Ballada o aspirynie

wt., 2 stycznia 2018, 14:42

Zbrodnia to niesłychana,
głowa zapiła. Kanał.
Ból wrogi wziął ją w łapy,
do ciasnej wlókł kanciapy,

tam okna pozasłaniał
i wyjść się ostro wzbraniał.
Nasrożył się, nabzdyczył
i tak do głowy syczy:

(choć ta dość głośno wyje)
No, po coś dała w szyję?
Na jedną, drugą nogę,
a teraz co? Nie mogę?

A myśleć to nie łaska?
Chcesz, by cię ktoś pogłaskał,
by aspirynę podał…
Niedoczekanie! Szkoda

by było aspiryny
dla tak bezmyślnej trzciny,
co wiedząc, jak się skończy,
po barach jak pies gończy

ugania się za winem.
Schowajcie aspirynę
dla lepszej klienteli,
a głowa niech w pościeli

pokutę dziś odprawia,
jak tak się lubi zawiać.
A choć leży wysoko,
niech pocierpi głęboko.