Opuncja nieparlamentarna

pt., 2 lipca 2010, 11:35

– Obawiam się, że w niedzielę znowu zostanie wybrany nie ten prezydent, co trzeba – wygłosił Bobik z bardzo ważną miną, popatrując, czy sąsiadka docenia jego wyrobienie polityczne.
– Też się prorok znalazł! – prychnęła Labradorka z przekąsem, – Jak zostanie wybrany, to przecież będzie taki, jakiego ludzie chcieli.
– E, tam – zaprzeczył elegancko Bobik. – Ludzie mają to jakoś tak urządzone, że zawsze wybierają tych, których nie chcą. Wystarczy prasę po wyborach poczytać, telewizję pooglądać, z taksówkarzami pogadać… Zawsze się okazuje, że wybrano kogoś niewłaściwego.
– Ale przecież, o ile wiem, ludzie specjalnie po to chodzą na te wybory, żeby właśnie nie wybrano tego, kogo nie trzeba.
– Niby tak – bez przekonania przyznał Bobik. – Tylko że jak już wybory się skończą, to zaraz opuncja zaczyna udowadniać, że stała się okropna katastrofa i najlepiej byłoby całe te wybory zrobić jeszcze raz.
– Jaka opuncja? – zdumiała się Labradorka.
– No, ta kolczasta, która tylko patrzy, jak takiego wybranego ukłuć.
– To się nazywa opozycja – poprawiła szczeniaka Labradorka.
– Znowu musisz wszystko wiedzieć lepiej! – rozzłościł się Bobik. – Może w innych krajach to się nazywa opozycja. Może tam to służy do pilnowania tych wybranych, żeby nie robili głupot i żeby im się w głowach nie poprzewracało. Ale u nas służy tylko do kłucia, więc to musi być opuncja. Mam do takich rzeczy nosa, odkąd go za bardzo do jednej opuncji zbliżyłem.
Labradorce nie chciało się kłócić. Było zbyt gorąco, a poza tym mgliście przypominała sobie, że jakaś historia z pokłutym nosem faktycznie kiedyś tam się Bobikowi przydarzyła. Powoli, żeby się zanadto nie zmęczyć, przewróciła się na drugi bok i zapytała:
– Słuchaj, a gdyby się od tej opuncji po prostu trzymać z daleka? Czy wtedy nie mogłoby się okazać, że wybrano kogoś właściwego?
– Nie da rady – zasmucił się Bobik. – Bo mnie nie chodzi o ten duży gatunek opuncji, który się hoduje w parlamentach. Ja mówię o tych małych opuncjach, które wszędzie rosną jak, nie przymierzając, chwasty jakieś. Ich się nie da uniknąć. Mogę nie oglądać telewizji, mogę nie czytać prasy, przy pewnym wysiłku mógłbym nawet nie kontaktować się z internetem. Ale chyba nie wyobrażasz sobie, że podczas jazdy taksówką ani raz nie otworzę pyska do taksówkarza?