Noble

sob., 7 grudnia 2019, 00:41

Pies do Sztokholmu zjechał raz,
wyhasał się na grobli,
po czym rzekł: tak bym chętnie wlazł
na rozdawanie Nobli.

Lecz na przeszkodzie fraka brak
stał oraz wzrost nikczemny,
pies więc pomyślał sobie tak
(bo wcale nie był ciemny):

ludzie pozorów lubią grę,
dostojność z nóg ich ścina,
więc w konia zrobię ich i się
przebiorę za pingwina.

Tak zrobił. Własny wygląd wnet
go nadął i ośmielił,
z nim na noblowski bankiet wszedł
bez żadnych ceregieli.

A tam ordery, szyk, ho-ho,
krewetki i łososie
a nade wszystko zapach, co
tak słodko wierci w nosie.

Pies węszy, niby męsko-dam-
skim gronem się zachwyca,
ale ten zapach… zaraz… mam!
to świeża polędwica!

Ach, cóż mi zawiedzionych stres,
czy gładkich mów aksamit?
Ćwierć mięsa w zęby porwał pies
i zwiał tylnymi drzwiami.

Królowa się zachwiała, a
król się za głowę złapał
lecz cóż to obchodziło psa?
On przecież się nachapał…

Koło morału warto by
obecnie się zakrzątnąć:
przy Noblach zawsze może ci
ktoś coś sprzed nosa sprzątnąć!