Halloween ’13
Psy się uśpiły, księżyc już w pracy,
przygotowane wszystko na cacy,
pod drzwiami czeka gości gromadka,
jak zobaczycie kto, aż was zatka:
strzygi, wampiry, demony, czarty –
można zaczynać Upiorne Party.
Bój homerycki wstrząśnie dziś nacją
Sił Halloweenu z Cywilizacją.
Co jedna strona, w odnośnym stroju,
zbierając siły ruszy do boju,
na drugą rzuci się zwartym szykiem,
to niech przywali tamta wierszykiem,
rymem dołoży lub rytmem ostrym,
by krew zaczęła tryskać na posty.
A jeśli rycerz który zobaczy,
że mu wierszyki nie leżą raczej,
że o rymnięciu myśli ze zgrozą,
niech siecze, kłuje, tnie i rżnie – prozą.
Wąpierz Hoser:
Niech ktoś zmierzy się z wąpierzem!
Zaraz będzie lecieć pierze,
zaraz ja takiego śmiałka
zaknebluję, że aż załka!
Jak nikt umiem kręcić lody,
w Watykanie mam swe chody,
jeśli potknę się, to szybko
wybrukuję drogę Lipką –
czy to lato, czy to zima,
na wąpierza mocnych ni ma,
wzywam zatem, jakem Wąpierz:
kijem tę hołotę złą pierz!
Chór Śmiertelnych Cywilizantów:
Wąpierzowi w krótkich słowach:
postać z ciebie jest jałowa,
choć wyskoczyłbyś ze spodni,
żadnej głowy nie zapłodnisz,
twe przechwałki więc, człowieku,
onanizmem są poniekąd.
Niech cię diabli, niech cię katy,
zmykaj sobie w swe zaświaty!
Ksiądz Natanek:
Oj dana dana,
pełno Szatana,
we wszystkich kątach, na wszystkich zmianach,
oj dana!
Lecz zwykły diabeł niech się odwali,
dzisiejszy szatan to jest Michalik,
czart najwcieleńszy i wampir zgoła,
a na dodatek jeszcze wilkołak!
Oj dana…
Oj dana dana,
sprawa to znana,
bez Michalika sprawa przegrana,
oj dana!
Piekielne sprawki bez niego leżą,
nawet zoofil nie dręczy zwierząt,
bowiem Złe może hulać zażarcie
najlepiej, gdy ma biskupa wsparcie,
oj dana!
Chór Śmiertelnych Cywilizantów:
Chociaż Michalik pogrywa ostro,
zawsze wychodzi z tego dziadostwo,
chór nasz ni palcem kiwnąć nie zdąży,
a on już zdoła się sam pogrążyć,
już w drgawkach zwija się jego władza…
Więc cyt! Spróbujmy mu nie przeszkadzać.
Wiedźma Pawłowicz:
Ja się Gendera boję dość słabo,
wiem: chłop jest chłopem, a baba babą.
Baba to wiotka jak ja leluja,
a chłop ma tego, no… cechy płciowe,
do grzesznej akcji zawsze gotowe.
Podobno nawet są pierwszorzędne,
lecz w moim życiu dziewiczym zbędne,
bo jakoś wiążą się z tym, no… seksem,
tfu, lecę usta wytrzeć pumeksem!
(wbrew swoim zwyczajom przerywa i leci po pumeks)
Gender:
Sex-appeal, to właśnie broń Gendera,
sex-appeal, prawicy sen odbiera,
choć
grzmi,
że to zło,
czapką nie przykryje go.
Jeden z drugim go z trybuny pognębić chce,
ustawą tnie,
ale ten Gender, on swoje wie.
Sex-appeal, dla każdej orientacji,
sex-appeal, do drinka, do kolacji,
tu
czas
wpaść już w tryl:
moja broń to sex-appeal.
Wiedźma Pawłowicz (wracając z krwawiącymi ustami):
Dam ja wam związki, dam ja wam Gender,
zaraz się tego świństwa pozbędę!
Jak moc tradycji rzucę na szalę,
ten cały Gender nie piśnie wcale.
Pod obcas wezmę, po ryju skopię,
żeby dać dobry przykład Europie!
Chór Śmiertelnych Cywilizantów:
Puenta nagła zwieńczyła dramę:
Wiedźma zapluła nam się na amen.
Gładko ją zaraz wchłonęło piekło,
zatem Europa może odetchnąć.
Terlique (latając na golasa):
Hop-siup, na golasa
jakże miło tak pohasać.
Gdy nie więzi mnie pas cnoty,
uruchamiam zaraz dotyk,
dalszych spraw też nie pominę,
czynem wspierać chcę rodzinę
i powstańców mieć gromadkę.
A tym, co nie ruszą zadkiem,
by Polaków było więcej,
śrubę wsadzę i dokręcę.
Prawda :
To wcale nie Terlique, lecz ja jestem naga,
a prawdziwa cnota to jest Lady Gaga,
o!
Chór Śmiertelnych Cywilizantów:
No, Terliku, za twe zbytki
hop do piekła, boś ty brzydki!
Upiór Antoni:
Huuuuu huuuuu…
Bawicie się tu, świńskie ryje?
A tam gdzieś w lesie brzoza wyje,
ucięta w kwiecie… całkiem sama…
To na uczucia święte zamach,
żeby urządzać śmichy-chichy,
żłopać coś, nawet bez zagrychy
(którą, to przecież nie nowina,
Tusk dawno przegrał do Putina),
gdy Naród zdycha, Prawda kona…
Lecz co tu gadać, rzecz sprawdzona,
że dla lewackiej tej hołoty
nic nie jest święte. Nawet trotyl!
Huuuuu…
Chór Śmiertelnych Cywilizantów:
O matko, Upiór znowu smęci…
A niech go biorą wszyscy święci,
lub wszyscy diabli, jak kto woli,
byle się wreszcie odpinkwolił,
zapadł pod ziemię, zniknął z oczu,
każdy by wtedy ulgę poczuł.
O, chyba wreszcie przyszła pora –
diabli porwali już Upiora.
Bobik:
Minęła właśnie północ. Dowód?
Rozsypał duchów się korowód,
zniknęły diabły, strzygi, wampy,
jasno, bezdusznie świecą lampy,
pies padł ze śmiechu wprost na posłanie,
skończone party, skończony taniec,
głowę już złożyć czas skołataną,
więc jeszcze tylko ciche – dobranoc.
Istne cudo – Pawłowicz wiotka. 😆
I nic się nie przedawniło.
Jak zwykle
Dzień dobry.
MISTRZYNI!!!!!!
poniedzialkowe DZIEN DOBRY 🙂
jutro do Berlina wraca lato, no moze nie latowe lato, ale zapowiadaja 20+, a caly tydzien ponad 15-16° nic tylko brykac fikac Terenami Zielonymi walesac sie
brykam fikam
😀
PA 😆
Jakie to piekne 🙂 🙂 Caly kolorowy teatrzyk nagle sie zmaterializowal, zatanczyl i znikl, to jak wieczor w najlepszym krakowskim kabarecie 🙂 Pod czesci byla zapewne melodia (Sex-appeal etc brzmialo mi na nute „Przeklnij mnie” a potem skandowanie jak na demonstracji, ale do tej trybuny nie potrafie niczego dopasowac, moze Pani Kierowniczce sie z czyms skojarzy?)
sex appeal
Dzień dobry 🙂
kawa
Wydaje mi się, że trybuna też z „Sex appeal”.
Wy jesteście mocni, silni – my słaba płeć,
lecz my mamy
coś,co wy byście chcieli mieć
Angela Merkel bietet Verzicht auf Parteivorsitz an….
Co to będzie, co to będzie?
Coraz większy bałagan, ale wolę zielone niż brunatne.
U Andsola też zgodnie z przewidywaniami.
Dzieki, Markot, bingo! 🙂 Trybuna tez pasuje. Nie skojarzylam bo nie znalam (choc teraz przypominam sobie ze kiedys Kinga chyba nawet wrzucila ten link do Koszyka).
Wyniki w Hesji nieciekawe dla CDU, ale CDU może tam nadal rządzić, a nawet wybierać koalicjanta lub koalicjantów. Czarne przewidywania 18% dla AfD nie sprawdziły się.
Są i dobre wiadomości. Komunikat Urzędu Morskiego w Gdyni dotyczący przekopu mierzei:
„Z uwagi na sztormową pogodę, skutkującą obniżeniem plaży, słupek, który był niezbyt głęboko wkopany, najprawdopodobniej został zabrany przez morze”.
Stanisławie, ten słupek jest symbolem możliwości małego – „wielkiego” człowieka, który go wbijał.
Post Szarej Myszy przypomniał mi pana Wołodyjowskiego, który tłumaczył swoją biegłość szermierczą przestrogą: „Jeśli nie będą się ciebie bali, będą się z ciebie śmiać”. Chyba mały człowiek od słupka wziął to sobie do serca, o ile takowe posiada.
Szkoda swoją drogą, że ten mały człowiek nie nabył biegłości w czymkolwiek pożytecznym w celu zdobycia szacunku. Może nie musiałby koniecznie panować nad innymi.
Ładne o słupku:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1769506,1,slupek-i-stepka-nowe-symbole-dobrej-zmiany.read
Lisku, a pod „oj dana dana” było to:
https://www.youtube.com/watch?v=wZXBCZRAPzM
W takich rozbrykanych chwilach nieobecność jest bardziej dojmująca.
Słuchajcie, z całkiem innej beczki, ale też dobre.
„Polin” ogłosił listę nominowanych do nagrody POLIN 2018, wśród nich Tomasz Wiśniewski.
Od ponad 30 lat Tomasz Wiśniewski działa na rzecz zachowania pamięci o wspólnotach żydowskich pogranicza wschodniego.
Jest autorem siedmiu książek o tematyce żydowskiej, które przybliżają historię i utrwalają pamięć o Żydach mieszkających na Podlasiu przed II wojną światową. Jest założycielem Społecznego Muzeum Żydów Białegostoku i regionu oraz autorem kanału „Bagnowka” w serwisie You Tube, na którym można znaleźć ponad 2000 filmów prezentujących żydowską historię regionu.
I na tym kanale znalazłam świetne nagranie. https://www.youtube.com/watch?v=gw2fRZDv1mQ
Dzieki Pani Kierowniczko 🙂 Wiec to nie tylko melodie lecz dodatkowe odsylania do tresci. I jak tu rozumiec poezje poza kregiem…
Dzień dobry Koszyczku, jak cudownie jest znów cię widzieć. 😀
Dzień dobry 🙂
kawa
@andsol:
Wyrazy ubolewania z powodu (spodziewanego) wyniku wyborow. Cytowalem poprzednio znaczacy atykul Anne Applebaum w The Atlantic (w miedzyczasie pojawilo sie tlumaczenie w GW, ale za sciana placy). Caly artykul madry (AA coraz bardziej mi sie podoba jako dziennikarka), ale szczegolnie uderza tam fragment o Grecji, ktory mozna strescic tak: „Wam (zachodnim Europejczykom czy Amerykanom) wydaje sie, ze historia to ciagly postep. Nic podobnego: historia jest cykliczna. Po dyktaturze nastepuje liberalizm, po liberalizmie nastepuje dyktatura.” W Brazylii historia wlasnie zatoczyla kolejne kolo.
Wlasnie wrocilam z urny wyborow lokalnych. Co wazniejsze – lepszy program czy lepsi ludzie…?
Najlepszy program niewiele da, jeśli kiepscy ludzie nie będą w stanie go realizować…
Wybralam ludzi 🙂
W Polsce ludzie wierzą w różne rzeczy, a 25 proc. w spojrzenia rzucające urok*. I co im zrobisz?
Generalnie im dalej na wschód, tym więcej osób uważa, że ich kultura jest lepsza od innych (choć jest kilka wyjątków). Sądzi tak 36 proc. Francuzów, 45 proc. Niemców, 55 proc. Polaków oraz aż 69 proc. Bułgarów i Rosjan. Najdumniejszymi narodami w Europie są Grecy (89 proc.), Gruzini (85 proc.) i Ormianie (84 proc.). Najskromniejsi są Hiszpanie (20 proc.), Estończycy (23 proc.) i Szwedzi.
*Amerykański Pew Research Center renomowany think tank zapytał 56 tys. dorosłych z 34 europejskich krajów, w tym z Polski, o poglądy w kluczowych kwestiach społecznych, takich jak: aborcja, małżeństwa homoseksualne, stosunek do mniejszości czy status religii. W poniedziałek opublikował wyniki.
U Hiszpanow i Szwedow to nie wyglada na skromnosc, bardziej na niezrozumiale kompleksy 😯
Chyba W Norwegii są bardziej zakompleksieni niż w Szwecji, a Norwegowie nie wierzą, że cokolwiek obcego może przewyższyć norweskie. Pozornie sprzeczność, jednak to właśnie ci zakompleksieni głośno krzyczą, że są najlepsi. Prezes tutaj najlepszym przykładem.
Mozliwe ze masz racje, Stanislawie.
Czytam wypowiedzi Jaira Bolsonaro i przypomina mi sie ksiazka Vargasa Llosy pt. Miasto i Psy. Czy tak wygladala instytucja ktora uksztaltowala nowego prezydenta Brazylii.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
Święta:
31 października (środa)
Dzień Rozrzutności
Światowy Dzień Oszczędzania
1 listopada (czwartek)
Światowy Dzień Wegan
2 listopada (piątek)
Międzynarodowy Dzień Ukrócenia Bezkarności za Zbrodnie Przeciwko Dziennikarzom
3 listopada (sobota)
Święto Myśliwych – Hubertus
4 listopada (niedziela)
Dzień Taniego Wina
5 listopada (poniedziałek)
Dzień Postaci z Bajek
Międzynarodowy Dzień Języka Romskiego
6 listopada (wtorek)
Międzynarodowy Dzień Zapobiegania Wyzyskowi Środowiska Naturalnego podczas Wojen i Konfliktów Zbrojnych
Nie bardzo rozumiem, jak tego samego dnia może być Dzień Rozrzutności i Dzień Oszczędzania… 😉
Pani Kierowniczko, mamy rozrzutnie oszczędzać. 😀
Na przykład chodzić na rozrzutne obiady do restauracji, dzięki temu zaoszczędzimy; czas, na opłatach za prąd, gaz i urządzenia kuchenne – piecyk będzie jak nowy, takoż lodówka, zmywarka, mikser itp. itd. 😆
Zabawny jest ten Dzień Taniego Wina. Bo tanie wino raczej rozumie się u nas nie jako coś, za co mało płacimy, ale jako coś marnego, cienkusz, bełt woniejący siarką itd. 🙂 Tylko czy o to chodziło?
31. października – Światowy Dzień Oszczędzania? W życiu!
Pań mąż wyszedł właśnie do Castoramy, dzisiaj po raz trzeci.
Ale może uda nam się wreszcie zamontować pierwsze okno? 🙂
Dzien Postaci z Bajek 🙂 🙂
Szara Mysz pięknie objaśniła rozrzutne oszczędzanie.
My mamy swoją metodę. Gromadzimy przez jakiś czas środki zaoszczędzone z gotówki przeznaczonej na wydatki bieżące. Gdy uzbiera się z tego znaczna kwota robimy remont albo wyjeżdżamy na urlop i zarówno przy remoncie jak i wyjazdach jesteśmy w miarę rozrzutni.
„Tanie wino” w moich czasach: belt, jabcok, J-23.
Christian Davies (syn Normana) w Guardianie na Dzien Niepodleglosci:
https://www.theguardian.com/commentisfree/2018/oct/31/poland-independence-centenary-divided-country
Z artykulu Davies’a juniora:
But for many younger Poles who have since left the country looking for work, Europe’s open borders have come to represent the collusion of Polish and European elites in the economic exploitation of the young. As a result, many have rejected liberalism and democracy and instead been drawn towards nationalism and the narratives of the far right.
To chyba troche powierzchowne wytlumaczenie wzrostu nacjonalizmu w Polsce?
Tanie wino to przewaznie takie w pudelkach? Jakos nie bardzo rozumiem dlaczego mialo by miec swoj Dzien. Sadzac po porze roku moglo by sie to odnosic do Beaujolais, ktore jest niedrogie, ale wtedy powinno sie nazywac Dzien Mlodego Wina (ktory przynajmniej we Francji jest 11 dni pozniej). Wiec moze 4 Nov to Dzien Zeszlorocznego Beaujolais 😀
Zacytuję ulubione powiedzenie mojego znajomego:
Dlaczego tanie wino jest dobre? Bo jest dobre i tanie!
@lisek:
Moze i tak, zbyt plytkie tlumaczenie. Moje wlasne jest takie, ze ow nacjonalizm jesli nie szowinizm siedzial juz gleboko, przekazany przez KK i przyslowiowe „mleko matki”.
Tutaj inny tekst w szanowanym periodyku, a dotyczacy Polski:
https://foreignpolicy.com/2018/10/26/polands-opposition-has-nobody-to-blame-but-itself/
Teraz jest dużo całkiem niezłych win i niedrogich.
Wczoraj na konferencji poświęconej przyszłości stosunków polsko-izraelskich zaproszony do zabrania głosu rabin Schudrich powiedział, że on nie jest Izraelczykiem, więc nic nie może powiedzieć, ale opowie o własnych doświadczeniach.
W trakcie opowieści przytoczył anegdotę o tym, jak zapobiec antysemityzmowi, który Polacy wysysają z mlekiem matki – trzeba karmić z butelki.
Oglądam teraz film „Roma” Felliniego z 1972.
Lubię stare filmy ze złotego okresu kina, nie wszystkie przetrwały próbę czasu, ale sentyment jest.
Moze nawet nie tak gleboko. Wydaje mi sie – na odleglosc – ze w Polsce, jak i wielu innych krajach, ciagle scieraja sie te dwie tendencje, jedna bardziej nacjonalistyczna, druga bardziej otwarta, obie caly czas istnieja i co jakis czas inna dochodzi do glosu.
Artykul swietny. Jednym z punktow jest argument ze opozycja nie znalazla wlasciwie „slabego miejsca” obecnej wladzy. To jest szczegolnie ciekawe, bo okazuje sie ze fakt niszczenia demokratycznych struktur – z punktu widzenia opozycji czerwona flaga, prawie nie do pomyslenia – dla przecietnego obywatela nie jest az takim problemem, poki nie czuje skutkow na wlasnej skorze. Tz tak zwane prawa czlowieka sa mobilizujacym haslem dla szerokiego spoleczenstwa wtedy gdy ich brakiem mozna wytlumaczyc niewygodna codziennosc, ale bez tego – domaganie sie ich bedzie odbierane jako piekne slowa jajoglowych. Szczegolnie w krajach ktore nie mialy az tylu lat by sie do tych praw przyzwyczaic.
(to byla odpowiedz dla JRK)
Ja mam takie wspomnienie z „Romy” Felliniego ogladanej zaraz po premierze w kinie Muranow: jest tam pod koniec znakomita scena (fikcyjnego) pokazu mody liturgicznej. Podczas tej sceny jakas para na widowni wstala i opuscila sale kinowa, glosno a gniewnie krzyczac: „To zrobily jakies Zydy!”
Fellini mialby dzis ciezkie zycie, nie tylko w Polsce. Ktos, kto osobiscie go znal i widzial w akcji, opowiadal taka scene: Fellini rezyseruje opere w La Fenice w Wenecji. Siedzac na rozpostartym plaszczu z gronostajow, w otoczeniu kilku mlodych a przystojnych asystentow wylacznie plci meskiej, mowi do jednego z nich: „Pojdz tam na scene i powiedz tej k..wie, zeby sie tak strasznie nie darla.”
Siodemeczko, scena koscielnej rewii mody cudowna!
Anegdotka fajna, ale mleko matki o wiele zdrowsze 🙂
Stosunki polsko-izraelskie, no coz… beda coraz bardziej oparte o interesy a coraz mniej o zacierajaca sie z jednej, a zacierana z drugiej pamiec.
Byla tu tz „łajza” 🙂 Tu linka do rewii Felliniego
https://www.youtube.com/watch?v=QMQ4JicUs1A
Wg opisu sceny w La Fenice, Fellini byl o wiele bardziej podobny do swoich postaci niz mogly by sie zdawac…
Lepsza linka
http://www.youtube.com/watch?v=uMnV_SMYy0A&t=6m0s
Oniryczne, przerysowane, odpychające sylwetki ludzi.
Czas przed wojną i po wojnie, obrazki uliczne, mieszkania, burdele dla wojska i lepszej publiki, budowa metra ze znikającymi freskami pod wpływem światła i właściwie prawie finałowa scena mody kościelnej, o której pisze Lisek.
To historia kina, ale chyba już naftaliną pachnie.
Co nie zmniejszyło mojego zainteresowania w trakcie oglądania.
Dla równowagi obejrzę sobie któregoś wieczoru film z jego żoną Giuliettą Masiną.
Jrk, te filmy oglądało się w ramach Konfrontacji, a po bilety stało się.
Człowiek czuł, że ma kontakt se światową kulturą, polepszało mu się samopoczucie, był kulturalny. 😉
Czy ktoś widział i pamięta film Herzoga „Jeder für sich, und Gott gegen alles” albo Kaspar Hauser?
Urzekający plastycznie film, jakby odżyły obrazy Vermeera.
Oczywiście, przepiękny. Ale równie piękne, a może nawet piękniejsze były „Nosferatu wampir” (tu z kolei obrazy jak z Brueghla) i niesamowite, oniryczne „Szklane serce” (podobno aktorzy zostali zahipnotyzowani).
Tak, „Nosferatu” też. Szklanego serca nie widziałam, ale uzupełnię lukę. Dzięki. 🙂
Na Konfrontacjach zachwycił mnie też długi dosyć film Kurosawy „Dersu Uzała”.
Filmy Z takimi pięknymi zdjęciami powinno się w zasadzie oglądać w doskonałej jakości i w odpowiednich warunkach, bo tylko wtedy można całkowicie zanurzyć się w obraz.
Jasne, że na Konfrontacjach było zawsze dużo świetnych filmów, ale były też dla mnie odkrycia nieoczywiste, takie jak wspomniane filmy i pamiętam je dobrze pomimo takiego upływu czasu.
Byliśmy na „Dobrej zmianie” Szołajskiego. Siedem osób w kinie. Szkoda.
Marta, szefowa Klubu GP i lokalnego oddziału Strzelców do wnuka maleńtasa w moro „Zobacz, jakie mają noże, jak dobrze wyważone”.
Zjazd Klubów GP. Marta szykuje umundurowany oddział do prezentacji. Nie wszyscy, a to tylko kilku mężczyzn, mają „czarne pod szyją”. Godzina zero. „Baczność”, stopy razem, stopy osobno, jak popadnie. „Spocznij”, lewa noga, prawa noga, j.w. „Rozejść się”, zwrot przez prawe, lewe ramię, j.w. Oni mają nas bronić.
Prezes w miesięcznicowym marszu, bezpiecznie otoczony ze wszystkich stron, jak w jajku. Spogląda w bok i widać, że się boi. Ten człowiek żyje w permanentnym strachu.
O Brazylii parę uwag nieco później, teraz na chybcika tylko zrobię zachętę do tekstu znajomego z Urugwaju. Czasami go czytam (ma też drugi blog o problemach rewolucji energetycznej), potem zostawiam go na boku, tyle roboty w realu i bliskim otoczeniu. Tym razem Michał (wiecie który, ten, co za parę słów prawdy został Wrogiem Ludu i nawet wycenzurowany) skierował mnie do tej Alternatywnej Historii Polski i oczywiście na znak protestu przeciw nam możecie przeskoczyć to, ale myślę, że stracilibyście na tym.
Konfrontacje, a jakze, pamietam. Albo sie stalo w kolejkach, albo placilo konikom, albo mialo chody. Ale „Fellini Roma” byl pokazywany na 100% w Muranowie, ktore nie bylo specjalnie ekskluzywnym kinem, jakimi byly np. Skarpa, Atlantic czy Sawa. Byly tez jednak gorsze.*) Wiec sam nie wiem i nie pamietam, jak to bylo.
*) Kto pamieta takie (warszawskie) przybytki jak kina: Oka, Sputnik, Klub? Wszystkie z twardymi drewnianymi siedzeniami, gdzie d..a bolala po pol godziny seansu, ale bylo sie mlodym, wiec coz to nam?
To już jest w dystrybucji, Haneczko?
Kurcze, a ja wyczyściłam kosz, pewnie było zawiadomienie.
To znaczy wyczyściłam spam i pewnie tam znalazło się zawiadomienie.
Muranów jest teraz kinem dobrych filmów.
Przypomnialem sobie z wdziecznej pamieci Dziewczyne, z ktora bylem na „Fellini Roma” w Muranowie i byl to z pewnoscia rok 1974. 🙂
Ja pamietam Konfrontacje z kina na Placu Trzech Krzyzy. Ministerstwo Spraw Waznych? na pewno widzialam tam Jesienna Sonate Bergmana… Ale inne filmy rowniez… Wiele filmow z tego okresu bardzo sie zestarzalo, ale to samo mozna rowniez powiedziec o literaturze…
Dersu Uzala to jeden z moich ulubionych filmow!Z Romy Felliniego kilka lat temu po prostu wyszlam. Nie wiem tez czy znalazlabym sile zeby znowu przeczytac Dostojewskiego. No, ale serce i rozum dyktujanam roznie!
Pozdrawiam cale blogowisko serdecznie.
kr
Jesli dobrze pamietam, chodzilam do kina Sputnik, na przed/popoludniowki. Siedzenia drewniane, ale wygodnie zaokraglone. I jeszcze do jakiegos chyba na Nowowiejskiej.
Krolik 🙂
Bergman to marka szwedzkiego samochodu.
Mówi do studentów reżyser na zajęciach z reżyserii, na których oni chcą się przede wszystkim szybko nauczyć zawodu. Żaden ze studentów nie reaguje. Jest to scena z filmu Janusza Kondratiuka „Jak pies z kotem”.
Film oglądaliśmy w sobotę w dużej galerii handlowej. Na jedynym w tym dniu seansie było siedem osób na sali. Film „Kler” miał w tym dniu siedem seansów.
W poniedziałek zapytałam swoich studentów, kierunek „animacja osób 50 +”, co im mówi słowo Bergman. Nic im nie mówi. Studiują dwa kierunki. Ten opłacany jest bezpośrednio ze środków UE. Opiekun modli się, żeby dotrwało do końca studiów 75% z nich, ze względu na rozliczenie środków. Tymczasem należałoby wyrzucić 80%.
Cóż za wspaniałe podglebie dla pisowców, brexitowców, trumpowców.
Jagodo, nie wiem, dlaczego Cię to dziwi, skoro uczelnie „łapały” wszystko, co na drzewo nie uciekało. Skoro wymyślono taki sposób finansowania uczelni, to dlaczego wszyscy się dziwią np. doktoratem pana D.
Faktem jest, że w każdym społeczeństwie, procent ludzi, którzy chcą poznać coś więcej, niż własny opłotek, była i jest w sporej mniejszości.
Szara Myszo mnie to nie tyle dziwi, bo obserwuję rzecz od kilkunastu lat, a dokładnie od czasu wprowadzenia systemu bolońskiego, ale nieustannie przygnębia i wpędza w pesymizm.
Pojawił się nowy element. Wojna na miny. Studenci, na szczęście nieliczni, komunikują, zgodnie z aktualnym tryndem, „nie uczę się i co mi zrobisz”?
Mam wrażenie, że jeszcze ciągle nie osiągnęliśmy dna, od którego moglibyśmy się odbić. A ja mam coraz mniej czasu 😉
Myślę, że czas współczesny nie jest gorszy od przeszłego, jest inny.
I dlatego uważam, że dobrze jest, że życie człowieka jest ograniczone, z czasem świat jest coraz bardziej obcy.
Doro, obejrzałam ten film „Szklane serce”, faktycznie, jak z sennego koszmaru. On specjalnie szuka takich twarzy, jak z obrazów Brueghela. Żywe obrazy.
Ciekawa ta historia Polski, Andsolu i Michale, dzięki.
Herzoga jeszcze niesamowity, ale w inny sposób, „Fitzcarraldo”…
Ech, te Konfrontacje. Te skandale – „Wielkie żarcie” Ferreriego, „Casanova” Felliniego… Ten ostatni zresztą też na swój sposób niesamowity. Nie zapomnę sceny gaszenia żyrandoli pod koniec.
Ja w dzieciństwie latałam głównie do kin na Pradze, dziś już nieistniejących – Syrena, Mewa, Albatros… Ale do innych też, jak się coś trafiło.
W Muranowie najbardziej niezapomnianym seansem z czasów komuny był dla mnie „Shoah” Lanzmanna w pełnej wersji. Po dwie części jednego dnia(w sumie cztery), każda ponad dwie godziny.
Dziś to kino firmy Gutek Film.
Moje wspomnienia z kina Sputnik i jeszcze jednego w okolicy sa odpowiednie do wieku – Wilk Lobo, Zakochany kundel i Winnetou 🙂
Ja mieszkałam po drugiej stronie ulicy tych kin Mewa i Albatros 🙂
Spędziłam w nich kawałek życia.
A po drugiej stronie budynku od strony ul. Stalingradzkiej ZOO i dziura w płocie dla Marysi. 😀
Ogromne biblioteki obok, pogotowie w tym samym domu.
Park Praski parę kroków, Wisła z plażą.
Świetne miejsce do życia było.
Lecę na cmentarze.
Tekst na blogu Maczeta Ockhama bardzo dobry, ale napisany ze zbytnia pasja polemiczna. Jak ktos pisze, ze wszystko co napisano przed nim to bzdury, to ja sie zaraz jeze (jeżę). Lepiej byc troche skromniejszym. Bo ja np, nie bedac historykiem, mniej wiecej wszystko, o czym autor pisze, wiedzialem, poza detalami. I musialem to wyczytac w Polsce wiele lat temu. Wiec niby skad?
O bardzo intensywnych kontaktach Polski z Holandia w 17. wieku wiedzialem z innych zrodel, chocby z tego, ze polska terminologia zeglarska jest rodem z holenderskiego. Tak sie sklada, ze pewna Pomocna Sila w domu robila doktorat zatracajacy o historie kolonializmu holenderskiego. Od Niej wiec wiem, ze na zachowanych listach marynarzy i zolnierzy VOC (Vereenigde Oostindische Compagnie) wysylanych do dzisiejszej Indonezji, a nawet do Dejimy w Japonii, nader czesto mozna znalezc polskie nazwiska.
Jest tam tez sporo niescislosci i tez dyskusyjnych, np. dot. porownania upraw zboza i ziemniakow. Ta sama Sila co wyzej twierdzi, ze poldery sa najlepsza mozliwa ziemia do uprawy; nie jest prawda, ze nie dalo sie na nich uprawiac pszenicy. Tylko, ze ziemniaki, tak jak i warzywa, daja sie uprawiac malych powierzchniach (kto z nas nie pamieta grzadek przyzagrodowych w Polsce?), a uprawa na nich zboza nie ma sensu ekonomicznego. Stad wiec import z Polski, istotnie zastapiony w pozniejszych latach ziemniakami. (Jedna z narodowych potraw holenderskich sa wdziecznie sie nazywajace aardappelpannenkoekje czyli placki ziemniaczane.) Itd. itp. Nastepujaca po tekscie dyskusja chyba bardziej ciekawa.
Króliku Kochany, jak dobrze jest zobaczyć Cię w Bobikowie. 🙂
Tę historię Polski, którą Chłopaki podesłali, można streścić jednym zdaniem. Polska upadła z powodu ziemniaka.
Z tego co wiem, byla (jest?) w Polsca grupa wybitnych historykow zajmujacych sie historia gospodarcza Polski i jej stosunkow z Europa, np. Marian Malowist. Tu np jego stary artykul dotyczacy wlasnie problemu zboza w Holandii i handlu baltyckiego.
http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Przeglad_Historyczny/Przeglad_Historyczny-r1959-t50-n4/Przeglad_Historyczny-r1959-t50-n4-s720-752/Przeglad_Historyczny-r1959-t50-n4-s720-752.pdf
@mt7: Mozna to tez uogolnic: upadaja ekonomie (a czasem, choc rzadko, i panstwa — Polska byla jednak wyjatkiem), ktore nastawiaja sie na monokulture. Sama Holandia wprawdzie nie upadla, ale mocno podupadla w 18. wieku. Jeszcze w 17. wieku wygrywala kazda wojne z Anglia (bylo ich cztery); nastepne stulecie to okres szybkiego schylku ich potegi. Nie wystarczyly zdolnosci organizacyjno-finansowo-handlowe, w ktorych Holendrzy celowali. Trzeba bylo tez cos produkowac i tu Anglicy okazali sie duzo lepsi.
@jrk: w czasie kampanii wyborczej Bolsonaro bardzo troglodycił, w jakimś publicznym zgromadzeniu zrobił gest rozstrzeliwania mówiąc o adwersarzach z PT i coś strasznie głupio gadał po wyborach o zwalczaniu tej partii, ale Haddad go dość szybko usadził przypominając, że nie może tak lekceważyć 45% wyborców, którzy nie głosowali na niego.
W istocie, nie potrafię zrozumieć czemu BBC odpaliło frazę o „landslide victory” Bolsonaro, bo po pierwsze, koło 55% to solidna wygrana, ale jakie tam landslide, a po drugie, mapka głosowania, którą podlinkuję osobno, bo nie chcę iść do czyśćca za dwie linki w jednym komentarzu, pokazuje, że calutkie Nordeste wolało Haddada. I jest teraz tam, czyli w Nordeste, wybranych 8 gubernatorów (wśród tych z 26 stanów i jednego Distrito Federal) z PT i z partii z nią skoligowanych.
Więc zaczyna mówić bardziej do rzeczy, widać na kaczorowanie nie ma tak wielkich szans, jego wice (general) już obiecuje, że Siły Zbrojne będą szanować Konstytucję (wyszłoby im to bokiem gdyby nie chciały) i nawet mówią, że zamierzona (i wprowadzana przez Temera) reforma tutejszego ZUS-u (główna idea: odebrać co się da starym i biednym, niech umierają) nie ma wielkich szans na szybkie przejście przez Parlament, bo nie mają dostatecznej większości, więc chyba zamrożą ją na rok, żeby już na początku nie mieć niesmaku z nieudanego głosowania.
Owszem, może sobie ogłaszać i przeprowadzać przenoszenie ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy i obiecywać prowadzenie siebie i kraju zgodnie z Biblią (choć nie przypominam sobie gdzie Biblia mówi o trzech żonach i załatwianiu im politycznych posadek), da się bardzo pomniejszyć rezerwaty Indian (przyznajmy, że jest dość dziwne gdy Roraima, stan wymiaru 2/3 Polski, ma pół miliona mieszkańców, a ich 10% to Indianie, do których należy ponad 100 tys. km kw.), ale zepchnąć większą część nowej klasy średniej do biedoty nie będzie takie proste, ludzie szybko przywiązują się do samochodu, lodówki i odbiornika tv. Nie mówiąc o komórkach.
Nawet najpiękniej wyglądające mięsko z lady ma niewielki wybór: albo idzie do ludu – ale aż tak wiele to go nie ma a lud wkrótce chce więcej – albo nadal leży pod szkłem i wyglądem obiecuje, ale zaczyna źle pachnieć, albo idzie do zamrażalnika, no i traci urok świeżości.
Mimo wszystkich swoich talentów Bolsonaro raczej nie wymyśli maszynki do napełniania kasy. Z kasą mógłby nawet basem śpiewać, ale bez niej chyba już za rok będzie tenorem.
Rzeczona mapka.
Jak już sobie pokazujemy różne mapki, to i ja coś pokażę. Czy to zionie choćby i umiarkowanym optymizmem, to nie wiem – ale trafna diagnoza zawsze nieodzownym warunkiem skutecznej terapii.
Dzień dobry,
kawa
Kawa mało optymistyczna. Za dużo koloru biskupiego na mapce 👿
Mnie sie ten kolor skojarzyl z wysypka…
Mam nadzieje ze Bolsonaro mysli o Andsolu tak demokratycznie jak Andsol o Bolsonaro.
listopad zapowiada sie pysznie, bedzie cieplo, a nawet jak na Berlin w listopadzie, bardzo cieplo, prognoza mowi codziennie ponad 10°, a czasami i do 17-18° i to tak do konca przyszlego tygodnia. Mowie Wam BOMBA!
brykam fik fikaneczko
😀
Ech, te Konfrontacje. (za Pani Kierowniczka 🙂 ) Fajne byly, i czas po seansie filmowym w ciasnych pokojach, w oparze czerwonego wina (Cabernet najczesciej byl w sklepach) i papierosowego dymu (nie pamietam co palono). Ech, te Konfrontacje.
Ja jednak najchetniej (najcieplej) wspominam wagary w kinie Delfin, Studyjne Kino Delfin pokazalo mi:
Johnny poszedl na wojne, Bezbronne nagietki, Ostatni sean filmowy, Konfomista i inne podobne. Pomyslec, ze to w czasach „komuny”, takie filmy mozna bylo ogladnac!
🙂
brykam
😀
W takiej wsi, czy innym małym mieście wizyty panów ministrów, premiera, posłów, prezydenta, ściskających się serdecznie z proboszczem, to wydarzenie epokowe. Podnosi rangę miejscowości i obywateli.
Dlatego ten Duda tak lata po Polsce, zresztą co będzie w tej Warszawie siedział, żeby wysłuchiwać wrogich okrzyków?
Buraczkowa mapa tak wygląda dzięki metodzie liczenia głosów premiującej największą ilość głosów.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_D%E2%80%99Hondta
Tak więc podział miejsc nie odpowiada ilości uzyskanych głosów.
Teraz gwałtownie wszystkie partie zapragnęły wspólnych list. Również partia Razem gotowa jest na koalicję z SLD i innymi z lewa.
W USA system wyborczy przetworzył 48,1 procent głosów zdobytych przez Hillary Clinton w głosowaniu powszechnym na 43,1 procent elektorów, a 46,0 procent głosów Donalda Trumpa na wygrywającą większość 56,9 procent elektorów.
Michała Rusinka wierszyk na drugą turę wyborów samorządowych w Krakowie z ad hoc zaimprowizowaną kodą:
Niechaj mnie Gosia o głos mój nie prosi,
bo kiedy Gosia do prezesa wróci,
prezes wyjaśni zapłakanej Gosi,
że w dużych miastach ludzi swych porzucił
i stąd jej klęska. Taka wola Boża
i plan wykuty w mrokach Żoliborza.
O tem że dumać na krakowskim bruku,
Przynosząc z miasta uszy pełne stuku,
Że wszystko dobre co dobra da zmiana
To jest ujemny odczyn Wassermana.
@andsol: Nie chec krakac bez potrzeby, ale kropka w kropke slyszalo sie to samo USA dokladnie 2 lata temu. No bo jest przeciez Konstytucja, Kongres, Sad Najwyzszy i wszystkie inne zabezpieczenia. Nawet pierwsi czlonkowie gabinetu nie wygladali najgorzej. Potem ci czlonkowie ustapili, albo zostali usunieci i wymienieni na oszolomow, a dawniej rozsadni i umiarkowani czlonkowie Kongresu umarli (McCain) albo stali sie bezwolnymi akolitami przywodcy partii. Efektu koncowego jeszcze nie znamy, ale nie zapowiada sie dobrze.
@jrk, zgoda, może pójść to w trumpy. Mój przyjaciel z Izraela, miewający mistyczne odruchy, ostrzega mnie mniej więcej tymi słowy: „nadchodzi czas pogardy, niebezpieczny, lepiej trzymaj niski profil i nie mów wiele”. No ale póki da się mówić, trzeba mówić, bo potem może się okazać, że się zapomniało sztukę mówienia.
Ponadto, widzę mały, ale dający cień otuchy fenomen: wydaje się (ze small talks i półsłówek), że niektórzy entuzjaści tutejszej Dobrej Zmiany, zamiast zapijać się z radości, zaczynają mieć lekkie wątpliwości.
Šwiat się zmienia również na dobre.
Dzisiaj byłam na cmentarzu w Ursusie, gdzie jest sporo rzucających się w oczy nagrobków romskich.
W Ursusie mieszka duża grupa Romów, mieszkają tam już wiele lat i chyba mają sporą pomoc w lokalnej władzy.
Ale ja nie o tym.
Minęła mnie para starszych osób i usłyszałam taki fragment rozmowy:
To pewnie był jakiś bezdomny, Cyganie by tego nie zrobili, to przecież bardzo porządni ludzie..
Można znaleźć pocieszenie i nadzieję w najmniej spodziewanych miejscach.
Jeszcze zaduszkowo, moja ulubiona Ludmiła Jakubczak, której dziecięciem będąc, słuchałem zafascynowany, dziś zresztą też…
Miałam kilkanaście lat 13-15, jej piosenki ciągle nadawano w radiu.
Gdy mi ciebie zabraknie,
Alabama, Szeptem do mnie mów… ciągle pamiętam tekst, pomimo sklerozy.
Fajnie, że ją przypomniałeś.
Te piosenki kojarzą mi się z moim ciemno niebieskim prochowcem, który szczególnie lubiłam, owinięta ciasno paskiem, z podstawionym kołnierzem szłam po ulicy śpiewając jej piosenki. Wydawało mi się, że to ja jestem ich bohaterką.
Dzieci mają bujną wyobraźnię i chwała Bogu.
Takich piosenek się nie zapomina. Nucę sobie czasem.
Mapki przygnębiające. Z niepokojem czekam na wybory do Kongresu.
@Haneczka: Ja tez z wiecej niz niepokojem czekam na wybory 6. listopada z ta drobna roznica, ze sam w nich biore udzial i jestem bezposrednio zainteresowany wynikiem. W miedzyczasie:
https://www.ft.com/content/0b189030-ddd1-11e8-9f04-38d397e6661c
Też jestem bezpośrednio zainteresowana. Jedziemy na tej samej, maleńkiej kulce.
Jedna z najlepszych piosenek Władysława Szpilmana. A słuchając o trębaczu, który zmarł, myślę oczywiście o Tomaszu…
Jeszcze chciałbym przypomnieć skromnego Mistrza, wspaniałego skrzypka, przez wiele lat grywającego na Floriańskiej.
Dwie albo trzy struny ale nie wygląda na łatwy do opanowania instrument. Ciekawe czy można na nim grać w mniej niebezpiecznej pozycji.
Caveat. To nie aluzja do czegoś, kogoś lub jakoś.
JRK, dzieki ze artykul Schamy. Jednago nie zrozumialam: It is thought that as many as a million and half voters may have been purged from the electoral rolls on the grounds of not having recently exercised their vote. Czy to znaczy ze osoby ktore jakis czas nie glosowaly sa usuwane z listy wyborcow?
W Jerozolimie przy wjezdzie do miasta dosc dlugo wisial ogromny plakat (po hebrajsku) „Trump jest dobry dla Izraela”. Dwa mniejsze w tym duchu, na bocznych ulicach wewnatrz miasta, mialy wyrazne logo jerozolimskiego zarzadu miejskiego. Okazuje sie ze to w podziece za przeniesienie ambasady (nie wiem czy w ogole jest legalne by zarzad miejski reklamowal jakiegokolwiek polityka, nawet obcego).
Na wystawie “Kraków 1900” zorganizowanej przez tamtejsze Muzeum Narodowe, wśród licznych eksponatów znajduje się też taki plakat, co wskazuje wyraźnie na to, że straszenie imigrantami już sto lat temu było częścią arsenału wyborczego.
Rzecz wygląda na tyle surrealistycznie, że pozwoliłem sobie niewielką kwerendę internetową wykonać dla rozjaśnienia kontekstu. Znalazłem (Mówią Wieki 4/2015 [663], s. 40-43) artykuł Michała Krzyżanowskiego “Chińczycy w Galicji. Z dziejów agitacji wyborczej” rzucający sporo światła na okoliczności powstania plakatu, które pozwolę sobie omówić i skomentować (zaznaczam cudzysłowami bezpośrednie cytaty z Krzyżanowskiego).
“We wrześniu 1895 roku cesarz Niemiec Wilhelm II obudził się w środku nocy. Miał koszmarny sen, w którym Europę najechały hordy Azjatów, prowadzone przez Buddę dosiadającego potężnego smoka. Na polecenia cesarza senną wizję upamiętnił na obrazie Hermann Knakfuss. Zadbano, aby wizerunki obrazu trafiły do rąk koronowanych głów Europy. Chodziło szczególnie o cara Rosji, który miałby pierwszy zmierzyć się z nadchodzącą falą najeźdźców.”
W kopie obrazu Knakfussa wyposażano również niemieckich żołnierzy wysyłanych do Chin w celu pacyfikacji powstania bokserów. O śnie Wilhelma wspominam tutaj tylko dlatego, że był symptomatyczny dla powszechnego (lecz irracjonalnego wówczas) lęku przed “żółtym zagrożeniem”, które tak naprawdę – w niewielkim tylko stopniu – dotyczyło tylko USA (napływ chińskich robotników na zachodnie wybrzeże). Psychoza nasiliła się zwłaszcza po wojnie japońsko-rosyjskiej.
Skąd jednak Chińczycy w Galicji? Ano z łam prasy lokalnej. “Gazeta Samborska” zamieściła krótką notatkę, że “w kołach rolników myśl taka nurtuje” (coś na zasadzie ‘ludzie po wsiach plotą’). Notatkę przedrukował, już bez tych zastrzeżeń “Rolnik”, a potem poszło już eskalacyjnie na coraz większym zasięgu (“Nowa Reforma”, “Dziennik Lwowski”, “Gazeta Narodowa”) i przedstawiane było coraz bardziej jako fakt niemal dokonany, a nie plotka czy pogłoska.
“Wkrótce na łamach „Prawa Ludu” i „Rolnika” pojawiły się wypowiedzi specjalistów, od ‘orientalnego tematu’. W lwowskim czasopiśmie przeanalizowano, czy azjatycki robotnik byłby skuteczny w galicyjskich warunkach. Odrzucono sugestie, jakoby przybycie Chińczyków mogło zagrozić rdzennej populacji – według relacji przybysza ze Stanów Zjednoczonych, kulisów nie interesuje nic poza zarobkiem. Potrzebuje on jedynie nieco ryżu i herbaty, czasem trochę tytoniu lub opium. Po zgromadzeniu kapitału Chińczyk opuści obce strony, by powrócić do domu. Nie było mowy o azjatyckim najeździe.
Również „Rolnik” nie wierzył w zamieszki w związku z hipotetycznym przybyciem kulisów: ‘wynikałaby zatem obawa, że sprowadzenie Chińczyków mogłoby stać się przyczyną zaburzeń, lecz należy mieć na względzie okoliczności, że zdarzyło się to [pogromy Azjatów] w krajach zamieszkałych przez ludność podzwrotnikowej strefy, zatem usposobienia łatwiej wybuchającego niżeli Maćki i Iwany, i że wreszcie większa u nas przecie karność i poszanowanie prawa.’
Kulis – zadaniem eksperta komentującego na łamach „Rolnika” – nie odnalazłby się w warunkach galicyjskich. Chińscy robotnicy mieli być nieocenieni w pracach ogrodowych, sadowniczych czy przy obsłudze winnic, jak również jako kucharze, pracze czy górnicy. Doskonale nadawali się do budowy kolei, tymczasem praca w Galicji wymagała umiejętnego postępowania z bydłem, obsługi maszyn itp. Z tym chiński robotnik miał sobie nie radzić – byłby więc zupełnie nieopłacalnym.”
Głos zabrał również Wacław Sieroszewski. W liście opublikowanym na łamach “Prawa Ludu” napisał, że jakkolwiek początkowo uważał całą sprawę za żart, ale rosnące zainteresowanie prasy przekonuje go, że coś jest na rzeczy. Zwracał uwagę czytelnika, że “Chińczycy są posłuszni i pokorni o wiele mniej niż nam się to wydaje, i tylko do czasu, kiedy dowiadują się jakie przysługują im prawa, i jak ich bronić”.
Nic więc dziwnego, że gorąca podówczas sprawa chińska trafiła również do arsenałów propagandowych walki wyborczej w Galicji. Po zmianach ordynacji (wprowadzenie wyborów bezpośrednich, likwidacja cenzusu), wybory z roku 1907 do wiedeńskiej Rady Państwa poprzedzała burzliwa i brutalna agitacja. Ciekawe, że tym razem akurat socjaliści zarzucali konserwatystom (“stańczykom”) chęć sprowadzenie imigrantów z Chin.
Puenta taka, że plakat zupełnie nie zaszkodził Franciszkowi Bujakowi, który wygrał z Klemensiewiczem i wszedł do austriackiego parlamentu, co dość rzuca dość optymistyczne światło na kondycję intelektualną chłopów galicyjskich nieledwie sześćdziesiąt lat po Szeli. A Chińczycy i tak nie przyjechali.
Ach, PA, Pan Stefan! Nawet Menuhin przyszedł kiedyś na Floriańską, żeby go posłuchać. Niesamowity był.
@Lisek: Voter suppression ma tu dluga tradycje, ostatnio szlifowana do perfekcji przez Republikanow. Ma ona rozne formy w roznych stanach. Schama pisze pewnie o Georgii, gdzie jeden z dwoch kandydatow na gubernatora ma to w swoich kompetencjach. W stanie Polnocna Dakota GOP ostatnio wpadla na pomysl, aby uniemozliwic glosowanie osobom, ktore nie maja adresu z ulica w nazwie. Co natychmiast uderzylo w tamtejszych potomkow Siuksow i innych plemion, ktorzy mieszkaja w duzej czesci w rezerwatach i uzywaja skrzynek pocztowych, nie posiadajac adresow. I dokladnie o to chodzilo! Itd. itp. Celem jest utrwalenie rzadow jednej partii przy zachowaniu pozorow demokracji, nawet gdy ta partia nie ma wiekszosci.
Troche inny temat. Dzis 23 lat temu:
https://www.youtube.com/watch?v=BNmFRNSNBg0
Godzine pozniej juz nie zyl.
Dziękuję, Lisku, za przypomnienie. Piękna mowa.
Polityków tego formatu już chyba nie ma.
Wzruszające są komentarze pod nagraniem ostatniej mowy Icchaka Rabina.
Jeden z komentatorów napisał, że nadzieja całego pokolenia zmarła tego dnia. Tęsknimy za Icchakiem Rabinem.
To prawda, też miałam nadzieję na pokój.
Dzięki, Lisku.
Tak, ludzie dobrej woli, którzy na dodatek próbują przeciwstawić się woli złej, zazwyczaj ryzykują życiem.
Przy okazji przyciągnął moją uwagę inny link z tej tematyki. Przyznam, że zupełnie nie zdawałem sobie sprawy, ile to już razy proponowano rozdział na dwa państwa.
Bardzo dobry ten link. Wielu nie zdawało sobie sprawy z tego. A tak właśnie było.
Dzień dobry.
Walnęło mnie mocno! Wymienianki- Parafia pw. Św. Michała Archanioła w Kcyni (woj. kujawsko-pomorskie), cena orientacyjna:
https://v.wpimg.pl/NTg4ODMyJz1Ie2BwdEw2YlEEYCBjDj49ClNhNCFWeGdeB31wfUt6eV4MfXN7T35hVxs_JT8YKD0GGiU0Kg==
Fajne. Tanio sobie liczą za duszę ludzką, i to jeszcze wielkimi literami BÓG ZAPŁAĆ – może ktoś to weźmie dosłownie 😉
A propos „Bóg zapłać”, taki był rysunek (Raczkowski? Koza?), którego już teraz nie znajdę, więc muszę go opowiedzieć, co odejmuje mu prawie cały humor, ale trudno.
Mały Jezus do Boga Ojca: „Tato, tato, pobaw się ze mną!”
Bóg Ojciec (znad komputera): „Nie teraz, przelewy robię”
Tu jest coś podobnego. A to też ładne
Dzien dobry 🙂
PA, co do odrzuconych przez strone arabska propozycji podzialow:
1937 – propozycja obejmowala czesc zydowska i czesc brytyjska (Tel Awiw i Jaffa z portem oraz pobliskie lotnisko plus Jerozolima i Betlejem), samodzielnej czesci arabskiej nie bylo, miala byc wlaczona do Jordanii, oprocz tego pare problemow (ponizej)
1947 – tak jak w poprzedniej propozycji, bylo pare problemow: a. kazda z dwoch czesci miala pokazny procent tych drugich, ktorzy musieli by opuscic swoje domy i przenosic sie na druga strone. b. Arabowie nie widzieli w tym w ogole propozycji podzialu, z ich punktu widzenia nagle przyjechali w duzej ilosci „nowi”, nie muzulmanie, rozrastali sie i potem mowili „to sie podzielmy”; niby dlaczego ci nowi mieliby w ogole cos dostawac?
1967 – od razu po Wojnie Szesciodniowej, propozycja izraelska (zwrotu terytorium w zamian za pokoj) dotyczyla Egiptu i Syrii, nie terytoriow palestynskich, zostala przekazana Stanom i nie jest w ogole jasne czy Stany przekazaly ja adresatom (mozliwe ze podobal im sie Izrael przy Kanale Sueskim), bo Izrael nigdy nie otrzymal odpowiedzi, nawet odmownej. Potem byly ciche proby proponowania Palestynczykom autonomii na mniej wiecej 2/3 terytorium tz Zachodniego Brzegu, ale nie bylo tam nikogo kto mogly wziasc na siebie ciezar zgody na taka propozycje, a nastepnie propozycja by Jordania wziela sobie te 2/3 razem z cala palestynska populacja, czego Jordania odmowila.
[W 1977 inicjatywa egipska i pokoj z Egiptem]
1993-5 Umowy Oslo, tz ugoda palestynsko-izraelska (plus pokoj z Jordania, z ktora po cichu od dawna byly dobre stosunki), rozwijajaca sie wolniej niz to bylo planowane, zas od razu potem zamordowanie Rabina i nastepnie zmiana rzadu.
2000 (Barak – Arafat) – do wladzy wrocila partia umiarkowana i Barak usilowal w trybie instant doprowadzic proces Oslo do konca, do definitywnego podzialu i ukladu. Niewykluczone ze odrzucenie tej propozycji bylo najwiekszym bledem Arafata. Byly co prawda powazne problemy, m.i. panstwo palestynskie nie mialo kontinuum terytorialnego (Gaza i Zachodni Brzeg mialy byc polaczone mostem majacym biec nad terenami Izraela), byl problem wody, ale sprawa upadla o prawo powrotu palestynskich uchodzcow na tereny Izraela. Ciezkim efektem tej porazki bylo „rozbrojenie” pro-pokojowych frakcji w Izraelu, z ktorych zostaly szczatki (i tak jest do dzis).
2008 (Olmert Abu-Mazen) propozycja Olmerta byla rzeczywiscie jeszcze lepsza niz jego poprzednika, ale nie do konca wiadomo czy strony mialy prawo do negocjacji, poniewaz w 2007 Hamas w Gazie odlaczyl sie od Zachodniego Brzegu (po tym jak wygral ogolne wybory a PLO nie zgodzil sie przekazac mu wladzy), zas Olmert w trakcie rokowan dowiedzial sie ze zostanie postawiony przed sadem za lapowki, tak ze rokowania zmarly smiercia naturalna bez zerwania bo nie zostaly doprowadzone do konca.
Czyli jak rozumiem, cały ten gładki opis, który zlinkowałem, jest w wielu punktach tak uproszczony, że zafałszowany…
Powiedzmy ze jest tendencyjny
Za dwa dni nasze wybory. Jak slusznie zaznaczyla Haneczka, co z tego ze „nasze”, skoro skutki moga byc ogolnoswiatowe. Tutaj rozwiniecie tego, co napisalem powyzej na temat utrwalania wladzy jednej — mniejszosciowej — partii:
https://www.theguardian.com/commentisfree/2018/nov/04/america-minority-rule-voter-suppression-gerrymandering-supreme-court
Lisku Sprawiedliwy, bardzo Cię lubię. 🙂
Wzajemnie, Siodemeczko 🙂 🙂
Każde stanowisko przedstawiające sprawiedliwy podział jest tendencyjne, ponieważ nie sprawiedliwego rozwiązania tam, gdzie jest spór, w którym obie strony mają rację. W takim przypadku konieczny jest kompromis, a do kompromisu żadna ze stron nie dojrzała. Zauważyłem, że w Izraelu po obu stronach są ludzie skłonni do daleko idącego kompromisu, ale chyba są w mniejszości. A na pewno w mniejszości są kompromisowi politycy.
Wracając do źródeł, to Żydzi do Palestyny nie spadli z nieba, tylko zjawiali się tam już w XIX wieku kupując za pieniądze barona Rothschilda ziemię od Palestyńczyków. Palestyńczycy sprzedający ziemię byli raczej zadowoleni z tego, że zarobili niezłe pieniądze. Napływ w okresie nazizmu był mocno hamowany przez Anglików, ale się odbywał. Przypomnę statki z Żydami uciekającymi przed zagładą, których w żadnym porcie nie chciano przyjąć. Najczęściej wyokrętowywano tych pasażerów po kryjomu w Haifie lub Jaffie, oczywiście nielegalnie. Kto śmie powiedzieć, że ci ludzie nie mieli prawa tam się znaleźć. Chyba alternatywą było utopienie ich.
U nas w drugiej turze jest nieźle.
Czekamy z niepokojem na wyniki wyborów w USA.
Nie tylko nieźle, ale dobrze lub bardzo dobrze, nawet w pipidówkach PIS przegrywa
Stanislawie, masz racje w tym co piszesz z wyjatkiem jednego – dojrzewanie do kompromisu. Juz byly okresy w ktorych kompromis byl mozliwy, obie strony dojrzaly, bylismy od niego o wlos. W chwili obecnej jestesmy od niego dosc daleko. Mam nadzieje ze ta mozliwosc wroci. Ale wlasnie po to by ta mozliwosc wrocila nie nalezy demonizowac lub falszywie przedstawiac zadnej ze stron, trzeba uszanowac obie racje.
Całkowicie się zgadzam, lisku, że należy uszanować obie racje. Trochę inaczej patrzę na kompromisy o włos. Obawiam się, że ten włos nie był żadnym przypadkiem, tylko rezultatem działań tych, którzy podsycają konflikt, ponieważ mają interes biznesowy w jego trwaniu. Kompromis będzie możliwy, gdy wola jego zawarcia okaże się silniejsza od knowań lobbystów wojny.
A propos atmosfery konfliktu. Gdy byłem 2 lata temu w Izraelu, zauważyłem ogromną różnicę w atmosferze pomiędzy Żydami i Palestyńczykami w życiu codziennym – na ulicach, w parkach, w sklepach w stosunku do sytuacji sprzed kilkunastu lat. Wielkie napięcie zostało zastąpione całą gamą uczuć – obojętnością, czasem serdecznością, czasem wspólną zabawą z dziećmi w parku, czasem uprzejmością w sklepach. Widać, że ludzie chcą po prostu żyć w spokoju i pokoju, który na pewno by dawno nastał, gdyby z różnych względów w tym nie przeszkadzano.
poniedzialkowe brykanie 🙂
pogoda wrzesniowa, biore pod pache szeleszczace i fik fikaneczko w Tereny Zielone
😀
nie wiem czy uda sie Wam otworzyc, pod linka wspomnienia Haliny Birenbaum: „Szalom Haver. Kolejna rocznica zabójstwa naszego Premiera Icchaka Rabina”
https://www.facebook.com/halinab1/posts/10217276135400032
mam tez cos rewelacyjnego (przepraszam, ale tylko dla niemiecko znajacych):
koniec 1964r, Günter Gaus rozmawia z Hannah Arendt. Co za rozmowa, uczta!
https://www.youtube.com/watch?v=J9SyTEUi6Kw
a tutaj ta rozmowa literami, slowami, zdaniami zapisana:
https://www.rbb-online.de/zurperson/interview_archiv/arendt_hannah.html
brykam 🙂 😀
Kto sieje wiatr, zbiera burzę. Nienawiść jest czymś więcej niż wiatr. Rozprzestrzenianie się pewnych dziwnych poglądów potrafi być błyskawiczne. W dobie internetu jest to łatwiejsze niż wcześniej, ale i w internecie ktoś musi to inspirować i poświęcić na to czas oraz środki finansowe. Specjaliści wyszukują sylwetki osób podatnych np. na ksenofobię, antysemityzm, dziwne teorie itd. Potem starają się te osoby uaktywnić we właściwym kierunku. Rosyjskie wojny hybrydowe wykorzystują te narzędzia do maksimum. Ale i inni nie próżnują. Czasami są czyny osób niezrównoważonych, które podejmują nienawiść wzbudzoną przez jakąś ekstremę ideową. Do takich na pewno należeli zabójcy Lincolna i Narutowicza. Amir chyba też. Aby taka nienawiść stała się dostatecznie nośna, musi być podsycana.
Trochę o czymś innym. Czytam właśnie wywiad Agnieszki Kublik z Ludwikiem Dornem w Gazecie Wyborczej (wydłubałem go zza paywalla na użytek PT Publiczności). Można oczywiście różnie myśleć o treściach, ale ja – tym razem – o formie. Ludwik Dorn używa w pewnym momencie sformułowania “siedem dziewcząt na perskim drągu”, które zostawia mnie w pewnym – nomen-omen – osłupieniu, nie tylko dlatego, że dość trudne w wizualizacji. Przywykłem do tego, że nie znam wszystkich zwrotów frazeologicznych – niektóre są regionalne, niektóre ściśle idiolektyczne. Gdy idzie o jakieś odniesienia kulturowe – nie przeczytałem wszystkich książek, nie obejrzałem wszystkich filmów, nie znam wszystkich piosenek (Siedem dziewcząt z Albatrosa?) więc i tutaj coś może mi umknąć. Ale jednak google nie zna takiego idiomu, zarówno w wersji polskiej, jak i angielskiej. A w zasadzie nie znał, do czasu zindeksowania tego wywiadu.
Nie znam takiego zwrotu frazeologicznego. Myślę, że to pomysł Dorna na coś pobudzającego wyobraźnię i równocześnie absurdalnego. 7 dziewcząt brzmi nieźle, perski drąg oznacza coś mglistego i bardzo egzotycznego. Ja tak to odbieram w każdym razie.
Znam obietnice siedemdziesieciu dziewic w muzulmanskim raju, wg tego PiS obiecuje za malo 😉 Nb czy wyrazenie „zostawia mnie w oslupieniu” nie jest przypadkiem kalka z angielskiego?
Za szybko się poddałem: https://en.wikipedia.org/wiki/The_Seven_Beauties
Ale dlaczego na drągu?
Tańczą przy drągu?
A z tego Dorna to erudyta dopiero…
I jaki pomysłowy!
To on rzucił jako pierwszy pomysł, że katastrofa smoleńska powinna być mitem założycielskim PiS.
Dużo miał takich śmiałych pomysłów, ostatnie, że PiS nie ma wyjścia, tylko musi wyciąć PSL.
Przez ciekawość zajrzałem co w Ostrołęce. Będzie można obejrzeć „Kler”
🙂
https://wiadomosci.wp.pl/ostroleka-wyniki-wyborow-samorzadowych-pis-oddalo-wladze-6313472189540481a
To ostatnio mój ulubiony youtuber, polecam również wcześniejsze jego filmiki.
O dzisiejszym przesłuchaniu: „Mistrz i Małgorzata” 😆
Dorn ma u nie przechlapane. Cwany drań z niesamowicie rozdętym ego.
Rozbawił mnie ten kawałek przytoczony przez Czuchnowskiego w GW:
„Po kolejnej tyradzie przewodniczącej Tusk zapytał, czy on też może składać oświadczenia do kamery.
– Pan to lubi – rzucił zgryźliwie wiceprzewodniczący komisji Jarosław Krajewski.
– Nie, ja umiem – usłyszał w odpowiedzi.”
I bardzo mi się podoba odpowiedź Róży Thun na zaproszenie Dudy.
@Stanislaw, ktory pisze:
„Wracając do źródeł, to Żydzi do Palestyny nie spadli z nieba, tylko zjawiali się tam już w XIX wieku…”
Z tego co wiem, Zydzi w Palestynie przetrwali od czasow antycznych. Jerozolima zostala przez Rzymian zrownana z ziemia i ludnosc wygnana, ale w innych miejscach niedobitki sie przechowaly, np. w Safed. Przetrwaly tez najazd Arabow, ktorzy zreszta w tamtych czasach byli nader tolerancyjni. Prawda to, Lisku?
Mnie też, Haneczko.
Doro, no, Mistrz.
Zostawcie Bułhakowa Bułhakowowi, proszę.
Niedobitki pozostały, to prawda. Safed, gdzie było ich więcej, przyciągnął emigrantów z Hiszpanii. Ale tylu Żydów, ilu było w Palestynie do połowy XIX w, było w wielu krajach.
Wasserman bardzo sympatycznie prowadziła imprezę. Przy pomocy Krajewskiego i Kownackiego pozwoliła Tuskowi wyraźnie górować. Nie mam pewności, że taki efekt był zamierzony, ale przecież nie wyznaczaliby na szefa komisji kogoś, kto nie wie, co robi 🙂
Donald Tusk: „Przy dzisiejszych standardach nie moje dzieci, ale trójka moich wnuków byłaby w radzie nadzorczej Orlenu”.
Nic dodać, nic ująć.
Z pomocnika historycznego z dnia 2008-05-07; Historia Żydów. Trzy tysiące lat samotności.; s. 79
Na temat obecności Żydów w Palestynie przed powstaniem państwa Izrael.
ZMIENIŁ SIĘ CHARAKTER MIGRACJI ŻYDÓW. Imigracja znana od stuleci miała z reguły charakter religijny; zwłaszcza ludzie w podeszłym wieku wyjeżdżali do Ziemi Obiecanej, Erec Israel, aby tam w modlitwie dokonać ziemskiej wędrówki. Pod koniec XIX w. rozpoczęła się imigracja motywowana względami ideowymi: budowy państwa żydowskiego w Palestynie, schronienia przed europejskim antysemityzmem. Koniec pierwszej wojny światowej, rewolucja rosyjska i wojna domowa w Rosji przyniosły napływ uchodźców przed skutkami wojny oraz pogromami. Deklaracja Balfoura wzmogła osadnictwo ideowe, zwłaszcza młodzieży; wkrótce dołączyli ludzie, którzy mieli nadzieję na poprawę bytu w Palestynie (w latach 1924–1926 głównie z Polski); niektórym się nie powiodło, po paru latach wracali do rodzinnych stron. Po 1933 r. przybywali uciekinierzy z III Rzeszy; anegdota cytowała rozmowę dwóch imigrantów (hebr. olim, liczba pojedyncza ole): – Pan przyjechał z przekonania? – Nie, z Niemiec.
Zarówno przybysze „z przekonania”, jak i z „Niemiec” (także – choć w mniejszej liczbie – z innych krajów, gdzie narastał antysemityzm) brali udział w tworzeniu infrastruktury gospodarczej, politycznej, społecznej i duchowej, która stała się podstawą utworzenia Medinat Israel. Po klęsce „tysiącletniej Rzeszy” rozpoczął się napływ – mimo przeszkód ze strony Wielkiej Brytanii – tych, którzy przeżyli Zagładę, ale nie potrafili żyć „na cmentarzu swego narodu”.
Opór części Palestyńczyków wobec władz mandatowych i protesty przeciw imigracji Żydów (w połowie lat trzydziestych starcia zbrojne przekształciły się w powstanie arabskie, z trudem stłumione), a z drugiej strony żądania Światowej Organizacji Syjonistycznej, by zwiększyć rozmiary aliji, skłoniły rząd brytyjski do poszukiwania kompromisu. Jedna z komisji powołanych do tego zaproponowała pod koniec lat trzydziestych podział Palestyny (przypomnijmy – już okrojonej o terytorium Transjordanii) na dwa państwa, arabskie i żydowskie. Projekt ten, na który nie wyrażali zgody działacze palestyńscy (część syjonistów postulowała jedno państwo dwóch narodów), wówczas nie został przyjęty. Wielka Brytania, osłabiona po II wojnie światowej, z tym większym trudem usiłowała zapewnić spokój w Palestynie. Nie pomagało stosowanie represji, nieraz brutalnych, przy czym policja i armia brytyjska miały przeciw sobie nie tylko Palestyńczyków, ale również radykalne ugrupowania żydowskie, wprawdzie niezbyt liczne, ale podejmujące umiejętnie działania sabotażowe, także terror.
22 lipca 1946 r. zamachowcy żydowscy wysadzili Hotel King David w Jerozolimie, w którym mieściły się brytyjskie biura. Urzędnik, którego uprzedzono o podłożonej bombie, zlekceważył informację i w rezultacie zginęło 91 osób. Radykałowie nie uznawali autorytetu Agencji Żydowskiej, która unikała zbyt ostrych konfliktów. Bezskuteczne okazały się negocjacje, gdyż politycy arabscy odrzucali projekt podziału kraju na dwa państwa, który, choć bez entuzjazmu, akceptowała większość działaczy żydowskich.
29 LISTOPADA 1947 R. ZGROMADZENIE OGÓLNE ONZ UCHWALIŁO REZOLUCJĘ, która przewidywała zakończenie mandatu brytyjskiego i utworzenie dwóch państw przy zachowaniu ich jedności gospodarczej i swobody dostępu do miejsc świętych (Jerozolima miała być strefą międzynarodową). Interesy mocarstw okazały się zbieżne, za rezolucją głosowały 33 państwa (w tym Polska), przeciwko było 13 państw. Brytyjczycy mieli opuścić Palestynę do 1 lutego 1948 r., jednak odmówili współpracy i ustalili datę na 15 maja.
W ciągu pół roku, które pozostało do tego terminu, Palestynę obejmowała stopniowo niewypowiedziana wojna domowa. Uchwała ONZ ustaliła wprawdzie granice (różniące się od obecnie istniejących), lecz utworzenie obu państw i zorganizowanie ich administracji zależało od zainteresowanych stron. Większość polityków żydowskich przyjęła rezolucję, choć radykałowie mieli nadzieję na późniejsze zmiany. Koła religijne żądały włączenia w skład państwa wszystkich miejscowości oraz ziem wymienianych w Biblii. Niezależnie od różnic, najważniejszym zadaniem stały się przygotowania do utworzenia państwa. Natomiast kraje arabskie i działacze palestyńscy przygotowywali się do walki. Deklaracja Ligi Arabskiej z grudnia 1947 r. stwierdzała: „Wobec tego, że (…) bramy prawa i sprawiedliwości zostały przed Arabami zamknięte – postanowili oni podjąć narzuconą im walkę i, jeśli Bóg tak będzie chciał, doprowadzić ją do pomyślnego końca”. (O wojnach – art. s. 83).
Półrocze między listopadową uchwałą ONZ a zakończeniem mandatu było wypełnione gorączkowymi przygotowaniami do proklamowania niepodległości. Trwały potajemne rozmowy dyplomatyczne, zapoczątkowane jeszcze przed uchwałą ONZ. Ważnym rozmówcą był król Transjordanii (od 1949 r. Jordanii) Abdullah, który miał ambicje zjednoczenia krajów arabskich, liczył na przyłączenie arabskiej części Palestyny do swego królestwa, które przecież powstało na części terytorium objętego mandatem, i chciał mieć dobre stosunki z przyszłym państwem żydowskim. Także niektórzy politycy egipscy brali pod uwagę ewentualność współpracy z państwem żydowskim, niepokoiły ich natomiast ambicje króla Transjordanii. Jeszcze inne były aspiracje Syrii.
Ważnym zadaniem było przygotowanie dokumentów stanowiących podstawę prawną przyszłego państwa oraz tymczasowych organów władzy. Brytyjczycy nie pozwolili na tworzenie instytucji przyszłego państwa, toteż powstawały one pod neutralnymi nazwami. Przyszły tymczasowy parlament zrodził się pod nazwą Rada Ludowa; weszli do niej także przedstawiciele religijno-konserwatywnej Agudat Israel, uważający syjonistyczny program za sprzeczny z wiarą (dopiero Mesjasz miał odrodzić Królestwo Izraela), komuniści i syjoniści-rewizjoniści, czyli radykalni działacze narodowi, postulujący budowę państwa w całej Palestynie. Powstał organ wykonawczy Rady (przyszły rząd), który przygotowywał się do zbierania podatków według dotychczasowych zasad, a także do druku pieniędzy i znaczków pocztowych.
15 MAJA 1948 R. PRZYPADAŁ NA SOBOTĘ. Proklamowanie niepodległości nastąpić musiało przed nastaniem szabatu, a więc w piątek, 14 maja. W tym dniu o godz. 16 Dawid Ben Gurion (urodzony w 1886 r. w Płońsku) odczytał Deklarację Niepodległości. Głosiła m.in.: „My, członkowie Rady Ludowej, reprezentujący lud żydowski Palestyny oraz światowy ruch syjonistyczny, zebraliśmy się dziś na uroczystym posiedzeniu w dniu ustania brytyjskiego mandatu dla Palestyny, na mocy naturalnych i historycznych praw ludu żydowskiego oraz uchwały Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Proklamujemy niniejszym utworzenie państwa żydowskiego w Palestynie, które nazywać się będzie Państwo Izrael (Medinat Israel)”. Tego samego dnia po południu nowe państwo zostało uznane de facto przez USA i ZSRR. 16 maja minister spraw zagranicznych Zygmunt Modzelewski powiadomił o dyplomatycznym uznaniu Izraela przez Polskę.
W drugiej połowie maja 1948 r. armie sąsiednich państw arabskich przekroczyły granice ustalone przez ONZ i rozwinęły się działania wojenne…
Może są gdzieś jakieś szacunki liczbowe, ale co to zmieni?
Pamiętam początek tej wojny. Miałem parę miesięcy do ukończenia 5 lat. Wstyd przyznać, ale pamiętam głównie „dowcipy” bazujące na rzekomo niskiej zdolności bojowej żołnierzy Izraela. Szybko się urwały, gdy życie pokazało coś całkiem odwrotnego.
Dzień dobry.
Z niemieckiego filmu dokumentalnego dot. powstania państwa Izrael zapamiętałam mocno podkreślane znaczenie niewpuszczenia przez Anglików w 1947 roku do portu w Hajfie statku m/s „Exodus” z ok. 4,5 tys. Żydów z Europy.
W marcu przyszłego roku kończy się ważność mojego paszportu. I mam niespodziankę: „Bóg, Honor, Ojczyzna” od 5. listopada 2018 w każdym paszporcie!!!
A co z niewierzącymi? Dostaniemy paszporty nansenowskie, jakieś „dokumenty podróży”, czy będą przymusowo ewangelizować pod rygorem niewydania?
JRK (23:18), calkowita prawda. Po podbiciu Jerozolimy byl jeszcze bunt Bar-Kochby, ktory przez okolo 3 lata panowal nad obszarem wzgorz judzkich. Dzialalnosc rabinacko-sadownicza, lub jej resztki, przeniosla sie jeszcze wczesniej do Jawne, a potem w rejon Galilei – Tzipori, Tyberiada; Miszna i potem Talmud tz Jerozolimski zostaly spisane w III i IV wieku. Drobne spolecznosci zydowskie byly rozproszone po miasteczkach i wsiach razem z innymi mieszkancami, z tym ze stopniowo przestawaly uzywac na codzien jezyka hebrajskiego.
Po Rzymie i Bizancjum i krotkim podbojem perskim nastal kalifat arabski (podczas ktorego Zydom pozwolono znow osiedlac sie w Jerozolimie), potem Krzyzowcy (zly okres dla Zydow), nastepnie Mamlukowie (muzulmanie lecz nie Arabowie), wreszcie od poczatku XVI w. imperium osmanskie.
Male fale imigracji Zydow z Europy byly w roznych okresach – troche dotarlo wraz z Krzyzowcami (lub na statkach ktore za ich panowania tu docieraly), potem po epidemii czarnej ospy i pogromach z nia zwiazanych, nastepnie kilka fal z polwyspu iberyjskiego pod koniec XIV i XV w. i pozniej. Oprocz tego przez caly czas przyjezdzali ludzie z roznych prywatnych powodow.
Z okresu imperium osmanskiego sa dosc dokladne dane administracyjno-podatkowe (ile rodzin i jakich w kazdym osiedlu). “Stare” zydowskie grupki – po kilka lub kilkadziesiat rodzin – zamieszkiwaly mieszane osiedla i wsi, takze miasta, na codzien mowili po arabsku. Oprocz tego byly gminy “imigrantow”, kazda zachowujaca nazwe, jezyk i nawyki, te koncentrowaly sie w miastach, duzo w Cfacie (Sefad), troche w Jerozolimie.
Od upadku Judy caly ten obszar byl czescia duzych imperiow, przewaznie wewnatrz jednostek administracyjnych z osrodkiem w Syrii; spoleczenstwo bylo mieszane poniewaz byly ciagle migracje wewnatrz tych imperiow, ale glownie muzulmanskie. Imperia muzulmanskie, z powodu szybkiego rozrostu kalifatu, maja dluga tradycje tolerowania grup innowiercow na swoich terenach – jest dla nich specyficzny termin i specjalny podatek (w zalozeniu majacy naklonic ich do przejscia na Islam).
Imigracja zydowska w XIX i XX w. byla oczywiscie zupelnie inna – o wiele liczniejsza, calkiem inny swiatopoglad, inne cele.
Po I wojnie i upadku imperium osmanskiego caly ten rejon, nigdy nie okreslony jako specyficzny kraj nalezacy do okreslonej grupy, byl z politycznego punktu widzenia ziemia niczyja – zwyciezcy dzielili ziemie imperium i wyznaczali nowe kraje, jak Jordania i Irak. Na dodatek byl stosunkowo luzno zaludniony (ekstensywne rolnictwo). Laczac to z sytuacja Zydow w Europie i faktem ze w porownaniu z innymi, dosc egzotycznymi pomyslami jak Uganda czy Madagaskar, bylo to miejsce z ktorym Zydzi byli naprawde zwiazani kulturowo, oraz juz istniejacym ruchem syjonistycznym, jest zupelnie naturalne ze tu powstal Izrael.
(przepraszam za dlugosc)
Mar-Jo, na pocieszenie – na kazdym banknocie dolarowym jest napisane In God We Trust, jakos mu to nie przeszkadza 🙂
No to zaglosowalem:
https://photos.app.goo.gl/Po9VLWuZHCcB1GTs9
A teraz wszystko w rekach sw. Gerry’ego (Mandera).
Lisku, mnie napis na banknocie dolarowym nie przeszkadza. Uwiera mnie natomiast fakt, że owo polskie paszportowe hasło zawłaszczyli lata temu ludzie spod znaku ONR, Młodzieży Wszechpolskiej, itp. „patryjoci”. I to właśnie z nimi to hasło jest kojarzone. Będę zmuszona okazywać paszport w rękawiczkach?
Rozumiem Cie, Mar-Jo, tez bym sie z tym bardzo zle czula.
(Jeszcze w co do poprzedniego: wlasciwie nie jestem pewna czy mozna dowiesc ze owi zarabizowani Zydzi zyli na tym terenie bez przerwy, czy byly to np rodziny ktore wrocily tu wczesnie z krajow arabskich, choc nie bardzo widze powod dla ktorego nie mialo by tak byc. Jest chyba tylko jedna rodzina ktora potrafi udokumentowac ze mieszkala przez caly czas w tym samym miejscu. Nie interesowalam sie tym specjalnie, bo wlasciwie to nie jest az tak istotne. I tak nie wierze w Prawo Historyczne Do).
Jakbys ktos chcial dobry przyklad, jak sie ustawia wybory (gerrymandering) w kraju przodujacej demokracji, to tutaj przyklad z mojego podworka:
https://photos.app.goo.gl/i22GAwcnY2xW7TWk7
Na czerwono zaznaczony jest moj okreg wyborczy. Jego granice na ogol pokrywaja sie z granicami hrabstw (counties) z jednym specjalnym wyjatkiem dokladnie posrodku: ten maly wystajacy na polnoc czerwony pipek, ktory oznaczylem kolkiem, to pomysl Republikanow, aby obezwladnic stolice stanu, ktora tradycyjnie glosuje na Demokratow. Nasze glosy sa w ten sposob dolaczane do glosow w sasiadujacych hrabstwach, w ktorych jest wiele baz wojskowych (a wojskowi jak glosuja, wiadomo) albo super-religijnych baptystow, ktorzy glosuja jak im pastor przykaze, a poza tym Demokraci im zabiora bron palna.
Nic to, dzisiaj przysiaglem sobie nie sledzic mediow i zadnych exit polls, a jutro zobaczymy, czy obudzimy sie w kolejnej demokracji nieliberalnej (demokraturze, czy miekkiej autokracji, jak tam zwac system a la Orban).
(do V w napewno sa, potem kalifat im pozwala wiec znowu sa, za krzyzowcow sa – nawet opisana grupa w Jerozolimie, za Mamelukow sa i w Jerozolimie maja wlasnych przedstawicieli, za osmanczykow sa, co by nie bylo jest continuum, wiec nie ulegam tu zadnej narodowej propagandzie, choc liczby bardzo male. OK, juz dosyc 🙂 )
Akurat Ciebie, Lisku, o narodowa propagande nikt tu chyba podejrzewac nie moze.
JRK, rozumiem o co chodzi, ale nie jestem pewna ze rozumiem zdjecie. Zaznaczony na czerwono okreg to ten z bazami wojskowymi i baptystami, a pipek to stolica ktora powinna nalezec do okregu bialego glosujacego na demokratow?
Tak czy inaczej, trzymam kciuki.
JRK, jest wiele spraw ktorych z czasem musze sie uczyc od nowa, sprawdzajac z jakich zrodel pochodzi to co mi sie zdaje ze wiem. Od czasow szkolnych wiele sie w przeszlosci zmienilo 🙂
Mar-Jo, my też lada moment bogoojczyźniani.
Z dedykacją dla jrk. Fake it till you make it.
jrk, pociesz się, że Pis na takich zabiegach niewiele ugrał, może i Wam się poszczęści.
@Lisek: co do mapy, to czerwone sa hrabstwa z wojskiem i baptystami, ktore zawsze glosowaly na Republikanow. Hrabstwa na polnoc od nich tworzyly inny okreg wyborczy, a poniewaz stolica jest w calym tym slabo zaludnionym regionie zdecydowanie najwiekszym skupiskiem ludnosci, okreg ten glosowal na Demokratow. Tworzac sztuczny czerwony pipek spowodowano, ze oba okregi glosuja teraz na Republikanow.
Znalem osobiscie kobiete (Demokratke), ktora byla wybrana do Kongresu z tego polnocnego okregu przed restrukturyzacja. Niestety, byla nia tylko jedna dwuletnia kadencje. Po zmianach nie probowala nawet kandydowac; wynik byl tak oczywisty. W obecnych wyborach starala sie o nominacje na demokratyczna kandydatke na gubernatora stanu, ale przegrala prawybory, wiec jej kariera polityczna chyba sie na tym skonczy. Nie mam osobiscie zdania, czy to dobrze czy nie, ale moim zdaniem mialaby szanse w dzisiejszych wyborach, podczas gdy jej czarnoskory demokratyczny konkurent w tym ciagle rasistowskim stanie szans nie ma (chetnie jutro odszczekam, gdyby…).
@lisek, to nie jest pocieszenie. Napis na banknocie to oświadczenie o tym, w co wierzą pieniądze, a na paszporcie o tym, w co ja rzekomo powinieniem wierzyć. Z „ojczyzną” mógłbym się pogodzić, jeśli mi wyjaśnią jak mój białorusko-litweski zakątek ma się do dzisiejszego rozumienia „ojczyzny” (a żyłem w Szczecinie, Zielonej Górze, we Wrocławiu i w Wałbrzychu), ale „honor” zdecydowanie wolałbym zastąpić „uczciwością” albo „zdrowym rozsądkiem”. Boga zdecydowanie mogą zachować na własny użytek.
Boga dorzucił prezydent Raczkiewicz w 1943. Przedtem, przez cały okres II Rzeczpospolitej, było bezbożnie, zaledwie Honor i Ojczyzna.
Andsolu, w obu wypadkach chodzi o wiare przelozonego drukarza.
Owszem, z tej trojcy mnie tez honor najbardziej razi, ale sprawdzilam w wikipedii, i tam pisze ze „Dominujący kanon interpretacji dewizy [B-H-O], to Ojczyźnie wszystko, prócz miłości Boga najwyższego i Honoru”. Wiec jesli akurat honor jest tym czego ojczyznie sie nie przyznaje automatycznie lecz po namysle, jest o czym mowic 🙂
Witam nowego gościa 🙂
My też witamy. 🙂
Tutaj dowód, napis na budynku (obecnej) Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Ja chwilowo o czymś innym, pamietasz, Babilasie, jak pisałam kiedyś o potworach, które wygryzały mi dziury w Clematisie, a Ty kazałeś mi wyrzucić wszystko łącznie z ziemią.
Teraz, po tym artykule, widzę, że źle rozpoznałam przeciwnika.
On ci jest http://wyborcza.pl/7,75400,24132704,wielki-pluskwiak-z-ameryki-wlazi-nam-do-domow-aby-przezimowac.html
Gdzieś od połowy lata toczyłam z nim wojnę na balkonie i ścianach budynku, wypadałam na balkon kilkanaście razy dzienne i uważnie oglądałam ściany i wszystkie miejsca. Najczęściej udawało mi się unicztożit gadziny, ale wystarczyły niedość zamknięte drzwi balkonowe, żeby zobaczyć je w mieszkaniu.
Jeżeli ktokolwiek mnie obserwował, to ani chybi doszedł do wniosku, że zwariowałam.
Teraz już wiem, kto zacz i co Ty na to?
Ciekawe, czy ktoś z Was zauważył je.
Piszą, że wielki. Nie jest wielki, ale całkiem spory jakieś 1,5-2 cm, niektóre bardziej dorodne i faktycznie grzeją się na ścianach w słońcu w chłodniejsze dni. Wtedy można ten tego…
Ausländer raus.
Cóż, Siódemko, ja to tylko mogę słowami naszego wieszcza, Kazimierza Grześkowiaka, skomentować:
Roboki som pzelewijako łozmaite. Łozmaicie sie wabiom.
Łozmaicie dokucajom. […]
Te roboki, to łone som niepselicone, no niepselicone. Tak w powietsu
toto loto, na liściach siedzi, pod ziemio podgryzo, w nocy cłowiekowi
do łózka włazi, w ucho sie wkrynco. No, to je punie stwozone na ludzkie
łutrapienie i ludzko pokutę. Zeby cłowiek juz tu, za zycia na ziemi za
swoje grzychy łodcierpioł, czyśca łuniknoł i zeby go potem nigdy nic nie
gryzło, no i zeby sie juz nigdy drapać nie potsebowoł.
Amen!
Straszne Niebios są wyroki!
Straszne, straszne są roboki!
A na poważnie, to o wtykach nawet nie słyszałem. Coraz to nowsze roboki wymyślają. Pamiętam, że po objawach diagnozowałem opuchlaki (które faktycznie żerują nocą, a w dzień chowają się do gleby).
PA 😆
Opuchlaki też so rozmaite, niektóre podobne do tego.
Roboki, to roboki.
A czy on na końcu nie śpiewał, że najgorsze są proroki?
Ausländer, czy krajowy, precz od mojego ogródka.
Każdy dostanie po głowie.
W wersji zachowanej dla potomności były wymienione „kuna, asica i gacopyrz” tylko.
Bóg, honor, Ojczyzna. Nikomu nie powinno przeszkadzać. Każdy ma jakąś ojczyznę, jakiś rodzaj honoru i jakiegoś Boga czyli coś, co dla niego uosabia największą wartość – np. mamona. Jednak całkowicie się zgadzam, że zawłaszczenie tego hasła przez narodowców całkowicie je dyskwalifikuje jako motto na jakimkolwiek sztandarze, za którym można iść.
Historia państwa Izrael to coś pasjonującego i nie do ogarnięcia przez kogoś, kto nie wie tak dużo, żeby wszystko zrozumieć. Dla mnie jest to sprawa pasjonująca. Za pierwszym pobytem zwiedzałem głównie Ziemię Świętą według rozumienia chrześcijańskiego, za drugim to nie wystarczało. Zichron Ja’akov, Safed, Masada. Nadal czuję duży niedosyt.
Panie Stanisławie, Boga w moim rozumieniu świata nie ma. Więc proszę mi go w brzuch nie wmawiać. Ani w paszporty nie wpisywać. Ja Pana na ateizm nie nawracam. To jest przecież prywatna sprawa.
Z komentarza Piotra Osęki:
Myślałem najpierw, że to fake. Niezbyt śmieszny żart krążący po Internecie. Ale nie: w nowych paszportach, obok zdjęcia, Polacy będą naprawdę mieli wbite „Bóg, Honor, Ojczyzna”.
Podobno chodzi o upamiętnienie 100-lecia niepodległości, jednak sens tego zabiegu wydaje się dość przewrotny. Wydrukowane (i to podwójnie) hasło należy przecież do symboliki wojskowej. Rozumiem, żeby umieszczać je na pułkowym sztandarze, ale na paszporcie? Czyżby PiS szykował się do jakieś wojny, w której uczestniczyć będą musieli wszyscy jadący za granicę?
Być może właśnie o to chodzi – o POKAZANIE ŚWIATU. Nie jest tajemnicą, że PiS ma na tym punkcie bzika: chce, żeby naszą historię dostrzegli, docenili, podziwiali. Najlepiej ci, którymi skądinąd najbardziej pogardza, a więc Zachód. Teraz każdy obywatel wsiadający do samolotu stanie się emisariuszem partyjnej propagandy i chcąc nie chcąc będzie musiał celnikom, policjantom i pogranicznikom całego świata podtykać pod nos owoce nacjonalistycznej fiksacji swojego rządu.
Przypuszczam zresztą, że raczej nie chcąc – to nie elektorat PiSu najczęściej jeździ za granicę. Nowym paszport będzie zatem swego rodzaju zemstą na liberalnych wyborcach: „chcecie sobie podróżować, to musicie klęknąć przed naszym ołtarzem”. Skądinąd na podobnym założeniu opierała się polityka paszportowa PRL, chociaż nawet wtedy nikt nie wpadł na pomysł, żeby drukować obywatelom w dokumentach „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się”.
Projekt nowych paszportów jest bezsensowny jeszcze w innym wymiarze. Użyta w nim dewiza została ukuta w czasach klęski i rozpaczy. Adam Michnik pisał kiedyś, że hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna” jednoczy naród tylko w czasach jego słabości i podeptania, inaczej staje się „akcesem do zbiorowego konformizmu”. A przecież Polska ma być dzisiaj potężna jak nigdy.
Wygląda na to, że władza rozumie z patriotycznych haseł dokładnie tyle, co oenerowcy skandujący je na melodie stadionowych przyśpiewek. Czyli niewiele. Kolejny dowód, że okrzyczana polityka historyczna zawsze kończy się tak samo: bogoojczyźnianym monidłem naćkanym na środku tak, żeby nie dało się ominąć go wzrokiem.
Na szczęście mój paszport jest jeszcze ważny 9 lat.
„Śmierć wrogom Ojczyzny” byłoby bardziej na czasie.
Bóg, honor, Ojczyzna. Nikomu nie powinno przeszkadzać. Każdy ma jakąś ojczyznę, jakiś rodzaj honoru i jakiegoś Boga czyli coś, co dla niego uosabia największą wartość – np. mamona.
Czy naprawdę było by dla Ciebie bardzo trudne wstrzymanie się od wciskania przekonań o bardzo wątpliwej wartości? Wykorzystujesz to, że towarzystwo jest tu pokojowo usposobione i często wytrzymuje w milczeniu spore banialuki. Naprawdę Leptoglossus occidentalis robi przyjemniejsze wrażenie.
W nowym paszporcie beda takze portrety, m.i. Romana Dmowskiego.
Tłumom walącym do kin na „Kler” wbije się „Boga, Honor, Ojczyznę”. Niech im się nie wydaje.
Dzień dobry 🙂
kawa
Jagodo, komentarz Adama Wajraka:
Zazdroszczę Nurii jej hiszpańskiego paszportu, a może raczej tego co w nim jest. Zamiast nadętych haseł i postaci z przeszłości są tam ryciny z wędrującymi zwierzętami i mapy z trasami ich wędrówek. Są tam wieloryby, ptaki, motyle, antylopy. Człowiek z takim paszportem nie czuje się lepszy od innych, bardziej honorowy, bardziej bogobojny i wybrany oraz namaszczony tylko wie, że żyje na planecie po której wędruje nie tylko on.
I tak sobie kiedyś marzyłem że w polskim paszporcie będzie żubr, wilk, bóbr, trójpalczak, koszatka, sóweczka i ryś. I szczerze mówiąc gdy ktoś z zagranicy by chciał pogadać o paszportach (znacie to: pokaż mi swój paszport a ja ci pokażę swój), znacznie łatwiej byłoby mi opowiedzieć o tym żubrze, zamiast tłumaczyć skomplikowane i nie zawsze fajne ścieżki Romana Dmowskiego).
I jeszcze o tych nieszczęsnych paszportach.
Raz toporem, raz po plasterku…
a u mnie dalej wrzesniowa jesien 🙂
brykam
wczoraj bylem sluchaczem, a gosciem pan Sierakowski. na zywo z dobrym prowadzacym duzo lepszy niz w telewizji. a co zrobimy z PiS jak wygramy wybory?, pytanie z sali. z PiS nic, ale niektorych politykow (tych lamiacych prawo) wsadzimy do wiezienia! i to brzmi obiecujaco.
w Tereny Zielone fik fikaneczko
Demokraci odzyskali Izbę Reprezentantów, będą mogli blokować Trumpa.
A u nas:
Prokurator, który nie widział podstaw do oskarżenia prof. Grossa i umarzał śledztwo, właśnie je stracił. Ma być też zdegradowany.
Nowo utworzona Izba Dyscyplinarna w SN przesłuchuje sędziów.
W innych sprawach:
Kto ma konto na Flickru, będzie je miał skasowane po nowym roku, jeżeli nie zapłaci 50 $.
A ja dostałam list łamaną polszczyzną, że mam wirusa, który zablokuje mój komputer, jeżeli nie wpłacę określonej kwoty.
Kopiuję istotne dane, ale nie systemowe i może sobie blokować, jeżeli to prawda. Avast niczego nie widzi.
re: flickr
Przestraszony przez Siódemkę pobiegłem poczytać, o co chodzi (o pieniądze, jak zwykle).
Darmowe konta będą ograniczone do tysiąca zdjęć (lub filmików). Jak kto ma więcej, musi zapłacić (albo pogodzić się z tym, że nadmiar zniknie). Jak zapłaci do końca listopada to ma 30% zniżki (na pierwszy rok, bo opłata jest coroczna). Jak nie zapłaci, to mu 8 lutego 2019 nadmiarowe zdjęcia znikną, zaczynając od najstarszych.
Oczywiście – przykrość i ból. Ale z drugiej strony, skoro płacę za dodatkową przestrzeń na iSpot Drive oraz Google Drive (podobne rozwiązania przestrzeni w chmurze ma też i dropbox i Amazon), to trudno było oczekiwać, że flickr zostanie na zawsze darmowy.
Powierzając swoje zdjęcia Picasie, czy Flickrowi wystawiam się na cudzą wolę, co się z nimi stanie.
Zastanawiam się, czy istnieje jakaś alternatywa.
O ile absurdalnosc i patos hasla B-H-O w kontekscie paszportowym dystansuja mnie od takiego nadruku na tyle ze moge sie z tego smiac, portret Dmowskiego jest dla mnie powaznym problemem. Polski Zyd lub Rom zmuszeni legitymowac sie ta twarza? Nie wiem jak mozna to przelknac.
Lisku, może nie będą długo istnieć te wzory.
A ja już nie zastanawiam się, wybrałam na Flickru opcję opłat miesięcznych, chociaż nikt nie ogląda moich zdjęć i nie chce mi się ich umieszczać, ale może zacznę.
To jeszcze komentarz Kuby Chabika do „afery B-H-O”:
„Moja banieczka ekscytuje się „Bogiem” w paszporcie, a ja mam znacznie większy problem z „Honorem”. Uważam koncepcję honoru za idiotyczną, ahistoryczną. Państwa nie mają „honoru”, mają interesy. Bez wątpienia, w II Wojnie Światowej państwa, które straciły honor (Czechosłowacja, Wielka Brytania, Włochy, Szwecja) wyszły na tym dużo lepiej niż takie jak Polska, które honor zachowały, za to straciły znaczną część terytorium i kilkadziesiąt procent obywateli. W imię „honoru” ponosiliśmy najstraszniejsze ofiary. Jeżeli czegoś mam uczyć moje dzieci, to że najważniejsze są interesy i fizyczne przetrwanie, a nie żaden durny „honor”.
Nieco mniejszy, choć nadal spory, problem mam ze słowem „Ojczyzna”. Winien temu oczywiście głównie Gombrowicz i jego koncepcja „Synczyzny”. Polska jest już dziś domem dla półtora miliona imigrantów. Więc jak „Ojczyźnie” (rozumianej jako miejsce urodzenia) przeciwstawiłbym pojęcie bardziej ogólne, „Wspólnotę”. Zarówno tę małą, jak gmina czy wspólnota mieszkaniowa, jak i te duże – Unię Europejską oraz całą ludzkość i naszą planetę, a zwłaszcza jej środowisko naturalne. Bo wiele z tego, co musimy zrobić w nadchodzących latach, dotyczy właśnie jej dobra.
Brakuje mi wreszcie „dobrobytu”, kategorii nie tylko ekonomicznej, co wspólnotowej. Dbałości o to, żeby w kraju działo się dobrze. Żeby ludzi byli zdrowi, żeby mieli okazję korzystać z usług, które państwo i inne wspólnoty zapewniają, żeby był dostatek i dobrostan. Choć oczywiście zdrowa, wydajna gospodarka powinna być celem i owocem działania każdego Polaka.
I ostanie czego mi brakuje to „odpowiedzialność”, pojęcia związanego z dobrem wspólnym, za które wszyscy jednakowo jesteśmy odpowiedzialni. W wymiarze mikro (odpowiedzialność za własne czyny), jak i w wymiarze makro (odpowiedzialność za innych ludzi).
„Bóg” mi akurat nie przeszkadza, ale rozumiem, że wielu Polaków jest ateistami i i agnostykami i nie mam najmniejszego problemu z tym, żeby w imię ich uczuć z tego członu zrezygnować.
Więc dla mnie na paszporcie zamiast „Bóg-Honor-Ojczyzna” powinno znaleźć się „Wspólnota-Odpowiedzialność-Dobrobyt”. Takim paszportem legitymowałbym się z dumą.”
Wyniki wyborow amerykanskich zadziwiajaco zblizone do tych ostatnich w Polsce: obie strony moga opiewac zwyciestwo. Republikanie, bo zwiekszyli swa przewage w Senacie. Demokraci, bo odzyskali Izbe Reprezentantow. To ostatnie jednak powoduje, ze odetchnalem (i wielu innych tez), ze do demokracji nieliberanej jednak jeszcze nie idziemy, bo naprawde sie na to zanosilo. Przynajmniej jest jakis „check & balance”. Na podworku lokalnym za to zgodnie z przewidywaniami: wszyscy moi kandydaci przepadli, w tym czarnoskory kandydat na gubernatora. Ale jest taka jaskolka, ktora moze uczyni wiosne za 2-4 lata: przeszla poprawka nr 4 do konstytucji stanowej, przywracajaca automatycznie po uplywie kary prawa wyborcze osobom skazanym wyrokami sadowymi. Zwazywszy, ze tutaj naprawde nietrudno zarobic wyrok, zwlaszcza jak jest sie biednym albo ma sie ciemna skore, dotyczy to ok. 1,4 mln ludzi dotychczas takich praw pozbawionych. Nawet jak w nastepnych wyborach zaglosuje polowa z nich, to bedzie dobre pol miliona potencjalnych wyborcow demokratycznych.
Hura!!! Pani prezydent zakazała marszu w Warszawie!
Nihil novi sub sole, to już było bodaj dwa lata temu – zaraz wojewoda w trybie nadzoru uchyli decyzję prezydenta.
Podobno nie może, muszą się w ciągu 24 godzin odwołać do sądu.
Ano tak, nie doczytałem, zmieniły się przepisy (nieszczęsne prawo o zgromadzeniach cyklicznych). Choć z drugiej strony chciałbym zobaczyć jak (cytując klasyka) „PiS ślizga się w stulecie niepodległości we własnych fekaliach”.
Nie podoba mi się decyzja HGW, podobnie jak Żuka w Lublinie.
Mam nadzieję, że sąd tę decyzję uchyli. Nie wolno ograniczać praw obywatelskich nikomu. Szczególnie nie powinni tego robić, którzy upominają się o przestrzeganie prawa.
„Ślizganie się”, o czym wspomniał Babilas, też nie od rzeczy.
Jagodo, to są faszyści!
Siódemeczko, z tego co słyszałam, to już nieaktualne. D..uś organizuje wielki marsz w W-wie. Znaczy, nie pojedzie do Nowego Sącza? Tam chyba obiecał być.
Jagodo, mam jedno pytanie; z jakiej racji mieszkańcy W-wy mają ponosić koszty sprzątania, remontowania ulic, budynków zniszczonych przez hordę pijanych, nabuzowanych faszystów? Wszelkie naprawy, po przejściu tej bandy, pokrywa budżet W-wy.
Jagodo, jeszcze jedno; czy wszystkim, wszystko wolno? Pierwsze słyszę.
Faktem jest, że była okazja przed wielu laty, tę zarazę zdusić w zarodku i wg mnie, to pięknoduchowskie myślenie (raczej zaniechanie działań) teraz się mści.
Przypominam, że Republika Weimarska to nawet wsadziła Hitlera do więzienia. W roku tysiąc dziewięćset dwudziestym czwartym. Efekty dalsze jakie były – każdy widzi.
Szara myszko, w porządku, niech organizują i biorą za to odpowiedzialność, a nie rozjeżdżają się po kraju i udają, że ich nie ma i nie mają z tym nic wspólnego.
Na dobranoc coś z mojego miasta:
https://24kurier.pl/media/5335306/27c6a9b3-e25f-49ca-86cf-9d0611a3104d.jpg
Babilasie, przecież to wiem i uważam, że zajęli się sprawą od głupiej strony, trzeba było zająć się najpierw (i to dużo wcześniej) tą garstką wyznawców, na samym dole. Gdyby „wyznawcom” się nie opłaciło, to by w to nie wchodzili.
Natomiast dokładnie i precyzyjnie sprawdzać finansowanie „wierchuszki”.
Ten schemat jakoś w historii zawsze działał i był jedynym skutecznym środkiem – oczywiście nie zawsze w dobrej sprawie.
Mnie też nie satysfakcjonuje zostanie na zgliszczach z poczuciem wyższości moralnej.
Zresztą nie chodzi o moją satysfakcję, tylko o śmiertelnie poważną przyszłość Europy i naszą.
Mojej przyszłości już niewiele, ale jest trochę ludzi młodszych ode mnie, w tym moje dzieci, które też wielkodusznie i pryncypialnie bronią prawa do demonstracji dla wszystkich.
Tak jak myszka, uważam to za pięknoduchostwo i groźną naiwność.
Tutaj Wojciech Maziarski przedstawia swój pogląd na marszu zakazywanie (chyba nie paywallowane).
Wrocławski zakaz wydany przez Dutkiewicza wydaje się dobrze umotywowany:
Decyzję o nie wydaniu na niego zgody podjął we wtorek wciąż urzędujący prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Jak czytamy w uzasadnieniu decyzji: „W dniu 29 października 2018 r. organ gminy, mając na uwadze organizowane wcześniej przez Pana [tu nazwisko organizatora – przyp. red.] zgromadzenia oraz zgromadzeń, w których Pan [tu nazwisko organizatora] brał czynny udział zwrócił się do Komendanta Miejskiego Policji z prośbą o opis zagrożeń, które wystąpiły podczas wcześniejszych zgromadzeń, informację, czy w trakcie zgromadzeń dochodziło do naruszenia obowiązującego prawa, analizę zagrożeń, które mogą wystąpić podczas planowanego zgromadzenia”.
Wróciłem z ogrodu rzeczywiście. Świat fikcji coraz potężniejszy. Począwszy od porannej kawy.
I co w ogrodzie, Irku? U mnie już tylko jesienne krokusy, jakieś spóźnione róże i dużo grabienia liści na kompost.
„Wszystko wskazuje na to, że w podziękowaniu za poparcie w kampanii wyborczej przez proboszcza parafii Zmartwychwstania Pańskiego w Białymstoku nowo wybrany białostocki radny PiS przekazał 30 tysięcy złotych. Proboszcz parafii nie kryje: – Uznałem, że to jest dobry kandydat. To jest jego ofiara. Kościół utrzymuje się z ofiar.”
Miedziane czoła i kompletny brak wstydu.
Dopóki kler będzie miał do powiedzenia na kogo głosować, nie będzie możliwa demokracja.
http://bialystok.wyborcza.pl/bialystok/7,35241,24139796,bialystok-po-wyborach-samorzadowych-ofiara-radnego-elekta.html
Babilasie , kwitną spóźnione liliowce, rudbekie, powtarza mahonia, zaczyna oczar, oczywiście pojedyncze dzwonki,róże,nie wspomnę o wrzosach i ciemiernikach w blokach startowych … no i żagnice sine składają jaja do oczka wodnego. Dużo by pisać, ale nie chcę zanudzać.
Pisz, proszę. Zawsze będzie jakaś dystrakcja, bo tydzień zapowiada się nam ciężki.
Tu bohaterka składająca jaja https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1887523364695994&set=a.327384677376545&type=3&theater
Wiem, że to są faszyści, naziole. Ale trzeba się z nimi rozprawić zgodnie z prawem.
A tydzień rzeczywiście ciężki. Zamknięte ronda i ulice. Posłanka Kruk zarządza uruchomieniem Masztu Niepodległości w Lublinie 😯
W czerwcu 2015 PO pospieszyło się i wybrało na zapas dwóch sędziów do TK. PiS miał pretekst do zaorania TK. Wiem, że i tak by zaorał, ale nie miałby tak poręcznej wymówki do machania nią suwerenowi przed oczami. Nie należy mu dawać pretekstu. Jeżeli się chce, żeby prawo było przestrzegane, to trzeba je samemu przestrzegać.
Tu jeszcze komentarz do najnowszych zakrętów w sprawie marszu pochodzący z mojego bąbelka internetowego (Marcin Kulinicz):
—
Cała sprawa wokół tego marszu wygląda dla mnie na historię, w której HGW uratowała twarz rządu i prezydenta (mogą zorganizować imprezę z okazji 100 lecia niepodległości bez proszenia się u narodowców), a oni z kolei – uratowali jej twarz (bo prewencyjny zakaz marszu z powodu tego, że potencjalnie obawiamy się nieładnych haseł i zachowań, niezależnie od tego jak obrzydliwe by były, raczej jest nie do obronienia).
Teraz – mam nadzieję – rząd i prezydent staną na wysokości zadania by zorganizować przaśny (poczty sztandarowe, jakieś oddziały, rekonstruktorzy, Pierwsza Brygada z głośników itp.), ale własny marsz, zapraszając wszystkich „ponad podziałami”. Oczywiście będą tacy (oby), co przypilnują, by nie było tam żadnej faszystowskiej, rasistowskiej, ksenofobicznej akcji w rodzaju hajlowania ani takich w treści transparentów. I będzie bezpiecznie, a nawet może być całkiem radośnie.
Narodowcy odwołają się do sądu, a ten orzeknie (oby), że sprawa jest bezprzedmiotowa, gdyż zaistniały uroczystości państwowe, które czynią bezzasadnym rozpatrywanie uchylenia decyzji HGW. Bo mimo ogromnej niezgodny z mojej strony na hasła i zachowania, które się pojawiały na marszu, mam wrażenie, że prewencyjny zakaz nie jest zgodny z prawem, w tym z konstytucją…
HGW i jej otoczenie z ratusza odetchnie, bo nie będą mieli (a) odpowiedzialności za zgodę na marsz o przesłance rasistowskiej i ksenofobicznej (b) upokorzenia przed sądem.
I mam nadzieję, że ta akcja doprowadzi do „nacjonalizacji marszu nacjonalistów” – czyli wyjęcia tego wydarzenia spod kontroli ekstremistów. Oby.
—
Katolickigłoswtwoimdomu nadaje:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,24140521,ojciec-rydzyk-o-zakazie-marszu-niepodleglosci-zaborcy-tak.html#s=BoxMMtImg2
A tymczasem…
@babilas, ktory pisze:
„Przypominam, że Republika Weimarska to nawet wsadziła Hitlera do więzienia. W roku tysiąc dziewięćset dwudziestym czwartym. Efekty dalsze jakie były – każdy widzi.”
Zwiazek przyczynowo-skutkowy miedzy wsadzeniem H. do pudla w 1924 za wywolanie nieudanego puczu, a nominowaniem go na kanclerza w 1933 jest raczej luzny. Pewnie, ze dodalo mu to renomy wsrod akolitow, ale nie wystarczyloby do zostania kanclerzem, gdyby niemiecka konserwa reprezentowana przez Hindenburga nie uznala, ze to pozyteczny idiota, ktory sie przyda i skonczy wreszcie z ta farsa zwana Republika Weimarska.
Ja tylko chciałem wykazać, że a) się nie zresocjalizował; b) nie ujęło mu to popularności, a wręcz przeciwnie
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/sondaz-ibris-dla-rz-polacy-nie-chca-isc-z-narodowcami/kck6ccd
HGW niczego im nie uratowała. Chcący lub nie zmusiła do kolejnej wolty.
Po fiasku zapraszania wszystkich, do towarzystwa zostali im tylko narodowcy. Zaproszenia nieaktualne, ogony pod siebie i rejterada gdzieś w Polskę, żeby nas przy tym nie było.
Teraz powrót i klecenie na wariackich papierach czegoś, co może się odbyć albo i nie odbyć, bo ewentualny sąd, no i przecież znowu mogą zwiać, bo raz już zwiali.
Mam wrażenie, że zarządzanie chaosem zaczyna przerastać Najjaśniejszego Pana.
Być tak może, haneczko. Dziś przeczytałem w swoim bąbelku coś takiego:
—
Stawiam dolary przeciwko orzechom, że dzisiaj sąd uchyli postanowienie Gronkiewicz-Waltz i w tym samym miejscu i w tym samym czasie będą dwa marsze, narodowców oraz prezydencki. Jeśli nie trzeci, Obywateli RP. A na dodatek nie będzie policjantów, których dopadła „psia grypa”. Podobno ma być wojsko. Jak sobie pomyślę, jakie przygotowanie (oraz jaką ochotę) ma wojsko, żeby uśmierzać demonstracje, to robi mi się słabo. A zresztą – czy są uchyli czy nie uchyli, narodowcy i tak przyjdą.
Oczyma wyobraźni widzę, jak na oficjalny marsz prezydencki przyszła garstka osób, głównie urzędnicy i oficjele, naprzeciw stanęli napakowani testosteronem, ubrani w kominiarki nacjonaliści z miast, miasteczek oraz z zagranicy. I zaczyna się palenie rac, wyzwiska, rzucanie Bóg-wie-czego i ci oficjalni w końcu rejterują transporterem opancerzonym. Przy akompaniamencie wystrzałów z petard, broni gładkolufowej oraz bruku uderzającego o tarcze i pancerze.
Dobrze że sklepy są czynne w sobotę, kupię dużo popcornu. Ale w sumie to jest mi bardzo smutno
Jest jeszcze WOT i policja węgierskich bratanków…
Mnie też jest smutno, bardzo smutno.
W poniedziałek mam wizytę w przychodni. Ważną. Nie mam pojęcia, czy termin jest aktualny. Nie można się dodzwonić. Na stronie brak informacji. Mają tam pewnie piekło.
Wczoraj profesor Rychard powiedział w FpF, że HGW
obudziła państwo.
Przychodnie mają podobno pracować, ale nikt nie przewidział dla nich dodatkowego wynagrodzenia, które im się należy z powodu pracy w dniu wolnym.
Całkiem jak za pierwszej komuny.
„Podobno” robi wielką różnicę. Dla wielu znacznie większą niż dla mnie.
Wczoraj wracając z delegacji do Słupska widziałem sytuację po zderzeniu 2 samochodów osobowych. Na miejscu była straż pożarna i żandarmeria zastępująca policję. Po mniej więcej dziesięciu minutach minąłem się z samochodem osobowym ŻW z sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi, za którymi podążała, także na sygnałach, potężna laweta wojskowa jak do przewozu czołgów. Widać, że ŻW zastępując PP stara się stanąć na wysokości zadania, a może jeszcze wyżej. Ciekaw jestem, jak to się przełoży na zapewnienie bezpieczeństwa w dniu 11 listopada.
A tymczasem Rzeczpospolita publikuje (przypadek? nie sądzę…) artykuł stanowiący streszczenie poglądów Georga Friedmana (nie mylić z Miltonem), głównie akcentujący to, że Polskę czeka wspaniała, świetlana i niemal imperialna przyszłość. Lider i Prometeusz narodów od morza do morza, a nawet jeszcze jednego morza (Adriatyk). Główny rozgrywający na Bałkanach. Hegemon i rozjemca Europy Środkowo-Wschodniej, do spółki z Turcją.
Poglądy Friedmana (analityk, założyciel i pierwszy prezes Stratforu) są w zasadzie przepisane z jego książki „The Next 100 Years: A Forecast for the 21st Century”, napisanej w zeszłej dekadzie (i chyba wydanej w Polsce wkrótce potem). W międzyczasie dużo się na świecie zmieniło – czego redakcja 'Rzeczpospolitej’ zauważyć nie potrafi, a może po prostu nie chce. Zamiast tego mamy okolicznościową laurkę pochodzącą ze świata myślenia życzeniowego. W którym to świecie bardzo miło przebywać, ale przebudzenia bywają bolesne.
Jagodo (7.XI. 22:19), dlatego w 2015r. ucieszyłam się, że nie muszę już głosować na nich – pokazała się (nareszcie) alternatywa. Na dodatek myślę, że p.Schetyna więcej się nauczył po tej żenującej (wręcz skandalicznej) wpadce, niż ktokolwiek inny w PO.
Do dzisiaj nie jestem w stanie pojąć, jak mogą (po 1939-1945r.) jacykolwiek obywatele Polski, aprobować nazizm/faszyzm, a rządy w wolnej Polsce zostawić tyle swobody tym grupom, że one aż tak się rozrosły.
Myszko, moze dlatego ze ludzi, ktorzy przezyli ten okres i byli na tyle dorosli by cos pamietac, juz jest bardzo malo.
Nie wiem, czy pamiętacie, bo w większości Was jeszcze na świecie wtedy nie było, ale ten nieudolny, paździerzowy PRL, marionetkowy kraik pod sowiecką okupacją, na tysięczną rocznicę istnienia państwa polskiego zbudował tysiąc (albo i więcej) szkół: tak, to nie było tylko hasło, faktycznie budowano te szkoły jak Polska długa i szeroka.
Na stulecie niepodległości będzie sto balonów, dmuchany zamek, koncert nieznanych bliżej (ani dalej) szansonistów. Oraz nieznana jeszcze bliżej ilość nacnaziołków z petardami, racami i kominiarkami. I jeden pomnik.
Szara Myszo, czy ta alternatywa dostała się do Sejmu?
Kogo nie było na świecie, dziadku? Czy rzeczywiście myślisz, że ten blog odwiedzają nastolatki?
Jagodo, pozwól, że Ci nie odpowiem.
PA, to jest piękne. 😀
Babilasie, jedno jest pewne, iż mimo należenia (od pokoleń) do „opcji niemieckiej”, to udało mi się moje dzieci na tyle uświadomić, że nawet przez myśl im nie przejdzie zgoda na akceptacja w/w grup.
Jednak sprawdza się powiedzenie o „skorupce i nasiąkaniu”. 😉
@Babilas: Ciagle a propos AH: psychopata zawsze pozostanie psychopata i nigdy sie nie zresocjalizuje. Ale fakt, jasnej odpowiedzi co z takim zrobic w warunkach demokracji nie ma. Mamy zreszta podobny, choc mniej drastyczny, przypadek i dzisiaj.
Nie wiem, szara myszo, do której mojej (jak wnosić z inwokacji) wypowiedzi i w jakim jej fragmencie odnosi się Twój komentarz (14:06), ale przynosi Ci wyłącznie mój podziw i chlubę.
Chciałem być tylko szarmancki wobec dam, PA (13:51).
Ach, to przepraszam.
Na budowę tysiąclatek były zbierane obowiązkowo (potrącane z pensji) dobrowolne składki.
Przynajmniej mnie nikt o zdanie nie pytał.
Natomiast pamiętam referendum, czy odbudować Zamek Królewski i tu odpowiedziałam twierdząco, więc składki się należały.
Kiedy cały Naród budował swoją Stolicę, byłam za mała, żeby uiszczać.
A to widzisz, Siódemko, tego to z kolei ja nie pamiętam – w tych czasach funkcjonowałem jeszcze bez pensji.
Babilasie, bardzo, bardzo Cię przepraszam.
Oczywiście, ta odpowiedź nie była na Twój wpis, a na wpis Liska z 13:08
Jeszcze raz przepraszam.
Smarkatką będąc chodziłam do tysiąclatki.
Haneczko, mnie już potrącali z wypłaty. 😀
Myszko, w tym wypadku Twoje dzieci widzialy lub slyszaly to co im swiadomie chcialas przekazac. Inni mogli jeszcze cos czytac. Ale nie wszyscy to maja. Na dodatek nie wszyscy dziela ideologie na bardziej wykluczajace vs bardziej tolerancyjne, niektorzy dziela na to co przeciw nam i to co dla nas 🙂 , i tacy w ogole nie zauwaza analogii (zastanawiam sie czy spotkanie Mlodziezy Wszechpolskiej z niemieckimi skinami skonczyloby sie popijawa czy rekoczynami? 🙂 )
Lisku tak jak na „zlocie” w rocznicę urodzin ah, ale po niemieckiej stronie – zgodnie popijali. 🙁
P.S. Moje dzieci, na szczęście, tylko słyszały i czytały, zresztą jak i ja. Byłam dzieckiem „ku chwale” zwycięstwa nad III Rzeszą. 😉
Ależ to już było, lisku. Parę lat temu środowiska jeszcze bardziej lewicowe niż ja 🙂 sprowadziły jakichś niemieckich antyfaszystów (nie wiem, czy skinów, ja tych subkultur nie rozróżniam) żeby się tłukli z polskimi nacjonalistami. Szczegółów nie pamiętam, ale jako koncepcji nie pochwalałem.
JRK, gratuluje wynikow wyborow. Poprawka przywracajaca po uplywie kary prawa wyborcze osobom skazanym wyrokami sadowymi – nie wiedzialam ze dotychczas je tracili, rozumiem ze tylko w Twoim stanie? Taka utrata to nie tylko voter supression, to permanentna marginalizacja.
Ależ, szara myszo, nic się przecież nie stało; nic, co uzasadniałoby tak głębokie zakłopotanie. Tym niemniej, jeśli mogę spytać, co znaczy w tym kontekście „należenie od pokoleń do opcji niemieckiej”?
Skini to nie antyfaszysci, to (jesli sie myle moze Rysio poprawi) neofaszysci.
W polskim prawie (k.k. z 1997) istnieje pojęcie kary 'pozbawienia praw publicznych’, obejmujące utratę biernego i czynnego prawa wyborczego (jako kara dodatkowa przy przestępstwach, za które skazuje się na co najmniej 3 lata bezwzględnego pobytu w więzieniu). Przy orzeczeniu tej kary (10-40 lat) biegnie ona od momentu wyjścia skazanego z więzienia. Nie wiem, jak często (jeśli w ogóle) się orzeka takie kary.
[art 40 i 43 kodeksu karnego z 1997]
Babilasie (17:55), o ile rozumiem, znaczy to przynaleznosc do niemieckiej mniejszosci narodowej w Polsce.
Myszko, w takim razie z roli dziecka ku chwale pokoju bardzo dobrze sie wywiazalas 🙂
Babilasie przecież wiesz o mieszkańcach, której części Polski, mówi w ten sposób „nadprezes”.
Lisku to było jedyne cwaniactwo, które mi się udało. 😆
Z tymi narodami i opcjami, szara myszo, to sam kłopot. Piszę to jako wnuk dziadka z Wehrmachtu i syn ojca z pewnej organizacji młodzieżowej (nazwę utworzono od nazwiska przywódcy państwowego), którą pod sam koniec wojny uzbrojono do walki z czołgami. Dowódca ojca wykazał talent strategiczny na miarę Napoleona i wykonał manewr polegający na głębokim odskoku od linii frontu i szybkiej demobilizacji całego oddziału. Uchronił w ten sposób ojca i jego kolegów od śmierci, a co najmniej długoletniego pobytu na Syberii.
Dziadek natomiast wykazał się skrajną nieodpowiedzialnością i zamiast spokojnie okupować Grecję do samego końca wojny, w marcu 1945 postanowił zdezerterować. Mimo całego zamieszania i zawieruchy związanej z upadkiem struktur, które miały trwać lat tysiąc, a nie tylko dwanaście, archiwa jednostki dziadka odnotowały jego decyzję, i co gorsza, zachowały się do czasów powojennych. W ten sposób dziadek pozbawił się praw do niemieckiej renty wojskowej, która mimo tego, że w czasach PRL przeliczana była na złotówki po paskarskim kursie, pozwalała swoim beneficjentom na relatywnie godne życie.
Dziadka nieodpowiedzialność nie ograniczała się tylko do tej jednej decyzji. Na sam koniec wojny (a może tuż po jej zakończeniu) nie dość, że dotarł do Andersa (Drugi Korpus), to jeszcze się tam zaciągnął. I w ten sposób w 1946 wracał do Polski podwójnie stygmatyzowany – a co jedno piętno to gorsze. Na szczęście szybko ogłuchł (z zawodu był hutnikiem), więc do samego końca życia (zmarł jako 96 latek) zachował pogodę ducha wynikającą z ograniczonej interakcji ze światem; po prostu nie słyszał tego, czego nie chciał słyszeć, a wyborem swoich lektur sam kierował.
Drugi paszport (a ma go większość mieszkańców okolic rodzinnych mojego dziadka) nigdy mi nie był potrzebny – ale podobno miałbym spore kłopoty go uzyskać, nawet gdybym bardzo chciał (Fahnenflüchtige to jednak niezmywalne i dziedziczne piętno). No i tyle o moich opcjach (z jednej strony, bo druga zupełnie inna, ale też ciekawa).
Jesli ciekawa (ta druga strona), to opowiedz 🙂
@Lisek 17:53. Floryda byla jednym z trzech stanow, w ktorych kazdy skazany wyrokiem sadowym automatycznie tracil prawa wyborcze do konca zycia. Po ostatnich wyborach pozostaly dwa takie stany: Kentucky i Virginia. W obu przypadkach przywrocenie praw wymaga indywidualnej petycji i decyzji gubernatora. Malo komu sie chce i malo kto moze.
W sumie jest to pozostalosc po tzw. Jim Crow Laws, ustanowionych na poludniu USA po przegranej Wojnie Domowej. Nominalnie Murzyni uzyskali wolnosc i prawa wyborcze, a faktycznie… Np:
https://www.nytimes.com/2018/08/02/us/arrested-voting-north-carolina.html
Babilasie moja opcja (po kądzieli) miała tradycyjny tutaj problem; dziadek Polak, babcia z rodziny niemieckiej. Synowie w powstaniach (po polskiej stronie), 5 córek w szkołach i „przy mężu”. We wrześniu ’39 jeden syn zniknął zaraz w pierwszych dniach, a drugi przeżył bo był powstańczym pionkiem, ale po wyzwoleniu sąsiad uprzejmie doniósł i wujek nie wrócił ze zsyłki. Dziadek zmarł w czasie okupacji, a po wyzwoleniu wszystkie siostry Mamy z rodzinami i babcią zostały wywiezione do Niemiec – nie pomogła polska matura, ani przedwojenne polskie obywatelstwo. Moich rodziców ratowało naprzemienne obywatelstwo Taty, miejsce urodzenia się nie zmieniało, ale obywatelstwo z automatu zmieniało się w jego życiu trzykrotnie.
Powiem, że to typowa historia rodzin pogranicza.
Przy jakiejś okazji, lisku.
Czytam właśnie, że sąd uchylił, to co spodziewaliśmy się, że uchyli. Co stwarza sytuacje ciekawą, bo wygląda na to, że prezydent i premier będą gośćmi na marszu u narodowców. Którzy już zresztą czują się mocno, bo ustami Krzysztofa Bosaka zastrzegają:
„Liczymy że władza zachowa się odpowiedzialnie i nie będzie żadnych utrudnień dla narodowców jadących ze swoimi symbolami na Marsz Niepodległości. Rząd w swoim sektorze może wprowadzić zasady poprawności politycznej, ale nie ma podstawy prawnej by ingerować w oprawę zgromadzenia”.
Bardzo mi się podoba zwrot: „rząd w swoim sektorze może”.
Właściwie, skoro policja jest chora i w ogóle pod każdym względem nie domaga, można by się zwrócić do Rosjan, żeby przysłali w ramach wsparcia swój OMON (Myślę, że Antoni byłby w stanie swoimi kanałami to załatwić), który by w razie czego spuścił łomot, komu trzeba. To byłby niezły, jak to Tadeusz Kantor nazywał, hypnig, a jednocześnie ładny gest na rocznicę.
Sto lat niepodległości.
I chwatit.
Brakuje mi słów.
Dzień dobry 🙂
optymistycznie kawa
Niemiecki Bundestag zrehabilitował oficjalnie wszystkich dezerterów II wojny dopiero w 2002 roku. Trochę późno, ale pierwszy pomnik dostali już w 1981 w Kassel. Były też procesy sądowe w wyniku których wdowy po rozstrzelanych dezerterach wywalczyły odszkodowania i wdowie renty.
Niemcy się zmieniły, ale w niektórych środowiskach to ciągle jeszcze, jak pisze Babilas „niezmywalne piętno”.
lekko kropi, siedze wiec w kuchni, wygladam przez okno szeleszczac. zalapalem bakterie lub inne swinstwo, kaszle, cieknie mi z nosa, pajaki wedruja wzdluz i wszerz gardla. moze wiec kropic z dwa trzy dni, a od poniedzialku……..brykanie, fikanie 🙂
Antifa (masz racje Lisku) to nie skini. Antifa jest mila sercu lewakowi, chyba ze (czego lewak nie pochwala) bija lub niszcza.
pstryk
😀
9 listopada w historii Niemiec — dobre przypomnienie:
https://www.theatlantic.com/ideas/archive/2018/11/eighty-years-after-kristallnacht/575410/
Mam dosyć, a jutro też jest dzień.
Dobranoc.
pstryk