Daltonizm

wt., 14 czerwca 2011, 20:46

Labradorka odłożyła gazetę i zaczęła się niespokojnie wiercić na fotelu. Bobik przyglądał jej się ze zdumieniem. Sąsiadka zawsze wydawała mu się wcieleniem siły spokoju i nigdy nie przypuszczał, że cokolwiek mogłoby ją doprowadzić do takiego stanu jak teraz.
– Czy w tej gazecie napisali coś nieprzyjemnego o tobie? – spróbował zgadnąć.
– Nie, raczej o tobie – odszczeknęła nerwowo Labradorka. – Bobik, ja cię proszę, nie jedź ty do Wrocławia. Tam nie jest dobrze być czarnym. Zęby można stracić, ogon, a nawet zaufanie do ludzi.
– Myślisz, że lepiej być czarnym w Rzeszowie? – zastanowił się szczeniak.
– Myślę, że nie – przyznała uczciwie Labradorka. – Wszędzie w Polsce lepiej nie być twojego koloru. W Warszawie, w Gdańsku, w Białymstoku… Wszędzie tam mieszkają tacy, co cię nie lubią. A nawet jak niby nic przeciwko tobie nie mają, to i tak mogą się po chamsku wobec ciebie zachować. Chyba uważają, że to okropnie śmieszne jest. I nawet im nic nie możesz powiedzieć, bo zaraz krzyczą, że nie masz poczucia humoru.
– Ale może to tylko Polska wojewódzka jest taka? – zapytał z nadzieją Bobik
– Nie łudź się – powiedziała ze smutkiem Labradorka. – Powiatowa wcale nie lepsza. Tam też są ludzie. A ludzie, jak wiadomo, to nie psy, które kolorami w ogóle się nie przejmują. Ludzie bywają różni. Niektórzy są daltonistami, ale niestety, wszędzie jest też mnóstwo takich, którzy nimi nie są.
– I nic się nie da zrobić, żebym jednak gdzieś mógł bezpiecznie pojechać? – zmartwił się szczeniak.
Labradorka zmarszczyła czoło i zatonęła w wysiłku intelektualnym tak głębokim, że nawet zabłąkany pływak żółtobrzeżek nie śmiałby go naruszyć.
– Chyba jest sposób – powiedziała w końcu z namysłem. – Trzeba by wyhodować nową rasę człowieka. Z powszechnym genem daltonizmu. Wtedy moglibyśmy nawet razem wszędzie jeździć. Ani ty byś się ludzi nie musiał bać, ani ja za nich wstydzić.