Racjonalność
– Podobno złożyłeś ostatnio wizytę naszej starej znajomej? – zagadnęła szczeniaka Labradorka, starając się, żeby jej ton zabrzmiał raczej kurtuazyjnie, niż plotkarsko. – No i jak ją znalazłeś?
– Chyba nie jest w najlepszej formie – przyznał ze smutkiem Bobik. – Próbuje wprawdzie na zewnątrz tego nie pokazywać, ale ja się nie dałem nabrać. Jak ktoś się cały czas drapie, chwilami aż do krwi, to ja już dobrze wiem, w co jest grane.
– Ooooo – jęknęła Labradorka ze zrozumieniem, starannie unikając wymówienia słowa, które w psich kręgach uchodzi za nader nieprzyzwoite. – A czy ona coś na to bierze?
– E, tam. Żeby brać, najpierw musiałaby się przyznać, że cała ma… te, no… problemy. A tymczasem u niej prawa połowa krzyczy, że ona jest czysta i kurację powinna przeprowadzić lewa, a lewa dokładnie to samo szczeka o prawej. No i jasne, że te… problemy korzystają z tego i śmigają od głowy do ogona, w ogóle się stronami nie przejmując.
– I nie ma siły, żeby te połowy się dogadały? – zdziwiła się Labradorka. – Przecież swędzi obie po równo.
– No właśnie. Mnie się też tak zdawało, że z dwojga złego już lepiej się dogadać, niż drapać. Ale okazało się, że dla tych połów znacznie ważniejsze jest, kto ma rację. Bo kto ma rację, ten stawia kurację. A taka kuracja, która jednej stronie wydaje się najlepsza, dla drugiej jest nie do przyjęcia. Tak że to drapanie chyba szybko się nie skończy.
– Hmmm, to smutne – powiedziała Labradorka, ale w jej głosie słychać było raczej niepokój, niż smutek. Spojrzała nerwowo na swój brzuch i trochę niepewnie zadała Bobikowi pytanie:
– Słuchaj, ale ty chyba nie przywiozłeś ze sobą tych… problemów?
– Ależ skąd! – obruszył się szczeniak. – A gdyby nawet, to nie mam wątpliwości, jaką kurację zastosować. Taką, żeby moje było na wierzchu. Bo od racji jakiejkolwiek połowy ważniejsza jest przecież moja racja. I na tym właśnie polega racjonalność.
ŁAjza tym razem przyjechała TIRem 🙂
Pewien fryzjer znad Gwadalkiwir
U klientek szczególny miał mir
Bo choć marnej postury
Robił piękne fryzury
Także w partiach intymnych tych zdzir 🙄
miało być „znad Gwadalkiwir” 🙄
Okoniom w Gwadalkiwirze
dużo wody potrzeba do zbliżeń,
choć zalane już zgoła
okoliczne są sioła,
one krzyczą wciąż: woda wyżej! 😯
Dzięki, Bobiku 🙂
Zawsze do obsług 🙂
Syrenie z Gwadalkiwiru
psi ogon, nie rybi wyrósł.
I nie pomógł ichtiolog,
tudzież endokrynolog,
internista, a nawet chirurg. 🙁
Ta syrena z Gwadalkiwir
założyła fabrykę lir
A na struny, niech skonam
Bierze włosy z ogona
Włosy wzmacnia jej zaś Royal Kir
Wytłumaczcie mi, bardzo proszę, co ma stanowisko Polonii do wyjaśniania przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu:
http://www.alert24.pl/alert24/1,84880,8297589,_Robocza_wizyta__Macierewicza_w_USA__Polonia_pomoze.html
W wodzie z rzeki Gwadalkiwir
smakosz nutę wyczuje pyr,
Jest też posmak imbiru
w wodzie z Gwadalkiwiru,
dominuje zaś royal kir.
Ja już więcej o tej Łajzie nie będę, bo to ją tylko zachęca do dalszych występów. 😛 Trudno, niech sobie poszaleje. 😀
Vesper, Ty na serio myślisz, że to się da w jakikolwiek sposób wytłumaczyć? 😎
Muszę najmocniej przeprosić wszystkich Limerystów. 😳 Choć serdecznie bawiły mnie Wasze utwory, to jednak nie potrafię ukryć, że najśmieszniejszą rzeczą, jaką dziś widziałem, było zdjęcie Antka M. w vesperskim linku. 😈
Vesper, bardzo Cię proszę, wcale o tym nie myśl. Najlepiej zapomnij, że przez chwilkę myślałaś 😉
Kiedy nie mogę, zwłaszcza że Antek będzie w Toroncie 😆
Każdy rybak znad Gwadalkiwir
przed nadmiarem wody znał mir,
więc od brzegów tej rzeki
wciąż się niósł w świat daleki
zapach wodą nietkniętych gir. 😯
Pewien muzyk znad Gwadalkiwir
Gra po ciemku, bo jakiś zbir
szukał forsy na skręta
Muzyk nie miał ni centa
Podprowadził mu więc andol żyr
Pewien Antoni z miasta Warszawy
Był bardzo dzielny, mądry i prawy
bywał też lewy
lecz bez potrzeby
jedynie tak sobie, dla wprawy
Przepraszam za chwilowe zboczenie z głównego nurtu 😳
Proszę o bardzo dokładne czytanie ostatniego wersu Cubalibre, żeby potem nie było, że andsol coś podprowadził. 😆
Nad wodami Gwadalkiwiru
siedział kiedyś pewien wycirus,
płacząc: brzeg śladami zryty,
ale żadnej seniority –
po tom uciekł tu z monastyru? 😥
Na przemieściach Gwadalkiwiru
Mieszkał raz gość co nosił piróg
nie dla wygody
ani ochłody
Lecz bo taki mody był wymóg
ojej, zgubiłam „dla” przed wygody, wstaw Bobiczku, proszę
Nad wodami Gwadalkiwiru
Pewne kocie zbiesilo sie z żyru…
Dalej zapomnialem 😈
Rymów coraz mniej, to trzeba niektóre akcenty poprzesuwać. 😀
Był historyk znad Gwadalkiwir,
co na głowie miał spory tapir,
chodził w chwale i glorii,
bo od jego historii
zdębiałby nawet Janusz Tazbir.
Mordko, a nie szło to przypadkiem tak?
Nad wodami Gwadalkiwiru
Pewne kocię zbiesilo sie z żyru,
poradzono więc kotu:
palce dwa – żyr do zwrotu,
bo inaczej wyjdziesz na tym jak Pyrrus. 😈
Tak, Bobik. To tak wlasnie lecialo.
Pieknie 😈
Wiedzialem, ze sobie przypomnisz.
Bywało tak niegdyś w Gwadalkiwirze
że wszystkie dzieci rodziły się ryże
aż przyjechał brunet
porozglądał sie i wnet
ryżych już nikt tam nie strzyże
No, to na ostatnią nóżkę (moją, bo pod inne nóżki kłód nie rzucam), zanim pójdę robić kolację (dziś spaghetti z frutti di mare) 🙂
Pewien gość znad Gwadalkiwir
grał na skrzypcach de pire en pire,
lecz że zmyślnym był chłopcem
i języki znał obce,
zamiast skrzypiec sprawił sobie Klavier.
Pewien muzyk miał zad w Gwadalkiwir
Głowę trzymał w Prypeciu i gdy wir-
tualnie idealnie nasiąkał
W czasie suszy był lepszy niż pompa
I w chutorach zaskarbiał tym mir.
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1506872,1,rozmowa-z-tworczynia-nowej-metody-nauki-czytania.read
Kolację zjadłem, już w połowie strawiłem, a Gwadalkiwir dalej mi z głowy wyjść nie może. 🙂
Nad brzegami Gwadalkiwiru
nieustannie trwał masła wyrób,
w końcu dość miały krowy
mleka dostaw wciąż nowych
i uciekły do Agadiru.
http://www.kartkazpodrozy.eu/?p=2463 🙂
Pewien mużyk znad Gwadalkiwir
Warzył mleko w saganie na syr
Cedził przez kalesony
Ale z tej czystej strony
Bo tak robi się nad rzeką Styr
Migalski nadal, mimo krytyki, w wiernopoddańczym ukłonie 🙄
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8300621,Migalski__Politycznie_sie_zwiazalem_raz_na_caly_zycie.html
Zapomnijcie o Gwadalkiwirze,
to nad Wisłą ktoś buty* liże
prezesowi. Niestety,
newsów żądne gazety
opisują to na papirze. 😈
*Jeżeli ktoś sobie chce podstawić jakieś inne słowo, nie będę protestował.
Ho ho, znakomicie, ze zasady higieny przy produkcji sera przedostaly sie znad Styru nad Gwadalkiwir!
Mam dzisiaj pelen dzien pracy i dentysty albowiem pekl mi zab na pol! To bedzie dopiero kupa naprawiania. Nasza dentystka jest przyjaciolka domu, bo od 20 lat jest osoba prawdopodobnie najczesciej widywana w mojej rodzinie. Jak nie ja to maz albo syn, zawsze ktos u niej jest z wizyta, albo wrocil albo sie wybiera. Samego czyszczenia jest 12 wizyt na nas troje nie mowiac juz o naprawach. Mam takie marzenie, zeby umrzec z wlasnymi zebami. Nie bylaby to sztuka dzisiaj, ale jak tak dalej pojdzie…
Ale ważne też, żeby zawsze było coś na ząb!
Czy zespolenie zęba ze sobą jest technicznie możliwe?
andsol, ten zab pekl w sensie pionowym do korzenia, nie poziomym. Tragedia. Dentystka usunela gorsza ruszjaca sie polowe, nakladla do reszty zeba swinstwa i ma zaczac myslec jak to wszystko jeszcze naprawic. Na razie jedzie na poludnie Francji na 10 dni. Moze tam jej cos przyjdzie do glowy. Ona jest bardzo lebska i prawie ze potrafi chodzic sucha noga po tafli wody.
Zab nie da spac. Kosciol oglasza, ze krzyz to nie jego parafia.
Passent jak zwykle nailed it: „Wszyscy, po prostu, się boją. W kraju bohaterów – strach, strach i jeszcze raz strach. Ktokolwiek ruszy krzyż naraża się na gniew nie tylko garstki fanatyków, ale także Radia Maryja, a przede wszystkim PIS”.
Halleluja za mlodziez i jej happening.
krolik, pozwolisz, że sobie tak poząbkujemy? Bo mi pękł na pół przed paru miesiącami i w wariancie, o którym zdaje się myślisz, że jest lepszy, czyli poziomo, ale to było gorzej. Po poniżej linii dziąseł, czyli no way z koronkami (moja jedyna szansa na wejście do arystokracji) i niestety to też ząb z takim numerem (chyba 6), który zupełnie jak nasza kultura, ma korzenie. I było bardzo śmiesznie, bo mi było wszystko jedno, patrzałem i nic nie czułem, jeśli odliczyć odrywanie głowy, bo mnie pokłuł, ale on się pocił i marszczył i łamał kawałki korzenia (nie z braku kompetencji, on naprawdę jest dobry) aż po dwóch godzinach wygrał z moim zębem. I żeby mu wynagrodzić ten trud, koło października będę wstawiał tytanowe p/o zęba i podobno to ma być dużo mniej traumatyczne. Ciekaw jestem dla kogo.
Och, andsolu, trauma finansowa na pewno bedzie, tytan brzmi drogo. Moja super dentystka mowi, ze chociaz no way z koronka to sa takie kompozyty, z ktorych moze mozna zbudowac i potem dokleic brakujaca czesc zeba, aby utworzyc zgrabna jego calosc. Zamiast koronki. To rozwiazanie ma zadzialac na nastepne kilka lat. Trzeba zapomniec o stekach i przerzucic sie na zupy. Wietnamskie zupy pho, takie rosolki z kluskami i jarzynowo miesnymi dodatkami zyskaly u nas duza popularnosc. Wietnamczycy sie tym odzywiaja dwa razy dziennie. Jeszcze nie widzialam Wietnamczyka z nadwaga, wiec cos musi byc na tzw rzeczy.
Cala wina jest po mojej stronie, bo koronke trzeka zalozyc zaraz po leczeniu kanalowym, a nie czekac miesiacami. Zab po leczeniu kanalowym, jak mowi moja dentystka, jest jak sucha galaz na drzewie, pierwsza do oblamania w razie wiatrow.
Uczcie sie na moich bledach, bedzie wam latwiej.
Dzień dobry 🙂 Króliku, mój mocno sztukowany kieł od lat nie ma nic przeciwko stekom 🙂
Niech wreszcie ktoś sprawdzi, czy jest się czego bać. KK sam otworzył furtkę, a nawet bramę i mam nadzieję, że niedługo usłyszy „Przepraszamy uprzejmie, ale to nie wasza sprawa”.
Dzień dobry!
KK powiedział „róbta, co chceta”, zastosował gest Piłata, udowodnił, że to nie ich interes, bo bezpieczniej jest nie wdawać się w awantury o nieznanym finale, w którym można co nieco oberwać. Trudno mi jednak uwierzyć, że usłyszą „przepraszamy uprzejmie, ale to nie wasza sprawa”; kampania wyborcza za pasem, a właściwie już się zaczęła (do samorządów), nikt nie będzie ryzykował wyklaskania z ambony.
Instytucja z logo krzyż,
mówi dzisiaj nam: a kysz!
Proszę się odstosunkować,
więcej nas nie molestować!
Nieomylność i mesjanizm!
Niech nam tutaj nikt nie chrzani,
nie zarzuca nam absencji –
my nie mamy kompetencji!
Nasze ziemie i pałace,
bez podatków nasze tace,
po kolędzie tłuste zbiórki
i „co łaska” też do dziurki.
Święte krowy ponad prawem
nie chcą wchodzić w tę zabawę,
lecz pilnować synekurek,
apanaży, ekstra furek …
Owiec znajdą wciąż bez liku,
co im sypną do koszyków,
nikt nie zamknie radiostacji,
pełnej jadu i fiksacji.
Kasę budżet da ochoczo –
politycy się zjednoczą,
bo z poparciem różnie bywa,
a kadencja wnet upływa.
A więc szarpać się nie muszą –
złotych tyłków swych nie ruszą.
Totumfackie oni nie są –
jakiejś szafy nie „wyniesą”!
Pozdrawiam Gospodarza i Jego Gości 🙂
Chyba ten koszyk sie umowil, ze wpedzi mnie w kompleksy raz ba zawsze i utrze mi nosa swoimi talentami poetyckimi.
Zatem uprzedzam – Kot Zakompleksiony jest Kotem niebezpiecznym , moze gryzc, kopac i szarpac na sztuki 👿
Mordko, nie strasz nadaremno. Kota nie można wpędzić w kompleksy. To koty wpędzają w kompleksy personel 😉
Kocie, do pięt nie dorastam Tobie, Właścicielowi i wszystkim Bywalcom koszyka… Nie masz więc powodów do zakompleksienia, gryzienia i szarpania na sztuki. Po cichutku podziwiam „tutejsze” talenty poetyckie i coś tam sama gryzmolę…
:)))
Dzień dobry. 🙂 Widzę, że rozpoczął się wyścig o to, kto ma mniej talentu. 😆 A ścigajcie się, ścigajcie, jak chcecie, ale uprzedzam, że nagród nie będzie. 😉
Żadnego cenzusu talentowego tu nie ma, liczy się udział, a nie wygrana. 😀 A udział biorą również kibice. Oni zresztą szpasu zwykle mają nie mniej od zawodników, ale z meczu wychodzą w lepszej od nich formie. 😈
A ja, żebym był dziś w dobrej formie, muszę szybko pośniadać, co zapewne nie przeszkodzi mi w równoczesnym stukaniu w klawiaturę. 🙂
Acha, podziw dla talentów w permanencji, ale bez kompleksów. No nie mam, nie mam i nie będę miała, ani kompleksowo, ani w kawałku 😉
Obawiam się, że Ewa ma rację – przed wyborami samorządowymi nikt konfrontacji z kościołem nie zaryzykuje (no, chyba że w jakiejś mierze SLD, bo oni w tej chwili na zbyt nachalnym sojuszu z ołtarzem niewiele mogliby ugrać). PO przecież już rozpoczęło „bój o ambony” w postaci akcji listowej.
Owszem, Kościół stracił ostatnio spory kawałek autorytetu, ale to się niekoniecznie automatycznie przekłada na taką samą (i natychmiastową) utratę znaczenia politycznego. Na to trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. No to czekajmy i nie lękajmy się – PB podobno nierychliwy, ale sprawiedliwy. 😈
Mogę się pościgać na śniadania. Jestem już po drugim 😎
Czyżbym jednak coś tracił późno wstając? 😯
Chociaż… Mnie to chyba niebo wyrównuje w kolacjach. 🙂
A ja dzisiaj wymyslilem taka ladna akcje usuniecia krzyza. Z pomoca smiglowca, ktory schodzi na odpowiednia wysokosc, zarzuca lasso, zaciska i spokojnie z krzyzem odlatuje, deponujac go na dachu sw. Anny, zanim ktokolwiek zdarzy zakrzyknac „Lapac krzyza”.
No co, pomarzyc sobie nie wolno? 😈
😆
Można by jeszcze pożyczyć od ruskich trochę sztucznej mgły i wypuścić w stronę obrońców. Jak full action, to full action. 😀
A nie prościej wynieść, gdzie ustalono, zlikwidować barierki, puścić normalny ruch i konsekwentnie sprzątać śmieci, czymkolwiek by nie były?
Można też sprowadzić korniki, które rychło skonsumują przedmiot sporu. Tylko skąd je wziąć – te pożyteczne bidoczki są niestety okrutnie tępione 🙁
Eee, Haneczko… widzę, że chciałabyś zepsuć zabawę.
Filmy dokumentalne nigdy nie będą miały takich słupków oglądalności, jak filmy akcji. A w polityce, tak samo jak w mediach, chodzi przecież o słupki. 🙄
Dzień dobry. Idę sobie zrobić śniadanie i za chwilę wrócę. Co za noc, takiego maratonu głupich i przykrych snów nie miałam od dawna. Dobrze, że dzień, to sobie odpocznę, limeryka sklecę może i jakoś mi humor wróci.
Pomysł z kornikami też jest niezły. Tylko o ruskich kornikach jakoś nie słyszałem. A nie ma żydokomuna jakichś na składzie? Trudno przecież uwierzyć, żeby w GW nie chowali chociaż garści korników na wszelki wypadek. 🙄
Bobiku, jak długo można bawić się w to samo, w tym samym miejscu i z tymi samymi ludźmi? Ubawiłam się do obrzydliwości, czas na relaks.
Pomysł ze śmigłowcem bardzo inspirujący. Mam inny scenariusz. Pomyślcie, przyjeżdza pod krzyż malutki tarnsformer, maciupeńki, taki matchbox na przykład, pod krzyżem rozwija się do monstrualnych rozmiarów (wszyscy obrońcy patrzą w osłupieniu) zjada krzyż, bo co to dla niego, składa się i odjeżdża w nieznanym kierunku (wszyscy obrońcy nadal tkwią w osłupieniu i dopiero po chwili rozlega się ciuchutko i piskliwie „Hańba”)
Toż my się właśnie relaksujemy, Haneczko, bo z podawanych pomysłów rozwiązania problemu widać, że doszliśmy do oceny „sytuacja jest beznadziejna, ale nie jest poważna”. 😉
Transformers tyz pikny. 😆
Mnie by się też podobał wariant klasyczny, z jakimś takim bohaterem jak Zorro. Krzyż znika spod Pałacu nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak i odnajduje się na nowym miejscu z widniejącym na nim wielkim Z. Wiadomo, że to nie sprawka władz, bo one mają alibi – podczas zniknięcia krzyża ostentacyjnie nic nie robiły, na oczach wszystkich. Widać też, że nie Ruscy, bo Z machnięte jest w alfabecie łacińskim, nie cyrylicą. Krzyżowcy wraz z PiS-em rzucają się do ściagania tajemniczego sprawcy (którego zgodnie ze scenariuszem złapać się nie da, więc ściganie potrwa dłuuuugo) plac przed Pałacem pustoszeje a wtedy, zgodnie z życzeniem Haneczki, spokojnie można posprzątać. 😀
Upieram sie przy smiglowcu. Mysle, ze mialoby to szanse krolowac na youtubie bardzo dlugo, w zagranicznych telewizjach cieszyloby sie nie mniejsza popularnoscia niz nagranie z security camera o tej glupiej babie, co wsadzila kotke Lole do smietnika, pobawiwszy sie z nia najpierw na murku.
Bobik wyslalem pilny komunikat w sprawie podlogi w kuchni. Zajrzyj do poczty, jesli laska. Stara juz spac nie moze, cala rozhisteryzowana.
Ten krzyż to jest taka zabawa, która na dłuższą metę będzie miała raczej dobre skutki niż złe. Ale to jest skandal:
http://wyborcza.pl/1,75478,8300905,Lepiej__zebys_zginal.html
Polska to kraj, który bardzo by chciał mieć profesjonalną armię
Uczciwie przyznam, że taktyka „na zanudzenie” też jest niezła, tylko męcząca i kosztowna. No i Krakowskie wygląda badziewnie 👿
Tak, to jest haniebne z weteranami. Bo patriotyzm polega na akademiach, spiewaniu Rozmarynu i popisach krasopmostwa z trybuny.
Uff, krew mnie zalewa. 👿
Tak, mnie też, Kocie. Wysłać ich tam potrafią, ale zadbać o nich po powrocie już nie. Nosz … Ale mi się ciśnie 👿
Mordko, nic nowego, już o tym parokrotnie pisano. I co? I nic.
Bobiku, żeby nie zanudzać Gości – krótko. Nieurojonej żydokomuny ci u nas ze świecą już szukać, jakieś smętne niedobitki kołaczą jeszcze w GW, tylko że te ich zapasy korników nijak się nie mają do gabarytów przedmiotu sporu.
Zatem proces konsumpcji może być za długi jak na nasze nerwy.
O ruskich kornikach nie słyszałam, więc jednak śmigłowiec :))
A nie można dłuższej akcji z uwzględnieniem wszystkich propozycji, Mordechajowa na finisz? Na You Tube wyszłoby z dziesięć minut 🙂
Projekt/plan zdolny grafik może już robić i prezentować zanim jakaś akcja się nadarzy, może nawet wystarczy „zamiast”, bo harcerze zmienią dyżur Krzyża na dyżur Lilijki. Krzyż wezmą nie skąd przynieśli, ale do Kwatery Głównej ich organizacji.
autokorekta:
-kołaczą się,
– nijak się mają do.
Przepraszam, to tak „z prędkości” wyszło…
Załamaliście mnie tymi weteranami. 🙁 Chyba potrzebuję czasu, żeby to przetrawić.
Dlaczego polskim weteranom ma być lepiej niż amerykańskim? To tylko mięso armatnie 🙁
Moim zdaniem wszyscy chętni ochotnicy na misje wyjazdowe powinni mieć obowiązkowe spotkanie z weteranami. Albo jeszcze lepiej – ich rodziny wspierające taki wyjazd w nadziei na profity (pieniądze na budowę domu etc.) Bo taki „misjonarz” może nie zginąć, ale wrócić bez nóg, rąk, z połową mózgu albo choćby traumą po zastrzeleniu afgańskiej rodziny… 🙄
Amerykanskie stowarzyszenia weteranow sa bardzo bogate (z zapisow testamentowych i ze zbiorek nieustannie porowadzonych w calym spoileczenstwie), maja zbiorowe ubezpieczenia etc.
Oczywiście. I żaden weteran po powrocie do domu nie ma problemów psychicznych, zdrowotnych i małżeńskich. A rodziny opływają w dostatku.
Oni jeszcze żyją
Rozmawiałam niedawno z takim weteranem po licznych misjach. Ostatnia załatwiła go odmownie, koniec wojowania. Miał szczęście, bo kiepsko, ale chodzi. Niesamowicie tęskni do dawnego życia. Gdyby tylko mógł do czegoś tam się nadać, wróciłby natychmiast. Podobno nigdy tego nie zrozumiem. Pewnie nie.
Przynajmniej mają za co pić
Haneczko,
są ludzie, co lubią walczyć, a nawet zabijać. W byłej Jugosławii pełno jest takich, co nie potrafią teraz normalnie pracować. Tak bez adrenaliny.
Cubalibre, jest szerszy kontekst tego problemu. Wojskowi są uprawnieni do emerytury już po 15 latach służby (częściowej emerytury). W stosunku do emerytur cywilnych to nie są małe pieniądze, a tak wojskowy może zostać emerytem nawet w wieku trzydziestu paru lat, jeśli do wojska pójdzie jako 19 latek. Pobiega trochę po poligonie, potem posiedzi troche za biurkiem i jakieś pieniądze ma zapewnione do końca życia. Wojskowi bronią prawa do wcześniejszych emerytur bardziej niż niepodległości, a przecież taki zdrowy, młody człowiek może po zakończeniu służby pracować w jakimś innym zawodzie i z reguły tak robi. O emerytów wojsko się troszczy niezywkle czule, a weteranów ma w nosie. Oczywiście jest jasne, dlaczego tak się dzieje – na emeryturę każdy wojskowy prędzej czy później pójdzie, ale weteranem wojennym zostanie tylko ten, kto pojedzie na misję, a więc tylko jakiś pazerny frajer. Tak to mniej więcej funkcjonuje w tym myśleniu. Zdrowy rozsądek nakazywałby kontrakty na określony czas, z dobrym wynagrodzeniem, ale bez uprawnień emerytalnych na uprzywilejowanych zasadach, za to objęcie dodatkowymi ubezpieczeniami tych, którzy uczestniczą w misjach. Ale zdrowy rozsądek w naszym kraju nie ma dobrej prasy
Vesper,
masz rację. Posyła się młodych ludzi, obiecuje coś tam, coś tam, a oni myślą „jakoś to będzie” 🙄 Kto się zastanawia nad hipotetyczną możliwością trafienia na minę, pod „friendly fire” lub karabin oszalałego kolegi… Nie ma tradycji ubezpieczeń, bo to wymaga rozsądnego myślenia o zagrożeniach, tak w cywilnym życiu jak i wojskowym. Jest za to ułańska fantazja 🙄
Co 36 godzin jakiś żołnierz amerykański popełnia samobójstwo
Dobrze przynajmniej, że Polska nie posyła tylu kobiet na misje, co USA.
Vet znaczyło dla mnie dotąd weterynarz… 🙄
Ja jeszcze wrócę do rozważań, jak może się zmienić pozycja KK w polskiej przyszłości politycznej. A kiedy o tym myślę, przychodzi mi do głowy pewne zjawisko, które należy wziąć pod uwagę. Chodzi mi o konformizm społeczny, który występuje u wszystkich zwierząt stadnych (stąd wiem coś na ten temat 😉 ) Czyli, m.in. co jest popularne i modne, a co niepopularne i obciachowe. Do tematów światopoglądowych, ideologicznych, politycznych, etc. rzadko przykłada się te kryteria, bo brzmiałoby to jakoś niepoważnie, ale to nie znaczy, że ludzie się – mniej lub bardziej świadomie – nimi nie kierują.
Przez jakiś czas ostentacyjne demonstrowanie patriotyzmu, katolicyzmu, mesjanizmu, itd. należało do żelaznego, nie tylko politycznego pop-zestawu. W wielu środowiskach trendsetterzy byli bardziej papiescy niż papież, a reszta się dostosowywała do tego, co jest „in”. A teraz trend się dość wyraźnie zaczyna zmieniać, trendsetterzy (najszybciej oczywiście młodzieżowi) wyczuli, że demonstracyjny katolicyzm wkrótce będzie „out” i wcześniej czy później pocągną za sobą rzesze społecznych konformistów. 😉
Jasne, że zawsze są pewne grupy (i osobniki), które fluktuacjom mody, z różnych względów, słabo się poddają. Ale one ze społecznej natury rzeczy są poza głównym nurtem i niewielką odgrywają rolę. Nawet tak głośna grupa jak radyjowa uchodziłaby za niewart wzmianki margines, gdyby nie była – ekstremalnym i kiczowatym, ale jednak – przejawem aktualnej mody.
I ja Wam mówię, że ta moda na katopatryjotys zaczyna – nieważne, w jakim tempie, ale w dłuższej perspektywie nieubłaganie – przechodzić, co kiedyś tam się przełoży na różne obszary życia społecznego. A teraz módlcie się, żebym był prorokiem we własnym kraju. 😈
No, ciekaw jestem.
i ja tez jestem ciekaw! a najbardziej tego kiedy pozbedziemy sie tego balastu „urodzenia, wychowania i zycia w polsce” w cieniu
KK, kiedy wrescie bedziemy tak normalni jak normalni sa ludzie
dla ktorych kosciol to miejsce do spotykania ludzi „wiary”, a nie
istytucja wzarta w nasze; dusze, serce i rozum
no, ciekaw jestem
p.s. tutaj linka do ewa* ( popatrzcie na zdjecie )
http://ewairena.blogspot.com/2010/08/robta-co-chceta.html
szukalismy ostatnio czynow i slow za i przeciw TWA u Bobik Blog,
przekopalismy slowniki, zasoby wiedzy i archiwa blogowe, a
tutaj linka przeniesiona
(ide do nowego okienka)
z bloga telemach i pytania o Poprawnosc Polityczna
to pasuje mi do histerii w BRD, rozpetanej przez majaca ukazac sie w ksiegarniach, DOPIERO w poniedzialek (30 VIII) ksiazki
Thilo Sarrazin: „Deutschland schafft sich ab.”
ja juz zagladalem (mamy ponad dwiescie rezerwacji), tylko czy
warto?
Rysiu, telemach nie działa.
optymistycznie wolam do pustki Bobikowewgo Bloku;
juz teraz (czas jest relatywny 🙄 ) zaczyna sie Weekend 😀
haneczko, naprawiam 🙂
http://pytania.wordpress.com/
dziala, dziala ❗ 🙂
brykam do dobrej ksiazki (Le Clézio „Urania”) 🙂
To nie pustka, Rysiu, tylko pora kolacji. 😀
Ja też tylko zajrzałem między kolejnymi potrawami, czy wszystko w porządku, ale zaraz wracam do stołu. Tfu, pod stół. 😉
No sluchakcie!
„W ocenie Brudzińskiego, Migalski powinien sobie zdawać sprawę z tego, że osłabianie partii jest osłabianiem polskiej demokracji”
Zupelnie jakbym Machejka slyszal! Czy ktos jeszcze Wladyslawa Machejka pamieta? Z Zycia Literackiego? Czy tylko ja, staruch, kojarze?
Staram się zapomnieć, Mordko 😉
No ba! Jak tu Machejka zapomnieć, jak się jest z Krakowa. 🙄
I jak tu zapomnieć ten niepowtarzalny styl? 👿
A czy Ty Bpobiku w czasach Machejka nie byles zupelnym szczeniaczkiem?
W czasasch mojej mlodosci ludzie kolekcjonowali machejkizmy, ktore byly tak smieszne, ze nie potrzebny byl kabaret. Jak to, ze „na Dziadach syjonosci upiekli swoja brudna pieczen”. Ale umial czlowiek wytlumaczyc obowiazujaca w danej chwili linie partyjna. 😈
Bobiku, on miał duży zasięg. Ziemie Odzyskane też obejmował 🙄
o taak! Niewielu sie mu rownalo, Panie, swiec nad jego dusza.
Skądinąd wiem, że Machejek był podobno dla cenzorów jednym z najtrudniejszych orzechów do zgryzienia. Bo on uważał, że jako staremu komuniście wszystko mu wolno, więc nie miał żadnej autocenzury. I jak mu coś ściągnięto, to awanturował się do upadu, wciągając w to najwyższe możliwe instancje. Jakichś tam dysydentów, to wiadomo było – nie puszcza się. A na widok tekstów Machejka cenzorzy dostawali trzęsawki i to wcale nie ze względów estetycznych. 😈
Pewnbie za duzo klopotow z enzura to on nie mial. Byl bardzo wiernym synem partii. Najfajniesze byly jego sprawozdania i komentarze z plenow. Mozna bylo boki zrywac.
Myślę, że tak, byłby tam i rozmawiał do upadłego http://wyborcza.pl/1,75248,8300350,Gdyby_Kuron_zyl__stalby_pod_krzyzem___30_lat_po_Solidarnosci.html
Ooo, z pewnoscia by rozmawial.
Ale tego kalibru i sluchu spolecznego juz nie ma.
Toż właśnie pisałem, Mordko, że wbrew pozorom Machejek miał mnóstwo kłopotów z cenzurą.
Wśród wysoko postawionych komunistów tak naprawdę wcale nie było jednomyślności, oni tylko na zewnątrz, publicznie jednym głosem mówili. Tyle że większość z nich zdawała sobie sprawę, że tak właśnie mają mówić. A Machejek był na tyle – no nie wiem, czy ciężko myślący, czy narcystyczny, że sobie sprawy nie chciał zdać. I mimo wielu doświadczeń wciąż w swoich artykułach ładował coś nieprawomyślnego, okropnie się potem pieniąc, kiedy JEMU chciano coś wyczyścić.
Co mu zresztą guzik dawało, bo w końcu i tak czyszczono wszystkim. 🙄
Bobiku-jest nas wielu: wpisałem się jako Bubek, a jestem zwykłym (jednym z wielu) Bobikiem. Mówią też do mnie Bobiczek i Bubelonek – używają wielu imion. Skarbie, Kochaniątko. Takie tam różne. Banały. Lubię te imiona, bo jestem w każdym z nich.
Trafiłem do Ciebie przez Matejkę. I zostałem. Fajnie tu macie.
Trochę się teraz śpieszę. Szykują kolację
(bobikowa pasza, baaardzo średnia).
Taka nagła potrzeba pokazania się.
Że bywam tu z wami często.
Jest bardzo bobikowo.
Bobik, przez niektórych, całkiem niepotrzebnie, zwany owczarkiem niemieckim.
Jeszcze to, nie tylko o aborcji, Sroczyński się wkurzył http://wyborcza.pl/1,75968,8302291,Aborcja_na_zyczenie_Kosciola.html
W osrodku zdrowia do ktorego ja chodze w zachdonim Londyni dzialaja trzy kliniki: mojego pana doktora, doktora Wilamosundry oraz trzecia klinika Obstetrics, ktora miedzy innymi wydaje skierowania na skrobanki. Wszystkie trzy maja wspolna poczekalnie, ale obstetrics znajduje sie w rogu i pacjentki tej kliniki okupuja te czesc poczekalni. POd sufitem wyswietlane sa imiona i nazwiska nastepnej w kolejnosci pacjentki. Otoz tam slyszy sie juz niemal wylacznie jezyk polski, i nawet jak sie nie slyszy, to widac na wyswietlaczu same polskie nazwiska.
Slyszalam komentarze w „moim” rogu poczekalni: wszystko za nasze podatki, goddammit.
Wpadłem na chwilę, żeby powitać imiennika – cześć Bobiku-Bubku. 🙂 Jak ta Twoja strawa taka średnia, to łap za pasztetówkę i zasuwaj, póki jest. A jak zabraknie, to wspólnymi blogowymi siłami coś wykombinujemy. Nikt tu psu zgłodnieć nie da. 😀
Przyjdę tu jeszcze potem, ale teraz leci w tivi tak świetny kabaret, że nie mogę sobie darować. 🙂
Witam Imiennika naszgo Gospodarza!
Jak sie wpada przez Matejke? Co to znaczy? Czy Matejko Cie gonil?
Well, rozgosc sie, anyway.
A’propos kabaretów – http://www.youtube.com/watch?v=-EK9dQamYag
A Matejko u Telemacha?
Też oglądam kabaret. Może ten sam?
Czym różni się facet mający 7 dzieci od faceta mającego 7 milionów? Ten drugi chce jeszcze więcej 😉
Hm.
Teresko, Lupan genialny! Dzieki. 😈 Ide obejrzec inne Lupany.
Genau, Cubalibre, Dr. Eckhart. 😆
Nieniemieckojęzycznym, którym nawet jutub wiele nie powie 😉 tak w dwóch zdaniach wyjawię powody mojego zachwytu doktorem Eckhartem (całkiem autentyczny lekarz, który się na kabarecistę przekwalifikował): facet przez 2 godziny nawija niezwykle inteligentne, zabawne do łez teksty, prezentując najlepszego rodzaju aktorstwo, to znaczy takie, którego w ogóle nie widać, a przy tym prowadzi znakomitą edukację medyczną, psychologiczną i emocjonalną, której też nie widać w sensie nachalnej pedagogiki, ale z której coś na pewno zostaje.
No, a poza tym zachwycił mnie, bo mówił tyle rzeczy, które i ja stale powtarzam. 😈
Nie wierzę we wpływ znaków zodiaku. My, wodniki, tak mamy 😎
Przepraszam resztę blogu za absolutną prywatę, ale niezwykle mnie cieszy wymiana zdań z kimś, kto doktora Eckharta też oglądał. 🙂
Ja się zwijałem ze śmiechu np. przy tłumaczeniu mechanizmów satysfakcji z palenia albo przy objaśnianiu budowy mózgu (Stammhirn wird hauptsächlich am Stammtisch benutzt). 😆 Albo przy tłumaczeniu, że koleje państwowe to buddyści (Leben genießen in vollen Zügen). Albo dlaczego mechanizmy ewolucyjne w gruncie rzeczy preferują pesymistów i dlaczego nam w związku z tym tak trudno być szczęśliwymi stworzeniami. A tak naprawdę, to się śmiałem przez pełne 2 godziny. Rzadko ktoś potrafi mnie do tego doprowadzić. 😉
O czym zapomniałem, a rzec chciałem – jedna z rzeczy, które mówił doktor Eckhart, a ja też to stale powtarzam – ludzie wolą mieć rację, niż być szczęśliwi. No, nie da się ukryć, że naprawdę tak jest. 😉
Mnie też było wesoło. Chwilami obłędnie. A jak wspaniale bawiła się publiczność w tej hali… Rozumiała niuanse i łapała pointy w locie, rozśmieszona do łez…
A jak chodzi o wpływ znaków zodiaku, to my, skorpiony, mamy tak samo, że nie wierzymy w ich wpływ, a na dodatek ani przez chwilę nie dopuszczamy do siebie takiej myśli, że jesteśmy złośliwe, mściwe, podejrzliwe, kostyczne i ludziom niechętne. Też coś! 😛
Żeby nie było, że nie jestem prawdziwym Polakiem, coś mi za wesoło i nie mam żadnych powodów do narzekań – proszę bardzo, mogę ponarzekać na fatalne, sztuczne do niemożliwości aktorstwo większości polskich kabaretów. Wprawdzie znam je ostatnio głównie z jutuba, ale jest to na ogół żenua niebywała. Przesada do kwadratu, drewnianość ogólna, na każdym kroku podkreślanie „a tera bedzie wic”, nieumiejętność dopasowania się do reakcji pzbliczności… O marnych tekstach już nic nie powiem, bo mi ktoś zaraz rąbnie „to napisz lepsze”… 😎
Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi… 🙄
Za to byki sa nieslychanie przyjemne i artystyczne. 😈
Jasne. Lepiej mieć dobry horoskop, niż dobry charakter! 🙁
Mój ulubiony cytat:
W naszych nosach znajduje się mała bruzda z sensorami do wyczuwania feromonów w pocie. O tym, że wybór partnera ma ścisły związek z zapachem wiemy od dawna. To, że nie znosimy zapachu niektórych ludzi jest uzasadnione biologicznie i jest sygnałem dla naszego ciała: aha, nie pasujemy genetycznie, to może być niekorzystne dla następnej generacji.
Ale co sobie myślą ludzie? Jak przytłumię mój naturalny zapach, to moje szanse się powiększą. A więc nasz emitent sygnałów zapachowych – pacha – jest golona, szorowana i na koniec perfumowana. A co zawierają perfumy? Żeby było śmieszniej – znowu feromony, tym razem zwierzęce. Substancja podstawowa – piżmo – jest wydzieliną wołu piżmowego, a dokładniej – jego gruczołów okołoodbytniczych.
Jeszcze raz, krótko:
Ludzie wstydzą się pachnieć pod pachą jak człowiek i poważnie wierzą, że będą atrakcyjniejsi dla wielu potencjalnych partnerów pachnąc tam (pod pachą) jak wół pod ogonem 🙄
Coś podobnego było na temat szprycowania przy operacjach plastycznych tłuszczu z pośladków w wargi. Człowiek myśli, że całuje ukochane usta, a tymczasem… 😉
Stopniały, Bobiczku i poszły do morza…
Ze szlagwortów Villonowych pozostaje nam bordello, kędy mamy zacne leże.
Co do znaków zodiaku, to my, Strzelcy, chętnie wierzymy, że jesteśmy uroczy, sympatyczni, uczciwi i ogólnie w porzo. 😆
Ja byłam a propos śniegów, ależ szybko te wpisy się pojawiają…
Ale jakoś sobie, Nisiu, z tą szybkością radzimy. 😀
To pewnie ogólna, wrodzona blogowa szybkość myślenia. 😉
A zacne leże to ja mam pod łóżkiem moich Starych.
Myślicie, że tam na górze takie, tego… bordellowe rzeczy się dzieją? 😯
Iak mnie kochają, niech fanty mi znoszą
za uszkiem drapią y brzuszek smyraią,
niech godzinami się ze mną kokoszą
y w gardło głodne pasztetówkę pchaią.
Niech się przesuną na skray materaca,
niechay dostanę- od męża i żony –
to, czego każde pragnęłoby zwierzę,
niech się staraią, bo to się opłaca,
bym wśliznął w końcu się zaspokoiony
pod łóżko, kędy mam swe zacne leże. 😈
Ach jako piekny i zyciowy poemat. Musiales go wyszperac w jakichs bardzo starych drukach?
A tymczasem ta meska slicznota, Tadeus Bartos rozwaza czy mozna obrazac uczucia religijne. Sam sie nad tym nieraz zastanawialem, ale dobrze, ze z pomoca przyszedl mi teolog, chocby i chrzescijanski:
http://www.liiil.pl/link/?url=alfaomega.webnode.com%2Fnews%2Ftadeusz%2520barto%25c5%259b%253a%2520czy%2520mo%25c5%25bcna%2520obrazi%25c4%2587%2520uczucia%2520religijne-%2F
Pozdrawiam dobranocnie,
Rys sie odezwal: czyta i bryka; moze nasza ekspozytura w Concord juz wrocila z wakacji?
Heleno, zawsze pasjonuja mnie szpiegowskie historie, ostatnio dwie z Anglii: Martina Lee- baletnica ktora sprzedala plany obrony Norwegii Niemcom w 1940 i ten mlody czlowiek znaleziony w torbie w szafie- to drugie nie wyglada na zabojstwo w afekcie, prawda?
Ooo, Króliku, torba w szafie… Czyżby stamtąd wyglądała główka sałaty? 😈
Ekspozytura w Concord chyba właśnie w powrocie, o ile się nie mylę. 😉
Helena gra w rummy, ale moze ja to zainteresuje, o Romach…
http://www.thestar.com/news/world/article/853760–dimanno-roma-are-the-eternal-outsiders?bn=1
Romskie kobiety, bardzo trudny los.
Z Machejkiem sprawa nie była prosta. Pisał co pisał, gadał co gadał – a jednocześnie pozwalał przez cały czas Szymborskiej robić prawie niezauważalną, inteligentną dywersję za pomocą Lektur nadobowiązkowych. Życie jest proste tylko dla bucowatych neodoktorów z IPN-u.
http://www.oral.org.pl/
Dzień dobry. 🙂 Widzę, że dziś nie tylko ja postanowiłem dłużej pospać. 😉
Śpijta, śpijta. Blog nie zając, nie ucieknie. 😈
Co najwyżej ja na jakiś czas ucieknę. Na targ, żeby zaopatrzyć się w PPPB. Prawdziwe Podstawy Psiego Bytu. Rostbef, szynka, kotlety, kurczaki, te rzeczy. Nie tam żadne puszki. 😉
Andsolu,
„bucowate neodoktory”, no sam powiedz czy „żiwot to nie je cudo” 🙄
PPPB, mhu, cos w tym musi być. W czasie mojej nieobecnoćci Sokrates miał problemy żołądkowe. Teraz nie chce jeść kociej karmy – szasetki. Gotowaną wołowinę akceptuje. Szynka z drobiu niekoniecznie. Surowa ryba, tak sobie.
Co jest Prawdziwą Podstawą Kociego Bytu? Bażantami nie dysponuję 🙁
Jotko,
20 myszy dziennie.
W razie braku – kocie żarcie z puszki z dostateczną ilością białka (30 proc.) i tłuszczu. Tłuszcz jest ważny!
Nie podawać SUROWEGO mięsa, ani ryb, kiełbas, mocno solonych potraw, mleka, jaj, niczego, co obciąża nerki.
Nie kupować jedzenia dla seniorów, można kota przez całe życie karmić produktami dla kocich juniorów, a będą żyć długo i zdrowo. Jeśli lubi jeden rodzaj żarcia, nie ma potrzeby proponowania czegoś innego.
Do tego jakieś dobre suche, ale nie za dużo. Woda.
Bobiku, przepiękne poemko w stylu! Ale Szanta trochę oburzona kazała Cię spytać, czy naprawdę Twoi Państwo każą Ci spać POD łóżkiem?
POD?
Szanta macha ogonkiem współczująco.
Podstawa kociego bytu jest wlasciwa dieta. Nie naleza do niej surowe ryby, ktore zawieraja w sobie zbyt duzo na kocia konstytucje witaminy A i jej pochodnych, nie przyswajanych przez KOci Organizm. Dlatego wlasnie bezdomne portowe koty zyja krotko, a ich siersc jest twarda jak drut, zas skora luszczaca sie, przesuszona i swedzaca.
Ryba jest dobra dla korta, ale po „poddaniu obrobce cieplnej” – ulubiony zwrot z Polskiej Ksiazki Kucharskiej.
Takze cebuka w zadbny stanie buie jst dka kota wskazana, choc czosnek jest OK – odstrasza pchly.
Cubalibre, Kocie Mordechaju,
dziękuję!
tych myszy to nie złowię 🙁
ale zaraz idę „poddać rybę obróbce cieplnej” 🙂
na masełku
…albo oliwie, lekko udusić…
ad bc ef gh ij EOF
adamek z paniami
w damki pogrywał
babulka spłakana
cebulkę smażyła
ewie dała pigułkę
flądra, ciotka węża
grzywę genealo
hrabia b. przymierzał
ikrą struś się brzydząc
jaja składał w słupek
a na k słów nie znam:
quindersztuby skutek.
Andsolu, konsekwencja nakazywałaby nie znać również słów na ch oraz j. O p nie mówię, bo dobrze wychowani naukę alfabetu kończą na o…! 😆
Nisiu, przekaż Szancie, że w ogóle nie musi mi współczuć, raczej mogłaby zazdrościć. 😎 NA łóżku to ja się mogę wylegiwać, kiedy tylko mi się żywnie spodoba. Ale POD łóżkiem (dość wysokim) mam swoją budę o rozmiarach pałacowych, do której nikt poza mną nie ma wstępu. 🙂
Chociaż podejrzewam, że pod moją nieobecność ktoś się tam czasem włamuje. 👿 Widziano podobno głośno ryczące zwierzę z bardzo długą trąbą, jak się kręciło po okolicy i próbowało do mojej budy wśliznąć. Nie wiem, czy nie będę musiał wzmóc czujności. 🙄
Czy Sokrates nie mógłby wpaść i złowić trochę moich myszy? Czasem mi ich bezczelność już uszami wyłazi! 👿
Szancie ulżyło. Przekazuje pozdrowienia, ale zazdrościć nie zamierza, bardzo lubi bowiem swoje miejsce w nogach pani. Pod warunkiem, że pani się nie wierci zanadto.
Z dużych zwierząt widziałam wczoraj dwa dziki. Przebiegły ulicę tuż przy promie świnoujskim, przed nosami kierowców czekających w ogonku, hasając i brykając wesolutko. Brykający beztrosko dzik wygląda bardzo miło. Zwłaszcza jeśli jest z tych sporszych.
Mam prosbe. Czy ktos umialby mi zdobyc namiary tej milej Pani Skapskiej z Rodzin Katynskich?
Recz w tym, ze odnalazlam w szafie pamiatkowa laske (ktora dostalam w swoim czasie od naszej Jasiuni), ktora nalezy byc moze do kogos z jej rodziiny, Zakonczona jest mosiezna galka, a nizej wyryty jest w metalu napis: Skradziono (sic!) plk.Skapskiemu, Dowodcy Saperow 2 Korpusu pod Monte Cassino. dn. 15/V .1944.
A skoro „skradziono” i jest to jakis jej stryjek czy stryjeczny dziadek, to chetnie jej to odesle. Jestem pewna, ze sama nie skradlam, ani Jasiunia, ale jej bl.p. Maz byl lekarzem II korpusu i byc moze ta laska zostala zostawiona u niego albo mu podarowana. A moze ten dowodca zginal w czasie pozniejszej o trzy dni bitwy.
Anyway – czeka u mnie na prawowitych spadkobiercow.
kroliku, rys bryka i czyta 🙂 bo taka jego natura 😀
Heleno,
to pewnie ten Skąpski
Dowódca saperów II Korpusu. Zmarł w Warszawie w 1971.
kuchnia (to jest przeklenstwo okropnie wielkie), mamy zime czy jak? tylko 15° po koniec sierpnia!!! zgroza, dlatego szybkie brykanko (bez tej gracji swinoujskich dzikow, ale jednak 🙂 )
dobre na ogrzanie i zapachy naturalne 😉
Ha, Cubalibre! Z cala pewnoscia ten sam!
Teraz pytanie – czy jest krewnym milutiej rozumnej pani Skapskiej?
Izabela Sariusz-Skąpska.
Jej dziadek Bolesław Skąpski, który przed wojną był prokuratorem w Ministerstwie Sprawiedliwości w Warszawie, został zamordowany w Katyniu.
Czy był krewnym Konstantego?
Może Konstanty miał własne potomstwo?
A oni juiz sie tam podziela, jesli im zalezty. Lska jest bardzo stara, zakonczona zardzewialym nieci ostrym szpiukulcem.
Dostalam ja od Jasiuni, kiefy bardzo kulalam, bo w czasie remontu mieszkania E. spuscilam sobie na stope cos ciezkiego. Od tego czasu stala u mnie w koszu na parasole. A potem zniknela i dzis ja odnalazlam w szafie.
Chetnie zwroce.
wczoraj w ponownie dobrym odcinku „Aspekte” ktos powiedzial ze prawie 30% parlamentarzystow Parlamentu Europejskiego mozna zaliczyc do Sondermülldeponie, czyli mowiac jednoznacznie , odpadki, smieci,
specjalnej troski, politycy zbedni na rynku „krajowym” szukajacy cieplej posady, kto to moze byc? a moze,
R.Czarnecki
M.Kaminski
J.Kurski
M.Migalski
R.Legutko
Z.Ziobro
gwiazy swiecace wielkim blaskiem w calej europie i znani zwolennicy idei jednosci europy?
nie, ci nie…….. 😉
Pani Izabela Skąpska pewnie będzie wiedzieć, czy Konstanty Skąpski ma bliższych krewnych od niej. A z nią kontaktu można może szukać przez nasz MSZ, Kancelarię Prezydenta, Kancelarię Premiera, a nawet polską ambasadę w Londynie. Jeden mail do wielu adresatów, może ktoś odpowie?
Heleno,
za dwa tygodnie będę w Warszawie. W sejmie będzie organizowana przez Kongres Kobiet zamknięta sesja. Popytam jeśli chcesz o kontakt z tą panią.
Bobiku,
Sokrates skłonny jest rozważyć możliwość złożenia Ci wizyty towarzysko – roboczej.
Ryba „poddana obróbce cieplnej” – na oliwie – bardzo mu smakowała, czemu dawał głośno wyraz.
Jeżeli nie wpuszczanie psa do łóżka stanowi powód do składania mu wyrazów współczucia, to z pewnością należą się one Suni. Nie ma zgody na korzystanie z naszego łóżka. Nie jestem pewna czy nie podpadamy pod jakiś paragraf równościowo – dyskryminacyjny. Podczas gdy Suni nie wolno wchodzić do łóżka, Sokrates nie tylko ma na to zgodę, ale wręcz jest proszony o spanie z nami. Byc może mamy jakieś zaburzenia charakterologiczne wymagajace poddania nas stosownej resocjalizacji. Co Pies na to?
Moja Kiciusia z dań warzonych lubi wątróbkę kurzęcą. Na surowo zaś wołowinę, chudą wieprzowinę, oraz roztrzepane żółtko. Ryba to ostateczność, jak nie ma wyboru to trochę zje, też warzoną, surowej nie chce.
Faworyzowanie kotów i przyznawanie im większych praw niż psom niewątpliwie świadczy o poważnych zaburzeniach. Proponowałbym przeprowadzenie terapii u znajomego psy-chologa rasy pitbull. Znany jest z tego, że jak już raz terapię zacznie, to nie popuści, choćby pacjent płakał rzewnymi łzami i błagał o litość. 😈
Świnoujskie dziki przypomniały mi spotkanego niedawno w pociągu, bardzo rozbrykanego podrostka dożego. Okropnie chciał się bawić i szaleć, ze wspinaniem się współpodróżnym na ramiona włącznie. A zapewniam Was, że taki roczny dog to jest Bardzo Duże i Ciężkie Zwierzę. 😛
Jotko, dzieki, Nie stawaj na glowie, ale gdybys kogo spotkala, kto zna.
Sekretarkom najwyzszych urzednikow panstwowych jednak zawracac glowy nie bede, bo wiem co sama bym odpowiedziala gdyby ktos do mnie z taka sprawa zadzwonil. No! – pogonilabym kota, za przeproszeniem Mordki.
Laska plk. Skapskiego lezala u mnie wiele lat, moze jeszcze troche polezec. 🙂
Osobiście z dużych podrostków znam doga de Bordeaux rocznego. Ani mu się śni skakać na cokolwiek, ale jak już da buzi…
Tu ekspozytura w Concord, kochani. 🙂 Nareszcie w domu po dlugiej i nieco nuzacej (zwlaszcza dla dzieci), ale na szczescie nieobfitujacej w szczegolne przygody podrozy. Wczorajszo-dzisiejszy bardzo dlugi dzien zaczal sie od milej pogawedki w drodze przez deszcz na lotnisko z warszawskim taksowkarzem o pomyslach pani Hani na rozbudowe Pol Mokotowskich („bo ja prosze pani wyczulem w pani od razu warszawianke, no prosze pani, zeby zabudowywac betonem Pola Mokotowskie!”) , a skonczyl sie na rozmowie z kierowca concordzkiej Airport Limo Service na temat ostatnich ksiazek Michaela Pollana i zapowiedzi wielkiego urodzaju jablek na Farmie Hutchinsa, z dosc monotonnym widokiem na chmury pomiedzy tymi dwiema rozmowami. Za to w nagrode wieczorem, przy ladowaniu w Bostonie, dzieki przepieknej bezchmurnej pogodzie, zostalismy nagrodzeni widokiem rozswietlonego, odbijajacego sie w zatoce Bostonu. (Ladowanie na lotnisku Logan, gdy sie go doswiadcza po raz pierwszy, wydaje sie byc do ostatniej chwili ladowaniem na wodzie, bo podchodzi sie do niego od strony Zatoki Bostonskiej, ktora zima jest szara, i pelna mgly, a w cieply, jasny, pozno-letni wieczor, tak jak wczoraj, zamienia sie w czarne lustro odbijajace swiatla miasta).
A o reszcie naszych przygod bedzie potem, jak sie jednak troche ockne z jet-lagu. Na razie zas tylko tyle, ze sie bardzo, bardzo ciesze z powrotu na blogowe lono. 🙂 No i moze jeszcze, ze sie ciesze takze, ze los czasem jednak faworyzuje koty, bo szklane koty z Krakowa, pomimo czarnych przepowiedni czesci rodziny i przyjaciol, dolecialy do Concord w stanie nienaruszonym. 😀
Moniko, witaj 😀
O, jak miło widzieć powróconą Monikę. 🙂 Razem z całymi i nienaruszonymi kotami 😀
Będziemy oczywiście naciskać na to, żeby ekspozytura concordzka jak najwięcej donosiła, ale z jetlagu pozwolimy jej się najpierw podnieść. 😉
Ten mały szczeniaczek z pociągu wyglądał mniej więcej tak 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=hZ6OFdldCrc&feature=related
Och, Moniko, dobrze, ze jestes! I missed you so much!
Jeszcze dzis mozesz sobie wypoczywac, ale przyjdzie taki moment kiedy bedziemy sie dopytywac o wrazenia Twoje, Dziewczynek I Ganesha.
Czy nie mialas problemow z dostepem do koziego mleka, masla, serow dla Zosi, bo sie o to troche denerwowalam?
Jaka granda! W TYM domu nie ma ani jednego szklanego kota! 👿 Tylko jeden malutki Koci Bog z Egiptu, metalowy, ale niestety nie ze zlota.
Nastepnym razem niech Stara nie wraca z Polski bez szklanych, a najlepiej krysztalowych kotow.
Dobrze Cie widziec z powrotem, Moniko. 😈
O, Monika! Jak miło Cię znów widzieć 🙂 Odpocznij trochę i koniecznie podziel się z nami wrażeniami z podróży.
Mam drugi pod rząd wieczór telewizyjny, jak rzadko. Dziś nie mogłem sobie odmówić obejrzenia „Parszywej dwunastki”, którą ostatni raz widziałem tak dawno, że już nic nie pamiętałem.
W tej chwili nasi już są na zamku. 😀
http://www.youtube.com/watch?v=RzYBBpCMQDk
No bo po drodze sluchalismy …
Wstawię chilijskie wino do Koszyka jeśli znikną z niego takie brzydkie słowa jak Czarnecki, Kurski, Migalski, Legutko, Ziobro.
Wino lub śmieć!
Interesujący tekst, może wreszcie coś się pod tym względem zmieni:
http://wyborcza.pl/1,76498,8277189,Starszaki_gora.html
I jest o roli UTW.
puchala: znajoma pokpiwa, że największym niebezpieczeństwem w Miami są obracający za przechodzącymi dziewczynami 100-letni kierowcy i przez to nieco mniej patrzący na szosę. Żarty żartami, ale każde 4 lata podnoszą średnią przeżywalność o jeden rok.
Uniwersytet Trzeciego Wieku – przed paru laty w jednym z nich wygłosiłem mówkę, niby zemsta na mojej byłej nauczycielce, która siedziała i tym razem słuchała. Ale choć nie u wszystkich na sali dostrzegałem elastyczność w przyjmowaniu nowych poglądów, nie wydawali mi się w tym odmienni od reszty napotykanych ludzi. A mowa ich była bez wątpienia podobniejsza do polskiej mowy. (Wiem, bo była dyskusja).
widac ze wakacje powoli zmierzaja do konca
„Concord” ucieszony powrotem eksperymentow (domy tez lubia
brac udzial 🙂 ), ciekawi mnie co takiego powiekszono, zmiejszono,
przeniesiono, pomalowano czy cos tam na wakacjach 🙂
chilijskie, chilijskie zawsze i tylko wino, robie miejsce na caly karton
andsolu tu adres – rysberlin co bryka – czekam !!! 🙄
przestalo padac, zimno (11°), to nic, sweterek i moze sniadanko
na balkonie ?
brykam, fikam
lubie niedzielne prawo wyboru
bryku, fiku 😀
Heleno, spróbuj napisać na ten adres http://www.federacja-katyn.org.pl/kontakt.php
O, jak milo wpasc w srodek blogowego zycia, zupelnie jak w poduszki po dlugiej podrozy. 🙂 Wczoraj, po nakarmieniu zmeczonych dzieci sama padlam ofiara ataku narkolepsj i nie dzazylam odpowiedziec na tyle milych slow, bo oprocz zarwanej ostatniej nocy w trakcie podrozy i zmiany czasu, zarwalam dosc mocno jeszcze dwie poprzednie (Zosia zlapala jakies przeziebienie i goraczkowala noca, na szczescie juz na sama podroz byla w dobrej formie, jak to dzieci, ktore choruja dramatycznie, ale na szczescie krotko). And I missed you very much too. 🙂
Co do koziego mleka, to udalo sie je mi je wytropic w dwoch miejscach w formie do przyjecia dla dzieci (mleko kozie w wersji UHT bylo bardziej dostepne, ale \”obrobka termiczna\”, o ktorej tu byla mowa wczesniej nie bardzo poprawia poprawia mu walory smakowe, by uzyc innego okreslenia z polskich ksiazek kucharskich). Problem byl tylko taki, ze chyba niezbyt dobrze je chlodzono w czasie najwiekszych upalow, i zdarzalo sie, ze juz upolowane mleko trzeba bylo wylewac do zlewu, bo okazywalo sie skwaszone, i nie nadajace sie do porannych platkow. Ale ogolnie nie bylo z tym najgorzej, jak sie wiedzialo, gdzie tego szukac (Delikatesy Bomi i sklepy sieci Organic Farma Zdrowia, gdzie przy okazji mozna bylo dostac polskie wedliny w wersji niesaletrowanej, co tez wazne dla uczuleniowcow).
Mordko, ja mysle, ze Helena jednak zakupi Ci szklanego, a nawet krysztalowego Kota przy najblizszej mozliwej okazji, tylko pewnie jeszce deliberuje, jaki model najbardziej by odpowiadal Bytowi Doskonalemu takiemu jak Ty. (Chyba powinienes jak najszybciej sie dowiedziec, ze w ostatniej ksiazce Dana Ariely’ego na temat nieracjonalnych zachowan kot zasluzyl (jako jedyny!), na okreslenie „the immensely rational being”. 😉
ciekawa linka puchaly o pewnych problemach pisalem juz tutaj, dtkniety polska praktyka
od wielu miesiecy „ustawodawcy” i instytucje rynku opieki spolecznej wszelkimi mozliwymi chwytami sciagaja z polski ludzi (kobiety) do niemiec, tych bedzie brakowac w kraju, chyba ze cos sie zmieni….
„The immensely rational being” – wydaje sie to byc bardzo precyzyjnym okresleniem jednego sposrod licznych atrybutow Bytu Doskonalego. 😈
Inne to: generous, gregarious, modest and mild-mannered, soft- spoken (unless provoked) , undemanding in its upkeep. Ce moi ci. 😈
Masz racje, Mordko, tyle ze to „immensely rational” potwierdzono juz teraz w naukowych eksperymentach, podczas gdy generous, gregarious, modest and mild-mannered, soft-spoken (unless provoked), udemanding in its upkeep, i wszystkie inne jeszcze nie maja eksperymentalnego atestu. 😉
Tymczasem u nas wlasnie odchodzi fridge-party in utter darkness, bo prawie dorownujace racjonalnoscia Kotom Matylda i Zosia stwierdzily, ze beda jesc sniadanie wtedy, kiedy sa glodne, a nie wtedy, kiedy zaswieci slonce. 😉
Haneczko, bless you! Napisalam do Pani Skapskiej.
Moniko 😀
Mordko, od figurki do pomnika tylko krok 😉 Czyżbyś tęsknił do takiej formy uczczenia Twojej racjonalności 😯 ?
Moniko, feeding on demand, jak powie Ci kazdy podrecznik Obchodzenia sie z Kotem, jest podstawowa zasada bezkonfliktowego wspolzycia z Bytem Doskonalym. Tego wymagaja wzgledy zdrowotne i elementarna odpowiedzialnosc za Dobrobyt Kota. Wiec wcale sie nie dziwie, ze dziewczynki (zwlaszcza Matylda, ktora jak wiadomo jest Dziewczynka, ktora jest Kotem) upomnialy sie o to, co im sie od zycia nalezy. 😈
Haneczko, w kwestii pomnika po Mnie juz sie wypowiedzalem. Ma byc okazale Miauzoleum. Moze byc na Wawelu, ale z bezplatnym wstepem i jak najdalej od tego… sama wiesz kogo… 😈
Westminster też na W 😉
Dzień dobry. 🙂 Przyłączam się do oburzenia Rysia na listopad w sierpniu. Nie podoba mi się to! A kysz! 👿
Nie kwestionując doskonałości kotów jako takiej (ślepia mi jeszcze potrzebne i wcale nie mam ochoty, żeby mi je Mordka wydrapał), chiałbym jednakowoż półgębkiem szczeknąć, czemu Ariely uznał je za tak immensely rational (akurat tak się złożyło, że Ganesh mi to zdradził). Bo im się robić nie chciało. 😈 .
Inne zwierzęta w eksperymencie pazury sobie zdzierały, żeby zapracować na swoje żarcie, mimo że mogły je dostać za friko, tylko koty stanowczo powiedziały „chromolimy, nie robimy!” i wybrały darmową strawę. 🙄
Mordko, to chyba dzisiejsze menu o czwartej nad ranem Eastern Summer Time kwalifikuje mnie do obslugi Bytow Doskonalych (ciekawe zreszta, ze podreczniki karmienia niemowlat piersia traktuja je tak samo jak Koty): platki ryzowe z truskawkami i kozim mlekiem, sznycle z indyka, pieczone ziemniaki i salata z winegretem, na deser herbata Rooibos z trawa cytrynowa i jablkami, zakupiona w sklepie herbacianym Demmersa (fizycznie niedaleko krzyza pod Palacem Prezydenckim, ale mentalnie to jednak dosc spora odleglosc). Zobaczymy, czy po czyms takim latwiej bedzie zasnac, czy tez slizgac sie na duzych pilkach w salonie… Eksperyment w toku. 😉
Haneczko 😀
Bobiku 😆 Jestem jednak pewna, ze Byt Doskonaly inaczej czytalby opis tego eksperymentu niz my, byty jednak niedoskonale. 😉
A z tym listopadem w sierpniu to rzeczywiscie bardzo niesprawiedliwe. Jedyna pociecha, to ze mozna zapalic w kominku.
Wczoraj już się na serio zastanawiałem nad zapaleniem w kozie. Ale potem pomyślałem, co zrobiłby w mojej sytuacji kot i doszedłem do wniosku, że wlazłby pod koc i stamtąd nie wyłaził, bo to znacznie mniej roboty. No i w końcu postąpiłem racjonalnie. 😀
Racjonalnie, o ile nie bylo w poblizu nikogo, komu mozna byloby zapalenie w kozie podzlecic (najlepiej razem z ugotowaniem sagana goracego rosolu). 😀
Na razie wygrywaja pilki w salonie, ale zastanawiam sie, czy to nie genetyczne (ich pradziadek, a moj dziadek, mial zwyczaj zajadania pieczonych kurczakow o trzeciej nad ranem, choc o jezdzeniu na pilkach w salonie rodzinne anegdoty milcza). 😉
Niestety, przed zleceniem ugotowania rosołu mam opór psychiczny (całkowicie zrozumiały). Zawsze się boję, że mógłbym nie upilnować i w trakcie obróbki cieplnej za dużo by mi wyżarli. 😉
Jedzenie o 3 nad ranem uważam za całkowicie naturalne i nie rozumiem, czemu się z tego robi takie mecyje. 🙄 No, może te piłki faktycznie trochę ekstrawaganckie, ale z psiej perspektywy jedzenie na stole jest równie ekstrawaganckie, jak jedzenie na piłkach. 😉
Prof. Baniak w końcu się doigra, bardzo uparty człowiek http://wyborcza.pl/1,75515,8297715,Za_duzo_Kosciola_w_naszym_zyciu.html
No wlasnie, a ja juz jezdzenie na pilkach zaczelam uwazac za najzupelniej normalne. Tez wszystko zalezy od perspektywy. (Pod stolem tez zreszta czasem jadamy, przynajmniej niektorzy.) 😉 A z tym rosolem i wyjadaniem w czasie obrobki cieplnej to rezczywiscie problem, bo trudno gotowac rosol w zupelnej tajemnicy. 😉
Jak Wam się podoba? Bo mnie bardzo 😀 http://wyborcza.pl/1,99495,8287780,Kreski_na_mapie.html
Z tą starością to rzeczywiście jest kilka problemów. 😉 A zaczynają się one od definicji, bo z chyba z jej nieprecyzyjności wynika dalsza nieumiejętność radzenia sobie z tym zjawiskiem w praktyce.
Dawniej było łatwiej – starym się właściwie zaczynało być po 50-tce, a po 60-tce to już na pewno. Zwykle szedł z tym w parze dość poorany wygląd (nie ta opieka medyczna, nie te kosmetyki) i nastawienie samych zainteresowanych „ja już niczego od życia nie oczekuję, co najwyżej, żeby wnuki zdrowo rosły”. A teraz trzeba by utworzyć kilka kategorii starszyzny (słowa „starszaki” jako określenia seniorów nie cierpię, bo mi się durnowato-infantylne wydaje). Np. starszyzna klasyczna – to tacy, co najpóźniej w momencie przejścia na emeryturę dopasowują się do tradycyjnego wizerunku staruszka/-ki, grzybieją i pokornie „już niczego od życia nie chcą”. Starszyzna american style – rześcy emeryci w szortach i emerytki w różowych koronkach; nareszcie mają z życia coś poza pracą i umieją się tym cieszyć. Starszyzna po wschodnioeuropejsku – też jeszcze w niezłej formie, ale żadne tam różowości, godność na obliczu, domaganie się szaconku i korzystanie z pozycji patriarchy/patriarszki 😉 . Starszyzna modern – to ci, którzy surfują po necie, grają w tenisa, latają na UTW i najchętniej starości jako odrębnej kategorii by nie zauważali. A w poprzek tego idą jeszcze inne kategorie, np. starszyzna młodsza i starszyzna starsza (60 to jednak całkiem nie to samo, co 90), zdrowa i schorowana, itp., itd.
Każda z tych kategorii i ich kombinacji ma inne potrzeby. Zdrowemu 80-latkowi w stylu modern dom opieki jest niepotrzebny, ale UTW, czy kursy jogi dla seniorów jak najbardziej. A schorowanemu 70-latkowi w stylu klasycznym UTW zwisa zwiędłym kalafiorem, ale dochodząca pielęgniarka by mu się przydała i ktoś do sprzątania.
Trzeba by te potrzeby i ich proporcje rozeznać (i to na poziomach lokalnych, bo nie wszędzie one są takie same), żeby nie trafić kulą w płot, wysyłając hurtowo całą starszyznę do domów opieki, albo wszystkim każąc latać na kursy japońskiego.
Kto ma rozeznawać i się o zaopiekowanie staruszków starać? A wszyscy, młodzi też. 🙂 I nawet nie dlatego, że sami będą kiedyś starzy, tylko dlatego, że niezaopiekowani rodzice i dziadkowie w pewnym momencie zaczynają dla dzieci i wnuków być problemem. Zwłaszcza, oczywiście, ci schorowani. Bo jak tu pracować, robić karierę, a równocześnie 24 godziny na dobę zajmować się matką z Alzheimerem?
Nie będę już wyciągał wielkich armat i udowadniał, dlaczego starszyzna jest społeczeństwom (nie tylko ludzkim zresztą) potrzebna i wyrzucanie jej na margines życia jest po prostu głupie. Ale już li tylko z podanych wyżej przyczyn egoistycznych warto się zastanowić, jak tę – coraz liczniejszą – starszyznę „zagospodarować”. 😉
A do mnie dzis znow jakis niespelna 40-letni gowniarz sklepie naprzeciwko zwrocil sie per „my love”.
Uch, jak ja mu sie odwinelam! Zwinal uszy po sobie i zapytal jak sie ma do mnie zwracac. Uslyszal, ze dokladnie tak samo jak do stajacej przede mna 30-paroletniej kobiety – per Madam. Oni, kurcze blade, nawet w tym kraju nie wiedza!
W Niemczech istnieje wcale przyjemny zwyczaj zwracania się do ludzi, bez względu na wiek, per „junge Frau” albo „junger Mann”. Wprawdzie jest to też forma nieco familiarna i poklepująca, ale nijakiej dyskryminacji w tym nie ma. A w miarę upływu czasu coraz milej ten zwrot słyszeć. 😆
Tutaj nieznajoime blizej kobiety osiagaja status „my love”, kiedy dozyja wieku, w ktortym przysluguje im karta bezplatnego przejazdu metrem i autobusem. Mezczyznom w analogicznym wieku ten status nie przysluguje.
Innym sposobem nazywania kobiet poczynajac od 60 roku zycia jest OAP (old-age pensioner) z podaniem w nawiasie rocznika. Tak jest wciaz w niektorych co glupszych gazetach.
Ale pamietam tez niedawne doniesienie z GW o napadnietej „59-letniej babci”.
Jedna z tutejszych gazet (chyba Daily Telgraph) prowadzila latami specjalna rubryke pt. „Not dead yet” do ktorej czytelnicy nadsylali wycinki prasowe typu „Choc ma 51 lat codziennie biega 2 mile, aby utrzynac dobra kondycje”, „Nawet kobiety 50-letnie moga uzywac makijazu” itp.
No, to u mnie jest jednak swoboda. Nawet nie tak całkiem młode osoby mogą być całkiem młodymi psami i na odwrót. 😆
Haneczko, a propos tych granic – niedawno w rejsie będąc, czy raczej go kończąc, zapomniałam na statku paszportu, a wysiadałam w Antwerpii – przejechałam bez tego kwitu pół Europy i pies z kulawą nogą się nie zainteresował. Uważam to za piekne!
W starszawym wieku należy dbać również o to, żeby mieć młodsze towarzystwo. Osobiście zadaję się z żeglarzami i szantymenami, to wesoły, przyjemny i wykształcony oraz bywały ludek. Wieku nie rozrózniają. Niedawno siedziałyśmy z moją jeszcze starszą przyjaciółką na murku – przeleciał obok nas jak przeciąg jeden z tych młodziaków śpiewających i grających, wrzasnął „cześć, dziewczyny”, w locie dał nam po buziaku i już go nie było. Nie zrobił tego, żeby starszym paniom sprawić przyjemność, tylko ot tak, w odruchu.
Odruchy trza mieć! Za nimi iść, nie kombinować zanadto…
Ktoś to tak ładnie sformułował: w młodości trzeba dużo przebywać ze starszymi, żeby się od nich uczyć, a na starość z młodymi, również żeby się od nich uczyć. 🙂
Kto to rzekł, niestety, nie pomnę. Ta szczeniacza skleroza… 😳
Ja to robiłam w mojej praktyce zawodowej i świetnie się sprawdzało. Zawodu telewizyjnego nauczyli mnie operatorzy starsi ode mnie, potem pracowałam z równolatkami, a potem z małolatami – właśnie po to, żebyśmy się od siebie uczyli – tym razem wzajemnie, bo i ja już miałam do powiedzenia to i owo. Bardzo dobry patent, polecam.
A propos zawodu telewizyjnego – Nisiu, czy to prawda, że i ten szczęśliwy, kto padł wśród zawodu? 😀
Nie wiem, Bobiczku, byłam kiedyś przekonana, że umrę na planie, a moi koledzy natychmiast to sfilmują… ale zostałam wesołą emerytką zanim padłam. I to jedno wiem na pewno: emerytura to stan łaski…
Zważywszy zwłaszcza, co prezentuje sobą moja dawna matka-karmicielka, telewizja publiczna.
No tak, publiczna… 🙄 Może nawet należałoby ją określić dokładniej – dawna matka-karmicielka, obecnie żmać.
No, Sokorski to przynajmniej robil na zapleczu, a ci tu znowu na oczach calego swiata. 😳
Sloneczne Buon Giorno blogowi, ze szczegolnym uwzglednieniem Moniki. Mam nadzieje Moniko, ze wakacje byly udane!
Bobiku, zacisnij zeby i nie pal w kozie zanim nadejdzie wrzesien, bo jeszcze cos sobie z tego wykraczesz! Wciaz mamy nadzieje na dluga ciepla sloneczna jesien. U mnie po kilku chlodnawych nocach zawitaly upaly i znow noce sa cieple, woda w basenie 24 stopnie C, bez dogrzewania.
Od 15 sierpnia do konca pazdziernika jest moja ulubiona pora roku. Wczoraj na targu kupilam tyyyyle wszystkiego, bo wygladalo pysznie: grzyby, pomidory Roma, zotla szparagowa fasolka, zolto- czerwona papryka, slodkie jablka Jersey Mac, sliwki, jagody, ogorki… Wlasnie zrobilam kwaszone ogorki i a teraz robie leczso (sans smalec), a jutro planuje nadziewane papryki.
Jesien jest pyszna. A jesien zycia? Zalezy jak komu, ale trzeba jak to sie mowi soldier on. Na moja 60-tke planuje: nie chodzic wiecej na tzw party, nie nosic butow na wysokich obcasach i pracowac dalej jesli ekonomia i zdrowie pozwoli. Dla mnie 50, no moze 55, to jest taka granica: dzieci juz odchowane, szkoly pokonczone, kariera zawodowa w agogeum, dramatyczne zmiany jak przeprowadzka w inne miejsce, wiekszy dom, rozwod (czesto), jakies wielkie zakupy czy zmiany juz mamy za soba, i wlasciwie kazdy kolejny aktywny czy tworczy i w dobrym zdrowiu wlasnym i bliskich rok to taki bonus. Jak Nisia mowi, stan laski. Zeby samemu czuc sie mlodo trzeba tez szczegolnie dbac o zeby! Dzis mlodzi ludzie myja zeby i flossuja po kazdym posilku, wybielaja, nakladaja koronki: ich zeby wygladaja perfekt.
Jesli chodzi o sposob zwracania sie do osob w sklepie to tu sie mowi do wszystkich Miss lub Mister w sytuacjach bardziej formalnych, lub po imieniu w innych. Cieszy mnie zanikanie znielubianej Mrs. „Love” to chyba brytyjskie, klasy pracujacej, tak mozna przynajmniej sadzic po obejrzeniu „Coronation Street”. Moja juz niezyjaca kolezanka mowila, ze w bardzo ciezkich cierpieniach osoby z opieki zdrowia zwracaly sie do niej nie po imieniu, Rosemary, a „Dear”, a nawet „You Poor Thing”, ale nie robila im wymowek, bo to bylo ludzkie wspolczucie. Tylko sie troche z tego podsmiewala.
vitajcie! Ponoć zdrowego konia poznaje się po zębach…a może wiek?? No nie wiem bo konia nie mam . Ale gdy skończyłam 30 lat byłam w rozpaczy. Wszyscy dookoła śmiali się że chyba coś sobie pokręciłam 🙂 I stało się ! Wtedy to właśnie definitywnie postarzałam się na zawsze. Teraz żaden wiek nie jest mi straszny najwyżej reumatyzm.:) Trzydziestkę skończyłam a o resztę się nie martwię . Co do innych spraw to na koniu jeżdzić na pewno nie będę i skakać ze spadochronem 🙂 no i może pływać statkami i innymi wodnymi pojazdami. Co do reszty to czemu nie 🙂
pa 🙂 miłego tygodnia 🙂
Nasza z Renatka znajoma nowojorska, pani juz wowczas 80-partoletnia, zapytana przez lekarza w szpitalu „Czy zrobilismy dzis kupke”, odrzekla, ze nie ma pojecia jak poszlo lekarzowi w ubikacji, a jesli o nia chodzi, to i owszem.
Lekarz przestal ja wtedy traktowac jak pieciolatke.
Dzień dobry.
Wiem, że to będzie nie na temat, ale wysłuchajcie, proszę, wywodów starszej pani, wprawdzie jeszcze nie emerytki, ale już… sięciolatki, a potem będę z pokorą czekać na surową reprymendę.
U nas dzisiaj 30 urodziny panny „S”, spektakl dziwny, lekko surrealistyczny, bez udziału jej ojca. Wszystko to mną bardzo targa, bo kiedyś siedziałam w środku tych zdarzeń. Na swoim blogu mam dziś swoistą „akademię ku czci”. A zaczęłam takim wstępniakiem:
Co się stało z naszą…
(na mel. piosenki „Nasza klasa” Jacka Kaczmarskiego)
Osiągnęliśmy wiek średni,
już siwizna włos prześwieca,
mamy Polskę, przyjaciele,
choć nas czasem nie zachwyca…
Po zmęczonych naszych twarzach
widać, że się nam wyśniło
najpiękniejsze z naszych marzeń,
co za życia się ziściło. (2x)
Dziesięć było nas milionów,
rozwalaliśmy zły system,
nie pytaliśmy co, komu,
bo sens walki był przejrzysty.
Był styropian lub podłoga
i bibuła z drobnym drukiem,
zakazanej prawdy słowa,
i mdły smak więziennej zupy. (2x)
Dzieci szybko nam porosły,
a niektórym nawet wnuki,
prysnął nastrój dni podniosłych,
próżne tamte są nauki.
Nie ma wiernych ideałom,
„Solidarność” to legenda,
dla niektórych wrogiem ludu
stał się Michnik i Wałęsa…(2x)
Dziś Wyszkowski z Cenckiewiczem
opluwają nam ikony,
płoną słowa złych rozliczeń,
na ulicach zaś opony.
Śniadek gra na swoją nutę,
prezes pisze partyturę,
w tej melodii słychać butę
oraz piewców czwartej chórek (2x)
Do tradycji tamtych czasów
te chochoły się nie wpiszą,
progów strzeże pamięć nasza,
choć już zgiełk pokryła ciszą.
Niech więc tańczą w dźwięku syren,
przy złej nucie, co fałszuje.
W ciszy wspomnę tamte chwile –
Tobie Lechu, podziękuję! (2x)
Przepraszam za osobiste wynurzenia, ale „czasem człowiek musi, bo się udusi”.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Ewo, inni tez dziekuja, nie jestes sama.
http://wyborcza.pl/1,75248,8305292,Z_Walesa_na_koszulkach_przejda_Traktem_Krolewskim.html
jako że 30 lat minęło i wiele osób nie chce pamiętać albo zwyczajnie zapomniała jak wtedy było, warto każdą akcję promować dla przypomnienia tamtych lat. @*ewa ta nuta nie jest zła ani fałszywa jest grana przez inną orkiestrę…. To podobnie jak Leszek Mozdzeń gra Chopina 🙂 niby to samo i pięknie ale to już inna muzyka 🙂 Przypominajmy młodym jak było a oni wybiorą dla siebie odpowiedni styl gry i instrument. 🙂
żyjemy w innym świecie innej rzeczywistości
Jarzębino, to nie tak. Nie mam nic przeciw stylowi gry młodych, ich prawo, ich świat, dla nich „Solidarność”, to taka sama archeologia, jak bitwa pod Grunwaldem. I dobrze, tak powinno być. Chociaż akcja młodych z koszulkami wzrusza…
Zła i fałszywa nuta jest grana przez dzisiejszych przywódców związkowych, którzy dawno odeszli od ideałów „S”, pilnują swoich ciepłych posadek w niereformowalnych, socjalistycznych molochach i grają w te same, co PiS numery.
To jest cały, bezgraniczny ich fałsz, o którym piszę.
I jeszcze jedno. Nie jestem bezkrytyczną wielbicielką Lecha Wałęsy, ale ma on swoją piękną kartę w historii. Później bywało różnie, szczególnie, gdy podpuszczony przez kaczorów, ogłosił wojnę na górze. Bardzo kontrowersyjna dla mnie postać. Rozumiem natomiast jego nieobecność na obchodach rocznicowych, bo gdybym miała patrzeć na wykrzywione gęby Guzikiewicza i Śniadka, też bym nie poszła.
Czuje podobnie, ewo* i piosenka mi sie BARDZO podoba. Lecha Walese krytykowalam jak byl prezydentem, troche sie wszysmy z niego podsmiewali, ale nie budzil on w nas az takiej agresji i nienawisci(mowie o sobie) jak te dwa upiorne blizniaki i cala ich zafajdana formacja „patryjotow” od siedmiu bolesci, ktorzy rozwalaja Polske w imie swoich fobii i fochow.
Ja tez swiece dzisiejsza rocznice i jestem myslami z tym prostym, niewykztalconym chlopakiem, ktory mial wiele odwagi, rozumu i determoinacji, i popelnial bledy, ale na tych bledach sie uczyl i potrafi dzis do nich sie przyznac. Bo jest przyzwoitym w sumie czlowiekiem i wiele mu zwdzieczam. A ze troche smieszny i zarozumialy? Moj Boze! Tylko Kot Mordechaj jest doskonaly i skromny w swojej doskonalosci 😈
To ja może trochę prawd ogólnych. 😉 Zjawisko pożerania własnych dzieci przez rewolucje nie jest niczym ani nowym, ani wyjątkowym. Właściwie zawsze awangarda rewolucjonistów wcześniej czy później zaczynała być niszczona lub opluwana przez tych, którzy stali w drugim szeregu. I na ogół ten drugi szereg – wtedy, kiedy już było bezpiecznie – szedł wiele dalej w radykalizmie.
Nie mówię, że to się ma podobać, ale nie powinno dziwić. Taka prawidłowość. 🙄
Ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie ma wątpliwości, że za jakąś setkę, dwie setki lat o Wałęsie będzie jakiś – może i spory – akapit w podręcznikach historii, a pamięć o bliźniakach i spółce rozwieje się w powszechnej świadomości jak ruska mgła. Tak samo zresztą, jak pamięć o różnych potknięciach i niedoskonałościach Wałęsy. Wtedy to już nie będzie miało znaczenia, a nazwisko i to, co zrobił, dalej będzie miało.
Dzięki, Heleno. Też się z podśmiewałam z Wałęsy, złościła mnie jego bufonada, krytyka elit intelektualnych i momentami wręcz prostactwo. Ale za jego prezydenturę nie musiałam się tak wstydzić przed światem, jak za prezydenturę Lecha (santo subito) Kaczyńskiego.
Co do skromności i doskonałości Kota Mordechaja nie mam żadnych wątpliwości 🙂
Bobiku, żeby to drugi szereg… Niektórzy z dzisiejszych „awangardzistów” siedzieli wtedy bezpiecznie pod sukienką mamusi albo żoneczki, a niektórzy nosili jeszcze pieluchy (pampersów nie było)…
Jest już na stronie – http://wyborcza.pl/1,76842,8288011,Znajdz_mi_go.html?as=1&startsz=x .
Tak, czytalam juz. Ladny wywiad/
Pamiętam, jak kilka dni po katastrofie pani Kopacz opowiadała w tv jak zidentyfikowano panią Kaczyńską – po charakterystycznym pierścionku. Wtedy redaktor Miecugow w TVN24, która ogłosiła żałobę totalną, powiedział z niesmakiem, że pani Kopacz go rozczarowała. Że on nie życzy sobie takich szczegółów.
Miał na myśli ten pierścionek.
Pomyślałam sobie wtedy – a jakie on ma prawo, żeby mówić coś takiego o kobiecie, która tam siedzi i pracuje strasznie, bierze udział w identyfikacjach, rozmawia z rodzinami, podczas kiedy on grzeje fotel redakcyjny i przybiera pozy moralisty?
Mam nadzieję, że przeczytał ten wywiad. Ciekawa jestem, czy ją przeprosił za to, co powiedział wtedy? Bardzo mnie to wzburzyło. I do tej pory jakoś trzyma, kurza twarz.
Mam dla pani Kopacz ogromny szacunek.
O tak Nisiu, pamiętam. I sądzę, że jej się to wyrwało. Wychodziła do dziennikarzy z całym tym koszmarem w oczach. Podziwiałam ją wtedy i podziwiam nadal. Bo nie umiem sobie wyobrazić, przez co przeszła. Nie wyobrażam sobie nawet bezmiaru braku mojej wyobraźni.
Haneczko, ja też.
Nisiu, nie darmo media przezywają!
Haneczko, ale ona wtedy nie powiedziała niczego drastycznego. Pamiętam to doskonale. Tyle tylko, że pani Kaczyńska miała charakterystyczny pierścionek, który opisały panie z Pałacu Prezydenckiego. Nic więcej. Żadnych straszności.
I nie powinien jej pouczać pan Miecugow z telewizji, która z upodobaniem pokazuje ból i łzy ludzi rozpaczających, bo stracili dom albo kogoś bliskiego, umierające zwierzęta (nie zapomnę tego łosia zastrzelonego na oczach kamery – biegało to nawet jako reklama stacji), a też zwierzaki skatowane i cierpiące, albo ludzi takich jak obrońcy krzyża, których trzeba by raczej chronić przed obiektywem, bo się ich kompromituje tym pokazywaniem.
rozgrywki personalne nie są istotne gdyż liczą się efekty. Bez drugiego szeregu nie było by pierwszego, często o tym zapominamy. Myślę, że dobrze jest gdy każdy ma prawo świętować tak jak lubi i to już nie jest takie ważne. Ważne jest co świętujemy. Dobrej nocki 🙂
Nie, nie powiedziała niczego drastycznego. Ale na spokojnie nie powiedziałaby nawet tego. Dopiero p. Miecugow był wtedy paskudny i drastyczny 👿
Do TV nie mam zdrowia.
Jarzębinko, świętujemy wdeptując w ziemię, byle moje na wierzchu.
Byłam wtedy szarą masą. Wszystko zrobili za mnie. I nigdy IM tego nie zapomnę.
Grzyby, grzyby dostałam 🙂 , kołpaki się nazywają, pierwsze widzę :
– http://kociewiacy.pl/gminy/kaliska/index.php?option=com_content&task=view&id=169&Itemid=33
– http://www.google.pl/images?hl=pl&rlz=1T4GGLJ_pl&q=grzyb+ko%C5%82pak&um=1&ie=UTF-8&source=univ&ei=wsx6TL2YEYSWOImswboG&sa=X&oi=image_result_group&ct=title&resnum=4&ved=0CDYQsAQwAw&biw=995&bih=521
– http://www.wielkiezarcie.com/recipe20303.html
– http://www.gotujmy.pl/kolpaki-po-cygansku,przepisy,48578.html
ale się podszkoliłam. Leśnik grzybiarzem, więc mogę być spokojna 😉
Trafiłam do poczekalni 😉 , pamięć zawiodła 🙂
W poczekalni postanowiłem wcześniej zacząć sezon grzewczy, więc przynajmniej nikt nie zmarznie. 🙂
Swoją drogą, to szczyt wszystkiego, żeby ludzkość, psiość i kociość rzucać z ciepła wprost w ziąb, bez okresu stopniowego schładzania. To nie był zarzut do Bobika, tylko do pogody. 👿
Mama wlasnie dojechala do domu, Szczesliwie ominela poscig sluzb granicznych.
A teraz kolejny wywiad Psychicznego udzielony samemu sobie:
http://wyborcza.pl/1,75248,8330594,PiS_znow_robi_wywiad_z_prezesem__Kogo_prawda_w_oczy.html
„Borusewicz byl nieznany…” 😯