Ludzki problem
Gończy Polski z trudem przecisnął się przez niewielką dziurę w żywopłocie, pospiesznie wbiegł na taras i zatrzymał się tuż przed dobrotliwym, emanującym pedagogicznym natchnieniem obliczem Labradorki.
– Znowu się kłócą! – szczeknął z rozpaczą. – Jak pragnę kości, czy nie mogła mi się dostać taka rodzina, która nie brałaby się codziennie za łby?
– A o co się kłócą? – zainteresował się Bobik.
– Żebym to tak naprawdę ktoś wiedział! – jęknął Gończy. – Na przykład ona mówi, że deszcz pada, to on na to, że winni masoni, to ona wtedy, że nieprawda, winny to jest ocet i już sobie skaczą do oczu. Albo ona, że wolność wypowiedzi artystycznej, a on, że satanizm – i łubudu! W ogóle normalnie rozmawiać nie potrafią. Co za ludzie!
– O, to Labradorka ci na pewno pomoże – ucieszył się Bobik. – Ona się zna na ludziach.
Sąsiadka nie dała się nawet raz prosić i natychmiast przystąpiła do wyjaśnień.
– Przede wszystkim, mój chłopcze – oświadczyła z przekonaniem – jest jedna zasada, od której się wyjść musi w każdej porządnej dyskusji. Najpierw potrzeba wiedzieć, o czym się mówi, albo cała dyskusja na nic, bezwarunkowo. A ludzie po większej części nie wiedzą nawet o tym, że nie znają istoty każdej rzeczy. A jednak, tak jak gdyby ją znali, nie porozumiewają się co do tego na początku rozważań, toteż w dalszym toku za to pokutują. Bo ani się sami z sobą potem, ani z drugimi pogodzić nie mogą…
– Zaraz, zaraz – przerwał Gończy. – Nie jestem pewien, czy dobrze złapałem, co z tego w praktyce wynika. Czy to znaczy, że jak ktoś wie, o czym mówi, to inni się muszą z nim zgodzić?
– No, coś koło tego, a może i nie tego – przyznała nie do końca pewnie Labradorka i oddaliła się w kierunku domu.
– Poszła zapytać Kota Sokratesa, co właściwie miał na myśli – szepnął konspiracyjnie Bobik. – Przecież sama tego wszystkiego nie wykombinowała, tylko po nim powtórzyła, toczka w toczkę. Wierz mi – wiem, co mówię.
– Ale czy dla mnie coś z tego wynika? – zapytał niespokojnie Gończy Polski.
– Dla ciebie to chyba nie – zasępił się Bobik. – Nawet gdybyśmy pominęli Labradorkę i zwrócili się do samego Kota z prośbą o interwencję, chyba niewiele by z tego wyszło. Już prędzej jego bym namówił, żeby pogadał z twoimi ludźmi, niż ich, żeby zechcieli go posłuchać i zrozumieć.
A co z sercem Bobiku?
http://www.youtube.com/watch?v=Ntho0fVnb6g
Serc i ducha nie tykam. Wolę szkielety. 😆
„”Miej serce i patrzaj w serce” to słowa znanego polskiego poety i dramatopisarza Adama Mickiewicza.
Pierwsza część słów, czyli „Miej serce” oznacza i nakazuje nam abyśmy byli dobrzy oraz wyrozumiali, a także żebyżmy nie byli obojętni na krzywdy i cierpienia innych.Powinniśmy też postępować tak aby nikogo nie ranić. Druga część cytatu mówi o tym abyśmy nigdy nie oceniałi ludzi powierzchownie tzn. po ich wygładzie. Powinniśmy patrzeć w głębię ich serca i duszy, żeby zobaczyć jacy są naprawdę w rzeczywistości.
Na świecie mało osób stosuje się do słów Mickiewicza.Mam jednak nadzieję że kiedyś sie to zmieni i będziemy potraili okazywać innym serce. ”
cudne to…. jak ja lubię szkołę 👿
Szkoda 🙁
Bo tyle się natrudziłam żeby znaleźć dla Ciebie takie cudne wideło 😥
O, Tadeusz, zaraz znajdę i dla Ciebie jakieś cudne wideło 😆
Miej wzgląd na moje obowiązki… dopiero 7 strona…. a może aż!
znalazłam, cieszysz się? 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=D3h1SN0ILfo&feature=related
NIC NIE SŁYCHAĆ!!!
Aaaaa, ja tu głośników nie mam! Bo to komputer do pracy…
Odsłucham na innym…
Ale najpierw ze psami.
Wydeła sercowe zaiste wstrząsające. 😈 Wręcz nie śmiałbym ich tknąć konsumpcyjnie. Takie cuś musi pzostać we wzniosłej sferze ducha. 😆
Bobik, nie wytrzymam napięcia – jak wyszedł sos do polędwicy?
Bobiku, przeciwnie, Ty mnie wyłącznie dokarmiasz i to w bardzo urozmaicony sposób 🙂
Taaa, z tej wzniosłosci, to już tylko przeciwpałożny tanatos może na ziemię ściagnąć
http://www.youtube.com/watch?v=M4aZeAC_moo
Która to klasa, Tadeuszu? To o Mickiewiczu? 😳
Ta morda skąd się wzięła? Wcale się nie wstydzę, że pytam. Musiałem włonczyć automatycznego pilota chyba. Teraz naprawdę 😳
Wodzu, stawiam na maturalną 🙄
A ja nie wiem, WW, ściągłem z Interneta. Chciałem sobie przypomnieć jak wiersz idzie i takie cuś się otworzyło. I mnie zemgliło. To co Wy lepsi?
Acha, o Mickiewiczu chyba. Wiersz Mickiewicza. Ale spokojnie można różnych poetów dopisać.
Bobiku Kochany, pewnie ze zagladam. Zawsze cos ciekawego tu jest dyskutowane i nawet jako bierny odbiorca Waszej wymiany mysli korzystam, zastanawiam sie i nie jestem tak calkiem wylaczona.
Przesylam szczegolne cieple pozdrowienia calemu Koszyczkowi w nasze Thanksgivng.
My mamy pelen dom dzieci. Po raz pierwszy od wielu juz lat jestesmy wszyscy w komplecie. Indyk dochodzi w piecu, mlodsi zdazyli juz odbyc Turkey Trot. Jest spokojnie i bardzo rodzinnie.
A wiec hop-hop!
Wando 😀
Kości zostały rzucone – fachowo i z fasonem! Takie gry, to ja lubię. 😀 Bobiku, ale tę czekoladę to z pewnością zmarnowałeś. 🙁
Hop, hop, Wando. 😆 Jak przyjemnie, że Cię wyszczekałem z drugiej półkuli. 😀
Wesołego Indyka! 😆
C. d. wczorajszego tematu http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,10705786,_Zakaz_pedalowania___Biegly_od_ekspertyzy_przeprasza.html
A sąd ? 😯
Co zmarnowałem, co zmarnowałem. 👿
Sos był po prostu genialny. Pierwszy raz w życiu się zdecydowałem zrobić sos czekoladowy, choć już mi to nieraz po głowie chodziło, ale teraz chyba mi na stałe wejdzie do repertuaru. Nie rozpuszczałem w nim czekolady, tylko kakao sypałem. Jeszcze w nim wino czerwone było, odrobina czosnku, przyprawa 5 smaków, chili. A potem, ponieważ czegoś mi jeszcze brakowało, walnąłem sporą łyżkę (a może dwie?) dżemu wiśniowego z imbirem. No, niebo w gębie wyszło.
Do tego były makaronowe muszelki z prażonymi orzechami laskowymi i pietruszką. Też dobry patent. 🙂
A gdzie się polędwica podziała ???
W sosie była. 🙂
Całość brzmi ciekawie… nawet z polędwicą 👿
Ja się tam przechwalał nie będę, ale wszyscy talerze wylizali. 🙂
Wbrew pozorom nie jest to jakiś szczególny szok smakowy. Jakoś ten czekoladowy (ale tylko odrobinę słodkawy) sos bardzo pasuje do mięsa.
😯
Czekolady nie mam, orzechów nie mam, pietruszki nie mam… pójdę się makaronu najeść 🙁
Psy mam…
Wino czerwone miałem 🙂
Szkoda, że sos ” był” ;(
A propos serca psiego. Czy Ty Bobiku kochasz swoje pchły ❓
Ja poproszę bez imbiru. Ptaka kiedyś robiłem w takim kakaowym sosie, to podobno meksykański pomysł.
Czekolada pasuje do wszystkiego:
A dla lubiących kulinarne ekstrawagancje małe info
Słonina w czekoladzie.
Ukraińskie zakłady przemysłu cukierniczego wprowadziły na rynek przy okazji świąt nowy wyrób: słoninę w czekoladzie! W środku batonika zamiast tradycyjnego nadzienia z karmelu czy toffi znajduje się solona słonina, tzw. sało – tradycyjna zakąska do wódki nie tylko na Ukrainie. Rzecznik zakładów cukierniczych Odessa SA powiedział, że batonik miał być żartem, który trochę zawstydzi przywiązanych do zakąski obywateli: batoniki są owinięte w czerwoną folię, a na opakowaniu widnieje podobizna wąsatego kozaka, który żuje słoninę. Podobno jednak batoniki zostały błyskawicznie wykupione przez klientów kijowskich sklepów. 🙂
Pod horyłku może być. Próbowałem taką ukraińską, w butelce w kształcie rezuna, nawet była taka jakaś słodkawa.
Ja sało próbowałem… Biez horiłki. Wiecie że to dobre…? Wcale nie tłuste, ehem ehem… Najpierw się wzbraniałem, co mi świństwo dają, a potem ehem ehem.
Najpierw chciałem zrobić sos właśnie według tej meksykańskiej receptury, ale jak zacząłem czytać, jakie składniki potrzebne, to się okazało, że i tak ich nie mam, więc byłem zmuszony zaimprowizować. Jak zwykle zresztą. 🙂
Po linku od Irka ciekawy problem prawny mi się pojawił. Na ile ważny jest wyrok sądowy oparty na ekspertyzie, z której sam ekspert publicznie się wycofuje? 😯
Publicznie to ekspert może, niech zacytuję klasyka, zatańczyć i zaśpiewać. Trzeba było filozofować w sądzie. Kwit napisany, pieniądze wzięte, sąd nie śledzi życia prywatnego ekspertów.
A po co sądowi, w takiej sprawie, biegli? Sąd własnego rozumu nie ma?
Wyrok będzie zaskarżony. Sąd sam z siebie nie może poddać się ostrej samokrytyce 👿 http://wyborcza.pl/1,75478,10701312,Prokuratura_skarzy_rejestracje_symboli_NOP.html
Najnowszy numer 'Polityki’ zamyka kilkustronnicowy materiał o… krowach. 😯 'Drogi mleczne’ – całkiem niezły byłby to tytuł, gdyby go „Lista przedojów’ nie przyćmiewała. Rymów na mlecznych drogach nie uświadczysz – męskich, żeńskich, pieskich, ludzkich, krowich, częstochowskich nawet – no żadnych nie ma i już. Koszyczek górą. 😀
No, ale to właśnie nie jest życie prywatne eksperta, tylko publiczne. 😉
A sędziowie właściwie od początku mogli wpaść na to, że sprawa stanie się publiczna.
Ja wiem, że wycofanie się eksperta z opinii nie podważa formalnie wyroku, ale tak sobie myślę, czy na takie okazje nie powinno być przewidziane jakieś wznowienie postępowania z automatu. Bo przecież wyrok oparty na jawnie błędnej ekspertyzie chyba urąga poczuciu sprawiedliwości. No, mnie się tak jakoś widzi.
do snu
Polityka i TP jutro, bo już lecę na pesk 🙂 dobranoc
To jest prywatne na oczach wszystkich. A w zasadzie na jakiej zasadzie sąd powołuje biegłych? Bo dziwne te biegłe.
A do mnie TP nie doszedł….
Chyba trza isc spac tyż. Nocbra. Wunder!
Mandalian umarl. 🙁
Heleno, znalazłam taki fragment Jego autorstwa:
„Panie Zastępów: zachowaj nas/w pamięci nie takimi, jacyśmy byli, lecz jakimi chcieliśmy/ być”
Niesamowity życiorys.
Pamietam taki moment, rok chyba 1971 albp 72.
Na uczelni pierwzy wyklad z Josifem Brodskim, ktory dopiero kilka mesiecy przedtm zostal wywalony z ZSRR. Grupka nasza jest malawa, kilkanascie osob. Przedstawiamy sie po kolei. Kiedy powiedzialam, ze przyjechalam z Polski, pierwsze pytanie JB do mnie, podstepne i sprawdzajace, bylo czy slyszalam kiedykolwiek o Andrzeju Mandalianie. Powiedzialam, ze tlumaczyl Achmatowa i symbolistow i ze znam jego przeklady, ktopre mi sie podobaja, I ze niektore wiersze Achmatowej znam tylko z jego przekladow.
– Moje wiersze tez tlumaczyl – powiedzial JB. -A!- powiedzialam, bo nie wiedzialam co powiedziec.
Ale nastepnym razem przyniodlam mu lizusowsko na zajecia pare wycinkow z przekladami.
Zabral i nigdy nie zwrocil. 🙁
Brodski nigdy o Achmatowej nie mowil Achmatowa. Zawsze – Anna Andriejewna.
Bobiku, sznurek sie trzyma w Komnacie Sznurkowej.
Dzisiaj pomlynie pracy juz zapomnialam o moich konsulatowych przezyciach.
Ja tez b. lubie P. Walesowa. Zawsze tez mialam slabosc do jej malzonka. O ks. Jankowskim bedzie sie jeszcze kiedys pisac interesujace rzeczy.
To jakaś paranoja z tym biegłym 😯
Moje doświadczenia z pracy biegłego sądowego w żaden sposób nie pasują do tej sytuacji.
Biegły dostaje zlecenie z sądu, razem z aktami sprawy, do której wydawana jest opinia. W zleceniu jest/są zawarte konkretne pytania, na które sąd oczekuje odpowiedzi. Opinię wydaje „zgodnie z wiedzą i dobra wolą” i pod przysięgą. Grozi mu odpowiedzialność karna za udowodniony brak rzetelności.
Nic z tego nie rozumiem. To by znaczyło, że sąd nie doprecyzował pytań. A biegły nie wiedział w jakiej sprawie wydaje opinię. Po prostu skandal 👿
A tymczasem ks. Jankowski dostaje pomnik w Gdansku, przed sw. Brygida. Slyszalam dzis w radiu.
Heleno, no nie wiem, czy da radę Popiełuszce. Nadzieje budzi, ale czy wytrwa i sprosta? http://picasaweb.google.com/117809254838186684267?gsessionid=FwCcDdeWQP1LIEsbBOcPfw
Źródło http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/trojmiasto/powstanie-pomnik-pralata-jankowskiego,1,4932772,region-wiadomosc.html
Freddie M. 65 lat by dziś miał…
Podoba mi sie, ze lewa noga bedzie wysunieta. A nie prawa. Ale czy musi miec w reku modlitewnik? Nie byloby mu weselej z kieliszkiem koniaku na tym cokole?
Calosc bedzoe miala 3m 30cm. Za niski.
A czemu nie w nowiutkim samochodzie, w plaszczo pelerynie a la Wladziu Liberace, palaszujacy kaczke w piatek… Ot, kolejny dzien w zyciu duchowym ks. J. Nasza sztuka pomnikowa jest taka sredniowieczna.
Nie chcialam sobie bron Boze wycierac geby Liberace, ktorego bardzo lubie. Michael Douglas bedzie gral Liberace w nadchodzacym filmie. Tu: Liberace gra Kotlety, obejrzyjcie, jesli tylko uda sie wam oderwac oczy od pierscieni i skupic na graniu:
http://www.youtube.com/watch?v=hnLl0OMuDX0&feature=related
So camp!
Mysl, ze na dachu garazu nie mialby latwego zycia wsrod moich kumpli.
Osobiscie nie mam oczywiscie nic przeciwko pierscionkom z brylantami :twsieted:
Witam 🙂 Piątek 😀
Herbata w czajniczku 😀 Zapraszam
Taki tytuł możliwy chyba tylko w prasie dawnego bloku wschodniego. Zatrzymano „Murzyna” podejrzanego o zabójstwo „Człowieka” 👿
I już zagadka na przebudzanki: kto to jest Liberace???
Jedną zasługę x. Jankowski miał na pewno: odbudowę św Brygidy. I to bardzo estetycznie.
O tu mam z obrazkiem.
http://gdansk.naszemiasto.pl/artykul/1073267,pomnik-pralata-jankowskiego-ma-stanac-na-skwerze-jego,id,t.html
Na szczęście nie wygląda na bohomaza…
Irku, ten tytuł jest okropny. Polskie media ulegają tabloidyzacji, dość powiedzieć, że czasem w „Faktach” mówią „jak donosi Super Express…” – w którym innym kraju cytuje się doniesienia bulwarówki?
Herbata poziomkowa, ciasto od Rodzicielki, prasówka i ruszam w kolejny dzień pracowo-uczelniany. Pozdrawiam Bobikowo.
A propos Księża: warszawiacy postawili na przekorny humor. Mieszkańcy Białołęki przysłali do ratusza wniosek o nadanie jednej z ulic nazwy „Bezradności Mieszkańców Białołęki” 😆
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34860,8981874,Czy_powstanie_ulica_Bezradnosci_Mieszkancow_Bialoleki_.html
Właśnie się dowiedziałem, że dziś http://lublin.gazeta.pl/lublin/5,35640,10706162,25_listopada___Swiatowy_Dzien_Pluszowego_Misia.html 😀
Życzę temu misiu wszystkiego najlepszego. A teraz zabieram się za odbudowywanie bańki mydlanej, w której ostatnio przemierzam świat.
Dzień dobry 🙂 Przez chwilę myślałem, że o moją bańkę mydlaną zadbał dziś serwer, bo nie wpuszczało mnie na linki. Ale zaczęło znowu wpuszczać i bańka prysła… 🙄
Ale to mi nasunęło myśl, że może kiedyś powinniśmy sobie zrobić eksperymentalny Dzień Bańki Mydlanej. Bez żadnej bieżączki. Ciekawe, czy by nam było wyłącznie radośnie, czy może zaczęlibyśmy się odrobinę nudzić? 😉
Pamiętam, że o Wladziu Liberace po raz pierwszy przeczytałem w „Przekroju” (już nie eilowskim, ale jeszcze „starym”). O jutubie jeszcze się nikomu nie śniło, dostępu do nagrań nie miałem, więc mogłem tylko z rozbawieniem śledzić jego karierę jako Króla Kiczu i wcielenia Las Vegas. Dopiero znacznie później do mnie dotarło, że niezależnie od wyboru (na pewno świadomego) takiej właśnie estetyki, piekielnie zdolny pianista to był.
No i Matkę-Polkę kochał jak mało kto, że aż to do legendy przeszło. 🙂
znalezienie odpowiedniego pluszowego misia, który byłby akurat, żeby go zabrać do przedszkola to było całkiem spore wyzwanie rano 🙄
Ciekawe, czy pluszowe misie mówią „znalezienie odpowiedniego dziecka, któremu miałbym ochotę dać się zabrać do przedszkola, to jest całkiem spore wyzwanie”? 😈
A do tego jeszcze znalezienie przedszkola, do którego i miś, i dziecko, chciałyby pójść… Za trudne. Wracam do bańki. 🙄
myślałem, że przedszkole jest znane już od września 🙄
Dziecku jest znane, ale nie jest znane misiu. Czy miś polubi przedszkole? Niewiadoma. Misiowie to indywidualiści. Nie lubią zinstytucjonalizowanej socjalizacji.
Miś, ostatnia ostoja niezależności i indywidualizmu. Piękne 😆
Dokończyłam i odesłałam artykuł. W nagrodę własnoręcznie uchyliłam sobie szlaban na blog 😉
czy te bańki można połączyć z latawcami?
http://www.youtube.com/watch?v=Uf8mchOXDCs
Właśnie przyszedł do nas kominarz z kominiarką. 😯
Nie wiem, czy nie powinienem zawiadomić policji albo jakiejś jednostki antyterrorystycznej. Kto wie, co tych dwoje temu kominu chce zrobić 🙄
a skąd wiadomo, że misie nie lubią?
nawet jeśli nie lubią, to czy pluszowe też? a jeśli nawet to czy negatywną reakcję wywołują inne pluszowe czy ludzie? a może negatywny wpływ obecności jednych jest remompensowany obecnością drugich? i czyż nie przygotowuje się dla nich programu obłaskawiania i łechtania ego?
za mało entuzjamu jak na dzień misia, vesper, o wiele za mało…
Może to „przyjaciele” z ONR, przyszli, tfu, tfu tfu …. na … urok 👿
Tak od rana bańka za bańką? A kto wieczorem pion będzie trzymał? 🙄
a na co komu pion, zwłaszcza w piątek wieczorem? 🙄
Mnie tam statek pijany nie przeszkadza, ale przydałby się chociaż umyślny do trzymania pionu moralnego, żeby Prezes nie mógł nam nihilizmu zarzucić. 😎
Albo jakieś sprytne urządzenie trzeba by wykombinować, które by samo ten pion utrzymywało, niezależnie od huczących wokół ekscesów.
Apeluję do zmysłu wynalazczości P.T. Towarzystwa! 😈
możemy temu misiu pionowego dzipiesa podłączyć 😉
Spokojnie Bobiku, Prezes czuwa. O pion już zadbał http://wiadomosci.onet.pl/kraj/pis-chce-przywrocenia-kary-smierci-dosc-tego,1,4933507,wiadomosc.html
Komin w jak najlepszym porządku. Na rok spokój.
Pierwszy raz widziałem, żeby pani kominiarka na dach właziła, ale widocznie i ten zawód się feminizuje. 🙂
Dżi-piesa? To znaczy, że pies sam ma trzymać ten pion? 😯
Ale ja też bym chciał trochę poszaleć… 🙄
dzi – pi – esa, temu misiu 😉
Na szaleństwa Prezesa ja już chwilami nie mam siły. 👿 Ale zaciekawiła mnie jedna rzecz i może ktoś oblatany będzie mi mógł coś na ten temat powiedzieć. Jakie są obecnie argumenty Kościoła za utrzymaniem kary śmierci, która przecież w tak oczywisty sposób jest sprzeczna z 5 przykazaniem, nakazem wybaczania i paroma innymi, ważnymi ponoć dla chrześcijan sprawami?
Jest nadzieja dla świata. Nie tylko u nas wiedzą co należy robić 😉
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/wielka-brytania-i-Irlandia/leczyli-hiv-modlitwa-i-bogiem-szesc-osob-zmarlo,1,4933307,region-wiadomosc.html
Trochę się już zacząłem zaprzyjaźniać z ideą piesa pionizującego, bo w końcu nikt nie powiedział, że to koniecznie muszę być ja. 😈
Ale trzeba by ten wynalazek w szczegółach technicznych dopracować. Ja na przykład już widzę, że tak dzi pies powinien mieć skoczność przewodową, pewność bezprzykładną i dwie moralki douszne. A to dopiero początek…
JP II był przeciw. Nie wiem co mówi B XVI …
o rany, jak moralki, to ja spadam 👿
poszukam sobie innego towarzystwa na wieczorną balangę 😉
U Pani Kierowniczki się STAŁO. 🙁 🙁 🙁
Bobiku, spójrz na Dywan 🙁
Ja właśnie też nie wiem, co mówi B16, ale Kaczyński powołuje się na stanowisko Kościoła i „ja jako katolik”, więc coś chyba musi być znane.
pionizacja piesa może zostać osiągnięta poprzez podniesienie nad grunt za ogon i zastosowanie grawitacji. ilość alkoholu jest bez znaczenia. tylko nie można się za bardzo wić… 🙄
Jotko, przecież dzi pies ma być czymś w rodzaju moralnego piorunochronu. On na siebie ściąga wszystko, co z moralnością związane, a my hulamy i swawolimy bez ograniczeń. Ale pion moralny przy tym utrzymujemy, dzięki dzi piesowi. No, czy nie genialne?
Jakieś tego typu wynalazki już były, przypominam sobie np. dzi jaszczura, dzi portret i dzi kotka, ale nasz pies będzie na pewno lepszy i nowocześniejszy. 😎
na dywanie? już pędzę. już wracam. miałem nadzieję, że wija 😈 a tu tylko lejałt unowocześnili…
O, to ja też muszę tego lejałta obwąchać. 🙂
I z pewnością obwarczeć. 👿
Bobiku, gugiel wyrzucił coś takiego. Uprzedzam, będzie bolało http://www.karasmierci.info.pl/art.html
aaa, jak tak, to wracam 😆
Koszyczku!
Ja w sprawie nieoznaczoności.
Jak dotychczas moja wiedza nie wykracza rozmiarem poza elektron.
Humanista uważa, że komputer się pomylił.
Niehumanista składa humaniście wyrazy współczucia z powodu konieczności kupienia komputera z recyklingu.
Cynik twierdzi, że mac jest chłodzony cystą, cerwoną, capslowaną w ramach lokowania produktu.
A moja wyśniona sympatia z lat górnych i chmurnych jest niekiedy pokazywana w TV jako przedstawicielka Fizyki.
Siedzieliśmy na kawie, naprzeciwko warszawskiej Księgarni Radzieckiej. Ona sączy kawę i wpatruje się w leżącą przednią cegłę ceglaną. Byle bubli tośmy nazwanych uprzejmie książkami do ręki nie brali.
– Po co Ci ta cegła?
– Czekam aż podskoczy! Termodynamika powiedziała, że podskoczy, tylko trzeba poczekać.
– Eeee tam! Tobie to nikt nie podskoczy!
– Takam groźna?
– Takaś nieobliczalna! Kazik opowiadał, że po złożeniu życzeń imieninowych pocałował cię w policzek i usłyszał: „Nie tu!”
– Jak humanista nie rozumie zaproszenia do sypialni to niech się rumieńców nie pcha!
– A ty z tą cegłą to tak poważnie?
Wszedł kolega przystojny, błyskotliwy i męski.
– No znalazłem ją! Jak się mocno skupię, to ona podskakuje i leci gdzieś. Moze zabierzemy tę niesforną cegłę do mnie i schowamy ją narazie do mojej lodówki?
– Wiesz! W dobry pomysł wpadłeś!
Ona, cegła i On wyszli.
Spotykamy ją po paru dniach w centrum realnego socjalizmu Nowego Światu z książką studiowaną i kawą sączoną.
– Jak cegła?
– Tłukła się w jego lodówce do późna i uspokiła się do czasu gdyśmy nasze rozważania o cieple i przyciaganiu na Wenus pod kołdrę nie schowali.
– I wy to tak szacowaliście w pamięci?
– No! I kilka dominant rozkładu prawdopodobieństwa zadowolenia odkryliśmy!
– A co cegła miała z tego?
– W dalszym ciągu nie chciała się trząść. A on jest umysł otwarty i ostatnio rozważaliśmy pojęcie punktu zakotwiczenia oceny kilkupunktowego rozkładu cechy jakościowej „uroda”.
– No i co wam wyszło?
– Wino.
– Co?
– Wino.
– To męski punkt widzenia!
– Och nie! On po winie mówi tak: „Im bliżej się przyglądam pi tym mniej wierzę, że to jest liczba okrągła!” Ja mu mówię, że on jest z przestrzeni Łobaczewskiego i on nie ucieka.
– Eeee tam. Taki z niego humanista, jak ze mnie monada.
I obudziłem się.
I po latach tamte studenckie żarty i kawiarniana literatura przypomnialy mi się, gdy lat temu 30 koleżanka urodziwa, z rumianymi polczikami i dużym wdziękiem przez los obdarzona zapytała wskazując na terminal: „Co on ode mnie chce?”
Na to dobrze zorientowany w namiastkach sztucznej inteligencji kolega odpowiedział: „On nie jest tobą zaintersowny. Dotknełaś go do żywego.”
Po chwili z klawiatury poszło juz syntaktycznie poprawne polecenie.
Nie ma to, jak dobrze uczłowieczyć.
Rzeczywiście, Haneczko, bolało. 😥
Niemniej jednak wyjaśniło mi się, dlaczego Kościół w ogóle karę śmierci może, a nawet musi popierać. Trzeba się po prostu przyjrzeć, kim są jej przeciwnicy: nie ulega wątpliwości, że korzenie doktryny i ruchu abolicjonistycznego tkwią w antychrześcijańskich, opartych na materialistycznych i na skrajnie indywidualistycznych przesłankach filozofii XVIII wieku, przede wszystkim tzw. encyklopedystów i oświecenia.
Zachwyciła mnie też ta konstrukcja myślowa: trzeba jasno powiedzieć: przedmiotem zwyczajnego nauczania Kościoła są zasady moralne, nie zaś rozwiązywanie ewentualnych, powstających na tym gruncie dalszych problemów. Czyli nawet jeżeli stosowanie jakiejś uznanej przez Kościół zasady moralnej przynosi w efekcie dramatyczne zło (np. skutki zakazu używania prezerwatyw dla Afryki), to nie nasz problem – my umywamy rąsie i nie mamy zamiaru zastanowić się nad sensownością (a także moralnością) zasady. No, po prostu fajno jest.
W sumie – namęczyłem się, ale chyba nareszcie naprawdę coś zrozumiałem. 🙄
Staruszku, masz absolutną pewność, że nie jesteś monadą?
Bo ja to się czasem waham. 😳
O, Jotka napisała, a ja…. chlip chlip.
Za to miałem zajęcia. Dodatkowe. JA miałem. Studenci NIE 👿
Ja chcę być binadą. Albo polinadą, ewent. poliadą.
Bobiku, ale wynika z tego, że jest i NADzwyczajne nauczanie Kościoła! Boję się pomyśleć, jakie to specjalności…
Jesli sobie dobrze przypominam z jakiejs dyskusji w tv, to Kosciol katolicki nie jest przeciwny karze smierci, choc poszczegolni papieze moga/mogli byc – np JPII. Podkreslano wtedy (a bylo to pare lat temu, juz po smierci JPII) ze nie nalezy mylic stanowiska (czy tez nauczania) KK z wypowiedzami, a nawert gestami poszczegolnych papiezy. W dyskusji bral udzial jakis duchowny (przeciwnik ks) i od niego to wyszlo, jesli mnie pamiec nie myli.
Ta meska slicznota (z odzysku) Tadeusz Bartos rozpoczal prowadzenie blogu; pierwszy kawalek o separacji Kosciola i Panstwa:
http://www.liiil.pl/1322230471,Laickosc-panstwa.htm
A to ciekawe, bo mnie zwykle uczono, że papa=ecclesia. To co z nieomylnością papieża?
Jak to, Bartoś rozpoczął? 😯 Przecież już od dawna prowadzi (na blogu zresztą jest archiwum). Nawet tam czasem zerkałem, bo różne ciekawe rzeczy pisał.
Monika też go czasem linkowała.
Tadeuszu,
skompilowała, skompilowała ze swoich starych tekstów naukowych na potrzeby popularyzacji … 😉
Dobrze wiesz, że to nie to samo co napisać nowy tekst 😎
Teraz przygotowuję plan zebrania Zarządu UTW, potem zebranie … i już jestem gotowa do wieczornej balangi, bezpionowej i bezmoralitkowej 😆 🙄
Jak dziś wieczorem rzeczywiście ma być balanga, to ja muszę trochę swojej roboty odwalić. 🙂 Zanurzam się i szlaban trzymam. 😎
Ooo, sorry.
To ja kawa w kubeł, kubeł we mnie, i po śladach… może z 3 strony…
Bobiku, dzięki owej konstrukcji nareszcie wiesz, na czym polega etyka chrześcijańska 👿
Tadeuszu, tylko w kwestiach wiary 🙄
Przeczytalam z wielkim podnieceniem, ze moja ukochana publicystka po wsze czasy, Agnieszka Kolakowska, przedstawiana czesto na rozlicznych lamach jako „corka wybitnego filozofa”, a w tym domu znana pod pieszczotliwym przydomkiem jako Ta Sakramencka Oslica, popelnila nowy tekst. Pisuje ona rzadko, ale zawsze jej przemyslenia sa wyryte zlotemi zgloskami w spizu. Tym razem jak i poprzednio wyryla w Rzepie, niestety aby przecztac calosc nalezy wylozyc kase. POczekam az to wyjdzie w miekkiej okladce, a tymczasem:
http://www.rp.pl/artykul/61991,756584-Ideologiczna-wojna-klimatyczna.html
Dźi Pies to by był ktoś w sam raz do trzymania pionu. 🙂 http://pl.wikipedia.org/wiki/D%C5%BAi_(tytu%C5%82) Ale on będzie miał bardziej przechlapane, niż kierowca na chrzcinach. Może by tak do pełnienia tej funkcji rotacyjnie wyznaczać? Dziś na przykład moglibyśmy obwołać Dźi Psem jakiegoś pluszowego misia. Zaprosić, zahulać pod jego dobrodusznym okiem, a potem serdecznie mu podziękować za obecność i iść spać z czystym sumieniem.
bedzie padac 🙂 co cieszy lesnikow i mieszkancow berlina tez 😀
czytam 🙂
czytanie ponownie w modzie 😯 jak napisano w
http://www.sueddeutsche.de/medien/nutzung-von-buechern-und-zeitungen-steigt-prozent-jugendliche-lesen-wieder-mehr-1.1218562
44% mlodych /pomiedzy 12 a 19/ systematycznie czytaksiazki, 42% gazety, internet uzywa codziennie lub wielokrotnie w tygodniu 89% – takie zycie 🙂
p.s. dziewczyny czytaja czesciej 😀
ksiadz Jankowski jaki jest kazdy widzi sam, a widzimy jak chcemy
i juz 🙄
Mar-Jo zalinkowala obrazek po niemiecku /nazisci do smieci/, tu
taszcze polska wersje
http://remekdabrowski.blox.pl/resource/jednorecy.jpg
popieram dwoma 8)
bedzie mnie mniej (o Wy biedni 🙄 8) )
powodow duzo – dla frakcji germanskiej w lekkiej formie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=YlfL7Oe5dAI
czytac bede jak zwykle hurtowo 🙂 😀 🙂 😀
brykam fikam znikam
Niestety, aluzja Rysia została na mnie kompletnie zaprzepaszczona. Czy ktoś może mi w trzech zwięzłych zdaniach wytłumaczyć? Może być haiku. Jak ja nawet nie wiem kto to Liberace…. to co mam rozumieć z tego klipa?
Pooglądałem kilka klipów wideo Liberace, teraz zrozumiałem, skąd się poetyka Marka i Wacka wzięła :roll:. Jak pisała Wikipedia, faktycznie od niego idzie takie ciepłe nastawienie do ludzi, dobre emocje (mało nie napisałem wibracje, ale to przecież nic nie znaczy, ale modne), chyba to też było jego głównym atutem. Bębni w fortepian jak szalony, w tych kilku klipach nigdy nie było żadnego legato, ale takie perkusyjne uderzenia. Miejscami coś tam jest zdecydowanie nie tak, ale maskuje świetnie. Tylko ja nie umiem nazwać co… Natomiast szczerze podziwiałem telewizyjne realizacje sprzed lat 50-60. Głęboki namysł co zrobić ze skromnymi środkami technicznymi. Świetne, i trzyma rytm grania.
Bobiku, angielska Wikipedia ma ciekawe hasło o nim, cytują też jakiegoś krytyka muzycznego, jak mu się widziała gra Liberace. On umie nazwać.
Właśnie przeprowadziłam długą rozmowę z Rodzicielką. Woody miał problemy z nerkami, dostaje od kilku dni antybiotyki. Wczoraj zaczął sikać na czerwono. Weterynarz na razie uspokaja i każe czekać, ale sikanie na czerwono nie jest nigdy dobrym objawem.
Trzymajcie kciuki 🙁 .
Alienor, oczywiście trzymam.
Kciuki natychmiast!
Woody, trzymaj się, chłopie!
Rysiu, Ty też, bo wnoszę, że z Twoją tarczycą coś nie tak.
A dalej w tył doczytam dopiero po kolacji, bo jeszcze nie zdążyłem dojść do jej skonsumowania. 😯
Alienor, ajajajaj! Trzymam wszystko. Moja pies za to leczona odżyła!
Ach ta nieoznaczoność znaczeń!
Wasz wątpliwości Bobiku co do mojej monadyczności czy mojej?
Według G. W. Leibniza i Wikipedii:
„Każda monada jest indywidualnością i odzwierciedleniem Kosmosu”
Chyba już nie pamiętam Big Bangu!
A najbardziej mi odpowiada być monadą Technokracji:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/03/Silver_red_monad.png
—
Trójmiasto to dziwny obszar. Ponoć projektowany jest tam kościół z czubkiem wyżej położonym niż 100 m.
A Wy tu o małej architekturze poniżej 5 m.
Rozumiem: skromność …
Alienor, kciuki za powodzenie kuracji.
swojej czy mojej – miało być!
nastraja optymistycznie
Czymam za Wszystkich potrzebujących czymania!!!
Znalazłam pewną informację.
„Stolica Apostolska, która opracowuje obecnie specjalny dokument w sprawie przygotowania do małżeństwa, ponawia w nim swoje energiczne „nie” wobec pożycia przedmałżeńskiego – poinformował w piątek bp Jean Laffitte, sekretarz Papieskiej Rady ds. Rodziny”.
A o pożyciu pozamałżeńskim nic?
Będę doczytywać po kawałku, ale żeby wszyscy już mogli zacząć balangować, przyprowadziłem Dźi Misia do trzymania pionu i załatwiłem okazyjnie dwie beczki małmazji. Przynajmniej jedną trzeba szybko wypić, żebyśmy mogli Dźi Misiowi zrobić z niej domek czy tam jaskinię. Bo zima idzie i misie muszą mieć odpowiednie miejsce na sen zimowy. 😀
No to proszę czerpać z tej beczki na wyścigi. Kto nie czerpie, ten wróg Misia. 😎
Fyyczerpałam i iiiyyidę spać … szaden se mniee frógg, nie pyło kooompaniii to cczeeerpaaaniaa 😉
topranoc 😆
Piszcie do mnie na wiadomą izbę 🙄
Znaczy, jaskinię dla Misia już możemy zacząć budować. Popijając przy tym małmazję z drugiej beczki. 🙂
Alienor, trzymam ile sił!
Bobiku, dotaczam swoją beczkę. Do połowy pełną lub pustą, jak kto woli 🙄
O, to możemy zbudować cały system beczkojaskiń. Taki, że jak Brunner będzie wchodził głównym wejściem, to Kloss zdąży uciec tylnym i jeszcze krzyknąć zza winkla „Brunner, ty świnio!”. 😎
Antoś czuwa, brzoza wiecznie żywa ❗ http://wiadomosci.onet.pl/kraj/macierewicz-z-analiz-ekspertow-wynika-ze-tu-154m-n,1,4933872,wiadomosc.html
Jasne, że brzoza żywa, skoro samolot nie miał prawa w nią uderzyć.
To ekologiczna katastrofa była. Szanuj drzewa. 🙄
Jotka na izbie, Dźi Miś na przyzbie – trzyma pion i cierpliwie czeka na system beczkojaskiń, który jest właśnie profesjonalnie testowany przez międzynarodową korporację Kloss&Brunner (auf Deutsch: Brunner und Kloss), a ja biorę wielki łyk małmazji – licząc na to, że po czym, jak po czym, ale po małmazji głowa nie boli – i idę odespać ciężki tydzień. Spać będę wśród brzozowych mebli, bo takie akurat mam i zwracam się z uniżonym wnioskiem o uznanie tego za wystarczający pretekst do zwolnienia mnie z obowiązku bezzwłocznego zapoznania się z ekspercką opinią p. Macierewicza na temat żywotności brzóz. Ja już, po prostu, Macierewiczowskiej brzozy nie dałabym dziś rady udźwignąć – nawet przy pomocy Dźi Misia, który trzyma za mnie pion. Bytowanie poziome to jest to. 😉
Ależ po to mamy Dźi Misia, żeby każdy mógł się wypoziomować, jak go akurat taka ochota najdzie. 😀 Albo zukosować. Albo zakosować czyli slalomić. Miś to wszystko przetrzyma i spionizuje, zachowując przy tym pełną dyskrecję i nie zakłócając swobody odchylania się od pionu.
Taki Miś potrafi wiele więcej, niż tylko dać się zabrać do przedszkola. Albo i nie zabrać.
Bobiku, czy ten inny Pajacyk to dobry Pajacyk?
O, to Pajacyka też mamy? 😯
A gdzie, bo się chyba trochę pogubiłem?
Nowy Pajacyk PAH dobry. Kliknęłam i nakarmiłam dziecko.
Dobranoc. 🙂
Ja też dobranoc 🙂
A, ten Pajacyk. Bo już przez chwilę myślałem, że Misiowi przybył jakiś Dźi przyjaciel. 😉
Co z tym pajacykiem, spytam jutro Pana Administratora (teraz go budzić nie będę). Ale podejrzewam, że ma to jakiś związek ze zmianą wystroju strony PAH.
Swoją drogą, epidemia jakaś z tymi zmianami szat, czy co? 😯
Ja w każdym razie niczego dramatycznie zmieniać nie zamierzam i juszszsz! 👿
Zaplanowalam Wam weekend.
Chcialam Was bardzo, ale to bardzo namowic do obejrzenia genialnego filmu dokumentalnego ma You tubie pt Studniowka w Misssissippi.
Film podzielony jest na 9 dziesieciominutowych odcinkow, z ktorych zamieszczam Pierwszy
http://www.youtube.com/watch?v=Ysohr_Cjufw&feature=related
potem juz jest bardzo latwo ladowac kolejne odcinki z kolumny po prawej.
Film nagrany byl w 2009 r w miasteczku Charleston. Mass w jednej z tamtejszych szkol, ktora dopiero w 1971 roku zostala zintegrowana rasowo i w tej chwili zdecydowana wiekszosc studentpw stanowia czarni.
Ale z 1971 roku przetrwal w szkole zdumiewajacy zdawaloby sie zwyczaj – dwa oddzielne bale przewdmaturalne, jeden dla bialych uczniow, jeden dla czarnych.
W 1978 roku znakomity (czarny) aktor amerykanski, ktpry z tych wlasnie stron pochodzi, Morgan Freeman (pamietacie jego wielka role szofera tytulowej bohaterki w Driving Miss Daisy?) zaproponowal, ze zaplaci wszystkie rachunki za bal, jesli bedzie on zintegrowany rasowo. Oferta zostala wowczas odrzucona czy tez zignorowana. Wrocil wiec dziesiec lat pozniej i zlozyl te oferte raz jeszcze. Dzieciom, nie ich rodzicom.
Jak sie sprawy potoczyly dalej, opowiada ten znakomity dokument.
Naprawde bardzo namawiam, bo takich filmow nie oglada sie czesto. Please!!!
PS. Wielu studentow i rodzicow mowi z silnym poludniowym akcentem,ktory moze byc troche trudniej rozumiany przez niektorych. NIE PRZEJMUJCIE SIE TYM. Ja tez mialam chwilami trudnosci, ale w sumie to nie jest bardzo istotne aby rozumiec kazde zdanie..
Tego chyba jeszcze nie było:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,10701912,Nie_umieja_czytac__ale_buduja_panele_sloneczne__Bosi.html
o bosych inżynierkach z Indii.
i jeszcze dzień dobry:)
Heleno, ja tez ogladalam ten swietny film. Obijal sie po studyjnych peryferiach i festiwalach filmowych. Pamietam tez wlasne podroze do Poludniowej Karoliny i Georgii 20 lat temu i moje zderzenia z tamta nie tak dawna rzeczywistoscia niewolnictwa. Rasizm byl wtedy powszechny na Poludniu, prawie 30 lat po tym jak trzeba bylo armie wprowadzic, zeby chronila czarnych uczniow idacych do bialej szkoly na lekcje.
Trzeba bylo nowego pokolenia, ktore jakos zdolalo wyrosnac z ogromnym wspolczuciem, a bez poczucia wyzszosci wobec Czarnych.
Ja mam wielkie poczucie optymizmu z powodu tych mlodych ludzi, ktorzy po nas przejma wladze juz niedlugo. Ale 20 lat temu w Charleston Pol. Karolina wszyscy doormani i porterzy to byli Czarni, a wszyscy menadzerowie w hotelach Biali. Jak gdyby MLK nigdy nie objawil sie na Poludniu.
BasiuBe, ja widze w Ontario i pobliskim Michigan coraz wiecej farmerow budujacych panele sloneczne dla wlasnych potrzeb. Dwoch naszych sasiadow uzywa paneli slon. do ogrzewania swoich basenow,
Króliku, chodziło mi o to, że tutaj jeszcze tej linki chyba nie wrzucano.
Ciekawy jest ten Barefoot College…
Dobrze, ze ktos poza mna to jeszcze ogladal, kroliku. O wiele przyjemniej sie przezywa wrazenia. 🙂
I oczywoscie gdzies tam w roztargnieniu wsadzilam Mass zamiast Mississippi.
No nie ma Rysia. Gdzie Ryś? Ktoś może mi wyjaśnić jego aluzyjność 🙁 ? Bo tam był jakiś namiok dla kumatych, czyli nie dla mnie.
Za Macierewicza ślicznie dziękuję. NIE, dziękuję. Programowo ten Pan mnie nie interesuje.
Film o szkole pewnie ciekawy, ale długi, a ja mam już łykend zorganizowany…. taaak.
Usiłowałem zrobić przegląd prasy. Jakoś mi się smutno zrobiło, gdy otwieram wyborczą, a tam idiotyzmy jak z normalnego tabloida, a w Guardianie jakoś poważniej.
tam Tahrir Square stands united after week of bloodshed and betrayal
a tu jakie idiotyzmy $%#@%$#@ Macierewicz wydalił z siebie.
A jeszcze na odchodnem napiszę. Jest „wystawa” najlepszych zdjęć Reutersa
http://blogs.reuters.com/fullfocus/2011/11/21/best-photos-of-the-year-2011/#a=60
Niezłe zdjęcia..
Nie wiem czy specjalnie tak wybierali, ale jest nieprawdopodobny kontrast między USA a reszta świata. USA ukazane jako kraina leniwych sybarytów, oaza spokoju… takie zdjęcia dominują.
Dzień dobry 🙂
Tadeuszu, ja też NIE dziękuję za pana M., ale on jest i wierzy mu całkiem sporo ludzi. Mam osobiście do czynienia z takimi wierzącymi. Dlatego nie mogę zbywać tego wzruszeniem ramion.
Za sprawioną przykrość przepraszam. Będę miała na uwadze Twoją awersję, ale nie obiecuję, że już nigdy o tym panu nie pisnę 😉
Teraz kawa i linki 🙂
A Pajacykowi zrobili wielką krzywdę 👿 Aż nie chce się klikać 👿
Haneczko, to ja sorry! To jest o panu Macierewiczowi, nie to Twoim wpisie!
Dzień dobry.
Tadeusz, Rysiowy link był do piosenki o niedoczynności tarczycy. Tylko tyle. Czymam na wszelki wypadek mocno. 🙂
Bosonogi uniwersytet bardzo mnie wzruszył. Tak powinno się ludziom pomagać. Obserwowałam z bliska jak niemądrze wydawane były środki na „szkolenia”. Zarabiały firmy doradcze, uczestnicy otrzymywali papier, potwierdzający udział w szkoleniu. Ciągu dalszego najczęściej nie było.
Film zalinkowany przez Helenę zostawiam na wieczór.
Witam 🙂
czy dzień dobry, powiem wieczorem 😉
zaczynam się leniwie rozkręcać, to pierwszy taki luksus od dwóch miesięcy i ostatni na czas jakiś, totez się pławię w lenistwie 😆
Dzień dobry 🙂 Wszystko ciekawe. Bose inżynierki ciekawe (do tego jeszcze koniecznie muszę potem wrócić), Mississipi ciekawe, Gurdian ciekawy, Reuters ciekawy, a czasem nawet i Macierewicz w perwersyjny sposób ciekawy, ale… No właśnie z tym czasem… 🙄
Ale spoko, weekend mamy, czas jakoś ponaciągamy. 😉
To ja może najpierw kawę, a potem ciekawe. 😀
Macierewicz owszem, ciekawy, jak osiemnasty odcinek horroru pod tytułem „Teksańska masakra piłą mechaniczną”.
Dzieńdoberek.
Zabrakło wytrwałości? 🙄
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/krakow/zlodzieje-ciagneli-bankomat-ulicami-krakowa,1,4934187,region-wiadomosc.html
To mi przypomniało opowieść znajomego fizyka, który pracował przez jakiś czas w słynnej Dubnej. Opowiadał, że mieli tam stale problem ze spirytusem, który był używany do celów laboratoryjnych. Trzeba go było zamykać w kasie pancernej, bo inaczej bardzo szybko w niewyjaśniony sposób „wyparowywał”. Ale pewnego dnia potrzeba widocznie tak jakichś maładcow przypiliła, że postanowili się dobrać i do tej kasy. Nie wzięli jednak pod uwagę, że ona z porządnej, radzieckiej, hartowanej stali była. Udało im się – zapewne po długich mękach – wywiercić raptem jedną dziurkę w okolicy zamka i tu utknęli.
Od czegóż jednak nieskończona pomysłowość ludu radzieckiego w dziedzinie zdobywania upragnionych zasobów? Faceci wzięli się na sposób i zaczęli kasą (niezbyt wielkich rozmiarów) miotać na różne strony, aż do potłuczenia znajdujących się w niej butelek ze spiritem. A kiedy już to osiągnęli, reszta była bardzo prosta – wystarczyło przechylić kasę tak, żeby drogocenna zawartość wylała się przez wywierconą uprzednio dziurkę.
Czy wylanie nastąpiło do podstawionego naczynia, czy bezpośrednio do spragnionych ust, o tym historia już milczy. 🙂
Jeżeli dobrze rozumiem Helenę, to wyraziła mocny sprzeciw wobec tezie Kołakowskiej, że się ociepla i że to ludzie są sprawcami. Czyli Helena jest przekonana, że tak jest (co do klimatu i ludzi). Ale obawiam się, że tak prosto nie jest.
O ile znakomita większość uczonych zgadza się, że klimat się zmienia (a co za tym idzie i przyroda), to nie ma takiej zgody co do przyczyn.
Przyczyna najbardziej podchwycona przez mediów i, niestety, polityków to antropogeniczna działalność. Ale to jednak z możliwości. Inna — klimat się zmienia naturalnie, jak jedna z faz cyklu oziębianie/ocieplanie. Politycy, niestety, bo jak się wezmą do czego to już mamy ideologię i wiarę…
Np. w Polityce kiedyś był artykuł taki
http://www.polityka.pl/nauka/ekologia/251186,1,idzie-zimno.read,
bardzo ciekawy, z komentarzami i odpowiedziami, np
http://www.polityka.pl/nauka/ekologia/256474,1,komentarz-prof-krzysztofa-kozuchowskiego-do-raportu-prof-dr-hab-zbigniewa-jaworowskiego-pt-idzie-zimno.read
Przypomniało mi się to, bo New Scientist ma taki artykuł:
http://www.newscientist.com/article/dn21212-co2-may-not-warm-the-planet-as-much-as-thought.html
Z tym dwutlenkiem węgla nie tak prosto.
wszystko to nieco przypomina zakład Pascala:
może człowiek namieszał, może nie. Jak damy mniej dwutlenku węgla, to jak namieszał, będzie lepiej. Jak nie namieszał, nic się nie stanie. Jak nie damy mniej C02, to jak namieszał, będzie gorzej, jak nie namieszał, będzie tak samo. ergo, lepiej dawać mniej C02.
I sądzę, że Bendyk ma rację, że politykom wcale nie chodzi o zmniejszenie emisji dla przyrody, ale zmniejszenie emisji, bo można zmienić przemysł. I szybko znowu dawno uprzemysłowione kraje są na lepszej pozycji, bo to one zaczęły i mają lepszą pozycję startową. A Polska kiedyś była be, bo nie była uprzemyslowiona, teraz jest be, bo jest trochę uprzemysłowiona i brudzi dwutlenkiem węgla…
Nota bene dużo tego dwutlenku węgla (jak i metanu!) pochodzi z trzody bydlęcej i niebydlęcej, jak i człowieka….
Dla dobra powinniśmy rzadziej oddychać (mniej sportu uprawiać!) i żyć mniej, ehem, flatulentnie 🙄
Ach, Bobiku, pomyslowosc fizykow pod wszystkimi szerokosciami geograficznymi, i niekoniecznie wylacznie w celach utylitarnych, moze byc inspiracja dla nas wszystkich. 😆
Bosonogie radzastanskie inzynierki przypomnialy mi, co o tym stanie opowiadalo zaprzyjaznione malzenstwo z Rajastanu wlasnie pochodzace. Tam jest szczegolnie pielegnowana tradycja handcrafts wymagajacych ogromnej dokladnosci i zmyslu intuicji (przepiekne sa ich meble, nie mowiac o tekstyliach). A ze kobiety maja w budowaniu paneli szczegolna role to tez nie tak do konca dziwi, bo tamtejsza tradycja jest pelna zaskakujacych paradoksow. Obok znanaej wszystkim szerzej dyskryminacji kobiet (i kastowej) funkcjonuje jednoczesnie bardzo stare przekonanie, ze kobiety sa nosicielkami ponadludzkiej energii zwanej shakti. Pamietam, ze gdy poszlam na mojej uczelni na pierwszy w moim zyciu wyklad z hinduizmu, uslyszalam ze zdziwieniem od wykladajacego profesora, ze mescy bogowie sa stosunkowo rzadko przedstawiani sami na obrazach, podczas gdy boginie czesto przedstawiane sa same. A to dlatego, ze bez kobiecej energii usosobionej przez swoje boginie, bogowie sa wlasciwie niczym… Wpadli na to wiele setek lat przed Jungiem. (To zreszta tlumaczy, dlaczego w Indiach nie maja w sumie zadnych problemow z kobietami w rolach przywodczych, od Indiry Gandhi po jej synowa Sonie, nie mowiac juz o regionalnych polityczkach z wszystkich partii.) 😉
Pozdrowienia dla Rysia, 🙂 🙂 🙂
Śledzie w oleju lnianym nastawione, zagrycha to spirytusu jest, znaczy się 😉
Ze spirytusem to takie perpetuum mobile.
Gdzie macie skradziony spirytus?
Sprzedaliśmy
A gdzie pieniądze?
Przepiliśmy
Teraz lektury szeleszczące i netowe
Oj czymam za Rysia, czymam! Myślę, ale nie piszę…
Zastanawiam się, jak napisać to, co chcę napisać, w taki sposób, żeby nie wyjść na krwiożerczego, lewackiego potwora antymężczyźnianego albo co… No, ale trudno mi to tak całkiem owinąć w bawełnę. Właściwie wszystkie regiony biedne i zacofane robią to samo doświadczenie, że dla wyjścia z biedy trzeba się oprzeć na kobietach. I to mimo że podłoże tego bywa różne. W jednym miejscu mężczyźni odmawiają robienia czegoś pożytecznego, bo zawsze byli tylko wojownikami i nie widzą powodu, żeby to zmieniać. W drugim chętnie by brali minikredyty, ale już spłacać ich za bardzo nie mają ochoty. W jeszcze innym wiadomo, że gdy dostaną jakieś fundusze na rozwój, nie zainwestują ich, tylko ustalą (nieraz przy użyciu kłonic i temu podobnych środków perswazji), kto będzie prezesem, a kto wice i przyznają sobie pensje. A kobiety przy pomocy głupich stu dolarów i ciężkiej harówki potrafią zmienić życie swoje, swojej rodziny, a nieraz i całej wioski.
Wbrew pozorom wcale nie chcę wszystkiego zwalać na testosteron. 😉 Raczej mi o to chodzi, że tzw. wartości soft, które kobietom kulturowo zostały przypisane, lepiej służą rozwojowi. Myśl nienowa, ale chyba od czasu do czasu warto ją powtórzyć.
Tylko jeszcze żeby tym kobietom pozwalano robić swoje… Bo przypomniałem sobie z pewnego reportażu, jak w afrykańskiej wiosce kobiety wymogły na facetach, że jakąś tam część wioskowych pól będą same obrabiać i same zarządzać plonami (dotąd to one pracowały, ale końcowy produkt musiały oddawać mężom). Faceci zgodzili się na to tylko po to, żeby im udowodnić, że są za głupie na sensowne gospodarowanie tym, co wypracowały. Oczywiście okazało się, że jest dokładnie na odwrót – baby założyły kooperatywę, że hej, uprawiały razem, dzieliły sprawiedliwie, częścią plonów żywiły rodziny, część sprzedawały w miasteczku i wkrótce wszystkim zaczęło się wyraźnie lepiej powodzić. Jak na to zareagowali mężczyźni, którzy nagle musieli prosić swoje żony o parę groszy na piwo z prosa? Z powrotem odebrali babom pola i stwierdzili, że oni je teraz będą uprawiać sami i handlować produktami też. Skoro kobiety potrafią, to oni przecież z pewnością potrafią jeszcze lepiej. Pierwsze miesiące zmarnowali na kłótnie, kto powinien ile pracować i kto potem więcej dostawać z racji kierowniczych funkcji. Potem niechętnie zabrali się do roboty, a ponieważ plony były niskie, postanowili olać rodziny i całość sprzedać. Zarobek podzielili po dużych kłótniach i uzyskane środki zużyli na zakup zegarków oraz piwa z prosa.
Na tym opowieść się kończyła i nie wiem, kto w tej wiosce teraz uprawia ziemię i na jakich zasadach, ale wcale nie jestem pewien, że nastąpiło z męskiej strony puknięcie w głowę. Bo ludze to takie dziwne zwierzęta, że wolą sami stracić, niż pozwolić drugiemu zyskać. 🙄
Czytałem felieton zamieszczony u szalonych naukowców.
Sugestia o ludzkości jako zbiorowości zniekształcającej życie na ziemi i klimat na niej panujący przypomina mi postawę wyśmianą przez jednego z mentorów mej dojrzałości.
Po rodzących trwogę relacjach z jakiegoś trzęsienia ziemi zapytany „No i co ty na to?” Odpowiedział: „No narozrabiałem. Milczałem z nadzieją, iż nie wyda się mój współudział.”
Czy nie macie wrażenia, że mamy tu do czynienia z wysublimowaną postacią przekonania:
„Sprawa się rypła. Ktoś musi za to beknąć.”
Nic o nas bez nas!
Paranoja jest trwałym przymiotem ludzkości.
Niedługo dowiemy się, że wyginięcie dinozaurów zostało spowodowane grzechem pierworodnym.
Nie kpię z uczuć chrześcijan. Kpię z odpieprzania nauczania prawdy objawionej: może Bóg zaplanował jedenastoletni cykl słoneczny i chaos pogodowy. Czy może jest to wyraz nieodgadnionego? Skoro żadna nauka nie może być zupełna i sprzeczna, to …
Szanuję cudze perwersje.
Spodziewam się rychłego obrzucenia pana Antoniego jajami na progu lata po jego stwierdzeniu, że za suszę odpowiada układ.
Coś złego stało się z polską edukacją, można stwierdzić, jeśli obiektywną prawdą jest wzrost w Polsce myślenia magicznego.
Ciekaw jestem czy teologowie chrześcijańscy mają jasny i wyraźny stosunek do dryfu kontynentów i prądu el ninio.
Właśnie miałam napisać, że na blogu Edwina Bendyka trwa dyskusja o wpływie ludzkiej działalności na klimat, dla której bodźcem był wspomniany przez Helenę artykuł Agnieszki Kołakowskiej – ale staruszek był szybszy.
Przeczytałam artykuł o bosych inżynierkach. I komentarz krwiożerczego, lewackiego potwora. 😉 'Dla wyjścia z biedy trzeba się oprzeć na kobietach.’ – ta teza do mnie przemawia. Ale przyznam uczciwie, że to może w dużym stopniu wynikać z babskiej solidarności. 😉 Kilka miesięcy temu, wiedziona tą babską solidarnością i ponaglana przez Petera Singera, którego akurat wtedy czytałam, opodatkowałam się dobrowolnie na rzecz fundacji Care. Dlaczego Care? Przekonali mnie w ten sposób: CARE not only feeds the hungry, we also help tackle underlying causes of poverty so that people can become self-sufficient. Recognizing that women and children suffer disproportionately from poverty, CARE places special emphasis on working with women to create permanent social change. Dlaczego w ogóle? Z tym właśnie mam ciągły problem – tyle jest głosów wokoło, że strumień pieniędzy płynący do najbiedniejszych krajów bardziej szkodzi, niż pomaga, utrwalając ich bezradność i zasilając kieszenie kacyków. Opodatkowałam się, ale jest wciąż we mnie niepewność i niepokój, że może próbując pomóc, szkodzę. Dobrymi chęciami piekło wybrukowane, itepe. Co myślicie? http://www.care.org/index.asp?
Ja też mam ambiwalentny stosunek do pomocy zagranicznej. Więcej np. tu
Podobnie jest z dotacjami unijnymi do rolnictwa, które raczej utrwalają polski skansen niż służą rozwojowi
vitajcie! Otóż co do zielonego wystroju blogu/a/ u red. Bendyka to tak jakbym sie trochę oswoiła 🙂 Mam tylko zastrzeżenie co do komentarzy przy ścianie lewej . Może by tak po środku i trochę mocniejszą trzcionką. Ktoś kto pisze niech tez bedzie zielony 🙂 . Jak gra to gra / w zielone/. W zasadzie to też mam zaslony w kolorze zielonym wiec tak jakbym troche akceptowała ten kolor 🙂 No sama nie wiem ….
Podoba mi sie zdjęcie Pani Doroty na blogu muzycznym 🙂
Nie demonizujmy. Kocham kobiety. Na każdy sposób. Od trzech córek zaczynając, na dwóch one-psach kończąc (niektóre twierdzą, że na odwrót). Sądzę, poważnie, że są lepsze. Kobiety, nie moje córki, ani moje-psy. Te są wprost rewelacyjne. Ale… uogólnianie do niczego nie prowadzi. Jest i tak i tak. Mam ciągle nieodparte wrażenie, że dużą rolę odgrywa kulturowo-socjologiczny stereotyp, do którego się dostosowują różne płcie.
To tak jak z hinduizmem. Tam jest wiele wspaniałych rzeczy. Ale…sparzyłem się. I tyle. Tyle, bo co będę ukonkretyzowiał.
Jak to Swift powiedział: „Principally I hate and detest that animal called man; although I heartily love John, Peter, Thomas, and so forth, ” To był mądry człowiek.
Nie kobiety są wspaniałe, ale Ala, Marysia i Dagmara. Nie mężczyźni podli, ale Staszek, Adam i Felek.
I wbrew pozorom wcale nie zaprzeczam sobie (re początek).
piszecie komentarze dotyczace ocieplenia klimatu . Myslę, że ilu myślicieli, tyle pogladów. Najbardziej niepokoi mnie jednak coraz gorsza jakość jedzenia i wody. A pszczoły umierają . To dla nas bardzo niedobry znak. Czy jednak oprócz tych co wrazliwi sa na jedzenie martwi sie jeszce ktoś. ? Mniemam że nie. 🙁
Tadeuszu, ja się z Tobą zgadzam i nie zgadzam. 🙂 Znaczy, zgadzam się, że w jakimś tam ostatecznym efekcie Marysia i Stasiek. Zgadzam się też, że chodzi o kulturowo-socjologiczny aspekt, dlatego nie chciałem winić testosteronu i pisałem o wartościach soft, kulturowo przypisywanych kobietom.
A nie zgadzam się, że doświadczeń nigdy i pod żadnym pozorem nie wolno uogólniać. Po pierwsze, stale to robimy, np. po jednorazowym sparzeniu nie pchając już więcej łap w ogień. 😉 A po drugie, relacji na temat lepszego sprawdzania się kobiet w wychodzeniu z biedy (np. przez minikredyty i inne projekty pomocowe oparte na metodzie małych, lokalnych kroków) jest wystarczająco dużo, żeby tu o uogólnienie się pokusić. Tylko ja tej większej efektywności nie przypisuję biologii, a właśnie stereotypowi socjokulturalnemu, który mężczyzn w tych krajach wpycha w role mniej w sumie efektywne.
Jarzębino, gdzie jak gdzie ale tu micha wporzo jest 😉
Teraz moje zdanie na temat pomocy biedniejszym krajom: fakt, że ona czasem/często więcej szkody przynosi niż pożytku, utrwalając nieefektywne, a czasem wręcz zbrodnicze struktury i systemy. Ale z kolei nie pomagać wcale? Łatwo to powiedzieć „tak w ogóle”, ale jak się pomyśli o konkretnych Marysiach czy Staśkach, zwłaszcza tych najmniejszych…
Więc ja dla siebie przyjąłem taką zasadę, że jednak pewne akcje czy organizacje finansowo wspieram, ale najchętniej małe (bo nie tracą forsy na rozbudowaną biurokrację), prowadzące konkretny (i sensowny) projekt w konkretnym miejscu, silnie związane z lokalną społecznością, no i raczej te dające wędki, nie tylko ryby. Ale fakt, że ja jestem pod tym względem w komfortowej sytuacji, bo w Niemczech nietrudno nawet w takiej dziurze, w jakiej mieszkam, znaleźć organizację, którą w miarę łatwo sprawdzić. Jest np. taka, która pomaga w kopaniu studni w Togo i nawet niektórzy moi azylowi klienci ją znali i twierdzili, że robi dobrą robotę.
A czy robi taką Care? Nie wiem, nie powiem. Trzeba by sprawdzić nie oficjalne sprawozdania, tylko relacje tych, którzy z pomocy korzystają i niezależnych obserwatorów. Nie wiem, na ile to się da. Ale ponieważ w internecie jest podobno wszystko… 😉
a może jakiś jazzik sobotnią wieczorową porą 🙂
Ocieplenie, oziębienie… Za mało się czuję kompetentny, żeby się z całkowitą pewnością przy którejkolwiek z tych wersji upierać. Ale ten zakład Pascala właściwie wydaje mi się całkiem niezłym pomysłem. 😉 Jak również w ogóle szacunek dla środowiska naturalnego, na zasadzie: tylko na tyle w nie ingerować, na ile to naprawdę konieczne. I cały czas główkować, czy przypadkiem pewnych konieczności sobie nie wmawiamy z wygody.
Oczywiście jest to stanowisko całkowicie niechrześcijańskie, a może nawet antychrześcijańskie, bo wbrew nakazowi Stwórcy „czyńcie sobie Ziemię poddaną”. No więc ja nie po chrześcijańsku wolałbym z Ziemią współpracować, zamiast czynić ją sobie poddaną. I na dodatek bezczelnie śmiem uważać, że tylko dobrze mogę na tym wyjść. 😎
Jazzik z najwyższą przyjemnością. Mogę go nawet uznać za szczególną formę współpracy z Ziemią, ba, co ja mówię, z wszechświatem. 🙂
Jarzębino, już o tym na muzycznym wspominałem, ale czemu i tu nie mam: na widok nowego zdjęcia Pani Kierowniczki mój tata zareagował „o, Mona Liza”. 😀
wolałbym z Ziemią współpracować, zamiast czynić ją sobie poddaną. czyli opowiadasz się za zrównoważonym rozwojem. Podstawa współczesnej sozologii. Ale stop. Wykładu dalej o tej porze nie będzie. Nawet studenci zaoczni śpią
No proszę, ja całkiem jak pan Jourdain – nie wiedziałem, że mówię sozologią. 😆
Albo jak Walery Goetel urodził się 14 kwietnia 1889 r. w Suchej Beskidzkiej. Był ekologiem i paleontologiem, badaczem budowy geologicznej Tatr, współtwórcą przygranicznych parków narodowych w Tatrach, Pieninach i na Babiej Górze. Jest twórcą nowej gałęzi nauki – sozologii – która łączy w sobie problematykę ochrony przyrody z racjonalnym użytkowaniem jej zasobów. .
Jak zabrniemy w sozologię, możemy się okazać skrajnymi prawicowcami, bo co jak co, ale teza o „globalnym ociepleniu” chyba nie da się obronić? 😆 Teraz jedynie słuszne i postępowe, nie wnikając w żadne meritumy, są „globalne zmiany klimatyczne”, czyli ocieplenie, oziębienie, w sam raz, eto adin (…), byle kasa płynęła.
Nie mam nic przeciwko temu, sam widziałem niedawno zmianę, wprawdzie nie globalną, tylko miasteczkową, bo w tym roku u mnie babie lato było jeszcze listopadzie. 😉 Rzeczywiście są te zmiany. Zawsze były. Tylko czy mamy mówić o faktach, czy o medialnym wizerunku? To drugie przerabiałem, kiedy jeszcze żadne ocieplenia nie były modne, wtedy chodziła chyba dziura ozonowa.
(Własnie, co z nią? Zatkała się, przestała się opłacać, nie grozi już ludzkości zagładą w bólach? A może rządy to ukrywają?) 😛
Ale do rzeczy. Pod koniec epoki minionej uczeni wytyczyli w Polsce zdaje się 16 rejonów zagrożenia ekologicznego. Chodziło o jakieś nędzne pieniądze, doraźne programy na rzecz środowiska, w każdym razie towarzysze bez hasła RZE nic nie dawali, więc RZE powstawały jak grzyby po deszczu w regionalnych planach zagospodarowania przestrzennego (to było mniej więcej to, co teraz strategie wojewódzkie, tylko pod inne realia). W tworzeniu gdańskiego RZE maczałem palce po łokcie, nawet się udało i było bardzo pięknie, tylko nagle zmieniły się realia i co się okazało? Co który zachodni biznesmen spojrzał na mapę i zobaczył czarnego kleksa, nagle tracił ochotę na inwestowanie. Można było takiemu tłumaczyć, że to tylko tak dla jaj, że były tow. minister itd., ale przygłup nic nie rozumiał i jechał gdzie indziej. Wyobrażali sobie, że to coś w rodzaju Rumunii skrzyżowanej z Semipałatyńskiem. Cośmy się wtedy nagimnastykowali, żeby to odkręcić, najbardziej samorządy. Jeszcze w 1994 trwało sprzątanie, medialne oczywiście, bo rzeczywiste trwa cały czas, ale to już inna historia.
Przy pomocy tej przypowieści chciałem nieśmiało zasygnalizować, że stan rzeczywisty środowiska nie musi mieć wiele wspólnego z obowiązującymi hasłami, zwłaszcza, gdy hasła są marketingiem na rzecz restrydy… redyby… rebystry…, no, znaczy, dzielenia bardzo poważnych kwot publicznych pieniędzy.
A że ostatnio zapoznawałem się z surowymi materiałami z wielkiego badania świadomości ekologicznej Polaków, jakoś nie mogę o tym problemie mówić bez głupawego chichrania. Czy wiecie na przykład, że skutkiem globalnych zmian klimatu jest przesuwanie się kontynentów? Albo że ostatnie trzęsienia ziemi w Chinach mają przyczynę w wycinaniu lasów tamże, co powoduje wiatry? I wiele, wiele innych głębokich przemyśleń, a wszystko to z oglądania słusznej telewizji, bo i o to bliźnich moich pytano. Do czytania będzie, niestety, tylko raport końcowy z łatwymi do przewidzenia (całkiem za darmo) wnioskami. 😎
@Irek.. Nie znałam tej nazwy. Czynić Ziemię poddaną … to stwierdzenie nie ma jeszcze zastosowania. Nie panujemy nad Ziemią 🙂 Tak czy owak miłego wieczoru Pa! 🙂
no właśnie ! a co z dziura ozonową ?
Studenci o tej porze brykają, a nie śpią, Irku. 😉 A ja się znowu czegoś nauczyłam. Sozologia – pierwsze słyszę. 😳
Przeszukiwałam cały internet, a potem strony wybranych organizacji humanitarnych przez parę tygodni, zanim się w końcu zdecydowałam na Care – ale nadal nie jestem pewna wyboru i nie mam się kogo poradzić. No bo dlaczego niby mam mieć zaufanie do ratingów nieznanych mi organizacji i opinii nieznanych mi osób, o których kwalifikacjach nic nie wiem? A sama tym bardziej nie mam kwalifikacji, nawet żeby ocenić sensowność opisywanych działań np. w Afryce, a co dopiero porównać stan faktyczny z deklarowanym. Z weryfikacją organizacji działających lokalnie jest łatwiej, ale przyznam się, że nie jeżdżę i nie sprawdzam, czy budy rzeczywiście zostały ocieplone, a przygarnięte koty trzymane są w dobrych warunkach. Sięgam do kieszeni – i na tym się kończy. Na razie?
Zacząłem po cichu podejrzewać, Wodzu, że może ja też mam w sobie coś z cynika, choć nieetatowego. 😎 Jak gdzieś widzę wielkie interesy do zrobienia, to ogarnia mnie dziwne zwątpienie w czystość intencji.
Ale cynizm wcale nie kłóci się z uprawianiem chłopskiego rozumu. I jeżeli mój chłopski rozum mi mówi, że panele słoneczne zaszkodzić w każdym razie nie mogą, a w ciepłych krajach nawet całkiem niezłe skutki mogą mieć, to czemu ja bym nie miał być za? Albo na przykład czemu bym nie miał uznać, że świetnie mogę się obejść bez drugiego auta w rodzinie, skoro rzeczywiście mogę? Już nie zapytam, czemu nie miałbym nawymyślać temu sukinkotowi, którego przyłapałem na wrzucaniu śmieci do potoka, bo gdyby nawet znalazły się jakieś argumenty przeciw, ja bym mu i tak nawymyślał. 👿
Jak ktoś mnie nazwie nieetatowym cynikiem chętnym do współpracy – okej, nie obrażę się. Mało to już rzeczy na swój temat słyszałem? 😆
Ago, powiedzmy sobie szczerze – ni ma letko. Prawdopodobnie Twoich (i nie tylko Twoich) wątpliwości rozproszyć się nie da. W przypadku dużej organizacji nawet gdybyś pojechała i sprawdziła w jednym miejscu, że jej działalność daje efekty, to w innym miejscu mogłoby być inaczej, albo np. efekty byłyby niewspółmierne do nakładów. Tak naprawdę w tym przypadku chyba trzeba rozstrzygnąć bardziej sercem, niż rozumem.
Zawsze można też zastosować taki wist, jak Sacha Guitry w odniesieniu do powtórnego małżeństwa – pozwolić nadziei zatriumfować nad doświadczeniem. 😉
Ja jeszcze dodatkowo przezylam kataklizm kwasnego deszczu, ktory mial nas zdziesiatkowac w pol. Ontario. Niektorzy tez zawsze sie boja upadku dyktatur. Kto pamieta Ruch Pokoju czyli jednostronne rozbrojenie sie Zachodu przed Zwiazkiem Radzieckim, ktory na szczescie upadl zanim do tego doszlo.
Ze nie wspomne o pomniejszych kataklizmach, takich jak Y2K, czyli upadek systemow kompterowych z powodu Roku 2000.
Bobiku, nie liczę na rozproszenie wątpliwości – całkiem nie mieć wątpliwości byłoby naiwne bardzo, ba – niezdrowe. 😉 Ale ten temat domaga się ode mnie dalszych przemyśleń, doczytań i być może (tu wzdycham, bom leniwa) doświadczeń; bose inżynierki wypchnęły go na powierzchnię (w ogóle siedzi dość płytko i nawet lekki impuls go wypycha) – pomyślałam, że skoro już tak się pcha, to niech wypłynie. Tyle tu bywa mądrych osób z bogatym życiowym doświadczeniem i wiedzą o rzeczach, o których nie mam pojęcia. Może ktoś ma jakieś doświadczenia z organizacjami humanitarnymi, pomyślałam, i coś dorzuci do garnka z moimi wątpliwościami. 😉
Króliku, dramatyczne skutki kwaśnego deszczu mogłem zaobserwować jeszcze przedwczoraj. Kupiłem coś, co się nazywa balsamico orange, w sprayu. Nieopatrznie, bez uprzedniego przetestowania, spryskałem tym sałatkę. Nooo… był to zaiste kwaśny deszcz, o nader dramatycznych skutkach. 👿
Balsamico orange – odradzam. Nader nieekologiczne, o ile ja jestem częścią środowiska naturalnego. 🙄
Ago, nie sposób mieć doświadczenie ze wszystkimi organizacjami humanitarnymi, a jest ich w końcu jak mrówków. Ja w praktyce mogę dać tylko jedną radę i to świadomie w cudzysłowie – „jak najbliżej korzeni”. To znaczy, im konkretniejsza grupa, do której dociera Twoja pomoc, tym lepiej. A można też – i do mnie to bardzo przemawia – zainwestować w konkretną, choć wybraną w sumie dość przypadkowo osobę. Na przykład w edukację jednego, konkretnego dziecka. Tylko ja bym tutaj, inwestując, równocześnie domagał się wglądu w wyniki, np. nawiązał kontakt ze szkołą (nie tylko z rodzicami, bo oni zawsze będą pisać, że wszystko świetnie), z lokalnymi władzami, itp. Nawet polski konsulat w danym kraju bym w to włączył, a co. 😎
Kto umożliwia jedną edukację, poprawia cały świat. 😉
Amen, Bobiku.
ja też czymam za Rysia, bardzo
na dzień dobry pierwsza kawa 🙂
Witam 🙂
wczoraj dzień był dobry, na co i dzisiaj liczę 😉
Za Rysia czymam intensywnie 🙂
Pojawiły się jakies szczątkowe opady, dobre i to.
Znaczy się poprawiam świat, pięknie. Od lat utrzymujemy trójkę dzieci w Afryce.
W domu rządzą nami trzy zwierzaki. 🙄
Dzisiaj nadal zamierzam się pławić w miłym nieróbstwie, zanurzona w lekturze. Jak przeczytam, to opowiem – Danuta Wałęsa. Marzenia i tajemnice.
Miłego dnia Koszyczku 😆
BasiaBe,
na filiżankę kawy chętnie się przysiądę 😆
jotko, zapraszam 🙂
BasiaBe,
😆 😆 😆
Dzień dobry. Kawa!!!
Śledzę z niepokojem ukraińskie media.
Jeśli była pani Premier ma przepuklinę kręgosłupa, to zachowanie władz jest barbarzyństwem.
Obchodzono wczoraj pamięć Ofiar Głodu. Ja znam tragiczne relacje osób , które żyły po dwóch stronach granicznej rzeki
Zbrucz.
Znalazłam ciekawą informację ze Lwowa:
http://zaxid.net/home/showSingleNews.do?mariush_shhiel_vidkriv_u_lvovi_shkolu_reportazhu&objectId=1242044
Przeczytałam.
Bardzo mieszane uczucia.
W Świątecznej GW dwa artykuły na temat tej książki. Trochę przekorny a nawet chwilami prześmiewczy tekst Janusza Rudnickiego „Urodzona w czepku (służącej)”.
I Miłady Jędrusik „Danuta skacze przez płot”.
Cóż, bliżej mi do tego pierwszego. W tym drugim pojawiają się takie tezy, że mam wątpliwości, czy autorzy wypowiedzi rzeczywiście uważnie przeczytali książkę. Dotyczy to również cytowanej recenzji pani Ewy Woydyłło, którą generalnie bardzo szanuję.
Mar-Jo,
podobno w Was jakieś straszene wiatry.
Te sprawy ukraińskie faktycznie smutne, przygnębiające.
@Mar-Jo
Cierpię na dyskopatię. Przyzwyczaiłem się do słuchania z ust laików medycznych o wypadnięcia dysku. Przemieszczający się krążek międzykręgowy może uciskać na rdzeń kręgowy. Stanowi temu zwykle towarzyszy ból. Deformacje kręgów kręgosłupa i krążków międzykręgowych i ich przemieszecznia nie są przepuklinami moim zdaniem. Przepuklina kojarzy mi się z przedarciem się tkanki względnie miękkiej przez powłokę ją otaczającą.
Przepuklina kręgosłupa spełnia dobrze swą rolę kolejnej nazwy na Złego lub jak kto woli, na licho.
A w przypadku pięknej Julii, tak jak w wielu innych przypadkach, może nam się kojarzyć bolesne pytanie:
czy wina chorego jest mniejsza?
Cierpienia oligarchów są tylko kostiumem zakładanym na potrzeby spektaklu dla mas o mniejszym kalibrze jednostek. Są oczywiście wyjątki – różne scenariusze realizowane. Ghandi – i wielu innych – wyrażał swą niezgodę na polityczne wydarzenia głodówką.
Ale czynić indywidalność Julii Tymoszenko wyrazistszą przypisywaniem jej cierpień odczuwanych przez masy ludzi w wieku dojrzałym „po przejściach” i latach pracy z ciężarami?
Nie! Nie usprawiedliwiam brutalności. Pałowanie i wleczenie nie powoduje i nie leczy dyskopatii.
Może zaplatanie warkocza na czubku głowy skumulowało swe skutki?
Ja i wielu z nas karmiących się codziennie siecią jest zagrożonych wysuwaniem głowy przed siebie. Ja mam już płytkę tytanową stabilizującą część szyjną kręgosłupa. Proponuję zabawić się wynalezienie nazwy na tę przypadłość.
Być może można zarobić „pieniążki” za opatentowanie nazwy
„monitorko-wypadeczek krążkowy” lub krótszej.
Na blogach e-Polityki już znają etiologię dominującego schorzenia w praktyce klinik neurochirurgii: zwiększono czcionkę.
Już znamy tyle szczegółowych ustaleń o świecie. Już umiemy odróżnić wiele stanów wielu rzeczy. Tylko jeszcze nie umiemy dobrze ich nazwać i opisać. Ja szukam nazwy na wpływ zorzy polarnej na osłabienie kłoszenia się ryżu.
I nie umiem nazwać zbiorowości ludzkiej żyjącej po zachodniej stronie Golfsztromu. Gdy głoszę, że Dilma Vana Rousseff jest najlepszą amerykańską prezydentką naszej ery to pukają się w czoło. Pukanie się w czoło świadczy tylko o nie wystąpieniu jednego z defektów neurologicznych.
Miliony miały kłopot z trafieniem w klawisz komórki i wymyślono iPada. Neurolog sprawdza czy z zmknietymi oczyma potrafię dotknąć czubka nosa małym palcem. Na iPadzie – tak głosi plotka – puka się nosek żony na fotce.
A klawisze są cyfrowe. Ergo: masy popadają w dyskalkulię.
Czy sozologia zajmuje się złym wpływem grejfrutów na szkolne wyniki dzieci Innuitów?
Miałem okazję obserwować oswajanie się wielu osób z komputerem. Ze zdziwieniem traktowali moje pierwsze uwagi: Jaką Twą potrzebę on ma zaspokoić? Jedną z pierwszych umiejętności jaką musisz nabyć, to znajdowanie klawisza
„Meta”. A im imponują zwroty „pętle logiczne” i inne zaklęcia.
I wciąż wraca klasyk: aby słowo dobrze oddawało rzecz.
Biedna ta Julia! Oj jaka biedna!
Zaglądam do Koszyczka, bo tu wiekszość potrafi zrobić oko. Raz lewe, raz prawe. I nie o cień i pogrubienie rzęs tu mi biega.
Miłego popołudnia.
Wieje, owszem. Ale nie strasznie. Na zewnątrz + 10 stopni.
W sąsiednim ogrodzie,tuż przy płocie, rośnie 15-metrowy iglak. Niepokój mnie ogarnia przed każdą wichurą.
Staruszku,
„Jeśli była pani Premier ma przepuklinę kręgosłupa, to zachowanie władz jest barbarzyństwem”.
Jeśli. 😕
Dzień dobry 🙂 Usłyszałem życzenia miłego dnia i postanowiłem się do nich zastosować. A żeby mieć niedzielę naprawdę miłą, ja się muszę wyspać do oporu, do wyczerpania paliwa w czołgu. No i to właśnie zrobiłem. 😀
Inni w tym czasie góry przenosili, Jotka nawet książkę przeczytała, a ja – chrrrr. I nie mam z tego tytułu najmniejszych wyrzutów sumienia. Jak miły dzień to miły. 🙂
Pytanie, czy chory polityk jest mniej winny, należy zrównoważyć drugim pytaniem: czy chorego polityka można traktować inaczej niż jakiegokolwiek innego chorego obywatela, któremu postawiono zarzuty?
Dla mnie odpowiedź w obu przypadkach brzmi – nie. Jeżeli polityk jest winny (co w przypadku Tymoszenko bardzo mi trudno ocenić, bo rzetelność jej procesu jest dość wątpliwa), należy go potraktować z całą surowością prawa. Jeżeli jest podczas procesu czy odsiadki chory, należy sięgnąć do humanitaryzmu prawa i go leczyć.
Że ktoś może symulować dla wzbudzenia współczucia? Owszem, zdarza się. Ale tu z kolei odwołałbym się do zasady „lepiej pozwolić ujść pięciu winnym bezkarnie, niż ukarać jednego niewinnego”.
A niezależnie od tego oko umiem zrobić – o, proszę: 😉
Książkę czytałam półtora dnia, Bobiku, żadne tam góry, 500 stron z okładem 😉
Wyrzuty, zarówno duszne, jak i skórne niewskazane 😉
Jednakowoż warto pamiętać o maksymie: to grzech oddawać się bezczynności, kiedy jest tyle innych, ciekawych grzechów 😆
Staruszku,
ten blog jest cenny również dzięki Twojemu „starczemu zrzędzeniu” 😎 lejącemu zimną wodę na rozpalone głowy, sprowadzającemu nadto uwznioślone serca na twardy grunt realu 😎
Mrugam do Ciebie naprzemiennie 😉 ;(
Blog/internet jest ewidentnie prawicowy. Pozwala jedynie na mruganie prawoskrętne, lewoskrętne ignoruje 👿
Idę do kuchni. Nie damym mruganiem czowiek żyje 🙄
Tadeusz pewnie już robi ostatnią korektę artykułu 🙂
nie samym 😳
Jotko, właścwie to mruganie jest lewoskrętne, tzn. dla mordki to jest lewa strona. My je widzimy po prawej, bo naprzeciwko. 🙂
To taki przyczynek do względności wszelkich skrętności. 😉
O książce Danuty Wałęsy i książkach innych byłych Pierwszych Dam:
http://www.faz.net/aktuell/gesellschaft/menschen/privates-von-der-prominenz/lech-walesas-frau-danuta-wenn-die-first-lady-zur-feder-greift-11542045.html
Ok, rzucilam okiem na co bylo jak mnie nie bylo.
Jesli ktos sadzi, ze zdola mnie namowic na jakiekolwiek dywagacje w kwestii przyczyn globalnego oceplenia, to moze to sobie natychmiast wybic z glowy. Mam swoje zasady i nie odstepuje. Nie ma glupich.
Ponadto mam pilniejsze sprawy na uwadze – zakup lampki nad lozko, do czytania, bo te ktora mam obecnie nie da sie skrecac w prawo czy lewo. POnadtro te nowe cholerene zarowki energooszczedne z niej wystaja i mnie denerwuja. TYmczasem stanelo na tym, ze czekam na trelefon ze sklepu czy maja te lampke, ktora moze byc tez w roznych niezlych kolorach.
http://www.johnlewis.com/284404/Product.aspx
W czwartek przyjdzie elektryk zainstalowac takze te kuchenna co przywiozlam z Polski i jest BARDZO BARDZO BARDZO przemyslowo-fabryczna, =cool! Hi-tech at its best.
Natknelam sie gdzies na wzmianke, ze Pani Danuta opiada, ze z Walesa jest tylko pod wspolnym dachem, ale maly juz kontakt. Smutne i byc moze calkim niepotrzebne zwierzenie. Nie jestem pewna zreszta czy nalezy takie rzeczy wyznawac publicznie. No ale ja jestem okropnie staroswiecka jesli o te rzeczy chodzi.
A my wczoraj troche przypadkowo zrobilismy zakupy w miescie, bo bylo 18 stopni ciepla, piekne niebieskie niebo, i slonce. Caly dzien spedzilismy na spacerowaniu, nie tylko po parkach, ale i po Main Street, na ktorej juz zaczal sie okres przedswiateczny. W ksiegarni byl taki tlum ludzi, ze oko cieszyl (i na pewno ucieszylby Rysia, trzymaj sie Rysiu, i zdrowiej!). A w naszej „kolonialnej” restauracji wystawiono stoliki na zewnatrz, prawie jakby to bylo lato. O tej porze roku takie dni trzeba lapac za nogi, bo dzis juz jest tylko 5 stopni i mgla.
Natomiast spodobal mi sie bardzo temat przwodni najnowszego Uwarzam Rze: Smolensk. Zakazana pamiec.
Napraqde ja bym im wszystkim zafundowala parodniowa wycieczke krajoznawcza do Korei Polnocnej. :lol
Bobiku, jak zwykle się zgadzamy, nawet nie zgadzawszy się. Bowiem i ja ze sobą się zgadzam, ale i częściej nie zgadzam. A z Tobą się zgadzam częściej niż wypadałoby (no bo dialektyka, terefere), aż mi się nieswojo robi 🙄 (piękne te oczka!).
Gołodomor to jedna z bardziej koszmarnych kart dziejów. Nadal jestem przekonany, że Płatonow napisał swoje genialne opowiadanie o tym. Jest to czysty koszmar, ale jak napisane…
Chrześcijaństwo (a i Izrael, ale miał mniejsze pole rażenia) ma sporo na sumieniu w odniesieniu do przyrody.
Kochani, jaka tam korekta…. u mamusi i tatusi byłem, z córeczką się spotkałem, z psami chodziłem, etc. No to są są zwyczajne dzieje. Teraz tylko pozostaje chlapnąć na odwagę, zamknąć oczy i walić w klawiaturę. Jak małpie w ciągu kilku tysięcy lat uda się napisać dzieła Szekspira, to jest pewna szansa, że ja po kilku dobach swój artykuł też napiszę 🙁
U nas tez slonce i pogoda, Moniko. Okna pootwierane nasciez.
Naosciez. Chyba, ze sie to pisze przez rz.
Zajrzałem do Google. Tam cytat z gazety „Fakt”.
„Na początku listopada media obiegła wiadomość, że Julia Tymoszenko jest w bardzo ciężkim stanie i nie może wstawać z łóżka.”
Julia Tymoszenko mogłaby kupić szpital w z którego ją wywleczono. Co jest stan ciężki i jak się wlecze człowieka, to nie sprecyzowano.
Ja mam kłopoty gdy siadam lub wstaję.
Przypomina mi się rozpaczliwe wołanie „Niemcy mnie biją!” po tym jak książęcy Kapelusz Nelly zderzył się z pragmatyką niemieckiej linii lotniczej.
Bobiku!
Klimat współodczuwania i życzliwości dla ludzi jaki wytworzyłeś na swym pieskim blogu zobowiązuje mnie do rozwagi w sugestiach co do nagannego postępowania kogokolwiek.
W tym przypadku jednak odnoszę wrażenie zderzenia cynicznego grania na emocjach przez ukraińskie i polskie tabloidy.
Za samopoczucie Julii Tymoszenko odpowiedzialny jest obecny rząd podobnie jak rząd Tuska za śmierć Rosiaka.
Podkładanie kocyka gdy upada możnowładca jest gestem samarytańskim i nie zamierzam z tego drwić. Tyle, że wpierw muszę się uporać z moją postawą wobec zgilotowania Marii Antoniny. I nie wiem czy zdołam się z tym przed mą śmiercią.
Ukraińcy przybywający do Polski i Polacy wracający z Ukrainy opowiadają o bezczelności, brutalności i wręcz bandytyźmie policji ukraińskiej i nagannych zachowaniach innych formacji władzy na Ukrainie. I te mrożące krew w żyłach opisy docierały gdy cudna Julia dorabiała się miliardów. FAKTEM jest, że zapewne miliony Ukrańców te niesprawdzone wiadomości kwituje „Dobrze takiej!”
My, Twoi goście, jesteśmy pełni miłosierdzia wrażliwcami.
I gazetki w rodzaju Wydarzenie lub Superciuchcia robią nas w konia.
Mussolini zawisł głową w dół – straszne barbarzyństwo!
Słońce Karpat zostało rozsztrzelane jak Bonnie i Clyde.
Znęcano się nad Muammarem al-Kaddafim.
Nazwisk ich ofiar nie znamy, ich wrażliwości i przyjaznego stosunku do swego otoczenia.
Alfonso X El Sabio nie powinien tchnąć w nas połaci naiwności.
Tak! Jestem za delikatnością. Przeżyłem podobne sceny jakie opisuje Fakt relacjonując sceny szpitalne z Julią jako bohaterką. I nie znajduję w nich barbarzyństwa ani brutalności.
Tak, Staruszku. Jestem gotowa uznac, za donisiniami zachodnich mediow, ze ukrainski wymiar sprawiedliwosci dosc wtybiorczo potraktowal Julie T., jednak kiedy slysze jej porownania swojego proces z pokazowymi procesami z 1937 roku, to sklonna jestem myslec, ze ona nie ma zadnego wstydu albo upadla na glowe. Akurat jestem swiezo (w Ameryce) po lekturze danych prccesowych dwu swoich wujkow (ze strony Mamy) skazanych i natrychmiast straconych w 1937 roku (pozbierane przez syberyjski Memorial – tego sa trzy grubasne tomy z jednego tylko regionu) i bardzo zle przyjmuje populistyczne i demagogiczne oswiadczenia Pani Julii.
Dodam jeszcze, ze „dane proceswe” skladaja sie z kilku linijek tekstu oskarzenia i wyroku oraz zdjecia skazanego z napisanymi na nich szesciocyfrowymi numerami ewidencyjnymi.
Wystające z kloszy żarówki energooszczędne to rzeczywiście plaga.! 🙁 Po raz kolejny próbowałam jakoś rozwiązać ten problem i niestety wygląda na to, że bez zmiany lamp się nie obejdzie. Co najmniej 3. Wrrr.
Jestem pewna, Ago, ze z czasem przemysl sobie z tym poradzi i na rynku pojawia sie odpwiednie rozmairy i mocy zarowki, ale tymczasem jest to utrapienie. Czuje sie bardzo drobnomieszczansko narzekajac, ale nic na to nie poradze. Mnie to wscieka.
Staruszek ciekawy problem porusza, więc jeszcze chwilę pozostanę przy temacie.
Nie wątpię, że wielu Ukraińców życzy Tymoszenko jak najgorzej, albo myśli „dobrze jej tak”. Królową mojej własnej bajki ona też nie jest i sam mógłbym sformułować kilka poważnych zarzutów pod jej adresem (inna rzecz, że natury raczej politycznej niż kryminalnej). A jednak, a jednak… Nasuwają mi się różne pytania, które wychodzą już poza sprawę Tymoszenko i łypią oczkiem w kierunku bardziej abstrakcyjnej płaszczyzny.
Czy humanitarne traktowanie np. więźniów ma być „przydzielane po uważaniu”? A jeżeli tak, to kto ma decydować o tym, którzy więźniowie na to zasłużyli, a którzy nie? A prawo do sprawiedliwego procesu? Czy w ogóle równość wobec prawa? Czy tu też będziemy po uważaniu niektóre osoby spod działania tej zasady wyjmować? Które osoby? Według jakich kryteriów? Czy żeby być wyjętym trzeba być krwawym dyktatorem, z tysiącami ofiar na sumieniu, czy „wystarczy” być politykiem skorumpowanym?
Nie żal mi ani Mussoliniego, ani Kadafiego, ani Słoneczka Karpat. Nie odczuwam wobec nich współczucia. A jednak wolałbym, żeby zostali skazani w uczciwym, publicznym procesie. Nie ze względu na nich. Ze względu na mnie.
Trochę inaczej rzecz ujmując: przypuśćmy, że ktoś mnie werbalnie zaatakuje przy pomocy niewybrednych słów na k, p i ch. Jeżeli odpowiem mu tymi samymi słowami, to chociaż niby mam do tego „moralne prawo”, jednak w tym momencie sobie wystawiam nienajlepsze świadectwo. Pokazuję, że w gruncie rzeczy niczym się od tego chama nie różnię oprócz tego, że nie napadam pierwszy. A przy tym uznaję, że środki, których użył napastnik, są w jakiś sposób „legalne”, dozwolone. Że niemiła jest mi nie przemoc werbalna jako taka, tylko użycie jej przeciwko mnie. A kiedy ja jej użyję – ooo, to już inna sprawa. Ja mogę, bo tamtemu „się należało”.
Mnie takie podejście nie pasuje i nawet nie dlatego, że taka wcielona szlachetność jestem. 😉 Nie pasuje mi, bo mam poczucie, że w ten sposób daję się wciągnąć na pole przeciwnika i jemu pozostawiam wybór broni. A niby dlaczego miałbym to robić, skoro co do szlachetności przeciwnika nie mam większych złudzeń?
Jak widać, nie kieruje mną pokora ani chęć nadstawiania drugiego policzka. To już raczej aroganckie przekonanie, że moje środki są lepsze i nie dam ich sobie odebrać byle chamowi czy dyktatorowi. 😉
Ach ten Bobik! No zupelnie drugi Kostek Gebert w spod…eeee. w czarnym kozuchu. Pewnie, ze lepiej jest jak wszyscy sa mlodzi, piekni i bogaci. I sa dobrze traktowani i maja po bazancie.
Ale mam dla Ciebie, Pieseniu, okropna wiadomosc, nad ktora sam boleje dnie i noce: tak w zyciu nie ma.
Co jest oczywiscie godne ubolewania. I mozemy sobie pomarzyc. 😈 😈 😈
Buuu, ja też chcę 18 słonecznych stopni, jak u Moniki. 😥 Tylko nie wczoraj, a dziś albo jutro. No, niechby było i pojutrze. 😉
Tadeuszu, a nie masz pod ręką jakiejś małpy, która za kilka bananów odłożyłaby pisanie Szekspira i napisała za Ciebie ten artykuł? 😆
Mordko, chyba mnie nie zrozumiałeś. Ja dobrze wiem, że inni nie są młodzi, piękni i bogaci. Ale to ich problem, nie mój. Dla mnie ważne jest to, żebym ja był młody, piękny i bogaty i jestem skłonny dołożyć pewnych starań, żeby tak było. 😈
No dobra. Ja tez sie zgodze zebys byl mlody, piekny i bogaty. Niech Ci bedzie, na zdrowie.
Na razie chciałbym być bogaty w rosół, ale on odmówił samodzielnego ugotowania się. Będę musiał mu pomóc. 😉
Bobiku, nie można się znęcać nad zwierzyną. Co mi biedne małpy zrobiły… banan w zęby i naprzód 🙁
Sam się podziwiam, bo nikt inny nie chce… słuchając Brahmsa zrobiłem korektę starego. Jak dobrze, że ten Internet jest.
Na Tymoszenko akurat zdrowia nie mam.
Ale… mam dobrą nowinę dla ofiar ekologii. Już robią krótkie świetlówki, są one zwinięte w taki precelek i są o połowę krótsze. Większość u mnie takich!
errata: nie starego Brahmsa, a tekstu.
Jestem nieuleczalną idealistką – zgadzam się z Bobikiem w kwestii czystości metod. Natomiast jeśli chodzi o wiek, urodę i pieniądze, to jestem jak najbardziej za tym, żeby Bobik był, młody, piękny i bogaty – jeśli tego właśnie sobie życzy. Ja bym wolała nie być stara, brzydka i biedna. 😉 Wydaje mi się, że mam zbyt wątłą konstrukcję, żeby sobie poradzić z dużym ładunkiem błogosławieństw.
Przecież podziwiamy Cię, Tadeuszu, podziwiamy … 😆
Dziękuję, Jotko, dziękuję wszyscy. To w nagrodę drugi banan i już nic mnie nie uratuje…
Ależ Bobik jest piękny: charakterem, młody: umysłem, bogaty: w przymioty duszy. No i w Nas 🙄
Teraz to już naprawdę pójdę, trza przetrawić dzień dzisiejszy… aaaaaaa. Artykuł……………….
Czy osoba skazana powinna odsiadywać wyrok w areszcie śledczym? Nie.
Czy skazany ma prawo do leczenia? Ma.
Podpisałam właśnie odnośną petycję.
Jadę na koncert syna przyjaciół.
Ja bym powiedziała, że młody entuzjazmem, zaś umysłem zdecydowanie dojrzały. 😉
Bycie bogatym w Was to lepsze nawet od rosołu. 😀
Ale nie należy z powyższego wyciągać wniosku, że wobec tego z rosołu zrezygnuję. Ja ze szczenięcą zachłannością chcę mieć Wszystko Co Dobre. 😆
Wrzucam, szczególnie z myślą o Helenie http://wyborcza.pl/1,75480,10702881,Sergey_Maximishin__Lubie_Sasze_ze_zlotymi_zebami.html
Dzieki, Haneczko. Swietny wywiad, swietny rozmowca i bardzo poruszajace zdjecia.
Ja tez pamietam zapach z mlodosci, zapach PRLu. Przypomnialam sobie pare lat temu na dworcu Cntrala-Srodmiescie w Warszawie, w poblizu publicznych (platnych, ale odmowilam) kibli. Zdecydowanie ten zapach.
Od lat usiluje prypomniec sobie nazwisko fotografika z Ukrainy. Jego bardzo gruby album ze zdjeciami widzialam parenascie lat temu w ksiegarni, ale nie kupilam, bo balam sie, ze nie bede spac po nocach, stchorzylam i zaluje. On pokazywal zycie „marginesu” – narkomanow, pijanych, jakichs umierajacych pod mostem bab i bezdomnych dzieci.
Okropnie sie przestraszylam i odlozylam album. Bo byly to zdjecia z piekla, bardzo Bosch’owskie, bardzo z obrazow sredniowicznych w nekropoliach. Czy ktos wie co to bylo?
A jednak Kościół przeciwko karze śmierci. A w każdym razie kardynał Nycz. http://wiadomosci.onet.pl/kraj/kardynal-nycz-krytycznie-o-karze-smierci-tylko-bog,1,4934803,wiadomosc.html
No tak mowi Nycz. Tylko, ze ani wypowiedzi tego czy innego biskupa, ani encykliki papieskie nie sa „stanowiskiem Kosciola” – podobno! Sa nimi inne koscielne dokumenty, bynajmniej nie odwolane. Tak to pamietam z programu w tv BBC, ktory widzialam jakis czas temu, ale nie tak dawno. Tam wystapilo paru specjalistow od koscielnego prawa.
Wedle wikipedii zreszta
http://en.wikipedia.org/wiki/Capital_punishment#Roman_Catholic_Church
ani JPII, ani BXVI NIE WYKLUCZAJA kary smierci
To po prostu fascynujące, że Kościół nie dopuszczając najmniejszej nawet dyskusji na temat aborcji czy eutanazji i argumentując tym, że tylko Bóg może odbierać życie, równocześnie w przypadku kary śmierci i wojny nie widzi problemu w odstąpieniu od tej zasady (jeden kardynał wiosny nie czyni, zwłaszcza jeśli jego stanowsko nie jest wiążące). Jest w tym tak ogromna pokrętność myślenia i dowodzenia, że ja, prosty pies, nie jestem w stanie tego objąć moim ciasnym umysłem. 🙁
Nie znacie jakichś tabletek na usprawnienie pracy mózgu? Tak bym chciał wreszcie zrozumieć, w co tu jest grane. 🙄
Ten Maximishin też mi się bardzo podoba. 🙂
Bobiku, wybacz szczerość, ale gdyby takie tabletki wynaleziono, to ja bym była za tym, żeby nimi w pierwszej kolejności nakarmiono najbardziej potrzebujących. Ty byś się nie załapał. 😉
vitajcie!:) Bobiku, nikt nie wie co jest grane .. 🙂 Dawniej za czasów młodości uwielbiałam ksiązki w stylu ” Tajmnica krypty’ ” Kod Biblijny” Czy kosmici sa wśród nas? „” itp. Z biegiem czasu zrozumiałam że tajemnicą jest miliardów 7 . Czyli każdy. No może jeszcze ci kosmici.. . Jakoś myśl ta mnie pokrzepia. 🙂 🙂
własnie przeczytałam, że wynaleziono lek na AIDS , czy to nie wspaniale? To niesamowite odkrycie, jednak mało się o tym odkryciu mówi i pisze ? Dziwne?
Pokazywali dzisiaj glodujący świat i kraje bez wody /30procent/. Dlaczego na takie cierpienie sie pozwala ? Może to kosmici bo chyba nie ludzie ?
trochę jest i mojej winy bo zjadłam dzisiaj za 5 -ciu . Ide sie odchudzać . Dobrej nocki 🙂 pa
No Maksymiszyn super jest! Ale to godziny czyhania z aparatem…
Tu to słynne zdjęcie
http://www.budapestartfair.hu/content/_common/images/pic5.jpg
To raczej Kosciol w Polsce, a nie Kosciol rzymsko-katolicki jako taki nie dopuszcza do debaty o aborcji i eutanazji. Kosciol katolicki w Wlk. Brytanii, a raczej jego wyksztalcone elity duchowne, ze o katolickich intelektualistach nie wspomne , nie maja nic przeciwko temu aby na te tematy rozmawiac, trzymajac sie zazwyczaj oficjalnej nauki koscielnej, ale wyrazajac takze i wlasne poglady. To jest naprawde inny Kosciol niz ten co go znamy i kochamy, hehe. Tygodnik katolikow Tablet ma zreszta naciekawsze teksty takze na temat swiecenia kobiet w kosciele. I tu juz naprawde malo kto trzyma sie ofiocjalnej linii partyjnej. Bo widza wokol siebie pastorki, rabinki itp, i nie jest to jak gdyby koniec cywilizacji judeo-chrzescijanskiej jaka ja znamy.
Aha, spostrzegawczy jestem 🙁 koło tekstu jest 🙁 🙁 ale moje lepsiejsze! 🙂
Znakomite, Tadeuszu 🙂 Obrączka, zegarek, żywy mikrofon, świetlne cuda!
Heleno, zaczęłam czytać ten wywiad i zaraz byłaś obok mnie. Pojęcia nie mam, czemu.
Bobiku, to po to wrzucałam opasłą linkę, żebyś nadal nie rozumiał DLACZEGO? BO TAK NAM WYGODNIE ❗
Tadeuszu, zdjęcie bardzo, bardzo. To z artykułu, nawet po powiększeniu, nie aż tak efektowne.
Dalej nie rozumiem. 🙁 Jaką wygodę ma Kościół z wykonywania kary śmierci? 😯
Wojna to jeszcze rozumiem. Może Watykan zamierza ją komuś wypowiedzieć i zdobyć bogate łupy. 🙂 Ale kaes?
No, chyba że jest w planie powrót do palenia heretyków… 🙄
Sadzę, że obserwowane sprzeczności wobec śmierci w nauczaniu chrześcijan biorą się z Biblii.
Chrześcijąnstwo jest religią misyjną.
Idczie i zabijcie ich. Oszczędzcie tylko dziewice aby rodziły wam … nowych chrześcijan.
Jeśli bładzę w swym myśleniu, poprawcie.
Wrogów Naszego Boga można zabijać?
Dobranoc po dotknięciu ostateczności … z nadzieją na jutro.
U nas niektórzy są bardzo chętni 👿
Ja też jestem bardzo chętny na jutro 🙄
branoc1
Ale wieje, co się z tego wykluje. Strach z psami wychodzić, a z drugiej strony i strach nie wychodzić…
A ktoś może wie, czemu się podaje prędkość wiatru w m/s, a nie w km/h? Tylko dlatego, że podstawowe jednostki SI???
Nie zabijaj
Dekalog:
starożytny żydowski (filoński), prawosławny, mormoński, anglikański, protestancki
współczesny żydowski (talmudyczny) – przykazanie 6
augustyński (katolicki)
luterański – przykazanie 5
Nowy Testament Mt 5, 37
Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.
Reszta to bicie piany i … nie będę się wyrażać …
Dzisiaj, jak sie okazalo, tez nie byl najgorszy dzien. Slonce w koncu wyszlo zza porannej mgly, temperatura sie podniosla do 12 stopni, wiec wlasciwie tez mozna sobie takiego dnia pod konoec listopada zyczyc (chyba, ze sie akurat zawsze ma o tej porze lepsza pogode).
A co do dyskusji o karze smierci, to o ile wiem (zajrzawszy do oficjalnego katechizmu KRK), kare smierci Kosciol jedynie dopuszcza, a nie zaleca, i to wtedy, gdy nie ma praktycznie innej mozliwosci ukarania najbardziej drastycznych przestepstw. Nie jest to dokladnie calkowite potepienie kary smierci, ale jest to podejscie w praktyce dosyc takiej postawie bliskie (stad katolicy z Tableta akurat tutaj sa blizsi oficjalnemu stanowisku niz katolicy „ludowi”, ktorzy rzeczywiscie w wiekszosci sa nadal za kara smierci. Podejrzewam, ze zupelne potepienie byloby dla Kosciola troche trudne, chocby ze wzgledu na uwarunkowania historyczne (takie jak np. niechec do przyznania sie do wlasnych bledow w przeszlosci). Choc oczywiscie nadal pozostaje pytanie, dlaczego tu jest wiecej miejsca na elastycznosc niz w innych sprawach (aborcja, antykoncepcja, itd.).
A poza tym, nie rozumiem, Bobiku, czemu w dzisiejszych czasach znowu musimy sie sumitowac i tlumaczyc, ze chcielibysmy, zeby prawo traktowalo wszystkich rowno, i dawalo wszystkim szanse na due process, i na humanitarne traktowanie (to a propos, tego, co napisales o 16:46), nawet jesli sa niepopularni, nielubiani, czy podejrzani o okropne rzeczy. Argument, ze w praktyce tak czesto nie jest nie zwalnia z tego, zeby swiadomie dazyc, by sie jednak znalezc blizej raczej niz dalej idealu (etyka i tak sie pojawia w przedziale miedzy „jest” a „powinno byc”). To tak na marginesie Twojego tlumaczenia sie ze szlachetnosci (i jednoczesnie odzegnywania sie od niej)… 😉 A z reszta, oczywiscie, sie zgadzam (no surprise here). 😉
A, i jeszcze jedna mysl mi przyszla do glowy. Zawsze mnie zaskakuje stawianie znaku rownosci miedzy przymiotnikami „katolicki” i „chrzescijanski”, choc wiem, ze w Polsce sa dla tego powody (choc Pilch, albo prawoslawni mieszkancy wschodnich czeci Polski, zapewne tu maja inne zdanie, nie mowiac juz o chrzescijanach niekatolickich w innych krajach).
Bp tamte koscioly nie sa prawdziwe. Bo ci inni chrzescijanie i tak nie beda zabawieni, jak twierdzil jeszcze pare lat temu byly szef Kongregacji d/s Doktryny Wiary, ktory od tego czasu awansowal na papieza.
No, tak… Ale nie musimy sie zgadzac z monopolista poprzez uzus jezykowy.
Jeżeli już koniecznie musiałbym się zgadzać z jakimś monopolistą, to chyba wolałbym z Państwowym Monopolem Spirytusowym. 😎
Chyba juz nie istnieje? W demokracji kazdy chyba moze pedzic wodke?
Ja ją pędzę, a ona stale mi ucieka…
Poczekaj, wódeczko, napój-że człowieka!
Życzę dobrej nocy.
Zaraz poczytam do tylu… Week-end uplynal mi w kinie: francuski `Kobiety z 6-go pietra`widzialam wczoraj, a dzisiaj Potomkowie z Georgem Clooney. Latwe i przyjemne do ogladania, swietnie zagrane, a jescze lepiej sfilmowane. Ach ten Paryz lat 60-ych i Hawaje wspolczesnie, nie moglam sie napatrzec..
A teraz przyrzadzam eklektyczna obiado-kolacje dla rodziny. Na lunch w glosowaniu demokratycznym wygrala zupa ogorkowa, ktora wlasnorecznie ugotowalam. A teraz ziemniaki i sledz w oleju dla meza, a nalesniki z serem i dzemem wisniowym dla syna i dla mnie. Do tego mamy biale wino z Langwedocji, bardzo fajne.
Zupa ogorkowa metoda Hrabiny EP. Bez pudla:
2 puszki Campbella -cream of potato soup;
Jeden spory ogorek kiszony, utarty na grubej tarce;
Duza garsc posiekanej pietruszki.
Podgrzac, wymieszac, serwowac.
Voila!
Chyba nie zdazylem donisec, ze po calym Londynie i okolicach poszukiwany jest osobnik imieniem Benton (ale moze Fenton), ktorego wyczyn w Richmond Parku obejrzalo na Youtubie juz 2 miliony osob w ciagu paru dni.
Benton urwal sie ze smyczy swemu panu w czasie spaceru i mialo to pewne nieprzyjemne konsekwencje dla stada jeleni, ktore petaja sie po wspomnianym parku. Film zostal nagrany przez jakiegos gowniarza telefonem komorkowym, ale jak dotad Bentona (albo Fentona) nie udalo sie zidentyfikowac. Wiadomo jedynie, ze jest labradorem:
http://www.youtube.com/watch?v=3GRSbr0EYYU
Wlasnie przez te cholerne petajace sie jelenie i sarny Stara nigdy nie spuszcza ze smyczy Tobiaszka, kiedy ida na spacer do tego samego Richmond Parku.
Dzieki Heleno, musze przyznac, ze Campbell cream of potato i broccoli cheddar jadlam przez dwa tygodnie codziennie po operacji zoladka i wcale mi sie nie znudzily. Zaczelam nawet sama robic sobie cream of potato: cebulka zeszklona na masle, Idaho potato, zielona pietruszka, ugotowac i rozciapciac czym sie da.
A tu komentarz pod filmikiem:
This scene is the embodiment of British middle-aged middle-class angst. It could quite easily have been John Cleese running across Richmond Park wearing green wellies, a Barbour jacket and a flat cap.
Witam w wietrzny poniedziałek. 🙂
Herbata zaparzona. Zapraszam. 😀
Pozdrowienia dla Rysia. 🙂
Dzień dobry 🙂 Jeżeli Irek nie ma nic przeciwko, przeniosę herbatę do nowego wpisu, bo to nawet łatwiej, kiedy filiżanki jeszcze nie porozstawiane i pijących nie trzeba przeganiać. 😉