Spisek z Knujem
Spisek spiszczy a Knuj knuje:
temu panu już dziękuję,
a tamtemu, z bożą łaską,
załatwimy piękne fiasko,
a ów też jest podejrzany,
więc nie przyłóż go do rany,
bo gangrena w mig gotowa.
Spisku z Knujem już w tym głowa,
by nikt nigdzie nie nabroił,
a zostali – sami swoi.
Na czasie. Mamy nowego prezesa Orlenu. Poprzedni dał się poznac jako osoba oszczędna we wręczaniu wypowiedzeń. Obecny w Enerdze podpisał ich około 1200. W Orlenie zaczął wczoraj urzędowanie od podpisania wypowiedzeń dla osób zatrudnionych przez swojego pisowskiego poprzednika. Podobno mała aktywność prezesa w wymianie kadr była jedną z przyczyn zmiany. Drugą – jego niechęć do finansowania budowy elektrowni atomowej.
Co jeszcze lepsze, Orlen w ostatnich czasach miał świetne wyniki właśnie dzięki owym „złogom”, którzy w rzeczywistości byli po prostu fachowcami. Co by tu jeszcze spieprzyć, panowie…
Resztę, Doro.
Posunięto Obatela. Wreszcie.
hallo Bobikowo 🙂 🙂
Szkoda, że nie z parlamentu europejskiego, obrzydliwy typ.
Jestem niespokojna, ogłoszono o trzęsieniu ziemi na Tajwanie, a jest tam teraz Babilas z małżonką.
sroda dala nam nowy rzad (jeszcze tylko glosowanie czonkow SPD), ostatni Pani Merkel, zapowiada sie ciekawie
Napisał Babilas, że nic im się nie stało, chwała Bogu.
Widziałam, Rysiu, że się dogadali. Bardzo długo to trwało.
Możesz to skomentować, na jakie ustępstwa musiała zgodzić się pani Merkel?
przyjemna zabawa, mamy u nas 1305 nazw ulic, placow z Wroclawiem (Breslau), sporo
🙂 Ze Szczecinem cos pod tysiac
http://www.zeit.de/interactive/strassennamen/?utm_content=zeitde_redpost_zon_link_sf&utm_campaign=ref&utm_source=facebook_zonaudev_int&utm_term=facebook_zonaudev_int&utm_medium=sm&wt_zmc=sm.int.zonaudev.facebook.ref.zeitde.redpost_zon.link.sf&app=strassennamen&shotid=965fc17e-01ca-11e8-af72-525400da0bbf#/?suche=breslau
Siodemeczko, jeszcze nie doczytalem, ale w trakcie negocjacji CDU/CSU przesuwali sie w pozycje kiedys socjaldemokratyczne (w narracji polskiej-lewackie). Pisze sie tez, ze ministrem spraw zagranicznych moze zostac Martin Schulz. Chca zainwestowac DUZO miliardow w zdrowie, opieke nad starszymi, mieszkania socialne, naukE, cyfryzaje. Beda tez zmiany w prawie pracy, jest nacisk na ograniczenie umow smieciowych.
swietnie, ze Czarnecki zostal odwolany, ten pan jest wstretny.
przepraszam, tylko po niemiecku:
http://www.faz.net/aktuell/politik/ausland/eu-parlament-waehlt-polnischen-vizepraesidenten-czarnecki-ab-15436964.html
To dobry kierunek, Rysiu.
http://www.zeit.de/politik/ausland/2018-02/europaeisches-parlament-absetzung-vizepraesident-ryszard-czarnecki?page=5#comments
To był komentarz do planowanych posunięć socjalnych, ale przy okazji i do usunięcia Czarneckiego też się nadawał.
mysle, Siodemeczko, ze wszystko co jest na przyszlosc, to dobry kierunek. zycie wyprzedza polityke o lata swietlne, potrzeba nam pomyslow, nie wiem czy pokolenie „Merkel” jest w stanie rzucic sie w nurty nieznanego.
Być może Kaczyński też Czarneckiemu urządzi fetę na przywitanie, tak jak Szydło po przegranym głosowaniu.
Oni mają wszystko na opak, zgodnie z zapowiedzią wodza, ze czarne jest białe.
Rysiu, może wyprzedza, ale niesie też przykre niespodzianki, więc przezorność w polityce nie jest wadą.
mt7
we wspomnieniach Ranickiego najbardziej interesował mnie rozdział 1938-1944. Opisuje w nim życie w gettcie warszawskim i poza nim. Wspomina oczywiście też o szmalcownikach. Od czerwca 43 po ucieczce z getta ukrywał się razem z żoną, gdzieś na końcu W-wy w domku jednorodzinnym u dobrych ludzi.
W dzień siedzieli w piwnicy a wieczorami już w mieszkaniu opowiadał gospodarzom treści przeczytanych książek, sztuk teatralnych i oper. Tak aż do zakończenia wojny.
Ranicki pisze: …..nigdy nie zapomnieliśmy, że życie zawdzięczamy dwojgu Polakom, Bolkowi i Geni.
Czy to o tych kłamstwach pisze ten szmaciarz?
Do rynsztoka lepiej nie zaglądać bo potem nie można spać.
Też z przyjemnością obejrzałam dzisiaj w tv jak odwołali Czarneckiego ze stanowiska. Swoim chamsko-warcholskim zwyczajem nie tylko że nie przeprosił, ale oznajmił wszemwobec że niczego nie żałuje. Nasi niemieccy korespondenci ćwiczyli wypowiadanie słowa „szmalcownik”.
W tekście porozumienia jest coś o stosunkach z Polską jako ważnym partnerze. Zaraz po Francji. Wygląda, że Niemcy niechętnie patrzą ta tonięcie naszego kraju. Ale jak nas ratować, kiedy sami się pogrążamy.
Nie spodziewałem się po Dudzie niczego dobrego i się nie zawiodłem. A jednak od momentu, gdy usłyszałem, że podpisał, złapał mnie ból żołądka nawiedzający mnie przy dużych stresach. Tłusty czwartek mam z głowy, ale to akurat drobiazg. Przydałaby się jakaś kroplówka rozkurczowa. Trochę przez te dwa dni poluzowało na szczęście.
Trzęsienie ziemi na Tajwanie smuci z powodu ofiar śmiertelnych. Mnie jednocześnie wprawia w podziw widok zdjęć z wysokimi budynkami przechylonymi pod różnymi kątami. Widać, że budowane na tereny sejsmiczne. Normalnie budowane rozsypałyby się grzebiąc mieszkańców.
Stanisławie, to plugastwo też mnie dławi, ale szkoda żołądka na Dudę.
Pewnie, że szkoda, ale nie umiem się uodpornić.
Parę dni temu wysłałem maila do Naczelnego Rabina Polski z wyrazami uznania. Dostałem odpowiedź z podziękowaniami i uwagą, że mój list był jednym z niewielu „pozytywnych”, jakie tam dotarły. Rozumiem, że było wiele „negatywnych”. Antysemityzm przemykający po kątach teraz bezwstydnie wyłazi na światło dzienne. Nie wiem, czy jeszcze coś zostało do sp…
ja znowu z linką do podpisu, ale wazną
https://naszademokracja.pl/petitions/do-przyjaciol-zydow
A tu jest wspólne oświadczenie organizacji polskich i żydowskich.
http://doc.rmf.pl/rmf_fm/store/Oswiadczenie-podpisy_003.pdf
Choruje, choruję i końca nie widać.
Zrobiła mi się jakaś przezroczysta bańka na oku, chyba cysta spojówki.
Tylko tego mi brakowało.
Siódemeczko, odwagi.
Coś nas w końcu zmorze, ale nie należy się poddawać.
Mam tabliczkę: „Padłaś? Powstań. Popraw koronę i zasuwaj dalej”.
To mnie trzyma i tego się trzymam.
😀 Dzięki, Haneczko.
Postaram się też.
Zanim poprawimy korony musimy się wewnętrznie uspokoić. Widzę wokół siebie wiele osób, które w ostatnich dniach podupadły na zdrowiu. Ja sam też. Przeżywaliśmy wszyscy skuteczny atak na TK, zawłaszczenie prokuratury i wymiaru „sprawiedliwości” przez jedyną słuszną partię, ataki służb i prokuratury na opozycję, także tę spontaniczną, pozapartyjną. Wszystko to po przepędzeniu słusznej partii da się stopniowo odwrócić w ciągu 5-7 lat. Szybciej bym nie rekomendował, żeby nie wpaść w „klin klinem”. Będzie pokusa dla nowej koalicji lub zjednoczonej opozycji (oby) żeby korzystać z zastanych narzędzi samowoli, ale mam nadzieję, że będzie przezwyciężona.
Jednak to, co nam zafundowali teraz, nie da się szybko naprawić. Naprawiane już było przez prawie 50 lat i nie do końca jeszcze. Jednak na tyle skutecznie, że antysemici chowali się po kątach. Opinia świata była ostatnio podzielona. Jednak przeważało przekonanie o pokonaniu u nas tej choroby. Jeżeli coś przeszkadzało w uznaniu tego za pewnik, to wychodzące z Polski zaprzeczenia, że u nas był jakikolwiek antysemityzm. Nie jestem w stanie uwierzyć, że Kaczyński i spółka nie zrobili tego z premedytacją.
Jaki to szczególnie mało rozgarnięty facet, więc mógł nie ogarniać. Ale inni prawdopodobnie postanowili jechać politycznie na antysemityzmie. Ileż razy to się już sprawdziło. W nazistowskich Niemczech, w carskiej Rosji, także w PRL, żeby sięgnąć do przykładów najbliższych. Masoni i cykliści nie zdają egzaminu, niestety.
Jaki przygotował też ustawę o reprywatyzacji. Rząd ją przyjął wstępnie i poszła do konsultacji. Minęły prawie 4 miesiące i sprawa poszła ponoć w zapomnienie. Ponoć nie będzie dalej procedowana. Ponoć dlatego, że wg opinii paru resortów jest to bubel prawny, do którego nawet nie sposób się ustosunkować.
Dora wczoraj przypomniała piosenkę Młynarskiego „Co by tu jeszcze..” Mam wrażenie, że Jaki do właśnie facet z tej piosenki świadomie wykorzystywany przez Kaczyńskiego do rzeczy, które z założenia nie mają się kończyć pomyślnie dla obywateli tylko mają narobić fermentu. Jeżeli sądy obalą decyzje Komisji, nic nie szkodzi. I tak ferment został zrobiony. Myślę, że tak na to patrzą.
O spokój wewnętrzny dbam teraz ze szczególną pieczołowitością.
Skoro cyniczni dranie robią wszystko, żeby grać na emocjach, staram się pamiętać o człowieku na słoniu i głęboko, świadomie oddychać.
Człowiek na słoniu
Miał być pytajnik.
Siódemeczko, rządzą nami emocje (słoń). Rozum (człowiek) wkracza do akcji później albo wcale.
Tak zobrazował to Haidt w „Prawym umyśle”.
Dzięki, Haneczko. Bardzo Cię lubię. 🙂
Mój słoń wścieka się, że zapraszają idiotów i pozwalają im gadać.
Żakowski mówi, że trzeba zapraszać, jak najwięcej, bo jak ludzie inaczej mogą się dowiedzieć, że idioci.
Tu na przykładzie Czarneckiego:
http://audycje.tokfm.pl/wideo/19,103168,23001657
Pisałem o projekcie ustawy reprywatyzacyjnej, a właśnie Jaki oświadczył, że ustawa przeszła wszystkie konsultacje i jest gotowa do procedowania w Sejmie. Pewnie po protestach w Izraelu trzeba było do niej wrócić. Ustawa wg autora jest idealna, ale w sprawach mienia pożydowskiego jest jeszcze pole do negocjacji.
Słyszałem Żakowskiego zachęcającego do dawania idiotom okazji do wypowiedzi, ale niektórzy bez tego już się przekonali, kto jest idiotą, a wielu kupuje te wypowiedzi z zachwytem.
mam za oknem mroz, jak chcialem, tylko sniegu brak 🙂
u nas niby dogadali sie co do przyszlego rzadu, a jednak leja sie zale i pretensje z kazdej strony, ze ci inni maja wiecej, lepiej. AfD przyglada sie i zaciera lapki, nic nie musza robic. slon depcze porcelane, czlowiek na nim miniaturowy.
Nie oglądam i nie słucham Czarneckiego i jemu podobnych. To w ramach dbałości o spokój wewnętrzny. Już się naoglądałam i nasłuchałam. Są nużąco przewidywalni w swojej wyrachowanej głupocie.
Wspominaliśmy tu, jeśli dobrze pamiętam, o Raporcie z Miastka. Mam nagranie spotkania z dr. Gdulą, może kogoś zainteresuje. Choć dr Gdula jest teraz tak popularny i tylu wywiadów ostatnio udzielił, że pewnie nie dowiecie się z nagrania niczego nowego. 😉
https://www.youtube.com/watch?v=7K4v2xwLH0I&feature=youtu.be
Ciekawa jestem jak wyglądałyby takie badania w Miastku, w którym wcześniej ludzie w większości głosowali na PO.
Bogdan Białek umieścił oświadczenie organizacji polskich i żydowskich w Avvaz. Można tam dołączyć swój podpis
https://secure.avaaz.org/pl/petition/Ludzie_dobrej_woli_Nie_rozdzielajcie_nas_Apel_do_politykow/?fercCab
Wczoraj, Siódemeczko.
herbata, goraca 🙂
noce ciagle minusowe, fajnie jest
bryk bryk fikanko
🙂
Dobra herbata nie jest zła, a Twoje brykanie, Rysiu, bardzo pocieszające.
Świat chociaż częściowo wrócił na miejsce. 🙂
Aby w miarę możliwości pokazać sprzeciw, małopolski ChóreK OD Jacka włączył do repertuaru Tumbalalayk’ę śpiewaną w jidisz.
Tenże Bogdan Białek i pani Katarzyna Szczepańska-Kowalczuk wzburzeni brakiem rezonansu za artykuł „Oskarżam” ojca Wiśniewskiego:
http://wyborcza.pl/7,75968,23005061,nie-chcemy-by-kosciol-bezczescil-nauke-chrystusa-co-dalej.html#a=190&c=8000
@Stanisław
Z pana Jacka Żakowskiego, jak widzę, dalej pięknoduch, albo raczej lekkoduch. Może już wystarczy tych mikrofonów i kamer dla kanalii i przygłupów. Że Suski jest kretynem, wiadomo od dawna i naprawdę nie potrzeba kolejnych tysiąca słów i obrazów dla potwierdzenia tego faktu. Itd.
Nie wystarczy. To tak świetnie się sprzedaje.
Nic to, że piłujemy gałąź, na której siedzimy. Hop dziś dziś.
Ojciec Ludwik to w Gdańsku legenda. Opiekun Ruchu Młodej Polski, w stanie wojennym organizator spotkań z osobami, które miały wiele do powiedzenia, np. z Andrzejem Wajdą. Dla nas wielkim smutkiem skończyło się jego przeniesienie do Lublina. Zawsze miał odwagę mówienia prawdy.
Głos wołającego na puszczy, Stanisławie. Dosłownie.
@Haneczko
Jak możesz? Lublin i puszcza? A ja dla Ciebie w piwnicy tarninówkę chomikuję. Gdyby się okazja nadarzyła.
Jak Haneczka przyjedzie do Lublina, to i ja dołożę starań, żeby przyjechać.
mimo za okiennych ciemnosci, fik fik bryk 🙂
herbata 🙂
moja telewizja pokazuje godzinami igrzyska, ile tam sie dzieje, i to mimo sniegu i mrozu. odkrylem dla siebie posuwanie kamieni, druzyna-parytet 50/50- pcha po lodzie kamienie, drugiej tez wolno, i wolno te kamienie odpychac od celu, fajnie jest, duzo bardzo emocji. jedno tylko musze jeszcze odkryc, czy to zamiatanie lodu, czy okrzyki pchajacych kamienie niosa je tak jak fizyka tego zabrania.
Dzień dobry 🙂
kawa
Zaproszenie do Lublina zawsze aktualne 🙂
@Rysiu, mam taki średnio mądry komentarz w temacie Martina Schulza. Coś mi tam źle pachniało już w styczniu zeszłego roku, gdy startował ostro do góry – czyli parę tygodni przed sławnym momentem gdy ukrywa twarz a jego towarzysze klaszczą jak dla generalissimusa.
Otóż szedł sobie gdy go zahaczył reporter i Bóg wie skąd pojawiła się piłka. A on przed zwróceniem się do mikrofonu zrobił jakieś godne zawodowca zagranie i piłka poszła tam gdzie powinna była pójść. Pomyślałem sobie, że to nie jest dobry znak, bo jest ważną i trudną sztuką nie eksponowanie swoich różnych pobocznych talentów.
Andrzeju, nie wiem co napisac o tym co sie dzieje od kilku dni z Schulzem, chyba tylko zgodzic sie z Toba, ze eksponowanie pobocznych talentow politykow wzroslo i zyskalo na znaczeniu. Z niesmakiem przygladam sie temu chaosowi. Schulz pojawil sie w jalowym czasie dla SPD, zostal wzniesiony i nie spelniajac oczekiwan, porzucony.
Bywa.
mielismy sloneczna niedziele, Tereny moglem niestety tylko przez okno podziwiac, jeszcze kilka dni i rusze… 🙂 🙂
a pan kaczynski to ma chyba zle sny. jaki diabel, kto to sa my panie kaczynski? mnie nikt nic nie podpowiada, a na pewno pisowski diabel. Można powiedzieć, że zwyciężyliśmy i dalej będziemy zwyciężać. Będziemy zwyciężać, bo Polska stanęła dziś na nogi.
Bywa.
Lublin nas zauroczył starówką i ogrodem Irka. Teraz jeszcze Paradox kusi. Będziemy myśleć 🙂
Rysiu, te suwane kamienie są nam bliskie. One są kontaktowe, ale bez konfliktów.
Rysiu, wyobraź sobie, że co miesiąc musisz odprawić ten sam ściśle sformalizowany rytuał i mówić na ten sam, wyobracany na wszystkie strony temat. Po latach można od tego całkiem zgłupieć.
Publiczność i tak zachwycona, czego by nie powiedział.
Polska stanie w pełni na nogi jak stanie się pośmiewiskiem całego świata. Ech, Boże!
Próbowałam dzisiaj ogarnąć osochodzi z JPK, czyli Jednolitym Plikiem Kontrolnym, który trzeba od stycznia przesyłać fiskusa elektronicznie.
Rozum mi spuchł, mam za mały rozumek i głowę na te metadane szyfrowane, klucze i inne tajemnicze określenia.
Nie rozumiem języka,a to podobno polski jest.
Muszę odsapnąć, może jutro wiecej zrozumiem.
Mam łatwiej, Siódemeczko. Klikam w przykazane okienka, reszta należy do księgowości. Współczuję.
Miesięcznicowa publiczność też ma dosyć, ale musi. Nie można tylu lat wiary w i podążania za wyrzucić do śmieci. No to podążają i wznoszą odkurzane okrzyki. Czołganiem, ale do przodu. Z dawnego entuzjazmu zostały popioły bez szans na feniksa. Lejek i tyle.
poczatku tygodnia herbata 🙂
fik fik
🙂 🙂
milego dnia Bobikowo
Jednolity plik kontrolny nie jest wynalazkiem PiS. Opracowany pod egidą OECD pod nazwą Standard Audit File for Tax nie spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem głównie ze względu na różne opory. Pierwsza dała się przekonać do niego Portugalia, potem jakoś poszło.
Od 12 lat nie mam do czynienia z rachunkowością, więc nie wiem, jak to funkcjonuje u nas, tym niemniej nie wyobrażam sobie, żeby to przygotowywać inaczej niż poprzez nakładki do aplikacji księgowych. Jeżeli ktoś ma małą firmę i prowadzi księgowość w oparciu o księgę przychodów i rozchodów, może mieć kłopot.
Idea SAF-T polega na powiązaniu wszystkich elementów mających wpływ na wynik finansowy i na VAT. Nie wiem, czy nasz system kończy na ustaleniu zgodności danych z zakupów, stanów magazynowych, produkcji w toku, sprzedaży, płac, ewidencji kosztów itd, czy też wykorzystuje poznane korelacje pomiędzy różnymi zjawiskami w firmie określonego rodzaju. Jeżeli tylko to pierwsze, nowa forma kontroli pozwala tylko na ustalenie, czy dane przekazane skarbówce są wewnętrznie zgodne. W drugim przypadku przy pełnej zgodności danych można stwierdzić, że w firmie „coś jest nie tak”. Nie jest to dowód oszustwa podatkowego, ale powód do szczegółowej kontroli i to w określonych dziedzinach.
Jeżeli fiskus decyduje się na JPK rozwinięty o szukanie odstępstw od typowych korelacji, a nie jest to przygotowane perfekcyjnie, współczuję przedsiębiorcom.
Było na miesięcznicy coś nowego. Zapowiedź, że
10 kwietnia pospołu
wzniesiemy pomnik jakby cokołu.
Do tego czasu małe są szanse, że Warszawa uzyska orzeczenie sądu uchylające decyzję wojewody.
Ponadto mamy już pewność, że komisja Anodiny się myliła, gdyż w ostatniej sekundzie lotu mieliśmy wybuch albo dwa. Myślę, że w przeciwieństwie do Macierewicza Kaczyński bardzo stara się w ten wybuch uwierzyć. Nie, żeby wierzył w inne bzdury, które głosi, ale w tym przypadku może chodzić o uspokojenie własnego sumienia.
Kolejną nowością jest przyznanie się Kaczyńskiego do bycia diabłem. Przynajmniej tak zrozumiałem jego wypowiedź o diabelskich poszeptach antysemickich.
Luźno związane z podszeptami. Mój młody, jeszcze w czasach licealnych przyniósł do domu. Na lekcji, nie wiem czego, chyba matematyki, nauczycielka w pewnym momencie oznajmiła: „Chyba słyszę jakieś głosy”.
Na co z tylnej ławki: „Ale to jest chyba uleczalne”.
Konsekwencji nie było, więc w tym wypadku chyba dało się uleczyć. Na co u Kaczyńskiego nie ma co liczyć.
PS
Tarninówkę dołuję głębiej, żeby w oczy nie lazła.
Mignął mi wczoraj w telewizorze sposób moskiewski na usuwanie śniegu z ulic. Dużo go ponoć napadało. Na pryzmach wypisują sprejem nazwisko Nawalny. Znika jakby wywiało.
Znałem mnóstwo ludzi o umiarkowanym wzroście, którzy byli całkowicie normalni i bardzo sympatyczni. Bez kompleksów. Ci z kompleksami są naprawdę niebezpieczni.
On ma jeszcze kompleks podwórka.
Stanisław
Umiarkowany wzrost nie musi się równać kurduplowatości. A nawet niski wzrost.
Gdyby ojciec go nie bił sznurem od żelazka, może byłoby inaczej. Przynajmniej mógł żelazko odwiązywać.
My tu sobie gadu gadu, a prokurator może czytać. Mamy do wykorzystania dobre doświadczenia przedwojenne.
Stanisław Cywiński źle się wyraził o Piłsudskim, za co dostał 3 lata z paragrafu o znieważaniu narodu polskiego. Uzasadnienie sądu bardzo piękne: „Naród zaś, to nie tylko zespół jednostek mówiących tym samym językiem. To zespół ludzi złączonych krwią i duchem. Z tej krwi Narodu Polskiego i tego ducha wyrósł Józef Piłsudski i będąc tego ducha najdoskonalszym wcieleniem, stał się królem – duchem swego Narodu, stał się jego miłością i wzorem, stał się symbolem. A imię jego w sercach Polaków na zawsze głęboko wyryte, tak ściśle z imieniem Narodu zostało związane, że jakakolwiek bądź jego zniewaga dotyka cały Naród Polski, tego Narodu jest wyzwaniem i obrazą”.
Wielkie wówczas wysiłki podejmowali legislatorzy wspierani przez gen. Dąb-Biernackiego, żeby przed procesem wprowadzić w życie lex Cywiński czyli ustawę o ochronie czci Józefa Piłsudskiego, ale nie zdążyli.
Piłsudski nie był świętym i nie wszystko jestem w stanie mu wybaczyć, jednak nie neguję wielkich zasług. Jeżeli podobne prawo przygotują dla braci Kaczyńskich, możemy cienko śpiewać. A podobnie wielkich zasług tych braci jakoś nie umiem się dopatrzyć. Jeżeli jeszcze w przypadku Lecha byłbym, skłonny uznać politykę wschodnią i postawę względnie koncyliacyjną, to Jarosław zniszczył wszystko, co Lech zapisał na plus.
Śliczne. W sam raz do wyrycia na żoliborskim kamieniu.
No! I nareszcie definicja Narodu jest podana.
A ja wciąż nie mogę uwierzyć, że to nie jest koszmarny sen.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dla frakcji warszawskiej i nie tylko zaproszenie na wieczór autorski Ewy
za oknem minus, a kuchni herbata 🙂 duzy imbryk 🙂
Irku, linka nie jest aktywna, cos nie tak 🙂
Zapomniałem upublicznić. Korekta zaproszenia
Mamy różne definicje polskiego narodu. Świadomie naciągam tu pojęcie definicji przez opis, ale bardzo w tej chwili pasuje, choć jest to tekst dziewiętnastowieczny i napisany w Dreźnie. „Naród nasz jak lawa,/ Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa/ Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi./ Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.
Widział wieszcz, że na oko nasz naród jest jaki jest. Żeby zobaczyć go innym, trzeba mocno się namęczyć. Teraz też mamy jakieś jądro mniej plugawe. I też coraz mniej rzuca się w oczy poza manifestacjami.
Najgłębsza dzisiejsza nauko to wyjaśnienie, że naród nie jest pojęciem abstrakcyjnym tylko realnym bytem, złożonym z policzalnych osobników. Są podniosłe chwile, jak ta w Kongresie, gdy usłyszeliśmy: „My, naród polski”. Wg Konstytucji władza należy do Narodu, Tak rozumiany naród to zbiór wszystkich obywateli polskich niezależnie od narodowości.
Ostatnie rozumienie złudne. Skoro władza należy do narodu, to naród składa się z wyborców PiS, a reszta to ta plugawa skorupa. c.b.d.o. I za to właśnie pani Przyłębska dostała nagrodę „Człowieka Roku 2017” jako obrońca Konstytucji.
Errata: „Człowieka Wolności” nie „Człowieka Roku”. Człowiek Roku to Beata Szydło.
Gratulacje dla Ewy, Irku, coraz śmielej rozwija skrzydła.
Nie wiem, czy będę mogła przyjść w sobotę, ale będę trzymać kciuki.
Ewa chyba dobrze się czuje w większym towarzystwie, a grono jej wielbicieli stale rośnie.
Serdecznie ją pozdrawiam. 🙂
U nas stan alarmowy przedwyborczy. Wybory w KOD Mazowsze i w samorządach. Ciągle odbywają się jakieś spotkania, na które zapraszają z każdej strony. szukają ludzi do akcji wyborczych i do władz w mazowieckim KOD-zie, do rozmawiania, zgłaszania pomysłów, itp.
A ja już nie mam do tego sił. Cieszę się, że jeszcze zapał nie we wszystkich wygasł.
Pan Trzaskowski rozpoczął spotkania z mieszkańcami. To jest pokolenie, które powinno zająć zarządzaniem państwem.
Niespodzianka, Polonia to nie jest zagroda wyborcza PiS-u.
Dzień dobry 🙂
kawa
Niejaki Patryk Jaki nie zgadza się kandydować na wiceprezydenta stolicy u boku Karczewskiego jako kandydata na prezydenta. Jaki nie może na wiceprezydenta, ponieważ ma jeszcze dużo do zrobienia w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jak widać, nie zrobił dość. Co by tam jescze sp… panowie, co by tu jeszcze.
Ustawa reprywatyzacyjna jednak trafiła do zamrażarki.
Pozdrawiam wszystkich z Brukselki. Chodze i wspominam…
Niespodzianka bardzo na czasie – panicznie się rozglądałam za jakimś pozytywem.
Zgłaszam się do pary.
Najbardziej dobija mnie to, że życie dookoła toczy się tak zwyczajnie, jak gdyby nic złego się nie działo.
Ktoś już powiedział, że źródłem wszelkiego zła jest obojętność ludzi dobrych…
50% ankietowanych przez CBOS uważa, że sytuacja w Polsce zmierza w dobrym kierunku, 34, że w złym. Skąd to się bierze, łatwo zrozumieć. 88% wyborców PiS uważa, że w dobrym, 58% wyborców lewicy, że w złym! Dlaczego 42% wyborców lewicy nie uważa, że w złym? Po pierwsze 500+, po drugie władza bierze się za przekręty bogatych (niektórych). Kto ma tym ludziom wytłumaczyć, że jeszcze szybciej niż likwidacja wzbogaconych na przemianach następuje tworzenie nowej grupy bogatych wzbogacana na dobrej zmianie.
podobno na pytanie stacji TV (NDR) Ambasada Polska potwierdzila, ze apeluja o zglaszanie do placowek dyplomatycznych wypowiedzi szkodzacych Polsce: „Bitte, dokumentieren Sie alle anti-polnischen Äußerungen, Darstellungen und Meinungen, die uns schaden und reagieren Sie darauf. Informieren Sie unsere Botschaften, Konsulate und Honorarkonsulate über jede Verleumdung, die den guten Ruf Polens beeinflusst.” ( Prosimy, o dokumentowanie anty-polskich wypowiedzi, oswiadczen, opinii, ktore nam szkodza, reagujcie na nie. Informujcie konsulaty, ambasady o wszystkich pomowieniach szkodzacych dobrej reputacji Polski).
Bywa, bo co mozna na to powiedziec!
https://www.tagesschau.de/ausland/polen-315.html
ciagle zimno, minus jest przyjemny, minus ze sniegiem bylby przyjemniejszy, ale co tam, bierzemy to co nam daja 🙂 🙂 😀
50% ankietowanych przez CBOS uważa, że sytuacja w Polsce zmierza w dobrym kierunku myslalem, ze wiecej. „Ucieczka od wolnosci”? E. Fromm ciagle aktualny.
MON wyjaśnia skandal polegający na udziale klasy mundurowej jednej ze szkół w Bielsku-Białej w uroczystościach rocznicowych zajęcia Bielska-Białej przez wojska radzieckie. Jedni nazywają to „wyzwoleniem”, inni przejścia z okupacji niemieckiej pod gorszą jeszcze okupację radziecką.
Porównywanie dwóch „okupacji” jest ryzykowne. Zgodzę się, że „okupacja radziecka” była chyba skuteczniejsza w likwidacji inteligenckiej „elity”. W małej części była to likwidacja fizyczna, raczej chodziło o zastraszenie i odebranie głosu. Pod tym względem zmierzamy w tej chwili w tym samym kierunku, choć jeszcze nie środkami najbardziej drastycznymi.
Odsyłam do książki Rok 1945 – Wojna i pokój Grzebałtowskiej. Jeżeli ktoś wątpi, że to było wyzwolenie, niech tę książkę przeczyta. Wyzwolenie było dla wielu bardzo bolesne, w czym „zasługa” w mniejszym stopniu krasnoarmiejcom niż nowej władzy rodzimej. Duża zasługa także ogólnemu zwyrodnieniu wojennemu. Udział żołnierzy wyklętych też jest spory.
Wiadomo, że czerwonoarmiści gwałcili i rabowali. Na ziemiach niemieckich mieli do tego „prawo” nadane przez Stalina, na ziemiach polskich różnie w zależności od dowódców, ale często przyzwolenie było.
Jednak największa sprawa to przywiezienie nowej władzy szybko uznanej przez Zachód. Nazwanie tego okupacją to wielkie nadużycie. Stalin znał historię. Wiedział, że car zawsze miał kłopot z „Polaczkami”. Miał też świeżą nauczkę z bezpośrednim sąsiedztwem silnych Niemiec. Wolał mieć Polskę niepodległą pod swoją dominacją jak za Katarzyny II do rozbiorów. Czy ktokolwiek twierdzi, że Polska do 1772 roku była pod okupacją rosyjską?
Dzień dobry 🙂
kawa
Szanowni Państwo,
jako marszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, sprawującego opiekę nad Polonią i Polakami za granicą, zwracam się do wszystkich Rodaków na całym świecie z apelem o (…) dokumentowanie i reagowanie na przejawy antypolonizmu, krzywdzące nas sformułowania i opinie. Proszę o powiadamianie naszych ambasad, konsulatów i konsulów honorowych o pomówieniach naruszających dobre imię Polski.
https://www.senat.gov.pl/aktualnosci/art,10422,list-marszalka-senatu-do-polonii-i-polakow-za-granica-w-zwiazku-z-ustawa-o-ipn.htm
Tetryk 56,
Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili (Edmund Burke)
Dlaczego ludzi, którzy niczego dobrego nie robią, nazywa się dobrymi? Nie wystarczy nie mordować, żeby być dobrym. „Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust” głosi Apokalipsa. Literatura, za życiem, zna wielu grzeszników, którzy w sytuacji ekstremalnej są zdolni do wielkich poświęceń. Np. w Nosorożcu człowiek znany z ulegania słabościom, grzesznym i potępianym przez znajomych, okazał się jedynym, który nie uległ prawdziwemu złu.
Jest mnóstwo rozważań na temat „zimnych” i „letnich”. „Letni” to ci dobrzy ludzie, którzy w trudnych sytuacjach stają się podli, a w normalnych czasach niby nie robią nic złego. Zdaniem myślicieli wiedzą, że nie są dobrzy, ale im to nie przeszkadza. Zwykle udają dobrych.
Konstanty Gebert napisał list do Akcji Demokracji z podziękowaniem dla sygnatariuszy listu „Do przyjaciół Żydów”. Pisze, że póki my, sygnatariusze, w Polsce jesteśmy, on wytrzyma, przetrzyma i ścierpi sprawców obecnej nagonki. Nagonki przeciwko Żydom, ale także przeciwko nam.
Myślę, że wszyscy Polacy – Żydzi potrzebują takich wyrazów poparcia. Ostatnio staje się to moją obsesją wynikającą z faktu, że nie jestem w stanie pojąć dzielenia moich współobywateli według kryterium pochodzenia. Myślę głównie o tym, czy ci ludzie wierzą w jakieś spiski żydowskie czy tylko udają dla celów politycznych czy dla lepszego samopoczucia. Najczęściej chyba dla przypodobania się władzy, zupełnie jak w 1968.
Wiem, że podpisujemy wszystkiego tyle, że mamy często już serdecznie dość, ale są takie chwile, ze nigdy nie jest zbyt dużo
https://naszademokracja.pl/petitions/do-przyjaciol-zydow?bucket
Dekomunizacja à la PiS 😯 http://www.dziennikwschodni.pl/zamosc/dla-nich-to-bohater-dla-wojewody-osoba-symbolizujaca-komunizm-nie-chca-zmiany-nazwy-ulicy,n,1000213635.html
A przy poprawianiu nazw ulic mogli by pozmieniać wszystkie ul. Rodziewiczówny na bardziej zrozumiałe ul.Rodzi Dziewiczówny, albo po prostu na ul. Najświętszej Maryi Panny.
Miszka był w niewoli niemieckiej; po powrocie do ZSRR trafiłby do łagru albo i pod mur. Widać wojewoda i IPN słabo znają historię wschodnich sąsiadów. Ksywka Tatar i pochodzenie krymskie sugerują określoną narodowość mocno prześladowaną w ZSRR.
🙂 🙂 🙂 optymistyczne brykanie
fikanko brykanko 🙂
piatek wstal slonecznie, a to super jest
brykam fikam
😀
Komu słonecznie, temu słonecznie. Musiałem rozpocząć dzionek odśnieżaniem przed wyjazdem do pracy 🙁
Można powiedzieć, że też miałem fikanko brykanko 🙂
Jak zwykle brykałam porannie po prasie.
A ja brykałem po komputerach użytkowników 😉
Oj, czuję, że Wy się jeszcze dobrykacie. „Do dzieła, Narodzie” wołał poeta, a nie „do bryki”.
Ja nie mogę wykrzesać z siebie skrawka optymizmu, więc uciekam w plany wyjazdu do Hiszpanii w pierwszej połowie kwietnia, ale i to jakoś mnie nie pociesza.
Trza popracować.
Będzie dobrze, Siódemeczko.
Może taka łaźnia jest nam potrzebna.
Ważną cechą brykania jest jego tryb niedokonany. Kiedy mnie coś dopada, czy wirus, czy bakteria, czy PiS, ktoś mógłby powiedzieć, że się dobrykałam – ja mówię, że to tylko etap. I brykam dalej. Bo bez brykania, to co to za życie?
Mam nadzieję, że będę brykała do końca, a nawet jeszcze dłużej 😉
Ja chyba jestem Kłapouchy.
I w zasadzie chyba nie chodzi nawet o rekonstruktorów przy władzy, tylko o współobywateli.
Jasne, że nie wszystkich, ale w swojej masie przerażających.
A bo, Siódemeczko, nam się wydawało, że to już jest naród obywateli, a to ciągle jeszcze narodek suwerenów na zagrodach.
O to nam chodzi. Pan Marian Turski wie, o czym mówi.
http://wyborcza.pl/10,82983,23025344,przeciwstawiac-sie-nie-dawac-sie-opamietac-sie-probowac-powstrzymac.html
Zycie bez brykania jest pomylka
Nawet jesli nie brykamy osobiscie
(Nisia)
pan Mazowiecki, czarujaco przespacerowal sie po czerwonym chodniku, wie kiedy isc w prawo lub lewo, super. czar prysl jednak jak otworzyl buzie, stare klamstwa i z uporem powtarzane polprawdy taki aparatczyk dobrej zmiany.
Bywa
a u nas socjaldemokracja w badaniach opinii na rowni pochylej, juz tylko 16% poparcia, a AfD ma stabilne 15 i moga robic co chca, 15 stoi i juz. dozyje SPD kolejnych wyborow?
Rysiu, pan Morawiecki. Poza tym wszystko się zgadza.
dziekuje Haneczko, typowa freudowska pomylka 🙂 😀
przepraszam Pana Mazowieckiego
Rysiu, lalka „Szydło” to był dość wczesny prototyp. Nowy wariant rusza się sprawniej i nie ma broszek, ale naprawą ścieżki dźwiękowej chwilowo nikt się nie zajmuje.
Jeszcze raz pod wpływem Rysia: nie zbraknie specjalistów, którzy przypiszą kłopoty SPD osobowości Schulza, ale częstość przywoływania przez jej wodzów jej 140-letniej historii sugeruje, że kłopoty są głębiej osadzone. Żaden rozsądny bank nie będzie domagał się wiary w słuszność swojej polityki dlatego, że jest bardzo stary.
Jest tu coś dziwnego, z 16 Landów (i wolnych miast) rządzi w 11, w bardzo różnych koalicjach – może ten brak jasności ideologicznej zniechęca wyborców?
andsol ” (…) ale naprawą ścieżki dźwiękowej chwilowo nikt się nie zajmuje.” nie tylko ze nie naprawiaja, ale wyglada na to, ze wymyka sie jakiejkolwiek kontroli (co za bzdury wygadywal w Monachium).
SPD jest stare i tak porusza sie, w landach wschodnich maja przecietnie polowe tego poparcia co AfD. to niepokojace jest.
przepraszam, ale po niemiecku, ciekawie o SPD: http://www.deutschlandfunkkultur.de/die-spd-in-der-krise-fundamental-orientierungslos.996.de.html?dram%3Aarticle_id=410955
Może naprawdę historia kołem się toczy i wszyscy odkrywają Amerykę od nowa. Doświadczenia poprzednich pokoleń nie mają znaczenia, bo to było dawno i nikogo nie obchodzi?
Albo jak nasz wykształcony premier bierzemy fakty, bez kontekstu historycznego i wypowiadamy głupoty.
tak Siodemeczko, tylko, ze ja (my) robie to prywatnie, a nie reprezentuje Panstwo.
Co oni sobie mysla, co maja w glowach:
Adrian Zandberg
21 Std. ·
Dziś, podczas oficjalnej wizyty w Niemczech, polski premier złożył hołd hitlerowskim kolaborantom.
Mateusz Morawiecki upamiętnił jednostkę, która otwarcie współpracowała z Gestapo. W sztabie Brygady Świętokrzyskiej służyli jako oficerowie łącznikowi esesmani. Kolaboranci dostawali żywność i uzbrojenie od Niemców, prowadzili z nimi wspólne, skoordynowane działania wojskowe. W szeregach brygady prominentną rolę odgrywał współpracownik Gestapo, Hubert Jura, skazany przez Armię Krajową na karę śmierci za zdradę ojczyzny.
Kult jednostki, która współpracowała z Gestapo, jest obrzydliwy moralnie. Ale gest Morawieckiego będzie miał też konsekwencje dyplomatyczne. Mówiąc wprost: czcząc takie postaci, Morawiecki kompromituje nas wszystkich i przyprawia Polakom metkę hitlerowskich kolaborantów.
Być może dla pana premiera współpraca z gestapowcami jest akceptowalna. Ja pamiętam, że Armia Krajowa karała hitlerowskich kolaborantów wyrokiem śmierci. Być może Hubert Jura albo SS-Hauptsturmführer Paul Fuchs z Gestapo to bohaterowie premiera Morawieckiego. Moi nie. I myślę, że nie jestem w tym odosobniony.
Mozna bylo zlozyc kwiaty Rodzenstwu Schollow, tylko czy to pasowaloby do dzisiejszej narracji historycznej rzadzacych ?
Nie można. To była Biała Róża, symbol nienawiści.
Ciekawy wiersz, prezentujący starą prawdę o punktach siedzenia: połóżmy go na stole i siądźmy po dwóch stronach…
http://madagaskar08.pl/blog/2018/02/18/wspolczesnie-wierszem/
Dobry wiersz Tetryku.
Rysiu, mam na myśli, że prywatne przekonania innych osób, zaczynają wywierać wpływ na państwo, czyli na Ciebie i na Mnie.
Jak słucham tego niezdarnego języka dziennikarzy przepytujących zaproszonych komentatorów, czy Morawieckiemu zabrakło empatii, to ręce mi opadają.
Ponownie czytam Alinę Margolis-Edelman.
Tego się nie da bez kołka w zębach, ale czytam.
A ja „Farby wodne” Lidii Ostałowskiej.
Spokojny opis, ale ciężko mi idzie, bardzo po kawałku.
Na Oko Press wywiad z Aliną Skibińską z Centrum Badań nad Zagładą Żydów. Straszne.
To trochę a propos tego wiersza. Oczywiście, podczas wojny warunki były inne. Ale zestawienie samo się nasuwa.
Straszne,Doro.
A tu o oczywistych faktach trzeba pouczać premiera i rządzącą koalicję.
Oświadczenie Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP.
http://jewish.org.pl/wiadomosci/oswiadczenie-zgwzwrp-ws-wypowiedzi-premiera-morawieckiego-w-monachiumstatement-of-the-union-of-jewish-communities-in-poland-in-regards-to-the-words-of-the-polish-prime-minister-mateusz-morawiecki/
Dzień dobry! Kawa, herbata, a nawet pół litry, jakby kto potrzebował. Nie było mnie dwa tygodnie (zaraz zresztą się przepakuję i lecę dalej), a w tym czasie w lutym nastąpił Marzec (jak tu nie wierzyć w globalne ocieplenie?), Polska wstała z kolan i stała się moczarstwem, Morawiecki tak intensywnie ociepla, że już się pali tu i ówdzie, zima zamiast odejść grozi nawrotem i mrozami. Что делать? Как жить?
Wypraszam sobie kwestionowanie wiedzy historycznej Mateusza Morawieckiego. Ukończył studia filozoficzno-historyczne na Uniwersytecie Wrocławskim i doskonale musi wiedzieć, co to była Brygada Świętokrzyska. Z drugiej strony Zandberg przegina w drugą stronę. Brygada Świętokrzyska walczyła przede wszystkim z AL i partyzantką radziecką. Zdarzało się natrafić na radzieckie patrole wywiadowcze i je likwidować. Często rozbijała oddziały BCh. O tym, jak mało dla partyzantów znaczyła orientacja polityczna wierchuszki, świadczy fakt, że wielu partyzantów z rozbitych oddziałów AL czy BCh przyłączało się do Brygady Świętokrzyskiej.
Współpraca z gestapo to sprawa skomplikowana. Do zimy 44/45 jej nie było, aczkolwiek widoczna była tolerancja Niemców dla BŚ. Brygada rozbiła wiele małych patroli niemieckich, stoczyła też klika większych potyczek i jedną bitwę. Po żadnej z nich nie było niemieckich wypraw represyjnych, były natomiast meldunki o działaniach brygady przeciwko komunistom, za które NSZ były bardzo chwalone. Wielokrotnie Niemcy zdejmowali swoje patrole z tras przemarszu brygady.
Ścisła współpraca zaczęła się od oficera do zadań specjalnych, Huberta Jury. Nie wiem, bo różnie o tym piszą, czy Jura nawiązał tę współpracę na rozkaz dowódcy, czy był po prostu agentem gestapo. Tak czy inaczej jego działania były zgodne z polityczną czapką NSZ.
Wśród oficerów priorytety były różne. Dla niektórych priorytetem była walka z Niemcami i ci oficerowie sprzeciwiali się ewakuacji z Niemcami. Jura tych ludzi mordował. Też nie wiem, czy za przyzwoleniem dowództwa, ale podejrzewam, że tak. Przed ewakuacją współpraca z Niemcami była już pełna, bo bez niej wycofanie na Zachód nie byłoby możliwe. To, że BŚ ostatecznie przedostała się przez Czechy do wojsk amerykańskich, też było zasługą Niemców, choć w ostatnich dniach groziły starcia z jednostkami niemieckimi, które nie wdawały się w analizy motywacyjne ludzi w polskich mundurach. Przy okazji BŚ wyzwoliła obóz koncentracyjny w Holiszowie uwalniając ok. 1000 więźniarek, w tym większość Żydówek, które SSmani właśnie mieli eksterminować. Około 200 wziętych do niewoli brunatnych strażników przekazano Amerykanom.
Polska prasa prawicowa uważa, że za Holiszów BŚ powinna mieć drzewko w YV. To już szczyt aberracji. Zasługa niewątpliwa, ale nie widzę w niej motywów humanitarnych. To była tylko karta przetargowa do dobrego potraktowania przez Amerykanów.
A gdzie konkretnie „Zandberg przegina w drugą stronę”, Stanisławie?
Czy to już jest po prostu odruch Pawłowa na dźwięk nazwiska Zandberg czy też nazwy Razem?
Z tekstu Zandberga wynika, że Brygada Świętokrzyska współdziałała z Niemcami prowadząc wspólne działania bojowe i otrzymując od Niemców uzbrojenie. Moim zdaniem nie ma na to dokumentów. Są natomiast dokumenty na potyczki BŚ z Niemcami. Są też na pracę Jury dla Gestapo, ale to nie to samo co wspólne działania bojowe. Nie zmienia to oceny BŚ jako formacji wybitnie szkodliwej i zdradzieckiej, ale każde odstępstwo od tego, co udokumentowane, jest przeginaniem.
Kult BŚ obok kultu żołnierzy wyklętych takich jak Bury czy Ogień mówi dużo o pisowskiej wizji polskości. Nie da się tego nazwać patriotyzmem w żaden sposób.
Nie tylko MM. Sejm przez aklamację uczcił rocznicę powstania NSZ. Nie wiem, czy nie znają historii czy to oportunizm. Przypodobanie się elektoratowi? Chyba pisowskiemu, bo ja na nikogo takiego, kto czci NSZ, nie zagłosuję.
Dla ścisłości Jura został relegowany z AK chyba w 1943 roku i od tego momentu swój oddział partyzancki prowadził jako własną Organizację Toma. Do NSZ go wówczas nie przyjęto. Mordował komunistów, ukrywających się Żydów, a potem oficerów NSZ, którzy podporządkowali się AK. Do BŚ jego organizację przyjęto dopiero przed planowaną ewakuacją. Z gestapo współpracował już wcześniej i otrzymał od gestapo willę w Kielcach jako swoją rezydencję. Jego współpraca z gestapo musiała być znana w NSZ, gdy go przyjmowano do BŚ. Jednak go przyjęto w zamian za pomoc Niemców w ewakuacji. W ramach tej pomocy BŚ otrzymywała od Wehrmachtu m.in. pełne racje żywnościowe.
Jak można się dziwić, że rząd toleruje „Dumę i Nowoczesność” skoro czci Brygadę Świętokrzyską.
Stanisław (12:25): Z tekstu Zandberga wynika, że Brygada Świętokrzyska współdziałała z Niemcami prowadząc wspólne działania bojowe i otrzymując od Niemców uzbrojenie. Moim zdaniem nie ma na to dokumentów.
Najpierw czytać, potem pisać.
Kłapouchy chyba jest moim ulubionym bohaterem Kubusia Puchatka.
Znalazłem mój egzemplarz KP. Uczyłem się na nim czytać (i pisać) znając na pamięć spore fragmenty. Potem robiłem „notatki”. Pod rysunkiem Kłapouchego odzyskującego ogon widnieje mój podpis „KAPUHY” wykonany brązową kredką.
Wracając do ustawy, słyszałam zdanie (nie wiem, czy uprawnione), że poszły już szeroko słuchy o książce, która ma się ukazać w marcu, a o której w ostatnim numerze „P” wspomniał w wywiadzie prof. Jan Grabowski. Książka jego i Barbary Engelking nazywa się „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”, a wyniki tych badan (prowadzonych przez pięć lat) są po prostu druzgocące. Ktoś wysnuł taką teorię, że pisiaki zwiedziały się o tym i zapragnęły zapobiec pożarowi, którym to groziło. Oczywiście, jak to zwykle u pisiaków, wyszło dokładnie na odwrót.
A jeszcze: dziś w „Ale Historia” przedrukowano fragmenty książki Joanny Tokarskiej-Bakir o pogromie kieleckim. Obala ona tezę o inspiracji komunistycznej. Było, można powiedzieć, wprost przeciwnie: milicyjni inspiratorzy z Komendy Wojewódzkiej w Kielcach tak naprawdę wywodzili się w większości z… NSZ.
Babilasie, zwykle czytam przed pisaniem. Nie negowałem współpracy BŚ z Niemcami tylko udokumentowanie wspólnych działań bojowych. Przywołany tekst jest świadomym przeinaczeniem faktów polegającym na utożsamieniu z BŚ Organizacji Toma. OT współpracowała z gestapo od początku swojego istnienia. Gestapowiec Fuchs, o którym mowa w tekście, był oficerem prowadzącym Huberta Jury. Niektóre z historii opisywanych w tekście są udokumentowane, inne pochodzą z różnych niby relacji. Jura został przyjęty do BŚ na przełomie stycznia i lutego 1945 roku i potem dopiero można mówić o jakiejś obecności Fuchsa w BŚ, ale raczej wygląda na to, że był on przedstawiony przez Jurę jako łącznik niemiecki bez ujawniania jego gestapowskiej roli. Przecież ja współpracy NSZ z Niemcami nie neguję, jak i sprzeciwiam się jej czczeniu. Po prostu należy oddzielać fakty od mitów.
Dwa dni wcześniej były już info z książki Joanny Tokarskiej-Bakir.
Jak zwykle, to nie my, to oni, a jeżeli już my, to podeszli nas inni i wykorzystali.
Nie mam sił już tego komentować, bo mnie wszystko w środku boli.
Przez tych wszystkich baranów nigdy z tego nie wyjdziemy.
A propos moczarstwa (znalezione u Jana Hartmana): https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10209677432806241&set=a.1272540187251.34108.1642315549&type=3&theater
Ukochana dostała wczoraj 8 maili od kuzynki z Francji z linkami do prasy francusko, angielsko i niemieckojęzycznej traktującej obszernie o wypowiedziach Morawieckiego. W dwóch były zdjęcia z cmentarza. Kuzynka pytała, co to za grób, bo wyczytała, że polskich nazistów i zupełnie tego nie może pojąć. Pytająca jest starsza ode mnie o jakieś 6 lat, a wyjechała z Polski w latach 60-tych. Pomyślałem sobie, że to jest zupełnie nie do pojęcia dla mieszkańców Polski, natomiast dla mieszkańców krajów zachodnich ta niepojętość musi być zwielokrotniona.
Jeżeli chodzi o wizerunek Polski PiS dokonał rzeczy, które wydawały się absolutnie niemożliwe.
Dzień dobry,
kawa
No cóż, jaki PiS taki wizerunek. Nigdy nie miałem złudzeń co do prezesa i elektoratu.
Ago, dziękuję za obecność na wieczorze autorskim Ewy 🙂
juz bylem za oknem, i zimno jest bardzo, bardzo, bardzo
🙂
herbata na przemarzniecie 😀
bryk bryk
Stanislaw W dwóch były zdjęcia z cmentarza.
Patrze na te zdjecie w moich szeleszczacych i widze Premiera stojacego na bacznosc w glowa uchylona w wyrazie szacunku. Tu, mowi to zdjecie, leza bohaterowie mojej historii, tu oddaje czesc poleglym, tym ktorzy mieli podobne (lub nawet calkowicie identyczne) poglady swiatopogladowe. A tam leza mordercy Zydow, tylko dlatego, ze byli Zydami, mordercy partyzantow AL i Batalionow Chlopskich, tylko dlatego, ze mieli czelnosc miec lewicowe poglady i nie ulegli zatruciu propagandy Kolbe. Ten stojacy na bacznosc pan, zlozyl te wiazanke kwiatow w imieniu WSZYSTKICH obywateli, ze stanowiska jest bowiem reprezentantem Polakow. Nie prywatnie, ja Morawiecki, tylko oficjalnie ja za Polakow. Bywa.
To prawda. On złożył te kwiaty w imieniu nas wszystkich. Nie ważne, że wybrał go tylko Kaczyński, którego nikt nie wybierał na szefa partii ani na naczelnika państwa. Formalnie dla świata misję tworzenia rządu powierzył mu Prezydent, który w wyborach uzyskał ponad 50%, a Sejm udzielił votum zaufania. Nawet wstyd pisać petycję, że się nie chce mieć nic wspólnego z takim premierem.
W zasadzie to ja jestem inny sort i nie chcę mieč nic wspólnego z tym sortem i jego państwem. Wykluczam się z niego i nie uznaję.
Bardzo celne „moczarstwo” Babilasa.
Akolita PiS, człowiek, który wprowadził narodowców do sejmu, podzielił się z widzami telewizji noszącej ksywę „publicznej” wykwitem swojego umysłu:
Gdyby Polacy odrzucili (nowelę ustawy o IPN – PAP) pod wpływem Izraela, kalkulując, że nie dostaniemy pieniędzy, albo coś takiego, to byłby właśnie dowód na szmalcownictwo: że sprzedaliśmy prawdę i sprzedaliśmy godność.
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/kukiz-odrzucenie-ustawy-o-ipn-pod-wplywem-izraela-byloby-dowodem-szmalcownictwa/40p1kzw
Niedługo będzie na to inne określenie niż „moczarstwo”. Może być gorzej. Pobili Żydówkę, więc trzeba było wezwać policję, a ta ją wzięła w obroty. To chyba normalne, że po bójce wzywa się policję. Powinna jeszcze odpowiadać za naruszenie nietykalności cielesnej bijących, jak w sprawie Frasyniuka. Prawo nie może być łaskawsze dla Żydów niż dla legendy przemian ustrojowych.
Myślenie dziewiętnastowieczne jest trudne do zniesienia. Ale w dziewiętnastym wieku z tym myśleniem szła w parze jakaś kultura. Dziewiętnastowieczne myślenie w parze z niewyobrażalnym chamstwem to już przekroczenie ludzkiej wytrzymałości.
Kukiz myli wpływ logicznego myślenia z wpływem Izraela. Tę ustawę wymyślił (a może tylko nadał kształt ostateczny, bo podobno produkt wyjściowy był inny) kompletny idiota. Cofnąć nakazywała po prostu logika. W duchu tej ustawy kodeks karny można zamknąć w jednym artykule „Kto jest niegrzeczny, podlega karze ograniczenia lub pozbawienia wolności od 3 miesięcy do dożywocia albo karze śmierci.”
Rzecz w tym, że prokurator i podległy mu sąd mogą decydować, co zasługuje na karę i jaką, a co nie. Miało być „Lex polskie obozy śmierci”, a według mnie „polskie obozy śmierci” pod tę ustawę nijak nie podpadają. Naprawdę miało być Lex Gross i jest lex Gross, chyba że prokurator postanowi inaczej i uzna pisanie Grossa za pracę naukową.
Miłe Panie i Panowie Bardzo Mili (że tak Młynarskim zagaję), z przykrością obserwuję, jak nam polityka zaczyna dawać objawy różne, z których najmniej nieprzyjemne jest uczucie niemożności przebudzenia się z koszmarnego snu. Potem to już są zupełnie somatyczne bóle, skurcze, niestrawności, i temu podobne. Są na to dwie metody – albo trzeba było zająć się polityką zanim ona zajęła się nami, albo posłuchać rad Romana Kurkiewicza z szóstego numeru tygodnika “Przegląd”, które tutaj zacytuję in extenso:
Zmienić priorytety, przekuć miecze na lemiesze i tablice do nauki. Inaczej się uczyć. Więcej śpiewać i tańczyć. Częściej grać w piłkę, a nie kibicować innym, zawodowym piłkarzom.
Ćwiczyć praktyczne umiejętności – sportowe i rzemieślnicze, artystyczne i wielopokoleniowe.
Nabrać dystansu do mediów i tego, co niesie czarna dziura mediów społecznościowych. Poznawać sąsiadów, tych z domu, ulicy, miasta, wioski i kraju obok. I tych dalszych. Wspierać się. Nie oceniać. Bardziej doceniać. Podawać rękę i ustępować miejsca.
Tworzyć różnorodne formy bycia w rodzinie albo umieć być samemu. Czytać, leniuchować, spacerować. Kultywować odpoczynek.
Nie mieć jednej opowieści o świecie, bo taka nie istnieje.
Znać drzewa i ptaki.
Tęsknić za utopią.
Dokładać do niej swoje kamyczki i gałązki.
Patrzyć, dotykać, wąchać. Nie celować, nie strzelać, nie bić, nie obrzucać wyzwiskami.
Śnić. Żyć. Być.
Bez amen.
Jasne, Babilasie, można nie zauważać rzeczywistości.
Poczekam na opinię PA, jeżeli potwierdzi, że ma dosyć polityki w równym stopniu co Ty, to przestanę pisać.
Żyjemy jednak w różnych światach i na tym zakończę.
Irku, cała przyjemność po mojej stronie. 🙂 Cieszę się, ze wychynąłeś, ale lepiej nie wychylaj się za bardzo. Spod kołdry. Bo tak mi się wydaje, że powinieneś pod nią trochę pobyć.
Ależ Siódemko, mnie chodziło tylko o podkreślenie, że życie ma wiele innych aspektów, oprócz polityki. A skoro polityka nam szkodzi na nerwy i zdrowie, to może lepiej sobie nie szkodzić? Pisz, proszę, o czym tylko chcesz, kiedy tylko chcesz, i jak tylko chcesz. Ja wiem, że problem shared is problem halved, tyle że te poczucie bezsiły i beznadziei jest strasznie deprymujące. A te inne światy, o których wspomniałaś, to one nie są tak daleko, bo w naszej głowie. Krótki spacer.
Wiesz, Babilasie, ja mam ciągle w głowie – zachowując stosowne proporcje – obraz płonącego getta w Warszawie i karuzeli, jako bardzo istotnego dla mnie symbolu.
Nie umiem się cieszyć życiem, chociaż staram się i wiem, ze być może mało mi go zostało.
Po 1989 roku organizowałam różne rzeczy na Woli-Bemowie, między innymi szukałam kandydatów do samorządu i organizowałam spotkania z ludźmi. Byłam zupełnie sama, nikogo to kompletnie nie obchodziło.
Działałam z ramienia Komitetu Obywatelskiego, kandydaci zostali wybrani w wyborach, ale ta samotność i obojętność ludzi ciągle we mnie tkwi i znajdowała potwierdzenie jeszcze wiele razy.
Później na emeryturze (to już 15 lat) starałam się jakoś przyczynić do zmiany postaw w KK, który uważam za głównego winnego antysemityzmu na świecie.
Kiedy wydawało się nam, że sprawy pomału idą w dobrym kierunku, nagle maski opadły i jeszcze na dodatek na ulice wyległ kwiat patriotów.
Ludzie KK im błogosławią, a władza przytula do piersi.
Nie poznaję kraju, w którym żyję, a Ty proponujesz, odpręż się, zrelaksuj, ciesz się życiem.
Nie umiem w tych warunkach.
Dzień dobry 🙂
kawa
Siódemeczko, sprawy o których piszesz bolą. Ale nie wolno nie cieszyć się życiem. To jest Twoje życie, nie żadnego KK, KOD- u, PiS-u etc.
🙂 🙂 slonecznie mocno przy -3°
koniecznie fik fik brykanko fikanko 🙂
dostalem ptasie mleczko (kalorie, potrzeba mi), zapomnialem jak smakowalo, czy recepture zmieniono?
Zmieniono, Rysiu. Niestety, kolejna „dobra zmiana”.
Przyniesione z forum GW: „White Power Point” (wiadomo o kim) 😈
A skądinąd jeszcze: see you later perpetrator 😛
Ja nie wiem, jak smakuje teraz ptasie mleczko, bo nie jadam słodyczy.
Kiedyś bardzo lubiłam chałwę Wedla, była puszysta i krucha, rozpływała się w ustach. Sprzedawali ją na wagę.
Mieszkałam niedaleko fabrycznego sklepu Wedla na Pradze.
Nie można żyć ciągle na baczność i z zaciśniętymi zębami.
Trzeba zewsząd chwytać bąbelki powietrza, a te bąbelki to wcale nie są rzeczy drobne.
Ja ratuję się muzyką, to skuteczne.
No i nie oglądam trucizny w TVPiS.
Odkąd nastał Kurski TVP przestała dla mnie istnieć.
Doro, Dywanik też otula.
Jak już tak muzycznie, to Młody poleca „Coco”.
Jutro trudny dzień.
Irku, poproszę o antydepresyjną kawę.
Nie, żeby mi groziła depresja, ale tak na wszelki wypadek.
Dzień dobry,
Byłem dzisiaj u lekarza, zamówiłem wizytę, ale nie wiedziałem na kogo trafię, potrzebowałem jedynie wznowienie recepty na niezbędne mi pastylki. Po wstępnych formalnościach załatwionych przez pielęgniarkę przyszedł do mnie lekarz. Bardzo młody, niemal na lekarskim stażu. W jarmułce, imię i nazwisko rosyjskie.
Przywitał się, spojrzał w papiery. Jesteś Polakiem? Tak, tam się urodziłem i wychowałem, bo co mogłem innego powiedzieć. Poświęcił mi bardzo dużo czasu, badał długo i dokładnie, a przy tym był bardzo miły. Nasz wzrok często się spotykał, nawiązaliśmy niemy kontakt wzrokowy jaki nieczęsto się zdarza. Po skończonej wizycie wyciągnął do mnie rękę, wstałem i podałem swoją. Przytrzymaliśmy się w tym uścisku dłoni dużo dłużej niż wymagała tego wizyta w lekarskim gabinecie. Bez słów rozumieliśmy się doskonale. On wiedział i ja wiedziałem.
I to było dla mnie, a chyba i dla niego, tak optymistyczne i budujące, że znów uwierzyłem, że nie wszystko stracone…
I to są chyba te bąbelki, o których mówi Haneczka.
Dobranoc 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Wzruszyłem się
Ja też. Dzięki.
No i Irek graficznie spuentowa: to anioły dosypują bąbelki.
Dziękuję za bąbelkowego janiołka 😀
Och, bąbelki! Dużo bąbelków. 🙂
Nabąbelkowane dobranoc 😀
Dzień dobry 🙂
kawa
Serdeczne pozdrowienia dla Nowego
Białoruś dodaje nam koloru i kofeiny, do tego jego władze chwalą naszą władzę.
-10. Noc dobroci dla Kotów. Zostają w domu.
Kolejny (po irlandzkim „cash for ash”) skandalik z odnawialną energią w tle.
Tymczasem wiosna dała po hamulcach. Ale się nie daję: w przyszły weeekend wysiewam pomidory/papryki.
A w międzyczasie BBC pokazuje ośmioodcinkowy „Troy: Fall of a City”, którego pierwsza część rozczarowuje. Helena taka, jak to się teraz mówi, MILFa raczej. Parys też raczej bardziej leciwy niż u Homera. No, ale może się jakoś rozkręci.
Niczego nie wysiewam. Jak ptaszę niebieskie czekam, aż samo urośnie…
To dostaniesz, jak to się po poznańsku mówi, flance.
Babilasie, wyhodowałeś wdzięcznego sępa.
Gdyby ktoś chciał się rozerwać http://natemat.pl/230991,czy-sa-piosenki-o-smolensku-w-toruniu-bylo-oratorium-szlakiem-ikara
Ikar pasuje. On ponad poziomy, tamci poniżej. Rezultat taki sam.
Ikara nie dostrzegłem. Chyba go trafił szlag.
Dzień dobry 🙂
kawa
Irku, jesteś bezkonkurencyjny 😆
Za tydzień w poznańskiej operze premiera dawno nie stawianych „Śpiewaków norymberskich” Wagnera. Pal diabli, że dyrekcja przeliczyła się z budżetem (nie po raz pierwszy, że przypomnę 'Semiramidę’ z Ewą Podleś za kadencji Radomskiego/Jabłońskiego, bodaj w roku 1994) i dziaduje w trybie zbiórki publicznej.
Ciekawszy jest eksces telewizji Republika demaskujący antypolskie knowania poznańskiej opery, która obsrywa rocznicę odzyskania niepodległości za pomocą tego nazisty Wagnera. Co więcej, przenikliwie zagląda się w rozporek dyrygenta, dochodząc do druzgocących, choć nieco sprzecznych („izraelski muzyk” versus „niemieckie kierownictwo muzyczne”) wniosków. Znaczy Jankiel zagra nam Horst Wessel Lied.
A przecież można było zaczerpnąć szeroką chochlą z olbrzymiego garnca kultury narodowej (chociażby jak dyrektor Peryt, który właśnie odpalił w Polskiej Operze Królewskiej „Nędzę uszczęśliwioną”): telewizja Republika podaje listę dzieł wskazanych do wystawiania (z własnymi komentarzami: „genialne”, „arcydzieło”), twórców właściwej proweniencji i prawidłowego wyznania.
Pod artykułem podpisana jest niejaka Celina Martini (Poznański Klub Gazety Polskiej im. gen.pil. Andrzeja Błasika). Pani ta dawniej rezydowała w Koszalinie (stąd te protekcjonalne uwagi o poznańskim „średniej wielkości prowincjonalnym teatrze operowym” – przy koszalińskiej operze chowają się przecież Covent Garden i La Scala) i pod panieńskim nazwiskiem (Monikowska) występowała w kabarecie „Koń Polski”. Cóż, głupota przeszła z kłusu w galop.
A tak w ogóle, to rzecz ma wymiar optymistyczny. Skoro oni mają takie kadry… (że przypomnę jeszcze Temidę dwojga nazwisk), to raczej niewiele zwojują, przynajmniej w obszarze krytyki teatralnej.
Myślę, że do „spieprzyć” Młynarskiego trzeba dodać „splugawić”. Z naciskiem na „splugawić”.
Celina Monikowska… coś mi dzwoni. Zdaje się, że sto lat temu była pianistką? Ale chyba coś nie wyszło…
Tekścik w istocie cycuś. Z tymi reżyserami zresztą to akurat nie sprawka Chmury, ale pani dyrektor Renaty Borowskiej-Juszczyńskiej, która idzie tropem maltowym (pracowala kiedyś w Malta Festival).
A spotkamy się w przyszłą niedzielę? Ja się wybieram. Mam nadzieję, że dojdzie do tej premiery i że tory kolejowe do reszty od tego mrozu nie popękają. Zwłaszcza że w przyszły weekend ma już być trochę cieplej.
A „Śpiewacy” nie tylko są „dawno nie stawiani”. Oni nie byli „stawiani” jeszcze nigdy w Polszcze, nawet przed wojną.
Właśnie szperając za losami pani Celiny trafiłam na taką ciekawostkę sprzed 15 lat:
http://www.czestochowa.um.gov.pl/urzad/newsy/biurop_more?identyfikator=2171
Pani Celina reprezentuje tu Egipt. 😉
Fajna lista w ogóle, nie zdziwiłam się spotkawszy na niej kilka moich miłych koleżanek, ale też dużo ciekawych i ważnych postaci ze świata muzyki i nie tylko.
Wiecie co? Wiem, co się dzieje, ale nijak nie mogę uwierzyć.
To jakaś inna rzeczywistość. Niemożliwa, a jednak istniejąca. Na żywo przerabiam znaną z lektur historię.
Gabryś to nie ma patentu na nieomylność, ale publicznie twierdzi, że:
„Ta opera z jakichś dziwnych powodów nie była w Polsce wystawiana od lat 30. ub. wieku. To piękna opera, ale będzie wymagała od nas wytężonej pracy, będzie nas też dużo kosztowała” – powiedział dyrektor artystyczny teatru Gabriel Chmura.”
Tutaj smutne rezultaty zbiórki. Sama pani dyrektor hojnie i szczodrze wsparła projekt kwotą dwudziestu złotych (pierwsza wpłata, inicjały RBJ). Podobno na pracowników teatru, zarabiających, jak powszechnie wiadomo, kokosy, wywierano delikatną presję w kierunku udziału w zrzutce.
Dzień dobry 🙂
kawa
Z jeszcze innej beczki. Od czasu tragicznych wydarzeń pod Nanga Parbat cała Polska żyje himalaizmem zimowym, a przeciętny Kowalski osiągnął już ten poziom ekspertyzy, który pozwala na bardziej swobodne ferowanie wyroków niż przy wiadomej katastrofie lotniczej. Pozwolę więc sobie zacytować komentarz przeczytany przed chwilą na forum GazWyb:
Uwaga, mam najnowsze wieści z K2. Na dziś zaplanowano następujące zadania: zespół 1 przejdzie z obozu C2 do C3, potem wypocznie kilka dni i cofnie się do obozu C2. Zespół drugi w obozie C1 nagotuje pożywienia, potem uda się do obozu C2 i wróci do C1 w czwartek zrobić kolację.Zespół trzeci po tygodniu aklimatyzacji w C2 wróci do C1 żeby zastąpić zespół drugi w kuchni. Warunki są trudne, czekamy na okno pogodowe, prawdopodobnie już w grudniu jest szansa na 2-3 dni pogody, wtedy atak na obóz trzeci rozpocznie grupa druga, o ile wcześniej zdąży wypocząć. Pozdrawiam i do jutra, ide teraz siku. Kierownik wyprawy.
Kawa wypita, jedna gardłem, druga oczami. Komentarz dotyczący K2 wydaje się trafny. Goń, goń goń. Jeśli się złapie króliczka, więcej narodowych wypraw zimowych już nie będzie. Urubko nie musi nikogo słuchać. Od nikogo nie jest zależny. Bielecki, któremu Urubko proponował wspólną wspinaczkę na szczyt, jest zależny, chociaż też należy do najściślejszej światowej czołówki. Nie czuł się więc jeszcze na siłach.
Są dwie szkoły odnośnie trwania „zimy” w Himalajach. Jedna praktycznie kalendarzowa, druga biorąca pod uwagę długość dnia. Ta druga, zapoczątkowana zresztą w publikacjach przez Urubkę, uważa, że długość dnia w himalaizmie jest bardzo ważna. Najkrótszy dzień w roku wypada po 20 grudnia i to na dobrą sprawę powinno być uznane za środek sezonu zimowego. Kompromisowo można jej początek cofnąć o 20 dni w stosunku do zimy astronomicznej. Wówczas koniec też wypada cofnąć o 20 dni. Trudno temu rozumowaniu odmówić logiki.
Francuz Lafaille zdobył Sziszapangę 11 grudnia 2004 i ogłosił się pierwszym zdobywą zimowym. W styczniu 2005 weszli na ten szczyt Piotr Morawski z Simone Moro i oni w naszej Wiki figurują jako pierwsi zimowi. W Wiki francuskiej piszą że Francuz rozpoczął wejścia zimowe przyznając, że sprawa jest polemiczna. Podają argument na rzecz Francuza w postaci zezwolenia na wejście, które jest oznaczone jako zezwolenie na wejście zimowe, a samo wejście nastąpiło w przedziale czasowym zawartym w zezwolenie.
Francuzi podają, że Morawski i Moro weszli rok później w sezonie niepodważalnym jako zimowy, Polacy o Lafaille w ogóle nie wspominają. Trudno historię himalaizmu pisać na kolanach.
Nazistowska opera nie pasuje do dobrej zmiany. Można jednak wystawić ją zgodnie z obowiązującą modą. Wystarczy przenieść akcję z XVI w do lat 1945 – 1946 pozostając w Norymberdze.
Mieliśmy tam polskich śpiewaków pod wodzą płk. Mariana Muszkata, który mógłby zastąpić Waltera von Stolzinga, gdyby nie pochodzenie słabo pasujące do dobrej zmiany. Tadeusz Cyprian lepiej pasuje sylwetką, ale wiekiem trochę gorzej, więc trzeba go o kilkanaście lat odmłodzić. Beckmessera zastąpi Roman Rudenko, a Sachsa Geoffrej Lawrence. Cyprian poza śpiewaniem fotografuje salę sądową. Bractwo śpiewacze podzielone jest na sekcje narodowe.
Gdyby do śpiewu dopuścić jeszcze oskarżonych, można im dopisać tyeksty typu: „Nigdy żaden Polak nie pomógł w naszych zbrodniach”. Libretto, niestety, wymaga gruntownej przeróbki.
Ach, a tu się jeszcze wyjaśnia kwestia egipska. Swoją drogą, ciekawy wywiad, mimo że prowadzony przez Piotra „Lenina” Lisiewicza na stojąco w jakiejś kanciapie.
Dzien Dobry. U mnie dopiero teraz czas na kawe. Zeby nie bylo, ze potoki glupoty zalewaja tylko piekny kraj nadwislanski, wiadomosc (prawie) lokalna:
Dr. Wakefield jest, mozna rzec, „wynalazca” ruchu antyszczepionkowego. Gdy sie skompromitowal w UK i zostal tam pozbawiony prawa wykonywania zawodu, przeniosl sie — nie, nie do Polski — do Teksasu, gdzie sie zangazowal w polityke. Skutki juz sie daja odczuc:
https://www.theguardian.com/us-news/2018/feb/26/texas-vaccinations-safety-andrew-wakefield-fear-elections
Dobry wieczór. Mam coś pogodnego dla Sz. Frekwencji.
Bobik ojcem
Ależ śliczności. 🙂
U nas już 40 tys. dzieci rocznie jest nieszczepionych na groźne choroby.
Pater semper incertus est.
Hodie pater certus est (trzeba tylko trochę zapłacić za badanie). To przekleństwo dla trwałości małżeństwa.
Dzień dobry 🙂
kawa
Pomerdania dla Bobika 😀
Pięcioraczki 🙂
Poczekajmy. Uderzające podobieństwo (w szerokim sensie) powinno rozwiać niepewność 😀
Ta niepewność to jest największa obraza dla kobiety.
A przy braku równowagi psychicznej nieszczęście przede wszystkim dla dziecka.
Przepraszam za ponury ton, bo wiem coś o tym i trochę mną wstrzasnęło.
Upór i konsekwencja czasem przynoszą jakieś rezultaty
Zwracam Szanownym uwagę na stronę 15. Z lenistwa trochę nie wydzieliłem szpalty, ale sądzę, że przewinięcie kilkunastu stron nie nastręczy problemów.
https://www.dropbox.com/s/rghiv42t4iv3el1/tc_09_2018.pdf?dl=0
Kocham prasę regionalną, Paradoxie, bo uważam, że wyrasta z prawdziwych potrzeb (i czytelników, i autorów). Poza tym, tak jak solidne, XIX wieczne rzemiosło pisarskie przetrwało do dziś w kryminałach i fantastyce, tak i przyzwoite dziennikarstwo ma szanse przetrwać w prasie regionalnej. Bo trzeba być, widzieć, opisać – nie można skopiować z internetu, z doniesień agencyjnych, czy od konkurencji. Takoż mniej powodów, okazji czy potrzeby ideologizacji – bo sprawy lokalne raczej w poprzek linii podziałów dużej polityki, a najczęściej w ogóle obok niej.
Po tym przydługim wstępie, krótka laudacja: gratuluję zaangażowania i jego efektów!
@wbocek
Nie to, żebym nie doceniał Twoich rowerowych konstrukcji. Ale gdybyś np. potrzebował jeszcze jakichś inspiracji:
**http://lublin.eska.pl/poznaj-miasto/zadziwiajace-miejsca-na-lubelszczyznie-muzeum-nietypowych-rowerow-ceny-mapa-godziny-otwarcia/154610
pomyłka, pomyłka, nie tu miało być.
Paradox- 57 , nie szkodzi. To też ciekawe 🙂
Dzięki wielkie za wiadomość, Paradoxie.
Ucieszyłam się i wzruszyłam, bo nie wierzyłam w skuteczność wysiłków Twojego przyjaciela. To dowodzi, że nie można ustawać w wysiłkach. Dobra lekcja.
Wysłałam Mu podziękowanie.
Na tej stronie http://www.kirkuty.xip.pl/plonsk.htm , gdzie już odnotowano ten sukces, jest prośba:
Poszukujemy wszelkich informacji o Żydach z Płońska i ich nekropolii.
Czekamy też na relacje osób, które pamiętają ten cmentarz z okresu przed II wojną światową.
Żeby udało się chociaż przywrócić pamięć o Nich.
Dopiero teraz przeczytalem wypociny p. Celiny Martini nt „Spiewakow”. Musialem sobie strzelic jedno martini, a potem drugie, zeby odreagowac. Rzeczywiscie, cymes, jak przystalo na klub samobojcow im. gen. pilota Blasika.
A swoja droga paru moich zaprzyjaznionych Niemcow, bardzo muzycznych, na te akurat opere kreci nosem, bo im nie do zniesienia ocieka „niemieckoscia”. Podobnie, jak p. Martini ocieka czym innym.
Mnie się tam (w „Śpiewakach…”) najbardziej podoba, że szewc jest autorytetem poetyckim i muzycznym (ne sutor supra crepidam?). Operę tę odkryłem tak naprawdę kilka lat temu, obejrzawszy – z dużą satysfakcją – transmisję z Metropolitan.
Bo to niezwykły szewc był 😉
https://pl.wikipedia.org/wiki/Hans_Sachs
PA, a co to za sunia? Z sąsiedztwa? 🙂
Swoją drogą co za idiota pisał tę notę w polskiej Wiki: „postać (…) stała się librettem oper (…)”…
Ostatnio jak tu się odzywam, to seriami 🙂 Właśnie zauważyłam, kto ma reżyserować „Śpiewaków”. Znam tego pana – był uprzejmy wystawić „Halkę” w Kaiserslautern, na którego to spektaklu premierze byłam.
http://michaelsturm.eu/?page_id=947
Z prawej strony pan reżyser zamieścił link na mój Dywanik 🙂 Jak widać, z przenoszeniem akcji w zupełnie inne okoliczności nie ma kłopotów. Ciekawe, gdzie i kiedy znajdziemy się tym razem.
Poprawiłem, jak umiałem (nota w Wiki).
Kostiumy mają mieć odniesienia do – nie wiedzieć czemu – Biblii, a scenografia ma być „surrealistyczna” (cokolwiek by to miało znaczyć). Budżet teatru trzeszczy w szwach, choć bardziej chyba z powodu „kosztów osobowych” spektaklu.
@Siódemeczko
Teraz dopiero otworzył puszkę z Pandorą, jak mawia niezapomniana Pandora Witek. Trochę się zakotłowało po wpisie do ewidencji, a po publikacji zapewne zakotłuje się jeszcze bardziej. To już drugi kopniak w jaja, jaki od przyjaciela dostał burmistrz. Pierwszy był przy okazji figurki na skwerku przy 19 Stycznia (przepraszam, teraz Pułtuskiej)
Nasz operowy autorytet Piotr Kamiński pisze, że „Śpiewaków” wystawił (jednak) warszawski Teatr Wielki, ale jeszcze w 1908 r. Znaczy się, nie byli wystawiani w Polsce od 110 lat.
No, chyba że liczyć Sopot, gdzie na festiwalu wagnerowskim w Operze Leśnej w istocie pokazywano to dzieło w połowie lat 30., a potem jeszcze na początku lat 40. Czyli najpierw Wolne Miasto Gdańsk, a potem Trzecia Rzesza. Nie Polska.
Doro, Sunia należy do najbliższego kumpla Młodego i tegoż kumpla dziewczyny. Kiedyś przyszli do nas zrobić nam wspólną kolację w rewanżu za moje transportowanie ich w ramach przeprowadzki, a Sunia i Bobik polecieli do ogrodu. Zwróciłem uwagę, że może to spowodować wzrost populacji psów, ale znajomi nie mieli nic przeciw takiej ewentualności. W ogrodzie pisku i uciechy było co niemiara. Moje obawy o znalezienie szczeniaczkom domu okazały się na wyrost – chętni znaleźli się natychmiast wśród dalszych znajomych.
Super 🙂
😀
Naszły mnie wczoraj wieczorem refleksje, gdy usłyszałem, że Senat przygotowuje uchwałę stwierdzającą, że w 1968 roku naród polski za nic nie odpowiadał, ponieważ nie posiadał wówczas swojego państwa. Bardzo ciekawa teza. Moją pierwszą refleksją było, czy Konstytucja 3-go Maja była ważna czy nie, skoro wówczas sytuacja była podobna. Król z nadania Katarzyny II, wojska rosyjskie wymuszały działania polityczne w Polsce.
W Polityce coś na temat skutków prawnych uchylenia się od wszystkich wyrażeń woli w imieniu państwa polskiego do roku 2015 włącznie (z wyłączeniem okresu 2006-2007). Autor tak tego nie nazywa, ale ja tak rozumiem intencje pisenatorów: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1739738,3,jak-rzadzacy-z-premierem-na-czele-zmieniaja-ustroj-i-historie-rp.read
A teraz kilka akapitów na inny temat. Mróz szczypie, ale świeci słoneczko, którego nie powinniśmy unikać, bo pomaga naszej skórze w syntezie witaminy D3. Gdy słoneczka niewiele, to należy się suplementować, a najprościej ergosterolem (protowitaminą D2), występującą powszechnie w grzybach (wszystkich, w tym w pieczarce). Okazuje się, że nawet krótkie naświetlanie pieczarek lampami UV powoduje aktywację syntezy witaminy D2. Czyli – teoretycznie – modły producentów zostały wysłuchane: okazało się, że pieczarki są bardzo zdrowe. Teraz jednak teoria zderza się z praktyką handlową: pieczarki naświetlane wyglądają zupełnie tak samo, jak nienaświetlane – a skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać? Handel szuka nowości, ale kupują oczy, a nie mózg.
Swoją drogą, jeśli już o suplementacji mowa, kogo w dzieciństwie zmuszano do picia tranu?
Ech tran, tran… Jasne, to była komuna.
Mnie komuna ciemiężyła za pomocą tzw. fluoryzacji (w określone dni chodziło się do szkoły z własną szczoteczką, na którą higienistka drżącą ręką wyduszała z tubki pastę z fluorem). Ach, i jeszcze okrutni siepacze Jaruzelskiego kazali młodzieży pić płyn Lugola, ale to tylko jeden raz, i zaraz potem wszystko się rozwaliło. A ja już wtedy nie byłem młody, więc mnie ominęło. No i oczywiście szczepili nas wszystkich przymusowo, czym dowiedli ostatecznie swojego bestialstwa.
Zapomniałem jeszcze o bromie. Tę historię opowiadają zwłaszcza wszyscy, którzy nie byli w wojsku, ale klną się na wszelkie świętości, że to prawda. Komuchy dodawali wojsku ludowemu bromu (do zbożówki), aby obniżyć popęd wiadomy, przez co godzili bezczelnie w płodność narodu (nie dość, że hydraulika nie działa, to plemniki naćpane tym bromem są otumanione i wędrują nie tam, gdzie trzeba), zasmucając Matkę Boską i kardynała Wyszyńskiego.
A jak będziecie gardłować, że to przecież prawda, to najpierw zastanówcie się jak to jest, że nie ma żadnych dowodów na proceder trwający jakoby kilkadziesiąt lat w kilkuset jednostkach wojskowych.
I jeszcze najnowszy komunikat w sprawie himalaistów (z forum GazWyb):
Atak na szczyt K2 pewny jak w banku! Nieoficjalne źródła podają, że na Narodowych Polskich Himalaistów czekają już termosy z kawą i herbatą, kremówki oraz inne wysokoenergetyczne atrakcje dostarczone tam wczoraj przez wynajętą firmę kateringową.
Wóz transmisyjny TVPiS znajduje się obecnie w okolicach przełęczy Savoia La, niesiony na barkach entuzjastycznie nastawionych tragarzy. Transmisję z ataku szczytowego ma poprowadzić sam Krzysztof Ziemiec choć nie jest wykluczone, że w wyniku bezpośredniego starcia mikrofon i kamerę przejmie inny, jakiś tam …. pan Pobudzony, ponoć znany Babiarz.
Na szczycie ośmiotysięcznika z racji szczupłości miejsca, chlebem i solą powita wspinaczy wyłącznie ścisłe grono reprezentujące sponsorów, na czele z prezesem PKN ORLEN i jego podręcznym kapelanem oraz parą pakistańskich nastolatków w strojach krakowskich, wynajętych do trzymania nadmuchiwanego krzyża, kwiatów i machania flagą.
Całą tę skromną acz podniosła uroczystość uświetni krótki występ maestro Zenona Martyniuka pod rękę z Marylą Rodowicz, która zakończyła właśnie tygodniową kwarantannę adaptacyjną w domowej zamrażarce.
Ach, slynny brom w kawie… Tak jak niemniej slynna czarna wolga…
Istotnie, wojsko niskiej rangi niczym innym nie zylo, tylko tym czy dosypuja, czy nie. Problem nigdy nierozwiazany.
Lugola za to wypilem dobrowolnie w kwietniu wiadomego roku. Chyba troche za pozno, bo jak zmierzylismy sobie wraz z kolegami licznikiem Geigera-Muellera aktywnosc w rejonie gardla, byla podwyzszona ok. 2-3 razy w stosunku do reszty ciala. Tylko jeden z nas nie wykazywal tego efektu, przyznal sie jednak, ze w dziecinstwie mial usunieta tarczyce.
No i na koniec, tran tez pilem, ale zupelnie niedobrowolnie. Ale to osobna historia, warta nastepnego odcinka.
Próbowałam torturować tranem dzieci, ale mnie opluły.
Bezlitośnie je pozaszczepialiśmy, jako i nas kiedyś pozaszczepiano.
JESIOTR (przytoczone z innego blogu)
Jednym z najgorszych smakow i zapachow jaki znam, jest smak i zapach tranu. Tego samego paskudztwa, ktorym nas pojono w latach 50-tych z braku syntetycznej witaminy D. Na sama mysl o tranie watpia mi sie skrecaja w petelke i gesty pot zrasza moje czolo (to cytat ze sp. WM).
Chociaz tran byl uzyskiwany z watroby wielorybow (*patrz nizej), jego smak pojawia sie tez w niektorych rybach, np. w lososiu i dorszu. A takze, nawet silniej, w jesiotrze.
Byly pozne lata 1960-te; bylem nastolatkiem i towarzyszylem mojemu Ojcu w wizycie oficjalnej na Litwie, gdzie byl on goszczony przez redakcje tamtego (fasadowego oczywiscie) polskojezycznego dziennika o nazwie Czerwony Sztandar. Kulminacja wizyty byla uroczysta kolacja w restauracji Inturista w samym centrum Wilna. Menu bylo wielodaniowe; jako glowny trunek serwowana byla oczywiscie wodka, ktorej w tym wieku nie pijalem, ale tez gruzinskie wino, ktore, jak najbardziej, spozywalem. Wiecej, troche sie nawet na winie znalem. Na tyle, zeby ocenic, ze bylo podle, ale dawalo sie pic z braku czegos lepszego.
Jedna z pozycji menu byl jesiotr. Niestety, okazal sie on byc „drugiej swiezosci”, jesli pamietacie „Mistrza i Malgorzate” Bulhakowa. Oznaczalo to, ze smak i zapach tranu dominowal w nim nad wszystkimi innymi. Po spozyciu jednego kaska poczulem sie na tyle niedobrze, ze zdazylem wybiec na skwerek przed restauracja (nie bylo czasu na znalezienie toalety), gdzie zwrocilem cala kolacje.
Najgorsze bylo, ze jako przyczyne tego incydentu ustalono spozyte wino, a nie prawdziwego sprawce, czy jesiotra, a moj Tato zostal zrugany za serwowanie alkoholu nieletniemu.
Co mi sie przypomnialo w zeszlym roku, gdy przyjaciele zaserwowali nam kalifornijskiego jesiotra na kolacje. Bardzo sie zjezylem, ale byl na szczescie „pierwszej swiezosci” (choc niezbyt smaczny) i nie zalatywal tranem. Dal sie wiec bezzwrotnie przelknac przy akompaniamencie sporej ilosci dobrego (kalifornijskiego, nie gruzinskiego, znaczy) wina.
(*) Drugi horror kulinarny zwiazany z tranem zdarzyl sie w Japonii ok. 20 lat pozniej. Moj niedoszly Tesc podal mi lokalny specjal: skore wieloryba wraz z tluszczem do niej przyczepionym, wszystko oczywiscie na surowo, jak to w Japonii. Niezaleznie od malo przyjemnej strony wizualnej i konsystencji tego dania, jechalo ono tranem na druga strone ulicy. Nie pamietam juz, jakie sily musialem przywolac, aby nie bylo tego samego efektu, co w Wilnie, a byly to sily nadludzkie. Udalo sie. Po wielu latach wyjasnilo sie, ze nikt tei potrawy w Japonii od dziesiatkow lat juz nie jadl, nawet bylo trudno ja kupic, a byl to „practical joke”, zeby zobaczyc, co zrobi i jak sie zachowa ewentualny ziec „gaijin” postawiony w takiej sytuacji. Nie wiem, czy zdalem test, ale przynajmniej nie skompromitowalem sie.
Ja piłam tran bez większych wstrętów zarówno w młodości, jak i w dorosłości.
Szczerze za to nie znosiłam mizerii i dalej tak mam.
Może to jest dosyć rozsądna niechęć, bo każdy ogórek w surowej postaci mi szkodzi.
Dzień dobry 🙂
kawa
No ale przynajmniej ogórki (czy mizeria) nie są owiane legendą o szczególnych walorach zdrowotnych, Siódemko.
Mnie tran nie straszny. Zapach może taki sobie, smak również, ale do przeżycia. Jeśli ktoś chce mieć prawdziwe dolegliwości żołądkowe, a szczególnie torsje, niech sobie poczyta posty pod tym:
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/henryk-szlajfer-o-rocznicy-marca-68-robi-sie-potworne-swinstwo/ydz1f81
Wstawiłem ten link na okoliczność, że w 1968 roku nie było Polski, więc Polacy nie są tamtą awanturę odpowiedzialni. Brak innych opinii właściwie mnie nie dziwi, bo z tym nie da się dyskutować. Z drugiej strony ignorowanie utwierdza w różnych przykrych przekonaniach.
Od 1 lipca z Filharmonii Bałtyckiej odchodzi prof. Warcisław Kunce. Wsławił się głównie konfliktem z zespołem. Nie chodzi tylko o płace, chociaż zmiana regulaminu wynagradzania była jednym z głównych punktów. Zaczęło się od orkiestry. Orkiestra zarabia słabo, do tego nie ma pomieszczeń socjalnych nie mówiąc już o garderobach. Nie ma też za bardzo, gdzie próbować. Na postulaty orkiestry odpowiedź zawiera sugestię, że słabo grająca orkiestra nie zasługuje na przywileje. Powstaje błędne koło. Do tego orkiestra stara się ten argument utrącić i od pewnego czasu gra lepiej.
Dorobek legislacyjny IV RP coraz pokaźniejszy. Ustawa degradacyjna działa wstecz. Lex retro non agit jako zasada uznawana przez rozsądnych legislatorów od starożytności tutaj jest odrzucona. Degradacja jest w tej ustawie pomyślana jako represja karna. Zasada w szczegółach odnosi się do czynów, które zostały popełnione przed wejściem nowej ustawy w życie. Powszechna interpretacja wyjaśnia, że w przypadku czynów popełnionych przed wejściem w życie nowego prawa, stosuje się przepisy korzystniejsze dla sprawcy. Zatem wstecz działa prawo, jeżeli jest dla delikwenta korzystniejsze. Jest jeszcze druga zasada, która wyklucza wszczynanie postępowania karnego przeciwko osobom zmarłym. Art. 17 §1 kodeksu postępowania karnego stwierdza:
Nie wszczyna się postępowania, a wszczęte umarza, gdy:
….
5) oskarżony zmarł.
Nasze tęgie głowy legislacyjne zapewne pomyliły degradację z awansami uznając, że to mniej więcej ten sam kierunek, tylko przeciwny zwrot. Jednak działania na korzyść osoby, której dotyczą, mogą być podejmowane wbrew podstawowym zasadom prawa karnego. Przykładem przytoczona zasada „Lex retro non agit”. Pośmiertne awansowanie jest działaniem wstecz na korzyść, więc jest uznawane za dopuszczalne. Degradacja pośmiertna, do tego według nowego prawa, jest zarówno działaniem prawa wstecz, jak i naruszeniem Art. 17 kpk.
Nasze orły Temidy będą tłumaczyć, że ustawa degradacyjna przewiduje własne reguły postępowania, więc kpk nie ma tutaj zastosowania, ale to będzie tłumaczenie prawnego ciemnogrodu.
Takim ciemnogrodzkim tłumaczeniem było wystąpienie niemiłościwie nam panującego AD, który stwierdził, że skoro Art.1 Konstytucji mówi, iż Rzeczpospolita Polska jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli, a dopiero Art. 2 określa Rzeczpospolitą Polską jako demokratyczne państwo prawne, to władza wybrana przez większość obywateli może nie do końca przestrzegać prawo, jeżeli robi to w interesie obywateli. Sformułował to łagodniej – Art. 1 jest ważniejszy od Art. 2. Podobno AD jest doktorem nauk prawnych.
@Babilas wczoraj 13:28
Tran? Pamiętam jak dziś. W klasie ustawiano nas w rzędzie i pani pielęgniarka, zwana wtedy higienistką, z wielkiej butli nalewała na aluminiową łyżkę (jedna dla wszystkich) i podawała prosto do ust. Zagryzało się to kawałkiem chleba. Nie było sposobu, żeby uniknąć.
Tak, represje komunistyczne na młodych organizmach dokonywane były nie do zniesienia. HIV, żółtaczka, opryszczka i inne takie przenoszone z ust do ust. Kto tam wtedy o tym myślał? Zaznaczam, że nic takiego ani wtedy ani w późniejszych czasach u mnie nie stwierdzono. U innych zresztą też nie. Zdrowi jacyś tacy byliśmy czyco?
Stanisławie, jesteś niepoprawnym uparciuchem. Władza nie ma z Ciebie żadnego pożytku.
Mnie tran podawano w przedszkolu przy obiedzie, łyżka była własna i od razu podsuwano do ust łyżkę sałatki do zgryzienia.
krótki reportaż z marszu narodowców w Hajnówce i kontrmanifestacji Obywateli RP
https://obywatelerp.org/stajemy-tu-gdzie-powinny-stac-sluzby-polskiego-panstwa-wideo/
Haneczko, ten cały Koszyczek jest dla władzy zupełnie bez pożytku. Gdy tylko nasi dzielni legislatorzy wprowadzą prawo internetowe na wzór chiński, przestaniemy się tu spotykać
Stanisławie (9:27), po pierwsze Warcisław Kunc się ten pan nazywa, po drugie był dyrektorem Opery Bałtyckiej. Dobrze, że odszedł, bo to była sytuacja bez wyjścia. Ale nadal jest bez wyjścia.
Dzień dobry 🙂
kawa