (choć oczywiście nie musi).
Dzień dobry.
Wróciłam z fotografowania żaglowców!
Miałam super miejsce na molo w Międzyzdrojach.Żaglowce pływały w sporej odległości od nas. Niestety.Pod pełnymi żaglami płynęły tylko niektóre jednostki. „Cisne Branco” brazylijskiej bandery wyszedł najpiękniej.Z naszych – „Dar Młodzieży”!
Muszę się nacieszyć a potem coś zjeść.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Kawa w takim kubku! 🙂
Wrzucam link (lokalna GW) do zdjęć żaglowców:
http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/5,34939,22209139.html#BoxLokSznLinkImg
„… i nie ma Miłosza…” !!!!!!!
„W projekcie nowej podstawy programowej do liceum zabrakło Czesława Miłosza. W pierwotnej wersji dokumentu, zawierającego m.in. spis lektur, nazwisko Miłosza było, ale w tej chwili – w dokumencie, który jest zamieszczony na rządowych stronach – już go nie ma. Są inni poeci, ale o Nobliście jakby zapomniano”.
A Wencel jest?
Wojciech Wencel jest.
Żartujesz?
Haneczko, nie żartuję.
Jest.
Coś niecoś o Wenclu…
Informacja z ostatniej chwili:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103454,22210908,men-zapewnia-ze-milosz-jednak-bedzie-na-liscie-lektur-po-interwencji.html#MT2
Wydaje mi się, że śnię jakiś koszmar.
To nie może może być naprawdę, bo jest zbyt absurdalne.
To tylko zły sen, Siódemeczko.
Nabierz ducha. Koszmary dopiero przed nami.
Tak sobie myślę, a gdyby jutro Obywatele w ogóle nie pokazali się na miesięcznicy ani w okolicach? Taka szarpana partyzantka.
Niech mają zagwozdkę. Przyjdą, nie przyjdą. Obstawiać, nie obstawiać.
Miłosza „Wiersze wszystkie” od pewnego czasu „na stole”. W wielu miejscach zakładki.Dzisiaj pod zakładką (bilet z kina- film „Ida”) znalazłam wiersz pt. „Piosenka o porcelanie”.
Różowe moje spodeczki,
Kwieciste filiżanki,
Leżące na brzegu rzeczki
Tam kędy przeszły tanki.
Wietrzyk nad wami polata,
Puchy z pierzyny roni,
Na czarny ślad opada
Złamanej cień jabłoni.
Ziemia, gdzie spojrzysz, zasłana
Bryzgami kruchej piany.
Niczego mi proszę pana
Tak nie żal jak porcelany.
Zaledwie wstanie jutrzenka
Ponad widnokrąg płaski
Słychać gdzie ziemia stęka
Maleńkich spodeczków trzaski.
Sny majstrów drogocenne,
Pióra zamarzłych łabędzi
Idą w ruczaje podziemne
I żadnej o nich pamięci.
Więc ledwo zerwę się z rana
Mijam to zadumany.
Niczego mi proszę pana
Tak nie żal jak porcelany.
Równina do brzegu słońca
Miazgą skorupek pokryta.
Ich warstwa rześko chrupiąca
Pod mymi butami zgrzyta.
O świecidełka wy płone
Co radowałyście barwą
Teraz ach zaplamione
Brzydką zakrzepłą farbą.
Leżą na świeżych kurhanach
Uszka i denka i dzbany.
Niczego mi proszę pana
Tak nie żal jak porcelany.
Dzień dobry 🙂
zamiast kawy
Zawsze byłem zwolennikiem by nie chodzić na kontrmiesięcznice. Zostawić pustkę
W uzupełnieniu
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/62/b3/2f/62b32fdb3856e8939c5a049c1995a9cb.jpg
Dzień dobry.
Bardzo „gorliwa” ta modlitwa.
Widać i słychać, że modlący się jest w wielkiej żałobie…
Mar-Jo,”Piosenkę o porcelanie” pierwszy raz usłyszałam wiele lat temu, chyba zaraz po Noblu,z akompaniamentem gitary śpiewał ją (chyba z własną muzyką) Staszek Klawe.Pokochałam ten wiersz miłością wielką, do dziś mi brzmi w uszach. Na marginesie – dziś Stanisław Klawe jest jednym z akolitów Jana Pietrzaka i występuje na takich uroczystościach krzewiących patryjotys 🙁 :http://towarzystwopatriotyczne.org/
Biorę uzupełnienie na FB.
Dobrego dnia, kochani.
U nas gwałtowna burza zrobiła pobudkę.
@ew_ka: pamiętam piosenkę w wykonaniu
„tego pana”.
Weszłam na stronę „Towarzystwa Patriotycznego” i bardzo szybko z niej wyszłam.
Bardzo dobre uzupełnienie. Tak właśnie należy traktować owe modły.
Owe modły potraktowałam oglądając niemiecki Eurosport (lekkoatletyczne MŚ w Londynie).
Byliśmy na „Dunkierce” i mocno się zawiedliśmy. Prawie produkcyjniak.
„Die Welt” opublikowała tekst o świeżo wybudowanym w centrum Freiburga/im Breisgau obiekcie, postawionym na miejscu spalonej w Kryształową Noc synagogi.Jest to rodzaj fontanny zbudowanej po obrysie dawnej synagogi. Obiekt bardzo przypadł do gustu mieszkańcom, co ilustruje poniższe zdjęcie:
https://www.welt.de/img/politik/deutschland/mobile167564702/5621628717-ci23x11-w1136/Synangoge-Freiburg.jpg
PS. Wieczorami studenci schładzają w „obiekcie” piwo.
Koniec świata…
Nie dziwię się Haneczko, mam podobne zdanie po Dunkierce, miałam ochotę wyjść w połowie.
Jakoś wysiedzieliśmy, MałgosiuW.
Dunkierka to dla mnie ci, którzy walczyli, żeby ci z plaży mieli szansę na ucieczkę. Ze świadomością, że dla nich szansą będzie jedynie jeniecki obóz.
Dzień dobry 🙂
czekolada
No i mamy proces polityczny
http://plock.wyborcza.pl/plock/7,35681,22208736,ruszyl-proces-plocczan-ktorzy-nakleili-hasla-na-siedzibie-pis.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Plock_Wyborcza
Bry.
Takie coś.
Pierwszy proces o profanację świątyni sekty „PiS”
http://plock.wyborcza.pl/plock/7,35681,22208736,ruszyl-proces-plocczan-ktorzy-nakleili-hasla-na-siedzibie-pis.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Plock_Wyborcza
Przechodząc obok siedziby PiS należy zdjąć czapkę i przeżegnać się. Osoby w podeszłym wieku nie muszą przyklękać.
Muszą, nie muszą, ale przynajmniej na jedno kolano wypadałoby…
mocny tekst Moskwy
https://www.facebook.com/notes/kajetan-wróblewski/koniec-kaczyńskiego/388854574881942/