Marzanna
Pod Marzanny apartament
napaleni lecą chłopi –
znudziłaś nam się na amen,
zaraz cię będziemy topić.
Rozwrzeszczana bab gromada
Z drugiej strony mknie z przytupem –
niech paniusia nic nie gada
i do rzeki wsadza kuper.
Inteligent czy mafioso,
z wątłym czy mocarnym ciałem –
nikt nie wstrząśnie się ze zgrozą,
każdy topić chce z zapałem.
Nie przekupisz ich kopertą,
nie postawisz im przeszkody –
krzyczą „pani się nie certol,
rączki w małdrzyk i do wody!”
Pierwszy do niej już dobiega,
mocno ją za kudły chwyta,
za nim skacze zaś kolega –
oj, nie wyrwie się kobita.
Baby zasuwają mowę:
trzeba takiej gębę zatkać,
toż to truchło jest zimowe
i należy mu się jatka!
Tu Marzanna w łeb się puknie,
tłum powstrzyma władczym gestem
i z najgrubszej rury huknie:
wy nie wiecie, kto ja jestem!
Kto mi szwagrem, kto kuzynem
i kto za mną murem stanie.
Wy się zastanówcie krzynę,
nim zaczniecie to taplanie.
Pospuszczali wszyscy głowy:
niby racja, w nurt ją popchniesz,
po czym kłopot masz gotowy
i w coś wkopiesz się okropnie.
Taki szwagier… Głupia sprawa.
Kto wie, jaka to figura?
Jeszcze zablokuje awans,
albo zrobi koło pióra…
Człek udzieli się społecznie
i napyta sobie biedy.
Czy to warto? Czy bezpiecznie?
Ja mam żonę, dzieci, kredyt…
Może lepiej ten pan z prawej,
albo pani, ta z tapirem,
mołojecką zyskać sławę
zechce i przytopi zdzirę?
Prawda, wiosna by się zdała,
są korzyści z niej, bez ściemy,
ale lepiej już dać ciała,
niż pakować się w problemy.
Jeden, drugi zwinął żagle,
tłum się rozszedł od niechcenia
i nie było jakoś nagle
żadnych chętnych do topienia.
Czas na morał już się zbliża,
trzeba jasno więc napisać:
Polak może bronić krzyża,
ale reszta to mu zwisa.
Napaleni chłopi? To może pozostając w temacie:
https://www.youtube.com/watch?v=1ano37lL91Q
Miloš Forman R.I.P.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
podwójna kawa
W poniedziałek rano podwójna kawa – cenna rzecz! 🙂
https://static1.squarespace.com/static/514b7a74e4b0c1f1807e541b/55e5c4b7e4b00e6252508740/55e5c4b9e4b0447713c4d589/1441721390331/forum_2.jpg
Potrójna kawa na zachętę. Dzień dobry. 🙂
Odzywajcie się!!! Bo wrócę – i znów obniżę poziom!
wtorkowa herbata 🙂
slonecznie mocno, brykam
fik fik fik fikanko 🙂
brykam fikam
😀
Jeszcze nie czas na topienie Marzanny!
Ta Zima dopiero się rozkręca. Pochodniami na Jasnej Górze, ONR w Stoczni Gdańskiej … Odłamki lustra złej Królowej Śniegu krążą jak wiosenne pyłki. Wpadają do oczu, serc i umysłów. Sączą truciznę podlaną strumieniem obietnic socjalnych. Najniebezpieczniejsze dla młodych, którzy nie żyli pod dyktatem poprzedniej. I dla tych, którzy znają ją wprawdzie z autopsji, ale nie potrafią wziąć odpowiedzialności za swoje osobiste porażki życiowe. I mszczą się na innych, szczęśliwi, że „wadza im dołoży”.
Leder pisał o „prześnionych rewolucjach” jako przyczynie obecnej mizerii. Szukałabym głębiej. Sięgnęłabym do nierozstrzygniętej wojny religijnej. Reformacja – kontrreformacja. Stłumionej przez zaborców. To z czego jesteśmy tak dumni – brak wojen religijnych – wraca brunatną czkawką. Zachód zapłacił za rozstrzygnięcie tej wojny morzem krwi. I dzisiaj nie musi jej toczyć na nowo.
My ją właśnie toczymy. Jest to wojna prowadzona zupełnie innymi środkami, ale o to samo chodzi.
I nic się nie zmieni dopóki nie zostanie rozstrzygnięta. A rozstrzygnięcie może być różne.
Z Madrytu wróciłam w drugiej połowie marca z paskudną infekcją. Podłapaną najprawdopodobniej w samolocie albo na lotnisku. Walczę nadal z jej resztkami.
Pogoda była średnia, ale mieszkaliśmy w samym sercu miasta i można było się włóczyć po cudownych zakamarkach. Można też było jeść w na powietrzu, w restauracyjnych ogródkach.
Zakochałam się w Toledo, które przyjęło nas deszczem. Co miało ten plus, że nie było takich tłumów, jakie wyległy na ulice, kiedy przestało padać. Wpisuję Toledo na listę miejsc, które chciałabym ponownie odwiedzić.
Z Toledo mam tylko jedno skojarzenie : Lion Feuchtwanger.
Ja bez ruszania do Madrytu złapałam w marcu taką infekcję, że do dzisiaj mam kłopoty z drogami oddechowymi…
Luty i marzec to był chyba czas infekcji. Wszelkich. Nie patrzyły, czy człowiek w Szczecinie, Warszawie, czy Madrycie, tylko się wgryzały. Natomiast kwiecień, przynajmniej u mnie, taki bardziej zapracowany jest niż rozchorowany – a już dzisiaj, po 5 kawach, to ohoho! 😉
Podczas tej chucpy na Jasnej Górze siedziałam i się denerwowałam, bo znajomi robili kontrę i bałam się o ich bezpieczeństwo. Była ich mała grupka, stali pod pomnikiem, do którego ta horda z pochodniami miała pomaszerować, ale… nie pomaszerowała. Uff. No pasarán!
Zero infekcji, nawet katar mnie omija.
Obawiam się Ago, że mogą przejść. Władza ich popiera, KK błogosławi, suwerenowi zwisa.
W Częstochowie nie przeszli – kościół ich przyhołubił i na kościelnym terenie zostali, pomimo wcześniejszych planów pomaszerowania dalej. (Tak, wiem, drobna satysfakcja.) Haneczko, tych, którym nie zwisa jest więcej, niż członków wszystkich tych ekstremistycznych organizacji razem wziętych. Nie przejdą.
Tak sama siebie słucham/czytam i widzę, że robię się coraz młodsza. 😉
I to jest dobry kierunek, Ago!
A ja coraz starsza. Coraz więcej pamiętam 🙄
Hmmm… ja coraz częściej zapominam… 😎
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Strasznie wstrząśnięta ta kawa! Takie czasy…
Planowałam wyjazd do Warszawy na 19. kwietnia, ale zdrowie jeszcze nie wyjazdowe.
Kawa rogata 🙂
Mnie się jakoś nic przez ostatnie kilka miesięcy nie imało – może dzięki popijanemu co wieczór napojowi – nie, nie ognistemu! Troszkę kłącza imbiru, troszkę kłącza kurkumy (pojawiła się w Lidlu), troszkę pieprzu, cytryna, miód.
Idę na niezależne obchody 19 kwietnia, choć – ha, ha – dostałam imienne papierowe zaproszenie od prezydenta. Chyba już wszystkie resztki polskich Żydów wygrzebali. Nie jestem tak znaną osobą jak Henryk Szlajfer, więc nie będę pisała listu otwartego, ale nie przyjdę. Choć muszę przyznać, że jego parę zdań w związku z Marcem było ok.
A wieczorem zajrzę na koncert przed Pomnikiem. Podoba mi się idea finału Dziewiątki Beethovena po hebrajsku jako nawiązanie do niezrealizowanego ostatecznie z wiadomych względów projektu Szymona Pullmana. Tylko nie jestem pewna, czy ci w getcie mieli śpiewać po hebrajsku, czy w jidysz. Moi rodzice w chórze w Wilnie śpiewali w jidysz, ale to była raczej swobodna parafraza Ody Schillera.
Z tymi narodowcami jest tak, że zbyt długo oddawało się pole, a oni nauczyli się sprytnie wślizgiwać wszędzie, gdzie zechcą – przychodzi osoba prywatna, wynajmuje, nikt nie ma nic przeciwko, a wszystko okazuje się dopiero potem (tak było z przemarszem przez Gdańsk). Choć co do tzw. SDP nie jestem pewna, czy przypadkiem nie wiedzieli i nie popierali – nie ma ta organizacja nic wspólnego z pamiętnym SDP o pięknej tradycji. Podobnie jak dzisiejsza „S” z tamtą „S”. Jak Śniadek mógł powiedzieć, że dla niego gorsze jest, kiedy dalszy ciąg prawdziwej „S”, czyli KOD, spotyka się pod Pomnikiem Stoczniowców, niż kiedy faszyści profanują salę, gdzie były podpisywane Porozumienia Sierpniowe? Gdybym była wierząca, powiedziałabym: Boże, Ty widzisz i nie grzmisz.
A teraz szykuje się rozróba w Gdańsku – na demonstrację zwołaną przez prezydenta Adamowicza szykuje się dziewięć – ! – kontrdemonstracji nazioli.
Zawsze mówiłam, że trzeba to niszczyć w zarodku, ale nikt mnie nie słuchał, a teraz mamy prawdziwą hydrę.
kawa rozlana, wiec herbata po obiedzie 🙂
slonecznie mocno, niebo niebieskie cale, do horyzontu (moze i dalej, kto to wie, a to tylko sroda 🙂 brykaneczko
fik fik fik
brykam fikam
😀
Bobikowo mówiło, Doro.
W miarę starzenia pogarsza się pamięć świeża. Gorzej pamiętamy to co wczoraj, lepiej to co przed laty. Kto się starzeje, kto młodnieje…?
Wzmacniamy organizm świeżym sokiem z brzozy. To już ostatnie dni, kiedy brzozy nam go użyczają.
Uważam, że to co się dzieje, jest realizacją przemyślanego planu. Jesteśmy na równi pochyłej.
Hm. 🙂 Ja wciąż pamiętam lepiej to, co było wczoraj niż to, co było przed laty. Ale nie mam złudzeń, że się nie starzeję 😉
Bobikowo (w tym ja) częściowo mówiło, haneczko, ale ogólnie przeważał pogląd, że to jednak margines. Tu też zdarzało mi się czytać, że przesada itd.
Wielokrotnie wspominana na Blogu pani Halina Birenbaum. Wklejam link do rozmowy z Nią (GW).
http://www.wysokieobcasy.pl/akcje-specjalne/7,156847,23276913,halina-birenbaum-widzialam-jak-zabijaja-ludzi-jak-przywoza.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza&disableRedirects=true
Nie wiem, czy już o tym pisałem: dobra zmiana w ogrodnictwie. Jest sobie bardzo znana podwarszawska szkółka powojników (clematisów), właściciel której ma również ambicje hodowlane (jako self-proclaimed spadkobierca tradycji Stefana Franczaka). Należy zaznaczyć, że odmiany tej hodowli – a przynajmniej ich większość – są interesujące, dostosowane do polskiego klimatu i ze wszech miar godne rozpowszechnienia. Ich nazwy kontynuują linię zapoczątkowaną przez Franczaka (z jednej strony imiona żeńskie – Julka, Hania; z drugiej wybitni Polacy – Królowa Jadwiga, Stefan Franczak, Maria Skłodowska Curie), choć ostatnio coraz więcej odmian nosi nazwy anglojęzyczne (co zapewne ułatwia ich komercjalizację poza Polską).
W roku 2004 szkółka wypuściła na rynek odmianę, którą nazwała Lech Wałęsa. W roku zeszłym w sprzedaży pojawili się Lech Kaczyński i Maria Kaczyńska (a Wałęsa – nie wiedzieć, czemu – znikł z oferty). Obydwie odmiany pochodzą z roku… 2004, ale czekały na nazwy lat 13. Pan Hodowca najwyraźniej pragnął mieć jasność co do kierunku wiatrów.
Ale akurat zwłaszcza Maria Kaczyńska ciekawej urody i budowy (kwiatu). Ironicznie, odmiana została wyróżniona na wystawie kwiatowej w Moskwie.
PS. Tak, tekst ma charakter ekspiacyjny. Właśnie kupiłem i posadziłem. Obydwoje. Ale Lecha Wałęsę też mam i dbam, żeby mu się krzywda nie działa.
Lech Wałęsa u mnie też ma się dobrze. Gorzej z Marią Kaczyńską. Tym razem chodzi o tulipana. Wypuściła tylko jednego liścia 🙁
Co do napitku Dory – do tego zestawu dorzucam szczyptę cynamonu cejlońskiego.
A ja zapomniałam, że dodaję jeszcze kardamonu.
Wczoraj obchodziliśmy w redakcji podwójny jubileusz Daniela Passenta: 80-lecie urodzin, 60-lecie pracy w dziennikarstwie. Trochę przed samym terminem urodzin, bo wypada w środku majówki (mamy wolne z powodu podwójnego numeru).
Tutaj świetne jego przemówienie:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/wideopolityki/1745976,1,80-urodziny-daniela-passenta-wszystko-przezylem-przypadkiem.read
I jeszcze jeden z licznych, oj, licznych punktów programu (dawny skecz dla Egidy, uwspółcześniony przez Pana Daniela):
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/wideopolityki/1746020,1,fronczewski-i-pszoniak-graja-w-szachy-na-urodzinach-daniela-passenta.read
W sprawie napitków. W moim najbliższym supermarkecie, oprócz ukraińskiego personelu pojawiło się również stoisko z produktami z Ukrainy (w idealnej symetrii z rozkwitem 'polskich sklepów’ w UK czy Irlandii). I zaopatrzyłem się tam w herbatkę ziołową. Nie czytam etykiet, instrukcji obsługi czy rachunków – to domena Mojej Ślubnej – ale tym razem dwie rzeczy przykuły moją uwagę.
Mamy wśród nas specjalistkę od spraw ukraińskich, więc dopraszam się objaśnień językowych. Po pierwsze, jeśli chodzi o producenta (osobę fizyczną), czy Neczytailo znaczy po prostu, że analfabeta. Po drugie, czym mogą być „moździerze fasoli”? Ja wiem, Donbas, ogólna militaryzacja, krótkocykliczne węglowodany, flatulencja – ale nadal nie rozumiem krętych ścieżek tego tłumaczenia?
Taa,rośliny też potrafią być konformistami 😉
Nasza brzoza czerwona wypuściła u góry zielone liście. Czerwone zostawiła sobie niżej, tam gdzie są niewidoczne ponad żywopłotem.
Ponad gałązkami zielonymi wystawiła trochę uschłych pędów. Łeb jej usycha za zgryzoty?
herbata z rana 🙂
idzie na lato (powiedzieli 24 do 25°), to dobra wiadomosc, ja zaraz pakuje szeleszczace, butelke Club-Mate i brykam w Tereny Zielone, tak dobrze maja rentierzy i emeryci 🙂 😀
brykam fikam
😎
Na pewnego endeka, co na mnie szczeka
Próżnoś repliki się spodziewał
Nie dam ci prztyczka ani klapsa.
Nie powiem nawet „Pies cię jebał”,
bo to mezalians byłby dla psa.
Julian Tuwim
Dzień dobry 🙂
kawa
Dziękuję tym, którzy wzięli udział w dzisiejszych Niezależnych Obchodach – m.in.: PK i Siódemeczce.
Czytam Perechodnika.
76 rocznica likwidacji społeczności żydowskiej w Kazimierzu Dolnym. Była modlitwa ekumeniczna, marsz milczenia, zapalenie zniczy na dawnych kirkutach, część artystyczno – historyczna. Na zaproszenie organizatorów Ewa odczytała swoje wiersze poświęcone tym tragicznym chwilom.
Dziś znów dwie Polski. Z jednej strony barierki wokół pomnika i nieszczęsny Duda trujący jakieś głupoty (czy ktokolwiek oskarżał państwo polskie o współudział w Holokauście?!!), z drugiej – niezależne obchody, mocne i szczere. I tłumne! Wędrówka od tablicy Szmula Zygielbojma przez bunkier na Miłej po Umschlagplatz, gdzie odbyła się najbardziej wstrząsająca część wydarzenia: ludzie brali mikrofon i mówili – maksymalnie krótko – o poszczególnych osobach, które zginęły w getcie czy Treblince. Jedni czytali, inni mówili o swoich rodzinach. To był drugi moment tego dnia, kiedy mnie ścisnęło w gardle – pierwszy był w południe, kiedy – wreszcie! – zabrzmiały syreny. Trzeci był teraz wieczorem, choć mam zastrzeżenia do realizacji samego projektu, ale pomysł był piękny: symboliczne wskrzeszenie Wielkiej Synagogi na Tłomackiem. Na fasadzie błękitnego wieżowca wyświetlono obraz, z głośników puszczano dźwięk, choć rozczarowało mnie, że puszczono tylko krótki początek modlitwy śpiewanej przez Gerszona Sirotę, a tłumaczenie wiersza Ireny Klepfisz wygłoszone później było kiepskie.
Bardzo pozytywne jest, że dużo ludzi – zwłaszcza młodych! – chodziło dziś z żonkilami. Kto wie, może zacznie się je traktować tak jak serduszka WOŚP?
Mnie szczególnie wzruszyła wiadomość o pomniku dla matek żydowskich i polskich. Tych, które z miłości dla swojego dziecka, oddawały je matkom polskim. A te mimo zagrożenia dla własnych dzieci, które kochały, przyjmowały te dzieci. Sojusz kochających matczynych serc.
Jak to dobrze, że ktoś o tym pomyślał.
herbata do szeleszczacych 🙂
dzisiaj kolejny dzien upalow, posiedze lepiej na balkonie w cieniu 🙂
bryk bryk brykanko
Siodemeczka pokazala duzo zdjec z wczorajszych obchodow, faktycznie jak Pani Kierowniczka napisala, duzo ludzi, i mlodych, i zonkilowo bylo. ucieszylem sie bardzo, uspokojony jestem tez troche
przeczytalem sobie to:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,161770,23260611,majcherek-mozemy-byc-razem-w-galeriach-handlowych-ale-mieszkac.html#MT
mysle, ze pan autor jest czescia tej nowobogackiej klasy nuworyszy, ogarnietych marzeniem o podniesienie sobie pozycji spolecznej przez dzielenie i segregacje, osiedla nasze i wasze, edukacja dla nas i no dobrze dla was tez. Nic dziwnego, ze w Polsce taka niska wartosc ma zaufanie spoleczne, z tego tez wynika, moim zdaniem, ta niechec do obcych, innych seksualnie, mniejszosci. Bywa
PA, dziękuję za korektę 🙂
zawsze chętnie 🙂
Zastanawialiśmy się wczoraj z panem mężem.
Czytamy trudne książki i bardzo ciężko nam się czyta. Przedtem też czytaliśmy niełatwe, ale tak źle nie było. Wyszło nam, że przedtem mieliśmy dystans, to była historia. Teraz ta historia ożyła. Mamy poczucie, że to wszystko jest świeże, teraźniejsze, że żyje, bo wcale nie zdechło. I że wystarczy tylko iskra, żeby szatyni wzięli pod but blondynów albo odwrotnie.
Nie wybaczę draniom, którzy budzą te upiory.
22 kwietnia 1943…
https://www.bing.com/images/search?view=detailV2&ccid=EDZlS%2Bfj&id=C58563DF90B7A34F81728F5FF3894E42473C3618&thid=OIP.EDZlS-fjs3NQPUgDk7sK5gHaF6&mediaurl=http%3A%2F%2Fflashbak.com%2Fwp-content%2Fuploads%2F2016%2F02%2Fsophie-scholl.jpg&exph=400&expw=501&q=sophie+scholl&simid=608029773475677811&selectedindex=2&ajaxhist=0
Przepraszam, ze starości pomyliły mi się miesiące.
Dzień dobry 🙂
kawa
W Lublinie już zakwitły 🙂
https://scontent-frt3-2.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/31069121_1638389382942728_2424480874790270595_n.jpg?_nc_cat=0&oh=33d1b88b94cb2d55491d635ae11d48d6&oe=5B9AD64E
Nowy, chodziło pewnie o luty, datę śmierci (pod gilotyną). Może ten link?
We Wrocławiu już też bzy kwitną 🙂
balkonuje lato na calego trwa 🙂 u nas bez tez kwitnie, i wszystko co jeszcze moze, jest przepysznie 🙂 🙂
bryk bryk
brykam fikam
U nas nie kwitnie 🙁
Zanim zakwitnie polecam do poczytania https://www.tygodnikpowszechny.pl/jeszcze-jeden-list-152779
Cześć, Koszyczku.
Wróciłam z miejsc, gdzie jedynym problemem była pogoda, a tu obsiadły mnie różne małe i duże.
Nie wiem, czy w Warszawie bez kwitnie, bo wszystkie krzewy wokół w pień wycięte.
Nie tylko krzewy spora kępa drzew owocowych, które zostały po sadach niegdysiejszych właścicieli została zrównana z ziemią, a mój pszczeli ludek trochę się rozmnożył.
Kręcą się pracowicie, ale czym żywią, jak wokół już same domy, trawa i nie kwitnące resztki drzew.
Dalej na Forcie Chrzanów rosną mirabelki i czeremchy, ale to spory kawał dla takich maluchów.
W pewnej odległości od mojego domu (rzut beretem) wybudowali 10-piętrowy dom. W dużym pokoju z balkonem wychodzącym na południe zajmuje w oknie dominującą pozycję. Zamknął przestrzeń i zamiast rozległych połaci dalekich drzew i dzielnic Warszawy widzę dach i kominy owinięte szmatami, którymi wiatry powiewają.
Zaraz po powrocie przeczytałam ogłoszenie, że prezes wynajmie powierzchnię dachu pod reklamę multimedialną, akurat na poziomie mojego mieszkania.
Napisałam protest, czym oczywiście rozbawiłam gościa.
Czy wydział architektury może mi pomóc? Nie wiem.
I tak twardo wylądowałam na ziemi.
Niech Wam kwitną pięknie wszystkie wiosenne kwiaty, droga frekwencjo.
W Warszawie mieliśmy bardzo udane obywatelskie obchody rocznicy powstania w getcie.
Przywoływaliśmy na Umschlagplatz pamięć konkretnych pojedynczych ludzi, a niektórzy wspominali swoje zamordowane rodziny.
Przejmujący wiersz „Bashert” Ireny Klepfisz odczytała Maja Komorowska, co tu nagrałam:
https://www.facebook.com/maria.tajchman/videos/1692509887463732/
Było dużo ludzi i to napawa otuchą.
Dużo się dzieje, a mnie się chce ryczeć.
I z żalu, i ze złości, i z rozpaczy, i z radości.
Głowa do góry, Siódemeczko.
„zaraz dzień
jeszcze jeden
zrób co możesz.”
Dzień dobry 🙂
kawa
niedzielna sloneczna herbata 🙂
brykam w lato
fik fik fikanko
😀
Dzień dobry.
Kolejna rocznica śmierci Władysława Bartoszewskiego zbliża się.
Nieznani sprawcy postawili w Szczecinie w nocy głaz pamięci:
http://bi.gazeta.pl/im/53/38/16/z23301971V.jpg
Super, Mar-Jo.
I bardzo fajnie, że jesteś. 🙂
jest taki pan zybertowicz andrzej, mowil ostatnio, ze Zydzi w czasie Holokaustu byli bierni! Ma pan z.a zone i z nia napisali ostatnio: (…) „Prawo i Sprawiedliwość łączą ze swymi wyborcami więzi szczególne. Więzi serdeczne, wspólnotowe, nie tyle głębokie, ile w istocie głębinowe. Więzi wynikające z poczucia, że PiS, często personifikowane przez autorytet Jarosława Kaczyńskiego, to ugrupowanie jedyne, dla którego naród polski jest nie tylko bardzo ważny. Z przekonania, że jedynie PiS posiada zdolność do ocalenia przed historycznymi zawirowaniami depozytu naszych przodków. Że nadzieje pokładane w PiS sięgają daleko poza zwykły kontrakt wyborcy–politycy, że są serdecznym związkiem krwi.
(…).”
bywa
p.s. linki do calego felietonu nie podaje swiadomie, bo tam mam i juz 😎
O! jak bede juz w Szczecinie to odwiedze kamien na Jasnych Bloniach, fajna sprawa, dziekuje za relacje Ma-Jo 🙂
Związek krwi. No no, coraz lepiej.
Blut und Boden eben.
@babilas 18.04.2018 godz.22:00 Jeżeli chodzi o skład mieszanki,to zapewne chodzi o owocnię fasoli: http://rozanski.li/1210/pericarpium-phaseoli-owocnia-fasoli/ Ale rzeczywiście tłumaczenie dość interesujące 🙂
Ten Toruń chyba szkodliwy dla głowy.
Matko, gdzie ja jestem!
Wczoraj na naszym marszu w getcie było sporo niemieckiej młodzieży.
Ucieszyłam się.
ewko, dziękuję za pomoc.
Może kogoś zainteresuje: http://babilas.blogspot.com/2018/04/ogrodnik-podmiejski-8-miao-byc-o.html?m=1
„Związki krwi” pojawiają się, w takiej czy innej formie, już któryś raz. W grudniu 2015 roku skoncentrowaliśmy się na „najgorszym sorcie”, podczas gdy ważniejszy i bardziej złowróżbny w tej wypowiedzi był „gen zdrady narodowej.”
„gen zdrady narodowej”! no tak, wiadomo.
Dzień dobry.
Będą badać geny aż do dna? (taka „hatakumba” mi wyszła 🙂 )
Siódemeczko, dziękuję!
Haneczka znów trafiła w punkt. Mam jakąś naturalną skłonność do wybaczania, ale dranie budzący upiory nie mogą liczyć na wybaczenie. Wybaczanie tym draniom jest po prostu niemoralne. Udało mi się parę tygodni temu odnowić kontakt z właścicielem firmy elektroniocznej z Haify. Bardzo religijny pan. Do nas kiedyś przyjechał z workiem koszernego jedzenia. Jakoś łatwo znajdowaliśmy wspólny język. Teraz zacząłem pisać do niego coś, co miało wyjaśnić sytuację w Polsce. Zapisałem półtorej strony i utknąłem. Tego się po prostu nie da wyjaśnić. Od tygodnia nie wracam do tekstu, bo pojąłem całą absurdalność naszej dobrej zmiany. Gdybyż się ona ograniczyła do imion powojników.
Poza tym świetnie. Udało mi się uruchomić PC i po dwóch tygodniach wrócić do małżeńskiego łoża postawionego na sztorc na czas remontu rozpoczętego 3 kwietnia. Potrwa jeszcze ze 3 tygodnie. Remont jest błogosławieństwem pozwalającym prawie zapomnieć o dobrych zmianach.
Co to jest „gen zdrady narodowej”? Zdradę się dziedziczy po linii męskiej czy żeńskiej?
W 3. rocznicę śmierci Władysława Bartoszewskiego miasto usunęło głaz!!!!
Zaplanowane na godz. 18.00 złożenie białych róż i tak się odbędzie!!!
Władysław Bartoszewski jest Honorowym Obywatelem Szczecina…
Jasne, samowola budowlana.
W sumie, Mar-Jo, ważniejsza jest budowla serc i pamięć.
Pamięć z potrzeby z potrzeby serca, nie z urzędowego obowiązku.
O to przecież chodzi.
Napisał Ryś, że dobrze mają renciści i emeryci.
Ano, Rysiu, całkiem nie najgorzej, żeby tylko jeszcze to zdrowie. 🙂
Coś jeszcze: http://babilas.blogspot.com/2018/04/ogrodnik-podmiejski-9-surfinie.html
Komentarz dla Rysia od A. Marianowicza:
do przeczytania i do posłuchania 😉
Tak sobie myślę, że ci rodzice w sejmie powinni wezwać posiłki, podzielić się i ruszyć na Nowogrodzką.
Dzień dobry 🙂
kawa
Rząd jest pomawiany o lekceważenie problemów dzieci niepełnosprawnych po ich wydorośleniu. Jest to kompletne nieporozumienie. Ci, którzy pomawiają, nie zdają sobie sprawy ile by kosztowała opieka państwa, gdyby została przyznana. Problem polega na tym, że liczy się, ile takich osób może żyć pod obecnie obowiązującym prawem, gdy w rzeczywistości trzeba wziąć pod uwagę stan prawny obowiązujący po spodziewanym niedługo wyroku TK w sprawie niekonstytucyjności przepisu dozwalającego aborcję eugeniczną.
Wiem, że bajdurzę. Liczba aborcji nie zmaleje, ponieważ liczba badań prenatalnych finansowanych z NFZ jest znikoma. Ci, których stać na prywatne badania prenatalne, są w stanie sobie finansować „turystykę aborcyjną”. Dla mnie życie ludzkie jest wielką wartością. Nie pojmuję jednak, jak w cudzym imieniu można ustawami podejmować decyzje o noszeniu dziecka ciężko upośledzonego. Ostatnio bardzo przeze mnie ceniony Ojciec Ludwik Wiśniewski nazwał prawo zakazujące aborcji w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu prawem nieludzkim. A przecież nie można autora wypowiedzi posądzać o lekkie traktowanie aborcji.
Teraz hipokryzja Kaczyńskiego pokazała się w całej okazałości. 4 tys. zł nagrody za urodzenie dziecka niepełnosprawnego właściwie wyczerpuje pomoc państwa dla tych ludzi. To, co dostukają rodzice na opiekę, pozwala wegetować do osiągnięcia pełnoletności. Potem pewnie można wystawić dorosłe dziecko na ulicę i niech się państwo martwi. To wszystko w ramach walki o przetrwanie nienarodzonego życia upośledzonego. A gdyby tak tę walkę zacząć nie od zmiany „prawa”, tylko od rzeczywistej pomocy państwa, nie tylko finansowej, w dbaniu o indywidualnie możliwy do osiągnięcia rozwój każdej z tych osób. Również o godną egzystencję rodziców skazanych obecnie na uwiązanie do tego dziecka. Uwiązanie dotyczy z reguły matki, ojcowie mogą sobie odpłynąć. To wszystko było tysiące razy opisywane, ale PiS pozostaje głuchy na wszystko załatwiając problemy kodeksem karnym.
Są nieliczącą się grupą wyborczą, więc kto się będzie wysilał?
PiS miał być partią sprawiedliwości społecznej i wartości chrześcijańskich. Tym przyciągnął wielu wyborców. Pokazując, że ma te wartości gdzieś, powinien tych wyborców stracić. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Dzień dobry z doskoku.
Głaz z cytatem z prof. Bartoszewskiego odnaleziony na wybiegu dla psów, napisem do ziemi! Nie odpuszczamy!!!! Będzie ciąg dalszy…
Władysław Bartoszewski był solą w oku wielu ludzi. Mechanizm jest dość prosty. Na pewnym VIP-oskim przyjęciu, gdzie alkohol lał się strumieniami i ładne panienki kręciły się wokół zaproszonych gości, znajomy prezes regionalny dużego banku wspomniał, że moja obecność mu zawadza, bo jakoś przy mnie wstydzi się panienki połapywać. Do tego momentu nie bardzo zdawałem sobie sprawę, że zwyczajnie kulturalne zachowanie może komuś przeszkadzać. Poprzeczka przyzwoitości ustawiona przez Profesora chyba trafia akurat w nosy i czoła poniektórych.
Przypomniałem sobie właśnie, że Kaczyński mówił coś o knajackim języku przeciwników politycznych. Jeżeli to był język knajacki, to jak określić język prezesa?
Dzień dobry.
Wrzucam znalezioną w Internecie kawę. (Irku, sorry 🙂 ):
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/31230481_901671230012955_4665646265252446208_n.jpg?_nc_cat=0&oh=dd31626477e0effa555d4dae2ea10e83&oe=5B6B0889
Znakomita kawa. 😀
Dzień dobry, poproszę o jeszcze.
Poczytałem trochę pod informacją o szczecińskim kamieniu i reakcji tamtejszego prezydenta. Włos się jeży. Nie czytuję gadzinówek, więc nie dotarły do mnie pisowskie inwektywy. Siostra WB wyszła za mąż za SS-mana, sam WB kolaborował i w Oświęcimiu wydał 14 wysokich rangą oficerów AK (ciekawe, skąd mógł znać tylu jeszcze przed powstaniem AK). Podpisanie Deklaracji Terezińskiej spowoduje po prawdopodobnym przyjęciu JUST ACT przez Izbę Reprezentantów, że wszyscy Polacy „pójdą z torbami”.
Wygląda na to, że te posty wstawiały pisowskie trole w ramach swoich obowiązków służbowych lub na umowę zlecenie. Język typowy dla profesjonalnych troli. Dobry humor nabyty przy oglądaniu kawy ustąpił miejsca piekielnej złości.
Wracając do Deklaracji nasuwa się myśl, że wszystkie sprawy ideologiczne są dla JK bez znaczenia i traktuje je wyłącznie instrumentalnie. Co innego kwestia pieniędzy. Tutaj nie ma żadnego „zmiłuj się”. Ustawa „reprywatyzacyjna” stworzona w Ministerstwie Sprawiedliwości całkowicie przekreśla podstawowe zasady Deklaracji Terezińskiej. To przekreślenie nie jest przypadkowe. Nie wynika z niedostatku wiedzy tylko z rozmysłu. Jest więc jawnie antyżydowska.
Podniósł się też wielki jazgot z powodu przyjęcia, na razie tylko przez Senat, amerykańskiego JUST ACT dotyczącego monitorowania realizacji Deklaracji Terezińskiej. JUST ACT nie wymusza na nikim płacenia czegokolwiek, natomiast nakłada na USA obowiązek monitorowania. Dlaczego JK monitorowanie wprawia we wściekłość? Nie zamierza respektować zasad, które Polska na siebie w DT przyjęła jako „miękkie prawo międzynarodowe”. Soft Law niczego nie rozstrzyga tylko wyznacza kierunki. Polski rząd PiS przyjął akurat kierunek zgodny w 100% z Deklaracją, tylko, sięgając do fizyki, z przeciwstawnym zwrotem nomen omen.
dzien dobry, prosze herbata 🙂
bryk bryk fik fikanko
(…) powinien tych wyborców stracić. powinien, ale zycie to niespodzianka. bywa
na wybiegu dla psów Ktos kazal, ktos wykonal, czyli jak zawsze 😕
dzisiaj pada, mzy wlasciwie, moze wiec jednak pod parasolem?
brykam bryk bryku
😀
Dobra kawa. 😀
U nas też pada i ziiimno.
Przynajmniej bzy kwitną nareszcie.
Kamień wróci w najbliższych dniach. Jest też akceptacja postawienia ławeczki Profesora – to trochę potrwa: zgoda rodziny, projekt, środki (zbierzemy!!!), wykonanie.
Jeszcze będzie normalnie…
Kawa przepyszna!
Stanisławie, trucizna tylko w dawkach homeopatycznych. Wiedzieć trzeba, ale działać nie ma prawa. Spożyłeś zbyt dużo.Piekło może poczekać do chwili, gdy ci dranie pozostaną bezkarni, a tego mocno się obawiam.
Dzień dobry 🙂
kawa
Trucizna może działać słabiej lub silniej w różnych okolicznościach. Przyznaję, że teraz działa wyjątkowo silnie przy moim przemęczeniu i braku snu w wyniku remontu. Ale też łatwiej znoszę to, co uderza we wszystkich, w tym we mnie. Gdy działa wybiórczo na osoby, które zasłużyły sobie na wyjątkowy szacunek, grubość mojej skóry gwałtownie maleje.
Tak, Stanisławie. To bardziej boli.
Zupełnie nie rozumiem tej afery z chowaniem głazu zawierającego słowa Władysława Bartoszewskiego. O ile prostsze by było położenie przez konkurencję głazu o wiele większego z napisem (powiedzmy): „Nie warto być przyzwoitym” Jar. Gowin.
Znakomity pomysł andsolu 🙂
Cytat z p. Gowina może być tylko jeden.O tym, że 17.000 zł miesięcznie nie wystarczało mu do pierwszego!!!
Mar-Jo, toż to ten sam cytat, tylko innymi słowami! 😉
Oczywiście, że mu nie wystarczało. On musi być taki piękny, a to kosztuje.
Zastanawiam się, co ten Un wymyślił i głowy mi nie starcza, bo nie ufam draniowi za grosz.
Jak tak dalej pójdzie, to obaj z Inem dostaną pokojowego Nobla, wrrr.
Dzień dobry.
Haneczko, Ty się Koreą martwisz.
Jakie „tęgie intelekty” mają takie wizje:
https://t.co/zmEmuth1Lm
PS. Żenia prawie obrażona, że kolejny raz nie dotrzymuje obietnicy.
Nie jadę na umówiony objazd Ukrainy z powodu szalejącej tam odry.
Dzień dobry.
Tak będzie wyglądać Szwajowy Ogród Literacki (wspominałam kiedyś o zwycięskim projekcie obywatelskim):
http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,23336780,wiemy-jak-bedzie-wygladal-ogrod-na-czesc-szczecinskiej-pisarki.html
Wzdycham żałośnie, Mar-Jo…
Dzień dobry 🙂
kawa
Dobranoc.
Jutro Kórnik. Z Babilasami w tle.
Haneczko! Bądź czujna! Oni się mogą wysunąć na pierwszy plan! ;-))
Z nasłuchu radiowego. W Lublinie w ramach dekomunizacji wojewoda zmienił ul. Kruczkowskiego na Herberta.
” … czy podoba się pani ta zmiana?
Nie. Dali nam jakiegoś Niemca. Nawet przez samo h się pisze… ” 🙄
Ciekawe, jaką narodowość przypisałaby ta pani pani Wisławie?
@Tetryk56: naprawdę masz wątpliwości?
Ktoś oglądał dzisiaj warszawskie blokady faszystów?
Szkoda, że syn Nisi zlikwidował jej albumy ze zdjęciami.
Jestem na kocim dyżurze do końca tygodnia, komputer jest, ale Mac ma inną klawiaturę, więc mylę się co chwilę i wpisany wcześniej tekst przenosi się w niebyt.
To nie na moje zdrowie, dlatego tylko oglądam.
Przyjemnych majówek.
Mar-Jo, nie wiedziałam nawet, że jacyś faszyści mieli dziś iść. Długo wracałam z obywatelskiej majówki pod Sejmem. Długo, bo część drogi na piechotę – drzewa się wypyliły, wreszcie mogę wychodzić. Po powrocie komputer mnie poinformował, że było blokowane. Ponoć 4 blokujące osoby trafiły na komendę, jedną zamknęli na noc i mają jutro rano przesłuchiwać.
Dawno temu, w zeszłym roku, gdy pisałem o śnieżycach wiosennych, równolegle powstały zręby tekstu o przebiśniegach, który w pewnym momencie trafił do szuflady – ale z niej triumfalnie wylazł i wisi tutaj.