Racjonalność

niedz., 22 sierpnia 2010, 19:31

– Podobno złożyłeś ostatnio wizytę naszej starej znajomej? – zagadnęła szczeniaka Labradorka, starając się, żeby jej ton zabrzmiał raczej kurtuazyjnie, niż plotkarsko. – No i jak ją znalazłeś?
– Chyba nie jest w najlepszej formie – przyznał ze smutkiem Bobik. – Próbuje wprawdzie na zewnątrz tego nie pokazywać, ale ja się nie dałem nabrać. Jak ktoś się cały czas drapie, chwilami aż do krwi, to ja już dobrze wiem, w co jest grane.
– Ooooo – jęknęła Labradorka ze zrozumieniem, starannie unikając wymówienia słowa, które w psich kręgach uchodzi za nader nieprzyzwoite. – A czy ona coś na to bierze?
– E, tam. Żeby brać, najpierw musiałaby się przyznać, że cała ma… te, no… problemy. A tymczasem u niej prawa połowa krzyczy, że ona jest czysta i kurację powinna przeprowadzić lewa, a lewa dokładnie to samo szczeka o prawej. No i jasne, że te… problemy korzystają z tego i śmigają od głowy do ogona, w ogóle się stronami nie przejmując.
– I nie ma siły, żeby te połowy się dogadały? – zdziwiła się Labradorka. – Przecież swędzi obie po równo.
– No właśnie. Mnie się też tak zdawało, że z dwojga złego już lepiej się dogadać, niż drapać. Ale okazało się, że dla tych połów znacznie ważniejsze jest, kto ma rację. Bo kto ma rację, ten stawia kurację. A taka kuracja, która jednej stronie wydaje się najlepsza, dla drugiej jest nie do przyjęcia. Tak że to drapanie chyba szybko się nie skończy.
– Hmmm, to smutne – powiedziała Labradorka, ale w jej głosie słychać było raczej niepokój, niż smutek. Spojrzała nerwowo na swój brzuch i trochę niepewnie zadała Bobikowi pytanie:
– Słuchaj, ale ty chyba nie przywiozłeś ze sobą tych… problemów?
– Ależ skąd! – obruszył się szczeniak. – A gdyby nawet, to nie mam wątpliwości, jaką kurację zastosować. Taką, żeby moje było na wierzchu. Bo od racji jakiejkolwiek połowy ważniejsza jest przecież moja racja. I na tym właśnie polega racjonalność.