Apofatycznosc i hermeneutyka

pon., 19 listopada 2018, 00:41

Apofatyczność przefrunęła
ogrodu sporą połać
i siadła na natury dziełach
jak duża, tłusta pszczoła.

Hermeneutyka się nadęła:
niech pani tu pozwoli,
najlepiej zabrać się do dzieła
przy tykach od fasoli.

O, tak! – apofatyczność na to
z zapałem jęła bzykać –
wyłożyć chcę fasoli kwiatom,
czym raczej nie jest tyka.

Ta druga krzyknie: cóż ja słyszę!
Co to za dziwne racje?
Ja zaraz tykę tu opiszę,
i dam interpretację.

Za kudły się złapały w biegu
i każda mocno trzyma,
a z tyłu cicho tykał zegar,
nadeszła jesień, zima…

Już tyki w szopie, już fasola
w kociołku gdzieś wymięka,
a one ciągle w szczerym polu
targają się po szczękach.

Jest morał: spór nie zawsze warto
wieść w każdej czasu krzynie,
bo życie ma znaczone karty
i nim ktoś wygra – minie.