Niech przeprosi
Ten chłopiec to jest zwykły chomąt
i na komuszym chodzi pasku!
Gdy ja, nie stojąc tam gdzie ZOMO,
zburzyłem jego babki z piasku,
on podle chciał mnie gwizdnąć w kuper.
Więc za to, że mu plułem w zupę
i słusznie nasikałem w sosik,
niech weźmie, bydlak i przeprosi.
Ja wiem, w zabawie różnie bywa,
szybkie się jakieś rzuci słowo,
„baranie”, „chamie”, albo „spływaj”
i już się robi pokojowo,
i już miażdżone chrzęszczą palce.
A w znojnej tej o pokój walce
czyj najdonośniej słychać głosik?
Mój! Zatem trzeba mnie przeprosić.
By jeszcze lepiej trafić w sedno:
czasami bywam tak wpirzony,
że mogę walnąć w mordę wredną,
nie patrząc na te tam bontony,
buldogiem mogę poszczuć brzydkim,
by wpił się kłami w dziadka łydki,
sierpowym prawym mogę skosić…
No, czy nie trzeba mnie przeprosić?
Współpracy chcę zadzierzgnąć więzy
i z niezłym robię to wynikiem,
mój własny wciąż zmieniając język
i wrogów niszcząc retorykę.
Co? Nie podoba się? No, cacy,
to guzik będzie ze współpracy,
to kopać będę i tarmosić,
póki ten chłopiec nie przeprosi.
Ciągle nie mogę wyjśč ze zdumienia, nad trafnością i aktualnością wierszy Kingi.
Płakać mi się chce.
Mimo to, dobrego dnia i tygodnia Wam życzę.
Jutro Jedwabne.
Cisza w eterze.
Nie ma nigdzie informacji o godzinie rozpoczęcia uroczystości. Gmina warszawska milczy. Czy to jest protest na wezwania IPN do ekshumacji ofiar?
Jadę z zaprzyjaźnionym księdzem ewangelickim.
Dzien Dobry do Irkowej herbaty 🙂
brykam
Siodemeczko, uwazaj na siebie. Pij duzo 🙂
Dzień dobry.
W drugiej połowie lipca jadę na Podlasie. Jedwabne mam w planie.
Kindze kilka razy powiedziałam, co myślę o Jej TALENCIE. To, co nam jeszcze teraz jest przekazywane, jest niesamowite…
PA, ty masz kabel do nieba?
Nie do wiary w istocie.
Jutro kolejna miesięcznica. Powinna przykryć antypolskie szemrania o Jedwabnem. Dla wielu polskich uszu te szemrania są wstrętne. Lepiej się słucha o bohaterstwie.
Szewach Weiss, znany wróg polskich sił „patriotycznych” śmiał przypomnieć przypadki mordowania Żydów przez partyzantów AK. Dla tych, co wątpią, przypominam, że taki przypadek jest pokazany m.in. w jednym z odcinków „Czasu honoru”. Był to serial daleki od prawdy historycznej, ale fantazje dotyczyły zupełnie innych zagadnień.
Ja akurat Szewacha Weissa bardzo cenię. Przypominam, że jest kawalerem Orderu Orła Białego przyznanego przez Andrzeja Dudę.
Szewach Weiss jest zbyt grzeczny, chce mieć ze wszystkimi dobre stosunki, żeby wszyscy go lubili. To jest niemożliwe i tam, gdzie organizacje polskich Żydów nie chcą iść, tam on pójdzie.
NSZ mordowało i AK, i Żydów.
Wojna to straszna rzecz, pozbawia ludzi człowieczeństwa.
Rysiu, jestem Ci bardzo wdzięczna, dzięki Tobie wiele tysięcy ludzi obejrzało ten krótki film z Kielc.
To dla wielu osób był pocieszający film. <3
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry. 🙂
Do kawy coś, o czym nieuki zapomniały. Tego nikt nie „unieważnił” w trybie nocnym ani dziennym (bądź też bez trybu):
https://crowdmedia.pl/wp-content/uploads/2018/07/postanowienie-gersdorf.png
Siodemeczko, to Twoja zasluga! Twoj film ma moc 🙂 Dziekuje Tobie.
czytalem w Wyborczej nowe madrosci posla Kaczynskiego i…..
https://www.youtube.com/watch?v=PKh68MFd2Do&feature=youtu.be
tu i tam, wszedzie, wtedy i teraz
Trochę prywaty. Moje zdjęcie ” Zieleń … zieleń widzę” zostało zdjęciem miesiąca
🙂
https://www.facebook.com/LubelskieTowarzystwoFotograficzne/posts/2012671285410311
Ojej, Irku, a co to właściwie jest? Gratulacje poza tym.
I ode mnie gratulacje (nie pierwsze 🙂 ); ale właściwie to chciałem zapytać o to samo – tylko jakoś nie śmiałem…
wygląda jak betonowe kręgi studni kanalizacyjnych
Jest to instalacja artystyczna / tak to się teraz mówi ) / przed wejściem na cmentarz przy ul. Lipowej w Lublinie. Tworzy ją szereg surowych betonowych bloków. Zajrzałem do środka i okazało się, że otwory w blokach są w jednej linii. Stąd pomysł na zdjęcie … i ku mojemu zaskoczeniu zyskało uznanie jurorów z LTF. Może niechcący odkryłem myśl artysty 😉
Gratuluję, Irku. 🙂
Szkoda, że nie można powiększyć. Bym się przyjrzała owej zieleni 🙂
Mar-Jo, unieważnią Monitor, Komorowskiego i co tylko zechcą.
Irku, wielkie gratulacje!!! 😀
Dzień dobry 🙂
kawa
Dziękuję 🙂
Dzień dobry 🙂
Muszę się tym po prostu w końcu podzielić – od pewnego czasu dostaję mailem tzw. Mazowiecki Serwis Prasowy. Poza różnymi informacyjkami z Mazowsza są tam święta, które nas czekają w najbliższym czasie. Kopiuję te z najbliższego tygodnia:
11 lipca (środa)
Światowy Dzień Ludności
12 lipca (czwartek)
Dzień Męczeństwa Wsi Polskiej
13 lipca (piątek)
Dzień Frytek
14 lipca (sobota)
Dzień Łapania za Pupę
15 lipca (niedziela)
Dzień bez Telefonu Komórkowego
16 lipca (poniedziałek)
Dzień bez święta… Ufff!
17 lipca (wtorek)
Światowy Dzień Emoji
Ogólnopolski Dzień Tabaki
Światowy Dzień Międzynarodowej Sprawiedliwości
Czyż nie śliczne? Zwłaszcza Dzień Łapania Za Pupę. Jak słowo daję, nie wymyśliłam tego.
W piątek chętnie pofrytkuję. Łapanie stanowczo odradzam.
To dzisiejsze święto chyba niepoprawnie nazwano.
Powinno być: Światowy Dzień Ludności Polskiej.
Dzień dobry. 🙂
Koniec kary dla księdza Lemańskiego. Nowy biskup cofnął suspensę nałożoną przez bp. Hosera!!!!!!!!!!!!!!!
Mar-Jo – czy doczekamy choć symbolicznej kary, nałożonej na bp. Hosera?
Sobota – powinno być tak:
Światowy Dzień łapania za Pupę im. Donalda Trumpa
Tetryku, mam nadzieję na niesymboliczną karę. Nie tylko za ks. Wojciecha.
Ja bym te święta chociaż częściowo skomasował: „Światowy Dzień Męczeństwa Ludności Wsi Polskiej na skutek Łapania za Pupę bez Telefonu Komórkowego”
Im. Donalda Trumpa to byłoby za cipkę (excusez le mot) 👿
PA, piękne 😆
Po przeczytaniu listy „świąt” mam Wieczór Łapania Się za Głowę.
No dobrze. Będę więc was informować o kolejnych świętach. 😛
To się ubogacimy 😉
Swieta, Swieta, i po Swietach (mazowieckich)…
14 lipca, w niedziele, odradzam lapania za (moja) pupe.
Mazowieckie nowiny wydaja sie daleko daleko wschodnie…
Zycze milego lata bywalcom Koszyczka.
Dzień dobry 🙂
kawa
Króliku, czy to oznacza, że w sobotę zachęcasz? 😉 🙂 🙂
Te šwięta są światowe, więc ktoś raczej dla humoru je wyłapuje i przesyła.
Dobrego dnia.
Joanna Scheuring+Wielgus zaprasza obok namiotu zgromadzenia parlamentarnego. Barierki już stoją. Przedstawiciele innych państw mogą przybywać swobodnie, my za barierkami też.
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=1637621219693180&id=566726730115973
Dzień dobry. 🙂
Odebrałam wynik biopsji.Bez cytologicznych cech złośliwości.
Ciągle pada.
Dobrze, Mar-Jo. Trzeba czasami kontrolować różne zmiany. Cieszę się.
Z własnego doświadczenia powiem, że nawet, jeżeli biopsja bardzo źle wróży, to w badaniu tkanki po operacji, może nie znaleźć potwierdzenia. To taka kropla optymizmu.
Namawiam do przeczytania tego artykułu w GW.
Kiedy elity spekulują, co może pozbawić PiS władzy: czy będzie to łamanie konstytucji i niezależności Sądu Najwyższego, czy zła sytuacja służby zdrowia, nieudolne zmiany w systemie edukacji czy może katastrofalna polityka zagraniczna, to strzelanie kulą w płot. To VAT jest wirusem, który może zabić marzenia PiS o utrzymaniu władzy.
Ten rząd potrzebuje pieniędzy, aby trwać. Jeżeli zabraknie wpływów z VAT-u, wszystko się rozsypie.
http://wyborcza.pl/7,155290,23613365,morawiecki-sciga-sie-z-vat-ten-szalenczy-wyscig-moze-pozbawic.html
Na przykład:
Światowy Dzień Ludności
Dzień 11 lipca
Kraje ONZ
Typ święta międzynarodowe
Upamiętnia Dzień Pięciu Miliardów
Światowy Dzień Ludności, ang. World Population Day – coroczne święto, ustanowione przez Zgromadzenie Ogólne ONZ (rezolucja E/2007/24), obchodzone 11 lipca. 😀
To dziś wieczorem – ojej, to już – koniaczek za wyniki Mar-Jo.
Mar-Jo, oby tak dalej. Bądź nadal czujna, sprawdzaj.
U nas nieźle popadało. Przemokło pod kontrolnym iglakiem 🙂
Siódemeczko, uparcie uważam, że padną z powodu czegoś małego, pozornie nieistotnej drobinki.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Będę czujna! 🙂
Morele już na gazie. Czarna porzeczka (późniejsza) – jeszcze na krzaku.
Rysiu, wczorajsze informacje o niemieckiej policji groźne! („88” wysłane przez policjanta przełożonemu SMS-em! Omyłkowe pobicie przez policję izraelskiego profesora w Bonn).
„Stabilny geniusz” z USA powalił mnie na łopatki.
Świat naprawdę zwariował?
Świat wariował już wielokrotnie. Nam wydawało się, że jesteśmy już na tyle mądrzy, że nie damy się, jako społeczeństwa, uwieść jakimś wariactwom. To był nadmiar optymizmu 🙁
Stanisławie, termin społeczeństwo zakłada chyba odpowiedzialność za poszanowanie wielu poglądów i obyczajów, w granicach prawa.
Nie jest łatwo być członkiem takiego społeczeństwa.
Dzisiaj niewielkie było zgromadzenie obywatelskie w Warszawie.
Przyszedł jakiś pan pobladły z emocji i wykrzykiwał gromkim głosem – Jarosław Kaczyński. Zbladł, bo chyba myślał, że rzucimy się na niego.
Było też paru cichych wielbicieli PiS-u, dwóm powiedziałam, że pomylili demonstracje. Zmieszali się i zniknęli.
Tak to wygldało z drugiej strony ulicy i barierek.
W środku policja i limuzyny.
https://drive.google.com/file/d/1wZqt-KP9AC7uDCSgmV1uoWh_KbuddA-Y/view?usp=sharing
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
Bogdan Loebl napisał wspomnienie o ojcu Kingi, którego rocznica śmierci akurat przypada.
Dzień dobry.
PA, dziękuję.
Piękny wiersz…
Bardzo piękny, bardzo.
Piękne wspomnienie. Piękny wiersz.
Trzy lata temu, 11 i 12 lipca mieliśmy Zlot Ogoniasty i rozmawialiśmy z Kingą przez skypa.
17 lipca Kinga napisała do mnie, że przyszedł czas na pożegnanie. Pojechaliśmy natychmiast. To było nasze ostatnie spotkanie.
Ech, Kingo, Kingo! Nie tylko kotom się tego nie robi.
Tyle się zmieniło, tyle się dzieje. Dobrze, że przynajmniej zostały Twoje wiersze.
Dzięki, PA.
Pamiętam, jak te 7 lat temu Kinga przyjechała do Krakowa głównie z powodu choroby mamy, a tymczasem niespodziewanie zmarł ojciec…
Siedzę od czwartku w Starym Sączu, gdzie wszystko jest pod znakiem św. Kingi, i też o naszej Kindze myślę. Co ciekawe, jakoś nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Kinga to zdrobnienie od Kunegundy 🙂 W kościele przy klasztorze klarysek ufundowanym przez św. Kingę (to jedno z najważniejszych miejsc w historii muzyki polskiej, bo tu odnaleziono jej najstarsze, wspaniałe zabytki) są na ścianach polichromie przedstawiające sceny z życia fundatorki. Każda z nich opisana, i w tych opisach jest właśnie Kunegunda. Tak się uśmiechnęłam, bo sobie przypomniałam, jak Kinga mówiła, że nie znosi zdrobnień swojego imienia, a przecież już jej imię jest zdrobnieniem. 🙂
To jest jeden z tych zabytków, najsłynniejszy:
https://www.youtube.com/watch?v=yxPXMcUjiI4
Młodzi trębacze grają to przed każdym koncertem jako hejnał.
Pozdrawiam Kierownictwo Zawsze w Drodze. 🙂
Pada. Zielone się cieszy (Rysiowe).
A my ucha do góry, jeszcze nic straconego, póki żyjemy. 😀
Na koniec ♡♡♡♡♡ dla Was
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry.
Byłam w Starym Sączu z całkiem niedużymi wtedy dziećmi.I w Esztergom, gdzie (św.) Kinga się urodziła.
Dostałam wczoraj oczopląsu. Próbowałam rozwikłać zagadkę urwanej w Sannikach historii mojej rodziny ze strony Mamy.”Przestudiowałam” straszną ilość sfotografowanych stron akt kościelnych (pierwsza połowa XVIII. wieku, łacina, pisana chyba gęsim piórem. Z tym, że często słowo „pisana” jest zwykłym eufemizmem. Bazgroły!!!!). Ale udało się!!!! Sanniki zaplanowane w drodze powrotnej z Podlasia.
Sanniki odwiedził kiedyś młody Chopin 🙂
http://pl.chopin.nifc.pl/chopin/places/poland/id/566
Dawno Was nie męczyłam o podpisanie jakiejś petycji – to dziś pomęczę. 😉 Zagłosujcie, proszę, za dalszym istnieniem Klubokawiarni „Pożyteczna”, która daje pracę osobom z niepełnosprawnością intelektualną, serwuje pyszny sernik i w ogóle jest fajnym i pożytecznym punktem na mapie Warszawy. Na tej lince znajdziecie więcej informacji o tym, co się dzieje i dlaczego warto wesprzeć „Pożyteczną”- oraz adres, pod którym jest petycja: http://www.fcp.edu.pl/bez-kategorii/prosimy-o-pomoc-wsparcie/ Od poniedziałku mam koci dyżur, od środy, jak słyszę, radykalizujemy protest pod Sejmem. W świetle tych planów, decyzja, żeby w ten weekend się wyspać, ponicnierobić oraz ograć rodzinę w scrabble, wydaje mi się porażająco słuszną. I całe szczęście, skoro ją wdrożyłam. 😉
Tak, wiem, Pani Kierowniczko. Zdaje się, że był nawet podejrzewany o romans z guwernantką państwa Pruszaków i ojcostwo dziecięcia owej guwernantki.
PS. Na pewnej stronie parafialnej (rok 1705) znalazłam dopisek księdza : „Pro memoria” Roku: 1590 w Gostyninie miasteczku bezbożna matka na przeklęte morderstwo dziecię swoje przedała…”
Zgadniecie komu przedała i jaki był ciąg dalszy? Ale P. Bóg ogniem miasto zniszczył i krew niewinną pomścił. (Ksiądz uzupełnił, że jest to cytat -excerptum ex libro- ale tytułu tego „dzieła” po łacinie nie rozszyfrowałam.)
W Bibliotece Teatru NN Brama Grodzka w Lublinie jest o tym książka z cytatem:
http://biblioteka.teatrnn.pl/dlibra/Content/47754/Procesy_o_mord_rytualny_rast.pdf
Nie mogę tego spokojnie oglądać i czytać.
Nie do wiary, że można podobne brednie szerzyć i w nie wierzyć nawet jeszcze dzisiaj.
To skandal, że chcą zamknąć tę placówkę, Ago.
Zaraz podpiszę.
Chyba jestem zaraz za Tobą, Siódemko 🙂
Dzięki. 🙂
Dzień dobry.
Podpisałam wieczorem. Widzę, że przyrosło.
Przyrasta – po mnie od wczoraj już ponad 80 podpisów!
Dzień dobry 🙂
Petycja podpisana.
kawa
Na dzien dobry moja lokalna stacja radiowa zafundowala mi muzyke do filmu „Miczurin” nakreconego w 1948 r. przez Aleksandra Dowzenke.
https://en.wikipedia.org/wiki/Michurin_(film)
O filmie nie mialem pojecia (co mnie nie dziwi), a wiec tym bardziej o tym, ze muzyke don popelnil sam Szostakowicz. Niestety, z pierwszego sluchania wynika, ze jest to chaltura.
Dzień dobry 🙂
prawie kawa
Dzień dobry.
Przebijam , ale pić nie radzę!Wylać do zlewu i dobrze wypłukać kubek. Zlew też!
https://i.ytimg.com/vi/9tnLukATywg/maxresdefault.jpg
Stacja Phoenix transmitowała wczoraj konferencję prasową z Helsinek.Ktoś w Stanach użył określenia:” tak wygląda, kiedy agent stoi obok prowadzącego”.
Juz raz USA omal nie wyladowaly z rosyjskim (sowieckim) agentem w roli prezydenta:
https://en.wikipedia.org/wiki/Henry_A._Wallace
Na szczescie FDR (ktory w stosunku do Stalina zachowywal sie wcale nie lepiej niz Trump do Putina) zastapil Wallace’a Trumanem w 1944 r.
W USA są silne sądy, to ma duże znaczenie.
Dzień dobry.
Święta na najbliższy tydzień:
18 lipca (środa)
Międzynarodowy Dzień Nelsona Mandeli
19 lipca (czwartek)
Dzień Czerwonego Kapturka
20 lipca (piątek)
Międzynarodowy Dzień Szachów
21 lipca (sobota)
Dzień bez święta… Ufff!
22 lipca (niedziela)
Dzień Aproksymacji Pi
23 lipca (poniedziałek)
Dzień Włóczykija
24 lipca (wtorek)
Dzień Policjanta
Międzynarodowy dzień wirtualnej miłości
Dzień Pszczółki Mai
Wybieram włóczykija.
Ja tez, ma sie rozumiec. Ale obchodze go juz dzis – wlasnie zmierzam znow do Krakowa… A raczej stoje w Miechowie z powodu awarii sieci trakcyjnej 🙁
Dzień wirtualnej miłości Policjanta i Pszczółki Mai brzmi intrygująco.
Dzień dobry 🙂
kawa
Wróciliśmy z Poznania. Wszystko tam kojarzy się ze św.p. Pyrą. Mam tam rodzinne groby, które odwiedzałem, ale Pyra jest wszechobecna w poznańskich wspomnieniach.
Myślę, że Trump ma wiele marzeń wspólnych z FDR. Jednym z nich jest dzielenie panowania nad światem z kimś, kogo łatwo można będzie pokonać. W obu przypadkach zadufanie w sobie powoduje, że niedoceniany „partner” robi, co chce. FDR miał w bliskim otoczeniu kilku niewątpliwych agentów lub osoby sprawiające wrażenie sowieckich agentów. Formalnymi agentami NKWD lub GRU byli: Lawrence Duggan, Harry Dexter White, Lauchlin Currie, Whittaker Chambers i Alger Hiss. Brak dowodów w przypadku Harry’ego Hopkinsa, Henry’ego Wallace’a czy Williama Harrimana. Krótkowzroczność FDR pozwalała na umieszczanie agentów sowieckich w departamencie stanu, wywiadzie i wśród doradców prezydenta. Obawiam się, że teraz może być podobnie.
Wsiąść do… i daleeeekoooo!!!!
https://media1.faz.net/ppmedia/aktuell/finanzen/1112183655/1.5697049/format_top1_breit/heute-hier-morgen-dort-mit-dem.jpg
Czy ja wiem, czy FDR chcial „dzielic panowanie nad swiatem z kims, kogo latwiej bedzie pokonac”? On raczej chcial podzielic swiat ze Stalinem jak rowny z rownym i przede wszystkim ustanowic organizacje miedzynarodowa (pozniejsze ONZ), ktore by skutecznie powstrzymywalo swiat od wojen. Oczywiscie USA bylyby ekonomicznie w tym swiecie dominujace, ale ja bym tego w katagoriach kolonialnych nie ujmowal. Raczej dosc skrajny i malo skuteczny idealizm.
Skoro świt ruszam na Podlasie. Może uda się odezwać.
Wytrzymajmy i miejmy nadzieję!
Dobrej podróży i przyjemnych wrażeń Mar-Jo.
Bez nadziei trudno żyć.
Roosevelt grał idealistę. Naprawdę był cynicznym graczem. Jest mnóstwo przekazów ujawniających naturę FDR.
@Mar-Jo, Nina Mazur (nie pamiętam czy na jej blogu czy w rozmowach na uboczu) często mówiła, że w bardzo wielu miejscach w Stanach takim domkiem można sobie daleko jechać, ale z zatrzymaniem się, a szczególnie na dłuższy czas, są spore kłopoty. Czasami takie, o których Brazylijczyk powie „meio difícil” co na polski się przekłada „absolutnie niemożliwe”.
Dzień dobry 🙂
kawa
@Andsol: Pewnie, ze nie mozna zaparkowac byle gdzie i pojsc sobie do lasu. Ale praktycznie wszedzie sa tzw RV parks, gdzie sie stawia taka kobyle i podlacza do pradu i wody, za nominalna oplata.
Ta księżniczka od dzisiejszej kawy w poprzednim wcieleniu była zapewne żabą. Podobieństwo uderzające 🙂
@Stanislaw: FDR widziany jest z Polski przez pryzmat Jalty. Widziany z USA, jawi sie najlepszym prezydentem XX wieku i jednym z najlepszych w historii. Nie bede tu wymienial powodow, streszczaja sie one w terminie New Deal. Cynizmu tu doszukac sie naprawde trudno, wrecz odwrotnie: FDR zdradzil swoja arystokratyczna klase. Ale jego osiagniecia i spadek po nim przysporzyly mu dozgonna nienawisc amerykanskiej prawicy; im bardziej skrajna ta prawica, tym nienawisc wieksza. Nie watpie wiec, ze znajda sie dziesiatki/setki ksiazek, ktore nie pozostawia na nim suchej nitki.
Bry. 🙂
jrk, zapewne w Stanach, takich przysposobionych miejsc do dłuższego parkowania jest mnóstwo, to specyficzna cecha tego kraju, mniemam.
Odreagowuję ogrodem i przetwórstwem. Pan mąż pracami porządkowymi.
Czytam „Pensjonat pamięci”.
Rozmawiałam dziś ze znajomą panią na Ogrodach Muzycznych – zawsze się tam spotykamy, ale też na różnych marszach. Także na Marszu Pamięci, organizowanym co roku 22 lipca przez ŻIH (zainicjował to Paweł Śpiewak). Rozmawiałyśmy m.in. o tym, że ks. Lemański ma się pojawić wreszcie w swoim zwykłym charakterze, czyli znów jako ksiądz, ale ona powiedziała taką ciekawostkę: że na demonstracje KOD dostał podobno zakaz, ale w sprawy żydowskie pozwolono mu się angażować. Cóż, dobre i to, ale po raz kolejny potwierdza się teza, że kk zapisał się do PiS.
herbata 🙂
wakacje trwaja (czy emeryci maja urlop? albo wakacje?)
brykam
fik fik
kilka dni w Szczecinie, duzo (za duzo) tu i tam, a Berlin ponownie w granicach 30+, i powiedziano w TV, ze konca nie widac
brykam 🙂
wczoraj widzialem duzo zdjec z warszawskich demonstracji, Policjanci maja swoja prace, rozumiem to, ale dlaczego wykonuja ja z taka gorliwoscia? kwestia wiary w nieomylnosc, brak refleksji, mozliwosc sprawdzenia nabytych umiejetnosci (chwyt podduszania – wstretne w stosunku do lagodnych demonstrantow), nienawisc do nie „swoich”, lojalnosc do wladzy, jezeli przelozeni kaza wiecej, to czy beda, a jak dadza bron i pozwola? pytan mam wiecej, ale czy poznam odpowiedz? watpie. generalnie smute.
pozwalam sobie wskazac Irka palcem, to jest slodkie Irku, wspomnialem sobie Jarmarki z czasow „Auto Stopu”. Dziekuje! 🙂
Biała Dama nad Zalewem Zemborzyckim
https://scontent-frt3-2.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/37536388_1748282805286718_3940182205413720064_o.jpg?_nc_cat=0&oh=8070e48e3089fba89064ba263f3daa83&oe=5BE439B6
Dzień dobry 🙂
kawa
Rysiu, to ja dziękuję, że moja fotka sprawiła Ci radość 🙂
Mnie też! Piękna Biała Dama – żeby ją tak uchwycić…
Rysiu, z emerytami jest jak z wężem i pytaniem, czy ma ogon. Emeryci mają wyłącznie wakacje. Podobno, bo ja ostatnio jestem zarobiona chwilami nawet bardziej niż przed emeryturą…
Co do policji, to nie takie proste. Są wśród nich sadyści i prowokatorzy, a są też tacy – wiadomo z licznych rozmów demonstrantów – którym zwyczajnie głupio i wstyd. List szefa NSZZ Policjantów próbuje lawirować między jednymi i drugimi, co też mi się nie bardzo podoba. Choć niby można zrozumieć jego lęk, że potępiając tych aktywnych naraziłby się władzom. Teraz jest kolejny list akademików do tegoż związku, który wymaga dookreślenia się. Odpowiedzi zapewne nie będzie 🙁
Zdjęć, relacji, artykułów z ostatniego protestu pod Sejmem jest bardzo dużo. Warto nieprzeoczyć tego materiału. Zastosowanie w trakcie interwencji środków przemocy nieadekwatnych do poziomu zagrożenia stwarzanego przez demonstrantów to poważna sprawa. Ale wygląda na to, że to nie wszystko i że młodzi ludzie zostali przez policję POBICI PO ZATRZYMANIU, a nie „w ogniu interwencji”. https://oko.press/winiarski-i-adamczyk-zostali-pobici-juz-po-zatrzymaniu-winiarski-byl-wtedy-skuty-kajdankami/
No właśnie, i dlatego nie podoba mi się w oświadczeniu Rafała Jankowskiego z NSZZ Policjantów zdanie: „Jestem pewien, że funkcjonariusze Policji pod Sejmem RP działali na rozkaz i w granicach obowiązującego prawa”.
@mt7: Tutaj jedno z takich miejsc, ok. 4 mile od domu:
https://photos.app.goo.gl/3i7EXhnU6WeZjoFf6
Btw, sledze Wasze dyskusje polityczne, ale sam bedac daleko nic nie potrafie dodac. U nas sprawy ida w te sama strone, choc jakby wolniej i mniej bezwstydnie, bo instytucje demokracji sa glebiej usadowione. Ale co sie odwlecze…
Dzień dobry 🙂
kawa
troche polityki na dzisiaj (znalazlem w przestrzeni):
Prof. dr hab. Włodzimierz Wróbel, szef katedry Prawa Karnego UJ i sędzia Izby Karnej Sądu Najwyższego o prawnikach, którzy mają ochotę zrobić teraz szybkie kariery w Sądzie Najwyższym:
„Udział w przewidzianych przez partię rządzącą procedurach zajmowania miejsc w Sądzie Najwyższym oznacza bezpośrednie współdziałanie w łamaniu Konstytucji RP, dla którego nie ma etycznego usprawiedliwienia. Udział ten nie może też doprowadzić do słusznego nabycia jakichkolwiek praw związanych ze statusem zawodowym, bo będzie dokonywany w złej wierze. Świadomość krańcowej niekonstytucyjności przegłosowanych właśnie ustaw, musi mieć każdy wykształcony prawnik. Współdziałanie w niszczeniu ładu konstytucyjnego Państwa oznacza także współudział w tworzeniu realnego zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski w perspektywie międzynarodowej. Prawnicy podejmujący się takich działań sami wykluczają się ze wspólnoty zawodowej, w której uczestniczą – czy będzie to wspólnota związana ze stosowaniem prawa, czy wspólnota akademicka.
Trzeba dzisiaj głośno mówić, że tu nie chodzi o spór co do poglądów politycznych, koncepcji prawnych, możliwych interpretacji przepisów. Prawnicy decydujący się na współdziałanie w bezprzemocowym zamachu stanu zachowują się w sposób niegodny. Apelowanie o przyzwoitość i uświadamianie konsekwencji nieprzyzwoitości, jest tym co nadal możemy robić”.
Pierwszym z tych prawników, którzy się wykluczyli, jest Andrzej Duda.
To on to wszystko ostatecznie zatwierdza.
Wiedział Kaczyński kogo osadzić w tej funkcji – pana nikt.
Nie wszyscy prawnicy są kryształowo czyści. Oprócz prawników wybierających zawód w celu przyczyniania się do podnoszenia w kraju poziomu praworządności (z całą pewnością jest takich wielu) jest wielu takich, którzy w zawodzie adwokata, sędziego czy prokuratora widzą źródło dobrego zarobku bez oglądania się na etykę. Za komuny układy adwokacko-sędziowsko-prokuratorskie były nieźle rozwinięte. Ich źródło widzę między innymi w podporządkowaniu wszystkich tych zawodów (może w najmniejszym stopniu dotnęło to adwokaturę) organom partyjnym. A skoro trzeba było łamać kodeksy ze względów politycznych, dlaczego nie zrobić tego samego od czasu do czasu dla siebie. Teraz będzie to działało identycznie. Trochę dla PiS, trochę dla siebie. W latach 40-tych ostracyzm korporacyjny był niemożliwy. Teraz widzę w nim szansę oporu. O ile zero nie wprowadzi 3-miesięcznych kursów sędziowskich dla maturzystów. No, ewentualnie rocznych szkół policealnych. To by załatwiło sprawę ostracyzmu.
Zero proponuje „wybrać” na dublera Pierwszego Prezesa SN dyrektorkę Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Jest to szkoła prowadząca aplikacje sędziowskie i prokuratorskie. Podlega zeru, który może tam wszystko. Podejrzewam, że też zrobią tam błyskawiczne kursy aplikacyjne po ewentualnej nowelizacji Ustawy o KSzSiP.
„Art. 18. Nabór na aplikacje
1. Nabór na aplikację sędziowską i aplikację prokuratorską odbywa się w drodze konkursu składającego się z 2 etapów:
1) testu sprawdzającego wiedzę z poszczególnych dziedzin prawa;
2) pracy pisemnej sprawdzającej umiejętności dokonywania wykładni i stosowania prawa, stosowania argumentacji prawniczej oraz kwalifikowania stanów faktycznych do zakresów właściwych norm prawnych.
2. Do drugiego etapu konkursu zostają dopuszczeni kandydaci, stosownie do liczby uzyskanych punktów, w liczbie odpowiadającej sumie dwukrotności limitów przyjęć na aplikację sędziowską i aplikację prokuratorską w danym roku. Przepis art. 25 decyzja w sprawie przyjęcia na aplikację ust. 2 zdanie drugie stosuje się odpowiednio.”
W zasadzie nie trzeba za bardzo zmieniać czegokolwiek. Wystarczy treść pytań w teście sprawdzającym ograniczyć do takich, na które prawidłowa odpowiedź jest przez PiS uważana za herezję. Np. „Czy można ustawą skrócić kadencję I Prezesa SN?”.
Art. 27 ust. 1 określa czas trwania aplikacji na 36 miesięcy i tutaj widzę pole do nowelizacji. Nie zmieniałbym ustawy tylko rozporządzeniem ministerialnym wprowadziłbym zapis, że w uzasadnionych przypadkach czas trwania aplikacji określony w Art. 27 ust. 1 Ustawy można skrócic do 12 miesięcy decyzją Dyrektora KSzPiS. Wiem, że to niezgodne z prawem, ale adepci sądownictwa i prokuratury powinni być wdrażani do nowej tradycji przyjmowania, że, jeśli ustawa nie reguluje wszystkiego, to przepis wykonawczy może braki uzupełnić i delegacja ustawowa nie jest do tego potrzebna.
Przepraszam, że przynudzam, ale jakoś ciężko się wyłączyć z postępującego bezprawia.
Myślę, że w ostatnich latach poziom etyczny sądownictwa w Polsce znacznie się podniósł. Produkcja nowych asesorów pozwoli układ sił zmieniać, ale zmiana potrwa lata. W międzyczasie etyczni sędziowie, których są tysiące, będą bardzo utrudniać łajdactwa rządzących. Może będą zmuszeni wprowadzić jakieś izby ludowe, o których już myśleli rezygnując z obawy przed UE. Czerpią z wzorów sowieckich i nazistowskich bez żadnych zahamowań. Ciekawe, jaką konotacje teraz otrzyma w świecie „Polak potrafi”.
Zbieramy na film. Powinien zostać ukończony i przekazany do dystrybucji.
http://wyborcza.pl/7,101707,23708019,dobra-zmiana-dwie-polski-na-jednym-obrazku-w-dokumencie.html
Wsparłam.
Potrzebujemy dobrego dokumentu pokazującego współczesne wydarzenia i społeczeństwo. Mam nadzieję, że to będzie taki dokument, dlatego tu wrzuciłam.
Boję się najbliższej przyszłości.
Nie trzeba się bać. Były różne okresy trudniejsze od obecnego. Wszystko jest do wytrzymania, tylko trzeba dawać bezkrwawy odpór.
Oksana Szaczko, aktywistka Femen, lat 31, znaleziona martwa w Paryżu. Mam do akcji FEMEN ambiwalentny. Wiele akcji popieram, niektórym byłem przeciwny. To normalne, trudno zgadzać się ze wszystkim. Forma drastyczna ale przynajmniej zwracająca uwagę i mało szkodliwa. Różne opinie można było przeczytać, między innymi na temat grubej forsy, jaką aktywistki otrzymywały za swoje występy. Może tak było, może nie, nie wiem i nie chcę wiedzieć. Podobno samobójstwo.
Stanisławie, świat nie rzuci się nam na pomoc, tylko dlatego, że ludzie parający się polityką nie potrafią się porozumieć do wspölnego działania.
Razem zmietliby PiS z powierzchni.
Mają dosyć prawdziwych problemów.
A my będziemy, jak w tym wierszu Kornela Filipowicza „Niewola”:
W państwie totalitarnym
Wolność
Nie będzie nam odebrana
Nagle
Z dnia na dzień
Z wtorku na środę
Będą nam jej skąpić powoli
Zabierać po kawałku
(Czasem nawet oddawać
Ale zawsze mniej, niż zabrano)
Codziennie po trochę
W ilościach niezauważalnych
Aż pewnego dnia
Po kilku lub kilkunastu latach
Zbudzimy się w niewoli
Ale nie będziemy o tym wiedzieli
Będziemy przekonani
Że tak być powinno
Bo tak było zawsze.
Niedoczekanie!
za Haneczka; NIEDOCZEKANIE!!!
Dzień dobry.
NIEDOCZEKANIE!!!!!!!!!
https://www.youtube.com/watch?v=46tQAnBG9r4
Niedoczekanie!
W niewoli już jesteśmy. Każde pisiarskie bezprawie jest świadectwem naszego zniewolenia. To, czy zniewolenie potrwa długo, zależy od społeczeństwa.
Na posady i funkcje dające dobre dochody rzuciły się tysiące ludzi bez żadnych skrupułów. Ilu rzuci się sędziów i prokuratorów. Na razie rzuca się niewielu, ale są tacy, którzy nie wstydzą się swojej sprzedajności i udziału w grupie przestępczej. Część z nich to zupełnie normalni ludzie przestrzegający swoistego kodeksu etycznego. Przecież i we włoskiej mafii i w warszawskim przedwojennym światku knajackim jakieś reguły obowiązywały. Znałem wielu byłych SB-ków. Osób pozbawionych wszelkich zasad było wśród nich mało. Przeważali ludzie, którzy potrafili przyjąć za prawdę, że wszelkie działania opozycyjne szkodzą państwu sprzedanemu Stalinowi przez USA. Teraz też sobie jakieś teorie urabiają i udają, że w nie wierzą tak długo aż zaczynają wierzyć naprawdę.
W tej chwili ludzi wierzących w pisiarskie brednie nie jest jeszcze tak wielu, ale przy utrwalaniu się zniewolenia, będzie ich coraz więcej. W przeciwieństwie do lat 40-tych, kiedy wszelki opór groził co najmniej więzieniem, teraz zagrożenia są minimalne, więc udział w protestach jest obowiązkowy.
Protesty nie obalą rządu, ale nie pozwolą na szybkie rozprzestrzenianie się poglądu, że tak musi być.
DOCZEKANE!!!
Czas teraźniejszy dokonany.
Jak długo to potrwa?
W listopadzie ’15 zakładałam, że w wariancie optymistycznym 20 lat. Pesymistycznym 40.
Dzisiaj, między innymi po lekturze ubiegłotygodniowej Polityki, sądzę, że może to być proces bez odwrotu. Zbyt dużo zainwestował w to „wujek” Wołodia i zbyt gorliwie pomaga mu furia z grzywką.
Prawdopodobnie jest to koniec Europy jaką znamy.
Trochę smutno. Ale nie takie imperia upadały.
Świat będzie się kręcił dalej. Nic nie pomoże zaklinanie rzeczywistości.
A kwestia „dawania świadectwa” to całkiem insza inszość.
@ Mar-Jo
Tadeusza żonę Jolę z synem (niepełnosprawnym) spotkałam rok temu na protestach przed pałacem…
Co zaś do tego, ile to potrwa, ja też odwołałabym się do zeszłotygodniowej „P”, ale w innym punkcie: ciekawym sondażu, z którego wynika raz jeszcze, że wedle wszelkich danych twardzi pisowcy to ok. jedna czwarta społeczeństwa. Jesteśmy bardzo prounijni, a co więcej, bredzenie PiS o „zdradzie” i „donoszeniu” do UE nie robi wrażenia na większości.
Problem tylko, jak się zebrać do kupy. Ale PiS nam pomaga, jak może. Nową ordynacją także… 😈
Ze świąt w sobotę mamy Światowy Dzień Wirusowego Zapalenia Wątroby, a jednocześnie Dzień Kultu Masy Mięśniowej.
Zestawienia w ogóle ciekawe: w niedzielę Światowy Dzień Tygrysa i Dzień Samotnych, a w poniedziałek Międzynarodowy Dzień Sernika i Międzynarodowy Dzień Przyjaźni.
Samotny Tygrys może zaprosić Przyjaciół na Sernik…
Żartuję sobie głupkowato, ale co innego robić. Wczoraj wracając do domu spotkałam znajomych z sąsiedztwa, którzy powiedzieli, że można powiedzieć, że byli na koncercie, może nawet na tym samym co ja (częściowo prawda). Gdzie? Pod Senatem. Bo i bębny, i rytmiczne okrzyki… Ja byłam tam zaraz po pracy do 18:30 i wtedy dopiero się rozkręcało (drugie czytanie listy hańby). Atmosfera trochę piknikowa, jak w zeszłym roku (tym bardziej, że miejscem był park pod oknami Senatu). Ale hasła dużo ostrzejsze. Np. „Nie będziemy się użalać, proste hasło: wyp…ć”. Z nieco lżejszych: „Za ten wstyd i za te straty wam zapłatą będą kraty”. Aktualna naklejka, którą widziałam nawet na koszuli jednego kruchutkiego starszego pana, któremu wciąż ustępowano krzesła, miała napis: „NIE!!! po prostu K…A NIE!!!”.
Mocny element kobiecy i równouprawnieniowy. Taki był zabawny moment, kiedy wołano „Uwaga, uwaga, tu obywatele” na przemian z „uwaga, uwaga, tu obywatelki” i zdarzyło się, że panie krzyczały „obywatele”, a panowie w tej samej chwili „obywatelki” 🙂
Młodych coraz więcej, wymyślają happeningi, jak podstawianie luster policjantom albo performans Akcji Demokracji pod Komitetem Rozwalania Sądownictwa (można obejrzeć na OKO.press).
Dziś o 18:30 pod pałacem.
Nic by mnie bardziej nie ucieszyło od własnej pomyłki w prognozowaniu.
Nie sądzę, żeby komuś chciało się zaglądać do dyskusji jaką prowadziliśmy tu w okresie przedwyborczym w ’11. Ale gdyby …
Niestety, moje przewidywania spełniły się z czteroletnim poślizgiem. Co w niczym nie zmniejsza trafności rozumienia procesów społecznych.
Zawsze trzeba być optymistą. Z zastrzeżeniem, że wiara w dobrą przyszłość pozwoli nam na rezygnację z angażowania się w niezbędne działanie.
Do 1989 sytuacja wydawała się beznadziejna, a potem poszło jak z płatka.
Rok 1989 pozwala nam zapomnieć o procesie bez odwrotu. 1/4 społeczeństwa to mało i dużo. Rozwalanie sądów akceptuje poniżej 20%, ale na PiS chce głosować prawie dwa razy tyle. Tym, którzy nie akceptują rozwalania sądów, a głosują na PiS sprawa rządów prawa i podziału władzy wydaje się mało istotna. Młodzi nie znają komuny i nie wiedzą, co ich może czekać. Opozycja nie potrafi tych czasów przypomnieć. A należy na bilbordach pokazywać nie tylko zarobki prominentnych pisiaków, ale także sprawy polityczne, w których wydawano wyroki skazujące na niewinnych ludzi w procesach poznańskich potem procesach „spadochroniarzy”, także Kuronia i Modzelewskiego, w Gdańsku Kobzdeja i Szczudłowskiego (drobiazg, po 3 miesiące od kolegium ds wykroczeń). Nie wspominam procesów sprzed 1956 i po 1980, bo to okresy specjalne. Tyle, że PiS też może takie zrobić.
Ha!
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,23714356,irlandczycy-nie-chcieli-wydac-polsce-podejrzanego-o-przemyt.html#Z_MT
Stanisławie,
szklanka do połowy pełna jest szklanką do połowy pełną. Niezależnie od tego czy dla jednych jest to „tylko”, a dla innych „aż”. Fakt jest faktem.
Bardzo dobry jest przykład z rokiem 1989. Tu, na scenie krajowej, wydawało się to nam niemożliwe. Ale kontekst międzynarodowy był taki, że okazało się możliwe.
Podobnie teraz. To co wydaje nam się niemożliwe z naszej perspektywy, w aktualnym kontekście międzynarodowym jest, niestety, możliwe. Nie łudźmy się, jesteśmy tylko małym elementem ogólnoświatowych puzzli. I nie my je układamy.
100 lat temu też o wszystkim zadecydowała przede wszystkim sytuacja międzynarodowa.
Obym się myliła.
Co nie znaczy, że należy milczeć.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej:
„organ sądowy, do którego zwrócono się o wykonanie Europejskiego Nakazu Aresztowania, musi wstrzymać się z jego wykonaniem, jeśli uzna, że dana osoba mogłaby zostać narażona na ryzyko naruszenia prawa podstawowego do niezawisłego sądu, a tym samym do rzetelnego procesu sądowego, ze względu na nieprawidłowości mogące mieć wpływ na niezawisłość władzy sądowniczej.”
„… dla niezawisłości i bezstronności konieczne jest wypełnianie zadań przez sądy „w pełni autonomicznie, bez nacisków i ingerencji z zewnątrz”.”
„… gwarancje niezawisłości i bezstronności wymagają istnienia zasad, w szczególności co do składu organów sądowych, powoływania ich członków, okresu trwania ich kadencji oraz powodów ich wyłączania i odwoływania.”
Rzadki przypadek, kiedy TSUE w swoim wyroku idzie znacznie dalej niż Rzecznik Generalny. Myślę, że wpływ na to miała gwałtowna aktywność PiS w likwidacji praworządności w ostatnich tygodniach.
Sprawa pozornie dotyczy ekstradycji osoby podejrzanej o handel narkotykami. W istocie stanowi narzędzie zakwestionowania każdego wyroku wydanego w Polsce. Również w procesach cywilnych i rodzinnych.
Spóźniłem się. Za długi odstęp czasowy na Lizę.
Dzisiaj dowiedziałam się, że Teresa Stachurska zmarła. „Najstarsi” blogowicze zapewne Ją pamiętają. Spotykałyśmy się w czasie moich pobytów w Białymstoku. Od jakiegoś czasu nie była aktywna na Skype i miałam złe przeczucia…
R.I.P.
Co ty piszesz, Mar-Jo?
Ona wielbiła Helenę i Bobikowo.
R.I.P.
Teresa Stachurska należała do najbardziej zaangażowanych w Bobikowie osób, szczególnie w pierwszych latach, ale i później, prowadząc swoje własne działania w sieci, z życzliwością towarzyszyła blogowi. Pierwszy komentarz do pierwszego postu (to już dziesięć lat temu) pochodzi od Niej.
R.I.P.
Miałyśmy żywszy kontakt na początku. Potem już tylko kartki. Teraz i kartek nie będzie.
Teresa……
dla licznych melomanow. wczoraj w TV bardzo chwalono tenora Piotra Beczale, nie tylko ze ratunkowo zastapil Alagna, ale zrobil to z brawura. Bayreuther Festspiele otwarte, wsrod gosci, jak zwykle Pani Kanclerz.
snuje sie w cien balkonu, poszelescic w chlodzie (tylko 22°)
Smutna wiadomość, prowadziła też swój blog. R.I.P. 🙁
Pamiętam Teresę Stachurską. Przybywa osób do wspominania zmarłych.
Murakami wydał nową powieść „Killing Commendantore”. Poświęcona jest sprawie bardzo aktualnej u nas, a mianowicie pisaniu historii od nowa. Przede wszystkim w tym, co dotyczy Holocaustu i sprawy bezpośrednio dotykającej autora – masakry nankińskiej. Nie wiadomo, ile osób japońskie wojska zamordowały naprawdę po opuszczeniu ówczesnej stolicy Republiki Chińskiej przez wojska Kuomintangu. Szacunki to od 50 tys. do 400 tys. Pretekstem było ukrycie się części chińskich żołnierzy wśród ludności cywilnej. Wyłapanych oraz wziętych do niewoli na froncie zabijano z broni maszynowej na brzegu Jangcy tak, aby zwłoki wpadały do rzeki. Te płynące zwłoki można zobaczyć na wielu filmach. Cywile byli mordowani przez ponad tydzień w najróżniejszy sposób w sposób niezorganizowany. Po prostu hordy pijanych żołnierzy gwałciły i mordowały kogo się dało.
W tym czasie nazistowskie Niemcy miały pakt zarówno z Kuomintangiem jak i z Japonią. Kuomintang miał jeszcze pakt ze Stalinem pomimo prowadzenia wojny domowej z komunistami. Zresztą co pewien czas w wojnie domowej zawierano rozejmy i niby koalicję przeciwko Japonii, chociaż różni dowódcy po obu stronach różnie to praktykowali.
Murakami napisał książkę w rezultacie prób kwestionowania masakry nankińskiej jako faktu historycznego. Pisarz uważa, że Japonia musi brać odpowiedzialność za swoją historię, jaka by nie była. Holocaust uwzględnił ze względu na fakt, że tutaj także niektórzy próbują pisać „historię” na nowo, a nośność tematu jest bezprecedensowa. Znam książkę wyłącznie z notek, więc nie wiem, czy jest tam także eksterminacja Ormian.
Jako ciekawostka: w ambasadach USA i Rzeszy Niemieckiej w Nankinie utworzono „międzynarodowe strefy bezpieczeństwa”, w których Chińczycy mogli się chronić. Ocenia się liczbę uratowanych przez ambasadę niemiecką na ponad 100 tysięcy.
Znalazłem recenzję w Japan Times. Jest niezbyt entuzjastyczna. Autor dostrzega w 1048-stronicowej powieści utratę dotyków natchnienia poprzednich powieści i wikipedyczny charakter całych fragmentów dotyczących bezpośrednich lat przedwojennych. W innym eseju ten sam autor radzi, aby przed przeczytaniem „Killinng Commedatore poznać „1Q84”, gdzie występuje wiele konstrukcji językowych powtórzonych w „Killing…”. „1Q84” to powieść w stylu „Końca świata” i „Kafki nad morzem”. Od wcześniejszych wyróżnia tę powieść obsesja erotyczna, która zniechęciła wielu czytelników. Mnie ona też przeszkadza, ale mogę się przemóc. W „Killing …” ponoć erotyzm jest jeszcze bardziej nachalny. W Hong Kongu powieść może być sprzedawana w specjalnej okładce książek „tylko dla dorosłych”.
To chyba w Nankinie japońscy żołnierze wynaleźli grę zręcznościową, polegającą na rzucaniu małych dzieci wysoko do góry i trzymaniu bagnetu tak, żeby weń trafiły. W ogóle inwencja Japończyków w stosowanych okrucieństwach i wszelakich torturach, rozmiary gór piętrzących się wtedy na ulicach zwłok, ponoć nie daje się porównać z tym, co widziała podczas różnych wojen Europa.
Dzień dobry 🙂
kawa
herbata 🙂
brykam bez fikania, to i tak juz wysilek 🙂
milego, mimo upalow dnia 🙂
Chyba rzeczywiście inwencją przewyższyli wszystko, co znane. Stopień okrucieństwa chyba jednak niewiele się różnił od palenia żywcem w stodole (Polacy Żydów) rżnięcia na żywo piłami (ponoć Kozacy Polaków). Rosyjskie eksperymenty w czasie wojny domowej i inwencja śledczych przy przesłuchaniach aż do śmierci Stalina też zasługują na uwagę ku przestrodze. Wyczyny obu stron w czasie wojny domowej w Hiszpanii są bliskie szczytom bestialstwa. Napisałem obu stron, ale w obozie republikańskim było wiele frakcji, które też krwawo i okrutnie potrafiły się mordować.
Co do Nankinu nie mam zdania, na ile szacować liczbę ofiar i jak okrutne tortury stosowano przed śmiercią ofiar. Liczbę gwałtów szacuje się na kilkadziesiąt tysięcy, a ich ofiary w większości były mordowane. Jeżeli darowano życie, trwale oszpecano. Widziałem dwa filmy: „Kwiaty wojny” i „Dzieci jedwabnego szlaku”. Ten drugi to podobno sfabularyzowana autentyczna historia. Oba są drastyczne, ale japońskie zbrodnie nie wydają się jakościowo przekraczać, tego, co zdarzało się w krajach okupowanych przez Niemców, w Turcji w stosunku do Ormian czy niedawno w byłej Jugosławii. Mamy jeszcze Kambodżę Pol Pota i walki pomiędzy Hutu i Tutsi.
Przyjmując najniższe szacunki i tak mamy do czynienia z ludobójstwem na wyjątkową skalę biorąc pod uwagę, że masakra trwała „tylko” kilka tygodni. Trudno jednak przejść do porządku nad wynikami „badań” Jean-Louis Margolina, który twierdzi, że ofiar mogło być maksymalnie kilkadziesiąt tysięcy, prawie wyłącznie mężczyzn – jeńców wojennych. Kłóci się to z licznymi wiarygodnymi przekazami świadków, na podstawie których przyjęła się dla nankińskiej masakry także nazwa „Nankin Rape”. Film „Kwiaty wojny” jest jedną z najdroższych chińskich produkcji wszech czasów. Reżyser „Hero”, „Zawieście czerwone latarnie”, „Domu latających sztyletów”, a także oprawy inauguracji igrzysk olimpijskich, zrobił film, który miał pokazywać bohaterstwo Chińczyków i okrucieństwo Japończyków. Wyszło coś bardzo odmiennego od chińskiej linii propagandowej, ale musiało to zostać przez chińskie władze zaakceptowane. Zapewne władze uznały, że przymknięcie oczu na pięknie przedstawionego żołnierza Czang Kai Szeka, nadanie cech ludzkich oficerowi japońskiemu i pokazanie zasług chrześcijan w ratowaniu młodych kobiet bardziej pomoże Chinom niż im zaszkodzi. Szkoda, że nasi propagandziści, szczególnie obecni, takich rzeczy nie są w stanie zrozumieć. Każda z postaci w tym filmie ma głębokie psychologiczne uzasadnienie. Jeśli ktoś tego filmu nie widział, zachęcam do obejrzenia.
Był jeszcze film Roberta Wise’a „Ziarnka piasku” z 1965 r. ze Stevem McQuinem jako podoficerze – mechaniku na kanonierce amerykańskiej pływającej po Jangcy mniej więcej 10 lat przed masakrą. Okres inny, ale wszystkie wewnętrzne napięcia są tam nieźle pokazane. W czasie masakry japońskie lotnictwo zatopiło bombami lotniczymi kanonierkę amerykańską na Jangcy i sądzę, że film pośrednio odnosi się do tego wydarzenia, ale bezpośrednio nie chce go przypominać. Film obejrzałem w Paryżu pod tytułem „La Canonnière du Yang-Tse”.
Tu jeszcze znalazłem artykuł na ten temat – dla znających niemiecki
Opisy bardzo drastyczne, szczególnie sposób mordowania zgwałconych kobiet i zmuszanie ojców do gwałcenia córek. Palenie dzieci żywcem.
Ciekawy skutek rzezi jednoczących całe społeczeństwo chińskie przeciwko Japończykom.
Sytuacja w Chinach była bardzo złożona, jak mówią Rosjanie. Od 10 lat trwała wojna domowa, której źródła sięgają roku 1912 – abdykacji ostatniego cesarza, po której Chiny rozpadły się na dziesiątki czy raczej setki ośrodków rządzonych przez miejscowych możnowładców zwanych militarystami od prywatnie tworzonych armii. Wojne domową rozpoczęły partie – KPCh i KMT, a celem było zjednoczenie Chin pod własnym przywództwem. Obie partie miały poparcie ZSRR, przy czym poparcie dla ChPK zostało po paru latach wycofane, gdyż Stalin widział zwycięzcę raczej w Czang Kai Szeku, który zdołał przeciągnąć na swoją stronę większość militarystów. KMT otrzymywała pomoc od ZSRR i Niemiec a od 1937 roku również od USA. Sam Czang Kai Szek za czasów władzy jego poprzednika, Sun Jat Sena, przebywał w Moskwie na studiach wojskowych, po których został komendantem chińskiej akademii wojskowej. Do masakry nankińskiej wszystkie wojska chińskie były zajęte wojną domową i unikały walki z Japończykami. Dopiero wyprawa wojsk japońskich na Szanghaj skłoniła KMT do wysłania wojsk dla obrony tego ważnego ośrodka. Rozbicie wojsk chińskich otworzyło drogę zarówno do Szanghaju jak i stolicy – Nankingu.
W rezultacie masakry ChPK i KMT zawarła pokój, który trwał prawie 10 lat.
Walki o Szanghai stanowią tło powieści „Gdy byliśmy sierotami” pióra Kazuo Ishiguro. Warto przeczytać
kawa urocza
Oj, u nas też trudno wytrzymać. Ledwo zipię.
Stanisławie, kawa urocza tuż po tym, jak dzieci nabijali na bagnety?
Co za okrutne, krwawe tematy?
Może rzeczywiście już dosyć tej makabry. Chociaż z drugiej strony jak się ma w perspektywie wizję, że „władzy raz zdobytej nie oddadzą nigdy”, w dodatku przy poklasku „suwerena”, to można się jeszcze pocieszać, że krew się jednak nie leje, a jeżeli będzie, to może nie aż tak… 😡
Dla mnie to jednak za duże materii pomieszanie.
Bagnety w połączeniu z sielskością to nie na moją wyobraźnię.
„Jem słodkie, słodkie winogrona…”
(Ktoś mi kiedyś mówił, że w czasie pogrzebu Włodzimierza Wysockiego – rok 1980, Breżniew teoretycznie jeszcze u władzy- niesiono transparent o treści: „Dlaczego wciąż umierają nie ci ludzie?”). Czasami mam ochotę to pytanie zadać. Sorry…
Odeszła Kora.
Przeczytałam właśnie rozmowę z nią o przebiegu choroby i walce z nią.
One, te historie, są jakoś wszystkie do siebie boleśnie podobne.
Ja też pisałam o Korze.
Jakiś miesiąc temu odsłonięto pomnik Lecha K.
Ktoś go przyodział:
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/37992489_1450551041711921_3704489612983402496_n.jpg?_nc_cat=0&oh=a0a55e83071403f8e934bf0f7943b616&oe=5BD14149
Tak, wiem, że o Korze, Mar-jo.
Czytając rozmowę, myślałam o Kindze i moim bracie.
Podobieństwa losu w chorobie.
Obrazek šwietny, ściągnėłabym, ale nie chcę mieszać na FB nastrojów niczym w gazecie.
Dramatyczny upał.
Poszłam na balkon uwolnič małego ptaszka, który zaplątał się w kocią siatkę ochronną i tak się umordowałam usuwając ja z balkonu na tej patelni, że mało ducha nie wyzionęłam.
Ptaszka musiałam wyciąć z oczek.
Mar-Jo wybierała się do Wiednia.
We wrześniu 2019 r. Przypada 450. rocznica śmierci Pietera Bruegla Starszego (ok. 1525/30 – 1569 r.). Z okazji tej rocznicy, Kunsthistorisches Museum Vienna poświęca pierwszą na świecie dużą monograficzną wystawę temu najważniejszemu holenderskiemu malarzowi z XVI wieku.
Czynna będzie od 2 października 2018 do 13 stycznia 2019.
https://www.khm.at/besuchen/ausstellungen/bruegel/
Tylko, jak się publiczność rzuci, to można będzie mało co zobaczyć.
Ostrzyłam sobie zęby na Boscha w Prado i w zasadzie nie dopchałam się do Ogrodu rozkoszy ziemskich. To znaczy zrezygnowałam z dopychania się, bo w tłoku nie kontempluje się dzieł sztuki.
wialo mocno z dwie godziny, grzmialo glosno i blisko, padalo gesto, co za ulga
😀
Dziękuję, Siódemeczko.
Koniec września/początek października – planuję moje trzecie podejście do wyprawy wiedeńskiej. Może się uda odwiedzić KHM…
W Monachium kilka razy próbowałam dostać się do Lenbachhaus po remoncie.Nieskutecznie. Udało mi się jedynie sprawdzić na prośbę PK, że figura psa stoi w ogrodzie.
Bayern und München – meine grosse Liebe. Niemcy z innych landów przyjmowali moją deklarację z niedowierzaniem i kpiną.A Bawaria jest naprawdę jedynym landem, za którym tęsknię.
Przypomniałam sobie, że przed laty wielu starszym sąsiadom i dalszym krewnym pisałam pisma do niemieckich urzędów z prośbą o potwierdzenie świadczenie przymusowej pracy w III Rzeszy. Tylko osoby wywiezione do Bawarii nie miały strasznych wspomnień. Niektóre z nich utrzymywały przez wiele lat kontakty z byłymi „pracodawcami”.
Siodemeczko, warto pojechac na wystawe do Wiednia, choc sadze, ze tlumy beda 🙂
Coś ze Lwowa:
https://zaxid.net/u_lvovi_grupa_nevidomih_vchinila_provokatsiyu_na_tsvintari_orlyat_n1462446
Komentarze!!!!
Pozdrawiam z Bawarii, a właściwie z Frankonii (Bayreuth). Cel podróży – wiadomo. Wczoraj byłam na „Śpiewakach norymberskich”, o czym można przeczytać już na Dywanie, a dziś idę podziwiać „naszych chłopców” – Piotra Beczałę i Tomasza Koniecznego – w „Lohengrinie”.
Miło tu jest, fakt. Tylko gorąco, ale to wszędzie. Wczoraj myślałam już, że nie przetrzymam III aktu, bo trwa 2 godziny, a na sali upał i duchota. Wachlarz ratował mi życie, a nocny półgodzinny spacer na kwaterę był zbawieniem.
Do Wiednia na pewno się wybiorę, tym bardziej, że dawno nie byłam. W Kunsthistorisches Museum w sali Brueglowskiej spędziłam kiedyś dość dużo czasu, tam są moje najukochańsze jego obrazy, których kolorów żadna reprodukcja nie odda.
Wczoraj „3sat” pokazała w całości premierę „Lohengrina” z 25. lipca 2018.
Odszedł Tomasz Stańko!!!
No właśnie.
Bardzo smutna wiadomość. Byłem na wielu jego koncertach (począwszy od połowy lat 70.) – choć zapewne nie na tylu, co Dora…
Pierwszy z nich, dany w dawnym „Remoncie”, wyjątkowo zapadł mi w pamięć; odbył się bowiem w dość eksperymentalnym (nawet dziś rzadko chyba spotykanym) składzie: trębaczowi towarzyszył jedynie na perkusji Edward Vesala (Fin, zmarły prawie 20 lat temu).
A z nowszych czasów pamiętam znakomite występy Mistrza w FN, Muzeum Powstania Warszawskiego i na Starówce. R.I.P.
Dzień dobry,
kawa
Dzień dobry.
Powitanie PAD-a w Podgrodziu nad Zalewem Szczecińskim wczoraj – perełka!
Można znaleźć w sieci.
My nie mogliśmy być – wczoraj świętowaliśmy dzisiejszą 30. rocznicę ślubu! 🙂
Tak, czytałam, Mar-Jo.
Świetnie, niech nie zazna spokoju uniżony podnóżek uzurpatora, zajmujący miejsce głowy państwa.
herbata, szeleszczace i na balkon 🙂
brykam
brykam fik fikam
😀
Chłopcy z Krakowa chcieli na Pomniku Orląt wyzwolić lwy zasłonięte drewnianymi tarczami. Pomniki mówią. Ten Lecha Kaczyńskiego przypomina długopisowi, że LK szanował konstytucję.
Na koncercie Maanam byłem raz w połowie lat 90-tych. Niewątpliwa osobowość odeszła. W moim wieku odchodzi tak wiele osobowości, które były ważne od dziesięcioleci. Stańki słuchałem na żywo wiele razy. Ostatnio kilka lat temu przed Filharmonią Bałtycką na koncercie „Solidarity of Arts” w 2011 i w 2012. W 2012 Stańko był głównym bohaterem, a prestiżowym gościem Quincy Jones.
W Savannah rozmawiałem z saksofonistą afroamerykańskim, który ćwiczył w parku. Ćwiczył, nie grał za datki dla publiki. Grał bardzo ciekawie, nie był młody. Gdy usłyszał, że jestem z Polski, powiedział „Poland, mm… Komeda, Stanko”. Doceniał obu. Nie wiem, kim był, ale mówił bardzo dobrą angielszczyzną, co tam nie jest regułą.
Teraz raczej wstydziłbym się przyznać, że jestem z Polski.
Jestem wierzący. Codziennie wieczorem modlę się za zmarłych. W tej chwili lista jest ogromna i ciągle dochodzą nowe osoby. Coraz trudniej modlić się nie wpadając w buddyjski młynek. Ponoć i on ma swój sens.
Bosch wszędzie jest oblegany. Interpretacja jego obrazów nie jest taka oczywista. Warto przeczytać „Mistrza z Prado” Javiera Sierry. Całą książkę albo tylko to, co dotyczy Boscha. Ogród Rozkoszy jest na pewno jednym z najbardziej godnych kontemplowania. Ale Kuszenie Św. Antoniego w Lizbonie też jest godne wielkiej uwagi, a tam jakoś jest zwykle luźno i można spokojnie poświęcić obrazowi godzinę lub więcej.
Breughel w Wiedniu wart wyjazdu. Chyba Breughel i Bosch mają z sobą coś wspólnego. Przynajmniej od strony formy. Ale też u obydwóch odbiera się jakieś treści jakby pozazmysłowo. Być może nie każdy te same. Mając na myśli poza zmysłowość rozumiem, że zmysłami widzi się różne rzeczy, ale w niejasny sposób powstaje nastrój, który każe myśleć o czymś, czego obraz nie pokazuje. Albo właśnie pokazuje w sposób zastosowany przemyślnie przez malarza, a dla mnie ukryty.
Początkowe obrazy Pietera Bruegla są naśladownictwem Boscha.
Ciekawe, że inne obrazy Boscha, zwłaszcza te bez tabliczek w Escorialu są zupełnie niezauważane.
Mnie wkurzyło, że tłum się kłębi przed Ogrodem, a dwie pańcie stoją godzinę pośrodku i rozprawiają, gestykując o fragmentach pokazując je sobie palcami.
Poza tym w takim ścisku i tak trudno byłoby śledzić szczegóły.
Często też obrazy są fatalnie oświetlone, jaskrawe bliki świetlne uniemożliwiają obejrzenie, ogarniėcie całości.
Częśč jest za szkłem, więc efekt się potęguje.
Taki bezpośredni kontakt z dziełem daje wyobrażenie o jego rozmiarach i kolorystyce, która nie ma nic wspólnego z reprodukcjami.
Ja, oczywiście, przekręcam nazwiska, jak zawsze. Tak już mam.
Kontakt z obrazem to nie tylko kolorystyka i wymiary ale także faktura, która może mieć spory wpływ na odbiór dzieła. Z drugiej strony mamy coraz więcej dzieł tworzonych cyfrowo, które właściwie nie mają oryginału poza komputerem. Obrazy cyfrowe późnego Beksińskiego mamy w formie wydruków na płótnie. Muzeum w Sanoku sprzedaje takie wydruki o różnych wymiarach 🙁
Odblaski na obrazach to wielki problem dla zwiedzających. Dla mnie rekordzistą świata w zepsuciu zwiedzania jest pod tym względem Luwr z Giocondą. Są specjalne szkła do obrazów o prawie całkowitej redukcji refleksów. Ale tylko prawie. Wielkie muzea nie chcą się zdobyć, póki co, na wymianę szkieł na takie wyspecjalizowane. Inna rzecz, że niewiele pomoże wymiana szkła, jeżeli nie poprawi się oświetlenia, a wiele obrazów wystawianych bez szkła też trudno obejrzeć, bo i bez szkła oświetlenie daje okropne odblaski.
Z tą fakturą, Stanisławie, to jest tak, że często spoza grubych i nierównych warstw werniksów trudno jej doświadczyć.
Światła powinny być rozproszone, człowiek fatyguje się przez pół świata, a tu …
No nic, dosyć marudzenia, jest wystarczająco dużo piękna, które warto zobaczyć, nie tylko w muzeach. 🙂
Ja nie tylko przekręcam, Stanisławie, ale najczęściej nie pamiętam, jeżeli to Cię pocieszy.
Mam pamięć wzrokową, wiem o kogo mi chodzi, ale rozumku dziurki, które się powiększają, niestety.
Zaczynam używać opisów, napisał…, namalował, wystąpił…
Podpieram się czasem alfabetem, który szybko przebiegam. Na ogół skutkuje.
Stanisławie, mam to samo. Wczoraj przeglądałam zdjęcia z Białegostoku.
I przy zdjęciu pewnego pomnika… Pamiętałam kto to jest, pamiętałam imię. Poleciałam alfabetem i przy końcu wyszło: Zamenhof!!!
Skutkuje odłożenie na bok. Potem przypomina się nagle i bez kontekstowego związku.
Po obejrzeniu „Ni boga, ni pana” weszliśmy w anarchizm. W bibliotece nic. Kupiłam Grinberga i Laskowskiego, żeby załatać kolejną dziurę niedouczenia.
A co konkretnie, Haneczko?
Jak się nie pamięta na własny użytek, to można czekać, aż się przypomni mimochodem, ale jak się rozmawia i ni w ząb nie można sobie co chwila przypomnieć nazwiska lub nazwy, to zaczyna być dramat. Pani Kierowniczka świadkiem.
Staram się nie popadać w przygnębienie, ale średnio mi wychodzi.
Może wpływ na to ma fakt, że od lat mieszkam sama i z nikim nie rozmawiam, to mi złącza ma przewodach zaśniedziały. 😀
Oj, ja to mam notorcznie i to w stosunku do osób, które znam od dawna. Aż na końcu języka mam zapytanie – ty, no, jak ty się nazywasz?
Ja aż tak nie mam, ale często spotykam osoby, które witają się ze mną jak ze starą znajomą, bo mnie czytają albo co, i wielu z nich nie przedstawia mi się nawet…
Gorzej, że rzeczywiście wylatują z pamięci różne nazwiska np. autorów czy artystów. Kilka dni obie z siostrą miałyśmy jakieś zaćmienie nie mogąc sobie przypomnieć nazwiska Kena Russella, a przecież obie uwielbiamy od lat jego filmy. To wszystko bierze się też stąd, że umysły nam leniwieją, bo wszystko można wyguglać, więc po co pamiętać? Bardzo nam to źle zrobiło na pamięć. Młodym też, więc nie ma co się przejmować hipotetyczną sklerozą. Okazuje się, że moje żartobliwe zdanie na tę okoliczność „mózg broni się przed nadmiarem informacji” nie jest dalekie od prawdy…
Kilka dni temu miałyśmy zaćmienie – tak miało być.
Dzień dobry 🙂
kawa
PA, witaj w klubie! 😆
Wyborcza podała, że Sąd Najwyższy zawiesza przepisy ustawy PiS i kieruje pytanie do Trybunału UE.
Obawiam się, że PiS z lokatorem Pałacu Namiestnikowskiego nie podporządkują się.
Z doskoku Eliza Michalik. Polecam!:
https://crowdmedia.pl/ten-balagan-musi-zniknac-tylko-tak-wygramy-z-pis-szpila-eliza-michalik-dla-cm/
Doprawdy, nie myślałem, że doczekam czasów, w których będzie się tu wynosić Elizę Michalik na ołtarze. Nie mogę tyle zjeść, ile chciałbym wyrzygać.
No ale ona jednak trochę zmądrzała. Akurat w tym tekście może nie we wszystkim, ale w niejednym ma rację.
Niestety, nie chodzi o “zmądrzenie”, a o zwykłe złodziejstwo. Ta sprawa była wielokrotnie opisywana, komentowana, roztrząsana, czego obfite ślady można znaleźć w internecie, jeśli moja własna pamięć jest niewystarczająca.
Eliza Michalik (wówczas początkująca dziennikarka prasy prawicowej i konfesyjnej) od mniej więcej 2003 roku budowała swoją karierę dziennikarską metodą bezczelnej copy-paste (tutaj niewielka, acz reprezentatywna próbka), co więcej złapana na gorącym uczynku szła w zaparte i ‘chwytała się brzydko’.
Wielu dziennikarzy z jej ówczesnego środowiska zawodowego, z czystej życzliwości, próbowało Elizie Michalik pomóc wyjść z tej sytuacji z twarzą, co powodowało tylko dalszą agresję i jakieś absurdalne groźby procesów o zniesławienie. W końcu p. Michalik (w okolicach roku 2007) zdecydowała się zmienić radykalnie środowisko i iluminowała się na antykaczo, co – w jej przekonaniu – miało być aktem absolucji i nowego początku zawodowego.
W międzyczasie Eliza Michalik zaangażowała się też aktywnie w redagowanie artykułu wikipedii na swój temat, to znaczy usuwała wzmianki o plagiatach, aż do momentu, w którym została zablokowana. Ponieważ wykonała zgrabną roszadę na naszą stronę, wszelkie nawiązania do swojej przeszłości interpretuje obecnie jako intrygi kaczystów, którzy próbują się na niej mścić za rzekomą zdradę.
A wystarczyło przecież szczere “przepraszam”. Wtedy, teraz, czy też w każdym momencie pomiędzy. Albo, po prostu, napisać czy powiedzieć “młoda byłam i głupia; dziś już wiem, że nie można robić kariery na skróty”. Zwłaszcza, że miała ku temu wiele okazji: przez ostatnie dziesięć lat napisała samodzielnie wiele ważnych tekstów i zrealizowała sporo ciekawych wywiadów. Więc skręca mnie, gdy widzę, że bierzemy sobie na sztandary postać, delikatnie mówiąc, ze skazą zawodową.
Jakie sztandary????!!!! OK, następnym razem (o ile będzie następny raz)
wrzucę Ziemkiewicza. Znikam!!!!
Odprężcie się. O tę panią nie warto kruszyć kopiarki ani nawet wyschniętego patronu. 😉
Ale, PA, Babilas nie powinien napadać na każdego, kto prezentuje poglądy inne niż Jego.
To zniechęca resztę tych osób, które jeszcze zostały, jest niegrzeczne, a forma obraźliwa.
Bardzo Cię proszę, Babilasie, miarkuj swój temperament, bo wolność słowa jest dla wszystkich i obowiązuje też w Bobikowie.
@mt7, nie zrozumiałem o jakiej „wolności słowa” mówisz gdy strofujesz Michała za to, że przypomina, że pani E.M. jest złodziejką tekstów i że nie ma żadnych poszlak, by w ciągu lat choć trochę poprawił się jej bardzo zły charakter.
W wymianie zdań nie widzę „napadania” na Mar-Jo, a stwierdzenie: „polecane tu źródło jest bardzo paskudne”. A że jest paskudne to chyba widać.
herbata, szeleszczaca i co tam dobre na upal moze byc 🙂
brykam
zycie emeryta ma swoje dobre strony, a jak do tego od tygodni (miesiecy juz) panuje wakacyjna pogoda to dni tygodnia zlewaja sie w jeden wielki urlop 🙂 🙂
zagladam w kalendarz i oczom nie wierze; juz piatek!
brykam
pomyslec, ze to juz prawie sto lat temu, slowa Libermanna poszly w swiat i zyja. dosadne, celne, obrazowe
wspominki:
w stanie wojennym, chetnie czytalem „TP”, najpierw Kisiel, Wierzbicki, i dalej, ciagle zasluchany w slowa, mowia kojaco? mowia tak i to co mysle? wtedy juz byli w wielu opiniach dziwni (tu cytat Maxa Libermanna), a jednak czytalem………. bywa
Dzień dobry 🙂
kawa
🙂 🙂 🙂
Przypadkowy lokator Pałacu Namiestnikowskiego nie wypowiedział się. Wypowiedziała się „Kancelaria Prezydenta”. Bezosobowo. Widać, długopis wstydził się wypowiedzieć w ten sposób. Będzie musiał, gdy dostanie polecenie od JK. Nawet zero się nie wypowiedziało tylko jakiś jego drobniejszy urzędas. Nie miała zahamowań tylko Julia Przyłębska, ale ona nie musi rozumieć, co mówi. Od rozumienia ma kandydata do Izby Dyscyplinarnej.
Ci ważni się nie wypowiadają, bo ich wypowiedź za jakiś czas zostanie poddana weryfikacji przez TSUE. Jeżeli Trybunał rozpatrzy sprawę i odpowie, że ustawa przymusowo przenosząca w stan spoczynku jest sprzeczna z prawem UE i jeszcze do tego uzna, że przechodzenie w stan spoczynku nie może być uzależnione od widzimisię władzy wykonawczej, to wszyscy nowi sędziowie SN mianowani na miejsce tych. których wbrew ich woli przeniesiono w stan spoczynku, okażą się nie być sędziami SN, a wyroki wydane z ich udziałem nieważne.
Sprawa jest bardziej skomplikowana niż z TK, gdzie każdy sędzia dostaje nominację na miejsce konkretnego sędziego, którego kadencja wygasła. Jednak wiadomo, ile jest wakatów w każdej izbie, i po ich zapełnieniu kolejni sędziowie będą nielegalni.
Jednym słowem SN zgotował Jarkowi niezły ból głowy. Nie sądzę, aby wyszedł z bólu głowy otrzeźwiony. Raczej dalej będzie brnął w swoje bezeceństwa.
Też czytałem i czytuję TP. Kisiel, wiadomo. Wierzbickiego czytywałem i mi się podobał. „Cyrk” fantastyczny. Potem zaczął pisać dziwnie i w ogóle „Gazeta Polska”…
W stanie wojennym ulubionymi lekturami były „Bratniak”i „Biuletyn Dolnośląski”. BD to dorobek przede wszystkim Jana Waszkiewicza, ale współpracowała duża grupa z rodziny Morawieckich. Aż żal patrzeć, co teraz wyprawiają. Oczywiście współpracowników bardzo ofiarnych było wielu.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
Z opóźnieniem:
https://lodz.onet.pl/powstala-lodzka-zolta-alternatywa-smiech-wrogom-ojczyzny-nadkaczewnik-na-drabince-i/ybzx8yh
Jak zwykle najweselszy barak w obozie 🙂
I to jest dobry kierunek.
Dzięki, Doro.
Jak wzbogacilem swoj slownik angielski, poprzez muzyke:
Zaczelo sie od artykulu w NYT traktujacego o produkcji instrumentu perkusyjnego, nazywajacego sie po polsku talerzami, albo czynelami:
https://www.nytimes.com/2018/08/03/arts/music/zildjian-cymbals-400-years.html
Instrument ten w languidzu nazywa sie, nie wiedziec czemu, cymbals.
Zapuscilem wiec google translate i dowiedzialem sie, ze polskiego cymbala mozna przetlumaczyc na nastepujace sposoby:
booby
duffer
lunkhead
dolt
bumpkin
gaby
chuckle-head
Sposrod powyzszych, znalem tylko bumpkina. Muzyka uczy!
Dzień dobry 🙂
kawa
w Żółtej Alternatrywie brakuje mi póki co żółtych rymów Jacka Kleyffa.
Och, jrk, polszczyzna tez bogata w nazwy instrumentów muzycznych.
Cyja, wstyd, kaloryfer, ciąża, zmarszczka, hammond szelkowy – to wszystko synonimy instrumentu, który w Niemczech potocznie, żartobliwie nazywają die Quetschkommode.
Muzyk spotyka sąsiadkę:
– Słyszałem, jak grała Pani wczoraj na akordeonie.
– Eee, to tylko tak… Dla zabicia czasu.
– Straszną broń Pani wybrała!
Jest nowy wpis.