Rocznica
Dzisiaj mijają dwa lata, odkąd Kinga jest z nami „inaczej”.
Pozwolę sobie zacytować fragmenty maila, który napisała tydzień przed śmiercią (22.08.2015)
…wszyscy przy takich rozmowach na finiszu mają poczucie, że jakoś im się nie udało powiedzieć do końca tego, co chcieli i wyrazić tego, jak ktoś lub coś było ważne. To jest w poetykę takich rozmów wpisane i ja się już nawet nie łudzę, że można się przy nich bez tego obejść.
Przeważnie też nie wie się, kiedy jest ta Naprawdę Ostatnia Rozmowa, więc się nie wyrywa przed orkiestrę z patosem pożegnań. U mnie zresztą zbyt wyraziste pożegnanie dałoby ciekawy efekt, bo gdybym zaczęła pochlipywać, to bym się szybko z braku tlenu udusiła. :-)
Tego, co jest naprawdę ważne, opowiadać nie musimy. My to już od dawna wiemy i druga strona też. Zerknęłam sobie dziś na swoją „poważną“ stronę, na tomik „Chryzantema“ (np. ten wiersz, ale i niemal każdy inny: http://wowil.coldlight.pl/kinga/dom.php?tomik=chryz&wiersz=9). W nim najwyraźniej przepracowywałam temat śmierci duszą osobistą. Stwierdziłam, że do dziś nic nie wiem na ten temat więcej niż wtedy, choć potem jeszcze 15-20 lat pożyłam. Tak samo jest z powiedzeniem ludziom. Nic lepiej bym nie umiała tego zrobić niż kiedyś, z nikogo zrobić jeszcze mniej czy jeszcze bardziej ważnego, niczego lepiej sformułować. Mam zamiar się tym nie przejmować i Tobie serdecznie też to samo doradzam. :-)
Zaproszenie
Pod glicynię, chroniącą przed nadmiarem,
zapraszam wszystkich przyjaciół
umarłych, żywych i tych, którzy jeszcze
nie rozstrzygnęli.
Będzie wino i śpiew, strój niekonieczny,
pamięć niezbędna, młodość nie dosłowna,
starczy zapamiętana. W nieporządku rzeczy
będziemy się sadowić, obłok obok ciał.
Podobni wciąż jesteśmy. Też nie tego
chciałam się kiedyś najeść, nawdychać, nauczyć
i też utknęłam w piasku, robiac dobrą minę
do nieuczciwej gry. Eheu, fugaces.
Siądźcie, proszę, krytycy i somnabulicy,
których kochałam nie za to, stateczni
ojcowie rodzin, wariaci i święci,
poeci nawet, choć ze szczyptą soli.
Nie chcę słyszeć o waszych klęskach, dość mam swoich,
tym też się nie różnimy. Nie musicie
wyolbrzymiać sukcesów, tryskać szczęściem,
któż by uwierzył? Postume, Postume.
Popatrzmy sobie w oczy i porozmawiajmy
zanim się upijemy. Pod glicynią,
albo gdziekolwiek indziej, w mętnym towarzystwie
chmur, popędzanych zawsze trzeźwym wiatrem.
Z wdzięcznością przyjmuję zaproszenie. Z bólem i z niegasnącym niedowierzaniem. Z wdzięcznością także za ból, za niedowierzanie i za niegaśnięcie. Nie wiem, gdzie bym dziś była, jak i kim, gdyby nie zaproszenia od Kingi, ale na pewno gdzie indziej i kim innym. Na pewno ubożej. Koniak. Dla przyjaciół.
Dzień dobry.
Dziękuję za wszystko.
Tomik otwarty na wierszu „Piosenka dla przyjaciół”…
Dzień dobry, kawa
Jestem.
Witajcie. Pozdrawiam Was z okazji tej okropnie smutnej rocznicy. Myślałem, że z każdym rokiem będzie coraz łatwiej ale jest tak, jak Kinga często mówiła:”Czas wlecze rany”. Cieszę się, że wciąż spotykacie się na tym bobikowym blogu, Kinga też się na pewno z tego cieszy. Przy placu Matejki ludzie palą w kościele świeczki za dusze zmarłych. Wybieram się tam dzisiaj. Kinga co prawda nie wierzyła w takie rzeczy ale w ramach symbolu zapalę jej świeczkę. Pozdrawiam Was, trzymajcie się, Jarek
Pamiętam …
Pamiętam i cały czas boli…
Jest tak, jak napisała Aga.
Ech…
Przejrzałem skrzynkę e-mailową i swoją w niej korespondencję z Kingą, która ciągnęła się – mniej lub bardziej intensywnie – kilka lat. Nota bene, w moim przypadku ta Naprawdę Ostatnia Rozmowa była przeprowadzona zupełnie świadomie z obu stron.
Ci, którzy odeszli żyją w pamięci tych, którzy zostali. Na początku trochę niewygodnie mi było z koncepcją wirtualnego gadającego nagrobka – ale teraz myślę, że dobrze że jest. Nie potrafię ująć tego lepiej niż Aga: gdybym nie poznał Kingi, byłbym zapewne zupełnie kimś innym.
Ja też spojrzałam na korespondencję z Kingą.
Muszę wyznać, że nie potrafię stawić czoła ostatnim rozmowom.
Nie potrafiłam sprostać oczekiwaniom Kingi i nie potrafiłam rozmawiać z odchodzącym moim młodszym bratem.
Z Kingą powinno być łatwiej, bo miała trzeźwą ocenę sytuacji i sama dążyła do takiej rozmowy, ale ja nie wiedziałam, co powiedzieć.
Wreszcie zażądała stypy za życia, wspomnień o sobie, których chciała wysłuchać.
Cała Kinga.
Zapalę światełko wieczorem po powrocie z filharmonii.
Z przedostatniego maila Kingi z 26 sierpnia:
No, kurczę, ogółem smutno wyszło, Ale cóż poradzę? 🙁
Całuję mocno.
Kinga. Bobiczek.
Potem jeszcze odpisałam, i ona mi odpisała o 17:16, a na zakończenie:
Całuję jeszcze raz, Dorotko. Nic się mądrego w tej tzw. „godzinie śmierci“ (no, trochę ją rozciągamy, tak za godzinę to jeszcze nie będzie) nie wymyśla. Tylko przytulić można.
Najbardziej niesamowite było, że to ona nas wtedy „przytulała”, pocieszała. Czy skutecznie – jeśli nie, to przecież nie jej wina 🙁
Wciąż boli.
Pamietam, tesknie i nadal gniewam sie, choc to gniew bez adresata, za strate tak wyjatkowego czlowieka i przyjaciolki.
PA i Jarkowi serdecznosci, psiemu Bobikowi smyrniecie.
Internetowym cudem, a moze przypadkowym kliknieciem PA, niedawno otrzymalam (ponownie) maila od Kingi, umawiajacej sie ze mna na skypowa rozmowe…
Gruszkówka Zinselhofa zdobyta w Loecknitz – proszę sobie nalewać po naparsteczku.To ta słynna gruszkówka.
Ja od 14. do 29. sierpnia mam niemal dzień po dniu Smutne Rocznice.
Dziękuję Panu B. (i Pani Kierowniczce), że nakierował mnie na Blog Bobika. Bez Kingi i Bloga nie dałabym rady z samotnością i ciężką pracą w Niemczech. Bez Kingi i Bloga byłabym innym człowiekiem. Bobik bardzo wyostrzył mi słuch na drugiego człowieka… I smak na życie…
Lisku kochany!!! Ja też takie maile czasami dostaję, wszystkie z 2010 roku. Pan mąż doradził, żebym skontaktowała się z administratorem poczty. Ale ja nie chcę…
Poczytam dziś do poduszki więcej wierszy pani Kingi – są zachwycające! Jak to dobrze, że tak sobie wiszą i można do nich wracać, wciąż znajdując coś nowego, jakieś tropy, które umknęły przy wcześniejszych lekturach. Pamiętam.
Doro, Kinga nas ciągle przytula.
Dora trafnie zauważyła, że Kinga w tej sytuacji pocieszała innych. Czasem sobie to uświadamiała i warczała: to kto tu do cholery ma umierać ?
Nie zapomnieć o uśmiechu. Pocieszyć Labradorkę, wypić herbatę, pilnować torebki, nie zapomnieć o uśmiechu.
Zdobywała się na ten uśmiech nawet wtedy, kiedy już się prawie nie dało…
Lisku, ten skype, to nie ja. Konto na skypie zlikwidowałem zaraz we wrześniu ’15, a mailowe przestawiłem, też wtedy, na wyłączny odbiór (ostatnio zresztą zlikwidowałem całkiem).
też wspominam…
Siedzę z butelką naszego ulubionego (…product placement…) i przeglądam pliki kwadratowych fiszek, na których Kinga swoim miniaturowym pismem zapisywała swoje sprośne limeryki. Będę musiał to kiedyś przepisać. Niektóre są na stronie (też trzeba ją zresztą przerobić, bo technika się w międzyczasie zmieniła), ale niektóre nigdzie się nie pojawiły. Np:
Organiście w Mönchengladbach (nb. niedaleko od nas)
coś znienacka wraził w zad gach.
Pan ów pojął swe zadanie
i wykonał na organie
taką fugę, że byłby rad Bach.
Ale są też inne manuskrypty i wydruki wierszy, które nie znalazły się w żadnym zbiorze, z tych zresztą tylko własnym sumptem internetowo opublikowanych. Może miał być z nich kolejny zbiorek, ale pochodzą raczej z dawniejszych czasów, więc może i nie.
Piękny np. taki wierszyk:
Monolog pod słońcem
najjaśniejsza gwiazdo
jak dobrze leżeć u twych stóp
chwilowo nie mam ci za złe
że połkniesz moich nastąpców
za ileś milionów lat
i tak wtedy nie będę zbiorem
w ścisłych granicach ektodermy
kości się skruszą geny sie rozproszą
duch może będzie latał
jak wektor swobodny
a może skończy smutnie
między bajki włożony
muszę brać to co jest
wasza najjaśniejszość
świeczkę ogarek nadłamany ząb
a blasku tylko tyle
żeby nie oślepnąć
tak nakazuje rozum
nie inaczej
tobie też nie jest lekko
promienny tyranie
twoja pzyszlość też jest mgławicą
równaniem z niewiadomą
garścią fotonów i gwiezdnego pyłu
sztuka współżycia z tobą:
ogrzać się i nie spłonąć
zachować dystans bezpieczny
nie wybiegać przed szereg
nocnych strachów
wierzyć w słoneczne perspektywy
dla mnie dla ciebie dla nas
albo to:
Siedzący
Siedzacy pod mangrowcami, w niewyczekiwaniu,
bo nic się zdazyć nie może. Deszcz, jeżeli przyjdzie,
będzie przerwą w suszy i wstępem do suszy,
figlem losu, przyjemnym, lecz nie zmieniającym
natury ani rzeczy. Siedzący przed konstrukcją
z blachy falistej, tektury, puszek po coca-coli,
której nie warto zwać domem, siedzący
na brzegu wsi lub miasta (dalej, bez ratunku,
piasek i sucha glina i norki pustynnych zwierząt
wymykających się śmierci w podziemnych zaułkach.)
Tylko głód i siedzenie. Na ziemi zranionei słońcem
nie ma do czego się spieszyć. Przetrwać, to już wiele.
Oglądamy obrazy, słuchamy muzyki,
opłakujemy utracone raje,
wierząc naiwnie, że po całym świecie,
rozsypaliśmy ziarna. Maleńka Europa,
chociaż ślepnie i głuchnie, biega na swych szczudłach
w kółko, po własnym śladzie.
Za niewidzialną, niesłyszalną linią
w ciężkim bezruchu siedzą kontynenty.
PA, czyli najkrócej mówiąc: novum sub sole😉 Cudo!
Wspaniałe! Słoneczny motyw i tu się zresztą pojawia. Zapisałem oba w kajeciku poetyckich olśnień.
Nie wiem, czy uda mi się wyszukać wiersze dla dzieci, z czasów dawno – przedbobikowych. Mam nadzieję, że gdzieś się zachowały.
Bodaj najdawniejszy – podobno ułożony w czasach przedszkolnych – cytuję z pamięci (niech Jarczyk potwierdzi):
W naszym ogródku bratek już kwitnie
ciemnoniebiesko i aksamitnie
a wokół bratka jest gwar i zamęt
bo pszczoły myślą że to atrament.
każda ostrożnie nóżkę zanurza
i lecą pisać – na białych różach
Co za prorocza końcówka! Choć poszukać warto nie tylko z tego powodu…
Dziękuję, PA.
Wracam nocnym z filharmonii a tu taki przyjemny koncert poetycki.
I przyjemność, i smutek.
Światło będzie się palić.
Dzięki za ciepły odzew, ścichapęku i siódemko.
Wyjdę jeszcze z Bobisławem, bo należy mu się wieczorny obchód.
Dobranoc !
Też wróciłam z koncertu, na którym spotkałyśmy się z Siódemeczką i z Agą.
Zapaliłam pozostałość lipcowego „zestawu podsądowego” (ponoć byliśmy opłacani? Ja parę razy dostawałam świeczkę od kogoś i dawałam komuś. To chyba też się liczy jako opłacone?)
Dla Bobisława smyranie za uszkiem.
To zdjęcie z 22:25 przypomina mi nasze ostatnie zbiorowe skype’owe rozmowy u Jagody. Ja musiałam wyjechać, więc żegnałam się wcześniej, Kinga zrobiła wtedy gest przytulania, odpowiedziałam tym samym.
To zdjęcie zrobiła Marysia znana tu pod nickiem „Zwyczajna”, w szpitalu w lipcu ’15.
No właśnie, to było mniej więcej w pobliżu.
Marysia jest teraz w Kolumbii, pracuje tam przy jakimś projekcie.
Dobranoc.
Dobranoc, kochani.
Dobranoc, Bobiczku.
(„Dobranoc, mój książę”…)
Nie zapomnieć o uśmiechu.
Dzień dobry,
pamiętamy o uśmiechu 🙂
kawa
Dobrą masz Wojtku pamięć. Ja pamiętałem ten wierszyk do połowy. Pozdrawiam, Jarczyk
Dzień dobry. Uśmiech…
Zanim zabiorę się za śliwki węgierki, odszukałam na strychu (pięknie wyremontowany,czeka na nowe regały na książki) taką pozycję: Antoni Kroh „O Szwejku i o nas”.Czytam kolejny raz, po kilkuletniej przerwie.Przed wstępem Autor zamieścił wiersz.
Kazimierz Wierzyński
LEKCJA KONWERSACJI
Nie mów o Polakach i Żydach,
To pole minowe.
Nie mów o Polakach i Ukraińcach,
To pole minowe.
Nie mów o Polakach i Czechach,
To pole minowe.
Nie mów o Polakach i Litwinach, To pole minowe.
Nie wstępuj na pole minowe,
Wylecisz w powietrze.
Są jeszcze inne,
Na które wstąpiliśmy przedtem
I także nie ma o czym gadać
Tak było dawniej
Tak jest teraz
I tak będzie zawsze
Póki będziemy paść się
Na łące zacietrzewionych osłów.
Chyba nic ująć, bo dodać chyba można sporo…
Ten przedszkolny wierszyk Kingi – istne cudo. Wpaść na pomysł, że pszczoły myślą, że na bratkach jest atrament i potem lecą na białe róże, żeby na nich pisać – że też już w takim maleństwie drzemała najczystsza poezja…
Oj tak – żeby już w przedszkolu wpaść na taki koncept… Coś niebywałego!
🙂
Wróciłem jeszcze do Działu Krytycznego i przez swoją sklerozę tam się wpisałem. Teraz przepisuję:
Cenacolo Vinciano na wrzesień to raczej nie do załatwienia przez internet. Podobno na każdy dzień jest pula biletów do nabycia rano po otwarciu kasy, ale kilka moich prób okazało się bezowocnych. Zawsze mają jakieś preteksty, dla których biletów do nabycia nie ma. Ale szczerze życzę powodzenia.
Jeszcze bardziej życzę powodzenia państwu gorszego sortu. To ma ręce i nogi. Bardzo jestem ciekaw, jak podchodziliby sędziowie do aktów prawnych uznanych przez TK GS za niekonstytucyjne. Jeżeli będą zwarci, mogą władzy narobić dużo bałaganu, a obywatelom wielkiej satysfakcji. Szczególnie cieszyłoby mnie szkolnictwo gorszego sortu, ale to już tylko marzenie. Kto by znalazł na to środki.
Jednak cieszyć się teraz trudno. Tyle odeszło ostatnio osób cieszących się powszechną sympatią. O Kindze już chyba powiedziano wszystko, a Ona wciąż do nas tak pięknie przemawia. Tak piękna Osoba ukochana przez wielu, ale w sumie na pewno nie doceniona. Iluż literatów o wiele pięter niższego poziomu znalazło powszechny poklask. A przecież Jej twórczość była daleka od hermetyczności, wymagała od czytenika tylko odrobiny refleksji.
Kim trzeba być, żeby przeprowadzić coś takiego:
http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,22297478,spychacz-rozjechal-stary-zydowski-cmentarz-kosci-na-powierzchni.html#BoxLokSznImg
Stanisławie, właśnie kupiłam dzisiaj rano na 13 września. Od dwóch dni wisiały w zmieniających się ilościach na 1-5 itp, itd.
Oni tam sprzedają te bilety zupełnie inaczej niż opisują.
Bilety nawet w dużych ilościach pokazują się w krótkim okresie czasu przed terminem wizyty i dosyć szybko znikają, czasami błyskawicznie, żeby później pokazywać się zmiennie w różnych datach.
Ktoś zaglądający czasami może widzieć zawsze szare, oznaczające brak biletów.
Może zresztą nie ma o co się tak bardzo bić.Wiele cennych obrazów można oglądać z daleka, za szybą, najczęściej źle oświetlone. Raczej nadmiernie i oślepiająco. D
Niewielka Dama z gronostajem prezentowana w Zamku Królewskim w Warszawie odgrodzona była na bardzo dużą odległość.
Wg mnie nie ma to większego sensu.
Obawiam się, że to było zrobione z rozmysłem. Popierane przez rząd tendencje nacjonalistyczne, hasła „Polska dla Polaków” i szerzona nienawiść do wszystkich „obcych” zbiera żniwo. Kim trzeba być? Osobą podatną na rządową propagandę.
Mar-Jo brak szacunku dla miejsc pochówku to raczej norma, nie wyjątek. W przypadku cmentarzy żydowskich jest to szczególne barbarzyństwo z oczywistych względów.
Są miejscowości, gdzie mieszkańcy, szczególnie nauczyciele przy pomocy uczniów, ze wsparciem władz lokalnych przywracają te miejsca do porządku i do pamięci, ale na upowszechnienie takich zachowań raczej nie ma co liczyć.
Można długo na ten temat. Cieszę się każdą dobrą wieścią w tych tematach.
Nie wiem, Mar-Jo, jak to skomentować, brakuje słów.
I jak to się stało, że osoba fizyczna jest właścicielem działki z cmentarzem?
Mam nadzieję, że może finał będzie lepszy, skoro poruszyło to tyle osób.
Coś w rodzaju „wyjaśnienia”, jak to się stało:
„Działka należy do prywatnego właściciela. Kilka lat temu została sprzedana przez Gminę Maszewo, która nie poinformowała nabywcy o tym, co tak naprawdę kupuje. A powinna, bo żydowski cmentarz wyraźnie był zaznaczony na starych mapach. Właściciel sprzedał grunt kolejnej osobie, a ta w poniedziałek zarządziła wjazd koparki. Teoretycznie – legalnie, bo zezwalały na to warunki zabudowy terenu, wydane przez Urząd Miejski w Maszewie oraz pozwolenie na budowę komisu samochodowego. W praktyce nielegalnie, bo teren od maja 2016 podlega nadzorowi konserwatora zabytków. O wpis zadbało Goleniowskie Stowarzyszenie Eksploracji Historycznej „Biały Grosz”.”
Stanisławie, właśnie to chciałam napisać o Kindze – piękna Osoba.
Kocham internet, pomimo jego wielu wad, za to, że mogę spotykać takich ludzi jak Ona. W moim życiu jest jeszcze kilka wirtualnych, a jednak bardzo mi bliskich osób, za które jestem bardzo wdzięczna losowi. Szansa, że spotkalibyśmy się bez tego medium jest znikoma.
Bratki, róże, pszczoły.
Poczułam się tak, jakbym ich wcześniej nie widziała. I nie widziałam.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Trzecia kawa.
Niemiecka prasówka. Jutro rocznica wybuchu II. Światowej. „Zeit” zamieścił artykuł , rozpoczynający sie słowami: „Am 31. August 1939 überfallen polnische Aufständische den Sender Gleiwitz. Angeblich. In Wirklichkeit war alles von den Nazis inszeniert, um Polen anzugreifen”.
Pierwszy z komentarzy: „Ich finde den Ausdruck „Nazis” zu vereinfacht und etwas irreführend. Passender ist zu sagen, die Deutschen”.
Tylko pozazdrościć…
Jak to możliwe, że wydali takie warunki zabudowy. To już pierwsze łajdactwo. Właściciel nie musiał starych map oglądać, powinien dostać informację od gminy lub starostwa (w zależności od tego, kto tam te warunki wydaje). Jeszcze wcześniejsze łajdactwo to w ogóle przeznaczenie tej działki przez gminę do sprzedaży. Pewnie chcieli się pozbyć „kłopotu”.
Ostatnie łajdactwa to kontynuowanie „robót” po zorientowaniu się przez operatora spychacza, co niszczy. Albo sam podjął decyzję o kontynuowaniu na zasadzie, że „takie ma zlecenie” albo dzwonił do właściciela i ten kazał kontynuować. Tak czy inaczej to dla mnie sprawy kryminalne poczynając od wójta, a kończąc na operatorze i właścicielu.
Mt7, myślę, że te mikroskopijne dawki blisko terminu wizyty to jakieś zwroty. Parę lat temu tak polowałem i nic nie upolowałem. Nie wiem, w jakich warunkach ogląda się Ostatnią Wieczerzę, ale np. Gioconda w Luwrze właściwie nie jest warta oglądania właśnie ze względu na pełne odblasków szkło i brak możliwości zbliżenia się. Damę z … widziałem parę razy w dawnych czasach w Muzeum Czartoryskich i wówczas można było oglądać bardzo dobrze.
Czasami można doznać zaskoczenia, jak my doznaliśmy tydzień temu w Rzymie pod SM Maggiore. Byliśmy tam wiele razy. Teraz przypadkiem trafiliśmy tam późnym wieczorem opuszczając autobus, aby dojść piechotą do Termini. Po raz pierwszy zobaczyliśmy, dzięki sztucznemu oświetleniu, w pełnej krasie mozaiki na fasadzie.
W przyszłym tygodniu zwiedzamy Gliwice, w tym z zewnątrz radiostację. Zdębiałem zanim doszedłem do „Angeblich”.
Właściwie w Loggi nie na fasadzie.
Adomi 6319, wspominając Kingę mam teraz takie dziwne odczucie, że Jej wiersze tak dobrze oddają naszą rzeczywistość, a sama Kinga jakby zupełnie nie pasowała do dzisiejszego świata, który tak się brutalizuje i wręcz faszyzuje. Jak by mogła znieść dzisiejszą Polskę tak bardzo podzieloną. Jej niezwykła wrażliwość, która pozwalała wyczuwać to wszystko, co wówczas ukazywała w wierszach, a naprawdę powszechnie ujawniło się teraz.
Cd. tematu zniszczonego cmentarza żydowskiego w Maszewie.
„…Zapytaliśmy przedstawicieli gminy, czy udzielili zgody na prace na działce, na której znajdowała się mała nekropolia. Zapewniają, że nic o nich nie wiedzieli. Dodają, że nie było także żadnego wniosku o wydanie warunków zabudowy czy zagospodarowania działki…”
Stanisławie, Polska jest nie od wczoraj podzielona i nie od ostatnich wyborów (słowo „ostatnich” może mieć zresztą też bardzo złowrogie znaczenie).
Krótko po katastrofie smoleńskiej Kinga była akurat w Krakowie, kiedy działy się te szopki z pochówkiem na Wawelu i Rynkiem pełnym ludzi. Była przerażona falą nienawiści, która już wtedy zaczynała wzbierać. Z niewiadomych powodów tu o ówdzie zaczęły się pojawiać nawet antysemickie hasła bez związku z czymkolwiek. Drabinkowy strateg dobrze wiedział co robi, podsycając nacjonalizm i nienawiść gdzie się da. No i mamy co mamy. Kindze przynajmniej to zostało oszczędzone. A jesień będzie dopiero ohydna, jak nigdy dotąd, obawiam się…
Też obawiam się tej jesieni. Za rok wybory samorządowe …
Na wyniki wyborów nie trzeba tak długo czekać, są już znane.
Ewa Wanat zwróciła moją uwagę na komentarz niejakiego Pawła Cybuli ( „Polacy bez kompleksów uratują Europę”) pomieszczony na stronach „Frondy”, kończący się konkluzją autora werbalizowaną tak:
Skojarzył mi się zaraz „Pamiętnik Stefana Czarneckiego” Gombrowicza i cytat:
.
Ech, podzielam pesymizm Haneczki i PA.
Mnie skojarzyło się mniej ambitnie, bo z Samochwałą.
A na poważnie. Diagnoza jest, gorzej z terapią. Od lewa do prawa utwierdza się naród w przekonaniu, że niewinny jak lelija i niedopieszczony. Nie myślałam, że tak z nami źle
Będę jutro po południu rozdawać ulotki razem z kilkoma osobami i ogólnie agitować. Zobaczę, jak ludzie będą reagować.
Zdam sprawozdanie.
Co i jak musi się jeszcze po nas przespacerować, żebyśmy wytrzeźwieli?
PA @19:26
Szłyśmy wtedy z Kingą przez miasto i akurat mijałyśmy kurię („Jakby kto się pytał – Franciszkańska 3” – pamiętacie?), kiedy zobaczyłyśmy po drugiej stronie ulicy grupkę protestujących ludzi, ale coś nam się w nich wydało podejrzane. Kinga nie wytrzymała i przeszła do nich, żeby zasięgnąć języka. Otóż protestowali oni przeciwko pochówkowi Lecha Kaczyńskiego na Wawelu, ponieważ… był Żydem.
Zdaje się, że nawet wspominałyśmy o tym tutaj.
Tu rozmowa o innej formie narodowej masturbacji – w nawiązaniu do przykładów babilasa.
Dzień dobry.
Link PA powala.”Strefa polska”. Taka tycia kolonijka…
http://touringklub.pl/wp-content/uploads/5101.png
Cmentarz w Maszewie, cmentarz w Płońsku, za chwilę cmentarz w Wyszogrodzie i cała masa innych – bezimiennych. Ten pierwszy jest drastyczny w wymowie, bo, niejako in statu nascendi uchwycono spychacz w trakcie dewastowania grobów. Z macewami. A ile jest takich, po których kamień na kamieniu nie pozostał, a jedynie ludzkie szczątki leżące pod powierzchnią ziemi. Bezpowrotnie zniszczonych lub zagrożonych zniszczeniem w najbliższej przyszłości. Te tereny w wielu miejscach również są przeznaczone pod inwestycje. Mimo starań „nawiedzonych obrońców”, którzy czasem, z łaski usłyszą od urzędnika: „To proszę udowodnić, że tam są pochówki”. Przy kompletnej bierności urzędników gminnych i służb odpowiedzialnych za ochronę dziedzictwa i ochronę miejsc pamięci. Bo, jak to ostatnio rzekł wysoki funkcjonariusz od turystyki, nie mamy żadnego interesu, żeby upamiętniać i propagować miejsca pamięci związane z innym narodem. Pewnie gdyby mógł, to kazałby zaorać wszystkie cmentarze żydowskie, prawosławne i ewangelickie. Zresztą co tu dywagować. To są ludzie, którzy we własnym kraju zachowują się jak okupant.
Gmina nie wiedziała o nekropolii czy o zamiarach zabudowy działki? Czyżby sprzedawali działkę wyłącznie pod powieszenie hamaka? Rozumiem, że działka została sprzedana jako działka budowlana a nie rolna ani rolno-budowlana. Standardem jest, że gmina wystawiając działkę budowlaną na sprzedaż określa funkcje, jakie na działce mają występować (np. pod budowę małego domu mieszkalnego albo pod budowę obiektu biurowego lub pod budowę obiektu użytkowego dla usług nieuciążliwych itd) lub podaje dane aktu prawnego zawierającego miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, jeżeli taki został uchwalony. Czasem do zawiadomienia o przetargu na zakup działki są dołączone warunki zabudowy. Twierdzenie, że gmina nie znała zamiarów budowlanych nabywcy jest absurdalne. Mogła co najwyżej nie znać szczegółów, Jeżeli gmina udaje, że nie wiedziała o nekropolii, cała rada gminy i wójt powinni natychmiast zostać odwołani i gminą powinien zarządzać komisarz. Akurat w tej chwili nie jest to dobra podpowiedź, niestety. Ta sprawa coraz bardziej pachnie mi kryminałem.
@Stanisław
To wszystko, niestety dzieje się za pełnym przyzwoleniem władz. z ich pełną świadomością. Może dla przykładu. Wrzucam treść projektu artykułu napisanego przez przyjaciela, który to artykuł nigdy nie miał okazji zaistnieć nawet na łamach lokalnego periodyku. Powody możecie ocenić sami. To było ponad rok temu.
https://www.dropbox.com/s/aasv992bgmogmcl/Banalno%C5%9B%C4%87%20z%C5%82a.docx?dl=0
Powstała też druga, wygładzona wersja tegoż. Z podobnym skutkiem. Leżą u mnie obie.
Żeby uzupełnić losy. Przyjaciel dużym nakładem sił i kasy sporządził kartę zabytku archeologicznego – cmentarzyska (bo takim de facto się stało). Co nie zmienia jego funkcji zasadniczej. Kartę przekazał Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków (powołanemu w ramach dobrej zmiany w miejsce poprzedniego). Po długim okresie milczenia z tamtej strony uzyskał wreszcie odpowiedź, że karta nie zostanie wykorzystana i odesłana do archiwum.
Następstwem tych wszystkich działań jest to, że ochroną konserwatorską objęto 7% terenu, na którym zlokalizowany był cmentarz. Z tym, że jest to 7% peryferyjne, a nie zasadniczego obszaru. Żart? Bynajmniej. Resztę, zgodnie z prawem, będzie można wywalić. I tak się stanie, za wysokim szczelnym murem, którym kolejny plac budowy zostanie otoczony.
„…Jak się okazuje, właściciel terenu zdecydował się na przygotowanie terenu pod zabudowę. Jak wynika z naszych ustaleń grunt miał być kupiony w czerwcu tego roku jako nieużytek. Sprzedawcą była osoba fizyczna. Po odkryciu kości właściciel sam zawiadomił o ich znalezieniu policję. To jednak nie chroni go przed konsekwencjami. Oprócz potencjalnych zarzutów, będzie musiał prawdopodobnie na swój koszt przywrócić cmentarz do stanu jak najbardziej przypominającego pierwotny…”
Okupant, Paradoxie, to właściwe określenie.
W sprawie urzędnika od turystyki akurat nawet obecna władza wolała uniknąć jeszcze większego skandalu i odwołała faceta. (W domu rodzinnym uczono mnie, że nie mówi się o nikim „facet”, ale tutaj trudno znaleźć lepsze określenie, które nie byłoby chamskie).
Kilkanaście lat temu budując obwodnicę Lęborka przeorano stary cmentarz żydowski ponoć za zgodą przewodniczącego Gdańskiej Gminy Żydowskiej. Nie wiem, jak było naprawdę, w każdym razie przewodniczącego oskarżono nie tylko o sprzeniewierzenie się przyjętym zasadom, ale także o wcześniejsze nieczyste metody wyboru na przewodniczącego (zapisywanie do gminy swoich przyszłych wyborców za wynagrodzeniem). Ja byłem u niego w domu i z nim rozmawiałem; zrobił na mnie raczej dobre wrażenie. Tłumaczył, że przysłali mu do uzgodnienia projekt, gdzie droga przebiegała blisko cmentarza, ale nie wynikały z tego projektu żadne ingerencje w sam cmentarz. Trudno to było sprawdzić, chociaż bardzo to mnie interesowało, gdyż parę lat wcześniej podpisywałem założenia techniczno-ekonomiczne (taka wówczas była terminologia) tej obwodnicy jako autor części ekonomicznej. Niestety, praktyka podmian stron w dokumentacji projektowej i uzyskiwanie pieczątek urzędów na podmienionych stronach nie była i nadal nie jest szczególną rzadkością. Od paru lat mamy z tym sporą aferę w Gdyni.
Myślę, że to wszystko nie jest łajdactwem antysemickim tylko tzw. „biznesowym podejściem do sprawy”. W pracy, nie tylko w prywatnym interesie, pragmatyka biznesowa jest ważniejsza niż etyka. W efekcie w ogóle przekreśla się etyczne aspekty wszelkich spraw. Jeżeli można coś załatwić łapówką, załatwia się bez namysłu. Jeżeli można coś załatwić fałszując dokumenty, nie ma sprawy. Dlatego walka z korupcją powinna być priorytetem. Tylko nie taka, jaką uprawia CBA. U nas co parę miesięcy nowelizuje się prawo zamówień publicznych, a to otwiera pole ustawianiom przetargów. Jeżeli prawo w niezmienionej postaci jest stosowane dostatecznie długo, wiadomo, gdzie szukać znamion przekrętu. Po każdej zmianie trzeba z tym zaczynać od nowa.
Napisałem, że w naruszaniu cmentarzy może nie być antysemityzmu nie oznacza, że go w Polsce nie ma. Jest chyba w tej chwili najsilniejszy od czasów wojny. I tym obarczam niemiłosiernie nam panujących. Antysemityzm jest tylko jednym z wielu elementów stosowania zasady „dziel i rządź”, która jest ulubionym instrumentem PiS. Imigranci, komuniści (ale tylko spoza PiS), liberałowie, ateiści (ale tylko spoza PiS), osoby ceniące praworządność, ludzie ceniący prawdę i td. To wszystko wrogowie, których wskazuje się grupowo i imiennie. Często wykazuje się, że ktoś jest be, bo zrobił to czy tamto, chociaż wskazane działania nie mają w sobie niczego złego. Ale przedstawia się to tak, jakbyśmy mieli do czynienia z przestępstwem. Właśnie podano, że były sędzia TK Bodnar zamawiał poprzez umowy zlecenia materiały do przygotowania orzeczenia TK, gdy sędzia Bodnar był sprawozdawcą. Zwykle dotyczyło to spraw wymagających zebrania sporej porcji wiedzy specjalistycznej, jak np. sprawa zniesienia samorządu zawodowego urbanistów. Tytuł informacji: „Osoby niebędące sędziami pisały orzeczenia TK”.
Rzeczywiście, wiele zostało zaoszczędzone Kindze, ale my straciliśmy Piękną Osobę, która potrafiłaby podtrzymywać nas na duchu. Czytając wiersze tak celnie oddające to, co się dzieje dzisiaj, nie traciłem optymizmu. Te wiersze gdzieś między wierszami zawsze były optymistyczne, przynajmniej ja je tak odbierałem. Może ten optymizm był emanacją jej osobowości, może wynikał z faktu, że nie zginą wartości dopóki są osoby piszące takie teksty (nie tylko wiersze przecież).
Za pozwoleniem PA, czy mógłbym odrobinę prywaty?
@Doro, @Siódemeczko
Przyjaciel organizuje w Płońsku konferencję poświęconą problemowi cmentarzy żydowskich. Tzn. formalnymi organizatorami są starostowie płoński i płocki, ale nie ukrywam, że to z Jego inspiracji i za jego przyczyną ma się odbyć. Chciałby wysłać zaproszenie na nią ambasadorowi Szewachowi Weissowi. I tu moja prośba. Czy miałybyście możliwość wysłania do mnie Jego adres mailowy? To ważne, nawet w sytuacji, gdyby nie mógł przyjechać.
Kontakt do mnie ws.sitkowskimałpagmail.com
Dzień dobry!
Łukasz Kozak z Biblioteki Narodowej od czasu do czasu dzieli się ze światem różnymi perełkami, na które natrafia przy digitalizacji zbiorów. Ostatnim znaleziskiem było pewne dziełko o nieco dwuznacznym tytule. Lektura zapowiadała się ciekawie, ale doczytałem z narastającym znużeniem: obsesje seksualne Kościoła nie zmieniają się od lat – ba! – od stuleci.
@Stanisław
Oczywiście, że głównym powodem są sprawy biznesowe. Co dosyć dobitnie wynika z tego, co się dzieje wokół cmentarza płońskiego. Że brak znamion antysemityzmu? Ależ one są jak najbardziej obecne. Jakoś dziwnie łatwo przechodzi się do porządku dziennego akurat nad niszczonymi kirkutami. Znacznie łatwiej niż nad niszczonymi cmentarzami niemieckimi z okresu II wś.
A o urzędniczych kombinacjach i cudach w dokumentacjach też miałbym coś do powiedzenia. I też dot. Płońska.
paradox-57; cały czas obwiniam głównie władzę. Ale stanowisko władzy wynika z tego samego, co stanowiska inwestorów: z pogardy dla etyki czy, jak chcieli Słonimski i Bartoszewski – przyzwoitości. Gmina też w pewnym sensie jest biznesem – ma przychody, dochody, koszty i wydatki. Przychody ze sprzedaży działek, a potem z podatku od nieruchomości są bardzo istotne. Wiele gmin patrzy tylko na wskaźniki finansowe nie patrząc w ogóle np. na długofalowe zaspokojenie potrzeb mieszkańców jako podstawowy cel swojego działania. Tu po prostu nie ma miejsca na etykę ani przyzwoitość. W pewnym stopniu to też efekt wcześniejszej propagandy liberałów twierdzących, że optymalizacja wskaźników ekonomicznych to najlepsza droga do szczęścia narodu. Sam do pewnego stopnia jestem liberałem i rozumiem, że te wskaźniki są ważne, ale z całą pewnością przyzwoitość jest ważniejsza.
Paradoxie, odpisałam Ci.
Niestety nie znam adresu do Pana Weissa, wysłałam zapytanie, ale nie ręczę za skutek.
@Siódemeczko
Dzięki. Sięgamy gdzie możemy. Ambasada Izraela odmówiła uczestnictwa w jakiejkolwiek formie. Szkoda.
Za dwa-trzy tygodnie będą wyniki analizy uwarunkowań prawnych i środowiskowych budowy ogrodzenia na granicy polsko-białoruskiej, które miałoby zapobiegać migracji dzików. Koszt budowy wyniesie 130 mln zł – poinformował minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel.
Na piątkowej konferencji prasowej minister powiedział, że resort finansów zapewnił już środki na ten cel.
Płot ma być poprowadzony wzdłuż granicy Polski z Białorusią i Ukrainą, jego długość na wynieść 729 km.
Ja mam tylko jedno pytanie. Jak wysoki będzie ten płot? Bo dzik raczej jakoś specjalnie skoczny nie jest. Jeśli płot będzie 3-metrowej wysokości, to chyba raczej nie o dziki chodzi…
Rozdawaliśmy dzisiaj ulotki zapraszające na protest nauczycieli i rodziców pod MEN, oraz warszawską gazetę kodowską „Obywatel” i takie tam.
Może miejsce ma znaczenie, pocieszam się, choć w to nie wierzę.
Staliśmy na rogu Al. Solidarności z Jana Pawła II.
Generalnie kompletna obojętność. Osoby, które same wzięły chętnie i wiedziały, co i dlaczego, to góra kilkanaście osób.
Jawną niechęć okazało kilka osób. Jedna z nich zapytała czy PO konsultowała zmiany z rodzicami, kiedy wprowadzała gimnazja, których nikt nie chciał. Nie miałyśmy odpowiedzi.
Inne starsze osoby podchodziły, bo myślały, że może to akcja PiS.
Pocieszające, że wśród osób biorących zdecydowanie przeważały osoby młode, oraz matki, rodzice dzieci w wieku szkoły podstawowej.
Bardzo to mizerne skutki i przygnębiające doświadczenie, chociaż raczej do przewidzenia.
Dołączyli do nas ze wsparciem dwaj panowie z Żoliborza i twierdzili, że u nich zawsze wszystkie materiały rozchodzą się, jak świeże (čerstve) bułeczki. Przypisywali to wyjątkowości mieszkańców dzielnicy.
Jasne! Jeden jest nadzwyczaj nadzwyczajny.
Tłumaczyłam Ci dlaczego, Paradoxie.
Ja wiem, po przykładzie mojego przewodniczącego w Radzie,to przekracza ludzką miarę.
@Paradox: na fb Szewacha Weissa jest informacja, że zwykle w ciągu kilku minut odpowiada na otrzymane tą drogą wiadomości – może to jest jakieś wyjście? https://www.facebook.com/pg/prof.szewachweiss/about/?ref=page_internal
@Siódemeczko
Gimnazja wprowadzono w 1999 roku. Zrobił to rząd Buzka. O PO wtedy jeszcze nawet wiewiórki nie ćwierkały. Coś tej pani się pochrzaniło.
@Ago
Widziałem. U mnie się mówi, że kota można obedrzeć ze skóry na wiele sposobów. Więc próbujemy. Tyle że są powody, dla których organizator woli na razie spróbować sposobów bardziej, jak by tu powiedzieć, dyskretnych.
A czemu te dziki nie mogą migrować?
Prywatna wiadomość na fb nie jest chyba mniej dyskretna, niż mail, 😉 natomiast rzeczywiście, ma mnóstwo innych wad. Tak czy inaczej, powodzenia.
Siódemko, nie za bardzo wiem czemu, ale rejon Waszego dzisiejszego postoju jest chyba ponadnormatywnie zapisiony. Na przykład przed wyborami widać zawsze licznych ich naganiaczy pod Halą Mirowską; i mają wzięcie… Przykro mi to mówić, bo tu mieszkam. Obserwuję, jakie gazety tutejsze ludziska w większości kupujom (łącznie z Gadzinówką Warszawską). Gdyby PKW brała wyniki tylko z tego rejonu, to zapewne PIS wygrałby w cuglach i w stolicy 👿
Babilasie, to w ramach walki ze świńską zarazą, którą dziki ponoć mogą roznosić. W związku z tym dziki po polskiej stronie się wystrzela, a tych ze strony białoruskiej się nie wpuści. Proste jak drut. A jak już wszystko wyrżniemy, wystrzelamy i wybetonujemy, żeby nam nie zagrażało, to nam się będzie żyło jak w raju.
@babilas
ciekawe, że te dziki chcą migrować na zachód, do nas, a nie kwapią się w kierunku wschodnim. Tam chyba jeszcze płotów nie stawiają?
Dzień dobry 🙂
kawa
Zainteresowałem się tematem afrykańskiego pomoru dzików (african swine fewer – ASF) i cały wieczór czytałem różne doniesienia, żeby wyrobić sobie jakiś jednoznaczny pogląd. Poglądu sobie nie wyrobiłem („Leczenie zabronione z urzędu, ze względu na duże ryzyko rozprzestrzeniania się choroby”), ale za to dowiedziałem się o skuteczności używanych pieluchomajtek w odstraszaniu dzików.
Ago, czy jesteś może na tym plakacie z „Obywatela”?
Mt7, nie widziałam plakatu, ale myślę, że nie – kilka znajomych osób go ma i jesteś pierwszą, która mnie podejrzewa o obecność. 😉
Zrobiłam zdjęcie: https://photos.app.goo.gl/GEfzp4grzoByowSC3
Myślałam, że może ta osoba tyłem we wzorzstej sukience.
Rozkładamy używane pieluchomajtki wzdłuż granicy?
Myślę, że odstraszałyby nie tylko dziki. 🙂
Ładne plecy, choć nie moje. 🙂 Ja tego dnia miałam na sobie pikowany bezrękawnik siostry (przyjechałam z kociego dyżuru), który solidnie poplamiłam woskiem, ale ponoć dał się odratować. No i siedziałam pod inną bramą. Mało kto u nas pstrykał i akurat nikt znajomy.
Ja na granicę wysłałbym Krystynę. Siła rażenia nie do przecenienia.
Paradoxie, zważ, że rażąc wrażliwych, mogłaby równocześnie przynęcać amatorów. Lekarstwo gorsze os choroby…
@Tetryk56
Sądzisz? Że jacyś amatorzy są? A jeśli nawet amatorzy w jej typie, to i ochrona skuteczniejsza. Taka synergia.
Co odpędza dziki, może przyciągać np. muchy…
Dziś odbyły się pierwsze wydarzenia zorganizowane przez ruch Kultura Niepodległa. Pod Pałacem Kultury wystawiono spektakl „Konstytucja na Chór Polaków”. Zdarzało mi się płakać w operze, a nawet na filmie rysunkowym, ale pierwszy raz w życiu płakałam słuchając fragmentów Konstytucji. Pierwsze łzy popłynęły jeszcze przed Preambułą – kiedy tylko stanął przed nami ten wielobarwny Chór. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10203434729706145&set=gm.1707522036005325&type=3&theater
CHÓR POLAKÓW: AKTORZY NOWEGO TEATRU, KIBICE LEGII, WIETNAMCZYCY, KATOLICY, CHÓR KOBIET, ZWIĄZEK STRZELECKI „STRZELEC”, HARCERZE, ŻYDÓWKI, DZIECI, AKTORZY TEATRU 21, MUZUŁMANIE, UCHODŹCY, SENIORZY.
DLACZEGO KONSTYTUCJA?
Bo dotyczy nas Wszystkich, ale mamy do niej skrajnie różne podejście.
Bo dziś nieustannie się do niej odwołujemy – by jej bronić, by domagać się jej zmiany, by ją łamać, by jej strzec.
Bo dla jednych jest dumą. Dla innych hańbą.
Bo dla wszystkich jest USTAWĄ ZASADNICZĄ.
Super, Ago.
Nie było mi dane udać się na, bo nagle wiele osób czegoś ode mnie chce, albo coś organizuje niecierpiącego zwłoki.
I jeszcze te codzienne zabiegi do końca przyszłego tygodnia. A później chcę wyjechać na kilka dni, ale już zapowiedziano pilny telefon w dniu mojego powrotu.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzięki Ago za ” Konstytucję na Chór Polaków” . Niesamowite !!!
Dobry wieczór.
Ago, bardzo dziękuję.
Wszyscy zapowiadają „ostrą” jesień. Kupiłam nowy dres i się na swój sposób przygotowuję.
Dzień dobry.
Pan Antoni w Sulejowie dzisiaj:
„…Polacy zasłużyli na sprawiedliwość świata, ale przede wszystkim zasłużyli na odbudowę sprawiedliwego państwa, sprawiedliwego ładu społecznego wewnętrznego – oświadczył szef MON. – Tak, jak tylko siła wojska da nam bezpieczeństwo zewnętrzne, da nam bezpieczeństwo naszych granic, tak tylko sprawiedliwy ład społeczny zagwarantuje nam, że będziemy jednością narodową, że będziemy razem pracowali i razem budowali nasza ojczyznę – podkreślił…”
Komuno, nie wracaj!!!!!
W nowym dresie uprawiałam króciutkie biegi. Ale trzeba się najwidoczniej zabrać za długie dystanse.Opozycja śpi…
Dzień dobry,
Jestem zapewne ostatnią osobą w tym szacownym gronie, którą można podejrzewać o sympatie wobec Kościoła Katolickiego, jego dogmatów, funkcjonariuszy i postaw wobec różnych wyzwań współczesnego życia, ale przeczytałem ostatnio coś, co mną wstrząsnęło.
Jest sobie sieć marketów Lidl, która sprzedaje pod własną marką Eridanous różne greckie produkty (w Polsce również; nie jestem klientem Lidla, ale widziałem oliwy, oliwki i sery). Produkty są identyfikowane wizualnie logo Eridanous umieszczonym na tle kościoła Anastasis (Zmartwychwstania) we wiosce Imerovigli na wyspie Santorini. Bardzo słynny widok, wpisz Santorini w gugla, wyskoczy w pierwszej kolejności.
I oto dzisiejszy The Telegraph donosi, że Lidl zdecydował się usunąć z opakowań produktów Eridanous krzyż z kopuły kościoła. Za pomocą photoshopa. Żeby niechrześcijan nie raziło. Nie żeby ktokolwiek się zgłaszał, że go razi, ale tak na wszelki wypadek.
Ja mam jeden tylko komentarz w tej sprawie: globalne ocipienie.
A w postscriptum: co na to polscy katolicy?
W Lidlu nie kupuję. Jakoś źle się tam czuję. Teraz poczułabym się jeszcze gorzej.
Trochę prywaty. 2 wyróżnienia w konkursie mgFoto 🙂 http://mgfoto.pl/www/2017/09/03/konkurs-fotograficzny-mgfoto-sierpien-2017-adrenalina-wyniki/
Niechcący mi się rymnęło. W dodatku kiepsko 😳
Sukcesów w prywacie, Irku 🙂
Irku, ogromne i szczere gratulacje!
Irku, gratuluję i szczerze podziwiam!
Ja w Lidlu kupuję niektóre towary, m. in. grecką oliwę.Sprawdziłam,moja oliwa w puszce już po photoshop’ie. Mam nadzieję, że Grecy coś z tym zrobią.
Przypomniałam sobie znak COEXIST, zaprojektowany przez p. Piotra Młodożeńca.
Polscy katolicy zainicjowali temat, wciskając krzyż gdzie się da. Firma prawdopodobnie wychwyciła tendencję zniecierpliwienia tym zjawiskiem wśród klientów, i przegięła w drugą stronę. Też uważam to za idiotyzm.
Gratulacje dla Irka! Gdzie ty ich wypatrzyłeś…
Jak dobrze, że już dawno, dawno temu, zapytałam Irka, czy mogę wykorzystać jedno z jego zdjęć jako tło w komputerze – dziś bym pewnie nie śmiała. Gratulacje!
Dla Lidla antygratulacje. To dorzucę coś od siebie: spacerowicze, zdradzieckie mordy, ubeckie wdowy, brakujące dodać, zostaliśmy uznani za… atrakcyjny target. Widziałam taki billboard w metrze: http://www.moja-ostroleka.pl/grafika/artykuly/2017/08/milka-tiger-jpg_30_08_2017_08_46.jpg
Tetryku,56 … oczywiście pod/nad dachami 😉
Aga, Ty bez pytania możesz 🙂
Dziękuję, Irku. 😀
Nie wiem, jak to jest, ale zdjęcia Irka i tym razem podobają mi się najbardziej. Szkoda tylko, że do żadnych żurowych gremiów nie chcą mnie zapraszać 😉
@Babilas,
Nie wiem co na to polscy katolicy, ale czeski kardynał Dominik Duka zaprotestował i Lidl już przeprosił. Przeczytałam właśnie w „Die Welt”.
Protestowali też inni.
Swego czasu opowiadałem tutaj smutną dość historię jesieni życia Stefana Franczaka, jezuity, światowej sławy hodowcy powojników (Clematis) – ale i liliowców. Głównie chodziło o instrumentalne podejście władz zakonu do tematu ogrodu na Rakowieckiej w Warszawie – miejsca pracy brata Franczaka i siedziby jego kolekcji.
Po likwidacji Rakowieckiej i śmierci Franczaka, „po Bekwarku lutnię” przejął dr Szczepan Marczyński, dawniejszy pracownik dydaktyczny warszawskiej SGGW, obecnie (współ)właściciel szkółki w Pruszkowie, a także bardzo aktywny twórca nowych odmian powojników.
Stefan Franczak nazywał swoje odmiany w duchu narodowo-religijnym, stąd mam w ogrodzie panteon polskich świętych i błogosławionych, a co najmniej konsekrowanych (Jan Paweł II, Kardynał Wyszyński, Błękitny Anioł, Matka Urszula Ledóchowska, Karolina Kózka, Siostra Faustyna).
Marczyński kontynuował linię poprzednika (m. in. Jerzy Popiełuszko, Królowa Jadwiga, Solidarność), ale w obecnej dekadzie zaczął (zapewne ze względów marketingowych) stosować nazwy anglojęzyczne dla swoich nowych odmian (m. in. Beautiful Bride, Innocent Blush, Skyfall, Cloudburst). Ale zupełnie ostatnio, chyba w zeszłym tygodniu, ogłosił nazwy dwóch najnowszych odmian. Chętni będą mieli w ogrodach Marię Kaczyńską i Lecha Kaczyńskiego. Maria kwitnie na biało, Lech na purpurowo. Zwolennicy symetryzmu mogą sobie wciąż posadzić Lecha Wałęsę (odmiana Marczyńskiego wprowadzona na rynek w 2004).
Zanim się zbulwersujemy i damy temu zbulwersowaniu wyraz: nie Marczyński pierwszy (i zapewne nie ostatni). Kilka lat temu wielkopolski producent roślin cebulowych wprowadził na rynek odmiany tulipanów nazwane personaliami zmarłej pary prezydenckiej – a wyhodowane przez Holendrów (Penningsa i Lighaarta). Dla równowagi są też w tulipanach oboje Kwaśniewscy i Komorowscy. Zresztą, co rośliny winne.
A czy te nazwy muszą być takie odludzkie? Tyle żywiny na świecie. Poproszę o Małego Baribala.
Niektórzy hodowcy idą na łatwiznę i sprzedają prawa do nazwania swoich odmian. Tak na przykład jedna z róż Davida Austina nosi imię omańskiej księżniczki (Sharifa Asma) – wartość transakcji nie została ujawniona, ale sułtan raczej drobnymi kwotami się brzydzi. Kathreen Morley (nazwa innej róży Austina) była przedwcześnie zmarłą córką Erika Morleya, twórcy konkursu Miss World, który prawo do nazwy kupił na aukcji charytatywnej.
W Polsce tą drogą podąża Łukasz Rojewski, który coś tam dłubie w hodowli róż – ja nawet się zastanawiałem nad delikatnym sponsoringiem pasjonata, bo ceny niewygórowane, a i nazwę (odludzką, haneczko, odludzką) miałbym gotową – ale w sumie spełzło na niczym.
Kaczyńskich u nas nie będzie i już.
I ta wkurzająca stereotypowość – ona biała, on czerwony. Wrrrrr 👿
Tak sobie poczytuję.
Ta pani już całkiem goni w broszkę.
PAD przyjął w Pałacu polskich ambasadorów. W czasie spotkania „wyliczał sukcesy polskiej dyplomacji”.
Dalej już nie czytałam.
Dobranoc Wszystkim. 🙂
A mnie mojego clemtisa zżera opuchlak jakiś i żadne trucizny nie imają się osobnika.
Gdzie ten czarci pomiot może się chować i jak go załatwić, robiąc sobie krzywdy?
Siódemko:
1) skąd wiadomo, kto?
2) jeśli opuchlak, to zżera imago (dorosły) od góry, czy larwa (pędrak) od dołu?
Dzień dobry 🙂
kawa
U mnie w ogrodzie tulipan ” Maria Kaczyńska” i clematis ” Lech Wałęsa”.” Kardynała Wyszyńskiego” wykopał borsuk 🙁
Zwierzęcy antyklerykalizm.
@Haneczka @Babilas
Maria kwitnie na biało, Lech na purpurowo.
Czy przypadkiem nie powinno być odwrotnie? Bo tak to jakoś nie po katolicku. Białe powinno być na górze.
Dobrego dnia Mordeczki zdradzieckie. 🙂
Zara lece na rehabilitacje, tylko wyspowiadam się Babilasowi.
Któregoś dnia w środku lata zobaczyłam powyżerane dziury na clematisie, na liściach i kwiatach.
Roślina stoi na pietrze 12 piętra gdzie szaleją wiatry, więc poszarpane liście, czy kwiaty nie budzą mojego niepokoju, ale tu były dziury w środku liści, ewidentnie wygryzione.
W tym czasie przeżywałam też inwazję latających mrówek, upodobały sobie dziurki w koszu, w którym rośnie clematis, ale to nie należy do tematu.
Przyglądałam się uważnie roślinie i zauważyłam mniej więcej, jak wygląda, błyskawicznie się ukrywał.
Zidentyfikowałam wygląd i szkody w necie. Opuchlak.
Przeczytałam, że mam przechlapane, bo larwy wszystko zjedzą w pięć minut. Przystąpiłam do dzieła walecznie. Zakupiłam Mospilan, zlałam obficie roślinę i ziemię. Dziur przestało przybywać, roślina zaczęła znowu rosnąć i wypuszczać pąki kwiatowe. A teraz znowu są dziury. Potraktowałam wroga Decisem, ale nie zaprzestał działalności, więc jeszcze raz dwa dni temu Mospilanem. Mam przeczucie, że gdzieś się chowa i te polewania mało mu szkodzą. Nie wiem ile ich jest.
Przez jedną noc potrafi narobić wiele dziur i pozjadać sporo młodych liści, wiec to chyba nie jeden.
Trzeba działać wielopłaszczyznowo. Po pierwsze likwidować dorosłe osobniki, najlepiej sposobem znanym z lat młodości naszych rodziców, czyli metodą ręcznego zbierania stonki. Dla utrudnienia opuchlaki żerują nocą, więc należy zaopatrzyć się w latarkę, najlepiej tzw. czołówkę (laryngologiczną), żeby ręce były wolne. Opuchlak przyuważony in flagranti zastyga nieruchomo, a następnie spada na ziemię, więc podobnie jak przy łapaniu pcheł, pośpiech jest wskazany i pożądany.
Opuchlaki dnie całe spędzają zamelinowane w różnych zakamarkach, szparach, szczelinach (czy ja dobrze przeczytałem coś o koszu?), które najlepiej im zlikwidować, a przynajmniej starannie przeglądać na okoliczność i pod kątem.
Opuchlaki nie latają, a to z prostej i banalnej przyczyny: nie mają skrzydeł. Łażą tylko, więc bazę muszą mieć niedaleko (nie wierzę w opuchlaki przyjeżdżające windą na żer, albo wspinające się co wieczór po ścianie na 12 piętro). Trzeba im te bazy wykryć i unicestwić załogę bezlitośnie. Opuchlaki nie pływają (bo nie lubią), więc czasami pomaga umieszczenie doniczek (na jakichś podstawkach rzecz jasna) w miskach z wodą.
Rośliny przesadzić do nowej, wolnej od opuchlaków i ich larw ziemi. Starą ziemię wyrzucić bez zbędnej zwłoki. Wspierać się zabiegami mospilanem (kilkukrotnie, w odstępach mniej więcej 5-7 dniowych). Problem z chemią jest taki, że działa na larwy tylko, a populację opuchlaków mamy w różnych stadiach rozwojowych (jaja, larwy, dorosłe chrząszcze), więc jednorazowy zabieg nie zniszczy wszystkiego.
Przy zwalczaniu opuchlaków w uprawach towarowych (plantacje truskawek) dobre usługi oddają nicienie, które wprowadza się do gleby zainfekowanej przez larwy. Nicienie wnikają do larw i zjadają je od środka. Tutaj więcej informacji.
W Krynicy na Forum Ekonomicznym nie ma nikogo z UE, nawet z Wyszehradzkiej Czwórki (poza nami, oczywiście). Człowiekiem Roku mają ogłosić wieczorem panią Broszkę.Informację podał na Twitterze Sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych.( ! )
W sesji „Polityka. W służbie wartości czy interesów?” weźmie udział kard. Stanisław Dziwisz… ( ! )
Mar-Jo, bez komentarza 😯
A dlaczego 😯 , przecież takie cosie to już norma.
A ja ciągle wierzę, że to 😯
W nawiązaniu (niejako) do tekstu Babilasa o nazwach.
W nowym rozkładzie jazdy pociągów: IC Wrocław-Szczecin ujęty będzie jako „Pobożny”.
Przecież Henryk.
Swoją drogą, powinniśmy domagać się od Mongolii reparacji za ukradzioną głowę Henryka Pobożnego.
I od Szwecji za potop.
Nie „Henryk Pobożny”. „Pobożny”.
Naród wstaje z kolan i kładzie się krzyżem.
Mocno wazeliniarska ta nasza godność.
Pobożny pociąg? Hmm…
Jestem za 😯 Nie dajmy sobie zwariować norm. Odmawiam niedziwienia się. 👿
Żeby chociaż jechał przez Częstochowę…
Są tabelaryczne wyniki głosowania na nazwy pociągów. W trzeciej kolumnie zapisano, ze chodzi o Henryka. Ale pociąg nazwano „Pobożny”.
https://www.intercity.pl/pl/obrazy/dzial%20prasowy/PKP_Intercity-tabelka.jpg
Albo Licheń. Albo chociaż Świebodzin…
To ostanie do Tetryka. 🙂
Lista kolejnych pobożnych/świętych do ewentualnego wykorzystania na trasach kolejowych: https://www.youtube.com/watch?v=VNgNxz2rcos
Za to niejaki Patryk J. znowu zabłysnął (pisownia oryginalna – i to wcale nie jest żart!):
„Moi Drodzy, kwestia reparacji wojennych to sprawa oczywista. Skoro Niemcy za zniszczenia wojenne płacą Francji czy W.Brytanii dlaczego nie Polsce, która poniosła większe straty?
Przecież, gdybyśmy te bilony złotych zamiast na odbudowę Polski po niemieckiej hatakumbie – przeznaczyli na rozwój naszego państwa – to Polska była by dziś 2 razy silniejsza ekonomicznie”.
No, dawać mi tu zaraz te bilony za hatakumbę!
Przynajmniej już wiem, za co się dzisiaj dostaje takie długie hasło w Wikipedii 😮
Kto nam da na odbudowę po obecnej hatakumbie?
Uprzejmie przypomonam, że to się dzieje naprawdę. Pan Jaki istnieje.
Infekcja zbliżeniowa. „przypominam”
Dobry wieczór,
Oglądam sobie właśnie zdjęcia Kim Dzong Una w różnych kontekstach i mam kilka refleksji.
Po pierwsze, rzecz oczywista, różnica w poziomie odżywienia Ukochanego Przywódcy i jego tła. Gdybym był tamtejszym Kurskim, to kazałbym unikać fotografowania UP z takimi najbardziej zabiedzonymi Koreańczykami.
Po drugie, nieodzowne kajeciki, w których odwiedzani notują sobie wszystkie myśli UP (nie piszę, że złote, bo to zrozumiałe samo przez się). To jest pomysł na ewentualny biznes z Koreą Północną, taki lukratywny kontrakt na notesiki, zapisują się przecież w mgnieniu oka, a każdy Koreańczyk powinien mieć w zapasie, gdyż nieznany dzień i godzina.
Po trzecie, na niektórych zdjęciach naród dziarsko trzyma UP za ręce, co niekiedy (zdjęcia 4 i 97) robi wrażenie bycia trzymanym przez pielęgniarzy.
Naród, który dorwie się do UP, najczęściej płacze z emocji i szczęścia, co wygląda na zupełnie szczere i niereżyserowane. Kojarzą się wcześni Merowingowie, którzy uzdrawiali poddanych dotykiem frędzli płaszcza.
Na zdjęciu 47 UP wygląda, jakby mu wymieniali baterie.
Zdjęcie 105: towarzystwo w kitlach, a w gablotach alkohole. To monopolowy, apteka czy laboratorium?
Babilasie, oni są chudzi programowo. Bardzo się boją wyglądać na utytych.
Babilasie, mam poważne wątpliwości. Tam chyba wszystko jest reżyserowane.Wrzucę dwa linki.
1. http://www.sueddeutsche.de/kultur/im-strahl-der-sonne-im-kino-nordkorea-doku-lasst-es-uns-froehlicher-machen-1.2898890
2. https://www.youtube.com/watch?v=gURxN54VZcs
Ja w niemieckiej telewizji widziałam cały film „Im Strahl der Sonne”.
Sterowane w każdym geście i słowie kukiełki…
Nie wykluczam, Mar-Jo, nie wykluczam. Ale skądinąd znam ludzi, którzy płakali po śmierci Stalina. Nie to, że byli z nim jakoś związani, ani że ktoś ich wyreżyserował – jak sami mówili, nie potrafili inaczej odreagować emocji. Ani ich nazwać.
Dzień dobry.
Po ukraińskiej prasówce. Zachwyciły mnie obrazy pewnego artysty malarza. Lwowianin, Юрко Кох.
Np. takie: fragmenty Lwowa z liszajami polskich, niemieckich, hebrajskich napisów.
Ale dotarłam do pewnego portretu.Są na nim pp. Bandera (Stepan) i Banderas (Antonio).Co artysta miał na myśli (bo pewnie coś miał) – nie wiem.
Ale obraz „Sen Europy” – piękny!
Świeckie dzień dobry.
Do Krakowa „Cyryl” (Ratajski, nie Metody), do Gdyni „Molo”, Katowice „Spodek”.
Haneczko,koniec marzeń. Pokfolony! 🙂
Kardynał Dziwisz w Krynicy: – Życzyłbym sobie, aby politycy trochę pogłębili objawienia Boże, czyli prawdy bezwzględnie obowiązujące wszystkich, płynące od Pana Boga. Aby dostosowali swoje działanie w służbie prawdziwym wartościom, które budują zdrowe społeczeństwo – dodał.
Następny „człowiek roku”??
Stara się, ale następny będzie Rydzyk.
O fajnopolactwie (jak kto nie subskrybuje 😉 ). Wersja już nawet poszerzona – a i na komentarze warto zerknąć: https://galopujacymajor.wordpress.com/2017/09/02/jak-sprawdzic-czy-jestes-fajnopolakiem/
Ach, ten wiersz o martwym kocie… 😀
Smarzowski znowu Tobą wstrząsnął! Hm, skojarzenia z wiadomym dziełkiem Flauberta – nieuniknione 😉
Jaki mem?
http://bi.gazeta.pl/im/e3/4c/15/z22331875Q,Hatakumba-.jpg
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Byłabym spokojniejsza, gdyby te głowy pochylały się nad kawą.
Bardzo ciekawa rozmowa w sprawie reformy sądownictwa:
http://www.tvn24.pl/kropka-nad-i,3,m/prof-krolikowski-decyzja-prezydenta-o-wetach-genialna-madra-i-propanstwowa,770630.html
Jestem w niedoczasie.
Do Babilasa, dzięki za porady, będę zlewać intruzów, przesadzić nie mogę. To jest plastikowy kosz na bieliznę z dziurkami na całej powierzchni wyłożony wewnątrz styropianem, żeby korzenie nie przemarzały. Nie czuję się na siłach, powtarzacz całej pracy od początku.
Więcej nie kupię żadnych gotowych kwiatów na balkon, bo to z takiego zakupu ściągnęłam sobie wszystkie możliwe plagi – musiałam roślinki wyrzucić, bo nie dało się wytrzebić wszystkiego, co je obsiadło.
W ostatniej Polityce szef tygodnika w cotygodniowym komentarzu zamieścił projekt scenariusza nowej wersji „Wesela”.
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1718554,1,przy-pisy-redaktora-naczelnego.read
Mar-Jo, tę rozmowę, a właściwie pana Królikowskiego bardzo skrytykowała Ewa Siedlecka i inne panie w poranku Radia Tok FM.
http://audycje.tokfm.pl/podcast/Komentatorki-Ewa-Siedlecka-Zuzanna-Dabrowska-i-Renata-Kim/53559
Mówiły, że ostatnio udziela się we wszystkich mediach, a odniosły się głównie do Rzepy.
Siódemeczko
Nie mam za grosz zaufania do tego rycerza niepokalanej. Za tworzenie prawa dla wszystkich zabiera się wprawdzie bezsukienkowy, ale jednak braciszek zakonny. Zastanawiające, że robi to w takiej tajemnicy. Niczym od całego pisiego towarzystwa nie odstaje.
Dzień dobry 🙂
kawa
Też nie mam zaufania do M. Królikowskiego
Zero zaufania do tej ekipy.
Polecam wszystkim, którzy mają konta w banku i w „fejsie” :
http://wyborcza.biz/pieniadzeekstra/7,134263,22332198,klikniecie-w-link-i-wyczyszczone-konto.html
Internet, to fantastyczny wynalazek, ale jak każda działalność ludzka, jest wykorzystywana niecnie, jak to u ludzi bywa. Warto uczyć się na błędach innych.
Słonecznego dnia. 🙂
to chyba tańsze niż budowa płotu 🙄
Irku, już to widzę. 😆
Dzień dobry.
Przebijam Irka! 🙂
Radni naszego miasta mają we wtorek głosować w sprawie „przebudowy” Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej.Proponowany efekt „przebudowy” :
http://bi.gazeta.pl/im/fc/4d/15/z22336508V,Projekt-pomnika-Matki-Bozej-Krolowej-Pokoju—Patr.jpg
Nie przypuszczałam, że w Polsce jest tylu idiotów.
Niestety, jest. A nawet więcej…
Mnie bratanek zabrał dzisiaj na grzyby. Ten wyjazd pomógł mi dojść do siebie. (Zupa grzybowa – udana. Reszta grzybów w suszarce.)
Rozmawiałam dzisiaj z PiSem.
Więcej słuchałam niż mówiłam, bo tak to sobie zaplanowałam. Równie dobrze mogę napisać, że rozmawiałam z betonem. On może powiedzieć to samo.
To jest patowa sytuacja. Światy równoległe.
Zastanawiałam się, co mogłoby mnie nadkruszyć. Rozumiecie, jeżeli znajdę sposób na siebie, to może znajdę dojście do niego. Nie znajdę.
Problem polega teą na tym, że ten człowiek jest dla mnie kimś, osobą. Ja jestem dla niego pomijalna.
też!
Miała być Ukraina we wrześniu. Będzie Wiedeń w październiku.Bilety kupione.
Haneczko, jesteś bardzo odważną osobą!
Nie jestem odważna, jestem zdeterminowana.
Nie odpuszczę. Następnym razem porozmawiam w innej formule. Teraz chciałam posłuchać. Usłyszałam przekaz dnia.
Pójdę też na spotkanie dla szerokiej publiczności organizowane przez tego pana.
Parafrazując Lincolna – nie rozumiem tego człowieka, muszę go lepiej poznać.
A bierzesz pod uwagę, Haneczko, że to jest kreacja?
Do kreacji trudno dotrzeć.
Niektórzy są bardzo zdolnymi aktorami, potrafią przekonać nawet siebie.
Dzień dobry.
Do kawy – próba analizy mentalności Polaków. (Nie używam określenia: „bardzo ciekawa” 🙂 ).
https://opinie.wp.pl/dlaczego-myslimy-tak-jak-myslimy-wywiad-z-prof-dr-hab-andrzejem-zybala-6163577799104641a
Pisze Tomasz Fiałkowski :
„Arkadiusz Wingert, polski wydawca czterech książek Davida Irvinga, brytyjskiego historyka wybielającego Hitlera i kwestionującego skalę Holokaustu, skazanego za to w Austrii prawomocnym wyrokiem – jest teraz zastępcą dyrektora Wydawnictwa Instytutu Pamięci Narodowej. Ot, taka śmiesznostka. Nie jestem za cenzurą, kto chce czytać Irvinga – niech czyta. Czy jednak pan, który go wydaje, musi pracować w finansowanym z publicznych pieniędzy IPN-ie? „Prezes Instytutu brał pod uwagę jego dotychczasowe doświadczenie w branży wydawniczej i znajomość specyfiki rynku księgarskiego”. Doprawdy, panie prezesie, to wystarczy? Ciekawi mnie też, co o tym sądzą autorzy publikujący w wydawnictwie IPN. No, nieszczególnie mnie ciekawi, ale jednak trochę”.
Mam wolną chwilę, rozglądam się po ciekawych miejscach w Wiedniu.
Weszłam na stronę Katedry, z ciekawości również do „sklepu” katedralnego. A tam takie cudo:
http://www.stephanskirche.at/domshop/files/images/5225_01.jpg
Kostka z modlitwami. Taka do rzucania. Piszą, że dla całej rodziny.
Buddyści mają młynki.
Tak, Siódemeczko. Biorę pod uwagę. Różne biorę pod uwagę, także to, że lokal jest na podsłuchu. To było jak młynek tybetański.
Po całym dniu uwijania się w ogrodzie, plenerach (wytrwale polujemy na grzyby), kuchni (bigos), bieganiu za jajem (przegrali), zabieramy się za jarzębinę (dwa wiaderka).
Drugie wiaderko.
Stachanowcy! 🙂
Dzień dobry.
Ja dzisiaj w ogrodzie niczym górnik Pstrowski.
A miałam dzisiaj jechać pociągiem Przemyśl-Kijów do miasta Chmielnicki.
Dzieje się w tym pociągu!
Поїзду «Інтерсіті» заборонили їхати, поки Саакашвілі не вийде.
Stoi pociąg w Przemyślu, ani drgnie…
W Chmielnickim żył mój ojciec i mam tam przyrodniego brata, który może nie wiedzieć o moim istnieniu, chociaż to nie jest tajemnica.
Och, Siódemeczko.
Byłam kilka razy w tym mieście, mało urodziwym, zawsze, kiedy na Ukrainę jechałam pociągiem. Jest od 24. sierpnia nowe dzienne połączenie kolejowe Przemyśl-Kijów, pociąg jedzie przez Chmielnicki.Do Kamieńca Podolskiego stamtąd ok. 100 km. Miałam zaplanowany Kamieniec, Borszczów i Korolówkę, Czerniowcy. Przesunęłam wyjazd na wiosnę przyszłego roku.
W „nagrodę” organizuję sobie Wiedeń na początku października. Właśnie jestem w przygotowaniach na Kahlenbergu. I doniosła mi wiedeńska prasa, że wczoraj ucierpiał cokół pod przyszły pomnik Jana III. Sobieskiego. Rykoszetem po lewo/prawych de- i antydemonstracjach.
Nie rozumiem, czemu przyjaciel Polski Saakaszwili chce gwałtem wjechać na Ukrainę.
Azylu szuka?
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Siódemeczko: gruzińska krew i temperament.
Muszę na kilka godzin wyjechać, może coś potem napiszę.
Zabrałam się za powyższy temat, ale weszłam niebacznie na stronę jednej z ukraińskich gazet. I powaliło mnie.
„…«Львівській політехніці» хочуть присвоїти ім’я Степана Бандери…”
Już widzę kwitnącą współpracę z polskimi uczelniami!
Mnie też powaliło. lecę jutro na parę dni do Mediolanu a w TVN podali, że ogłoszono tam alarm terrorystyczny.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/wlochy-alarm-terrorystyczny-w-mediolanie,771735.html
Taka, jakby to powiedzieć, przypowieść. (Gdyby ktoś jeszcze nie znał bloga i jego autora
Dorobiliśmy się kacyka na miarę naszych możliwości.
Przeczytałam House of Cards. Dopiero teraz, bo zazwyczaj jestem świadomie zapóźniona.
Real górą.
Dzień dobry.
Siódemeczko, uważaj na torebkę, kurtkę i samą siebie!
Do następnego razu…?
„…Obywatelski projekt uchwały w sprawie przebudowania pomnika Wdzięczności dla Armii Czerwonej na monument ku czci Matki Bożej Królowej Pokoju szczecińscy radni odrzucili jednogłośnie…”
babilasie, to jest tak, że ten blog już niestety nie jest „tym blogiem” od czasu gdy nie ma już Kingi wśród komentatorów. A jej komentarze były naprawdę wyjątkowe, warto było pisać aby móc je zobaczyć. Nie wróci się i smutno mi z tego powodu i nie tylko z tego.
Dla mnie duch Kingi unosi się ponad blogami.
Dzień dobry 🙂
kawa
uwaga: jest nowy wpis
(po raz kolejny wpadam na to, kiedy mija kilkanaście godzin i wciąż nie ma nowych postów)
https://www.blog-bobika.eu/?p=3176