Straszna Baba
Spali już w Ciemnych Wodach giermkowie i pazie,
spały kury i święci spali na obrazie,
tylko tam, gdzie chowano koronne klejnoty,
ciche kroki rozległy się jakiejś niecnoty.
Król, co właśnie śnił słodko o władzy uroku,
przetarł oko i nieco uniósł się na boku:
słucha i złość go chwyta – cóż to za przechera
bez wątpienia do skarbca właśnie się dobiera?
Porwał się szybko z łóżka, drąc szlafmycę w gniewie
i wrzasnął: co to znaczy?! Święty Tupolewie,
nie dopuść, żeby licho albo inne peło
nam imponderabilia wzięło i drutnęło!
Z kąta groźnie łypnęły strachu ślepia blade,
pojął Król, że koniecznie trzeba zwołać Radę.
Mniejsza o to, co rzekną woje i biskupy,
ale jak strach, to raźniej zebrać się do kupy.
Siadła Rada w piżamach, odpędza ziewanie,
a tu strażnik zdyszany wbiega, krzycząc: Panie
i wy Wielce Szanowni! Na własne oczęta
widziałem, że się Baba koło skarbca pęta.
Taka Baba samopas straszna jest, że rany,
wątrobę ma przegniłą, i tyłek nieprany,
i zamiary podstępne, bo ta sztuka chytra
jak nic się zamierzała dorwać do in vitra.
Jęknął Król, a biskupom aż opadły brody:
Baba z naszym in vitrem? Na to nie ma zgody!
Damy odpór hultajkom, zołzom i psiajuchom,
co zrabować chcą klejnot, by napaść swe brzucho.
Nikt nie powie, że plemię jesteśmy niemrawe,
kiedy my tę lewaczkę załatwimy prawem –
srogim i nieugiętym, nie tam hocki klocki,
wywiedzionym z tradycji czysto ciemnowodzkich.
Sam Król prawo natychmiast pochwycił pod pachę,
pomknął i pod nos Babie podstawił z rozmachem,
mrucząc: a tom bohater! Pozna każdy swojak,
że wcale przed nijaką Babą nie mam boja.
A Baba, nie zważając na pozy satrapy,
huknęła: czniaj się, Królu, precz ode mnie łapy!
Wierzgnęła i diabelskim majtnąwszy ogonem,
odleciała z chichotem gdzieś w Europy stronę.
Ponoć tam rozebrana siedzi do rosołu,
konsumując in vitro z aborcją pospołu
i kary na nią nie ma. Król zaś syczy: szkoda,
tak bym ją chętnie prawkiem łupnął w Ciemnych Wodach!
i zamiary podstępne
zamiast szelescic „Poznan” Kąckiego, wpadlem w godzinne sleczenie przed monitorem, warto bylo. Data wydania starawa wydaje sie (1932) byc, tresc w wielu punktach wiecej niz aktualna. Bywa….
Dla rownowagi ciala i ducha dalem sie zabrac dziecku mlodszemu na spotkanie w Polskim Uniwersytecie Trzech Pokolen w Berlinie (dluga nazwa dodaje powagi 😉 ), Brigitta Helbig-Mischewski i Anna Mróz wspolnie z Steffenem Möllerem rozmawiali o „Język – kultura – społeczeństwo – Co nas łączy, co nas dzieli?”. Tlum (sala wykladowa Uniwersytetu Humboldtow spora) bawil sie swietnie i ja tez. Bylo pysznie 🙂 🙂
u andsola wyglada bardziej niz bardzo zle. my ludzie…..
haneczka do Agi Jesteś lepsza niż Sutkowski. Potrzebowałaś mniej słów
prawda 🙂
Dzień dobry.
„…spały kury i święci spali na obrazie…”. !!!! 🙂
Kinga kolejny raz postawiła mnie na nogi.
Rysiu, jakbyś nie chciał „szeleścić Kąckim”, to się zgłoś po wersję „ślęcząco-monitorową. Wszyscy inni też.
Aha: z jednego się muszę wytłumaczyć. Otóż nazwisko mam proste, trzysylabowe ale proste, wydawać by się mogło, że i łatwe mnemotechnicznie. Ale gdzie tam! Ile już wersji siebie słyszałem i czytałem! Patalas, Szumilas, Babijak, Babijas, Babilarz, i setki innych wariantów. Babilla nawet. Wszystko tylko nie Babilas. Dawniej to mnie irytowało, teraz tylko konsekwentnie poprawiam. Oprócz swojego także wszystkie inne. Co wydaje się dość upierdliwą idiosynkrazją, ale zrozumcie – mam swoje powody.
Kinga z nami.
Rysiowi proponować nieszeleszczące nieprzyzwoitości? Nie miałbym odwagi.
Babilasie, ja poproszę. 🙂
Nad tym, co minęło czas traci władzę, wszystko przechodzi na własność tego, który pamięta.
Z wiersza Kingi „Dwa ptaki”
Tak, Kinga z nami, dzięki PA.
Babilasie, my jesteśmy dopisywani do keczupów i Rulewskiego.
Nie powinnam narzekać, czasem dopisują mnie do rodziny pewnemu kompozytorowi. Mnie Kinga rozpłakała. Jak się już uspokoiłam, wsadziłam głowę pod kran, złapałam czerwoną szminkę i poszłam. W środę Czarna Środa w całej Polsce.
Środa może dać frekwencję.
Organizatorzy nie mogą ludzi traktować jak marionetki do wykorzystania. Ludzie mają plany i swoje życie, należy ich szanować i zwoływać w sytuacjach nadzwyczajnych, inaczej niedługo mało kto posłucha wezwań.
SIEMA!!!!
Śniadanie, kawa. A potem ruszam szukać ludzi z serduchowymi puszkami. Mam nadzieję na rekord!
do kawy imbryk aromatycznej czarnej herbaty 🙂
zimna bezchmurna niedziela brykaneczko
🙂
brykam fikam
Babilas , dziekuje 🙂 zostalo juz tylko kilkanascie stron 🙂
dla po niemiecku (Nach Reportage über Polen. Hetze gegen ARD-Reporterin)
http://www.tagesschau.de/ausland/dittert-polen-reportage-101.html
bywa
Dzień dobry 🙂
kawa
Wyjście z domu opóźnione przez program,na jaki przypadkiem trafiłam dzisiaj w 3sat. Uczta!!!(takich programów w polskich telewizjach chyba już nie ma). Wrzucam link ze strony pani Carolin Emcke:
https://www.srf.ch/play/tv/sternstunde-philosophie/video/aufhoeren-carolin-emcke-ueber-das-was-wir-uns-abgewoehnen-sollten?id=c77c3448-76e8-4ea3-a911-d0c24c84d677
Mar-Jo,
serdeczne dzieki za link, na stronie „Sternstunde der Philosophie” wiele ciekawych rozmow z arcyciekawymi ludzmi. Wsiaklam na 2 godziny.
Jest sondaż OKOpress. https://oko.press/pis-43-procent-demokracja-rozsypce-a-gdyby-inaczej-lewicowa-alternatywa-biedroniem-zgarnia-11-proc-zmienia-uklad-sil/
Ten sondaż nie dziwi. 10 stycznia część opozycji okazała się bardziej kościółkowa niż prezes.
Evo47 – bardzo proszę! 🙂
Ago, w rozsypce są moje dotychczasowe wyborcze preferencje. Na razie nie mam na kogo głosować. A przecież trzeba będzie!
Irku, a mnie zdziwił. Zważywszy zwłaszcza moment, w którym był przeprowadzany, spodziewałam się większego transferu poparcia z PO do bloku lewicowego. Z drugiej strony, spodziewałam się też, ze większej części elektoratu Razem nie spodoba się wejście tej partii w koalicję, jestem także zaskoczona zauważalnym transferem do lewicy od Kukiza.
Kto wie, czy nie zagłosuję na lewo 🙄
Jeżeli jakaś sensownie poskładana się objawi, to chętnie. Ciągle mam nadzieję, że Razem wydorośleje.
Oj naiwna, naiwna.
Czekam na cud własnego zmądrzenia.
Dzień dobry 🙂
kawa
dzieki Mar-Jo za linke, bardzo lubie Emcke… prawie zawsze 🙂
mysle, ze pan Przyłębski jest takim samym nikim/figurantem jak zona jego, mimo to nalezy sluchac tego co i jak mowi, a wczoraj wysluchalem wywiadu z nim w ktorym od niechcenia wspomina, ze w sprawie ewentualnych reperacji wojennych mowi sie o sadach amerykanskich jako instancji odwolawczej. ( (…) Das heißt, Polen würde jetzt ein großes Fass noch mal neu aufmachen. An welche Instanz können sie sich denn wenden oder würden sie sich wenden?
Przyłębski: Das ist ein Problem. Welche Instanz könnte da passen? Man spricht über amerikanische Gerichte. (…) )
Ciekawy wywiad, tylko po niemiecku (przepraszam) tu: http://www.deutschlandfunk.de/polnischer-botschafter-zu-justizreform-ich-wuerde-eine.868.de.html?dram:article_id=408229
Jak usłyszałem, że Przyłębski ma zostać ambasadorem w Berlinie, to pomyślałem, że do kompletu brakuje jeszcze Stanisława Michałkiewicza jako ambasadora w Izraelu oraz księdza Isakiewicza-Zalewskiego reprezentującego Rzeczpospolitą na Ukrainie. Życie przerasta kabaret. Co i raz.
Po lekturze wypowiedzi tej mendy nie mógłbym brykać ani fikać, bo zaraz zbiera mi się na wymioty 😡
W skrócie napiszę, co tam pisze.
Na pytanie o powody napiętego stosunku pisowskiego rządu do Niemiec,
odpowiada, że z Niemcami nie ma to nic wspólnego, tylko z niezadowoleniem PISu ze zmiany ustrojowej, „zgniłego kompromisu” z komunistami, którzy pasożytowali… itd.
Ale co to ma wspólnego z Niemcami?
Właściwie nic, ale Tusk, jak i po nim Kopacz (ci komuniści – przyp. mój) byli przyjaźnie przyjmowani w EU, a szczególnie w Niemczech, a PIS krytykowany.
Na pytanie, czy przypomina sobie jakieś krytyczne wypowiedzi ze strony Merkel, odpowiada, że nie, politycy się wstrzymywali z wypowiedziami, ale KE krytykowała, więc Niemcy i tak są winni, bo mają tam wpływ, a do tego media w Niemczech przezywają PIS, że jest narodowy, nawet nacjonalistyczny, katolicki i populistyczny.
Dziennikarka na to, że „katolicki” to przecież nie obelga.
Nie obelga, ale u was obelga (skracam).
Dziennikarka zwraca uwagę, że krytyka poczynań PISu w sprawie TK nie była inicjowana w Niemczech i przenoszona do Polski, tylko była manifestowana w polskim społeczeństwie, a Komisja Wenecka stwierdziła niezgodność posunięć PISu ze standartami.
Przyłębski na to, że reforma zaczęła się już wcześniej, przy połączeniu funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora gen. To połączenie istniało, kiedy przystępowaliśmy do EU i było akceptowane. Rząd Tuska te funkcje rozdzielił i to był nieudany eksperyment.
Następuje długi wywód usprawiedliwiający PIS w sprawie TK, który mógł blokować reformy.
Pytanie, czy Warszawa byłaby skłonna do rozmów z Brukselą w sprawie dyskusyjnej reformy sądownictwa, odpowiedź: Może, może, nie wykluczam, bla bla bla, Morawiecki, bla bla.
Pytanie o uchodźców, czy jest możliwy jakiś ruch w tej sprawie.
Odpowiedź: Inaczej, niż Niemcy, my odróżniamy zarobkowych emigrantów od potrzebujących pomocy uchodźców, i tych ostatnich przyjmujemy.
Czy coś przeoczyliśmy? – pyta zdumiona dziennikarka.
Nie. Ale jest wschodnia granica, o zza niej przybywają Czeczeńcy i Ukraińcy. I tych kwarerujemy w obozach po polskiej stronie granicy.
Z innych krajów wpłynęło 5 tys. wniosków i Przyłębski twierdzi, że to dużo, a dziennikarka, że to zależy jak patrzeć.
Dziennikarka: Tusk wyraził przypuszczenie, że Polska wyjdzie z Unii najpóźniej wtedy, kiedy będzie miała więcej płacić, niż pobierać.
Przyłębski: Ależ skądże, ależ gdzie tam (zajady w rozsypce).
O reparacjach: Do jakiej instancji chce się Polska zwrócić w sprawie ich zasądzenia?
Przyłębski: No właśnie, jaka by tu pasowała? Mówi się o jakichś amerykańskich sądach…
Już dłużej nie mogę, muszę lecieć, sorry
Dziennikarstwo to zawód wysokiego ryzyka. Ciśnienie by mi eksplodowało.
Babilasie, oj, bo się doczekasz.
Dla mnie Merkel jest winna. Za długo starała się powstrzymywać KE przed uruchomieniem siódemki. Pewnie miała płonną nadzieję, że PiS się opamięta. Z drugiej strony na pewno należało z uruchomieniem procedury na pewność, że się będzie miało wymaganą wysoką większość kwalifikowaną do punktu 1 i znaczące prawdopodobieństwo osiągnięcia jednomyślności przy 2.
Tłumaczenia Google są coraz lepsze, więc bez problemów można przeczytać, tylko po co?
Dlaczego UE ma interweniować w państwie, którego obywatele życzą sobie takiej władzy i to jeszcze z każdą chwilą bardziej?
Nęka mnie Akcja Demokracja, dostaję prawie codziennie listy, czasem nawet kilka. W sprawach co myślę, co powinno być zrobione, co najważniejsze, jak zrobić itp, itd, przyłącz się, co możesz dla nas zrobić, a na końcu kliknij i wesprzyj.
Nie pomagają odpowiedzi, że jestem zaangażowana gdzie indziej, że wiek, że….
Chyba spróbuję wykreślić się z ich bazy.
Nie wiem, czy to będzie możliwe, bo nie odpuszczają, jeżeli kasuję ich listy, uporczywie domagają odpowiedzi.
Tym sposobem sprawili, że mam ich serdecznie dosyć.
Trudno mówić o Unii Europejskiej. Stanowimy jej część. Interweniuje Komisja Europejska, która wymaga od krajów członkowskich poszanowania zasad obowiązujących przy wstępowaniu do UE. Jeżeli z UE wyjdziemy, nikt się nas czepiać nie będzie. Współpracować z nami tez raczej nie.
Siódemko, takie nękanie mailami, które Ci działa na nerwy, to nie jest korespondencja z człowiekiem z krwi i kości, tylko rodzaj marketingu, tyle że nie od sprzedawania, tylko od polityki. Jeżeli mają choć odrobinę profesjonalizmu, to w stopce takiego maila powinni mieć link do usunięcia twojego adresu z listy. Natomiast zapewniam, że nikogo nie obchodzą twoje uzasadnienia dlaczego nie będziesz się angażować. Nikt tego nawet nie czyta.
W sieci wystarczy zareagować na jakiekolwiek wezwanie i już się jest gdzieś wpisanym i następuje przymawianie się m. in. o pieniądze.
Sam dałem się na to złapać, wysyłając donację dla Wikipedii. W nagrodę zacząłem od razu otrzymywać coraz bardziej namolne wezwania do darowzn, tak, jak bym właśnie nic nie dał, a powinienem był.
Osiągnęli oczywiście efekt odwrotny do zamierzonego.
A z tłumaczeniami już nie będę wyskakiwał, skoro mnie tak motywujesz 😉
PA! Jestem pewien, że automat nie przetłumaczyłby poprawnie „bla bla bla, Morawiecki, bla bla”… 🙂
Otóż to 🙂
PA, każda Twoja obecność jest wielką radością, więc wyskakuj, wyskakuj. Cała przyjemność po naszej stronie. 🙂
Do PA.
Ta Akcja Demokracja to są ci młodzi ludzie, którzy zorganizowali – między innymi – wielkie manifestacje w Polsce w lipcu, gdzie przyszło dużo młodych ludzi. Prowadzili też młodzi ludzie, a uczestnicy mieli być no logo. Wtedy Duda odmówił podpisania tych dwóch ustaw. Skorzystał z okazji, żeby coś ugrać dla siebie.
Ja im bardzo dobrze życzę i cieszę się, że są, ale ta namolność mnie denerwuje.
Na Wiki wpłacam niewielką kwotę na początku roku, a później i Wikimedia też proszą, to też parę groszy dorzucę. To są zbożne cele.
Moja uwaga, która wypadła i niezręcznie, i niegrzecznie, była skierowana do Rysia, żeby nie sumitował się za każdym razem, że po niemiecku.
Pisane damy radę, gorzej z mówionym, rozumiem pojedyncze słowa i krótkie, typowe zwroty, ale całości nie ogarniam.
Siódemko, ja dobrze wiem, kto to są Akcja Demokracja, doceniam i sympatyzuję jak najbardziej, więc się powtarzamy.
Ja tylko zwracam uwagę, że w internecie metody są jakie są, często irytujące.
AVAAZ też same słuszne rzeczy głosi i propaguje, ale jak się miesiącami po trzy nowe AVAAZy dziennie dostaje, to człowiek w końcu wymięknie…
To prawda i zaczyna wątpić w szlachetność intencji.
Poza wujem Google’em z niemieckiego (i paru innych języków) chyba nieźle też tłumaczy DeepL. Warto by więc obie wersje fachowo porównać – najlepiej na jakiejś większej próbie.
Jako że nie zaliczam się do Frakcji – całą nadzieję pokładam w rozwijającej się technice. Również z tej oczywistej racji nie mam nic przeciwko umieszczaniu tu tłumaczeń z tego trudnego języka 😉
Automatyczne tłumaczarki (właśnie zaimprowizowałem to słowo i zaraz widzę, że już istnieje) dobrze, że są, ale przekłady wolne od bzdurnych byków chyba nigdy nie będą możliwe. Używanie translatorów do pojedynczych słów i zwrotów, ewentualnie zdań, ma jak najbardziej sens, ale do większych partii tekstu – to tylko, żeby po łebkach zrozumieć o co biega, a czasem przy okazji się rozweselić.
Często dla pewności porównuję pojedyncze słowa, które akurat znam w kilku językach i odkrywam zupełne nieporozumienia.
Wciąż na pewno tak jest, ale postęp wydaje się wszakże kolosalny. Za parę lat pewnie okazji do rozweselania się będzie jak na lekarstwo…
Po nas choćby postęp… ➡
Obiecałam kiedyś Rysiowi, że wrzucę trochę murali z Warszawy.
Wczoraj znalazłam z dwóch miejsc, tworzone raczej spontanicznie przez ludność.
1. Spod mostu Trasy Łazienkowskiej na ul. Rozbrat
2. Utworzone przez ludność Rondo Wolnego Tybetu na skrzyżowaniu Al. Prymasa Tysiąclecia i Kasprzaka
https://flic.kr/s/aHskArZqWR
Niezłym kijem w mrowisko może być właśnie w 1 programie niemieckiej telewizji (ARD) nadawany reportaż na temat geszeftów zbrojeniowych, prowadzonych pod parasolem obecnego rządu z dobrotliwą ciocią Merkel na czele. Dopuszczany jest eksport bomb i wszelkiej broni ofensywnej do masakrującej Jemen Arabii Saudyjskiej, Emiratów i innych, niezwykle demokratycznych i uwikłanych w krwawe konflikty kacykolandów, co jest przez obowiązujące ustawy absolutnie zabronione. Tak więc żeby się wyłgać i ominąć prawo, produkuje się te cygara w głębi Sardynii, gdzie diabeł mówi dobranoc, a jakieś samoloty, o których nikt nic nie wie, zabierają towar do klienta. Raffiniert.
Okropne, PA. Kilka tygodni temu przeczytałam w Tygodniku Powszechnym, że Włosi szkolą, zbroją i opłacają libijskich przemytników ludzi, aby zamiast ludzi przemycać, zatrzymywali ich w tworzonych w dawnych więzieniach „ośrodkach przesiedleńczych”, w których niedoszli uchodźcy przechodzą piekło. A reszta Europy temu przyklaskuje. My, „cywilizowani” Europejczycy, co my wyprawiamy. 😥
Dzień dobry.
PA, w kilka lat temu niemieckie media odkryły nielegalny eksport niemieckiej broni (G36) do Meksyku , kraju niestabilnego, gdzie rządzili skorumpowani politycy, policjanci i handlarze narkotyków. Z tej broni strzelano do meksykańskich studentów.
Nie doczytałam się, żeby producent broni/przymykający oko politycy ponieśli jakieś konsekwencje.
Jak to Niemcy dumnie o sobie mówią? Export-Weltmeister?
Dzień dobry,
kawa
🙂 🙂 paćka, ni to snieg, ni to deszcz i tak zostanie, beee….
herbata szeleszczaca
bryk
dziekuje siodemeczka, fajne klimaty 🙂
ARD ma swietne archiwum programow, zawsze mozna ogladnac poza czasem emisji.
zobacze
Tez widzialam wczoraj „Bomben für die Welt”. Programy, ktore powinno ogladac jak najwiecej widzow nadaje ARD zawsze okolo polnocy zamiast zaraz po Tagesschau. Juz od dawna wylaczam glos, jak na ekranie pokazuje sie Merkel.
Dzień dobry, to jest tu do obejrzenia.
obejrzalem. nie mam na szczescie Riester-Rente, a moja Sparkasse bardzo mnie swego czasu namawiala. mimo to posrednio korzystam z zyskow z eksportu zabijania. Gabriel obiecal, ze wyda mniej pozwolen, ale jak widac (film) sa mozliwosci obejscia braku pozwolenia.
Wszystkie pokój miłujące demokracje mają na sumieniu produkcję i handel bronią.
Polska szczególne zasługi położyła w produkcji min. Te tysiące kalek bez kończyn w Afganistanie i nie tylko to nasze dzieło.
Doświadczony antyterrorysta Dziewulski twierdzi, że Polska w latach 70-tych i 80-tych (do 1984) miała dobre relacje z terrorystami (np. z Carlosem), którzy chętnie w Polsce pomieszkiwali przy okazji pośrednicząc w zakupach broni przez Organizację Wyzwolenia Palestyny i inne organizacje terrorystyczne. Cel był potrójny: sprzedaż broni, składanie zleceń na działania terrorystyczne i uzyskanie gwarancji powstrzymania się od akcji terrorystycznych w Polsce. Podobnie postępowały Czechosłowacja, Węgry, Bułgaria i NRD. Które z tych państw dawały zlecenia terrorystom nie wiem, ale z innych źródeł mogę wnioskować o NRD i Bułgarii. Skończyło to się w 1984 roku porozumieniem ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie zwalczania terroryzmu. Słabe zainteresowanie naszym krajem obecnie ponoć nie wynika z dawnego sentymentu tylko z niskiej opłacalności aktów terrorystycznych w Polsce. Słabe nie oznacza żadnego, bo jakieś tam próby ponoć były.
Kraj pretendujący do tytułu wzorca demokracji i światowego strażnika demokracji jest chyba największym producentem broni na świecie. Nie musi broni sprzedawać (ale niewątpliwie to robi), wystarcza, że dużo jej zużywa podczas kolejnych wojen toczonych w obronie demokracji. W Iraku i Afganistanie trudno dostrzec jakiekolwiek inne realne cele poza zamówieniami dla amerykańskiego przemysły zbrojeniowego i potrzebami przećwiczenia wojsk własnych oraz sojuszniczych. Ewentualnie może jeszcze doraźne potrzeby polityczne, ale tego nie jestem pewien. Na tle tych wojen bywały spore tarcia pomiędzy Pentagonem i Białym Domem, szczególnie za prezydentury Obamy. Za Obamy formalnie nie było już wojny w Iraku, ale amerykańskie siły zbrojne tam pozostają i ponoszą straty w ludziach.
Z innej beczki.
Okazało się, że petycja w obronie Macierewicza to żart.
Jakiś człowiek zażartował i ku swojemu zdziwieniu zebrał w mig parę tysięcy podpisów.
Zastanawiam się, czy wszyscy podpisujący nie mieli tych samych motywacji co Babilas. Może to też żartownisie.
http://crowdmedia.pl/wsrod-wyborcow-pisu-zawrzalo-dali-sie-wciagnac-w-lewacka-akcje/
Dobry wieczór, drogi Koszyczku. Przed kwadransem skończyłam słuchanie audycji w tok-u. Gościem w „Analizach”, była członkini zarządu partii „Razem” i przedstawiała program wyborczy swojej partii – na wybory samorządowe. Po tym co usłyszałam, przez kwadrans przychodziłam do siebie, nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać. W życiu na nich nie zagłosuję, tłumaczenie jak chcą wprowadzić swój program w razie zwycięstwa; w każdej samorządowej szkole ma być przynajmniej 1 higienistka – a skąd pieniądze – odpowiedź; n.p. ograniczymy finansowanie dojazdów marszałka Struzika!
Posłuchać, tych wielu „kwiatków”, można w podcastach.
😯
Tak, szara myszko, dosyć trudno ich traktować serio.
Powinni wejść w koalicję z innymi lewicowymi ugrupowaniami, ale szans na zdobycie znaczącego poparcia chyba nie będą mieli, dobrze będzie, jak wejdą do parlamentu.
Jak Pis będzie dalej u władzy, nie będą mieli nic do gadania.
Jak powietrza potrzeba nam mądrych, roztropnych, przyzwoitych ludzi i jeszcze znających się na rzeczy.
Ja jako uczeń (a nawet absolwent) szkolnictwa podstawowego z lat 70 ubiegłego stulecia chciałem tylko powiedzieć, że w tych szkołach do których frekwentowałem była higienistka, a nawet, w określone dni tygodnia, stomatolog i lekarz. I były to szkoły państwowe, bo innych w tym czasie nie było. Więc zupełnie nie rozumiem, dlaczego to Państwa dziwi. Ale może młodzi jesteście i nie pamiętacie. Albo starzy i już zapomnieliście.
A struktura wydatków urzędu marszałkowskiego województwa mazowieckiego od co najmniej dekady wzbudzają oburzenie tych, którzy się tym interesują. Struzik zresztą już jako marszałek Senatu (lata 90 ubiegłego wieku) miał duża predylekcję do częstych, egzotycznych i wygodnych podróży. Służbowych oczywiście.
Przy okazji porządków znalazłem swoje świadectwo dojrzałości z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku . Z ” higieny ” dobry – 🙂
Babilasie, to nie postulat (sama go popieram) tej Pani był głupi, tylko odpowiedź na pytanie dziennikarki (zresztą o lewicowych poglądach, którą bardzo cenię). Ile jest szkół w województwie mazowieckim? 16, 20? Z całą pewnością dużo więcej. Przy takiej ilości szkół, a każda higienistka musi otrzymać, przynajmniej minimalną pensję + koszt składki emerytalnej i zdrowotnej, którą częściowo pokrywa gmina – nie wierzę, że nawet Struzik co miesiąc za dojazdy bierze taką kasę.
Babilasie, ja podstawówkę kończyłam dużo wcześniej i w latach 80-90 ub.w. idąc po zakupy dla rodziny, musiałam pilnować kartek na żywność a później 2x w miesiącu, jeżdżąc do banku po pieniądze na wypłaty, targałam coraz więcej makulatury. Dlatego podziękuję za „powtórkę z rozrywki”.
Babilasie, sugerujesz, że wystarczy skasować Struzika, a wrócą do szkoły lekarz, stomatolog sadysta(trzymajcie mnie!) i higienistka.
Wtedy wszyscy zarabiali niewiele, więc może starczało. Chyba jednak, nie skoro zawaliło się z hukiem.
Były też kiedyś obowiązkowe szczepienia i próby tuberkulinowe, ale później o głoszono zwycięstwo socjalizmu nad gruźlicą i zaprzestano. Tym sposobem mój syn zetknąwszy się na przyjęciu rodzinnym z chorym na gruźlicę człowiekiem, z problemem alkoholowym zresztą, chorował w spokoju i gdyby nie szczęśliwa hospitalizacja z innego powodu i równie szczęśliwa myśl lekarza, żeby zrobić mu próbę tuberkulinową na wyjście, nie wiem, jak by się to skończyło. Człowiek nosiciel wkrótce zmarł, jego syn razem z moim znalazł się w szpitalu specjalistycznym w Otwocku, gdzie rozpoznano najgorszą odmianę gruźlicy – prosówkę.
Nie będę tu opisywać gehenny leczenia i wszystkiego dookoła.
Mnie nie dziwią marzenia o powrocie do starych zdobyczy socjalnych, Babilasie, tylko świat się bardzo zmienił, teraz opieka medyczna kosztuje bajońskie kwoty i ciągle za mało, więc trzeba stąpać po ziemi, a nie bujać w obłokach.
Kiedyś internista zajmował się leczeniem wszelkich chorób, z wyjątkiem wymagających interwencji chirurgicznej, a w cięższych przypadkach kierował człowieka do szpitala, gdzie się przychodziło i było przyjętym.
Do specjalistów nie latało się bez przerwy, więc nie było problemu z zasięgnięciem porady w razie konieczności.
Nasza pani doktór rejonowa, starsza pani zachodziła do nas, kiedy była w okolicy, żeby dowiedzieć się, jak czuje się jej pacjent, mój dziadek, bo chorował na serce.
No i tak dalej.
Ja odmawiam prowadzenia dyskusji na poziomie: „Razem to oszalała bolszewia, zamierza wprowadzić kołchozy, wspólne żony, kartki na mięso oraz przymusowe szkolenia z podstaw maoizmu w wykonaniu szkolnych higienistek”, Szara Myszo. Problem, a w zasadzie metaproblem, polega na tym, że odjechał nam bardzo na prawo układ odniesienia. Program partii Razem niewiele się różni od programów partii socjaldemokratycznych Zachodniej Europy; na polskiej scenie politycznej, zdominowanej przez prawicę, skrajną prawicę i nacjonalistów, udało się wmówić naturalnemu elektoratowi partii lewicowych, że te planują wprowadzić „powtórkę z rozrywki”.
Co do „sum bajońskich”, „bujania w obłokach” i „marzeniach o powrocie do zdobyczy socjalnych”, Siódemko, polecam lekturę dokumentów finansowych dostępnych na stronie województwa mazowieckiego. Na 2018 po stronie wydatków zaplanowano nieco ponad trzy miliardy złotych. Wszystko kwestia priorytetów.
Różne słyszałem i czytałem teorie na temat przyczyn upadku PRLu. A to że papa Wojtyła nam ten cud wymodlił, a to, że Reagan się na Jaruzelskiego zawziął okrutnie, a to, że Solidarność wykoleiła lokomotywę dziejów, względnie że komuchy same się od środka obaliły, żeby się bezkarnie uwłaszczyć na państwowym majątku. Ale to, że „zawaliło się z hukiem” z powodu lekarzy, higienistek i stomatologów w szkołach, to już bardzo oryginalny wkład intelektualny do najnowszej historiografii.
Jak się przyjrzeć logice Twojego wywodu, Siódemko – to najpierw były szczepienia i próby tuberkulinowe i to źle, bo się później przez to wszystko zawaliło, a jak ogłoszono zwycięstwo socjalizmu nad gruźlicą i nie było obowiązkowych szczepień, to też źle, bo ludzie chorowali. Tak, czy owak wszystko było źle (a zarazem dobrze). 🙂
Babilasie, jesteś niesprawiedliwie złośliwy.
Ja partii Razem nie lubię z powodu nieznośnego tonu wyższości i arogancji w stosunku do innych.
Nie mogę słuchać, kiedy samochwalą się nieustannie.
Na przykład tu, od 14 minuty
https://faktypofaktach.tvn24.pl/marek-borowski-i-pawel-kowal-w-faktach-po-faktach,805618.html
Programy mogą ogłaszać, jakie chcą, mam nadzieję, że znajdą na nie środki.
I nie wydaje mi się, że nasze możliwości możemy porównywać państw Europy Zachodniej.
Jak na razie, to Ty jesteś napastliwy w sposób, który zarzucasz innym.
PA, to wszystko i szczepienia, i ich brak działo się w PRL.
Chyba nie zawalił się ten system z powodów ideologicznych tylko materialnych, gdyby kasy na wszystko starczyło, to grupka opozycjonistów mogłaby buntować się do woli.
Tak uważam.
Pewnie moje wywody są chaotyczne, ale ja już nie mam sił do gadanie o tym.
Przepraszam, Siódemko, staram się być sprawiedliwie złośliwy, ale nie zawsze mi wychodzi zgodnie z zamierzeniami.
Babilasie, Razem jest albo sprawia wrażenie, co na jedno wychodzi, że nasza chata z kraja.
Lekceważąco odnieśli się, na przykład, do rozwalania TK. Dla mnie to bardzo ważne, dla nich poboczność. Wydają się być nie tylko obok, ale, co gorsze, wyższościowo ponad.
Coś szwankuje w nadawca-komunikat-odbiorca.
Dentystka z podstawówki wryła mi się w nieusuwalną pamięć. Nie dlatego, że była sadystką. Robiła co mogła tym, co miała do dyspozycji. Prywatny dentysta dostarczał tych samych cierpień tylko za ciężką forsę.
Higienistka była bezcenna. Wszawicę dusiła w zarodku.
„Chyba nie zawalił się ten system z powodów ideologicznych tylko materialnych, gdyby kasy na wszystko starczyło, to grupka opozycjonistów mogłaby buntować się do woli.” I to jest najważniejsze zdanie, z którym się zgadzam w 100%.
Babilasie, bez „gospodarki ……. ” niczego i na nic nie będzie. Wierzę, że ta młoda lewica ma szczere chęci, ale oni nie mają wśród siebie żadnego fachowca d/s gospodarki, zdrowia, pracy – to są jeszcze amatorzy. A amatorów już mamy przy władzy.
Jak na razie czytam i słucham samych działaczy – nie przypomina Ci to obecnych „władców”?
Zaznaczam, że mam po 35 latach pracy, b. lichą emeryturę, ale ciągle myślę o następnych pokoleniach, co ich czeka, dlatego nie zagłosuję na tę obecną lewicę.
Ciekawe badania na Oku:
https://oko.press/mlodzi-popieraja-czarny-protest-ruch-narodowy-starsi-kod-rodzine-radia-maryja-sondaz-oko-press/
Dzień dobry 🙂
kawa
Ja tylko jeszcze – w podsumowaniu wczorajszych wypowiedzi – chciałem zauważyć, że myślotok ‘ach, ta lewica, te mrzonki i rojenia, amatorszczyzna ekonomiczna, my musimy twardo stąpać i przestać o jakimś socjalu marzyć, bolszewiki cholerne, znów nam wprowadzą kartki i komunizm tylnimi drzwiami, a w ogóle to ich nie lubię’ to on może i byłby zrozumiały na fajfie u pani Kulczykowej, ale jak z pełną powagą wygłaszają go stypendyści ZUSu i pracownicy sfery budżetowej, to robi się chyba bardziej strasznie niż śmiesznie.
Ach, i à propos.
znam kilka osob w B. zwolennikow „Razem”, bardzo fajni, wspolczujacy, odpowiedzialni, ale znam tylko kilku. oczywiscie lewakowi latwiej lubic ludzi z „Razem” 🙂
dodam jeszcze, ze kilka razy wspominany tutaj Bezwarunkowy Dochod Gwarantowany, wszedl w Niemczech do powszechnej debaty publicznej, dyskusja trwa.
Sondaz OKO (czy metoda CATI jest wiarygodna?) ciekawy, mnie najbardziej zastanawia to: Wśród kobiet wygrywa feministyczny Czarny Protest (14 proc.), a Ruch Narodowy osiąga zaledwie 2 proc. Wśród mężczyzn najpopularniejszy jest Ruch Narodowy (11 proc.), a Czarny Protest cieszy się poparciem tylko 3 proc. i dalej Potwierdza się więc teza, że wśród młodych Polaków mamy do czynienia z wojną płci pomiędzy bardziej konserwatywnymi młodymi mężczyznami oraz bardziej lewicowymi i liberalnymi młodymi kobietami.
Bedzie dzialo sie.
Nic dziwnego, że tak trudno się porozumieć.
I to by było na tyle.
Rysiu, z tego sondażu wynika, że stary nie jest młodym, a mężczyzna nie jest kobietą, co jest oczywiście głęboko prawdziwe, a jeszcze bardziej odkrywcze.
w dyskusji z linki Babilasa : Owszem, czasem myślę, że Razem jest zbyt uczciwe i szczere jak na polską scenę polityczną. Że są jak facet, który sprzedając używany samochód podaje jego faktyczny przebieg i nie ściemnia (…)
Dla mnie przerażające jest w tych badaniach Oka, że tak wysoki wynik – wśród mężczyzn tylko co prawda, ale tym gorzej – ma Ruch Narodowy.
Czarno widzę, zwłaszcza po przeczytaniu w nowej „P” artykułu Tomka Platy (dla niepoznaki na Kulturze, bo zresztą o kulturze mówi) o tym, że kończy się rola – i swoisty dyktat kulturalny – pokolenia 68, dla którego traumą był Marzec. Dziś już do góry poszło pokolenie stanu wojennego, tj. dojrzewające w latach 80., dla którego ważna była przede wszystkim walka z komuną, a np. na antysemityzm (zapewne więc na ksenofobię w ogóle) w ogóle nie jest już uczulone. Takie więc jest podglebie i to już naprawdę niebezpiecznie wygląda.
Nie ma wyjścia, kobitki muszą walczyć, i to mocno. Ale czy mają szanse? Oby.
Też mnie to bardzo przygnębiło, Doro.
Jeszcze wracając do opieki medycznej w szkole, właśnie przeczytałam w Wyborczej, w artykule o wszawicy, że pielęgniarki są we wszystkich warszawskich podstawówkach i szkołach ponadpodstawowych.
Zajrzałam do przepisów. Każda szkoła publiczna ma obowiązek organizowania gabinetu pielęgniarskiego, a niepubliczne zagwarantowanie opieki np. z zewnątrz.
Więc nie wiem o co chodzi.
Rysiu, nie mam nic przeciwko lewakom, są potrzebni i wiele ich postulatów popieram.
W przypadku Razem nieznośny jest dla mnie ich sposób bycia w przestrzeni publicznej.
Babilasie ogromnie Cię szanuję i będę nadal. Widzę jednak, że mnie zaszufladkowałeś jako krwiożerczą zwolenniczkę kapitalizmu. W którym miejscu napisałam, że socjalna pomoc państwa jest „be” ? A wytykanie mi, że „stypendystka ZUS” odważyła się mieć zdanie inne niż Ty, uważam za niegodne człowieka tak wykształconego.
Haneczko, nie mogę się zgodzić z tym, że Razem podeszło lekceważąco do rozwalania TK. Przecież to oni pierwsi stanęli pod KPRMem i wyświetlali na jego fasadzie żądania wydrukowania wyroku TK. A potem, mogę z pełnym przekonaniem poświadczyć, brali czynny udział w lipcowych i grudniowych protestach w sprawie sądów. Rysiu, dolicz mnie do sympatyków – krytycznych sympatyków – Razem. Dużo ostatnio rozmawiam z członkami tej partii i zwykle dogaduję się znakomicie. Zarzuty mam, i to poważne, do kierownictwa – podobne, jak Mt7: o agresję językową. I otwarcie, bez znieczulenia, o tym z Razem rozmawiam. Co do programu, to z większością postulatów się zgadzam. Niedawno Bendyk dobrze pisał na blogu w Polityce” o samorządowym programie Razem. Czy oni mają dobrych ekonomistów i czy to, co proponują, finansowo się dopina? Nie wiem. Ale niespecjalnie chcę w tej sprawie słuchać ekonomistów liberalnych, którzy twierdzą, że wolny rynek jest dobry na wszystko i każdy ma być kowalem swojego losu – do momentu, kiedy zaczynają padać wielkie banki – wtedy się okazuje, że wolny rynek zawieszamy, bo banki trzeba ratować. Ludzi nie. Lewica wejdzie do Sejmu albo nie. Jeśli wejdzie, to ze skromną ilością mandatów. I wszystko, co będzie mogła robić, to kierować dyskurs społeczny i polityczny trochę w lewo. Oni traktują poważnie środowisko, edukację, świeckie państwo, zagrożenie faszyzmem, kwestie społeczne, a ja uważam, że „w lewo”, to jest dobry kierunek.
Szara Myszo, sypię głowę popiołem, choć to trochę przed terminem – nie czuj się, proszę, dotknięta, bo mi chodziło o zjawisko jako takie, a nie o gryzienie się po kostkach na bobikowie. Dłużej wieczorem, bo teraz trochę kradnę sobie czas, który powinienem przeznaczać na coś innego.
Ago, tak, oni byli współpierwsi pod KPRM (bo był przecież też KOD) i to prawda, że to oni wpadli na ten śliczny pomysł wyświetlanek. Byłam tam też wtedy i widziałam. Ale potem stwierdzili, że TK nie taki ważny, i przestali się tym zajmować. A przecież TK to podstawa. I teraz prawa kobiet też mogą upaść za przyczyną przejętego TK.
Ja dzisiaj tylko ciepłe „dzień dobry’ odważam się wrzucić.
I znikam na dni kilka.Mam nadzieję…
Jeśli dobrze rozumiem znaczną część zarzutów skierowanych ku Razem, chodzi o to, że mają taki program jaki mają i gdyby mieli inny (trochę inny, albo inaczej sformułowany, albo podany tak, jak to inne partie robią), to krytykujący ją może by na nią i głosowali.
W rozgwarze zupełnie zanika ten drobiazg, że jest to jedyna partia, której przedstawiciele nie są oskarżani o korupcję, nepotyzm, rugowanie biednych z ich mieszkań, zabijanie zwierząt po lasach i polach, negocjacje z rządem San Escobaru oraz poświęcanie przez biskupów każdego ich plakatu.
Nie wiem czemu przypomina mi się brazylijski pan Paulo Maluf, który był nawet gubernatorem stanu São Paulo i było powszechnie wiadomo, że kradł. I dawał kraść (nie chodzi o drobne miliony, nie…) Oficjalnie mówiono, że oskarżenia to intryga opozycji, a nieoficjalnie wychwalano go popularnym hasłem „kradnie, ale robi”. I w istocie robił. Kradł.
Andsolu, przedstawiciele żadnej partii, która nie była u władzy nie są o to oskarżani.
Ja już napisałam dlaczego są odpychający i Aga, która ich ceni też o to ma pretensje.
Nie ma to nic wspólnego z programem, tylko z zachowaniem.
mt7, odpychający dla mnie jest Komorowski, który znienacka (gdy sztab wyborczy go poinformował, że jego rozrywki w myśliwskie morderstwa mogą być źle przez wyborców widziane) oznajmił, że on już więcej nie będzie – i nie było mowy o tym, że dojrzał cierpienie zwierząt czy niegodność mordowania u nominalnego katolika – a po prostu przestał, bo chciał dostać parę punktów.
Tyle na temat odpychalności.
Każdego odpycha co innego. 😉
Niektórzy są dumni z tradycji łowieckich w Anglii i kultywują ją jak mogą.
To samo można powiedzieć o klitoridektomii, ludożerstwie i niewolnictwie.
Ok, mt7, być może nie powinienem był wspominać Komorowskiego, bo gdzieś w zakątku pamięci miga mi, że miałaś (masz?) dla niego wiele sympatii, więc mówienie o nim może być odbierane jako atak osobisty – nie przeciw niemu, a przeciw Tobie – no ale też nie wpadło by mi do głowy, że w tak oryginalny sposób postanowisz go bronić. Oczywiście nie idzie mi o to, byś go znielubiła, ale chyba warto znaleźć jakąś inną motywację, by chcieć myśleć o nim z sympatią.
Z pewną obawą dam kolejny krok, tu już tony osobiste są oczywiste i nieuchronne, ale to nie atak na Twoje opinie i sympatie, a pytanie o spójność poglądów, bo tego (po paru latach wymiany uwag i po poznaniu Ciebie) mogę oczekiwać i machnięcie na to ręką by było właśnie brakiem szacunku.
Chodzi mi o popieranie osób, które zapewne nie odpowiadają powszechnym oczekiwaniom, mają nawet sporą dozę fanatyzmu, ale na pewno nie bierze się to z egoizmu czy z niedobrych intencji.
Ludzie z Razem głoszą swoje prawdy tak, że wielu widzi to jako agresję? I mówią o sprawach nierealnych, jakieś idealizowanie nie z tego świata? Ok, a co powiesz o akcji popierania Wojciecha Lemańskiego, księdza, skonfliktowanego z przełożonymi instytucji, w której jest z własnej woli, wierzącego w światy i pojęcia o wartości mocno wątpliwej dla wielu osób?
Tak, był i mój podpis w liście popierających go gdy poparcia potrzebował, ale przypuszczam, że mentalnie i intelektualnie dużo mi bliżej do osób chcących przemeblować polską politykę niż do ludzi, których przekonania są mi dużo bardziej zdumiewające niż jakaś potrzeba podatku w wysokości 75%.
Bliżej mi do Adriana Zandberga, bo on nie kieruje oczekiwań ludzi ku temu, co jest niewidzialne i nieosiągalne w życiu (zwanego też przez wielu w osobliwy sposób jako „życie doczesne”).
Ciekawa dyskusja. Zaczyna być prawie jak w Sejmie. Kochani, pisaliście latami mądrze i spokojnie, a teraz pozwalacie sobie na emocje dopuszczające tani populizm. Oczywiście nie wszyscy. Po imieniu nie będę, bo po co? Zagrywka Zandberga po wpadkach innych partii opozycyjnych była wyjątkowo wredna. Doszlusował do PO i Nowoczesnej, w których spoglądanie na własną pozycję w partii jest ważniejsze od spraw kraju. Byłem na kilku spotkaniach, gdzie mogłem posłuchać programów Razem i pomimo całkiem rozsądnych propozycji w niektórych kwestiach, w tym szczególnie edukacji, w innych było to lewactwo czystej wody – dla mnie zupełnie nie do przyjęcia. Ale osoby, które takie poglądy podzielają, mają pełne prawo na nich głosować i nikomu tego nie mam za złe. Prawda jest taka, że żadna partia nie zasługuje na to, aby na nią oddać głosy. Jednak absencja wyborcza jest jeszcze gorsza niż zagłosowanie na partię, którą uważa się za najmniej nieodpowiednią. Wracając do higienistek – nie zgadzam się, że to kwestia wyboru. Finansowanie edukacji było obowiązkiem państwa i przy okazji reformy samorządowej obowiązek ten został ustawowo scedowany na samorządy gminne z zastrzeżeniem przekazywania z budżetu państwa środków niezbędnych dla wypełniania tego obowiązku. Teraz, przy okazji „reformy” oświaty, władza centralna obciąża samorządy lokalne kosztami tej reformy rekompensując coś około 10-20% (w zależności od gminy) zwiększonych wydatków. W takiej sytuacji nie widzę możliwości znalezienia w budżetach gminnych, w puli na oświatę, środków na higienistki, lekarzy i stomatologów. Obcięcie jakichkolwiek środków wypłacanych Struzikowi nie dołoży środków gminom mazowieckim. Samorządy wojewódzkie utrzymują tylko zespoły szkół policealnych, gdzie higienistki można ewentualnie przygotowywać do zawodu.
Ja zacząłem edukację podstawową w roku 1950. Higienistkę miałem przez całą podstawówkę, stomatologa nie, ale w niektórych szkołach byli. Oczywiście socjalizm zawalił się nie przez nich tylko z powodu totalnej niewydolności gospodarek państw RWPG jako całości. Najpierw ZSRR, a potem pozostałych państw, które resztki gospodarki ZSRR musiały podtrzymywać płacąc słone kontrybucje na „wspólne inwestycje RWPG” na Syberii.
Polski rząd Gierka nawet chyba nie był tymi inwestycjami zachwycony, skoro pozwalano mi o ciężarze tych inwestycji i rosnącym z tego tytułu zadłużeniu opowiadać średniemu personelowi technicznemu w portach Trójmiasta na wykładach, za które płaciła PZPR.
O tym, że płaciła PZPR dowiedziałem się dużo później. Umowę zawierałem z Polskim Towarzystwem Ekonomicznym.
@Stanisław, a co to takiego owe „lewactwo” (a w szczególności „lewactwo czystej wody”?) Domyślam się, że jakaś zbrodnicza działalność, ale na czym ona polega?
Zapewne jest jeszcze „lewactwo mętnej wody”, i wiadomo, na czyj młyn ona płynie.
Proszę, nie używajmy pisowskiego języka. To tak się wciska. Jest lewica i lewicowość.
Nie chcę mówić i myśleć Pisem.
Andsolu i Babilasie Czy Panowie na serio wierzą w raj na ziemi? Jeśli znacie takie miejsce, to bardzo proszę o wskazówkę, gdzie go szukać. Napiszcie, proszę, jak widzicie wprowadzenie tych wszystkich propozycji partii Razem itp. podobnych. Jak i za co ten raj szczęśliwych ludzi zbudować?
Osobiście jestem za zdrowym rozsądkiem – czyli myśleniem o wsparciu osób tego potrzebujących, ale nie zapominając, o gospodarce.
szara mysz ależ ideały to drogowskazy, a nie adresy. I trudno ustalić czy jakieś propozycje ekonomiczne są realne (czyli: do zrealizowania w ciągu paru lat) jeśli jest pełna odmowa omawiania ich przez przedstawicieli partii rozdających na lewo i na prawo pieniądze, pozycje i dotacje, a ludzie u władzy tak potwornie kłamią (pamiętasz pewną panią premier bredzącą o milionie uchodźców ukraińskich w Polsce), że aż zniechęca to do słuchania ich.
Przy okazji, którą partię nazywasz „podobną do Razem” i dlaczego?
Dzień dobry 🙂
Gdyby rozszerzyć program 500+ na wszystkie dzieci i dorosłych to powstałby rodzaj Bezwarunkowego Dochodu Gwarantowanego, więc Niemcy powinni się uważnie przyglądać, jak ten socjalistyczny eksperyment „Warunkowy DG na dziecko” działa w Polsce 😉
Ojej, Andsolu drogowskazy??? A pamiętasz jakie były drogowskazy partii komunistycznej w 1916 roku? A pamiętasz z historii „drogowskazy” NSDAP? I jak się skończyło? Drogowskazy są nic nie warte, jeśli nie pokazują adresu.
Tych drogowskazów, w swoim długim życiu „przeżyłam” wiele, tylko wszystkie doprowadziły do dzielenia ludzi na ideowo prawomyślnych i nieprawomyślnych, poniewierania ludźmi, odbierania ludziom wolności, wreszcie wojen dużych i małych. Dlatego już nie trawię żadnych „ideo”.
PS. Pani Nowacka, też utworzyła jakieś stowarzyszenie.
Prawdę powiedziawszy tak dużo jest nowych stowarzyszeń lewicowych, że poza kilkoma, reszty nie ogarniam.
Drogowskazy tak dobrze jak ich twórcy umieją to uczynić, wskazują adresy, ale ich nie zastępują.
To, że jakaś pani utworzyła jakieś stowarzyszenie, nie jest chyba dobrą przyczyną, by mówić o nim, że to jest „partia podobna do Razem”. I chyba żaden z ważniejszych działaczy Razem nie ma w dorobku powiązań z partią Palikota. A takie powiązania wskazują nie tyle na „lewicowość” (uwaga dotycząca także Jana Hartmana) co na lekki bałaganik w głowie i skłonność do siadania w wyściełanych fotelach w pierwszym rzędzie na przedstawieniach teatralnych.
Nie, nie pamiętam jakie były drogowskazy partii komunistycznej (której z nich, w którym kraju?) w roku 1916, ale chętnie wysłucham wyjaśnień jak program owej partii oraz NSDAP wiąże się z propozycjami partii Razem. I dlaczego (o ile taka teza jest wysuwana) ideologie opisywane w taksonomii politycznej jako lewicowe prowadzą do „wojen dużych i małych”.
Dora : …że kończy się rola – i swoisty dyktat kulturalny – pokolenia 68, dla którego traumą był Marzec. Dziś już do góry poszło pokolenie stanu wojennego, tj. dojrzewające w latach 80., dla którego ważna była przede wszystkim walka z komuną, a np. na antysemityzm (zapewne więc na ksenofobię w ogóle) w ogóle nie jest już uczulone.
Ciekawe spojrzenie. W poniedzialek dostane nowa „P”, ciekawosc wytrzyma 🙂
mick : „…. ten socjalistyczny eksperyment…”
To jest raczej eksperyment czysto kapitalistyczny, suma pieniedzy do wydania jest stala (kazdy iles tam pieniedzy), tylko trzeba miec produkt/usluge do sprzedania.
Kilka słów obiecanego wyjaśnienia.
Nasze poglądy społeczne (polityczne, ekonomiczne, jakiekolwiek inne) wynikają z tego, co wynieśliśmy z domu rodzinnego, co w życiu przeżyliśmy, co przeczytaliśmy (i jak potem przetworzyliśmy to wszystko we własnej głowie). Każdy idzie własną, niepowtarzalną ścieżką, nikt nie ma pełniejszych czy bardziej kompletnych doświadczeń życiowych; to samo dotyczy poglądów poszczególnych osób – są takie, jakie są, ani lepsze, ani gorsze.
I trudno się nad pojedynczymi przypadkami pochylać, ale gdy zachodzi sytuacja, w której, parafrazując klasyka, karpie i indyki masowo optują za przyspieszeniem świąt Bożego Narodzenia, to jednak zasługuje ona na poważniejszą analizę. Czemu tak się dzieje, że zupełnie racjonalne (i funkcjonujące od lat gdziekolwiek indziej) pomysły społeczne klasyfikujemy a priori jako lewicowe fantasmagorie? Dlaczego nasiąkliśmy trującymi oparami neoliberalizmu aż tak bardzo, że odrzucamy wszystko, co nie mieści się w tej jednej, dominującej od ćwierćwiecza narracji? Dlaczego oczadzieliśmy tak bardzo, że słowo socjalizm stało się brzydkim epitetem? A staruszkowie, którzy ten socjalizm (z obrzydzeniem, jak się dziś okazuje) budowali, bulgoczą coś o lewactwie? (Przepraszam, Stanisławie, nie mogłem się powstrzymać, nie trzeba się było podkładać.)
Skąd w nas, a zwłaszcza w tych, dla których solidaryzm społeczny byłby istotną pomocą, podejście “niech jedzą brioszki!” (w innej wersji: “niech weźmie kredyt albo niech wyjedzie”)? Skąd w nas ta absolutna pewność, że 500+ (i inne prospołeczne schematy redystrybucyjne) służą wyłącznie rozpijaniu patologii i korumpowaniu elektoratu? Dlaczego w słowniku współczesnego Polaka przymiotniki ‘biedny’ i ‘leniwy’ to synonimy? Dlaczego polska klasa średnia dała się, mówiąc potocznie, napuścić na (używając współczesnej terminologii) klasę ludową (i vice versa)?
Należę – pisałem już o tym kiedyś – do wygranych polskiej transformacji. Co więcej, wcale nie dlatego, że byłem/jestem jakoś szczególnie predestynowany ku temu, zdolnościami umysłowymi, pracowitością, wykształceniem czy kompetencjami. Nie, po prostu byłem we właściwym wieku, we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Przypadkowo stałem akurat na peronie, gdy przyjechał pociąg z napisem ‘polski kapitalizm’. Były miejsca siedzące i to w pierwszej klasie, tylko głupi by nie wsiadł, choćby z ciekawości, dokąd nas to zabierze. Ja i tak jestem przykładem relatywnego nieudacznika życiowego: koledzy z mojego pokolenia porobili kariery w biznesie, polityce, administracji, najczęściej o wiele większe – na miarę swoich ambicji i możliwości. I z perspektywy swoich doświadczeń życiowych widzę, że co prawda myśmy się urządzili, ale Polski dla naszych dzieci i wnuków nie urządziliśmy wcale.
Stąd właśnie, z tej obserwacji, że pierwotna akumulacja kapitału odbywała się w Polsce na zasadzie przypadku i zupełnie na dziko, wynika mój ogląd świata, w którym égalité jest jednak przed liberté (bo inaczej nie będzie prawdziwego fraternité). W rozumieniu równości szans i możliwości, równego dostępu do kultury, edukacji, opieki zdrowotnej, infrastruktury, wymiaru sprawiedliwości, równości poczucia bezpieczeństwa wreszcie. I ja nie potrzebuję tego dla siebie, bo ja to wszystko mogę sobie kupić bez trudu. Potrzebuję tego, żeby się czuć dobrze w Polsce, bo ja tylko wtedy będę się tu czuł dobrze, gdy będę wiedział, że jesteśmy bardziej społeczeństwem niż narodem. I wiem, że jest to możliwe, że to nie są szklane domy. I nie zadaje pytania “za co?”, bo wiem że wystarczy przestać wydawać na rzeczy niepotrzebne (między innymi takie).
Muszę Ci coś, Babilasie wytknąć. Po kaznodziejskich słowach:
„Każdy idzie własną, niepowtarzalną ścieżką, nikt nie ma pełniejszych czy bardziej kompletnych doświadczeń życiowych; to samo dotyczy poglądów poszczególnych osób – są takie, jakie są, ani lepsze, ani gorsze” – jedziesz w tym samym komentarzu z grubej rury: „staruszkowie, którzy ten socjalizm (z obrzydzeniem, jak się dziś okazuje) budowali, bulgoczą coś o lewactwie…” To jak to w końcu jest z tym respektowaniem cudzych poglądów?
Napisałem przecież zaraz poniżej: „Przepraszam […], nie mogłem się powstrzymać”. Nikt nie jest idealny. A man has to know his limitations.
Trzeba przyznać, że tak emocjonalnie, jak dzisiaj, już dawno nie było. 😯
Do poczytania http://otworzksiazke.pl/ksiazka/zrozumiec_biednego/strona/1/
Pierwotna akumulacja kapitału w ogóle odbywała się na dziko. A my weszliśmy w stare, ale jak widać wcale nie przechodzone buty, które akurat znów stały się modne. Jechał taki, a nie inny pociąg, z pasażerami bardziej zaprawionymi w podróżach. Oni, bardziej niż my, świeżynki, mogli pomyśleć o hamulcu bezpieczeństwa, a nie pomyśleli. My tylko bardzo chcieliśmy, wreszcie, wyruszyć z nimi w podróż.
W mojej lewicowej grupie była dziś dyskusja o propozycjach skrócenia dnia pracy (Razem – do 35 godzin; Partia Zieloni – do 30 godzin). W związku z zarzutami, że to pomysł z księżyca i morderczy dla gospodarki, ktoś wyciągnął z szuflady taką historyczną przypominajkę: http://leftycartoons.com/2009/09/04/a-brief-history-of-corporate-whining/
Przepraszam, nie mam polskiej wersji. 🙁
Bardzo dobre, Ago. W pigułce.
Wysłałam Młodym.
Dzień dobry 🙂
kawa
herbata mocna bardzo 🙂
zapowiadaja na dzisiaj wstretna pogode, a ja musze koniecznie poza dom i to sporo, bywa
bryk bryk fikanko 🙂
dziekuje za linki, ale dopiero jutro 🙂
wieczorem bede sluchaczem, Pani Magdalena Sroda bedzie gasciem KOD Polonia. Temat: „Rownosc, polityka, religia i feminizm”, nigdy jeszcze nie slyszalem Pani Srody na zywo, jestem bardzo ciekaw jaka jest. Zdam relacje oczywiscie 🙂
„Moment, w którym człowiek zaczyna mieć poglądy, to śmierć danego człowieka. Człowiek z poglądami jest nieciekawy. Człowiek z poglądami mówi w kółko to samo. Człowiek z poglądami żąda od innych, by wyznawali jego poglądy. Człowiek z poglądami chce, by świat był taki, jaki on sobie w głowie zaprojektował.”
(Marcin Świetlicki w wywiadzie z Grzegorzem Wysockim)
„Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?”
😆
wialo wczoraj, B. generalnie bez wiekszych strat, dzisiaj cichutko, szaro troche, ale to piatek i wolne dni tuz…. tuz…..
spotkanie z Pania Sroda, swietne, sala nabita. Pani Sroda w jezykowej formie, Pani prowadzaca (Urszula Ptak) tez, lekko pesyminizmem (dobrze napisalem?) powialo, ale takie mamy czasy. Posilkujac sie Swietlickim napisze: jestem prawie feminista 🙂 🙂 warto bylo przez wietrzny Berlin isc.
z wywiadu Swietlickiego: … Jak już wspominałem – z pasją sprawdzam, kto dostał stypendium od ministra kultury. Analizuję sobie te listy wyróżnionych. Większość ludzi nie znam, ale czasami trafiam na bardzo znajome nazwiska…
I?
I jest to fascynujące.
Ja nie znalem kilku wymienionych, ale od czego google, taki Pan Tadek Polkowski syn innego Polkowskiego, co on tam w zyciu artystycznym wyspiewal, to jest doprawdy fascynujace. Zgroza.
Do Andsola
Zupełnie nie rozumiem, o co Ci chodzi.
Odpowiadając w sprawie polowań zupełnie nie myślałam o panu Komorowskim i nie rozumiem, co ma wspólnego z partią Razem.
Poza tym nawet jeżeli kogoś lubię, to nie znaczy, że bezkrytycznie.
Ksiądz Wojciech idzie swoją drogą i nic mi do tego.
Wybaczcie, jestem osobą z poważnymi problemami zdrowotnymi, nie mogę się denerwować, nie będę od tej pory brać udziału w żadnych dyskusjach dotyczących polityki.
Wystarczająco dużo zdrowia zabiera mi realność.
Jak zwykle bobikowo w awangardzie dyskursu społecznego: przedwczoraj mieliśmy u siebie, a wczoraj Gazeta Wyborcza popełniła dłuższy tekst o szansach wyborczych lewicy. Tekst jest w sumie umiarkowanie ciekawy, bo zawiera znaną i nadmiernie eksploatowaną obecnie tezę, która mieści się w porządku i logice darwinizmu politycznego (że jak samiec alfa nie spełnia oczekiwań, to młode rokujące wilczki powinny basiora zagryźć dla dobra całej watahy), dla mnie bardziej interesujące są komentarze, bo pokazują jak w soczewce aktualny stan „czerepów rubasznych”, zarówno w wymiarze argumentacji, jak i temperatury dyskusji.
Czegóż tam nie ma? Że bolszewia, że komunistyczne świnie, że marksistowska zaraza, i że Zandberg ma kuzynkę w Knesecie. Że trockiści, że lewactwo, że ubecy, że zaraz wpuszczą uchodźców-pedałów, co nam najukochańszą ojczyznę zapaskudzą. Że banda pasożytów i złodziei, co chce złupić wszystkich i dać dewiantom. Że wyzyskiwać chcą klasę średnią, a propagują nieróbstwo. Że w tym lewicowym raju (Szwecji) kalifat: walki islamskich gangów i strefy szariatu, i my nie damy partii Razem doprowadzić nas prostą drogą do takiego stanu.
I mam takie jedno pytanie. Miłe panie (i panowie bardzo mili), czy wam nie wstyd stać, nawet przypadkowo, w tym towarzystwie? Bo mnie by bardzo było…
PS. Dość symptomatyczny jest całkowity brak głosów w dyskusji, że basiory tylko chwilowo niedysponowane, że jeszcze pokażą stadu, że się zerwą do walki.
Trudno. Stoję, gdzie stoję i stać będę.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że im głośniej i wulgarniej ktoś krzyczy, tym bardziej chce zagłuszyć samego siebie.
Młode wilczki rozszarpałyby nie tylko basiora, ale również stado.
A panie z Nowoczesnej, tak wcześniej przytomne, nagle zgłupiały wchodząc szczebelek wyżej.
Szkoda, że smutne reguły tak często się potwierdzają.
„I mam takie jedno pytanie. Miłe panie (i panowie bardzo mili), czy wam nie wstyd stać, nawet przypadkowo, w tym towarzystwie? Bo mnie by bardzo było…”
Dziękuję Babilasie za ten cios, prosto w żołądek. I czym się ten akapit różni od przytoczonych przez Ciebie wpisów?
Przepraszam – już nie będę więcej niepokoić nikogo z Koszyczka.
Szara Myszo, spokojnie, błędnie odczytałaś przewrotne intencje Babilasa.
Rysiu, cieszę się, że spotkanie udane. 🙂
W bardzo niewielu miejscach rozmawiam i w raczej umiarkowanych, a jednak wszędzie właśnie wrze. Co to z nami będzie bliżej wyborów?
Majmurek bez entuzjazmu – okazuje się, że można krytykować nie odwołując się do argumentu ad hitlerum i wszelkich innych guilt by association.
Nie, no oczywiście, że można. Majmurek ma o tyle rację, że rzeczywiście ta piątka proponowana przez Razemki nie jest czymś bardzo sexy, przynajmniej dla mnie. Mnie ostatnich parę lat nauczyło wyczulenia na sprawy prawne i dla mnie osobiście najważniejsze byłoby wprowadzenie takich bezpieczników, które uniemożliwiłyby to, co wyrabia PiS. Może jestem naiwna, bo PiS przekracza wszelkie granice nie oglądając się na nic, ale to jest teraz najpilniejsze.
No i – powtarzam – edukacja, głupcze.
Czy przy tej całej hecy z Różą Thun i filmem na Arte naprawdę nikt nie zwrócił uwagi na te cytaty z podręczników? A to przecież część większej całości. Wpychanie już dzieci w średniowiecze.
Doro, dzika banda za nic ma jakiekolwiek bezpieczniki. Tu jednak potrzebne jest choćby minimum zahamowań, że o minimum przyzwoitości nie wspomnę.
Cytaty z podręczników? To już spowszedniało.
To nie jest, wydaje mi się, program Razem. To są projekty ustaw, które Razem zobowiązuje się złożyć, jeśli wejdzie do Sejmu. A jeśli w ogóle wejdzie, to jako mniejszość – nie oczekuję, że się zadeklaruje, że wniesie projekty we wszystkich ważnych sprawach, wydaje mi się naturalne, że pisze o projektach lewicowych, których centrum sceny politycznej raczej nie zaproponuje. Można ten wybór różnie oceniać, ja tylko zauważę, że postulat 35-godzinnego dnia pracy Razem miało w programie już na poprzednie wybory, dziwi mnie więc trochę komentarz Majmurka, że: „Dziś Razem dość niespodziewanie dla wszystkich wyskakuje z tym projektem”.
Ja już nie pamiętam, gdzie to czytałem, ale zrobiono w zeszłym roku sondaż dotyczący propozycji podatkowych partii Razem. Sondaż polegał na tym, że wpierw przedstawiono (odczytano) owe propozycje indagowanym, a potem zadano pytanie, czy popierają (lubo też nie) 75% stawkę dla dochodów powyżej 500 tysięcy złotych rocznie.
Największe oburzenie ta najwyższa stawka wywołała wśród młodzieży licealnej, z której zapewne każdy czuje się milionerem in spe et in pectore (co jest wspaniałe i z czym bym absolutnie nie walczył), ale także wśród… emerytów, co już zatrąca o surrealizm. Ten element programu Razem (jak i wiele innych) nie uwzględnia nastrojów społecznych, ale czy te nastroje są racjonalne?
W KryPie też dłuższy, zabawnie napisany tekst o JKM, z którego wydobędę dwa akapity:
W przestrzeni polskiej polityki udaje się Krul na skrajną prawicę, wbija tam słup, wdrapuje się na niego i głosi: tu jest normalność, centrum i prawda. I niezależnie, ile by się napracowała lewa strona, to nie przebije hucpiarskiego stylu JKM, jego bon motów, oryginalnego wyglądu, agresji i zwykłej narcystycznej bezczelności.
A polskie media kochają go za to miłością czuła i odwzajemnioną. On błyszczy w nich, opowiada swoje bajania, które dają kliki i oglądalność. Bo wiadomo, że Korwin coś zawsze palnie. A widz od lat słucha tych bzdur z telewizora, czyta je w pismach i w sumie się przyzwyczaja do jego stylu, do tych poglądów, tej formy uprawiania polityki. […] A on przez te wszystkie lata, spokojnie, niczym król Bolesław Chrobry w Odrę, wbijał w polską politykę pale znaczące granice dopuszczalnego.
Tak, jak już pisałem, bardzo przesunął się nam na prawo układ odniesienia, również semantycznie: lewica stała się lewactwem, a socjaldemokrację zapisano do NSDAP. Ale przecież nie musimy tym manipulacjom ulegać.
babilasie, twoje wejście „miłe panie (i panowie bardzo mili)…” (16:15) odebrałem w pierwszej chwili, podobnie jak haneczka, jako nieodnoszące się do domowników Bobikowa, ale wobec zignorowania przez ciebie reakcji myszy muszę jednak przyjąć do wiadomości, że się pomyliliśmy. Nie wiem, co cię skłoniło do porównywania cytowanej przez ciebie barwnej wiązanki bluzgów do wypowiedzi myszy i mt7. Sam w wielu punktach się z nimi nie zgadzam, ale to co innego, niż posłużenie się zestawieniem, które jest najzwyczajniej obraźliwe. Ponieważ jakoś tam czuję się za ten blog odpowiedzialny, chociaż go nie tworzę, zaznaczam dobitnie, że oczekuję z twojej strony przeproszenia osób, które mogły się poczuć urażone.
To, co Majmurek proponuje, też nie jest sexy.
Nie, że niesłuszne albo niepotrzebne, ale wymaga myślenia, a myślenie jest męczące. Elektorat nie kupi myślenia.
Ja zupełnie nie rozumiem, o co chodzi PA, nie wiem, jak miałem reagować na „reakcję myszy”, ale na wszelki wypadek wszystkich przepraszam szczerze i serdecznie. Oraz dobitnie. Ale nadal uważam, że 'nie jest sexy’ krytykowanie partii Razem z pozycji 'bezargumentowych’. Nie jestem ani członkiem, ani sympatykiem, wyjaśniam również.
Ojej, Pa.
Ja to odebrałam jako czystą ironię. Też czasem czytam komentarze i jeżeli kimś jeszcze nie jestem, to ubecką wdową.
Przecież Babilas musiałby nie tylko nas, ale i siebie samego przypisać do ordynarnych bluzgaczy. Bywamy emocjonalni i złośliwi, ale tak wulgarni, to już nie.
Może wyszło tak, jak z żartami Świetlickiego?
No dobrze. A może przyjmijmy, że łajzy zaszalały i namąciły, i tyle. Wyluzujmy.
Przezornie, zanim znowu coś chlapnę, idę do spanka.
Dobranoc 🙂
PA, Twoje uwagi to dla mnie cios w żołądek, a przy rozmowie o Razem przywoływanie komunistów z okresu leninizmu oraz NSDAP to cios w żebro. Nie pamiętam w co jest ciosem pomijanie moich uwag, że tak jak Zandberga tak i Lemańskiego można traktować z szacunkiem bez szczególnej sympatii dla ich sztandarowych haseł, chyba w lewą nerkę. Ale ponieważ ostatnio coś mnie tu ciągle ciosi, w ciszę odchodzę, bo choć denerwować się mogę (mimo podwyższonego ci(o)śnienia, wieku i nadmiaru robótek), to wolę Trumpem. I nikt za nic mnie przepraszać nie potrzebuje, bo i tak odlatuję do Botswany, do agencji Mma Ramotswe.
Ja to bardzo nie lubię objaśniania swoich tekstów, bo uważam, że zazwyczaj dostateczną ilość czasu poświęcam na ich redakcję, żeby były zrozumiałe a prima vista. No, ale trudno, widzę że tym razem trzeba. W tym “moim wejściu” (nie wiem dlaczego nie “w wypowiedzi”?) chodziło o to, że jak się coś krytykuje, to wypada mieć argumenty, które się nadają do dalszej dyskusji i obstoją się przy bliższym oglądzie.
No bo na razie to stanęło (syntetycznie) na tym, że “uważam stanowczo i kategorycznie, że jest tak i tak, ale jestem zbyt chora żeby o tym rozmawiać, a każda próba zakwestionowania moich poglądów, to cios w żołądek”. Można mylić ambonę ze stolikiem kawiarnianym, a kawiarnię z ringiem bokserskim, ale po co?
A w ogóle to postawa PA mnie i cieszy i martwi jednocześnie. Cieszy, bo ta interwencja jest lewicowa z charakteru: wyrównuje szanse osób słabszych retorycznie, które nie są w stanie same skonstruować dobrego argumentu, obronić się przed ironią, czy też samemu ją zastosować. Martwi, bo to równanie powinno być jednak w górę, a nie w dół.
za duzo linek, jestem wolny (ciagle jeszcze) w percepcji, obiecuje poprawe 🙂
herbaty stawiam imbryk i zabieram sie za czytanie
fik fik fikanko 🙂
Co mam argumentować w prostym stwierdzeniu, że nie lubię partii Razem, bo atakuje opozycję, nie zwracając uwagi na to co wyprawia PiS.
Wybacz, Babilasie, Twoje kpiny z mojego zdrowia, którym jakoby uchylam się od dyskusji (?) są dalszym ciągiem obrażania,
Dzien dobry.
Jak ktos jest chory, to jest chory i z tym sie nie dyskutuje.
Slowa „sexy” uzylam ja, moze troche nieadekwatnie, bo w gruncie rzeczy chodzilo mi o to, co jest najwazniejsze na teraz. Razem ma to do siebie, ze rzeczy najwazniejsze pomija – byc moze uznaje je za oczywiste, ale w ogole o nich nie mowi, wiec skad mamy to wiedziec? A priori sluchajac kogos zaklada sie, ze wazne dla niego jest to, o czym mowi. Chwilami mam wrazenie, ze gdyby PiS spelnil tych pare wiecej lewicowych postulatow, to Razem nie mialoby nic przeciw ich rzadom do konca swiata i jeden dzien dluzej. Nawet Rafal Wos wielokrotnie deklarowal, ze cieszy sie z wygranej PiS.
Haneczko, cytaty z podrecznikow spowszednialy? A pisal ktos o tym? Nie przypominam sobie.
Troche lajza z Siodemeczka.
Ja też nie lubię objaśniania tego co napisałem, ale podkreślę jeszcze raz, że nie zajmowałem żadnego stanowiska w kwestii argumentów i kto ma rację, a kto nie. Zaprotestowałem tylko przeciwko użyciu krzywdzącego moim zdaniem porównania wypowiedzi szarej myszy z ordynarnymi komentarzami gdzieś tam. Jak napisałem, sam się z sz.m. nie zgadzam, ale jej wypowiedzi nie były ordynarne.
Natomiast wściekły atak andsola wprawił mnie w osłupienie. Wygląda zresztą na to, że przypisał mi komentarze innej osoby (już nie wiem czy sz.m, czy mt7).
Rozbawił mnie szczerze jego zarzut, że nie komentowałem jakichś jego uwag. Ja tu przecież w ogóle mało co komentuję.
W dalszej wymianie wirtualnych ciosów w różne części ciała nie będę uczestniczyć. 🙂
Z innej beczki: kolejne badanie Oka pokazuje, ze dwa plemiona ukladaja sie takze wedlug plci. Pytano, czy mamy trzymac bardziej z Zachodem czy ze Wschodem (Miedzymorze, Europa Srodkowa czy inne enigmatyczne konstrukty). Kobiety sa bardziej prozachodnie i nie jest to dla mnie niespodzianka.
Doro, ten język spowszedniał. Ksenofobiczny, kruchciany i jaki tam jeszcze, już nie robi wrażenia. Treść też się zrytualizowała.
PA, „wściekły atak” jest po prostu kpiną z tego, że dyskutanci (ongiś śmietanka blogosfery) zamiast dopracowywać argumenty i kontrargumenty mówią o gustach i osobistych odczuciach. Może to i świetne, ale argumentacji nie zastąpi. I odęcie warg przy wymawianiu imienia jakiejś ideologii nie anihiluje jej znaczenia. Tym bardziej, że zbieżności między chrześcijaństwem a komunizmem są dobrze znane i wcale nie przypadkowe. A walory chrześcijaństwa w tym gronie (w większej jego części?) uchodzą za oczywiste.
A gdy pojawiają się argumenty chodzi mi o podlinkowany przez Michała artykuł Jakuba Majmurka też nie zawsze cieszą oko i rozum.
Muszę tu dopisać wstępne wyjaśnienie. Punkty niezgody mogą być różne, czasami nieistotne, ale bywa tak, że z nieistotnego drobiazgu przenika, że dyskutant tak dziwnie kreśli kierunki jak gdyby używał jakiejś pradawnej mapy płaskiej Ziemi. I takim niepokojącym zwrotem jest dla mnie uwaga, że (na temat aborcji) „Razem nie ma jednak monopolu. Twarzą walki o prawo do aborcji jest jednak Barbara Nowacka i tak na jakiś czas zostanie.” Pominę to, że gdzie tu mowa o monopolu, ale sugestia, że skoro ktoś zasłynął powtarzaniem jakiegoś postulatu, to ma tu jakieś szczególne prawa (do własności intelektualnej??), jest sporym absurdem. Zdecydowane (a prawie jednobrzmiące poglądy) na te tematy mają miliony kobiet, postulaty w formie inicjatyw prawnych zawsze istniały w publicznej sferze. Rozumiem jak znaczące może być powiązanie idei z nazwiskiem, ale jest na ogół korzystniejsze nie dla idei.
Mnie się wydaje, haneczko, że to nie tak. Że wielu rodziców nawet nie wie, co ich dzieci mają we własnych podręcznikach i niejednemu z nich szczęka by opadła z hukiem, gdyby sobie zdali z tego strawę. Dlatego powiedziałam wcześniej, że należałoby o tym krzyczeć. Spróbuję namówić koleżeństwo, żeby może ktoś o tym napisał.
O tym nie pomyślałam. Masz rację, Doro.
Tylko, czy rodzice, których nie interesują podręczniki dzieci, cokolwiek czytają?
Obejrzałam na TVN24 naziolstwo.
Nieważne, jak durne. Ważne, że bezkarne.
Podobnie jak ci z Marszu Niepodległości i ci od powieszonych europosłów. No i sól ziemi, tej ziemi, kibolstwo częstochowskie.
Nasze blogowe urazy to drobiazg w porównaniu z takim realem.
Oko w oko załatwilibyśmy spory w minutę, no może pięć.
Proszę, nie nadymajmy się. Są poboczności i są pryncypia. Dostatecznie długo tu jesteśmy, żeby coś o sobie wiedzieć.
Na przykład to, że nie kierują nami złe intencje, a tym samym, że nie powinniśmy przypisywać ich komuś z automatu, pod wpływem emocji.
Podobnie jak wczoraj dreptam do spanka. Dzisiaj/jutro znowu pracka.
Dobranoc 🙂
Też widziałam,
Najgorsze, że oni traktują siebie bardzo serio.
Sprawiają wrażenie osób, które pożegnały się z rozumem, a oni dumni patrioci.
Nie nadełam się, Haneczko.
czy mozna w niedziele zaspac? mozna jak widac o ktorej pjawiam sie 🙂 🙂
herbata
w telewizji powiedzieli, ze idzie ocieplenie w srode moze byc 11° ciepla w Berlinie, co to ma znaczyyc?, gdzie snieg?, gdzie mroz? pogodzie nie mozna ufac, co za czysy nastaly….
A w stolycy za oknem biało. Przynajmniej u mnie na Kabatach.
Wczoraj wskaźniki smogowe zwariowały. Dziś już jest trochę lepiej, ale też niezbyt dobrze.
U nas też biało, ale ponurzasto. Nie ma słońca. No i poczytałam w GW o Szyszkach w Stanach. Coś z tym naszym gatunkiem jest nie w porządku.
Strasznie smutna wiadomość – umarła Lidka Ostałowska, wspaniała reporterka i po prostu dobry człowiek. Byłyśmy koleżankami w „Gazecie”, ale znałyśmy się o wiele dłużej poprzez naszych wspólnych kumpli z Józefowa (ona była z Radości). Nosiła wtedy długi warkocz, podobnie jak ja zresztą. Potem w redakcji nie od razu zorientowałam się, że to ona – włosy miała już krótko obcięte i nazwisko po pierwszym mężu fotografie.
Jeszcze chyba tego lata minęłyśmy się pod Sejmem…
🙁
Dobry wieczór. Link do poczytania przy okazji.
Chyba masz, Michale, sporą satysfakcję, że „sam” Modzelewski mówi dokładnie to samo, co Ty tutaj pisałeś przed paru dniami: że z tej triady francuskiej wyrzucono przede wszystkim braterstwo (a także równość) – i to właśnie musiało się zemścić.
Ciekawe, że czy w komentarzach na portalu tzw. lewicy, czy tzw. prawicy, to smród ten sam.
Bogdan Białek napisał na FB
Dzisiaj rano zmarła Lidia Ostałowska, wybitna reporterka (Farby wodne, Cygan to Cygan, Bolało jeszcze bardziej). Człowiek dobry, wrażliwy, mądry i skromny. Byliśmy umówieni na spotkanie w Kielcach 14 marca. Mocno wierzyłem w to, że się spotkamy. Od 1 do 26 marca odbędzie się organizowany przeze mnie Festiwal Literatury Faktu i Poezji „Wolność i Pokój”. Nie wyobrażałem sobie, że mógłby się odbyć bez Lidki. Wiedziałem, że jest bardzo chora. Wiedziałem także, że jest bardzo silna.
Jest mi przykro i smutno.
Dzisiaj wręczaliśmy jedną z naszych nagród proboszczowi parafii ewangelicko-reformowanej w Warszawie.
Na zakończenie uroczystości odbył się mini recital Maniuchy Bikont.
Nie dosyć, że mini, to jeszcze zbyt późno włączyłam nagrywanie, ale zawsze trochę można posłuchać.
https://www.youtube.com/watch?v=YK-mv_UuW2Q&feature=youtu.be
Pani Maniucha była z malutkim dzieckiem, co można obejrzeć na tych zdjęciach
https://www.facebook.com/media/set/?set=oa.2110263262333675&type=3
A jaki jest związek (nie musi być żadnego, ale może jest, dlatego pytam) pani Maniuchy (śpiewającej, jak rozumiem, pieśni huculskie i poleskie) z całą sprawą (nagroda, osoba laureata)?
Pani Maniucha śpiewa pieśni różne, mnie kojarzy się głównie z przejmującymi pieśniami żydowskimi i tu też zaśpiewała piękną kołysankę.
Nagroda dotyczy działalności na rzecz pojednania i dialogu międzyreligijnego, choć nie tylko oczywiście, bo ks. Roman Indrzejczyk to bardzo bogata postać, a jednocześnie bardzo skromna.
Na naszych uroczystościach często śpiewają zespoły związane w różny sposób z religiami.
Tu śpiewali w synagodze pieśni starocerkiewne
https://www.youtube.com/watch?v=g4C9CWuSD9Q
O równości możemy zapomnieć. Nigdy jej nie było i nie będzie.
Braterstwo objawia nam się z okazji WOŚP.
Są odejścia, których nie przyjmuję do wiadomości. Coraz ich więcej.
W kościołach i cerkwiach śpiewają chóry z synagogi.
Taka wymiana i wzbogacenie.
A tu pani Maniucha śpiewa na Umschlagplatz w czasie marszu pamięci 22 lipca
https://www.youtube.com/watch?v=ndA9vDyQjwI
A Guardian zmienił layout na nowy (z tonacji niebieskiej na czarną). Jak się już w końcu przyzwyczaję, to znów zmienią. Czy ja już jestem stary i mnie wszystkie zmiany drażnią czy oni po prostu zmieniają dla samej zmiany? Jak pomyślę, jak proste i intuicyjne było dawne skype, a jak nieużyteczne jest obecnie, jak wspaniałe, nieskomplikowane i estetyczne były dawniejsze wersje macOS (zaczynałem od Leoparda), a czym stały się teraz – to mnie krew nagła zalewa.
Chodzi raczej o tolerancję, życzliwość i próbę zrozumienia innych.
W przypadku religii (liczba mnoga) to ideał.
Nie jesteś sam, Babilasie.
Co roku modyfikują mi program kasowy. Nie nasi, odgórnie. Jak się domyślasz, na gorszy, mniej czytelny. Po nic. Dla samej zmiany.
Dlatego tak cenię mój sklep, w którym od lat mogę robić zakupy na ślepo.
Wszystkie znane mi programy i świetne pomysły, jak dawna Picasa, w wyniku nieustających ulepszeń stają się nie do użycia.
Myślę, że działa tu raczej mechanizm strachu przed utratą pracy z powodu bezużyteczności.
Firmy produkujące oprogramowania kiedyś je sprzedawały, teraz wynajmują za miesięczną opłatą, nie zapłacisz nie masz.
I nie możesz zatrzymać jakiejś wersji, która Ci pasuje, bo trzeba zarabiać, czyli wymieniać.
Wiem, że to tak działa, Siódemeczko, i dlatego tak wkurza.
No czysty komunizm! Ta SDP podjudza, żeby ubić „Zwei-Klassen Medizin”, proszę spojrzeć jakim populizmem szermują: „Wollen wir dauerhaft zulassen, dass die einen drei Stunden und die anderen zehn Minuten im Wartezimmer sitzen?” Co oni sobie wyobrażają, że właściciel fabryki ma jak byle robotnik dwie godziny czekać? Można wyobrazić sobie, że to jakieś Razem…
SPD, SPD… to z oburzenia palce się trzęsą!
Dzień dobry 🙂
kawa
zagubiony dniem 🙂 ala herbate przynioslem 🙂 🙂
jest petycja w sprawie odwołania Ryszarda Czarneckiego z funkcji wiceprzew. PE za porównanie p. Róży Thun do szmalcowników
https://naszademokracja.pl/petitions/przewodniczacy-czarnecki-nigdy-wiecej?bucket&source=facebook-share-button&time=1516293247
a wiec socjaldemokratyczna Merkel i eropejski entuzjasta Schulz chca razem rzadzic, po wczorajszym glosowaniu delegatow SPD zabiora sie za szykowanie nowego rzadu. Niestety z pomyslu o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym dla wszystkich zostaly tylko strzepy, andsol wspomnial, ze SPD chce koniecznie zmienic jawnie niesprawiedliwe placenie honorariow, co powodowalo, ze prywatni dostawali szybciej terminy, wlasciwie poza kolejka. Czekam na reakcje CSU, ale mysle, ze polka te zabe, bez SPD nie moga rzadzic, a nowe wybory wyglada na to nic nowego (ilosc mandatow) nie przyniosa, tylko w SPD dojda do glosu bardziej lewicowi politycy i ewentualna cena przyszlej koalicji dla CDU/CSU wzrosnie. zobaczy sie 🙂
Kulturrevolution auf Polnisch
Dokumentation über die kulturpolitische Situation im heutigen Polen
http://www.3sat.de/mediathek/?mode=play&obj=71125
niestety tylko po niemiecku i jeszcze tylko cztery dni do ogladniecia
Skopiowałam film, Rysiu, jakby co.
Dzięki. 🙂
Andrzej Klamt w Polsce jakoś mało znany. W 2010 roku miał nominację do Polsko Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej, która od 2013 r. nosi imię Tadeusza Mazowieckiego. Z mnóstwa filmów dokumentalnych w Polsce, jak mi się wydaje, lepiej znana jest chyba tylko Podzielona Klasa (Die geteilte Klasse).
Wolność, równość, braterstwo. Nic z tego nie jest osiągalne, więc zamiast marzyć o złapaniu króliczka starajmy się go gonić. I chyba każdy z nas na miarę swoich możliwości się stara. Również SPD domagając się równości w medycynie goni jakiegoś króliczka równościowego.
Inaczej gonienie wygląda u młodych, którzy gonią przede wszystkim wolność, ale często także braterstwo, inaczej u starych, którym chyba równość najbardziej wydaje się pożądana. Ja dość późno dorosłem do równości w kwestiach religijnych, która objawia się tolerancją. Najtrudniej mi o tolerancję w stosunku do formalnych współwyznawców głoszących według mnie idee skrajnie opozycyjne w stosunku do tego, co ja wyznaję
Rysiu, zastanawia mnie: czy nie ma też w chęci uniknięcia ponownych wyborów cienia obawy przed brunatną falą, która zamanifestowała się w wyborach austriackich?
andsol oczywiscie, obawy sa uzasadnione, jezeli AfD dostanie wiecej glosow, to bedzie zle sie dzialo, wybory austriacki so dokladnie analizowane. Juz teraz prawe skrzydlo CSU wzywa do rewolucji konserwatywnej, „dosc dyktatu lewicowych elit, teraz zrobimy rewolucje konserwatywna”, powiedzial Dobrindt.
https://de.wikipedia.org/wiki/Konservative_Revolution
Stanislaw „Również SPD domagając się równości w medycynie goni jakiegoś króliczka równościowego.”
Sanislawie, SPD reaguje tylko na oczekiwania spoleczne, to, ze nie ma rownej rownosci wiedza wszyscy, ale mozna isc w tym kierunku, starac sie, zmieniac. Czekaja nas w przyszlosci zmiany w Kasie Chorych, w systemie emerytalnym, w pomocy socjalnej (Hartz IV), w pomocy dla bezrobotnych, ale to dopiero jak odejdzie Merkel 🙂
moze za mocne, ale tak mnie naszlo (do filmu z 3Sat):
https://www.youtube.com/watch?v=slbr_-mdCrI
Nie za mocne. Tak właśnie jest. Tylko to nie dotyczy tym razem Żydów, ale po prostu ludzi, którzy nie są związani z PiS. Wszystkich ich można wysiudać ze stanowisk, choćby byli najkompetentniejsi, bo stanowiska są dla swoich.
Właśnie Obgryzacz Pierogów doniósł UE na polskie sądy na siedmiu stronicach kłamliwego bluzgu. Ale oczywiście nikt z PiSu tego tak nie nazwie. Bo „na Polskę” donoszą ci, którzy sprzeciwiają się PiS. Bo oni uważają: Polska to my. A jeśli ktoś nie jest nasz, to nie jest Polakiem. A czym? No, tu już lista wyzwisk jest długa i nie muszę chyba jej powtarzać.
Aż mi głupio się w tym miejscu i momencie wpisywać, bo to może wyglądać na chęć zatupania i zaszczebiotania wypowiedzi Rysia i PK, ale czasami można zmienić rejestr i trochę poszczebiotać, mam nadzieję?
Otóż Moja Ślubna podróżowała dziś z Krakowa do Warszawy. Pociągiem. Miało być pendolino, przyjechał (z Rzeszowa), opóźniony o 20 minut klekot. Klekot był zapowiadany przez megafon słowami, że opóźniony jest z „powodów związanych z działalnością przewoźnika”. Komunikat w pełni logiczny – jakby przewoźnik nie działał, to pociąg by się nie spóźnił, bo by go zwyczajnie nie było.
Megafon ogłosił też, że „w związku z brakiem pendolino (sic!) podróżni mogą ubiegać się o zwrot części należności po potwierdzeniu biletu przez konduktora”. I tutaj PKP Intercity wykonało odważny gambit, a mianowicie w pociągu nie było konduktora. Znaczy może i był, ale przyczajony i ukryty (przez całą drogę do Warszawy), bo inaczej musiałby potwierdzać bilety.
Pociąg „w związku z brakiem pendolino” dojechał do Warszawy z godzinnym poślizgiem, przez co Ślubna mało się mało co nie spóźniła do swoich obowiązków. No i w sumie nie wiadomo, czy lepiej latać samolotami lądującymi na nosie, czy jeździć nieistniejącym pendolino.
Swoją drogą, nie tak dawno Urząd Transportu Kolejowego w swojej nieprzeniknionej mądrości ogłosił, że pasażerowie mogą ubiegać się też o zwrot (części) pieniędzy w przypadku 'braku WARSu’ w pociągach, w których tenże WARS ma być. Prasa opisywała przypadek rozbestwionego pasażera, który domagał się od konduktora 'potwierdzenia braku WARSu’, a ówże konduktor stanowczo odmawiał, ponieważ WARS jest odrębną spółką, i on nie może niczego w imieniu WARSu oświadczać ani poświadczać. Sprawa trafiła w trybie reklamacji do jakiegoś działu reklamacyjnego PKP-Intercity, który oświadczył, że konduktor wykazał stanowczą, lecz słuszną postawę. Zaczem zajął się tym sąd, który wysłuchał strony i orzekł, że wystarczy oświadczenie jakiegoś świadka, lecz powinien on być niezwiązany ze sprawą, bezstronny, czyli – najlepiej – niepodróżujący tym pociągiem.
No i tyle w sprawach podróży banalnych, które jednak w Polsce urastają do rangi wypraw i eskapad.
Babilasie: Rzeczy mieja sie podobnie i w innych krajach. Podstawowym warunkiem jest albo monopol, albo quasi-monopol firmy. W USA taki quasi-monopol maja linie lotnicze, wiec skutki podobne:
Lecimy rodzinnie lat temu pare z JFK do Heathrow. Pierwszy z dwoch wieczornych lotow linii Delta odwolany, bez podania przyczyny. Jakims cudem zalapalismy sie na lot drugi, choc niepelnoletnie wowczas dzieci musialy siedziec kazde oddzielnie w rozmaitych katach kabiny. Zaraz po odpechnieciu nas od bramki w samolocie zapanowala ciemnos egipska. Ani slowa komunikatu, za to po pol godzinie doholowano nas z powrotem do bramki. Tam kapitan beztroskim glosem oswiadczyl, ze wywalilo jakis bezpiecznik, ale on go wlasnie resetuje i jak sie uda, to polecimy. Udalo sie, choc niektorzy pasazerowi byli jakby zieleni na twarzy.
Zaraz po starcie szefowa pokladu dosc szczebiotliwym glosem oznajmila, ze obsluga naziemna (catering) pomylila sie i zamiast zaladowac po jednej kolacji i jednym sniadaniu na pasazera, dostarczyla po dwa sniadania. Ale zeby sie nie martwic, bo w Londynie przy wyjsciu bedzie czekac ekipa Delty i wreczac kazdemu kupon na posilek. Zjedlismy wiec jedno sniadanie o polnocy, ale drugiego juz rano tknac nie chcielismy. I tutaj pointa:
Przy wyjsciu z samolotu nie bylo oczywiscie ani jednego agenta, nawet takiego co by nie rozdawal kuponow. Wszyscy sie pochowali.
Tutaj cos powazniejszego do poczytania, w KryPie zreszta:
http://krytykapolityczna.pl/swiat/hochschild-przede-wszystkim-musimy-aktywnie-sluchac/
Dotyczy USA, ale do Polski sie w pewnym stopniu stosuje. A Reicha powazam nie od dzisiaj.
O podróżach można w nieskończoność. Ja znam przykład pozytywny. Czekałem z Ukochaną na lotnisku w Turku na lot Wizzaira do Gdańska. Pomiędzy Bożym Narodzeniem a Sylwestrem.
Wieczorny samolot z Gdańska nie przyleciał o oznaczonej porze i ogłoszono, że przylot samolotu jest nie potwierdzony. Na stołach i stolikach porozkładano ulotki, z których dowiedzieliśmy się, co nam przysługuje, a po pół godzinie od planowanego otwarcia bramki rozdano vouchery do bufetu na gorący posiłek. Vouchery rozdawano jeszcze dwukrotnie, ale za trzecim razem gorących posiłków starczyło dla nielicznych. Reszta musiała się zadowolić czymś chłodniejszym.
Po paru godzinach czekania usłyszeliśmy, że samolot już wyleciał z Katowic (?) i za półtorej h powinien wylądować. Mieliśmy jakieś informacje i rekompensaty posiłkowe, a w zanadrzu w razie potrzeby hotele na koszt przewoźnika.
Dla porównania lot z Barcelony do Gdańska przez Monachium. Samolot Lufthansy wylądował punktualnie, ale the gate pozostawał closed przez godzinę zanim oświadczono bez mikrofonu, że samolot ma usterkę i kapitan czeka na decyzję z Niemiec zezwalającą na lot pomimo nieistotnej usterki.
Po godzinie rozdano po batoniku, a po następnych dwóch (już więcej batoników nie mówiąc o voucherach nie było), tłum oczekujących znacznie się zmniejszył. Zauważyliśmy, że zniknęła grupa niemieckojęzyczna.
Tknięci złym przeczuciem pomknęliśmy do kas Lufthansy, gdzie zobaczyliśmy naszych Niemców w długiej kolejce. Po godzinie udało się dotrzeć do całkiem kompetentnej kasjerki, która zaoferowała nam nocleg we Frankfurcie i przylot w południe do Gdańska. Po moim stwierdzeniu, że muszę być w Gdańsku przed godziną 8 rano, otrzymaliśmy bilety przez Frankfurt, Monachium i Warszawę z noclegiem w Warszawie i przylotem do Gdańska około 7 rano.
A teraz trochę o równości. W samolocie z Barcelony, po otrzymaniu na kolację kanapki, oświadczyłem, że po 7 godzinach czekania należało nam się parę przekąsek, których nie dostaliśmy, a teraz kanapka zupełnie mnie nie zadowala. Stewardessa odrzekła, że nic nie może, ale po pół godzinie z triumfalną miną przyniosła 1 tacę z talerzem nakrytym białą serwetą z obiadem z klasy biznes. Do tego z prawdziwymi sztućcami kawą w prawdziwej filiżance. Wokół siedziała wycieczka z Tajwanu, która czekała z nami na ten sam samolot. Obok siedziała Ukochana i zrobiło mi się trochę głupio. Podzieliłem się skromnie z Ukochaną, z Chińczykami już nie.
Och, jeśli już ma być pozytywna puenta, to najlepiej wbudowana w historię w trybie 'Rettungsoper’ (wszystko idzie bardzo źle, ale na sam koniec deus-ex-machina sytuacja i bohaterowie zostają cudem uratowani, vide „Lodoïska” Cherubiniego czy „Fidelio” Beethovena). Takie opowieści, w których wszystko dobrze się dzieje od samego początku, to one są dla dzieci i to bardzo małych. Większe dzieci już potrzebują trochę dramatyzmu, przynajmniej w środku.
Ostatnio na forum lotniczym przeczytałem poniższą (zweryfikowaną jako autentyczną) historię, niezły materiał na jakiś scenariusz filmowy.
Witam, w październiku razem z przyjaciółmi spotkała nas poniższa sytuacja.
Zarezerwowany mieliśmy lot na trasie Poznań-Lwów-Poznań (połączenia bezpośrednie z Poznania), niestety ale samolot, który miał obsługiwać nasz lot miał usterkę w trakcie lotu i został zawrócony do Poznania, nam bez problemu zmieniono loty na połączenie rano Poznań-Monachium-Lwów, niestety z samego rana w Poznaniu była mgła, która uniemożliwiła starty porannych samolotów i z Poznania wylecieliśmy po godzinie 9 co poskutkowało ucieczką samolotu z Monachium do Lwowa (który również ponad godzinne opóźnienie no ale jednak uciekł), kolejna zmiana rezerwacji – tym razem Monachium-Wiedeń-Lwów wszystko wyglądało dobrze jednak samolot do Wiednia z nieznanych przyczyn również załapał opóźnienie co poskutkowało ucieczką kolejnego samolotu do Lwowa, kolejna zmiana rezerwacji – tym razem przez Warszawę. I teraz najlepsze – samolot wystartował jednak z powodu mgły nad Lwowem został zawrócony do Warszawy. Biorąc pod uwagę szereg nieszczęśliwych wydarzeń w tym dniu zrezygnowaliśmy z kontynuacji podróży (ze względu, że w sobotę samolot do Lwowa z Warszawy wylatuje ok południa co wiązałoby się z dość późnym dotarciem na miejsce i bezcelowością weekendu we Lwowie podjęliśmy decyzję, że rezygnujemy). Dostaliśmy hotel + bilet na sobotę na powrót do Poznania.
Lot przyznał nam odszkodowanie w wysokości 250 euro/osoba.
Moje pytanie brzmi, czy według was dodatkowo powinniśmy mieć możliwość „wykorzystania” w sumie niezrealizowanej podróży?
Nie dogodzisz: sześć lotów w cenie jednego, 250 euro, hotel, i jeszcze jakieś roszczenia.
Linie lotnicze w podobnych przypadkach mogą dać dużo. Ale nie muszą. Wszystko zależy od pani/pana przy PC. Mgła jest siłą wyższą, która w zasadzie zwalnia z odpowiedzialności. Tutaj były jeszcze opóźnienia zwykłe, więc w sumie odpowiedzialność przewoźnika obowiązywała. Parę lat temu Córeńka leciała Lufthansą z Gdańska do Hong Kongu, gdzie miała się spotkać z koleżanką z Lozanny, z którą po noclegu miała przejechać sypialnym ponad 1,5 tys km. Bilety na pociąg miały odebrać za przejściem granicznym HK/Chiny od Chinki – krewnej przyjaciółki Córeńki.
Mgła w Gdańsku spowodowała, że samolot z Frankfurtu nie wylądował. Gdy Ukochana odprowadzała Córeńkę do bramki, ja przezornie ustawiłem się w kasach Lotu i po odwołaniu Lotu Córeńka mogła od razu załatwiać sprawę. Pani zaproponowała przełożenie podróży o 24h, na co Córeńka nie wyraziła zgody argumentując zerwaniem całej sieci połączeń i noclegów w półtoramiesięcznej podróży po Chinach.
Wyglądało to beznadziejnie, ale pani po półgodzinnym męczeniu komputera zaproponowała lot popołudniowy do Monachium i dalej wieczornym samolotem Cathway Pacific, które to linie nie są członkiem Star Alliance. Córeńka do hotelu dotarła rankiem, ale zdążyła na pociąg i jeszcze zdobyła doświadczenie w locie Boeingiem Jumbo Jet.
Wydaje się, że podobne rozwiązania narażają linie lotnicze na straty, ale to sprawa statystyki, która ma wpływ na kształtowanie cen biletów.
W nawiązaniu do niedzielnych wpisów PK i Siódemki:
http://krytykapolityczna.pl/kraj/wspomnienie-lidia-ostalowska/
Stanisławie, korekta obywatelska: Cathay (nie Cathway). Etymologicznie to był termin używany (między innymi przez Marco Polo) do określania ludów (początkowo z północy) Chin. Por. rosyjski Китай.
Lidka miała w sobie podobną dobroć do tej, którą miała Kinga – otwarcie na ludzi, na innych.
I jeszcze taka mała uwaga dotycząca ewolucji języka. Pomijam już to nieszczęsne 'lewactwo’, które po prostu stało się nic nie znaczącym ozdobnikiem językowym wyróżniającym idiolekt jednego z polskich plemion (takie rytualne splunięcie w kierunku wroga). Te drugie, moje plemię ma w użyciu 'naziołków’ (ale przynajmniej staramy się używać tego desygnatu precyzyjnie, w odniesieniu do prawdziwych naziołków).
Gdy ktoś się wypowiada na jakiś temat, to on nie może się tak zwyczajnie wypowiadać: on „przerywa milczenie” (nawet, gdyby w ogóle wcześniej nie milczał). Gdy ktoś krytykuje kogoś, to on nie krytykuje: on „miażdży” albo „masakruje”. Osoba poddana krytyce zaś, nie może być skrytykowana, ona jest „zaorana”. Żadna wypowiedź nie może być normalną wypowiedzią, wywiadem, czy oświadczeniem – to jest „ujawnienie szokującej prawdy”.
Na początku funkcjonowało to w tabloidach (drukowanych i internetowych), co jest zrozumiałe, bo chwytliwy tekst na okładce ma sprzedać cały numer, albo zaciekawić do dalszego klikania. Teraz zaczyna to trafiać do głównego nurtu, i niestety tam już zostanie.
Ach, i jeszcze na marginesie wątków podróżniczych felieton Macieja Sieńczyka, któremu zawistnie zazdroszcze tej cudownej umiejętności rozwlekłego acz wciągającego, niespiesznego opowiadania o niczym.
A przegrana jest „porażką” albo „klęską”, Babilasie. I tak dalej…
Przeczytałam wywiad Reicha o słuchaniu.
Sporo podobieństw, ale lekarstwo gorsze od choroby. Tam nawet bardziej niż u nas.
W podróży. Z nasłuchu radiowego. We wszystkich dziennikach temat główny ” delegalizacja, aresztowania nazistów” . Czekam na proces pokazowy. Następny wątek za raz po delegalizacji ” dekomunizacja na uczelniach ” Wszyscy za… Jeszcze jeden wątek. Budowa Muzułmańskiego Centrum Kultury i Edukacji. Jeszcze nie zapadła decyzja co z tym fantem zrobić. Ogólne wrażenie. Ocieplanie wizerunku, Macierewicz na Węgry, nowelizacja Prawa Łowieckiego, spotykamy się, rozmawiamy, itd.
W ostatniej „Polityce” online przeczytalam ze w Ministerstwie Obrony Narodowej rozpoczela sie „rzez kadrowa”. Juz dawno zauwazylam ze Polacy sa albo „w szoku” albo „szaleja” wszedzie, na zakupach, na drogach, w kuchni i tak dalej. Ale najbardziej nie lubie jak Polacy „maja wiedze” albo „maja zdziwienie”. Flaki sie przewracaja, przynajmniej moje.
Zaczęło się już dawniej, jeszcze za ustroju słusznie minionego: „salon sukien ślubnych”, „królestwo parkietów”, „świat wędlin”. Oraz „rodzina polskich silników” (bodaj do poloneza – Stanisław Tym zawsze dopowiadał, że po ojcu nierobie i matce pijaczce).
Z pracą też było szczególnie: pracowały tylko prole. Klasy nieco już wyższe 'piastowały stanowiska’. Miał żonę też tylko robol, pan kierownik „posiadał małżonkę”. A wiedzę to się teraz ma w temacie, a nie na temat (ale to już Młynarski przyobserwował – „nie mam jasności w temacie Marioli).
Słowa ulegają inflacji, i co i rusz trzeba jakieś nowe związki frazeologiczne wymyślać, które rzadko są świeże, a zazwyczaj śmieszne.
Nie lubię „małżonki”.
Haneczko, zaskakująco wielu tak ma… 😉
Figlarz!
„Chodzi mi oto, aby język giętki Powiedział wszystko, co pomyśli głowa:”
A co, jeśli głowa nie myśli? Najłatwiej o piorun, ale ani jasny ani prędki. Pieśń stepowa już w ogóle nie wchodzi w rachubę, najwyżej leśna.
Dzień dobry 🙂
kawa
Kawa dzisiaj smakowita i, co więcej, chyba obrazy Giennadija Pitsko malowane szpachlą są jeszcze do kupienia w bardzo niskich cenach. Myślę, że długo tak nie będzie.
Ładny obraz!
Gdzie one są do kupienia?
Między innymi w Łodzi w Kookaburra Studio. Mały obrazek przedstawiający skrzypaczkę kosztuje 340 zł. Artysta białoruski o polskich korzeniach. Moim zdaniem dość wybitny. Może teraz są tu jakieś wpływy Chagalla, ale na pewno nie nachalne. Kiedyś malował głównie realistyczne krajobrazy z zaskakującym światłem i śródziemnomorską kolorystyką, ale chyba znajdował takie momenty.
http://www.interarte.pl/obrazy_edit53_1539.html
Już znalazłam.
Zachęcony felietonem Passenta w najnowszej Polityce kupiłem i czytam „Stalin i naukowcy. Historia geniuszu i szaleństwa”. Przy czym zanim jeszcze otworzyłem e-booka miałem jedną uwagę formalną do tłumacza (Krzysztof Kurek). W Związku Radzieckim byli uczeni. Naukowcy byli na zachodzie. Tak samo jak z kosmonautami i astronautami.
jest za cieplo, balkon nie chlodzi potraw, a lodowka (duza) na moje potrzeby za mala. W telewizji pokazali opady sniegu, w gorach(Wlochy, Szwajcaria, Austria) kleska czesciowo, jak teskno mi za zima, tylko troszeczke z tej pokazanej 😐
https://scontent-frx5-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/26993565_946016862233037_1324664103358913648_n.png?oh=c0fff2364a1bf5a0bb27b3dc87144a64&oe=5AF7D164
🙂 brawo
jezeli Merkel nie przekona swojej prawicy (CSU) do ustepstw to moze byc ciekawie u nas., wieja inne wiatry, zapamietajcie nazwisko Kevin Kühnert!
W przednajnowszej, Michale (nr 3 z 2018).
W ostatniej Janicki z Władyką, z którymi, niestety, się zgadzam.
Była sobie w Meksyku, a w zasadzie wciąż jest, Haneczko, Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna (PRI, Partido Revolucionario Institucional), która sprawowała władzę przez długich 71 lat. Wybory (wszystkie 14) były sfałszowane, powiesz? Nie, niekoniecznie: po prostu (zawarty w nazwie) program partii odpowiadał wszystkim wyborcom – ci z lewa mieli rewolucję, ci z prawa mieli instytucje. Nasze PRI ma też różne twarze, na każdą okazję i dla każdego inną.
Kilka lat temu, w Xi’an w Chinach, widziałem takie tradycyjne przedstawienie reklamowane jako 'face-changing’ show (coś w tym stylu). Tyle, że tam publiczność cały czas miała świadomość, że uczestniczy w przedstawieniu.
Z dedykacją dla tych, co bezrefleksyjnie piszą o „lewactwie” – link. Agresja zaczyna się zawsze od słów.
Swoją drogą, zdumiała mnie nazwa 'Dom Zarazy’. Zwłaszcza w połączeniu z owym 'lewactwem’. Tutaj objaśnienie.
No i w 'Ojcu Mateuszu’ (nie mam telewizora, ale wiem, co to jest, więc zakładam, że ci, co mają, wiedzą tym bardziej – soap opera TVP) muzułmański uchodźca miał podłożyć ładunek wybuchowy pod plac zabaw czy wręcz pod piaskownicę. Sprawa się rypła zanim zaczęli kręcić, bo aktor, co miał grać tego zbrodzienia przeczytał scenariusz odcinka i się nie zgodził na swój w nim udział.
Nakładają kary na TVN, a sami zajmują się propagowaniem nienawiści i stereotypów.
Babilasie, a reszta aktorów? Nie słyszałam, żeby mieli problem ze scenariuszem.
Była Japonia, Budapeszt, prorokujesz Meksyk?
Maski świetne, tylko nasze PRI nie zmienia ich z taką finezją i wdziękiem. W dodatku prawdziwa twarz jest ciągle widoczna, a publiczność i tak zachwycona.
’Ojciec Mateusz’ w ogóle propaguje alternatywną rzeczywistość – widział ktoś kiedyś kler katolicki na rowerach?
Nie widział, bo nie ogląda Ojca M.
Babilas – widziałem, we włoskich i hiszpańskich filmach.
Ten „antyimigrancki” odcinek OM został nakręcony z innym aktorem i miał być nadany w marcu. Jednak reklama, jaką mu zrobiono, sprawił, że będzie nadany dzisiaj. Według recenzenta, który go widział, absolutnie nie jest antyimigrancki. Ciekawe.
Ja wiem, wiem. I „Father Brown’ w serialu brytyjskim, i współczesny włoski filmowy „Don Matteo”, i dawniejszy włoski 'Don Camillo’. Ale, jak wiadomo, jest prawda czasu i prawda ekranu…
Widziałem księży na rowerach choćby w czasie wspólnych wycieczek rowerowych. Widziałem też proboszcza skaczącego w sutannie z wieży do basenu, aby przypodobać się wiejskim dzieciakom, dla których prowadził też treningi piłki nożnej. Tylko wtedy funkcjonował jeszcze na wsi poniemiecki kompleks basenów z trampoliną i wieżą. Po latach próbowałem go odnaleźć, ale ślad nie pozostał. Wieś nazywała się Lutomia, leżała mniej więcej pomiędzy Świdnicą a Wałbrzychem na skraju Gór Sowich.
Był też całkiem ostatnio ksiądz proboszcz kulturysta, też z Dolnego Śląska, ale go biskup upomniał po jakichś zawodach czy pokazach, że jakoby szerzy zgorszenie tym wyprężonym nagim torsem i ogólnie ciałem odzianym jedynie w skromne majtasy. Ksiądz się pokajał, biskup się udobruchał.
Łukasz Najder (fb), z nasłuchu dzisiejszego posiedzenia Sejmu:
Oto przygarść słów i terminów niezbędnych podczas dyskusji o faszyzmie w Polsce:
Stalin
bolszewik
partia Razem
Bauman
komuniści
czerwona flaga
ZANDBERG
sowieci
Lenin
sierp i młot
koszulka z Marksem
Waryński
Kołyma
antifa
biura posłów PiS
Może kiedyś na wsiach jeździli. Teraz pokasowano niedochodową komunikację, więc i bidoki na wsiach jeżdżą samochodami. Używane można kupić za parę groszy.
Znam księdza, który codziennie dojeżdża rowerem do swojej parafii w Warszawie z podwarszawskiej miejscowości. To ten z parafii ewangelicko-reformowanej, któremu wręczaliśmy nagrodę w niedzielę. 😀
Teraz rowerami jeździ się dla zdrowotności raczej.
Co do PRI, nasz dawny znajomy PIRS rzucił podobnym pomysłem na Studiu Opinii:
http://studioopinii.pl/archiwa/184494
A tymczasem w Ostrołęce… Chapeau bas, okazuje się, że wciąż są miejsca w Polsce, w których nienawistny bełkot o lewactwie jest niemile widziany.
A tymczasem w Chełmie… http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,22943763,rasistowskie-komentarze-nauczycieli-z-chelma-kuratorium-zareagowalo.html#BoxNewsLink&a=66&c=96
Więc jak zwykle na (wczesnym) przedwiośniu oglądam sobie katalogi ogrodnicze i śmieję się sardonicznie. Tym razem z zabawnych zabiegów marketingowych. Otóż jest sobie względnie nowa grupa odmian lilii pochodząca ze skrzyżowania lilii trąbkowych (pochodzących od Lilium regale) z tak zwanymi liliami orientalnymi (mieszańce Lilium speciosum i Lilium auratum). Tę grupę mieszańców przyjęto określać terminem orienpet względnie akronimem OT (co bierze się z ich pochodzenia: oriental x trumpet). Wszędzie, ale nie w Polsce.
W Polsce znane są, nie wiedzieć czemu, jako lilie drzewiaste, przy czym ta drzewiastość jest dość umowna – rzadko kiedy osiągają dwa metry, zazwyczaj jednak mniej. Słowo się rzekło, kobyłka u płota: rośliny te ilustrowane są w katalogach zdjęciami z dziećmi, przy czym dzieci te są wyjątkowo rachityczne, i – najpewniej – przykucnięte, tak aby lilia wydawała się przy nich sekwoją. Zresztą zobaczcie sami.
Skoro o wszystkim mowa, to wrzucę tu moje świeże odkrycie: nie coca-cola, tłuszcze i cukry szkodzą, a oberżyny. Tak, głównie one są winne bólu, choróbstw i zgonów, choć współdzielą tu odpowiedzialność z ziemniakami bodaj i mnóstwem warzyw i jarzyn.
Tak przynajmniej twierdzi dr Steven Grundy. No i kłopot w tym, że kiedyś to był poważny kardiolog, ze świetną karierą, aż tu nagle coś mu odbija i zwalcza oberżynę i jej krewnych, sprzedaje tajemnicze mikstury i uwalnia (jak twierdzi) miliony osób od przeróżnych schorzeń. A gada w taki sposób, że kto już jednego Lisa Witalisa w życiu napotkał, nie ma wątpliwości, że to inne zwierzątko z tej samej norki.
No, niby nic nowego. Na przykład Linus Pauling. Wielka głowa i wielkie osiągnięcia, słuszny Nobel. Potem ideologia niby słuszna (że wojna to wielkie zło), ale żeby tak od razu z komunistycznym dyktatorem się ściskać… Było to zgodne z duchem czasu, więc długo by tu gadać o sensie jego drugiego Nobla, ale jego późniejszy zachwyt witaminą C to już zupełny odlot. Po latach okazało się, że z racjonalnym jądrem, bo sprzedawcy cystrusów baaardzo mu wspierali kieszeń – no więc jak to jest, można w tym samym życiu być i uczonym i hochsztaplerem?
Ano można, można, choć nie powinno się.
Cholela, Gundry, nie Grundy. Wybaczcie.
Krucjata Gundrego przeciwko lektynom przypomina mi pewnego bohatera literackiego, który nie miał żadnego kłopotu z wszelkimi dogmatami Kościoła Katolickiego, jedynie nie potrafił uwierzyć w świętego Izydora i zwalczał go zawzięcie przy każdej okazji.
Szukając jakichś informacji w sieci natknąłem się na omówienie poglądów Gundrego na portalu https://wolna-polska.pl/, co samo w sobie chyba jest pewną rekomendacją negatywną, ale nie dałem się stereotypom i uprzedzeniom i czytałem dalej. Okazuje się, AndSolu, że nie tylko bakłażany są złe. Złe są też: zboża, rośliny strączkowe, mleko od krów z północnej Europy (te z południowej są OK), pomidory, cukinie, dynie, amarant, komosa ryżowa, rzepak i kukurydza. Przepraszam, jeśli kogoś pominąłem. Trzeba pożyć kilka-kilkanaście tysięcy lat i poczekać, aż nam bakterie jelitowe wyewoluują i będą mogły to wszystko trawić skutecznie. A jak nie chcemy tak długo czekać, to zostają nam „liście, bulwy i białka”.
No ale przynajmniej Gundry nie twierdzi, że jego dieta leczy zaawansowane raki, powoduje, że alzheimerom wszystko się przypomina, parkinsony odzyskują precyzję chwytu w rękach, cukrzycy zaczynają produkować insulinę, a ciśnienie wszystkim stabilizuje się tam, gdzie powinno.
Obudziłem się i do kawy oglądam wiadomości w komputerze. Gazeta Wyborcza od góry cała na czerwono („Mackiewicz w złym stanie”, „Zrzutka na helikopter dla Mackiewicza”, „Kim jest Mackiewicz”, „Szwagierka Mackiewicza…”, „Lecą po Mackiewicza”). Z całym szacunkiem, poszanowaniem, taktem i delikatnością: a co mnie to obchodzi. Gdy rozpoznałem (w rozmowie z jednym himalaistą) motywację do wdrapywania się w wysokie góry („bo są”), to doszedłem do wniosku, że nie należy przeszkadzać ludziom zabijać się w sposób spektakularny, bo i tak znajdą na to sposób.
Rozumiem motywację „bo są”. Rozumiem też i podzielam pogląd, że w spektakularnym zabijaniu się nie należy przeszkadzać. Widziałem taternika opadającego od ściany Kazalnicy i lecącego w dół na długość liny do haka, który nie uległ wyrwaniu – około 100 m chyba. Skutek śmiertelny. To był wypadek, na Nanga Parbat „tylko” zmęczenie. Mackiewiczowi włażenie na góry, które są, pomogły wyjść z ciężkiego uzależnienia. Myślę, że wielu górołazów ucieka tam od problemów życiowych, dla innych to jest właśnie narkotyk czyli też ucieczka od życia.
MSZ wydało komunikat o sfinansowaniu udziału pakistańskiego śmigłowca w akcji ratunkowej. Nie wiem, czy jest to tylko obietnica, czy też przekazano do Pakistanu gwarancje finansowe. Różnica istotna, bo każda minuta może decydować o wyniku.
@Babilas, szokująca ta witryna Wolnej Polski. Trzeba wyjątkowych półgłówków do robienia ichnich nagłówków.
No tak. Teraz już cała Polska ekspertów od himalaizmu, a akcję ratunkową prowadzi się za pomocą pilota (od telewizora) i myszki (od komputera).
Beze mnie. Znowu nie jestem Polską.
Ja, pomimo późnej pory, tkwię w roku 1956. Profesor Werblan, opowiadając o odwilży październikowej, zamiast: „oni”, zaczął mówić: „my”. Odwilż się właśnie kończy i jestem ciekawa, jak będzie mówił teraz.