Dawanie znaku

śr., 26 stycznia 2011, 10:52
Labradorka rzuciła na fotel plik listów wyjęty ze skrzynki i wymownym gestem łapy wskazała je Bobikowi.
– Znowu wszystkie o tym, że zszedłeś na psy? – zapytała.
Bobik westchnął ciężko. Odkąd zdecydował się dawać głos w sprawach ludzi, zaczął dostawać od nich coraz więcej nieprzyjemnej, czasem obelżywej i napastliwej korespondencji. Starał się jej nikomu nie pokazywać, ale Labradorki nie dało się łatwo zwieść. Węch miała nieomylny i czasem już przez kopertę potrafiła wyczuć treść listu.
– Wiem, że cię te listy denerwują, ale mnie się zejście na psy wcale nie wydaje taką znowu hańbą – zauważył nieśmiało. – Zresztą wiesz, jak to się mówi. Lepiej z mądrym psem zgubić kość, niż z głupim człowiekiem znaleźć.
Labradorka popatrzyła na niego nieco sceptycznie, ale nie miała teraz głowy na dyskusję z ludowymi mądrościami.
– No otwórz już, otwórz – popędziła Bobika. – Zobaczymy, czy znowu będę miała za co potargać listonoszowi nogawki.
Bobik rozerwał pierwszą z brzegu kopertę, przeczytał kilka pierwszych zdań i aż usiadł z wrażenia.
– Wyobraź sobie, że napisał do mnie Człowiek, który wcale nie ma mi za złe – szczeknął z przejęciem. – Co więcej, on pisze, że według niego w ludzkich sprawach każdy ma prawo zabrać głos. I że przez to wcale się nie schodzi na psy, tylko wręcz człowieczeje.
Labradorka obwąchała resztę kopert i na jej pysku odmalował się wyraz niebotycznego zdziwienia.
– Słuchaj, mam wrażenie, że tym razem we wszystkich tych listach jest coś dobrego – oświadczyła stanowczo. – Przyznaj się, skąd to się wzięło? Co ty właściwie takiego zrobiłeś?
Bobik zarumienił się pod futrem i  z zakłopotaniem potarł nos.
– Sam nie bardzo rozumiem, co się stało – szepnął. – Po prostu zebraliśmy się z kumplami i daliśmy pewien znak. Ale widocznie musiał to być dobry znak, skoro tylu Ludzi przekonał.
***
P.S. Jestem zdumiony i wzruszony tym, jakiego zasięgu nabrała nasza – w założeniu skromna i prywatna – inicjatywa. Wszystkim, którzy podpisali naszą deklarację poparcia dla J.T. Grossa i wydawnictwa „Znak” w odpowiedzi na próby niedopuszczenia do publikacji „Złotych żniw”, dziękuję serdecznie w imieniu własnym i Gości blogu. Wszystkim, którzy jeszcze nie podpisali, ale zechcą to zrobić, dziękuję z góry i podaję adres, pod którym można złożyć podpis: